Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Hangar na łodzie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Administrator




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptySro Cze 19 2013, 18:00;



Umiejscowiony tuż pod Hogwartem niewielki budynek przeznaczony jest do przechowywania łódek, którymi pierwszoroczni docierają na swoją pierwszą, wielką ucztę. Połączony jest on bardzo stromymi schodami z Hogwartem i jest to jedyny sposób, oczywiście poza drogą wodną, by się do niego dostać. Niestety zarówno łodzie jak i wiosła uwięzione są za pomocą mocnych zajęć, tak by uczniowie ich nie wykradali. [/i][/size]

UWAGA, KOSTKI: Każda osoba, która chce wypożyczyć łódź, zdejmując tym samym zabezpieczające zaklęcia, musi rzucić kośćmi. Może to zrobić tylko jeśli wypadnie mu parzysta liczba oczek!

Powrót do góry Go down


Curtis Juvinall
Curtis Juvinall

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 213
  Liczba postów : 492
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6488-curtis-laura-juvinall?highlight=Curtis+Juvinall
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6489-jakub-zjem-twoja-okreznice
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyPią Sie 23 2013, 00:11;

Kiedy Curtis cicho skradała się przez pokój wspólny ślizgonów, zegar właśnie wskazywał wpół do piątej. Piątej rano, gwoli ścisłości. Australijka nie mogła zasnąć, dlatego po kilku godzinach nerwowego szamotania się w pościeli, otwierania i zamykania oczu (jak na złość powracał widok tego zamaskowanego, który celował w nich w pociągu) z cichym jękiem irytacji w końcu zrezygnowała z prób uśnięcia. Wsunęła na nogi martensy, stojące przy łóżku i zarzuciła na piżamę przydługawy sweter, po czym owijając się nim, wydostała się z dormitorium - chociaż zorientowanie się w topografii Hogwartu wciąż sprawiało jej problemy.    
Kiedy wyszła poza zamek, zaczynało już świtać. Piąta rano, godzina pozornie nieistniejąca. Juvinall ostatnio jednak odkryła, że taka jednak istnieje! Kiedy nie mogła zasnąć, wychodziła na jeden z korytarzy, wskakiwała na parapet wysokiego okna i chuchając na szybę, rysowała Annie Pogłaszczę Twoją Śledzionę albo Henry'ego Sprzedam Cię Jako Kabanos, czy innych, typowych dla Australijki bohaterów. Wszyscy byli jednak uśmiechnięci. Delikatne światło załamywało się na ich konturach, o tej godzinie było najłagodniejsze. Makabryczni bohaterowie wyglądali ślicznie. Spokojnie. Niegroźnie. Żaden z nich nie miał różdżki, którą mógłby odebrać komuś życie.
Natomiast dzisiejszego poranka, ciągnęło ją w stronę jeziora. Podobno mieszkała tam ośmiornica! Ośmiornica Utopię Cię I Nikt Nie Znajdzie Twoich Zwłok?
Zamiast jednak skręcić nad jeden z dostępnych dla uczniów brzegów, skierowała się się do budynku, w którym przechowywane były łodzie, a do którego prowadziły bardzo strome schodki. W dodatku śliskie! Curtis zniosła jednak te niedogodności, aby zaraz postawić nogę w tym miejscu, do którego zdaje się, nikt chyba dawno nie zaglądał. W końcu klapnęła na jednym z brzegów zabudowania, machając nogami nad łódką. Od razu przyszło jej do głowy, aby kiedyś wykraść taką łódkę - jeśli wilkołaki bały się wody, plan można z powodzeniem nazwać planem życia.
Tymczasem jednak wyjęła z kieszeni dość wysłużoną paczkę papierosów i za pomocą różdżki, która wcześniej została wetknięta do buta, zapaliła jednego z nich (papierosa, nie buta!) i szczelniej owinęła się lichym sweterkiem. Wrześniowe poranki były nieprzyjemne.
Powrót do góry Go down


Caleb Loudshoot
Caleb Loudshoot

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 117
  Liczba postów : 155
http://czarodzieje.org/t6491-caleb-loudshoot
http://czarodzieje.org/t6987-smieszka#199468
http://czarodzieje.org/t8852-caleb-loudshoot#248512
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyPią Sie 23 2013, 02:03;

Przedziwny zbieg okoliczności, bo tak się składało, że Caleb akurat też nie spał. Nie spał zresztą przez całą noc. Spędzał wieczór w Hogsmeade, siedząc w pubie, udając, że pije dużo alkoholu i obserwując nudnych imprezowiczów, którzy na początku byli może jakże rozrywkowi i jakże wspaniali, ale po godzinie leżeli już z głowami we własnych wymiocinach. Zanim się zorientował, wieczór zmienił się w późną noc i gdy Loudshoot wyszedł z pubu, zostawiając na barze na wpół wypitą szklankę ognistej, uderzyło go w twarz chłodne, nocne powietrze i widok gwiazd wyzierających spomiędzy kaptura ciemnych chmur. Odetchnął, a jego oddech zmienił się w obłoczek pary, a chłopak zdawał się być nim wyjątkowo zafascynowany, bo przez następną godzinę chodził za nim wszędzie. Oddech zaprowadził go na błonia i kazał długo po nich błądzić, aż zdrętwiały mu nogi, a czerń nieba w końcu przełamał jasny odprysk dnienia. Caleb zaśmiał się z tego po cichu. To zabawne, że nie spał ani minuty, ale i tak nie potrafiłby nikomu wytłumaczyć, co robił całą noc, bo nie robił zupełnie nic. Prawdopodobnie zapytany zmyśliłby jakąś zabawną historyjkę o lataniu na hipogryfach albo napadzie na Ministerstwo Magii, ale nikt i tak go nie zapyta, bo nikt też nie miał pojęcia, że nie siedzi w swoim dormitorium. I nie powinien, w końcu nie było mu wolno wychodzić po dwudziestej drugiej. Aczkolwiek przyłapany w tym momencie kłóciłby się długo o to, jak ta sprawa wygląda, bo cisza nocna ciszą nocną, ale przecież zaczynało powoli świtać, więc nie było mowy o żadnej nocy!
Caleb znów zaśmiał się do siebie ze swojej niesamowitej dedukcji, a potem brutalnie rozdzielił dwa ostatnie papierosy w paczce, by jednego z nich wetknąć do ust i dostrzec w tym samym momencie postać przemierzającą błonia. Zaśmiał się ponownie, bo z daleka tę postać rozpoznał. Tak mu się wydawało, że od przyjazdu do szkoły chyba czekał na takie spotkanie. Może dlatego nie spał. Ale ta teza akurat jest śmieszna.
Niewiele myśląc, dziarskim krokiem ruszył za swoją znajomą, obserwując, jak znika w budynku na łodzie i za kilka minut i jego wchłonęło to wspaniałe miejsce, pachnące zbutwiałym drewnem.
- Dzień dobry, Curtis - przywitał się z lekkim uśmiechem, smakując jej prawdziwe imię na języku z wyczuciem konesera. - Ładne imię - dodał po chwili, w duchu zaśmiewając się z tego cudownego żartu.
Przypalił swojego papierosa, który zamarł do tej pory w oczekiwaniu w jego ustach i powolnym krokiem zaczął przybliżać się do dziewczyny, obserwując ją bezwstydnie.
Powrót do góry Go down


Curtis Juvinall
Curtis Juvinall

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 213
  Liczba postów : 492
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6488-curtis-laura-juvinall?highlight=Curtis+Juvinall
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6489-jakub-zjem-twoja-okreznice
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptySob Sie 24 2013, 01:11;

Słysząc za sobą jakiś głos, podskoczyła, o mało co nie wrzucając papierosa do wody, a siebie samej do łódki, nad którą sekundę wcześniej beztrosko machała nogami. Czyżby faktycznie okazało się, że to zamaskowany mężczyzna z przedziału przyszedł po nią, bo z nerwów pomylił ją i Kaię, a tak naprawdę od początku to Juvinall miała być ofiarą?
Tyle, że to nie był żaden zamaskowany mężczyzna.
- Dzień dobry, Caleb - spodziewała się, że w końcu natknie się na Caleba. Ale sądziła, że będzie to spotkanie na którejś z lekcji, z której szybko wyjdzie, tłumacząc się bólem głowy. Nawet obmyśliła już plan awaryjny; miałaby wcisnąć gryfonowi, że w Londynie mieszka jej złowroga siostra bliźniaczka Laura! Teraz jednak uznała, że byłoby to całkowicie bez sensu. I Caleb prawdopodobnie by już w to nie uwierzył, sniff. Podczas zamieszania w wielkiej sali szczęśliwie nie musiała nic wyjaśniać, a od tamtego czasu, kiedy wczesnym rankiem wyszła z ws, nie widziała się z gryfonem. W dziwny sposób, jego obecność, jego ramiona, naprawdę jej wtedy pomogły. I to generalnie był następny powód, który skłaniał Curtis do unikania Loudshoota.
- Podobno w spadku po ciotce, Curtis Uwędzę Twój Naskórek. Słyszałeś o takiej? - uniosła brwi, zaciągając się papierosem. O nienienie, nie będzie udawać, że nic nie pamięta, nie spróbuje ucieczki czy czegoś równie bezsensownego. Postara się go poznać. To był najlepszy sposób na ograbienie kogoś z tej cechy, która zmuszała Curtis do mianowania Caleba intrygującym. Być może była to paranoja, fakt. Takie podejście do życia prędzej czy później musiało się źle skończyć. Ale odkąd okazało się, że Caleb nie jest żadnym mugolem, co więcej (!!!) będzie uczył się w tej samej szkole, Curtis nie mogła wyrzucić go z pamięci. Najgorzej.
Powrót do góry Go down


