Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wodna ruina

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Wodna ruina  Wodna ruina EmptyPią Lip 31 2020, 04:04;


Wodna ruina


Uwaga! Nie znajdziesz tego miejsca bez posiadania północnego skrawku mapy! Mapę można znaleźć tutaj.


Duch wskazał ci to miejsce jako te, w którym możesz znaleźć kolejną częśc mapy. Do wystającej z tafli wody wieży nie dało się trafić lądem, trzeba było przepłynąć bagienne jezioro spróchniałą od starości łódką, przybitą do brzegu po południowej stronie wody. Podchodząc do niej zauważalny jest nagle duch zakapturzonej postaci wystawiającą dłoń przed siebie, tak jakby czekała na zapłatę za przepłynięcie.
Jeśli masz czterdzieści galeonów i dasz je strażnikowi, okazuje się, że jest on w stanie złapać worek z pieniędzmi, co wyróżniało go na tle innych duchów, czyniąc go poltergeistem. Zakapturzona postać następnie znikała, zaś łódź była ku waszej dyspozycji.
Jeśli jednak nie masz wystarczająco pieniędzy, duch przyjmię również zapłatę w innej postaci - musisz przyrządzić własną magiczną potrawę i mu ją przynieść, by mógł skosztować - może za życia był dużej sławy kucharzem? Napisz wątek lub jednopostówkę (dwa tysiące znaków z spacjami) jak starasz się przyrządzić danie specjalnie dla poltergeista. Jeśli jesteście tutaj w dwójkę, smakołykiem zająć się musi tylko jedna osoba. Jeśli twoja postać ma ponad dziesięć punktów w Magicznym gotowaniu, post nie musi zawierać dwóch tysięcy znaków, wystarczy, że spełnia regulaminowe wymogi posta.


Na szczycie wieży znajdowała się zapadnia, pod którą znajdowała się długa drabina prowadząca do sporego pomieszczenia, które wyraźnie wyróżniało się nietutejszą architekturą. Na kamiennych ścianach i kolumnach zobaczyć można było wiele run i starożytnych znaków, które wyglądały nieco obco i tajemniczo. W pokoju poza wyjściem z drabiną, znajdowały się drzwi, za którym krył się długi korytarz, kończący się... identycznym pokojem, lecz z tą różnicą, że miał on już dwie odnogi, dwie różne ścieżki, którymi możesz się udać. Z każdym kolejnym pokojem pojawiało się coraz więcej opcji wyboru i sama atmosfera wyraźnie się zmieniała - można było z czasem usłyszeć tajemnicze zawodzenie, bądź niepokojące szepty dochodzące z każdej strony. Z każdym identycznym pokojem, te dziwne odgłosy się nasilały, w twoim więc interesie było jak najszybsze znalezienie odpowiedniej drogi. Niewykluczona była jednak rezygnacja, gdyż drabina wcale nie znikała i można było nią wrócić na powierzchnię.

Rzuć kostką k100 (jeśli jesteście w parze, rzucacie naprzemiennie).
• Jeśli udało ci się wylosować liczbę pierwszą, przechodzisz do podziemnej sali tronowej pełnej szkieletów, pajęczyn i Merlin wie czego jeszcze. Na samym jej końcu, zaraz przy tronie, leżała wyróżniająca się wyglądem księga, nie była bowiem ona tak zaniedbana i zapomniana jak reszta "wystroju" tego miejsca. W środku znajdowała się wiedza, która mogła ci pomóc w samorozwoju lub wręcz przeciwnie. Rzuć kostką k6:
Parzysta - w środku znajdujesz dokładnie to, czego potrzebowałeś/aś, a czego zabrakło ci przy ostatniej nauce. Dostajesz dwa punkty do umiejętności, którą ostatnio się uczyłeś/aś.
Nieparzysta - treść książki była dla ciebie tak drastyczna i niepokojąca, że szybko ją zamknąłeś/zamknęłaś, chcąc wyrzucić przeczytane słowa z pamięci, choć nieskutecznie. W następnym wątku, w którym twoja postać ma dostać punkt do kuferka, magicznie traci ochotę do zdobywania wiedzy i umiejętności. Skutkuje to tym, że tego punktu nie dostaje, zaś efekt księgi traci moc i znika w odmętach pamięci. Nawet nie zauważasz, gdy z kieszeni wypada ci również 15 galeonów. Co za pech!
Niezależnie od wylosowanej kostki, pomiędzy stronami znajdujesz Południowy skrawek mapy! Gratulacje!
• Jeśli nie trafiłeś/aś na liczbę pierwszą, twoja postać błądzi pomiędzy identycznymi pokojami, czując powoli jakby coś ją śledziło, zaś każdy kolejny pokój stawał się coraz mroczniejszy.
- Po trzech nieudanych próbach nagle zza kolumn i ze ścian wyjawiały się duchy-poltergeisty, obrzucające cię kawałkami zbroi, butami i złotymi naczyniami. Lepiej szybko stąd uciekaj!
- Po czterech nieudanych próbach pokój wydaje ci się zdecydowanie mniejszy i straszniejszy - zostajesz poddany/a transowi i wszelkiej maści halucynacjom, że do końca wątku widzisz jeszcze więcej duchów niż normalnie, nikt oprócz ciebie ich nie jest w stanie zobaczyć. Szepczą one nieustannie o śmierci i chichoczą, muskając twoją nagą skórę swoimi lodowatymi palcami. Oprócz tego, wydaje ci się, że sam/a jesteś kościotrupem - patrząc na swoje dłonie widzisz zgniłą skórę i szare, wystające kości. Efekt znika po wejściu do sali tronowej.
- Po pięciu nieudanych próbach spotykasz na swojej drodzę najprawdziwszego wampira. Jak się okazuję, nieco ekscentrycznego wampira, co wynika z jego historii o tym, jak został zapieczętowany w tym miejscu zaklęciem i nie może go opuścić, przez co okropnie się nudzi. Wypuści cię, gdy spędzisz z nim chwilę na jakiejkolwiek zabawie, jaką wymyślisz - obojętnie jakiej. Uszczęśliwiony wampir wskażę ci drogę do sali tronowej, w której powinnieneś/powinnaś znaleźć to, czego szukasz.

Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina EmptyWto Sie 11 2020, 04:04;

OPŁTA: 40G (Perpetua funduje tą wycieczkę)
KOSTKA: 67 (liczba pierwsza, więc obie wchodzimy)
DUCH: H - Podczas przechadzki Twój duch pokazał Ci kiedyś ktoś ukrywał pieniądze. Jeśli się nie boisz możesz wziąć 10 galeonów i zgłosić się po nie w odpowiednim temacie.

wstęp:


