Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dom nr 15

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 8 z 14 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 14  Next
AutorWiadomość


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty03.07.20 0:07;

First topic message reminder :


Newport Road 6/15



Dom


Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.



Salon


Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.



Kuchnia


Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.




Łazienka


Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.




Pokój Lydii


Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.




Pokój Felinusa


Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty05.11.20 19:38;

Lowell nie ćwiczył zbyt dużo.
Nie bez powodu nie odznaczał się jako tako masą mięśniową, chociaż, dwa lata temu, zdołał sobie ją trochę wyrobić, gdy pomagał podczas pobytu w jakże rodzinnym oraz ciepłym gospodarstwie. Czuł każdy nieprzyjemny, dziwny ucisk, towarzyszący jego strukturom mięśni, w związku z czym przeczuwał, iż będzie musiał odpocząć, niezależnie od jego znajomości zaklęcia na tę nieprzyjemność. Czuł, że to jest jednak dobry znak, którego nie zamierzał w żaden sposób niwelować; czuł, iż wysiłek, którego się podjął, po prostu nie poszedł na marne, w związku z czym był w stanie to wszystko przeboleć. Delikatne mrowienie tych części i struktur, które zostały naruszone. Mimowolne uderzenia cierpienia i wysyłanie przez tkanki charakterystycznych objawów, w związku z czym dłoń czasami lądowała samoistnie na podbrzuszu. Wiedział, iż nie ma czego tak naprawdę się pod tym względem wstydzić; nawet jeżeli z zewnątrz mogło wydawać się, że żal i współczucie jest najlepszym rozwiązaniem, to tak naprawdę większość była w błędzie.
Nie lubił być widziany jako osoba potrzebująca pomocy, jako osoba poniekąd wołająca o pomoc. Nie potrzebował słów pocieszenia, a prędzej akceptacji tematu i natury tego problemu takim, jakim tak naprawdę jest. Nie bez powodu nie mówił Strauss, że jej współczuje. Wiedział, z jaką utratą obydwoje mają do czynienia, a doświadczając na własnej skórze równie dotkliwego problemu, wykazywał niewielkie zdolności empatyczne.
Z zaciekawieniem spoglądał na płomień buchający delikatnie pod kociołkiem, jakoby rzucając w eter nieme pytanie, niemniej jednak na razie siedział na łóżku, okrywając się trochę śmiesznym, niebieskawym kocem o dość puchatej strukturze. Gdzieś nieopodal znajdowały się maskotki urodzinowe, które to skrupulatnie trzymał głównie na łóżku, a do tego, gdzieś nieopodal, postanowił przypałętać się pluszowy dementor, oczekując od Felinusa odrobiny atencji. Prawidłowo powinien go wyłączyć, ale jakoś ostatnio nie czuł powinności, kiedy ta śmieszna zabawka latała tuż nieopodal głowy.
Postarzający? — zapytał się, spoglądając na przygotowane przez Maximiliana składniki. O dziwo miał z tym eliksirem do czynienia podczas lekcji prowadzonej przez profesor Dear, w związku z czym mógł zaczerpnąć świeżo posiadanej wiedzy. Na jego twarzy pojawił się mimowolny uśmiech, jakoby zastanawiając się nad tym, dlaczego Solberg zdecydował się skorzystać akurat z właściwości tego wywaru. — A to prawda, na pewno było ciekawiej, niż poprzednim razem. — musiał mu to przyznać szczerze, bo o ile wcześniej to było po prostu przyjacielskie (i śmieszne) uderzanie się w łydki, tak teraz od razu pojechali z tematem przy pierwszych próbach ataku. Jakby nie było, to Lowell skończył jako pierwszy z dźgniętą nogą. — Klimatu... stawała się bardziej realistyczna. Świadomość, że nóż może przeciąć tkanki i wbić się perfidnie w jakąkolwiek część ciała, całkiem nieźle działała zarówno na atak, jak i na refleks podczas uniku. — rzucił na pytanie, przytakując tym samym własną głową, gdy to pluszowy dementor lewitował sobie radośnie obok niego, a Ivara skutecznie ogrzewała kolana. — Masz większą kontrolę nad sobą. — nie mógł odpuścić sobie tego drobnego komplementu, ale to była prawda. Max, mimo obrażeń, nie wpadł w siłę i ramiona amoku, co musiał docenić.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty05.11.20 20:11;

Wiedział bardzo dobrze o urazach fizycznych puchona i niektórych skazach na jego psychice. W pewnym sensie odczuwał współczucie, ale nie miał zamiaru chodzić za nim i się użalać. Życie toczyło się dalej i musieli mieć tego świadomość zamiast zatrzymywać się w miejscu, by narzekać na to, jak mają w nim ciężko. Nie byli już dziećmi, które potrzebowały opieki na każdym kroku. Powoli tworzyli swoje ścieżki w życiu i musieli brać odpowiedzialność za swoje czyny. Max był co prawda bardziej porywczy i niedojrzały, ale nie zmieniało to faktu, że dość szybko musiał nauczyć się o siebie dbać. Nie było to bez konsekwencji, które odczuwał praktycznie codziennie.
Jego uwadze nie umknęły leżące na łóżku borsucze pluszaki, które sprawiły, że Max mimowolnie się do siebie uśmiechnął. Szczerze nie spodziewał się, że Felek je zachowa, ale w pewnym sensie zrobiło mu się nawet miło. Nie miał zamiaru dopytywać, co puchon z nimi robi. Do tego nowy nabytek w postaci pluszowego dementora sprawił, że w głowie Solberga pojawiały się kolejne niewiadome.
-Hm? - Inteligentnie zapytał, gdy Felek zapytał o eliksir. Akurat próbował oczyścić liście lulka i niezbyt skupił się na przyjacielu. -A tak... Postarzający. Nic wielkiego. - Potwierdził w końcu, gdy roślina już była gotowa do działania. Ogarnął wzrokiem stół i chwycił za kilka żądeł żądlibąka, które wrzucił do kociołka, by następnie dołożyć tam jeszcze zgniecione jagody jałowca.
-Wystarczyło napić się ostatnio Gromu to byś miał takie same emocje. - Zażartował, chociaż doskonale wiedział, że ten eliksir również należał do tych o wątpliwej reputacji. -Ale masz rację, to już nie to samo co zabawa tamtymi atrapami. - Machnął różdżką, by wyczarować niewidzialny mur wokół swojego stanowiska. Potrzebował pewności, że Ivara nie postanowi nagle się do niego poprzytulać i wsadzić swojego kuperka do kociołka.
Przez chwilę utkwił spojrzenie w czekoladowych tęczówkach, gdy usłyszał, że puchon zauważył zmianę w jego samokontroli. Po chwili jednak pokręcił głową, spuścił wzrok i zaczął mieszać w kociołku.
-Jadę na eliksirach. - Przyznał w końcu, bo taka była prawda. Gdyby nie wywar spokoju, zapewne nie byłoby żadnej poprawy a i tak Max nie był z siebie zadowolony. Może i nie rzucał się dzisiaj na puchona, ale wciąż nie potrafił powstrzymać się przed zadawaniem zbyt mocnych ciosów. W końcu dźgnął Lowella dość porządnie i to nie raz.
-A Ty jesteś w lepszej kondycji. - Przyznał już nieco radośniej, bo ciężko było nie zauważyć, że Felek wyglądał ostatnimi czasy zdrowiej i silniej niż kiedykolwiek wcześniej.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty05.11.20 20:38;

Blizny są jak mapa cierpienia; mapa możliwa do odczytania tylko poprzez osoby do tego upoważnione. Tylko nieliczni wiedzą, co tak naprawdę za tymi skazami się kryje, a jakie historie znajdują się pod kopułą czaszki, nie wspominając już o tym, jak to wpłynęło na końcowe rozumowanie tego, jak dziwnym tworem jest świat. Jak dziwne mechanizmy posiada, z jakich dziwnych części się składa, które mimo wszystko i wbrew wszystkiemu stanowią jedną, subtelną, a przede wszystkim prawidłową całość. Ich życie tak naprawdę nie znajduje się w centrum uwagi kogokolwiek z zewnątrz, ale dopóki zwracali na siebie uwagę i pozostawali ramię w ramię, nie zamierzając stać się największymi wrogami, z tym wszystko było Lowellowi jakoś... łatwiej. Nie zamartwiał się drobnostkami, a zamiast tego na warsztat brał znacznie większe problemy, z którymi musiał się uporać. Od kiedy jego znajomość z Maximilianem stała się znacznie większa i bez żadnego skrępowania mógł go nazwać przyjacielem - wbrew pozorom rezerwując to miano tylko dla wybranych przez siebie jednostek, których to nie bał się chować pod własnymi skrzydłami i tym samym oferować im własnego wsparcia.
Mimowolnie skierował ciemne, charakterystyczne tęczówki, w stronę pluszaków. Jego kolekcja, o dziwo, zacznie się powiększała, w związku z czym czuł do nich jakiś bliżej nieokreślony sentyment. Nadal pamiętał, jak poprzez zaklęcie z borsuków wyleciały kolorowe konfetti, a Ślizgon postanowił włączyć się do całej akcji szykowania dla niego imprezy urodzinowej. I chociaż czuł się tak, jakby to było wczoraj, tak naprawdę cała ta sytuacja miała miejsce ponad dwa tygodnie temu.
Teoretycznie. Dość złożony eliksir, jakby nie było. — spoglądał, jak przyjaciel, za pomocą przyrządów, oczyszcza poszczególne składniki i nadaje im walorów iście użytkowych. Sam nigdy nie był zbyt dobry z eliksirów i wolał raczej rzeczy czysto powiązane z uzdrawianiem. Zawsze mógł się zapuścić przynajmniej w Dolinę Godryka i jakoś wrócić, z mniejszymi lub większymi urazami. Taka praktyczność otwierała mu drzwi do nowych możliwości, ale nie czuł się do końca jak bóg i władca w jednym, wiedząc doskonale, iż nigdy nie powinien uważać, że zawsze zdoła się wyleczyć. Brał to pod uwagę. — Wolałbym się uderzyć w łeb i stracić przytomność, niż wziąć taki eliksir. — napomknął, bo nie lubił nie mieć kontroli nad czymkolwiek. Nie lubił kierować swojego gniewu w stronę osób, na których mu tak naprawdę zależało, a nigdy nie znajdował się pod wpływem Gromu. Wolałby, aby tak to obecnie pozostało; świadomość sytuacji, w której nie mógłby zapanować nad własnym ciałem, powodowała mimowolny ścisk w żołądku.
Zauważył spojrzenie, być może zastanawiające, a sam utrzymał również kontakt wzrokowy, delikatnie przechylając głowę, jakoby zadając tym samym nieme, dziwne pytanie. Ostatnio chyba natura enigmy nieustannie się go utrzymywała, ale przynajmniej przy Solbergu nie hamował się ze swoimi emocjami i nie zakładał żadnych masek.
Spokoju? — zapytał się, choć tak naprawdę nie oczekiwał od niego żadnej odpowiedzi. Była to pierwsza rzecz, która przyszła mu do głowy, a o którą to nie bał się zapytać. Znał działanie tego eliksiru, ale sam, głównie poprzez swoje spokojne (zazwyczaj) usposobienie nie czuł potrzeby zażywania. Intrygowało go to poniekąd. — Byleby pomagał, prawda? — dodał pozytywnie, jak na siebie, gdy dementor pluszowy wykorzystał jego nieuwagę i tym samym posłał mu delikatnego całusa w policzek, na co zareagował prostym ściągnięciem brwi. Nie był do tego aż tak przyzwyczajony, ale jedno miłe wspomnienie pojawiło się pod jego kopułą czaszki. Nadal gdzieś w głębi serca wierzył w pannę Greenwood.
Trudno nie zaprzeczyć. Już jem w miarę normalnie. Czasami kusi porzucić obowiązek jedzenia posiłków o określonej porze, ale... — niezależnie od tego, jak spróbowałby siebie zmienić, gdzieś w głębi duszy pojawiały się demony, których nie mógł powstrzymać. Czasami chciało mu się wymiotować, ale wspomagał siebie wówczas herbatą. — ...ale staram się to przeboleć. — mruknął.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty05.11.20 21:56;