Caleb Loudshoot
Caleb Loudshoot

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 117
  Liczba postów : 155
http://czarodzieje.org/t6491-caleb-loudshoot
http://czarodzieje.org/t6987-smieszka#199468
http://czarodzieje.org/t8852-caleb-loudshoot#248512
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyWto Sie 27 2013, 02:14;

Zaciągnął się głęboko papierosem, póki płuca nie zabolały od nadmiaru dymu kłębiącego się wewnątrz nich (pewnie się na niego za to obrażą śmiertelnie, hihihi) i uśmiechnął na jej przywitanie. Oczywiście, że nie uwierzył by w takie bajki, pewnie nawet gdyby szok nie odebrał jej refleksu w Wielkiej Sali i już wtedy uraczyłaby go taką historią, też by nie uwierzył. Miała coś takiego w spojrzeniu, co przykuwało jego uwagę w sposób wręcz natarczywy, czego z niczym by nie pomylił i musiałby zobaczyć Curtis i domniemaną Laurę obok siebie, żeby ewentualnie przyznać, że tak patrzeć potrafi więcej niż jedna osoba.
Podszedł i usiadł obok niej, w odległości pozwalającej ich ramionom się zetknąć. Z takiej perspektywy wydawała się chyba jeszcze ładniejsza!
Roześmiał się cicho, nie otwierając ust, gdy kontynuowała poniekąd zabawę z ich pierwszego spotkania. Odchylił się lekko, by móc objąć ją spojrzeniem i uśmiechnął się leniwie, zaspanym, asymetrycznym uśmiechem.
- Jeśli to ta sama, która czasem współpracowała z Geoffreyem Zrobię Biżuterię Z Twoich Ścięgien, to tak, nawet całkiem wiele - powiedział po chwili ciszy, rozpływającej się pogłosem jego słów. Budynek na łodzie miał śmieszną akustykę - a przynajmniej dla Caleba była śmieszna - i Loudshootowi bardzo podobało się, jak w tym echu brzmi głos Juvinall. Średnio zdawał sobie sprawę z tego, że wszystko tak na prawdę, co miało coś wspólnego z nią, bardzo mu się podobało.
- Jak podoba ci się Hogwart? - spytał, prostując się i odwracając wzrok na łodzie, znów wypełniając po brzegi płuca dymem, a później wydychając go powoli, bo w chłodnym, wilgotnym powietrzu unosił się on niespiesznie, rozpraszając przed twarzą.
Powrót do góry Go down


Curtis Juvinall
Curtis Juvinall

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 213
  Liczba postów : 492
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6488-curtis-laura-juvinall?highlight=Curtis+Juvinall
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6489-jakub-zjem-twoja-okreznice
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyWto Sie 27 2013, 23:10;

Nie odsunęła się, chociaż z początku chciała to zrobić, tłumiąc w sobie inne odruchy, które nakazywały jej zostanie w miejscu, ewentualnie dopasowanie się do Caleba; tak, aby ich ramiona wciąż się stykały. I zaraz faktycznie pożałowała, że nie wstała, bowiem nasunęło się irytujące uczucie, nakłaniające do złożenia głowy na ramieniu Caleba, do zamknięcia oczu i leniwego cieszenienia się z samej obecności Loudshoota, która ... oh, Juvinall PRZESTAŃ.
Kiedy się zaśmiał, Juvinall spojrzała na niego, również powstrzymując uśmiech, który w tym momencie zaledwie leniwie próbował przebić się przez obojętność, coraz trudniej na curtisowej twarzy utrzymywaną.
- Podobno miała z nim romans. - stwierdziła, po czym zaciągnęła się kończącym się papierosem po raz ostatni i cisnęła niedopałek do wody, celując tak, aby nie wpadł na łódkę pod ich nogami. Swoją drogą, naszła ją myśl, aby faktycznie WYPOŻYCZYĆ (wcale nie ukraść nieu) łódkę i udać się nią w rejs po jeziorze. Ciekawe, czy Caleb by zaaprobował? Sic, Juvinall, naprawdę potrzebna ci czyjaś aprobata? - I słyszałam, że mieli nawet dziecko, moją kuzynkę. Tylko, że kiedy skończyła szesnaście lat, matka uwędziła jej naskórek, a później ojciec podarował ciotce Curtis naszyjnik na rocznicę, oczywiście zrobiony ze ścięgien córki. Nie powstrzymali mrocznej natury. - opowiedziała mu beznamiętnie, pod koniec odwracając wzrok i wbijając jasne spojrzenie w łódkę.
- Nijak mi się podoba. - wzruszyła ramionami. - Pomijając fakt, że zanim przekroczyłam jego prób, wilkołaki zabiły moją koleżankę, to... podziemia w których mieszkam, nie nadawałyby się nawet dla psychopatów. - skrzywiła się nieznacznie, na znak buntu z irytacją szczelniej opatulając się luźnym swetrem, narzuconym na krótką koszulę nocną, która najprawdopodobniej była po prostu jakimś rozciągniętym t-shirtem nie sięgającym nawet do kolan. ZIMNO, hartujemy się, to już nie Australia!
Powrót do góry Go down


Matt Cunningan
Matt Cunningan

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 389
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4913-matt-cunningan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4914-matt-cunningan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7893-matt-cunningan#220772
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptySro Lis 13 2013, 16:51;

Matt swoje złe dni lubił spędzać w samotności. Przechadzając się po terenach należących do zamku rozmyślał nad prawdziwym sensem życia. Często łapały go problemy egzystencjonalne. Zastanawiał się co powinien właściwie w życiu robić. Jaki każdy ma cel. Przecież nie chodziło o to, żeby każdemu sprawiać przyjemność. Jednakże innego powodu nie znajdował. Dlatego sam miał się męczyć i dawać żyć innym? Ktoś tak kiedyś powiedział: "Żyj i daj żyć". Czy to nie pokazuje naszej egzystencji w świetle bezsensu? Skoro każdy może robić to co chce, to gdzie tu logika? W przeszłości każdy miał z góry przeznaczoną rolę. Dlaczego to się zmieniło? Ludzie przestali być ograniczeni? To chyba dlatego, że poziom intelektualny z czasem podnosił się. A żeby wyciągnąć takie wnioski nie trzeba być geniuszem. Tego typu sprawami zajmował się na co dzień Matt. Odwiedzał przeróżne miejsca. Czasami naprawdę dziwne. Nikt nie spodziewałby się, że można w takich miejscach przebywać. Bo kto lubiłby siedzieć w budynku na łodzie? Nie wpadł dotąd na to chyba nikt. Nigdy nie spotkał tu nikogo. A to było przepiękne miejsce. Tafle wody można było dotknąć bez żadnych trudności. Widok wielkiego jeziora tylko prowokował do zadumy. To chyba otoczenie wpływało na Cunningana w jego rozważaniach. Ale lubił to. Często chodził po Zamku i zwiedzał. Przez tyle lat nie odkrył wszystkiego. A był bardzo wścibski. Chciałby zgłębić wszystkie jego tajemnice. Ale czy to możliwe? W budynku na łodzie jak zwykle przysiadł na styku poziomu wody z ciężką płytą. Jeśli lubiłby pływać, na pewno zaczynałby to robić tutaj. A tak po prostu przyglądał się światu. I wyciszał. W jego wypadku to było najważniejsze. Zachowanie spokoju. Bo bez tego ciężko byłoby mu przetrwać z ludźmi.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptySro Lis 13 2013, 17:13;

