Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Why are you like this?

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4245
  Liczba postów : 11886
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Why are you like this?  Why are you like this? EmptySob Paź 10 2020, 18:06;


Retrospekcje

Osoby: Maximilian Felix Solberg i @Beatrice L. O. O. Dear
Miejsce rozgrywki: Gabinet Beatrice
Rok rozgrywki: 2020
Okoliczności: Po spotkaniu z boginem, Max z Felkiem wylądowali w skrzydle szpitalnym pod opieką Huxleya. Nauczyciel zawiadomił o zdarzeniu profesor Dear, która wezwała Solberga do siebie po wyjaśnienia.


Spodziewał się wiadomości od profesor Dear, w końcu Huxley sam im powiedział, że poinformuje opiekunki o całym zdarzeniu. Jedyne, co go zaskoczyło to fakt, jak agresywnie list był napisany. Podziurawiony pergamin dobitnie pokazywał ślizgonowi, w jakim nastroju była Dear, gdy do niego pisała.
Denerwował się tym spotkaniem. Kompletnie nie miał pojęcia, co miał jej powiedzieć. Przez większość spotkania z boginem, nie był świadom tego, co się wokół niego działo, a mając wcześniejsze doświadczenie z Beatrice wiedział, że kobieta będzie chciała od niego wyjaśnień. I to jak najbardziej szczegółowych. Już nawet Huxowi nie wiedział, co ma mówić. Rany Felinusa były dla niego taką samą zagadką jak dla całej reszty. W dodatku psychika chłopaka nadal była mocno nadszarpnięta i sam nie wiedział, czy jest gotowy na to, co miało się wydarzyć.
Wyglądał nie lepiej niż wtedy, gdy opuszczał dom Felinusa po kilkudniowej nieobecności. Brak snu mocno odznaczał się na jego twarzy, na której królowała bladość podkreślona podkrążonymi oczami. Powoli przemierzał schody i korytarze, by w końcu dotrzeć pod, tak dobrze mu znane już drzwi. Zapukał nieśmiało, a gdy usłyszał głos Beatrice, wszedł do środka, niezbyt gotowy na to, co miało go spotkać.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? EmptyPon Paź 12 2020, 18:19;

Miała wyrzuty sumienia względem samej siebie, że zareagowała tak drastycznie. Zazwyczaj starała się kontrolować nerwy, trzymać je na krótkiej smyczy i nie pozwalać sobie na wydłużenie jej. Od zawsze właśnie tego od niej wymagano. Tymczasem posyłając list do Solberga zawiodła samą siebie. Lecz tak wiele czynników składało się na jej reakcję, że nawet nie była pewna, czy mogłaby ją w jakikolwiek sposób zmienić. Co się stało, to się stało, nie mogła tego zmienić. Pewne było jedno; rozmowy z uczniem nie zamierzała poprowadzić w tym tonie. Teraz pozostawało tylko czekać na przybycie jej gościa, który za niedługo powinien stać się stałym bywalcem jej gabinetu, o ile nic się nie zmieni w pewnych kwestiach.
Słysząc ciche pukanie, powiedziała proszę jednocześnie zezwalając młodzieńcowi wejście. Wstała zza biurka i wyszła na środek pomieszczenia, z kompletnie beznamiętnym wyrazem twarzy.
-Witam - zaczęła, w tradycyjnym już dla niej geście, wyciągając swoją dłoń w jego kierunku, celem należytego powitania. Po załatwieniu tej formalności, tą samą ręką wskazała mu jakże dobrze znaną jego pośladkom kanapę. -Zapraszam, usiądź - jej ton wciąż nie zdradzał niczego, zapewne wprawiając młodego ślizgona w konsternację. Była więcej niż pewna, że spodziewał się srogiego krzyku od momentu, kiedy tylko jego stopa przekroczy próg jej drzwi. Tymczasem jeszcze nic podobnego nie miało miejsca. Sama zajęła miejsce w fotelu, machinalnie wygładzając nieistniejące zmarszczki na jej spódnicy. Założyła nogę na nogę i oparła się plecami o fotel. Ułożyła swoje łokcie na oparciach mebla, by później zetknąć paznokcie obu dłoni. Wpatrywała się w chłopaka, delikatnie przekrzywiając głowę. Jedna zagubiona fala jej włosów, opuściła szeregi i znalazła się na jej policzku, zamiast za uchem.
Chciała dowiedzieć się tym razem więcej. Miała świadomość, że tylko poznanie struktury problemu gwarantowało jego długotrwałe rozwiązanie.
-Co się dzieje? - zapytała, spokojnym głosem, nie precyzując, o co dokładnie jej chodziło. Nie chciała od razu rozmawiać na temat ostatnich zdarzeń, jeśli on nie zamierzał. Zaintrygowana czekała na to, co zamierzał jej powiedzieć.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4245
  Liczba postów : 11886
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? EmptyPon Paź 12 2020, 18:36;

Wszedł i od razu przystąpił do wszelkich, tak dobrze już znanych mu formalności. Krótkie przywitanie, uścisk dłoni, usadowienie się w fotelu... Rytuał, który miał już zakodowany jak mantrę. Nie mógł nie zauważyć, że Beatrice nie wyglądała na tak zdenerwowaną, jak pokazywał na to list, który Max otrzymał. Zastanawiał się, czy czai się za tym jakaś pułapka, czy może kobieta już ochłonęła. Postanowił jednak być ostrożny.
Czekał, aż Dear przemówił pierwsza. Dzisiaj ciało chłopaka było spięte bardziej niż zazwyczaj ze względu na bałagan, jaki panował w jego głowie. Gdy usłyszał pytanie kobiety, nie potrafił ukryć zdziwienia na twarzy.
-Myślałem, że profesor Hux poinformował Panią o wszystkim. - Powiedział, nie do końca rozumiejąc co Wężowa Mama miała na myśli. Sytuacja przecież była prosta. Wylądowali z Felkiem w skrzydle szpitalnym i po tym wszystkim jeszcze wlepiono im szlaban za łażenie po damskich kiblach w środku nocy. Dear musiała znać te fakty.
Spoglądał na Beatrice, próbując wyczytać z jej twarzy cokolwiek. Jednak zmęczenie, które go ostatnio nie opuszczało kompletnie wyłączyło jego zdolności w tym temacie. Twarz kobiety nie wyrażała tego samego niezadowolenia, do którego był przyzwyczajony. Było w niej coś innego. Coś... Spokojnego. Solberg był skonfundowany takim obrotem spraw. Czuł się, jakby nagle świat stanął na głowie, a on nie potrafił się w tym wszystkim odnaleźć. Nic ostatnio nie szło tak, jak powinno. Albo pakował się w sytuacje, nad którymi nie miał kompletnie żadnej kontroli, albo ludzie nagle postanawiali przyjąć kompletnie inne postawy, a do tego wszystkiego jeszcze te nawracające koszmary na jawie i inwazja szkodników w zamku. Nic dziwnego, że ślizgon ciągle męczył się z migreną i próbował uciec od tej pojebanej rzeczywistości.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? EmptyWto Paź 13 2020, 12:05;

