Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Rynek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Rynek  Rynek - Page 2 EmptySro Cze 12 2019, 05:40;

First topic message reminder :


Rynek


Otoczony niewielkimi domkami plac znajduje się w samym centrum osady. Choć początkowo właśnie na nim tętniło życie ludu Eneji, z czasem wszyscy doszli do wniosku, że jest tu zwyczajnie zbyt gorąco. Znaczna ilość straganów została przeniesiona do małych budynków, z których teraz o każdej porze dnia i nocy usłyszeć można wrzaski (i śmiechy!) towarzyszące targowaniu. Kupisz tutaj najprzeróżniejsze napoje, owoce, przysmaki i ręczne wyroby. Jeśli ładnie się uśmiechniesz, to z pewnością jakiś drobiazg wpadnie w twoje ręce zupełnie za darmo! Nic dziwnego, że tubylcy opuszczają rynek uginając się od kolorowej ceramiki, albo chwiejąc po tajemniczych drinkach.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3435
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptySro Sie 21 2019, 08:22;

Pomimo tego, że rynek stawał się stopniowo coraz bardziej tłoczny, zdołała wśród obecnych tubylców i przyjezdnych wyhaczyć kilka znajomych twarzy. Zanim jednak miałaby zdecydować się na kluczenie pomiędzy zbitymi grupkami ludzi i przeciskanie wśród tańcząco-drinkujących uczestników imprezy, postanowiła, że był to idealny moment na poczęstunek, zwłaszcza, że, jak zwykle, do jedzenia było jej najbliżej.
Zdecydowała się na pierwszego z brzegu daktyla, bo i tak była przekonana, że każdy został potraktowany innym dodatkiem i inne magiczne dolegliwości będą towarzyszyć jego łasuchującemu oprawcy. Kiedy poczuła smak, uznała, że chyba jednak się pomyliła, albo ktoś nie przyłożył się do obowiązków i część przysmaków została przez to nietknięta składnikami wywołującymi efekty uboczne. Jakże się myliła.
Kobieta stojąca przy stoliku z daktylami ewidentnie nie mogła powstrzymać rozbawienia i wpatrywała się w Moe z szerokim uśmiechem na twarzy. Davies zmarszczyła brwi i, czując na sobie niewygodny, kpiarski wzrok, w stresie mechanicznie sięgnęła w to samo miejsce, gdzie wcześniej, aby zagryźć niepokój kolejną porcją tutejszego specjału. Zdziwiła się, gdy zamiast wylądować na daktylu, jej dłoń uderzyła o nogę stolika. Jeszcze bardziej dotknęło ją, że blat nagle stał się wyższy. Kobieta odpowiedzialna za rozdawnictwo słodkich owoców też. Czy był to efekt zamierzony i wymierzony w łakomczuchów, aby sięganie po kaloryczne frykasy stawało się stopniowo coraz bardziej uciążliwe i wymagające? Tylko dlaczego jednocześnie wszyscy ludzie nagle wydawali się jacyś więksi?

Daktyle: 2
Efekt: 142 cm wzrostu

______________________

But I ain't worried 'bout it
Rynek - Page 2 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy, rażąco stonowana mimika
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 523
  Liczba postów : 1395
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptySro Sie 21 2019, 19:40;

Nie zauważyła u Leonela żadnych niepokojących objawów, a więc odetchnęła dyskretnie z ulgą. Asphodela obdarzyła bardzo uroczym uśmiechem na znak, że co najwyżej porozmawiają w wolniejszej chwili, bowiem sama jest już w towarzystwie innego mężczyzny, a nie wypada go zostawiać samego. Popatrzyła Leonelowi prosto w oczy i znów się zmartwiła.
- Jest tu jezioro z wodą pitną, widziałam je z oddali. Możemy potem tam pójść, jeśli chcesz, choć wolę, byś nie wypijał całego. Aż takie pikantne? Dziwne, że nie puściła ci para z uszu, bo to zazwyczaj standardowy dodatek. - jej podejrzliwość wobec daktyli się opłaciła, dzięki czemu oszczędziła sobie dodatkowych kłopotów. Rozumiała, że to dla zabawy, jednak za bardzo obawiała się dziwacznych efektów magicznych skoro jest w towarzystwie Leo. Wolałaby się nie wygłupiać i nie dać upokorzyć jakimś niepożądanym działaniem. Starczy jej picie drinków w Peke Yeke, gdzie transmutowali się połowicznie w zwierzęta. Wówczas byli sam na sam, więc miała inne podejście, zaś tutaj w otoczeniu tylu ludzi i bodźców do odebrania, wolała zaniechać.
- Daj znać, jeśli będzie za bardzo ci dokuczać pragnienie. - poprosiła gotowa mu asystować w drodze do namiotu starego uzdrowiciela. Co prawda obawiała się tego milczącego ciemnoskórego dziadka, jednak dla Leonela była w stanie postawić tam nogę. Oby nie było to konieczne.
Uśmiechnęła się nieco zakłopotana propozycją wyrobienia sobie tatuażu. Nie lubiła aż tak często odmawiać, jednak wolała być dzisiaj wesołym towarzystwem. Zraziła się nieco upadkiem z latającego dywanu.
- Zrób sobie ty tatuaż, a ja ocenię jakość moim profesjonalnym okiem artystki. Jeśli kiedykolwiek sobie zrobię tatuaż, to będę musiała go samodzielnie zaprojektować. Wiesz, spaczenie Swansea. Lubimy co własne, a i jakiegoś tatuażystę na pewno się w rodzinie znajdzie. - wyjaśniła nieco okrężnie i dyplomatycznie, a jednak nie kłamała ani nie musiała przyznawać się do niechęci związanej z szaleństwem. Ostatnimi czasy za bardzo zależało jej na opinii drugiej osoby, jeśli chodzi o maksymalne zredukowanie popełniania gaf czy zachowywania się w irracjonalny sposób. Ruszyła w kierunku stoiska z tautażami, skinęła dłonią, by Leo poszedł za nią i wybrał sobie swój wzór.
- Który cię interesuje?
Powrót do góry Go down


Leonel Fleming
Leonel Fleming

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : blizna po lewej stronie żeber
Dodatkowo : oklumencja
Galeony : 1037
  Liczba postów : 622
https://www.czarodzieje.org/t17243-leonel-fleming
https://www.czarodzieje.org/t17250-leonel-fleming#482708
https://www.czarodzieje.org/t17245-leonel-fleming
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptySro Sie 21 2019, 20:03;

Nie czuł się źle poza niepohamowanym pragnieniem, ale to uczucie było jednocześnie niezwykle upierdliwe. Miał wrażenie, że woda w ogóle mu nie pomogła, a w czasie, kiedy Elaine rozmawiała z Apshodelem zdążył już dopić ostatnie łyki pozostałe w butelce. Gdyby wiedział, że tak się skończy degustacja faszerowanych daktyli, pewnie darowałby sobie ten punkt wycieczki. W tym momencie zazdrościł chyba trochę swojej partnerce tego, że podeszła do lokalnych przysmaków z większą dozą ostrożności.
- Pikantne? Nie. Wtedy woda tylko pogorszyłaby sprawę. Chociaż… teraz też nie za bardzo pomaga. Słodkie jak diabli. Nie jestem przyzwyczajony do takiej słodyczy. – Westchnął ciężko, ale starał się nie koncentrować na swoich dolegliwościach i zająć czymś innym. W końcu na tę chwilę dość mocno się nawodnił i nie powinno mu się nic złego przydarzyć. Inna sprawa, że ta woda jakimś magicznym trafem bardzo szybko z niego wyparowywała i już powoli chciało mu się pić. Na razie przemilczał jednak temat. Stwierdził, że w jakiejś wolnej chwili uda się po kolejną butelkę wody lub po drinka.
- Sporo wypiłem, więc raczej się nie odwodnię, ale miło z Twojej strony, że się martwisz. – Odpowiedział jej rozbawiony, bo skoro i tak nie mógł sobie poradzić z efektami skonsumowanego daktyla, to chociaż wolał obrócić całą tę sytuację w żart. Pomyślał zresztą, że zawsze mogło być gorzej. Mógł się na przykład skompromitować czymś przed panną Swansea, a to pragnienie nie było jeszcze tak wstydliwe i żenujące. Na pewno zaś nie na tyle groźne, by musieli odwiedzać jakichś pustynnych szarlatanów.
Kiedy tylko podeszli do namiotu, w którym można było sobie zrobić wakacyjny tatuaż, uważniej przyglądał się twarzy Elaine i jej zachowaniu. Ciekaw był czy dziewczyna się przełamie i zdecyduje na odrobinę ryzyka.
- Niech Ci będzie, ale mam nadzieję, że kiedyś zaprojektujesz też coś dla mnie? – Zaproponował, przystając tym samym na jej warunki. Nie miał zamiaru jej przecież do niczego zmuszać. Nagle wpadł mu jednak do głowy pewien pomysł, który właściwie wiązał się również z tym, że znów cholernie zaschło mu w gardle. – Może zrobimy inaczej? Ja przyniosę nam drinki, a Ty w tym czasie wybierzesz wzór, którym będę musiał ozdobić ciało? – Mruknął z uśmiechem, zastanawiając się nad tym czy panna Swansea się zgodzi, a jeśli tak, to co zechce wytatuować na jego skórze. Nie obawiał się jej wyboru. Wierzył, że będzie to coś, co również mu się spodoba. Zresztą, nawet gdyby rozminęli się w upodobaniach, to przecież tatuaż znikał wraz z opuszczeniem Sahary.
- Z tego co widziałem mają likier daktylowy, kawowy, sezamowy, różany i z tamaryndowcem. Chyba żadnego nie pominąłem. – Wyliczył wszystko to, co zapamiętał z wcześniejszego spaceru. – Który panienka sobie życzy? – Dodał zaraz oficjalnym tonem, choć uniesione kąciki ust świadczyły o tym, że pozwolił sobie na niewinny żarcik. Niecierpliwie czekał na jej odpowiedź, bo jego przełyk domagał się kolejnej płynnej substancji. Szlag by to, kiedy to w ogóle minie? Miał nadzieję, że przestanie go tak suszyć chociaż do czasu wyścigu dumbaderów, bo jakby nie patrzeć, w takim stanie nie byłby w stanie skoncentrować się na prowadzeniu swego wierzchowca.
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy, rażąco stonowana mimika
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 523
  Liczba postów : 1395
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptySro Sie 21 2019, 20:23;

