Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 36 z 39 Previous  1 ... 19 ... 35, 36, 37, 38, 39  Next
AutorWiadomość


Thomas Alexander Hill
Thomas Alexander Hill

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 217
  Liczba postów : 226
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6542-thomas-alexander-hill
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6552-thomas-alexander-hill
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Sie 18 2013, 14:22;

First topic message reminder :

Lekko zachwiał się, kiedy chłopak uderzył go w głowę. Już miał rzucić mu pewne zawiści spojrzenie, na szczęście wszystko pozostało w sferze żartów. Na początku nie rozumiał jego zachowania. On naprawdę się martwił. Ale po chwili, gdy Sammy zaczął mu wszystko tłumaczyć, przejaśniło się to niebo, ponad nimi. – Tak, masz racje.. Przepraszam.. – powiedział do niego. Jakby na to nie patrzeć, to nie przeżył tego, co większość uczniów i studentów, jadąca Expressem. Był tam, to prawda, ale w końcu stracił tą przytomność.. Hańba do końca życia. Poza tym mina Sama wskazywała na to, że musiał przeżyć jakąś traumę..
- Tak. Masz stuprocentową rację. Pójdę po koce, chyba, że masz swój, a Ty w tym czasie zajmij nam jakieś łóżka. Pod warunkiem, że nadal chcesz na mnie patrzeć – rzucił mu pełen serdeczności, ale w dalszym ciągu wstydu uśmiech. Może gdyby był do końca przytomny czułby to samo co chłopak? Zasadniczo, wiedział jakie to uczucie. Widział reakcje matki, na samo wspomnienie o Wilkołakach. Doskonale rozumiał. Ich oboje..
- Zaraz wra… - przerwał mu krzyk jakieś osoby, wzywającej pomocy. – Zaraz wracam! – rzucił do niego, po czym pobiegł w stronę drzwi, bo tam znajdowało się źródło hałasu. Ktoś wzywał pomocy! Kolejne Wilkołaki?! A może coś innego! Co by to nie było, na pewno tym razem nie pęknie i uda mu się zwalczyć zagrożenie! Może nawet ta Ślizgonka popatrzy na niego, bardziej przychylnie? Kto wie?
- Co się stało? – zapytał, łapiąc oddech. Sam bieg nie był męczący, choć bieg z przeszkodami… Tak, Thomas nienawidził czegoś takiego. A tu przeszkód była masa, w postaci ciągle chodzących w te i we w te uczniów, łóżek, Skrzatów.. Mimo to jego czas nie był najgorszy.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Cyrus Lynford
Cyrus Lynford

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 464
  Liczba postów : 439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11628-cyrus-milos-lynford
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11636-lisciki-i-inne-duperelki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11638-cyrus-milos-lynford
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptySob Paź 10 2015, 03:01;

