Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Balkon

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Lope Mondragón
Lope Mondragón

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Ślizgonów
Galeony : 809
  Liczba postów : 430
http://czarodzieje.forumpolish.com/t12840-lope-feliciano-mondragon#345714
http://czarodzieje.forumpolish.com/t12864-buho#346290
http://czarodzieje.forumpolish.com/t12875-lope-mondragon#346540
Balkon QzgSDG8




Gracz




Balkon Empty


PisanieBalkon Empty Balkon  Balkon EmptyNie Lip 10 2016, 00:05;


Balkon

Rozciąga się stąd widok na niemal całą wyspę. Możesz przyjrzeć się kościółkowi, rezerwatowi smoków albo po prostu pięknemu morzu. Na stoliku stoi dzban z herbatą - Imbirową Mątwą, przygotowaną przez samą @Saga Demantur. Jej kolor zmienia się zależnie od Twojego nastroju. Dzięki użytemu zaklęciu zawsze jest ciepła. Możesz usiąść na jednym z krzeseł i odpocząć przy filiżance. Do tego masz okazję spróbować kierowych orzechów (rzuć kostką: Parzysta - nic się nie dzieje, to był zwykły orzech, nieparzysta - czujesz, że unosisz się w powietrzu, efekt ten utrzymuje się przez dwa Twoje posty).

Kostkami rzucaj w tym temacie.


Powrót do góry Go down


Courtney Hill
Courtney Hill

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 355
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12620-courtney-hill#340983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12622-murzyn#341014
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12623-courtney-hill
Balkon QzgSDG8




Gracz




Balkon Empty


PisanieBalkon Empty Re: Balkon  Balkon EmptyPią Lip 29 2016, 12:28;

Co prawda Courtney nie bardzo ogarniała, o co z tym weselem chodzi - nie znała państwa młodych, nie wiedziała z jakiej racji dostała zaproszenie (jasne, rekord Guinessa... tak naprawdę to jej fejm rośnie, na pewno!), a w dodatku wszystko odbywało się na jakimś hiszpańskim wygwizdowie. Mimo to wybrała się z przyjemnością - w końcu nie codziennie jest okazja, by za darmo się nawalić i najeść. Dodatkowo był to pretekst do kupna (kolejnej) sukienki, w której dziś się dumnie prezentowała. Elegancka i przed kolano, w kolorze wściekle niebieskim, idealnie komponowała się z jej blond włosami, spiętymi w koka i z kilkoma spiralnie opadającymi pasmami, zakręconymi specjalnie na tę okazję. Dopasowana kopertówka, w której upchnęła za pomocą zaklęcia pomniejszającego wszystkie niezbędne rzeczy, trzymana była w prawej ręce. Do tego starannie wykonany makijaż z naciskiem na oczy - no i bomba! Trochę jej się nie uśmiechało pójście samej, ale wcześniej nie myślała o tym, by znaleźć jakiegoś partnera, a teraz było już za późno. Miała nadzieję, że spotka kogoś znajomego i dotrzyma mu towarzystwa.
Chciała zobaczyć pannę młodą wraz z panem młodym, ale nieszczególnie miała ochotę oglądać całą uroczystość. Uważała to po prostu za nudne, być może nawet zbędne, zatem od razu skierowała się ku innej części imprezy. Wysepka była dosyć mała, toteż udało jej się zwiedzić okolicę w dość szybkim tempie i przy tym nie naruszyć sukienki, wciąż idealnie się prezentującej. W końcu przysiadła na jednym ze stolików na balkonie, czując, że po pierwsze musi odpocząć, a po drugie potrzebuje towarzystwa. Jednak nie uśmiechało jej się zagadywanie do gości, którzy byli wyraźnie zaaferowani panną młodą, a nie samą zabawą.
Sięgnęła więc po filiżankę herbaty, czując przyjemne ciepło w dłoniach (choć w gruncie rzeczy i tak panowała wysoka temperatura, więc nie byłoby tragedii, gdyby herbata była mrożona). Jej wzrok skierowany był na morze, w tej chwili Amerykanka była wyraźnie rozmarzona. Czyżby odezwała się w niej dusza romantyczki? Cóż, i ona miewała takie przebłyski... A może po prostu odwaliło jej z tego przebywania w samotności!
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Courtney Hill
Courtney Hill

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 355
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12620-courtney-hill#340983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12622-murzyn#341014
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12623-courtney-hill
Balkon QzgSDG8




Gracz




Balkon Empty


PisanieBalkon Empty Re: Balkon  Balkon EmptySob Lip 30 2016, 13:35;