Ale chyba każdy tak miał. W sensie, każdego łapała czasem taka życiowa zadyszka. Spadek formy. W takich chwilach po prostu trzeba przysiąść, zwolnić, w każdym razie odpocząć. Odpocząć i zastanowić się, nad tym, czy warto zdobyć tę górę? Czy właściwie obraliśmy szlak? A może to nie jest szczyt naszych marzeń? Może właśnie ten drugi jest nam pisany? Te pytania dręczyły ostatnio Piątka. Szczerze mówiąc, nie wiedział co zrobić. Z jednej strony nauka, a z drugiej sztuka..A najgorsze było to, że czasu do podjęcia decyzji było coraz mniej.. Cóż zrobić. Może nie wybierze żadnej z tych dróg, może zostanie kimś innym? A może po prostu postawi na bycie sobą. W końcu, dotąd, jakoś mu to wychodziło. Szczególnie ostatnimi czasy. Nawet poznał kilka osób.
Z bólem jednak muszę stwierdzić, iż większość poznanych przezeń dziewczyn i chłopaków niezbyt mu odpowiadała. Czemu? Sam nie wiedział. Byli inteligentni, wygadani i tak dalej, ale.. była jakaś niezgodność charakterów między nimi. To nie był typ człowieka, z którym Piątek mógłby się w ciemno zaprzyjaźnić. Ale nigdy nie mów nigdy, prawda? W końcu przyjaźń, podobnie jak miłość nie może być dziełem przypadku. To uczucie, relacja, o którą trzeba dbać. Trzeba ją pielęgnować i takie tam. Kto kiedyś miał przyjaciela, albo prawdziwie się zakochał, zrozumie.
W każdym razie, Piątek poszukiwał jakieś dobrego miejsca do rysowania. Znalazł je. Taka polanka, w drodze do Hogsmeade, nieopodal Jeziora, kilka minut drogi od budynku na łodzie. Zasadniczo, nigdy tam nie był. Znaczy, był. Ale nigdy w innych okolicznościach niż jakaś ważna ceremonia. Ciekaw był, jak wyglądało ów miejsce, gdy nikt tam nie uczęszczał. A może właśnie było to znane miejsce? Może to tam odbywały się jakieś dzikie popijawy? Albo zbliżenia intymne? Kto wie.. On na pewno nie. Właśnie dlatego tam zmierzał. Chciał się dowiedzieć.
Wszedł spokojnym, acz trochę niepewnym krokiem, do pomieszczenia. Teraz, takie opustoszałe, sprawiało wrażenie jeszcze większego. Choć nie było takie do końca puste.. ktoś tam był i wcale nie chodzi o Ambrożego. Kto to.. Matt?!
OŻESZTYKURWAJEBANAKIJEMIMURZYŃSKIMKUTASEMPRZEZCAŁĄNOCMAĆ!
Więc on żyje?! Czemu nie dawał znaku życia?! Okej, okej. To Matt. On taki był. I nic nie dało się z tym zrobić. Chociaż.. może się dało. Tylko on nie próbował? Zasadniczo, nie bardzo chciał zmieniać kuzyna. Był dobry taki, jaki był. – Dzień dobry. Można? – zapytał, tak jakby ta długa nieobecność przestała istnieć. Jak gdyby widział go wczoraj, góra przedwczoraj .Cóż. Tak się z nim właśnie rozmawiało. Może źle, ale Ambr zawsze uważał, że nie chłopak nie lubi, jak się robi bóg wie jaki cyrk, bo wrócił.
Powrót do góry Go down


Matt Cunningan
Matt Cunningan

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 389
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4913-matt-cunningan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4914-matt-cunningan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7893-matt-cunningan#220772
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptySro Lis 13 2013, 17:29;

Najbardziej z wszystkiego Matt nie lubił szumu, jaki ze sobą niosła większa ilość nastolatków. Nie wiedzieli chyba, że kluczem do sukcesu była dyskrecja. Zresztą. Czym tu się było przejmować. Często podsłuchiwał rozmów różnych grup uczniów. Nie żałował ich. Nie reprezentowali sobą zazwyczaj niczego. Nie wyróżniali się spośród tłumu. Prawdę mówiąc to Ci najbardziej błyszczący wśród rówieśników najłatwiej gaśli w przyszłości. Bo nie prezentowali sobą niczego, poza tym, że zrzeszali wokół siebie tłumy równie głupich osób. Sam wolał się nie wyróżniać. Łapał się nawet na tym, że nie wiedział, który jest dzień tygodnia. Nie liczył godzin i dni. Jedyne co robił to brnął do przodu, robił swoje. Akurat w tym znajdował szczęście.
Nagle z chwili zadumy wyrwał go czyjś głos. Bardzo znajomy, jakby słuchał go przez wiele lat. To wszystko wywołało w nim lekką, wewnętrzną radość. Jakby znał tego kogoś bardzo długo. Powoli odwrócił się za siebie. Nie spieszyło mu się. To by chyba pokazywało, że mu zależy. A nie było chyba teraz niczego, na czym mógłby się skupić. Jeszcze żywiej jego ciało zareagowało na widok Ambroge'a. Nie widział kuzyna bardzo długo, a przecież chodzili do jednej szkoły. Jak to było, że to nie on sam się cieszył, tylko jego organizm? Trochę zaniedbał kontrolowanie emocji. Jakby w nim wygasły. Rzucił wzrokiem na kuzyna i się uśmiechnął. - Kogo moje oczy widzą. Jasne, siadaj - powiedział do niego odsuwając się lekko w bok i klepiąc miejsce, które naznaczył na potencjalne dla kuzyna. Jak to było, że nie widzieli się tyle, a dalej między nimi było ciepło? To chyba przez więzy krwi. No i jemu jedynemu mógł zaufać.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyCzw Lis 14 2013, 23:30;

Nie tylko dyskrecja. Szczerość również była bardzo ważna. Z tym, że trzeba z nią było uważać. No bo przecież, w całej tej szarej masie ludzi, z których składała się społeczność szkoły nie można było zaufać. I nie tylko powierzać tajemnice, ale.. no. Zwyczajnie powiedzieć tak bez ogródek. Że coś się nie podoba, albo podoba. Tylko tak nie szczędząc w słowach. Szczęśliwie były na tym świecie takie osoby jak jego rodzice, Elsie, czy choćby jego kuzyn. Tym zawsze mógł się wyżalić. Nie. Nie wyżalić. Przedstawić subiektywną prawdę. Wyrazić swoje poglądy. Bez bólu i żalu. Bez strachu, że ktoś inny o nich usłyszy. Oczywiście najmniej pewny był Elsie, ale swoich rodziców i Matta właśnie niemalże w 101 procentach.
Gdy usłyszał słowa chłopaka o tym, by się dołączyć, zrobił to bez słowa. Usiadł, po czym uścisnął mu dłoń. – Witaj. – Tyle im wystarczyło. To było naprawdę niesamowite. Tak bliski mu człowiek, jak Matt. A tak skromne powitanie. Bez żadnych fanfar. Bez żadnych zbędnych gestów i całej tej otoczki w stylu „O BOŻE, JAK JA CIĘ DAWNO NIE WIDZIALEM. TY BYKU WYROSŁEŚ..!” i tak dalej. Im wystarczał jedynie uścisk dłoni. I spokojna rozmowa. O wszystkim. I o niczym. Czyli w sumie o wszystkim. – Palisz? – zapytał, wyciągając paczkę z kieszeni. Siebie poczęstował, może i Matt też będzie miał ochotę? Kto wie? – No. I gdzieś się podziewał. I nie mów mi, że w Zamku, bo nie uwierzę. Pytałem o Ciebie. Nikt Cię nie widział. Choć w sumie.. znając Ciebie. Pewnie pytałem niewłaściwe osoby.. – uśmiechnął się lekko. Zasadniczo, trochę za nim tęsknił. Trochę. To był jego jedyny krewny w Hogwarcie. A najśmieszniejsze było to, że z człowiekiem, którego poznał zasadniczo parę dni przed rozpoczęciem nauki w Hogwarcie, bo przecież nie wychowywali się w blisko siebie, znał lepiej niż własne rodzeństwo. Przyrodnie, bo przyrodnie, ale zawsze. Zwłaszcza, że z tamtymi miał stały kontakt. Z Mattem nie zawsze tak było.
Powrót do góry Go down


Matt Cunningan
Matt Cunningan

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 389
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4913-matt-cunningan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4914-matt-cunningan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7893-matt-cunningan#220772
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptySob Lis 16 2013, 08:17;

Jeżeli znało się Matta, to wiadomo było, że wiele słów może go opisać. Był dobitny, szczery, bezpośredni. Ale nikt nigdy nie użyje słowa wylewny. To, jak opisywał swoje emocję można by zmieścić w kilku słowach. Nie tłumaczył się. Mówił, że jest mu źle i sam próbował stawić czoła wszystkim problemom. Wychodził z założenia, że dopóki walczy - jest zwycięzcą. Przecież każda porażka buduje podwaliny pod zwycięstwo. Co w tym było złego? Może żył złudną nadzieją, że spotka go coś, co odmieni jego świat. Ale co z tego? Każdy ma swoje lęki i nadzieje. A skoro nie był minimalistą, to czego mógł oczekiwać? Zlikwidowania głodu na świecie albo wiecznego pokoju?
- Przecież wiesz, że się nie wyróżniam.. - zaczął powoli Matt. - Na chwilę musiałem zejść wszystkim z oczu.. Mam nadzieję, że rozumiesz.. - przeciągnął ostatnie zdanie. To było bardzo miłe, że ktoś tak o niego dbał. Że ktoś zauważył jego zniknięcie. Chociaż.. Gdyby nie to, że są kuzynami i tyle się znają.. Pewnie nikt by tego nie spostrzegł. I chyba o to chodziło. Na jakiś czas zniknąć, odpocząć. Nabrać nowej siły. Stać się niedostępnym na zewnętrzne bodźce. Być samemu sobie kowalem. To straszne. W końcu ludzie powinni żyć w interakcjach. Jak nazwać takich jak on? Odrzutami?
Matt rozejrzał się nerwowo. Po chwili przypomniał sobie, że Ambroge go pytał o papierosa. Dawno nie palił. Nie miał tego złego nałogu. Może go to uspokajało, ale co miał robić? Sztucznie separować się od świata? Już to robił, bez dodatkowego, zbędnego bagażu. Mimo wszystko kiwnął tylko głową i sięgnął po papierosa. Szybko go odpalił. Jakby był poddenerwowany.
Powrót do góry Go down


