Nie wiedział jak długo spacerował ze swoją przyjaciółką, można powiedzieć, ze nawet ze sobą za bardzo nie rozmawiali. Shane bardziej skupił się na tym gdzie iść. Może nie miał dobrej orientacji w terenie, ale zazwyczaj potrafił znaleźć to czego akurat szukał. No i tak po jakiś czasie znalazł plażę z hamakami. Nie wiedział która jest godzina, ale pewnie był już wieczór. Można było to zaobserwować, gdy spojrzało sie na słońce. Które leniwie zanikała za horyzontem. Shane, spojrzał się na słońce i uśmiechnął delikatnie pod nosem. Uwielbił zachody, nawet bardzo. - Chyba tutaj będzie dobrze.- odparł nadal trzymając ją za dłoń. Nie zdawał sobie sprawy z tego, ze ciągle ją za nią trzymał. Cóż, po prostu o tym zapomniał, miał nadzieje, że dziewczyna nie miała nic przeciwko. Stanął przy tafli jeziora i puścił jej dłoń. Dopiero w tej chwili sobie uświadomił, że ciągle ją za nią trzymał. Uśmiechnął się przepraszająco i dotknął dłonią wody. Była nawet ciepła. - To jednak prawda, że pod wieczór woda staje się cieplejsza. - odparł spokojnie i znów stanął do pionu. Możliwe, ze te wakacje nie będą taką klapą. Zastanawiał się, czy nie wskoczyć do wody. Zerknął na nią - Masz ochotę się pokąpać?- zapytał spokojnie, bez żadnego uśmiechu. Oczywiście, nie oczekiwał od niej, ze będzie paradowała przy nim w stroju kąpielowym jeśli tego nie chciała. Wiedział, że była wstydliwa. Więc nie miał zamiaru jej do tego zmuszać, jak dla niego mogła wejść tam w ubraniu.

Dla dziewczyny liczyła się każda chwila spędzona z krukonem, tak bardzo jej odpowiadało towarzystwo chłopaka. Obawiała się, że to będzie jedyny taki ich wypad. Wpadnie w trans wakacji i zapomni o niej. Tego się naprawdę bała, ale oczywiście zrozumie to jeżeli będzie taka sytuacja. Przecież go za to nie zabije, prawda? Miał swoich znajomych i nie miała zamiaru w to ingerować. Może mieć jedynie nadzieję, że on o niej nie zapomni. Spacer z chłopakiem bardzo jej się podobał i oczywiście bardzo szybko się to skończyło. Może i nawet chodzili godzinami, ale ona czuła jakby to minęła zaledwie minuta, ale tak to jest jeżeli coś jest super i pięknie to szybko przemija. To co złe się dłuży.
Plaża którą znalazł chłopak była cudowna, jej tam za bardzo nie zależało na miejscu, ale jednak chciała, ażeby Shane czuł się przy niej dobrze, a jak będą przesiadywać jedynie w jednym miejscu mógłby się w końcu znudzić i pójść sobie, prawda? Ona już taka była i nic na to nie mogła poradzić. Nie miała zamiaru dla nikogo się zmieniać, bo nie na tym rzecz polega. Dlaczego ten puścił jej dłoń? Czuła się tak dobrze, ale widziała zakłopotanie na twarzy krukona. Również przykucnęła i dotknęła dłonią wody, faktycznie była ciepła. - Faktycznie przyjemne uczucie. - powiedziała do niego. Na codzień nie mieli takich atrakcji przynajmniej ona więc bardzo jej się tutaj podobało. Patrzyła na niego jak w obrazek. Nie mogła odwrócić od niego wzroku to na pewno wyglądało nieco dziwnie, ale nie zdawała sobie sprawy z tego co się w tej chwili z nią dzieje, czuła się jak w transie. - Pływać? Jeżeli chcesz to wskakuj do wody, ale ja pomoczę jedynie nogi. - mruknęła do niego i dotknęła jego dłoni. - Nie krępuj się. - kolejny uśmiech posłała w kierunku chłopaka.