Znudzona do tej pory Courtney wyraźnie ożywiła się, gdy spostrzegła nadchodzącą dziewczynę. Przyjrzała jej się nienachalnie, ale na tyle dokładnie, by dostrzec nieco egzotyczną urodę. Przypuszczenia potwierdziły się, gdy nowo przybyła odezwała się w obcym języku - to z pewnością hiszpańskie rysy twarzy. Courtney nie zrozumiała wypowiedzi, wyłapała jedynie hiszpańskie "cześć". Pewnie dlatego jej twarz przybrała nieco głupkowaty wyraz.
- He? - wydała z siebie, myśląc jednocześnie, że pewnie jednak się nie dogadają. Zdziwiło ją, że dziewczyna nie mówi po angielsku, choć przecież nie była w Anglii, a ludzie dookoła przeplatali różne języki w swoich rozmowach. Głównie był to hiszpański. Zdążyła to zauważyć i przysłuchać się akcentowi rodowitych mieszkańców, który bardzo jej się podobał.
- Nie rozumiem co mówisz, nie znam hiszpańskiego. Jesteś stąd? Trochę tu nudno - powiedziała, żywo przy tym gestykulując, jakby to miało pomóc w zrozumieniu jej słów. Nie wiedziała przecież, czy ciemnowłosa zna angielski. - Siadaj - kontynuowała, wskazując krzesło. Chciała się przedstawić i zapytać, czy dziewczyna zna państwa młodych, czy też przyszła tylko się zabawić. Powstrzymała się jednak, bo czuła jakąś barierę językową i choć miała opanowanych kilka języków obcych, to hiszpańskiego akurat nie znała. Zresztą trudno byłoby jej sklecić porządne zdanie, a nie chciała kaleczyć języka. Upiła łyk ze swojej filiżanki - jej przedtem szara herbata zamieniła się teraz w zieloną. To chyba znak, że nastrój Kalifornijki się poprawił. Wiele nie myśląc, nalała płynu także do drugiej filiżanki, podsuwając ją następnie Hiszpance - przynajmniej Hill była przekonana, że jest to Hiszpanka. Może jednak dotrzyma jej towarzystwa, nawet jeśli nie uda się porozmawiać?
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Courtney Hill
Courtney Hill

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 355
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12620-courtney-hill#340983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12622-murzyn#341014
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12623-courtney-hill
Balkon QzgSDG8




Gracz




Balkon Empty


PisanieBalkon Empty Re: Balkon  Balkon EmptyNie Lip 31 2016, 14:16;

Dulce zapadłaby się pod ziemię, a zupełnie niepotrzebnie - dla Courtney nie był to bowiem nietakt, choć początkowo sytuacja była kłopotliwa. W końcu normalni ludzie posługują się ojczystym językiem, jeśli przebywają w swoim kraju. W każdym razie sprawa rozwiązała się potem, a Kalifornijka poczuła się o wiele swobodniej, gdy usłyszała angielski.
- Walencja? Wiem gdzie jest Wenecja, nawet tam byłam, ale Walencję nie bardzo kojarzę - wzruszyła ramionami, nie bardzo się tym przejmując. Bardziej interesowała ją osoba Hiszpanki - lubiła poznawać nowych ludzi, lubiła różnorodność. Jeszcze bardziej zaciekawiło ją, gdy usłyszała, że dziewczyna obraca się w towarzystwie z Calpiatto. Może wśród jakichś hiszpańskich przystojniaków?
- To fakt, sporo osób się zebrało. Choć to chyba wciąż za mało, by pobić ten rekord - odparła, zakładając, że dziewczyna o wszystkim wie. Podobało jej się, że jest taka rozgadana i nie uważała, by ona też musiała tak dużo mówić. No chyba, że o sobie; to lubiła już znacznie bardziej i mimo, że nie chciała wyjść na egoistkę w oczach co dopiero poznanej dziewczyny, czuła nieodpartą potrzebę ponarzekania jej na swoją sytuację. - Jak ja się bawię? Średnio, co chyba zresztą widać, bo inaczej nie siedziałabym tutaj sama. Przyszłam, bo myślałam, że będzie spoko, ale nie przepadam za tymi wszystkimi uroczystościami kościelnymi, więc chciałam je ominąć. No i nie znam prawie nikogo, a jeśli już, to każdy jest ze swoją parą. Jednym słowem - słabo.
Przy ostatnim słowie upiła niedbale łyk ze swojej filiżanki, przewróciła oczami i zabrała się za przekąskę ze stołu. Drętwe imprezy to tylko strata czasu, który mogłaby jakoś lepiej spożytkować. Miała nadzieję, że to wesele takie się nie okaże. Zjadła jednego kierowego orzeszka i poczuła, jak unosi się w powietrzu. Na początku lekko zdziwiona, potem uznała, że to w sumie spoko sprawa, bo przynajmniej suknia jej się nie pomnie.
- Nie wiem co właśnie zjadłam, ale podoba mi się. Masz fajny kolor włosów, chciałam kiedyś taki, ale nie pasowałby do mnie. I nie przedstawiłam się, jestem Courtney - trzymając się jedną ręką kantu stołu, by nie odlecieć, drugą rękę podała ciemnowłosej. W zasadzie to latanie trochę ją rozweseliło. - Mam nadzieję, że przynajmniej ty dotrzymasz mi godnie towarzystwa - pogroziła przy tym żartobliwie palcem. - Oczywiście do czasu, kiedy twój partner nie przyjdzie, nie mam zamiaru cię zatrzymywać. Orzeszka? - tym razem podsunęła te cuda, co by i jej nowa koleżanka mogła sobie trochę polatać.
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Courtney Hill
Courtney Hill

