Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kawiarnia Solace

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 11 z 20 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 15 ... 20  Next
AutorWiadomość


Victoria Silverstone
avatar

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 207
  Liczba postów : 338
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyPią 18 Lis 2011 - 15:25;

First topic message reminder :


Kawiarnia Solace

Kawiarnia idealna dla pasjonatów kawy i dobrej muzyki. Od razu gdy wejdziesz do Oazy poczujesz się spokojny i odprężony. W powietrzu unosi się cudowny zapach świeżo zmielonej kawy.  Małe, okrągłe stoliki z ciemnego drewna zwrócone są ku tyłowi kawiarni gdzie znajduje się mała scena dla ewentualnych muzyków chcących jeszcze bardziej umilić czas spędzony w tym miejscu. Wokół pomieszczenia stoją beżowe sofy, a najwięcej przy scenie, dla tych, którzy wolą wygodnie usiąść i posłuchać muzyki niż siedzieć przy stoliku. Dla pragnących napić się czegoś mocniejszego w mniejszym, oddzielnym pomieszczeniu widnieje barek, który obsługuje pewien młody, przystojny barman. W Oazie można spokojnie usiąść, pomyśleć, spotkać się z przyjaciółmi, napić się wielu rodzajów kaw i zjeść deser. Przydymione światło nadaje pomieszczeniu jeszcze bardziej specyficzny nastrój. Gdy już tam wejdziesz nigdy nie będziesz chciał wyjść.

Dostępny asortyment:


Ostatnio zmieniony przez Victoria Silverstone dnia Nie 4 Gru 2011 - 15:13, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptySro 15 Sty 2014 - 17:28;

Filip i praca! A to dobre. Bo widzicie, on nigdy pracą rączek nie brudził. A poważnie- decyzje o pracy podjął dość spontanicznie, pod wpływem impulsu, bo nagle stało się to "modne", "fajne", "kól". Takie zarabianie na siebie. Jak uzbiera większą sumkę to i mieszkanie wynajmie, jakieś małe lokum gdzieś w wiosce, by potem zapraszać tam swoją przyszłą niepoznaną jeszcze dziewczynę. Hłe hłe. Teraz jednak, stojąc za ladą, nie był pewien, czy to mu się do końca podoba. Zdecydowanie bardziej wolałby być tam, po drugiej stronie, siedzieć przy stoliku i śmiać się z przyjaciółmi. Tutaj był wciśnięty w mundurek, jak nazywał swoją koszulkę z logiem kawiarni i czarne spodnie. A do tego obowiązkowo czarny fartuch, na szczęście taki męski, krótki, no wiecie. I bez żadnych wzorów, także żadne kwiatuszki nie pchały mu się chamsko na pierś.
W ogóle, cud, że go przyjęli! Na rozmowie kwalifikacyjnej był strasznie spięty i paplał bez sensu, głównie o Quiditchu, co pewnie mało obchodziło pracodawce, ale co tam. Ale może to, że o sporcie mówił z taką pasją, sprawiło, że właściciel lokalu postanowił się dać mu szanse. Bo może praca też wywoła w nim tyle radości! No i na pewno potrzebował kogoś na szybko, na zaraz, już, a Filip był dostępny. Co z tego, że miał jeszcze masę innych obowiązków? Treningi, nauka, a teraz jeszcze nawet spotkania z Sharkerem, bo ich znajomość tak jakby weszła na inny poziom, którego Filip nie umiał konkretnie nazwać. Ale na tym poziomie mu się podobało; nie chodzili na żadne randki i nie byli parą, więc Puchon nie miał nawet, jak się do niego przywiązać. To chyba dobra odmiana po dwukrotnie złamanym serduszku.
Był w trakcie "wycierania" naczyń, gdy dostrzegł dwójkę swoim kanadyjskich ziomeczków, do których od razu podbiegł, z notesikiem i w ogóle.
-Czeeeść- powiedział cicho, z uśmiechem. -Patrzcie! Moja pierwsza praca. A teraz poważnie- zmienił ton głosu na nico bardziej oficjalny. -Mogę przyjąć zamówienie? Dzisiaj kurzach poleca ciasto czekoladowe pod chmurką. Czyli zwykłe ciasto czekoladowe z bitą śmietaną. Ale pycha- dodał szybko, bo trza zachwalać swoją knajpę! A potem podreptał z powrotem za ladę, przyjmując ewentualne zamówienie swoich przyjaciół.
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptySro 15 Sty 2014 - 19:39;

Chyba najlepiej nazwać to wszystko najzwyklejszym w świecie pechem. Pechem do… chyba wszystkiego. Jej przemyślenia były oczywiście przesadzone, ale przecież każdy ma jakieś swoje wadliwe tendencję, a ona często niektóre rzeczy wyolbrzymiała. Chociaż teraz nie było pewnie przesadą, gdyby stwierdziła, że nie ma szczęścia w miłości. Albo nie. Ona w ogóle w swoim życiu tej miłości nie miała za wiele. Oprócz tej przyjacielskiej, na którą nigdy, przenigdy nie mogła narzekać. Ale co poza tym? Żadnych romansów: ani dłuższych, ani przelotnych; żadnych motylków w brzuchu i tylko jeden chłopak w głowie. Uwierzcie, teraz jej jedynym pragnieniem było to, aby wreszcie dała sobie z nim spokój i po prostu zapomniała. W życiu są jednak osoby, które mimo że pojawiają się w nim raz na jakiś czas, pamięta się o nich zawsze, ma się ten cholerny sentyment i słabość. To niesprawiedliwe, cholernie niesprawiedliwe! I myślę, że sporo osób zna to uczucie.
Joven zawsze brał winę na siebie, a Marceline podobnie jak Cezar wolałaby, gdyby po prostu jej wprost powiedział, że zachowała się jak idiotka. Że to ona jest wszystkiemu winna. A tak to tylko pogłębił jej wyrzuty sumienia, które zżerały ją od środka – i było dokładnie tak, jak to ujęłaś w swoim poście. Była ciekawa, co Quayle powiedział Weatherlyemu i zanotowała w pamięci, aby o to zapytać. Pomyślała też, ile czasu musi minąć, aż zdobędzie się na jakiś list. Czy w ogóle taki moment nastanie? Bo może WRESZCIE da sobie spokój, może to właśnie to wydarzenie przypieczętuje koniec ich znajomości? To bolało. Niesamowicie.
Gdyby całego incydentu z odkryciem przez Indianina poimprezowego zajścia nie było, Marceline chyba faktycznie zwlekałaby z rozmową o tym wszystkich z Cezarym, ale zdecydowanie chciałaby to wyjaśnić. Pewnie stwierdziliby, że za dużo alkoholu im nie służy, obojgu byłoby niezręcznie, ale wszystko po jakimś czasie się rozeszło. A teraz oboje żyją z piętnem, że przyczynili się do tego, że Joven pewnie swojej stopy już w Anglii nie postawi. Hm, a co na to inni? Czy ich przyjaciele nie mieliby im za złe, że to właśnie z ich winy ten najbardziej rozgarnięty członek drużyny, którego traktowali jak rodzinę, już tutaj nie przyjedzie? Na razie jednak nikt o niczym nie wiedział. Nawet Mads, bo list, który Quayle przeczytał, ostatecznie wysłany nie został.
W tym krótkim odstępie czasu, w jakim czekała na odpowiedź swojego towarzysza, nagle zauważyła… Filipa. Ech. Uwielbiała go, był dla niej niczym brat, ale teraz naprawdę nie była w humorze, aby udawać przed kimś, że wszystko jest okej. Zwłaszcza przed energicznym i optymistycznym Fiflakiem. No ale trzeba. Usta wykrzywiła w dość przekonującym uśmiechu, kiedy brunet pojawił się przy ich stole. O dziwo zorientowała się jednak, że nie ma on zamiaru im potowarzyszyć, bo… tutaj pracuje! Teraz naprawdę szczerze się uśmiechnęła. Pierwszy raz od jakiegoś czasu.
- Jejku, nie wiedziałam, że znalazłeś robotę, gratuluję! Od teraz będziesz moim prywatnym sponsorem, w końcu zarabiasz i takie tam, jak fajnie. – powiedziała takich tonem, jakby przyszła tutaj faktycznie w celu wypicia pysznej kawy i skosztowania ciasta. – Ale niestety, jadłam już w domu i jakoś nie mam ochoty na słodkości. Poza tym wiesz, sportowy tryb życia, za dużo słodyczy nam nie służy. Następnym razem jednak na pewno skuszę się na jakąś kremówkę, obiecuję. I dorzucę napiwek! – odmówiła, spoglądając pytająco na Cezara, czy może akurat on ma ochotę coś skosztować. Obojętnie jak zdecydował, Filip zaraz potem odszedł od ich stołu, nad którym kolejny raz zawisła nieco ponura atmosfera.
- Tak, to był przypadek. Po prostu przeczytał list, jaki pisałam do Mads, zostawiłam go na biurku dosłownie na moment. Ale to już nie ważne, po prostu przepraszam. Czuję się winna. – wiedziała, że nie musi się mu z niczego tłumaczyć, bo on tego nawet nie oczekiwał, jednakże czuła po prostu taką potrzebę. Ofiara losu.
- Prezent nie był zbyt trafiony, to mogę akurat potwierdzić. – ileż jadu wyczuła w liście, jaki był do niego dołączony. O tym wolała jednak nie wspominać. Przecież nic nie będzie miała z tego, że zdradzi, jak bardzo ją ten podarunek zabolał. A zabolał bardzo. – Mógłbyś mi powiedzieć, co napisał Ci Joven? Proszę. – wypowiedziała pytanie, które zanotowała sobie już wcześniej w głowie. Była po prostu ciekawa. Słysząc jego kolejne słowa, spuściła wzrok. Tak cholernie prawdziwe one były.
- Wina jest i moja, i twoja. Może oboje potrzebujemy kogoś bliskiego i chwyciliśmy się siebie, bo osoby o takich samych potrzebach się po prostu przyciągają? Teraz już nic nie będzie grało. On nie wróci, Cesaire. Nie ma szans, za dobrze go znam. Chcę do niego napisać, ale nie wiem, czy jest sens. Czy nie powinnam dać sobie spokoju, bo wychodzę na ostatnią desperatkę. Nic nie trwa wiecznie, a życie toczy się dalej. Być może ani Ty nie byłeś mu pisany jako przyjaciel, ani ja jako dziewczyna. Próbuję sobie to jakoś tłumaczyć, ale… nie. Chyba potrzebuję czasu, żeby to jakoś przetrawić, a potem wszystko wróci do normy. Też tak myślisz? – potok słów wylewał się może nieco chaotycznie, ale był bardzo szczery. Akurat przed Weatherly’m nie miała potrzeby na obecną chwilę nic ukrywać. Bo po co?
Powrót do góry Go down


Adrien Goldenvild
Adrien Goldenvild

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 198
  Liczba postów : 339
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5444-adrien-goldenvild
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5446-shrek
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7212-adrien-goldenvild
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptySro 15 Sty 2014 - 23:50;