Pisk, który nagle wypełnił pomieszczenie był nie do zniesienia. Keyira natychmiast otworzyła oczy i poderwała głowę, wykrzywiając twarz w grymasie ewidentnego niezadowolenia. Odruchowo nakryła dłońmi uszy i zamarła, dostrzegając przed sobą zakapturzoną postać. W tej samej chwili pisk ustał, a zastąpił go ciężki do zinterpretowania, gadopodobny syk. Chwilę zajęło jej zorientowanie się, że to zjawa mamrocze coś do siebie.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, zabrała różdżkę spod poduszki i ostrożnie wyswobodziła się spod kołdry. Przetarła oczy i rozejrzała się po pokoju, ale wyglądało na to, że tylko ona mogła liczyć na tak miłą pobudkę. Położyła stopy na posadzce i podniosła się powoli do pionu, zbliżając się do ducha z magicznym orężem w pogotowiu. Kiedy zbliżyła się do swojego nowego towarzysza udało jej się w końcu rozszyfrować wiadomość. "Chodź" - zdawał się powtarzać.
Iść z tobą? Ale dokąd? — zapytała, obniżając głos do szeptu, by nie obudzić współlokatorów. Zjawa najwyraźniej tylko czekała na to pytanie, bo gdy tylko padło, obróciła się i "pofrunęła" do drzwi.
Brunetka zaklęła, robiąc w tym samym kierunku, ale zaraz zorientowała się, że przecież była boso, a do tego w piżamie i w tej sytuacji wyjście na zewnątrz na pewno nie będzie dobrym pomysłem.
Zaczekaj! — syknęła, zakładając na przedramię specjalny, skórzany karwasz z mocowaniem na różdżkę, by ta jej nie zawadzała. Zdążyła jeszcze porwać czarny, satynowy szlafrok nim duch stracił cierpliwość i zniknął. — Och, na cycki Morgany — mruknęła wybiegając z domu za nią, po drodze tylko łapiąc swoje wzmacniane buty. Jeden wcisnęła sobie pod pachę, a drugi założyła w marszu, i gdy był na swoim miejscu (podskakując jak głupia), wcisnęła na stopę ten pierwszy.
Zjawa narzuciła jej dość szybkie tempo, ale na szczęście tej nocy księżyc stał wysoko na niebie i nie było żadnych chmur, więc nie musiała przyświecać sobie drogi zaklęciem.
"Dokąd idziesz?" - Ellen pojawił się u jej boku jak gdyby nigdy nic. Czasami zastanawiała się czy zawsze kręci się w pobliżu czy po prostu wyczuwa, kiedy się od niego oddala. "Kto to?" - dopytał, wyraźnie zbity z tropu widokiem zakapturzonej postaci.
Mnie pytasz? — odpowiedziała pytaniem na pytanie, rozglądając się podejrzliwie po okolicy.
Jakie było jej zaskoczenie, kiedy okazało się, że zjawa doprowadziła ją nad jakąś wodną ruinę na mokradłach, mruknęła coś o kolejnym kawałku mapy, a potem tak po prostu zniknęła. I jeszcze większe, kiedy niespełna minutę później taka sama postać doprowadziła na miejsce... Whitehorn.
Perpetua? — mruknęła niepewnie, zastanawiając się jaka była szansa na to, że mógł to być zwykły sen. Uszczypnęła się by to sprawdzić, ale ból był bardzo realny. — Wygląda na to, że czeka nas kolejna wspaniała, całkowicie bezpieczna przygoda — rzuciła z wyraźnym sarkazmem, wskazując kobiecie zacumowaną przy brzegu niedaleko łódkę. — Mam nadzieję, że się wyspałaś — kontynuowała, lekko rozdrażniona tym, jak magiczna Luizjana się nimi bawi. Z drugiej jednak strony nikt jej nie kazał iść za duchem, czyż nie? — Po prostu miejmy to z głowy, skoro już tu jesteśmy. Zabrałaś ze sobą różdżkę? — chciała się upewnić.
Po drodze do łódki Ellen wskazał jej zagubione niedaleko 10 galeonów, które Keyira zgarnęła na pocieszenie. Zbyt długo się jednak nimi nie nacieszyła, gdyż obok łódki pojawił się kolejny duch, który - jak na złość - zażądał od nich zapłaty. Na szczęście złotowłosa okazała się na tyle hojna, że zaproponowała, że zapłaci za wypożyczenie łódki, bo studentka była naprawdę bliska powiedzenia mu, gdzie może sobie tą łajbę wepchnąć. Obudzono ją w środku nocy, zaprowadzono na mokradła i chciano ją ograbić z oszczędności... Nie wspominając już, że to wszystko nim wypiła swoją pierwszą kawę! Dobrze, że towarzystwo było chociaż przednie.
Shercliffe postanowiła poświęcić trochę swojej energii i dla rozbudzenia wiosłowała przez całą drogę do wieży, zamiast zastosować jakieś zaklęcie, które przetransportowałoby je pewnie o wiele szybciej.
Wspięły się obie na szczyt, gdzie dziewczynie udało się otworzyć zapadnie, która ujawniła przed nimi ukrytą drabinę. Widząc to, zaśmiała się głośno.
Och, cudownie! — parsknęła, wspierając dłonie na biodrach, gdy nachylała się nad ciemną przepaścią. — Panie morderco, jest pan tam? Zawsze marzyłam o tym, żeby być pochowaną w takiej dziurze! — zawołała, krzywiąc się, kiedy odpowiedziało jej lekkie echo.
No cóż, wyglądało na to, że bez porannej dawki kofeiny Keyira była prawdziwą marudą.

@Perpetua Whitehorn
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina EmptySro Sie 12 2020, 11:35;

Opłata: 40G
Kostka: Keyira nas wprowadza!
Duszki: A
Twojego ducha widzi dziś kompan w wątku! Zaczął go zagadywać i czymś strofować, w zależności od charakteru twojego ducha.

Spała dziś bardzo spokojnie - początkowo bezpiecznie wtulona w obojczyk Caine'a. Teraz jednak Perpetua, nieprzyzwyczajona do drugiego człowieka w swoim łóżku - przez sen uciekła na drugi koniec połączonych materaców, szukając swojej przestrzeni - która pozostawała nienaruszona przez ostatnie... osiem lat. Na próżno jednak - bo zaraz ramię Shercliffe'a ją odnalazło, otaczając jej talię.
To jednak nie ta zaskakująca bliskość Caine'a ją obudziła - a przeraźliwy pisk, który wręcz wyrwał ją z głębokiego snu, w jaki zdążyła się zatopić. W niemałym szoku zerwała się do siadu - automatycznie podsuwając się do wezgłowia łóżka, zasłaniając sobą śpiącego mężczyznę. Spaczony syndrom bohaterki zawsze i wszędzie - zazwyczaj kompletnie nie w czas, tak jak teraz, kiedy dopiero po chwili, gdy obraz jej się wyostrzył - zobaczyła wiszącą tuż przy łóżku zjawę. Skupiła na niej wzrok - a duch przestał piszczeć, przechodząc w coś podobnego do syku. Serce Whitehorn zdążyło już jednak na nowo złapać szybki rytm - rozbudzając ją kompletnie.
Ona chce, żebyś za nią poszła — poinformowała ją Luna, nagle materializując się tuż obok. Obecność duchów opiekuńczych była jednak pocieszająca - i znajoma, w przeciwieństwie do nowej, zakapturzonej zjawy.
Mimowolnie jednak złotowłosa wróciła spojrzeniem do śpiącego Shercliffe'a - co spotkało się z ponownym piskiem niechcianego gościa - i rozbawionym chichotem Sol, która również do nich dołączyła.
Nigdzie Ci nie ucieknie... Wstawaj, nawet nie zauważy, że Cię nie było! — dopingowała ją jasnowłosa duszynka - i choć Whitehorn dalej nie miała specjalnej ochoty wygrzebywać się z ciepłej pościeli - i uścisku Caine'a - to jednak zrobiła to. Głównie z obawy, że i Shercliffe zaraz zostanie wyrwany ze snu przez natrętnego gościa - nie mogąc przecież wiedzieć, że tylko ona jest zdolna do usłyszenia zjawy.
Ponaglana przez gadzie syki - zdążyła tylko zarzucić na siebie porzuconą wcześniej koszulę nocną i kardigan z wiązaniem w talii. Za buty musiały wystarczyć jej nisko obudowane półbuty - szczęśliwie, przynajmniej na płaskim obcasie. Średnie (bardzo) wyposażenie na wyprawę na mokradła - sytuację ratowała jedynie srebrzysta różdżka, wetknięta za dzianinowy pas swetra. Poruszając się tak cicho jak tylko potrafiła - wychynęła z domku, a następnie z pensjonatu, podążając za zjawą. Z jednej strony, towarzyszyła jej myśl, co ona do cholery robi? Miała 41-lat, daleko było jej do poszukiwaczki przygód - i właśnie dała się namówić jakiemuś bezimiennemu duchowi na wyprawę wprost w objęcia mokradeł. Powinna rzucić zaklęcie wyciszające - takie samo jak co wieczór rzucała na chichoczącą w pokoju klamkę - obrócić się na drugi bok i zasnąć przy Shercliffie. Ale z drugiej strony... Sol i Luna wydawały się podekscytowane taką perspektywą nocnej wycieczki - i Perpetua tę ekscytację podłapała. Właściwie czemu nie? Luizjana nie sprzyjała zdrowemu rozsądkowi. Co dotychczas wychodziło jej tylko na dobre...
Keyira! — była równie zaskoczona widokiem studentki, co sama dziewczyna jej obecnością - kiedy, dziwnym przypadkiem obie znalazły się nad... Wodnymi ruinami? Nieco nerwowym ruchem poprawiła złote loki, będące w kompletnym nieładzie. — Podejrzewam, że jestem równie wyspana, jak Ty... I tak, mam różdżkę.
Pewna sztywność wkradła się w jej ton, kiedy spoglądała na młodą czarownicę. Było jej... Odrobinę niezręcznie. Odrobinę. Jakby na to nie spojrzeć - właśnie została ściągnięta z łóżka, w którym spała z ojcem studentki. Od czasów ich ostatniej wyprawy na bagna, nie rozmawiały - a i Whitehorn była zajęta czymś innym. Na przykład: samoistnym potwierdzaniem plotek rozsianych przed wakacjami przez Obserwatora - i choć nie afiszowała się w żaden sposób ze swoimi uczuciami, to także ich nie ukrywała. I sama nie wiedziała, czy akurat teraz powinna.
Milczała więc - jak nie ona - pogrążona w analizie sytuacji w jakiej aktualnie się z Keyirą znalazły. Bynajmniej nie chodziło o kolejną potencjalnie niebezpieczną przygodę. Bez większej refleksji zapłaciła przewoźnikowi - na litość Helgi, czy miały właśnie przepłynąć Styks? - wyłuskując z kieszeni kardigana galeony. Konsekwentna w swoim milczeniu i zamyśleniu - podążała za Keyirą, aż nie stanęły w samych ruinach, tuż przy zapadni - dopiero wtedy słowa dziewczyny wyrwały ją z zawieszenia. Jakby dopiero teraz się obudziła.
Spójrz na to z drugiej strony... Poćwiczysz swoje zaklęcia ochronne — niepewny uśmiech wykrzywił nagie kąciki jej ust, kiedy złotowłosa sama dobywała własnej różdżki. — Lumos Sphaera — rzuciła, miękkim ruchem nadgarstka posyłając białą kulę światła nad głowę Keyiry - by zaraz potem dodać drugą, nad sobą.
I zaprzyjaźnisz się z dziewczyną ojca! — dodała od siebie Sol - materializując się tuż przed nosem młodej Shercliffe, z szerokim, bezczelnym uśmiechem na nastoletniej twarzyczce - machając studentce na powitanie.
Wspólne przygody zacieśniają więzy! — dorzuciła swoje trzy grosze Luna, dryfując tuż nad zapadnią - zupełnie jakby unosiła się leniwie na wodzie.
Dziewczynki... — tylko to jedno słowo pełne szoku wypłynęło z ust Perpetuy - kiedy zasłoniła je dłonią w wyrazie kompletnego zażenowania.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina EmptyCzw Sie 13 2020, 00:00;