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 355
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12620-courtney-hill#340983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12622-murzyn#341014
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12623-courtney-hill
Balkon QzgSDG8




Gracz




Balkon Empty


PisanieBalkon Empty Re: Balkon  Balkon EmptyNie Lip 31 2016, 22:05;

Niestety, Courtney nie pochodziła z Francji, a z ukochanej Kalifornii, za to z pewnością ucieszyłaby się z takiego komplementu. Przecież to kraj szyku i elegancji! Sama zaś myślała o dziewczynie, że dobrze jest mieć takie hiszpańskie rysy. Ciemne oczy i włosy, długie rzęsy, szybkie łapanie opalenizny... Przy takiej urodzie nie trzeba się nawet malować. Chyba, że dla czystej przyjemności.
- Czemu kretyński? Może akurat komuś się uda, no chyba, że to miało na celu zepsucie wesela, bo i tak być mogło - wzruszyła ramionami, dopiero teraz uświadamiając sobie, że być może ktoś celowo wysłał zaproszenia do nieznajomych. Jednak szybko pozbyła się tych myśli, nieszczególnie interesował ją bowiem powód, bardziej samo wydarzenie.
- Ty przynajmniej wiesz na czyje wesele przyszłaś, ja państwa młodych nawet nie widziałam i za cholerę nie wiem, kim oni są. Ale skoro też znasz tak mało osób, to się nie przejmuję - odparła Hill wesolutko, odpowiadając na uśmiech tym samym. Dostrzegła, że ta cały czas jej się przygląda. To chyba znaczy, że wystrzałowo dziś wygląda, hehe.
- Co? - nie bardzo wiedziała, o co chodzi z tym całym farbowaniem. Już gdzieś słyszała to słowo, możliwe, że nawet od ojczulka, który był mugolakiem. Wciąż jednak nie wiedziała, co to znaczy; zapewne dlatego, że jej ojciec, będąc facetem, nie farbował się. I choć nie rozumiała tej wypowiedzi, to wszystkie niejasności postanowiła puścić mimo uszu i odparła z podziwem: - Dużo wiesz na ten temat.
Sama zaś zrozumiała tylko tyle, że blond włosy szybciej łapią ciemny kolor. A może jednak zaszaleje i zrobi się brunetką na dwa-trzy dni? Następnie zakodowała w głowie imię dziewczyny. Reina, Reina, Reina. Tak się składało, że Courtney świetnie zapamiętywała twarze, za to z dopasowaniem imion miewała zwykle problemy. No, ale jedna osoba to nie tragedia, da radę!
- Godnie, w sensie wiesz... - zamyśliła się na chwilę, zdziwiona pytaniem. Przy tym wciąż lekko unosiła się w powietrzu, co zaczęło działać jej na nerwy, bo nie mogła swobodnie oprzeć się o krzesło. - Miałam na myśli, żeby nie było nudno. Ale spoko, dobrze się z tobą rozmawia, więc się o to nie boję. Zatem uczysz się w Calpiatto? Powiedz coś jeszcze o sobie.
Courtney pomyślała, że dobrze będzie dowiedzieć się czegoś o Reinie. Może mają jakieś wspólne zainteresowania, może ta ma jakieś nietypowe pasje? Choć Amerykanka przepadała za mówieniem o sobie, to lubiła dowiadywać się nowych rzeczy o ludziach - była w tym wszystkim jakaś równowaga. Ceniła sobie zwłaszcza tych, którzy mieli własne hobby, lubiła ich obserwować. Dlatego też nawet najdrobniejszy gest, który wykonała Reina, nie umknął jej uwadze, a że trochę już się na tym znała, to stwierdziła, że to dość fajna osóbka, choć chyba bardzo spokojna.
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Courtney Hill
Courtney Hill