Praca... Dlaczego Adrien w ogóle chciał zacząć pracę? Ano dlatego, że dostał dom od swoich rodziców w Dolinie Godryka, pewnie by go wspierali finansowo, ale za pewne do jakiegoś momentu, a on nie chciał być na ich lasce, o na pewno nie. Koniec tego. Już za długo był, ażeby znowu musiał sie do nich ładnie uśmiechać, ażeby dali mu parę knutów. To nie jest w jego stylu. Zresztą praca mu się przyda, pozna wiele ludzi, a mieszkanie samemu i nie wychodzenie z domu to również nie jest dla niego. Po co ma się męczyć, tak?
Zresztą i rodzice dadzą mu spokój jak tylko sie dowiedzą, że jest go stać na prace, że wkrótce nie będzie musial się ich prosić o pieniądze. To było na prawde bardzo kuszące. A skąd dowiedział się o pracy? Z gazety. Po prostu w pokoju wspólnym czytał proroka codziennego i tam wyczytał, iż w kawiarni Solace poszukiwani są młodzi sprzedawcy. A sprzedawca na początek to bardzo dobra praca, bynajmniej nie będzie musial się zbytnio napracować, tak? Stanie przy barze być może po jakimś czasie może stać się bardzo żmudną pracą, ale na pewno dobrze płatną.
A więc tego pięknego jakże dnia opatulił się najcieplej jak tylko potrafił i ruszył do Hogsmeade, o rozmowę kwalifikacyjną. Nie obawiał się jej, bo miał na prawdę gadane i nie raz załatwiał swoje sprawy pięknymi oczkami i tego typu sprawami. Chociaż nie wiedzial kogo tak na prawdę tam zastanie. Minęło pół godziny, a Adrien wszedł do pokoju gdzie to czekał na niego kierownik tej kawiarni. Po piętnastu minutach rozmowy otrzymał pracę, był na prawde bardzo zadowolony i przede wszystkim bardzo z siebie dumny. Gdy wyszedł zamówił sobie jeszcze kawę i ją wypił tak szybko jak tylko potrafił i postanowił wracać do zamku.
/zt
Powrót do góry Go down


Anastazja Mallory
Anastazja Mallory

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : jasnowidz
Galeony : 747
  Liczba postów : 269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7177-anastazja-m-mallory#204602
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7220-listy-anastazji
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7251-anastazja-melissa-mallory
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyNie 19 Sty 2014 - 13:52;

Kawa... coś co kobieta mogła by pić godzinami. Ze sobą miała jakąś małą książeczkę z poezją i oczywiście szeroki uśmiech. Bez niego ani rusz. Anastazja weszła do lokalu i poczuła woń kawy. Na ścianie widziała swój obraz, ale nie zachwyciło jej to za bardzo. W końcu sprzedała ich trochę, to nic dziwnego że trafił też tu. Podeszła do pierwszego lepszego stolika na uboczu i zaczęła czytać. W końcu przyszedł do niej kelner.
-Chochlikowe cappuccino. Zrobił by pan taki wyjątek, żeby była bez chochlika? -Z uśmiechem powiedziała. Chwile się wahał, ale kobieta zrobiła smutną minkę i się zgodził. Kiedy tylko kelner odchodził, podbiegła do niego i dodała że chce jakieś ciasto.
Wróciła i znowu zajęła się książką. Lubiła poezje, wiersze itd. Dlatego też mogła się dogadać z uczniami takimi jak Ambroge. Którzy uwielbiali sztukę, czy to pisarską czy to malarską. Anastazja uwielbiała każdą. Kiedyś nawet chciała wydać własną książeczkę, ale niestety się jej to nie udało. Pojedyncze kopie ma tylko jej rodzina, sama w swoim mieszkaniu też ma trochę. Kiedy tylko jej kawa i ciasto przyszły, podziękowała i upiła łyka. Zamoczyła laseczkę, a kawa zrobiła się waniliowa, i tak ma być. Teraz czekała na chłopaka czytając.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyNie 19 Sty 2014 - 14:22;

Kwadrans po piętnastej. Zatem był spóźniony. No cóż, trudno. Miał nadzieję, że nauczycielka nie będzie się czepiać i nie będzie jakoś specjalnie zła. To po prostu sowa ojca zgubiła drogę. To właśnie dlatego, że najczęściej korzystał z tradycyjnej, mugolskiej poczty. Cóż.. Niektórzy są niereformowalni – po prostu nigdy się nie zmienią. Taki był jego tata. Niemniej, inni na tym cierpieli, na przykład jego Sowa, która zazwyczaj gubiła drogę i leciała naokoło. Tak, to takie wspaniałe, kiedy miała prostą drogę, przestrzeń powietrzną, a leciała w taki dziwny, pokrętny sposób. Biedne zwierzę. Szczęśliwie, ojciec pozwalał jej rozprostować skrzydła i polatać sobie tak, o. Bo inaczej się byłoby naprawdę nieciekawie. Wiecie, no nie dość, że leciała by okrężną drogą, to w dodatku miałaby za mało siły, żeby w ogóle dolecieć.
W każdym razie, Piątek dopalając papierosa i rzucając go gdzieś na ziemię wszedł w końcu do kawiarni. Powiesił swój płaszczyk, czapkę zdjąć zapomniał (!), torbę założył na ramię i ruszył na poszukiwania swojej rozmówczyni. Gdzież ona była. Cholera. A może już wyszła? Kiedy stwierdził, że jednak będzie się ewakuował, zobaczył jak panna Mallory goni za kelnerem, żeby mu coś powiedzieć. - Z nim też flirtowała? – pomyślał. I nie wiedzieć czemu, ale źle się z tym poczuł. W końcu jednak pomyślał, że warto się przyłączyć do stolika. – Dzień dobry. – powiedział, rozsiadając się. – Przepraszam, za spóźnienie, sowa ojca się zgubiła no i.. a z resztą, nieważne. – były ciekawsze rzeczy do rozmowy. Tylko o czym tu rozmwiać. Przede wszystkim chciał ją jeszcze raz przeprosić za tamtą sytuacje w gabinecie oraz nazwisko tego chłopaka. Chciał mu wysłać sowę z przeprosinami, ale.. no nie znał jego nazwiska. Po drugie, musiała mu wyjaśnić dlaczego spotkali się akurat tutaj. Nie rozumiał tego, zwłaszcza, że mówiła o gabinecie. No i najważniejsza sprawa, o co chodziło z tą kartką w książce? Do kogo była adresowana? Czyżby ona znała jego ojca? Niee.. raczej wątpliwe. To znaczy, nie osobiście. Przynajmniej tak sądził. – Dziękuje bardzo, raz jeszcze w imieniu swoim i ojca. Te książki bardzo się.. – przerwał, bowiem kelner przyniósł wcześniejsze zamówienie Mallory. – Dla mnie białą kawę i sernik. – posłał ciepły uśmiech kelnerowi, po czym delikatnie odprawił. – Wracając jednak. Bardzo się przydały. Póki co, zwracam tylko dwie, resztę pozwolę sobie, a raczej mój tata, zatrzymać jeśli to nie problem?
Powrót do góry Go down


Anastazja Mallory
Anastazja Mallory

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : jasnowidz
Galeony : 747
  Liczba postów : 269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7177-anastazja-m-mallory#204602
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7220-listy-anastazji
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7251-anastazja-melissa-mallory
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyNie 19 Sty 2014 - 15:05;

-Oh nie ma sprawy! Zresztą sama niedawno przyszłam. -Uśmiechając się na widok chłopaka, powiedziała. Eh no co się będzie? W końcu ona zawsze trzyma się czasu i nigdy się nie spóźnia. -Tak, oczywiście. Ale proszę nie mów tak do mnie! Nie jestem jakąś starą nauczycielką żebyś trzymał się "odpowiedniej mowy". Mów mi na Ty.-Zachichotała i odłożyła swoją książkę na bok.
Zawsze ją to denerwowało jak ktoś mówił do niej, jak do starej baby. To że jest jego nauczycielką nie oznacza że trzeba do niej tak mówić. Jasne szacunek, ale bez przesady! Jeśli byłby o jakieś dwa lata starszy mógł by być jednym z jej przyjaciół.
-Tak więc, masz mi coś do powiedzenia? Sądzę że nie przyszedłeś tu, tylko po to żeby oddać mi książki. -Uśmiechnęła się i upiła łyk kawy.
Coś tak przeczuwała że ma coś jej do powiedzenia. Zresztą mógł błędnie zrozumieć tą karteczkę i jeszcze pomyśleć że podrywała go lub jego ojca! To by było nie dopuszczalne! Po prostu chciała jakoś dyskretnie przekazać mu, żeby się spotkali. Kiedy kelner przyniósł i jego zamówienie, nałożyła nogę na nogę i włożyła sobie do ust kawałek ciastka. Było całkiem smaczne! Już nawet nie pamięta kiedy jadła ciasto, a przynajmniej tak dobre. Jej matka robiła wspaniałe ciasto! Za każdym razem kiedy była w domu, musiało być. Dostała przepis od swojej babki która niestety już nie żyje.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyNie 19 Sty 2014 - 15:59;

Nie, nie bardzo wiem, czy to dobry pomysł.. – powiedział, zachowując resztki zdrowego rozsądku. Okej, mogła być niewielka różnica wieku między nimi, ale to jeszcze nie był powód, żeby mówił jej na „ty”. Tak sądził przynajmniej. – Stary. Ogarnij się, normalnie nie masz problemów problemów z nawiązywaniem znajomości, więc czemu teraz tak? – przeszło mu przez myśl. Kochał te swoje wewnętrzne monologi z samym sobą. Tą rozmowę Ambrożego z drugim Ambrożym. Ostatnio zdarzały mu się coraz częściej, co było dobrym znakiem. Świadczyło to tylko o tym, że naprawdę zaczął się zastanawiać nad tym, co robi i skończył z pewną pozą, którą przyjął, żeby wpasować się jakoś, wtłoczyć do społeczeństwa, tym samym lepiej się z nim asymilując.
W każdym razie, spojrzał jeszcze na nauczycielkę. Szukał jakiegoś potwierdzenia w jej oczach. Znalazł je. – Zatem. Pani pozwoli – powiedział, wstając od stolika. – Ambroge, miło mi – dodał, nachylając się przed nią z wyciągniętą ręką. Trochę to niegrzeczne, przedstawiać się pierwszemu, wiedział. Teoretycznie to kobieta powinna wykonać pierwszy krok. On jednak uznał, że został już wykonany, zatem pozostawało przejść do wymiany serdeczności. Po tym, wrócił na miejsce, oczekując swojego zamówienia. Chyba wyczuła, że było coś jeszcze, że nie tylko o książki chodziło.. Może właśnie, dlatego zaproponowała kawiarnie, a nie swój gabinet? Kto wiedział? On nie. Ona na pewno przynajmniej miał taką nadzieję.
- Tak.. Zasadniczo, to chciałem przeprosić za ostatnie najście.. – odpowiedział na pytanie nauczycielki.. wróć. Anastazji, wzrok wbijając w swoim serniku. – Ja wiem, wiem, wiem. Tam nic nie było. Rozumiem, pocieszałaś go, niemniej.. mina tego chłopaka. Sama rozumiesz.. Nie wyglądał na zadowolonego, przyznaj. – skończył swoją wypowiedź, napychając usta kawałkiem sernika. Pyszne ciasto. Bardzo mu smakowało. Z resztą, chwalił tutejsze wypieki każdemu, kto tylko zapytałby go o zdanie na temat lokalu.
- No i.. w jednej z książek, którą mi pożyczyłaś, znalazłem coś takiego.. – powiedział spokojnie, sięgając do torby. Wyjął z niej kopertę Otwartą. Taką ją zastał. Następnie wyciągnął z niej zawartość, którą stanowiła kartka z napisanym czarnym atramentem jednym zdaniem: „Mam nadzieję, Cię prędko zobaczyć”. Chłopak powoli i spokojnie, położył ją na stole, po czym obrócił tak, by mogła odczytać treść. – Przepraszam, znalazłem to.. i byłem ciekaw, co to właściwie jest. Nie wiedziałem, do kogo było to adresowane, więc wziąłem za pomyłkę. No, bo.. chyba nie pisałaś tego do mojego ojca, prawda? – nie wierzył w to, ale i tak musiał zapytać. Chciał być spokojniejszy.
Powrót do góry Go down


