Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Klif

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Cándida Feliciana Miramon
Cándida Feliciana Miramon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 1725
  Liczba postów : 912
http://czarodzieje.org/t12573-candida-feliciana-miramon#339796
http://czarodzieje.org/t12578-lluvia
http://czarodzieje.org/t12581-candida-feliciana-miramon
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Klif  Klif EmptyWto Lip 19 2016, 16:35;


KLIF


Dostać się tu można jedynie przechodząc przez kamienne wybrzeże, a potem wspinając się kamieniach i zboczu wyspy. W pewnym momencie pojawia się niewyraźna ścieżka, która z czasem zaczyna piąć się w górę. Wreszcie, zawinąwszy kilka zakrętów, kończy się nagle, ukazując wędrowcom przepiękny widok. Roztaczająca się wokół panorama morza potrafi zaprzeć dech w piersiach. Tuż pod stopami spacerowiczów znajduje się dwudziestometrowa ściana dość ostro wpadająca w naszpikowaną szpiczastymi kamieniami toń.

KOSTKI:
Spoiler:
Kostkami rzucaj w odpowiednim temacie.
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyNie Maj 31 2020, 15:09;

Samonauka 31.05.2020

Kostka za temat: 3

Podróżował, bowiem podróże wiązały się z nabywaniem nowego doświadczenia. Kulturowych, językowych, na temat fauny, czy flory danych miejsc. Hiszpanię odwiedzał wielokrotnie, w dodatku Cortezowie posiadali własny świstoklik prowadzący do tego państwa. W końcu rodziny Aleksandra i Isabelli musiały mieć do siebie stały dostęp. Przez co podróżowanie między tymi państwami było dla nich bardzo proste. Oczywiście nie chwalili się nigdy z tego powodu.
Pamiętał tę wyspę. Uczestniczył przecież w weselu organizowanym przez Cándide. I z tego powodu wydawała mu się najlepsza, na to co zamierzał zrobić. W Anglii też mógł próbować, ale miał tam już wystarczająco złą reputację by coś takiego próbować robić i zwracał na siebie za mocno uwagę. W Hiszpanii natomiast reputacja rodu Cortezów, pomimo, że należała do tej raczej lubujących się w czarno magicznych zaklęciach - nadal była dobra i nie można było im niczego zarzucić.
Wspinał się po skalistej wyspie, uważając by nie potknąć się i nie sturlać wprost do wody najeżonej ostrymi skałami. Wiele ryzykował, ale jeszcze większe ryzyko byłoby gdyby chciał rzucać to zaklęcie w innym miejscu. Otoczony żywiołem wody czuł się pewniej, bowiem miał zamiar ćwiczyć, a nie zniszczyć otaczający go krajobraz. Wiele czytał o tym zaklęciu, posiadało ogromną moc, tak wielką, że uznawano niemożliwym posiadać kontrolę nad nim. I to miał zamiar sprawdzić. Poznał sposób na rzucenie Szatańskiej Pożogi już dawno temu, znał formułkę, odpowiednie inkantacje i ruchy różdżką. Ale bał się, owszem - nawet on odczuwał lęk. Był odważny, a nie głupi. I lęk, a zarazem podziw należy czuć wobec czegoś co miało siłę niszczyć najbardziej czarno magiczne przedmioty na świecie.  Dlatego czuł podziw i lękał się mocy, tej ogromnej mocy. I z tego powodu też jej pożądał. Pragnął z niej korzystać, a co najistotniejsze - władać i podporządkować ją sobie. Podziwiał bowiem czarodziejów silnych, ich niesamowite osiągnięcia. Nie ograniczając się jedynie do stwierdzeń czy ich czyny były dobre, czy złe. On również chciał do nich dołączyć, do tego wąskiego grona. Z tego powodu tak bardzo studiował czarną magię. I dzisiaj zamierzał do swojego repertuaru znanych i rzuconych zaklęć dodać to najbardziej niszczycielskie jakie tylko było mu znane. I jako właściciel rzuconego zaklęcia miał zamiar nad nim panować.
Znajdując się na klifie dostrzegł kwiat o krwisto czerwonych kwiatach, zainteresowany ruszył w jego stronę czując jak jest mu coraz to goręcej. Uznał, że to sprawa pogody, był bowiem beznadziejny z zielarstwa, więc nie wiedział z czym ma do czynienia. Podszedł więc do niej i starał się zerwać roślinę. Poparzyła go ona, a na całym ciele poczuł gorąco jakie biło od rośliny. Cofnął automatycznie rękę, ale było już za późno. Złapał ręką która nie została poparzona za różdżkę i ściął zaklęciem roślinę. Zdjął górną partię ubrania jakim była marynarka i zawinął w nią roślinę układając delikatnie aby nie uszkodzić kwiatu ani łodygi. Zostawił pakunek jednak na miejscu uznając, że skoro do tej pory nikogo nie dostrzegł to też nikt mu tego nie ukradnie.
W końcu stanął parę metrów nad krawędzią w najbardziej wysuniętej w stronę morza części i wyciągnął różdżkę przed siebie.
Obecność ognistego kwiatu uznał za pomyślny znak, by dzisiaj przetestować zaklęcie. Pierwszy raz usłyszał o nim jako dziecko, miał ponad czternaście lat. A opowiadał mu o nim jego dziadek. To on go wprowadzał w arkany tej sztuki tajemnej. Dając wiele lekcji, a jeszcze więcej przestróg odnośnie czarnej magii. O samej Szatańskiej Pożodze niewiele mówiąc. Dopiero później zrozumiał dlaczego. Dwa lata zajęło mu przewertowanie książek z odnalezieniem owego zaklęcia. Nie miał jednak wystarczającej siły by opanować taki czar, a sama wiedza teoretyczna nie wystarczała. Minęły kolejne lata, a wraz z nimi przybywało doświadczenia w korzystaniu z uroków. Niestety, a może i dla dobra swojego jak i otoczenia - przyszedł lęk przed tym zaklęciem. Przez który to teraz stał jedynie z wyciągniętą różdżką przed siebie i gromadził siłę. Przeciągał to jak najdłużej, choć sam nie wiedział dlaczego. Jedno było pewne, nie chciał zginąć, a ryzyko było zbyt wielkie. Nawet podczas rzucania zaklęcia niewybaczalnego nie było takiego strachu, jak teraz czuł. A to ponoć tamto uznano w świecie magii za zakazane. Choć straty w porównaniu do tego mogły być znikome. Czym bowiem jest jedno istnienie w porównaniu to istnienia wszelakich istot magicznych, wszelkiego życia jakie to znalazłoby się na terenie rażenia Szatańskiej Pożogi. Ilu letnie drzewa zostałyby obrócone w pył po wypowiedzeniu jednej inkantacji? Świadomość tego zdawała się być znikoma wśród magów. Według niego brakowało szerszego poznania czarnej magii, a także dokładniejsze wdrążenie się w jej poszczególne do tej pory poznane zaklęcia. A on, Aleksander Cortez - drugi posiadacz tego imienia i nazwiska pragnął badać te tajniki.
Ręka zaczynała mu już ciążyć wystawiona na tak długi okres zawieszenia i podtrzymywania jedynie przez mięśnie. Ile już tak stał? Nie miał nawet pojęcia. Ogarniało jego ciało jednak nieprzyjemne gorąco. Efekt uboczny kontaktu z rośliną - ale on tego nie wiedział. Zbierał w różdżce magię, koncentrował się na niej, przez co wydobyły się iskry i niewielki, szary dym. Różdżka czuła jego zdenerwowanie i jej się to nie podobało. A zarazem była zniecierpliwiona tak długim czekaniem, zwłaszcza, że ona była już gotowa.
Aleksander już tak samo.
- Szatańska Pożoga! - Krzyknął potężnie i wykonując obrót różdżką "uderzył" nią przed siebie, przecinając z świstem powietrze.
Syk wydobył się z różdżki, skwierczenie i trzask pożerającego powietrze płomienia. Zakotłowało się przed nim tworzące kulę ognistą zaklęcie, które wiało mu w twarz ogromnym gorącem. Jakiego do tej pory nie dane mu było nigdy poczuć. Kula ognia - nie zarejestrował nawet kiedy przemieniła się w tornado ciskające płomienie w każdą ze stron i ogarnęły by i jego, gdyby nie odległość jaka ich dzieliła. Zaklęcie mknęło bowiem przed niego, pożerając dalej powietrze. Opadało w stronę morza, przez co do niego docierało gorące powietrze. Przez to ciężko było złapać powietrze, bowiem te było strasznie nagrzane. Oddychał więc przez nos, a i tak czuł jak w przełyku go drapie. Włosy podmuch wiatru zwiewał do tyłu, wraz materiałem jego ubioru. Znów szybka zmiana i kłąb ognia wyszedł potężny jaszczur. Wpierw paszcza z bezkształtnym cielskiem, z którego dopiero wraz z kolejnym pochłoniętym metrem wychodziły szponiaste łapy i dalsza część ciała. Później ogniste skrzydła. Wiedział już, że zaklęcie się udało, ale też, że jest w ogromnym niebezpieczeństwie. Bowiem smok zaczął zawracać po tym jak dotarł do wzburzonej tafli wody. Syk jaki nastąpił i kłęby dymu jakie ogarnęły tamto miejsce rozświetliła piekielna łuna. Smok rozłaził się na boki, przestawał przypominać smoka, ale zaklęcie nie wyglądało jakby miało się skończyć. Trzy żywioły walczyły ze sobą nieustannie. Woda zdawała się zwalczać ogień i nie przepuszczać go do swojego królestwa, lecz powietrze ustępowało płomieniom, które nieustannie wzmacniały żywioł ognia. Przez co w okolicy roznosiły się trzaski języków ognia, szum z syczeniem parującej wody.
Nie czekał dłużej, zaprzestał podtrzymywanie zaklęcia i rzucił się biegiem w stronę swojej marynarki. Potykając się przy tym parę razy i ślizgając na tyłku po kamieniu. Złapał jedynie pakunek z materiału i teleportował się. A tutaj... Niech dzieje się co chce. Jemu na dzisiaj wystarczy igrania z żywiołami.