Domyślała się, że uczeń zdecydowanie był przygotowany na zgoła inne przywitanie z jej strony. Tymczasem nie chciała ponownie wychodzić z siebie i udowadniać wszystkim wokół, że te paskudne plotki krążące na jej temat, mają pokrycie z rzeczywistością. Bardzo pragnęła tym razem rozwiązać tę sprawę inaczej. A fakt, że wywołała w nim pewnego rodzaju konsternację udowadniał, że nie była tak stereotypową i zamkniętą pośród pewnych ram kobietą, jak wszyscy sądzili. Tym razem zamierzała wyłożyć karty na stół z nadzieją, że i on to uczyni. Obserwując go wiedziała, czy zaczęła tę rozmowę w dobry, czy zły sposób. Całe życie uczyła się bycia wyczuloną na kłamstwa, emocje oraz wszystko to, co było pomiędzy słowami. Było to niejako podstawą prawidłowego opanowania przez nią swoich dodatkowych zdolności. Nienawidziła tego, lecz z czasem zaczęła doceniać lekcje, które względem niej poczynili rodzice. Dzięki takim zabiegom mogła dokładnie wiedzieć, jakie kto miał intencje względem niej. Jak i w tym konkretnym przypadku.
-Tak, mówił mi o tym, co miało miejsce - zmieniła ułożenie swoich dłoni, wciąż nie spuszczając nawet na sekundę wzroku ze ślizgona. Kilka razy zastukała długim paznokciem w podłokietnik, próbując ubrać w słowa to, co miała aktualnie na myśli. - Ale nie o to cię pytałam. To mnie aktualnie nie interesuje - westchnęła, zatrzymując swoją dłoń w miejscu. Wciąż jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, lecz gdzieś tam, bardzo daleko, na skraju widoczności, czaiła się troska o młodego chłopaka, który ewidentnie zagubił się w swoim życiu. Jej brew drgnęła lekko, kiedy zaczęła mówić -Chciałam dowiedzieć się, co się dzieje z tobą. Dlaczego tak uparcie dążysz do autodestrukcji? - westchnęła, bo miała świadomość, że jej słowa mogą wydawać się nazbyt paskudne w obecnej sytuacji. Nie zwykła jednak kłamać, w szczególności względem kogoś, kto tak rozpaczliwie pragnął uwagi i pomocy, choć nigdy takie słowo nie przeszło przez jego gardło. -Wiem, że dzieje się coś bardzo niedobrego. I wkurwia mnie fakt, że nie mogę ci w tym pomóc. A nie mogę, tylko dlatego, że nie wiem w jaki sposób mogłabym to uczynić - świadomie bluźniła w obecności swojego ucznia, tym jednym słowem podkreślając, że naprawdę nie był jej obojętnym. - Masz niesamowity talent i wiem to. Wie to wielu nauczycieli, lecz nie zwraca na to uwagi. Myślisz, że gdybym była jednym z nich, zaprosiła bym cię do pomocy przy eliksirze? - miała nadzieję, że te słowa w jakikolwiek sposób poruszą go, sprawią, że poczuje pozytywną wibrację od kogoś, kogo z pewnością by o to nie podejrzewał. -Dlatego błagam cię powiedz mi, co się dzieje. Chyba wykazałam już, że darzę cię zaufaniem i chcę ci pokazać, że ty również możesz mieć zaufanie względem mnie.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4245
  Liczba postów : 11886
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? EmptyWto Paź 13 2020, 12:48;