Nie mogła mu więcej pomóc niż próbować odciągnąć jego uwagi od dyskomfortu. Zaniechała więc kontynuowania tego tematu i napomknęła o tatuażach, z którymi warto się zapoznać mimo, że nie planowała ozdabiać swojego ciała. Nie miała nawet gdzie - zawsze wyobrażała sobie takowy na ramieniu, a te miała oszpecone i nie zamierzała ich nikomu pokazywać. Co prawda ukrywała je metamofromagią, no ale nigdy nie wiadomo czy nagły przypływ emocji nie odsłoni jej gorzkiej wstydliwej tajemnicy. Posłała mu pogodny uśmiech, kiedy docenił jego zmartwienie. I tak nie oberwał tym zbyt mocno, bowiem taki Elijah czasami nie miał życia przez zachowanie wiecznie zmartwionej siostry. Teraz nie chciała się mu narzucać za bardzo, więc poza krótko okazaną troską nie planowała pytać go co chwila jak się czuje, co nie znaczy, że nie czuła takiej potrzeby.
- Jasne, postaram się. - ucieszyła się z propozycji, bowiem będzie to możliwość do zaimponowania mu własnym talentem. Popatrzyła na szablony ze wzorami i aż palce ją świerzbiły, by zapoznać się każdym dziełem artystycznym. Ciekawa była ich stylu tatuowania... Jego druga propozycja sprawiła, że popatrzyła na niego oniemiała, a po chwili rozpromieniła się niczym słońce.
- Jesteś pewien, że mnie o to prosisz? - zapytała i krótko się zaśmiała, bowiem gdyby byli na bardziej żartobliwej i dokuczliwej stopniu relacji to z pewnością wykorzystałaby taką ufność. W tym przypadku poczuła się po prostu doceniona i dowartościowana. Posłała mu sympatyczny uśmiech. - Oczywiście, mi weź ten likier kawowy. Zobaczę czym różni się od tego, który mój tatko ma w barku. - poprosiła bez chwili namysłu, bowiem reszta likierów brzmiała egzotycznie i niebezpiecznie. Zachwycona prośbą Leonela nie zwróciła uwagi, że przecież właśnie zgodziła się wypić zagraniczny alkohol, który z pewnością będzie zawierał w sobie odrobinkę magii. Nie zauważyła tego, wszak jej wzrok uciekał już do szablonów. Gdy odszedł, zanurzyła dłonie w perełkach i sprawdzała dokładnie każdy ze wszystkich stron lecz żaden jej nie zadowalał. To, co Leonel miał mieć na ciele do końca wakacji powinno mieć jakąś symbolikę... gdy spotkali się tutaj pierwszy raz to transmutowali się połowicznie w zwięrzęta. Wybór więc był prosty. Gdy Leonel wrócił z likierami, podała mu szablon, który wybrała.
- Jest uroczy. - skomentowała dwoma słowami i wyczekiwała jego reakcji. Zgodzi się czy nie zgodzi?
Powrót do góry Go down


Leonel Fleming
Leonel Fleming

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : blizna po lewej stronie żeber
Dodatkowo : oklumencja
Galeony : 1037
  Liczba postów : 622
https://www.czarodzieje.org/t17243-leonel-fleming
https://www.czarodzieje.org/t17250-leonel-fleming#482708
https://www.czarodzieje.org/t17245-leonel-fleming
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptySro Sie 21 2019, 21:33;

W porównaniu z Elaine on zdecydowanie się takimi rzeczami nie przejmował. Blizny były dla niego czymś normalnym, naturalnym i świadczącym jedynie o tym, co się przeżyło. Podobnie nie miał nic przeciwko tatuażom, oczywiście w granicach rozsądku. Wszak nie pozwoliłby rysować pijanemu kumplowi po swoim ciele. Tak jak nie miał bowiem wpływu na ewentualne rany, blizny czy inne ślady walki, tak o zdobieniu swej skóry tuszą decydował sam. A nie oszukujmy się, że byłby niespełna rozumu, gdyby z własnej woli zdecydował się oszpecić. Ot, choćby właśnie tatuażami na całej twarzy, o których nie tak dawno temu rozmawiali przecież z panną Swansea.
- W takim razie pamiętaj o mnie, jeśli się zdecydujesz. – Nie był pewien czy rzeczywiście kiedyś to nastąpi, ale gdyby tak się stało, gotów był zrobić sobie tatuaż wraz z nią. Oczywiście według przygotowanego przez niego wzoru. Nie widział co prawda jej dzieł, ale domyślał się, że Elaine ma talent do rysowania. W końcu rzadko kiedy rozstawała się ze swoim ołówkiem i szkicownikiem. Widział zresztą z jakim zainteresowaniem jego towarzysza podeszła do namioty tatuujących tubylców. Mimo że sama nie chciała przelać żadnego wzoru na swoją skórę, tak z nieskrywanym entuzjazmem obserwowała efekty ich pracy. Cóż, trafił swój na swego.
- Bez ryzyka nie ma zabawy. – Odpowiedział jej z uśmiechem. – Poza tym, jeśli zechcesz się na mnie za coś zemścić, to nie odczuję tego dłużej niż do powrotu do Londynu. – Dodał zaraz jeszcze bardziej rozbawiony, bo nawet przeszło mu przez myśl to, że Krukonka może zdecydować się na jakiś żart. Nie obraziłby się, nie było to przecież nic, co pozostałoby z nim na stałe, żeby miał się o to pieklić. A jeśli musiałby przechadzać się przez kilka dni po wiosce z jakimś wstydliwym rysunkiem na ciele, jakoś by to strawił. Co najwyżej chwaliłby przy wszystkich Elaine za jej oryginalne poczucie humoru. Jej mógłby to wybaczyć.
- Twój tata specjalizuje się w kawowych likierach? – Zagadnął jeszcze, ale nie kontynuował rozmowy, bo chcąc nie chcąc musiał czymś ugasić swoje pragnienie. Machnął więc tylko ręką, pokazując tym samym, że za chwilę wróci, po czym udał się do stoiska, przy którym turystom rozdawane były różne smaki likierów. On także zdecydował się na kawowy. Po piekielnie słodkim daktylu wydawało mu się, że będzie to strzał w dziesiątkę. Wreszcie dostał dwa wąskie kieliszki na wysokiej nóżce napełnione ciemnobrązowym trunkiem. Podziękował i oddalił się z powrotem do swojej partnerki, która już „od wejścia” pokazała mu wybrany szablon. Trudno było mu się powstrzymać od uśmiechu, kiedy zobaczył na nim wilka.
- Pamiętne spotkanie w Peke Yake? – Pozwolił sobie przypomnieć, podając jej kieliszek. – Napijmy się za to, żeby było takich więcej. – Niekoniecznie chodziło mu o spotkania, podczas których transmutują się w półzwierzęce hybrydy, a raczej o sam czas spędzony w miłym towarzystwie. Tak czy inaczej stuknął swoim szkłem o jej szkło i wypił całą zawartość na jeden raz.
- No to podpatrzmy czy tubylcy dorównują Ci talentem. – Mały, niewinny żart jeszcze nikomu nie zaszkodził. Uśmiechając się do Elaine, zasiadł w wyznaczonym miejscu, oczekując na efekty pracy czarnoskórej kobiety. Z nudów rozglądał się po terenie festiwalu i wtedy zdał sobie sprawę z tego, że wszystkie panny kierują wzrok w jego stronę. Niektóre z nich puszczały mu nawet oczko. Cholera, z powodu pragnienia zupełnie zapomniał o tym, że również likiery doprawione są jakimś magicznym składnikiem.
- Tylko mi nie uciekaj z żadnym przystojnym Afrykaninem. – Zwrócił więc uwagę Krukonce, bo przecież dziewczyna wybrała dokładnie ten sam likier co on. Dopiero teraz dostrzegł więc, że również wielu młodych, atrakcyjnych chłopaków nagle zaczęło przymilać się do jego towarzyszki. Gdyby nie to, że siedział na fotelu tatuażysty, zaraz by ich rozgonił. Musiał jednak czekać, aż zajmująca się nim kobieta dokończy swoją pracę. Wreszcie oznajmiła, że dzieło zostało ukończone, ale Leo nawet tego nie zarejestrował, bo nagle poczuł się jakoś dziwnie, jakby znów się w coś transmutował. Zaraz po tym zobaczył, że jego dłonie są mniejsze niż zwykle, chyba stał się też parę centymetrów niższy, bo widział świat nieco inaczej. Przejrzał się w jakimś lusterku i zamiast swojej sylwetki zobaczył w nim wcześniej napotkanego chłopaka – @Asphodel Larch
- Poważnie? Dodają coś nawet do tych tatuaży? – Westchnął ciężko, z cierpiętniczą miną spoglądając na Elaine. Często mu ją wypominała, ale tym razem była ona jak najbardziej uzasadniona.

Liker: kawowy
Tatuaż: wilk
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy, rażąco stonowana mimika
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 523
  Liczba postów : 1395
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptySro Sie 21 2019, 22:28;

- Mścić się, na tobie, Leo? Doprawdy, ale masz pomysły. - wywróciła oczami i roześmiała się wobec takich bezpodstawnych podejrzeń. Jakkolwiek by się jej naraził to z pewnością nie wymyślałaby zemsty - miała na to zbyt łagodną naturę, choć małe żarciki czasami się przewijały w myślach i jeśli nie przerastały skali wyczucia, taktu i smaku to czemu nie? Przy tatuażach wolała jednak nie żartować. Niby znikają po opuszczeniu Sahary, ale kto wie czy magia nie postanowi spłatać psikusa? Mieli tyle czasu anomalie, więc nie zdziwi ją już nic.
Gdy wrócił z likierami, przyjęła wdzięcznie swój i podziękowała za fatygę. - Oczywiście, ale bez wyrastania ogonów, wąsów i kłów. - roześmiała się i stuknęła kieliszkami. Swój wypiła na dwa łyki, co poświadczało, że aż takiej mocnej głowy nie miała. Otarła usta i delektowała się przez chwilę smakiem.
- Hmm... dobre, bardzo dobre. Wyrazisty smak, dobra konsystencja... ciekawe czy można kupić w butelkach, zawiozłabym do Doliny. - uśmiechnęła się do Leo, gdy i ten wypił zawartość kieliszka. Zajęła miejsce gdzieś z boku i gorliwie przyglądała się procesowi tworzenia wybranego tatuażu. Kilka razy zapytała powoli i wyraźnie czy aby tatuażystka potrafiła ożywić malunek czy to Elaine ma zadziałać lecz uzyskała dobitną odpowiedź, że posiadają tę umiejętność. Pochylała się obok kobiety i uśmiechała do powstającego malowidła. Dopiero kiedy Leonel poruszył temat uciekania z tubylcami postanowiła się rozejrzeć i spróbować zrozumieć o co mu chodzi. Uniosła brwi dostrzegłszy, że co chwila ktoś się na nią ogląda i to w większości ciemnoskórzy mężczyźni. Nawet się nie zarumieniła, a jedynie wzruszyła ramionami.
- Raczej to taki by uciekał przede mną. Nie ma mowy, zostaję. Hm, masz sporo fanek... - zauważyła i zmarszczyła brwi, bowiem nie była pewna czy podoba się jej ta atencja ze strony płci pięknej kierowana do Leonela. Zupełnie jakby nikt nie widział, że Elaine stoi tuż obok. - Likier. - odpowiedziała na niewypowiedziane pytanie i się roześmiała. To złe nie było. Zaciekawiona szczerymi uśmiechami tubylców nie od razu zauważyła dodatkową zmianę.
- Asphi, co mnie tak straszysz? Uhh. - podskoczyła widząc go na miejscu Leonela. Zmarszczyła czoło i spróbowała znaleźć go wzrokiem. - Widziałeś Leo? Pewnie skoczył po wodę i nie słyszałam jak mówił... - zdziwiła się i nieco zmartwiła, jednak na widok przesympatycznej twarzy Asphodela rozpogodziła się i rozczochrała mu włosy. - Jak się bawisz, słońce? Nie pij likierów, są wzmocnione magicznie. - patrzyła na niego ciepło i z jakąś czułością bijącą z oczu. Cały Asphi, miała do niego słabość. Jak mały, młodszy braciszek, którego należy kochać i przytulać.