Spojrzenie na sytuację z owej "drugiej strony" w niczym jej jednak nie pomogło. Perpetua przypomniała jej po prostu, że musi popracować nad swoimi umiejętnościami - nie tylko nad zaklęciami obronnymi. Jako pracownik rezerwatu, Keyira nie skupiała się wcześniej na czarach ofensywnych, gdyż te w opiece nad magicznymi stworzeniami jej się nie przydawały z racji tego, że nie chciała ich krzywdzić, wywoływać u nich trwałych urazów czy po prostu straszyć. Poza rodzinnym interesem też nie stosowała ich jakoś szczególnie często, bo preferowała tradycyjny sposób walki, jeśli już do niej dochodziło... Czarodzieje zaskakująco kiepsko radzili sobie w bójkach bez użycia różdżek, co zwykła wykorzystywać. Kiedyś; od dawna nie zdarzyło jej się w żadnej uczestniczyć.
Żadna ze stron nie prezentuje się na tą chwilę zachęcająco — mruknęła w odpowiedzi, chociaż bardziej do siebie pod nosem niż do towarzyszki i przyjrzała się uważnie wnętrzu jamy, która w świetle padającym nań ze świetlistej kuli nad jej głową, w istocie okazała się być po prostu kamienną komnatą. Nie tak okropną i zniechęcającą, jak z początku sądziła.
Czego brunetka na pewno się nie spodziewała, to twarzy nastolatki, która pojawiła się przed jej nosem kilka sekund później. Mrugnęła i cofnęła się odruchowo, już sięgając do różdżki umocowanej przy przedramieniu, póki nie zorientowała się, że dziewczynka jest po prostu jednym z duchów, z którymi Perpetka zwykła czasem rozmawiać, a nie kolejnym, złaknionym jej krwi potworem.
Na lewy cycek Morgany — warknęła, przymykając oczy i wspierając dłonie na ugiętych kolanach. Zanim zdecydowała się znów unieść powieki, spróbowała zapanować nad galopującym gwałtownie sercem. — Naprawdę, nigdy więcej tego nie... — urwała raptownie, kiedy już dotarł do niej w pełni sens słów wypowiedzianych przez bliźniaczki.
Shercliffe powoli wyprostowała kręgosłup i powiodła spojrzeniem od jasnowłosej, przez ciemnowłosą aż do wyrażającej swoje głębokie niedowierzanie ich zachowaniem - złotowłosej. To w tej ostatniej utkwiła swoje burzowe tęczówki na dłużej. Lustrowała twarz Whitehorn przez moment w milczeniu, chociaż nie wydawała się zła czy też nawet szczególnie zaskoczona. W tej chwili nie dało się z niej właściwie niczego wyczytać. Niczego poza spokojem.
Hmm — pojedynczy pomruk był jedynym, co ostatecznie wydobyło się z jej ust w kierunku kobiety nim Keyira odwróciła się ku otworowi w posadzce, a potem przykucnęła na jego krawędzi i opuściła stopy na szczeble drabiny.
Wydawać by się mogło, że nie zamierza powiedzieć już nic więcej, bo chwyciła się konstrukcji i rozpoczęła wędrówkę w dół, ale w ostatniej chwili zatrzymała się i jeszcze wystawiła głowę na powierzchnię. Najpierw zerknęła na dziewczynki i prychnęła cicho.
Jeśli chcecie mi zaimponować, musicie się bardziej postarać — oznajmiła, po czym przeskoczyła wzrokiem na nauczycielkę. — Dam ci czas na dobranie odpowiednich słów, póki nie zejdziesz na dół — powiedziała, posyłając kobiecie coś na wzór pokrzepiającego uśmiechu, po czym już ostatecznie zniknęła w otworze.
Po tym, jak już zeskoczyła na posadzkę, wyciągnęła różdżkę i rozejrzała się w poszukiwaniu ewentualnych niebezpieczeństw czy zagrożeń, ale nic takiego nie dostrzegła. Kryły się tam jedynie dziesiątki naznaczonych runami kolumn i pojedyncze drzwi.
Czysto! — rzuciła, unosząc głowę ku sufitowi i zbliżyła się do jednej z podpór, by lepiej przyjrzeć się znakom.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina EmptyCzw Sie 13 2020, 03:40;

Nie mogła wyzbyć się szoku jak perfidnie - jej własne opiekuńcze duchy! - ją wydały i to jeszcze w sposób tak bezpośredni i bezczelny. I choć może powinna być na bliźniaczki o to zła - odczuwała w tej chwili jedynie zażenowanie sposobem w jaki jej tajemnica - niebędąca jednak tajemnicą - została wydana. I to przed młodą Shercliffe - z którą zaczęły wiązać ją (przynajmniej) nici porozumienia. Whitehorn skłamałaby okrutnie mówiąc, że na relacji z Keyirą jej nie zależało - bynajmniej, nie dlatego, że studentka była córką Caine'a. W takim wypadku dopiero teraz starałaby się nawiązać z nią jakikolwiek kontakt - choćby z czystej kurtuazji.
Tymczasem, najzwyczajniej w świecie polubiła młodą czarownicę - tym bardziej zabolała ją ta zdrada ze strony widmowych nastolatek. Nie tak to miało wyglądać - jakby w istocie miała zamiar ukrywać fakt swojego... związku.
Key... — zaczęła, ale nawet nie skończyła - spoglądając jedynie, jak dziewczyna znika w otworze, a wraz z nią wyczarowane wcześniej światło. Zaraz jednak wróciła - wywołując na wargach Perpetuy przepraszający, dalej niepozbawiony zażenowania uśmiech. Prowokacja, którą Keyira uraczyła bliźniaczki... Powiedzieć, że nie spodobała się Whitehorn - to tak jakby nie powiedzieć nic.
Luna... Sol... Nie — skierowała się do swoich duchów, marszcząc marsowo brwi. Coraz mniej jej się to podobało - zwłaszcza, kiedy widziała te ich wesołe ogniki w oczach. Zazwyczaj je z nimi dzieliła - nie tym razem.
Perpetua... Tak.
Na Merlina, dajcie mi to wyjaśnić jak na dorosłą przystało! — mówiła do nich pół-szeptem, opierając swoje dłonie o biodra w dominującej pozie. Widocznie nie robiła jednak wrażenia na bliźniaczkach - które jej upór skwitowały łobuzerskimi uśmieszkami.
Wyjaśniaj... — zaczęła Luna, ostentacyjnie zbliżając się do dziury, w której przed chwilą zniknęła już na dobre młoda Shercliffe.
... ale my nie jesteśmy dorosłe! — dokończyła Sol - i obie z chichotem zanurkowały w czarną otchłań - wprost przez sufit, wprost do Keyiry.
Złotowłosa mogła jedynie przejechać wolną dłonią po twarzy - czując jak poziom jej żenady wzrasta - a zaufanie do nastoletnich duchów spada. Nie sądziła, że w ogóle będą w stanie ukazać się komuś innemu - dotychczas nic takiego nie robiły i na nic też to nie wskazywało. Mieląc pod nosem złorzeczenia i zaciskając drobną dłoń na różdżce - zaczęła swoją wędrówkę w dół, do ruin - utrudnioną nieco przez chromą nogę i brak laski. Jak mogła o niej zapomnieć?
Keeeeeeyiraaa — tymczasem Sol zatoczyła młynka wokół studentki, wyraźnie gotowa - razem z siostrą - podjąć rękawicę, jaką dziewczyna im rzuciła.
Słyszałaś plotki o balialni?
— Też pytanie, na pewno słyszała.
— No tak, kto by nie słyszał?
— Plotek czy Perpetuy?