Nie słuchał krążących po szkole plotek. Zazwyczaj miał ciekawsze zajęcia, a wieści, które dotyczyły nauczycieli już szczególnie nie zapadały mu w pamięć. Poza tym, Max wolał sam wyrabiać sobie opinię na jakiś temat i poznawać prawdę u źródła. W końcu ślizgon był idealnym przykładem tego, że plotki mogły się naprawdę rozmijać z rzeczywistością. Chłopak miał okazję w dość krótkim czasie poznać Beatrice z kilku stron. Wiedział, że jako opiekunka i pedagog musi być surowa i stawiać wyraźne granice, ale też miał wrażenie, że kobieta jest otwarte na wszelkie dyskusje tak długo, jak mają one jakikolwiek sens. Dziecinne przepychanki raczej trafiały do szuflady z etykietką "marnowanie czasu".
Jeszcze większe zdziwienie pojawiło się na twarzy Maxa, gdy kobieta zupełnie odrzuciła na bok temat Huxa i tego, co musiał jej donieść. W tym momencie ślizgon naprawdę przestał rozumieć już cokolwiek. Siedział naprzeciw niej, słuchając słów, które opuszczały jej usta. W głowie miał coraz większy mętlik. Gdy Dear skończyła mówić, zapadła cisza, podczas której Max próbował zrozumieć. Nie wiedział, co ma jej powiedzieć, bo sam nie do końca znał odpowiedzi na te wszystkie pytania. Od zawsze ciągnęło go do niezdrowych sytuacji i nigdy jakoś nie zastanawiał się, skąd to wszystko się brało. Trzeba było przyznać, że ostatnio nadeszła jakaś wielka kumulacja tego wszystkiego.
-Nie dążę... - Zaczął, odruchowo kładąc prawą rękę na bliźnie pod żebrem. Naturalny gest, na który już tak dawno temu przestał zwracać uwagę. -Do autodestrukcji w sensie. - Sprecyzował i znów na chwilę zamilkł. Dobieranie słów nie było tak ciężkie, jak wyciągnięcie czegokolwiek z tej plątaniny myśli, jaką miał w głowie.
-Nie wiem, czy może Pani zrobić cokolwiek. Po prostu jedna, czy dwie sytuacje, które źle opanowałem sprawiły, że wszystko zaczęło walić się jak domino. Ale radzę sobie. - Ostatnie zdanie było kłamstwem, które sam sobie powtarzał od lat. Nie potrafił i nie lubił prosić o pomoc. Mimo, że jego psychika obecnie była na krawędzi załamania, Max ignorował ten fakt i starał się po prostu jakoś funkcjonować. Miał przy sobie Felka, którego obecność na pewno bardzo mocno mu pomagała. On wiedział. Nie o wszystkim, ale wiedział. Był świadkiem jego upadku i pomógł mu się podnieść i to już dwukrotnie.
-To nie jest kwestia zaufania. - Dodał jeszcze czując, że ta rozmowa wykończy go bardziej niż bezsenny tydzień i wspinanie się po wieżach. Miał przeczucie, że Beatrice może zaufać. Bardziej ufał kobiecie niż sobie, a w obecnym stanie już w ogóle. Jak miał nagle wylać z siebie wszystko, co przez lata prowadziło go do tego momentu? W końcu to właśnie nagromadzenie tego wszystkiego sprawiło, że w tej chwili siedział tu przed nią niczym cień samego siebie. Gdyby tylko potrafił inaczej radzić sobie z emocjami i nie dał się opanować boginowi, wszystko poszłoby w innym kierunku. Naprawdę miał już nadzieję, że zacznie wychodzić na prostą, a tu nagle kolejne potknięcie. Solberg zaczynał wątpić, czy kiedykolwiek uda mu się uciec z tego błędnego koła.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? EmptySro Paź 14 2020, 18:25;

Jaki sens był w zaprzeczaniu, czemuś, co zdawało się być dosyć oczywistym faktem, nawet dla mało wnikliwego obserwatora, Beatrice nie miała pojęcia. Pewne dla niej było natomiast jedno; tym razem nie zamierzała pozwolić na to, aby chłopak łgał jak najęty i opowiadał historie, które sądził, że chciała usłyszeć. Ona widziała dwa rozwiązania z tej sytuacji i tylko jedno było tym dobrym. Mógł po prostu powiedzieć jej dokładnie to, co leżało mu na sercu, a ona postarałaby się zrobić wszystko, co w jej mocy, aby odpowiednio mu pomóc. Mógł też nie powiedzieć nic, nagrodziłaby go standardowym szlabanem i karą, jaka powinna zostać przyznana i mogła udawać, że zapomniała o całej sprawie. Nie chciała jednak przyglądać się biernie temu, jak powoli doprowadzał się do zagłady, która czyhała za rogiem, gotowa zaatakować w najmniej odpowiednim momencie.
Westchnęła głośno, przymykając na chwilę oczy, kiedy zastosował wobec niej standardowy tekst, że "wszystko jest w porządku". Dwoma palcami prawej dłoni złapała nasadę swojego nosa, próbując nie wybuchnąć. Przecież to sobie obiecała. Tym razem będzie inaczej.
-Uwierz mi, że potrafię zaskakująco dużo zdziałać, kiedy się uprę. I naprawdę chcę ci pomóc, ale kompletnie mi to uniemożliwiasz - otworzyła oczy i znów spojrzała na chłopaka, pochylając się delikatnie w jego stronę. - Nie wiem czy wiesz, ale jestem bardzo wyczulona na kłamstwa. Potrafię je dostrzec bez najmniejszego problemu, ponieważ od najmłodszych lat rodzina wyczulała mnie w kwestii odruchów bezwarunkowych. Było to dla mnie konieczne, aby poradzić sobie z pewną zdolnością, której nikt w mojej rodzinie nie posiadał - pozwoliła, aby jej włosy zupełnie zmieniły swój kolor. Nagle zamiast idealnych jak zawsze, czarnych fal, na jej głowie zagościły długie, różowe dredy, tak kompletnie różne od tego, co prezentowała sobą na co dzień. Pozwoliła, aby te włosy jeszcze przez chwilę gościły na jej głowie, po czym potrząsnęła nią, przywracając fryzurę do pierwotnego stanu. Nie zrobiła tego bezcelowo. Chciała mu pokazać, że należy dzielić się pewnymi sekretami, czego sama przez długie lata nie rozumiała i nie przyjmowała do wiadomości. Chciała oszczędzić mu wielu lat poszukiwania odpowiedzi na to, gdzie popełnił błąd, bo jej nikt tego nie oszczędził.
- Nie kłam więc proszę, że wszystko jest w porządku, bo wiem, że nie jest. Pozwól sobie pomóc, a przysięgam, że nikt z poza tego pomieszczenia nie dowie się o niczym, co zechcesz mi przekazać - wpatrywała się w niego bez mrugnięcia okiem, zaintrygowana, jaką reakcję w nim wywoła. Mógł mówić wiele, a mógł nie powiedzieć nic. I tylko do niego należała decyzja odnośnie tego, czy ktoś w końcu ruszy mu na ratunek. Ona była do tego gotowa, o ile tylko zdecyduje się na ten pierwszy i zarazem najtrudniejszy krok.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4245
  Liczba postów : 11886
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? EmptySro Paź 14 2020, 19:31;