/Ela mówi do Leo w ciele Aspha, nie pomylić się XD
Powrót do góry Go down


Leonel Fleming
Leonel Fleming

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : blizna po lewej stronie żeber
Dodatkowo : oklumencja
Galeony : 1037
  Liczba postów : 622
https://www.czarodzieje.org/t17243-leonel-fleming
https://www.czarodzieje.org/t17250-leonel-fleming#482708
https://www.czarodzieje.org/t17245-leonel-fleming
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptySro Sie 21 2019, 22:47;

- Wolę dmuchać na zimne. – Odparł również z roześmianą buzią, bo oczywiście tylko sobie żartowali. Nie posądzałby jej o nic, choć z drugiej strony swoim komentarzem trochę ukrócił jej również możliwości wpuszczenia go w maliny. Niezależnie jednak od charakteru wybranego przez niego wzoru, był naprawdę ciekawy na co zdecyduje się jego towarzyszka i czy uda jej się trafić w jego gusta.
- Zdecydowanie. Dam znać po powrocie jak już załatwię wszystkie formalności związane z pubem. U mnie drinki nie będą niczym doprawiane. – Zapewnił ją o bezpieczeństwie zamawianego alkoholu, przypominając tym samym u nadal aktualnym zaproszeniu do Upswinga. Liczył na to, że po wakacjach szybko uda mu się dopiąć wszystko na ostatni guzik, bo już nie mógł doczekać się efektów pracy ekipy, którą pozostawił w budynku na czas swojego wyjazdu. Oby tylko niczego nie spaprali…
- Likier o niebo lepszy niż te faszerowane daktyle. Masz dzisiaj dobrego nosa do lokalnych produktów. Jeśli chcesz, podejdziemy później do stoiska i zapytam czy można kupić całą butelkę. – Odparł jeszcze przed całym procesem zdobienia jego ciała tatuażem. Już chwilę później siedział obok czarnoskórej kobiety, oczekując na efekty jej pracy. Wiele się przez ten czas wydarzyło. Najbardziej rozbawiło go jednak to jak Elaine uważnie doglądała pracy pani z plemienia Eneji. Zupełnie tak, jak gdyby chciała dopilnować, że wszystko wyjdzie tak jak to sama sobie wymyśliła.
- Co Ty nie powiesz… rozejrzyj się po swoich. Mam wrażenie, że ten na Twojej trzeciej zaraz wypręży klatę, żeby tylko namówić Cię na randkę. – Odpowiedział kąśliwym żartem na równie złośliwy komentarz panny Swansea. Droczyli się, a Leonel parsknął śmiechem, kiedy Krukonka wypowiedziała to słowo tabu. Likier. Cóż, mimo wszystko lepiej było być adorowanym przez większość tubylców niż przetransmutować się w zwierzę. Z drugiej strony, i w barze Peke Yake, i teraz, mieli z czego się pośmiać. Znacznie gorsze było to, co stało się później, a mianowicie fakt, że ciało Fleminga do złudzenia przypominało sylwetkę Asphodela. Co więcej, Elaine zaaferowana puszczającymi do niej oczko panami, zupełnie nie zorientowała się w sytuacji i faktycznie pomyliła go ze swoim gryfońskim kolegą. Przez moment myślał nawet, żeby pociągnąć tę farsę i sobie z niej zażartować, ale z oddali usłyszał rozmowę dwóch chłopaków, którzy wspominali coś o tym, że niedługo rozpoczyna się wyścig dumbaderów. Szlag, ale ten czas szybko mijał.
- Elaine, to ja. Leo. – Westchnął ciężko, bo trudno było się z tego wszystkiego wytłumaczyć. Nawet jego zachrypły głos (znów zaschło mu w gardle po tych faszerowanych daktylach) nie był wystarczającym dowodem na to, że jedynie jego wygląd uległ zmianie. Musiał pomyśleć o czymś innym. – Spójrz, te tatuaże też są wzmocnione magicznie. – Pokazał jej ramię, na którym wesoło hasał wybrany przez nią wcześniej wilk. Nie był to wzór prezentowany ochotnikom przez tutejsze plemię, więc po tym obrazie panna Swansea powinna zorientować się, że nie ma do czynienia z Larchem.
- Chodźmy, zaraz zaczynają się wyścigi, a nie ukrywam, że po drodze chętnie kupiłbym kolejną butelkę wody. – Dodał zaraz, co właściwie było kolejnym argumentem potwierdzającym jego tożsamość. Niezbyt dobrze czuł się w tym młodym ciele, ale mimo tego złapał Elaine za rękę i poprowadził przez tłum w stronę wyznaczonej na wyścig trasy. Stoiska z wodą niestety nie znalazł, ale zdawało się, że pragnienie powoli zaczyna ustępować, a i jego sylwetka powoli zaczynała przybierać na wzroście i na masie. Najwyraźniej wszystkie magiczne niespodzianki zostały „zaprogramowane” tak, aby ich efekty upłynęły wraz z rozpoczęciem głównej atrakcji wieczoru.
- To co? Mogę liczyć na to, że będziesz kibicowała z całych sił? – Rzucił jeszcze do Krukonki na odchodne, bo powoli zaczynali się zbierać instruktorzy, którzy mieli przekazać niezbędne wskazówki osobom biorącym udział w tej zabawie. Nie znał się na dumbaderach, więc nie chciał ominąć pouczającego wykładu.

zt. x2
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3435
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyCzw Sie 22 2019, 01:53;

Rozglądając się po powiększonych ludziach w powiększonym świecie nadal nie była w stanie odnaleźć nikogo znajomego. Być może wynikało to z tego, że tracąc sporą część swojego i tak już niezbyt okazałego wzrostu nie była zdolna do sięgania wzrokiem ponad głowy zebranych na rynku imprezowiczów. Festiwal wyglądał na grzeczny. Pełen magii, atrakcji, trunków i ludzi, ale w swym założeniu chyba nie pozwalał na różne, zdarzające się niekiedy nawet w Wielkiej Sali, kontrowersyjne, czy groźne ekscesy.
- Poproszę o coś do picia. - zadeklarowała bez skrępowania, gdy zbliżyła się do blatu z alkoholami, zupełnie, jakby faktycznie wczuła się w rolę dzieciaka. Reakcja na jej pojawienie się w namiocie była pełna śmiechów i pobłażania. Brakowało tylko, żeby ktoś poklepał ją po głowie i wskazał drogę do domu, albo wezwał rodziców. Nic zresztą dziwnego, skoro wzrostowo przedstawiała się mniej więcej jak pierwszoklasistka. Ale jakiś napój dostała. To było trochę jak sok z różnego rodzaju cytrusów, jednak na koniec zostawiało posmak sezamu. Mieszanka dziwna, ale przy jednorazowym eksperymencie całkiem nieźle dawała radę.
Po wypiciu otrzymanej mikstury, Davies uśmiechnęła się z wdzięcznością i wybiegła z namiotu. Jako, że jeszcze nie miała okazji odezwać się do kogokolwiek, nie zorientowała się, że zmieniła się w niej kolejna rzecz. Choć może to i lepiej, że nie używała głosu, skoro to właśnie on został dotknięty uporczywą, piskliwą metamorfozą.

'Likier': sezamowy

______________________

But I ain't worried 'bout it
Rynek - Page 2 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyCzw Sie 22 2019, 06:55;

Siedząc chwiał się na boki. Zamlaskał po zjedzeniu daktyla, którego smak drapał go w gardle. Próbował skupić wzrok na skrzacie-krzaku i usłyszeć co ten mu odpowiada. Zamroczony alkoholem umysł sam stworzył sobie słowa nieistniejącego stworzenia. Szelest brzmiał jak płacz, do Jeremy'ego tak zaskoczyło, że prawie przewrócił się w krzaki. - No ale czemu ryczysz, przecież ja ci pomogę przyjacielu i zobaczysz onimniepopamietaja. - kłykciami potarł powieki, bowiem zapomniał już o czym "rozmawiał" z krzakiem-skrzatem. Nie przeszkadzało mu to pleść głupot. Kiedy ktoś na niego wpadł z wkurzył się. - Ej, uważaj jak leziesz, bo go zdepczesz! - machnął gwałtownie rekoma, jakby chciał tego kogoś odpędzić niczym natrętną muchę. Z opóźnieniem podniósł głowę i zobaczył czerwoną znajoma twarz, na której widok zmarszczył podejrzliwie brwi.
- Oooo, zobacz, to Ca… Canelka. Ej, co tu robisz? Ale się spalilaś, byłaś na solarium? Ej, to mój ziomek, zobacz, tylko eee… - położył rękę na ramieniu skrzata (w rzeczywistości na gałęzi krzaka), nachylił się w jego kierunku, zachwiał i prawie wyrżnął twarzą w gałęziach i konspiracyjnym pijanym tonem "wyszeptał" pytanie. - Jak ty w ogóle masz na imię? - o dziwo (!) nie doczekał się odpowiedzi. Zmarszczył brwi i próbował myśleć. - Zawsztydził się, bo widzi taaaaaaaką ładną łaskę. Ej, ale pogłaskać go możesz. Chooodź, bo on smutny, mówię ci, muszę chyba napić się likieru. - miał problem z utkwieniem wzroku w dziewczynie, plótł od rzeczy szczere słowa będąc nieświadomie pod wpływem działania magicznego daktyla.
Powrót do góry Go down


Tom Falk
Tom Falk

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Galeony : 653
  Liczba postów : 312
https://www.czarodzieje.org/t8924-tom-falk
https://www.czarodzieje.org/t8933-falk
https://www.czarodzieje.org/t8934-kufer-toma#250268
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyCzw Sie 22 2019, 15:45;

