Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Popołudniowa komnata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 14 z 20 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 20  Next
AutorWiadomość


Simon Lewis
avatar

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 149
  Liczba postów : 1357
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyCzw Maj 19 2011, 14:14;

First topic message reminder :




Na szóstym pietrze znajduje się sala wielkości klasy i kawałek więcej. Nie ma określonego koloru,gdyż każdy uczeń który do niej wejdzie może zmienić kolor miękkiego dywanu i ścian na jakikolwiek sobie wymarzy.Na północnej i południowej ścianie znajdują się dwa wielkie okna, na których parapecie spokojnie mieszczą się dwie osoby. Na czas imprez które często odbywają się w tym miejscu okna można zasłonić wielkimi zasłonami,przez co w pokoju zapada przyjemny półmrok. W jednym z rogów mieści się gigantyczna narożna kanapa,a po podłodze w niewielkich kupkach są porozrzucane kolorowe poduszki. Na pięknej drewnianej szafce stoi różowy gramofon,a w szufladzie można znaleźć całą kolekcje płyt gramofonowych poczynając od klasyki a kończąc na ciężkich brzmieniach. Uczniowie uwielbiają spędzać tu czas,i organizować imprezy.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Mikkel Carlsson
Mikkel Carlsson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1076
  Liczba postów : 767
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12435-mikkel-carlsson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12439-uggla-mikkela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12438-mikkel-axel-carlsson
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Cze 06 2016, 19:59;

Mikkel wyszedł z dormitorium. Był już wieczór i właściwie nie zostało tak dużo czasu do ciszy nocnej, która wymagała od uczniów i studentów pozostania w swoich dormitoriach. Wszedł do pokoju, który sam wybrał. Od razu machnął różdżką, zmieniając tym samym kolor dywanu i ścian na ciemnozielony. Ot, dopiero wyszedł z pomieszczenia o tych samym kolorach, a już chyba za nim tęsknił. Przysiadł na parapecie przy jednym z dwóch dużych okien i czekał na przyjaciela.
Żałował, że dawno ze sobą nie rozmawiali. Mieli sporo do nadrobienia najwyraźniej. Po rozmowie z Winnie musiał do niego napisać i wszystko wyjaśnić. Nie wiedział, czy Cyrus miał ochotę na kolejną poważną rozmowę. Liczył jednak, że otrzyma obiecane wyjaśnienia. Miał trochę żalu do Lynforda. W końcu jeszcze nie tak dawno upewniał go, że nic nie czuje do Winony i Mikkel może spróbować się z nią lepiej poznać. A teraz sam wyznawał jej miłość. Coś tu było nie w porządku. Z drugiej strony mieli parę innych rzeczy do omówienia. Nie rozmawiali też ze sobą od czasu sprawdzianu bractwa, co też Carlsson planował poruszyć. Dopytać o parę rzeczy, które go intrygowały. Nie łapał się jeszcze we wszystkich formalnościach i tak dalej. A że Cyrus był przewodniczącym W&S było dla Mikkela dużym ułatwieniem. Poza tym oczywiście, Carlsson też miał czym się podzielić z przyjacielem. W końcu nie codziennie dostaje się informację, że zostało się zaręczonym z kimś, kogo się nawet nie zna. Potrzebował poradzić się Cy'a, co powinien zrobić. Oczywiście, jeśli nie pokłócą się za bardzo, rozmawiając o Winnie. Czekając na Cyrusa, podrzucał złotym galeonem.
Powrót do góry Go down


Cyrus Lynford
Cyrus Lynford

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 464
  Liczba postów : 439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11628-cyrus-milos-lynford
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11636-lisciki-i-inne-duperelki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11638-cyrus-milos-lynford
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyCzw Cze 09 2016, 13:10;

Ostatnio wszystko wskazywało na to, że moje życie obróci się o sto osiemdziesiąt stopni. I absolutnie nie byłem pewien, czy to wszystko, co robiłem (a co poniekąd wynikiem było zwykłego przypadku), było słuszne. Postępowałem wyjątkowo pod wpływem emocji, najwyraźniej do głosu dając dojść mym skłonnościom ku ryzyku. Gdybym grał w pokera, w ostatnich dniach postawiłbym w nim nie tylko wszystkie pieniądze, ale i dom, łącznie z całą rodziną. Trudno tylko stwierdzić, czy miałem jakiekolwiek szanse na zwycięstwo.
Ciemnozielony pokój poniekąd przypominał nasze sypialnie, które dostaliśmy tutaj w Hogwarcie. Były równie ciemne i ciężkie. Nie wiedziałem o jego właściwościach do zmiany koloru ścian, a pewnie chętnie bym się tym zainteresował, jak wszystkim niezwykłymi pomieszczeniami tego zamku. Zamiast jednak zajmować się wystrojem wnętrz, podszedłem do parapetu, okupowanego przez Mikkela, zatrzymując się przy nim. Rzuciłem pierw wzrokiem na pogrążone w wieczornym blasku błonie, by jednocześnie zastanowić się, co mam mu powiedzieć. Moje kłamstwa nie zawsze były lepszym wyborem.
- Co powiedziała Ci Winona? - Zapytałem przenosząc wzrok na kumpla. Wolałem wiedzieć, co dokładnie mu przekazała, by samemu ocenić co mam powiedzieć. Ponadto byłem ciekaw jej punktu widzenia. Oczywiście wiedziałem, że musiała mu to ukazać totalnie negatywnie, wyolbrzymiając na swoją korzyść. Bo przecież to do niej należało ostatnie słowo, to ona wyszła obrażona. Cholerna Hensley.
Powrót do góry Go down


Mikkel Carlsson
Mikkel Carlsson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1076
  Liczba postów : 767
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12435-mikkel-carlsson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12439-uggla-mikkela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12438-mikkel-axel-carlsson
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyNie Cze 12 2016, 15:31;

Mikkel nie musiał długo czekać, bo jego przyjaciel pojawił się w pomieszczeniu już po chwili.
- Witaj - przywitał się z nim, choć Cy sam tego nie zrobił. Co oczywiście nie było niczym dziwnym. Chłopak od razu przeszedł do tematu, dla którego odbywało się ich spotkanie. Mikkel milczał przez chwilę, przyglądając się Cyrusowi. Zastanawiał się sam, co powinien powiedzieć. Nie wiedział, co Cyrus myślał o tym całym incydencie, lekko mówiąc, z Winnie.
- No przede wszystkim, że powiedziałeś jej, że właściwie nie jesteś odpowiednio zaangażowany w swój związek z Caro, bo wciąż jesteś w niej zakochany - wyjaśnił, zgodnie z prawdą - Krótko mówiąc - dorzucił podnosząc brwi i je opuszczając, jakby oczekiwał potwierdzenia jego słów ze strony Lynforda. Nie uważał, żeby Winnie miała go okłamać. Wierzył jej w zupełności. Zresztą mógłby się tego spodziewać od Salemczyka. Cyrus musiał wiedzieć, że ta informacja najbardziej poruszyła Carlssona, biorąc pod uwagę ich rozmowę na imprezie u Carmy. Choć jak teraz Ślizgon o tym myślał, miał pewne wątpliwości, czemu przyjaciel tak szybko uciął wówczas temat i wręcz wyglądał na zdziwionego tym pytaniem. Ciekawiło go czy już wtedy zdawał sobie sprawę ze swoich uczuć do panny Hensley i czy to, że dał Mikkelowi wolną rękę było prawdziwe. Bo jeśli nie, to sytuacja robiła się bardziej problematyczna. Z drugiej strony Lynford nie wyglądał na bardzo przejętego. Chociaż może Mikkel się mylił. Pozostało mu tylko oczekiwać wyjaśnień. Sam nie miał wiele więcej do opowiedzenia, bo Winnie nie powiedziała mu nic konkretniejszego. Liczył, że teraz dowie się trochę więcej szczegółów. I pozna tę historię z nieco innej perspektywy.
Powrót do góry Go down


Cyrus Lynford
Cyrus Lynford

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 464
  Liczba postów : 439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11628-cyrus-milos-lynford
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11636-lisciki-i-inne-duperelki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11638-cyrus-milos-lynford
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyNie Cze 12 2016, 16:15;

Jeśli nie wyglądałem rzeczywiście na przejętego wszystkim, co się działo, mogłem sobie przybić piątkę. Użalanie się nad sobą? Dawanie innym powodów do sądzenia, że coś nie gra? O nie, to zdecydowanie nie było w moim stylu. Byłem człowiekiem, który uwielbiał sprawiać odpowiednie pozory. Okłamywałem wszystkich względem mego statusu majątkowego, względem tego, co naprawdę mogę i och, jakiż jestem doskonały. Nawet jeśli bieda, choroba, czy fakt, że zwykle dokonywałem fatalnych wyborów, prawdopodobnie przez wrodzoną skłonność do lekkomyślności, przypomniały mi, że daleko mi do boskiego piedestału. Ale umiałem sprawiać pozory.
Ze swojej perspektywy widziałem to dość jasno. Winona powiedziała Mikkelowi, co jej ostatnio wyjawiłem pod wpływem tajemniczego przymusu. A skoro mu powiedziała, to ten musiał być teraz na mnie zły, bo jak doskonale pamiętałem, ostatnio polecałem mu Hensley, zapewniając, że nic dla mnie nie znaczy. Same kłamstwa. Jak uważałem - w dobrej wierze. Wszystko robiłem przecież dla dobra. Chyba Grindewald był moim duchowym przewodnikiem. Szkoda, że nigdy nie słyszałem o Dalajlamie, czy kimś takim.
- No tak - potwierdziłem bardzo krótko i dość stanowczo. - No to już wszystko pewnie wiesz. - Dodałem spoglądając na niego bez jakiegokolwiek ciekawego wyrazu twarzy, czekając na dalszy rozwój tej sytuacji. Co ja miałem mu powiedzieć? Nie potrafiłem przyznawać się, gdy ktoś łapał mnie na tym, że nie zawszę mówię prawdę. A i tak naprawdę, zupełnie nie wiedziałem, czego oczekiwał ode mnie Mikkel. Chciał, żebym zaprzeczył? Co naprawdę chciał usłyszeć?
Powrót do góry Go down


Mikkel Carlsson
Mikkel Carlsson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1076
  Liczba postów : 767
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12435-mikkel-carlsson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12439-uggla-mikkela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12438-mikkel-axel-carlsson
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Cze 13 2016, 18:03;

