Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Poddasze Very

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1276
  Liczba postów : 1264
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Poddasze Very QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very Empty


PisaniePoddasze Very Empty Poddasze Very  Poddasze Very EmptySob Maj 11 2024, 08:51;


Pokój Very



Poddasze



Ogromna przestrzeń rozpościerająca się nad całym piętrem, bez ścianek działowych, za to pełna zakamarków. Znajdują się tu liczne lukarny, a okna wychodzą na wszystkie strony. Poddasze jest dodatkowo powiększone zaklęciami, tak że wnętrze jest dużo wyższe, niż się to wydaje z zewnątrz. Obecnie poddasze jest bardzo surowe i do generalnego remontu, jednak docelowo ma stanowić samodzielny apartament.


Balkon


Oprócz schodów prowadzących na piętro budynku, znajduje się tu niewielki balkon, przez który spiralnymi schodami można zejść wprost do ogrodu. Nie było go w pierwotnym projekcie budynku, Nicholas transmutował je specjalnie dla Very, by zapewnić jej wygodę i pełną niezależność.


Powrót do góry Go down


Veronica H. Seaver
Veronica H. Seaver

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160 cm
Galeony : 308
  Liczba postów : 456
https://www.czarodzieje.org/t22481-veronica-h-seaver#746026
https://www.czarodzieje.org/t22491-poczta-verki#746343
https://www.czarodzieje.org/t22482-veronica-h-seaver#746035
https://www.czarodzieje.org/t22781-veronica-h-seaver-dziennik
Poddasze Very QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very Empty


PisaniePoddasze Very Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very EmptySob Maj 11 2024, 10:55;

Widziadła: I, tak
Scenariusz: Gwiazda

Szczerze mówiąc, prawie zasypiała, gdy napisał. Ale wiadomość na wizzengerze tak ją rozbudziła, że zerwała się do siadu, a dziki uśmiech momentalnie wykwitł na jej twarzy. Stał się jeszcze szerszy, gdy zrozumiała, dokąd prowadzi ich ta krótka i z jej strony bardzo nieprzemyślana wymiana wiadomości.
Była akurat w pokoju gościnnym, który przejęła od Tima na czas remontu, który odkładała w czasie. Nico ostatnio był bardzo zajęty, ale to nic dziwnego, w pewnym sensie był już dorosłym dorosłym, miał pracę a do tego wykonywał również zlecenia na boku. Nie mówiąc o tym, że w Przystani zgarnął taki zwierzyniec, że opieka nad nim również zajmowała dużo czasu. Thomas chodził z kolei własnymi ścieżkami, wpadał do nich od czasu do czasu, ale nie śmiała go prosić o pomoc w tej kwestii. Ced z przyczyn oczywistych wypadł z puli kandydatów na to jakże ważne zadanie. Pomoc w ogarnięciu jej kąta na ziemi wiązała się z tworzeniem wspomnień w miejscu, w którym przez następne lata będzie spędzała tyle czasu. Nie mogła zaprzepaścić tej okazji na zapraszanie tu kogoś, do kogo nie pała bezgranicznym zaufaniem. I choć nie znała go zbyt dobrze, może to pochopne, głupie i niemądre… uznała, że Ryszard nadaje się wprost idealnie. A może to tęsknota i nieposkromiona chęć spędzenia z nim jak najszybciej chociaż odrobiny czasu.
Gdy skończyli wizzowanie, zerwała się z miejsca, porywając koc, którym była przykryta. Po drodze na górę zgarnęła jeszcze kilka pledów i poduszek i wspięła się po schodach na poddasze. W środku było… surowo, lekko mówiąc. Pod ścianą stały puszki z farbą, które czekały na otwarcie i świeże, niedawno kupione pędzle. Poza tym nie było tak źle, choć rzecz jasna w centrum pomieszczenia walały się jeszcze pojedyncze deski, a podłoga była póki co niepołożona. Małe kroczki, pomyślała, kładąc wszystko na ziemię. Otworzyła okno, by wpuścić trochę powietrza i wyjrzała na ogródek. Ubrana w białą, za dużą koszulę, z włosami trącanymi przez wiosenny wiatr i zaróżowionymi od emocji policzkami wyglądała prawie jak uwspółcześniona wersja szekspirowskiej Julii.
Niestety, przez to wyeksponowała na działanie wróżkowego pyłu. Po chwili poczuła się dziwnie, zupełnie jakby ktoś ja obserwował. Chciała zapytać „kto tam”, może to Nicholas podążył za nią na górę?, ale zamiast z tego z jej ust wyrwało się donośnie „i-haa”. Brzmiała zupełnie jak osioł, co zbiło ją z pantałyku. Ale nie na tyle, by nie skojarzyć tej dziwnoty z działaniem tych irytujących, skrzydlatych psotnic. Tym bardziej, że usłyszała po chwili chichot i poczuła, że ktoś dotyka jej ramienia.
Poważnie zaniepokojona kwestią tego, kiedy to wszystko minie, wyjrzała raz jeszcze. Było ciemno, toteż ledwo dostrzegła ruch w ogrodzie. Ale chciała to bardzo wypatrzeć, toteż ostatecznie się jej udało. Momentalnie wyszła na balkon i oparła nonszalancko łokieć o balustradę, czekając na Ricky’ego tuż u szczytu schodów.