Historie ich blizn poniekąd ich łączyły szczególnie, że kilku nabawili się razem. Max wciąż nie znał historii wszystkich znamion puchona, ale nigdy nie zamierzał naciskać i nachalnie pytać. Jeśli Felek będzie chciał, to sam się nimi z przyjacielem podzieli. Solberg nigdy nie wstydził się niedoskonałości na swoim ciele, chociaż świeże urazy wolał zakrywać, by unikać niepotrzebnych dyskusji. Nawet ostatnio, gdy był z Lucasem na basenie, ukrył blizny po pustnikach. Był pewien, że kumpel na pewno zauważy wyjebiście wielką szramę, która ciągnęła się przez prawie całą rękę ślizgona.
-No tak. W "elkach dla gówniaków" go raczej nie znajdziesz, ale to też nie jest Veritka. - Sam już powoli przestawał widzieć granicę między poziomem trudności niektórych wywarów. Prawdą było, że potrafił skomplikować każdy, nawet najbardziej podstawowy do poziomu, którego nawet on by już powoli nie ogarniał. Wychodził z założenia, że kreatywność wiele w tym temacie zmieniała.
Lekko przewrócił oczami, gdy Felek wyraził się o Gromie, bo przecież sam nie tylko kosztował tego eliksiru, ale był koneserem mugolskiego odpowiednika. Był. A niestety czasem wciąż tęsknił.
-I bardzo dobrze. Pobudzony puchon, to najgorszy puchon. - Przyjął już nieco lżejszy to i wrzucił szałwię do moździerza, który zyskał na jarmarku. Różdżką zmniejszył płomień, by nie przegrzać mikstury i skontrolował kolor. Wymamrotał coś do siebie, gdy zobaczył lekki błękit i przeszedł do dalszej pracy.
-Tak, spokoju. Rozmawiałem z Beatrice i trochę mnie przekonała. - Uchylił rąbka tajemnicy. Wciąż średnio czuł się z tym, że musi się wspomagać czymś takim, ale obydwoje widzieli, co stało się gdy był zostawiony sam sobie. Musiał wprowadzić chociaż odrobinę kontroli.
-Co Ty się na dementory przerzuciłeś? - Zażartował widząc, jak pluszak składa pocałunek na policzku Felka. Nie był świadomy, co dokładnie te zabawki robią, a z założenia dementorzy nie były przyjaznymi stworzeniami, więc jego ciekawość była ogromna.
-Naprawdę dobrze mi to słyszeć. Będzie przesadą, jak powiem, że jestem dumny? - Puścił mu oczko, dorzucając do kociołka poszarpane wcześniej skrzydła nietoperza.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty05.11.20 22:27;

Bawiło go poniekąd to wspólne powiązanie poszczególnych blizn.
I chociaż sam posiadał ich więcej, a co chwilę otrzymywał nowe, nie bał się ich pokazywać. Niezależnie od tego, czy prawa ręka, delikatnie okryta kocem, była widoczna wraz ze skazami, nie bał się tak naprawdę jej eksponować. Wiedział, że jeżeli będzie ukrywał się z czymś takim, to późniejsze przyzwyczajenie się do ciekawskich spojrzeń może w ogóle nie nadejść, dlatego bez problemu pokazywał to wszystko na lekcjach. Nie bał się, ale też nie robił tego w żaden sposób specjalnie, wiedząc, że wszystko nadchodzi z czasem, w związku z czym subtelnie odkrywał ramiona i zakasał rękawy, nie bojąc się tego, co ma jego ciało do zaoferowania. Tylko jedną kwestię chciał pozostawić całkowicie dla siebie - kwestię utraty jąder. Nie wstydził się o tym rozmawiać przy Maximilianie, ufając mu w tymże temacie, w związku z czym czuł się pewniej w jego towarzystwie, wiedząc doskonale, iż jeżeli sytuacja wymknie się spod kontroli, to otrzyma ewentualną pomoc, ale nie lubił o nią prosić. Dlatego nie bez powodu czasami się samodzielnie męczył, czekając pod ścianą do momentu, gdy ból przeminie, a komórki pod kopułą czaszki wystarczająco się uspokoją.
Zresztą, nie tylko on nie jest pod tym względem normalny. O ile zachowywał spokój i blizny mogły być tylko i wyłącznie zagadką dla pozostałych, o tyle, przy pierwszym spotkaniu z Maelynn, wyszły na jaw jej ataki paniki. Ewidentnie wolał posiadać blizny i brak jąder, aniżeli zmagać się z czymś takim, samemu.
Chyba za niedługo będę musiał się podszkolić z eliksirów. — przyznał zaskakująco szczerze, gdy siedział na łóżku, spoglądając raz to na własne kolana, na których to nie miał zbyt wielu blizn, a raz to na Maximiliana, który obecnie zajmował się warzeniem Eliksiru Postarzającego. Zastanawiało go, po co dokładnie stara się go zdobyć, niemniej jednak nie zadawał zbędnych pytań, w związku z czym zachował milczenie, czasami jedynie biorąc głębsze wdechy, ale bez frustracji. Lubił uczucie, gdy za każdym razem, gdy panował nad cyrkulacją powietrza, jego serce znacznie spowalniało. — Puchoni nie są tacy milusińscy? — zapytał się, bo go to naprawdę interesowało. Z przedstawicielami własnego domu się nie trzymał i zazwyczaj można zobaczyć niższego chłopaka w obecności właśnie Ślizgońskiej, radosnej gromadki. Nie przeszkadzało mu to; nie zwracał uwagi już zbytnio na pryzmat najróżniejszych opinii, samemu będąc wyjątkiem od poszczególnych, wyrobionych już z pokolenia na pokolenie zdań. Nadal zastanawiał się, dlaczego Tiara Przydziału zdecydowała się go umieścić w Hufflepuffie, ale ostatecznie pasowało mu tam, gdzie się znajdował.
Zawsze lepiej jest mniej się męczyć i mieć nerwy na wodzy, niżeli niepotrzebnie zwracać na siebie uwagę. — uśmiechnąwszy się zaskakująco szczerze, nie zamierzał wypytywać o szczegóły spotkania, wiedząc doskonale o tym, że każdemu przysługuje prawo do tajemnicy. Sam nie miał zbytnio takich pogadanek, co go niezmiernie cieszyło, w związku z czym czuł się lepiej, ale nadal, nikt nie wiedział o jego problemach poza Solbergiem. Pasowało mu to jednak. Nie wszystkie sprawy rodzinne powinny wychodzić na światło dzienne, czyż nie? — Nie, o dziwo Julka mi go podesłała. Nie wiem, co ją tak natchnęło na podarowanie mi pluszaka. — takiego pluszaka, chciałoby się dodać, ale koniec końców pocałunek był miły, nawet jeżeli nie zamierzał się do tego przyznawać. Obecnie ten lewitował sobie dookoła, spoglądając na właściciela charakterystycznymi, czarnymi węglikami. Trochę nie ufał Brooks pod tym względem, dlatego nie bez powodu postanowił sprawdzić wcześniej miśka na podsłuch, ale najwidoczniej intencje Krukonki były po prostu szczere.
A to zależy. Będzie przesadą, jak powiem, że jestem dumny, iż jesteś mniej narwany niż wcześniej? Może to nie być tylko i wyłącznie zasługą eliksiru. — również puścił mu oczko, zanim Ivara wyskoczyła z łóżka, by otrzeć się o nogawkę Ślizgona, ale zamiast tego spotkała się ze śmieszną, niewidzialną ścianą. Nie bez powodu Puchon wstał, poprawiając własne ubrania, by tym samym chwycić kotkę we własne dłonie i począć ją głaskać, na co czarna istotka zareagowała tylko i wyłącznie mruknięciem. — Właśnie, korzystałeś z efektu tego pierścienia, który to był jedną z wygranych za rozwiązanie zagadki labiryntowej? — zapytał się, bo ta kwestia go naprawdę interesowała. Sam nie wpadł jeszcze na to, by przetestować działanie przedmiotu na Equinoxie.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty06.11.20 0:09;

Utrata jąder nie była tym samym, co zwykła blizna i nie jeden facet nie przeżyłby takiej straty. Temat był delikatny, co płeć brzydka bardzo dobrze rozumiała. A przynajmniej większa jej część. Solberga nigdy jakoś nie bawiło to, co przydarzyło się Felkowi szczególnie wiedząc, że ten męczy się wciąż z bólami fantomowymi. Liczył jednak, że protezy, które mu obiecano, załagodzą trochę sprawę.
-Skąd ta nagła potrzeba? - Zapytał lekko ironicznie, ale szczerze ciekaw powodu. Felek nigdy szczególnie nie wykazywał zainteresowania tym przedmiotem, chociaż nie był z niego beznadziejny. Mikstury lecznicze potrafił przyrządzić poprawnie, a z resztą też sobie całkiem dobrze radził. -Jakbyś potrzebował pomocy, wiesz gdzie mnie szukać. Szczególnie, że sam będę Cię prosił o trochę nauki. - Spojrzał porozumiewawczo na Felka, jakby próbując wyczytać, czy pamięta co mu proponował. -Sprawa dalej aktualna? - Zapytał jeszcze, bo plany zawsze mogły przecież ulec zmianie i wolał być tego świadomy.
Ostatnio wiele osób interesowało się tym, co akurat miał w kociołku. Ciężko było powiedzieć, że się niektórym dziwił, ale trzeba było pamiętać, że Max wiele eliksirów warzył dla kogoś. A te szczególne, którymi zajmował się dzisiaj, był przeznaczone dla Brooks. Cokolwiek planowała z nimi zrobić, nie było w interesie Maxa. Miał wykonać robotę i na tym sprawa się kończyła. Mimo, że eliksir euforii był kuszącym artefaktem.
-Są! Chyba, że akurat ich wkurwisz, to spierdalaj najlepiej na inny kontynent. - Zażartował, ale jak mówiła legenda, nikt, kto widział wkurzonego borsuka nie przeżył, żeby ostrzec przed tym innych. Sam raczej miał dobre stosunki z puszkami. Nikomu nie podpadł jakoś szczególnie, ale był ciekaw, czy ta legenda jest prawdą. Widział już zirytowaną Yuuko, która ładnie mu wpierdoliła i był pewien, że to nie był jej pełen potencjał.
-To nie do końca tak działa. Każdy medal ma dwie strony, pamiętaj. - Uśmiechnął się słabo, bo wciąż nie był pewien, czy powinien polegać na eliksirze spokoju przez dłuższy czas. Chociaż prawdą było, że mikstura bardzo pomagała.
-Co to, Julka nagle została handlarzem maskotek? Ja dostałem od niej dwie i powiem Ci, że są zajebiście przydatne. - Co prawda Brooks mówiła, że złapała kilka pluszaków na treningu, ale nie spodziewał się, że będzie ich cały worek. Jeszcze trochę i Max zostanie królem misiaków, bo powoli zaczynało mu się ich zbierać. Miał jeszcze dwie śmierciotule, które zdobył na imprezie u puszków i na własnych urodzinach.
-Ok, ok rozumiem. - Zaśmiał się przewracając oczami. Sam raczej przysługiwał zasługi eliksirowi, ale wieczny ruch, w jakim się znajdował na pewno też pomagał. Jakoś specjalnie nie starał się na co dzień opanowywać. Po prostu mało sytuacji go prowokowało.
-Wybacz kocie, musisz poczekać. - Powiedział delikatnie do Ivary, gdy ta odbiła się od wyczarowanej przez niego bariery. Potrzebował jeszcze chwilę, by dokończyć eliksir, do którego właśnie dodawał kilka czułków szczuroszczeta i zajął się ostatnim etapem, który polegał na ciągłym mieszaniu i podgrzewaniu wywaru.
-Jeszcze nie miałem okazji. Raczej nie napotykam zbyt wiele węży na swojej drodze. A Ty? - Pierścień niezwykle go intrygował, ale nie do końca miał czas latać po błoniach w poszukiwaniu padalców. Pamiętał jednak o błyskotce i zamierzał sprawdzić, co potrafi przy pierwszej nadarzającej się okazji.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty06.11.20 0:50;

