Jest to stary, ponury i od dawna opuszczony dom, znajdujący się na wzgórzu. Okna w nim są zabite deskami, a zarośnięty ogród otacza drewniany płot. Uczniowie nie zapuszczają się w jego kierunku, każdy dobrze wie, że to najbardziej nawiedzony dom w całej Anglii, a historie na jego temat krążą po całym kraju. Przerażające odgłosy wydobywające się z chaty od dawna napawały strachem mieszkańców okolicy, zwiedzających, a nawet duchy zamieszkujące Hogwart omijają ten dom. Jeśli wierzyć plotkom, w czasie pełni noc spędzają tu wilkołaki, zamieszkujące pobliskie tereny.
TU MACIE PODGLĄD NA KOSTECZKI Z IMPREZKI
Imprezka!:
Impreza Urodzinowa Percy’ego!
będzie fajnie, zapraszam!
Tak, oto przyszedł ten dzień! Drobna i wysublimowana zabawa, kulturalne rozmowy przy herbacie, debaty wysoko wykształconych ludzi o obecnym stanie polityki w Ministerstwie. DOKŁADNIE TO TUTAJ BĘDZIE. Wstęp wolny dla niemal każdego (chyba, że twój wiek jest na tarczy zegara, to wtedy średnio – powiedzmy, że Percy będzie wyrzucać każdego co nie ma tych szesnastu lat). Cały dom jest wysprzątany, przygotowany do dzisiejszego wydarzenia, wszędzie można uświadczyć różne świecidełka i girlandy (motyw kolorystyczny balu z „Euforii”). Główny pokój jest dosłownie parkietem, z boku stoi EPICKI gramofon, z którego lecą same najlepsze hity, zarówno magiczne, jak i mugolskie. Naprzeciwko drzwi frontalnych, po drugiej stronie stoi barek z wszelkimi alkoholami, jakie uświadczysz w Oasis, bowiem to właśnie ten klub zaopatrzył dzisiejszą imprezę w procenty. Obok barku stał również stolik z przeróżnymi smakołykami, ciastkami, chipsami i tym podobnymi rzeczami, do wyboru do koloru! Zaraz obok było wyjście na mały tarasik, gdzie można było poświęcić się karmieniu raka lub spędzić chwilę na świeżym powietrzu. W rogu zaś postawiony został nieco wąski i długi stolik, na którym leżało dwanaście kubeczków – miejsce do Beer Ponga! Kto chce, może sobie zagrać, czemu nie! Zaś po drugiej stronie tego NAPRAWDĘ dużego pokoju znajdowało się miejsce dla tych, którzy chcieli spróbować swych sił w grze w butelkę! Czy na pewno jest cię na tyle, żeby zagrać z innymi na percivalowych zasadach?
Grę rozpoczyna dowolny gracz (na fabule się wybierze). Gra jest tylko na wyzwania (bez "prawdy"). Jeśli twoja postać została wylosowana, masz dwa dni na odpis. W innym przypadku robimy przerzuty! Tak, żeby gra nie stała w miejscu.
1. Rzucamy dwiema kośćmi, żeby wylosować wyzwanie dla drugiej osoby:
Wyzwania:
2 - Jeśli miałbyś/miałabyś przedłużyć gatunek z którymś z nauczycieli, który by to był? 3 - podaj jedną cechę (raczej wyglądu) wylosowanej przez ciebie osoby, którą uważasz w niej za pociągającą 4 - dostajesz tajemniczy eliksir i musisz go wypić - okazuje się, że to eliksir młodości! (Przez dwa posty piszesz swoją postacią odmłodzoną o dziesięć lat) 5 - zrób malinkę osobie, którą wylosowałeś 6 - zdejmij dowolną część ubrania z wybranej osoby 7 -pocałuj namiętnie w usta wylosowaną osobę 8 - siedź przytulony z wylosowaną osobą (przez minimum 2 posty) 9 - pocałuj lekko każdą osobę znajdującą się w tym pomieszczeniu 10 - tańcz na rurze przez przynajmniej 2 minuty 11 - wyznaj miłość wylosowanej osobie, tak realnie, jak tylko możesz 12 - powiedz, z którymi z obecnych tu osób najbardziej chciałbyś/chciałabyś zaliczyć "trójkącik"
Jeśli się powtórzy, to możecie robić przerzuty, ale nie trzeba - jak kto woli. Możecie założyć, że wasza postać sama dane zadanie wymyśliła, albo że wylosowała je z tej miseczki.