Zaprzeczał całe życie. Nigdy nie uważał, że potrzebuje pomocy. Musiał skupić się na utrzymaniu innych we względnym stanie, a na siebie zwracał mniej uwagi. Nie bez powodu ignorował przecież najrozmaitsze urazy, czy problemy, z którymi przyszło mu się zmierzyć. Jak mantra powtarzał na głos, że "nic mu nie jest", by samemu uwierzyć w te słowa. Nigdy nie prosił nikogo o układanie mu życia, które było w takiej rozsypce, że tylko on jako tako potrafił się w tym odnaleźć.
Cała ta struktura zaczęła się walić, gdy w życiu Solberga pojawił się Felek. Puchon nie pytał, tylko reagował, co niezmiernie wkurzało młodszego z nich. Taka nagła ingerencja w jego życie była szokiem, z którym Max nie wiedział, jak sobie poradzić.
Nie miał wątpliwości co do tego, że Beatrcie potrafiła osiągnąć naprawdę wiele i że jeszcze dużo sztuczek miała w zanadrzu. Czy chciał je wszystkie poznać? Z czystej ciekawości, może i tak. Z drugiej jednak strony naprawdę nie było jego marzeniem, żeby podpadać kobiecie do granic. Utrudniał jej możliwość pomocy, odruchowo się wycofując. Jeszcze szczelniej zamykając się w budowanych przez całe życie ścianach, gdzie czuł się bezpiecznie.
Oczy Maxa mimowolnie rozszerzyły się, gdy zobaczył, jak widok kobiety ulega zmianie. Słyszał o talencie metamorfomagii, ale nigdy nie miał z nim bezpośredniej styczności. Tym bardziej nie spodziewał się nigdy ujrzeć Dear w wydaniu z różowymi dredami. Ten widok na pewno na długo zapadnie mu w pamięć.
-Dlaczego mi Pani ufa? - Pytanie mimowolnie opuściło jego usta, nie do końca precyzując, co miał na myśli. Nie potrafił zrozumieć, czemu kobieta postanowiła wyjawić mu taki sekret. Po tym, jaką opinię miał i z jakich powodów zazwyczaj się widywali... Zacisnął na chwilę powieki czując, jak nadchodzi migrena. Na chwilę ukrył twarz w dłoniach, próbując opanować ucisk w czaszce. Kolejny błąd. Plamki, które zazwyczaj pojawiały się przy tym geście przed oczami, przybrały kształty płomieni, a to spowodowało kolejną falę wspomnień. Powoli podniósł oczy na Beatrice.
-Nie wątpię, że zapoznała się Pani z moją kartoteką. - Zaczął powoli, z ciężkim westchnieniem. Nie miał zamiaru kopać do korzeni. Liczył, że Dear mniej więcej znała jego sytuację rodzinną. -Kilka lat temu wywołałem pożar, od którego rozpoczęły się moje problemy z używkami. Gdy w zeszłym roku zmarła moja matka, wszystko zaczęło się walić. - Serce okropnie szybko waliło mu w piersi, a w ustach miał sucho jak na pustyni. Sam nie wiedział, czemu właśnie wylewał z siebie to wszystko, ale nie potrafił teraz tego wstrzymać. Nie w tym stanie. -Pamięta Pani moją pierwszą wizytę tutaj? Wtedy dowiedziałem się prawdy o moim biologicznym ojcu. - Był pewien, że Dear doskonale wiedziała, o które spotkanie mu chodziło. Do dzisiaj nie przyznał, kto wtedy go tak urządził. -Wakacje miały być spokojne, ale cokolwiek bym zaplanował, po prostu się pierdoliło i przeze mnie przyjaciel o mało co nie stracił kończyny. Potem doszła Wielka Uczta i na koniec zostałem niesłusznie oskarżony o zniszczenie komuś życia i uciekanie od odpowiedzialności. Ja... Po prostu nie dałem rady... - Przymknął powieki, biorąc w płuca głęboki oddech. Ponownie zobaczył w duchu twarz Felinusa tamtej nocy. Ten zimny wzrok i stanowcze słowa... Do oczu ślizgona zaczęły napływać łzy, z którymi póki co jeszcze walczył. Był zły na siebie, że pozwala sobie ostatnio na tyle słabości. Czuł bezsilność, która go przytłaczała i nic nie pomagało. A to, co mogło pomóc było poza jego zasięgiem. Obiecał.
-Ktoś mnie zauważył. Pomógł i przekonał do odwyku. Ciało doszło do siebie, ale w głowie...Do tego jeszcze doszedł ten bogin, który pierwszy raz pokazał mi coś naprawdę przerażającego... - Obraz palącego się żywcem Lowella ponownie zawitał przed jego oczami, na co Max z dużą siłą ucisnął miejsce, w którym pod koszulką znajdowała się stara blizna. Paznokcie powoli wbijały się w jego ciało, powodując coraz to większy ból. Dopiero, gdy wizja zniknęła, pozwolił sobie na rozluźnienie uścisku. Od jakiegoś czasu już nie patrzył na Beatrice. Bał się tego, co mógł zobaczyć w jej oczach tak samo, jak wiele dni temu bał się spojrzenia czekoladowych tęczówek przyjaciela. Mieszanka wstydu, złości i bezsilności krążył a jego organizmie. Był wykończony.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? EmptyPią Paź 16 2020, 11:47;