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 355
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12620-courtney-hill#340983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12622-murzyn#341014
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12623-courtney-hill
Balkon QzgSDG8




Gracz




Balkon Empty


PisanieBalkon Empty Re: Balkon  Balkon EmptyPon Sie 01 2016, 22:16;

Słuchała słów Hiszpanki ze zdziwieniem, z każdym kolejnym zdaniem otwierając coraz szerzej oczy. Jak to, Reina nie lubi dzikich melanży? Nie lubi wypić sobie drinka, dwóch, ewentualnie dziesięciu, a potem tańczyć i szaleć, by później zmęczona zasnąć? I w końcu, nie przepada za flirtowaniem z przystojniakami pod swoje dyktando? Dziwna jakaś... Jednak po tych słowach Courtney zamyśliła się nie na żarty i musiała przyznać rację dziewczynie.
- Tak, to nieprzyjemne... - ...gdy samemu jest się trzeźwym, pomyślała, jednak nie powiedziała tego na głos. Mimo, że początkowo dziewczyna wywarła na niej dobre wrażenie, teraz poczuła dziwne rozczarowanie. Nie napiją się wspólnie wódeczki! Nie zrobią furory na parkiecie! Jaka szkoda... Hill westchnęła ciężko nad swoim losem. Po jej słowach można by pomyśleć, że tak bardzo przejmowała się tłumem pijanych gości i namolnymi facetami, jednak miała wprost przeciwne zapatrywania. No, ale o tym wiedziała tylko ona sama.
Jej poglądy wynikały zapewne z innych, o wiele przyjemniejszych doświadczeń, niż miała Dulce. Nie lubiła zobowiązań, więc jednorazowe przygody, jakkolwiek to brzmi, były dla niej świetnym rozwiązaniem. Korzystała z życia. Była młoda, piękna - miała do tego prawo, prawda? Przepadała za flirtowaniem z chłopakami. To ona stawiała granice, ona decydowała. Rzadko bywała inaczej. Mimo to nie była wielką uwodzicielką, potrafiła odnaleźć się również w gronie znajomych i z nimi świetnie spędzać czas. Nie znosiła gierek, dla niej wszystko było proste i... błahe! Takiej to tylko pozazdrościć.
- Aaa! Coś jak nasze Colovaria! - zawołała radośnie, bo w końcu zrozumiała, o co chodziło. Potem jedynie uśmiechnęła się słodko i powiedziała: - Oj, bo się zarumienię... - nie, nie zarumieni się. Przyzwyczaiła się do komplementów, lubiła je dostawać. - Dziękuję, miło mi to słyszeć. Nie jestem z Francji, a z Ameryki. Dokładniej z Kalifornii. Chodziłam do Salem! - wypięła dumnie pierś, bo jako reprezentantka byłej szkoły przekonana była, że powinna się nią chlubić. - Zanim się zjarało, oczywiście. Teraz przeniosłam się do Hogwartu. - dodała, już nie taka dumna, choć w gruncie rzeczy nie przeszkadzał jej ten cały Hogwart. Co prawda nigdy nie będzie tam takiego klimatu, jaki panował w Salem, no i musiała od nowa walczyć o swoją pozycję, ale nie rozumiała tych całych narzekań na zamek. Mimo, że kilka osób chętnie by stamtąd wykopała, to nie było tak źle! Nawet polubiła tam mieszkać, choć gdyby nie przykre wspomnienia związane z pożarem, pewnie chętnie wróciłaby do starej szkoły.
Dlatego jeszcze bardziej zdziwiła się i poniekąd ucieszyła, gdy usłyszała, że Reina również będzie tam uczęszczać.
- Super, pewnie się tam spotkamy. Ciekawe, do jakiego domu trafisz - uśmiechnęła się. Sama nie wiedziała, do jakiego Tiara przydzieli ją (bo fabularnie jest sierpień, hehe) i miała nadzieję, że nie do Hufflepuffu. Słyszała już to i owo o tym domu, że same smarkacze tam i ciamajdy.
Och, Reina ma trzech braci! Może jacyś hiszpańscy przystojniacy? Courtney ucieszyła sama myśl o tym, jednak zaraz po tym uspokoiła się. Nie będzie przecież rzucać się na żadnych facetów, jak na mięso, powinna zachować zimną krew, bo nie każdy Hiszpan jest obdarzony pięknymi rysami przez matkę naturę. Prawda?
- Wow, pewnie widziałaś kawał świata, co? - zapytała z podziwem. W tym momencie Reina urosła w jej oczach; miała coś, co Hill bardzo sobie ceniła: własną pasję i zainteresowania, różnorodne doświadczenia. No i wiedziała, co chce robić w życiu... Courtney wiązała swoją przyszłość z eliksirami i dlatego też została na studiach w Hogwarcie. Nie wiedziała jednak, czy dadzą jej one to, czego potrzebuje - bo znacznie lepsza była w warzeniu tych naparów, których od nich nie wymagano, a z których robiła osobisty użytek.
- Nadałaś imię wiolonczeli? - tym razem nie kryła w głosie niedowierzania. Ta dziewczyna jest pokręcona, ale na swój sposób da się ją lubić. Jest sympatyczna.
- Ja, no wiesz... - lubiła mówić o sobie, jednak gdy miała zamknąć swoją osobę w kilku zdaniach, nigdy nie wiedziała, co powiedzieć. W końcu o jej zaletach można mówić długo (z pewnością), a wady... wady lepiej przemilczeć. - Jak już mówiłam, jestem z Salem, świetna szkoła, ogólnie polecam, ale nie wracam tam. Jakoś wyjechałam do Hogsa i tak już zostało - nie powie przecież, że jest na tyle wrażliwa, że chyba rozryczałaby się jak bóbr, gdyby teraz miała przestąpić próg Salem. No, śmierć brata w pożarze to nie byle co. - Lubię imprezować... - powiedziała, nie przejmując się, że niedawno Hiszpanka wyraziła niepochlebną opinię o tego typu osobach. -...ale też jestem pracowita. No, dziwne połączenie. Lubię obserwować mowę ciała... Wiesz, że to całkiem sporo mówi o ludziach? No i jeżdżę na motocyklach. Tak, tych mugolskich. Całkiem dobrze się na nich znam. Przepadam za eliksirami i uprawianiem sportu, kiedyś grywałam w jakichś sztukach teatralnych, a przez sen zdarza mi się gadać. Jakieś bezsensowne rzeczy, co prawda, ale zdanie też potrafię sklecić... No i kawa. Kocham kawę.
Zakończyła swój wywód, uśmiechając się szeroko. Nie jest łatwo streścić człowieka w kilku zdaniach, ale jako-tako jej się to udało. Z pewnością będzie jeszcze wiele okazji, by dopowiedzieć to i owo. Tymczasem oderwała się wreszcie od stołu i z radością stwierdziła, że wcale nie musi się trzymać tego cholernego kantu, bo nie odlatuje! Mimo, że wciąż unosi się kilka metrów nad ziemią.