Byłem bardzo troskliwym przyjacielem i ochoczo pomagałem ukryć wdzięki Winnie przed oczami naszych, jakże niesłychanie licznych, kompanów. Strasznie martwił mnie jej los i to, że wyglądała tak ślicznie, iż tych spojrzeń mogła dużo przyciągnąć. Chociaż z drugiej strony, też mnie to jarało, że wyglądaliśmy oboje jak milion galeonów. W sumie to powinni na nas patrzeć. I zazdrościć.
Ugryzłem Winnie w rękę, gdy wyciągnęła dłoń by pogłaskać mnie po głowie. Wcześniej jeszcze prychnąłem pod nosem, na te jej okropne słowa o uśnięciu wśród dziewic.
- Cicho, bo jeszcze jakaś dziewica to usłyszy i przezornie nie pójdzie ze mną w żadne krzaki, a to już dawno i nie prawda. Żadne dziewice mi nie straszne - odparłem, kiwając przy tym palcem, jakbym codziennie po kolacji zabierał do łóżka nową kobietę. Oczywiście było to nieco naciągane. Chociaż fakt, faktem, tyle co niegdyś przy Winnie, nie spałem już przy innej babce. Przeszła ze mną najgorsze!
- Pokory wobec wróżb, więc Cię zaniosę, najjaśniejsza Pani - ukląkłem odrobinę, podtrzymując się przy tym stolika od kwiatów, tak aby blondynka mogła wskoczyć na moje plecy. Oczywiście to wszystko w naszych wyobraźniach wyglądało lepiej, niż to, co w efekcie udało nam się osiągnąć. Średnio mi wyszło chodzenie z Winnie na barana, bo ta po prostu mi się ześlizgiwała. Chociaż to na pewno nie była wina mojego ewentualnego braku siły, tylko tego śliskiego materiału od marynarki. Po drodze mijaliśmy stoisko z perfumami, ale gdy koło niego przechodziliśmy, tylko głośno rzuciłem, że sprzedają niesamowite badziewie. Miałem bowiem wrażenie, że działanie ich nie jest nam w ogóle potrzebne, bo i bez nich jesteśmy bogami. Cudem następnie przyczłapaliśmy do amfor z winami, z których to trunku bardzo szybko bogato sobie nalaliśmy.
Uklęknąłem przed Winnie, robiąc na tyle zamaszysty ruch dłonią, iż rozlałem część wina z kieliszka na trawiastą podłogę.
- Najdroższa, melduję Ci, że jestem dziś albo na zawsze, twoim jedynym przyzwoitym człowiekiem, reszta chyba nie chce nas znać - rozejrzałem się jeszcze mętnym wzrokiem dookoła, nie zauważając żadnego z naszych świetnych znajomych. - Wystawili nas na pierwszej imprezie, więc zostaliśmy sami z tymi smętnymi Angolami, powinniśmy się od nich odseparować, bo nas zarażą swoim flegmatyzmem i zamiast tu tańczyć, zaczniemy tak jak oni rozmawiać o poważnych rzeczach na szkolnych imprezach. Nawet takich zachęcających do rozpusty - powiedziałem robiąc bardzo przerażoną minę. Bo tak właśnie wyglądała reszta uczniów - wszyscy rozmawiali, a część z nich nawet zdawała się być przy tym strasznie poważna. Nie rozumiałem o co chodzi. W Ameryce się piło na imprezach. Pociągnąłem więc Winnie za sobą, szukając dla nas lepszego miejsca. Zaciągnąłem Wins za jedno z drewnianych stoisk, za którym to po prostu mogliśmy się schować, bowiem nie było zaludnione (w sumie tak jak większość tej sali, heh).
- Musimy wypić za to, że nie jesteśmy nimi - powiedziałem szybko stukając się swoim kieliszkiem z tym należącym do Winnie. Oczywiście mówiąc ten dziwny toast na myśli miałem Hogwarczyków.
A potem dałem jej buziaka w mały nosek. - Że jesteśmy fajniejsi. Tak, że mianuję nas królami tego balu. Sprawiedliwie. Przecież na tamtych i tak by nikt nie zagłosował.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 5021
  Liczba postów : 1887
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptySob Paź 10 2015, 09:38;