Cyrus rzeczywiście musiał być bardzo dobrym aktorem, skoro udało mu się oszukać nawet Mikkela. W końcu jednak wszystko musiało wyjść na jaw. Kłamstwa mają krótkie nogi, jak to ludzie zwykli są mówić. Mikkel był jedną z tych irytujących osób, które zawsze mówiły prawdę i bardzo krytycznie podchodziły do osób, które za kłamstwami się chowały. Dlatego widząc, że jego przyjaciel nie zamierza negować swojego kłamstwa, trochę się zirytował. Nie znosił bycia okłamywanym. Czuł się trochę oszukany. Ale nie zamierzał mu tego mówić. Cyrus nie zdawał sobie sprawy, że Winnie sama chętnie opowiedziała Mikkelowi o swojej sprzeczce z Salemczykiem.
- Znam tylko wersję Winony - powiedział, trochę zdziwiony tak wymijającą odpowiedzią Lynfroda. Coraz bardziej irytowała go jego bierność w rozmowie. W końcu to Mikkelowi należały się wyjaśnienia, a chłopak dobrze wiedział, czego Szwed od niego chciał. A Mikkel chciał wiedzieć, że Cy przemyśli sprawę jeszcze raz.
- Nie do końca rozumiem, jak sobie to wyobrażałeś. Myślałeś, że jak jej to powiesz to się rzuci Tobie w objęcia i powie, że ona czuje dokładnie to samo? Nie uważasz, że to było trochę egoistyczne z Twojej strony? - mogło to brzmieć jak atak w stronę przyjaciela. Ale Mikkel starał się tylko wymusić w nim jakąś reakcję, która mogłaby podpowiedzieć mu, co myśli o tej całej sytuacji Cyrus. Ślizgon nie dostał żadnej szansy, żeby spróbować spojrzeć na to z jego strony, więc też nie miał podstaw, żeby postawić się po jego stronie. Może nie do końca pochwalał zachowanie Wins, ale w tym momencie wydawała mu się być bardziej poszkodowana niż Amerykanin. Liczył, że jego prowokacja zmotywuje Cy'a do wyjaśnienia mu tego z trochę większą ilością szczegółów. Ale zdawał sobie sprawę, że chłopak nie będzie tak wylewny jak Hensley. W końcu ona była dziewczyną, które z natury mówią o sobie trochę więcej. Uważał się jednak za uprzywilejowanego do otrzymania choć trochę konkretniejszego opisu sytuacji.
Powrót do góry Go down


Cyrus Lynford
Cyrus Lynford

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 464
  Liczba postów : 439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11628-cyrus-milos-lynford
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11636-lisciki-i-inne-duperelki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11638-cyrus-milos-lynford
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Cze 13 2016, 19:18;

Skoro Caroline zwykle też była na mnie zła, za zachowywanie bierności w rozmowie i rzucanie samymi wymijającymi odpowiedziami, z jakiego to powodu obecnie niezadowolony był Mikkel, te cechy musiały być najwyraźniej mymi nieodzownymi.
Wiedziałem, że znał tylko wersję Winony, ale z jakiegoś powodu, przeczuwałem, że na tyle stanął po jej stronie, że nie jest mu specjalnie niezbędna ta moja wersja. Podświadomie, już byłem na to zły, gdy tu szedłem. Miałem poczucie, idąc tutaj, że nie idziemy na pozytywną pogawędkę, a co więcej, że Carlsson ma już utarty pogląd na to, co wydarzyło się między mną, a Henseley.
Cyniczny uśmiech samoistnie pojawił się na mojej twarzy, gdy usłyszałem te oskarżenia, które brzmiały, jakby kierowane były do jakiegoś trzeciorocznego. Sam nie wiedziałem co mnie bardziej bawi, czy to, że być może Winona tak to przedstawiła, czy, że Mikkel sądził, że ja realnie wykonałem dobrowolnie ten ruch, licząc naprawdę na taki finał. Gdzie tu sens i logika? Czemu miałbym to robić po takim czasie? Spojrzałem na niego, zastanawiając się, czy on mnie w ogóle zna.
- Nie wiem, jak ty sobie wyobrażasz mnie i czy naprawdę sądzisz, że jestem jakimś idiotą, który rzucałby tego typu wyznaniami swojej przyjaciółce, licząc, że od teraz będzie moja, chociaż doskonale wiem, że zerwała ze mną, bo chciała ogarniać innych kolesi? - Zapytałem nie ukrywając lekko podirytowanego tonu. Jakie ten Mikkel miał o nas wyobrażenie? Najwyraźniej dość mylne, co nie zaprzeczę, było trochę smutne, bo w końcu jakby nie ukryć, lubiliśmy się. W tej szkole niewielu było takich, których tak łatwo obdarzyłbym sympatią.
Sytuacja między mną, a Wins zawsze była klarowna. Byliśmy fajną parką, ładnie nam się układało i nawet nie wydarzyło się nic dramatycznego, abyśmy musieli się rozstać. Po prostu Winona chciała ogarniać innych facetów, a ja uznałem, że w sumie ma rację, że jest wiele pięknych ludzi dookoła. Byliśmy za młodzi na związek. I doskonale wiedziałem, że nie minęło wystarczająco wiele czasu, by znów się schodzić. Co nie znaczy, że tego nie chciałem. Chciałem, ale równie świadom byłem tego, że to teraz się nie wydarzy.
Winona powinna to rozumieć. Powinna to wiedzieć i inaczej zareagować na to, co wydarzyło się w tamtym pokoju. Miałem do niej okropnie wiele żalu, głównie o to, że jeszcze na mnie nakrzyczała i sobie poszła. Wystarczyło, że trochę by poczekała, a zrozumiałaby, że byłem zmuszony by to wypowiedzieć. Ale kiedy zachowała się tak, a nie inaczej, uznałem wszystko za doskonały obrót spraw. Jej charakter w tamtej minucie zbrzydł mi przeokropnie. Niech sobie Winona spada w cholerę (tylko o niej myślałem i już w mgnieniu oka złość mnie ogarniała niesamowita)!
- Myślisz, że po co Ci kłamałem, na temat tego, że nic dla mnie nie znaczy? - Wsunąłem ręce do ciemnogranatowych kieszeni spodni, opierając się tym razem plecami o jedną z zimnych ścian zamku, a oczami świdrując postać swego przyjaciela. Który dziś poniekąd mnie rozczarowywał. Zadziwiał mnie jego absolutny brak podejrzeń w sprawie tego co się wydarzyło. Brak pytań, a jedyne przekonanie, że wszystko co mówi Wins jest absolutnie idealnym spojrzeniem na sprawę.
- To trochę rozczarowujące. Chyba ani do końca nie znasz mnie czy ją. Doskonale wiem, że nie będziemy razem, właśnie dlatego, powiedziałem, że możesz robić co chcesz - pokręciłem głową trochę z rezygnacją, bo to przecież wszystko było takie jasne! Pokój prawdy. Choć ja myślałem, że to tylko veritaserum pływało na dnie mojego alkoholu z tamtego dnia.
Powrót do góry Go down


Mikkel Carlsson
Mikkel Carlsson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1076
  Liczba postów : 767
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12435-mikkel-carlsson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12439-uggla-mikkela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12438-mikkel-axel-carlsson
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Cze 13 2016, 19:54;

Prawdę mówiąc, Mikkel był trochę zaślepiony osobą Winony i rzeczywiście trochę stanął po jej stronie, niewiele zastanawiając się nad sensem tej sytuacji. Dopiero teraz, rozmawiając z przyjacielem, zorientował się, że cała ta sytuacja była co najmniej dziwna. Przede wszystkim Cyrus nie wypierał się, że jego wyznanie było zupełnie naturalne. Mikkel poczuł się trochę zdezorientowany, słysząc odpowiedź przyjaciela na oskarżenia, którymi go obarczył. Słyszał wyraźnie zirytowanie w jego głosie i właściwie to się jemu nie dziwił. Jego wcześniejsze pytania, którymi w niego zarzucił były dość retoryczne. Zdał sobie właśnie sprawę, że Cyrus przecież nie jest debilem i że za jego wyznaniem musiało się coś kryć, ale nie miał zielonego pojęcia, o co mogło chodzić.
- Masz rację. Wybacz, że w ogóle Cię o to spytałem - przyznał się do błędu, mając nadzieję, że chłopak przestanie się nim irytować. Mikkel zmienił swoje nastawienie. Tym razem już nie chciał potwierdzenia uczuć Cyrusa. Zresztą był głupi, że nie zdawał sobie z nich sprawy wcześniej. Przecież to było tak oczywiste, jak to że trawa jest zielona. Powinien się chociaż tego domyślać. Pluł sobie w brodę, że od razu nie brzmiało mu to bardzo podejrzanie, że chłopak ot tak postanowił wyznać miłość swojej przyjaciółce. Mikkel dobrze widział, jakie relacje łączyły tę dwójkę. Sam często patrzył na nich z lekką zazdrością. Nie miał nigdy osoby, z którą tak dobrze by się dogadywał bez względu na przeszłość. Ich przyjaźń była tak zażyła, że Cyrus naprawdę musiałby być idiotą, jeśli chciał to zmienić jakimś wyznaniem.
- Dlaczego w takim razie? Co Cię skłoniło, żeby jej to powiedzieć? - Mikkel może nie należał do osób o ogromnej wiedzy i doświadczeniu, ale był całkiem bystry i umiał łączyć fakty. Teraz, zdając sobie sprawę, że Cyrus nie wypowiedział tamtych słów pod wpływem własnej, nieprzymuszonej decyzji. Jak widać, był równie zdezorientowany jak Winona, skoro wcześniej nie doszukiwał się w tym niczego dziwnego. Skoro już domyślał się, jakie mogły być okoliczności rozmowy Cyrusa z dziewczyną, był bardzo zdziwiony jej reakcją. W końcu znali się z nim jak te stare małżeństwo, więc powinna zauważyć, że to nie było w stylu Cy'a. Fakt faktem, Mikkel na początku również wysunął błędne wnioski. Ale ona? Chyba znała się z Lynfordem trochę dłużej. I choć Mikkel nie lubił kłamców, teraz był bardzo mu wdzięczny, że wtedy powiedział mu to, co powiedział.
- Nie pomyślałem o tym - to przecież byłoby tak głupie, gdyby najpierw utrzymywał, że nic ich nie łączy, a niedługo później wyznawał Winnie miłość. Bo co niby miałoby być innego teraz niż wcześniej? Mikkel czuł się strasznie głupio i zastanawiał się, co musiał teraz myśleć o nim Cyrus. Zachował się bardzo impulsywnie i nie przemyślał, jaki mógł być powód zaistniałej sytuacji.
Powrót do góry Go down


Cyrus Lynford
Cyrus Lynford

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 464
  Liczba postów : 439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11628-cyrus-milos-lynford
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11636-lisciki-i-inne-duperelki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11638-cyrus-milos-lynford
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Cze 13 2016, 20:25;