Gdyby Parker, wiedział co dziewczyna do niego czuje. Może wszystko potoczyłoby się inaczej, może też spojrzałby na nią jak na dziewczynę a nie jak na najlepsza przyjaciółkę. Każdy mu powtarzał, ze przyjaźni damsko-męskiej nie ma i najwyraźniej mieli racje. Zawsze któraś ze stron się zakocha, tylko Shane nie miał pojęcia, ze mogło go to spotkać ze strony dziewczyny. Ona była mu prawie jak siostra. Nie patrzył na nią jak na atrakcyjną, co nie znaczyło, że taka nie była. Musiałby po prostu nad tym pomyśleć. Bo przeciez, lubił spędzać z nią czas, to fakt. Dla niego nie była nuda, była po prostu taka jak była. Nie chciał jej zmieniać, tak mu było dobrze.
Przecież, ona zawsze czuł się przy niej dobrze. A nawet najlepiej. Ona jako jedyna go rozumiała, wiedziała jak się czuje i nie musiał silić się na jakieś uśmiechy. Nie chciał się uśmiechać, nie miał ochoty a ona tego od niego nie wymagała. Co było dla niego wręcz idealnym rozwiązaniem. Po prostu był sobą i to mu odpowiadało. Tak, woda była przyjemna w dotyku. Zastanawiał się, jak organizatorzy wpadali na takie świetne pomysły. Bo można ich było tylko pozazdrościć. Czuł na sobie jej wzrok, ale myślał, że to u niej normalnie. Po prostu myślami nadal był gdzie indziej, co można było zobaczyć na jego mało obecnej twarzy. - Hey, bez ciebie nie będzie tak fajnie.- postarał się i posłał jej delikatny uśmiech, który nie trwał zbyt długo. Gdy dotknęła jego dłoni, złapał ją za nią i spojrzał jej w oczy. - Nie każde Ci się rozbierać i paradować przede mną w bikini. Jak dla mnie możesz wejść do wody w ubraniu, na prawdę. Wiem, że jesteś nie śmiała, ale razem zawsze raźniej, co nie?- Wszystko było wypowiedziane dość poważnie. Nie oczekiwał tego od niego, ale chciał, żeby weszła z nim do tej wody. Nie chciał zostawiać jej samej na plaży. Przyszli tutaj razem i jeśli ona nie wejdzie, to on też nie pójdzie.

Ano właśnie tego się najbardziej bała, że jak sama nie zrobi pierwszego kroku to ten na drugi dzień będzie już spacerował po plaży z inną. Przecież oni byli przyjaciółmi, tak? Nikt mu tego nie mógł zabronić, a na pewno nie Na. Przyjaźnili się już tyle czasu, ale ona już zadecydowała, Shane musiał być jej. Kochała go, to dlaczego miałaby tak nie myśleć? Chciała, ażeby któregoś pięknego dnia ten zrobił coś w tym kierunku.
Oczywiście, że go rozumiała. Pewnie dlatego ich przyjaźń przetrwała. Li nie chciała od niego wymagać Bóg wie czego, ale chociaż to minimum. Bardzo ją ciekawiło jak ich sprawy się dalej potoczą. Czy to naprawdę Li będzie musiała się nieco wysilić, ażeby Shane w ogóle ją zauważył jako kobietę? Kompletnie nie wiedziała jak miałaby się za to zabrać, chyba będzie potrzebowała czyjeś pomocy, ale kogo? Może Naeris by jej coś podpowiedziała na ten temat? Będzie chyba musiała poprosić ją o pomoc, albo przynajmniej posłuchać od niej jakichś dobrych rad.
- No dobra przekonałeś mnie... - mruknęła od niego, ale nie miała zamiaru moczyć swojego ubrania. Rozebrała się do bikini i ochlapała się nieco wodą, ażeby nie dostać szoku termicznego przypadkiem. Woda była niby ciepła, ale i jej ciało było gorące, nagrzane przez promienie słoneczne. Zanurkowala po chwili wynurzając się. To był cudowny pomysł, poczuła jakby wszystkie problemy spływały do tego morza. - No wskakuj. - mruknęła do niego posyłając ku niemu kilka kropel wody, która pozostała na koniuszkach palców.

