Trochę się opierała kiedy wyciągał ją z baru. Nie podobała jej się ta cała sytuacja. Najpierw dwóch facetów leje się w barze. A konkretnie jeden się próbuje bić, a drugi reaguje na to generalnie z klasą. I nie muszę palcem pokazywać który. A potem zaraz została złapana i wyciągnięta na zimno. Była w samej sukience to też podejrzewam, że chłopak zadbał również o to, żeby nie było jej zimno. Przez całą drogę się do niego nie odzywała. Miała naburmuszoną minę i tylko raz na jakiś czas zerkała na niego kątem oka. I jeszcze ten głupi komentarz! „Wolałaś jego zamiast mnie”. Ona nikogo nie woli. Właściwie, to ona nawet kuźwa nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Jak i ostatnio zimne powietrze trochę ją oprzytomniło, ale nie na tyle by zachowywała się tak jak wtedy, w restauracji. Najwyraźniej ta Titi którą Lucas lubił zostaje w sferze alkoholowej. W końcu tym razem jej nie zostawił samej tylko zabrał ze sobą.
Doszli do łazienek. To był rozsądny pomysł, bo były wspólne i raczej mało kto w nich przesiadywał o tej porze – było już ładnie po północy. Mogła więc bez większych przeciwwskazań wejść tam z osobą płci przeciwnej i obmyć twarz. Spojrzała do lustra, w którym widziała odbicie chłopaka. Dopiero teraz odezwała się do niego. Ale nie był to milutki głosik. Raczej z wyrzutem.
- Poradziłabym sobie sama – Zakomunikowała tak, jakby to było wielce wątpliwe. W sumie było. Gdyby się nie pojawił, to na pewno by jutro żałowała całego tego wieczoru. Fukając pod nosem jak kotka odwróciła się do niego i wlepiła te swoje gały.

- Poradziłabyś sobie sama przed tym jak Cię by obmacał, czy po? Bo nie zauważyłem żadnego odruchu który by sprawił że chciałaś się oprzeć. - Zmarszczył czoło zbliżając się do lustra, chyba musiał dostać jakimś kawałkiem szkła. Miał delikatnie rozcięte czoło, jednak szybko je przemył wodą i jak gdyby nic. Zerknął na nią, obserwowała go dosyć dokładnie i była w niego przez chwilę wpatrzona. Zagryzł delikatnie wargę i zbliżył się do niej. Odgarnął powoli włosy z jej twarzy i mimowolnie się uśmiechnął dodając.
- Wyglądasz słodko kiedy się gniewasz.. ja niestety długo na Ciebie nie mogę. Nadal do Ciebie coś czuję, a alkohol tylko wzbudza pożądanie twojej osoby.. Titi. - Objął ją w pasie, była niższa od niego musiał o tym pamiętać. Wykonał ten sam ruch, co gość w barze. Uniósł ją delikatnie i usadowił przy umywalce, a następnie złożył namiętny pocałunek. Przerwał na chwilę by delikatnie dłonią przejechać po jej szyi i ułożyć ją następnie na jej biodrze. Nie był pewien czy dobrze postępuje ale.. ale musiał to zrobić, niezależnie od własnej woli. Całował ją tak namiętnie jakby miało jej za chwilę zabraknąć i jakby znów miała otoczyć go pustka. Dziewczyna musi zrozumieć że bez niej Ślizgon nie widzi świata.

Oo, to co powiedział zdenerwowało ją jeszcze bardziej. Było to widać po niej, bo zmarszczyła czoło. Zresztą dość szybko się odezwała, to też nie musiał nawet oglądać tak dokładnie jej mimiki twarzy.
- O przepraszam, a co tobie do tego? O ile wiem to mogę robić co chcę i z kim chcę, t...t..tak? - Zaczęła się jąkać w momencie, kiedy do niej podszedł. Była przekonana, że jest na nią wściekły. Przecież to tak naprawdę przez nią miał rankę na czole. Generalnie to znowu wyszło na to, że dziewczyna wszystkim sprawia kłopoty. Całe życie sprawdza się ta sama reguła. Jeśli ktoś był blisko niej, to prędzej czy później działa mu się krzywda. I Lucas już zaczął tego doświadczać, a przecież nawet go jeszcze do siebie nie dopuściła.
W każdym razie była przekonana, że będzie na nią krzyczał. A on co? Nie mógł się jej oprzeć. Po raz kolejny alkohol zadziałał na niego w ten sposób. Vittoria również nie była trzeźwa i to sprawiło, że jego pocałunek spowodował najpierw uniesienie jej ręki, ale tak szybko jak wpadła na pomysł uderzenia go, tak szybko z niego zrezygnowała. Odwzajemniła pocałunek. Pozwalała mu na wszystko za każdym razem, kiedy spotykali się w tym stanie. Z równym zaangażowaniem oddawała jego pocałunki. Czy trochę wykorzystywał jej stan upojenia? Może. Ale teraz kompletnie nie miała tego w głowie. Liczyła się chwila.