Nie mógł mieć pojęcia o tym, jak wiele ich łączyło, bo i ona nigdy nie zamierzała o tym powiedzieć. Jednak ile to razy sama uznawała, że świetnie radzi sobie sama i nie wymaga wsparcia innych osób? Zbyt wiele razy próbowała udźwignąć coś, co zdecydowanie było ponad jej siły. W jej wypadku potrzeba było lat, by w końcu pojęła, że nie zawsze wszystko musi robić samodzielnie, a wręcz wskazanym jest czasem poprosić kogoś o pomoc. Na rodzinę nigdy nie mogła liczyć, lecz zawsze posiadała Nessę, która bez względu na wszystko, gotowa była pójść w ogień za Beatrice. Niestety, nie zawsze to wystarczyło. Gdyby tak było, to przecież Dearówna nie uciekła by na rok z kraju i nie błąkała się po świecie.
Słysząc pytanie, które padło z jego ust, mimowolnie uniosła jedną brew ku górze. Rozumiała, o co mogło mu chodzić, ale i tak było jej dziwnie ze względu na fakt, że poddawał tę kwestię w wątpliwości.
- A dlaczego miałabym nie obdarzyć się zaufaniem? - zapytała, delikatnie pochylając się w jego stronę. Podrapała się po policzku, jakby głęboko nad czymś zastanawiała, po czym kontynuowała. - Niejednokrotnie udowodniłeś mi, że pomimo swojego irracjonalnego zachowania, nie cierpisz na niedobór inteligencji. Poza tym, jak miałabym wymagać od ciebie zaufania względem swojej osoby, nie obdarzając cię tym samym? - dla niej było to nader oczywiste. Skoro wymagała, bądź pragnęła czegoś od innych, powinna zrobić wszystko, co w jej mocy, aby wykazać się tym samym. Nienawidziła, kiedy ktoś popisywał się roszczeniową postawą, nie dając nic w zamian. Długo przed tym, nim przybyła do Hogwartu, obiecała sobie, że nie popełni błędów nauczycieli, którzy ją uczyli. Miała wrażenie, że dotychczas całkiem nieźle jej to szło.
Stało się coś, czego Beatrice naprawdę się nie spodziewała. Po długim, wewnętrznym boju, Max zaczął mówić. Kontrolowała siebie na tyle, że nie pozwoliła, aby jakikolwiek grymas zaskoczenia pojawił się na jej licu, tym samym zapewne deprawując chłopaka. Słuchała uważnie każdego jego słowa, wiedząc, jak cholernie ciężkim musiało dla niego być podzielenie się czymś podobnym z nauczycielem. Na pytanie o pierwszą wizytę, tylko pokiwała głową bojąc się, że jeśli zacznie mówić, to cały czar pryśnie i chłopak ponownie zamknie się w sobie. Nie wyobrażała sobie, jak siedemnastolatek mógł poradzić sobie z problemami, które na niego spadły. I faktycznie, Max definitywnie nie potrafił tego wszystkiego zrozumieć i opanować. Nawet nie zwróciła uwagi na bluźnierstwa, które opuszczały jego usta, bo to nie był moment, by upominać chłopaka o lepsze wysławianie się. Pokiwała tylko kilka razy głową, pokazując, że rozumie to wszystko i nie ocenia go w tym momencie. Złapała w dłoń swoją różdżkę i wyczarowała dwie szklanki z wodą. Sama wzięła jedną w dłoń i upiła z niej niewielki łyk, a druga ustawiła się na stoliku tuż przed Maxem.
- Chcesz mi powiedzieć, co pokazał ci ten bogin? - zapytała w końcu, kiedy chłopak zamilkł na dłuższy czas. Nie zamierzała naciskać, wolała, aby to była jego decyzja nie podyktowana strachem czy przymusem. Jeśli nie zechciałby powiedzieć, nie zamierzała więcej pytać. Po chwili w jej głowie pojawiło się pytanie, które kiełkowało na skraju jaźni dłuższy czas, ale dopiero teraz uformowało się do ostatecznego kształtu. Odstawiła szklankę na stolik i odruchowo odgarnęła z twarzy jeden niesforny kosmyk włosów, który postanowił się gdzieś tam zabłąkać.
- Czy mówiłeś o tym komukolwiek wcześniej? - zapytała w końcu. Miała nadzieję, że nie poczuje się osaczony jej pytaniem. Nie pytała ze względów formalnych czy prawnych, by zaraz zwalić na jego głowę cały wizzengamot, który musiałby osądzać chłopaka. Bo nie wątpiła, że jego czyny podlegały pod tę instancję. Pytała, jako zatroskana opiekunka, która chciała wiedzieć, jak długi czas uczeń borykał się z tym problemem kompletnie samodzielnie.[/b]
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4245
  Liczba postów : 11886
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? EmptyPią Paź 16 2020, 12:58;