______________________

Sił mi brak i już nie chcę nic wiedzieć
Mam mętlik w mojej małej głowie
Czuję, jak serce rwie się do ciebie
Jak mam bronić, kiedy ich jest więcej




Powrót do góry Go down


Ricky McGill
Ricky McGill

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów | głośny i energiczny | zawsze w dobrym humorze
Dodatkowo : prefekt
Galeony : 262
  Liczba postów : 404
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Poddasze Very QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very Empty


PisaniePoddasze Very Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very EmptySob Maj 11 2024, 17:14;

Widziadła: J

Kiedy chwilę wcześniej zagadywał do Werki na wizzengerze, wcale nie robił tego z zamiarem wproszenia się jej na chatę jeszcze tego samego wieczoru; właściwie to nie miał żadnych planów co do tej rozmowy ani nic mądrego do powiedzenia. Zwyczajnie łaknął kontaktu z nią; w szkole ich ścieżki niekoniecznie się splatały, bo Ryszard niezbyt często w niej bywał, a jeśli już - to przypadkowe spotkania ograniczały do krótkich interakcji na lekcjach, co zdecydowanie go nie satysfakcjonowało. W odpowiedzi na spontaniczne zaproszenie zerwał się więc z kanapy i pognał do domu Nicholasa i Weroniki jak na skrzydłach, w domowym dresiku, spranej koszulce z wizerunkiem Britney Bitsch, która nie miał pojęcia jak i kiedy znalazła się w jego szafie, oraz narzuconym na to szlafroczkiem w panterkę. I w stylowych gumowych klapkach Czarbota, naturalnie. Wizerunkowo może daleko było mu do amanta Romea, gdy skradał się przez krzaki pod balkon czekającej już na niego Julii, ale z drugiej strony, dałby sobie rękę uciąć że usłyszał jak z ust powabnej kochanki wydobył się dziwny dźwięk, jakby donośne chrząknięcie godne dorodnego zwierzęcia kopytnego. Więc może jednak byli siebie warci.
Spojrzał na Werkę ze szczerym zachwytem i westchnął rozmarzony, nawet nie próbując udawać że traktuje to spotkanie z nonszalancją. Cieszył się jak skrzat na widok skarpety.
- Wzięłaś sobie do serca tego osła, co? Drabina też prima sort - skomentował, dyskretnie tłumiąc chichot, gdy wspinał się do niej po krętych schodach prowadzących prosto na jej piętro. Chętnie zacytowałby teraz Shakeswanda, ale jako że nigdy nie czytał słynnego dramatu, to niestety nie miał pojęcia co oni tam gadali podczas balkonowej schadzki i nawet nie umiałby zaimprowizować; zamiast tego po dotarciu do celu natychmiast czule porwał Verkę w objęcia żeby pocałować ją na powitanie.
- Cześć - szepnął konspiracyjnie, a potem wręczył jej kwitnący badylek zerwany po drodze z jakiegoś dzikiego krzewu. Nie był to może najbardziej wyrafinowany bukiet (albo i wcale), ale Ryszardowi wydał się idealny dla Werki, bo płatki miał prawie tak błękitne jak jej oczy. Czyli p r z e p i ę k n e.
Powrót do góry Go down