2. Rzucamy Kartą Tarota, żeby wylosować osobę, której przypada wyzwanie:
Jeśli się powtarzają, proponuję przerzucić (nie widzę sensu w tym, żeby jedna osoba grała ciągle, a inna właściwie w ogóle). Puste pola oczywiście przerzucamy.
Gra ta nie różni się za bardzo od mugolskiej wersji, z tym że korzystamy z magicznego zestawu, który zawiera kolorowe kubeczki oraz piłeczki przypominające te od ping ponga. Zasada jest taka, że po trafieniu piłeczką do pustego kubeczka, pojawia się w nim losowy napój z tych, które obecnie znajdują się w miejscu imprezy.
Zasady gry
Gra dla dwóch graczy. Rozgrywkę rozpoczyna dowolny gracz (ustalcie sobie, albo rzućcie k6, ten z wyższą wartością zaczyna).
- Rzucamy trzema kostkami: a) K6: określa, w który kubeczek leci piłeczka b) K100: określa czy ci się udało trafić czy nie: 1-60: nie udało ci się; 61-100: udało ci się. c) Jaki alkohol znalazł się w wylosowanym kubeczku: 1 - Piwo Dverga (1)* 2 - Jagodowy Jabol (1,5) 3 - Big Ben (2) 4 - Ognista Whisky (2,5) 5 - Absynt (3) 6 - Żeglarski Bimber (3,5) *Cyferki w nawiasie wytłumaczone nieco niżej.
- Każdy kubeczek ma 200ml;
- Jeśli uda ci się trafić do kubeczka, przeciwnik musi wypić wylosowany przez ciebie napój;
- Jeśli według kostki udało ci się trafić do kubeczka, ale wylosowałeś numerek, który został już przez ciebie „zbity”, to ty pijesz swój kubek z tym numerkiem (jeśli go nie ma, nikt nic nie pije, gra toczy się dalej);
- Jeśli nie trafisz, nic nie pijesz, przeciwnik również nic nie pije;
- Cyferki w nawiasach przy alkoholu oznacza jego Moc. Ilość wpojonego alkoholu do organizmu wpływa na to jak się postać zachowuję, niżej więc zamieszczam rozpiskę proponowanych reakcji:
Reakcje:
1-3 punktów - Szeroki uśmiech, chęć kontaktów towarzyskich 4-6 punktów - Wzmożona wesołość, gadatliwość 7-9 punktów - Ochota na taniec i śpiew 10-12 punktów - Lekko chwiejny krok, słowotok 13-14 punktów - Mocno chwiejny krok, bełkotanie 15 punktów - Wymioty 15+ punktów - Utrata przytomności
Oczywiście są to propozycje, twoja postać nie musi się dokładnie tak zachowywać, lecz proszę, by jednak alkohol miał jakiś wpływ na to jak reaguje wasza postać!
- Pod każdym postem piszcie, ile punktów uzbieraliście w magicznym beerpongu (czyli punktów z nawiasów) - określać to będzie stopień upicia waszych postaci;
- Podsyłam wam tutaj przykładową "mapkę" do Beer Ponga, żebyście sobie zaznaczali w każdym poście, których kubeczków już nie ma w grze!
Koniec gry
Wygrywa ten, kto zbije wszystkie kubeczki przeciwnika. Bawcie się dobrze!
GryffindorRavenclawHufflepuffSlytherin
Ostatnio zmieniony przez Rose Stuner dnia Wto Wrz 21 2010, 15:54, w całości zmieniany 1 raz
Autor
Wiadomość
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Może i sztylet głównie służył Maxowi do przygotowywania składników pod eliksiry, ale miał też wiele innych zastosowań, z których były ślizgon chętnie korzystał, przy nadążającej się okazji, a że pracował praktycznie non stop, to zawsze dbał, by narzędzie było naostrzone perfekcyjnie, co było widać po tym, z jaką łatwością przebijało się przez skórę przeciwnika. -A tylko ją kurwa tknij, to przerobię Cię na taką mielonkę, że w Mungu to Cię co najwyżej rozsmarują na kanapkach. - Splunął mu prosto w twarz, ale nie tracił uwagi. Wyczuł, że coś jest nie tak i zgrabnie zrobił unik, nie dając się zajść od tyłu drugiemu koleżce. Jeśli myśleli, że będą mieć z nim łatwo, to zdecydowanie nie mieli pojęcia, z kim mają do czynienia. Max nie tylko wytrenował się przez milion bójek, z których poniekąd był znany w szkole, ale i przez ćwiczenia właśnie z nożami, które swego czasu praktykował z Felim. -Możesz wybrać inną broń, jak ta jest dla Ciebie zbyt przerażająca. - Zakpił z przeciwnika, po czym zajebał kolejnym unikiem, który wyglądał prawie jak piruecik i ustawił się za dryblasem, z całej pety przejeżdżając mu sztyletem po nerach, przebijając się przez wiele warstw skóry i powodując dość spory wyciek krwi z jego organizmu.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Gach aż zawył, kiedy ostrze płynnie jak woda przecięło jego koszulkę, skórę i kilka warstw głębokich pod nią. Krew trysnęła mu spływając falą w spodnie, a ból stanowczo ograniczał jego ruch jak i trzeźwe myślenie. Przedramieniem otarł splunięcie z ryja i przy skoku adrenaliny odwinął się z impetem, celując Maxowi w pysk w zemście za to cięcie.