Fakt, że tym razem to Madness był na straconej pozycji, dawał jej swego rodzaju satysfakcję, chociaż nie taką, która wynagrodziłaby te wszystkie miesiące niepokoju. Chwała Merlinowi, że nic nie wiedział o jej znajomości z Berysem, bo na pewno nie pisnęłaby mu ani słówkiem o tym, co chodzi jej po głowie. Po pierwsze, nie lubiła zwierzeń, po drugie... po drugie tak naprawdę sama nie wiedziała, o co jej chodzi. Czy była zakochana? Nie. Była zaintrygowana. Był to jakiś powiew świeżości w jej życiu, które jeszcze do niedawna było bardzo monotonne i bardzo smutne. Chciała rozgryźć tego człowieka, ciekawiła ją ta maska gbura, przebłyski wrażliwości, surowa uroda i wspomnienia, które czasem zabarwiały jego wypowiedzi. Co z tego, że był te dwadzieścia lat starszy? Przecież tylko rozmawiali i zabawiali chore dzieci. Madness chyba skonałby ze śmiechu, gdyby mu się do tego wszystkiego przyznała. Dlatego nie zamierzała. Sama myśl, że ma swoją tajemnicę, z której sama nie wie, co wykiełkuje, że widuje się z Berysem w zupełnie niewinnych okolicznościach, a jednocześnie zależy im na dyskrecji, bo po pierwsze, on straciłby swoją łatkę gbura, pokazał inne oblicze, a po drugie, szczerze nie cierpiał jej matki (i z wzajemnością), dlatego nie mieli ochoty stać się tematem szpitalnych plotek... więc ta myśl dodawała pikanterii.
- Oczywiście. Merlinie, jesteś jedynym ślizgonem, którego znoszę - fuknęła, nie przyznając, że nie tylko go znosi, ale też jej na nim zależy. Żarcik faktycznie był słaby i Is doszła do wniosku, że albo Madnessowi dowcip się stępił, albo nie czuje się tak pewnie jak wygląda. Znała go na tyle długo, że była całkiem niezła w wyczuwaniu jego stanów ducha.
Na wzmiankę o Raseri dziewczyna drgnęła i obrzuciła Toinena zaniepokojonym spojrzeniem. Wiedział, że jego matka... że nie było im łatwo i że sprawa była poważna. Nie miała zamiaru kopać leżącego, a potrafiła już odróżnić jego wymówki od prawdy. Zwykle. Poczuła, że jej złość powoli się ulatnia, ale nie zmiękła tak od razu. Bez przesady. Nadal w głębi duszy czuła rozczarowanie. Tym, że zostawił Kendrę z dzieckiem. Oczywiście może o czymś nie wiedziała, może pisał do swojej... kobiety (Merlinie, nie miała pojęcia jak ją określić) listy, może jakoś na lewo zdobywał pieniądze i wysyłał je, żeby jakoś wesprzeć ją finansowo? W końcu to było jego dziecko. Miała nadzieję, że stanął na wysokości zadania na tyle, na ile był w stanie, ale... jakoś w to nie wierzyła.
Słuchała go uważnie, w pewnym momencie ostrożnie wsunęła dłoń pod jego ramię, jakby chciała się na nim oprzeć. W rzeczywistości było dokładnie na odwrót, chciała mu pokazać, że w razie czego, to on może się oprzeć na niej. Miała nadzieję, że rozumiał ten gest. Chciała go wysłuchać, czuła, że nabrzmiały w nim emocje i coś po prostu pękło. Nagle poczuła złość, że potrzebowali całej tej maskarady, tego balu, żeby się spotkać i zwyczajnie porozmawiać. Czy była aż taka zła, że Madness bał się tak po prostu zjawić, bez żadnego pretekstu i przyznać, co go boli? Czy to jego wyrzuty sumienia sprawiały, że stwarzali pozory, udawali, że idą na bal, żeby się dobrze bawić?
Szturchnęła go lekko, kiedy znów zaczął błaznować. Była zmartwiona i zła, nagle własny strój wydał jej się okropny, cała sala przeładowana, a tłum sprawiał wrażenie, jakby miał ją stratować.
- Nie zmieniaj tematu, dobrze? O co cię prosiła? Wszystko w porządku? To znaczy, teraz? Już dobrze? - spytała ostro, poirytowana własnym niepokojem. Złapała Madnessa za podbródek i zmusiła by na nią spojrzał. Nie znosiła tych jego wykrętów. Chociaż rozumiała, jak wiele kosztuje go szczerość.
Powrót do góry Go down


Morticia Slippery
Morticia Slippery

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 429
  Liczba postów : 527
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11479-morticia-slippery
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11485-poczta-morta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11486-morticia-slippery#308559
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptySob Paź 10 2015, 11:19;