z/t
//Jak MG chce może zmienić jakoś opis miejsca, albo pozostawić bez zmian.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyCzw Sie 25 2022, 23:14;

Nasilony nałóg - merlinowe strzały: 66

Postanowił dać Maximilianowi trochę czasu na ochłonięcie zanim zdecydował się napisać do niego na wizzengerze i skorzystać z efektów nałożonego na jego bark namiaru. – Ostendam autem – Wyszeptał, ściskając kurczowo osikową różdżkę, kiedy okazało się, że chłopak zaszył się gdzieś… po środku oceanu? Paco przeklął głośno, przypominając sobie słowa wyrzucone przez dzieciaka w złości w hotelowym pokoju, a chociaż wściekł się niemiłosiernie musiał swemu młodszemu kochankowi oddać, że sprytu to mu nie brakowało. Przez kolejne dwa dni regularnie sprawdzał jego lokalizację, co zresztą na niewiele się zdało, a w konsekwencji zaczął zastanawiać się nad kolejnym krokiem. Dopiero po jakimś czasie wpadł na to, żeby nadrobić zaległości i przeczytać przeprowadzone z nastolatkiem w magicznej księdze rozmowy, a wreszcie wypytał Walsha o relacje, które łączyły go z Solbergiem. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal… Nadal nie mógł się w tym wszystkim połapać, ale nie widział powodów, dla których Joshua miałby go okłamywać, a to oznaczało, że niestety nie zawsze podejmował właściwe wybory i powinien już wcześniej zaufać temu, co pisała mu krukońska miotlara. Teraz jeszcze bardziej ciążyło mu na sercu to, że zmusił chłopaka do ucieczki, zwłaszcza że bez niego nie umiał odzyskać utraconych wspomnień. Nie mógł również dłużej znieść tego stanu. Bombardowany suchymi faktami na temat ich znajomości, chciał wreszcie cokolwiek poczuć i wypełnić tę wewnętrzną pustkę, która powoli doprowadzała go do szaleństwa.
Tak, chyba naprawdę oszalał, skoro zdecydował się na tak drastyczne środki. Mimo wątpliwości i niebywałego wręcz ryzyka, dziewiętnastego sierpnia znowu dobył swojej różdżki, najpierw wykorzystując namiar do ustalenia prawdopodobnego położenia Felixa, a potem teleportował się, modląc się w duchu o miękkie lądowanie. Serce waliło rozemocjonowane, kiedy z łomotem gruchnął o podłoże jachtu, sycząc z bólu. Potrzebował chwili, żeby zorientować się, że jakimś cudem mu się udało, ale nie miał nawet szans odetchnąć z ulgą z powodu zastanego na pokładzie widoku. Maximilian leżał ledwie przytomny obok kałuży wymiocin, z zabrudzonym białym prochem nosem, przytulając do piersi niemal pustą butelkę bourbonu. – Mierda. – Paco warknął głośno, w mgnieniu oka zapominając o poobijanych plecach. Po prostu poderwał się gwałtownie, doskakując do słabo kontaktującego chłopaka, poklepując dosyć mocno jego policzek. – Felix! – Krzyknął do niego, chwytając pierwszą lepszą butelkę wody, choć na wszelki wypadek powąchał zawartość, nie będąc w pełni przekonanym czy nie zostało w nią wlane coś innego. Dopiero po tym jak się upewnił, chlusnął nastolatkowi zimną wodą w twarz. – FELIX, KURWA! OBUDŹ SIĘ! – Wrzasnął jeszcze głośniej, szarpiąc rozpaczliwie wykończonego używkami młodzieńca za ramiona. Miał nadzieję, że nie zdecydował się na tę wycieczkę zbyt późno.


Ostatnio zmieniony przez Salazar Morales dnia Pią Sie 26 2022, 00:33, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyCzw Sie 25 2022, 23:30;

Powrót z Kuby nie był dla nastolatka najprzyjemniejszy. Nie myśląc wiele stworzył sobie świstoklik do Hiszpanii, dopiero na miejscu zdając sobie sprawę, że przecież nie może w takim stanie pokazać się u rodziny. Skierował więc kroki do portu, gdzie wynajął na tydzień łajbę, a za resztę kasy zaopatrzył się w wystarczającą ilość używek, by te kilka dni nie musieć schodzić na ląd, po czym wszedł na pokład, stuknął różdżką ster i zostawił stały ląd za sobą. W międzyczasie wysłał jeszcze Brooks obiecane prezenty, by w spokoju móc oddać się zapomnieniu.
Skłamałby mówiąc, że tego chciał, ale Julka miała rację, był zwykłym idiotą, który nie myślał i tylko sobie szkodził. Skoro więc taka już była jego natura, nie czekał długo i gdy tylko wokół nie było widać już niczego poza bezkresem oceanu, zaczął samotną imprezę. Alkohol wlewał w siebie litrami, a narkotyki sypały się tak gęsto, że większość mebli nosiło na sobie ślady tej używki, bo przecież skoro był tu sam, to nawet nie starał się specjalnie z tym ukrywać. Lawirował między jawą a hajem dbając jedynie o to, by nie trzeźwieć. Raz czy dwa wskoczył do wody, cudem się nie topiąc, a w dodatku w kącie rozstawił swoje stanowisko eliksirowara, choć nie miał sił i możliwości zrobić z niego porządnego użytku. Nie miał pojęcia ile czasu upływa. Dzień mieszał się z nocą, a łajba magicznie wciąż się poruszała. W końcu niestety przesada i palące z nieba słońca dały o sobie znać i po którymś wyrzuceniu z siebie zawartości żołądka, Max po prostu odleciał, tracąc kompletnie kontakt z rzeczywistością.
Tkwił sobie pięknie i beztrosko w niebycie, gdy nagle poczuł jakiś zimny impuls na swojej twarzy. Wystękał tylko coś niewyraźnie, ponownie gubiąc kontakt ze światem, choć w tej chwili ktoś zaczął go szarpać, co oczywiście doprowadziło tylko do tego, że nastolatek poczuł mdłości, a żółć po raz kolejny zabarwiła pokład statku. Ciężkie powieki nie chciały się otworzyć, więc chłopak widział jedynie słabe zarysy świata spod półprzymkniętych oczu. Nie wiedział co się dzieje, ani tym bardziej, kto właśnie (prawdopodobnie) ratuje jego zasrane dupsko.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyCzw Sie 25 2022, 23:46;

Chociaż wspomnienie darowanego Maximilianowi uczucia odpłynęło w niepamięć, widząc cholernie bladą twarz nastolatka, Paco przestraszył się nie na żarty. Może i jego pokurwione serce tymczasowo zaszyło się w nicości, ale nie było przecież z kamienia. Poza tym, jakkolwiek trudno było mu uwierzyć we wszystko to, co podpowiadała jego własna przeszłość, Brooks czy Walsh, urywki rozmów z Solbergem na wizbooku zdawały się potwierdzać silną, głęboką więź jaka z czasem się między nimi wywiązała. Nie darowałby sobie, gdyby ją zatracił w taki sposób lub co gorsza, doprowadził dzieciaka do targnięcia się na własne życie. Robił więc wszystko, byleby wybudzić go z narkotycznego transu, a nawet przekopał porozrzucane wokoło rzeczy nastolatka w poszukiwaniu fiolki z eliksirem odtruwającym. Podczas wycieczki po kubańskiej aptece przypomniał sobie wszak o hobby młodszego kochanka. Poza tym trudno było nie zauważyć rozstawionego na jachcie kociołka.
Przede wszystkim jednak nie chciał opuszczać kogoś, kogo rzekomo kochał. Czekał więc niecierpliwie na jakiekolwiek oznaki życia ze strony leżącego bezbronnie chłopaka, który wreszcie wystękał coś niezrozumiale, zwracając żółć na zabrudzony już w wielu miejscach pokład statku. – Wypij to. – Podsunął mu pod usta butelkę wody, a właściwie sam go napoił, zdając sobie sprawę z tego, że może nie utrzymać niczego w drżących, trzęsących się na zjeździe dłoniach. Potrzebował go wypytać o tak wiele spraw, ale najpierw odłożył butelkę na bok, mocno obejmując Felixa i przytulając go do swojego torsu. Nie zważał na to czy przypadkiem chłopak nie wyrzyga mu się zaraz na koszulę. Nawet jeśli nie czuł nic, po prostu wiedział, że musi tu przy nim zostać. – Masz dictum? Kiedy ostatnio cokolwiek jadłeś? – Odezwał się dopiero po dłuższej chwili, delikatnie gładząc kark i wilgotne włosy nastolatka.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 00:03;

Do targnięcia się na własne życie to jeszcze mu dużo brakowało. Przynajmniej tego świadomego, bo pewnie jeszcze kilka takich dni i przedawkowanie miał gwarantowane. Jeśli wcześniej nie zabiłoby go wykończenie organizmu. Od dawna wiedział jednak, że jeśli chciałby ze sobą skończyć, to zrobiłby to szybciej i przy pomocy jedynego, od czego się w życiu jeszcze wzbraniał. Przynajmniej z tego, co było mu wiadomo, bo nie miał pojęcia, że Morales znalazł go kiedyś w Invernesskiej melinie, gdy naćpany na całego kontemplował nad pełną strzykawką.
Bezwładny i niemający pojęcia, co się właściwie dzieje, posłusznie dał się napoić, część wody połykając, częścią się zakrztusił pozwalając, by życiodajny płyn spływał po jego spoconej szyi wprost na jego nagi tors, na którym widniały jeszcze dość spore, świeże rany.
Spojrzał nieobecnym wzrokiem na Moralesa, gdy ten zbombardował go całymi dwoma pytaniami, po czym rozejrzał się wokół, jakby chciał znaleźć swoje rzeczy, ale nie był w stanie w żaden sposób pomóc. Trwał więc wciąż w objęciach mężczyzny, co przynosiło mu potrzebną ulgę, a jednocześnie po raz kolejny niszczyło jego i tak już roztrzaskane serce. Trząsł się cały, bo narkotyki choć jeszcze krążyły w jego organizmie, to jednak powoli zaczęły słabnąć, a nastolatek nawet gdyby chciał, to nie dałby rady teraz przygrzać, skoro ledwo potrafił utrzymać się w pozycji, jaką wspierał swoimi ramionami Paco.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 00:21;