Sama świadomość posiadania czegoś co nie jest dostępne dla innych czarodziejów sprawiała, że Tomowi poprawiał się humor. Na pewno czułby się bardzo wyjątkowo. Jednak czy to byłby najlepszy pomysł? Latający dywan można było jeszcze zrozumieć, ale dumbadery czy liski onyo? Nie wyobrażał sobie ich trzymać...w domu? Przecież nie mógł ich zabrać do Hogwartu. Zresztą nie był dobry z opieki nad magicznymi zwierzętami. Co jeśli zrobiłby większą krzywdę niż mieli tutaj? Może ten pustynny klimat im sprzyjał? Może faktycznie powinien był się bardziej do nauki przyłożyć. Nie wiedział co powiedzieć by nie wyjść na kretyna.
- posiadanie takich zwierzaków na pewno wiąże się z niemałą odpowiedzialnością. Ja ledwo radzę sobie z moja sowa- parsknął śmiechem, bo to akurat była szczera prawda. W czasie wakacji nie raz ją wypuszcza by sobie polatała byleby mieć choć trochę świętego spokoju. Jednak nie miejcie go za jakiego brutala! Kiedy długo nie wracała to zaczynał się martwić. Podrapał się po czuprynie i przechylił głowę w bok. Chłopak był z dość bogatej rodziny, ale nigdy się tym nie chwalił.Kiedy tylko trochę podrósł to znalazł sobie pracę a potem mieszkanie. Nigdy nie chciał od zastępczej matki pieniędzy. Czy gdyby poprosił to udało jej się dla niego załatwić dywan? Podzielilby sie nim z matem. Zwłaszcza, że tak ładnie mówił w liczbie mnogiej. On dla niego by to zrobił.
-Mnie gra w Therie uratowała. Czy to znaczy, że teraz przejdę do historii?- zaśmiał się. Sam czegoś podobnego nie słyszał, ale jak miał to inaczej nazwać? Dla niego wlasnie tak bylo. Czuł się na nowo odrodzony. Czuł się zauważony a nawet w pewnym sensie doceniony. Dawno tak się nie czuł. Może w takim razie powinni częściej grywać w niebezpieczne gry? Wcale by nie narzekał. Sprawdziłby swoje szczęście w kostkach. Może to była jednorazowa historia.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Los czasami z nami się bawi. Coś nam zabiera by coś nam dać- poruszył znacząco brwiami. Może taka była prawda? Los odebrał mu może chłopaka by postawić na jego drodze Matta. Towarzyskiego gościa, który wiedział czego chciał. Był słodki a zarazem pewny siebie i władczy. W łóżku na pewno sobie bardzo dobrze radził. Chyba za bardzo się zapędzał w tym wszystkim. Ale jak miał się ogarnąć kiedy on stał tak blisko niego i tak do niego się uśmiechał?
A potem zauważył, że dzieje się z nim coś dziwnego. Zupełnie jakby się dusił. W jego oczach nawet zauważył łzy. Próbował dokończyć to co mówił, ale mu się nie udawało. Po chwili i on usłyszał słowa jakiejś osoby. Czyli te daktyle nie były takie zwyczajne jak myślał. Matt teraz będzie szczery aż do końca dnia. A co z nim? Czy też trafił na takiego samego dlatego takie rzeczy mu mówił? Dopiero po chwili dotarło, że nie, że zjadł zupełnie innego. Zmniejszył go. Nim jednak zdążył coś powiedzieć to poczuł jego usta na swoich ustach. Zatkało go, ale nie proponował. Jego pocałunek był jak muśnięcie anioła, a jego serce od razu zaczęło trzepotać z radości i domagać się więcej i więcej. Jednak nim się ogarnął to ten przestał i nawet zaczął przepraszać. Gdyby tylko Tom był wyższy tych parę centymetrów to spróbowałby go również pocałować, ale tak niewiele mogę zrobić. Może i lepiej? Chłopak w tym momencie naprawdę wyglądał jakby żałował swoich czynów. Zwłaszcza kiedy odwrócił się do niego plecami! Może i lepsze było bo od ucieczki, ale jednak mu się nie bardzo podobało.
- nie spodziewałem się tego, ale dziękuję. Chyba o tym marzyłem przez całe wakacje- mruknął do jego pleców nieco zawstydzony. Nie chciał by to popsuło coś między nimi. Jeśli naprawdę żałował to powinien tak to zostawić. W każdym razie ruszył za nim zastanawiając wciąż się nad tatuażami.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyCzw Sie 22 2019, 18:48;

Słuchał Emily z zadowoleniem i ciężko było mu powstrzymywać się od głupich uśmiechów. Stęsknił się. Zniknął bardzo niespodziewanie - po wyjcu otrzymanym w Wielkiej Sali dopiął jedynie najważniejsze sprawy, by potem wyjaśnić nieporozumienia w Ministerstwie Magii. A kiedy to mu nie wyszło, nie miał już za bardzo możliwości na jakiekolwiek pożegnania. Potem zaś, w przebłyskach większej świadomości, cholernie żałował tego wszystkiego, co wydarzyło się w życiu jego znajomych, a co on ominął.
Odpowiedziałby jej na każde pytanie, gdyby tylko je zadała. Mefisto potrafił zdobyć się na szczerość, nawet jeśli miała go przy okazji zranić. Domyślał się, jak ciekawe musi być to drobne dziewczę, które miało szansę już więcej się w podobnej sytuacji nie znaleźć. Pamiętał, że kiedy jego ojciec wyszedł z Azkabanu, to sam miał masę pytań skłębionych na końcu języka. Kultura tłamsiła ciekawość, przynajmniej do jakiegoś czasu. Później... później Ślizgon już próbował się czegoś dowiedzieć, zawsze ostrożnie dobierając słowa. A ostatecznie stanęło na tym, że musiał przekonać się na własnej skórze.
- Wolałabyś w wakacje marznąć? Acz muszę przyznać... Na Saharze nie ma nawet wody, żeby się schłodzić... Nadrabiają kulturą? - Ostatnie pytanie było dość retoryczne, a Nox z zaciekawieniem rozejrzał się po rynku. Starał się skupić na, cóż, czymkolwiek, byle nie utonąć we własnych myślach.
- Tatuaże? - Poszedł za nią, zostawiając kieliszek przy barze. Przecisnęli się przez tłum i zostały im wręczone katalogi z dość prostymi, ale ciekawymi wzorami. Niczego innego nie można było spodziewać się po takim miejscu, w którym tatuaże robiło się niemal na czas. - Pasuje do ciebie. Gdzie? - Skinął lekko głową jednemu tatuażyście, którego zaciekawiony wzrok przesuwał się po wilkołaczym ciele. Sam miałby nieco większy problem z doborem miejsca... - Tylko ta tymczasowość... wpadłabyś do mnie jeszcze kiedyś, mm?
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Student Slytherin
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : -72
  Liczba postów : 1809
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyCzw Sie 22 2019, 20:10;

Pytań miała masę, ale nie chciała ich zadawać i męczyć nimi chłopaka. Może kiedyś faktycznie coś ją tknie i nie uda jej się tak bardzo powstrzymać ciekawości. Póki co jednak, zależało jej, żeby on oderwał od tego myśli i dobrze się bawił na krótkiej wycieczce. Bądź co bądź, zasługiwał na porządny odpoczynek. Nie wiedziała, czy taka impreza to dobre miejsce na złapanie tchu, ale myśli z całą pewnością umiała odciągać.
Likier był całkiem smaczny i chociaż nie wyczuła żadnych ubocznych efektów, to niedługo po jego wypiciu, męskie spojrzenia zaczęły ją dość mocno peszyć. Nie miała pojęcia o co chodzi, ale starała się koncentrować na Mefisto, a nie na dziwnych tubylcach, którzy zaczynali ją lekko przerażać.
- Jasne, że tak. Nie ważne jak jest zimno, zawsze można wziąć kolejny sweter, a tutaj to co? Już się bardziej nie rozbierzesz... - pokręciła głową, wyraźnie niezadowolona tym stanem rzeczy. Przyglądała się wzorom uważnie i ten wskazany rzez chłopaka, faktycznie bardzo jej się spodobał. - Może nadgarstek - zwróciła się do tatuażysty i usiadła na wskazanym miejscu. Spojrzała znowu na chłopaka. - Oczywiście, jeszcze pewnie nie raz. A ty przyjdziesz do mnie? - uśmiechnęła się, bo już miała wszystko zaplanowane i od września ruszała z własną "działalnością". Mefisto na pewno jeszcze o tym nie wiedział, bo nie miał skąd, ale znał jej ciągotki w tym temacie. - Po powrocie zaczynam. Nie wiem jeszcze do końca gdzie, chyba w mieszkaniu... ale zobaczymy - stwierdziła, bo jej mieszkanko było malutkie, ale pewnie było najwygodniejszym miejscem na tego typu działania. W między czasie, mężczyzna już ją tatuował. Siedziała niewzruszona, bo w porównaniu z prawdziwym (dodatku mugolskim) tatuowaniem, które przeżyła na fotelu u Mefisto, to było nic. Kiedy mężczyzna zakończył swoją pracę, wstała i uśmiechnęła się, przyglądając się małemu rysunkowi. Trwało to jednak tylko chwilę, bo zaraz, patrząc wprost na swoją rękę, dostrzegła ich znacznie więcej. Właściwie, to nie była już nawet jej dłoń. Spojrzała na świat z zaskakującej jak na siebie wysokości i zmarszczyła nos, przyglądając się sobie na tyle na ile było to możliwe. A później, stało się coś jeszcze dziwniejszego - zerknęła do przodu i zobaczyła... siebie. We własnej osobie. A może właśnie nie?
- Co jest? - wyrwało jej się w szoku.
Powrót do góry Go down


Elazar Grimm
Elazar Grimm

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : Lekko kulawy chód, kręcone włosy
Galeony : 22
  Liczba postów : 19
https://www.czarodzieje.org/t17456-elazar-grimm
https://www.czarodzieje.org/t17455-elazar-grimm
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyPią Sie 23 2019, 00:30;

Nie znosił festiwali. Zbiegowisk, rykowisk, koncertów, potańcówek, balów, przebieranek i dyskotek z zaczarowaną świecącą kulką projektującą obraz Ministra Magii z opuszczonymi gaciami. No, może to ostatnie było znośnie - raz tak zrobili ponoć na jakiejś "imprezie" w Hogsmeade, a wieści szybko się roznoszą.
A co się robi, jak się gdzieś bardzo nie chce być? Ludziom na złość oczywiście. Nikt go tam co prawda nie trzymał, ale każde wytłumaczenie do utarcia komuś nosa jest dobre.
Szyderczo uśmiechnął się w kierunku swojego starego znajomego,(@Asphodel Larch) kiedy ten zirytowany zwrócił się do Grimma. Kiedyś byli dobrymi kumplami, może nawet dałoby się ich nazwać przyjaciółmi, ale przyszedł okres, kiedy Asphodel pasowany został na rycerza i zaczął wszędzie wozić się na białym koniu, co stało się różnicą nie do przeskoczenia. Niezwłocznie jednak odwrócił się w stronę Emily, której nie widział już dość długo.
- O, wybacz. - rzekł w stronę dziewczyny uśmiechając się, po czym skinął głową i oddalił się - widział, że była zajęta rozmową z kimś innym i nie chciał przeszkadzać. Postanowił pokręcić się trochę po okolicy, ale nie specjalnie kusiło go próbowanie tutejszych... specjałów kuchni, jeśli tak to można nazwać.