Bal w Hogwarcie był ostatnio bardzo popularnym tematem, oczywiście głównie wśród dziewcząt. Na korytarzach aż huczało od rozmów typu "w co ja się ubiorę", albo " z kim pójdę". Blondynka nie miała żadnego z tych problemów, matka kupiła jej ładną sukienkę, w której pojawiła się na balu, a Hae zdążył na czas z pytaniem, czy pójdzie z nim na bal.Właśnie z nim szła, trzymając go za rękę. Morti wyglądała jak żywa lalka i czuła się z tym cudownie. No i proszę, już miała przebranie na Halloween! Była laleczką.
- Jejku, będzie fajnie~!
Rzuciła podekscytowana, idąc korytarzem. W końcu znaleźli się przed Wielką Salą, a chwilę później byli już w środku. Wystrój zmienił się całkowicie. W powietrzu unosiły się ładne zapachy, a pył spadający z sufity robił naprawdę ogromne wrażenie. Jeszcze te kolibry. Dziewczyna przekroczyła próg, a podłoga pokryła się miękką trawą. Naprawdę się postarali, była pod ogromnym wrażeniem całego wystroju. Rozejrzała się po sali, jakby szukając kogoś znajomego.
- Hae, jestem zaskoczona. Mam nadzieję, że bal będzie równie widowiskowy, co i wystrój. Bo patrząc na niektóre osoby to szczerze w to powątpiewam.
Powiedziała, patrząc na chłopaka. Pierwsze co oczywiście rzuciło jej się w oczy to stoisko z alkoholami.
- Chodź, napijemy się!
Rzekła i pociągnęła go do jednego ze stoliczków, którymi był skrzyneczki. Wzięła kieliszek z winem i uśmiechnęła się do Hae.
- Wznieśmy toast za to, żeby nie było nudno. A jak będzie nudno to po prostu stąd pójdziemy.
Powiedziała z uśmiechem, upijając trochę wina. Zauważyła też Bendżiego, chyba na kogoś czekał. Pomachała mu tylko i wróciła wzrokiem do azjaty. Miała tylko nadzieję, że nie będzie miała okazji siedzieć obok tych cholernych amerykanów. Znaczy, były wyjątki z którymi naprawdę mogła się dogadać, więc z nimi mogła siedzieć.
Powrót do góry Go down


Madness Toinen
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 605
  Liczba postów : 435
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7759-madness-toinen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7765-piszdomnieoszalenstwie#215942
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7762-madness-toinen
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptySob Paź 10 2015, 13:36;

Bycie na takiej pozycji zupełnie mu nie pasowało. Ani trochę, ale w tej chwili nie mógł tego już zmienić, a jedynie próbować pokazać, że jest inaczej. Przy innych bez problemu by mu się udało, ale Isolde znała go za dobrze, jednak nie przeszkadzało mu to w próbowaniu. To takie żałosne, bo chwytał się wszystkiego zamiast otwarcie z nią porozmawiać. Maskowanie się za słabymi żartami też był chujowe, ale nic nie mógł poradzić na to, że póki mógł to próbował. Może przestanie kiedy Isolde wbije mu różdżkę między żebra? Na szczęście dla niego nie należała do takich ludzi, po nim prędzej można było się było czegoś takiego spodziewać. Tak, żeby było zabawnie. Ale to Madness i jego spaczone poczucie humoru.
- Którego kochasz i uwielbiasz - zaraz ja poprawił, bo inaczej być nie mogło. Isolde była jego przeciwieństwem, ale z jakiegoś dziwnego i niezrozumiałego powodu ciągnęło go do niej. Mógł jej próbować uprzykrzać życie na tysiąc sto dwa sposoby, ale szanował ją jak mało kogo. Nie był wylewnym typem, który mówił o tym wszystkim otwarcie, więc trzeba było go lepiej poznać, aby wyłapać coś między jego słowami i zachowaniem. Isolde osiągnęła ten poziom już dawno, więc uznał, że nie musi jej wszystkiego tłumaczyć otwarcie, nigdy tego nie robił i nie zamierzał teraz tego zmieniać. Niewiele osób dotrwało do tego momentu, a innym nie dał na to najmniejszej szansy. Był jakiś wzór według którego dobierał sobie znajomych, ale tak zagmatwany, że nikt nie był w stanie go rozszyfrować. Sam również miewał z ty problemy, ale zrzucał to na różne rzeczy. Tak było prościej, a czasem podążanie tą drogą było wręcz wskazane.
- Puść mnie - skrzywił się, ale nie próbował wyrwać podbródka z jej dłoni, chociaż byłoby to zaskakująco proste. Zamiast tego z grymasem spojrzał na nią i na chwilę pozwolił sobie na opadnięcie maski, której tak pieczołowicie chronił. Wiele go to kosztowało i chwilę wcześniej walczył ze sobą czy na pewno dobrze robi, ale ostatecznie odsłonił się na te kilka sekund. Czuł się z tym źle i zupełnie nie pasowało mu to w sali pełnej ludzi. Wrócił do poprzedniej postawy, ale nie przyszło m to łatwo. Zupełnie jakby dopiero teraz poczuł ciężar, który od dłuższego czasu spoczywał na jego ramionach. Nie miał siły o tym myśleć, a co dopiero znajdować słowa, aby to nazwać - Nie tutaj, ale jest już w porządku. Inaczej bym nie wrócił - nie sądził, aby łatwo odpuściła, ale ostatnie czego potrzebował to roztrząsanie się nad tym wszystkim w wielkiej sali. Szczególnie, że chciał na chwilę o tym zapomnieć, a bal wydał się odpowiednim do tego miejscem.
- Wróżby z kwiatów? Myślę, że bez wina nikt tego nie zniesie - ponownie próbował odbić od tematu, który tak bardzo uwierał. Zmienił kierunek w którym zmierzali, aby skończyć tam, gdzie stało wino. Idealnie. Podał kieliszek Isolde, a dopiero kolejnym uraczył siebie.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptySob Paź 10 2015, 15:26;