Zauważył ów gest ręką ale olał go całkowicie, w krótkiej przerwie od pocałunków powiedział. - Zazdrość, nienawidzę tego uczucia. Koleś trafił na zły lokal i złą kobietę, możesz mnie nienawidzić.. wręcz mną gardzić. Mnie to będzie nakręcało. - Złapał ją za pośladki i podniósł delikatnie do góry, przygniótł ją delikatnie do ściany i włożył między jej nogi jedną ze swoich. Miało to sprawić żeby dziewczyna nie wyślizgnęła mu się tak łatwo i żeby dzielił ich delikatny odstęp ciał. Włożył jedną z dłoni pod jej sukienkę, ale nie tak jak ten mężczyzna. Zaczął od kolana masując je delikatnie, później przeszedł na udo gdzie trochę je pougniatał by na koniec zatoczyć parę kółek na jej brzuchu. Nie zależało mu na nagości Titi, pragnął dotykać jej ciała i delektować się nim. Przy jednym z pocałunków zagryzł jej wargę i puścił po chwili, zetknął się swoim czołem z jej i chwilę na nią patrzył w milczeniu.
- Masz piękne oczy, mógłbym patrzeć na nie godzinami. - Stwierdził i przejechał dłonią po jej policzku by zatrzymać jeden z palców na jej ustach. - Nie musisz nic mówić, chcę żebyś wiedziała że masz nad moją osobą w tej chwili pełną władzę. Chcę tylko móc na Ciebie patrzeć, to nie alkohol jest moim paliwem tylko ty. - Musnął powoli jej usta swoimi i uśmiechnął się.

"Możesz mnie nienawidzić. Mnie to będzie nakręcało".
To właśnie w tym momencie to zrozumiała. Lucas nie był kolejnym zwykłym, nachalnym facetem, który chciał po prostu zaliczyć ładną dziewczynę. To jak bardzo się nią fascynował przerażało ją trochę. Będąc obiektem takiego pożądania człowiek nie miał pojęcia co go czeka ze strony tej drugiej osoby. A Vittoria uwielbiała mieć przecież wszystko zaplanowane. Nie chciała doznawać tego typu zaskoczeń. Właśnie dlatego bała się w jakimś sensie tych emocji Lucasa. Ale teraz? Jej mózg jakby całkowicie zastąpił ten strach zawartością alkoholu we krwi. Mimo iż powinna uciekać, to pozwalałoa mu na wszystko. Bawił się nią jak lalką, a jedyną jej reakcją był raz na jakiś czas dreszcze. Jeden z nich przeszył ją dotkliwie gdy czuła ciepłą rękę na swoim brzuchu, a kolejny gdy jego czoło spoczęło na jej. Otworzyła powoli oczy by móc na niego spojrzeć z pewną dozą niepewności. Ich błekit był jakby za mgłą wywołaną alkoholem.
- Wiesz, że na trzeźwo ja tak nie potrafię - Wyszeptała chcąc go w pełni uświadomić. Albo o tym zapomni, albo już za parę godzin będzie znów zimma, obojętna choć zalana... Ale wyrzutami sumienia. Doskonale wiedziała, że robi mu nadzieje. A co najgorsze on wydawał się być niebezpieczny jeśli zbyt wielw emocji będzie w nim buzowało. Na ucieczkę jednak nie miała szansy. A teraz nawet nie chciała uciekać.