Veronica H. Seaver
Veronica H. Seaver

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160 cm
Galeony : 308
  Liczba postów : 456
https://www.czarodzieje.org/t22481-veronica-h-seaver#746026
https://www.czarodzieje.org/t22491-poczta-verki#746343
https://www.czarodzieje.org/t22482-veronica-h-seaver#746035
https://www.czarodzieje.org/t22781-veronica-h-seaver-dziennik
Poddasze Very QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very Empty


PisaniePoddasze Very Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very EmptyWczoraj o 10:56;

Na co dzień dużo czuła i często owe uczucia musiała przepracowywać w rozmaity sposób, jako że nie pozwalała sobie na ich zdrowe przeżywanie jak przykładny i ogarnięty człowiek. Ale na jego widok nie mogła opanować ani błysku w oku, ani szczerego uśmiechu, ani nerwowego skubania i tak wymiętego mankietu koszuli. Niby wierzyła w to, że to wszystko dobrze się skończy i choć wszystko mogła przecież jeszcze zepsuć, po raz pierwszy od dawna miała w sercu oprócz strachu n a d z i e j ę. Zresztą w jego bezpośrednim towarzystwie szybko zapominała o tym, że w sumie jest się czego bać, że byli tacy, co zdeptali jej serce, wybierając kogoś lub coś innego.
Wierzyła w to, że Ryszard by jej tego nie zrobił.
- Przecież mówiłam, że jestem uparta – rzuciła, nie bez satysfakcji obserwując, że i on wyleciał z kwadratu w czym popadnie. - Improwizowałam. Wspinaczka po drabinie pod osłoną nocy brzmi bardziej romantycznie niż po schodach.
Jej teatralny szept rozległ się w powietrzu, a potem mógł usłyszeć chichot. Gdy dotarł na balkonik, dała się porwać i ochoczo odwzajemniła pocałunek. Zdenerwowanie ustąpiło jak ręką odjął, a zamiast tego w głowie miała już wyłącznie fiubździu.
- Witaj, principe – mruknęła, nie chcąc wcale się tak szybko od niego odsuwać. A gdy dostrzegła improwizowany bukiet, spojrzała na niego, jakby właśnie podarował jej ukochanie niezapominajki. Nie znała się co prawda tak dobrze na mowie kwiatów, ale akurat była świadoma faktu, że te niebieskie stanowiły oznakę zaufania i symbolizowały zaangażowanie. Na tę myśl serce zaczęło jej bić jeszcze szybciej, choć nie sądziła, że było to poczynione świadomie.
- Dziękuję – zarumieniła się jeszcze bardziej i w tej chwili poczuła, jak chłód owiewa jej nogi. Miała na sobie jedynie przydużą koszulę i bardzo krótkie spodenki, toteż bez dalszych ceregieli złapała go za rękę i pociągnęła do środka. Z tym dziwnym uśmiechem, zwiastującym tysiąc i sto jeden nocy razem.
- Witam w moich skromnych progach – rzuciła teatralnie, nosem sondując zapach kwiatka. Między nami, skromne to one nie były i przez rzucone zaklęcia z pewnością wydawała się większa niż jego salon. Nie było tu jednak wcale przytulnie, przynajmniej póki co, Zerknęła pobieżnie najpierw na tekstylia porzucone w pośpiechu na środku pokoju, a potem na farby i pędzle. Dobrze wiedziała, co chciałaby z nim robić, ale skoro on był dzisiaj jej gościem, prawo do decydowania pozostawiła jemu.
- To… co robimy? – mruknęła, zarzucając mu ręce na ramiona. Uważała na kwiatuszka, ale nie mogła się powstrzymać. Tęskniła, nie żeby była w stanie mu to powiedzieć.