Nie posądzał Maximiliana o myśli samobójcze, chociaż może powinien, skoro tak naprawdę wcale go nie znał, a raczej lepiej było powiedzieć, nie pamiętał, wszak po tym co usłyszał od Walsha, wydawało się że rozumiał go jak mało kto. Niestety na razie dysponował jedynie strzępkami informacji na jego temat, ale już samo jego uzależnienie i reakcja na nałożony na bark namiar mogły i powinny dać mu do myślenia. Nie wiedział czy żałować podjętej w kubańskim hotelu decyzji. Niby z jednej strony swoim działaniem doprowadził chłopaka do tak opłakanego stanu, z drugiej jednak, nie miał pewności czy w innych okolicznościach nastolatek nie skończyłby podobnie, a wtedy na pewno by go już nie odnalazł. Nic więc dziwnego, że wolał się nie zastanawiać, i jakkolwiek absurdalnie by to w tym momencie nie wybrzmiało, nie wracać do przeszłości, zamiast tego skupiając się na wyciągnięciu nastolatka z szamba, w które go wpakował.
Początkowo blada jak u trupa twarz pochłonęła całą jego uwagę, dlatego dopiero teraz mógł się lepiej Solbergowi przyjrzeć. Spojrzenie czekoladowych tęczówek padło najpierw na kilka świeżych ran na chłopięcym torsie, a potem na wytatuowanym na ramieniu Felixa kojocie, którego pysk wykrzywiał się w bólu, co nie oznaczało raczej niczego dobrego. Chociaż nie pamiętał o magicznych właściwościach tuszu, które odzwierciedlały buzujące we właścicielu emocje, niewiele się pomylił, a że wydawało mu się, że zwierzęca postać potwierdza łączące ich uczucie… cóż, tym razem może i lepiej, że nie znał prawdy i nie był świadom, że to zwyczajny zbieg okoliczności.
Nie chciał wypuszczać chłopaka z ramion, dlatego jedną tylko ręką przysunął do siebie pokaźną kolekcję eliksirów, szukając czegokolwiek, co mogłoby Maximilianowi pomóc. Zdążył się już przekonać, że na jego wsparcie nie ma co liczyć, a skoro nie znalazł nigdzie dictum, musiał radzić sobie za sprawą tego, co wpadło mu w ręce. W końcu otworzył fiolkę z etykietą o nazwie eliksir regenerujący, lekko przechylając głowę kompana, żeby wlać mu jej zawartość do gardła, potem z kolei nałożył na swoje dłonie odrobinę eliksiru wiggenowego w postaci maści – to go trochę zaskoczyło – po czym rozsmarował go bardzo delikatnie po krwawiących jeszcze ranach. – Chodź, umyjemy cię. – Szepnął jeszcze biedakowi na ucho, próbując go jak najostrożniej podnieść z ziemi. Cały czas przytrzymywał go zresztą swoim ramieniem, żeby nigdzie nie upadł, kiedy schodził z nim pod pokład. Nie tylko chciał się pozbyć odoru alkoholu, narkotyków i wymiocin z jego ciała i spodni. Stwierdził również, że zimny prysznic dobrze mu zrobi i być może nieco otrzeźwi. Domyślał się jednak, że chłopak nie poradzi sobie sam, więc mimo że nie zdejmował nawet ubrań, wszedł do kabiny wraz z nim, wspierając go w najprostszych czynnościach.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 00:32;

Sam Max pewnie nie powiedziałby, że ta sytuacja była winą Moralesa. Jakby nie patrzeć, ten nie dał mu narkotyków i nie ranił celowo. To nastolatek wciąż nie potrafił poradzić sobie nie tylko z własną przeszłością, ale i emocjami, które w nim buzowały, atakując jego delikatną psychikę niczym tysiące niesamowicie ostrych mieczy. Do tego wszystkiego dochodziły ataki paniki, które od jakiegoś czasu wróciły do niego ze zdwojoną siłą, a narkotykowe ekscesy tylko je nasilały, co było głównym powodem widocznych na jego ciele ran.
W tej chwili był jak marionetka w rękach Salazara i to dosłownie. Nie miał siły, by wykonać samemu jakikolwiek ruch, a świadomość utrzymywał tylko jakimś cudem. Przyjmował grzecznie wszelkie eliksiry, które zostały mu podane, szczerze nie mając pojęcia, co takiego wlewane jest do jego ust. Równie dobrze można go było teraz otruć, a pewnie by nie zauważył. Dał się wsadzić pod prysznic, ponownie coś mrucząc niewyraźnie, po czym osunął się po ścianie, aż do przykucku i pozwolił, by dzięki magii zimnej wody, Paco zmył z niego cały ten syf, w jakim go tu zastał. Całe szczęście mniej więcej w tym czasie zaczął działać też eliksir regenerujący, co przede wszystkim pozwoliło nastolatkowi szerzej otworzyć oczy i poczuć, że mimo wszystko ma w swoim ciele jeszcze jakieś kości i mięśnie.
-Pa-co... - Wymruczał, samemu nie będąc pewnym, czy to halucynacje, czy jawa. -Zimno... - Wymęczył jeszcze ze swoich ust, bo bez względu na temperaturę wody, dopadły go cholerne dreszcze, które nasiliły dość mocno targające nastolatkiem drgawki. -Zimno.... - Powtórzył jeszcze, a jego powieki znów stały się cholernie ciężkie, jakby usilnie chciały odciąć chłopaka od świadomości, której i tak zbyt wiele przecież nie miał.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 00:45;

Niby dotrzymał obietnicy złożonej Brooks i nie wręczył Maximilianowi kreski rema wysypanej na złotym blacie. Niby nie była to jego wina, skoro nie bardzo nawet pamiętał z kim ma do czynienia, jednak czuł się winny zaistniałej sytuacji. Dochodziły wszak do niego sygnały, które powinien wziąć pod uwagę, a jednak pozostawał na nie głuchy, nie potrafiąc zaufać nastolatkowi ani nikomu innemu, a w konsekwencji wykorzystał chłopięcą naiwność i dążenia do autodestrukcji. Nigdy nie próbował zgrywać świętego, ale właśnie teraz dotarło do niego, że nawet taki Walsh na jego miejscu zachowałby się prawdopodobnie milion razy lepiej. Morales czasu cofnąć jednak nie mógł, więc znów starał się naprawiać popełnione błędy i wynagradzać Felixowi wyrządzone krzywdy, nie zdając sobie sprawy z tego, że historia w pewnym sensie zataczała równie błędne koło.
Przykro było patrzeć na ten obraz nędzy i rozpaczy, ale nie zamierzał się poddawać, chociażby musiał trwać przy tym dzieciakowi kolejny tydzień. Podsunął jedynie rękawy przemoczonej koszuli, szorując klejącą od alkoholu plamę na spodniach Solberga, kiedy w jego uszach wybrzmiał znajomy pomruk. Nie do końca obecny, natomiast cholernie wytęskniony. – No już, już… – Zapewnił go spokojnym tonem, że wszystko będzie dobrze, puszczając nieco cieplejszą wodę, żeby chłopak przypadkiem mu tu nie zamarzł. Wreszcie złapał go pod ramionami, całkiem wyciągając z kabiny, a za pomocą prostego zaklęcia wysuszył jego ubrania i ciało. – Lepiej? – Szepnął, omiatając wzrokiem jego twarz. Musiał ocenić czy może go na chwilę zostawić samego, zanim ułożył go na kanapie, przykrywając kocem. Postanowił dać mu się jeszcze zdrzemnąć i pozwolić dojść do siebie, a w tym czasie zajął się uporządkowaniem zabałaganionego jachtu, oczywiście z pomocą kawałka zaczarowanego, osikowego drewna.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 00:55;

Tego tematu akurat lepiej było przy nastolatku nie poruszać. Trzeźwy, czy nie, obecnie zaufanie do Walsha i do Paco miał na podobnym poziomie, co wciąż było lepsze niż do, jakim darzył samego siebie. Historia faktycznie zdawała się powtarzać na swój wyjątkowy, chory sposób, którego raczej żadne z nich nie chciało. Czas, jaki Max spędził odstawiając dragi dał o sobie znać, gdy te ponownie trafiły do jego krwioobiegu w ilości zdecydowanie zbyt dużej po takiej przerwie. Chłopak naprawdę miał szczęście, że nie przedawkował i gdy Morales pojawił się na łajbie, wciąż jeszcze miał wszystkie funkcje życiowe. Równie dobrze scenariusz mógł być zupełnie mniej pozytywny, a noc na Kubie, ich ostatnim spotkaniem.
Prysznic zdawał się pomagać, tak samo jak eliksiry wzmacniające, choć nie było to dictum, które wyczyściłoby organizm nastolatka w ekspresowym tempie. Chłopak miał więc przed sobą dość nieprzyjemne dochodzenie do siebie, ale przynajmniej nie był tu już sam, z czego jeszcze tak w stu procentach nie zdawał sobie sprawy. -Paco. - Powtórzył, lekko kiwając głową, jakby było to jedno z dwóch słów, które potrafił wypowiedzieć, a które oznaczało zgodę i twierdzenie. Wciąż czuł zimno, ale koc zdołał zaizolować nieco jego targane drgawkami ciało. -Nie... - Powiedział słabo, gdy zobaczył jak mężczyzna zostawia go na kanapie. Nie potrafił wyrazić, o co mu dokładnie chodzi i nawet nie próbował. Zamiast tego poddał się ciężarowi powiek i otaczającej go ciemności, padając znów w błogą nieświadomość i tym samym dając Moralesowi chwilę spokoju.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 01:09;