Bądź, co bądź Parker i tak na razie nikogo nie szukał, a raczej.. Fajnie by było kogoś mieć, tylko jak na razie, jego myśli spływały na inny tor. Na sprawy, które już dawno powinni być zamknięte. Lub nawet odsunięte na dalszy tor. Tylko na razie nie potrafił tego zrobić. Szukał codziennie jakieś ucieczki, a może ta ucieczka stała właśnie obok niego?
Dziwił się, że Li nadal przy nim trwała. Chociaż, nie było w tym nic dziwnego. Przecież sie przyjaźnili, a ona była lojalna. Choć myślał, że ma więcej lojalnych przyjaciół. A tak naprawdę tylko ona przy nim została. Ciągle trwałą u jego boku, nawet nie musieli się do siebie odzywać, siedzieli w ciszy. Ale jednak razem. Czyżby tylko ona mu została? Cóż, możliwe.
Uśmiechnął sie delikatnie, gdy dziewczyna się zgodziła. Cóż, że zgodziła się tylko przez to, że ją namówił. Ale miał nadzieje, że nie jest na niego zła. Choć nie wyglądała na ucieszoną, nie chciał jej do tego zmuszać. Myślał, ze dziewczyna wejdzie do wody w ubraniu, ale ona najwyraźniej chciała mu zaimponować swoim bikini. Cóż, wyglądała nawet uroczo. Uśmiechnął sie szerze, cóż, lubił ładne kobiety. Bo jaki facet nie lubił? Stał przez chwilę jak wryty, dopiero gdy dziewczyna ochlapała go wodą, zeszedł na ziemie. - Idę.- odparł spokojnie i rozebrał sie z butów, oraz koszulki. Został tylko w krótkich spodenkach. Wskoczył do wody, ochlapując przy tym dziewczynę. Oczywiście było to "przez przypadek." Wynurzył sie z wody, było idealnie. Uśmiechnął się do niej i to tak szczerze. Najwyraźniej, tego mu brakowało.- Cudownie. Nie uważasz ?- spytał i podpłynął do niej.

Zaimponować? Być może, jednak ona nic szczególnego w swoim wyglądzie nie widziała, jedynie co jej się naprawdę w sobie podobało to jej włosy. Zawsze była nimi zachwycona. Można powiedzieć, że nigdy nie miała z nimi problemów jak większość dziewczyn. Li należała do osób, która za bardzo nie brała pod uwagę swojego wyglądu, ale jednak może dlatego, że nie miała dla kogo się stroić, a teraz to ten oto młodzieniec ją niekiedy do tego zmuszał. Kompletnie się na tym nie znała, ale jednak z całych sił się starała.
Chłopak wydawał się być nieco speszonym w oczach dziewczyny, gdy zobaczył ją w samej bikini. Znali się dość długo i byli przyjaciółmi, więc może dlatego tak się zachowywał, przecież nigdy jej w takim ubiorze nie widział. Bo niby kiedy i gdzie? W szkolnym jeziorze nigdy nie pływała, chociaż często nad tym rozmyślała, ale doskonale pamiętała gdy jedna z nauczycielek mówiła, ażeby na własną rękę się tam nie kąpać, bo wiele dziwnych stworzeń zamieszkuje to miejsce, dlatego szybko z tego pomysłu rezygnowała.
Gdy tylko znaleźli się w wodzie Li od razu zaczęła popisywać się stylami pływackimi. Co prawda nie robiła tego specjalnie, ale tak jakoś samo wyszło. Gdy zobaczyła chłopaka bez koszulki można powiedzieć, że mowe jej odjęło? Była w nim zakochana dlatego taki widok bardzo na nią działał. - Tak cudownie. - mruknęła jedynie do chłopaka kolejny raz się w jego kierunku uśmiechając. Nie wiedziała co innego powiedzieć, dlatego też zanurkowała, ażeby po chwili wydostać się z wody i płynąć luźnym stylem po wodzie. Chyba jej tego brakowało z mugolskiego życia.

To normalne, prawie każda kobieta nie widziała w sobie nic imponującego. Ale każda miała coś w sobie, każda była inna i unikalna. Dla niego nie musiała się stroić, on lubił ją taka jaka była. Może za często nie widział w niej atrakcyjnej kobiety, ale kiedy się nad tym zastanowić. Dziewczyna była ładna, nawet bardzo. Po prostu musiał zmienić swój tok myślenia.
Cóż, to pierwszy raz jak Li pokazała mu się w bikini. I był delikatnie zaskoczony ale było to miłe zaskoczenie. Nawet bardzo. W tym momencie dziewczyna wyglądała wręcz idealnie. Oczywiście to nie tak, że podobała mu się tylko w bikini. Po prostu, dopiero teraz zauważył w niej kobietę. A nie przyjaciółkę do pogadania o wszystkim.
Przez chwilę patrzył jak dziewczyna pływa, najwyraźniej czuła sie jak ryba w wodzie. On pewnie pływał sto razy gorzej od niej. Najlepiej wychodziło mu pływanie na plecach, ale to w sumie tylko leżenie i unoszenie się. Co było nawet idealne i relaksujące. Spojrzał sie na dziewczynę gdy zanurkowała, czy ona się speszyła? Możliwe. Gdy odpłynęła, popłynął w jej stronę. Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Przytulił ją. - Dziękuje, że jesteś. Naprawdę.- wyszeptał jej do ucha.