Felinus o tym doskonale wiedział.
Był świadom, że utrata, jakiej doświadczył, na pewno przekonałaby większość facetów do zaszycia się w mieszkaniu i unikaniu spotykania się wzrokiem z kimkolwiek. Gdyby jednak stawiał tę część ciała powyżej wszystkiego innego, na pewno nie stałby tam, gdzie stoi. Nie zamierzał popełniać żadnych błędów, wiedząc, iż pogodzenie się z tą sytuacją jest czymś w rodzaju czegoś, czego musi się po prostu nauczyć; niezależnie od tego, czy chce, czy też i nie. No chyba że interesuje go tylko duma i honor, które to już dawno utracił, w imię przygód ze Solbergiem, jak również po prostu obrażania innych w pokoju muzycznym podczas zajęć działalności artystycznej. No cóż. Nie należy do przyjemnych osób, ale, im bardziej mu się przyjrzeć, a przede wszystkim zrozumieć jego naturę, można, za murami, które rzadko kiedy opuszczał, gdy akurat na to zezwoli. Max miał szczęście, bo akurat był jedną z tych nielicznych osób. Rodzynkiem w cieście, jak to niektórzy powiadają, gdy ma okazję podsłuchać rozmów podczas przemierzania przez odmęty hogwarckiego zamku, gdy trwa przerwa dla uczniów i studentów.
Może nie staram się zostać uzdrowicielem, ale przykładowo masz taki Organi Sanentur, które jest dość złożonym eliksirem. Nie wszystkie obrażenia da się uleczyć zaklęciami. — przyznawszy, spojrzał czekoladowymi oczami w jego stronę, zastanawiając się, czy ta pobudka była czysto nastawiona na własne widzimisię, czy jednak miał w tym jakiś głębszy sens. Ostatnia bójka dała mu wiele do zrozumienia; o ile nie odczuwał już skutków przygniecenia brzucha, o tyle jednak napłynęła na niego przedziwna światłość, jakoby uzdrawianie nie stanowi kwintesencję jego całokształtu. Udowadniał to przecież tak doskonale profesor Williams, który przyznał mu się, że wolał robić eliksiry, aniżeli mieć bezpośredni kontakt z pacjentem. Nie każdy nadaje się do tej jednej, konkretnej rzeczy. — Tak, wiem. Sprawa jest nadal aktualna. — zapewnił go, bo nie rzucał przecież słów na wiatr, a spoglądając na ostatnie postępy przyjaciela, ten nieźle opanowywał własną agresję. Nie bez powodu cieszyło go to, bo, mimo iż mu ufał, tak naprawdę był świadom tego, że czarna magia potrafi być wyjątkowo paskudna. I o ile sam opanowywał własne podejście do niej, o tyle jednak inne dusze mogą mieć z tym problem. Z czasem zaczął to zauważać; sam nie wiedział do końca, z czego to tak naprawdę wynikało.
Nie bez powodu jesteśmy w sumie spokojni. — uśmiechnął się perfidnie, jakoby chcąc zaznaczyć dokładniej te słowa, tak subtelnie opuszczające jego struny głosowe. Nie bez powodu przymrużył w tymże geście własne oczy, bo tak naprawdę, gdyby ktoś mu zaszedł za skórę całkiem srogo, użyłby wszystkiego, co posiada, by zepsuć komuś życie. Może nie aż tak, bo prawo go skutecznie trzymało i wiedział o odpowiedzialności za własne czyny, ale w obliczu zagrożenia zdrowia lub życia, na pewno użyłby zaklęć zakazanych. Wszystkie chwyty dozwolone, nieprawdaż? — Znam skutki. — oznajmił, bo przecież nie bez powodu uzdrawianie jest u niego dziedziną wyróżniającą się znacząco na tle pozostałych, całkowicie odmiennych. Ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust, kiedy to czuł, jak niewielkie kropelki wody spływają po jego karku, a on sam przytulił kotkę trochę bardziej do siebie, na co ta zareagowała podniesieniem ogona do góry w ramach delikatnego gniewu.
Dwie? Jakież to dostałeś? — zastanawiał się całkiem porządnie nad tym, co otrzymałby Solberg, w związku z czym pogłaskał subtelniej kotkę, jakoby szukając w niej prawidłowej odpowiedzi. A raczej informacji, skoro pytał o fakty; czekoladowe tęczówki utkwił chwilowo na czynnościach, jakimi to zajmował się Solberg, by tym samym zastanowić się poważniej nad paroma sprawami. I o ile handel maskotkami był interesujący, o tyle jednak wiele pytań kłębiło się pod kopułą jego własnej czaszki. Nie bez powodu posłał lekki, widoczny uśmiech, tudzież podniesienie kącików ust do góry, kiedy to nie odpowiedział na jego słowa, a zamiast tego chwycił biedną kotkę odbitą od niewidzialnej ściany na ręce. — Patrz, jak za tobą tęskni. — pogłaskał ją palcami po miękkim futrze. — I eliksir jest od niej ważniejszy. Ale będzie zazdrosna. — zaśmiał się, spoglądając na iście złociste tęczówki stworzenia, zanim nie przeniósł wzroku na kruka odpoczywającego w klatce. Zastanawiało go to wszystko; jakimś cudem przebrnęli przez tą jakże oczywistą zagadkę, w związku z czym mogli nacieszyć się drobnymi przedmiotami, ale za to jakże przydatnymi. — Nie pomaga ci to w komunikacji ze swoimi? — pod nosem wykrzywił usta w pozytywnym tego słowa aspekcie, a w oczach pojawiły się proste ogniki, kiedy to chwycił za znajdujący się w szufladzie pierścień, ale go nie założył. — O dziwo jeszcze nie. Będę musiał użyć go podczas jakiegoś treningu. — usiadł z powrotem na łóżku, kładąc się na nim i tym samym patrząc na pierścień znajdujący się w świetle lampy biurkowej, myślał nad tym wszystkim.
Może za dużo myśli?


Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia 06.11.20 9:07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty06.11.20 2:45;

Ich znajomość i przyjaźń opierała się nie tylko na wspólnych odpałach, ale przede wszystkim na poszanowaniu wzajemnych granic. Żaden z nich nie naciskał, nie zmuszał. Jeżeli trzeba było, przyglądali się sobie, ale nigdy niczego nie wymagali. Dlatego Maxowi łatwiej było zaufać puchonowi, który był przy nim, jednocześnie nie próbując matkować mu na każdym kroku. Owszem, ostatnimi czasy Solberg widział, że w niektórych sytuacjach Felek próbuje go pouczyć, bezpośrednio chronić i naprawdę go to irytowało, ale potrafił też zrozumieć ten stan rzeczy, gdy już złość opadała. Sam sobie na to zapracował i w głębi serca był wdzięczny, że ktoś nad nim czuwa, chociaż w życiu nie chciał się do tego przyznać.
-No tak, to akurat podstawa. Sam mocno zainteresowałem się tym eliksirem ostatnio. - Przyznał, bo przecież nie siedział w zamku na dupie, czekając aż los ześle mu wszystko pod nogi, a ciężko pracował. A to, co zamierzali osiągnąć z Lucasem wymagało nie tylko rozwinięcia wiedzy z transmutacji, ale i z uzdrawiania. W razie, gdyby coś poszło nie po ich myśli, musieli być w stanie chociażby poprawić swój stan na tyle, by przenieść się w miejsce, gdzie zajmie się nimi ktoś bardziej kompetentny.
Mimo, że wyglądał i czuł się lepiej, przez ciągłe myślenie o tym wszystkim coraz częściej borykał się z migrenami. Czuł, że powinien przystopować, ale bał się, że źle to na niego wpłynie i jeszcze więcej kładł na swoje barki. Podwyższał sobie poprzeczkę na tyle wysoko, że jego ambicje niedługo mogły zacząć go przerastać.
Skinął głową, nie chcąc dzisiaj ciągnąć tematu sztuk zakazanych. Miał wsparcie puchona i to się liczyło. Resztą zajmą się, gdy przyjdzie odpowiedni czas. Może jutro, może za miesiąc, ale na pewno nie tej doby.
-Ukryte kurwiszony, przekupujące wszystkich ciasteczkami? - Podsumował pięknie dom borsuka, jednak jasno dając do zrozumienia, że są to tylko żarty. Nawet jeżeli miało to być prawdą, Max chętnie dawał się przekupywać, bo wypieki puchonów były jedyne w swoim rodzaju.
Oczywiście, że Felek był świadom skutków. Max ciągle zapominał, że zainteresowanie uzdrawianiem wymaga wiedzy w wielu tematach, które z pozoru wydawać się mogły błahe. Fakt, że nie musiał tłumaczyć kumplowi takich rzeczy, wciąż umykał z jego umysłu i robił to po prostu odruchowo.
-Lunaballę i popiełka. Świetny prezent. Śpię jak dziecko. - Przyznał, bo w końcu to, że nie kręci się już po nocach po zamku też było dość ważnym sukcesem w jego obecnym życiu. Był bardziej wypoczęty i jaśniej myślał, a to pozwalało mu się lepiej kontrolować.
Zaczął mocno podgrzewać eliksir, gdy ten nabrał pomarańczowej barwy. Gdy zaczął wrzeć, Max dodał tak garść waleriany i ponownie zamieszał.
-Chętnie ją wymiziam za wszystkie czasy, jak tylko skończę. Nie chcę, żeby coś jej się stało. - Spojrzał w złote ślepia Ivary, którą najchętniej nosiłby ze sobą wszędzie. Kotka poniekąd zmniejszała tęsknotę Maxa za jego rodzinnym psiakiem, chociaż wciąż ubolewał, że nie może go zabrać ze sobą do Hogwartu. -Nie jest ważniejszy, ale klient wymaga, to muszę zrobić. - Zaśmiał się pokazując, że wcale kociołek nie jest aż tak bardzo wyżej na liście jego priorytetów.
-Czy Ty myślisz, że ślizgoni jak tylko dotkną promieni słonecznych zamieniają się w legitne węże? - Uniósł brew, po czym ponownie się zaśmiał, bo wyobraził sobie tę piękną scenkę. -Pójdę kiedyś do zoo czy innego przybytku i zobaczę, jak to działa. - Dodał jeszcze, bo wydawało się to dość ciekawym planem.
-Do czego go trenujesz? Tajne przesyłki? Szpiegowanie? Czy może morderstwa na zlecenie? - Zapytał żartobliwie, powoli dogaszając płomienie. W jego mniemaniu Equinox idealnie nadawał się do każdej z wymienionych czynności.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty06.11.20 10:12;

Cieszyło go to poniekąd.
Zazwyczaj w przyjaźni, jakie miał to okazje obserwować, każdy wymagał szczerego mówienia o wszystkim, co się dzieje. W szczególności prym ten wiodły dziewczyny, które potrafiły naciskać i dzielić się najnowszymi plotkami, nie zachowując zazwyczaj przy tym prywatności. Oczywiście nie wciskał wszystkich do jednego worka, ale po tylu latach większość z nich wykazywała się właśnie takim podejściem do znajomości. Nie bez powodu bliższych relacji Felinus po prostu unikał. Bał się konieczności obdzierania samego siebie z ubrań, jakimi to wcześniej się przykrył; robiłby to z czystego poczucia obowiązku, aniżeli szczerej chęci porozmawiania o własnych problemach. Wiedział, że w przypadku znajomości i przyjaźni ze Solbergiem nie musi się o to martwić, uchylając co jakiś czas rąbek tajemnicy o samym sobie, aczkolwiek nie robił tego zazwyczaj wbrew swojej woli. I wbrew pozorom, nawet jeżeli zdaje się bardziej zwracać uwagę na samego siebie podczas lekcji i wspólnych wypadów, nawet jeżeli wydaje się bardziej wołać o pomoc, jest tak naprawdę z nim lepiej. Przynajmniej pod kopułą czaszki; nie musi się aż nadto ukrywać ze swoimi emocjami w towarzystwie Maximiliana, ale nadal zachowywał ten sam schemat wobec osób, których to nie dopuścił pod własne skrzydła.
Oho. — uśmiechnął się pod nosem, kiedy to chwycił za butelkowaną wodę umieszczoną gdzieś w rogu pomieszczenia. Raczej była świeża, zważywszy uwagę na to, że w nocy zazwyczaj dochodzi do sytuacji, gdy usta są suche, a gardło niezwykle drapiące. Wiedział o tym doskonale; był świadom tego, że organizm po tylu godzinach potrafi prosić o wodę. Nie bez powodu zatem zwilżył swoje gardło, chudymi palcami chwytając za przedmiot i odkręcając, by tym samym potem położyć butelkę na swoje miejsce. Czekoladowe tęczówki spoglądały uważnie, kiedy to, o dziwo, nie był w ciemnych ciuchach. Tamte były obecnie w łazience, wrzucone do kosza do prania, choć nie podejrzewał, by był w tym jakikolwiek sens, skoro i tak materiał, z którego zostały wykonane, został poniekąd zniszczony.
Był świadom możliwości wystąpienia migren, dlatego nie bez powodu wiedział, iż prędzej czy później, podczas korzystania z takich eliksirów, wystąpią efekty uboczne. Pogłaskanie Ivary pozwoliło mu zapomnieć w pewnym stopniu o tym problemie, ale nigdy nie był dobry w ich odsuwaniu względem osób, na których mu zależało. Milion głosów i komórek potrafi tak naprawdę wydawać odpowiednie sygnały, jeżeli tylko nie zadba o parę aspektów życia codziennego.
Nie ja, ale taki Schuester, co oferuje co chwilę innym ciasteczka... być może. — uśmiechnął się pod nosem z widoczną perfidnością, bo nie lubił tak naprawdę, gdy ktoś wpychał swój nos tam, gdzie nie trzeba. Wkurzało go to, ale tego w ogóle nie okazywał, wiedząc o tym, iż pozwoliłby wtedy na odsłonięcie jakichkolwiek części ciała. Doskonale to udowodnił, odsyłając Skylera z własnego domu i nie zamierzając już go raczej wpuścić bez konkretnego powodu. Nie lubił osób perfidnie wchodzących z butami w jego życie; w szczególności, że tak naprawdę nie znał prefekta, lecz zdołał się na nim już naciąć. Krew spływała tylko przez chwilę, prosto zaleczona, ale blizna pozostała, w związku z czym nie zamierzał mu ufać.
W żadnym stopniu.
Obyś tylko na lekcje nie zasypiał. — rzucił, śmiejąc się pod nosem wyjątkowo łagodnie, by tym samym przenieść spojrzenie na kotkę, która to biedna nie mogła dostać się do swojego ulubieńca. Nie mógł zrobić nic innego, jak tylko się nią przez chwilę zająć, zatapiając własne dłonie w jej ciepłe, czarne futerko. Wiedział, że kotka lubi wchodzić na różne rzeczy, dlatego rozumiał, z jakiego powodu Solberg postanowił wystosować niewidzialny mur; jakby nie było, nie wszystko jest zazwyczaj kolorowe oraz pozbawione skazy. Gdyby chcieli w jakikolwiek sposób przyłożyć się do tragedii, zapewne nie przyczynialiby się do utworzenia takich zabezpieczeń. Byłaby wtedy to ich wspólna wina, w związku z czym nie bez powodu pod kopułą czaszki pojawiło się uznanie dla takiej metody. — A to wiadomo. Nikt raczej nie chce. — Ivara miauknęła, kiedy to pomiział ją po podbródku subtelnie oraz bez natrętności. — Pierwsze obowiązki, a potem przyjemności? — zaśmiał się, spoglądając zaciekawionym poniekąd wzrokiem w stronę Solberga, jakoby tym samym próbując zrozumieć, dla jakiego klienta, ale przecież niczego nie wiedział. Nie mógł wiedzieć; prędzej powstrzymałby odczytywanie myśli aniżeli sam by się w nie zagłębił, pogwałcając prywatność.
Skądże. Nie inaczej jest z Puchonami. — jego usta wypowiedziały te słowa spokojnie, chociaż interesowało go to, czy pierścień, który uzyskał, pozwalający na lepsze zrozumienie kruków, wpłynąłby także na podejście do przedstawicieli Ravenclawu. No cóż, nie wiedział i chyba nie zamierzał sprawdzać. — Może akurat ktoś ma na zamku jakiegoś węża. — zaproponował, bo przecież nie musi iść od razu do zoo, by móc nacieszyć się czymś takim. Po co wydawać niepotrzebnie pieniądze? No ale niepozorny pierścień mógłby być chętnym łupem dla innych osób, dlatego prywatność w sumie była znacznie bardziej korzystna od zaoszczędzenia paru galeonów. — Do wszystkiego. — żartobliwie również odpowiedział. Equinox jest tak naprawdę jednostką dość specyficzną, ale nie głupią.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty07.11.20 0:15;