Rzuć k6 na to czy trafił, parzysta to trafił, k100 na to jak mocno.
Drugi z typów prychnął, bo chyba akurat ten kawałek o smarowaniu na kanapkach zrozumiał. - A Ty co taki bohater jesteś. Swoich spraw nie masz na głowie? - doskoczył do przodu, by wspomóc krwawiącego z wielu mniejszych i większych nacięć kolegę, zaraz jednak dostrzegł jak mu się leje z plerów i pobladł.- O Ty chuju! - zakrzyknął, ale spanikowany trochę, zamachnął się kolejnym kopem trochę krzywo.
Rzuć k6 czy trafił, tylko 1 i 2 to trafienie, plus k100 na to jak mocno.
Jeśli atakujesz, dodaj trzecią k6 + k100 na swój atak i zaznacz w którego.
| Atlas
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Satysfakcja z fontanny krwi i jęku bólu, jaki wywołał jego sztylet, skutecznie znieczuliła ból, jaki Max poczuł, gdy oberwał pięścią w ryj. Co prawda cios nie był specjalnie mocny, ale celny, a co za tym szło, zakończenia nerwowe się odezwały, a Solberg poczuł, jak i w jego ustach zbiera się krew spowodowana wybitym zębem, który zaraz wypluł gdzieś obok. -Dopisz do listy konsekwencji rachunek od dentysty, bo nie mam zamiaru chodzić ze szczerbem przez Twoje zjebanie. - Pogroził znowu, tak dla rozluźnienia atmosferki. Adrenalina zbierająca się w organizmie Maxa napędzała go coraz bardziej do walki. Był gotów przekraczać kolejne granice mając wrażenie, że nie jest w stanie nasycić się tą agresją, która w nim buzowała. Gdyby zdecydował się na użycie różdżki na pewno już dawno zgotowałby dryblasom piekło, jakie nigdy im się nie śniło. -To, co jest moją sprawą, ocenię sam, nie potrzebuję sekretarki. - Prychnął na typa, który usilnie próbował coś dać od siebie w tej potyczce, ale ani jego słowa nie trafiały, ani jego ciosy, bo Max właśnie uchylał się przed kolejnym kopem z jego strony. Jako, że chłoptaś Dolly miał i tak coraz mniej werwy, która uciekała z niego wraz z krwią brudzącą podłogę wrzeszczącej chaty, to Max postanowił zabawić się z głupszym w tym duecie i tym razem to w jego stronę poszybowało ostrze zemsty, znacząc szkarłatem krwi jego klatkę piersiową, gdzieś między trzecim a czwartym żebrem.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Dwóch na jednego to banda łysego, chyba, że ten jeden ma sztylet i umie się nim posługiwać. Max filetował przeciwników jak rzeźnik świńską półtuszkę, ostrze trafiało precyzyjnie tam, gdzie tego chciał i choć czasem czynnik ludzki przeszkadzał, bo się przeciwnik uchylał, to jednak za każdym razem sztylet pozostawiał po sobie krwawą pręgę. Utrzymywanie narzędzi pracy w czystości i ostrości okazało się jak zwykle wielką mądrością z jego strony. - A jeb się na ryj! - zawołał ten z rozwalonymi nerkami, rzucając sie na Maxa całym ciałem, bo już bladł i mu ciemniało przed oczami, więc zrozumiał, że jeśli nie przejdzie z brunetem do parteru to marne jego szanse.
Drugi, ten co słabo kopał, jęknął, kiedy niemal dało się usłyszeć, jak jego skóra z ciumknięciem rozbebeszyła się na boku. Miał wielką awersję do krwi, co było dość śmieszne, biorąc pod uwagę to, że wdawał się w bójki. Pobladł jeszcze bardziej niż ten, który się wykrwawiał. Rozejrzał się w panice po pomieszczeniu, złapał jakieś rozpadające się krzesło i rzucił nim w Maxa ile sił.