Shane był cudownym chłopakiem, jednak nie chciała na siłę cokolwiek z nim tworzyć, bo czy to wtedy ma sens? Ile ona by dała, ażeby znać myśli krukona i wiedzieć co ten myśli o niej? Może ona staje na głowie a tak naprawdę krukon nie chciał cokolwiek z nią tworzyć? Chyba by się załamała. Ale jakby na to bardziej popatrzeć to tak mogło być. Przecież ona przy nim latała, a ten do tej pory nie zrobił żadnego kroku w tym kierunku, więc czemu Li nadal próbowala coś skoro nie dostawała żadnych znaków od niego.
Pływanie naprawdę sprawiało jej niesamowitą frajdę. Dawno nie pływała, o matko kiedy to było i chyba właśnie tego jej brakowało. Będzie wiedziała co robić gdy jej się będzie nudzić. Nurkowała i używała różnorakich stylów pływania, ażeby tylko w jakiś sposób zaimponować chłopakowi. Nagle ten do niej podpłynął i przytulił ją. To była chyba najcudowniejsza chwila jaką ostatnimi czasy przeżyła. - Oj przestań za co Ty mi chcesz dziękować. Przyjaźnimy się więc to normalne, że nie mogę Ciebie zostawić i obiecuję, że nigdy nie zostawię. - powiedziała. Czyżby Li czuła ze to ten odpowiedni moment i będzie mogła sama zrobić ten krok? Może warto spróbować? Gdy tylko zabrała się w siebie pocałowała Shane, tak jakoś odruchowo. Kompletnie nie jak Li, cholera co ona zrobiła? Naprawdę nie poznawała samej siebie, może to jej zwierzęca natura taka była czy jak? Nie wiedziała czy patrzeć w oczy krukonowi, dlatego przeniosła wzrok w tafle wody jednak nadal tkwiąc w jego objęciach. Odjęło jej mowę.

Gdyby Li, poznałaby jego myśli. Wiedziałaby, że chłopak traktuje ją jak przyjaciółkę, bo taka była prawda. Dopiero od jakiegoś czasu starał się patrzeć na to nieco inaczej. Może i był ślepy, bo nie wiedział co takiego czuje do niego dziewczyna i jak długo. Dla niego, ona zawsze zachowywała się tak samo. Nie widział w niej jakiś zmian, które wskazywałby na to, że on jej się podoba. Więc za często nawet o tym nie myślał.
W tej chwili, akurat nie był ślepy. Widział, że dziewczynie sprawiało to frajdę. Pływała i pływała, najwyraźniej musiała robić to częściej. A on bezkarnie jej przeszkodził, bo chciał sie po prostu przytulić. Cóż, potrzebował bliskości innej osoby a ona akurat stanęła na jego drodze. - To wiele dla mnie znaczy, naprawdę.- uśmiechnął się do niej. Już chciał odpływać, ale dziewczyna zrobiła coś czego się nie spodziewał. Pocałowana go, pocałunek ten był dość krótki a Shane nawet go nie odwdzięczył. Nie wiedział za bardzo co ma zrobić, pierw dziewczyna mówi mu, że są przyjaciółmi a teraz? Teraz nagle go całuje. Przez chwilę stał i rozmyślał o tym wszystkim. Chciał bliskości i chciał uciec. Czyżby Li była jego ucieczką? Czy dzięki niej przestanie aż tak bardzo ubolewać a ona zapełni pustkę w jego sercu? Nie wiedział tego. Nawet nie wiedział czy on coś do niej czuł. Ale potrzebował kogoś. Choć to może być wykorzystanie sytuacji z jego punktu widzenia. I nie chciał jej skrzywdzić, a wiedział, że tak może też się stać. Spojrzał się na nią i przyciągnął bliżej do siebie, złapał jej podbródek i pocałował ją. - Jesteś pewna, że tylko przyjaciółmi?- zapytał spokojnie gdy zaprzestał poprzednią czynność.