______________________

Sił mi brak i już nie chcę nic wiedzieć
Mam mętlik w mojej małej głowie
Czuję, jak serce rwie się do ciebie
Jak mam bronić, kiedy ich jest więcej




Powrót do góry Go down


Ricky McGill
Ricky McGill

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów | głośny i energiczny | zawsze w dobrym humorze
Dodatkowo : prefekt
Galeony : 262
  Liczba postów : 404
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Poddasze Very QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very Empty


PisaniePoddasze Very Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very EmptyWczoraj o 16:02;

Ryszardowi nietrudno było zauważyć nawet w panującym dookoła półmroku że Werka stanowiła praktycznie jego lustrzane odbicie, jeśli chodzi o pozytywne odczucia związane z tym spotkaniem, i bardzo go to ucieszyło. Tak samo jak to, że z entuzjazmem odwzajemniła jego pocałunek, co zresztą sprawiło że po tej krótkiej chwili bardzo ciężko było mu się odsunąć; mógłby zostać tu, na balkonie, całą noc i zadbać o to, żeby kuso ubranej Werce nie było zimno - dał się jej jednak zaprowadzić do środka, mimo wszystko ciekawy tego jak się urządziła na poddaszu. Okazało się, że... wcale.
Przestrzeń była naprawdę spora, być może i wielkości całego mieszkania McDonnellów, ale za to w stanie kompletnie surowym. Niejeden wezwany do pomocy remontowej człowiek pewnie by teraz załamał ręce nad ogromem pracy, ale nie Ricky, Ricky rozejrzał się pobieżnie z zachwytem, uznając natychmiast, że to absolutnie d o s k o, że Vera może sobie urządzić wszystko jak tylko chce. A on postara się jej to ułatwić. Ręce dziewczyny zarzucone mu na szyję wcale nie ułatwiały jednak decyzji o natychmiastowym, dziarskim podjęciu pracy; odwzajemnił gest, obejmując ją w talii, cały przejęty tym jak ładnie jej w takim piżamkowym wydaniu. Wbrew temu, na co w związku z tym miał największą ochotę, przyciągnął ją bliżej tylko po to, by lekko musnąć jej wargi, i odparł z pełną powagą: - Herbatę.
Zaraz jednak uśmiechnął się, poprawił Werce opadający na twarz kosmyk włosów i dodał: - I demoniątka - zachichotał, bo dopiero po jej wiadomości na wizie uświadomił sobie to, jak groźnie i dwuznacznie to brzmiało i niesamowicie go to bawiło.
- Ale to miała być nagroda, na którą zamierzam zasłużyć. Dawaj farbę, a potem... potem się zobaczy - zarzucił niby tajemniczo, ale po jego frywolnym uśmiechu i dłoni zalotnie wędrującej po plecach Werki p o d koszulą doskonale było wiadomo jakie ma plany. Jednak jakkolwiek kuszące by one nie były, to wiedział że nie uciekną, a nie są głównym powodem dla którego tu przyszedł; nie zależało mu przecież tylko i wyłącznie na łóżkowych ekscesach (i dobrze, bo wtedy nieźle by się rozczarował faktem że na poddaszu nawet nie było takiego mebla) no i nie chciał, żeby dziewczyna tak pomyślała. Chciał za to spróbować sobie wyobrazić ten pokój, w którym miał nadzieję być w przyszłości częstym gościem. -Opowiadaj, jaką masz tu wizję - zarządził niczym profesjonalny architekt wnętrz odwracając Werkę tak, by oboje patrzyli w tym samym kierunku, ale pozostali w swoich objęciach; dopóki nie musiał, nie zamierzał jej puszczać.
Powrót do góry Go down