Tak, musiałem przyznać, że zrozumienie Mikkela zadziałało na mnie mocno łagodząco. Dotarło do mnie także to, że w sumie Ślizgon nie był tu wiele winien. Podobała mu się Hensley, więc automatycznie dokładnie jej wysłuchał, łatwo stając po jej stronie. Musiałem mu trochę przypomnieć, że powinien myśleć mimo wszystko rozsądnie, co też uczyniłem, ale nie winiłem go za początkowy brak zrozumienia. Chyba wykazałbym się podobnym, gdyby jakiś czas temu Teksańska królowa, to mi tak przestawiła fakty dotyczące osoby trzeciej. Uśmiechnąłem się nawet do niego lekko.
- Nie wiem. To było dziwne. Nigdy niczego takiego nie planowałem, to nie tak, że chciałem jej rzucać wyznania. Przecież miałem Caro. Coś mnie zmusiło. - Caro miałem, dziś już i jej nie było. Nie wiem jakim cudem w przeciągu chyba dwóch tygodni, moje życie zamieniło w się mega dramatyczne pasmo. Chyba to odziedziczyłem. Tą skłonność, że raz nasze życie Lynfordów wygląda jak siódme niebo, gdzie wszystkiego pod dostatkiem, a za chwilę tracimy to wszystko, co by za bardzo się nie przyzwyczaić. - Myślę, że w tym pokoju szklanki musiały być z kilkoma kroplami Veritaserum - wyznałem raczej niepewnym tonem, bo była to jedynie myśl. Nie miałem pojęcia o właściwości pokoju prawdy. Ale było ono dokładnie takie, jak eliksiru, który wyciąga na wierzch to co powinno pozostać zakopane, moje myśli były więc zrozumiałe.
Podniosłem dłonie do góry, jakby w celu poddania się.
- Okej, nie mam czystego sumienia. Pewnie nie powinienem się blisko niej trzymać, skoro wiem, że to nie jest nic. Powinieneś to zrozumieć. To jak wtedy, gdy chce Ci się pić, ale nie wiesz jak otworzyć butelkę, tylko, że wciąż liczysz, że kiedy będziesz mieć ją pod ręką, rozbije się i upijesz chociaż parę łyków, nawet jeśli nie będziesz mieć całej. - Wyjaśniłem metaforycznie, przekręcając automatycznie stary pierścień na mym palcu. Nie wiedziałem jak inaczej to zobrazować. Stanie u boku Wins miało w sobie coś narkotycznego.
Wiedziałem co robię i miałem świadomość, po co kłamię w pewnych momentach. Mimo wszystko byłem dość logiczny, a moje oszustwa miały konkretny cel. Być może fałszywość przeszkadzała niektórym, dla mnie była środkiem żeby przeżyć w tym pomieszanym świecie. Chciałem tylko, żeby Mikkel rozumiał, że mimo tego, iż daleko mi do świętego, nasza przyjaźń jest rzeczą którą realnie szanuję.
- Powinieneś ją trzymać ode mnie z daleka. Nie chcę jej teraz widzieć, a twoje towarzystwo na pewno będzie dla niej dobre - rzekłem mając nadzieję, że naprawdę nie będę musiał z nią rozmawiać przez dłuższy czas. Po prostu chciałem spróbować naprawdę pozbyć się tych uczuć, które ciężko było dławić, gdy non stop się z nią przebywało. Już dawno temu powinniśmy byli zająć się samymi sobą. O ile, ona to zrobiła, tak ja zupełnie stałem w miejscu. Dłużej mnie to nie interesowało. I tak, z tego powodu czułem do niej złość. Byłem zmęczony światem, w którym Winona Hensley stanowiła epicentrum.
Powrót do góry Go down


Mikkel Carlsson
Mikkel Carlsson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1076
  Liczba postów : 767
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12435-mikkel-carlsson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12439-uggla-mikkela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12438-mikkel-axel-carlsson
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyWto Cze 14 2016, 21:23;

Mikkel zauważył zmianę w nastawieniu Cyrusa. Na szczęście. Sam pewnie zachowałby się podobnie, będąc oskarżonym w taki sposób przez swojego przyjaciela. Od razu zwrócił uwagę na czas przeszły użyty w odniesieniu do Caroline.
- Czyli Ty i Caro to już przeszłość? - automatycznie spytał, oczekując potwierdzenia. Nie zdziwiłby się wcale, gdyby Cy odpowiedział twierdząco. Nie układało im się. Mikkel miał swoje zdanie na ten temat. Według niego najlepszym rozwiązaniem byłoby zakończenie tego związku już dużo wcześniej. Ale nie chciał kumpla do tego namawiać. W końcu to nie była jego sprawa. Wiedział jednak, że ani Cy ani Caro nie byli zadowoleni w tej relacji. I chyba nie tylko on to zauważał. Pewnie większość osób tak myślała, ale nikt nie chciał nic powiedzieć. Wtedy Cy podzielił się z nim swoimi przypuszczeniami dotyczącymi pokoju, w którym się spotkał z Wins. Mikkel już kiedyś coś podobnego kiedyś słyszał. Jego przypuszczenia okazały się prawdziwe. Musiał być pod wpływem jakiegoś zaklęcia czy eliksiru.
- Już kiedyś coś takiego słyszałem o tym pokoju. Gdyby nie to, że nigdy nie kłamię - rzucił skromnie przyjacielowi znaczący półuśmiech - to trzymałbym się go z daleka - też mi rada. Cyrus na pewno nie zamierza już tam wracać, skoro jego wizerunek w dużej mierze oparty jest na kłamstwach i niedopowiedzeniach. Dla niego wizyta w pokoju zmuszającym do mówienia prawdy mogła być dużo bardziej szkodliwa niż dla Mikkela. Ślizgon, paradoksalnie wierzył w prawdomówność, mimo że jego rodzina nie zawsze bywała z nim zupełnie szczera. On jednak upatrzył sobie tą konkretną cechę i stara się zawsze stawiać ją na pierwszym miejscu.
- Powiedzmy, że zrozumiałem - bo właściwie trochę się pogubił w metaforze Cyrusa. Ale ogólny sens załapał. I się przyjacielowi nie dziwił. Są pewne znajomości, które nieważne jak toksyczne by nie były, robią z nas bezradnych ludzi, którzy nie potrafią się od nich oderwać. Sam co prawda nigdy czegoś takiego nie doświadczył. A może tak było z Wins? Dopiero niedawno ich znajomość zaczęła być czymś pociągającym nie tylko fizycznie, ale też pod względem mentalności. Byli do siebie z Salemką trochę podobni. Tak mu się wydawało.
- Nie ma sprawy. Będę się starał trzymać ją z daleka, ale… Nie powinna wiedzieć, dlaczego to powiedziałeś? - spytał, bo właściwie to chyba było głównym punktem sporu. Wins była zła, że Cy jej to wyjawił, a nie że w ogóle ma do niej jakieś uczucia. Co prawda ona tego nie powiedziała, ale Mikkel takie odniósł wrażenie. Nie znał się na ludziach, więc może jego przypuszczenia nie były zbyt wiarygodnymi.
Powrót do góry Go down


Naeris Sourwolf
Naeris Sourwolf

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Dodatkowo : Szukająca Ravenclawu
Galeony : 3337
  Liczba postów : 1205
https://www.czarodzieje.org/t12503-naeris-cynthia-sourwolf
https://www.czarodzieje.org/t12508-listy-do-cierpkiej-wilczycy
https://www.czarodzieje.org/t12511-naeris-sourwolf#337284
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptySob Paź 01 2016, 21:53;

Naeris nie miała pojęcia o tym, co się wydarzyło w kuchni zaledwie pół godziny wcześniej. Gdyby wiedziała, wtargnęłaby tam i kazała przerwać ten idiotyczny teatrzyk Jemow i Olivii. Była jednak całkowicie nieświadoma i może to lepiej. Jej myśli krążyły wokół zupełnie codziennych spraw, głównie wokół jutrzejszego testu z ONMS. Martwiła się tym przedmiotem bardziej niż podczas poprzednich lat, ponieważ wreszcie zaczynała zdawać sobie sprawę z tego, co chce robić w przyszłości. W pewnym momencie jej myśli skupiły się wokół osoby jej przyjaciółki. Przyjaźń z Olivią była jednym z najtrudniejszych wyzwań w życiu Naeris. Wymagała tak wielu wyrzeczeń i poświęceń. W całej szkole huczało od plotek na temat tej dziewczyny, ale Krukonka nie wierzyła w nie. Ufała słowom samej Liv, którą zawsze miała za szczerą i dobrą, nawet jeśli każdy próbował wytłumaczyć jej, że jest inaczej. Nawet James starał się przekonać jasnowłosą, że nie powinna tak bezgranicznie ufać Olivii. Naeris uważała, że sama wie co jest dla niej najlepsze i nawet te wszystkie pogłoski i próby ich rozdzielenia, uznawała za coś, co podbudowywało ich przyjaźń. Co prawda czasami miewała momenty, kiedy wątpiła w uczciwość Olivii, jednak nigdy wobec niej samej. Wiedziała, że nigdy jej nie zdradzi i nie zrani. Co prawda, czekała na nią już dosyć długo, ale spodziewała się jej w drzwiach lada chwila. Zastanawiała się nad tym, co ostatnio słyszała - że Olivia zdradza swojego nowego chłopaka. Szczerze to nie zdziwiło ją to aż tak bardzo. Nieraz próbowała ją trochę umoralniać i sprowadzać na lepszą drogę. Wierzyła, że przynosi to skutek. Naeris często pytano o to, czemu właściwie się z nią przyjaźni. Nie mogła odpowiadać na nie szczerze, bo Liv zabroniła jej mówić o tym, co jej opowiedziała. Krukonka żyła ze świadomością, że tylko ona wie o dzieciństwie czarnowłosej w sierocińcu i o tym, jak inne dzieci się nad nią znęcały. Współczuła jej tak bardzo, że postanowiła pomóc jej za wszelką cenę. Starała się być dla Olivii podporą o każdej porze dnia i nocy. Nie wyobrażała sobie już życia bez swojej przyjaciółki, nawet jeśli sprawiała, że było cięższe. Siedziała na parapecie, machając nogami w oczekiwaniu na przybycie dziewczyny.
Wreszcie drzwi otworzyły się, a Naeris zeskoczyła z parapetu, by podbiec do niej i ją przytulić. Brakowało jej czułości ze strony Olivii, która nie przepadała za mówieniem o uczuciach, jeśli nie dotyczyły one chłopaków. Powitała dziewczynę z szerokim, ale dość niepewnym uśmiechem, bo jej obecność zawsze trochę ją onieśmielała.
- Czemu cię tak długo nie było? - spytała, zręcznie maskując swoje zmartwienie. Ze spostrzegawczością dostrzegła, że ma na wargach lekko rozmazaną szminkę i westchnęła cicho. Była już niemal pewna, że po prostu spędziła kilka minut za dużo u chłopaka, którego obrała sobie za nowy "cel", jak często się o nich wyrażała. Nie miała już ochoty robić Olivii z tego powodu wyrzutów.
- Wiesz... nie masz wrażenia, że ostatnio się od siebie... oddaliłyśmy? - bąknęła cicho, szurając nogami po podłodze. Już pożałowała, że w ogóle zadała to pytanie. Tak jakby coś było między nimi nie tak! Przecież Naeris kocha Olivię i jej nie opuści, a ponad to jest pewna, że to samo mogłaby powiedzieć jej przyjaciółka. Nie powiedziała jednak nic więcej, nie chcąc już swoim paplaniem pogarszać sytuacji. Po prostu zerknęła w błękitne oczy dziewczyny, które zawsze postrzegała jako takie beznamiętne, a teraz... wydawały się bardziej czytelne i otwarte. Dziwne.
Powrót do góry Go down


Czarodziejowa Dusza
Czarodziejowa Dusza

Galeony : 913
  Liczba postów : 950
https://www.czarodzieje.org/t10816-czarodziejowa-poczta
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Specjalny




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptySob Paź 01 2016, 22:23;