Ano co prawda to prawda. Puchonka już taki miała swój urok, że potrafiła doskonale ukrywać emocje. Nie pokazywała tego, że jest zła, zazdrosna czy zadowolona. Można powiedzieć, że tylko bliskie osoby były w stanie cokolwiek wskórać i się czegokolwiek dowiedzieć. A jeżeli chodzi o sprawy miłośći i zauroczeń to Li była mistrzem. Nikt nic się od niej nie dowiedział, jeżeli chciała doskonale grała najlepszą aktorkę i mogła dosłownie wszystkie ukryć. O wiele bardziej wychodziło jej to trzymanie w środku niżeli pokazując to, jednak teraz sama nie wiedzała co w nią wstąpiło.
Uśmiechnęła się do niego. Chłopak naprawdę po śmierci siostry niesamowicie się zmienił. Był całkiem inny, można powiedzieć, że charakterem podchodził pod charaktery ślizgonów. Niekiedy nawet z Lily się sprzeczały, że powinien należeć do zielonych, ale najwyraźniej Tiara doskonale znała jego przeznaczenie. Teraz był całkowicie innym chłopakiem i szczerze powiedziawszy takiego go wolała, niżeli takiego zimnego i oschłego jakim niekiedy był. Co prawda w stosunku do puchonki tak się nie zachowywał, ale była świadkiem takie zachowania. - Ja niczego od Ciebie nie oczekuje Shane. Nie chce Ci jeszcze bardziej namieszać w głowie. - mruknęła do niego, jednak i tak się do niego uśmiechnęła. Jak mogła się do niego nie uśmiechnąć? Wyglądał tak słodko, naprawdę w tym momencie spełniają się jej marzenia.

Parker, nie wiedział, że dziewczyna potrafi chować swoje uczucia. Myślał, że po protu taka jest zawsze. W sumie, nigdy nie widział jej złej, to prawda. Ale czy to ważne? Pewnie nie. Lubił ją taką, jaką była dla niego i tyle.
On sam miał zmienny charakter. Czasem zachowywał się jak Ślizgon, w sumie nawet bardzo często. Ale to tylko dla osób które na to zasługiwały. Lily nawet sama mówiła mu, że tak by pasował. Ale miał coś, czego nie mieli Ślizgoni. Był wyrozumiały, pomocny i nie śmiał się ze słabszych. Może to ulepiło z niego nie małego Krukona? Możliwe. Ostatnio się nad tym nie zastanawiał. Prawdopodobnie Tiara się nie myli, więc po co o tym rozmyślać? Nie ma takiej potrzeby. W tej chwili powinien się zastanowić, czego chce od Li. Przyjaźni czy może czegoś więcej? Nie chciał jej stracić, a miłość wiązała się z wieloma przeciwnościami. Co jeśli Li okaże się zazdrosna, o jego przyjaciółki? Co jeśli ciągle będzie za nim łaziła. Nie żeby mu przeszkadzała, ale często chciał po prosu pobyć sam. Jak nie spróbuje to się nie dowie, racja? Ale czy warto próbować. Oparł swoje czoło o jej czoło i odpowiedział na jej słowa. - To dobrze, na prawdę dobrze. Bo szczerze powiedziawszy, nie wiem co myśleć.- odparł szczerze i spojrzał sie na nią. Przejechał dłonią po jej włosach. - Musisz dać mi chwilę, może dwie. Lubie Cie, ale nie poradziłbym sobie z tym jeśli straciłbym i Ciebie Li. - przejechał dłonią po jej policzku. Miał nadzieje, ze ona zrozumie. Przecież ona zawsze rozumiała. - Chcesz jeszcze posiedzieć w wodzie?- spytał spokojnie. On z chęcią położył by się na jednym z hamaków, lub na kocu. Poleżał i pomyślał.