Anastazja Mallory
Anastazja Mallory

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : jasnowidz
Galeony : 747
  Liczba postów : 269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7177-anastazja-m-mallory#204602
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7220-listy-anastazji
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7251-anastazja-melissa-mallory
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyNie 19 Sty 2014 - 18:24;

-Oh, tamta sprawa to przeszłość. Zostawmy ją. -Znowu skosztowała swojego ciasta, uśmiechając się lekko. Słysząc kolejne słowa wypowiedziane przez chłopaka zaniemówiła. Przełknęła ciasto i chusteczką wytarła swoje usta. -Nie, to było do ciebie. Nie chciałam robić zamieszania, a pan Twycross i tak był już na tyle zdenerwowany. Myślałam że tak, by było lepiej. Możesz być spokojny, nawet nie znam twojego ojca. -Upiła łyk kawy i schowała karteczkę. Posłużyła jako zakładka w jej książce.
Heh co za niezręczność. Mogła przecież dopisać z kim chce się spotkać prawda? A teraz w głowie chłopaka pewnie kłębiło się miliony teorii, na szczęście że o to zapytał. Przynajmniej mógł już myśleć o czymś innym, a nie o Anastazji i Ojcu. Zapominalska Anastazja... Uśmiechnęła się lekko.
-Tak w ogóle, to stworzyłeś ostatnio coś? -Zmieniła temat, a w jej oczach ukazały się iskierki. Lubiła zaczynać temat o sztucę. -Widzisz tamten? Mój. -Wpatrywała się właśnie w ten obraz więc łatwo było go odszukać. Nie chciała się przechwalać, po prostu rozwijała temat. -Nie wiem skąd się tu znalazł, ale pewnie odkupili go od kogoś. Przepadałam za nim, lecz moja sytuacja finansowa nie była najlepsza. Chyba wiesz jak to jest, stracić ulubiony obraz... -Wpatrywała się to w obraz, to w chłopaka.
Mogła sobie z nim porozmawiać jak Artysta z Artystą. Cała promieniała. Ten kawałek jej sztuki sprzedała kiedy zbierała na mieszkanie. Było to chyba w Londynie, już sama nie pamięta. Potem pija kilka dni żeby zapomnieć o sztuce. W końcu było to trochę trudne prawda? Ulubieniec. Jak matka która wybiera dziecko, nie możliwe żeby to zrobiła. Anastazja jednak musiała, a wiedziała że za ten będzie miała sporo pieniędzy. Zacisnęła zęby i sprzedała go. Hah...
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyNie 19 Sty 2014 - 21:41;

Przeszłość? Zatem, ta cała akcja, której był świadkiem.. była przeszłością? Ciekawe miała podejście do ludzi, zwłaszcza, że chłopak wydawał się być nią w pewien sposób zainteresowany. Ba, powiedziałby nawet zafascynowany. Nie był tego pewien, ale widać to było w jego ruchach, postawie. Przynajmniej wtedy, kiedy wszedł. Te ułamki sekund, kiedy trzymał jeszcze rękę na jej policzku pozwoliły mu to, aczkolwiek niejednoznacznie, stwierdzić. – Robić mi zamieszania..? – powtórzył zdziwiony. To prędzej sobie zrobiłaby zamieszanie, gdyby powiedziała to przy nim. Wystarczyłoby jedno słowo, jeden gest, który sprawiłby że tamten „Pan Twycross” mógłby się na niego rzucić czy coś. Ale niekoniecznie tutaj. Hogwart był duży. Bardzo duży i bardzo pusty momentami. A on właśnie takie miejsca lubił. Niemniej jednak, kiedyś sprawa by się rypła i wszyscy by się dowiedzieli o tym, co zaszło.. A wtedy to ona miałaby problemy. Przypuszczalnie nawet większe od tamtego chłopaka, gdyby coś mu zrobił, albo obu, jeśli postanowiliby sobie urządzić mały pojedynek.
- A szkoda, powiem Ci. Genialny facet. Można by rzec, że jestem z niego dumny, jak ze swojego najlepszego obrazu.. – skomentował słowa nauczycielki o znajomości z Piątkiem Seniorem. No, ale nie każdy znał się na mugoloznawstwie, nie każdego ciągnęło w tym kierunku. I bardzo dobrze, bo wtedy temat byłby przebrany i w zasadzie, nie wiadomo, do czego można by się było odnieść. Tak, niech ta nauka pozostanie domeną nielicznych.
Po chwili dopiero doszło do niego, że chciała się z nim spotkać. Spalił się biedny ze wstydu, wzrok utkwił w stoliku. – Nie będzie Ci, mam nadzieję, przeszkadzał papieros.. – rzucił, po czym ruszył na poszukiwanie kelnera, który miał go uzbroić w popielniczkę Wrócił po chwili, dumny, z narzędziem w dłoni. Złapał za paczkę, wyciągnął papierosa, wsadził go sobie do ust, po czym odpalił. – Ze mną? Dlaczego? Co takiego zrobiłem? – nie bardzo mógł uwierzyć. W końcu.. była nauczycielką.. całe szczęście, a może szkoda, nie uczyła go. Na jej zajęcia mógł przychodzić, aczkolwiek nie były one obowiązkowe. Poza tym.. była cholernie ładna. Może dlatego, nie bardzo mógł uwierzyć, że to akurat z nim chciała spędzić czas..
Powrót do góry Go down


Anastazja Mallory
Anastazja Mallory

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : jasnowidz
Galeony : 747
  Liczba postów : 269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7177-anastazja-m-mallory#204602
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7220-listy-anastazji
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7251-anastazja-melissa-mallory
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyPon 20 Sty 2014 - 11:02;

-Nie.. -Uśmiechnęła się i sama wyciągnęła swojego papierosa.
Miała już powiedzieć chłopakowi że ma swoją zapalniczkę, ale jakoś nie zdążyła. Włożyła go sobie to ust i zapaliła. Zaczęła palić w wieku młodzieńczym. A kto nie zaczął? W końcu każdego kusiło. Kiedy tylko jej matka dowiedziała się o tym, darła się i darła. Ale kiedy jej babka się o tym dowiedziała... zajarała z nią. TAKĄ MA FAJNĄ BABKĘ! Chyba nie każdy może liczyć na to żeby własna babcia dawała mu zapalić i jeszcze z nim to robiła! Ale jej babcia jest bardzo wyluzowaną kobietą i wcale nie zachowuje się na swoje lata. Nie jest też tak stara, ma jakieś sześćdziesiąt lat. Zaszła w wieku osiemnastu lat to chyba wszystko tłumaczy. Zresztą jej matka nie była lepsza, rok później. Ale spokojnie Anastazja nie była żadnym przypadkiem. Nie, nie! Po prostu jej rodzicie się bardzo kochali.
-Oh co mam ci powiedzieć? -No co miała mu powiedzieć? Jeśli chciała się z kimś spotkać musiała się tłumaczyć? -A raczej, co byś chciał usłyszeć? -Uśmiechnęła się zadziornie i wypuściła dym.
Nie chciała powiedzieć czegoś źle, dlatego wolała mu odpowiedzieć pytaniem na pytanie. Jeszcze by sobie zaszkodziła i co w tedy? Było by źle. Trochę na początku zdenerwowało ją to że olał jej pytanie, ale może nie było co mówić? Przyznam czy było, czy nie na pewno powinien coś powiedzieć.. Raczej się tak nie robi. I było to bardzo nie miłe, eh przyznam że Anastazja nie umiała się na niego długo gniewać. Już po chwili była uśmiechnięta i popijała kawę. Włożyła też sobie trochę ciasta na łyżeczce. Oblizała ją i odłożył na talerzyk.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyPon 20 Sty 2014 - 19:18;

Bogu dzięki miała „normalny stosunek do palenia”. I bardzo dobrze. O. Sama paliła. Więc to dlatego.. Nie, to jeszcze o niczym nie świadczyło. Piątek znał bowiem, co paradoksalne, wielu palaczy, którzy mieli problem z innymi palaczami. Dziwne to, nawet bardzo, ale cóż. Nie jemu to osądzać, prawda?
Prawda, zwłaszcza, że musiał się dość mocno zastanowić, nad tym co odpowiedzieć Anastazji. Nie mógł wymyśleć nic mądrego, ale w jego głowie, mniej więcej od potylicy po płat czołowy odbijały się echem słowa dotyczące jej obrazu. – Szczęśliwie, nigdy nie musiałem sprzedać obrazu. Co najwyżej chciałem.. – rzucił nagle, zaciągając się dymem papierosowym. Ale wracając do wątku głównego. Co też chciałby usłyszeć? – Może.. prawdę? Dlaczego akurat ze mną? Co Cię do tego skłoniło? – w sumie, to byłyby chyba najlepsze wyjaśnienia. Zważywszy na to, że w Hogu było pełno ciekawszych, przystojniejszych i w ogóle, facetów. Stąd nie rozumiał, czemu to akurat z nim chciała się zobaczyć. Przecież na świecie i w szkole było tylu artystów. On sam znał co najmniej kilkunastu. I to była grupa złożona z samych uczniów, nie wliczając w to wszystko nauczycieli. Oczekując na odpowiedź zajął się swoją kawą. – Kawa i papierosy.. – pomyślał. W jego głowie rodził się bowiem pomysł na wiersz. Pytanie tylko, czy wena nie opuści go do czasu, kiedy spokojnie będzie mógł się jej oddać? Miał nadzieję, że nie. Ale nawet jeśli, to w miał też świetny pomysł na grafikę. Taki tam mały obraz. I tytuł: „Z życia artysty”.. – Zatem? – spytał kobietę, sprawiającą wrażenie nieco zafrasowanej zaistniałą sytuacją. Powiedizał coś nie tak? Chyba nie. Nie sądził..
Powrót do góry Go down


Anastazja Mallory
Anastazja Mallory

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : jasnowidz
Galeony : 747
  Liczba postów : 269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7177-anastazja-m-mallory#204602
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7220-listy-anastazji
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7251-anastazja-melissa-mallory
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyPon 20 Sty 2014 - 19:50;

-Prawda... nie ma czegoś takiego jak szczera prawda.
Jeśli prawdą się zwiesz
przyjdź bez słów
weź w ręce wszystko
co dać ci mogę
lecz jeśliś snem jest, wśród innych snów
samotną puść mnie w dalszą drogę
wdzięczna będę, za sen snów
o który nigdy nie prosiłam.