Nie zawsze rozumiał jak działa alkohol, niektóre kobiety są wtedy łatwe, a niektóre wręcz przeciwnie. Titi natomiast była gdzieś pomiędzy, niby nie do końca chciała ale jednak dawała się ponieść chwili uniesienia. Jej zmysły chyba wciąż pracowały, bo nadal potrafiła stwierdzić że to wszystko wina alkoholu jednak jakaś siła ją nadal przy nim trzymała. Może to wina kolejnych ruchów Lucasa? Ślizgon był na tyle inteligentny w takich gierkach że nie przechodził od razu do sedna. Uwielbiał kiedy partnerka czuje błogość całej sytuacji, drżenia które wyczuwał u Titi tylko to potwierdzały. Podczas całowania zaczął powoli zdejmować jej buty, okno w łazience było uchylone.. a to była kolejna część planu. W końcu się ich pozbył, chciał wywołać u niej efekt która ma co druga dziewczyna w tych czasach. Będzie szukać ciepła, a u kogo go znajdzie jak nie u naszego kochanego Lucasa? Czy w tej chwili testował każdą jej reakcję na dane czynniki.. możliwe, zrobił z niej w tej chwili obiekt badań.
Zapomniał o jednym elemencie który zabrał ze sobą, o butelce whiskey która sobie leżała spokojnie obok umywalki. Przerwał na chwilę efekt uniesienia, sięgnął po butelkę i bez żadnego słowa pociągnął sobie zdrowo. Jaki miał w tym cel, otóż chciał połączyć obie rzeczy na raz. Po prostu złączył znów ich usta przy okazji "dzieląc" się ów napojem z nieco podpitą Titi.

U Vit było tak, że po alkoholu była świadoma tego, co robi. Zawsze liczyła, że wszystko zapomni, ale mało kiedy to tak działało. Najczęściej pamiętała każdą sekundę, ale puszczały jej wszystkie możliwe hamulce moralne. Nie interesowało ją wtedy co pomyślą ludzie, jak skończy się to, co wyprawiała. Nie mogła się powstrzymać, choć wtedy nawet nie próbowała - i to właśnie dlatego często miała takie wielkie wyrzuty sumienia. Chodziły jej po głowie po pierwszym spotkaniu z Lucasem. Po tym też pewnie będą.
Wprawdzie było jej zimno, ale nie zwracała na to większej uwagi. Byli tak blisko siebie, że przede wszystkim czuła jego. Bliskość, ciepło, emocje. Więc to, co planował jak najbardziej mu się udawało. Szczególnie, że jeszcze bardziej przyległa do niego. Jednak dlaczego tylko Titi ma marznąć? Niedoczekanie. Jej zimne łapki pojawiły się pod jego koszulką. Dotknęła opuszkami palców dolnej części jego pleców i powoli przesuwała dłonie do góry ciągnąc za sobą materiał koszulki. Kiedy już doszła do karku poczęła rozbierać jego górną część ubrań. Robiło się coraz poważniej.
Kiedy się odsunął spojrzała na niego zaskoczona. Co? Jednak zmienił zdanie? Nie. Wręcz przeciwnie. Planował ją jeszcze bardziej upić. Nie wiem, jak organizm dziewczyny wytrzyma kolejną dawkę alkoholu. Mimo to spiła z jego ust trunek. Kilka kropel spłynęło jej kącikiem ust spadając na dekolt. Jestem ciekawa czy któreś z nich się opamięta. Lucas na pewno nie, ale czy ona to zrobi? Nie zapowiadało się.

Jedno cholerne spojrzenie. Nie, nie powinno dla niego wystarczyć i sprawić, żeby zmienił swoje nastawienie i ogarnął te cechy, które tak bardzo denerwowały tę dziewczynę z Salem. Przecież to on był tym bucowatym Ślizgonem, który nie przejmował się konsekwencjami. Dostawał to czego chciał i był skłonny zrobić wszystko, żeby dojść do upragnionego celu. Ale najwyraźniej jedno spojrzenie, to jak najbardziej szczere i chłodne, wystarczyło żeby z twarzy Woodsa zniknął ten kretyński uśmieszek. Nie zatrzymał jej kiedy odchodziła, nie odezwał i nie spotkał jej przez te kilka dni. W obawie przed tym, że przez tak niewielki element potrafił się opanować i nie miał bladego pojęcia, jak jeszcze ta dziewczyna może na niego działać? Prawdopodobnie to był ten powód. Oczywiście starał się o tym nie myśleć, nie zawracać sobie głowy takimi pierdołami i wychodziło mu to idealnie, serio. Aż do momentu, kiedy przekroczył próg łazienki w tym przeklętym hotelu. Nie zapukał, bo po co? Po prostu wszedł do środka i dosłownie po jednym kroku się zatrzymał. Gdyby nie znał tej dwójki pewnie by nie przeszkadzał, niech się dzieci bawią... ale halo, na umywalce siedziała Vittoria, a blisko i według Woodsa zbyt blisko, stał Lucas. Właściwie sam nie wiedział dlaczego się nie wycofał. Jedyne co, to oprał się o framugę i odchrząknął.
-Ja rozumiem, upojenie alkoholem to bardzo przyjemny stan. Ale moja droga Vittorio, ludzie robią po tym wiele rzeczy, których później żałują, więc zalecałbym udanie się do łóżka... samej, najlepiej- powiedział ze spokojem w głosie i wlepił swój wzrok w dziewczynę. Uśmiechnął się, choć dość cynicznie. Nie zwracał się do Ślizgona, bo po pierwsze, praktycznie go nie znał. A po drugie, wolał najpierw załatwić to spokojnie, a wiadomo jak jest z pijanymi ludźmi. Po Lucasie nie było tego widać, ale Titi najwyrażniej była nieźle wstawiona. Znalazł się rycerze w białej zbroi normalnie!

