Kiedy Sunny usłyszała o wyjeździe na ferie ucieszyła się i to bardzo. W końcu mogła odpocząć od nauki tak jak wszyscy. Spakowała się pospiesznie, co nie było dobrym pomysłem. O wielu rzeczach zapomniała i musiała sprawdzać swój bagaż kilka razy. Nareszcie wszystko poszło po jej myśli i wraz z innymi uczniami i dorosłymi udali się na Ferie Zimowe. Nikt nie wiedział gdzie tym razem się znajdą. Nigdy jednak się nie zawiedli. Każda taka wycieczka niespodzianka była cudownym wydarzeniem o którym nikt nie zapomni.
Podróż minęła bardzo szybko czego Sunny się nie spodziewała. Za każdym razem podróż była długa, ale miła. Tym razem czas zleciał jej bardzo szybko. Wzięła swój bagaż i udała się wraz z resztą do hotelu w którym mieli mieszkać. Weszła do holu rozglądając się dookoła. Podeszła do tablicy gdzie znajdowała się lista pokoi i osób zamieszkujących je. Odnalazła swoje nazwisko i zerknęła na numer pokoju.
-Ok więc mam pokój F. A z kim będę dzieliła pokój? -westchnęła cichutko i ponownie skierowała swoje tęczówki na listę. Kojarzyła tylko jedną osobę z którą miała mieszkać. @Azalia Aristow dziewczyna również była Puchonką. No to zapowiadały się ciekawe ferie. Udała się powoli do swojego pokoju. Kiedy w końcu się w nim znalazła był pusty. Czyli jej współlokatorzy jeszcze nie dotarli. Świetnie! Będzie mogła wybrać łóżko, które jej się podoba. Podeszła do łóżka, które stało przy oknie. Położyła na nim walizkę i westchnęła cichutko.

Ekscytacja, szczęście i gwiazdki jej świeciły w oczach na myśl o tych feriach. Przecież zima to jej żywioł! Gdyby mogła zamieszkałaby w magicznym igloo byle by miała dostęp do zimna, śniegu i lodu! Nawet wygód by nie potrzebowała, ewentualnie graniany do towarzystwa. Oczywiście to tylko taka zbyt wybujała wyobraźnia i to bardzo alternatywna dla ewentualnego życia Azalii.
W każdym razie już wyobrażała sobie miejsce w jakim wylądują, gdzie to będzie, jakie widoki ujrzy i ciekawe atrakcje przede wszystkim! Przecież nie może ich zabraknąć na takim wyjeździe. Gdy już byli w hotelu błądziła po korytarzu jak zaczarowana i to w przyśpieszonym tempie, bo jak najszybciej chciała się ze wszystkim zapoznać, i zapamiętać by potem się nie gubić. Jeden z jej atutów, szybko zapamiętuje okolice i najważniejsze elementy dzięki czemu jej szanse na zagubienie są niewielkie.  Na wykazie pokoi odnalazła swoje nazwisko w pokoju F, wraz z Sunny O. Saltzman oraz Maximilian Lamberd. Kojarzyła ich to na pewno, same puchoniątka? A to szczęście, na pewno będzie fajnie i sympatycznie. Pognała w poszukiwaniu pokoju, który już został przez kogoś odkryty. Sunny!
Azalia stanęła na samym środku pokoju przy swoich dwóch wielkich walizkach
-Witam! Eh.. kto pierwszy ten lepszy co? - przywitała się energicznie, ale szybko ta energie zeszła jak ujrzała już zajęte łóżko przy oknie. Nie zostało nic innego jak zająć te zaraz obok! Co zrobiła bardzo szybciutko. Na początku liczyła, że od razu zostawi bagaże i gdzieś wybędzie, no ale przecież to nie byłoby miłe. Przynajmniej poczeka na jeszcze jednego współlokatora czy współlokatorkę, żeby się przywitać.