Piękne prawda? Dziękuje za natchnienie.
-Taka nagła wena nie? Anastazja zapisała sobie to na kartce. Zaciągnęła się i wypuściła dym. Uśmiechnęła się do chłopaka. A czemu nie akurat z tobą? -Poruszyła brwiami i upiła kawy.
Chyba źle się ocenia. W końcu też jest niczego sobie, a dziewczynie nie chodziło tylko o to. Przynajmniej Ambroge nie stał jak słup i gapił się z otwartą buzią na Anastazję, albo podrywał ją coraz głupszymi tekstami. Egh.. jakie to było obleśne. To nic nie da! Dajcie sobie spokój! Tu nie chodzi o to że dziewczyna była wybredna, o nie! Nie lubi jak ktoś się tak głupio zachowuje, normalnie jak pedofil! PEDOFILII STOP! Jak tu się nie denerwować? Kobieta tylko zaciągnęła się dymem i wypuściła go.
-Dlaczego sądzisz że nie chciałabym się z tobą spotkać? -Zaśmiała się. Chłopak się zmieszał, ale dla niej to było słodkie. Uśmiechnęła się i zagryzła wargę.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyPon 20 Sty 2014 - 23:40;

Słuchał wierszydełka, które złożyła na poczekaniu. Popisywała się? Być może.. Ale i on mógłby jej zaraz skręcić jakiś ładny obrazek.. To nie był problem. Nie, ale ona raczej nie popisywała się. Nie chciała zaszpanować, czy coś w tym rodzaju. Widać to było w jej oczach .Nie mówiła tego z satysfakcją. To autentycznie było natchnienie. Piątek lubił takich ludzi. Słuchał wierszyka z uwagą, do końca. – Istotnie, ładny. Ładny. – skomentował jedynie, zaciągając się papierosem. A kiedy zaczęła zapisywać myśl na kartce, uśmiechnał się. Szczęśliwie on miał przy sobie zawsze swój nieoceniony szkicownik. Chyba najlepszy sposób do komunikowania się z samym sobą. No bo.. było tam wszystko. Rysunki, szkice, teksty, jakieś urywki wspomnień, wiersze, fragmenty prozy, czy to własnej, czy czyjeś. Po prostu wszystko. Ktoś kiedyś powiedział mu, po oglądnięciu kilku stron z tego, że gdyby miał kiedyś to wydać, to tytuł byłby prosty i chwytliwy – „Ambroge Friday”.
Ale, ale.. Czy miał niską samoocenę? Oczywiście, że tak. Co z tego, że umiał rysować, coś tam poczarować, wiedział dużo o ludziach, tych zwykłych, niemagicznych, orientował się w świecie, zarówno czarodziejskim, jak i tym nieczarodziejskim. Znał wszystkie swoje wady i zalety. Doskonale wiedział, że jest wartościową osobą, tylko po prostu nie każdemu daje to pokazać. No, ale koniec końców i tak zostawał sam, prawda? Kordzia go zostawiła, Berg, Nikola, Elsie.. Szczególnie ona. Ta ostatnia. Taak.. to chyba najbardziej bolało. Tak sądził przynajmniej.
- Dlaczego? – odpowiedział pytaniem, na pytanie. – To oczywiste. Bo możesz mieć prawie każdego w tej szkole. A mimo to, zamiast na przykład iść na randkę z tamtym kolesiem, czy też jakimś innym napalonym na Ciebie, albo zwyczajnie zakochanym, uczniakiem, studentem nieważne, wolałaś zobaczyć się ze mną. Tego nie mogę zrozumieć. – powiedział, gasząc jednym, zdecydowanym gestem papierosa. Co się miał rozwodzić nad tym dłużej. Taka prawda. Powinna znać swoją wartość. Ona szczególnie. Głównie dlatego, że była kobietą. Dlatego, kiedy ktoś ją adorował, nie powinna temu zaprzeczać. A kto, jak kto, ale Anastazja akurat adorowana była.. I to nie przez jednego wyłącznie faceta.. – Stąd, ponawiam pytanie. Czemu ja? – cały czas patrząc jej w oczy, chwycił za widelczyk do ciasta, oddzielił mały kawałek, po czym zjadł.
Powrót do góry Go down


Anastazja Mallory
Anastazja Mallory

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : jasnowidz
Galeony : 747
  Liczba postów : 269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7177-anastazja-m-mallory#204602
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7220-listy-anastazji
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7251-anastazja-melissa-mallory
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyWto 21 Sty 2014 - 10:03;

-Dziękuje.-Przeczytała go jeszcze raz.
Podobał jej się, zresztą jest całkiem na szybko więc czego się spodziewać. Pewnie chciał być miły, zważywszy na to że to jej wiersz. Kiedy tylko usłyszała przykłady chłopaka parsknęła. Co za beznadziejna sytuacja. W końcu każdy ten przykład był beznadziejny. Z uczniem to ona mogła iść, ale na herbatę lub na zajęcia dodatkowe. Za wysokie progi na Twoje nogi, czternastolatki raczej jej nie pociągają. Co tam dalej, Studenci? No już bliżej, ale to musi być taki na prawdę porządny Student. Możliwe że przy niej będzie zachowywał się jak ciamajda, ale jeśli jest taki co dziennie to będzie ją rozśmieszał. Dziwne jest to że nie wymienił jakiegoś dorosłego... uważał coś, czy co? Że niby Anastazja nie może umówić się z dorosłym? Musi z uczniem Hogwartu? No chyba nie. Ah... trochę w tym wszystkim przesadziłam. Kobieta jest miła, widać to nawet w jej stylu poruszania się. Lecz prawda jest taka że nie pójdzie z pierwszym lepszym się spotkać. Musi chociaż trochę go znać.
-Z tamtym kolesiem.. nierealne. I nie spotkałabym się z pierwszym lepszym palantem który do mnie wzdycha, ale nic nie zrobi. Chyba nie gryzę, tak? Jeśli przyjdzie do mnie i zaprosi to oczywiście że się zgodzę. A przynajmniej spróbuje. A z tobą mogę pogadać, posiedzieć. Mamy sporo tematów na przykład sztuka, pisarstwo. A nawet jeśli to po prostu chciałam. W końcu jesteś... całkiem miłym chłopakiem.-Uśmiechnęła się i chwyciła go za rękę. -T-to jest randka? -Odsunęła swoją rękę. Powiedziała to tak słabo, jakby jej duch właśnie z niej wypłyną. Spojrzała mu w oczy. Trochę się zawstydziła.
Nie sądziła że on odbierze to jako randkę. No chyba że źle go zrozumiała, możliwe. W końcu, czy chciał by się z nią spotkać?  Nie to, żeby z nim na ową "randkę" nie poszła. Chodzi o to że nie sądziła że on by chciał. Znała swoje wartości... ale od jej niedoszłego ślubu minęły lata, a nikt na "randkę" jej nie zaprosił. Chyba teraz widać dlaczego ona sobie nie wybierała chłopaków jak buty. Minęło parę lat, ale nie mogła trafić na chłopaka. Żadnego... W końcu zapomniała o wszystkim i zaczęła się spotykać ot tak. Czy to oznaczało dla nich randkę? Jeśli tak to musiała się wytłumaczyć paru chłopakom. Ale nie zastanawiajmy się już dalej nad tym, jeszcze jej główka eksploduje.
-Więc? -Przełknęła ślinę i zgasiła papierosa. Patrzyła mu prosto w oczy. Musiała znać odpowiedz. On już wiedział czemu chciała się z nim spotkać, teraz ona musiała wiedzieć czy on uważa to wszystko za randkę.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyCzw 23 Sty 2014 - 0:13;

- Skoro to było nierealne. To z tym całym Twycrossem, czy jak mu tam, to czemu się z nim wtedy spotkała?! – pomyślał, odrobinę zbulwersowany zachowaniem nauczycielki. Nie, żeby sam był lepszy, czy coś w tym guście. Po prostu wie, jak boli odrzucenie. Z resztą, gdyby z niego kiedyś, pewna panna nie zrobiła rogacza, może miałby zupełnie inne podejście do płci przeciwnej, miłości etc.? Kto wie.. To była alternatywa, a myślenie „co by było, gdyby” nie należało ani do ulubionych zajęć, ani mocnych stron Piątka. Stąd wolał o tym nie rozmyślać. Niemniej , jakoś, tak żal mu było chłopaka.. Biorąc pod uwagę, że chyba serio się w niej zadurzył. No, prawda była niczego sobie. I raczej niewiele można by jej zarzucić, choć to już bardziej rzecz gustu, a o nich jak wiadomo, się nie dyskutuje.
Co nie zmieniało tamto, że tamtemu widocznie wpadła w oko i chyba nawet czuł coś więcej, chyba że zwyczajnie miał inne plany, albo coś. W końcu, nie wiedział, o czym rozmawiali, nie? Na dobrą sprawę niczego nie słyszał, ani nie widział. Tylko jedną scenę, w dodatku wyrwaną z kontekstu. To nic nie znaczyło. A wymieniając potencjalnych partnerów do spotkania, celowo nie wymienił dorosłych mężczyzn, bo Ci byli oczywiści. Bardziej chodziło mu o ludzi z jego kategorii wiekowej. Stąd taki a nie inny dobór kandydatów. Notabene, był całkiem spory. On sam, będąc ostatnio w Pokoju Wspólnym, wsłuchał się w pogadankę dwóch Ślizgonów na jej temat. Dość ciekawej treści pogadankę..
- Cóż.. miło mi. – powiedział jedynie, uśmiechając się lekko. Nieczęsto osoby starsze od niego, mówiły, że dobrze się z nim rozmawi, albo że można porozmawiać. Traktował to jako niebywały komplement, bo w końcu dla niej był gówniarzem, prawda? No dobra, dla niej może nie, ale znalazłoby się parę osób, pamiętających o dzielącej ich różnicy wieku. No, ale był miłym chłopakiem.. Nie wiedząc czemu, na dźwięk tych słów, lekko się Krukon uśmiechnął. I to bardzo dwuznacznie. Ale kiedy złapała jego rękę, nie bardzo wiedział, co czynić. Szczęśliwie, oszczędziła mu dylematów. Tylko czemu przysporzyła następnych? Chłopak sam nie wiedział, jak to traktować, z prostego powodu – nie miał czasu, żeby się nad tym zastanowić.
- Wiesz.. – zaczął, przełykając ślinę. – To chyba Ty najlepiej wiesz, czy jesteśmy na randce. W końcu mnie zaprosiłaś.. – rzucił, z ciepłym uśmiechem. Teraz to on ujął jej dłoń. – Spokojnie. Nie bardzo rozumiem, o co Ci chodziło, pytając mnie o to, ale możesz być spokojna. Umiem realnie oceniać cele. Stąd wiem, że nie mam u Ciebie szans. Dlatego właśnie.. nie uważam tego za randkę? – stwierdził, a w zasadzie spytał. Samego siebie. – Tak. Chyba tak. Ale to tylko dlatego, że ktoś taki jak Ty, serio nie umówiłby się ze mną. Z resztą, zapewne widziałaś, albo słyszałaś o sławnym wpisie Obserwatora, który dość wysoko uplasował mnie w hierarchii największych ogierów Hogwartu… - tu przerwał. Jeśli wiedziała o co chodzi, powinna przytaknąć i udzielić mu odpowiedzi, dlaczego mimo to. Jeśli nie słyszała, to nie miał zamiaru jej o tym wspominać więcej niż dotychczas..
Powrót do góry Go down