Veronica H. Seaver
Veronica H. Seaver

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160 cm
Galeony : 308
  Liczba postów : 456
https://www.czarodzieje.org/t22481-veronica-h-seaver#746026
https://www.czarodzieje.org/t22491-poczta-verki#746343
https://www.czarodzieje.org/t22482-veronica-h-seaver#746035
https://www.czarodzieje.org/t22781-veronica-h-seaver-dziennik
Poddasze Very QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very Empty


PisaniePoddasze Very Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very EmptyWczoraj o 21:45;

Uwielbiała jego uśmiech i uwielbiała jego udawaną powagę. Uwielbiała dotyk jego palców na swojej talii i czułe pieszczoty, które nie miały w sobie ni dozy niewinności. Uwielbiała jego towarzystwo i mogła się zgodzić na naprawdę wiele. W tym na demoniątka, ale może w swoim czasie. Choć prawda była taka, że jeśli nie zaczną bardziej uważać, ta nowa rzeczywistość dopadnie ich prędzej niż później.
Spodobało jej się również to, że wziął na poważnie jej prośbę. Naprawdę nie była w stanie poradzić sobie z tym sama i nie miała serca ani ochoty prosić o to Tima czy Nico. Doskonale zdawała sobie sprawę, że przed nimi jeszcze masa roboty. I imponowało jej to, że widząc to nie tylko nie zwiał, gdzie pieprz rośnie, ale i zarażał ją wręcz optymizmem. Niezrażony tym, że nie ma tu łóżka, do którego może ją bez trudu (takie były w tym momencie fakty, przykro mi) zaciągnąć, przyjął rolę nadwornego architekta. Nie wypuścił jej ze swoich objęć, ale głosem nieznającym sprzeciwu zażądał konkretów. A ona, jak na przykładną Krukonkę, pomysłów miała od groma.
- No dobrze, panie kierowniku. Najpierw pomalujemy pokój na biało, miejscami na niebiesko. Jestem pewna, że pójdzie nam doskonale, biorąc pod uwagę, że jest ciemna noc. Potem, może już nie dzisiaj, położymy podłogę. I postawimy ścianki działowe. Tu… - Wskazała prawą dłonią, w lewej wciąż trzymając kwiatka i jego rękę na swojej talii. - Będzie sypialnia. Duże, wygodne łóżko postawione w poprzek pomieszczenia. Przykro mi, ktoś będzie musiał spać pod ścianą i to na pewno nie będę ja.
Była podekscytowana i wesoła, a strach, który towarzyszył jej ostatnio całkowicie wyparował. Otumaniona wizją przyszłości, była gotowa powiedzieć wiele nierozsądnych rzeczy. Mnóstwo śmiałych marzeń.
- Tam będzie mój gabinet. Biurko i hamak, nic nadzwyczajnego. To właśnie w tym miejscu musimy się szczególnie skupić malując, poproszę o to, żeby co druga deska była niebieska. Z kolei w tym miejscu – Wskazała na przestrzeń w samym kącie poddasza, w którym znajdowało się dosyć duże okno. - Marzy mi się czytelnia. Dużo dywanów, puf, poduszek, świec i książek… no i plakaty oraz lampiony podwieszone ze skosu, bo jak wiadomo, gdy się czyta musi być odpowiednia atmosfera.
Zamknęła ufnie oczy, rozkoszując się ciepłem jego ciała i miękkością szlafroczka. Było jej tak błogo, że mogłaby zasnąć na stojąco, choć przeczuwała, że nie zmruży oka do rana.
- Za ściankami działowymi będzie stała perkusja. I mój drążek, tam będę tańczyć. Balet, oczywiście – zaśmiała się, dopiero po chwili zauważając dwuznaczność. W sumie mówiła mu, że tańczy, ale nigdy co konkretnie. - Ale dzisiaj malowanie, to na początek wystarczy. Panie kierowniku, mówiłam panu, że ja to właściwie nie mam kasy i że remont będzie ciągnął się miesiącami?
Zażartowała, choć nie było to dalekie od prawdy. Wiedziała, że na jedno słowo, a Nico i Tim by ją wsparli w tej kwestii. Ale nie po to wyleciała z gniazda, by wpaść z deszczu pod rynnę. Na szczęście na tym świecie istniały bardziej cenne rzeczy niż pieniądze.
Odwróciła się w jego stronę i posłała mu rozanielony uśmiech.
- Ale się spłacę, obiecuję. W herbacie, koniecznie zimnej, przepysznej carbonarze z kradzionymi jajkami i wieloma błogimi godzinami wspólnie słuchanej muzyki. Całusy nie są uwzględnione, bo wynikają z poprzedniego kontraktu. Tylko proszę nie naliczać mi odsetek, bo się nie spłacę – mruczała lubieżnie, dając całkowity upust wodzom fantazji. To było wiele dużych słów, ale skrycie liczyła, że i on tego wszystkiego chce. Na odchodne chwyciła go za koszulkę, przyciągnęła do siebie i raz jeszcze złączyła na krótką chwilę ich usta. A potem jak gdyby nigdy nic odeszła, by otworzyć puszkę z białą farbą.
Różdżka skryta w kocach i poduszkach przydała się po to, by za pomocą zaklęcia lumos sphaera wyczarować kulę światła. Po chwili oboje mieli w ręce po pędzlu oraz wałku i naprawdę mogli wziąć się już do pracy.