Złej to jej raczej widzieć nie mógł, Li zawsze starała się wszystko i wszystkich zrozumieć, raczej się nie denerwowała bez powodu, a jeżeli rozmowa schodziło już na tor kłótni wolała odejść niżeli podnosić głos. Poza tym Li jest taka, że każdy jest jej w stanie wcisnąć kit mimo iż doskonale wie, że to nie była jej wina to się do niej przyzna, ażeby tylko było dobrze.
Przecież Shane doskonale znał puchonkę. Ona nigdy się nie narzucała nawet jeśli chodzi o bardzo bliskie jej osoby. Zazdrość? Być może, ale jednak nie miała jeszcze nikogo dlatego nie mogła stwierdzić jak to będzie wyglądać, jednak znała siebie i wiedziała, że raczej pozwoliłaby chłopakowi na wiele, oczywiście bez przesady. Są granice, których nie można przekroczyć. Li z pewnością by się nie mściła bo to nie jest jej natura, jednak zależy z kim będzie się zadawać, bo ona często podlega gustom kogoś innego. Niekiedy robi to co nigdy nie powinna robić. Dlatego też ślizgoni mieli niekiedy z niej ubaw, bo potrafiła spełnić ich prawie każdą zachciankę, oczywiście bez żadnych skojarzeń.
Kto znał Li mógł z czystym sumieniem stwierdzić, że była niesamowicie wyrozumiała, nawet jeżeli chodziło o taką relacje jaka dzieliła krukona z nią. Była w stanie dać mu czas i to ile będzie potrzebował. Jedynie obawiała się, że teraz po tym spotkaniu ju,z nie będzie tak jak zawsze. Jednak liczyła, że jednak Shane inaczej to odbierze i będzie w stanie odwzajemnić jej uczucia. - Jasne Shane, że dam Ci chwilę. - mruknęła do niego uśmiechając się ponownie. - Wiesz co już mi się trochę zimno zrobiło. - powiedziała do niego i ruszyła w stronę tych hamaków. Od razu po wyłowieniu się z wody założyła sukienkę, nie przejmowała się tym, że ją zamoczy, bo szybko i tak przeschnie. Czekała na chłopaka, chociaż sama nie wiedziała czy jeszcze tutaj być czy Shane już teraz potrzebuje tego czasu.

Czasem warto się zdenerwować i na kogoś warknąć, bo ludzie potrzebują się na kimś wyżyć. Najwyraźniej Li, radziła sobie z tym inaczej. Można jej tylko tego pozazdrościć, bo Shane. On potrafił sie wkurzyć i to mocno. Co wiedział każdy, często dostawał białej gorączki i tego pewnie nie zmieni. On już po prostu taki był.
Oczywiście, że ją znał. Ale nikogo nie zna się do końca, nie wiedział jak to będzie żyć z nią w związku. Jak wiadomo, tak są inne reguły. Związek rządzi się innym prawem niż przyjaźń. Może bał się też tego, że nie podoła. Że nie będzie już taki, jaki Li go widziała. Bo na przykład nie wiedziała o tym, że ostatnio spotkał się z Tori i palił z nią Opyrlak, czy jak to się nazywało. Często pod wieczór, można było spotkać go pod wpływem alkoholu. Nie była taki idealny, za jakiego brała go ona. Trzeba to jeszcze dobrze przemyśleć, czy coś z tego będzie. Poza tym, on nadal nie wiedział czy był skłonny ją pokochać. Bo jeśli coś nie wyjdzie, to już jej nie będzie. Uśmiechnął się ponuro do niej i zaraz za nią wyszedł z wody. Teraz będzie musiał to przemyśleć na spokojnie. Widział tyle negatywów w tym związku, że to zakrywało mu plusy. To wszystko było takie zagmatwane. Westchnął cicho i rzucił na dziewczynę swoją koszulę. Przecież mówiła, że jej zimno. Pewnie zaraz się ogrzeje.
Położył się na jednym z hamaków i spojrzał w górę. Musiałby z kimś o tym pogadać. Zabawne jest to, że pierwsza osoba która wpadła mu do głowy to właśnie Li. Przecież z nią najlepiej mu się gadało . Pokręcił głową i spojrzał się na nią. - Dlaczego ja?- zapytał jej spokojnie. Chciał to wiedzieć, po prostu musiał.