sooorki, że tak długo, samo wyszło!
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Courtney Hill
Courtney Hill

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 355
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12620-courtney-hill#340983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12622-murzyn#341014
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12623-courtney-hill
Balkon QzgSDG8




Gracz




Balkon Empty


PisanieBalkon Empty Re: Balkon  Balkon EmptyWto Sie 02 2016, 00:05;

W zasadzie zależało, kto w jakim towarzystwie przebywał, jednak z pewnością tych "niegrzecznych" nastolatków było więcej. Dla Courtney Reina zawsze pozostanie tą grzeczną, spokojną, ale jednocześnie z pasjami, ładniutką Hiszpanką - właśnie taki obraz dziewczyny wykreowała sobie w głowie. Chyba zresztą nie odbiegał zbytnio od rzeczywistości.
Hill była tym typem osoby, który potrafił połączyć pracę z przyjemnościami. Choć ciężko w to uwierzyć, za dnia uważnie słuchała profesorów na lekcjach, bo to z nich pamiętała najwięcej. Potem odrabiała szybko, ale starannie prace domowe, by wieczór spędzić w odprężającym towarzystwie. Wbrew pozorom zależało jej na dobrych ocenach, lecz nie przejmowała się, gdy trafiło się coś gorszego. Brnęła pod prąd, gdy postawi sobie jakiś cel - musi go zrealizować, choćby cały świat był przeciwko! Potem bez wyrzutów sumienia będzie mogła świętować. Mimo to ciężko było znaleźć jej złoty środek. Imprezy i nauka nigdy nie szły ze sobą w parze, więc miewała naprzemienne okresy. Nie przeszkadzało jej jednak, gdy coś jej nie wychodziło - zawsze można się poprawić. I tym sposobem wiodła sobie przyjemne życie, bez większych zmartwień. Nie obchodziła jej opinia innych ludzi. Lubiła gdy mówiło się o niej dobrze, ale nie dotykały jej niepochlebne opinie. Gdyby ująć to prosto, w jej stylu, brzmiałoby to tak: na hejterów wyjebane. Ale że jestem kulturalną osóbką to powiem, że Courtney dobrze wiedziała, że ludzie często krzywdzili z zazdrości, niewiedzy, czy innych beznadziejnych pobudek, dlatego miała gdzieś cudze zdanie. I dlatego też pewnie nie ingerowała w życie innych, wolała zająć się swoim. Więc nie obchodziło jej, czy rówieśnicy równo zapierniczają z nauką, czy chleją po kątach - ich wybór, oni ponoszą konsekwencje. Sama zaś nie toleruje wymówek dla usprawiedliwienia słabych wyników. Trzeba ostro pracować na swój sukces, to wszystko! A że innym to przychodzi łatwiej, jej również... Cóż, nikt nie ma na to wpływu. Po co więc się przejmować takimi rzeczami?
- No co ty, nigdy? Musisz spróbować, to w ogóle nie niszczy włosów. Kilka razy próbowałam, chodziłam w brązie. Wiem, zrobiłam sobie krzywdę... - skrzywiła się na samo wspomnienie. Jak mogło jej się to podobać? Przecież wyglądała okropnie! - Nie, to zwykłe zaklęcie. Warto spróbować, bo jak nie wyjdzie, to zawsze można odczarować - i chyba tylko dlatego publicznie się dziś pokazywała. Gdyby na jej główce pozostał ten jakże uroczy brąz, pewnie zamknęłaby się w dormitorium i nie wychodziła. A Dulce powinna sobie poradzić, bo nawet jeśli była kiepska z transmutacji, to zaklęcie nie wymagało akurat nadzwyczajnych zdolności!
- Chyba wszyscy uniknęliby tego pożaru, gdyby mogli - wzruszyła ramionami. Teraz było już za późno, trzeba zatem zaakceptować obecny stan rzeczy. I dobrze, że Reina nie drążyła tematu, było to jej na rękę, bo nie lubiła o tym rozmawiać.