Przystanął, ponownie słysząc swoje imię, a i instynktownie odwrócił głowę, przygnębionym wzrokiem spoglądając na twarz chłopaka zlaną zimnym potem i drżące, równie zziębnięte ciało, które starało się zwalczyć mieszankę odurzających substancji płynącą w żyłach. Nawet głos nastolatka zdawał się teraz słaby i zachrypły, a Paco nie chciał myśleć o tym, co by było gdyby nie zdecydował się podjąć ryzyka i nie teleportowałby się tutaj praktycznie w ostatnim momencie. Westchnął ciężko, a chociaż powieki Maximiliana opadły ciężko, najprawdopodobniej układając wykończonego młodzieńca do snu, Morales zawrócił, żeby jeszcze na chwilę przyklęknąć obok niego. Pogładził delikatnie kciukiem jego policzek i dopiero kiedy się upewnił, że chłopak zasnął, ucałował jego wilgotne od potu czołu, po czym wyszedł na pokład jachtu, zabierając się za sprzątanie bałaganu, który Solberg zdążył narobić przez te parę dni samotnego melanżu.
Nigdy wcześniej tędy nie płynął, a już na pewno nie z Felixem. Nie było to więc miejsce, które mogłoby przywołać w jego pamięci jakiekolwiek wspólne wspomnienia. Dochodziły jednak do niego jakby przebłyski świadomości, podpowiadające że wiele razy znaleźli się w podobnych okolicznościach i że nie pierwszy raz wykazał się względem tego dzieciaka cierpliwością i opiekuńczością, o którą niewielu mogłoby go posądzać. Mimo wszystko, sam także czuł się zmęczony i tak boleśnie pusty w środku… oparł się więc o srebrzysty reling, odpalając merlinową strzałę i zaciągając się chmurą siwego dymu. Wiedział, że to jeszcze nie koniec, i chociaż był przygotowany na dalszy ciąg nieciekawych przygód Maximiliana z narkotykami, tak teraz zastanawiał się wyłącznie nad tym, kiedy i czy w ogóle uda mu się uporać ze skutkami doznanej amnezji.



Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 01:16;

Usnął w ułamku sekundy, więc i nie zdawał sobie sprawy z tego czułego gestu, jaki w jego kierunku został wystosowany i choć można by było rzec, że odpoczywał, to było to dalekie od prawdy, gdy koszmary dręczyły jego głowę, wymieszane z narkotycznymi wizjami i lękami, jakie na co dzień Solberg w sobie dusił. Nastolatek wiercił się niespokojnie, zalewany raz za razem zimnym potem, przebąkując coś co jakiś czas. Odtruwanie organizmu nigdy nie było przyjemne, a tym bardziej, gdy nie miał ze sobą odpowiednich narzędzi. No bo i dlaczego miałby je mieć, skoro od jakiegoś czasu nie sięgał po nic mocniejszego niż zielsko? Prawdopodobnie chciał przygotować sobie dictum i w tym celu rozstawił cały swój eliksirowarski sprzęt, ale ta sprawa miała się już nigdy nie rozjaśnić, gdy tak naprawdę nastolatek miał nie pamiętać dość sporej części swojej morskiej wojaży.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 01:27;

Niby miał za sobą ogromny bagaż doświadczeń, a jednak wydawało mu się, że nigdy wcześniej nie znalazł się w tak popieprzonej sytuacji – ze śpiącym, ledwie kontaktującym nastolatkiem pod pokładem, którego rzekomo kochał, mimo że nie był w stanie przypomnieć sobie chociażby krzty uczucia, jakim go darzył. Bazował wyłącznie na tym, co wyczytał z ich rozmów czy usłyszał z ust swojego przyjaciela, ale nie były to prawdziwe emocje, które wypełniłyby jego serce. Na razie starał się więc zachować przyzwoicie, jakkolwiek by to nie wybrzmiało, ale każdy ciepły gest skierowany w stronę Maximiliana przywoływał zarazem falę przygnębienia, melancholii i tęsknoty za czymś, czego nie potrafił nawet odpowiednio nazwać.
Zaciągnął się raz jeszcze, wyrzucając peta za burtę, a potem jeszcze raz przegrzebał rzeczy młodszego kompana, segregując i grupując zapewne uwarzone przez niego eliksiry. Nadal nie mógł znaleźć tego najskuteczniejszego, dlatego zadbał o bezpieczne miejsce zwłaszcza dla pozostałej fiolki eliksiru wiggenowego i migrenowego. Inne mikstury raczej nie wyglądały na przydatne, rzecz jasna w obecnych okolicznościach. No, właściwie natrafił na jeszcze jeden, który wolałby, że się nie stłukł. Nie pamiętał o towarzyszących Felixowi stanach lękowych, ale wielokrotnie miał do czynienia ze środkami odurzającymi i osobami uzależniony, a nawet długa ekspozycja na sprzedawanego przez niego rema powodowała rozmaitego rodzaju psychozy, dlatego do grupy ważnych medykamentów dołączył również eliksir spokoju. Przez wzgląd na własne doświadczenia Paco przeszukał także cały statek w poszukiwaniu narkotyków, a wszelkie znaleziska wyrzucił do oceanu, żeby przypadkiem miłośnik morskich wojaży po przebudzeniu się nie kusił się o rychły powrót do nicości.
Dopiero z tak uporządkowaną torbą, po pozbyciu się źródła wszelkich problemów Solberga, zszedł po schodkach pod pokład i rozsiadł się przy niewielkim, drewnianym stoliku, obserwując męczącego się z wyniszczającą substancją chłopaka. Miał nadzieję, że jego organizm ma jeszcze siłę do walki i że dzieciak obudzi się w zdecydowanie lepszym stanie niż ten, w którym go tutaj zastał.
+
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 01:35;

Podczas gdy Morales bezczelnie grzebał w jego eliksirach, Max w najgorsze męczył się na kanapie, przykryty kocem, który po czasie zaczął spadać na ziemię. Brak łapacza snów działał swoje, choć nawet ten magiczny przedmiot nie był w stanie pomóc podczas detoksu, z którym nastolatek się teraz mierzył. Chciał czy nie, musiał to po prostu przetrwać i błagać wszelkich bogów, by jego organizm nie zdecydował się jednak poddać. Nic nie było w stanie go teraz obudzić, a i Paco nie zachowywał się przesadnie głośny, większą część czasu próbując zrobić porządek na głównym pokładzie, nim zszedł na dół, by mieć oko na swojego dzisiejszego i zupełnie nieświadomego zaistniałej sytuacji podopiecznego.
Męczące dziewiętnastoletnią głowę obrazy zmieniały się jak w koszmarnym kalejdoskopie, raz za razem przynosząc nową falę psychicznego bólu, który po jakimś czasie zaczynał przeplatać się również z tym fizycznym. Uczucie to stawało się coraz bardziej realne i niewygodne sprawiając, że po bliżej nieokreślonym czasie, Maximilian w końcu zaczynał powracać do rzeczywistości.

//zt x2 +

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 01:45;

Nasilony nałóg - merlinowe strzały: 32

Żałował, że nie może poszczycić się szerszą wiedzą z zakresu eliksirów, ale niestety zawodowe obowiązki nie pozwalały mu na nadrabianie zaległości z każdej dziedziny magii, a skoro w kwestii magicznych mikstur mógł zwykle polegać na Maximilianie i na swoich meksykańskich kuzynach, nie było potrzeby żeby ślęczał nad szkolnymi podręcznikami, ani tym bardziej skomplikowanymi recepturami, które po tylu latach trudno było mu zrozumieć. Brakowało mu teraz tak elementarnych wiadomości, dzięki którym mógłby ocenić skuteczność eliksiru regenerującego i jego potencjalny wpływ na zmaltretowany organizm nastolatka. Nie miał pojęcia, kiedy chłopak może się wybudzić z narkotycznego transu, ani też w jakim stanie. Cóż, przynajmniej umiał obchodzić się z eliksirem wiggenowym i nie przeraziła go jego niecodzienna forma. Całe szczęście, wszak wcale nie tak płytkie rany na torsie Felixa również wymagały błyskawicznej reakcji medycznej, a powiedzmy sobie uczciwie, w tej kwestii jego osikowa różdżka – mimo swej magicznej mocy i lojalności – zdawała się na niewiele.
Czas mu się dłużył niemiłosiernie, a w końcu trudno było mu utrzymać otwarte powieki. Położył się więc na podłodze niedaleko Solberga, pozwalając sobie na regeneracyjną drzemkę, która wcale nie okazała się zbyt regeneracyjna. We śnie nawiedzały go koszmary i demony przeszłości, dlatego kiedy wreszcie się wybudził, czuł się jak na kacu, a doskonale wiedział, że przynajmniej jeden z ich duetu musi zadbać o właściwą formę. Zaparzył więc czarną, gorzką kawę i dopiero po wypiciu kofeinowej lury, przyklęknął obok Maximiliana, delikatnie klepiąc go po policzku. – Żyjesz? – Mruknął ściszonym głosem, by przypadkiem nie zaserwować mu zbyt gwałtownej pobudki, zwłaszcza kiedy wątpił szczerze, że chłopak zapamiętał cokolwiek z ostatnich godzin, włączając w to jego obecność na jachcie.