Niespecjalnie spieszyła się na spotkanie z Naeris. Ta kretynka i tak zawsze na nią poczeka, wskoczy za nią w ogień, zrobi dla niej naprawdę wszystko. I Olivia zdawała sobie z tego sprawę, więc wykorzystywała każdą okazję. Nie była jednak świadoma, że James Waters przed chwilą nafaszerował ją sokiem dyniowym z dodatkiem veritaserum. Była trochę bardziej rozweselona niż zwykle, zupełnie jakby wypiła już trochę alkoholu albo łyknęła odrobinę Feliksa. Ale było to jedynie spowodowane myślami, jakie krążyły jej w głowie. Mijając każdego ucznia lub studenta (którzy oczywiście promieniowali swoją urodą na odległość kilkunastu stóp) mrugała do nich przelotnie i obiecała, że musi ich kiedyś bliżej poznać.
W końcu dotarła do ustalonego wcześniej miejsca spotkania. Nae gwałtownie zeskoczyła z parapetu i rzuciła się w ramiona Olivii. Xehijocosetoriano zrobiła coś w rodzaju niezadowolonego grymasu twarzy i odsunęła się od Sourwolf. Blondynka jak zwykle promieniowała radością - wiecznie uśmiechnięta kretynka, której celem jest zbawienie świata ze wszystkich problemów, zostanie zakonnicą i przeczytanie wszystkich książek na świecie, pozbawiając je przy tym kurzu zbierającego się na ich grzbietach. Rzeczywiście, interesująca postać. Liv sama sobie się dziwiła, jak ona zdołała wytrzymać już z nią tyle lat.
- Byłam na obiedzie. I trochę spacerowałam. Właściwie, to prawie zapomniałam o tym, że mam tu być, gdyby nie on... - powiedziała, zupełnie jakby recytowała jakąś powieść. - Zresztą, nie sądzę, żeby powinno cię to obchodzić. Masz tyle do powiedzenia, co dywan w moim pokoju. Czyli nic . - dodała po chwili. Co ona taka dociekliwa? Olivia ma się jej wyspowiadać? Czy może opisywać każdą minutę ze swojego dnia, a później takie sprawozdanie oddawać jej do sprawdzenia? Pewnie przeraziłaby ją liczba pocałunków, przytulasów czy innych gestów, jakie składała chłopakom. Albo co jeśli dowiedziałaby się o jej łóżkowych przygodach? Za to poszłaby do piekła!
- Mówisz, jakbyśmy kiedykolwiek RZECZYWIŚCIE były blisko. - wycedziła przez zęby. Ta dziewczyna oszukuje samą siebie, mówiąc o ich jakże pozytywnych relacjach. Widząc, że Nae spogląda jej w oczy, uniosła jedną brew do góry i robiąc niezrozumiałą minę, pokazała jej jak bardzo powinna wreszcie zauważyć to, że jest tak irytująca, zamiast wpatrywać się jej w oczy. Od tego byli chłopcy. Bo miała oczy, którymi hipnotyzowała ich wszystkich. Czasami nawet zastanawiała się, czy przypadkiem nie ma w sobie czegoś z wili, skoro swoją urodą powala innych na kolana.
- A co ty dziś taka ciekawska, co? Ciągle tylko mnie wypytujesz.
Powrót do góry Go down


Naeris Sourwolf
Naeris Sourwolf

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Dodatkowo : Szukająca Ravenclawu
Galeony : 3337
  Liczba postów : 1205
https://www.czarodzieje.org/t12503-naeris-cynthia-sourwolf
https://www.czarodzieje.org/t12508-listy-do-cierpkiej-wilczycy
https://www.czarodzieje.org/t12511-naeris-sourwolf#337284
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyNie Paź 02 2016, 15:47;

Naeris zawsze starała się wyciągać na światło dziennie te dobre cechy Olivii, jak jej spryt, wytrwałość i zdolność do zjednywania sobie ludzie. Ale przez sympatię do jej osoby, nie zauważała, że Liv swoje zalety wykorzystuje nie do tego, żeby innym pomagać, ale po to, by zyskiwać nad nimi władzę. Pragnęła kontroli nad wszystkim i wprost nie znosiła niespodzianek.
Zwróciła uwagę na dziwny ton, jakim mówiła Olivia. Zawsze był albo znudzony i obojętny albo wesoły i słodki. Teraz natomiast... nie umiała go nawet określić. Jakby słowa same wypływały z jej ust, a z każdym kolejnym Naeris coraz bardziej marszczyła brwi. Trochę uraziło ją, że tak łatwo przyznała się do tego, że zapomniała o tym spotkaniu. On... no tak, tego to się nawet domyśliła. W końcu była naiwna, ale do tego stopnia, żeby uważać, że Olivia spędziła ten czas na nauce, to nie. Kiedy usłyszała to barwne porównanie do dywanu w pokoju Liv, zaniemówiła. O co jej chodziło?
- Co? - wydukała, nie wiedząc kompletnie jak się zachować. Najgorsze, że gdy patrzyła w jej oczy, widziała tylko jawną pogardę. Przecież tylko się o nią martwiła i chciała dla niej jak najlepiej. Naeris nigdy nie lubiła się wtrącać w czyjeś interesy, ale dbała o swoich przyjaciół. Dlatego uwaga Olivii kompletnie ją zaskoczyła i sprawiła, że stanęła jak wryta. Dodatkowo poczuła przecież, że dziewczyna się odsunęła. Co tu było grane? Niepokój zdusił nagle gardło Krukonki, która doznała nagle bardzo złych przeczuć.
- Ale o czym ty mówisz? - wydusiła w szoku. Jak to nie były blisko? Przyjaźniły się! Od pięciu lat! Naeris czuła się zupełnie zagubiona w tej sytuacji i nie wiedziała, co zrobić. Zacisnęła dłonie w pięści ze zdenerwowania. - To jakiś żart? - spytała z prawdziwą nadzieją. Nawet teraz dawała popisy swojej naiwności. Przecież to jest niemożliwe, żeby to się działo naprawdę. Olivia za chwilę parsknie śmiechem i powie "Ale miałaś minę!", a potem znowu będzie jak dawniej. Tylko coś jej podpowiadało, że wcale nie.
- Ja... Ja po prostu... - zaczęła się jąkać, gdy przytłoczył ją wzrok Olivii, taki... nienawistny. Nie była kompletnie przygotowana na taki nagły atak. - Ale przecież... Jesteśmy przyjaciółkami... tak? - mamrotała, gubiąc się już całkowicie w swoich myślach. Czy to jakiś sen? W takim razie niech ktoś ją szybko wybudzi. Nie miała ochoty pozostawać dłużej w tym koszmarze. Wyciągnęła dłoń i złapała za rękę Olivię, spoglądając na nią błagalnie. Czuła dziwne kłucie w sercu.
Powrót do góry Go down


Czarodziejowa Dusza
Czarodziejowa Dusza

Galeony : 913
  Liczba postów : 950
https://www.czarodzieje.org/t10816-czarodziejowa-poczta
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Specjalny




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Paź 03 2016, 17:43;

Olivia zwróciła uwagę na zdziwioną minę Naeris. Wygladała, jakby dopiero co zobaczyła Ducha Świętego. Nie zdawała sobie jednak sprawy, czym jest to spowodowane. Miała świadomość, oczywiście, ale veritaserum znacznie ją zaćmiło. Zadawała te głupie pytania, jakby nadal nie wiedziała o co chodzi. Nadal nic nie rozumiała?
- O czym ja mówię? O tym, jak jest już od pięciu lat. Nie mów mi, że nadal nic nie rozumiesz. - powiedziała pretensjonalnym tonem. Właśnie zaczęła bawić się koszykiem swoich czarno-niebieskich włosów, dając Nae chwilę do namysłu. Patrzyła na nią z zażenowaniem, uśmiechając się ironicznie. - Widzisz żebym się śmiała? No, chyba że z twojego niezrozumienia, to już co innego. A śmiechom nie było końca. Ha ha. - Naiwność tej dziewczyny czasem bawiła ją do rozpuku. I w tym momencie właśnie tak było. Dlaczego ona nadal nic nie rozumie? Dlaczego nie potrafi pojąć, że żadne z nich przyjaciółki?
Olivia jednak nie zdawała sobie sprawy, czym nafaszerował ją James. Eliksir działał tak jak powinien, bo Xehijocosetoriano mówiła rzeczy, które całe życie myślała o Naeris. Nigdy jednak nie miała zamiaru powiedzieć ich na głos... Niestety jednak, nie wzięła pod uwagę sytuacji takiej jak ta. Że ktoś poda jej veritaserum i wszystkie jej myśli wyjdą na jaw, a na dodatek usłyszy je ta osoba, która nie powinna.
Pierwszy raz Liv zobaczyła, że Nae się jąka. Znała ją niby tak dobrze, ale dopiero tamtego dnia poznała ją w obliczu stresu związanego z relacjami z najlepszą przyjaciółką. Sourwolf wiele razy się stresowała, chociażby jakimś ważnym egzaminem, jednak nie było to zdenerwowanie tego typu. Ciemnowłosa miała wrażenie, jakby blondynka miała się zaraz rozpłakać i rozpaść na milion kawałków. Gdyby zdawała sobie sprawę z tego co mówi, jak najszybciej przestałaby i próbowałaby naprawić sytuację, wciskając dziewczynie jakiś kit, że to tylko takie żarty, jednak ona tej świadomości nie miała.
- Może cię zmartwię... ale po co się oszukiwać, prawda? - bardziej stwierdziła, niż spytała Xehijocosetoriano, jakby miała świadomość, że w jej organizm naszpikowany jest eliksirem prawdy. Bo, mówiąc szczerze, Jamesowi nalało się go ciut za dużo, a to wszystko przez to, że jakiś pierwszoroczniak otarł się o niego. I zamiast trzech kropel, w jej soku znalazło się około dziewięciu. Nie ma to jak potrójna dawka! - Obawiam się jednak, że... no, przyjaciółką to ja cię raczej nie nazwę. Zresztą, nie sądzę, żebyś i ty to zrobiła, gdybyś dowiedziała się, że przez dobre pięć lat cię wykorzystywałam. - powiedziała, znów robiąc coś w rodzaju niezadowolonego grymasu na twarzy. Spojrzała na dziewczynę i po dłuższej chwili wpatrywania się w nią, parsknęła ironicznym śmiechem.
- Wiesz... nigdy nie byłaś dla mnie żadnym autorytetem, nic z tych rzeczy, jednak pomimo to, zawsze wydawało mi się, że jesteś w miarę inteligentna. Teraz jednak zaczęłam sądzić, że chyba zbytnio przeceniłam twoje możliwości. No tak, w końcu jesteś szlamą. Brudną szlamą. Właściwie, nigdy nie powinnaś pojawić się w Hogwarcie. Powinnaś chodzić do mugolskiej szkoły i tam szukać sobie przyjaciół. Przynajmniej bylibyście na jednym poziomie. - W pewnym momencie zobaczyła i poczuła, że Nae łapie ją delikatnie za rękę. Odtrąciła ją od razu i stanęła bokiem do blondynki. Nie miała już ochoty patrzeć na dziewczynę, zwłaszcza, że jej zachowanie było po prostu żenujące. Popatrzyła na nią z niesmakiem i zaczęła myśleć o tym, czy Krukonka nigdy nie nauczy się, że nie można być tak naiwnym.
Powrót do góry Go down