Reakcja Felka spowodowała, że Max przekręcił głowę i spojrzał na niego, przez chwilę analizując, co mogło być powodem tego westchnienia.
-Przy naszej dwójce, wolę być zabezpieczony. - Zaśmiał się w końcu i wrócił do pracy nad eliksirem. Był już na ostatniej prostej i nie chciał tego zjebać. Nienawidził marnowania sił, składników i czasu. W eliksirach wymagał od siebie wiele. Czasem nawet zbyt wiele, chociaż wciąż czerpał z tego ogromną przyjemność.
-Mi jeszcze nie oferował, ale niedługo może wylecieć z blachą sernika, czy co on tam ma. - Powiedział zdając sobie sprawę, że planowane na ten tydzień spotkanie z prefektem naczelnym może pójść naprawdę różnie. Wiedział, że będzie musiał być bardzo ostrożny ze słowami, by nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń.
-Nie martw się, przecież jestem przykładnym uczniem. - Wyszczerzył się, przybierając postawę istnego aniołka, chociaż obydwoje wiedzieli jaka jest prawda. Trzeba było jednak przyznać, że może i Solbergowi daleko było do świętego, ale na zajęcia uczęszczał i zazwyczaj szybko nadrabiał te punkty, które odjęto mu za głupotę.
-No dokładnie. Nie płacą mi za głaskanie kota. - Tak na prawdę to nikt mu wcale nie płacił, ale nie chciał wchodzić w szczegóły. Wystarczyło mu, że miał dostarczane składniki, a robociznę dorzucał do tego gratis, chociaż gdyby nie to pewnie nieźle by się wzbogacił.
-Tak myślałem. - Rzucił na wzmiankę o puchonach, a następnie jego mózg doznał olśnienia. -Shawn ma! Był z nim na zajęciach u Ezry, pamiętasz? - Przywołał wspomnienie z ostatniej lekcji działalności artystycznej, na której to krukon przyszedł jak zwykle w towarzystwie swojego śliskiego kompana.
Ostrożnie zaczął przelewać eliksir do czystych fiolek uważając, by ani kropelka się nie zmarnowała. Gdy już płyn znalazł się w naczyniach, potrząsnął lekko szkłem i zadowolony ze swojej pracy kiwnął głową. Natychmiast posprzątał stanowisko, zdejmując wyczarowaną wcześniej barierę.
-Chwila przerwy na pieszczoty. - Powiedział podchodząc do Ivary. Czuł zmęczenie nachodzące na jego organizm, ale nie mógł się mu poddać. Musiał wykrzesać z siebie jeszcze siły na wiele minut pracy.

//zt x2

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty08.11.20 21:58;

Zdarzenie losowe: 5 - wzrok

Komunikacja ze Solbergiem trwała w najlepsze.
Niedawno skończył zajęcia, kiedy to kumpel do niego napisał. Nim się obejrzał, a na Wizzengerze widniała nowa wiadomość, na którą to musiał spojrzeć. Przedmiot wręcz domagał się o mimowolną, widoczną atencję, gdy ten magicznie pokazywał, iż ktoś napisał i ktoś oczekuje od niego odpowiedzi. Nie bez powodu, oczywiście; zauważając kolejne mankamenty, kolejne zgrzyty, kolejne problemy, okazało się, że Ślizgon jakimś cudem zaczął borykać się z problemem w postaci utraty węchu, na co Lowell, leżąc na łóżku, zmarszczył mimowolnie brwi, zastanawiając się nad tym, w jaki sposób doszło do takiego zdarzenia. Tym bardziej, że kiedy sam Maximilian kładł się spać, wszystko pozornie było w porządku, a problemy pojawiły się rano. Nie wiedząc, co o tym sądzić, naprędce odpisał, że w sumie spotka się z nim za godzinę i tym samym sprawdzi, co tak naprawdę dzieje się ze zmysłem węchu u przyjaciela. Następnie, ignorując całą resztę, skupił się na wegetowaniu i tym samym na drobnym ćwiczeniu oklumencji, gdy, nim się obejrzał, oddał się w ramiona Morfeusza, gdzie czekał na niego sen.
Sen spokojny, sen pozbawiony koszmarów, sen dobry, chociaż bez większych spekulacji, kiedy to oddawał się w świat, gdzie ciało mogło robić to, na co miało ochotę, bez ingerencji w rzeczywistość. Chociaż, wydarzenie w nim występujące było całkiem dziwne; kobieta o dość specyficznych rysach twarzy patrzyła na niego, chociaż jej oczy były zakryte tak naprawdę materiałem, w związku z czym nie mogła w żaden sposób wychwycić jego detali. Czekoladowe oczy Puchona przez chwilę spoglądały na cechy charakterystyczne, starając się zapamiętać jak najwięcej, a stojąca przed nim niewiasta jedynie się uśmiechnęła, obracając powoli Kołem Fortuny.
Rota Fortunae.
Obserwował na to, co następuje, dzieląc szczęście i nieszczęście kompletnie przypadkowo pomiędzy poszczególne jednostki. Kojarzył ją doskonale - wiedział, że w pewnym stopniu jest ona osobą kierującą losem; boginią szczęścia i nieszczęścia. Widział jej uśmiech, chociaż po chwili przechodził on w neutralność, a kiedy próbował zrozumieć mechanizm, przyglądał się uważnie sterom zrządzenia losu. Zastanawiało go to mocno; zastanawiało go to, czy ma jakikolwiek wpływ na to, co może się wydarzyć - czy wszystko jest snem, czy tak naprawdę... ma jakiś sens? Znajdowanie się na krawędzi, między młotem a kowadłem, powodowało, iż zawsze stawiał wiele nieadekwatnie do tego, ile coś było warte. Rzucał pieniędzmi jak ktoś, kto ich nie szanuje.
Śmiech.
Śmiech ze strony Fortuny wybudził go z drobnego odpoczynku, zanim tak naprawdę zdołał cokolwiek zrobić. Otworzywszy oczy natomiast, które były normalne i nie posiadały żadnego defektu, nie zobaczył niczego; pustka, ciemność, otchłań zapomnienia, nic więcej. Widok, którego nigdy nie chciał uraczyć; zagłuszenie było tak ogromne, iż adrenalina niemalże natychmiastowo zaczęła płynąć w jego krwi, przyczyniając się do niekontrolowanych uderzeń serca pod sklepieniem żeber. Lowell, starając się zachować spokój, zamrugał parę razy, gdy leżał na łóżku, ale nic to nie dało. Próba przekonania się i obudzenia z potencjalnego snu - także. To nie był sen. To był tak naprawdę koszmar, który postanowił się ziścić, kiedy to obserwował boginię nakładającą szczęścia i nieszczęścia na poszczególne jednostki, a ona... postanowiła go ukarać dość dobitnie, odbierając wzrok tak samo, jak ona go nie posiada, gdy pełni swoją funkcję. Felinus próbował się uspokoić, ale nawet orientacja we własnym pokoju była zbyt trudna; prędzej samego siebie by skrzywdził, aniżeli cokolwiek zdołał zrobić. Nawet różdżka znajdowała się poza zasięgiem jego ręki, położona gdzieś dalej na biurku, którego nie potrafił odpowiednio zlokalizować; wkurzało go to, ale na pierwszy plan wydobywał się strach. Nie chciał tracić tego zmysłu. Był gotów poświęcić słuch, węch, nawet dotyk, ale nie, kurwa mać, wzrok.
Nie bez powodu, gdy nadal się nie uspokoił, spinając wszystkie mięśnie, postanowił się położyć i ponownie zamknąć oczy, ale tym razem bez efektu ponownego odejścia w marzenia senne; zamiast tego przypominał spłoszoną zwierzynę, tak dobitnie nieadekwatną do tego, co wcześniej reprezentował, że nawet zapomniał o spotkaniu ze Solbergiem. Jak miałby iść w takim stanie go diagnozować? Nie wiedział, a zamiast tego, poprawiając własne ubrania, chwycił się za niezwykle bolące blizny na podbrzuszu, by tym samym to wszystko jakoś przetrawić.
Jakoś.

@Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty08.11.20 23:53;

Po odstawieniu Julki w miejsce, gdzie mogła uzyskać pomoc, Max udał się za mury zamku i tam teleportował się prosto pod drzwi Felka. Miał naprawdę wiele mu do przekazania dlatego nie pierdolił się z pukaniem, czy dzwonieniem do drzwi (jak w sumie zawsze), tylko od raz wbił mu do korytarza. Szybko zorientował się, że Felka nie było w pokoju, więc musiał próbować szukać szczęścia na piętrze. Miał nadzieję, że puchonowi nagle coś nie wyleciało i wciąż ich spotkanie było aktualne. Zresztą ufał, że w takim wypadku by Maxa po prostu poinformował. W końcu napisanie wiadomości zajmowało tylko chwilę.
Pokonując kolejne stopnie, miał wrażenie, że coś jest nie tak jak powinno. Żadnych odgłosów, które zwykle wiązały się z obecnością domowników krzątających się po pomieszczeniach. Jedynie Ivara wyczuła obecność ślizgona i przydreptała do niego domagając się czułości. Solberg wziął ją na ręce i skierował się prosto do pokoju przyjaciela. Otworzył drzwi i stanął w progu, wpatrując się z niedowierzeniem w leżącego na łóżku Lowella.
-Serio stary, Ty jeszcze śpisz? - Powiedział, próbując tym samym dowiedzieć się, gdzie podziewała się świadomość Felka. Jeżeliby spał, Max poczekałby, aż ten się na spokojnie obudzi. Jeżeli jednak po prostu odpoczywał, to już była inna kwestia.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty09.11.20 0:05;