Rzuć 2k6 na to, czy Cie powalił, parzyste nie powalił, ale jeśli wypadnie jakieś 6 to powalił Cie ten drugi bo zajebał Ci krzesłem.
Jeśli znów atakujesz, rzuć k6 + k100, parzysta to sukces, k100 na obrażenia.
| Atlas
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Coś Maxowi w życiu wychodziło, a skoro nie była to kariera w szkole, z której go wyjebali, ani w walce z uzależnieniami, to wybrał sobie sztuki walki i dbanie o sztylety. Każdy swoje hobby miał, jak widać, a to mu się dziś nadzwyczaj opłaciło. Jeszcze nigdy chyba nie miał aż takiej przewagi w tak bardzo nierównej walce. Fikał wokół nich jak pierdolony Bruce Lee, bawiąc się tym, jak dziecko w basenie z piłkami, a nie typek, który zaraz może wylądować na cmentarzu, bo mu dwóch łysoli przygrzmoci. Sensei Solberg nie dawał się jednak tak łatwo i nie dość, że zwinnie jak sarenka uchylił się przed rzucającym się na niego cielskiem, to jeszcze w dodatku zrobił odskok od lecącego w powietrzu krzesła. Taki to kozak się z niego zrobił. Niestety szczęście nieco go opuściło, a może po prostu nieco się zmęczył walką, bo następny cios, jaki wyprowadził nie trafił w swój cel. Miotacz krzeseł zdążył uniknąć wycelowanego w niego ostrza i tym razem nie zalał się nową falą krwi.
+
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Dwóch debili myślało, że sobie poradzą z jakimś gościem w obcisłej koszulce, a tu taka karta uno rzucona na stół. Jeden był o włos od wykrwawienia, a drugi, wyraźnie spanikowany, nie wiedział już za co się złapać. - Jeszcze Cie dorwę pizdo jak zapomnisz tego swojego noża! - zagroził, trzymając się pod krwawiący obficie bok i złapał kumpla, który tracił kontakt z rzeczywistością, podnoszącego się z ziemi za pociętą koszulkę- Spierdalamy, to psychol. - burknął do niego, wyciągając draba z pomieszczenia. pozostał po nich wzbity kurz i plamy krwi rozlane po podłodze, oraz zawodowa ilość adrenaliny, buzującej w żyłach Solberga.
| Atlas
2 x zt
Mulan Huang
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
To miało być naprawdę spokojne popołudnie. Po raz kolejny nie dokuczały jej te potworne bóle głowy, które pojawiały się nagle od czasu starcia z legendarnym smokiem i mogła być z tego powodu wielce zadowolona. Miała już serdecznie dość zwalających ją z nóg migren, które ostatnio zdawały się jednak całe szczęście nieco przystopować. Przynajmniej tyle dobrego jeśli o nią chodziło. Mogła przynajmniej dzięki temu skupić się w spokoju na czytaniu tygodnika transmutacyjnego, w którym opisywano kolejne niezwykle ciekawe zaklęcie dotyczące modyfikacji wyglądu. Akurat ta gałąź transmutacji niezwykle mocno ją interesowała i stwierdziła, że na pewno z chęcią wypróbuje czar wyłożony w artykule jeśli tylko zdobyłaby na jego temat nieco więcej informacji. Przy okazji siorbała jeszcze jedno z nowych dzieł Wacława. Eliksir, który podobno miał dodać jej więcej energii po mało co przespanej nocy. Jej oczy śledziły kolejne linijki tekstu zapisanego w magazynie, a popijany wywar przyjemnie rozgrzewał jej ciało ostrym smakiem. W którymś momencie jednak wydawało jej się, że zapłonął w jej organizmie nieco większym żarem, a ona sama oderwała wzrok od artykułu, który miała przekartkować, aby utkwić go w znajdującym się niedaleko Puchonie, aktualnie gromionego przez nią spojrzeniem spod ściągniętych brwi. - Do chuja pana, Wacek! Nie możesz za siebie? - krzyknęła w jego kierunku, nawet nie próbując uściślić o co dokładnie jej chodziło i czemu właściwie zaczęła się aż tak złościć. Zamiast tego sięgnęła po leżącą obok różdżkę i wycelowała nią w chłopaka. - Crura! Niedawno jeszcze uczyła się o tym zaklęciu i być może właśnie ono przyszło jej pierwsze na myśl. Promień, który wystrzelił z dzierżonej przez nią różdżki ugodził w Wodzireja i sprawił, że jedna z jego dłoni zaczęła transmutować się w krabie szczypce, albo przynajmniej coś, co je bardzo mocno przypominało. Huang nie skupiła się bowiem dostatecznie na rzucanym zaklęciu i przez to faktura kończyny nie była pokryta twardym pancerzem, a jedynie czymś, co zdawało być się jedynie nieco bardziej stwardniałą skórą. Kolor również nie uległ większej zmianie. Nie myślała nawet szczególnie o większych detalach zaklęcia, skupiając się raczej na samym kształcie, który chciała uzyskać, a nie na tych pomniejszych rzeczach, o które również warto byłoby zadbać przy rzucaniu zaklęcia.