Naeris Sourwolf
Naeris Sourwolf

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Dodatkowo : Szukająca Ravenclawu
Galeony : 3337
  Liczba postów : 1205
https://www.czarodzieje.org/t12503-naeris-cynthia-sourwolf
https://www.czarodzieje.org/t12508-listy-do-cierpkiej-wilczycy
https://www.czarodzieje.org/t12511-naeris-sourwolf#337284
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptySro Paź 12 2016, 00:27;

Bardzo chciała, ale nie potrafiła przyjąć do wiadomości faktu, że to wszystko dzieje się naprawdę. Do jej umysłu docierały słowa Olivii, jej jawne kpiny, ale czuła się, jakby przyjaciółka zaczęła nagle mówić w innym języku. Musiała wyglądać idiotycznie, gdy tak marszczyła brwi, próbując nadążyć za biegiem wydarzeń. Słowa docierały do niej w zwolnionym tempie, a każde sprawiało, że ciężej jej było złapać oddech, zupełnie jakby niewidzialna pętla zaciskała się na jej szyi. Naeris przeszło przez myśl, że dostaje ataku paniki, tak jak James, ale potrafiła nad tym zapanować. Wystarczyło oddychać. Wdech i wydech, wdech i wydech. Najgorsze, że Olivię najwyraźniej bawił stan Naeris.
- Ale... mam prawo nie rozumieć... Myślałam... - wydukała, bo nie miała pojęcia, co powiedzieć, jak zareagować. Spojrzała z prawdziwym przerażeniem na osobę, którą pięć lat uważała za sobie najbliższą. Krukonka czuła się, jak zwierzę zapędzone w róg, zwierzę, które zostało otoczone. Miała wielką ochotę rzucić się do ucieczki, byleby tylko przerwać tę sytuację i jakoś ochłonąć. Można to nazwać tchórzostwem, ale wiedziała, że umrze, jeśli tego natychmiast nie zrobi. Mimo wszystko nie mogła nawet ruszyć się z miejsca, zupełnie jakby ktoś rzucił na nią zaklęcie przymocowujące jej stopy do podłogi. Niemal błagała spojrzeniem Olivię.
- No właśnie... po co się oszukiwać - Naeris poczuła, że zadrżały jej wargi, gdy powtarzała bezwiednie szeptem słowa swojej przyjaciółki. Olivia ją wykorzystywała? To mówili jej wszyscy naokoło, ale sama Liv zawsze twierdziła inaczej. Mówiła, że po prostu potrzebuje pomocy, a jasnowłosa jej udzielała każdemu, kto tylko prosił. Wystarczyło słowo, żeby rzuciła własne sprawy i zajęła się rozwiązywaniem problemów innych. Dla obcego była w stanie zrobić wiele, a co dopiero dla osoby, którą kocha. Co prawda, czasami sama potrzebowała otuchy, ale Liv zazwyczaj nie miała wtedy czasu... Nagle Naeris przypomniała sobie wszystkie te chwile, kiedy Olivia odwracała się do niej plecami, pozostawiając ją samą sobie. Czy ta dziewczyna kiedykolwiek spotkała się z nią, tylko po to, żeby się spotkać, a nie żeby o coś poprosić?
Poczuła, że trzęsie się coraz bardziej, w całym pokoju zapanowała duchota. Mrugała coraz częściej, bo szkliły jej się oczy. Sama nie wiedziała już, co czuje, zdawało jej się, że zaraz zemdleje, ale stała twardo w miejscu. Nigdy nie znalazła się w takiej sytuacji, nigdy nie sądziła, że spotka ją coś takiego. Nie umiała sobie z tym poradzić.
Kiedy usłyszała to słowo, przez jej twarz przeszedł skurcz, jakby Olivia ją uderzyła. Niemal zapiekły ją policzki. W pewnym momencie była już pewna, że polecą łzy, jednak coś się zmieniło. Jakby przeskoczył jakiś trybik w jej umyśle. Naeris odruchowo zacisnęła dłonie w pięści, tak mocno że aż pobielały jej knykcie. Złapała gwałtownie za ramię ciemnowłosą i obróciła twarzą do siebie. Spojrzała jej głęboko w te przesiąknięte pogardą oczy... Oczy, które tyle lat ją okłamywały. Serce zakuło ją raz jeszcze, kiedy wyrzuciła z siebie jedno pytanie.
- Jak możesz mówić to wszystko z takim spokojem?
Jednak to nie był jej głos. Stał się ostry i zimny, a nade wszystkim bardzo opanowany, co zupełnie nie współgrało z emocjami rozsadzającymi Naeris od środka. Czuła, że powolutku jej serce się rozpada i nie potrafiła tego powstrzymać. To tak bardzo bolało, że cierpienie niemal malowało się na jej twarzy. Gorsze niż każdy istniejący ból fizyczny.
- Całe lata... całe lata. - potrząsnęła głową, jakby próbowała przyjąć do wiadomości, że wszystkie chwili z Olivią były jedynie iluzją przyjaźni. Teraz wydawało się to takie oczywiste... - Jesteś potworem.
Odsunęła się od niej z odrazą, trzęsąc się cała. Naeris nie panowała już nad sobą prawie wcale. Miała ochotę splunąć Olivii prosto w twarz. Jak mogła być tak podłą? Dlaczego wyznać prawdę zdecydowała się dopiero po tylu latach? Żeby ją jeszcze bardziej złamać? Sourwolf nie mogła odetchnąć, nie mogła przestać odczuwać tego nieznośnego bólu, jak gdyby ktoś wbił jej sztylet prosto w serce i teraz wpychał go jeszcze mocniej.
- Jak mogłam być taka naiwna? - szepnęła. I nagle myśli Naeris skupiły się wokół niej samej. Cała nienawiść, którą w jednej chwili poczuła do Olivii, zalała ją jak fala. Przez tyle lat budowała tamę, a teraz w parę chwil ją rozerwano i gwałtowny wir zaczął niszczyć wszystko na swojej drodze. Czuła obrzydzenie do samej siebie. Uwierzyła tej... nawet nie umiała jej teraz nazwać. Zignorowała swoich prawdziwych przyjaciół, tylko dlatego, że nie potrafiła nigdy zauważać czyichś wad! Nie znała pojęcia kłamstwa, nie wiedziała, że świat jest pełen zła, które może dotknąć także ją. Naeris zrozumiała, jak głupia była. Słodka idiotka, pieprzona altruistka, myśląca, że może naprawić świat. Dlaczego musiała być aż tak naiwna i ślepa? Miała ochotę wydrapać sobie oczy.
- Więc jestem dla ciebie nikim więcej, tylko brudną szlamą? - wysyczała przez zaciśnięte mocno zęby, czując jak narastają w niej uczucia, które zawsze kontrolowała, a teraz już nie potrafiła. Nienawiść błysnęła w jej oczach, które pociemniały błyskawicznie. Gniew rozgorzał, jak gorący płomień, który w sekundę strawił resztę rozsądku w tej dziewczynie. A to słowo paliło, jak najgorsza trucizna, drażniło jej gardło i sprawiało, że Naeris odruchowo się krzywiła. Miała ochotę zabić.

Nienawidzę cię.
Powrót do góry Go down


Czarodziejowa Dusza
Czarodziejowa Dusza

Galeony : 913
  Liczba postów : 950
https://www.czarodzieje.org/t10816-czarodziejowa-poczta
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Specjalny




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPią Paź 14 2016, 19:36;

Olivia miała wrażenie, że Nae nadal nic z tego nie rozumie. Nie była zdziwiona swoją szczerością, bo nie do końca wiedziała co robi. Lekceważąco przewróciła oczami i powiedziała:
- No nareszcie załapałaś! Kto by pomyślał, że musiałam tyle czekać, byś wreszcie to zrozumiała... - Oczy Nae stopniowo zaczęły robić się szkliste i Olivia miała ochotę głośno się roześmiać, jednak coś jakby ją trzepnęło. Otrząsnęła się. Zaczęła zdawać sobie sprawę z tego co się dzieje. Nerwowo zaczęła unikać spojrzenia dziewczyny. Nie dało się ukryć, że eliksir przestał działać, bo zachowanie dziewczyny znacznie się zmieniło.
- Tttto ty-tylko żarty, Naeś, uspokój się... - jąkała się nerwowo, próbując jeszcze wszystko naprawić. Ale nic już nie dało się naprawić. Ze zdenerwowania, zaczęła bawić się kosmykami swoich czarnych jedwabistych włosów. Głos blondynki raptem jakoś dziwnie się zmienił. Xehijocosetoriano zaczęła coraz bardziej stresować się sytuacją. W pewnym momencie pomyślała o tym, by po prostu stamtąd uciec. - Przecież ja tylko żartowałam... Już je-jest okej, pra-prawda? - spytała niepewnie, próbując złapać ją za rękę. - I całe lata jeszcze będziemy się przyjaźnić! - powiedziała, próbując nabrać przekonujący ton, jednak to na nic. Serce biło jej bardzo szybko i była przekonana, że i Naeris słyszy jego rytm. - P-potworem? Przecież... ja cię kocham i ty mn-mnie... - oznajmiła beztrosko. Próbowała mówić to z dramatem w głosie, pokazać swoje przejęcie, jednak wyglądało to raczej komediowo. Ostatecznie, Olivia przekonała się, że i Krukonka już nie uwierzy w więcej bzdur, które jej opowie, więc stwierdziła, że ostatecznie zakończy już tę szopkę. Zobaczyła, że dziewczyna odsuwa się od niej, więc tylko uśmiechnęła się ironicznie i prychnęła z pogardą.
- Całe pięć lat... Dość późno się zorientowałaś. - stwierdziła głośno, macając między palcami swoją różdżkę.
- Szczerze? Tak, tylko szlamą. Nie wiem, jak mogłaś kiedykolwiek pomyśleć, że sporo dla mnie znaczysz. - powiedziała, odwracając się od dziewczyny. Skoro to koniec ich znajomości, uznała, że nie ma sensu nadal prowadzić z nią dyskusji i skierowała się do wyjścia.
Powrót do góry Go down


Naeris Sourwolf
Naeris Sourwolf

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Dodatkowo : Szukająca Ravenclawu
Galeony : 3337
  Liczba postów : 1205
https://www.czarodzieje.org/t12503-naeris-cynthia-sourwolf
https://www.czarodzieje.org/t12508-listy-do-cierpkiej-wilczycy
https://www.czarodzieje.org/t12511-naeris-sourwolf#337284
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptySro Lis 09 2016, 21:42;