Li o tym doskonale wiedziała, przecież nie pierwszy raz go w takim stanie widziała. Często się denerwował niekiedy nawet bez żadnych powodów, wtedy to z Lily uciekały gdzie pieprz rośnie. Chyba tylko Lily potrafiła go opanować, przynajmniej przy niej często dochodziło do takiej sytuacji, jednak w obecności jedynie Li on się zachowywał zupełnie inaczej. Jakoś się tak bez powodu nie denerwował.
Wiadomo każdy ma swoje zachowania i przyzwyczajenia. Li znała tylko jedną zasadę, azeby nikt dla niej się nie zmieniał, a był taki jaki jest. Ona również nie miała pojęcia jak to ona będzie sie zachowywać w związku. Bo przecież nigdy w nim nie była, ale miała nadzieję, że będzie możliwość spróbować, bo jednak najwyższy czas, ażeby dziewczyna w końcu nieco zwiedziła taki świat, bo życie w samotności to jednak jest nieco przygnębiające. Z każdym dniem dziewczyna zaczynała to odczuwać. Sama nie wiedziała czy to tylko ją takie uczucie spotyka.
Jeżeli Shane nie będzie w stanie, nie będzie chciał cokolwiek z nią stworzyć, to Li na pewno nie bedzie się mu narzucać. Jednak z pewnością nie będzie to taka sama relacja jaka była do tej pory. Wiadomo uraz w jej głowie zostanie, jednak na pewno nie przestanie się z nim spotykać, że dał jej kosza. Zdarza się. Może z czasem jej to przejdzie i wszystko będzie dobrze. Jednak co ona będzie gdybać, przyjdzie czas, że dowie się co on od niej oczekuje, czy chce i w ogóle. Oczywiście przyodziała materiał rzucony przez krukona, jednak nie wkładając rękawów. Oparła się o coś przy czym czuła się stabilnie i spuściła wzrok na ziemię. - Ale Shane przecież ja sobie tego nie wymyśliłam. Nie umiem Ci odpowiedzieć na to pytanie. - powiedziała do niego. Dobrze, że nie wiedziała od jakiego czasu się w nim podkochuje bo dopiero mógłby się nieco wkurzyć. Sama nie wiedziała jakby wtedy zareagował, ale wolała tego nie sprawdzać.

No właśnie, Shane zachowywał się przy Li zupełnie inaczej. Czy to nie znaczy, że też coś do niej czuł? Że uważał na każde wypowiedziane słowo, po to aby jej zaimponować? Nie miał pojęcia, nie wiedział. Może tak było, może. Na razie to nie wiedział niczego, a ta cała sytuacja była niemniej dziwna.
Każdy tak mówił, aby się nie zmieniać. Ale tak czy siak, po jakimś czasie wychodziło to, że coś komuś przeszkadzało a on tego nie chciał. I nie chciał zmieniać jej, a może w jakimś czasie jemu coś zacznie przeszkadzać i co wtedy? I to nie tak, że Shane nie był w związku. Był ze swoją mugolską przyjaciółką, ale wszystko się skończyło po śmierci Lily.
Ale jak, gdyby dał jej kosza to wszystko sie zmieni. A tego też nie chciał, dziewczyna postawiła go w sytuacji bez wyjścia. Za wiele dla niego znaczyła, aby teraz mógł ja zostawić tak bez żadnego ale. On nie potrafił, choć też wiedział, że do niczego zmuszać sie nie będzie. Zastanawiał się jak długo, dziewczyna już w nim się podkochiwała. Przecież opowiadał jej o swoich "przyjaciółkach", czy wtedy nie była już zazdrosna? Co to już długo trwa, czy Lily wiedziała? Tyle pytań tak mało odpowiedzi. Nie potrafiła mu odpowiedzieć? Szkoda, bo był ciekaw ale najwyraźniej się nie dowie. Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie tak, że spowodował to, że dziewczyna upadła na jego hamak a raczej się położyła. Tak mniej więcej. - Po prostu byłem ciekaw, czy długo to trwa.- odparł spokojnie. Niby bał sie coś z nią zaczynać, ale nie mógł się oprzeć tej nie małej pokusie. Przecież oni zawsze się rozumieli bez dwóch zdań. - Nie miałem pojęcia. - znów otworzył swoje usta i wydobył z nich dźwięk.