Był to chyba jakiś rodzaj awersji (przyszło) zawodowej. Cholera wie, co może się stać jak połknie jakieś dziadostwo. Mógł mu, na przykład, wyrosnąć drugi penis, co byłoby przykre, bo byłby równie bezużyteczny co ten pierwszy,
Grimm oparł się o pierwszą lepszę deskę i ze skrzyżowanymi rękami obserwował otoczenie, choć i tak bardziej zajęty był własnymi myślami. Może się jeszcze przecież wydarzyć coś ciekawego.
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyPią Sie 23 2019, 14:22;

Posiadanie czegoś wyjątkowego, czego nie mają inni czarodzieje z pewnością byłoby świetne, chociaż Matthew w tym przypadku nawet o tym nie pomyślał. Ot, po prostu uwielbiał sport, a ta krótka przejażdżka na latającym dywanie przypadła mu do gustu. Był także wielkim fanem magicznych stworzeń, więc nic dziwnego, że kiedy tylko zobaczył dumbadery i onyo, od razu pomyślał, że chciałby takie mieć w domu. Z magicznym wielbłądem mógłby mieć jednak problem, czego by nie powiedzieć był dość sporawy i pewnie potrzebował równie dużego wybiegu. Nie obraziłby się jednak, gdyby mógł stąd zabrać któregoś z pustynnych lisków. Mimo swej dzikości zdawały się o wiele mniej problematyczne.
- To na pewno, ale jeśli znasz się na rzeczy, to myślę że na spokojnie można sobie z tym poradzić. Po powrocie do Londynu pomyślę chyba o zrobieniu licencji. – Odpowiedział z uśmiechem, przypominając Tomowi, że z opieki nad magicznymi stworzeniami zwykle łapał same wybitne, i to nawet wtedy, kiedy ogółem miał znacznie gorsze oceny. Teraz z wiadomych względów, starał się w szkole o wiele bardziej. Chciał przecież wrócić do drużyny quidditcha, a bez realnych oznak jego poprawy, grono pedagogicznego w życiu by na to nie pozwoliło.
- A jak będziesz miał jakiś problem ze swoją sową, to dawaj znać. Już ja ją ugłaskam tak, by nie sprawiała Ci żadnych kłopotów. – Dodał żartobliwie, bo w rzeczywistości nie miałby pewnie żadnego wpływu na relacje Falka z jego własnym ptakiem pocztowym. Mógł co najwyżej dać mu kilka wskazówek jak ma obchodzić się ze swoją sową, ale to przede wszystkim na nim spoczywała odpowiedzialność.
W kwestii bogactwa wolał się już nie wypowiadać. Nie pochodził z biednej rodziny, wszak jego ojciec był emerytowanym, słynnym zawodnikiem quidditcha. Nie mieli jednak też tak wypełnionej galeonami skrytki, żeby co chwila prezentował sobie coś tak drogiego jak latający dywan czy afrykańskie, magiczne stworzenia. Pieniędzy nigdy mu nie brakowało, choć czasami fantazjował co by sobie nakupował, gdyby faktycznie nie musiał liczyć złotych monet. Fajnie byłoby trochę poszastać.
- Chyba nie, a szkoda. W swoim podręczniku podczepię jakąś stronę z Twoją podobizną. – Znów zażartował, bo niestety za takie „zasługi” raczej nie przechodziło się do historii. Musieliby pomyśleć o czymś innym, jeśli chcieliby zostać bohaterami książek czytanymi później przez wiele pokoleń.
To, co wydarzyło się później było w ogóle ogromnym chaosem. Wypity wcześniej likier w połączeniu z zaczarowanym, faszerowanym daktylem dawał strasznie dziwne efekty. Może to jednak i lepiej, bo dzięki takiej mieszance Matthew zrobił coś, na co pewnie obaj by się nie zdecydowali jeszcze przez dłuższy czas, a przecież każdemu z nich się to podobało. Inna sprawa, że Tom miał chyba o nim nie do końca zgodne z prawdą wyobrażenie. Gallagher może i był pewny siebie, ale nie jeśli chodziło o relacje męsko-męskie. A czy byłby dobry w łóżku? Zabawne i trochę dla niego wstydliwe, ale nie miał zielonego pojęcia, bo nigdy nie miał okazji spróbować, chociaż chciał. Spotykał się tylko z jednym facetem, a ten „rzucił go”, kiedy dowiedział się, że Matt nie jest jeszcze pełnoletni. Wyglądał więc może i na władczego, pewnego siebie gościa, ale pozory lubiły nieraz mylić. W bliższej, intymnej relacji trochę blokowało go to, że nie miał żadnego doświadczenia, chociaż pragnął nadrobić zaległości, móc pokazać się z jak najlepszej strony.
- Też chciałem to zrobić już od jakiegoś czasu. Chyba trochę się bałem. – Tym razem nie musiał się nawet dusić, co świadczyło o tym, że mówi prawdę. Stwierdził, że szczerość będzie najlepszym rozwiązaniem, chociaż ciekawie było z pewnością usłyszeć jak Matt sam z siebie przyznaje się, że czegoś się jednak boi. Zwykle milczał jak grób, próbując zgrywać twardziela. Teraz był jednak z siebie dumny, a dodatkowo cieszyła go reakcja Toma.
- Patrz na to! Genialny! – Wykrzyczał nagle, kiedy dotarli do namiotu z tatuażami. Od wejścia wypatrzył wzór dla siebie (klik). – To ja już wiem, jaki wezmę. A Ty, co chcesz sobie wytatuować? – Zapytał wyraźnie zaciekawiony, bo dostępnych wzorów był wręcz multum.
Powrót do góry Go down


Tom Falk
Tom Falk

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Galeony : 653
  Liczba postów : 312
https://www.czarodzieje.org/t8924-tom-falk
https://www.czarodzieje.org/t8933-falk
https://www.czarodzieje.org/t8934-kufer-toma#250268
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyPią Sie 23 2019, 22:59;

Kolejną rzeczą jaka ich łączyła to było zamiłowanie do sportu. Mimo, że Tom nie był dobrym chłopakiem którego się przedstawia rodzicom z dumą i zdecydowanie przesadzał z używkami to uwielbiał i tak sport. Uwielbiał latać na miotle, jeździć samochodami i je naprawiać, biegać i wiele innych rzeczy. Mimo że na latającym dywanie był tylko chwilę to i tak mu się spodobało. Był pewien, że gdyby wskoczył na niego jeszcze raz to zdecydowanie lepiej by mu poszło. Miał dziwne wrażenie że Mattowi też całkiem dobrze by poszło. Może po prostu nie wiedzieli czego się spodziewać? Może to był stres albo zaskoczenie? W jego wypadku nieuwaga. Mógłby dać z siebie więcej.
- To wcale nie taki zły pomysł. Sam bym zrobił licencję, ale wiesz jak jest- wzruszył ramionami. Trochę tych kursów już miał za sobą. Kurs barmanski, kurs na mechanika samochodowego, kurs na prawo jazdy… nie widział sensu wydawania teraz więcej pieniędzy. Nie zarabiał nie wiadomo ile. Rzucił pracę jako barman by robić to co lubi i w czym był dobry. Latające samochody. Niewidzialność dla mugoli, ekscytacja, magia. Nie miał pojęcia co będzie robił kiedy już uda mu się skończyć w końcu studia. Nie wiedział czy nadal będzie czuł tę ekscytację w żyłach i będzie chciał kontynuować swoją pasję, ale na razie mu to w pełni odpowiadało. Matt na pewno mógł sobie pozwolić na niejedną licencję. Mimo że slizgon był od niego młodszy to widział jego zapał do nauki. Przynajmniej z niektórych przedmiotów. Człowiek nie ze wszystkiego mógł być dobry przecież.
Zaśmiał się. Jego sowa na pewno polubiłaby Matta. Była bardzo udana i energiczna. Czasami nawet robiła sobie dowcipy. Ile to Tom razy myślał, że coś jej się stało i zdechła, a ona tylko chciała na siebie uwagę zwrócić i udawała! Zwariować można było z tym ptakiem. Może jeśli miałaby towarzystwo jego przyjaciela i innej sowy przeszłaby jakąś przemianę? Tak jak Tom przeszedł przemianę za pomocą jego?
- wiesz, jeśli o nią chodzi to ja w cuda nie wierze i nie chcę jej ci zwalać na głowę. Kiedyś miałem nadzieję, że jej się znudzi i stanie się spokojniejsza, ale się przeliczyłem. To kochane ptaszysko, ale uwielbia towarzystwo innych. Uwielbia być głaskana i doceniana- parsknął śmiechem. Z jego sowy wychodziła typowa kobieta. Jeśli jej się nie powiedziało czegoś miłego to zaraz się puszyła i nie uspakajala dopóki nie dostała jakiejś przekąski.  
- możesz się śmiać, ale jeszcze kiedyś wyląduje na kartach czekoladowych ząb chociaż- sam parsknął śmiechem. Nie musiał nigdzie jego podobizny doczepiać. To nic mu by nie dało, jemu wystarczyło że sam czuł się kimś wartościowym. Miał marzenie być wielkim czarodziejem i pokazać światu, że kogoś kto tyle lat powtarza tę samą klasę też na coś stać. Może i nie uda mu się tego spełnić, ale nadzieja ponoć umiera ostatnia.
- w takim razie bardzo się cieszę, że to zrobiłeś. Mam nadzieję że to nie jedyny raz - może na zakończenie wakacji powinien zaprosić go na jakiegoś drinka? Może uda im się jeszcze pobyć w namiocie sam na sam? W walizce jeszcze sporo miał napojów alkoholowych. Mógł też załatwić jakieś jedzenie i świeczki. Jednak czy to nie byłoby lekką przesadą? Może powinien do tego podejść z dystansem i tak po prostu się do niego zbliżyć bez obawy, że to może ich całą przyjaźń skreślić? Może nawet pokazałby mu w łóżku co i jak i następnym razem poszłoby mu chociaż gładko? Oczywiście wolałby by to odbywało się z jego uczestnictwem ale zawsze coś.
- całkiem niezły wybór. Ja chyba zdecyduje się na coś większego. Ma coś w sobie- Hogwart. To miejsce do którego nie chciał iść. To miejsce które nie chce opuszczać. Gdyby nie ten tatuaż to pewnie zdecydowałby się na jakiejś narkotyki albo coś gorszego.
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyPią Sie 23 2019, 23:43;