Maria DeTank
Maria DeTank

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 139
  Liczba postów : 108
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8615-maria-detank
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8617-listy-pann-detank#243294
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8618-maria-detank#243299
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptySro Cze 18 2014, 21:32;

Maria Uznała że jest to dobre miejsce na opiekowanie się Vivan. Vivan zwierze z gatunku groźnych do którego z wzajemnością przywiązała się młoda krukonka. Dlaczego budka na łodzie to dobre miejsce? to proste bo jest tu mało osób ni nikt nie będzie przeszkadzał jej w spędzaniu czasu z jej zwierzęcą przyjaciółką. Panna DeTank wyciągnęła książkę by sprawdzić jak odpowiednio się opiekować żmijoptakiem. Po spełnieniu wszystkich informacji z książki w praktyce Maria postanowiła pobawić się z Vivan. Kiedy wieczorem Vivan usnęła Maria wyciągnęła zwój i pisała wypracowanie. Kiedy akurat skończyła to młoda żmijoptak się obudziła a że był już wieczór Maria musiała z ciężkim sercem odnieść ją do jej aktualnego miejsca zamieszkania.

zt
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyNie Wrz 07 2014, 17:16;

Jako szkraby, Clara i Jupiter lubili spędzać w budynku na łodzie znaczną część wolnego i także niewolnego czasu. Miejsce musiało przyciągać ich tym, że nauczyciele średnio lubili, kiedy uczniowie się tutaj zapuszczali, rzadko można tutaj było kogoś spotkać.
Poza tym to było idealne miejsce na zabawę w piratów.
Gdyby wszystko dalej byłoby takie proste, a oni wcale by się nie zmienili, prawdopodobnie najchętniej wyciągnęliby różdżki i siłą wyobraźni zmienili w szable, skacząc po łódkach i wymyślając sobie od szczurów lądowych. Cud, że nigdy żadne z nich nie wpadło do wody!
Clara wybrała to miejsce z premedytacją, przyznaję. Może liczyła trochę, że zmiękczy ono serducho Leightona i wybaczy jej on tę okrutną ucieczkę i to, że opuściła go bez słowa wyjaśnienia. Planowała mu to teraz wszystko dokładnie i spokojnie (okej, to nie było takie pewne, oboje byli w gorącej wodzie kąpani) wyłożyć, przecież on musi zrozumieć to wszystko, co pchnęło ją do podjęcia decyzji o wyjeździe! Raz w życiu wyszła z niej egoistka i chociaż teraz za to płaciła, a ucieczka na nic jej się zdała, to wcale nie żałowała tego, że chociaż spróbowała.
Ubrana w luźną, krótką kwiecistą sukienkę, we włosach spiętych w koka na czubku głowy, ruszyła ku budynkowi na łodzie, układając sobie w myślach to, co miała powiedzieć przyjacielowi. Kiedy już tam się znalazła, usiadła na brzegu, obok jednej z łodzi. Stęskniła się za nim niesamowicie, cieszyła się też, że wreszcie go zobaczy - nie brała pod uwagę opcji, że Jup miałby się na nią obrazić na zawsze, przecież to było absurdalne. Jupiter zawsze był i zawsze będzie, sądziła. I było to myślenie bardzo błędne i krzywdzące, bo biorąc go za przyjacielski pewnik, uczucia chłopaka siłą rzeczy zrzucała na dalszy plan, nawet nie podejrzewając, co on sam przeżywał i w dalszym ciągu przeżywa.
Clara Hepburn musi się przyzwyczaić, że nie wszystko będzie jej wybaczane.
Powrót do góry Go down


Jupiter Leighton
Jupiter Leighton

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : jestę planetę
Galeony : 245
  Liczba postów : 182
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9518-jupiter-leighton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9519-don-t-stop-the-music
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9521-jupiter-leighton
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyNie Wrz 07 2014, 23:17;

To prawda. To miejsce kojarzyło mu się bardzo dobrze. Uwielbiał zabawy w magicznych piratów, chowanie się po tych wszystkich łódkach i ganianie się po nich... zaskoczony był co prawda wyborem tego miejsca na poważną rozmowę, ale jak zwykle nie wnikał w pobudki ludzi do takich, a nie innych zachowań. Przyjął wiadomość ze stoickim spokojem, choć tak de facto wciąż nie był pewien, czy dobrze robi. Nie miał nawet pojęcia co w tym momencie czuje do Hepburn. Tak, była jego najlepszą przyjaciółką. Tak, podkochiwał się w niej. Ale ona wolała wyjechać, nie dając znaku życia. Nie wysyłając żadnego, pierdolonego listu. Z każdym dniem starał się o niej zapomnieć, wmuszając w siebie papkę ze słów "teraz jest szczęśliwa". A przecież chciał jej szczęścia. Jupiter zawsze kurwa chciał cudzego szczęścia. Umartwiał się, rezygnował ze swojego życia, byleby zawsze ten ktoś był zadowolony ze swojego. Posądzenie go o bycie egoistą było ostatnim, o co można byłoby go podejrzewać. W pewnym momencie poczuł, że to go przerasta. Że nie jest w stanie unosić na swych barkach większego ciężaru. Ciężaru składającego się z cudzych błędów, porażek, obaw i dramatów. Nosił to ze sobą każdego dnia i miał wrażenie, że wszyscy dymają go w dupę, bo nie dostaje niczego w zamian. Co prawda nigdy nie robił tego dla jakichkolwiek korzyści, ale jemu też mogło być do kurwy nędzy czasem ciężko. Ale na to nikt nigdy nie brał poprawki. Przecież Leighton będzie zawsze. Na skinienie palcem. Świat się będzie walił, ale on wskoczy na swojego zajebistego rumaka, ubierze w zbroję i uratuje cię przed niebezpieczeństwem. Szaleństwo. Niczym prawdziwy gryfon narazi się dla ciebie, a ty...
A ty się nie odezwiesz ani półsłówkiem przez kilka pierdolonych miesięcy.
Tyle właśnie dostał w prezencie od Clary, do której szedł niepewnym, acz leniwym krokiem. Ręce wcisnął do kieszeni swej bluzy i starał się przybyć niezauważony, aby jednak nikt ich nie przyłapał na siedzeniu w miejscu nie do końca przeznaczonym do przebywania w nim. Zawsze tak robili. Ukrywali się, szepcząc konspiracyjnie i tłumiąc śmiech rozbawienia. Tylko teraz nikomu nie było do śmiechu. W zasadzie gryfon był bardzo struty i nieszczęśliwy, bo nie miał pojęcia, co powinien zrobić czy jak się zachować. Skrywał w sobie dużo żalu, podkładów nieokreślonych emocji, które wyżerały go od środka. Szczególnie, że po prostu w pewnym momencie pogrzebał Hepburn, postawił krzyżyk koło jej nazwiska w notatniku i starał się żyć tak, jak gdyby przeszłość nigdy nie istniała. Ale niestety istniała i przypomniała o sobie, wywracając wszystko do góry nogami. Siejąc mętlik w jego głowie i chęć rozwalenia wszystkiego w najbliższym promieniu.
Tak dawno przestali być tylko dziećmi.
Dokładnie to sobie pomyślał, stając tuż przed dziewczyną i patrząc na nią oczekująco. Wciąż z rękoma w kieszeniach, jakby w pozycji obronnej. Wyglądała pięknie, jak zawsze. Ale to niczego nie zmieniało. Żal przecież wylewał się uszami, dlaczego więc Jupiter miałby rozchmurzyć swą twarz? Nonsens.
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyPon Wrz 08 2014, 00:50;