______________________

Sił mi brak i już nie chcę nic wiedzieć
Mam mętlik w mojej małej głowie
Czuję, jak serce rwie się do ciebie
Jak mam bronić, kiedy ich jest więcej




Powrót do góry Go down


Ricky McGill
Ricky McGill

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów | głośny i energiczny | zawsze w dobrym humorze
Dodatkowo : prefekt
Galeony : 262
  Liczba postów : 404
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Poddasze Very QzgSDG8




Gracz




Poddasze Very Empty


PisaniePoddasze Very Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very EmptyWczoraj o 23:07;

On z kolei uwielbiał jej błysk w oku, urocze rumieńce na policzkach i ten tajemniczy uśmiech który zawsze pojawiał się na jej twarzy gdy zerkała przez ramię, prowadząc go za sobą w nieznane; uwielbiał w niej wszystko, choć jednocześnie wiedział o niej tak niewiele. Czuł się jak pod wpływem amortencji, i gdyby tylko posiadał jakieś szczątki rozsądku, pewnie pomyślałby, że czas przystopować i przeanalizować to wszystko na chłodno, zanim wdepnie głęboko w coś z czego nie sposób będzie się wyplątać albo co skończy się dla niego takim fiaskiem jak wtedy z Szarlotą. Niestety, a może i na szczęście, Ryszard nie posiadął krzty rozumu, a całą głowę właśnie widowiskowo tracił dla Veronicy.
Wysilił wszystkie swoje komórki mózgowe, by skupić się na jej słowach i zapamiętać wszystkie szczegóły, gdy zaczęła opowiadać mu o swoich planach dotyczących aranżacji poddasza; nie było to łatwe, bo nie tylko posiadał zakres uwagi na poziomie ghula, ale i był lekko rozproszony całą jej postacią i słodkim, jakby brzoskwiniowym zapachem. Wodził wzrokiem po pomieszczeniu, wyobrażając sobie wszystkie opisywane przez Werkę zakamarki i zupełnie mimowolnie umieszczając w tych pojawiającej się stopniowo dookoła scenerii nie tylko ją, ale i siebie. Chyba miał do tego prawo, skoro sama właśnie wyraźnie sugerowała, że w ustawionym tu łóżku nie będzie spała sama.  
- Ale wiesz, że jak wystawisz stopę spod kołdry i jesteś nie od ściany, to wystawiasz się na wszystkie mieszkające pod łóżkiem potwory? - upewnił się, jednocześnie przyznając że z najwyższą przyjemnością zajmie to drugie, jego zdaniem znacznie bezpieczniejsze, miejsce. Słuchał dalej, przechodząc w wyobraźni przez gabinet, który brzmiał bardzo dorośle i poważnie, przynajmniej dopóki nie padła wzmianka o hamaku; brzmiało to jak tak genialny pomysł, że od razu pożałował że sam na niego nie wpadł i nie zainstalowali sobie takiego z Marleną w ich mieszkaniu. Może czas to zmienić? Tymczasem przeszli do czytelni, a choć fanem książek nie był, to uznał opisany przez dziewczynę klimat pokoju za naprawdę doski. - I gramofon? - dorzucił swoje trzy knuty, jakby chciał tym samym zasugerować że w jego opinii byłoby to idealne, przytulne miejsce na słuchanie Luumos i innych takich.