Gallagherowi trudno było powiedzieć, co sprawiło że jego pierwsza przejażdżka na latającym dywanie w życiu nie wyszła idealnie. Jako gracz quidditcha dbał w końcu o zachowanie równowagi, więc powinien poradzić sobie znacznie lepiej. Wydawało mu się, że to obecność Toma działała na niego dekoncentrująco. Za bardzo chciał się popisywać i najprawdopodobniej to właśnie takie podejście do sprawy go zgubiło. Poczuł się zbyt pewny siebie, za co zapłacił upadkiem. Na szczęście zupełnie niegroźnym.
- Za dużo na głowie, co? W każdym razie, gdybyś jednak chciał podejść do egzaminu, to dawaj znać. Chętnie pomogą z nauką. – Nie musiał czytać mu w myślach, żeby wiedzieć o co chodzi. A i sam z siebie zaoferował się z pomocą, bo akurat od Falka nie oczekiwał żadnej zapłaty za korki. Poza tym uczyć kogoś opieki nad magicznymi stworzeniami? To by była dla niego czysta przyjemność, wszak uwielbiał ten przedmiot. Był jednym z niewielu, do którego naprawdę przykładał się z własnej, nieprzymuszonej woli. Bo nie oszukujmy się, do odrabiania prac domowy nigdy pierwszy nie był. W tym roku musiał się zmobilizować wyłącznie przez wzgląd na to, że walczył o wycofanie przez grono pedagogiczne nałożonej na niego kary.
- Cóż, zwierzęta też mają różne charaktery. Jak ludzie. Przynajmniej masz z nią ciekawie. – Pocieszył Gryfona, przekonując go, że to nie jego wina, że jego sowa jest taka szalona. Po prostu miała najwyraźniej taką naturę i ani on, ani Tom nie mogli tego zmienić. Po samych zaś słowach swojego przyjaciela mógł ocenić, że ten zajmuje się nią najlepiej jak potrafi. Wyglądało więc na to, że nie potrzebował nawet jego wskazówek ani wsparcia.
- Oby nie, bo musiałbym Cię wtedy znaleźć i dodać do swojej kolekcji, a wiesz, że nie przepadam za słodyczami. – Rzucił rozbawiony, wyobrażając sobie jak wiele czekoladowych żab musiałby wciągnąć, żeby wreszcie trafić na podobiznę Falka. Pamiętał jak raz szukał Merlina. Czekoladki rozdawał wtedy znajomym, bo sam pękłby od nadmiaru słodyczy.
- A to zależy od Ciebie. – Dodał zaraz a propos pocałunków, pokazując mu przy tym język. Przełamał lody, ale to przecież nie oznaczało, że tylko on ma się teraz starać! Postanowił wjechać mu na ambicję. Zresztą być może również z tego powodu, że właśnie brakowało mu tego doświadczenia. Po cichu liczył na to, że Tommy nauczy go czegoś nowego i pokaże to, czego nie było mu jeszcze dane zaznać. Na razie jednak wolał skoncentrować się na wzorach tatuaży, bo nie zawsze miało się szanse zrobić coś takiego za darmo. Sam zasiadł na leżaku i oddał się w ręce jednej z czarnoskórych pań.
- Fajny! Nieźle jesteś przywiązany do tej swojej sowy, że aż postanowiłeś ją sobie wytatuować. – Pozwolił sobie zażartować, ale w rzeczywistości podobał mu się wzór wybrany przez Gryfona. Pewnie rozgadałby się bardziej, ale nagle poczuł się dziwnie. Całe ciało zaczęło go boleć, a kiedy spojrzał na swoje ręce i barki wyglądał jakoś inaczej. Jakby nagle zmalał? Dopiero gdy tylko przejrzał się w lustrze zdał sobie sprawę z tego, że zamienił się ciałem z @Tom Falk.
- Cholera jasna, coś jest chyba nie tak z tym tuszem. – Zagadnął do Falka, kiedy nagle wybuchnął śmiechem. On z kolei przybrał jego wygląd. Szlag, strasznie głupio rozmawiało się "z samym sobą".

Tatuaż: złoty znicz
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyPon Sie 26 2019, 15:27;

- Teoretycznie możesz - zauważył, mrugając wesoło do blondynki. Chyba aż tak mu gorąco nie przeszkadzało. Czarodzieje mieli zaklęcia chłodzące, a ich przewiewne tkaniny nie umywały się do tych mugolskich. Wystarczyło się nieco postarać, aby poprawić warunki nawet najgorszych upałów. Dla Mefisto większym problemem było rażące słońce... zdecydowanie za dużo pieniędzy przeznaczał na specyfiki do skóry, które miały zabezpieczyć jego wytatuowaną skórę przed szkodliwymi efektami jasnych promieni. Bądź co bądź, tusz miał niemal wszędzie, więc stanowiło to pewnego rodzaju wyzwanie.
Uniósł brwi z zaciekawieniem, ożywiając się na tę propozycję. Miał już od Emily jeden tatuaż i doskonale pamiętał jak poruszona się wydawała, kiedy jej to zaoferował. Odruchowo musnął własny nadgarstek, kiwając głową.
- Pewnie. Będzie magicznie, czy planujesz pobawić się w coś mugolskiego? - Dopytał, spoglądając na tatuażystę. Gotów był wyrwać się i mężczyznę powstrzymać, w razie gdyby tylko coś mu się nie podobało... ale z magicznymi tatuażami ciężko było cokolwiek zepsuć. Ostatecznie stanowisko wyglądało porządnie, więc nie było do czego się przyczepić. - Jakby co, to mam w domu wydzielone pomieszczenie na gabinet. Gdybyś potrzebowała kiedyś miejscówki w Dolinie, to wbijaj. - Zaproszenie było luźne, Nox nie zamierzał naciskać. Domyślał się, że Rowle planuje zacząć na własną rękę właśnie po to, żeby nie mieć żadnych zobowiązań i móc sobie powoli zdobywać doświadczenie, we własnym tempie. Nie zmieniało to faktu, że udało mu się zorganizować całkiem profesjonalne miejsce, które mógł w razie potrzeby udostępnić.
- No, pokaż - zachęcił ją, ale w tym samym momencie musiało dość mocno zakręcić mu się w głowie. Wszystko zawirowało i miał nawet wrażenie, że upada; zacisnął powieki, biorąc kilka głębszych wdechów. - Przepraszam... - Mruknął, ale zabrzmiał jakoś dziwnie. Spojrzał na wyciągnięty nadgarstek Emily i zamrugał z niedowierzaniem.
Zamiast Emki, stał przed nim... on.
- Po co robić tatuaż, skoro od razu oddajesz go komuś innemu? - Wypalił(a?) oskarżycielsko, ale tatuażysta już zdążył odsunąć się w kierunku kolejnego klienta. Nox przeniósł spojrzenie z powrotem na Ślizgonkę. Chyba zaczynał nieźle odczuwać działanie likieru, bowiem nie zdołał nawet za bardzo się tym wszystkim zdenerwować. Zacmokał za to z dezaprobatą.
- Wyglądam tragicznie. Znaczy... teraz to ty wyglądasz tragicznie. - Przesunął dłońmi po talii, wygładzając sukienkę. Wcale nie było gorąco w tym cieniutkim, zwiewnym materiale... Z szerokim uśmiechem postanowił się obrócić, ale pojawił się jeszcze większy problem od wypitego likieru. Mefily runął w kierunku Emisto, kompletnie tracąc równowagę.
- Czy ciebie pojebało z tymi obcasami?!
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Student Slytherin
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : -72
  Liczba postów : 1809
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyPon Sie 26 2019, 17:18;

Odpowiedź na pytanie, biorąc pod uwagę upodobania Emily, wydawała się oczywista. Oczywiście zdawała sobie sobie sprawę, że z magiczną klientelą będzie musiała skupić się na magicznych rozwiązaniach, ale zaopatrzyła się też w porządne, mugolskie maszynki i na zabawie z nimi spędziła dostatecznie dużo czasu, żeby i w tym czuć się pewnie. Najchętniej wykonywałaby tylko takie rysunki, ale zdawała sobie sprawę, że to będzie opcja wybierana przez niewielu. Nie miała pojęcia gdzie dokładnie będzie pracować, bo jej mieszkanie nie było zbyt profesjonalne, ale miała nadzieje, że się nada. Faktycznie chciała być niezależna, chociaż dobrze było mieć alternatywę i w razie czego kogoś, kogo może poprosić o pożyczenie miejsca.
- Jasne, że będą też mugolskie - powiedziała bez wahania i uśmiechnęła się - dzięki, będę pamiętać - dorzuciła i zerkała, jak tatuażysta pracuje z jej nadgarstkiem. Wzór naprawdę jej się podobał i nawet żałowała, że jest tylko tymczasowy. Miałaby ładną pamiątkę z wakacji. Ale zawsze można było to poprawić czymś prawdziwym, prawda?
Zamiana ciał była dużym zaskoczeniem. Było jej dziwnie patrzeć na te ogromne dłonie i obserwować cały świat z góry. W dodatku, patrzyła na samą siebie, co do tej pory zdarzało jej się tylko przed lustrem.
- Ej - spojrzała na niego czujnie, kiedy zaczął wygładzać tę sukienkę. Trochę zaniepokoiło ją to, że ktoś miał tak... no, nie da się ukryć, bezpośredni dostęp do jej ciała. Nie dane się było mu jednak tym za długo nacieszyć, bo szybko stracił równowagę, na jej - przecież niziutkich - obcasach. Złapała go, zaskoczona, z jaką łatwością jej to przyszło. Tyle siły! To musiało dawać duże możliwości. Zazdrościła osobom sprawnym fizycznie, chociaż ze sportem nigdy nie było jej po drodze. Teraz chociaż raz mogła się poczuć w pełni sił, bez większego wysiłku.
- Przecież są niskie, zero równowagi, naprawdę... - powiedziała rozbawiona, stawiając Mefa, czyli swoje ciało, na równe nogi. - Merlinie, ale to dziwne - rzuciłam, patrząc na swoją osobę. Faktycznie byłam niska. Z tej perspektywy było to wręcz uderzające. Jeśli tak widział mnie Nate, to trudno mu się było dziwić, że regularnie wykorzystywał wyraźną przewagę. Zauważyłam, że nachalne spojrzenia tubylców nie ustąpiły, ale teraz to było zmartwienie chłopaka. - Jak to cofnąć? - zaniepokoiła się trochę, bo chociaż mogło być fajnie pobawić się w kogoś innego, to w końcu trzeba było to jakoś doprowadzić do normy. Zerknęła jak śliczna, rudowłosa kobieta (@April Jones) przemieszcza się w tłumie. Ciekawe, co by było, jakby zagadała do niej w tym ciele? Z pewnością miałaby większe szanse na powodzenie, niż normalnie...
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyPon Sie 26 2019, 17:45;

- To na tym można mieć równowagę?
Brzmiało podejrzanie, ale Mefisto w gruncie rzeczy lubił wyzwania. Podczas gdy jego własne ciało zachowywało się szalenie naturalnie, obracając za ładnymi osóbkami, on sam postanowił nieco przetestować te nieszczęsne obcasy. Może i nie były duże, ale odbierały cudowne poczucie stabilności, a to... to było coś nowego. Nox postąpił krok do przodu, ostrożnie się obrócił. W końcu stanął z roześmianą twarzą skierowaną na Emily, niewygodnie przy tym zadzierając głowę do góry.
- Cofnąć? Zwariował...eś? Mi się chyba całkiem podoba... - Dziwnie było tylko patrzeć na siebie samego, więc chętnie uciekał wzrokiem od zaklętej w jego ciele panny Rowle. - To pewnie tymczasowe, jak ten tatuaż... Ale hej. Możemy się nieco zabawić. Ciesz się, że do pełni jeszcze trochę czasu!
Ledwie skończył mówić, a już został odciągnięty. Mefisto z zaskoczeniem przyjął zaproszenie do tańca od jakiegoś tubylca, który ledwo porozumiewał się w języku angielskim. Tak czy inaczej, głupio było odmawiać... Wilkołak mógł zatem przekonać się o tym, że szybsze poruszanie w obcasach jest jeszcze bardziej podstępne, ale jak najbardziej realne. Inna sprawa, że w tłumie prędko zgubił... cóż, siebie. Przechodził za to z rąk do rąk, trochę podejrzanie adorowany przez mieszkańców Sahary - niemal bili się o to, by choć raz obrócić blondynkę w rytm lokalnej muzyki. Nox w końcu wymigał się jakimiś bardzo nieskładnymi wymówkami, odchodząc na bok.
Stopy. Bolały. Tak. Bardzo.
Powrót do góry Go down


April Jones
April Jones

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : mnóstwo piegów, niski wzrost, często nosi kwiaty we włosach
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1107
  Liczba postów : 314
https://www.czarodzieje.org/t17477-april-autumn-jones
https://www.czarodzieje.org/t17487-hela-sowa-sniezna-april
https://www.czarodzieje.org/t17476-april-jones
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyPon Sie 26 2019, 18:18;