Nie widział nic.
Ciemność.
Zamartwiał się.
Nie wiedział nawet, co tak naprawdę wokół niego się dzieje. Słuch działał prawidłowo, choć i tak wydawał się być zagłuszony poprzez strach, który rozwinął się w jego sercu. Ziarenko niepewności, zasiane tak perfidnie przez jakieś bliżej nieokreślone moce, spowodowało pierwszy raz od wielu lat jego upadek. Nie potrafił w żaden sposób poskładać myśli, a sama oklumencja i jej nauka zdawały się zakończyć żywot właśnie z nadejściem tego wydarzenia. Utrata zmysłu nie byłaby aż tak stratna, gdyby nie to, iż to były oczy. Oczy, dzięki którym dostrzegał wiele detali, znajdował szczegóły, a przede wszystkim służyły mu do większości rzeczy. Mógł nie potykać się o przypadkowe meble, mógł widzieć twarze, zapamiętywać poszczególne informacje dotyczące sylwetki danej osoby, a teraz? Teraz czuł się perfidnie obdarty z tego, że aż po prostu nie miał siły, by wstać. I tak, nie miałoby to żadnego sensu, kiedy leżał w łóżku, przykryty częściowo kołdrą, bo świat zewnętrzny, no ba, nawet jego pokój, stał się dla niego zagrożeniem, którego nie mógł zlikwidować.
Nie bez powodu tak leżał. Nie wiedział, iż akurat przyjaciel postanowił sobie wejść, chociaż dziwne szmery spowodowały, że jego serce zaczęło bić mocniej, a sam - mimowolnie trząść. Od wielu lat tak naprawdę nie wiedział, co ma zrobić, a do tego ból podbrzusza objawiał się perfidnie wraz z nadchodzącym stresem. Nie tylko ciało się bało - także dusza, która w naczyniu ciała się znajdowała. Sylwetka nie bez powodu skierowana była w stronę ściany, a palce mimowolnie zapoznawały się z jej strukturą, jakoby próbując tym samym to wszystko zrozumieć. Cała ta sytuacja zdawała się być absurdalna z minuty na minutę.
Naciśnięcie klamki.
Ciało Lowella mimowolnie zadrżało jeszcze bardziej, kiedy to nie wiedział, z kim tak naprawdę będzie miał do czynienia. Był skulony, a oddech jego był niespokojny, na pograniczu nadchodzącej cichociemnie paniki, nad którą z trudem było mu zapanować. Nie bez powodu uspokoił się częściowo, gdy usłyszał znajomy głos, ale bladość jego skóry oraz próba wygrzebania się, skończyła się ostatecznie na skierowaniu wzroku gdzie indziej, niż stał tak naprawdę Ślizgon z Ivarą w dłoniach. Miał ochotę chwycić się za głowę, gdy czuł postępujący ból mięśni, a także w obrębie gardła, pomijając już dłoń skierowaną na podbrzuszu.
Jakby coś zabraniało mu wysłowić się.
Nie... n-nie śpię... — wydusił z siebie, a kiedy kotka miauknęła, mimowolnie powiódł wzrokiem wprost na nią, próbując się uspokoić. Cała ta sytuacja była dla niego bardziej przerażająca, aniżeli chociażby utrata jakiejkolwiek kończyny. Bał się cholernie, że to pozostanie, dlatego nie bez powodu był w szoku. Myśli kotłujące się pod kopułą jego czaszki powodowały napływ melancholii oraz złego podejścia do tego wszystkiego, a niemoc potęgowała stan, w którym się znalazł, gdy oparł się dłońmi o materac, zanim niezbyt dobrze wycenił odległość i o mało co nie skierował całego ciężaru w powietrze. — Max... ja... ja... nie widzę. K-kurwa, niczego nie widzę... co najwyżej ciemność... — zacisnął powieki, żałując, iż musi tak wyglądać słabo, a przede wszystkim bezbronnie.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty09.11.20 15:19;

Nie spodziewał się więcej komplikacji tego dnia. Był pewien, że więcej rzeczy jednego poranka nie mogło się wydarzyć. Dlatego też z dość lekkim sercem udał się do Londynu. Nienaturalna cisza w mieszkaniu Felka sprawiła, że to uczucie zaczęło Maxa opuszczać, chociaż jeszcze nie wiedział czemu.
Stojąc w drzwiach, gładził mięciutkie futerko Ivary, czekając na reakcję przyjaciela. Dopiero teraz zauważył nieznaczne drżenie, które z czasem zaczęło przybierać na sile, a gdy Felek się odezwał, uśmiech całkowicie opuścił twarz ślizgona ustępując trosce i przerażeniu. Nie wyobrażał sobie, jak to było być na jego miejscu, ale od razu w głowie Solberga pojawił się pamiętny dzień walki z boginem. Kompletna ciemność otaczająca ich w sali do OPCM była częścią strachu puchona i choć Max nie do końca to rozumiał, zastanawiał się, czy dzisiejszy stan Lowella ma z tym cokolwiek wspólnego.
-Nie martw się, coś zaradzimy. Jestem tu tylko ja i Ivara. - Powiedział, by nakreślić puchonowi sytuację, aby ten mógł się chociaż trochę uspokoić. -Stoimy w drzwiach, ale zacznę się trochę krzątać, więc usłyszysz pewnie jakieś hałasy. Musisz mi zaufać. - Nie chciał, by przyjaciel musiał zastanawiać się, co się dzieje wokół niego, a jednocześnie potrzebował trochę ruchu, by spróbować cokolwiek wymyślić. Przyszedł czas, by spróbował odwdzięczyć się za opiekę, którą zawsze otaczał go Felinus.
Nie puszczając Ivary z rąk, by przypadkiem nie wystraszył Felka gwałtownymi hałasami, zaczął grzebać w swoim kąciku, szukając czegoś, co mogłoby pomóc. Próbował zidentyfikować kilka nieopisanych fiolek, ale jego węch nie działał, a domyślał się, że to właśnie zapach eliksirów miał być tutaj równoznaczny z ich etykietką. Właśnie wpatrywał się w resztkę krwi jackalope, która mogła być użyta do jakiegoś antidotum, gdy doznał olśnienia. Szybko wstał, rozejrzał się i podniósł różdżkę Lowella przysiadając na krawędzi jego łóżka.
-Dotknę teraz Twojej ręki. Otwórz dłoń. - Powiedział, by puchon nie wystraszył się nagłego dotyku, a następnie włożył mu magiczny kijek do ręki. -Kojarzysz takie zaklęcie, jak Aviatores? - Zapytał, bo nie był pewien, czy puchon będzie wiedział, co ma teraz zrobić.


______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty09.11.20 16:13;

Sam Felinus też się ich nie spodziewał. Uważał, że dzień ten będzie prostym, pozbawionym większych niespodzianek oraz zrządzeń losu. Ono natomiast nie zamierzało odpuszczać w swoich poczynaniach, w związku z czym uśmiechało się perfidnie i spoglądało na niego swoimi potocznie sprawiedliwymi oczami, by tym samym zaproponować kolejną zabawę, lecz tym razem pozbawioną możliwości jej zapobiegnięcia. Nie bez powodu reagował wyjątkowo chaotycznie, a serce, znajdujące się pod sklepieniem jego żeber, zdawało się bić niezwykle szybko oraz mocno. Nie mógł widzieć. Ciemność przed jego oczami była po prostu czymś w rodzaju... niespodziewanej niespodzianki, w którą to nie chciał zaglądać, a która to została mu wepchnięta siłą do rąk. Jego reakcja była adekwatna do tego, co go tak naprawdę spotkało - we własnym domu natomiast nie miał żadnych hamulców, by się z tym jakoś ukrywać. Tłamsić w sobie wszystkie emocje i nie pozwalać przerażeniu wyjść na zewnątrz; uznał to za zdrowszą rzecz na jego psychice niż duszenie i czekanie na końcowy efekt w postaci znacznie większego wybuchu. Nie byłby on w celach iście celebrujących, a bardziej pokazujących ułomność jego psychiki, gdy napór pod kopułą czaszki stanie się tak intensywny, tak zacznie wrzynać pazury, iż po prostu... straci nad sobą kontrolę.
Chciał widzieć. Nie chciał być kimś, kto potrzebowałby pomocy przez większość czasu, na kogo ludzie patrzą z pobłażaniem oraz współczuciem, samemu czując, że należy mu pomóc. Chyba wtedy naprawdę by się zajebał czymkolwiek, aniżeli brnął w to wszystko, bo, jakby nie było, jedyny zawód, jaki mógłby wykonywać, to bycie pewnego rodzaju maskotką, nic więcej. Wkurzała go ta myśl, powodowała zdenerwowanie oraz drżenie, którego nie mógł powstrzymać. Nie cierpił p o m o c y. Nie cierpiał czuć zależności od drugiej osoby, dlatego nie mógł pogodzić się z tą myślą, starając się w jakiś sposób opanować własne myśli pod naporem wody, jaka to została w jego stronę posłana.
Zaradzimy...? — zapytał się kpiąco nadal drżącym głosem, gdy leżał, bo sytuacja, w której się znalazł, była dla niego bardziej tragiczna niż utrata węchu u Maximiliana. Bez węchu jeszcze idzie pracować, warzyć eliksiry, przygotowywać składniki. Bez wzroku to najwyżej mógłby włożyć sobie rękę do kociołka z gotującą się wodą. W tym stanie nawet by jej nie wyjmował, czując powolne niszczenie się tkanki, które dałoby mu trochę ulgi w tymże wszystkim. Powoli wstał, wbijając głowę w sam dół, zastanawiając się, jak z tą sytuacją sobie poradzić. Było to trudne. W cholerę trudne. — Ufam ci, ale... k-kurwa, co za dzień... Ty węch, ja wzrok. I co jeszcze... — zaczął wymieniać, próbując kontrolować własne wdechy, kiedy czuł, iż coraz bardziej słabo mu się robi, czego starał się nie okazywać. Do tego blizny, blizny cholernie bolały, a jeszcze bardziej miejsce, w którym to doszło do utraty... Co za zjebany dzień.
Powoli wsłuchiwał się w kroki, starając się tym samym zrozumieć, gdzie w przybliżeniu znajduje się Ślizgon, choć nie było to wcale takie proste. O ile umysł wyostrzył powoli inne zmysły, o tyle jednak nie mógł zbytnio, ze względu na postępujący stres oraz problemy, prawidłowo określić położenie przyjaciela. Przeczuwał, że ten znajduje się przy kąciku, aczkolwiek nie mógł być tego taki pewien, kiedy to nie widział. Do tego, nie miał przy sobie żadnej różdżki. Żadnej. Prędzej by się zabił w debilny sposób, szukając drewnianego patyczka, aniżeli za niego w sprawny sposób chwycił; nie bez powodu, kiedy usłyszał kroki we własną stronę, zacisnął mimowolnie powieki, jakoby przeczuwając nadejście czegokolwiek. Ataku. Zaklęcia. Bo mimo że ufał Maximilianowi w pełni, o tyle nie mógł być taki pewien tego, czy przypadkiem ktoś nie postanowił sobie wykorzystać sytuacji, w jakiej się znalazł. Drgnął, gdy poczuł, jak materac ugina się pod ciężarem na krawędzi.
Mhm... — mruknął tylko, wystawiając delikatnie dłoń oraz otwierając ją tak, by palce nie ściskały się w pięść. Bał się cholernie niewiadomego, a Fortuna postanowiła go ukarać, poprzez sen chyba, czymś tak okrutnie nieprawidłowym... Nie bez powodu reagował z należytą ostrożnością, kiedy to poczuł, jak różdżka z ostrokrzewu musnęła jego skórę i tym samym trochę pewniej zacisnął na niej własne opuszki. Ufał. Musiał zaufać, chyba że chce siedzieć w takim stanie i rozpaczać jeszcze bardziej. Nie bez powodu mimowolnie wziął głębszy wdech, zastanawiając się nad tym, co dalej powinien począć. — H-Hologram szpiegujący... — powiedział, na początku odtrącając sens czegoś takiego, by potem zrozumieć zamysł Solberga i spróbować rzucić zaklęcie, ale bez żadnego skutku; z różdżki wydobyło się parę iskier, ale nadal, niestabilność Puchona powodowała niestabilny przepływ jego magii.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty09.11.20 18:20;

Bezsilność związana z utratą wzroku musiała być okropna. Brak możliwości samodzielnego funkcjonowania odebrany przez coś tak prostego jak nagła ciemność spowijająca oczy. Solberg wiedział, że inaczej funkcjonuje się z czymś takim, jeżeli trzeba mierzyć się z podobną trudnością od urodzenia. Po raz kolejny odrzucił na bok swój błahy problem, by zająć się kolejną bliską mu osobą. Nie miał pojęcia, co to za pierdolnik się rozkręcał, ale miał nadzieję, ze to tylko chwilowe.
-Tak, zaradzimy. Może nie jestem uzdrowicielem i nie potrafię załatwić sztucznych oczu, ale nie zostawię Cię tak. - Powiedział stanowczo nim zabrał się do roboty. Chociaż sam do końca nie wiedział, czego tak naprawdę szukał.
-Brooks straciła wszystkie zmysły. Każdy, kurwa jeden. Zająłem się nią, ale ja pierdolę... - Powiedział elokwentnie, kiwając głową, gdy po raz kolejny obraz Julii pojawił się w jego myślach. Ciężko mu było patrzeć na krukonkę w takim stanie i miał nadzieję, że wizyta w szpitalnym jej pomoże. Był pod wrażeniem, że udało mu się pokonać z dziewczyną całą drogę z wieży kruków aż do skrzydła bez większych problemów. Może zamiast eliksirowarem, powinien zostać psem przewodnikiem.
Starał się jak najdelikatniej wykonywać wszystkie ruchy, gdy już znalazł się w pobliżu Lowella. Na szczęście mógł zlokalizować różdżkę puchona. Mógłby użyczyć mu swojej, ale każdy czarodziej wiedział, że cudzy kijek nigdy nie działa tak dobrze, jak własny i istnieje większe ryzyko jakiejś wpadki, a jeszcze tego im dzisiaj brakowało.
-Wzroku Ci nie przywróci, ale może trochę rozjaśni tę ciemność. - Wiedział, że nie jest to rozwiązanie idealne, ale nic lepszego w tej chwili nie mógł zrobić. Odsunął się nieco, by dać puchonowi przestrzeń do machnięcia różdżką. Niestety zaklęcie nie zadziałało jak powinno i zaskutkowało tylko kilkoma słabymi iskrami.
-Spróbuj jeszcze raz. Wiem, że jest ciężko, wiem że jest niekomfortowo, ale dasz radę. Musisz się skupić. Wyciszyć. - Próbował uspokoić jakoś puchona, nie wiedząc, czy to cokolwiek da. Był w stanie spróbować wielu rzeczy, by tylko jakoś mu pomóc. Najważniejsze jednak było to, żeby Lowell nie był teraz sam.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty09.11.20 19:48;