Przybijając sobie piątkę - widmowe bliźniaczki wybuchnęły gromkim śmiechem - zaraz jednak gwałtownie uciętym, zupełnie jakby ktoś nagle wyłączył dźwięk. Perpetua stała już na posadzce na dole - opuszczając różdżkę, którą jeszcze przed chwilą celowała w Sol i Lunę. Nie wyglądała na zachwyconą - ale też nie była zła. Jej twarz wyrażała zrezygnowanie - pomieszane jednak z pełnym niemocy rozbawieniem.
Tak to jest jak nad ramieniem wiszą Ci ciągle dwie nastolatki... — westchnęła, kręcąc z pobłażaniem głową - kiedy zbulwersowane jej zaklęciem wyciszającym bliźniaczki rozpłynęły się w powietrzu. Lekko kulawym krokiem podeszła do młodej Shercliffe, opierając się o jedną z kolumn. Nie próbowała uciekać wzrokiem - tylko podchwycić spojrzenie studentki.
Chodźmy dalej. Jeśli masz jakieś pytania... Odpowiem na nie — stwierdziła, obracając się w kierunku dalszej części pomieszczenia, gdzie w świetle rzucanym przez krążące im nad głowami światła zatańczył zarys drzwi. — Głupio byłoby teraz udawać, że moje plociuchy nic nie wypaplały.
Nie mogła jednak ukryć tej nuty rozczulenia, kiedy wypowiadała się o dziewczynkach - nawet pomimo sytuacji w jakiej ją teraz postawiły. Nie miała nic do ukrycia - ale też nie zamierzała się teraz spowiadać z całej historii - jakby popełniła jakąś zbrodnię. Doszła do wniosku, że jeśli Keyira chciała o czymś wiedzieć - to po prostu zapyta, tak jak złotowłosa jej sugerowała.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina EmptyCzw Sie 13 2020, 04:43;

Szczerze mówiąc, kiedy te słowa opuszczały jej usta, Keyira nie spodziewała się, że dziewczynki uraczą ją jakąkolwiek rewelacją, a przynajmniej nie taką, która zdoła nią jakoś szczególnie wstrząsnąć. Plotki o jej ojcu i Whitehorn rozpoczęły się jeszcze przed zakończeniem roku, podsycone przez krótki artykuł, który pojawił się w gazetce i stały się odrobinę barwniejsze po przyjeździe do Luizjany, kiedy to okazało się, że ta dwójka dzieli ze sobą domek. I o ile dziewczyna już wcześniej podejrzewała, że Perpetua i Caine mogli odczuwać do siebie coś na wzór szczerej sympatii, o tyle o innych powiązanych z tym szczegółach wolała nie myśleć. Nigdy. Dlatego też w pierwszej chwili nie zwróciła uwagi na bliźniaczki, które zakręciły się obok niej i po prostu dalej studiowała znaki wyryte w kamieniu. Dopiero na wspomnienie balialni poderwała głowę i obrzuciła je zaskoczonym spojrzeniem.
Nie zdołała zareagować na to w żaden inny sposób, gdyż siostry nagle umilkły, uciszone zaklęciem rzuconym przez złotowłosą. Shercliffe obróciła się ku niej z wyrazem szczerego niedowierzanie wypisanym nie tylko na samej twarzy, ale też w oczach. Nie usłyszała nawet jej słów, chociaż skierowane były bezpośrednio ku niej. Po prostu stała i patrzyła na kobietę dobrą chwilę, nawet nie mrugnąwszy, a kiedy ta ruszyła ku drzwiom, podążyła za nią instynktownie. Dłoń, w której dzierżyła różdżkę opadła wzdłuż ciała i coś się w niej odblokowało. Z jej oczu zniknęło zaskoczenie, a zastąpiło je rozbawienie, które opanowało także kąciki ust, które najpierw drgnęły, a potem rozciągnęły jej usta we wstrzymywanym uśmiechu nim studentka parsknęła szczerym, głośnym śmiechem, który rozniósł się echem po pomieszczeniu. Oparła wolną dłoń o pobliską ścianę, zgięła się wpół i śmiała się jeszcze przez kilka chwil; to było silniejsze od niej.
Cholera — jęknęła, kręcąc głową z dezaprobatą. — Przepraszam, ale to... — urwała, wyprostowała się i odgarnęła włosy z twarzy. — Nie chcę o tym myśleć. Na Morganę — westchnęła ciężko, próbując nad sobą zapanować. Wiedziała, że swoim obecnym zachowaniem może wpędzać Perpetuę w jeszcze większe zakłopotanie, ale sytuacja była tak komiczna, że nie mogła inaczej. — Rany — westchnęła po raz drugi, unosząc głowę ku sklepieniu i dopiero po krótkiej wiązance przekleństw wreszcie zdołała spojrzeć na swoją towarzyszkę. — Przepraszam — powtórzyła szczerze i pchnęła drzwi, chcąc zająć się czymkolwiek, nim ułoży sobie w głowie wszystko to, co chciała kobiecie przekazać.
Kule nad ich głowami oświetliły korytarz i tym razem to Shercliffe ruszyła przodem. Zdołała dotrzeć do samego końca tajemniczego przejścia, a potem otworzyć wieńczące je drzwi i sprawdzić kolejną komnatę nim się zatrzymała, obróciła i oparła dłonie na biodrach. Odchrząknęła głośno.
Na początek chcę wiedzieć... Czy naprawdę myślisz o nim na poważnie? — zapytała, przyglądając się Whitehorn, tym razem z należytą powagą. — To znaczy, no wiesz, nie uważam, że traktujesz go jak zabawkę ani nic z tych rzeczy — zastrzegła, unosząc poddańczo wolną dłoń. — Ale czy faktycznie jesteście chociaż... w związku? — dopytała, wahając się przy ostatnim słowie, bo jakoś niekoniecznie pasowało jej w odniesieniu do dwójki dorosłych. Zdawało się być nie tyle niewłaściwe, co po prostu dziwne. Bardziej odpowiadało jej określenie "razem" albo "ze sobą", ale one w pełni nie oddawałyby sensu tego, co Keyira chciałaby wiedzieć.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina EmptyCzw Sie 13 2020, 14:22;