Podobieństwa charakterów, z których nie zdawał sobie sprawy, na pewno w tej chwili były czymś, co pomogło kobiecie z nim rozmawiać. Znając ten tok myślenia, Beatrice była w stanie zrozumieć to, co nie zostało przez ślizgona wypowiedziane, a mogło stanowić istotę problemu. Możliwe, że Max podświadomie to czuł i dlatego był w stanie obdarzyć ją takim zaufaniem, chociaż naprawdę tego nie chciał.
Odpowiedź opiekunki wydawała się być logiczna. Sam nie uważał, żeby jego inteligencja była widoczna w codziennym zachowaniu ślizgona, tak samo jak nie uważał, że ma jej jakoś wyjątkowo dużo. Potrafił jednak dochować tajemnicy, co udowodnił podczas ich wspólnej pracy nad antidotum. Nikt, nawet Felek i Lucas, nie miał pojęcia, że Solberg miał okazję pracować z kobietą nad tym projektem. Do tego dochodziła też kwestia innych sekretów, które od dawna trzymał w swojej duszy. Max był jak sejf, z którego raz powierzony sekret nie miał prawa się wydostać. Doceniał to, że ludzie darzyli go zaufaniem i nie miał w zwyczaju wykorzystywać tego przeciwko nim. Pomimo wielu okazji, gdzie mógł wykorzystać czyjeś tajemnice, nigdy nie uciekał się do takiej metody. Pokiwał głową na słowa Beatrice, jakby zaczynając rozumieć jej podejście.
-Wybrała Pani dość poważną rzecz, by mi to pokazać. - Nadal nie do końca wiedział, dlaczego kobieta postanowiła zdradzić mu ten sekret. Zazwyczaj ludzie, chcąc udowodnić że komuś ufają, odkrywają rąbek tajemnicy, ale zwykle jest to coś mniej ryzykownego. Powierzanie takiego sekretu osobie, której nie zna się zbyt dobrze wiązało się z naprawdę wielkim ryzykiem. Oczywiście Dear mogła się domyślać, że jak zwykle, to co widział i słyszał Max w tym gabinecie, nie wydostanie się na zewnątrz, mimo to jednak odkryła przed nim dość ważną kartę.
Słowa same zaczynały z niego wypływać, powodując nieprzyjemną reakcję organizmu, który jak zwykle chciał się przed tym bronić. Jednak, gdy już zaczął mówić, Solberg nie mógł tego powstrzymać. Zaniechanie rozmowy w połowie mogło wzbudzić wiele pytań i podejrzeń, a wolał wyjaśnić wszystko na swoich warunkach, by później nie musieć mierzyć się z niepotrzebnymi konsekwencjami wynikającymi ze zwykłego niedopowiedzenia. Podczas swojego krótkiego życia widział wiele. Możliwe, że zbyt wiele jak na tak młodą osobę. Był świadomy jednak, że nie jest jedyną osobą, która musiała mierzyć się z ciężkimi sytuacjami. Wciąż pamiętał wyznanie Lowella, kiedy to przyznał się przed nim z jak bardzo nieciekawą sytuacją rodzinną musiał się mierzyć od zawsze.
Pytanie Beatrice, spowodowało kolejną falę obrazów. Spalone tkanki oddzielające się od kości przyjaciela, krew i oskarżające go o całe zajście głosy... Przyłożył dłoń do skroni, próbując tym samym nie dać się kolejnej fali migreny. Stojąca przed nim szklanka z wodą kusiła, ale wciąż w sercu brzmiał znany mu niepokój. Mimo to, lekko drżącą ręką, podniósł naczynie i przystawił do ust. Nie miał już dzisiaj nic do stracenia. Możliwe, że był to gest, który ostatecznie pokazał Beatrice, że chłopak jej ufa, a może po prostu było już mu wszystko jedno. Niezależnie od powodu, z ulgą czuł, jak chłodny płyn wlewa się do jego gardła, tym samym nawilżając jego zaschnięte wnętrze.
-Nigdy nie stawałem przed boginem z drugą osobą. - Zaczął po chwili. -Nie wiem, czy to powinno tak działać, czy ten był jakiś zepsuty. Dzięki profesor Cortez zawsze potrafiłem sobie z nim poradzić. - Ogólnikowy wstęp pozwolił mu nabrać trochę siły, by wyrzucić z siebie to, co siedziało w jego głowie od kilku dni. - Jak zwykle pojawił się pożar. Tym razem jednak nie byłem tam sam i Felek... On umierał. Widziałem, jak płonie, jak cierpi i wiedziałem, że to moja wina... Nie byłem świadomy, że to wszystko jest tylko iluzją. Prosiłem żeby uciekał i się ratował, ale on tego nie zrobił. Musiałem na to wszystko patrzeć. - Ponownie odwrócił wzrok, by opanować emocje. Był to zdecydowanie najgorszy widok w jego życiu i mimo, że bardzo chciał, nie potrafił wyrzucić go z pamięci. To on był winny i nawet nie potrafił się podnieść, by uratować przyjaciela. To puchon musiał ratować jego.
-Moja rodzina zastępcza jest świadoma niektórych rzeczy. Są osoby, które ostatnio poznały więcej szczegółów, ale raczej... Raczej nie chwaliłem się tym wszystkim. - Jego rodzina wiedziała o używkach i wizycie w szpitalu, kiedy to został raniony nożem po pożarze. Może nie zdawali sobie sprawy, jak mocno chłopak dążył do autodestrukcji, ale nie byli też całkowicie ślepi. Fakt, że Max spędzał większość czasu w Hogwarcie, pomagał ukryć chłopakowi wiele sekretów. O ostatnich wydarzeniach wiedział tylko Felek i Lucas, którzy z kolei nie byli świadomi wszystkich zdarzeń z przeszłości Maxa. Jednak fakt, że powiedział im o swoim problemie, niejako ułatwiał mu pozostanie czystym.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? EmptyNie Paź 18 2020, 19:30;

Miała ochotę uśmiechnąć się, kiedy wspomniał o tym, co zdecydowała się zademonstrować Beatrice, aby pokazać, że darzy chłopaka zaufaniem. I faktycznie to zrobiła, bo wydawała jej się to najodpowiedniejsza a zarazem jedyną sensowną reakcją. Uważała, że zademonstrowanie rzeczy ważnych mogło przynieść jakiekolwiek korzyści w tej relacji, która i tak była budowana na bardzo nietrwałym fundamencie. To, co właśnie mu pokazała, było czymś nadzwyczajnym, nawet w świecie czarodziejów. Chłopak nie miał prawa wiedzieć, jak niewielu było w to wciągniętych, jedynie mógł podejrzewać, a i to pewnie byłoby niezgodne z prawdą. Mimo wszystko, faktycznie się uśmiechnęła, bo dzieląc się tym z kimś zupełnie obcym, kogo nie znała od lat jak w przypadku niektórych jej partnerów, było dla niej tak cholernie dziwnym uczuciem... a jednocześnie dziwnie oczyszczającym. Jakby jakiś kamień został zrzucony z jej barków w zamiast całej tony, znajdowały się tam już tylko tysiące takich kamieni.
- Wiem. Ale miałam dziwne przeczycie, że tylko dość poważna rzecz, mogłaby ci pokazać, że faktycznie tak jest - odpowiedziała po chwili zgodnie z własnymi odczuciami. Miała dziwne przeczucie, że chłopak myśli w podobny sposób co i ona. I w tym wypadku tylko duży gest miał rację bytu. Dlatego na taki właśnie się w tym momencie zdecydowała.
Cieszyła się, kiedy mówił do niej wszystko to, co od tak dawno zatruwało zarówno jego ciało, jak i umysł. Mogła tylko podejrzewać od jak wielu lat borykał się z tymi wszystkimi problemami samodzielnie. Znała jego sytuację rodzinną i miała dziwne przeczucie, że chłopak nie mógł za bardzo liczyć na wsparcie swoich opiekunów. Naprawdę zapragnęła mu pomóc i pokazać, że wcale nie jest tak samotny, jak mu się wydaje. Że są na świecie jeszcze ludzie, którym jego dobro leży na sercu i jest dla nich istotne. I choć mogło wyglądać to dotychczas nieco inaczej, Beatrice naprawdę żadnemu ze swoich podopiecznych nie życzyła źle. I gotowa była zrobić naprawdę bardzo wiele, by tylko im pomóc. Nie raz i nie dwa zwracano się do niej z prośbą o wsparcie, od kiedy piastowała urząd opiekuna domu. I nigdy nie odprawiła nikogo z kwitkiem. Max o to nie prosił wprost. Lecz cała jego postawa, każdy ruch i czyn wołały wręcz i błagały o zbawienie.
Opowieść o boginie przywitała z beznamiętnym wyrazem twarzy. Nienawidziła tych kreatur i serdecznie nienawidziła tego, jak ktoś lekceważąco do nich podchodził. W młodości sama stała się jego ofiarą i nie podołała. Mogła więc tylko przypuszczać, jak traumatycznym przeżyciem było to dla jej ucznia. Westchnęła głośno, kiedy skończył mówić po czym wstała i podeszła do swoich prywatnych zapasów eliksirów. Otworzyła szafkę i zaczęła przekładać różne flakony szukając jednego, konkretnego. Kiedy go znalazła, wróciła do ucznia, zajęła ten sam fotel, po czym postawiła flakonik na blacie stolika pomiędzy nimi.
- Spokojnie, to tylko eliksir spokoju. Nie zamierzam cię otruć, ani zmuszać do jego zażycia. Jeśli tylko go powąchasz, sam sprawdzisz, że nie ma w nim nic nadzwyczajnego - od razu zaczęła, mając nadzieję, że rozwieje wszelkie jego wątpliwości względem jej ewentualnych niecnych zamiarów względem niego. - Niemniej, wiem, że na pewno ci pomoże. Był czas, że tylko dzięki temu eliksirowi, byłam w stanie normalnie funkcjonować i przede wszystkim myśleć racjonalnie - czuła, że koniecznym jest wyjaśnić mu, dlaczego w ogóle proponowała mu zażycie tego eliksiru. Ale, jak zawsze, ostateczną decyzję pozostawiała jemu samemu.
- Niezmiernie mi miło, że postanowiłeś obdarzyć mnie takim zaufaniem i opowiedzieć o tym wszystkim - powiedziała po chwili. Znów skupiła wzrok na Solbergu. - Uważam, że przeżyłeś zdecydowanie zbyt wiele, jak na swój wiek. I pragnę ci pomóc poradzić sobie z tym. Wiem, jak ważne jest odpowiednie gospodarowanie czasu, by nie pozostawiać sobie go zbyt wiele na uciążliwe myśli, które nawiedzają głowę - kącik jej ust drgnął ku górze, nim wypowiedziała kolejne słowa. -Niemniej, musisz wiedzieć, że odpierdalanie takich rzeczy nie pomoże ci, a tylko zaszkodzi - dodała, mając nadzieję na delikatne rozluźnienie atmosfery.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4245
  Liczba postów : 11886
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? EmptyNie Paź 18 2020, 20:29;