Ferie... Max głęboko się zastanawiał nad feriami w tym roku. Szczerze powiedziawszy nie za bardzo mu się chciało ruszać ze swojego tutejszego życia. Ale jednak postanowił jechać. Dlaczego by nie. Rosa też tutaj była i z tego najbardziej się cieszył, nie chciał jej puścić tutaj samej. Max był facetem który jest cholernie zazdrosny o swoje. Rosa na ten moment była jego i nie miał zamiaru się z nią dzielić w żadnym wypadku. Kochał ją, przynajmniej tak czuł na ten moment. Sam nie wiedział jak to długo się potoczy, ale jednak wiązał z nią tam jakieś nadzieje na dalsze dorosłe już życie.
Nie miał zielonego pojęćia z kim będzie mieszkać, chciał oczywiście ażeby jego ukochana puchonka mieszkała z nim w pokoju, rozmawiali z nauczycielami, ale Ci oczywiście nie wyrazili na to zgody. Ehh.. No co przecież i tak sami by nie mieszkali, prawda? Nic takiego by się nocami przecież nie działo. No ale nic. Wyruszył w poszukiwaniu swojego pokoju i dotarł. Zerknął na rozpiskę z kim to będzie dzielił łoża. Był bardzo zadowolony z tego co zauważył. Trzy dziewczyny, tym bardziej z jego domu. Był cholernie z tego faktu szczęśliwy. Pewnie Rosa nie będzie tym faktem ucieszona, ale to nie jest jego wina. Uśmiechnął się sam do siebie i wcisnął klamkę wchodząc do środka. - Witam panie. Która mnie nie zna to jestem Max. - powiedział do nich i uśmiechnął się lekko. Znał je doskonale przecież tyle lat uczą się razem, prawda? Owszem, Azalia niedawno przyjechała do Hogwartu, ale jednak zdążyli się już poznać.

Opadła na łóźko z cichutkim westchnienem. Matko, dlaczego życie jest takie męczące? Wbiła brązowe tęczówki w sufit i ponownie westchnęła. "Ok, podnoś się z tego łóżka czas coś pozwiedać." Powiedziała do siebie w myślach po czym podniosła się. Zdążyła otworzyć swoją walizkę gdy drzwi pokoju otwrzyły się. Brunetka odwróciła się w ich stronę. Jej oczom ukazała się blondynka, którą Sunny znała. 
-Azalia skarbie, jeśli wolisz spać przy oknie, odstąpię  Ci łóżko. Nie ma problemu. -powiedziała z usmiechem na twarzy. Jeśli Azalia wolała  łóżko przy oknie Sunny nie miała z tym najmniejszgo problemu. Mogła odstąpić jej łóżko pod jednym warunkie. Bardzo przyjemnym warunkiem. Nie miala na mysli nic zboczonego oczywicie.
-Ale mam malutki warunek moja kochaniutka. -dodala sciszonym glosem i wyjela ze swojej walizki butelke ognistej. Na twarzy sloneczka pojawil się szeroki usmiech.
-Musisz sie ze mna napic. Nie lubie pic w samotosci. Na pewno po tej podrozy masz ochote sie napic. -dodala patrzac na towarzyszke slodkimi proszacymi oczkami. Drzwi pokoju ponownie sie otworzyly lecz tym razem dla odmiany stanal w nich chlopak, ktorego rowniez znala. Nie zeby byli sobie po imieniu czy cos. Po prostu chodzili na te same zajecia i byli w tym samym domu.
-Maxiu! Idealne wyczucie czasu. Jestem Sunny. -powiedziala usmiechajac sie szeroko. Im wiecej osob tym lepiej. Świetnie! Postawila butelke aloholu na stole i spojspojrzala na dwójkę jej współlokatorów. 
-Więc..co wy na to? -spytala przyglądając im sie uwaznie.