Co jak co ale z każdą minutą dziewczyna go coraz bardziej pociągała, a jej ruchy jakby zdawały się pewniejsze. Odstawił butelkę tak by jej nie strącić, raczej powinni zaprzestać już picia bo finał tej opowieści inaczej będzie krótki i niektórym znany. Miała cholernie zimne dłonie, w porównaniu do niego to istne kostki lodu. Wyprostował się nagle kiedy tylko znalazły się na jego dolnej partii pleców, wspomógł jej tylko przy ściąganiu koszulki. Skoro i ona zaczęła już w pełni to i Lucas się włączył. Ujął powoli jej sukienkę i podciągnął do góry zostawiając ją pod biustem. Schylił się i składał pojedyncze pocałunki od splotu aż po pępek. Kciukami zataczał koła na jej biodrach obejmując ją przy okazji, od czasu do czasu tylko zerkał w górę by spojrzeć na jej twarz. Po krótkiej chwili podciągnął sukienkę jeszcze wyżej by całkowicie zdjąć ją z Titi. Odłożył ją w to samo miejsce gdzie leżała jego koszulka i zajął się tym razem składaniem pocałunków na jej szyi. Schodził ponownie w dół oraz spijał ewentualny alkohol który spotkał po drodze idąc ku jej biustowi gdy nagle.. no cóż. Ktoś wszedł do środka, niby mu to by nie przeszkadzało i olał by tą osobę bo szybko by wyszła lecz znalazł się ktoś kto musiał im przerwać. Odwrócił się tylko zasłaniając przy tym samą Titi i zerkając nieco gniewnie na Nathana. Do cholery jasnej, nie miał co robić tylko prawić kazania. I to do tego jej? Nie ma własnego życia ten facet czy jak?
- Jedyną osobą która będzie czegoś żałowała, to tylko i wyłącznie ty jak się stąd równie szybko nie zmyjesz. Nie powinieneś zawracać teraz głowy komu innemu, na przykład Katherine? - Stwierdził krzyżując ręce na klatce piersiowej i patrząc na niego gniewnie, buzowało w nim teraz dużo emocji.

Myślę, że nie wiele brakowało do tego, żeby zaczęli uprawiać na tej umywalce seks. Tym bardziej, że przez przelotny charakter jej związku raczej nie potrzebowała długiego wstępu do takich czynności. Myślę, że to była kwestia zaledwie kilkunastu minut, skoro już siedziała bez ubrania. I nawet gdyby lubiła Lucasa. Gdyby faktycznie czuła do niego coś więcej, to zapewne i tak by bardzo tego żałowała. Mimo wszystko jednak czułaby się wykorzystana, a przez to w jakiś sposób brudna. Nawet jeśli oboje byli pijani. I nawet jeśli sama czyniła już ku temu kroki.
Nie usłyszała, że ktoś wchodzi do łazienki. Natomiast odchrząknięcie? Już jak najbardziej. I pewnie nie zwróciłaby na nie uwagi gdyby nie fakt, że doskonale znała głos, który się chwilę później odezwał. Jej zdaniem aż za dobrze. Nath... Czy on naprawdę wszędzie musi za nią łazić? Nie widziała go już od kilku dni i myślała, że sprawa jest załatwiona. A ten się tylko czaił żeby dopaść ją kiedy się kompletnie tego nie spodziewała. Wredne, skubane ślizgonisko. Chociaż...
Widział ją w bieliźnie. Nathaniel ją widział w bieliźnie. To był moment, kiedy zaczął ją łapać jakiś nieokreślony wstyd. Ale ten jego cyniczny uśmiech niemal od razu zadziałał na nią jak płachta na byka. I to co mówił. Nie miał prawa jej oceniać. Kim był żeby w ogóle doradzać jej w jakikolwiek sposób? Gdyby nie to, że nawet siedzenie prosto nie było takie łatwe, to zeskoczyłaby z tego blatu i powiedziała mu, co o nim myśli. Jednak Lucas był pierwszy dlatego też jedynie się naburmuszyła i sięgnęła ręką chcąc wziąć Whisky od Lucasa.
- Szarańcza jedna... - Mruknęła pod nosem. Jak widać po ich ostatnim spotkaniu to przezwisko przypadło jej do gustu.