Kostka na dywan: 4

Ledwo co dotarła na Saharę i już została wyciągnięta na jakiś festiwal. Nie to, żeby jej to przeszkadzało, w końcu zawsze lubiła zgromadzenia ludzi i ciekawe atrakcje. Były jeszcze wakacje, ona nie byłą oficjalnie nauczycielką - mogła trochę wypić, potańczyć, same zalety. Ruszyła z jakimiś miejscowymi ludźmi w stronę rynku. Młodzi ludzie pokazali jej wszystkie namioty, po czym zostawili samą sobie w czym April nie miała zbytnio problemu. Jej największym problemem z jakim musiała sobie na tę chwilę radzić była okropnie wysoka temperatura, ale nie takie rzeczy się robiło. Wędrowała sobie samotnie pomiędzy ludźmi, obserwując zbiegowiska i ciesząc się wszystkim. W końcu jakiś tubylec złapał ją za rękę i wcisnął w nią kieliszek jakiegoś likieru. April grzecznie podziękowała, ale na razie odstawiła alkohol na blat, żeby skierować swoje kroki w stronę latających dywanów, które od samego początku przyciągały jej wzrok. Szalenie podziwiała piękne kobiety, które tańczyły na takich wysokościach, nie obawiając się upadku. Dywan nie wydawał się najbezpieczniejszą metodą podróżowania, przecież nie był zbyt sztywny, a jednak jakimś cudem tancerki nie miały problemu z ustaniem. Cóż, miotła też kiedyś wydawała jej się strasznie niewygodna i niepraktyczna, musiała się przekonać do tego, że podróżowanie na niej wcale nie jest takie złe, może z dywanem będzie tak samo. Podeszła do młodej dziewczyny, która stała z boku z pytaniem, czy może spróbować. Nie spodziewała się twierdzącej odpowiedzi, ale już po chwili stała bez butów na niezbyt stabilnym podłożu, próbując zobaczyć z czym to się je. W sumie, to nie było takie trudne jak się mogło wydawać. Dość szybko złapała równowagę, a dywan zaczął unosić się coraz bardziej. Zadowolona zaczęła tańczyć coraz śmielej, próbując naśladować ruchy bardziej doświadczonych, miejscowych kobiet. Może nie wychodziło jej najlepiej, ale bawiła się super, zatraciła się w tym wszystkim, nie zorientowała się nawet, że unosi się coraz wyżej. Kiedy w końcu się zorientowała, że wysokość przekroczyła jej możliwości przestała tańczyć i rozejrzała się dookoła. Spróbowała skierować dywan na ziemię, a nawet podskoczyć kilka razy, nic jednak nie dawało efektu. Przesunęła się bliżej krawędzi i zaczęła wołać o pomoc, bo nie uśmiechało jej się pozostać na takiej wysokości. Po chwili ktoś musiał to usłyszeć, bo dywan w bardzo szybkim tempie zaczął lecieć w dół, a ona nieprzygotowana zsunęła się z niego prosto w tłum gapiów. To się nazywa niezapomniana przygoda.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1811
  Liczba postów : 2359
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyWto Sie 27 2019, 01:08;

Po ostatnich wydarzeniach, festiwal Sahary stanowił miłą odskocznię od problemów – tyleż „sercowych”, co tych wynikających z wrzucenia Emily do cholernej klatki. Powiedzieć, że dyrektor nie był zachwycony jego nieudolnym żartem, to jak nie powiedzieć zupełnie nic...
Niewątpliwie potrzebował się dziś napić, dlatego kiedy tylko pojawił się na zatłoczonym rynku, zielone tęczówki bez zbędnych wstępów zajęły się przeszukiwaniem terenu w poszukiwaniu alkoholu. Na własne zapasy nie miał już co liczyć, Rowle skutecznie pozbawiła go ich jedną prostą bombardą; niszczycielka marzeń i dobrej zabawy. Z zadowoleniem odnotował, że w niedalekiej od niego odległości znajdowało się stanowisko z likierami i, ku jego uciesze, nie było ono aktualnie obłożone zbyt dużym tłumem, wobec czego nie musiał czekać w żadnej kolejce. Nie był to może jego ulubiony rodzaj trunku, ale nie ma się co oszukiwać – dzisiejszego wieczoru zakrawał już o desperację i nie zamierzał bynajmniej wybrzydzać. Nogi poniosły go jakby same, ręce wskazały zaś cokolwiek – pierwsze z brzegu, byle by było. Nazwy smaków i tak niewiele mu mówiły, na tej Saharze wszystko było zresztą popieprzone i nigdy nie wiedział czego może się spodziewać, nieważne czy chodziło o alkohol, papierosy, czy pogodę. Przysunął kieliszek do warg i wychylił go bez zastanowienia, a po następny sięgnął zanim jeszcze na dobre poczuł lepki, zabójczo słodki smak daktyli. Merlinie, zdawać by się mogło, że w tak upalnym miejscu jak Sahara, miejscowe przysmaki będą choćby odrobinę bardziej orzeźwiające... tymczasem zarówno drinki, jak i te przeklęte likiery były przeraźliwie zamulające. Czy tam był w ogóle alkohol? Wychylił drugi kieliszek i skrzywił się kiedy okazało się, że przypadkiem sięgnął po ten sam. W końcu machnął na to ręką i odszedł, licząc, że inne atrakcje bardziej przypadną mu do gustu; może spróbuje zagadać do jednej z miejscowych kobiet?
Zrobił krok w stronę platform z dywanami, bo tam właśnie w głównej mierze zgromadziły się miejscowe przedstawicielki płci pięknej i z zaskoczeniem odnotował, że wyszedł mu on krzywiej, niż planował. Świat wydawał mu się ostrzejszy, a wszystko dookoła jakby szybsze i intensywniejsze. Głęboko zaczerpnął powietrza.
„Do jasnej avady, upiłem się dwoma kieliszkami?”
Ale nie było przecież tak źle, to tylko delikatny stan nietrzeźwości, nic czego warto by się obawiać. Uśmiechnął się pod nosem... nie – zachichotał nawet i rozejrzał się za odpowiednim towarzystwem. I wtedy ją zobaczył, tańczyła w najlepsze z tubylcami, którzy dosłownie ślinili się na jej widok. Czy mógł wpaść na lepszy pomysł niż podbicie do niej i uratowanie jej z ich obślizgłych łapsk? Oczywiście, że nie. Niemożliwe by alkohol był mu doradcą, przecież wypił zaledwie dwa kieliszki i był tylko lekko wstawiony. Niemożliwe. Tak, to z całą pewnością była zwykła decyzja, do tego całkiem niezła.
Zanim chwiejnym krokiem dotarł do dziewczyny, ta zdążyła już odejść na bok. Zaszedł ją od tyłu.
— Zmęczona? — chciał odezwać się cicho w niedużej odległości od ucha, ale nie zapanował do końca nad siłą swojego głosu i w efekcie powiedział to całkiem głośno. Cóż, prawdę powiedziawszy to krzyknął, a na domiar złego zachwiał się i oparł o jej bark, żeby odzyskać równowagę. — Starczy Ci siły na dywany? Chodź, Rowle, jeden taniec.
Dłoń, którą opierał na jej barku zsunął wzdłuż ręki Emily, aż w końcu sięgnął do nadgarstka, który objął nieco spoconą dłonią i niezbyt delikatnie (choć nie taki był jego zamiar) pociągnął w stronę platform z dywanami.
— Bo chyba się już na mnie nie gniewasz? — dodał, zerkając na nią wzrokiem pijanego mężczyzny.
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Student Slytherin
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : -72
  Liczba postów : 1809
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyWto Sie 27 2019, 01:18;

Cóż, Mef ewidentnie dobrze się bawił w jej ciele, próbując swoich sił na obcasach. Ta rozrywka wydawała się jej raczej niegroźna. Czuła dziwny dyskomfort związany z tym, że ktoś miał tak dużą władzę nad jej osobą. Z drugiej strony, zawsze mogła trafić w gorsze ręce. On raczej nie zrobi z nim nic złego i odstawi je w całości na miejsce, tak jak należy. Bez większych przygód. Oby. Za to porównywanie zamiany ciał do tymczasowości tatuażu niezbyt jej się spodobało. On miał trzymać się na skórze do końca wakacji, a ona przed wieczorną kąpielą wolałaby odzyskać już swoją własność. Zmarszczyła lekko nos, ale mimo wszystko, postanowiła lekko się wyluzować.
- No... mam nadzieje, że to nie potrwa za długo. Tylko w tym ciele to ty się baw rozsądnie, bo cię uduszę - dodała szybko, kręcąc głową. Sama chciała zobaczyć, jak to jest być facetem. To musiało być ciekawe doświadczenie i była całkiem chętna to sprawdzić. Nawet jeśli miała stracić siebie chwile z pola widzenia. Ufała ślizgonowi, więc machnęła na to ręką. Nawet jak ze zgrozą zerknęła, że jest porywana na parkiet. Cóż, to tylko jej ciało tańczyło, nie ona, chyba można było przymknąć na to oko. Sama powędrowała w kierunku baru, zastanawiając się, jak nie zmarnować tego wieczora. Po drodze zauważyła poczynania tajemniczej, rudowłosej kobiety na latającym dywanie i uśmiechnęła się do siebie. Zatrzymała się, żeby się temu przyjrzeć, akurat, jak ona straciła kontrole nad "platformą". Zaczęła szukać w pośpiechu różdżki, ale zanim zdążyła to zrobić, kobieta leciała już na ziemie. Na szczęście w ostatniej chwili Emily złapała ją w ramionach, zaskoczona, że udało jej się to zrobić tak po prostu, samemu nie padając niczym domino. Uśmiechnęła się do April.
- Niestety, moja teoria, że nie można ufać niczemu co lata, sprawdza się świetnie. Nic ci nie jest? - zapytała z troską i delikatnie odłożyła ją na ziemię. Ruda, z morzem piegów i z roześmianymi (nawet jeśli trochę przestraszonymi) oczami. Wyglądała naprawdę ładnie. A ona? Była teraz zupełnie bezkarna, w cudzym ciele, w dodatku w męskim, przystojnym wydaniu. Miała tak po prostu odejść i pozwolić okazji uciec? Nie ma mowy. - To co, może drinka, żebyś trochę doszła do siebie? Chyba tańczenia na wysokościach na dzisiaj wystarczy, chociaż nie powiem, widok był bardzo interesujący. - podsumowała z lekkim rozbawieniem i wskazała głową na bar. Mogli też skoczyć po likier, ale im nie ufała tak do końca. Lepiej było nie ryzykować. Chociaż jej ostatnia wizyta w barze też mogła skończyć się lepiej... - Swoją drogą, Mefistofeles - przedstawiła się jej, chociaż nie bez wahania. Dziwnie było w tym kontekście używać nie swojego imienia.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyWto Sie 27 2019, 01:29;