-Nie coś Ty Sunny, biorę to co jest i tyle. Za to chętnie się trochę napiję - odparła otwierając jedną z walizek. Zaczęła w niej grzebać do samego dna, o ile je w ogóle posiadała w milionach rzeczy jakie ze sobą wzięła.
-Zwłaszcza, że bym się zmartwiła gdybyś piła sama. To nie byłby dobry obaw.. heh. Wybacz, taki nawyk - dorzuciła śmiejąc się pod nosem. Azalia ma chorobliwie zmienny charakter od sympatycznej i opiekuńczej Puchonki, po sukę ze Slytherinu. Na szczęście to się wszystko tak potrafi wyrównać, że ostatecznie jest kimś na miarę Krukona. Powiedzmy, że mieszanka wybuchowa, którą wystarczy źle obsłużyć i skutki mogą być niemal katastrofalne. Na szczęście teraz było jej do śmiechu bo była zaprawdę podekscytowana, chociaż zmęczenia jak jej koleżanka, nie odczuwała.
W końcu dogrzebała się do samego dna, z której wyjęła butelkę czerwonego wina. Cóż tak ją naszło tym razem na coś łagodniejszego, chociaż po tym co się u niej ostatnio dzieje powinna chyba jednak wziąć dla samej siebie dwie butelki ognistej i za chiny z nikim się nie podzielić. nie zatopienie smutków, lecz wątpliwości. W miedzy czasie do pokoju wpadł Maximilian. Odwróciła się w jego stronę z trunkiem w ręce.
-Witaj Max, Azalia jeśli miałbyś jakieś wątpliwości - przywitała się z uśmiechem machnięciem dłonią. Postawiła butelkę obok tej Sunny - Byle bym się trzymała na nogach, jak to ja. Muszę szybko się zapoznać z okolicą, a dni są krótkie niestety. - zabrzmiało to nie mal jak orzeczenie i to bardzo wysokiej rangi. Co jak co, ale chce mieć świadomość gdzie ewentualnie potem będzie błądzić i się nie zagubić.

Elisabeth była bardzo podekscytowana wyjazdem na ferie. Co roku wyjeżdżała i jeszcze nigdy się nie zawiodła. Tym razem też miała nadzieję, że spędzi tę przerwę od nauki w miłej atmosferze. Droga jej się trochę dłużyła, im bliżej byli, tym bardziej chciała już być na miejscu. Wreszcie dojechali. Beth zamiast od razu do pokoju, postanowiła przejść się po miejscu, w którym mieli się zatrzymać. Na razie się nie zawiodła. Miejsce było bardzo ładne. W końcu zajrzała na listę osób w pokojach. Została przydzielona do sypialni F, razem z trójką innych osób, których po nazwisku niestety nie kojarzyła, ale analizując wszystkie pozostałe sypialnie, była przekonana, że są to również Puchoni. Pozostało jej tylko się przekonać. Weszła w takim razie do sypialni i zastała trójkę uczniów, którzy siedzieli przy stole i widocznie zaczęli już imprezę. Nie myliła się, to byli Puchoni. Mijała ich twarze w szkole na korytarzach, ale musieli być starsi, gdyż nie znała ich osobiście.
- Cześć wszystkim, jestem Beth - uśmiechnęła się przyjaźnie i przeszła do ostatniego wolnego łóżka, żeby położyć swoją walizkę. Nigdy jej nie przeszkadzało miejsce spania, więc niezbyt zależało jej, które to było łóżko. Patrząc na swoich współlokatorów, była pozytywnej myśli.

Każdą ze współlokatorek znał tak samo, nigdy jakoś nie miał przyjemności spędzać z nimi więcej czasu. Azalia niby była jedynie rok młodsza, ale da sobie głowę uciąć, że od pierwszej klasy do Hogwartu nie uczęszczała, dlaczego? Ano dlaczego, że Max nie odpuściłby takiej dziewczyny. Azalia była naprawdę bardzo ładna, a Max był puchońskim podrywaczem, do tej pory tak jest, jednak teraz bardziej stara się ustabilizować, a zobaczymy co z tego tak naprawdę wyjdzie. Gdy tylko wszedł do środka Sunny nazwała go dosłownie jak psa. Nie lubił swojego imienia, ale jakim innym zdrobnieniem mogły go nazywać. Uśmiechnął się jedynie do niej przyjaźnie i kiwnął głową jakby przytakiwał to braterskie powitanie. - Już tak z grubej rury? A mówią, że puchoni są spokojni i odpowiedzialni za swoje poczynania. - powiedział do nich i zaśmiał się. Max dobrze pamięta co się niekiedy działo w pokoju wspólnym, dziewczyny pewnie też tam wiele przeszły.
Max sam nie był pewny czy ma ochote tak od razu na alkohol, Azalia miała chyba rację, ażeby zwiedzać tyle ile można dopóki mają czas. Kto wie co te ferie im przyniosą, nie zawsze były one takie kolorowe. - Nie no Azalia Ciebie to chyba kojarzę, ale Ty nie chodziłaś do Hogwartu od początku, prawda? - zapytał dla pewności, po prostu go to trochę męczyło i chciał dociec prawdy. - To łóżko jest wolne, nie? - zapytała poczekał aż każda z dziewczyn zajmie sobie odpowiednie miejsce. Nie chciał się pchać na siłę.