Nate denerwował się łatwo i szybko,ba, z prędkością światła. Ale przy Titi działał inaczej i choć robił to nieświadomie, tę różnicę naprawdę można było dostrzec gołym okiem. Dlatego stał w progu, skrzyżował jeszcze ręce na klatce piersiowej i westchnął. Dobra, był wyrośniętym pięciolatkiem i to bardzo, ale w tym przypadku czuł się jakby rozmawiał z dziećmi i jakoś mu to do gustu nie przypadło... właściwie, powinien sobie zadać pytanie. Po cholerę się tak przejmował? Przecież mógł zostawić dziewczynę w towarzystwie Lucasa i niech się dzieje co chcę. Ale zachciało mu się być bohaterem! Sądzę, że po prostu chciał zadośćuczynić za wszystkie nieprzyjemne rzeczy, które kiedykolwiek zrobił.
-Ale ja bardzo chętnie stąd wyjdę... tylko jeśli Vittoria również to zrobi- nie chodziło tu teraz o jego ego i wszelkie 'zaklepałem', tak jak miał to w zwyczaju robić kiedyś. Po prostu wiedział do czego on sam jest zdolny po pijaku i się martwił, okej? Tak, ten strasznie zły Ślizgon martwił się o jakąś żywą istotę, czy to nie brzmi komicznie?- Katherine ma trochę oleju w głowie, którego najwidoczniej brakuje Vittorii. Dlatego nią się nie muszę zajmować-podsumował, bo durne przekomarzanie się weszło mu w nawyk. Ponownie spojrzał na dziewczyną i lekko odepchnął się od framugi, idąc dokładnie w jej stronę. Oczywiście zrobił to po to aby przechwycić butelkę z alkoholem, którego jej już ewidentnie wystarczyło. Spojrzał na tę dwójkę z wyraźnym znudzeniem i ponownie wlepił wzrok w Titi, jakby chcąc w myślach przekazać jej, że lepiej będzie kiedy pójdzie spać.
-Serio, nie mam zamiaru rozmawiać jak z dwójką dzieci- powiedział na sam początek i cofną o kilka kroków. Jasne, że czuł zagrożenie. Jakoś nie miał ochoty wdawać się w żadne bójki ze Ślizgonem, on przecież tu w celach dyplomatycznych przybył!- Więc Titi, mogę odstawić się do pokoju. Chyba, że sama dasz radę, choć pewnie nie jesteś w stanie ustać na nogach- dodał po chwili, ale tym razem bez uśmiechu. A przecież jemu zawsze było do śmiechu.

Lucas nie lubił jak ktoś rozkazywał mu, bądź ludziom w jego otoczeniu. Nathan chyba pomylił pokoje, bądź był pod wpływem czegoś innego niż alkohol bo zachowywał się jak matka Vittori. Wydawał się tak pewny swoich słów jakby znał dziewczynę od małego, a w rzeczywistości po jej słowach jest wręcz przeciwnie.
- Z nią? Chyba Cię do reszty powaliło gościu, możesz wyjść sam przez drzwi albo pomogę Ci przez to okno. - Skinął głową na ów okno i wyprostował się przy okazji. Łatwo go było teraz wyprowadzić z równowagi, zwłaszcza że miał w sobie nie małą ilość alkoholu. Najbardziej jednak zdenerwował go fakt że Ślizgon jak gdyby nigdy nic podszedł sobie do nich i zabrał alkohol który zakupił Lucas. Złapał go prędko za rękę wykręcając ją przy tym i zabierając whisky. Pchnął go w stronę drzwi i jak gdyby nigdy nic pociągnął sobie dobrze i zerknął przez ramię jakby oczekiwał jakiegokolwiek słowa od dziewczyny. Zupełnie zapomniał o jej istnieniu tak bardzo się zdenerwował. Przetarł nieco zmęczoną twarz, nie wiedział co go bardziej denerwuje. Fakt że mu nieco odwala, czy fakt że Titi może sobie po prostu z nim pójść i zostawić go w tej chwili samego.