Anastazja Mallory
Anastazja Mallory

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : jasnowidz
Galeony : 747
  Liczba postów : 269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7177-anastazja-m-mallory#204602
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7220-listy-anastazji
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7251-anastazja-melissa-mallory
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyCzw 23 Sty 2014 - 15:56;

-Nie masz u mnie szans... Teraz wiem że się nie doceniasz. -Ścisnęła jego dłoń i uśmiechnęła się. -Nie wszystko ma drugie dno, nie było w tym żadnych podtekstów. Pytałam całkiem szczerze. -Zaśmiała się. -Tak czytałam. Ten wpis na prawdę mnie rozbawił, ani to plotka, ani to prawda. Za bardzo się nim nie przejmuje. -Uśmiechnęła się.
Czy obchodziło ją to? Nie. Czy uważa to za stek bzdur i kłamstw? Owszem. To co napisał o chłopaku było po prostu bezpodstawne. Chyba Obserwator nie miał już pomysłów na nowe kłamstwa. Obserwator... słynne badziewie które niszczy ludziom życie. Kobieta bardzo gardziła tymi wpisami. Zawsze były przesadzone, lub całkowicie bez sensu. Czytała je tylko dla tego, że każdy je czytał. Zapewne znalazły by się osoby które także nim gardzą, ale jest ich bardzo mało. Kobieta nie lubiła plotek, a w każdym razie które kogoś obrażały. Uścisnęła mocno dłoń chłopaka i wgapiała się w jakiś obiekt za nimi. Miała nie obecny wzrok.
Ciemny pokój
Dwoje ludzi
Mężczyzna i kobieta
Trzymają się za rękę
Tłumaczą się przed blondynem
Dziewczyna podchodzi całuje tego którego trzymała za rękę
Wychodzi z trzaskiem drzwi

Pomrugała szybko parę razy, poluzowała uścisk i wzięła głęboki oddech. Odsunęła się od chłopaka. Oparła się. Upiła łyka kawy. Dobrze znała to uczucie. Zmęczenia, ciężaru i niezręczności. Miała właśnie wizje. Nie wiedziała co oznacza. Dziewczyna i chłopak zdawali się być jej znajomi. Znała skądś ich twarze, lecz chłopaka przed którym się tłumaczyli już nie. Poleciało parę niezręcznych słów, ale to mężczyźni się kłócili. Ona tylko trzymała chłopaka za rękę i wpatrywała się w blondyna. Był bardzo niski, a wyglądał na studenta. Brunet próbował być spokojny, ale widać było że taki nie jest. Jednak dziewczyna pocałowała go, przeprosiła blondyna i wyszła. Eh.. widać że ktoś się będzie kłócił. Żeby Anastazja miała na tyle widoczną tą wizje, żeby zobaczyć dokładniej ich twarze. Czasami tak bywa.. nienawidziła tych nie widocznych.
Oh nie! Zapomniała o Ambroge który wpatrywał się właśnie w nią. Przybliżyła się i znów ujęła jego dłoń. Uśmiechnęła się, a raczej wymusiła uśmiech.
-Hej, czemu posmutniałeś? -Doskonale znała odpowiedz na to pytanie. Przecież żartowała, śmiała się, a w sekundę zmienił jej się wyraz twarzy i zachowanie. Miała rozbiegany wzrok i nie wiedziała co się dzieje. Próbowała wrócić do poprzedniego tematu, ale zupełnie nie wiedziała o czym rozmawiali. Przechyliła głowę, próbowała się uśmiechać. Zjebałam, zjebałam wszystko, pomyślała. Ale czy to była prawda?
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyPią 24 Sty 2014 - 0:05;

Nie doceniał… Nie sądzę. Raczej.. nie myślał o sobie jako o potencjalnym kochanku, chłopaku, mężu i tak dalej, panny Mallory. Po pierwsze była jego nauczycielką i nie ma co ukrywać. No, byłoby to niezbyt mile widziane. Przynajmniej ona mogłaby to źle widzieć. Jemu tam niezbyt by coś takiego przeszkadzało. Jak się jednak przekonał, jej również. A sytuacji miał już kilka. Po pierwsze to w gabinecie, po drugie list, po trzecie ten pocałunek pod gabinetem, po czwarte dzisiejsze spotkanie..
Na jej uśmiech odpowiedział oczywiście tym samym, jednak z nieco mniejszym przekonaniem. Cóż, no nie chciał, żeby o niej pisano, jako o kolejnej kochance Piątka. Zwłaszcza, że tak nie było. Po prostu, spotkali się na kawie i ciastku. Cóż.. Widać są w Hogwarcie osoby bardziej mu nieprzychylne niż on sam przypuszczał. Swoją drogą to ciekawe, że uczepili się go akurat kiedy zaczął studia.. Może to dlatego, że po prostu wcześniej prowadził zwykłą, szarą egzystencję? Kto wie? On nie.
A kiedy tak odpłynęła, to nie tyle się wpatrywał, co nawet do niej mówił. Kilkakrotnie bez skutku powtarzał jej imię, aż w końcu odzyskała kontakt z rzeczywistością. Nie ma co, kamień z serca. W sumie, nie wiedział co to było. Może była na coś chora? A może.. może to coś innego? Może nawiedził ją duch święty. A może po prostu zapowietrzyła się biedna? – Coś się stało? – wydukał jedynie, przyglądając się nadal nauczycielce. To było.. dziwne? Tak dziwnie się zachowywała, jakby odleciała, a teraz tak o, rozmawiała sobie z nim i pytała jego czemu jest smuty. Może dlatego, że odrobinę się zmartwił?
- Generalnie, to niestety będę musiał się zbierać. Mam do zrobienia jeszcze kilka rzeczy… - główne wyprowadzenie psa. Nie chciał bowiem obciążać nowego kolegę takim zmartwieniem, jak Roman. Jeszcze by go biedny zjadł i znowu musiałby szukać współlokatora, biedak. Nie, nie. Nie. – Zatem.. Jeśli nie masz nic przeciwko. Będę się zbierał. No.. chyba, że chciałabyś się przejść ze mną? W końcu lubisz zwierzęta. No i poznałabyś mojego psa? – rzucił zachęcająco w stronę Anastazji. – To jak będzie?
Powrót do góry Go down


Anastazja Mallory
Anastazja Mallory

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : jasnowidz
Galeony : 747
  Liczba postów : 269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7177-anastazja-m-mallory#204602
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7220-listy-anastazji
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7251-anastazja-melissa-mallory
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyPią 24 Sty 2014 - 17:12;

-To nie czas, ani miejsce na takie rozmowy. -Powiedziała całkiem spokojnie. Patrzyła chłopakowi prosto w oczy.
No nie wiem czy chciał by słuchać jak to dziewięcioletnia Anastazja dowiedziała się że jest Jasnowidzem. Nie wiem czy ktokolwiek chciałby o czymś takim być poinformowany. A na pewno nie w jakieś knajpce, o nie. Jeśli już musisz komuś o tym powiedzieć lepiej żebyście byli sami. Ściany mają uszy..
-Z przyjemnością. -Uśmiechnęła się i dopiła swoją kawę. Wcisnęła książeczkę do swojej torebki i ruszyła wraz z Ambroge w stronę drzwi. -Nie wiedziałam że masz psa. -Tak właściwie mało o nim wiedziała. Teraz jakoś to zauważyła. W między czasie założyła swój płaszcz. Kiedy tylko chłopak się ubrał wyszli w knajpki.


[zt] To teraz do mieszkanka xD
Powrót do góry Go down


Césaire Weatherly
Césaire Weatherly

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1236
  Liczba postów : 468
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6002-cesaire-bernard-weatherly#171006
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6010-cezarowa-sowa#171255
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7381-cesaire-weatherly#207517
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyPon 27 Sty 2014 - 16:56;