Już kiedy Jup był w odległości kilkunastu metrów od budynku, Clara mogła już stwierdzić, że nie będzie to łatwa rozmowa, a tym bardziej nie będzie ona przyjemna. Nie padną sobie w ramiona najpierw przebiegając łąkę, wydumanych i podniosłych słów wyrażających tęsknotę także mogła się nie spodziewać. Leighton miał pełne prawo być na nią wściekły i Hepburn odniosła wrażenie, że chłopak owo prawo wykorzysta. Kiedy jednak podszedł bliżej, gryfonka zdała sobie sprawę, że to nie wściekłość, a rozgoryczenie i żal buchają z pochmurnej sylwetki chłopaka.
Nie, niestety już nie byli dziećmi, a ich rozłąka trwała znacznie dłużej niż osobne lekcje, które kiedyś zdawały się ciągnąć w nieskończoność, przynajmniej dla Hepburn. Tym razem ona sama im to zgotowała i szkoda tylko, że konsekwencje tej ucieczki nie dotknęły tylko jej, a jak teraz dopiero dostrzegła, także Jupitera, który zdawał jej się w tym momencie tak niesamowicie i boleśnie dlań obcy. Z tymi rękami w kieszeniach, cały najeżony i nieufny, milczący. Był to dla Clary cios, ale uświadomił jej, przynajmniej w jakimś stopniu, co zrobiła i co pogrzebała. Zabolało niemalże fizycznie, kiedy doszło do niej, że wcale nie może teraz podbiec do przyjaciela (?), przytulić go, nie może położyć głowy na ramieniu i pośmiać się z jakichś pierdołek. Tak, zawsze brała go za pewniaka i to w pewnym momencie ją zgubiło. Może mogła już nie wracać? Dać Jupiterowi całkowicie o niej zapomnieć? Nie było to jednak możliwe, za bardzo stęskniła się za swoim przyjacielem i znowu, zamiast spojrzeć na to z jego perspektywy, wróciła jakby nigdy nic, bo w końcu Jupiter na nią czekał. Nie domyślała się, ile jego samego to kosztowało. Założyła wtedy, podświadomie, że wciąż będzie dla niej, a to był wielki błąd, generalnie to w ogóle zbyt często kierowała się domysłami i swoją zwodniczą intuicją. W efekcie teraz wyrosła między nimi bariera i to tylko z winy gryfonki, a jeden list mógł zmienić wszystko. Rzeczywiście Clarcia, spaliłaś za sobą mosty. Teraz jednak potrafiła zobaczyć więcej, szczególnie to, że zlekceważyła ich przyjaźń, biorąc ją za taki pewnik. Tak jak ona potraktowała Jupitera, nie można było nikogo traktować.
- Hej. - rzekła na tyle pogodnie, na ile było ją stać. Głos dziewczyny odbił się cichym echem od ścian i wody. Wstała i zrobiła krok w kierunku Jupitera, bacznie go obserwując, jakby ten miał się zaraz rzucić do ucieczki. Co zresztą nie byłoby takie dziwne.
- Chyba zjebałam. Tak bardzo zjebałam. Wiem, naprawdę. Ale ja w ogóle nie nadaję się do ludzi, to już potwierdzone przez amerykańskich naukowców. - kawalarka. Ha ha. - Potrzebowałam tego, byłam na jakimś pieprzonym skraju i chciałam uciec od wszystkiego i wszystkich... - w miarę jak mówiła, jej głos stawał się coraz cichszy. W końcu zamilkła, aby zaraz dodać. - Musiałam być kategoryczna i urwać kontakty, inaczej nigdy bym nie wyjechała. A musiałam spróbować, Jupiter. - podeszła jeszcze bliżej w nadziei, że chłopak się nie cofnie. No i że chociaż spróbuje ją zrozumieć, chociaż to zapewne nie było łatwe, nawet dla Clary chwilami traciło swój sens.
Powrót do góry Go down


Jupiter Leighton
Jupiter Leighton

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : jestę planetę
Galeony : 245
  Liczba postów : 182
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9518-jupiter-leighton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9519-don-t-stop-the-music
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9521-jupiter-leighton
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyWto Wrz 09 2014, 21:41;

Nie miał pojęcia jak się zachować. Co jej powiedzieć. To wszystko było... cholernie dziwne. Miesiące rozłąki, braku kontaktu, aż w końcu smutne pogodzenie się z losem. Nie podejrzewał, że w ogóle kiedykolwiek wróci. Zraniona niczym sarenka uciekła spłoszona. Jupiter nie rozumiał kobiet, były dla niego tajemnicą trudną do rozszyfrowania. Enigma. Mimo, iż Beatrice zraniła go tak bardzo mocno, nigdy nie pomyślał o ucieczce. Zdusił w sobie żal i rozgoryczenie starając się żyć normalnie. Widocznie dziewczyny były zbyt delikatne. Może dwie porażki Clary były dla niej nie do zniesienia. Ale przecież mówił, tłumaczył, argumentował - na nic się to zdało. Miał więc spokojnie przyjąć, że sobie znika z jego życia nie mówiąc nawet głupiego "żegnaj"? Był zły. Naprawdę przez te wszystkie lata na to nie zasłużył, na jeden list nawet? Może niesłusznie wrastał w poczucie krzywdy i bycia ofiarą "spisku" Hepburn, ale niestety Leighton... miał uczucia. Pomimo bycia facetem. Może nie płakał w poduszkę, nie miał ochoty wszystkiego rzucać w cholerę, jednakże pielęgnował w sobie to okropne uczucia smutku czy zawodu. Być może niesłusznie, a być może jednak chciał też czegoś nauczyć swą... przyjaciółkę?
Sam nie wiedział. Niby był przekonany co do swojej racji, ale z każdą sekundą, która dłużyła się w nieskończoność, stania tutaj, mięknął coraz bardziej. Nawet się wyprostował i spojrzał nieco spokojniej na gryfonkę. Pomimo, iż wewnętrznie go aż telepało z powodu nagromadzających się skrajnych emocji, starał się je w sobie stłumić. Tak jak to robił zawsze. Albo inaczej - próbował. Z marnym skutkiem. Taki z niego nerwusek, hihi.
Jednak zamiast odpowiedzieć na jej pytanie, to po prostu skinął jej głową. Ciężko chyba będzie od niego wydobyć jakieś konkretne zdania, chyba, że już w kompletnej złości, ale to nie byłoby dobre dla nikogo. W związku z czym postanowił, że pozwoli jej mówić. W końcu to ona chciała z nim rozmawiać. On przyszedł wysłuchać. Wierzył głęboko, że powie mu chociaż prawdę i rzeczywiście będzie miała solidne argumenty na to, co zrobiła. Karmił się tym z każdą chwilą, bo znów chciał wierzyć, znów chciał ufać, ale nie było łatwo. Po prostu był za bardzo zraniony. Smutek.
- Zjebałaś - potwierdził. Nie odsunął się, choć miał taką ochotę. Po prostu stał i patrzył się na nią badawczo, szukając czegoś, co mogłoby stanowić jakiś dowód na to, że rzeczywiście jej przykro. - A mówiłem ci tyle razy. Masz gdzieś moje zdanie czy co? Czy chciałem kiedyś na źle dla ciebie? - spytał, machając rękoma, jak gdyby to mogło zobrazować jego burzę w sercu.
Nie mogło.
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptySro Wrz 10 2014, 18:41;

To nawet nie chodziło o dwie porażki, one same w sobie nie były najgorsze. Chodziło o tę zależność, którą zauważyła Clara i od której próbowała uciec - w Hogwarcie wciąż spotykało ją coś złego, powracało do niej jak bumerang, przypominając o błędach i porażkach na każdym korku. Jupiter nie mógł wiedzieć, że podczas gdy Clara była już z Grigiem, Daniel wrócił do Hogwartu, niemalże błagając o wybaczenie i tłumacząc, że między nim a SMS do niczego nie doszło, gryfonka nikomu o tym nie mówiła. Nawet Mii. Nie wynikało to oczywiście z braku zaufania do nich, sama nie potrafiła się z tym zmierzyć, próbowała zignorować i zapomnieć, chociaż była to na pewno dziecinna postawa. To, że nie poinformowała Leightona o ucieczce, także nie wynikało z powyższego powodu, po prostu chciała być sama i odcięta od tego świata, ale co z tego, że dopiero teraz zauważyła, że równie dobrze mogła zwiać, informując Jupitera i wszystkim by to wyszło na dobre?
Miała świadomość tego, że bardzo go zawiodła, teraz widziała to doskonale. I parę razy nawet była bliska stwierdzenia, że lepiej by było może, gdyby jednak zniknęła z jego życia, nie mąciła, zmuszając go do wybaczenia jej na siłę, bo tak to teraz niestety wyglądało. Jup chyba nie chciał tutaj być, to spostrzeżenie bardzo zabolało Hepburn. Która zresztą znów nazwała się egoistką, bo zamiast naprawdę zniknąć z życia Leightona, który swoje już i tak przeżył, o czym Clara doskonale wiedziała, chciała go z powrotem. Oczywiście nie miała pojęcia, że z jego strony kryło się za tym coś więcej, dla niej była to "tylko" zawiedziona przyjaźń i nadszarpnięte zaufanie.
Naprawdę było jej przykro. A przez ten czas naprawdę tęskniła. Miała tylko wątpliwości czy Jupiter uwierzy.
- Nie rozumiesz mnie. - stwierdziła zrezygnowana. - Nie mam gdzieś twojego zdania. To za twoją radą uciekłam, chciałam spróbować czegoś nowego i odciąć się od tych toksycznych ludzi. - wypaliła. - Nie od ciebie, oczywiście. - zaraz się zreflektowała, orientując się jak źle to zabrzmiało. - Uciekłam też od przyjaciół, bo musiałam zerwać kontakt ze w s z y s t k i m i. Przykro mi Jupiter, nie cofnę już tego teraz, uwierz, że jest mi przykro. - mówiła prawdę, ale czy Leighton był w stanie w to uwierzyć? - Chciałam być sama, odcięta od świata i udało mi się to, ale szczerze mówiąc, gówno dało. Mimo to, nie żałuję, że uciekłam, bo gdybym została, pewnie jakieś, kurwa, dwadzieścia osób zdążyłoby mnie zdradzić, okłamać, albo wykorzystać jako dziewczynę na zastępstwo, ewentualnie to już w ogóle na jedną noc, bo przecież jestem taka naiwna i łatwowierna, że do niczego innego się nie nadaję. - Może było to użalanie się nad sobą, Clara miała do tego tendencję, ale jakby nie było, trochę racji miała. Pod koniec zdania zadrżał jej nawet głos, ale przecież to nie ona była tu tą zranioną, nie chciała wywoływać w Jupiterze jakiegoś współczucia, fuj. - Żałuję jedynie, że nie wysłałam ci tego jednego, pieprzonego listu, nie chciałam cię zawieść i sprawić przykrości, jako jedynej osobie, która zawsze jest przy mnie. - no i głosik zadrżał jej jeszcze bardziej, ale w porę przerwała dalszy monolog, aby się przypadkiem nie rozkleić, bo Jup gotów byłby pomyśleć, że Clara naprawdę bierze go na listość! Tymczasem mówiła szczerze, może i z lekką domieszką swego charakterystycznego dramatyzmu, ale jednak wciąż było to szczere.
Powrót do góry Go down