Aviatores: 6 ez

Nie zmieniłby nic.
Być może drzemka tylko i wyłącznie aktywowała nieznanego pochodzenia fatum, którego nie mógł za cholerę powstrzymać. Powietrze, posiadające wyjątkowo zrzędliwą naturę, zdawało się obecnie zatruwać jego płuca, przyczyniając się do ich wyniszczenia. Drobnymi krokami się uspokajał, aczkolwiek nadal, do pełnej harmonii pozostało naprawdę wiele, w związku z czym nie bez powodu zachowywał się tak, a nie inaczej. Wzrok to pierwszy i najważniejszy w sumie narząd, dzięki któremu człowiek, jak również inne istoty, mogą komunikować się ze światem. Nie wszystkie, ale to właśnie na tym bazuje informowanie samego siebie o potencjalnych zagrożeniach, niebezpieczeństwach lub robienie uników. I mimo że ludzie posiadają zmysł orientacji w terenie, o tyle jednak, przy drobniejszych zawahaniach, mógł on się stać wyjątkowo niekorzystny, przyczyniając się do kolejnych nieszczęść. Siedział zatem, czekając na jakieś zbawienie, jakiś cud, który pozwoliłby mu ponownie ujrzeć ściany własnego pokoju, biurko, Ivarę, Equinoxa pozostawionego na wolności samemu sobie poza obszarem zamieszkania, aczkolwiek prędzej czy później przybywającego do domu... Czarne skrzydła były doskonałym odzwierciedleniem tego, jak obecnie się czuł.
N-Nawet z tym... mieliby problem. — przyznał zaskakująco szczerze oraz spokojniej, kiedy to spojrzenie powędrowało za dźwiękiem wydawanym przez Maximiliana. Czekoladowe tęczówki szukały perfekcyjnego punktu zaczepienia, aczkolwiek i tak czy siak niczego nie widział, a wszystkie ruchy wykonywał wręcz instynktownie. Zaśmiało go to poniekąd, ale w dość negatywny sposób, oddając pod kopułą czaszki jego podejście do kwestii przeżytej utraty w Luizjanie. Uzdrowiciele nie byli w stanie załatwić mu sztucznych jąder obecnie, a co dopiero byłoby z oczami... na pewno zostałby wówczas ślepcem na stałe. Ścieżka, którą szedł, nieustannie posiadała zawiłości, a miła drzemka postanowiła przemienić jego spokojny dzień w kolejny koszmar.
Brooks? — podniósł brwi w zdziwieniu, zastanawiając się przez chwilę. Czy to jest, do jasnej cholery, normalne, że nagle uczniowie, jeden po drugim, zaczynają tracić zmysły? Co to za pierdzielony łut szczęścia się w nich odzywał? Nie wiedział, naprawdę... nie wiedział. Wirus? Zrządzenie losu? Ktoś w domu radośnie sobie rzuca klątwy i przyczynia się do takich, a nie innych sytuacji? Sam studiował wiele, ale nigdy nie przemienił myśli na zamiary, a zamiary na czyny, pozbawiając kogoś wzroku. Albo węchu. Albo wszystkiego jednocześnie. — To... to nie jest przypadek... — zacisnął mocniej pięść, pozwalając temu, by gniew począł pojawiać się pod jego sklepieniem czaszki, zamiast przerażenia. Przeczuwał w tym coś, nadchodzące nieszczęście, rdzewiejące od wielu lat schematy, ale obecnie... nie mógł nic zrobić. Bezsilność szybko przejęła triumf wewnętrznej agresji, za szybko. Zdenerwowało go to, ale jego obecność tak naprawdę niczego nie zmieniała. No, może podejście do tego wszystkiego powodowało, iż przeczuwał, że jest to coś, co dotyka po kolei każdego, ale nie wiadomo, z jakiego powodu.
Różdżka.
Oby... — mruknął, syknął poniekąd, wszak był zdenerwowany, iż musiał podejmować się tak dziwnych zaklęć, ale nie miał innego wyjścia, kiedy to pozostawał postawiony sam sobie. Co prawda miał obok Solberga, który się odsunął, co nie zmienia faktu, że rozwiązanie w postaci hologramu było chwilowe; pierwsza próba nie wyszła, na co był kompletnie przygotowany. — Jezu, mam nadzieję... że to nie pozostanie na stałe. — wymamrotał pod nosem, czując ponownie strach, ale wiedział, że nie może mu się poddać. Przy drugiej musiał naprawdę się skupić, marszcząc mimowolnie czoło, by tym samym z drewnianego patyczka wydobyć iluzję, dzięki której mógł widzieć. Mógł spoglądać. Mógł oszukać własne przeznaczenie, kiedy to, za pomocą hologramu, przystanął na jednym z biurek i uważnie przyglądał się otoczeniu. Tuż nieopodal, na jego łóżku, gdy wydawał się być nieobecny, siedział rzeczywiście Solberg, a to wszystko nie było w żaden sposób jakąś akcją mającą na celu zakopać go pięć metrów pod ziemią. Znajdował się nieopodal biurka, ale, gdyby postanowił pójść samemu po różdżkę, zapomniałby o fotelu znajdującym się tuż przy meblu. Hologram spoglądał pytająco, poniekąd zastanawiająco, ale powoli zapoznawał się ponownie z układem całego pomieszczenia, starając się zapamiętać jak najwięcej.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty09.11.20 23:24;

Domyślał się, że odtworzenie działającego narządu, jakim jest wzrok nie była prosta nawet dla uzdrowicieli, którzy posługiwali się magią. Można było skorygować wady, zaradzić zaćmie, ale nie przywrócić sprawność oczom, które nie wysyłały sygnału do mózgu. Cudowne odzyskanie wzroku nie istniało ani w magicznych, ani w mugolskich klinikach, co pokazywało, że zaklęcia i eliksiry nie są rozwiązaniem każdego problemu, jak mogłoby się wydawać większości niemagicznych osób. Wielu czarodziejów zdawało się też czasem o tym zapominać i nie zdawać sobie sprawy z konsekwencji, jakie mogą ich czekać.
-Jep. Znalazłem ją na ziemi w wieży kruków, całą we krwi. Mam nadzieję, że się do mnie odezwie, jak uda się im przywrócić ją do ładu. Jeżeli się uda. - Westchnął ciężko, bo nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że z dziewczyną mogłoby się coś stać poważnego i nieodwracalnego.
-A co innego? Wątpię, żeby był to jakiś wielki spisek. Tak naprawdę nikogo nie powinniśmy przecież interesować. Ewentualnie Julka, która gra w znanej drużynie, ale my...? - Zaczął swój głośny tok myślowy. Nie spodziewał się, żeby ktokolwiek chciał im w ten sposób zaszkodzić, a Callahan na pewno nie wpadł by na taki sabotaż. SLM nie podejrzewał, jako że nie angażował się nigdzie politycznie, a do tego ledwo co osiągnął wiek, który pozwala mu mieć cokolwiek do powiedzenia w tym temacie.
-Nie masz kompletnie pojęcia, skąd to się mogło zabrać? - Zapytał, gdy pierwsza próba skończyła się porażką. Był ciekaw, czy Felek cokolwiek podejrzewa. Mogło im to pomóc rozwiązać całą zagadkę.
W końcu oczom ślizgona ukazał się wyczekiwany hologram, który przysiadł na biurku, kierując na Maxa swoje ślepia.
-I jak...? Widzisz cokolwiek? - Sam za bardzo z tego zaklęcia nie korzystał i był ciekaw, czy zadziałało tak, jak zakładał. Chwilowy odpoczynek od wszechobecnej ciemności zdecydowanie by się puchonowi przydał.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty10.11.20 0:14;

Nie było mu do śmiechu,
kiedy to niczego nie widział. I był świadom właśnie problemu złożoności narządu, jakim jest wzrok. Oczy. Tęczówki. Siatkówka oka. Wszystko to pełni swoją rolę, a naruszenie może tak naprawdę spowodować nieodwracalne skutki. Nawet jeżeli próbował sobie wmówić, że to są tylko i wyłącznie przyczyny jakiejś bliżej nieokreślonej magii, nie potrafił się do tego w pełni przekonać. Jakby najczarniejsze scenariusze zdawały się przejąć władzę nad jego umysłem, a same myśli - w pełni przekonać się do tego, iż to nie jest chwilowe. Czuł się okropnie z tym wszystkim, dlatego nie bez powodu szukał jakiegoś tematu zastępczego, by zająć się pod kopułą czaszki czymś innym, niż tylko potencjalnym snuciem teorii na ten temat. Jak jednak miał to zrobić, skoro i tak czy siak nie potrafił się samemu odciągnąć od ciągłych przemyśleń? Na utratę wzroku nie ma żadnego, cudownego lekarstwa, stworzonego przez ręce najprawdopodobniej boskie. Tak samo na inne rzeczy; nie bez powodu zaczął się zamartwiać, bo przecież świat magiczny jest tak nieobliczalny, że nawet śpiąc można po prostu obudzić się nago w Zakazanym Lesie z nieznanego dla siebie powodu.
Hm. — o ile nie wydawała mu się przerażająca wizja zastania Krukonki w takim stanie, bo sam sobie łamał kości i miał dźgane prawie na wylot mięśnie, o tyle jednak zastanawiał go bardziej powód, dla którego była pokryta szkarłatną posoką. Sama siebie tak zniszczyła? Czy może ktoś postanowił wykorzystać jej brak reakcji na jakiekolwiek bodźce i zwyczajnie pobawić się w czysty sadyzm? Nie wiedział. — Rany przypadkowe, spowodowane brakiem bodźców, czy wyglądały na jakieś specjalnie zadane? — pytanie dość dziwne, aczkolwiek być może naprowadzające ich na dobry trop. Nie wiedział nic, nie widział nic, w związku z czym mógł działać tylko na własnej intuicji i tym samym potencjalnie dojść do pewnych wniosków, do których i tak nie był jakoś święcie przekonany. Zawsze ktoś mógł to wykorzystać. Gdyby obudził się w szkole, na pewno nie dałby rady wchodzić po schodach, a jeżeli za kółkiem to, o zgrozo, zapewne spowodowałby wypadek.
Kiedy podjął się chłodnej analizie, odnajdował spokój. Pozwalało mu się to skupić nie na sytuacji, w jakiej to się znalazł, a bardziej na tym, by odnaleźć rozwiązanie na tenże dziwny problem. Ciało przestało już drzeć, a kotka nawet wyskoczyła wprost na łóżko, na co mimowolnie, znowu, drgnął. Kierując jednak dłoń w stronę jej futra, uspokajał się powoli oraz subtelnie.
Weź, trzy osoby w ciągu... jednego? Tak, chyba jednego dnia, bo nawet nie wiem, jaka pora jest... straciły jeden zmysł lub wszystkie. To wygląda podejrzanie. — naprostował, nie zamierzając schodzić z wersji czystego przypadku, kiedy to odnajdował, już trochę zmęczony, o dziwo, spokój. Głaskanie zwierzęcia bardzo mu w tym wszystkim pomagało, dlatego nie bez powodu trzymał kotkę blisko siebie, nie zamierzając jej aż tak łatwo wypuścić. Kiedy musnął palcami różdżkę i nie udało mu się, usłyszał kolejne słowa ze strony Ślizgona, na które odwrócił się w jego stronę, ale nie mógł dostrzec niczego, oprócz pustki. No i zapewne nie wbił wzrok tam, gdzie powinien. — Trzy osoby, chodzące do tej samej szkoły. Ja z nikim nie utrzymuję żadnego bliższego kontaktu. Najchętniej podejrzewałbym, że jest to choroba, ale... — zawiesił się, zanim dokończył. — Choroba zazwyczaj nie atakuje losowo, a w konkretny układ. — wytłumaczył, zanim w ruch poszło zaklęcie, a sam dziwnie zniknął i nie było z nim kontaktu.
Korzystanie ze wzroku ptaka było dziwne, aczkolwiek skuteczne. O ile nie mógł odpowiedzieć na słowa Solberga, o tyle jednak, w tejże formie zwierzęcego szpiega, kiwnął głową, jakoby chcąc przekazać, iż tak, widzi wszystko. Długo nie było mu jednak dane pobawić się w tym wszystkim, kiedy to zapoznawał się z otoczeniem, jakoby próbując zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Nim się jakkolwiek postarał zwinąć z danego miejsca, siedząc chudymi odnóżkami na biurku, Ivara w pewnym momencie łypnęła wprost na hologram, a Lowell w nieprzyjemny sposób powrócił do swojego ciała, znów widząc tylko i wyłącznie czarny ekran, nic więcej. Znowu bez zmysłu wzroku, znowu bez kontaktu z otoczeniem; nie bez powodu ostrożnie położył się, wolną dłonią szukając poduszki, aż za nią nie chwycił. — Tak... widziałem. — wziął głębszy wdech, wyciągając ostrożnie dłoń do przodu. Zabawnie było określać swoją orientację w terenie, niemniej jednak ciche westchnięcie nie bez powodu spowodowało wydobycie z siebie pewnego rodzaju zmęczenia. — Oby... oby minęło. Ja... dam sobie rady sam w domu. — zapewnił go. — Nie trać czasu, naprawdę. — chciał, by to brzmiało spokojnie, aczkolwiek niepewność przedzierała się przez jego struny głosowe i wbrew jego woli barwiła biały materiał zdań.
Nie chciał pomocy.
Nie chciał niczego.
Chciał tylko zasnąć.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty12.11.20 2:35;