Ostatnio zmieniony przez Salazar Morales dnia Pią Sie 26 2022, 02:34, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 01:53;

Oczywiście, że niczego nie pamiętał, a jeśli nawet, to miał to wszystko za kolejne z wielu halucynacji, które towarzyszyły mu tutaj, na otwartych wodach, przez ostatnie kilka dni. W końcu jednak przyszedł czas zmierzyć się z rzeczywistością, gdy ból przedzierał się do świadomości powodując wybudzenie się nastolatka z bardzo nieprzyjemnego snu. Otworzył powoli powieki, gdy Paco akurat nie było w pomieszczeniu i zaczął rozglądać się, próbując zorientować w sytuacji. Nie miał pojęcia, jak długo tu tkwił i jakim cudem leżał na kanapie z kocem zwisającym w pół przez jego ciało, ale wiedział, że nieprzyjemne łomotanie w głowie, mdłości i ogólne osłabienie świadczyły o tym, że jego ciało pozbyło się większości toksyn, które wcześniej przyjęło. Ponownie zamknął oczy, by odłożyć w czasie konieczność wstania i poszukania rozwiązania swojego problemu, co spowodowało, że znów zasnął, lecz tym razem na zdecydowanie krócej.
Obudziło go znajomy głos i delikatne klepanie po policzku. Chyba tylko Merlin w tej chwili wiedział, jak bardzo nie chciał otwierać oczu i przekonywać się, czy to, co czuje jest prawdą, czy może kolejnym omamem. W końcu jednak zebrał się w sobie i uchylił powieki. Całe szczęście zapadła już noc i nie musiał przejmować się rażącym w jego, wrażliwe teraz oczy, słońcem. -Jak powiem, że tak, to sobie pójdziesz? - Zapytał po części prawdziwego Paco, a po części wciąż jeszcze łudząc się, że może mieć psychozę. Nie wiedział, która z tych opcji bardziej mu nieodpowiadała, więc nie miał innego wyjścia jak poczekać na odkrycie się prawdy.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 02:06;

Nawet jeżeli handlował środkami odurzającymi, mając do czynienia z osobami, które przywiązały się do nich zbyt mocno, tak nie potrafił wyobrazić sobie stanu, z jakim zmagał się obecnie ten nastoletni chłopak… przede wszystkim dlatego, że sam nigdy się do takiego stanu nie doprowadził. Zdarzało mu się wciągnąć kreskę albo dwie od czasu do czasu, dla rozluźnienia czy dla zabawy, jednak trzymał się swoich zasad i zachowywał umiar, zdając sobie sprawę z tego jak łatwo przegiąć strunę. Niezwykle łatwo było odpłynąć i pokochać to uczucie pomiędzy jawą a snem, ale Paco wiedział, że musi twardo stąpać po ziemi, żeby nie utracić kontroli nad własnym życiem. Niestety nie mógł powiedzieć tego samego o Maximilianie, dla którego narkotyki stały się najprostszą i najwygodniejszą metodą radzenia sobie z dotykającymi go problemami.
- Nie. – Pokręcił przecząco głową, wpatrując się w szmaragdowe, przekrwione ślepia z wyrzutem, nie tylko do leżącego pod kocem dzieciaka, ale przede wszystkim do samego siebie. Nieważne w jak pojebanej sytuacji się znaleźli, wiedział że ponosi przynajmniej część winy za to, co się wydarzyło. – Nie zamierzam się stąd ruszyć. – Nie zważał zupełnie na to, że prawdopodobnie potwierdza teraz najgorsze obawy Felixa. Nie mógł go zostawić po tym co zobaczył po uderzeniu plecami o pokładowe deski. – Ja… – Tak jak podczas krwawego wesela, czy w rajskim sadzie, kiedy wyniósł Solberga z pożaru, słowa same wypływały z ust, tak teraz nie miał pojęcia co powinien powiedzieć. Nadal niewiele pamiętał, a to doprowadzało go do białej gorączki. – Czytałem nasze rozmowy. – Przyznał więc tylko szczerze, acz nadal wyglądał na przygnębionego i przytłoczonego tym, co go spotkało. Chyba też nie radził sobie z obecną sytuacją.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 02:17;

Stali po zupełnie przeciwnych stronach barykady. Jeden bawił się w Boga, a drugi zmierzał najszybszą drogą ku piekielnym bramom sprawdzając, jak mocne ma hamulce i kiedy w końcu wbije na herbatkę do Lucyfera na pełnej piździe. Dziś jednak nie był to jeszcze ten dzień, choć nastolatek, który nie raz już zmagał się ze zjazdem, zdecydowanie wolałby żeby wszelkie doczesne sprawy nie musiały już być teraz jego zmartwieniem. Szczególne te związane z detoksem.
Skłamałby mówiąc, że spodziewał się innej odpowiedzi, choć bardzo mocno na nią liczył. Westchnął więc tylko, kupując sobie tym samym czas na wybadanie własnego stanu, a gdy uznał, że ma czucie raczej w całym ciele, podniósł się do siadu, gotów zaraz podjąć próbę stanięcia na nogi. -Choć raz zrobiłbyś to, o co Cię proszę. - Mruknął, wciąż niepewny na ile to wszystko jest prawdą, a na ile sztucznymi obrazami podsyłanymi mu przez przećpany mózg. Problem polegał na tym, że halucynacjowy Morales tak samo nie chciał znikać sprzed jego oczu, jak ta uparta, realna wersja mężczyzny. -Co Ty tu w ogóle robisz? - Zdecydował się jednak na dialog, rozmasowując umęczone skronie, które pulsowały bólem. Patrzył w bliżej nieokreślony punkt, a jego spojrzenie wciąż nie było do końca obecne. -Jakie kurwa rozmowy? - Nie kumał jeszcze wszystkiego. Jego mózg potrzebował zdecydowanie więcej, by połapać się w zaistniałej sytuacji. -Co ja w ogóle pierdolę. Przecież, nie możesz tu być. Gdzie jest ten jebany szajs...? - Mruczał bardziej pod nosem, bo w końcu postawił na najłatwiejszą to wytłumaczenia wersję i przekonał samego siebie, że ma zwidy. Trzymając się mocno kanapy wstał na słabe nogi, widocznie rozglądając się za miejscem, gdzie mógł ukryć więcej zbawiennego narkotyku.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 02:34;

Szkoda tylko, że wcale nie czuł się tak, jakby bawił się w boga czy posiadł jego niebiańskie moce. Trafił tutaj wyłącznie dlatego, że popierdolony los raz w życiu zechciał się do niego uśmiechnąć zamiast kopnąć go mocno w tyłek, a chociaż cieszył się, że zdążył na czas, tak zastany po przybyciu widok zdecydowanie nie napawał go optymizmem. Może nie czuł jeszcze względem Maximiliana niczego, o czym wspominałby mu Joshua, ale nie umiał patrzeć obojętnie na cierpienie kogoś, kto podobno był mu tak bliski.
Patrzył na dość nieudolną próbę podniesienia się przez nastolatka do pionu, zastanawiając się czy powinien go powstrzymać, ale chociaż w tej kwestii zdecydował się dać mu odrobinę swobody. Poza tym sam był ciekaw skutków eliksiru regenerującego, który zapodał chłopakowi z powodu deficytu tak potrzebnego teraz dictum. – Akurat ty powinieneś wiedzieć, że nie mogę. – Westchnął cicho, nerwowo tarmosząc skrywaną w kieszeni paczkę papierosów. Ledwie powstrzymywał się przed pokusą odpalenia merlinowej strzały, ale nie chciał dodatkowo jeszcze zatruwać młodszego kompana chmurą trującego, mdlącego dymu. Na szczęście pytanie Felixa odciągnęło jego myśli od nikotyny. – Jestem upartym hazardzistą. Zaryzykowałem. – Pozwolił sobie zażartować, uśmiechając się nawet półgębkiem, jednak zaraz znowu skrzywił usta, uzmysławiając obie w jak parszywym nastroju musi być ten chłopak. Trudno mu się jednak dziwić, skoro po czterodniowej jeździe został brutalnie odizolowany od prochów. – Rozmowy, które prowadziliśmy na wizzengerze… – Przerwał, odnosząc wrażenie że stracił zainteresowanie swego rozmówcy. – Jestem tu, bo nie odpisywałeś na moją wiadomość. – Wyjaśnił już poważniejszym tonem, obserwując nerwowe, gorączkowe zachowanie chłopaka, na które w końcu postanowił zareagować. Poderwał się więc z kanapy, układając dłonie na ramionach Solberga, żeby go powstrzymać.
- Nie masz czego tu szukać. Wyrzuciłem wszystko. – Domyślał się, że może spotkać się z wylewem frustracji, ale był na niego przygotowany i nadal nie planował sobie odpuszczać. – Nie będę patrzył jak się wykańczasz. – Zacisnął mocniej palce na chłopięcych obojczykach, ponownie wpatrując się w jego przećpane, szmaragdowe ślepia.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 08:43;