Nie złapał oddechu, nie zdążył. Donośny męski głos wytrącił Mefisto z równowagi, którą z takim trudem musiał sobie wywalczyć. Sam się zachwiał, w dodatku jeszcze uginając pod czyimś ciężarem. Merlinie, te pustynne likiery musiały być mocne. Albo to tatuaż? Albo ciało Emily jakoś odbierało mu czujność, zdrowy rozsądek? W każdym razie, coś bardzo magicznego najwyraźniej się zadziało, skoro Nox nie pozbył się napastnika, a zamiast tego parsknął śmiechem.
- Niezłych tancerzy mają na tej Saharze... - Odparł, a następnie odwrócił się do swojego nowego towarzysza. Uśmiech nieco zamarł mu na ustach, kiedy rozpoznał w pijanym mężczyźnie zadufanego Ślizgona... który brzmiał, jak gdyby znał Emily. To nie było zwykłe zagadywanie ładnej dziewczyny na imprezie, nie, tu chodziło o coś więcej. I to "coś więcej" cholernie się wilkołakowi nie podobało.
Nie miał pojęcia, co ich łączyło.
Powinien być niemiły? Może to coś przyjemnego? Chociaż jak cokolwiek mogło być przyjemne z takim człowiekiem? Nie, przecież czarownica miała dobry gust... Musiał szybko coś wymyślić, bowiem śmiech nie mógł wszystkiego załatwić. Nawet taki dźwięczny, jakim charakteryzowała się panna Rowle.
- Dywany, niech będzie! Może uda ci się spaść? - Drugą ręką chwycił za dłoń Bloodwortha, jak gdyby chcąc go przekonać, że mogą wspólnie się tam udać i nie ma potrzeby nikogo ciągać. Balansował na granicy złośliwości i rozbawienia, mając szczerą nadzieję, że ewentualnie nieadekwatne zachowanie Nathaniel zrzuci na alkohol. - Nawet gdybym się nie gniewała... pewnie prędko udałoby ci się to zmienić, hm?
Jeden taniec nie powinien im zaszkodzić. W najgorszym wypadku prawda wyjdzie na jaw, ale Mefisto był aktualnie święcie przekonany, że tak czy tak - to on wyjdzie zwycięsko. Gdy tylko zbliżyli się do wirujących na dywanach kobiet, likantrop chyba odrobinę wytrzeźwiał, bo w końcu zrobił coś mądrego.
Zdjął buty i wypchał nimi torebkę, nie planując śmierci na obcasach i na wysokości.
Powrót do góry Go down


April Jones
April Jones

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : mnóstwo piegów, niski wzrost, często nosi kwiaty we włosach
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1107
  Liczba postów : 314
https://www.czarodzieje.org/t17477-april-autumn-jones
https://www.czarodzieje.org/t17487-hela-sowa-sniezna-april
https://www.czarodzieje.org/t17476-april-jones
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyWto Sie 27 2019, 02:26;

Nie wiedziała co ją podkusiło z tym cholernym dywanem. Chociaż nie, nie wiedziała jak mogła sobie pozwolić na taką nierozwagę. Nigdy nie była zbytnio odpowiedzialna, zawsze lubiła coś odwalić, ale nie miała w planach zabicia się, spadając z latającego dywanu. Tańców jej się zachciało, jakby nie mogła tego zrobić na stabilnej ziemi, bez gapiów, obserwujących jak giba się na wysokościach. Mogła sobie teraz pluć w brodę - dywan był zbyt wysoko, ona już kompletnie straciła poczucie równowagi (a co gorsza bezpieczeństwa) i co najgorsze, chyba nikt tego nie zauważał. Nie znała etykiety dywanowej, nie wiedziała co powinno się zrobić, żeby upadek nie skończył się śmiertelnie. Zastanawiała się, co ją podkusiło, żeby zostawić różdżkę na dole, razem z butami i torbą. Wtedy myślała, że jak upadnie to połamie swój magiczny atrybut, teraz chyba wolałaby złamać patyk, niż kręgosłup. Kiedy dywan zaczął pikować w dół, a ona z niego zleciała, dech w piersi zaparło jej tak mocno, że nawet nie krzyczała, co pewnie było miłe dla mężczyzny, który ją złapał. April, która spadała z zamkniętymi oczami nawet nie wiedziała co się zadziało, kiedy zamiast zderzenia z twardym gruntem, poczuła męskie ramiona. Powoli otworzyła jedno oko, potem drugie i spojrzała na swojego wybawcę. Nie mogła narzekać, był całkiem przystojny, w dodatku nie wydawał się być uczniem. Uśmiechnęła się szeroko, na dźwięk przyjemnego głosu, po czym dała się odstawić na ziemię.
- Miotły nie są takie zdradzieckie - odpowiedziała chichocząc, po czym szybko zgarnęła swój ekwipunek ze stołeczka, stojącego obok. - Nic mi nie jest, ale tylko dzięki pewnemu, super zręcznemu mężczyźnie - odpowiedziała, taksując go wzrokiem, bo jednak było na co zerkać. Gdzieś tam z tyłu głowy coś jej mówiło, że to może być jej przyszły kolega z pracy lub nawet jakiś starszy student, ale przecież nie robiła nic złego. Myśl ta znowu przebiegła przez jej umysł, kiedy ten zaproponował drinka, ale i tym razem ją zignorowała. W końcu jeszcze nie pracowała, a i on nie wydawał się być uczniem. Zawsze mogła zapytać w trakcie spotkania i jakoś się z tego wyplątać.
- Możemy pójść, ale pod jednym warunkiem - wyciągnęła w jego kierunku palec, co mogło wyglądać zabawnie, biorąc pod uwagę ich różnicę we wzroście. - Ja stawiam, za to bohaterskie uratowanie mojego tyłka - zaśmiała się, odwracając się w kierunku, który wskazał głową mężczyzna. Z jednej strony, chciała spróbować tych likierów, z drugiej jednak, patrząc na to jak skończył się jej lot na dywanie, nie była pewna czy to jest dobry pomysł.
- April - odpowiedziała, nawet nie zwracając uwagi na zawahanie w głosie mężczyzny. Chwyciła go za nadgarstek i pociągnęła w stronę którą wcześniej wskazał. Skoro obiecała mu drinka, to dostanie drinka.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3435
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptyWto Sie 27 2019, 10:36;

Ostatnią z atrakcji festiwalu, na jaką się zdecydowała, były tatuaże. Przy jej aktualnym wzroście i drażniącym głosie, gdyby były to permanentne atramentowanki, pewnie nikt nie zgodziłby się, aby skorzystała z usług jednego z artystów. Kiedy na pytanie o wzór jedynie wzruszyła ramionami i zadeklarowała, że daje mężczyźnie wolną rękę, ten początkowo skrzywił się w reakcji na jej ton głosu, a potem spoważniał i spojrzał na nią tak przenikliwie, że aż się wzdrygnęła, kiedy wreszcie opuścił wzrok i zabrał się do pracy. Ku zaskoczeniu Davies, docelowym miejscem dla tatuażu okazał się jej odsłonięty bark, a sam twór przestawiał ślady drobnych, trudnych do określenia, jeżeli chodziło o ich właściciela, łapek. Skonsternowana Gryfonka przyjrzała się swojemu 'oprawcy', marszcząc brwi i nie bardzo wiedząc, jak powinna to skomentować. Jakby tego było mało, podczas identyfikowania pochodzenia łap zaobserwowała, że jej skóra na ramionach nabiera jaśniejszego koloru i wykwitają na niej piegi. Również, gdy z niepokojem sięgnęła po jeden z kosmyków swoich włosów, ten okazał się lisio rudy. Zamrugała z otępieniem i zaczęła nerwowo spacerować po rynku, szukając jakiegoś lusterka, bądź chociaż tafli wody, w którym mogłaby się przejrzeć. Cały ten festiwal trochę ją już niepokoił. Kiedy jednak zaczęła słyszeć uwagi na swój temat i dostrzegła wskazywanie jej placem przez mijających ją tubylców, postanowiła ulotnić się do namiotu. Rudowłosa dziewczyna mająca 142 centymetry wzrostu i piskliwy, jadowity dla uszu głosik zaczynała rzucać się w oczy, więc nadeszła najwyższa pora na decyzję o zakończeniu udziału w imprezie.

[Zamiana w @April Jones + z/t]

______________________

But I ain't worried 'bout it
Rynek - Page 2 UEEDvST
dancing on the clouds below


Ostatnio zmieniony przez Morgan A. Davies dnia Pią Sie 30 2019, 20:36, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1811
  Liczba postów : 2359
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Rynek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 EmptySro Sie 28 2019, 13:57;

Niezłych tancerzy? Nie spodobało mu się to określenie; ani trochę mu się ono nie spodobało. Nie podobało mu się również to, że mu się to nie podoba, ale niewiele potrafił na to poradzić. Myśl, że tylko on ma prawo obłapiać ją w jakikolwiek sposób była tyleż nagła i niespodziewana, co niepozbyta, szczególnie w obecnym stanie upojenia alkoholowego. Minę miał zatem nietęgą, choć powstrzymał się od komentarza. Był on zbędny, bo ostatecznie zgodziła się zatańczyć z nim na dywanie, czyli w pewnym sensie odniósł zwycięstwo.
— Znając życie to Ty spadniesz przede mną. Odkąd jesteś taka taneczna? Ostatnim razem tańczącą widziałem Cię przy pieprzonym durniu i nie wyglądałaś na zadowoloną — był pijany i nie do końca panował nad swoim ciałem, ale udawało mu się mówić w taki sposób, by wypowiadane przez niego słowa były stosunkowo wyraźne. Jeśli bełkotał, to w nieznacznym stopniu.
Poza nagłym zamiłowaniem Emily do tańca, Nathaniel nie dostrzegł w jej zachowaniu niczego szczególnie niepokojącego. Jasne, nie był może w stanie, który ułatwiał wnikliwą obserwację, ale nawet na trzeźwo, mógłby dać się na to nabrać. Złośliwość w tej pokręconej relacji była na porządku dziennym i nawet w tym momencie sprawiała, że nieznacznie się uśmiechał.
— Ostatnio to Tobie lepiej wychodzi denerwowanie mnie — zaśmiał się — ja psucie Ci życia mam już chyba za sobą. Chociaż Ty chyba uważasz inaczej?
Zerknął na Emily, ale nim dostał jakąkolwiek odpowiedź, zagadał do jednej z kobiet i zaraz wdrapał się na dywan, który im udostępniono. Może nie chciał żeby mu odpowiadała? A może już zapomniał, że zadał jakiekolwiek pytanie? Ostatnio rozmawianie nie wychodziło im najlepiej; właściwie nigdy im nie wychodziło. Pomógł jej wejść na dywan, choć to chyba on był tym, który potrzebuje pomocy, co zresztą wyszło na jaw kiedy tylko wzbili się w powietrze. Okazało się, że dziwnym trafem nie do końca radzi sobie z utrzymaniem równowagi i nim w ogóle cokolwiek zatańczył, wylądował na kolanach, śmiejąc się jak skończony kretyn.

Dywany: 3
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Rynek - Page 2 QzgSDG8








Rynek - Page 2 Empty


PisanieRynek - Page 2 Empty Re: Rynek  Rynek - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Rynek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Rynek - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Sahara
 :: 
Oaza
 :: 
Wioska
-