Niedowierzanie wymalowane w całej właściwie postawie Keyiry, kiedy ta uniosła spojrzenie na Whitehorn wywołało u kobiety kolejną falę zażenowania. Właściwie to nie wiedziała jak zareagować na takie... milczenie. Cóż miała zrobić? Przepraszać? Tylko za co? To dopiero byłaby głupota. Doszła więc do wniosku, że zwyczajnie musi dać młodej Shercliffe czas na przetrawienie tych... szokujących wiadomości. Nie niesmacznych - chyba - ale na pewno nietypowych. I to zasłyszanych jeszcze przez duchy - które widocznie przednio bawiły się żonglowaniem prywatnymi sprawami Perpetuy. W końcu żadne dziecko - nigdy - nie chciałoby zasłyszeć o życiu seksualnym swojego rodzica. Obojętnie w jakim wieku i obojętnie w jakiej sytuacji. A zwłaszcza w t a k i e j sytuacji.
Dlatego też po prostu ruszyła przodem, mieląc w ustach te wszystkie słowa, które być może - powinna powiedzieć, ale nie opuszczały jej języka. Poziom zażenowania rósł wprost proporcjonalnie do długości ciszy jaka między nimi zapanowała, przynajmniej póki... Keyira nie wybuchnęła śmiechem.
Z dwojga złego, lepiej w tę stronę.
Właściwie to złotowłosa niemal całą sobą odetchnęła z ulgą - obracając się ku Shercliffe. Jej rechot był zaraźliwy - a próby uspokojenia i przeprosin tylko to wzmagały. Perpetua właściwie sama niemal zaczęła się śmiać - ograniczając się jednak tylko do wygiętych w pobłażliwym uśmiechu ust. Odczuwałaby znacznie większe zakłopotanie, gdyby młodsza czarownica zareagowała inaczej niż śmiechem - w końcu... to było naprawdę niedorzeczne.
Żenująca sytuacja — skwitowała ten absurd, który między nimi zapanował, podążając wzrokiem za próbującą się opanować Keyirą - która ruszyła zaraz w kierunku drzwi. Przeczesując splątane, złote loki dłonią - westchnęła głęboko, kręcąc głową z niedowierzaniem - i ruszyła za studentką. Przynajmniej póki ta nie próbowała stawić czoła tej sytuacji - i nie obróciła się do Perpetuy z powagą wymalowaną na twarzy i równie poważnymi słowami.
Teraz to Whitehorn nie wytrzymała i parsknęła śmiechem - szybko go jednak ukrócając dłonią przyłożoną do zdradzieckich ust. Łzy rozbawienia zatańczyły w jej oczach, kiedy sama próbowała się opanować.
Przepraszam, ale to takie absurdalne — wycedziła, chrząkając, chcąc uspokoić mieszający się z chichotem ton głosu. Musiała wziąć trzy głębokie oddechy i wlepić wzrok w powałę antycznych ruin - i dopiero wtedy zwróciła się z powrotem do Shercliffe. Naprawdę bardzo chciała zachować powagę - i przestać się głupio uśmiechać.
Znam twojego ojca... trzydzieści lat. Nie potrafiłabym nie myśleć o nim poważnie — przyznała, odnajdując swoimi jasnymi tęczówkami te burzowe - tak podobne do tych Caine'a, a jednak inne. Poprawiła wiązanie kardigana - wtykając różdżkę za dzianinowy pas.
I faktycznie. Jesteśmy w związku - oficjalnym partnerstwie — zacytowała słowo w słowo określenie jakim zatytułował ich relację Shercliffe - rzucając dziewczynie porozumiewawcze spojrzenie. To był chyba najbardziej 'oficjalny' status na jaki mogła liczyć z ust Caine'a - co do tej pory ją jednak cieszyło. Widać to było w oczach, które roziskrzyły się nawet na takie urzędnicze podsumowanie. Perpetua nie potrafiła kłamać - ekspresyjność jej ciała ją zdradzała na każdym kroku. Uśmieszek czający się w kącikach ust. Wolna dłoń, która - o zgrozo - powędrowała do widocznej jeszcze malinki na łabędziej szyi. Rumieniec - w świetle lumos doskonale widoczny: nie wiedzieć tylko, czy jego przyczyną było zażenowanie czy może jednak... wspomnienia.
Chrząknęła.
Wolałabym to powiedzieć raczej w innych okolicznościach. I bez bezczelnej inicjatywy Sol i Luny — ostatnie zdanie rzuciła nieco głośniej - wierząc, że dziewczynki, choć niewidzialne, gdzieś wokół nich jeszcze się kręcą.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina EmptyCzw Sie 13 2020, 20:47;

Keyira nie widziała powodu, dlaczego na wieść o tym wszystkim miałaby tak naprawdę zareagować w sposób stricte negatywny. Jej rodzice rozwiedli się już jakiś czas temu, a miłością przestali się darzyć prawdopodobnie jeszcze na długo przed rozstaniem, a więc znalezienie sobie nowych partnerów nie było w ich przypadku niczym zaskakującym. Byli dorośli, oboje podejmowali świadome decyzje i mieli prawo układać sobie życie na nowo bez względu na to czy podobało się to ich najbliższym, czy nie. Nie musiała nawet rozumieć powodów, dla których Perpetua obdarzyła tak ciepłymi uczuciami kogoś pokroju Caine'a, bo przecież nie znała ojca od tej strony; jako potencjalnego partnera. Być może w stosunku do złotowłosej miał zupełnie inne podejście, być może wpływała na niego w sposób, który pozwalał mu się otworzyć, a być może po prostu potrafiła czytać z niego jak z otwartej książki... Tak naprawdę gówno ją to obchodziło. Istotnym było, że dopasowali się wzajemnie w stopniu, pozwalającym na wejście w związek, co też Whitehorn sama po chwili przyznała.
Oficjalne partnerstwo — powtórzyła z niedowierzaniem, a podchwyciwszy porozumiewawcze spojrzenie kobiety, zrozumiała kto był na tyle mało taktowny, by zasugerować takie podsumowanie i zaraz obróciła się bokiem, po czym jęknęła ze szczerym współczuciem. — Nie wierzę, że to powiedział — wymamrotała z wyraźną dezaprobatą w głosie, pocierając palcami wolnej dłoni wciąż ociężałe od snu powieki, a moment później całą twarz.
Zaraz jednak Keyira powróciła spojrzeniem do medyczki, by dodać coś jeszcze, może nawet przeprosić - na Jashina! - za zachowanie ojca, ale powstrzymała się widząc ten specyficzny błysk w oczach złotowłosej. Wyczytała w nich autentyczną radość i przyjrzała się jej uważniej, a potem parsknęła do swoich wniosków. Był tylko jeden powód, dla którego Perpetua mogła się tym szczerze cieszyć... Była wariatką. Tak, zdecydowanie. Jakby tego było mało, uzdrowicielka sięgnęła do swojej szyi, tym samym skupiając na niej uwagę młodej Shercliffe, a tym samym eksponując przez kilka sekund widniejącą tam plamę. Studentka gapiła się na dłoń, która ją nakryła jeszcze przez chwileczkę, póki wszystkie przekładki w jej mózgu nie wskoczyły na swoje miejsce i nie zorientowała się czy właściwie owa plama jest.
Oooonieeeewieeerzęnanananana — wyśpiewała z ewidentną desperacją, obracając się na pięcie i robiąc kilka kroków najpierw w jednym, a potem w przeciwnym kierunku. Nuciła coś głośno pod nosem, próbując rozchodzić własne zażenowanie. — Myśl, Shercliffe, myśl o czymś innym. Smoki, jednorożce, łajnobomby, pogrom niemowląt. Smoki, jednorożce, łajnobomby — powtórzyła, rozmasowując skronie. Z każdym krokiem wyrzucała z głowy niechciane obrazy, które pojawiły się tam wcześniej zupełnie wbrew jej woli.
W końcu zatrzymała się, westchnęła ciężko i przygryzła wargi, zbierając się do dalszej, poważnej dyskusji na temat ojcowskiego związku.
Dobrze — wykrztusiła na wstępie. — Mam na myśli związek — sprostowała, uznając, że być może to jedno słowo to będzie za mało. Tym samym dawała znać, że nie ma nic przeciwko temu i Perpetua nie musi się niepotrzebnie przejmować. Skinęła kobiecie głową, by dać jej znać, że mogą ruszać dalej, bo gawędzić mogły równie dobrze w trakcie marszu do następnych drzwi.
Nie twierdzę, że cię rozumiem, ale nie będę się starała wam w tym przeszkadzać — mruknęła, kontynuując swój wywód. Rozglądała się przy tym czujnie, ciesząc się, że ma jakieś zajęcie, dzięki któremu mogła uniknąć tkwienia w miejscu i biernemu pogrążaniu się w żenadzie. — Caine jest... — urwała na moment. — On... Ojciec jest trudny, pod wieloma względami — zauważyła, ostrożnie dobierając słowa. — Na pewno zauważyłaś. Dusi większość rzeczy w sobie, więc musisz... powinnaś... bądź równie uparta, okay? — westchnęła z rezygnacją, bo nie wiedziała do końca jak przekazać dziewczynie ojca to, co siedziało teraz w jej głowie. — I cierpliwa. Potrzebuje tego... I chociaż służbistą jest chyba z zasady, nie na złość, to i tak nie odpuszczaj mu zbyt łatwo. Dla mnie jest już za późno, nie jesteśmy w stanie stworzyć zdrowej relacji na płaszczyźnie ojciec-córka — mruknęła, trochę niechętnie, bo temat, który właśnie poruszyła do najłatwiejszych nie należał. — Nie potrafi ze mną rozmawiać jak z rów — urwała w połowie słowa i zacisnęła usta. — Nie potrafi ze mną rozmawiać ani zdecydować się jak chciałby, żebym to ja rozmawiała z nim, bo wcześniej nie toczyliśmy prawdziwych rozmów jako córka i ojciec ani nauczyciel i studentka. Wiem, że w naszej sytuacji tym trudniej to rozdzielić. Zresztą, ja też nie potrafię z nim rozmawiać — zaśmiała się, choć bez cienia wesołości. — Przez długi czas nie potrafiłam zaakceptować tego, jaki jest; jego podejścia i zasad. Cierpiałam będąc w pobliżu i cierpiałam, kiedy byłam ignorowana, sama nie wiedziałam czego od niego chcę, a teraz... Cóż, mam wobec niego oczekiwania, których nie jest w stanie spełnić, bo sam prawdopodobnie nigdy na to nie wpadnie — dodała, teraz już bez żalu czy właściwie jakichkolwiek szczególnych emocji. — Nigdy nawet mnie o nie nie zapytał i nie sądzę, by w przyszłości miało się to zmienić, dlatego proszę, Perpetuo, nie staraj się nas naprawić. To nie ty powinnaś próbować — wymamrotała, zerkając na nią kątem oka. To była szczególna prośba. — Dla mnie może być dupkiem, ale mimo wszystko nie życzę mu źle - nauczyłam się żyć z tym, jak jest. Próbuję po prostu powiedzieć... Zaopiekuj się nim, dobrze? — przełknęła ślinę, otwierając jedną z dwóch par drzwi, do których dotarły i uniosła różdżkę w pogotowiu, na wypadek, gdyby coś się za nimi czaiło.