Widać Paco zdecydowanie nie potrafił łapać aluzji. Skoro widział, że nastolatek jest pośrodku pierdolonej wody to powinien zrozumieć, że nie życzy sobie towarzystwa, ale jak się okazało nawet taka sugestia nie była wystarczająca. Na całe szczęście. Merlin jeden wiedział, co jeszcze by się tu wydarzyło, gdyby Morales nie postanowił jednak zrobić użytku z nałożonego przez siebie Namiaru.
-Niczego już kurwa nie wiem, a Ty możesz wszystko. - Nawet myśląc, że to tylko halucynacje, nie mógł powstrzymać się od gorzkiego dialogu. Zresztą nic dziwnego. Nawet złudna obecność Moralesa była lepsza niż ta cholerna samotność, jaka otaczała Maxa od kilku dni. -I co, warto było? - Prychnął ironicznie, sugerując odpowiedź. Tak, był zniszczony i choć wciąż kochał stojącego przed nim mężczyznę, to znając jego obecną sytuację, naturalnie powrócił do dawnych zachowań, choć obecnie nawet nie okłamywał się, że robi to dla niego. Dużo łatwiej było nastolatkowi wrócić do starych schematów niż zmierzyć się z przytłaczającym go bólem.
Wizzenger.... To słowo zabrzmiało w jego uszach niczym obce zaklęcie, ale chyba coś jednak rozjaśniło w nastoletniej głowie, bo nagle szmaragdowe tęczówki jakby przytomniej spojrzały na twarz Salazara. -Czyli znasz nasz układ. Chociaż widzę, że nie wyniosłeś nic z tych rozmów. - Po raz kolejny zdecydował się na ironię. Nie kojarzył za wiele z tego, co było pisane na magicznym komunikatorze, ale pamiętał, że wspominał tam o braku przestrzeni ze strony Moralesa, a tej lekcji zdecydowanie mężczyzna nie zrozumiał patrząc po tym, że jakimś cudem tu teraz był. -Ty i ta Twoja PIERDOLONA mania kontrolowania KURWA WSZYSTKIEGO. - Zirytował się i najchętniej by czymś rzucił, gdyby miał cokolwiek pod ręką. Zamiast tego zachwiał się i gdyby nie oparcie kanapy, którego się przytrzymał, pewnie runąłby jak długi na ziemię. -Tak trudno zrozumieć, że nie zawsze muszę mieć ochotę z Tobą rozmawiać? - Dodał, bo nie rozumiał dlaczego tak błaha sprawa jak brak wiadomości na wizzie, miała popchnąć Paco do teleportowania się na środek oceanu. Druga sprawa, że nawet nie wiedział, czy wziął magiczną księgę ze sobą, a jeśli tak, to gdzie ona się teraz znajdowała.
Przytrzymany za ramiona, nie miał za bardzo innego wyjścia, jak ponownie spojrzeć Moralesowi w twarz. Dotyk zdawał się być niesamowicie realny, co burzyło jego bezpieczną bańkę pod tytułem "halucynacja". -Nie.... - Pokręcił energicznie głową, podejmując kolejną próbę nagięcia rzeczywistości do własnego komfortu. -GDZIE JEST MÓJ SZAJS?! - Wydarł się, jakby zwiększenie głośności miało mu pomóc pozbyć się Moralesa i otrzeźwieć na tyle, żeby znaleźć choć pół grama zapodzianych narkotyków. Z niespodziewaną siłą odepchnął od siebie mężczyznę, postępując kilka kroków ku schodom prowadzącym na główny pokład. -W takim razie zamknij oczy i nie patrz. A najlepiej to wracaj skąd przyszedłeś. - Odburknął, stawiając stopę na pierwszym schodku. Na szczęście obok znajdowała się poręcz, bo bez niej  chłopak na pewno przygrzmociłby głową w stopnie i rozbił sobie ten głupi łeb.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 15:25;

Po tym co się ostatnio wydarzyło miał w głębokim poważaniu jego aluzje, sugestie czy humory. Zapoznanie się z ich dawną korespondencją i rozmowa z Walshem zmieniły jego podejście do chłopaka niemalże o sto osiemdziesiąt stopni, nawet jeżeli nadal czuł, że tkwi gdzieś pomiędzy teraźniejszością, a nieprawdopodobnymi, jednak uwiarygodnionymi wspomnieniami z dzielonej wspólnie przeszłości, od której nie potrafił się tak po prostu odciąć. Patrzył więc z nieskrywanym wyrzutem na Maximiliana, powstrzymując się przed włączeniem się do przepełnionego goryczą i ironią monologu. Pomyślał, że najprościej będzie pozwolić nastolatkowi wyrzucić zbierającą się w nim złość, ale podniesiony, poirytowany głos Solberga wybrzmiewający mu w uszach, sprawił że puściły mu hamulce.
- Żałuję, że w ogóle jakikolwiek układ zawieraliśmy. – Burknął oschle, nie do końca uzmysławiając sobie, że nie wyraził się zbyt precyzyjnie, a przesączony jadem komentarz mógł zasugerować chłopakowi, że ich znajomość nie ma jakiekolwiek sensu. Nie o to mu chodziło, ale sam także dał się porwać negatywnym emocjom. Nie oszukujmy się, on również czuł się zagubiony, ale nie bez powodu ryzykował własnym życiem, żeby znaleźć się na tym pierdolonym jachcie. – Gdyby mnie tu nie było, dalej leżałbyś we własnych wymiocinach… a może i gorzej, więc przestałbyś łaskawie zgrywać niewdzięcznego skurwysyna. – Warknął na niego zdecydowanie ostrzej niż zamierzał, ale czy można było mu się dziwić? Nie powinien naskakiwać na ledwie wybudzonego z narkotycznego transu dzieciaka, ale niestety nie miał nerwów ze stali; poza tym nadal nie potrafił patrzeć na niego tym samym troskliwym i ciepłym spojrzeniem, które towarzyszyło mu przed doznaną amnezją.
Nie zjawił się tutaj wyłącznie z powodu braku wiadomości na wizzengerze, ale jak na razie nie miał czasu ani okazji wyjaśnić, co skłoniło go do zmiany nastawienia. Przede wszystkim musiał ugasić rozprzestrzeniający się w zastraszającym tempie pożar, chwytając rozwścieczonego, głodnego zapomnienia nastolatka, za ramiona. – Powiedziałem ci już, że wyrzuciłem wszystko. Oprzytomniej. – Nie umiał zachować się względem niego milej, skoro Felix traktował go jak najgorszą szmatę, a i nie szczędził siły, żeby go od siebie odepchnąć. Chyba sobie kurwa ze mnie żartujesz Pomyślał zanim ponownie do niego doskoczył, przyciskając go swoim ciałem do ściany w przejściu między kajutą a pokładem. – Naprawdę chcesz tak skończyć? Jesteś kretynem, Felix… – Syknął na niego niczym wąż, łagodniejąc dopiero wraz ze spojrzeniem w szmaragdowe, bezbronne ślepia. – Nie wrócę bez ciebie. – Westchnął ciężko, ściskając mocniej chłopięcy bark. – To wszystko nadal wydaje mi się odrealnione, ale wiem że nie darowałbym sobie, gdybym zostawił w takim stanie kogoś, kogo kochałem... – Podobne wyznanie w czasie przeszłym prawdopodobnie brzmiało niezwykle rozpaczliwie, ale chcąc nie chcąc, nadal tkwił w emocjonalnej pustce, zawierzając jedynie wskazówkom podsuwanym mu przez niefortunny los. – Potrzebuję cię... – Mruknął spokojniej, mimo że serce waliło jak oszalałe, a nerwy nadal brały nad nim górę. – Muszę sobie przypomnieć, żeby móc wreszcie cokolwiek poczuć i odzyskać to, co mieliśmy. – Tembr jego głosu niósł za sobą błagalną, bezbronną nutę. Nienawidził utraty kontroli, a w tym momencie zdawało mu się, że całkiem zapadł się grunt pod jego stopami.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 16:14;

Nawet jeśli coś się zmieniło, to Max nie miał jeszcze okazji się o tym dowiedzieć, a fakt, że Morales nie reagował na jego zaczepki, tylko dodatkowo go wkurwiał. Po raz kolejny nie widział lepszego ujścia dla nagromadzonych w sobie emocji niż wyżycie się na najbliższej osobie, a że Paco sam się do tej roli zgłosił, to mógł chociaż ochoczo ją odgrywać.
-Przynajmniej w tym jednym się zgadzamy. - Oczywiście, że zrozumiał to opacznie, ale też nie było powodu, by miał odebrać te słowa jakkolwiek inaczej. Nie teraz, gdy wiedział, że mężczyzna nie pamięta jego, a co dopiero uczucia, jakim jeszcze niedawno go obdarzył. Poza tym widział po twarzy Salazara, jak się ma sytuacja, choć skutecznie nieco zakrzywiał rzeczywistość, by poczuć się bezpieczniej. -A Ty skończ bawić się w jebanego zbawiciela i udawać, że przyszedłeś mnie tu uratować. Obydwaj dobrze wiemy, że gdybyś mnie tu nie zobaczył, miałbyś to głęboko w dupie, więc miej choć na tyle szacunku do mnie i przestań mydlić mi oczy. - Nie dawał za wygraną. Nie był wcale taki pewien, czy cieszy się, że Morales go wyciągnął z tej spirali spierdolenia. Jakby nie było, odebrał chłopakowi znieczulenie, którego wyjątkowo mocno teraz potrzebował.
Zignorował kolejne słowa, bo wolał wierzyć, że już za chwilę ponownie odleci w krainę zapomnienia. Nie mógł jednak tak łatwo zignorować ciężaru Salazarowego ciała, które zdecydowanie mocniej tym razem unieruchamiało go w miejscu. -Puszczaj! - Wysyczał, próbując się wyrwać. Czuł się coraz gorzej już nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Wiedział, że czas gra na jego niekorzyść, ale niestety tym razem nie miał już tyle siły, by wyrwać się z Pacowego uścisku. -A jaka to dla Ciebie różnica? - Po raz kolejny zamiast odpowiedzieć, postanowił zaatakować. Pytanie za pytanie, niedopowiedzenie za niedopowiedzenie. Byli mistrzami w tej grze, co niestety dość marnie odbijało się potem na ich relacji. -Tego nie wiesz. - Słysząc to jedno słowo poczuł, jak kolejne ostrze rani jego serce. Szmaragdowe tęczówki zdawały się zmienić, choć ciężko było wyciągnąć z nich coś więcej niż ogromną mieszankę walczących w nastolatku uczuć.
Wszystko wskazywało na to, że chłopak jednak zmięknie, gdy kolejne wrażliwsze słowa opuściły usta Moralesa, ale ten musiał oczywiście dodać do nich kolejne i sprawić, że Felix ponownie przyjął postawę obronną, a wręcz zaśmiał mu się gorzko w twarz. -No tak. Bo co innego. - Pokręcił z niedowierzaniem głową, przymykając na chwilę oczy. Naprawdę czuł się coraz gorzej i chciał już zakończyć tę bezsensowną dyskusję. -Ponoć Cię wkurwiam, a to też jakieś uczucie. Nie musisz dziękować. - Wywalił ironicznie, ale nie dlatego, że nie zależało mu już na Salazarze. O nie, wręcz przeciwnie. Nastolatek nie potrafił znieść myśli, że po tym wszystkim, co razem przeszli, po tym, jak mu na mężczyźnie zaczęło zależeć i to chyba ze wzajemnością, znów znaleźli się w punkcie wyjścia, na dodatek nie mając pewności, że przyszłość zaprowadzi ich ponownie na dobre tory. -Masz niepowtarzalną szansę zacząć wszystko od nowa i żyć sobie szczęśliwie gdzieś w luksusach kupionych za ten cały narkotykowy hajs, z kalejdoskopem chłoptasiów, błagających o możliwość ssania Twojej pały. Może warto z tego skorzystać. Nie każdy ma tyle szczęścia. - Własne słowa raniły go bardziej niż postawa Moralesa. Wcale nie chciał tego mówić i tym bardziej nie chciał, by mężczyzna go posłuchał, ale wiedział, że jeśli sam się od niego odetnie, łatwiej to zniesie niż gdyby to Paco zrezygnował z niego. Nie mówiąc już o tym, że ta chora sytuacja tylko przypominała mu bagna, w jakich znajdowali się z Felkiem. Widać naprawdę miłość nie była mu pisana. -Słuchaj, nie zabronię Ci odzyskać pamięci, ale uwierz mi, powrót do przeszłości wcale nie jest taki przyjemny, jak się może wydawać i nie jestem pewien, czy to ja powinienem Ci przy tym towarzyszyć. - Dodał już nieco spokojniej, choć wciąż wzrok uciekał mu w stronę pokładu, gdzie Max miał zamiar jak najszybciej się znaleźć.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 20:46;