- Taaak, studia też mają - odparła jakby od niechcenia, choć w środku była przerażona. Właśnie wkraczała w dorosłość, co czasami ją martwiło. Miewała swoje obawy, chyba jak każdy - jak to będzie wyglądało? Uda jej się wieść takie życie, o jakim marzyła? Po studiach będzie musiała zacząć prawdziwe, dorosłe życie... Jak to zatrzymać?! - Zaczynam pierwszy rok studiów - kontynuowała już weselej. - A ty? W której teraz będziesz klasie?
W opowieści dziewczyny o podróżach zasłuchała się akurat z nieudawanym zainteresowaniem. Rzadko jej się to zdarzało, ktoś musiał mówić naprawdę ciekawie.
- Wow, zacznij mi wysyłać pocztówki, to będę mieć ze wszystkich miejsc na świecie. Faktycznie męczące, ale ja lubię takie wycieczki. I fajnie, że bez magii. Najlepsze rzeczy nie przychodzą łatwo. Dobrze jest zrobić coś na własną rękę, większa satysfakcja - odparła, bo wyobrażała sobie, że to musiała być dla dziewczyny niemała przygoda. Co prawda ona osobiście wolałaby się poopalać i poleniuchować, ale na górską wycieczkę też dałaby się namówić. Nie dość, że dzięki nim wyrabia się kondycja, to dla samego widoku na górze i pamiątkowej fotki warto było troszkę się pomęczyć.
- Ja nigdy nie miałam żyłki do instrumentów... Wszelkie sprzęty grające jakoś mnie nie lubiły - powiedziała, przypominając sobie nieudaną próbę nauki gry na gitarze w młodych latach, kiedy to skończyło się na tym, że widowiskowo ją roztrzaskała, gdy nie wychodził jej jeden z utworów. Chyba tylko gra na cymbałkach wychodziła jej jako-tako, to znaczy bez zniszczenia ich, bo dźwięki wcale nie były miłe dla uszu. - Tym bardziej nie pomyślałabym, by nadawać im imiona. Jak coś się nie rusza, nie ma czterech łap i merdającego ogona albo puszystego futra, to dla mnie jest chyba bezimienne.
Jej również dobrze rozmawiało się z Hiszpanką, choć nie pomyślałaby, że można spędzić miło czas w kulturalny sposób, będąc na weselu, na którym alkohol jest w zasięgu ręki. Czy to znaczy, że się starzeje?
- No wiesz... ciężkie pytanie - nawinęła kosmyk włosów na palec w zastanowieniu. Warto dodać, że efekty zjedzenia orzeszka już minęły i wreszcie opadła na krzesło, a nawet tego nie zauważyła. - Chyba nie znam odpowiedzi. Tak jak inni są domatorami, wolą zaszyć się z książką, tak ja wolę ogłuszyć się na jeden wieczór i otumanić alkoholem - wzruszyła ramionami. Nie miała problemu by się do tego przyznać, bo nie był to dla niej żaden wstyd. Lubiła być w centrum uwagi, lubiła błysk świateł i wesolutki humorek, który ogarniał ją po kilku drinkach. Czemu ktoś miałby mieć z tym problem?
- Tak, zauważyłam to. Jesteście bardzo wylewni. Ale to chyba dobrze, łatwo odgadnąć przynajmniej, kto jakie ma intencje - odparła, bo była nawet dobra w te klocki. Przykładowo często potrafiła wykryć kłamstwo, choć może to dlatego, że jej samej przychodziło to łatwo? Znając swoje schematy potrafiła rozpoznać je wśród innych i unikać głupich błędów. - A Anglicy... szkoda gadać! Większość jakaś taka sztywna, choć da się trafić na kogoś normalnego. No i w tym cholernym Londynie ciągle pada.
Między Anglikami a Amerykanami była spora przepaść. Na palcach jednej ręki zliczy ludzi, którzy mogliby równać się jej salemskiej paczce, bo większość niestety była zbyt... angielska, o. Nie wiedziała jeszcze, jak sprawa ma się z Hiszpanami - zwyczajnie znała ich zbyt niewielu, by to ocenić.
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Courtney Hill
Courtney Hill