Najwyraźniej los nigdy nie był po stronie członków kanadyjskiej mafii, w której wszystko tylko pozornie w cudowny sposób składało się w piękną całość – w oczach postronnego, nie mającego żadnych osobistych powiązań z grupą obserwatora, Reemy z Riverside stanowiły świetnie zgrany zespół nie tylko na boisku, ale także poza nim, będąc tego rodzaju znajomymi, którzy staną za sobą murem bez względu na okoliczności, pocieszą w chwilach słabości, pomogą wygrzebać się z tarapatów i będą w jak najlepszych kontaktach aż do końca życia. Dopiero gdy ktoś zacznie się dogłębniej przyglądać relacjom Kanadyjczyków, dostrzeże po pewnym czasie, że na idealnie gładkiej tafli szkła, zza której prezentuje się przepiękny sielankowy obrazek, jest pełno rys, wszak żadne znajomości nie mogą przebiegać aż tak bezproblematycznie i ta zasada znajduje odwołanie także w przypadku kanadyjskiej reprezentacji, wśród której napięte relacje i prowadzące do tragedii niedopowiedzenia są na porządku dziennym, skandaliczne romanse z wielkimi dramatami w tle wybuchają cyklicznie, skutecznie nadkruszając kontakty poszczególnych zawodników, zasiewając tym samym ziarna niepewności i braku zaufania, które przynoszą później opłakane w skutkach plony. Nie ma ideałów i Reemom również do ideału było daleko. Weatherly w całym swoim rozgoryczeniu był przeświadczony o tym, że jest chyba jedną z nielicznych osób w drużynie, które są świadome absolutnie wszystkich tych aspektów i całego zepsucia, z którym przychodzi im obcować. Może też właśnie z tego powodu od wielu lat z uporem godnym maniaka odcinał się od tego wszystkiego, jednak tak jak już zostało wspomniane, są takie rzeczy, o których się pamięta na zawsze i ma się ten cholerny sentyment i słabość. Jak się okazuje, nie od wszystkiego można się odciąć i chyba właśnie to jest najbardziej irytująca myśl ze wszystkich.
Jak na razie cała sprawa mogła zostać względnie owiana tajemnicą, ponieważ to nie ich wybryk spowodował wyjazd Jovena do Kanady, a jedynie opóźniał jego powrót o czas bliżej nieokreślony (ale pewnie dążący w stronę nieskończoności hehs). Wszyscy ich znajomi wiedzieli, gdzie przebywa Indianin, chociaż oprócz jego braci nie znał prawdziwego powodu jego nieobecności, ale od jakiegoś czasu przestały już krążyć pytania z cyklu „dlaczego” albo „kiedy” i Kanadyjczycy sprawiali wrażenie mniej więcej pogodzonych z sytuacją i akceptujących obecny stan rzeczy. Co jednak nie pozwalało zostawić wszystkiego tak jak było, w końcu trzeba wszystko chociaż w jakimś stopniu wyjaśnić, żeby w późniejszym czasie tej dwójce było przynajmniej trochę łatwiej przebywać w swoim towarzystwie. Jakby nie patrzeć, przez jakiś czas, aż do zakończenia rozgrywek i powrotu do szerszego grona znajomych w Riverside, są na siebie skazani.
Weatherly był nie mniej zdziwiony od Marceline, kiedy do ich stołu podszedł Filip, wyjątkowo wesoły i żywiołowy, najwyraźniej nieświadomy napiętej atmosfery przy ich stoliku, jednak Kanadyjczyk całkiem zgrabnie owe zaskoczenie zamaskował, posyłając tylko koledze z drużyny spokojny, może wręcz odrobinę leniwy uśmiech, pozwalając Delacroix odgrywać scenkę ekscytacji z powodu pracy Stone’a za ich oboje. Pokiwał jeszcze głową, jakby przytakując jej i dołączając się do gratulacji, grzecznie podziękował za następną kawę, po czym z pewną ulgą odprowadził spojrzeniem oddalającego się Filipa. Jeśli ktoś miał złe wyczucie czasu, to Stone zdecydowanie zaliczał się do tej grupy, przerywając ich już i tak cholernie ciężką rozmowę, która szła tak opornie, jak tylko mogła.
- Kto by pomyślał, święty Joven naruszający tajemnicę korespondencji. – mruknął niezbyt uprzejmie, raczej sam do siebie niż do Marc, odchylając się przy tym lekko na krześle i upijając z namysłem łyk szybko stygnącej kawy. – Nie czuj się winna, to był po prostu przypadek, niczym nie zawiniłaś. – dodał po chwili, jakby na wypadek, gdyby jego wcześniejsze słowa okazały się być niewystarczająco jasne, bo w końcu niewylewny Weatherly przekazywał różne wiadomości w wyjątkowo osobliwy sposób, który nie zawsze był rozumiany przez wszystkich.
- Mam nadzieję, że nigdy się nie okaże przydatny. No chyba że postanowisz dolać go komuś do picia, żeby urwał mu się film, wtedy to inna sprawa. – już w momencie wysyłania prezentu świątecznego czuł, że być może nie jest to najlepszy pomysł, ale zaślepiony swoją irytacją i chęcią bawienia się w uszczypliwości, nie mógł sobie tego odmówić, mimo że dosłownie pięć sekund po wypuszczeniu sowy miał ochotę krzyczeć ile sił w płucach, żeby wracała. Nie wydał z siebie ani jednego dźwięku, zduszając palące uczucie w gardle, tak samo jak wyrzuty sumienia, których przecież nie powinien mieć. Przecież on nic nie czuje, nigdy przenigdy, dlaczego więc miałby czuć coś akurat teraz?
- Nic wielkiego, tylko podważył sens i prawdziwość całej naszej przyjaźni oraz moją szczerość i lojalność, wyraził ogromny żal z powodu tego, że pozwolił sobie obdarzyć mnie zaufaniem, po czym wziął winę na siebie i stwierdził, że sobie na to zasłużył. W między czasie jeszcze pisał coś o jakiejś terapii i problemach, o których nigdy wcześniej nie wspominał, że wszystko poszło na marne i nie będzie wracał, co jednak nie jest dla nikogo żadną stratą, że teoretycznie chciał, żebyś znalazła sobie kogoś lepszego, ale na pewno nie miał na myśli mnie, dodatkowo zasugerował, że mam problemy z czytaniem ze zrozumieniem, a na koniec życzył szczęścia i żebym się Tobą opiekował. Mam nadzieję, że w korespondencji z Tobą był trochę łaskawszy. – odpowiedział na pytanie Delacroix tonem tak nieadekwatnie niefrasobliwym, jakby opowiadał śmieszną historyjkę z dzieciństwa, a nie relacjonował kwintesencję listu Jovena zrywającego ich przyjaźń.
- Na pewno to miało jakieś znaczenie, że obojgu nam go brakuje i to nas pchnęło do siebie, no po ognistej i skrętach w sposób dosyć niekontrolowany, ale… Nie wiem, listownie na pewno nie da się tego wyjaśnić, ale wątpię, żeby Jov miał w najbliższym czasie choć cień chęci na to, by ze mną rozmawiać, więc na razie pozostaje chyba tylko czekać, może kiedy wszyscy ochłoniemy łatwiej nam przyjdzie o tym porozmawiać i wyjaśnić. W zasadzie to wam, nie nam, bo ja tu jestem klinem, który się wbija pomiędzy was. Tobie przebaczy, może nie od razu, ale przebaczy, bo za wiele dla niego znaczysz i to się nie zmieni, ale nie ma żadnego powodu, żeby się ze mną dogadał i to jest definitywny koniec naszej znajomości, dał mi to wyraźnie odczuć w listach. – następne wypowiedzi tonem już trochę mniej lekkim, jednak wciąż dalekim do powagi sytuacji, jakby Kanadyjczyk po prostu nie był w stanie zdobyć się na otwartą rozmowę, ze wszystkimi kartami wyłożonymi na stół, jakby bezustannie musiał dawać całemu światu do zrozumienia, że jest okej, że nic go to nie rusza, mimo że słowa diametralnie zaprzeczały czynom, a Cesaire był świadomy tego, że lada moment może zrazić Marceline swoim podejściem do dalszej konwersacji. – Tylko, Marc, to jest wszystko nie tak. Próbujemy sobie to wszystko wyjaśnić, więc jeśli ma być szczerze, to niech tak będzie. Kiedyś mieliśmy bliskie kontakty, co się zmieniło z biegiem lat, ale nie myśl, że potraktowałem Cię jak następną dziewczynę, z którą można na jeden wieczór zapomnieć o całym świecie, a później zapomnieć i o niej, bo to nie tak. To nie były tylko procenty i tęsknota za przyjacielem, nie dla mnie. – dodał na sam koniec, ściszając trochę głos i wyrzucając z siebie poszczególne słowa tak szybko, jakby z obawy, że zaraz się rozmyśli i zamilknie. Może nie powinien w ten sposób obarczać Delacroix dodatkowym ciężarem jakiś swoich mniej lub bardziej klarownych wyznań, jednak zrobił to zupełnie wbrew sobie pod wpływem tajemniczego impulsu. Panie i panowie, koniec świata, Cesaire Bernard Weatherly mówi coś od siebie!
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyWto 28 Sty 2014 - 20:08;

Tak, kanadyjska drużyna faktycznie była pełna wszelkich niesnasek, niedomówień, dziwnych relacji, ale koniec końców, wszyscy nawzajem stanęli by za sobą murem. Oczywiście to nie tak, że Marceline kochała każdego z kadry, bo tak idealnie nigdy nie było, ale atmosfera solidarności była odczuwalna. Z niektórymi trzymała bliższe kontakty, jak na przykład z Mads czy Filipem, z niektórymi dość neutralne, a i część osób działa jej na nerwy, taka Penelope na przykład. I wiecie co? Mimo, że też przynajmniej zdawało jej się, że ogarnia wszystkie dramy w ich paczce, to sama nigdy w nich nie uczestniczyła. Jej życie było stosunkowo poukładane: żadnych przelotnych romansów, awantur ani innych wybryków, przez które mogłaby się znaleźć na językach. Była tylko miłość do Jovena, która pokomplikowała się w wieczór po imprezie, paradoksalnie zorganizowanej na jej cześć. O tym co zaszło, poza Mads, Quaylem i samymi zainteresowanymi nie wiedział nikt, ale była pewna, że gdyby wyszło to na jaw, to ona byłaby wzięta za tą złą. Przynajmniej tak oceniała samą siebie, ale to już chyba też zależało od jej skłonności do obwiniania samej siebie. To takie żałosne!
- Nie oskarżaj go, proszę. – dlaczego broniła Indianina? Co jak co, on też nie powinien przeczytać tego listu, ale…złość, jaka przez kilka dni ją ogarniała, dawno już minęła. Teraz była już zła wyłącznie na samą siebie. I tym bardziej nie chciała, aby Cezar jakimiś ironicznymi tekstami próbował zrzucić winę z siebie samego i z niej rzecz jasna na Quaylego. Na brodę Merlina, Delacroix chyba nie zdawała sobie sprawy z całej beznadziejności jej sposobu myślenia. Był on zresztą mocno poplątany, trochę desperacki, odrobinę masochistyczny, ale na pewno nie jasny, pozytywny i trzeźwo oceniający sytuację. Chociaż może to kwestia tylko świeżości tej sprawy.
Z uwagą wsłuchiwała się w słowa chłopaka, który opisywał treść listu. Cóż, nie zdziwił ją fakt, że Joven jak zwykle wziął wszystko na siebie. To było bardzo, ale to bardzo w jego stylu. I jak łatwo się domyślić, wcale nie pomagało nikomu się z niczym uporać. A jeszcze wręcz przeciwnie. Jaka terapia? Jakie problemy? Przecież on tylko pomagał rodzicom. Ale… może użył tych słów nie w dosłownym znaczeniu. Może tą terapią była faktycznie spokojna egzystencja w rodzinnym domu. Głupia nie zastanowiła się nad tym dłużej, a jakby nie patrzeć, była to bardzo znacząca część wypowiedzi Cesaira. Ma się nią zaopiekować? Zabolało. Czyżby całkowicie już ją przekreślił? To nie fair, bardzo nie fair. Westchnęła, spuszczając wzrok na kant stołu i upiła ostatni łyk swojej kawy.
- Przykro mi, że musiałeś usłyszeć takie słowa. – sama nie potrafiła sobie wyobrazić, co czułaby, gdyby z takim tekstem wyjechała jak Madison. – Ja z nim nie korespondowałam. Pokłóciliśmy się tam, w Kanadzie i od tego czasu cisza. Chyba zakończył to wszystko, sama nie wiem. – dokończyła, patrząc na Weatherly’ego poważnym wzrokiem. Wcześniej, chyba przez coś w rodzaju egoizmu nie pomyślała o tym, że on też coś stracił. Przyjaciela. A przecież przyjaźń jest niesamowicie ważną częścią życia każdego człowieka. Nie zwracała uwagi, że może to przeżywać tak samo jak ona. Chyba faktycznie ich uczucia na chwilę obecną niewiele się różniły, oj tak.
- Nie jesteś klinem, przestań. Po prostu… stało się, tyle. Chciałabym, żeby mi wybaczył, ale nie jestem aż taką optymistką. A co do waszej przyjaźni to sama nie wiem. Wiesz… on zawsze bardzo cię cenił, widziałam to. Byłeś dla niego ważny i myślę, że mimo tego, że teraz jest zły, to też nie jesteś mu obojętny. Zwłaszcza, że kiedyś stracił już Adama, on docenia wartość przyjaciół. A takie silne relacje pomimo tego, że czasami się psują, to zawsze jest szansa na ich odbudowanie. – nawet nie pomyślała, że ta wzmianka o Adamie może trochę dobić Weathelyego. Może by to sprostowała, gdyby nie kolejne słowa Kanadyjczyka, które kompletnie wybiły ją z rytmu. KOMPLETNIE.
- Ale… Cesaire. Nie wiedziałam, że widzisz we mnie kogoś więcej, niż zwykłą koleżankę. – nic mądrzejszego nie przychodziło jej do głowy. Wpatrywała się tylko uważnie w niego tymi swoimi szarymi tęczówkami. Była zaskoczona. Nigdy, przenigdy nie pomyślałaby, że Cesaire Weatherly, najlepszy przyjaciel jej byłego chłopaka może nie traktować jej jako koleżanki z drużyny. Faktycznie, kiedyś bardzo się przyjaźnili, ale przecież to było tak dawno! Kurde, chyba musi coś jeszcze powiedzieć. Milczenie trwało już zdecydowanie za długo.
- Nie umiem ci odpowiedzieć, przepraszam. Co mam Ci powiedzieć? Jesteś dla mnie ważny, od małego byłeś, ale nie wiem, czy teraz jest dobry czas na… no wiesz. – totalnie nie umiała znaleźć słów. – Po prostu nie potrafię teraz jasno myśleć, bo mam wrażenie, że zaślepia mnie uczucie do kogoś innego. – wydusiła z siebie, choć z trudem. – Jeśli szczerość to szczerość.
Powrót do góry Go down