@Perpetua Whitehorn
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina EmptyNie Sie 16 2020, 03:50;

Być może była okrutna - dla siebie i dla Keyiry, tak nieopatrznie zwracając uwagę studentki na... coś czego na pewno nie powinna widzieć. Kto właściwie nikt widzieć nie powinien - rzecz w tym, że ani Perpetua, ani Caine najwidoczniej, nie przejmowali się takimi błahostkami. Whitehorn poza tym nie należała jednak do osób zbyt wstydliwych - choć istotnie, swoje poczucie taktu miała. I właśnie dlatego - przy reakcji młodej Shercliffe na malinkę, prócz tego, że nie mogła powstrzymać duszącego ją w gardle śmiechu... to oblała ją fala zażenowania. Mimo wszystko.
Chciała odpowiedzieć jeszcze, że 'pogromu niemowląt' nie będzie - ale uznała, że mógłby być to gwóźdź do trumny wykuty z czystej żenady. Nie odezwała się więc, starając się przywrócić sobie poważny wyraz twarzy - w czym zdecydowanie pomogła jej Keyira, samej zbierając się w sobie i wskazując dalszą drogę.
Ruszyła - jednocześnie czując... swego rodzaju ulgę. Nie spodziewała się po studentce podniesienia jakichś buntów, czy czegoś w tym tonie, jednak obawa zawsze gdzieś tam tańczyła na dnie jej żołądka, zwijając go w supeł. W końcu kto na jej miejscu nie miałby jakichkolwiek obaw?
Muszę przyznać, że obawiałam się twojej reakcji — rzuciła, kiedy skierowały się do następnych drzwi. Skoro już wykładały karty na stół... — Nie w sensie... Hm, akceptacji, tylko... — podjęła temat, obracając twarz w kierunku studentki. Uśmiechnęła się przy tym - dość nieśmiało. — Naszej relacji. Nie mojej i Caine'a. Twojej i mojej. Mimo wszystko nie chciałabym, żeby to co jest między mną i twoim ojcem jakkolwiek definiowało naszą znajomość.
Skłamałaby okrutnie sprowadzając swoje wątpliwości jedynie do tego, czy córka Caine'a 'ją polubi'. Nie postrzegała Keyiry jedynie przez pryzmat tego, że była dzieckiem Shercliffe'a, z którym Perpetua - bądź co bądź - się związała. Nie miała na tyle płytkiego spojrzenia. Poza tym młoda Shercliffe była na tyle barwną i mocną indywidualnością - że nie byłaby w stanie sprowadzić jej osoby w swoich oczach jedynie do roli... córki partnera.
Myślę, że to ogólnie trudno zrozumieć... — przyznała, a potem - w ciszy przysłuchiwała się słowom Keyiry. Z niejakim rozczuleniem słuchała jej słów o własnym ojcu - tylko po to jednak, żeby zaraz odczuć jak skóra na ramionach jej cierpnie, kiedy dziewczyna zeszła na... trudne tematy. Mogła mówić to wszystko - streszczać swoją relację z ojcem - pozornie bez emocjonalnie, ale Perpetua... Czuła. Czuła zawód - i swego rodzaju niespełnione nadzieje, teraz już przysypane przez czas. Dalej jednak istniejące - choć pozornie pogrzebane.
Być może sobie dopowiadała. Jak to ona - nademocjonalna półwila. O ile Keyira zachowała względną neutralność w swojej opowieści - tak Perpetua odczuła autentyczny smutek. Który próbowała przegonić jednak pełnym zrozumienia uśmiechem.
Oboje jesteście ciężkimi charakterami — roześmiała się, nie bez ciepła w głosie. Jedno było pewne - złotowłosa nie mogła naprawić tej relacji między Cainem a Keyirą, ale też nigdy nie zamierzała. Być może próbowałaby - gdyby pojawiła się na stałe w ich życiu dobre kilka-naście lat wcześniej. Ale nie teraz. Kiedy sama właściwie była niewiadomą - choć przewijającą się w życiu Shercliffe'ów sporadycznie od dekad.
Nie byłaby jednak sobą, gdyby nie powiedziała czegoś od siebie - do czego sama w pewnym sensie tęskniła i kiedyś dążyła.
Jesteście rodziną. Mimo wszystko — wzruszyła, pozornie beztrosko ramionami, a na jej wargach zatańczył nostalgiczny, nieco smutny uśmiech. — Nie bierz moich słów za jakieś pouczenie, ale w relacjach... chodzi o zrozumienie - nie oczekiwania czy wyszarpanie swojej racji — przy jednym słowie łypnęła kątem oka na studentkę, a oczy jej błysnęły. Westchnęła.
Ale to tylko moje zdanie - dość mało wiarygodne, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że sama nie mam rodziny. Utopijne mrzonki...
Ściągnęła usta w prostą linię, kiedy doszły - nie wiedzieć kiedy - do kolejnych drzwi. Rzadko kiedy schodziła - z kimkolwiek właściwie - na tematy rodzinne. Z dwóch prostych powodów: nie miała swojej rodziny i - naprawdę - ją ten temat bolał. Co było zwyczajnie widać - i choć Perpetua nie była typem człowieka, który unika jakichkolwiek tematów, jej ekspresja zazwyczaj wystarczyła, żeby rozmówca nie chciał brnąć głębiej.
Wzorem Keyiry - znacznie bardziej, jak już czas zdążył pokazać, doświadczonej w takich przygodach - sięgnęła po własną różdżkę, ostrożnie ważąc ją w drobnej dłoni.
Nie muszę się nim opiekować... ale zależy mi na nim. Więc będę uparta — uśmiechnęła się ciepło - z uczuciem wymalowanym w tonach błękitu i zieleni, migoczących w białym świetle. — Protego...
Nałożywszy zapobiegawczo zaklęcie - najpierw na Keyirę, potem na siebie - przeszła przez drzwi uchylone przez młodszą czarownicę. Delikatnym ruchem nadgarstka posłała jeszcze kulę światła przodem - oświetlając komnatę w której się znalazły.
Chyba... nie jesteśmy pierwsze, które tu weszły — mruknęła, czując jak gęsia skórka występuje jej na całe ciało, na widok sali pełnej - dosłownie pełnej - szkieletów. I choć przyzwyczajona była do ich widoku - to na pewno nie w takiej ilości i nie takich okolicznościach.
Skrzywiła się wyraźnie, kiedy postępując krok w przód - nadepnęła na kość piszczelową, która spróchniała już, skruszyła się pod jej obcasem.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina EmptyWto Sie 25 2020, 09:51;