Jupiter Leighton
Jupiter Leighton

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : jestę planetę
Galeony : 245
  Liczba postów : 182
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9518-jupiter-leighton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9519-don-t-stop-the-music
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9521-jupiter-leighton
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyPią Wrz 12 2014, 09:19;

Gdyby miał do wyboru - powrót Clary lub nie, wybrałby to pierwsze. Jeśli zaś byłby nieświadomy, że dziewczyna podjęła próbę powrotu... to tak, chyba lepiej by było, aby została tam, gdzie była. Bo on po prostu starał się żyć z dala od niej. Od osób, które go nieustannie zawodziły, a on próbował przychylić im nieba i dać gwiazdkę. Albo cokolwiek innego, czego pragnęły bądź potrzebowały. Pogodził się jednak ze swym losem, funkcjonując na przyzwoitym poziomie, czyli wciąż tym samym. To, co się tu działo, przerosło jego oczekiwania. Nie sądził, że będzie aż tak emocjonalnie podchodził do tej sprawy. Podejrzewał, że może będzie trochę zawiedziony, ale on był autentycznie zły. Zły na gryfonkę, zły na los, że tak ich urządził. Nie chciał być niemiły, choć zdawał sobie sprawę, że tak w zasadzie to zasłużyła na to. Ale kim on był, by ją karać? Chłopcem ze złamanym sercem, po raz milionowy. Życie. Lubi płatać figle. Lubi myśleć, że ma władzę nad wszystkimi. I tak czuł się teraz Leighton - pokonany i zależny od tego, co przyniesie jutro.
Nie rozgrzebywał już tego więcej. Przyjął do wiadomości, że zjebała, nie musiała tego w kółko powtarzać. Zaczął się niecierpliwić. Może wytłuszczyła mu teraz więcej konkretów, ale te agrumenty po prostu do niego nie trafiały. Szczególnie, że to niby on jej poradził, aby uciekła wpizdu i się do nikogo nie odzywała. Śmiech na sali. Gdyby to chciał jej przekazać, nie miałby teraz do niej o to pretensji. To przecież logiczne i oczywiste. Walnął pięścią w ścianę obok, ale nie jakoś mocno.
- Nie, to ty mnie nie rozumiesz. Nie powiedziałem ci, abyś pakowała manatki i wyjeżdżała nie wiadomo gdzie, nie informując o tym nikogo. Powiedziałem, żebyś się zdystansowała, ochłonęła i odpoczęła. Nie miałem na myśli ucieczki. Jesteśmy z domu Godryka, my nie uciekamy - mówił poddenerwowany, starając się jednak trzymać nerwy na wodzy. - Widzisz, gówno ci to dało. Może więc następnym razem dopytaj o szczegóły? A nie pod wpływem emocji robisz coś, co potem jest beznadziejne w skutkach. Ja naprawdę rozumiem, że miałaś dość. Ale to cię po prostu nie usprawiedliwia. Czy ja zrobiłem coś takiego po akcji z Beą? Nie. Bo po prostu się takich rzeczy nie robi, a już na pewno nie tym najbliższym. A sądziłem, że mogę się zaliczyć do tej grupy. Ale się chyba pomyliłem - dodał, a ostatnie słowa wypowiedział z nieukrywaną goryczą. Czuł się zawiedziony, czuł się bezsilny. I w dodatku Clarze łamał się głos, on tego tak strasznie nie znosił. - Tylko nie wyj - upomniał kategorycznie. Wiedział, że to go rozbije i ostatecznie zmięknie. I ona też to wiedziała. A on nie chciał tak po prostu się poddać pod wpływem szantażu emocjonalnego. - I nie dramatyzuj. Ja wiem, że to lubisz, ale tak już jest. Życie kopie w dupę, specjalnie wrzucając się do dołu, który przed chwilą ci wykopało. Ale trzeba się wygramolić i iść dalej. Albo poprosić o wsparcie. Myślisz, że bym ci go nie dał? Na Merlina... - gadał, po czym przejechał dłonią po głowie, przeczesując włosy i czując się zrezygnowany. I przytłoczony tym wszystkim. - Wiesz o tym, że zaufanie to towar deficytowy, prawda? - mruknął jeszcze, czując, że chwilowo się uspokaja. Ale kto go tam wie...
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyPią Wrz 12 2014, 17:24;

Clara odniosła wrażenie, że Leighton wcale nie był nastawiony na wybaczenie jej, wręcz przeciwnie, przyszedł jej tylko udowodnić jaka jest beznadziejna - z każdym jego słowem to uczucie się zwiększało, chociaż z pewnością powinna brać o wiele większą poprawkę na to, jak bardzo zraniła przyjaciela. Wynikało to za pewne z faktu, iż argumenty, dla niej tak jasne, logiczne i sensowne, do Jupitera wcale nie przemawiały, sprawiając, iż Clara denerwowała się coraz bardziej, doszukując się w zachowaniu chłopaka jakiejś absurdalnej chęci ukarania jej za to co mu zrobiła. Zdawała sobie sprawę, że niektóre jego rady odebrała opacznie, zbyt dosłownie, a swoim zwyczajem jeszcze wszystko wyolbrzymiła, paląc za sobą mosty. To, że miał ją za tchórza, domyśliła się zanim zdążył powiedzieć, że gryfoni nie uciekają.
- Aha. Ale ja odebrałam to na swój sposób, możesz zrozumieć, że BYŁO MI TO PO PROSTU POTRZEBNE SKORO WŁAŚNIE TAK POSTĄPIŁAM? - teraz, w odróżnieniu do swoich poprzednich wypowiedzi, głos już się jej nie załamywał, zaczynała być po prostu bardziej wkurzona, a co za tym idzie, mówiła coraz głośniej. Znając życie, głoś Hepburn w pewnym momencie może już zahaczać nawet o krzyk. Ah te kulturalne dyskusje, meh.
- No to jestem tchórzem, Jupiter, przykro mi. Ale nie mierz mnie swoją miarą, twoja sytuacja z Beą, a moja sytuacja była całkiem inna i nie mam zamiaru licytować się kto miał gorzej, ale one były RÓŻNE, więc, kurwa no, Jupiter... - próbowała się uspokoić, stonować głos, ale Clara z natury była człowiekiem niesamowicie temperamentnym, ciężko jej było się opanować, zwłaszcza w sprawie, która tak bardzo ją bolała. Tego, że przyznała się do błędu, Jupiter wcale nie potraktował jako najwyższej formy skruchy i żal za to co zrobiła, tego to już w ogóle nie mogła przeskoczyć, no skandal. I że jeszcze go przeprosiła z tego poczucia winy, jak mógł tego nie docenić!!!
Well, Clarciu...
Najbardziej bolały ją słowa o braku zaufaniu, o tym, że Jup zawiódł się na niej i przyporządkował do innej, gorszej grupy ludzi. Łamało jej to nieco serduszko, od razu chciała się bronić, nie godząc się z krzywdzącym podejściem Leightona. Na które, bądź co bądź, jednak sobie zasłużyła.
- Przecież wiem, zawsze miałam od ciebie wsparcie, ale czasem samo wsparcie nie wystarcza, nie wiem czy już zauważyłeś. - stwierdziła, próbując spojrzeć mu w oczy, odnaleźć wreszcie jakieś połączenie. - Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego teraz mówię ci to wszystko szczerze.
Powrót do góry Go down


Jupiter Leighton
Jupiter Leighton

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : jestę planetę
Galeony : 245
  Liczba postów : 182
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9518-jupiter-leighton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9519-don-t-stop-the-music
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9521-jupiter-leighton
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptySob Wrz 13 2014, 15:14;