Césaire Weatherly
Césaire Weatherly

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1236
  Liczba postów : 468
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6002-cesaire-bernard-weatherly#171006
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6010-cezarowa-sowa#171255
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7381-cesaire-weatherly#207517
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptySob 1 Lut 2014 - 15:05;

Jasne, nie ma takiej opcji, żeby każdy z każdym dobrze się dogadywał, skoro wszyscy mają tak zróżnicowane poglądy i upodobania czy osobowości i zachowania, które często są ze sobą sprzeczne. Było tak nawet w przypadku Cezara, który teoretycznie powinien być elementem obojętnym w całej tej układance, skoro prawie zawsze zachowywał swoje opinie tylko dla siebie, nie próbował pokazywać całemu światu, jaki to jest fajny ani zdobywać na siłę czyjejś sympatii, ani nie ględził o wszystkim i o niczym absolutnie bez przerwy, nie licząc się z tym, że może kogoś zamęczać swoją osobą, jednak jak się okazuje, potrafił doprowadzać niektórych do szewskiej pasji praktycznie bez żadnego działania z jego strony i, jak w przypadku jego znajomości z Percym, po pewnym czasie i jemu w jakimś stopniu udzielała się irytacja i antypatia do takiego osobnika. Ale patrząc na życiorys Marceline i na to, w jak niemiły położeniu się aktualnie znalazła, wychodzi na to, że nieważne czy ktoś jest szalonym imprezowiczem, który na dodatek czasami wdaje się w romanse z dziewczynami będącymi w związkach, czy poukładaną i spokojną osobą, która będzie starała się pomóc każdemu w nawet największej pierdole świata – koniec końców i tak wszyscy równo obrywają po dupie i cała wzniosła teoria o karmie może się gonić.
- Nie oskarżam, po prostu się dziwię. – a może i trochę oskarżał? W sumie nie ważne jak bardzo nagrzeszyli i jak źle postąpili, mieliby więcej czasu na wyjaśnienie sobie wszystkiego na spokojnie, gdyby Quayle nie postanowił przeczytać listu, który nie był mu przeznaczony, a teraz owszem, spotkali się i rozmawiali, ale już w innych okolicznościach, pod presją i z odciśniętym jakimś niewidzialnym piętnem, praktycznie bez szans na dogadanie się w satysfakcjonującym stopniu, a działając raczej na zasadzie „damage control”.
Weatherly również nie rozumiał, co Joven miał na myśli pisząc o jakiejś terapii, problemach i wysiłku, który poszedł na marne. Przecież z wcześniejszych listów Indianina jasno wynikało, że chorował, a później musiał zostać z rodzicami i im pomagać, co było całkiem logiczne, skoro był najstarszym z rodzeństwa. Ta część była niejasna i w jakiś nieznośny sposób przypominała o sobie cyklicznie, nie dając Cezarowi spokoju i zmuszając go do przemyśleń o tym, co, kiedy i dlaczego przeoczył, skoro Joven był jego najlepszym przyjacielem i mógł mu powiedzieć o wszystkim. Dlaczego więc nigdy nie powiedział?
- Zasłużyłem. – to pojedyncze oschłe słowo zabrzmiało obco nawet w jego uszach, będąc czymś na kształt okropnego mea culpa, które nigdy nie wydobywało się z ust Cezara. Ale chyba nigdy wcześniej nie musiał się przyznawać do winy, nawet przed samym sobą. – Cóż, chyba nie będzie przesadą, jeśli stwierdzę, że lepiej dla Ciebie. Mimo wszystko lepsze jest milczenie, a potem rozmowa twarzą w twarz niż listowne zakończenie znajomości. – zdecydowanie, korespondencyjne „zerwanie” było bardzo bardzo nieprzyjemne. Jasne, z drugiej strony nieprzyjemne dla Jovena było to, że jego zapijaczony przyjaciel pod jego nieobecność przystawiał się do jego byłej-prawie-obecnej czy jak to określić dziewczyny, ale po tym wszystkim, po tych latach przyjaźni, która wbrew twierdzeniom Indianina, była jak najbardziej szczera, zasługiwał chyba przynajmniej na to, żeby usłyszeć decyzję o zerwaniu kontaktów osobiście.
- Jestem, jestem. Rozmawiałem z nim tyle razy o tym, że powinien coś zrobić, a ostatecznie stanąłem pomiędzy wami i nic nie poszło tak, jak powinno. – smutek, tyle sowich analogii przy okazji rodzinnych spacerków z Brutusem i Moragg poszło na marne! – Nie wiem, dość łatwo to wszystko odrzucił. Ale nieważne, to już nie ma znaczenia. – machnął lekceważąco ręką, nie chcąc się zagłębiać w temat jego utraconej przyjaźni chyba jedynej osoby, która rozumiała go tak dobrze, jak jego brat bliźniak. Albo może momentami nawet i lepiej. Ale było, minęło, a on nie chciał o tym teraz myśleć, jakby nagle miała go dopaść świadomość, że przez kilka chwil głupiego, ale jakże przyjemnego zapomnienia, stracił wszystko. - Tak tak, stracił już Adama. Chyba byłoby lepiej, gdybym też umarł. Trochę by popłakał nad moim grobem, ale nie cierpiałby z powodu świadomości, że jego przyjaciel wbił mu nóż w plecy. – mruknął jeszcze na wzmiankę o Adamie, może w dość nierozsądny sposób reagując na słowa Marceline. Trochę jakby szydził ze zmarłego, ale to nie było jego intencją.
Wychodzi na to, że nie było to jedyną nieprzemyślaną rzeczą, jaką dziś powiedział, tyle przynajmniej mógł wywnioskować po widoku zmieszanej i wręcz zszokowanej Kanadyjki, która wpatrywała się w niego rozszerzonymi ze zdziwienia oczami, jakby to nie miało sensu. Miało. Znali się i byli sobie bliscy od zawsze, a w pewnym momencie Weatherly doszedł do wniosku, że Marc stoi w hierarchii nieporównywalnie wyżej od tych wszystkich idiotów, którzy tylko na okrągło drą mordy, szukają afer, imprezują i zakochują się równie szybko co zmieniają obiekt swoich zainteresowań. Może w którymś momencie wybrał złą drogę, oddalając się od niej coraz bardziej, jednak to było jedynym wyjściem, jakie widział, kiedy sam nigdy nie dał jej powodów do myślenia, że jest dla niego kimś więcej, licząc jakby na to, że samo wszystko pójdzie po jego myśli, a okazało się, że jego najlepszy przyjaciel czuje coś do Kanadyjki. To nie tylko miało sens, to było cholernie logiczne w jego oczach.
- Nie musisz nic mówić. Nie powinienem Cię obciążać tą świadomością, to zły moment. Wiem, jak wszystko wygląda i wiem, że jeśli już w ogóle, to powinienem powiedzieć coś wieki temu, kiedy to jeszcze miało jakiś sens i zanim wszystko się poplątało. Po prostu chcę, żebyś wiedziała, że nie traktuję Cię jak następnej dziewczyny, której imienia nawet nie próbuję zapamiętać. – wyjaśnił, starając się za wszelką cenę zachować spokojny i rzeczowy ton i nawet próbując się uśmiechnąć lekko, jakby to było zupełną błahostką i czymś, co go nie obchodzi, by nie zmieszać Delacroix jeszcze bardziej i możliwie odciąć od siebie napływające myśli o tym, że może jednak nie zawsze postępuje tak super jak mu się wydaje i może jednak kiedyś tam w swoim życiu popełnił błąd. Postawił na złą kartę. I przegrał.
Powrót do góry Go down


Charlie Watson
Charlie Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 325
  Liczba postów : 297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7384-charlene-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7386-wendy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7387-charlie-watson
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptySob 29 Mar 2014 - 16:20;