Nic dziwnego, że przy niej Nathaniel się nie denerwował. Ona to robiła. I to dużo szybciej – szczególnie w jego obecności. Właściwie, to on się tylko pojawiał, nawet nie musiał odezwać, a ona już była niezadowolona. To w pewien sposób powinien być dla ślizgona komplement. Nikt jej aż tak nie wkurzał. A dość dużo ludzi zaliczała do kategorii „denerwujący”. On był z nich najlepszy. A raczej najgorszy.
Znalazł się pieprzony bohater. Jednak sposób, w jaki próbował załatwić sprawę trochę hamował jakąkolwiek jej ostrą reakcję. Nie znosiła momentów, w których był taki spokojny. Przez to zawsze miała wrażenie, że traktuje ją jak jakiegoś nadpobudliwego pieska. Tym razem jednak musiało to faktycznie wynikać ze zmartwienia, bo podejrzewam, że Lucas w tym stanie był równie skory do obrony Amerykanki. Jedno niewłaściwie słowo jednego z nich mogło skutkować wymianą zaklęć i skoro to ślizgoni, to pewnie tych bardziej groźnych.
Czy on ją znowu musiał obrażać?! I kto to kuźwa jest Katherine? Ah, już skojarzyła. To ta dziewczyna, co mu się wieszała na ramieniu kiedy robili jakieś tam zadanie ze Smokiem. W jej głowie natychmiast przemknął obraz przyklejonego do posągu Nate. Pohamowała śmiech, chociaż nie powiem – było to bardzo trudne. Ale w tej sytuacji co najmniej nieodpowiednie.
Musiał jej zabrać alkohol, no bo oczywiście nawet to musiał debil zauważyć. Już nie miała siły do tego faceta. Tak dłużej być nie może. Nie jest dla niej ani przyjacielem, ani facetem, ani nawet kumplem. Powinien przestać się mieszać w jej sprawy. I im szybciej mu to uświadomi, tym lepiej.  Ale nie przy Lucasie. Nie chciała, by ślizgon widział jak bardzo Titi potrafi być paskudna i perfidna. Mimo wszystko nie chciała go do siebie zrazić. Nie przyzna się do tego, ale polubiła go.
Niestety nie zdążyła niż zrobić, bo Lucas go zaatakował. Zareagowała jak każda normalna dziewczyna, piśnięciem.
- Ej, przestań. Lucas proszę Cię. Ja... Ja to załatwię! Zostaw go! – Zeszła na podłogę chwiejąc się. Dobrze, że ten go odepchnął. Położyła rękę na ramieniu od ślizgona mając nadzieję, że to sprawi, że ten faktycznie odpuści. Na prawdę się wystraszyła i było to widać po jej twarzy. Miała łezki w oczach.
- Załatwię to... Proszę Cię. Uspokój się – Szepnęła raz jeszcze. Przestało się nagle liczyć to, ze jest w samej bielźnie. Najważniejsze było żeby ich uspokoić. Uśmiechnęła się delikatnie do niego mając nadzieję, że to pomoże.
Titi nie pozostało nic innego jak złapać z ziemi swoją sukienkę. Jakoś uda jej się dojść do pokoju. Złapała Nate za rękaw i pociągnęła go w stronę wyjścia. Następnie szybko pocałowała Lucasa w usta.
- Zobaczymy się później – Rzuciła przelotem jak najszybciej wyciągając spokojniejszego chłopaka z łazienki. Musiałą działać prędko zanim któryś z nich znowu zacznie reagować. A co do Lucasa? Jak tylko załatwi sprawę z Nathanielem, to wyśle do niego sowę. Musi to wszystko przemyśleć.

Z/t Nate i Titi