Li z Lily doskonale się rozumiały. Wiele razy Lily mówiła, że nawet imiona mają podobne, oby dwie mówiły do siebie tak samo. Li i Li. Tak chyba było łatwo. Lily była dla niej bardzo wazna, była taką najwazniejszą osobą w Hogwarcie to ona z nią urzędowała, to one razem się uczyły. Bardzo jest jej brak, ale cóż mogli na to poradzić? Oby dwoje cierpieli przez ten fakt. Oby dwóch uważała za swoje rodzeństwo, kochała ich jak brata i siostrę. Jednak być może przez śmierć Lily to wszystko tak zabrnęło? Jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli? Chyba jednak nie. Lily doskonale o tym wiedziała. Znały się jak dwa łyse konie. Dziewczyna od razu zauważyła, że Li zachowuje się inaczej w towarzystwie jej brata. Lily wiele razy miała bratu powiedzieć prawdę, ale co mogła? Li jej zabroniła, nie pozwoliła za wszelką cenę. Lily wiedziała o niej dwie najwazniejsze rzeczy. Oby dwie zabrała do grobu. Nikomu nie powiedziała, że podkochuje się w jej bracie, oraz nie powiedziała tego, że jest animagiem. Tak. Dziewczyna wiedziała o wiewiórczej naturze przyjaciółki. Sama nie wiedziała jak to wyszło, że się dowiedziała. Li była małą dziewczynką i jednak chciała się pochwalić swoimi umiejętnościami. Lily często ją o to męczyła, azeby się w jej towarzystwie zamieniła. Była zachwycona. A może jednak Shane o tym wie? Jednak miała nadzieję, że Lily nic mu nie powiedziała.
Chwilę po swoich przemyśleniach wylądowała na krukonie, a tak naprawdę miała się już zbierać, bo rozmowa przechodziła na dość nieciekawy temat. Li nie lubiła odpowiadać na ważne pytania, opowiadać o swoich uczuciach, bo niekiedy powie coś czego nie chciałaby a potem mogłaby tego żałować. - Nie miałeś...? Więć Lily nic Ci nie mówiła? - zapytała patrząc na niego. Oczywiście mógł powiedzieć prawdę, bądź też skłamać. - A coś Ci Lily jeszcze mówiła? - chodziło tutaj oczywiście o animagii.

Wiedział, że dziewczyny były blisko. Ale Parker, nigdy nie gadał z Lily o Li. Bo przecież, nie miał o czym. Myślał, ze wszystko o niej wie. A jedna to co powinien wiedzieć, nie czuł się oszukany ani nic. Miał jednak nadzieje, że Lily nie opowiadała Li o nim. Bo to już nie byłoby fajne. Świat bez Lily był strasznie popieprzony. On zbliżył się do Li, czego nawet nie podejrzewał. Może widział w niej swoją siostrę? Nie wiedział tego, jak na razie nie wiedział niczego. Nawet nie był pewien tego co czuł. Musiał się z tym przespać. Pomyśleć o tym w samotności. Spojrzał się na dziewczynę. - Lily mi nic nie mówiła. Nie rozmawialiśmy o tobie. Nie było takiej potrzeby.- wzruszył delikatnie ramionami. Nie wiedział czemu dziewczyna, tak zareagowała i czemu tak się dopytywała. Ale dziś chyba już się tego nie dowie. Cmoknął ją w policzek, jak na razie tak po przyjacielsku i wstał z hamaku. - Ja już pójdę. Na prawdę muszę to przemyśleć. - odparł dość smutno. Nie chciał jej tutaj zostawić tak samej. Ale wolał pochodzić po dżungli, przemyśleć to.

[z/t]

Oczywiście Li nie miała prawda na niego naciskać, przecież on miał swoje życie, być może weszła w niej z buciorami, a kto wie czy nie ma już dziewczyny? Przecież był takim przystojnym krukonem więc dlaczego miałby jej nie mieć? A Li jedynie robi sobie nadzieję. Na pewno nie chciałaby być tą drugą czy trzecią, bo tego by chyba nie zniosła. Wtedy Li mogłaby się na poważnie wkurzyć, więc biada temu czarodziejowi. Puchonka to nie jest taka oferma, ażeby z takiej sprawy nie zrobić zadymy. Mogłoby się naprawdę wiele dziać. Li wszystko by zrozumiała, ale nie oszustwa jeżeli chodzi o miłość. Miłość dla niej jest najważniejszą sprawą w życiu i nie miała zamiaru nikogo nigdy ani zdradzić, ani kłamać, bo po co? Co ona z tego będzie miała? Jednak doskonale znała chłopców w tym wieku, jednak liczyła, że Shane jest tym innym krukonem mimo to.
Shane był dla niej ważny, zawsze był, jednak teraz był stokroknie. Liczyła na wiele z jego strony, ten max ale czy on będzie w stanie? Oczywiście poczeka na niego ile będzie trzeba. - Jasne, spotkajmy się później... - machnęła do niego. Poczuła się nieco dziwnie, gdy tak chop siup ją opuścił, dopiero co można powiedzieć, że poczuła ciepło jego ciała, a teraz uciec jakby się jej wystraszył. - Paa... - mruknęła pod nosem pewnie nawet krukon tego nie słyszał. Jednak Li nie miała zamiaru iść. Rozłożyła się na tym hamaku i spoglądała na dryfujące fale. Dopiero po dwóch godzinach rozmyślań poszła w swoją stronę.
/zt