Każdy normalny człowiek by się pohamował, widząc gwałtowną burzę rozgrywającą się w sercu Krukonki, tak doskonale objawiającą się na jej twarzy. Po samym spojrzeniu dziewczyny można było domyślić się, jak ogromne pokłady nienawiści właśnie wyzwalały się z najciemniejszych zakamarków sourwolfowego serca. Olivia najwyraźniej nie wierzyła w to, że tak dobra i niewinna dziewczyna może być zdolna do takiego gniewu. Wręcz wyglądało na to, że Liv ulżyło, gdy nie musiała już dosadniej tłumaczyć Nae, o co chodzi.
- Spróbuj tylko się zaśmiać. - powiedziała, nawet nie starając się panować nad swoim brzmieniem, które brzmiało teraz, jak ciężki, niski pomruk. Warczenie wilka. Zobaczyła błysk strachu w oczach byłej przyjaciółki i dało jej to ogromną, gorzką satysfakcję. Naeris spodobało się to, że wzbudziła strach, nawet jeśli fałszywy, w tej odważnej, śmiałej dziewczynie. Zawsze to ona się bała. Była wielkim tchórzem, godnym jedynie splunięcia. Tym razem role się zamieniły. Cholernie chciała, żeby Olivia pożałowała wszystkich swoich kłamstw. Miała niemal ochotę ją do tego zmusić.
- Ależ ja jestem spokojna, Liv. - syknęła, choć poczuła, że nadal mocno trzęsą się jej dłonie, a dreszcze przemykały po kręgosłupie. Panowanie nad głosem, żeby się nie załamał, kosztowało ją wiele wysiłku. Wypluła imię zdrajczyni, wydymając przy tym usta pogardliwie. Myśli skotłowały się w głowie Krukonki i poplątały zupełnie. Nienawiść, pogarda i gniew walczyły o dominację, falami zalewając ostatnie mury opanowania. A one trzeszczały. Dziewczyna wykrzywiła się paskudnie, gdy usłyszała zmiękczenie jej imienia. Jak w ogóle ona śmiała do niej mówić? Patrzeć na nią? Być z nią w jednym pomieszczeniu? Oddychać tym samym powietrzem, teraz tak bardzo zatrutym? Powinna umrzeć, umrzeć, umrzeć. Cierpieć za to, co zrobiła. Cierpieć choć w połowie tak mocno, jak cierpiała w tamtej chwili Naeris. Ciemnowłosa spoglądała na nią z przerażeniem, coraz zerkając też w stronę drzwi. Niech tylko spróbuje uciec. Dłoń Krukonki mimowolnie zawisła nad jej kieszenią, w której trzymała różdżkę.
Zaśmiała się nerwowo, choć ten odgłos bardziej przypominał coś na kształt histerycznego szlochu. W zielonych oczach jednak nie lśniły łzy. Naprawę Olivia myślała, że ona uwierzy, że to tylko żart? Posunęła się za daleko, przekroczyła linię i teraz nie było już odwrotu. Naeris nie wiedziała, co robi, ale wiedziała za to, co chce zrobić. I nie zamierzała się powstrzymywać, choć chciała jeszcze usłyszeć, co ma do powiedzenia ta brudna szmata. Kolejne kłamstwa, tak obrzydliwie słodkie, wywołujące następną falę mdłości. Przygryzła wargę za mocno, czując metaliczny smak krwi na języku. Duchota w tym pokoju ją dobijała. Tlenu! Powietrza! Odrobiny, choć odrobiny wiatru... Błyskawicznie zareagowała na gwałtowny ruch Olivii, który omylnie wzięła za atak. Cofnęła się parę kroków, niemal potykając o własne nogi. Kaleka. Życiowa kaleka.
- NIE DOTYKAJ MNIE! - krzyknęła, utrzymując z wielkim trudem równowagę. Kiedy stała w miejscu miała przynajmniej poczucie, że nie upadnie za chwilę, jak długa. Teraz Naeris zdawało się, że obraz zaczął się chwiać. Nie mogła zemdleć, nie teraz, nie, nie. - I PRZESTAŃ KŁAMAĆ. - warknęła, nie mogąc znieść słowa "kocham", zhańbionego w ustach jasnookiej. Teraz żyła w niej tylko nienawiść, wypalająca od środka wszystkie dobre uczucia, jakie pozostały w Naeris. Spazm bólu przebiegł przez jej twarz, kiedy Olivia prychnęła na dziewczynę, którą lata oszukiwała, sprawiając, że ta niemal zgięła się wpół. Najgorsze, że ten strach i próby załagodzenia sytuacji nadal były jedynie grą. Zabijasz mnie.
- Lepiej późno... niż wcale. - odparła, wbijając w nią spojrzenie, które świadczyło o tym, że powinna natychmiast zamilknąć. Każdy rozsądny człowiek przestraszyłby się teraz Naeris z płonącymi oczami, zakrwawioną wargą i dłonią niebezpiecznie drżącą nad różdżką. Ale nie Olivia. Ona nie mogła sobie odmówić. Chciała zniszczyć Sourwolf porządnie. Tak, by nigdy już nie mogła być sobą. Szlama... Głupia szlama. Kretynka. Idiotka. Myślałaś, że naprawdę jesteś coś warta? Twoja naiwność przekracza wszelkie granice. Wierzysz każdemu na słowo, bez żadnych wątpliwości ufając każdej nowo poznanej osobie. Udajesz skromną, hojną... Jesteś żałosna, Sourwolf. Z całą swoją świętoszkowatością. Myślisz, że ktokolwiek by cię taką pokochał? Przecież minęło już tyle lat, a ty nadal nie wiesz, co to miłość. Nie, czytanie książek się tutaj nie liczy. Może i znasz smak pocałunku, jednak nikt cię nigdy nie pocałował z własnej woli. Po prostu ludzie kpią z ciebie, wiedząc jak beznadziejnie głupia jesteś. A wiesz co jest najgorsze? Że ty nawet tego nie widziałaś. Powinnaś być wdzięczna Olivii. Powinnaś jej podziękować. Za to, że cię u ś w i a d o m i ł a!
- Jeszcze z tobą nie skończyłam. - szepnęła, widząc, jak ciemnowłosa odwraca się do niej plecami. Doskoczyła do Liv i szarpnęła ją za ramię, nie dbając ani trochę o to, czy zrobi jej krzywdę. Wręcz przeciwnie. Naeris tego chciała. Nigdy nie pragnęła zranić kogoś tak bardzo, jak w tej chwili. Ostatnie mury runęły z głuchym łoskotem.
Kiedy już odwróciła dziewczynę przodem do siebie, pchnęła ją z całej siły w klatkę piersiową, odrzucając prosto na ścianę. Oby zabolało. Cofnęła się i wyciągnęła różdżkę. Czego Liv się spodziewała? Że Naeris schowa się w kąt i będzie płakać, jak dziecko? Że zacznie błagać? Że powróci do niej na klęczkach? O nie. W duszy Krukonka roześmiała się, jak szaleniec. Obojętne jej były konsekwencje, nie zastanawiała się nad tym, że zupełnie nie jest sobą. Po prostu musiała coś zrobić. Byle się nie załamać. Byle nie płakać, byle nie upaść. A najlepszą obroną jest atak.
Teraz inaczej porozmawiają. Wymierzyła różdżką prosto w twarz, która wzbudzała w niej czyste obrzydzenie. Gotowa na obronę, na rzucenie Protego. Ale nie wypuści jej. Dopóki ustoi na nogach, nie wypuści jej. Gorączkowe myśli sprawiały, że oddychała szybko, nierówno, a oczy niespokojnie obserwowały każdy ruch przeciwniczki. Upokorzy cię brudna szlama, Liv. Ciekawe, jak ci się to spodoba. Może będziesz błagać o litość? Wtedy się zastanowię. Świat byłby bez ciebie o wiele piękniejszy... Kto wie, może i jesteś nawet bardziej żałosna niż ja? Chcę zobaczyć twoje łzy.

Lepiej uklęknij i módl się, aby wrócił mi rozsądek.
Powrót do góry Go down


Czarodziejowa Dusza
Czarodziejowa Dusza

Galeony : 913
  Liczba postów : 950
https://www.czarodzieje.org/t10816-czarodziejowa-poczta
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Specjalny




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyNie Lis 13 2016, 00:11;

- To miała być groźba czy ostrzeżenie? - spytała kpiącym głosem dziewczyna. - Zresztą, to nieważne, cokolwiek byś nie powiedziała, brzmiałoby żałośnie. - stwierdziła. Czarnowłosa zaczęła odnosić wrażenie, że Sourwolf zdołała wzbudzić w niej przerażenie. Skądże znowu! Mimo przekonywania sama siebie, w głębi duszy Olivia poczuła lekkie zdenerwowanie. Nie chciała, by Krukonka zdołała ujrzeć wyraz jej twarz, który bardzo wiele zdradzał, dlatego nieustannie odwracała głowę. Dzięki temu, unikała wysyłania nerwowych spojrzeń i pokazywania swojego zestresowania w mimice. Ponownie zaczęła bawić się kosmykami sowich jedwabistych, czarnych włosów, zajmując czymś ręce. W końcu, spojrzała Naeris w oczy i zobaczyła coś, przez co poczuła się bardzo niepewnie. Zauważyła w twarzy blondynki, coś jakby ze zwierzęcia - zupełnie jakby patrzyła na niedźwiedzia lub wilka, który jest wściekły, ponieważ dziewczyna wstąpiła na jego teren. Sytuacja, w jakiej się znajdowała była dla niej bardzo przytłaczająca. Na karku poczuła kroplę zimnego potu i wzdrygnęła się gwałtownie. Ta szlama wyczuła już, że się boję. Odwróć role, Olivia. Czarnowłosa nieoczekiwanie wyjęła swoją różdżkę z tylnej kieszeni w spodniach. Zrobiła jednak to bardzo powoli i ostrożnie, kontrolując wzrok Nae. Liv zdołała się na przenikliwy wzrok i podjęła próby przeszywania nim dziewczynę, jednocześnie wyciągając różdżkę z kieszeni. Pospiesznie schowała ją w rękawie swojej wydekoltowanej bluzce. A to się dziewczyna zdziwi. Drugą ręką próbowała zaczepić dziewczynę, starając się odciągnąć uwagę Krukonki od swojej drugiej ręki, którą Olivia podejrzanie trzymała za plecami. Sourwolf odskoczyła od niej jak poparzona, a Liv skomentowała to z drwiną w głosie.
- Spoko, nie zarażę cię groszopryszczką. - ukradkowo zerknęła na drzwi. Usłyszała wzburzony, ale jednocześnie warczący głos. Olivia od zawsze miała była przekonana, że nikt nie będzie w stanie przewyższyć ją w kilku aspektach - urodzie, władzy, inteligencji, sprycie. Patrząc teraz na Nae, powstrzymywała się przed wykonaniem jakiegokolwiek gwałtownego ruchu, ponieważ Blondwłosa wyglądała jak wściekłe zwierzę. Na początku groźby Naeris brzmiały wręcz zabawnie - co mogłaby zrobić jej taka drobna, niezdecydowana i rozdarta dziewczyna, która dopiero co dowiedziała się, że jej przyjaciółka przez cały czas była wobec niej nieszczera? Tymczasem Olivia naprawdę poczuła strach. Nigdy nie przyszłoby jej do głowy, że Nae wzbudzi u niej niepewność i przerażenie.
- Właściwie masz rację. Po co nadal się okłamywać, skoro to do ciebie w końcu dotarło? - uznała. Zupełnie jak ona, zdążyła już przegryźć wargę, jednak nie było to zauważalne, ponieważ pełne usta Olivii pokrywała krwiście czerwona pomadka, a ich kontur powstał przy użyciu o ton ciemniejszej konturówki. Wystarczyłoby, że Olivia zaplotłaby swoje włosy w długie warkocze, wykonała wyraźniejszy kontur twarzy i drapieżną kreskę na oku, a śmiało można by powiedzieć,  że wygląda, jak typowa ostra dziewczyna z Bronxu, z którą nie warto zadzierać.
- To stwierdzenie w tej sytuacji akurat niekoniecznie pasuje. Bo widzisz, mój plan obejmował jedynie lata w szkole. Później i tak bym o tobie zapomniała. - powiedziała z wyższością w głosie, mimo to, w środku nadal czuła lęk.
Usłyszała szept. Lodowaty szept. Nie zdążyła wykonać żadnego ruchu, bo chwilę potem poczuła gwałtowne szarpnięcie za ramię. Liv zobaczyła pełne furii spojrzenie Naeris, a zaledwie sekundę później odepchnęło ją do tyłu. Uderzyła plecami o ścianę. Przed upadkiem jedną ręką próbowała jakoś uchronić się przed bolesnym zderzeniem z jakąkolwiek twardą powierzchnią, przez co boleśnie ją sobie stłukła. Przez to wszystko, z rękawa prawie wyleciała jej różdżka, którą - na wszelki wypadek - zamierzała użyć później. Podparła się o grube, zimne mury szkoły, a następnie zerknęła przed siebie i zobaczyła groźnie wyglądającą dziewczynę. Przeciwniczka może i nie szczerzyła się od ucha do ucha, jednak można było wyczuć, że odczuwa ona ogromną satysfakcję - górowała nad nią, miała lekką przewagę, a co najważniejsze - mierzyła jej w twarz różdżką. Ona. Brudna szlama śmiała podnieść różdżkę na dziewczynę czystej krwi. Z gracją wysunęła różdżkę z rękawa, zręcznie łapiąc ją w dłoń i mocno trzymając. Podniosła się,  patrząc jej w oczy. Do czego mogła być zdolna ta dziewczyna? Równie dobrze może się okazać, że przez tyle lat Xehijocosetoriano miała do czynienia z jakąś psychopatką. Stała w bezruchu, bardzo głęboko oddychając. W momencie, który Czarnowłosa uznała za odpowiedni,  szybkim i płynnym ruchem rzuciła zaklęcie.
- Protego Maxima! - krzyknęła, tworząc pomiędzy sobą, a przeciwniczką niewidzialną barierę. Siła zaklęcia była na tyle duża, że zdołała odrzucić Naeris do tyłu.