Czuł się dzisiaj tak bardzo bezsilny, a uczucie to niesamowicie go przytłaczało. Dwójka jego przyjaciół znalazła się w ciężkiej sytuacji, a on nie mógł nic zrobić, by jakkolwiek im ulżyć. Z Felkiem przynajmniej mógł się komunikować i próbować uspokoić go słowami. W przypadku Brooks, mógł tylko obserwować, jak dziewczyna porusza się niczym kukiełka, nie wiedząc nawet gdzie i z kim idzie. Był to zdecydowanie przerażający widok, którego nie chciał powtarzać.
-Wydaje mi się, że powstały przypadkiem, gdy upadła. A przynajmniej wyglądało, jakby upadła. - Nie znał żadnych odpowiedzi. Miał tylko milion pytań w głowie, ale prawdą było, że krukonka nie wyglądała na ofiarę jakiegoś ataku. Bardziej dziwiło go to, że reszta kruków nie przejęła się jej stanem i musiał zaciągać do odpowiedzialności jakiegoś dzieciaka.
-Wciąż jest dzień. Jakoś po obiedzie. - Nakreślił sytuację, bo skąd Felek miał przecież wiedzieć, skoro był ślepy. -Podejrzanie, czy nie my dochodzenia nie zrobimy. - Smutno, ale prawdziwie Bardziej przejmował go fakt, że to ludzie z jego otoczenia nagle oberwali. Miał nadzieję, że Lucjan jeszcze się trzymał i obiecał sobie napisać do niego, jak tylko wróci od Felka.
-Ty się znasz lepiej. Ale powiem Ci, że ktoś musiałby się srogo namęczyć, żeby tak nas załatwić, a raczej nikt w zamku nie ma takiej mocy. - Miał taką nadzieję, że nikt poza kadrą nie dysponuje podobną wiedzą. Pamiętając aferę z Cortez domyślał się, że od tamtej chwili żaden nauczyciel nie ośmieliłby się czegoś tak dużego odjebać.
Patrzył na hologram, który przytaknął mu głową. Nie wiedział dokładnie, jak to działa, ale jeżeli dawało jakąkolwiek tymczasową możliwość pomocy, Max cieszył się, że chociaż tyle mógł być użyteczny. Nie chciał, by Felek siedział tutaj sam, w ciemności, nie wiedząc kompletnie co się święci.
-To masz jakąś alternatywę. A jak nie minie, załatwimy jakiegoś uzdrowiciela. - Powiedział stanowczo wiedząc, że niewidomy Felek może i próbować stawiać opór, ale Max będzie miał znaczną przewagę.
-Zostanę. A nuż będziesz mnie potrzebował. Nakarmię Twoje ancymony i zrobię porządek w swoich rzeczach. - Powiedział, nie chcąc zostawiać przyjaciela samego sobie. Na pewno szybciej był w stanie zareagować stąd niż z zamku.
Tak, jak powiedział, tak zrobił i dopiero wieczorem, gdy Felek już zasnął, wrócił do Hogwartu.

//zt x2

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty12.11.20 2:40;

Odzyskał wzrok.
Na chwałę Merlina, na najwyższych, odzyskał wzrok. Oddanie się w drzemkę i obudzenie dnia następnego, spowodowało, iż począł ponownie widzieć. Może światło uderzalo to nader intensywnie, kiedy próbował się dostosować do nowych warunków, ale naprawdę spadł mu wtedy kamień z serca. Wszelkie spięte mięśnie poczęły wracać do swojego normalnego stanu, nawet jeżeli bolały i zdawać by się mogło, że ma do czynienia z pewnego rodzaju zakwasami. Dziwne uczucie błogiego stanu, kiedy to ciche westchnięcie ulgi wydobyło się z jego ust, przyczyniło się do otrzymania pewnego rodzaju energii, którą mógł wreszcie spożytkować. Widział każdy detal w pokoju - krzesło przysunięte do biurka, różdżkę z drewna ostrokrzewu, znajdującą się tuż na krawędzi drewnianego mebla,, do tego Ivarę śpiącą miło na stosie wcześniej przyszykowanych ubrań. Lowell zastanawiał się jednak, czy to nie jest kolejna iluzja rzeczywistości, dlatego nie bez powodu parokrotnie spojrzał w stronę wskazówek zegara wywieszonego w widocznym miejscu; wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku, kiedy to nawet chwycił za książkę. W książce natomiast litery nie skakały radośnie i powieść nie zmieniała koniec końców swojego znaczenia.
Powrócił.
Nie bez powodu pierwsze machnął wiadomość do Solberga, ogromnie się ciesząc z takiego stanu. Pióro niemalże natychmiast naskrobało literki, które posiadały pełne słowa, a słowa układały się w pełne zdania, co nie zmienia faktu, iż czuł się naprawdę lepiej. Wcześniej myślał, że mu to pozostanie na zawsze i będzie zależny od innych, niemniej jednak, ta noc, spokojna oraz zabezpieczona przed złymi snami, była jedną z najbardziej owocnych. Nie bez powodu również na szybko skoczył się myć, korzystając z wyjątkowo ciepłej wody oraz kąpieli w ramach swoistej nagrody dla samego siebie. Ziemia wydała swój plon, a wiedząc, że przyjaciel ma do uwarzenia jeszcze jeden eliksir, nie bez powodu czekał jego nadejścia, kiedy to narzucił na siebie ciuchy, przygotowując dwa kubki z mlecznym kakao, które to tak uwielbiał. Zanim Ślizgon nie przyszedł, a on, stojąc w przejściu, uśmiechnął się do niego szeroko.
Odzyskałem wzrok... Jezu, ale ulga... Ty też odzyskałeś węch, co nie? — powiedział, wypuszczając powietrze z ust i tym samym przechodząc z nim do własnego pokoju, usiadł na krześle i położył nogi na własnym łóżku, opierając się plecami o przyjemny fotel na kółkach. Dłonią chwycił natomiast gorące napoje, skupiając spojrzenie czekoladowych oczu na kubek w kształcie dyni, a dopiero potem na Maximilianie. — Kakao? — zaproponował, podsuwając w subtelny sposób napój, kiedy to siedział w pozycji półleżącej, jakoby zastanawiając się nad tym, jaki eliksir na tym razem uczeń do zrobienia. — Więc... Co tym razem? — zaintrygowany rzucił okiem w stronę przygotowanych składników.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty12.11.20 3:08;

Akurat siedział na wizzie w Wielkiej Sali, udając, że studiuje jakieś wyjątkowo ciekawe zagadnienie z zaklęć, z których chciał się trochę poduczyć, gdy dostał wiadomość od Felka. Tekst prawił o tym, że puchonowi wrócił wzrok i wszystko było już tak jak powinno. Ogromny kamień spadł z serca Maxa, który to od wczoraj zamartwiał się o swoich przyjaciół. Julka również napisała do niego, że wyszła już ze szpitala z kompletem swoich starych zmysłów. Dzień zapowiadał się naprawdę zajebiście, szczególnie, że sam ślizgon mógł cieszyć się aromatem świeżej kawy.
Skoro Felek zapraszał, postanowił skorzystać z zaproszenia i pójść dokończyć obiecany dla Julki eliksir. Ostatnio jakoś się zagadali i Max ogarnął tylko postarzający, a terminy goniły niemiłosiernie. Zjadł więc do końca śniadanie i zaczął tuptać w kierunku Hogsmeade, by stamtąd teleportować się pod dom puchona.
Widząc Felka z szerokim uśmiechem sam nie potrafił przybrać innej miny. Aż podszedł i przytulił go z radości, bo przecież kto mu zabroni. No, Ivara nie była najbardziej szczęśliwa, że jej właściciel dzisiaj otrzymał więcej czułości, ale Max nie miał zamiaru się przejmować.
-Tak, tak. - Pokiwał szybko głową. -Jak dobrze Cię widzieć, jak... No, jak widzisz. - Ostatnio elokwencją nie grzeszył, ale wiedział, że puchon rozumie, o co mu chodzi. Poszedł za Felkiem na górę i od razu pomaszerował do swoich gratów.
-Jak to się, stało? Samo z siebie? - Dopytał jeszcze w kwestii wzroku, by następnie chętnie przyjąć z rąk Lowella gorące kakao. Odłożył kubek na parapet i zabrał się do roboty.
-Dzisiaj nieco szybciej. Eliksirek euforii. - Powoli mentalnie zatracając się w pracy, zaczął przyszykowywać stanowisko tak, by wszystko znalazło się w odpowiednim miejscu. Jak zawsze, gdy pracował dla kogoś, miał przed sobą rozwinięty przepis, na wszelki wypadek.
Bazę przygotował w ciągu sekund i już zabierał się za kruszenie czółek szczuroszczeta.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees


Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia 12.11.20 11:45, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Online


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty12.11.20 10:07;

Poczuł ulgę.
Nie bez powodu postanowił się tym pochwalić od razu, wszak Maximilian o tym doskonale wiedział, że jego przyjaciel utracił wzrok. Pochwalenie się tym było w pewnym stopniu zdjęciem ciężaru ciążącego na duszy i na umyśle; pozwolił odetchnąć przemęczonym komórkom, które nieustannie wołały i dawały o sobie znać. Sam się ucieszył, gdy wreszcie wstał, widząc dosłownie wszystko; może za mgłą, może poza prawidłowymi wartościami, może o trochę wyblakłych kolorach, ale przecież widział i to się najbardziej liczyło. Że oczy spełniają swoją pierwszą, pierwotną funkcję, w związku z czym cieszył się wystarczająco mocno. Utrata zmysłów dla niego nie była zbyt korzystna; czuł, że gdyby stracił właśnie możliwość spoglądania na obiekty martwe oraz żywe, prędzej by się zarąbał gdzieś w piwnicy, nikomu o tym nie mówiąc, aniżeli dalej prowadził dziwną, częściową egzystencję.
Zaproszenie było proste, a sam Felinus był przygotowany na to, że Max może mieć inne plany. Okazało się jednak, iż kumpel z Domu Węża miał tak naprawdę dość ciekawe plany na spędzenie czasu u niego, zważywszy na idealne stanowisko do uwarzenia jakiegoś eliksiru, o którym jeszcze nie wiedział; sam odwzajemnił uścisk, czując to, jak ulga zapełnia jego serce i kamień zalegający na duszy znacząco się zmniejsza, aż niemalże całkowicie zanika w eterze zapomnienia. Kotka, kręcąc się dookoła, nie pokazywała radości z tego procederu i próbowała się między nimi wepchnąć.
Ciebie też dobrze widzieć, gdy wreszcie mogę widzieć nie tylko za pomocą Aviatores. — rzucił, uśmiechając się pod nosem charakterystycznie, ale za to w przyjazny i łagodny sposób. Prostym ruchem dłoni zaprosił go do środka, do pokoju, w którym to mogli pogadać, odpocząć i porobić to, co po prostu powinni - Max eliksir, on natomiast, po prostu rozpocząć swoiste nagradzanie samego siebie za uzyskany sukces w zakresie utraty narządku wzroku. Lowell chwycił od razu za kakao i od razu począł jego proste, pozbawione większej złożoności, picie. Mleczny napój okalał radośnie ścianki naczynia. — Samo z siebie. Obudziłem się i nagle odzyskałem wzrok. — podniósł kąciki ust do góry, spoglądając na Solberga tworzącego eliksir, o którym wiedział, iż ma działanie dość nietypowe, a przede wszystkim może uzależnić. Przypływ energii... on sam chyba wolał, aby kofeina radośnie sobie krążyła w jego obiegu i tym samym nasycała tkanki chęcią do działania. — Brak ci energii czy to znowu dla kogoś? — zapytał się, spoglądając na to, jak Solberg zajmuje się przygotowaniem odpowiednich składników i tym samym wywaru, który to jest mu potrzebny. Pogodność spojrzenia u Lowella była aż nadto zaskakująca; chyba powrót utraconego zmysłu przyczynił się znacząco do poprawy nastroju.
A w twoim przypadku? Jak odzyskałeś węch? — rzuciwszy prostym pytaniem, nie bez powodu jego spojrzenie wylądowało akurat na tej części ciała, by tym samym pogłaskać czarną kotkę i poczuć falę błogiego spokoju.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty12.11.20 12:49;