Nie wiedział jak bardzo rzadka jest metamofriomagia. Samo to jednak, że była to tajemnica, potrafiło dać mu dość ogólny obraz tej sytuacji. Ich relacja była oparta na wielu wątpliwych fundamentach, a mimo to bardzo szybko zmusiła ich do zaufania sobie. Zarówno jak dla Dear, tak i dla Maxa wyrzucenie z siebie tajemnicy było dość oczyszczającym wydarzeniem, chociaż wciąż ulga była przytłoczona wstydem i bezsilnością.
Miała rację uważając, że na Maxa zadziała tylko wielki gest. Potrzebował bodźca, który nie pozostawi w jego umyśle cienia wątpliwości co do tego, że może jej zaufać. Nie spodziewał się, że to właśnie Beatrcie będzie pierwszą osobą, której powie o wszystkim.
Uważnie obserwował każdy jej ruch, gorączkowo zastanawiając się, co kobieta chce zrobić z tą ogromną falą przecudownych informacji. Gdy podeszła do szafki z eliksirami, ślizgon automatycznie wyprostował się i przyjął bardziej uważną postawę. Wziął do ręki flakonik z eliksirem, obracając go niepewnie w dłoniach.
-Jak długo można go brać? - Zapytał wciąż bawiąc się szklanym naczyniem. Myślał o tym rozwiązaniu nie raz, ale bał się konsekwencji. Wszystko mogło w tej chwili wpłynąć na niego kiepsko, a odstawienie eliksiru zbyt wcześniej i powrót do takiego stanu zdecydowanie nie uśmiechał się Solbergowi. Nie umknęła mu uwaga na temat osobistych doświadczeń profesor Dear z tym wywarem. Dlatego też postanowił dopytać o ten szczegół. Musiał rozważyć każdą ewentualność niż podejmie jakąkolwiek decyzję.
Gdy usłyszał kolejne przekleństwo z ust Beatrice, spojrzał jej w oczy i mimowolnie lekko uśmiechnął. Najgorsze było już za nim.
-Wiem. Nie bez powodu staram się zapełnić grafik wszelkimi możliwymi zajęciami, które oferuje ta szkoła i proszę mi uwierzyć, że... - Zawahał się chwilę, po czym postanowił użyć jednak wybranych przez siebie słów. -Że odpierdalanie takich rzeczy, nie jest na liście moich priorytetów. - Dokończył nieco luźniej. Sam nie wiedział, jak to się działo, że pakował się w takie sytuacje, ale zdawał sobie sprawę, że reakcja na zdarzenia jest całkowicie jego odpowiedzialnością, a te decyzje postępował czasem naprawdę zbyt pochopnie.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? EmptyPon Paź 26 2020, 12:29;