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Eliksirowe wynalazki to świetna rzecz do życia, bo odwoływała się do pradawnej mocy roślin i pierwotnej mocy cieczy. Puchon to drugie szanował wielce, a pierwsze uważał za zło konieczne, ale hej! Niema tego złego, przynajmniej miał swój konik i jakąś dziedzinę. Jednak czasem w życiu bywa tak, że coś się schrzani, a nieszczęścia lubią chodzić parami. Wacek za takie uznał nagłe oskarżenia o nie do końca wiadomo co, a druga rzeczą była jego własna złość, która narosła w nim niczym rozdymka szturchana przez delfiny. - Crura? - Powtórzył ze spojrzeniem wielce oceniającym swoje krabie ramie. Przez tę złość niemal nie opuścił listka mandragory ze swojej paszczy. Zaś z dna neseseru wyciągnął swoja magiczną różdżkę, pod jego butem rozbiły się puste fiolki do eliksirów albo inne z jakimiś śmiesznymi cieczami. Ogólnie powietrze zaczęło pachnąc cynamonem, ale to nie rzecz, którą ktoś by się potrzebował przejmować. - No chyba kurwa i to z ciebie. Pod podeszwą buta eliksiry się zmieszały w lepką substancję, co rozzłościło Puchona jeszcze bardziej. Zrobił kilka w stronę Mulan, chcąc cofnąć ją kilka kroków w tył (bo w końcu trzeba pokazać dominacje genetyczną). - Masz trzy sekundy, żeby zejść mi z oczu. Trzy - wycedził bez odliczania, używając na Gryfonce zaklęcia kameleona. Początkowo się uśmiechnął sam do siebie, a później stwierdził, że to zły pomysł. Ale chyba wszyscy zgromadzeni (ich cała dwójka) popadła w chwilową konsternację. - Jak już chcesz czarować na poziomie to się postaraj lepiej, bo to jest co najmniej żenujące. - Dodał opryskliwie, używając finite na swoje zaczarowane ramię.
Mulan Huang
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Huang z pewnością podobne zamiłowanie nie były tak bliskie, ale na pewno różnego rodzaju eliksiry były cholernie przydatne. Ostatnio nawet czytała dosyć sporo o wszelkich wywarach, które miały też mieć właściwości transmutacyjne i wpływać znacząco na wygląd pijącego. Zdecydowanie takie specyfiki były jej bliższe i bardziej ją interesowały. Podobnie jak zaklęcia o takim działaniu. Owszem, zdawała sobie sprawę z tego, że nie było to idealne zaklęcie, ale niekoniecznie wkładała w nie pełnię swojej mocy. Prawdopodobnie dlatego, że była aktualnie po prostu nieziemsko wkurwiona i nie chciało jej się myśleć o tych wszystkich szczegółach, nawet nie do końca świadomie, gdy chciała dokonać przemiany. Nie spodziewała się tego, że sama oberwie Kameleonem chociaż nie widziała większego sensu w odkręcaniu tego i po prostu wykonała kilka kroków w bok, aby móc z zaskoczenia rzucić Glacium Maxime na deski podłogowe pod nogami Wacka. Może i nie wyszło jej to dokładnie jak chciała, bo lodowa powłoka miała nieco mniejszy rozmiar a dodatkowo nie stanowiła idealnego okręgu, ale przynajmniej jej zdaniem tyle mogło wystarczyć do tego, aby Wodzirej się wywalił i sobie ten głupi ryj rozwalił. I chociaż zdawało jej się, że to właśnie transmutacja jest jej mocną stroną tak jednak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie powinna jeszcze dopracować sztukę rzucania pewnych zaklęć w wersji niewerbalnej, bo to nie zawsze wychodziło jej tak jak powinno i widać było wtedy pewne mankamenty w jej sztuce magicznej. Cóż, może ten swoisty pojedynek sprawi, że nauczy się paru nowych rzeczy i dopracuje stare?