Iskra jest początkiem ogromnego pożaru.
Ogień wzrasta.
Walka się rozpoczyna.
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1875
  Liczba postów : 1231
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyNie Kwi 16 2017, 22:34;

Po tej sytuacji z Calumem byłam totalnie roztrzęsiona - nie miałam pojęcia jak on mógł mi to zrobić. Jak wielkim hipokrytą trzeba być, żeby robić mi takie wyrzuty z powodu faceta, a potem robić dokładnie to samo. Czułam się zdradzona i doszłam do wniosku, że zdecydowanie muszę być sama. Udałam się do jednego ze spokojniejszych miejsc jakie znałam - do Pokoju Marzeń. Często zdarzało mi się tam chodzić, gdy miałam podły humor albo zwyczajnie chciałam być sama. Po wejściu do pomieszczenia - dywan i ściany zmieniły kolor na ciemno granatowy - nie zażyczyłam sobie tego, ale widocznie pomieszczenie samo wyczuło jaki kolor w tej sytuacji by mi odpowiadał. Zasłoniłam okna kotarami, a w pomieszczeniu zapadł półmrok. Nie spodziewałam się, że ktokolwiek mógłby mnie tutaj znaleźć, więc puściłam z gramofonu bardzo spokojną muzykę, po czym z pomocą magii zaparzyłam sobie herbatę i usiadłam na kanapie. Sama nie zauważyłam kiedy zaczęły mi płynąć łzy. Przymknęłam oczy tłumiąc uczucie rozpaczy, jednakże już po chwili zanosiłam się płaczem.

@William Walker
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyNie Kwi 16 2017, 23:24;

Nie wiedziałem dlaczego, ale ostatnia sytuacja ze starszą Hudson źle na mnie wpłynęła. Poniekąd dlatego, że wywoływała we mnie nieznane uczucia, a także dlatego, ze byłem zmuszony wywrzeć na niej wpływ. Nie często to robiłem. Bardziej chodziło o odpieranie ataków, osób, którym nadepnąłem na odcisk. Jednak specjalne sytuacje potrzebowały specjalnych rozwiązań. Musiałem pomyśleć, byłem zirytowany samym sobą. Nic nie rozumiałem, musiałem wybić sobie z głowy dziewczynę. Moje zdenerwowanie sięgnęło zenitu i wlepiłem szlaban dwójce małych dzieci, które po prostu znalazły się w złym miejscu o złym czasie. Głośno oddychałem, naprawdę musiałem się uspokoić i przede wszystkim – zapalić. Nie uśmiechało mi się jednak wychodzić z zamku. Byłem w cienkiej koszulce, a jakoś nie bardzo chciałem wędrować po szkolnych korytarzach, najpierw do dormitorium, potem na sam dół na zewnątrz. Rozejrzałem się dookoła, szóste piętro. Do głowy przyszedł mi tylko jeden pomysł – pokój marzeń. Zazwyczaj był pusty, albo siedziała w nim jakaś para gruchających gołąbków. Nie miałem wątpliwości, że bez problemu sobie z takowymi poradzę. Wszedłem do pomieszczenia i stanąłem jak wryty. Naprawdę musiałem mieć takiego pecha? Starając się wyrzucić z głowy dziewczynę, zamiast na parę wkurzających i klejących się siebie dzieciaków trafiłem właśnie na nią. Los lubi ze mnie kpić.
Dostrzegłem jej łzy i z trudem stłumiłem jęk rozpaczy. Nienawidziłem patrzeć na cierpienie innych, szczególnie w chwilach, w których sam nie byłem w najlepszej kondycji psychicznej.
Nie wiedziałem co zrobić. Wiedziałem, że moje ostatnie słowa mocno się na niej odbiły. Przecież o to mi chodziło i trochę w tym celu nią zmanipulowałem. Zamknąłem cicho drzwi, nie byłem typem osoby, która się wycofuje, nie uciekałem, nigdy. Nienawidziłem płaczu, był dla mnie oznaką słabości. Musiałem coś zrobić, po prostu musiałem i już. Skorzystałem z tego, że dziewczyna mnie nie zauważyła i powoli, po cichu do niej podszedłem. Ukucnąłem przy zrozpaczonej Hudson i lekko uniosłem jej podbródek.
Nie płacz. – powiedziałem.
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1875
  Liczba postów : 1231
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Kwi 17 2017, 00:21;

Może płacz był oznaką słabości? A może jedynym sposobem by odnaleźć w sobie siłę? Nie obchodziło mnie czym były moje łzy - potrzebowałam ich. Zwyczajnie musiałam wylać moją wściekłość i rozpacz, które pozostawiła we mnie konfrontacja z Calumem - może nie tyle pozostawiła, a jedynie zaogniła uczucia, które pozostały mi po spotkaniu z Williamem. Obaj chłopacy doprowadzili mnie do rozsypki i zwyczajnie potrzebowałam wypłakać się i wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje. Walker był ostatnią osobą, której się tutaj spodziewałam. Początkowo nie dostrzegłam, że wszedł do pomieszczenia - muzyka zagłuszyła jego kroki, a ja sama miałam zamknięte oczy. Gdy chłopak dotknął mojego podbródka nagle ocknęłam się z letargu - odrobinę mnie przestaszył, jednakże nie okaza) am tego. Było mi tak cholernie wstyd, że przyłapał mnie na płakaniu, ale czułam się skonfundowana tym, że tutaj przyszedł - szpiegował mnie, żeby mnie prześladować czy może mieliśmy do siebie wielkiego pecha. Westchnąłam - nie byłam w stanie zamaskować przyśpieszonego oddechu, ani tym bardziej łez, które leciały z moich oczu niemalże ciurkiem. Zmusiłam się do spojrzenia mu w oczy i roztrzęsionym głosem wyszeptałam:
- Nie dotykaj mnie.
Tak naprawdę w tym momencie marzyłam o tym, żeby się do njego przytulić, ale nie zamierzałam tego okazywać. Po tym jak ostatnio mnie potraktował wiedziałam, że muszę się od niego odciąć, bo to zaszło za daleko.
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Kwi 17 2017, 00:37;

Nie powinienem był tego robić. Powinienem się cofnąć już w progu i zostawić ją samą w pokoju. Znowu pogarszałem sytuację, źle robiłem, byłem zwyczajnie głupi, tak to o to chodziło. Nie rozumiałem tej dziewczyny, jej uczucia i mowa ciała mówiła zupełnie coś innego, a jej słowa temu przeczyły. Stop, Will, musisz przestać, to jej prywatność, a ty musisz ją uszanować. Przekonywałem samego siebie, jednak przy tej dziewczynie stawałem się legilimentą pełną parą. Wiedziałem, że to złe, ale nie było w tej chwili niczego czego mógłbym bardziej chcieć niż poznanie myśli tej dziewczyny.
Skoro tego chcesz. – powiedziałem oschle i wyciszyłem swoje umiejętności.
Nie zapominając po co tutaj przyszedłem, wyciągnąłem paczkę papierosów i od razu całego spaliłem. Bez żadnej przerwy wziąłem kolejnego i odpaliłem jednak z tym się tak nie pośpieszyłem. Nerwowo krążyłem po pokoju, paląc papierosa i zastanawiając się co zrobić dalej. Przestałem na chwilę zwracać uwagę na dziewczynę, by zaraz potem wbić w nią wzrok.
Przestań się oszukiwać, podobam ci się taki jaki jestem. – powiedziałem nie przestając patrzeć w oczy Hudson.
Byłem zły, jeszcze bardziej niż przed wejściem do pomieszczenia. Nie prosiłem się o spotkanie z nią, nie chciałem nawet tego, ale widocznie ktoś tam u góry ma niezły ubaw patrząc na moje życie. Nie potrafiłem się uspokoić i drżącymi dłońmi wyciągnąłem trzeciego już papierosa i ponownie zacząłem krążyć po pokoju. Chciałem przekląć swój los, a potem sobie przypomniałem, że i tak już przeklęty jestem. Do diabła z tym wszystkim, byłem naprawdę zirytowany, czułem, że za chwilę wybuchnę. Musiałem się uspokoić, naprawdę musiałam i się starałem to zrobić, ale chwilowo emocje wzięły nade mną górę. Przystanąłem w miejscu i zerknąłem na Lottę.
Przepraszam. – powiedziałem cicho, ale nie byłem pewien czy muzyka tego nie zagłuszyła.
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1875
  Liczba postów : 1231
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Kwi 17 2017, 12:39;