Jej obawy były uzasadnione. Ba! Być może kilka lat wcześniej naprawdę zareagowałaby trochę inaczej, ale teraz miała już (mniej więcej) poukładane w głowie i już dawno pogodziła się z całą tą rodzinną sytuacją, jaka by ona nie była. Zrezygnowała z dalszej walki i poddała się, bo na tym etapie o wiele bardziej ceniła sobie własne zdrowie psychiczne niż ewentualne pochwały tatusia, o które w młodości tak bardzo starała się zabiegać.
Akurat to jest chyba całkiem zrozumiałe — przyznała, wzruszając niedbale ramionami. Zamyśliła się na krótką chwilę, rozważając słowa złotowłosej  we właściwym dlań kontekście. — Cieszę się, że starasz się oddzielić jedno od drugiego i mam nadzieję, że ci się uda, chociaż z doświadczenia wiem, że czasami ciężko się nad tym zapanować — oznajmiła, marszcząc nieelegancko czoło. Grymas jednak zniknął tak samo szybko, jak się pojawił, chociaż nie minęło kilka sekund jak zastąpił go inny, poważniejszy.
Słowa Whitehorn nie tyle ją dotknęły, ile poruszyły w niej pewną napiętą do granic możliwości strunę, która już od wielu lat była tak bliska zerwania, że rezonowała w jej głowie dźwiękiem mocnym, choć zdecydowanie niepokojącym; nie tym z gatunku idealnych, a raczej właśnie z jakiegoś powodu niewłaściwym. Shercliffe potrzebowała chwili, by zapanować nad słowami, które w pierwszej kolejności, odruchowo cisnęła jej się na usta, więc zacisnęła dłonie i obie je wsparła na biodrach. Mruknęła coś pod nosem, unosząc wysoko głowę, by zaraz westchnąć ciężko.
Skąd właściwie taka pewność? — zapytała w końcu, dokładnie wymawiając poszczególne wyrazy, a w konsekwencji wydłużając całe zdanie. — Mam na myśli mój rzekomo ciężki charakter — sprostowała, unosząc dłonie, by wraz z różdżką zapleść je na karku. — To nasze które... Trzecie oficjalne spotkanie, podczas którego wymieniłyśmy więcej niż kilka zdań? Po dwóch pierwszych, kiedy nie byłaś nawet świadkiem żadnego szczególnie "ciężkiego" zachowania z mojej strony jesteś w stanie wywnioskować, że mam ciężki charakter? Na jakiej podstawie? — dopytała, zachowując powagę. W końcu zerknęła na Perpetuę kątem oka, z rezygnacją opuszczając ramiona luźno wzdłuż tułowia. — Na podstawie plotek? Na podstawie opinii innych nauczycieli, gdzie tych, od których otrzymałam kiedykolwiek jakiekolwiek ujemne punkty mogę zliczyć na palcach jednej ręki? Na podstawie mojej relacji z ojcem? Jeszcze chwilę temu sama stwierdziłaś, że nie chcesz, by wasze oficjalne partnerstwo rzutowało na naszą dwójkę — przypomniała, odrobinę może tylko poirytowana, bo do złości było jej bardzo daleko. Przynajmniej zewnętrznie, bo wewnętrznie kotłowało się w niej równo, ale ukrywała to doskonale, jak to robiła niemal od zawsze.
Ciężko nie brać twoich słów za pouczenie — zauważyła, przez moment szukając spojrzenia towarzyszki, choć szybko je porzuciła.
Wiem na czym polega budowanie relacji. Powiedziałam, że nie potrafiłam go zrozumieć na początku... Nie powiedziałam, że nie rozumiem go teraz. Jestem tym po prostu zmęczona. Ile razy można stawiać się na czyimś miejscu? Ile razy można wykazać się zrozumieniem, samemu nie będąc rozumianym? Ile można czekać? Wy czekaliście na siebie ile? Dwadzieścia lat? Ja jestem jego córką, powinnam wciąż tkwić w kolejce i cierpliwie wyczekiwać dnia, w którym będzie gotowy wyjść ze swojej skorupy i spojrzeć na mnie inaczej, a w międzyczasie powinnam być wdzięczna za to, jak okazuje swoje rodzicielskie uczucia "na swój własny sposób", którego zapewne w jego mniemaniu nie dostrzegam? Uwierz mi, dostrzegam więcej niż się wszystkim wydaje... Po prostu dla mnie to za mało. Za mało zrozumienia, za mało ekspresji, za mało cierpliwości, za mało słów, za mało wszystkiego. Nie chcę już bawić się z nim w dom. Nie zależy mi na budowaniu relacji od nowa, na lepszym podłożu. Oczekuję tylko jednego. Żeby po tym wszystkim wreszcie wyciągnął głowę z dupy i najzwyczajniej w świecie szczerze mnie... Nas... — Uniosła wysoko brwi, zdając sobie sprawę z tego, jak bliska była wywrzeszczenia w myślach tego, czego tak naprawdę oczekiwała, podczas gdy stała w półmroku już od dobrych kilku minut, nie wypowiadając na głos ani słowa.
Nieważne.
Zaśmiała się do siebie, pokręciła gwałtownie głową i podążyła wzrokiem za świetlistą kulą, póki ta nie odkryła przed nimi tajemnic kolejnej komnaty. Keyira była teraz jednak w tak ponurym nastroju, że widok upiornej sali tronowej nawet jej szczególnie nie zaskoczył. Wszystkie te szkielety, czaszki i cała reszta niepokojącego paskudztwa wydała jej się w swojej budzącej grozę prostocie wręcz zabawna. Cała ta wyprawa zdawała jej się tak absurdalna, że mogła się jedynie uśmiechnąć.
Od zawsze wiedziałam, że w piekle jest dla mnie odpowiednie miejsce — mruknęła i po prostu ruszyła przed siebie ku centrum pomieszczenia.
Kroczyła zwinnie między kościami, nie przejmując się najwyraźniej, kiedy raz czy dwa skruszyła jakaś pod podeszwą buta. Dotarła do małego podestu, by zaraz kilkoma krótkimi zaklęciami oczyścić stary tron, a potem rozsiąść się w nim wygodnie. Wbrew pozorom nie traciła jednak czujności, prześlizgując się podejrzliwym spojrzeniem po wszystkim, na koniec utkwiwszy je w podejrzanej księdze.
Albo ktoś tu niedawno był, albo to powinna być nasza kolejna lektura — wskazała końcem różdżki na tomiszcze, ale nie sięgnęła po nie.

@Perpetua Whitehorn
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina EmptySro Wrz 09 2020, 03:24;