Gdzieś w międzyczasie oparł brodę na jej rudej czuprynie i chciał ją czule cmoknąć w główkę, ale zamiast tego zaśmiał się na dwuznaczną wzmiankę o tańcu. Wcale nie było to aż takie oczywiste, że ma na myśli balet! - Słuchaj, możemy zaczarować ten drążek tak żeby robił się też pionowy - zachichotał - Wtedy ja będę tańczył na rurze, a ty Jezioro Feniksie - sprecyzował, a chociaż żartował sobie beztrosko to jednocześnie był pod wrażeniem wszechstronności Werki; wydawało mu się, że między napierdalaniem w perkusję a eterycznym baletem jednak istniała dość spora przepaść i imponowało mu, że dziewczyna potrafi ją przekroczyć. Absolutnie nie wątpił, że odkrywanie lirycznej części wychodzi jej równie dobrze co tej zadziornej. I bardzo mu się to podobało.
- Oj, niedobrze - skomentował z udawaną dezaprobatą wyznanie o braku kasy i aż pokręcił głową, jakby faktycznie był rozczarowanym brygadzistą na magicznej budowie. Kolejne jej słowa rozczuliły go jednak tak, że już nie potrafił nawet udawać i odwzajemnił jej uśmiech, równie rozanielony i szczery. - Brzmi jak uczciwa umowa - przyznał - Ale nie obiecuję, że nie naliczę odsetek. Ciągle mi ciebie mało - dodał bardzo bezpośrednio i odwzajemnił jej pocałunek, zdecydowanie zbyt krótki; mieli jednak misję do wykonania, i to bardzo ważną: uczynienie poddasza Verki jej prawdziwym domem.
- Chwila, stój! Potrzebujemy jeszcze takich durnych czapek z gazety - oznajmił, machając dziko rękami, by powstrzymać dziewczynę od rozpoczęcia pracy i za pomocą zaklęcia przywołał na poddasze jakieś czasopismo, być może należące do Nico, a być może do Augusta, którego dom sąsiadował z Przystanią; następnie ukucnął i zaczął pieczołowicie składać papier tak jak dawno dawno temu nauczył go skrzat Jacek, a gdy skończył, podał jeden Werce, a drugi wcisnął sobie na głowę. - No. Teraz możemy zaczynać. Tutaj na biało? - upewnił się, zanim zabrał się za kolorowanie najbliższej ściany, walcząc z pokusą, by malować na niej dedykowane dla Weroniki serduszka. Liczył na to, że uda mu się jakieś przemycić, gdy już sięgnie po niebieski.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Poddasze Very QzgSDG8








Poddasze Very Empty


PisaniePoddasze Very Empty Re: Poddasze Very  Poddasze Very Empty;

Powrót do góry Go down
 

Poddasze Very

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Poddasze Very JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
 :: 
Domy Jednorodzinne
 :: 
Przystań - Al. Amortencji 115
-