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 355
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12620-courtney-hill#340983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12622-murzyn#341014
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12623-courtney-hill
Balkon QzgSDG8




Gracz




Balkon Empty


PisanieBalkon Empty Re: Balkon  Balkon EmptyWto Sie 09 2016, 01:06;

Wygląda na to, że Dulce i Courtney były totalnymi przeciwieństwami - spokojna Hiszpanka kontra krzykliwa Amerykanka. Mało tego, Hill owszem, przeżyła swoją osobistą, wielką tragedię - straciła ukochanego braciszka. Zabolało ją to bardzo, ale nie lubiła rozczulać się nad sobą. Była przekonana, że okazywanie swoich słabości innym nie jest zbyt dobre. Swój cały ból przelewała na kartki pamiętnika, w którym codziennie zawzięcie pisała i to jego traktowała jako powiernika sekretów. Ludzie zwykle dziwili się, że taka dziewczyna pisze pamiętnik - jakby to zarezerwowane było wyłącznie dla tryskających inteligencją kujonów... Utrata jedynego rodzeństwa bardzo nią wstrząsnęła, rodzice zresztą przeżywali to równie mocno, ale nie była bodźcem do żadnej zmiany wewnętrznej. Nie, Hill wciąż była taka sama - krótko mówiąc nie nawróciła się przez żadną traumę życiową, nie nałożyła maski, ani nie zamknęła w sobie. Używki? Nie miała nic przeciwko ludziom, którzy byli im przeciwni, ale sama chętnie lubiła je stosować. Okazjonalnie, bo na co dzień miała ambitniejsze rozrywki - dbała o oceny i własny rozwój. Jednak nie miała zamiaru niczego sobie odmawiać, chciała korzystać z życia.
- No, w zasadzie tobie jasne włosy by nie pasowały - powiedziała, przyglądając się dziewczynie. - Masz zbyt ciemną karnację. Nigdy nie widziałam blond Hiszpanki, żadnej Chinki czy Murzynki też zresztą nie - wszystkie wyżej wymienione kobiety charakteryzowały się raczej ciemnymi elementami urody, a Courtney, która ma w swojej głowie ustalone ich wyobrażenie, pewnie nawet nie przypomina sobie, że w Ameryce całkiem sporo farbowanych Hiszpanek się znalazło. Widziała, że Reina ma wątpliwości co do zmiany koloru i szczerze poleciła jej zaklęcie, ale nie miała najmniejszego zamiaru nachalnie do tego namawiać.
- Jak chcesz - wzruszyła ramionami. Po chwili jednak dodała: - Ale jakby co, to wysyłaj do mnie sowę. Ewentualnie natkniesz się na mnie w Hogwarcie. Ja jestem całkiem wprawiona w tym zaklęciu, choć nie obiecuję spektakularnych efektów. No, ale tam nie ma nawet w czym się pomylić! Więc w razie czego wiesz, do kogo się zgłosić - puściła oczko, zakańczając temat włosów. O takich sprawach mogłaby gadać godzinami, bo akurat bardzo lubiła o siebie dbać. Najważniejsze są detale, prawda? To one tworzą całość, dlatego też sporo czasu spędzała na pielęgnacji swojego ciała. Zarówno od zewnątrz, jak i wewnątrz. Jednak nie przeżywała, kiedy musiała pokazać się bez makijażu czy w wyciągniętej piżamie, bo ładnemu we wszystkim ładnie. A ona nie boi się ubrudzić!