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Z racji, że debilem się jest, a nie się bywa (Puchon czuł się takim cały czas) to z wielką chęcią chciał sobie walnąć otwartą dłonią w łeb za fakt, że dał swojej nowopowstałej przeciwniczce przewagę nad sobą. Po co? Na co? Dlaczego? Niekoniecznie był w stanie sobie odpowiedzieć, ale jedna rzecz zdawała się pewna: durna loszka zeszła mu z oczu, a to już sprawiło, że on sam nie miał ochoty rozwalić drewnianego krzesła o jej durny łeb. Moment później nieprzyjemny chłód doszedł do ciała studenta, tworząc pod jego stopami tafle lodu, która bardzo go zaskoczyła. Pojawiła się znikąd. Wacław stracił równowagę, walcząc przez moment w powietrzu z nieubłaganą grawitacją aż ta przyszpiliła go do ziemi, a on przejechał brodą przez zmarzniętą wodę. Walną pięścią o podłogę, ocierając brodę nadgarstkiem, zostawiając na skórze brunatny ślad. - Enutitatum - chcąc jakoś skontrować zaklęcie kameleona, które samo w sobie musiało wyjść nieziemsko skoro jeszcze działało. Użył go, aby unaocznić sobie Gryfonkę. Wszak na ślepo Wodzirej nie zamierzał wymachiwać różdżką, szukając w całym pomieszczeniu nędznej postury swojej niegdysiejszej koleżanki.
Mulan Huang
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Bycie debilem wydawało się czasem praktycznie tożsame z byciem Gryfonem. Przynajmniej tak było w przypadku samej Huang, która nie zawsze mogła się poszczycić wyjątkową inteligencją. Jeśli jednak chodziło o transmutację czy magizoologię to już potrafiła nieco wytężyć szare komórki chociaż w tej pierwszej sprawie często i tak działała dosyć intuicyjnie. Zdecydowanie patrzenie na to jak Wacław wywala się na wyczarowanej lodowej posadzce sprawiło jej sporo frajdy. Na pewno o wiele więcej niż obserwowanie tego jak chłopak zdejmuje z niej wcześniej nałożone zaklęcie przez co ponownie została wystawiona na jego widok. Musiała myśleć szybko. Dlatego postanowiła po raz kolejny zaatakować zaklęciem, które chciała od jakiegoś czasu wypróbować. - Virherba! - zawołała, przemieniając dłoń, w której chłopak ściskał różdżkę w liściaste pędy niezidentyfikowanej rośliny. Nie była chyba do końca zdolna do tego, aby dokonać od razu pełnej transmutacji studenta w jakaś roślinkę, ale tyle jej wystarczyło. Zresztą jeśli to miało go chwilowo powstrzymać od rzucania innych zaklęć to z pewnością chętnie powita taki efekt, a ćwiczenie nowego zaklęcia zawsze było miłym dodatkiem do całej tej nierozsądnej potyczki, którą właśnie toczyli. Wiedziała, że na pewno musiała poprawić swój warsztat, bo w tych bardziej skomplikowanych zaklęciach wciąż nie przedstawiał się tak jak trzeba. Brakowało jej pewnej finezji, gdy chodziło o dokonywanie zmian na całym obszarze ciała i to daleko idących oraz nie zawsze potrafiła dopracować wszystkie szczegóły. No, ale starałą się jak tylko mogła.
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Bez ręki czuł się niemal jak z bólami fantomowymi. Czuł całą dłoń, ale nie mógł nią poruszać. Co trzeba jednak przyznać. Z sekundy na sekundę czuł się świeży i najedzony. Czyżby za sprawą fotosyntezy? Możliw. Uczucie, które mu towarzyszyło było zabawne, ale niekomfortowe. I mimo, że dziwna i nieuzasadniona złość dalej w nim tkwiła, tak też na moment jakby zelżał, kajając się przed Gryfonką. - Ej, ale że prawą? I jak ja mam sobie z tym kikutem poradzić? - Pomachał tymi listkami, wysuwając bark do przodu, aby pożalić się ze swojej nieprzyjemnej sytuacji. Lewą dłonią podniósł różdżkę z ziemi, chowając ją w tylną kieszeń spodni. Otarł dogorywającą w krwi brodę i z pewnym diabelskim uśmieszkiem się zaśmiał. - Nie no, odmień mnie - poprosił smutno, chcąc zrobić z dziewczyny pantofelka jak już odzyska władzę w kończynie. - Finite - wyszeptał pod nosem jakby miało to coś dać, ale nie dało. Pozostało mu czekać i płakać w skrytości ducha swojego. Może i Gryfonka nie dysponowała szerokim arsenałem zaklęć transmutacyjnych czy raczej: grubym kalibrem broni. Zaś potrafiła operować tym na tyle sprawnie, aby zablokować czarodzieja na kilkadziesiąt minut.