Widziała to nagłe spięcie Keyiry na własne słowa - i choć otaczał je półmrok, lumos sphaera wiszące nad ich głowami zapewniały doskonałą widoczność. Sylwetka młodej Shercliffe odznaczała się nawet wyraźniejszymi konturami - podkreślanymi przez ostre światło i cienie, załamujące się przy jej gestach. Złotowłosa wyłapywała wszystko - czytała, zarówno z mowy ciała, jak i z samych słów. A słów Keyira nie oszczędzała - choć istotnie, myliła się, celując w najprostsze rozwiązanie, najbardziej typowe, choć rozmijające się z prawdą znacznym łukiem.
Nie zwykłam sugerować się zdaniem innych — zaczęła, nieco polubownie - kiwając głową ze zrozumieniem. Shercliffe przeszła do obrony - jakby w istocie, Perpetua ją niejako zaatakowała. Nie mogła powiedzieć, że nie rozumie - nikt nie lubił być bezpodstawnie oceniany, pospiesznie oceniany. Whitehorn jednak, wbrew pozorom, wcale nie oceniała, tylko starała się zrozumieć.
Ciężki charakter to nic złego, osobiście uważam to za zaletę - choć może mieć trochę... ciężki wydźwięk. — Uśmiechnęła się kącikiem ust, podłapując ukradkowe spojrzenie młodszej czarownicy. — Świadczy o sile osobowości, a nie o jej toporności. Nie potrzebuję wiele czasu, żeby dostrzec to w Tobie. Tym bardziej nie potrzebuję plotek, których nie słucham, opinii, które tworzę własne, a zwłaszcza zdania Caine'a - bo potrafię myśleć samodzielnie.
Nie odbijała piłeczki, nie przybrała obronnego tonu - a jedynie tłumaczyła swój punkt widzenia, łagodnie, bez pretensji. Właściwie to z nieco przepraszającym uśmiechem - że wymusiła na młodszej czarownicy taką reakcję - że sprawiła wrażenie krytyka, choć nie to było jej celem.
Keyira przełamała ich kontakt wzrokowy - jednak złotowłosa spojrzenia nie opuściła, uważnie obserwując burzę kotłującą się w studentce. Cóż - dla Perpetuy nie istniał żaden temat tabu, jednak nie każdy był nią. Nie każdy był gotów dzielić się od ręki swoimi myślami, emocjami, problemami... Ona miała serce na dłoni - nie otaczała się żadnymi murami, pełną uwagę zawsze poświęcając rozmówcy, a nie... obronie własnej.
Pouczenie? Nie. Po prostu mówię jak ja to widzę - nie, jak Ty powinnaś postępować. To co z tym zrobisz, zależy tylko od Ciebie, Keyiro.
Ośmielona żwawym krokiem studentki - sama podążyła jej śladami, uważając jednak, by nie nadepnąć na następne kości. Z nieukrywanym rozbawieniem obserwując jak na starym tronie rozsiada się jej towarzyszka - sama zaczęła rozglądać się uważniej po sali, płynnymi ruchami srebrzystej różdżki posyłając swoją kulę światła na nieco dalsze zwiady. Samej również zawieszając spojrzenie na księdze, umieszczonej na zakurzonym pulpicie.
Sprawdźmy więc — rzuciła, podchodząc do wskazywanej przez Keyirę książki. Przywołała do siebie kulę światła - ruchem różdżki, delikatnie, nie wiedząc w jakim stanie mogą być stare stronice tomiszcza - otworzyła je. Zagłębiając się w lekturę - odnajdując kilka interesujących kwestii w ramach... zaklęć niewerbalnych. Oraz kolejny skrawek mapy, wetknięty gdzieś między kartki, niczym swoista zakładka.
Keyiro, to chyba nie koniec naszych przygód — odwróciła się do dziewczyny, z uśmiechem wyciągając w jej stronę nieco podniszczoną kartę mapy. W oczach czaiły jej się iskierki ekscytacji - naprawdę wyglądała na ucieszoną, 40-letnia uzdrowicielka, w podwodnej sali tronowej, usianej niezliczonymi trupami, których kości powoli rozsypywały się w pył. Absurdalny obrazek.

Kostka: 4 - parzysta
w środku znajdujesz dokładnie to, czego potrzebowałeś/aś, a czego zabrakło ci przy ostatniej nauce. Dostajesz dwa punkty do umiejętności, którą ostatnio się uczyłeś/aś.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina EmptySro Wrz 09 2020, 11:02;

kostka: 2 - w środku znajdujesz dokładnie to, czego potrzebowałeś/aś, a czego zabrakło ci przy ostatniej nauce. Dostajesz dwa punkty do umiejętności, którą ostatnio się uczyłeś/aś.


Mimo wszystko, nawet jeśli słowa Whitehorn zdawały się mieć sens, a nawet poparcie w jej dotychczasowym podejściu czy czynach, Keyira wciąż uważała, że to za mało, by móc coś takiego stwierdzić jedynie patrząc na człowieka, a nie mając faktycznej styczności z zachowaniem, mogącym potwierdzić podobne przypuszczenia. Nie miała tego jednak kobiecie tak naprawdę za złe, bo sama również nie uważała ciężkiego charakteru za coś skrajnie negatywnego… Chodziło o to, że w jej przypadku miał on raczej naturę wybiórczą i tendencyjną w stosunku do określonej grupy osób czy sytuacji. Bywało przecież również tak, że jej zachowanie wskazywało na zupełnie odmienne usposobienie, ale potrzeba było czasu, by móc to wyłapać i dlatego właśnie była pełna sceptycyzmu i wątpliwości w stosunku do założeń lekarki, jak i jej argumentacji. Nie było to jednak nic osobistego.
Na szczęście Perpetua nie miała nic przeciwko zmienia obiektu zainteresowania i skupiła się na wskazanej przezeń księdze. Była ona tym bardziej podejrzana, że w porównaniu z zakurzonym pulpitem zdawała się być nazbyt… czysta. Jakby całkiem niedawno ktoś ją przeglądał, wcześniej doprowadzając ją do względnego porządku.
Kolejny kawałek mapy, oczywiście — parsknęła, po czym zeskoczyła z tronu i podeszła do złotowłosej, by móc się lepiej przyjrzeć jej znalezisku. Ostrożnie ujęła skrawek pergaminu między palce, po czym wyciągnęła różdżkę i w czasie, gdy Perpetua śledziła treść księgi, Shercliffe skopiowała Południową część mapy. Podchodząc do tego na logikę, powinny były znaleźć jeszcze dwa skrawki, by skompletować całość. Studentka była okropnie ciekawa dokąd to w ostateczności mogła je doprowadzić. Czy była to mapa skarbów, czy też po prostu podstarzały przewodnik turystyczny po najdziwniejszych, magicznych atrakcjach Luizjany.
Kiedy lekarka skończyła czytać, Keyira wręczyła jej jedną kopię mapy i sama zajęła miejsce przy pulpicie. Treść księgi nie tyle ją zszokowała – po starym tomiszczu, porzuconym w podziemnej sali tronowej, wypełnionej szkieletami można się było w końcu wiele spodziewać —co po prostu zaskoczyła. Na pożółkłych ze starości stronnicach brunetka wyczytała kilka interesujących informacji o co groźniejszych, wodnych stworzeniach magicznych, na które wcześniej nie natknęła się ani podczas samodzielnej nauki, ani w trakcie lekcji. Wiedza ta była naprawdę intrygująca; pomysł na to, gdzie powinna szukać większej ilości informacji przyszedł do niej niemal od razu, ale póki co – odłożyła te przemyślenia na bok.
Nie mam nic przeciwko kolejnym przygodom, ale chciałabym się też wyspać — zauważyła, przymykając księgę i przesuwając ją na środek pulpitu. Był w niej coś dziwnego i uznała, że lepiej będzie, jeśli zostawią ją w spokoju. — Wolałabym też mieć na sobie coś więcej — dodała z przekąsem, zerkając na swój strój. — Wracamy? — zaproponowała i jako pierwsza ruszyła ku wyjściu.

/zt
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Wodna ruina QzgSDG8




Gracz




Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina EmptyPon Wrz 14 2020, 03:13;

Trzeba było przyznać, że tworzyły nawet nieźle dobrany duet w takich niecodziennych eskapadach. Jedna zdawała się uzupełniać drugą - doświadczeniem, wiekiem, zakresem wiedzy i używanych zaklęć. Niemniej nie różniło ich jedno - obie podchodziły do nowych perspektyw z równym zainteresowaniem, jeśli nie powiedzieć - entuzjazmem.
Perpetua z niegasnącym zainteresowaniem obserwowała jak Keyira bierze się za powielenie znalezionego skrawku mapy. Po raz kolejny musiała przyznać sama przed sobą - że zaklęcia transmutacyjne należały do jednych z bardziej interesujących, a na pewno niezwykłych aspektów magicznych. Cóż to była za sztuka w niszczeniu rzeczy, skoro innymi zaklęciami można było je dowolnie modyfikować? Co jeszcze bardziej niesamowite - nie tylko rzeczy, ale również żywe istoty. O ile magia lecznicza przywracała organizmy 'do stanu wyjściowego' - tak transmutacja otwierała... całą gamę możliwości. I właśnie to było tak w niej intrygującego, przynajmniej dla Whitehorn, której postrzeganie pewnych spraw ostatnio znacząco się poszerzyło.
Porządny sen brzmi jak plan... O ile kolejne duchy nie postanowią nas obudzić w środku nocy — zauważyła, z przekąsem, acz wyraźnie rozbawiona. Złożyła swój kawałek mapy na dwa razy - i schowała w kieszonce szlafroka, ruszając powoli za młodszą czarownicą. Dalej starała się nie deptać po otaczających je kościach - i nie myśleć co też musiało się tutaj dziać, że znalazło się tu ich aż tyle. Koniecznie będzie musiała wspomnieć o tym Caine'owi... Zwłaszcza, że ostatecznie obie z Keyirą wyszły z tego bez szwanku.
Miejmy nadzieję, że żadne urocze stworzenie nie zaskoczy nas po drodze — rzuciła z uśmiechem, doganiając młodą Shercliffe, by zrównać z nią krok.

Z tematu
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wodna ruina QzgSDG8








Wodna ruina Empty


PisanieWodna ruina Empty Re: Wodna ruina  Wodna ruina Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wodna ruina

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wodna ruina JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
mokradla
-