Gdyby ktoś wcześniej zapytał ją o to, kiedy i przed kim ujawni się ze swoim metamorfomagicznym darem, z pewnością nie odpowiedziałaby, że będzie to uczeń, któremu chciała pokazać, że może jej zaufać. Sytuacja była niespodziewana, ale tylko takie miały jakąkolwiek rację bytu w tym momencie. Beatrice doskonale zdawała sobie sprawę, że w przypadku niekonwencjonalnych osób, a do takich z pewnością mogła zaliczyć Maxa, należało stosować niekonwencjonalne działania. Jak widać, nie myliła się, bo przyniosło to należyte efekty. Mogła być dumną, zarówno z siebie jak i z niego samego. Wiedziała, jak wiele musiało go kosztować wyznanie tego wszystkiego. Jej samej towarzyszyły przecież cholernie podobne odczucia.
- Dość długo - odpowiedziała na zadane przez niego pytanie. Uznała jednak, że należy mu się więcej wyjaśnień, wiec kontynuowała swoją wypowiedź. -Eliksir spokoju w zasadzie składa się z samych wyciągów z przeróżnych ziół. Nie jest uzależniający, jeśli stosuje się go w racjonalnych dawkach. Maksymalna to flakon dziennie - wiedziała to, przede wszystkim ze względu na swoją wiedzę w kwestii eliksirów, ale również prywatne doświadczenia. Nie chciałaby wracać do czasów, kiedy bez tego eliksiru nie była w stanie wstać z łóżka. I miała nadzieję, że Max nie stoczy się do niegdyś reprezentowanego przez nią poziomu. Ale jak to mówią, jeśli odbijasz się z samego dna, masz większą szansę na sukces... - Nie zmuszam cię do jego stosowania, ale wiem, że z pewnością pozwoli ci spojrzeć na niektóre sytuacje z czystszą głową - dodała po chwili.
Jego delikatny uśmiech pozwolił się jej nieco rozluźnić. - To mi o czymś przypomniało. Mam coś dla ciebie - wstała znów z fotela i podeszła do swojego biurka. Odsunęła jedną z szuflad i wyjęła z niej burgundowy woreczek, w którym brzęczały galeony. Podeszła do zajmowanego wcześniej fotela i ponownie w nim zasiadła. Położyła woreczek na stole i przesunęła w kierunku Maxa. - Eliksir nad którym pomogłeś mi pracować, został uznany i zakwalifikowany jako eliksir leczniczy. Uznałam, że należy ci się część nagrody za twój wkład w jego tworzenie. Brawo, panie Solberg. Oto pana pierwszy niewielki sukces. Co prawda oficjalną autorką receptury jestem ja, jednak nigdy nie zapomnę pana wkładu pracy w ten eliksir - uśmiechnęła się znacznie szerzej, bo naprawdę cieszyła się mogąc przekazać chłopakowi takie wiadomości. Dla niej samej było to czymś niebywałym i jeszcze nie zdążyła się z tym pogodzić. Wciąż nie mogła w to uwierzyć, że odniosła taki sukces! Niemniej, uważała, że jej uczniowi również należała się nagroda za pomoc, której jej udzielił. Bez niego zapewne jeszcze nie oddałaby tego eliksiru do użytku publicznego.
- Chciałabym jeszcze powiedzieć ci tylko jedno - zaczęła po dłuższej chwili, wciąż delikatnie uśmiechając się w stronę swojego ucznia. -Choćby nie wiem, jak chujowo było, pamiętaj, że nie jesteś sam. I zawsze są wokół ciebie osoby chętne do niesienia pomocy w tych najgorszych momentach. W razie czego, drogę do mojego gabinetu już znasz - jej uśmiech delikatnie poszerzył się przy ostatnich słowach, bo pomimo całej sympatii do ślizgona, miała szczerą nadzieję, że jego ewentualne kolejne odwiedziny będą spowodowane czymś innym niż szlaban...

+
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4245
  Liczba postów : 11886
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Why are you like this? QzgSDG8




Gracz




Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? EmptyPon Paź 26 2020, 13:09;

Obydwoje zaskakiwali samych siebie, ale przynajmniej udawało im się dzięki temu zyskiwać pozytywne efekty. Gdyby Max wiedział, jaki będzie rezultat tej wizyty, zapewne zastanowił by się nad przekroczeniem progu gabinetu. W końcu opory, które narastały w nim przez całe życie, nie był tak łatwe do pokonania i kluczowy był tutaj element zaskoczenia. Świadomość opierdolu była dla niego dużo bardziej znośna niż myśl, że ktoś chce mu pomóc i to właśnie ta druga, jako jedna z niewielu rzeczy sprawiała ,że w ślizgonie budziła się chęć ucieczki.
-Racjonalne dawki... - Mruknął, uśmiechając się pod nosem. Słyszał to określenie zbyt wiele razy w swoim życiu. Wciąż niepewnie wpatrywał się we flakonik, by w końcu pokręcić głową i wrócić do Beatrice. -Pozwoli Pani, że to przemyślę. - Za pozwoleniem kobiety, schował eliksir, by móc rozważyć jej propozycję na spokojnie, w samotności. Potrzebował spokoju i czystej głowy, ale wiedział że musi też zapracować na to sam, jeżeli chce widzieć długotrwałe efekty. Stosowanie eliksiru mogło mu pomóc, ale jego odstawienie wiązało się z powrotem do tego, co czuł teraz. Musiał znaleźć jakąś metodę, która by te skutki zmniejszyła.
Uniósł do góry brew, gdy kobieta ponownie wstała, a jeszcze bardziej zdziwił się, gdy przesunęła w jego stronę woreczek z pieniędzmi.
-Naprawdę? Świetna wiadomość, gratuluję! - Szczerze ucieszył się na wieść, że dzieło Beatrice zostało uznane. Wiedział, jak wiele pracy trzeba było w niego włożyć, a coś takiego w papierach to naprawdę było wielkie osiągnięcie, którym nie każdy eliksirowar mógł się pochwalić. -Nie wiem, czy mogę to przyjąć. - Powiedział szczerze. Nie uważał, by jakoś specjalnie przyczynił się do rozwoju mikstury, chociaż też wciąż miał w pamięci ich owocną współpracę. Nie spodziewał się dostać jakiegokolwiek odzewu w tej sprawie i nie przeszkadzało mu, że to nazwisko Dear będzie widniało obok receptury. Dla niego ważniejsze było teraz to, co wyniósł ze wspólnej pracy z Beatrice, a musiał przyznać, że było tego sporo.
-Dziękuję, naprawdę. Nie mogę nic obiecać, ale postaram się o tym nie zapominać. - Przyznał szczerze, bo nie chciał okłamywać Beatrice, że nagle stanie się przykładnym obywatelem, który wpada do niej co tydzień na kawę żeby porozmawiać o dręczących go problemach. Na razie czuł się wykończony tymi wszystkimi emocjami, które dzisiaj się z niego wylały. Potrzebował odpoczynku. Z nieco lżejszym sercem, pożegnał kobietę i powoli udał się w stronę swojego tymczasowego dormitorium po drodze rozmyślając o wszystkim, co dzisiaj się wydarzyło.

// zt x2

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Sponsored content

Why are you like this? QzgSDG8








Why are you like this? Empty


PisanieWhy are you like this? Empty Re: Why are you like this?  Why are you like this? Empty;

Powrót do góry Go down
 

Why are you like this?

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Why are you like this? QCuY7ok :: 
retrospekcje
-