Nie reagował na jego zaczepki, żeby nie dolewać oliwy do ognia, ale w końcu i jemu skończyła się cierpliwość i nie miał nawet już sił tłumaczyć chłopakowi, że opacznie zrozumiał jego słowa. Po prostu westchnął ciężko, wyraźnie zmęczony tą nieustanną kłótnią, której przecież za wszelką cenę pragnął uniknąć, a jednak cały czas odnosił wrażenie, że odgrywa jakiś pierdolony teatrzyk, tyle tylko że reżyser nie zapoznał go z jego rolą. Niestety, nadal zmagał się ze skutkami amnezji, a w obecnym stanie Maximilian raczej nie palił się do pomocy. – Gdybym pamiętał, niczego nie musiałbym udawać. – Wytknął mu kąśliwie, przypominając zarazem, że to nie jest wyłącznie jego wina i że naprawdę nie zależało mu na wywoływaniu konfliktu, wręcz przeciwnie. Problem w tym, że nerwowa atmosfera udzielała się i jemu, a słysząc kolejne słowa chłopaka, nie zdołał powstrzymać kpiącego prychnięcia, które same cisnęło mu się na usta. – Przyszedłem dlatego, że zacząłem się martwić. Najwyraźniej słusznie. – Wyjaśnił jeszcze spokojnie, ale zaraz agresywniej doskoczył do nastoletniego niewdzięcznika, zamykając mu drogę ucieczki. – Żebyś ty miał do mnie chociaż odrobinę szacunku… Ryzykowałem teleportacją na środek oceanu, ty jebany idioto! – Warknął mu prosto w twarz wkurwiony, jednocześnie uderzając pięścią w ścianę, tuż nad jego barkiem.
Nie miał nawet czasu rozluźnić obolałej dłoni, kiedy jego młodszy kompan zaczął wyrywać się z jego uścisku. Nie masz ze mną najmniejszych szans. Nie wypowiedział na głos tych słów, zamiast tego jeszcze mocniej zaciskając palce na jego ramionach, by odebrać mu jakiekolwiek chęci do walki. Zabawne, że o mało co sam ich nie stracił, słysząc kolejne, niezwykle przykre pytanie wyniszczonego używkami dzieciaka. Mimowolnie opuścił głowę, zanim ponownie spojrzał w szmaragdowe ślepia. – ¿Por qué te haces daño, chico? – Zapytał gorzko, nie wiedząc w jaki sposób przekonać go, żeby przestał pikować na samo dno. – ¿Y por qué me alejas? – Paco także nie dawał za wygraną, mimo że jego ton złagodniał, a gdzieś w tembrze jego głosu dało się słyszeć rozpaczliwie bezradną nutę.
Przez chwilę wydawało mu się, że mu dojdą do porozumienia, a jednak kolejny raz się pomylił. Nie miał pojęcia o co chłopakowi chodzi a już tym bardziej nie umiał na niego wpłynąć. Niedziwne, skoro niewiele o Felixie pamiętał. – Nie ponoć. Wkurwiasz mnie. Szczególnie teraz, kiedy nic do ciebie nie dociera. – Wywalił z siebie otwarcie, nie będąc w stanie znieść tego ironizującego tonu. Cóż… szczerość, jakkolwiek niezbędna przy okazji budowania trwałej relacji, miewała również swoje negatywne strony. Mimo to nie odrywał wzroku od zielonych oczu i zranionej twarzy nastolatka. – ¿Cómo sabes que eso es lo que quiero…? – Mruknął o wiele łagodniej, nie kryjąc bólu i przygnębienia malującego się we własnych, czekoladowych tęczówkach. Powrócił również do ojczystego języka, jak to zwykle czynił pod wpływem silnych emocji. – Mira, no sé... Sí, no juego al amor, solo me follo a chicos como tú para mi propio placer. Nunca he interpretado a un santo, pero por otro lado... – Przerwał z cichym westchnieniem, wszak jemu samemu także nie było łatwo. – …si realmente me enamoré de alguien, creo que podrías ser tú. – Kącik ust Moralesa drgnął nawet w subtelnym półuśmiechu, kiedy mężczyzna próbował dopuścić do siebie tę odległą, ale może wcale nie tak nieprawdopodobną myśl. Spojrzenie Meksykanina zdawało się jednak spokojniejsze, zelżał również uścisk palców, które Paco zaciskał na chłopięcej skórze.
- No me importa si duele. Quiero saber la verdad, nuestra verdad, no la de los demás... así que por favor, ayúdame a recuperar nuestros recuerdos y déjame sentirnos en ellos… – Poprosił go, patrząc głęboko w jego oczy, dłonią zaś otulając delikatnie jego szyję.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 22:22;

To zdanie sprawiło, że Max o mało co nie rozpadł mu się tam na dobre. Był wkurwiony na siebie za to, jak zareagował. Wiedział, że to nie wina Salazara, że ten go nie pamięta. Wiedział, że nie może oczekiwać od niego zrozumienia teraz, gdy wszystko zostało wymazane i z tego samego powodu nie powinien być na niego zły. A mimo to wciąż nie potrafił podejść do tego wszystkiego na chłodno, czego efektem była sytuacja, w której obecnie się znajdowali. Nie odpowiedział na te słowa wiedząc, że jedyne, co cisnęło się mu na usta było okropnie niesprawiedliwe, a choć był teraz porządnie zraniony, to nie chciał przecież podobnie mocno ranić osoby, którą wciąż kochał.
-Aż tak czujesz się zagrożony przez nastoletniego ćpuna? - Przeinaczył to na swoją modłę zakładając, że to o własne dupsko mężczyzna się obawiał. W końcu, jaki miał powód, żeby martwić się o Maxa, skoro obecnie nic do niego nie czuł. -Nikt Cię o to nie prosił! - Tak, Max miał wyjątkową zdolność pięknego dziękowania za wsparcie. Tak wzruszających słów to chyba nikt jeszcze nigdy nie usłyszał. Nastolatek zacisnął pięści w gniewie, szukając możliwości ujścia całego tego napięcia, jakie się w nim rodziło, a że nie miał za bardzo opcji, bo Morales blokował mu jakąkolwiek swobodę ruchów, to odruchowo wbił paznokcie we wnętrze własnych dłoni.
Nie poddawał się tak łatwo. Chciał wyrwać się z tego duszącego uścisku i zaczerpnąć choć trochę powietrza, o znieczuleniu się używkami już nawet nie wspominając. Może i wiedział, że nie ma najmniejszej szansy, ale nie powstrzymywało go to przed walką, w której wokalnej części radził sobie zdecydowanie mocniej niż w tej fizycznej. -Algunas cosas no cambian. - Rzucił krótko, nie mając zamiaru się z niczego tłumaczyć. Nie teraz. Nie, gdy wciąż istniało ryzyko, że Morales przypomni sobie o jego istnieniu, a Max będzie musiał stawić po raz kolejny czoła swojej galopującej głupocie. Przede wszystkim jednak, nie chciał po raz kolejny wypowiadać słów, które mogły zranić ich oboje. Dlatego znów przyjął bardziej defensywną postawę, kryjąc się za murem nie do przebicia, jaki w ekspresowym tempie ponownie zaczął ochraniać jego duszę.
-Rozumiem więcej, niż chcesz to do siebie przyjąć. Wystarczy posłuchać. - Wyrzucił mu, bo miał dość bycia stawianym w tej sytuacji poniżej Wielkiego Pana Moralesa, Który Pozjadał Wszelkie Rozumy i Nigdy Się Nie Mylił. Może i Max popełnił tego dnia wiele błędów, ale nie był jedyny, a Salazar tak samo nie radził sobie w logicznej konwersacji, jak on.
Przewrócił oczami na pytanie, uznając je za retoryczne i oparł głowę o stojącą za sobą ścianę. Jego ciało ponownie słabło coraz bardziej, a fale gorąca uderzały chłopaka bezlitośnie, nie mówiąc już o nachodzącej na skronie migrenie, która nie pomagała utrzymywać ani pionu, ani konwersacji. Cóż, przynajmniej Paco trzymał go na nogach na tyle mocno, że nie był w stanie upaść na podłogę. Chyba zimno bijące od powierzchni statku przywróciło chłopakowi nieco jasności myślenia, a może w końcu zaczął na tyle trzeźwieć, bo nagle zrozumiał, że kilka faktów ni chuja mu się tu nie zgadza. -¿Amor? ¿Quién dice algo sobre el amor? ¿Cómo llegaste a eso? - Spojrzenie szmaragdowych tęczówek stało się przez ułamek sekundy ostre i bystre, gdy studiował twarz Moralesa, próbując dostrzec w niej cokolwiek, co mogło świadczyć o tym, że przypomniał sobie ich relację. W końcu sam nie wspominał nic o głębszym uczuciu, jakie kiedyś ich łączyło.
Przez dłuższą chwilę milczał, ponownie opierając rozgrzaną i pękającą głowę o chłodną ścianę. Wewnątrz umysłu Maximiliana toczyła się ogromnie bolesna bitwa między tym, co było dobre dla niego, tym czego chciał, tym co chciał Morales i tym, co mogło tak naprawdę być najlepszą opcją dla nich obojga. Gdyby nie fakt, że sam był kiedyś na jego miejscu, zapewne nie miały teraz takiego problemu z podjęciem decyzji w sprawie swoich dalszych kroków, ale zbyt dobrze wiedział, jakie odkrywanie prawdy może przynieść konsekwencje. -Bueno.Te prometí que te ayudaría y cumpliría mi palabra. Te indicaré lugares que pueden ayudarte a recuperar la memoria. - Westchnął ostatecznie, wybierając to, czego chciał Salazar, odkłądając na bok własne uczucia.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 23:07;