Sunny wywrocila teatralnie oczyma sluchajac Azalii. Przeciez gdyby pila Osama, nic takiego by sie nie stalo..no moze za duzo by wypila. Jednak nie wiadomo co by bylo, jesli nie sprobuje.
-Azalciu skarbie, nie musisz sie az tak o mnie martwic. Bardzo lubie gdy sie o mnie troszczysz I tak dalej. Dobrze o tym wiesz. -powiedziala melodyjnym glosikiem po czym podeszla do blondynki I mocno ja przytulila. Nastepnie wrocila do swojej torby I wbila czekoladowe teczowki w jej zawartosc.
-Za kazdym razem gdy gdzies wyjezdzam I musze sie rozpakowac mam wrazenie, ze moja walizka jest bez dna a jej zawartosc nie ma konca.. -wymamrotala marszczac zabawnie nosek. Brunetka westchnela cichutko po czym spojrzala na Azalie.
-Nie masz takiego wrazenia? -spytala przygladajac sie blondynce z uniesiona brwia lekko ku gorze. Sunny czesto miala dosc dziwne pomysly I przemyslenia.
Drzwi pokoju otworzyly sie I stanela w nich ostatnia wspollokatorka - Elisabeth. Sunny spojrzala na nia z zaciekawieniem.
-Jestem Sunny. Milo mi Cie poznac.-przedstawila sie z szerokim usmiechem. Elisabeth byla wyraznie mlodsza. Wygladala tak mlodziutko I tak dalej. W pokoju znajdowali sie semi puchoni co dla Sunny bylo nowoscia. Pierwszy raz zdarzylo jej sie podczas wyjazdu ze szkoly miec pokoj z samymi puchonami. Nauczyciele zawsze starali sie mieszac uczniow. Tym razem bylo inaczej co jej oczywiacie w ogole nie przeszkadzalo.
Max wydawal sie dosc dziwnie przybity. Brunetka byla zaciekawiona tym jaki byl tego powod. Zmierzyla Puchona uwaznie czekoladowymi teczowkami po czym westchnela cichutko. Przez chwile przygladala sie rozmawiajacej Azalii I Maxowi, po czym podeszla do swojego lozka I wyjela z torby kilka rzeczy.
-Wiec jak? Pijemy czy poczekamy z tym do wieczora? -spytala odwracajac sie w strone Azalki I Maxa.

-Troskę chyba mam już po prostu wrodzoną, ale czasem się nie poznaję... - nic na to nie mogła poradzić. Od małego musiała uczyć się troski o drugą istotę, chociaż były to zwierzęta! Jednak zawsze to żywe stworzenie i z czasem przełożyło się to na ludzi, tyle że efekty bywają różne. Raczej ludzie ją postrzegają jako sympatyczną dziewczynę, ale niewiele zdaje sobie sprawy, że Azalia ma niemałe problemy ze sobą. Na co mocny uścisk działa pozytywnie! Lekko się zdziwiła tym aktem Sunny wobec białowłosej, ale zrobiło jej się milej.
-Pytasz o to kogoś, kto ma wbite w głowę by brać czasem rzeczy, o których nawet potem nie pomyślę w czasie wyjazdu. Więc, tak, wiem o czym mówisz Słoneczko - rzekła z uśmiechem na twarzy, ale również pisała jej się mała ironia. Przed chwila przecież próbowała wydobyć z torby butelkę wina, jedną, a kto mówił że nie ma czegoś więcej? Grzeczną dziewczynka jest tylko z pozoru.
-Wiesz, czasem trzeba dopatrywać się czegoś większego w tych wszystkich stereotypach Max. Zgadza się, jestem tutaj od dwóch lat zaraz o skończeniu Stavefjord. Tutaj czuje się jak w domu - odpowiedziała bez wahania na wątpliwości Max'a. Fakt, faktem kojarzyć się można, imię i nazwisko znać, ale bywa, że ta wiedza kończy się na tym i ewentualnie suchych faktach.Szybko wbiła swoje niebiesko-szare oczęta w młodszą dziewczynę, która pojawiła się jako ostatnia.
-Bardzo mi miło. Jestem Azalia - przywitała się z entuzjazmem, chyba Elizabeth nie czuła się zbyt komfortowo w towarzystwie samych studentów. Jednak by nie tracić czasu chciała wypakować kilka rzeczy by potem się nie męczyć w tej czarnej dziurze walizkowej - Wiesz, teraz jedną lampkę wina mogę wypić, chciałabym jednak rozejrzeć się tu i tam. To na lepszą zabawę chyba będzie można liczyć wieczorem hm? Zresztą w pozostałych pokojach zacznie się życie dopiero wieczorem - stwierdziła wyjmując ubrania na łóżko. Troszkę ich było, jak je zdołała pomieść? W każdym razie gorzej będzie z pakowaniem w drugą stronę, jak zawsze zresztą.