Chyba by zamordował Felka, gdyby ten postanowił nie poinformować go o poprawie swojego stanu. Maltretowałby przyjaciela wiadomościami, jak ten się czuje, bo przecież już sposób na chwilowe odzyskanie wzroku znał. Max sam dziwił się, że udało mu się wygrzebać z pamięci to konkretne zaklęcie, o którym kiedyś czytał. Przecież każdy wiedział, że mistrzem różdżki to on nie jest. Ostatnio co prawda szło mu coraz lepiej, ale do odpowiedniego poziomu, który zaspokoiłby jego ambicje, było mu jeszcze naprawdę daleko.
-Domyślam się, że to nie było zbyt wygodne, patrzeć na świat z trzeciej osoby. - Musiało to być doprawdy osobliwe uczucie, gdy można było tak po prostu wyjść ze swojego ciała i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. I to dosłownie.
Praca nad eliksirami w tym domu zawsze należała do przyjemności. Zawsze był czas na jakieś drobne pogaduszki z Felkiem i nadrobienie zaległości. W końcu nie zawsze dane im było pogadać na lekcjach. A tutaj zawsze czekało na niego wyborne towarzystwo i jeszcze lepsze kakao. Czy tam na odwrót.
-Tak po prostu? Przedziwne to... - Nie rozumiał całej tej sytuacji. Przecież zazwyczaj nie traci się wzroku, czy innego zmysłu, od tak sobie. Sam jednak zaczął dziś naprawdę doceniać węch. Aromat ciepłego kakao uderzał przyjemnie nozdrza ślizgona sprawiając, że jego żołądek zaczął się domagać słodkiego napoju. Najpierw jednak trzeba było przygotować wywar.
-Dla kogoś. Zdecydowanie nie potrzebuję teraz więcej energii, nie uważasz? - Wyszczerzył się, odmierzając kilka kropel krwi salamandry i dodając do pokrojonej skaczącej cebulki i mieszając składniki aż do zmiany koloru warzywa. Dopiero, gdy cebulka całkowicie wchłonęła płyn, dorzucił ją do eliksiru.
-W sumie, to nawet nie wiem. Jakoś tak przez ten wir wydarzeń zapomniałem o tym. No ale dzisiaj już jest wszystko po staremu. - Przyznał szczerze, wzruszając ramionami, jakby nie był to wielki problem. Skoro jakoś to minęło, to było dla Maxa najważniejsze.
-No to teraz chwila przerwy. - Wyregulował ogień i odstawił kociołek. Wywar musiał się teraz chwilę pogotować. Ślizgon wziął więc kakao i usiadł koło Felka, przy okazji organizując ponownie mur wokół swoich zabawek, by Ivara przypadkiem nie połasiła się na coś.
-] Ty też wyglądasz na zadowolonego z życia. Ostatnio widziałem Cię w podobnym stanie na jarmarku. Czyżby zbliżała się Blake reaktywacja? Podoba mi się ta wizja. - Może nie do końca przemyślał te słowa, a przecież była to czysta prawda. Nie zmieniało to faktu, że w sumie nie rozmawiali o tamtym dniu i jakoś tak nagle Max poczuł się dziwnie. W końcu może i byli incognito i bawili się zajebiście, co nie zmieniało faktu, że gdzieś tam głęboko w świadomości wiedział, że cały czas całuje Felka. Nie mówiąc już o całej reszcie. Normalnie nie byłoby to jakieś problematyczne, gdyby nie fakt, jak Felek zareagował ostatnio, gdy pod wpływem amortencji zbliżył się do ślizgona.
Kubek ze stygnącym kakao był nagle szalenie interesujący, gdy Max czekał na to, co powie przyjaciel. Czasem Solberg zapominał myśleć przed wypuszczeniem słów ze swoich ust.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty12.11.20 13:33;

Felinus znał zasady, znał konsekwencje braku powiadomienia Maximiliana o całym zdarzeniu, w związku z czym i tak czy siak nie zamierzał tego ukrywać. Poprawa stanu w jego przypadku naprawdę była widoczna, bo w sercu samego Felinusa pojawiła się ogromna ulga, której nie potrafił opisać słowami. Niemniej jednak zaczął doceniać, że ma dobrze w życiu, mogąc obserwować otoczenie za pomocą brązowych obrączek źrenic, w których kryło się czasami znacznie więcej, niż innym ludzkim wzrokom mogłoby się po prostu wydawać. Wolał ewidentnie widzieć własnymi oczami, aniżeli oczami istoty wyczarowanej, jakoby z trzeciej osoby, co było czymś w rodzaju nietypowego spektaklu. Wiedział, że nie może tak do końca funkcjonować, dlatego cieszył się, że odzyskał to, co zdołał wcześniej stracić. Jakoby takie życie nie miało dla niego żadnego sensu; jakby po prostu będąc kimś w rodzaju osoby ułomnej, wymagającej potrzeby i wsparcia innych.
Nie bez powodu kiwnął głową na jego słowa, tylko i wyłącznie je potwierdzając. Jakby nie było, strach przed utratą tego zmysłu był wówczas największy - i być może nie aż tak spory jak utrata kontroli nad własnym umysłem - co nie zmienia faktu, iż wizja była przerażająca. Jakby po prostu ciemność stała się jego tajemniczą sojuszniczką, która doprowadziłaby go na samo dno, do miejsca pełnego mułu, w którym człowiek, jako istota pozornie najwyższa, może po prostu wyżalić się i tym samym spędzić resztę czasu w samotności. Zanim wrota ciemności całkowicie nie pochłoną posiadanej w naczyniu duszy.
No, ja też się dziwię. Ale, najważniejsze, że wszystko powróciło do normy. — stanął u progu drzwi własnego pokoju, kiedy to wiedział, że utrata czegokolwiek, gwałtowna i nieplanowana, może być szokująca, ale ostatecznie wiedzieli, że mają do czynienia z pewnego rodzaju fatum, które nie działa zbyt długo. Felinus się cieszył z odzyskanego zmysłu i nie zamierzał go teraz tak łatwo oddawać, trzymając kurczowo, jak dziecko zabawkę, gdy coś nabroiło i musi zostać pozbawione kontaktu z nią. Kakao rozbudziło jego umysł, a mleczny posmak wypełnił usta, w połączeniu z nutami czekoladowymi. Obserwował od czasu do czasu piankę, która osadzała się na krawędziach kubka, zastanawiając się nad tym wszystkim. — Kto wie, co porabiasz po nocach... może potrzebujesz? — dodał zaczepnie, opierając się łokciem o własne kolano i tym samym, opierając się dłonią o policzek, wziął prosty, pozbawiony jakiegoś drugiego dna, wdech. Czyste westchnięcie, nic poza tym, kiedy jego usta wygięły się w charakterystycznym, widocznym uśmiechu. — No to pewnie jest jakieś chwilowe. Dziwne, że nie znamy przyczyny, ale gorzej by było, gdyby pozostało to na stałe. — Lowell przypomniał sobie momentalnie sytuację, gdy był kościstym kapitanem z wąsem. Całe jego organy oraz waga poszły w eter zapomnienia; spoglądając na to, jak ogień został wyregulowany, a płomienie mniej radośnie i mniej chaotycznie zaczęły podgrzewać wywar, szykował się do jakiejś epickiej rozmowy. Z najlepszym przyjacielem, no ba. Z nikim nie utrzymywał takiego kontaktu, dlatego dbał o tę relację najlepiej, jak tylko potrafił.
I zastygł, wpatrując się w kubek kakao, w którym jeszcze trochę napoju się ostało, gdy wszamał go raz po raz i obserwował jego upływ. Zastanawiał się nad tym wszystkim, a przede wszystkim nad drzemiącą pod jego kopułą czaszki panną Greenwood, którą zdołał stworzyć jako własne alter ego. I to nie zmieniłoby niczego, gdyby nie pięć ostatnich słów, znajdujących się w nowym zdaniu. Wcześniej się nad tym aż tak nie zastanawiał, ale teraz naprawdę zaczął myśleć, czy mu się to podobało - i owszem, podobało mu się. Nie pod względem fizycznym, bo nie czuł wtedy ekscytacji spowodowanej stykaniem się miękkich ust, a bardziej... psychicznym? Tak, psychicznym to dobre określenie. Jakby czuł, że stanowi kogoś ważnego, a poza tym ciepło, rozlewające się po sercu, było po prostu czymś, co pierwszy raz zaznał. I mimo że nie zamierzał się do tego przyznać, uczucie bliskości i zaufania odgrywało tutaj najważniejszą rolę. — No proszę cię... czy naprawdę dobry humor oznacza powrót Blake? Nawet ja przez chwilę nie mogę być bardziej szczęśliwy? — uśmiechnął się pod nosem, popijając kakao, kiedy to przerwał ciszę, w dość nieśmiały sposób. Kubek z napojem był nagle również bardziej intrygujący od rozmówcy. W przeciwieństwie do amortencji, to on inicjował kontakt. Nawet nie Greenwood, a po prostu on. I nie bez powodu w jego głowie pojawił się mętlik, który starał się jakimś cudem rozwiązać; tutaj nie mógł się wybronić, że był pod wpływem eliksiru. — A co ci się tak podoba, co? — trącił go nogą, bo przecież sam to powiedział, więc niech sam się wybrania, prawda?
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4267
  Liczba postów : 11909
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty12.11.20 14:56;

Utrata czegoś tak oczywistego otwiera oczy na fakt, jak niezbędne niektóre rzeczy w naszym życiu są. Ludzie zazwyczaj nie doceniali wielu udogodnień, dopóki te nie zostały im odebrane w ten czy inny sposób. Dobrze jednak, że Felek zdawał sobie sprawę z tego, jak upierdliwy Max może być, gdy przyjaciel postanowi olać update na temat swojego zdrowia.
Zaśmiał się słysząc słowa Felka, bo może i robił wiele dziwnych rzeczy, może i szlajał się czasem po damskich kiblach tylko po to by zapalić i może czasami wybierał się na nocne przechadzki po Zakazanym Lesie, ale ostatnio jakoś był wyjątkowo grzeczny w tym temacie.
-Zdziwię Cię i powiem, że śpię jak suseł. - Wyszczerzył się do kumpla. Od kiedy miał przytulankę od Julki dużo lepiej znosił noce, a eliksir spokoju pomagał mu w miarę bezboleśnie przetrwać dni. Wydawało się, że wszystko wyszło na prostą. Może wciąż nie było idealnie, ale Max już coraz rzadziej o tym myślał. Był zbyt zajęty żeby zawracać sobie tym głowę.
-To bez wątpienia. Musiałbyś wtedy otworzyć swoje trzecie oko i zostać ściemniacze..znaczy jasnowidzem. - Pokazał mu język, tradycyjnie pokazując swoje podejście do wróżbiarstwa i tym podobnych pierdół.
Upił mały łyk mlecznego napoju rozkoszując się ciepłem, jakie rozlało się po jego gardle. Kakao i tosty - niezapomniany smak tego domu. Uśmiechnął się pod nosem do tej myśli. Każdy miał jakieś specjały, które innym kojarzyły się z tą konkretną osobą, a Felek był właśnie mistrzem tej kombinacji.
Spojrzał lekko zaintrygowany na przyjaciela, gdy ten w końcu udzielił odpowiedzi. Sam Max miał pewne mieszane uczucia co do tej całej sytuacji i nie wiedział do końca jak odpowiedzieć na postawione przed nim pytanie.
-Co mi się podobało? - Nie ma lepszej metody na kupienie sobie czasu niż powtórzenie pytania. Max upił resztę kakao, ocierając wierzchem dłoni resztki, które zaległy w kącikach jego ust. -Chyba najbardziej ta zmiana podejścia. Dobrze było widzieć Cię szczęśliwego, nawet jak byłeś w ciele laski. - W końcu zaczął mówić. -No i sorry, ale z Blake dobra dupa była i nieźle całowała. - Puścił mu jeszcze oczko, kończąc w nieco luźniejszym tonie. Nie miał zamiaru robić uników, skoro sam temat zaczął. Może i nieświadomie, ale jednak.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Sponsored content

Dom nr 15 - Page 8 QzgSDG8








Dom nr 15 - Page 8 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 8 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 8 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dom nr 15

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 14Strona 8 z 14 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 14  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dom nr 15 - Page 8 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Mugolskie miejsca
 :: 
londynskie mieszkania
-