Jupiter chyba miał po prostu niebywały talent do tego, aby magazynować w sobie złe emocje, krzywdy i nie wiadomo co jeszcze. I żeby wszystko pamiętać, rozkopywać i przeżywać. Z pozoru wydawał się niewzruszony i żył dalej, ale kiedy przychodziło co do czego, to nie potrafił się w tym odnaleźć i należycie zachować. Załamywał się nagle pod naporem emocji i wspomnień, które przecież tak bardzo bolały. W związku z czym ciężko przychodziło mu wybaczanie krzywd, przekonanie się do osoby na nowo i zaufanie jej ponownie. To nie wróżyło niczego dobrego, szczególnie w materii tego spotkania po miesiącach. Długich i ciężkich. Jasne, miał Charlie, miał Chloe, miał rodzeństwo i jeszcze parę innych osób, ale to za Hepburn tęsknił. Może wszystko byłoby prostsze gdyby nie to durne uczucie, którym ją obdarzył po tym, jak wynikła ta cała chora sytuacja z Beą. Musiał zagrzebać dwie sprawy jednocześnie i wmawiać sobie wiele rzeczy, a to wcale nie przychodziło mu z łatwością i lekkością. I zapewne w tym tkwił teraz problem.
- No, świetnie. Masz rację. Najlepiej myśleć tylko o sobie. Wyjeżdżaj za każdym razem, kiedy coś się stanie złego, nie wysyłaj listów do nikogo i niech reszta się zamartwia. Tak, masz rację. Tego oczekiwałaś, takiej reakcji? - czuł, jak znów wzrasta w nim złość na dźwięk pretensji w głosie gryfonki. To działało na niego niczym płachta na byka i już sam nie wiedział, którą wersję rozmowy bardziej wolał. Tą uległą czy jednak tą buntowniczą. Przejechał dłońmi po swojej głowie i twarzy, jakby się łudząc, że to tylko koszmar i naprawdę zaraz się z niego wybudzi. I wszystko będzie jak dawniej.
Ale nie będzie, już to przeczuwał.
Na jej kolejne słowa pokiwał tylko na odczepnego głową, jakoby tak, oczywiście, zgadzał się z tym, co mówiła, ale generalnie wiedział swoje. Powoli miał dosyć tej konwersacji i nie był przekonany, czy dobrze zrobił godząc się na to spotkanie. Ale jeśli by się go spytać czego oczekiwał po tym wszystkim to... nie byłby w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Przyszedł tu kompletnie nieprzygotowany, a decyzję przedsięwziął dopiero tuż przed terminem, który podała Clara. Chciał... chciał chyba, aby to wszystko się unormowało, ale tok rozmowy wcale do tego nie zmierzał.
- To czego jeszcze oczekujesz? Mówiłem, żeby im wpierdolić, to się nauczą. To nie. Czego ty ode mnie oczekujesz, skoro widocznie nie spełniam się jako przyjaciel? - mówił coraz głośniej. Nie rozumiał całej tej sytuacji i tych nagłych, jak mu się zdawało, pretensji.
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptySob Wrz 13 2014, 16:50;

Clara, jak już wiemy z autopsji, średnio potrafiła wybaczać ludziom, może zatem dlatego w pewnym sensie rozumiała Jupitera i tłumaczyła się przed nim całkiem pokornie, przynajmniej do czasu. Raz zraniona, nawet jeżeli próbowała to zmienić, przepełniona była żalem i rozgoryczeniem, które przelewała w relację z daną osobą, która stawała się dla Clary zbyt sprzeczna i dwojaka, aby mogła dalej normalnie funkcjonować. Nie da się ukryć, że z Hepburn to była osóbka dość rozchwiana emocjonalnie i wynikało to nawet bardziej z jej charakteru, niż z sytuacji, które tak przeżyła i które nakłoniły ją do ucieczki. Wciąż łudziła się, że z Jupiterem wszystko może być po staremu, ale ich rozmowa raczej utwierdzała ją w przekonaniu, że może to być ciężkie. I trudno było się oczywiście Leightonowi dziwić, ale Hepburn i tak była podirytowana jego oporem. Do którego pewnie trochę by zmieniła stosunek, gdyby się dowiedziała, że oprócz Bei, to i ona sama złamała mu serce, wyjeżdżając. Wtedy w grę wchodziłyby nieco inne uczucia. Chociaż wcale nie mniej ważne.
- Oczekiwałam większej wyrozumiałości - westchnęła, czując, że jest na przegranej pozycji. Nie była w stanie go przekonać, zwłaszcza, że sama znów zwątpiła w sens tego wszystkiego. To było jak jakaś chora sinusoida, raz Clara przyznawała rację sobie, raz przyjacielowi. I Clarze zdawało się to wszystko koszmarem, gdyby tylko wiedziała, że to dopiero jego początek góry lodowej! Nic nie miało już być takie jak dawniej, i Leighton i Hepburn mieli szybko się o tym dowiedzieć. W obecnej sytuacji raczej nie wyglądało na to, żeby cokolwiek miało się unormować, zwłaszcza, że jak przystało na osóbki pochodzące z domu lwa, oboje zaciekle bronili swoich argumentów, unosząc się własną dumą.
- Wpierdolenie komuś to nie sposób, żeby dać mu nauczkę. - Oho, co za hipokryzja Clarciu. Że niby to nie ty szarpałaś się za włosy z SMS na środku dziedzińca. - I wcale nie powiedziałam, że nie spełniasz się jako przyjaciel, chodziło mi o to, że nawet najlepszy przyjaciel czasem nie jest w stanie pomóc. - dodała, wzdychając, ale wciąż była podirytowana. Nie miała już siły się kłócić, a bała się, że znów się nakręci i zaczną na siebie wrzeszczeć. Zaczęła się zastanawiać, czy to w ogóle możliwe, aby się dogadali, raczej wątpliwe, że któreś z nich ustąpi, zwłaszcza, gdy wymiana zdań staje się ostrzejsza. - Wiesz, gdy trafiasz do przedziału, który umazany jest krwią i flakami pielęgniarki, której porozrywane części ciała leżą na ziemi, a nauczyciel poleca ci, abyś nie wahał się zabijać, po czym podnosi cię za fraki z podłogi, raczej nie masz ochoty rozmawiać o tym z kimkolwiek, bo wiesz, że w tym wypadku nawet największe wsparcie średnio pomoże. - no i znowu się nakręciła, podniosła głos, masz ci los. Chociaż akurat w tym wypadku nie musiała aż tak dramatyzować, sama sytuacja była naprawdę chora.
Powrót do góry Go down


Jupiter Leighton
Jupiter Leighton

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : jestę planetę
Galeony : 245
  Liczba postów : 182
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9518-jupiter-leighton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9519-don-t-stop-the-music
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9521-jupiter-leighton
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyNie Wrz 14 2014, 19:34;

Jemu ciężko byłoby wrócić do stanu poprzedniego. Choćby dlatego, że nie miał za bardzo pojęcia o który chodzi. Dla Clary wszystko było jasne i oczywiste, on zaś nie miał pojęcia czy chce być jej przyjacielem czy może jednak kimś więcej. Albo może powinien zakończyć to definitywnie, skoro sprawy tak się mają, że on się okazuje niepotrzebny, bo przecież wyjazd bez słowa nie wiadomo gdzie jest tak atrakcyjniejszy, że wow. Jednak to było zbyt drastyczne, nawet jak na Jupitera, który chował tak długo urazy. Ale że wciąż się nie mógł zdecydować... to utrudniało bardzo wszelakie sprawy. Nawet tak błahe jak pomysł na to, co powinien teraz zrobić w tej sytuacji, a czego nie powinien. Działał pod wpływem emocji, impulsywnie, bez zastanowienia. A podobno myślenie nie boli. Jednak nie od dziś wiadomo, że Leightonowi do tego niespieszno. No cóż, życie.
- Ja też oczekiwałem wielu innych rzeczy. Bywa - mruknął od niechcenia, splatając ze sobą palce dłoni i wyginając je w ten sposób, że można było usłyszeć cichy trzask chrząstek. Zaczynało się robić niezręcznie i... niechętnie. Chyba opuściła ich energia do dalszej kłótni. Albo po prostu oboje czuli się przegrani i zniechęceni przez to, że ta dyskusja do niczego nie prowadzi. Co więcej - niczego nie zmienia. Hepburn myślała swoje, on swoje. Chyba duma rzeczywiście przeszkadzała w porozumiewaniu się.
- A ucieczka bez słowa to niby sposób? To tak naprawdę chciałaś ukarać ich czy mnie? Za co? - pytał rozdrażniony, bo nie rozumiał, w czym niby jej metody mogą być lepsze od jego. Dobrze, może te jego były aż za bardzo drastyczne, nie mniej... był facetem, w dodatku nie myślał w zbyt skomplikowany sposób (no, sprawę uczuć może odłóżmy na bok), więc takie są tego skutki.
Wysłuchał jej trochę przerażony, ale starał się nie dać tego po sobie poznać. Szczególnie, że znów wzrastała w nim złość i żal za to, że wolała odejść, niż przyjść do niego.
- Nawet nie dałaś mi szansy - rzucił więc z wyrzutem i w taki sam sposób patrząc na gryfonkę. Nie rozumieli się, nie potrafili dojść do porozumienia, ewentualnie odpuścić i wybaczyć.
No, Jupiter nie potrafił.
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyPon Wrz 15 2014, 20:46;