Mulan Huang
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Nawet nie sądziła jakie to właściwie wrażenia była w stanie zaserwować Wodzirejowi poprzez transmutację jednej z kończyn w roślinę. Sama w końcu jeszcze nigdy nie przeżyła czegoś podobnego także nie mogła w żaden sposób wczuć się w jego sytuację. Wiedziała jednak na pewno to jak człowiek czuł się zamieniony w obiekt nieożywiony. Pamiętała dokładnie to, co stało się, gdy ćwiczyła zaklęcia transmutacyjne z Victorią oraz do jakich wniosków doszły. Z pewnością było to dla niej ciekawe doświadczenie, z którego wiele się nauczyła. Nie bardzo obchodziło ją to, że Wacław miał pewne problemy z operowaniem swoją liściastą witką. Wzruszyła jedynie ramionami, ale finalnie wykazała się łaską i zrozumieniem, bo spełniła prośbę Puchona wyciągając różdżkę w kolejnym zaklęciu. Wymówiła formułę Enutitatum, aby odczynić skutki wcześniejszych transmutacji. Ręka chłoapaka wróciła zatem do normalności podobnie jak posadzka pod nim, która już nie była skuta lodem. Sama nie miała pojęcia czemu właściwie po wcześniejszym wybuchu złości tak łatwo uległa prośbie Wacka i postanowiła jednak się nad nim zlitować. Nagły przypływ wspaniałości? Nieważne, najważniejsze, że magia jej nie zawiodła i potrafiła odwrócić skutki swoich własnych działań, bo dzięki temu nie musieli potem się tłumaczyć w zamku z tego czemu właściwie pewien student skończył będąc po części roślinką.
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Chłopak szczerze nie spodziewał się takiego łaskawego gestu. Był przekonany, że teraz mu już zostanie jedynie dogorywania jako pół-roślina, ale bardzo prędko okazało się jak wielce się mylił. Z wielką wdzięcznością spojrzał na swoją witkę, która zaczęła mu odrastać w kształt swojej standardowej dłoni. - Dziękuję - dodał z pokorą, tracąc wcześniejszy wigor, który go rozzłościł. Puchon doceniał pełną gamę uczuć, ale te negatywne trawiły go żywym ogniem jeszcze długo zanim ich wybuch się skończył. - Jak to zrobiłaś? - Zapytał z ciekawością wędrowca do świtu, chcąc odkryć jakoby świat na nowo i doedukować się po tym starciu? Tej sprzeczce? Tym dziwnym incydencie? - Teraz powinienem zmienić się w strusie i schować głowę w piasek.
Mulan Huang
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Cóż może i był to swego rodzaju niespodziewany gest dobrej woli, które mogło być podyktowane tym, że efekt pitego wcześniej eliksiru zaczął już słabnąć. Przynajmniej dzięki temu mogła zapanować nad sobą na tyle, aby faktycznie ulitować się nad chłopakiem i odczarować go z tej niezwykle niewygodnej formy. - Co? W sensie, że te łapki? - zapytała, nie wiedząc jeszcze przez chwilę o co dokładnie chodziło Wodzirejowi. Dopiero później przystąpiła do tłumaczenia. - Niekompletne Virherba. Nie ma nigdzie zasady, która mówi, że musisz przeprowadzić transmutację w pełni. Możesz ją w końcu zatrzymać na dowolnym etapie. Zresztą rzucając zaklęcie skupiłam się przede wszystkim na twojej ręce, a nie reszcie ciała. W zasadzie dowolne zaklęcie odwracające skutki transmutacji mogłoby ci przywrócić normalny kształt dłoni. Finite przynosi najwyżej średnie efekty, a zwłaszcza jeśli się do niego nie przykładasz. Naprawdę nie sądziła, że będzie mu to tłumaczyła, ale właśnie w takim położeniu wylądowali. Uśmiechnęła się nawet z rozbawieniem na jego kolejną uwagę odnośnie strusia. Niby transmutacja w kręgowca była bardziej złożona, ale skoro Wacek już był jednym to nie będzie to takie trudne jak pozbawienie go kręgosłupa? - Słuchaj, jak chcesz być strusiem to spoko. Postaramy się spełnić to marzenie - zaproponowała, będąc całkowicie szczerą ze swoim zamiarem podjęcia prób transmutowania kolegi.