Nadszedł czas, aby coś zrobić ze swoim życiem. Ostatnio dla zabawy postawiła pieniądze na Znikaczy i niestety je przegrała. Nie była dzieckiem szczęścia, wiedziała to nie od dziś. Los lubił z niej kpić. Postanowiła jednak coś z nim zrobić. Praca. Przydadzą jej się pieniądze. Może zamiast ciągłego żerowania i kombinowania mogłaby sama zarobić sobie na... no właśnie, na co? Tak na dobrą sprawę nic jej nie było potrzebne do szczęścia. Oprócz paru rzeczy, ale ich i tak nie dało się kupić. Za żadne skarby świata. W każdym razie długo walczyła ze sobą. Chciała wziąć tabletkę. Tak piękną i kolorową. Ale wszyscy od razu wiedzieliby, że jest naćpana. Nie mogła więc tego zrobić. Tylko jak uśmiechać się do ludzi, skoro świat rzeczywisty jest taki szary i smutny? Próbowała się przygotować tak, aby wyglądała na zadbaną, szczęśliwą osobę. Tylko jej dusza chciała płakać rzewnymi łzami. Ale musiała znaleźć siłę. Choć nie wiedziała na co. Zostanie sama z Ollie'm. Bała się tej pustki, która miała nastąpić. I którą rodzeństwo już nie wypełni.
Weszła do kawiarni, przywdziewając swój uśmiech numer jeden. Mogłaby wygrać jakąś aktorską statuetkę. Nie mniej jednak skierowała się do lady, a kiedy oznajmili jej, aby poczekała na właściciela, to tak właśnie zrobiła. Po krótkiej rozmowie i prezentacji swej osoby zgodzili się ją przyjąć. W końcu sprawiła wrażenie ładnej, wesołej dziewczyny pełnej zapału do pracy. Nieważne, że miała ochotę stąd uciec jak najszybciej. Uzgodniła, że pracę zacznie od jutra. Dziś zaś miała przejść krótkie szkolenie bhp, które nie trwało dłużej jak godzinę. Świetnie.
Czuła się emocjonalnie wyczerpana, ale może nazajutrz będzie lepiej?
Nie, nigdy nie jest. Nieustanny kac.

z/t
Powrót do góry Go down


Joshua Williams
Joshua Williams

Student Slytherin
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 157
  Liczba postów : 271
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6277-joshua-williams#177107
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6445-allelujah
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7176-joshua-williams#204364
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyPon 7 Kwi 2014 - 11:21;

Nie była to wymarzona praca Joshua, ale nie mógł wpaść na nic innego. Z resztą tyle dobroci w jednym miejscu, to gardziłby taką robotą? Zjawił się na rozmowę kwalifikacyjną, którą przeszedł. Starał się zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie, ale jedyne z czym ludzie go kojarzyli, to z piękną przegraną na meczu. Czuł jak jego duma odlatuje tylnymi drzwiami. Obrócił wszystko w żart, odpowiedział, dlaczego w zasadzie zostaje w Wielkiej Brytanii i krótko przedstawił swoją osobę. On do pracy zawsze był chętny. Musiał się jakoś utrzymać, a w dzisiejszych czasach, kiedy zrezygnował z kariery sportowej, było to cholernie trudne. Przeszedł krótkie szkolenie jak obsługiwać każdą z maszyn. Zrozumiał, że nie może palić przy jedzeniu ani pić alkoholu. To było oczywiste w końcu. Nie chciał czekać już do jutra, więc poprosił pracodawce o jakieś asystowanie osoby, która teraz jest na zmianie. Zgodził się. Stanął więc grzecznie za ladą i zaczął obsługiwać klientów. Nawet podobała mu się ta praca. Tyle znajomych! Szkoda, że nogi wchodziły mu do tyłka. Mimo wszystko, jak pracodawca oczekiwał, był miły dla klientów, starał się im doradzać. Ach, Jezus!
Powrót do góry Go down


Tanner Chapman
Tanner Chapman

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : szukający
Galeony : 765
  Liczba postów : 682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6588-tanner-chapman
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6592-sowka-tannera#185458
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7242-tanner-chapman
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyPią 15 Sie 2014 - 15:39;

Chapman i praca? Ciekawe połączenie, bardzo ciekawe, szczególnie, że jak wszystkim było wiadomo, nie potrzebował on dodatkowych galeonów. Jego rodzina była bardzo bogata i dostawał właściwie wszystko co chciał. Po co więc miałby pracować? Otóż w jego głowie przez całe wakacje tworzył się jeden, mały, niezawodny plan. Uzbierać sobie sumkę pieniędzy, która będzie tylko jego, o którą nie będzie się musiał nikogo nigdy prosić. Po prostu chciał mieć swoje pieniądze - czy to może kogoś dziwić w dzisiejszych czasach? Długo zastanawiał się nad miejscem, w którym chciałby pracować. Na początku brał pod uwagę tylko i wyłącznie Londyn, jednak po dłuższym przemyśleniu sprawy, Hogsmeade wydawało mu się o wiele bardziej odpowiednie. Szkoda tylko, że wszystkie propozycje pracy były dla niego nieodpowiednie. Wreszcie zdecydował się przyjąć zaproszenie na rozmowę z kawiarni Solace, którą osobiście bardzo lubił. Był jej gościem kilka razy i klimat oraz atmosfera kawiarni przypadły mu do gustu. Dlaczego miałby więc nie spróbować swojego szczęścia? Lekko zestresowany, z miłym, prawie nie ślizgońskim uśmiechem na twarzy, wszedł do kawiarni i od razu skierował się do osoby, która miała przeprowadzać z nim rozmowę kwalifikacyjną. Wiedział, że sobie poradzi.

***

Oczywiście, jak mógłby się mylić? Po dwudziestu minutach bardzo szczegółowej rozmowy, ze wszystkimi możliwymi pytaniami na temat jego życia osobistego, pragnień, marzeń oraz oczywiście standardowego pytania: dlaczego wybrał pan akurat tę pracę, Tanner wyszedł z kawiarni, oddychając z ulgą. Oczywiście dostał możliwość podjęcia pracy, co nie było dla niego niczym dziwnym. Miał jednak ogromną nadzieję, że takiemu przesłuchaniu poddał się pierwszy i ostatni raz. Nienawidził przesłuchań.

/zt
Powrót do góry Go down


Rience Hargreaves
Rience Hargreaves

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pół-wil, szukający
Galeony : 2879
  Liczba postów : 763
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9116-rience-hargreaves
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9130-sowa-rienca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9128-rience-hargreaves
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyPią 15 Sie 2014 - 15:50;

Rience był dość luźno nastawiony do spotkania, które go czekało. Podczas treningu nie zwrócił jakiejś specjalnej uwagi na tę całą Amelię Wotery, dlatego niespecjalnie wiedział cóż takiego zrobił, że zapragnęła się z nim spotkać. Dobra, doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale miał nadzieję, że chociaż raz prawda nie jest taka… okrutna i nie chodzi znowu o jego geny. Niestety była to płonna nadzieja, bo kiedy wędrował uliczkami Hogsmeade to już czuł, że może to być ciężki dzień. Miał na sobie czarną, skórzaną kurtkę, pod którą skrywała się biała, prosta koszulka z nadrukiem „zaczaruję Twój świat” i wycelowaną w spoglądającego na nią człowieka różdżką. Do tego miał zwyczajne, ciemne jeansy, w których jego tyłek wyglądał nieprzyzwoicie dobrze. Włosy zostawił luźno, nie kłopocząc się pętaniem ich gumkami, a na samym miejscu zjawił się trochę przed czasem. Nie lubił się spóźniać i wiedział jaki frustrujące bywa czekanie na kogoś, dlatego zajął miejsce przy jednym ze stolików, ignorując wszystko wokół i po prostu przeglądając sobie kartę, żeby już teraz zastanowić się co dla siebie zamówi.
Powrót do góry Go down


Amelia Wotery
Amelia Wotery

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołactwo
Galeony : 493
  Liczba postów : 846
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2239-amelia-wotery?highlight=Amelia+Wotery
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5271-sowka-amelii
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7243-amelia-wotery
Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 EmptyPon 18 Sie 2014 - 13:02;

Dziewczyno, co Ci strzeliło do głowy? Po co spotykasz się z kimś, kto wygląda tak dobrze? Przecież z pewnością wiesz, nawet jeśli tylko gdzieś w głębi duszy, jaka jest tego przyczyna. Wiesz, dlaczego zwróciłaś na niego uwagę i to dość przykre, prawda? Ogromna szkoda, że jesteś tak płytka. Gdybym nie miał w swojej krwi genów wili, to nawet byś na niego nie spojrzała, przyznaj to otwarcie.
Takie mniej więcej myśli pałętały się po głowie panny Wotery, która kompletnie nie wiedziała dlaczego zdecydowała się napisać do Rienca. Przecież już wcześniej spotkała potomków wili. Nie potrafiła się oprzeć urokowi żadnego z nich, ale gdy spotkanie już minęło, wiedziała, że chce się trzymać od nich z daleka. Nigdy do nich nie pisała. Co się stało? Co ją zmieniło? Tego nie wiedziała i szła na spotkanie z Krukonem z nadzieją, że wreszcie się dowie. Przemieszczając się dość wolnym krokiem, przynajmniej jak na nią, wreszcie dotarła do kawiarni Solace, którą jako miejsce spotkania zaproponował chłopak. Ubrana była w czarną sukienkę i wysokie, czarne szpilki, doskonale kontrastującą z jej bladą cerą i burzą blond, prawie białych, włosów. Stając przed drzwiami przejrzała się jeszcze w szybie, uśmiechając się lekko. Wyglądała.. dobrze. Kilku facetów odwróciło się za nią na ulicy i już wiedziała, że wybrała odpowiedni strój na to spotkanie. Z dziwną niepewnością i ciekawym uczuciem w żołądku otworzyła drzwi, wchodząc do kawiarni. Całkiem miłe miejsce, przynajmniej tak jej się wydawało. Ciekawe jak je zapamięta po dzisiejszym spotkaniu? Nie musiała długo się rozglądać - chłopaka bardzo łatwo było dostrzec. Podeszła do niego wolnym krokiem, z lekkimi rumieńcami na twarzy. Rany, jak to się stało, że jakiś facet działał na nią aż tak bardzo, gdy nawet nie wymieniła z nim jeszcze żadnego słowa? Starając się opanować zajęła miejsce naprzeciw niego.
- Cześć. Całkiem ładne miejsce, nie wiedziałam, że takie istnieje w Hogsmeade, a jakby nie patrzeć spędziłam w Hogwarcie jakieś dziewięć lat - uśmiechnęła się lekko, zerkając na zegarek. Spóźniła się jakieś pięć minut, całkiem ładnie. Nienawidziła na kogoś czekać, a gdyby Krukon okazał się niepunktualny, to chyba oszalałaby, siedząc w kawiarni sama. Dlatego właśnie postanowiła przyjść odrobinę później. Teraz, siedząc naprzeciw niego, poprawiła dłonią swoją grzywkę i wzięła kartę, przeglądając ją z zainteresowaniem. Za nic nie chciała spojrzeć w jego oczy, ponieważ wiedziała, że gdy tak się stanie, nie będzie potrafiła wypowiedzieć nawet słowa.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kawiarnia Solace - Page 11 QzgSDG8








Kawiarnia Solace - Page 11 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 11 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 11 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kawiarnia Solace

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 11 z 20Strona 11 z 20 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 15 ... 20  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kawiarnia Solace - Page 11 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-