Nie mógł wiedzieć, jakie piekło rozpętał w nastoletniej głowie, jednak domyślał się, że nie tylko on ucierpiał na skutek rzuconej na niego przez harpie klątwy. Co prawda emocje nigdy nie były jego najmocniejszą stroną, ale trzeba byłoby oślepnąć, żeby nie zauważyć malującego się na twarzy Maximiliana bólu. Przynajmniej tyle Paco potrafił jeszcze zrozumieć… tę całą wściekłość, dla której chłopak próbował bezsilnie znaleźć ujście. Mimo wszystko wolał, by wyładował ten gniew na nim zamiast uciekać w krainę zapomnienia za sprawą środków odurzających. Wbrew pozorom nigdy nie chciał niszczyć żadnemu dzieciakowi życia, a nawet jeżeli docierały do niego jedynie strzępki wspomnień, pragnął na własnej skórze przekonać się czy i jak wiele znaczył dla niego ten młodzieniec. W przeciwieństwie do Felixa patrzył więc na sytuację chłodno, nie potrafią już jednak wykluczyć żadnego ze scenariuszy. Wierzył również słowom Walsha. Zastanawiał się tylko czy mężczyzna rzeczywiście miał rację, czy naiwnie podkoloryzował nieswoje odczucia.
- Naprawdę dziwisz mi się, że nie umiałem ci zaufać? – Zapytał, w dość zawoalowany sposób maskując w ten sposób skierowane w jego stronę przeprosiny. Dotychczas Solberg może i nie powiedział mu całej prawdy, ale z pewnością go nie okłamywał. – Pojawiłeś się znikąd, przynajmniej tak to wyglądało z mojej perspektywy. – Próbował wyjaśnić, ale po raz kolejny spotkał się z przejawem agresji. Nie przywykł do takich podziękowań za wyciągnięcie pomocnej dłoni, jednak starał się trzymać nerwy na wodzy, wszak te prowadziły ich wyłącznie na manowce. – Nie ma za co. – Westchnął więc tylko, zupełnie nieprzygotowany na kolejny, gwałtowny ruch Felixa, któremu o mało co nie udało się wykorzystać tej krótkiej chwili nieuwagi. Paco zdołał jednak znów przyszpilić go do ściany, odbierając marzenia o wyrwaniu się z silnego uścisku ramion. – Przestań, wiesz że to nic nie da. – Warknął nieco ostrzej, pragnąc zdusić jego wolnościowe zapędy już w zarodku, ale wcale nie przez wzgląd na zamiłowanie do kontrolowania wszystkiego wokoło. Po prostu nie chciał z nim walczyć, ale nie mógł również pozwolić mu na kontynuowanie tego wyniszczającego melanżu. – Tal vez o tal vez no. Ojalá pudiera decir más, pero sabes que no puedo... – Wzruszył bezsilnie ramionami, nie oczekując nawet wyjaśnień. Potrzebował ich, ale wiedział że do tego potrzeba czasu i miejsc, które działały na jego wyobraźnie o wiele intensywniej niż rozmowa.
- Słucham, ale to nie wystarcza, kiedy inne zmysły milczą. – Nie miał się za poetę, ani Wielkiego Pana Moralesa, Który Pozjadał Wszelkie Rozumy i Nigdy Się Nie Mylił. Zdecydowanie nie teraz, kiedy uparcie szukał odpowiedzi na pytania, które namnażały się pod jego kopułą w zastraszającym wręcz tempie. Nie był pewien niczego, a spuszczony w podłogę wzrok nie świadczył raczej o nieomylności i sile, prędzej o bezsilności. – Alguien me dijo que te amaba. Alguien a quien recuerdo y en quien confío. – Mruknął spokojnym tonem, prawdopodobnie rozczarowując jednak nie tylko Maximiliana, ale i samego siebie. Tak, wolałby sam dojść do podobnych wniosków, ale na razie mógł tylko snuć domysły i zaufać własnej intuicji, która usilnie podszeptywała mu, że Felix jest mu bliski. Nie bez przyczyny przecież zaoferował mu swą pomoc i przewodniczył w wędrówce po ich wspólnych wspomnieniach. Do czasu…
- Solo elige los buenos… – Poprosił, licząc na to że nie tylko przypomni sobie wydarzenia z przeszłości, ale i poczuje więź i uczucia, którymi darzył tego dzieciaka przed spotkaniem z ostrymi pazurami harpii. – Y por favor, no dejes que te lastime de nuevo. No quiero lastimarte. – Dodał jeszcze szeptem, czując że to co wydarzyło się na Kubie zbyt mocno wpłynęło na nastolatka. Niby nie była to do końca jego wina; wplątali się w to wszystko również z powodu głupoty Maximiliana, jednak mimo luk w pamięci zdecydował się wziąć cały ciężar odpowiedzialności na własne barki. – Powinieneś coś zjeść. Cokolwiek. Co lubisz? – Domyślał się, że przez ostatnie dni Solberg nie wrzucił na ząb nic poza kreską białego proszku, toteż zaoferował się z pomocą.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Klif QzgSDG8




Gracz




Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif EmptyPią Sie 26 2022, 23:54;

Na pewno łatwiej było patrzeć chłodno na tę sytuację, gdy nie czuło się tych wszystkich uczuć, którymi Max darzył Salazara. Tak bliskiego, a tak obecnie odległo od niego. Chcąc nie chcąc, Solberg pomyślał z podziwem o Felku i o tym, jak on zniósł całkowitą amnezję byłego partnera, choć młody eliksirowar podejrzewał, że łatwiej pojąć i pogodzić się z tym, że ktoś utracił wszystko niż tak wybiórczą, acz bardzo konkretną część swojego życia.
-Nie o to pytałem. To wciąż nie tłumaczy, co tu kurwa robisz. - Nie dawał za wygraną, nie pozwalając, by Morales odwrócił jego uwagę od tego, czego tak naprawdę chciał się dowiedzieć. A może Solberg po prostu łudził się, że słowa mężczyzny są prawdą i przypomniał sobie o stojącym przed nim chłopaku. Jeśli tak było, to Felix wiedział, że to tylko dziecinna ułuda. Widział po oczach Salazara i sposobie, w jaki ten na niego patrzył, że wcale nic takiego nie nastąpiło.
Patrzył na niego wyzywająco, nie dając za wygraną. Może i był na przegranej pozycji i doskonale o tym wiedział, ale to nie znaczyło, że ma zamiar dać mu tę satysfakcję. -Ta, szczególnie rozum. - Pozwolił sobie zakpić ze swojego rozmówcy. Nie uważał, żeby coś więcej było potrzebne im obecnie do osiągnięcia kompromisu. Nastolatek chciał tylko odreagować i mieć święty spokój, to naprawdę nie były wysoce wygórowane żądania. Chociaż Paco miał widać zupełnie inne zdanie na ten temat.
Obserwował uważnie mowę ciała Salazara, a jego własne oczy zwęziły się w oznace wkurwu, gdy usłyszał kolejne słowa. -Puta polla. Todavía lo extrañaba. Puta. - Wyraził elokwentnie swoją frustrację czując, jak palce mocniej wbijają się w tkankę, a ciepła krew grzeje jego własną dłoń. -¿Quién fue tan inteligente? ¿Qué? ¿QUIÉN? - Wkurwił się nie na żarty, bo prawdę znały może z dwie osoby w jego otoczeniu, ale Max nie znał praktycznie wcale znajomych Salazara i nie miał pojęcia, co ten opowiada o nim w swoim gronie. Złość zapłonęła jednak w szmaragdowych tęczówkach, a młoda szczęka niesamowicie się spięła. Solberg nienawidził gdy ktoś pchał mu się z butami w relacje, a już na pewno nie w takie i do tego w tak popierdolonych okolicznościach.
Może i był roztrzaskany na kawałki, ale skoro obiecał, nie potrafił zostawić Paco w tym wszystkim samemu. Zdusił więc w sobie wszystko, co mógł i nawet prychnął lekko na słowa mężczyzny. -Será bastante difícil. - Powiedział bez ogródek, bo akurat tych gorszych wspomnień mieli naprawdę wiele. Gdziekolwiek by nie szli zostawiali za sobą dym i zniszczenie, nie tylko w otoczeniu, ale przede wszystkim we własnych uczuciach. -Déjalo ir. - Rzucił tylko, bo naprawdę nie winił Moralesa za ten cały cyrk. Nie pierwszy zresztą raz.
-Nie jestem głodny. - Dodał jeszcze sucho, bo naprawdę jedzenie było teraz ostatnim, na co miał ochotę. Nie mógł się za to doczekać aż dorwie się do swojego zapasu eliksirów.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Klif QzgSDG8








Klif Empty


PisanieKlif Empty Re: Klif  Klif Empty;

Powrót do góry Go down
 

Klif

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Klif JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Hiszpania
 :: 
Wyspa Gaztelugatxe
-