To nie miało żadnego sensu. Oboje byli zbyt dumni i zbyt przekonani o własnej racji, aby iść chociażby na kompromis. Ta kłótnia prowadziła do niczego, Clara widziała to doskonale. Ale czy koniec tej kłótni oznaczał koniec ich, koniec Jupka i Clary? Teraz ich imiona miały widnieć już osobno, nigdy razem, jak za dawnych czasów, dramatycznie ujęła to w myślach Clara.
Czuła się przegrana, chociaż w tej sytuacji to oboje byli na przegranej pozycji. Przecież spotkali się tutaj dla porozumienia, prawda?
Nic z tego.
On nie potrafił jej wybaczyć, najprawdopodobniej nigdy nie będzie do tego zdolny i Hepburn widziała to teraz z całą jasnością. Byli po prostu do siebie zbyt podobni, co utrudniało im wypracowanie kompromisu. Oczy Clary zaszły łzami, tak bardzo nie chciała go tracić. Sama się jednak do tego przyczyniła, a teraz była zbyt dumna, żeby ratować ich przyjaźń. Nie wyobrażała sobie, żeby go teraz błagać o przebaczenie. Jako, iż było to dziewczę w gorącej wodzie kąpane, działające pod wpływem chwili i emocji, które zawładnęły tym drobnym ciałkiem, Clara podeszła do Jupitera jeszcze bliżej i wycelowała palcem w jego klatkę piersiową.
- Ty po prostu nie chcesz mi wybaczyć. - rzekła z rozgoryczeniem. - A ja się do twojego życia pchać nie będę. Skoro nie możesz mnie zaakceptować, to po co w ogóle chciałeś się spotkać? Trzeba było powiedzieć, że po prostu chcesz się odegrać i zmieszać mnie z błotem. - była wściekła, po policzku spłynęły jej natrętne, pojedyncze łzy, które zaraz szybko otarła.
- Byłam głupia, sądząc, że spotkasz się ze mną, żeby w spokoju porozmawiać. - podniosła głos. - Wybacz, że wróciłam do twojego życia i chciałam naprawić błąd, wybacz, chociaż to. Bo był to błąd gorszy niż sama decyzja o ucieczce. Trzeba było mi kazać spierdalać, Jupiter. - łzy znowu pociekły jej policzkach, tym razem jednak nie była w stanie ich zatrzymać czy otrzeć.
- Żegnaj. Obiecuję, że zniknę. - i to powiedziawszy, ruszyła w stronę zamku, nawet nie oglądając się czy chłopak przypadkiem za nią nie ruszył.
Szczerze mówiąc, wątpiła w to. Pieprzona duma mu nie pozwalała, jak stwierdziła.

z/t
Powrót do góry Go down


Jupiter Leighton
Jupiter Leighton

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : jestę planetę
Galeony : 245
  Liczba postów : 182
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9518-jupiter-leighton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9519-don-t-stop-the-music
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9521-jupiter-leighton
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptySro Wrz 17 2014, 11:06;

To wszystko było nie tak. To znaczy, Jupiter generalnie nie zaplanował tego spotkania i w gruncie rzeczy nie miał pojęcia, czego od niego oczekuje, ale odkąd zaczęli "rozmawiać", wiedział, że to nie tak miało wyglądać. Te wyrzuty, pretensje, docinki, nieporozumienia... to wszystko miało zniknąć. Chciał jej wybaczyć, chciał. Lecz nie wiedział jak to zrobić, skoro wciąż paliło go uczucie krzywdy i zranienia. I nie potrafił go zgasić, choć usilnie próbował się hamować. Ściskał i rozluźniał swoje pięści, jak gdyby to miało w czymkolwiek pomóc. Rozładować stres, bezradność i złość na to, co się działo. Z nim, z nią, z nimi. Z ich życiem, relacją, więzami i uczuciami. One były po prostu zbyt żywe od momentu, kiedy ją ujrzał po tak długiej nieobecności. Chciał zrobić wiele rzeczy, ale z każdą musiał się wstrzymywać, nie chcąc zrobić jej krzywdy swoim wyznaniem. Im nie chciał robić krzywdy. Gdyby mu uciekła, gdyby go odtrąciła...
Ale to się przecież właśnie działo.
Zacisnął powieki i przetarł twarz dłońmi, próbując zebrać myśli. Próbując zatrzymać rozszalałe myśli, spowolnić tłukące w piersi serce, stłumić odruch przyciągnięcia jej do siebie i objęcia. Miał ochotę roztrzaskać się o ścianę budynku, aby przestać czuć, myśleć i w ogóle najlepiej egzystować. Wykańczała go każda chwila, kiedy tu stał, kiedy był tak rozdarty i tak niepewny. Złość skakała po nim jak po trampolinie, tworząc barwną sinusoidę miłości i nienawiści, ale nic pomiędzy. Przełknął głośno ślinę, chcąc przepchnąć niewidzialną gulę w gardle, która skutecznie hamowała go przed tym, aby powiedział coś, co zepchnął na samo dno podświadomości i poranionego serca. Dramatycznie.
- Jasne, Hepburn. Tak sobie wmawiaj. Że zawsze chcę dla ciebie na źle. Zawsze chcę cię zniszczyć, zmieszać z błotem, wyrzucić ze swojego życia. Dlatego zawsze biegnę, kiedy u ciebie jest źle, pozwalam ci wycierać łzy w moją bluzę i bawię się z tobą w zakazanych miejscach, abyś nie musiała siedzieć sama. Tak, masz rację. Wszystko robię na złość tobie, zupełnie na opak - mówił zdenerwowany, wymachując rękoma. Nie mógł przeboleć, że takie zdanie o nim miała. Że zbierało jej się na płacz, a on posunął się już za daleko, by móc otrzeć jej łzy.
Spierdalaj przeszło mu przez myśl, z powodu resztek sił i bezradności, ale przecież wcale tego nie chciał. Zaciskał zęby, kiedy odchodziła, a on czuł, że coś w nim obumiera z każdym oddalajacym się krokiem.
Stał tam długie minuty, aż wreszcie schował ściśnięte pięści do kieszeni i wyszedł z miejsca, gdzie wciąż dźwięczał mu śmiech minionych lat. Śmiech pewnej małej gryfonki, która właśnie dokonywała abordażu na jego statku.

z/t
Powrót do góry Go down


Madeleine Swinton
Madeleine Swinton

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 72
  Liczba postów : 83
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13755-madeleine-rose-swinton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13757-mad-die
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13756-madeleine-rose-swinton
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyPon Gru 19 2016, 03:14;

Zapakowała już na łódkę wszystko co chciała. Pełno różnych śmieci bez większego znaczenia dla ludzi stojących z boku, ale, ale! To była w końcu Mad, prawda? Ona nie była przeciętna i dla niej te przedmioty były NIEODŁĄCZNE do realizacji planu. W zasadzie to wszystko co przyniosła stanowiły drobne pamiątki: fotografie, guziki, kamienie - w skrócie mówiąc - cały worek pełen badziewia. W większości zresztą nie jej, ale o tym już nie musiał nikt wiedzieć.
Było cholernie zimno i igiełki mrozu bezlitośnie wkłuwały się w jej policzki, podkolorowując je rumieńcami. Dłonie miała zdrętwiałe i zmarznięte na kość. Lekko drżała, ale zdawała się tym nie przejmować. Co mogło najbardziej przerażać, to jej buty, które zdecydowanie nie nadawały się na zimową pogodę - mokasyny odkrywające większą część jej stóp. Na ramiona miała narzucony niedbale czarny, wełniany płaszczyk z dobrego gatunkowo materiału, ale to chyba trochę za mało jak na środek zimy.
Siłowała się z zaklęciami, które wiązały łódkę i nie pozwalały jej odpłynąć. Trwało to już dłuższą chwilę i usiadła w końcu zrezygnowana na brzegu krzyżując nogi i opierając głowę na ramionach. Miała wymalowaną na twarzy złość, nie zamierzała się jednak poddawać... Dreszcz znów wstrząsnął jej ciałem.
Powrót do góry Go down


Charlotte Blanchett
Charlotte Blanchett

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 179
  Liczba postów : 267
https://www.czarodzieje.org/t12368-charlotte-blanchett
http://czarodzieje.org/t12376-poczta-szarlotki?nid=20#330968
http://czarodzieje.org/t12387-charlotte-blanchett#331140
Hangar na łodzie  QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  EmptyPon Gru 19 2016, 15:20;

To miejsce było idealne na chwilę refleksji. Ostatnimi czasy tak wiele działo się w jej życiu, że chwila odpoczynku dobrze jej zrobi. To miejsce było magiczne, nie w sensie czarów, a w wyglądzie i klimacie który został tu stworzony. Zimą łódki pokrywały się szronem, a także lodem tworząc piękny widok. Za to latem przypominały się jej rodzinne wypady nad jezioro z siostrą, to było coś wspaniałego i chętnie powtórzyłaby te chwile ponownie jeżeli by się dało. Charlotte była ubrana idealnie, miała na sobie cieplutkie buty z puchem, ocieplane spodnie od środka, oraz wygodną kurtkę z polarkiem w środku. Na głowie miała czapkę z pomponem w kolorze swojego domu. Weszła niepewnie do środka, czasem bała się że spotka jakiegoś nauczyciela który w lepiej jej szlaban. Nigdy nie miała szlabanu, ale słyszała że jest dosyć nudny, a czasem ciężki.
Spojrzała przed siebie, dobrze że weszła cicho bo ktoś siedział w środku. Na pierwszy rzut oka nie zauważyła kto to był, myślała że nauczyciel. Jednak po chwili zorientowała się że to uczennica, a w dodatku ze Slytherinu. Skąd o tym wie? Nie raz ją widziała na korytarzach Hogwartu. Podeszła niepewnie bliżej i odchrząknęła pytając. – Em.. wszystko gra? Marzniesz chyba.. – Przymrużyła swoje duże oczy i uklękła koło niej.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Hangar na łodzie  QzgSDG8








Hangar na łodzie  Empty


PisanieHangar na łodzie  Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  Empty;

Powrót do góry Go down
 

Hangar na łodzie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 5Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Hangar na łodzie  JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
-