Na chwilę zawiesiła się - jej myśli błądziły po zakamarkach pamięci, przypominając najgorsze chwile w Salem. W ukochanej szkole, w której miała swoją niezniszczalną paczkę (niestety nie wszyscy dotarli do Hogwartu), świetną reputację i wspomnienia z wielu pierwszych razów: pierwszy lot na miotle, pierwszy pocałunek, pierwszy papieros... Niestety, obraz najlepszej amerykańskiej szkoły (bo jedynej, jaką miała) był teraz brutalnie przecięty przez ogień, który pochłonął to, co dla niej było najważniejsze. W końcu otrząsnęła się.
- Dla mnie wszystko jedno, czy ktoś jest mugolakiem, czy czystokrwistym czarodziejem. W końcu czy to świadczy o charakterze? No, może najwyżej ci czystokrwiści częściej unoszą się pychą i dumą, bo przecież płynie w nich szlachetna krew, co nie. Co z tego, że nie mogą poszczycić się niczym więcej - skrzywiła się, przypominając sobie kilka "koleżanek", które właśnie takie były. Znała wielu świetnych mugolaków, dobrze czarowali i dało się z nimi poimprezować, więc ta informacja nie zrobiła na niej żadnego wrażenia - w końcu to czarodziej jak każdy inny.
- Ej, jasne, mogą być zdjęcia! - zawołała z entuzjazmem. - Przynajmniej będą oryginalne, mogę mieć pewność, że to unikat, hehe - można uznać, że poniekąd będzie to bezcenny dar, w końcu zdjęć nie da się kupić. No chyba, że ktoś jest świrem i je sprzedaje albo ewentualnie modelką. Dla Courtney to okazja do zebrania kawałka świata w jedno miejsce, bo choć pieniądze na podróże miała, to zdecydowanie brakowało jej czasu. A mordkę Reiny najwyżej zamaże... żartuję, oczywiście. Będzie dzielnie zbierała fotki, by w dniu urodzin Hiszpanki wrzucić je na wizzbooka, to lepszy pomysł!
- Wiesz, jakoś nigdy nie wpadłam na to, by nadawać imiona rzeczom. Wiem, że czasem nadaje się je łodziom czy pojazdom, ale mój motocykl jest dla mnie bezimienny. Tak zwyczajnie. Nie ma imienia, a mimo to mnie lubi! Żyjemy sobie w symbiozie: ja daję mu paliwo, on mi uciechę z jazdy. Więc instrumenty to najwyraźniej jednak inny przypadek - podsumowała, zakańczając swoją wypowiedź z anielskim uśmieszkiem. To pewnie na myśl o motocyklu tak się rozanieliła, lubiła bowiem ten wiatr we włosach i wysoką prędkość, znacznie odbiegającą od tej dopuszczonej. To najlepsze, co mógł jej przekazać ojciec - półkrwi czarodziej, który podzielił się z córeczką mugolskim hobby. I choć jej jednoślad był bezimienny, to darzyła go taką samą miłością, jak Reina swój instrument. Mało tego, również dotykała nim duszy innego człowieka... kiedy wiozła pasażera z taką szybkością, że bał się do tego stopnia, by zapomnieć o całym świecie i krzyczeć. Najpierw ze strachu, a potem, po przyzwyczajeniu się do jazdy, ze szczęścia. Domyślała się, jaka wyglądała relacja Reina-wiolonczela. Z motocyklem miała dokładnie to samo. Nazywało się to pasja.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Balkon QzgSDG8








Balkon Empty


PisanieBalkon Empty Re: Balkon  Balkon Empty;

Powrót do góry Go down
 

Balkon

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Balkon JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Hiszpania
 :: 
Wyspa Gaztelugatxe
-