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Patrzył na Gryfonkę z czymś pomiędzy: co ona pierdoli a jakie fajne uwagi. Problem był w tym, że Wacek tego strumienia świadomości nie chciał przerywać, zresztą wiedza paranaukowa o transmutacji niemal zawsze stanowiła o czymś ciekawym. Inaczej sytuacja miała się z tym, że o ile wiedział o możliwościach częściowej transmutacji czegoś lub kogoś to raczej nie miał potrzeby bawienia się w takie zabiegi. Wszak po co był mu kiep od fajki tylko w połowie zmieniony w guzik od spodni? Bezsensu. - Mam taką przypadłość, że umiem czarować tylko jedną ręką - dodał na swoją obronę, gdyż zjawisko należało do bardziej popularnych w tym świecie, do tego, że jedna ręka odpowiada za czary a druga za walenie konia. To czysta higiena pracy sama w sobie. - Dobra, ale zmieniałaś już kogoś w strusia? Bo ja się na to zgadzam, ale czy poradzisz sobie tutaj z dzikim strusiem bez świadomości tego gdzie jest i co robi? - Zapytał, bo już odeszła mu dzika ochota i chęć krzywdzenia dziewczyny tak samo jak i on sam nie udźwignąłby takiego ciężaru jak walka ze strusiem bojowym w najbardziej nawiedzanej chatce całej Anglii. - Dajesz bejbe - powiedział, chcąc się zrelaksować przed naglą zmianą formy.
Mulan Huang
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Z pewnością czymś wyjątkowym było to, że dziewczyna raz na jakiś czas mówiła z sensem, ale jeśli chodziło o magiczną faunę oraz transmutację to z pewnością posiadała jakąś wiedzę i umiejętności. Głównie chodziło o rzeczy praktyczne, ale i od czasu do czasu potrafiła powiedzieć też coś z teorii. Tak było w tym przypadku. Głównie przez to, że było to coś, czego nie wyniosła z książek, a po prostu doszła do tego na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji. - Współczuję. Ja niby głównie prawą, ale czasami jak czymś się zajmuję to potrafię i lewą chociaż idzie mi nieco gorzej - przyznała, bo w sumie operowanie różdżką wymagało jakiejś większej koordynacji, której nie posiadała tak rozwiniętej w drugiej ręce. - W strusia nie. Tylko w fotel - odpowiedziała, ale w zasadzie nie widziała nic złego w tym, aby spróbować jeśli tylko chłopak był gotowy na to, aby podjąć podobne ryzyko. - Skarbie, pracuję na co dzień ze zwierzakami. Poradzę sobie - zakasała jeszcze rękawy i postanowiła przystąpić do dzieła. Problem był jeden: Mulan Huang nigdy na żywo nie widziała strusia także odtworzenie go z pewnością było pewnym wyzwaniem. Poza tym pierwszy raz rzucała Humanum. Starała się odtworzyć wiernie zarówno inkantację jak i towarzyszący jej ruch różdżką. Czy jej wyszło to osobna kwestia. Na pewno udało jej się przemienić Wacława w coś, co po włożeniu pewnego trudu przypominało jakoś jakiegoś pokracznego ptaka z wydłużoną szyją chociaż był on raczej mniejszych rozmiarów niż powinien. Wyglądał też jak jakiś wypłosz albo po prostu wynik chowu wsobnego. Zdecydowanie nie poszło jej to jak powinno i dlatego postarała się w miarę szybko odczynić skutki swojej transmutacji. - Dobra, nie wyszło jak powinno. Jak się czujesz? - zapytała jeszcze dla pewności.
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Nie trwało to długo, aby chłopak miał się zgubić w rozmowie. Zaczęło się niewinnie, do tego jak student zaczął patrzeć na swoją lewą i prawą dłoń, myśląc dłużej nad tym czy serio czaruje tylko jedną czy może obiema albo która w ogóle jest prawą, a która to drugą, bo czasem to tak niełatwo jest się odnaleźć w tej rzeczywistości uszytej z konstruktów społecznych takich jak strony świata. Zaś później wyewoluowało to w pogawędkę o ptakach i fotelach. Owszem, Wacek lubił otaczać się chaosem, takim raczej kontrolowanym, ale to nico przerastało jego mały móżdżek. - Fotelem to ja już bywałem w innych okolicznościach - uśmiechnął się szelmowsko sam do siebie. Mrugnął, a jego ciało już stało się czymś, co przypominało smutowane dodo rysowane przez przedszkolaka. Przez moment student czuł się strasznie dziwnie. Jego kości zmieniły się w coś lekkiego, a tkani - głównie skóra - przyjęła jakiś inny genotyp. Dobrze, że to się szybko skończyło. - Czuję - powiedział tylko tyle, dość zdyszany, siadając prędko na ziemi. Spojrzał się błagalnie na Gryfonke. - Idziemy stąd? - Zapytał między jednym a drugim ciężkim wdechem.