Sunny i Azalia. Beth powtórzyła sobie w głowie te imiona trzy razy, żeby udało jej się je zapamiętać. Miała bowiem problem z zapamiętywaniem imion. Bardzo często powodowało to nieprzyjemne sytuacje. Tym razem bardzo się postarała wykuć imiona dziewczyn. Jej podejrzenia się sprawdziły. Wszyscy w pokoju byli Puchonami. Dodatkowo, tak jak myślała, była najmłodszą osobą w sypialni. Nie przeszkadzało jej to osobiście, ale obawiała się, że przez to będzie traktowana z góry. Jednak jej współlokatorki wydawały się być bardzo przyjazne, więc Beth postanowiła zakopać swoje niepokoje bardzo głęboko i nie dać po sobie poznać, że nie czuje się komfortowo.
Bardzo chętnie wypiłaby lampkę czy dwie wina, ale nie chciała się nowym znajomym narzucać, więc po prostu usiadła na łóżku i zabrała się za rozpakowywanie swoich rzeczy. Nie lubiła zostawiać ciuchów w walizce, bo zawsze później robił się bałagan. Wolała rozpakować się od razu po przyjeździe zamiast odkładać to na coraz to dalszą przyszłość. Bardzo chciała się nie izolować, ale jej introwertyczna strona stworzyła w jej głowie problem z jedynie kilkuletniej różnicy wieku, przez co straciła resztki odwagi. Zwykle w takich sytuacjach sięgnęłaby po alkohol na rozluźnienie, ale nawet pytanie o jedną lampkę wina nie przechodziło jej przez gardło.

Szczerze powiedziawszy Maxowi teraz było całkowicie obojętne czy wypiją teraz czy wieczorem. Kto wie czy Max będzie tutaj wieczorem? Ciekawiło go gdzie to się podziewa jego piękność. Martwił się o nią, a z pewnością był zazdrosny, no ale kto by nie był? Rosa była naprawdę piękną dziewczyną i nie wyobrażał sobie, ażeby mieszkała z samymi chłopakami chyba by się wściekł w tej chwili. Dlatego też nie wiedział czy tutaj będzie, ponieważ jeżeli znajdzie Rose to będzie chciał z nią spędzić jak najwięcej czasu, a kto wie może uda im się jakoś spędzić noc? To są przecież ferie chyba nauczyciele nie będą chodzić po sypialniach i patrzeć czy wszyscy leżą w swoich łóżkach. Był przecież pełnoletni, prawda? Mimo iż był studentem potrafił o siebie zadbać. Pewnie najgorzej będą mieli Ci co uczą się w Hogwarcie i którzy nie ukończyli szkoły i nie udali się na studia, a studenci bardziej będą mieć luzy, przynajmniej miał taką nadzieję. Jedynie wzruszył ramionami jak tylko Sunny zapytała się o picie alkoholu, mała ilość przecież nie jest szkodliwa, prawda? Przeniósł jednak wzrok na Azalię, która wypowiedziała się na temat jej byłej szkoły.
- Tak Hogwart potrafi szybko zaklimatyzować każdego ucznia. - powiedział do niej i uśmiechnął się. Każdy nowy po paru tygodniach czuł się jak u siebie. Owszem były osoby, które tęskniły za swoimi byłymi szkołami, ale jednak tutaj przybyli, a przecież wcale nie musieli ponieważ jest więcej szkół magii niżeli sam myślał, że są. - Max - przedstawił się dziewczynie, która weszła do sypialni. O tak, ona na pewno byla najmłodsza z tego towarzystwa, ale co tam. Trafiła przecież na bardzo fajnych studentów, którzy na pewno nie pozwolą jej w jakiś sposób zginąć.