Odsunął się i zaczął palić papierosy jak smok. W ciągu zaledwie kilku minut wypalił trzy - zastanawiałam się po co w ogóle tutaj siedzi, skoro moja osoba denerwuje go tak, że musi tak bardzo odreagowywać. W pewnym momencie spojrzał na mnie tak intensywnie, że aż się przeraziłam i rzucił uwagę, która była bardzo śmiała. Trudno było zaprzeczyć - jasne, że mi się podobał, ale moje odczucia w stosunku do jego osoby nie były tak łatwe jak mogło się wydawać. Przyciągał mnie i odpychał.
- Will - westchnęłam cichutko - Ja już naprawdę nie wiem jaki ty jesteś.
Nie byłam pewna za co mnie przeprasza - czy za to co zdarzyło się kilka dni temu, czy może za to, że wtargnął do pokoju i zamiast dać mi spokój został tu. Może za wszystko naraz? Nie wiedziałam dlatego nic nie odpowiedziałam udając, że muzyka zagłuszyła jego słowa.
Czułam jak moje serce pęka z każdym jego słowem - w gruncie rzeczy nie wiedziałam dlaczego. Nie miałam pojęcia co mnie do niego ciągnie, ani tym bardziej jakie są moje uczucia do niego. Nie miałam siły, ani ochoty myśleć o tym w tym momencie, byłam zbyt przytłoczona zachowaniem Caluma, żeby myśleć logicznie.
Z moich oczu wciąż leciały łzy. Wpadłam na odrobinę niedorzeczny pomysł - musiałam w końcu zrozumieć dlaczego William tak się zachowywał wobec mnie. Westchnęłam i zapytałam cicho:
- Chcesz coś do picia?
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Kwi 17 2017, 18:06;

Moje serce stopniowo zaczynało zwalniać, a oddech prawie się unormował. Byłem wybuchowy, nie miałem pewności, że za chwilę nie zacznę krzyczeć. Nie wiem co na to miało wpływ. Pogoda, dzień tygodnia, czy może obecność tej dziewczyny. Policzyłem w myślach do dziesięciu i po chwili schowałem do kieszeni paczkę papierosów, którą dotychczas trzymałem w dłoni. Podniosłem wzrok na krukonkę.
A za kogo mnie masz, Hudson? – zapytałem i zaśmiałem się bez cienia rozbawienia.
Jedyne czego pragnąłem to oderwania od rzeczywistości. Nigdy nie szedłem ścieżkami wyznaczanymi przez innych. Byłem jak kot, chodziłem własnymi drogami nie przejmując się opinią innych. Jednak w tej dziewczynie było coś czego nie potrafiłem nazwać ani zinterpretować. Godzinami główkowałem się o co tak właściwie chodzi. Nie jej lecz mi. To nie ona mnie denerwowała. Wkurzało mnie to co odczuwałem, czego nie pojmowałem, irytowałem sam siebie. Nigdy wcześniej nie miałem problemu z antagonizowaniem innych. Można by rzec, bułka z masłem, a jednak teraz było inaczej. Wiedziałem jednak, że nie miałem większego wyboru. Koniec kropka. Jeśli ona mnie znienawidzi, ja sam przestanę o niej myśleć, tak będzie łatwiej.
Bóg wie, że nie należy nigdy wstydzić się własnych łez. Są one jak deszcz obmywający pył, który zalega nasze stwardniałe serca. – zacytowałem Dickensa nie spuszczając z niej wzroku. – Wierzysz w to?
Wciąż stałem dość spory kawałek od Hudson. Obawiałem się, że zbyt duże zbliżenie jeszcze bardziej namiesza mi w głowie.
Żebyś mogła mnie otruć i nakarmić moimi zwłokami smoki, które nielegalnie hodujesz? – odparłem na jej pytanie.
Nawet teraz ironia mnie nie opuszczała. Miałem podły humor, więc moje zachowanie również takie było. Nawet nie próbowałem udawać. Jeśli ja się źle czułem, nikt nie miał prawa czuć się lepiej ode mnie.
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1875
  Liczba postów : 1231
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Kwi 17 2017, 18:47;

Zawahałam się. Wszystkie moje myśli na jego temat były ze sobą sprzeczne. Nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć. Po pierwsze - naprawdę nie byłam w stanie uformować na jego temat jednoznacznej opinii, po drugie - bałam się odrobinę jego reakcji, wyglądał na totalnie nieopanowanego.
- Jakie to ma znaczenie? - zapytałam wpatrując się w jego oczy w poważną miną.
Nie byłam w stanie zrozumieć co ciągnęło mnie w stronę Williama, co spowodowało, że siedziałam w tym pokoju, zamiast po prostu wyjść i dać sobie z nim spokój. Powinnam się go bać, albo przynajmniej go nie znosić, a mimo wszystko nie potrafiłam zdobyć się na żadne negatywne uczucia względem niego.
Odstawiłam kubek po herbacie na stolik obok, po czym wstałam i zbliżyłam się do niego mówiąc:
- Naprawdę sądzisz, że gdybym zgadzała się z tym zdaniem to płakałabym w takim miejscu jak to?
Parsknęłam bolesnym, sarkastycznym śmiechem, w którym nie było ani grama wesołości. Chociaż często wybuchałam płaczem i miałam problem z panowaniem nad emocjami, w gruncie rzeczy nie lubiłam okazywać słabości przy ludziach, dlatego prawdziwą rozpacz starałam się przynajmniej maskować, by potem wylać ją w samotności.
Zignorowałam niemiłą uwagę o smokach, którą poczynił w moją stronę William i podeszłam do stoliczka by zaparzyć herbatę. Mimo że dał mi do zrozumienia, że nie chce pić postanowiłam nalać gorący płyn do dwóch kubków. Nie miałam pewności czy mój podstęp się uda, ale mimo to gdy chłopak na chwilę przestał mnie obserwować i odwrócił głowę dolałam do jego kubka odrobinę veritaserum, które zostało mi po ostatniej lekcji eliksirów. Odrobinę zdziwiło mnie, że herbata nagle stała się aromatyczna, jednakże jakimś dziwnym trafem nie wydawało mi się to podejrzane. Wzięłam swój kubek i ponownie usiadłam na kanapie. Jeśli będzie chciał to weźmie tę herbatę i wyjawi mi prawdę - jeśli nie to zmarnowałam cenną porcję eliksiru. Uważałam, że w tej sytuacji warto zaryzykować.
Gdybym tylko wiedziała, że pomyliłam fiolki, a w napoju chłopaka zamiast veritaserum znalazła się amortencja...
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Kwi 17 2017, 21:54;

Byłem zrozpaczony. Nieważne ile się starałem nie wiedziałem jak sobie w tej sytuacji poradzić. To był zły dzień, kiedy w głowie miałem rodziców. W takie dnie jak ten byłem nie do życia, zupełnie nie potrafiłem funkcjonować. Miałem wrażenie, że moja głowa za chwilę eksploduje, od nadmiaru emocji, od nadmiaru myśli, od nadmiaru wszystkiego i sprzecznych sobie uczuć.
Gdy dziewczyna się do mnie zbliżyła nieco się spiąłem, to nie był dobry pomysł. Byłem nieprzewidywalny, nie wiedziałem co zrobię w następnej sekundzie, nie bardzo się kontrolowałem.
A jeśli dla mnie ma znaczenie? – zapytałem i posłałem w jej stronę smutny uśmiech.
Nie spuszczałem wzroku z dziewczyny gdy wypowiadała w moją stronę kolejne słowa.
Wiesz, niektórzy topią się w niewypłakanych łzach. – powiedziałem i odwróciłem wzrok. Nie chciałem, by zaczęła cokolwiek podejrzewać, choć i tak pewnie już się to stało.
Zacząłem się zastanawiać czy to przypadkiem nie dobrze, że akurat w tym dniu ją spotkałem, może tak było po prostu lepiej.
Zaczynam podejrzewać, że nie rozumiesz sarkazmu, może nie powinienem się w takim razie w ogóle odzywać? – zapytałem.
Wyciągnąłem kolejnego papierosa i go odpaliłem. Gdy to robiłem przestałem chwilowo zwracać uwagę na Hudson.
Wiesz chodziło mi o to, że nie.. – raptownie urwałem gdy poczułem woń herbaty. – Zresztą nieważne.
Wziąłem do rąk filiżankę herbaty i wziąłem łyk. Napój przyjemnie rozlał mi się w żołądku. Herbata była dobrym pomysłem, dodała mi nieco energii, której chwilowo mi brakowało. Zabawne jak emocje mogą człowieka zmęczyć. Dokończyłem herbatę i spaliłem papierosa. Poczułem się bardziej rozluźniony. Jeden kubek wystarczył, bym poczuł nieoczekiwane pożądanie. To było co najmniej dziwne, ale nie bardzo miałem głowę by teraz o tym myśleć. Moje źrenice się rozszerzyły gdy spojrzałem na Hudson, a twarz natychmiast przyozdobił cwaniacki uśmieszek.
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1875
  Liczba postów : 1231
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 EmptyPon Kwi 17 2017, 22:30;

Znowu grał na moich emocjach - przed chwilą był dla mnie niemiły, oschły, teraz patrzył na mnie ze smutkiem i mówił, że moja opinia ma dla niego znaczenie. Zdziwiłam się, więc zapytałam bardzo krótko:
- Na prawdę obchodzi Cię co o Tobie sądzę?
Gdy rzucił tę uwagę o niewypłakanych łzach niemalże poczułam jego ból. Coś się we mnie złamało i nagle pewne rzeczy stały się dla mnie jaśniejsze - czyżby bariera jaką wokół siebie stworzył była skutkiem cierpienia? Widziałam w jego oczach jakiś nieokiełznany smutek i miałam ochotę przytulić go i pocieszyć, jednakże chwilę później Walker znów uderzył we mnie złośliwą uwagą. Poczułam się jakby uderzył mnie w twarz.
- Może nie powinieneś - rzuciłam ze złością. Sarkazm Williama był tak sprawnie wpleciony w jego złośliwości, że czasem z trudem przychodziło mi rozpoznanie go. Czułam się okropnie, że znów traktował mnie mnie jak ostatniego tępaka, który nie wie czym jest ironia.
Kurde, udało się! William napił się przygotowanej przeze mnie herbaty. Nie mogłam uwierzyć, że poszło mi tak łatwo. Nie wiedziałam jeszcze, że w moim misternym planie jest dość spora luka. Spojrzałam na chłopaka, który uśmiechał się dziwnie w moją stronę. Nie byłam pewna czy eliksir zadziałał poprawnie, ale postanowiłam zadać mu pytanie, licząc, że wszystko działa jak należy:
- O co Ci chodzi? Dlaczego po prostu nie dasz mi spokoju?
Liczyłam że z pomocą eliksiru, który mu podałam uzyskam odpowiedż na pytanie, które nie dawało mi spokoju.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Popołudniowa komnata - Page 14 QzgSDG8








Popołudniowa komnata - Page 14 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 14 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 14 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Popołudniowa komnata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 14 z 20Strona 14 z 20 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 20  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Popołudniowa komnata - Page 14 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
szóste pietro
-