Ogolony. Ładnie ubrany. Uczesany, włosy spięte w koka. Dodatkowo koszula, garnitur.. No, no. Piątek bardzo się postarał, trzeba było przyznać. W końcu pojawił się w Wielkiej Sali w bardzo dobrym nastroju, bo przecież zapowiadała się dobra zabawa, a poza tym miał bardzo urokliwą partnerkę. Tak więc gdy tylko przekroczyli progi Wielkiej Sali wraz z Nastką, chłopak uśmiechnął się do niej jedynie i ucałował delikatnie, bardzo subtelnie w policzek, mówiąc. – Cieszę się, że tu ze mną jesteś. – po czym uśmiechnął i poprowadził wgłąb Sali. Ciekawe, ilu znajomych będzie im dane spotkać. Ilu znajomych nauczycieli rozpozna Nastkę, ilu uczniów będzie wiedziało, że Friday przyszedł z Panią Profesor.. Wróć. Byłą Panią Profesor. To bardzo dobrze. Teraz, kiedy Anastazja nie była z nim związana relacją nauczyciel – uczeń, której notabene nigdy nie przestrzegali, świat był piękniejszy. Nie trzeba było się ukrywać z różnymi rzeczami. I mogli razem iść na bal, Friday mógł się jej spokojnie przyglądać. I cieszyć z tego, że to akurat z nią przyszedł. Inaczej pewne obawy, dotyczące rozrywki mogłyby ją nieco zmącić. A tak, miał pewność co do swojej partnerki. Jej intelektu, umiejętności rozmowy, wrażliwości i innych rzeczy. – Napijesz się czegoś? – spytał, uśmiechając. Tak. Dziś dzień, dziś wieczór, to Ona jest jego panią. Ona rządzi jego czasem, życiem. Zachowaniem. Oby tylko nie postanowiła tego za bardzo wykorzystać..
Powrót do góry Go down


Pixie Alkyone Cheshire
Pixie Alkyone Cheshire

Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 2253
  Liczba postów : 215
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10504-pixie-alkyone-cheshire-budowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10521-pacnij-sowe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10522-pixie-alkyone-cheshire#289292
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptySob Paź 10 2015, 17:26;

Pixie zazwyczaj się nie patyczkowała. Naruszanie przestrzeni osobistej miała obcykane i opanowane niemalże do perfekcji, niezależnie od tego, czy obcowała ze skrytymi półwilami, starymi znajomymi z Hogwartu, czy też nowymi osobistościami. Chodziła własnymi ścieżkami, które najwyraźniej nie uwzględniały tego, że nie każdy lubi być pomiziany od wejścia, ale wszystko dało się skorygować i naprawić. Nie lubiła robić nikomu na złość, ale ograniczanie się i hamowanie odruchów również nie leżało w jej naturze, dlatego zazwyczaj działała, nie zważając na konsekwencje. Mogła sobie na to pozwolić, to w swoim drugim odzwierciedleniu łapała wszystkie cechy, których jej brakowało. Alkyone nie była tak otwarta i bezpośrednia jak Pixie. Teraz jednak Alkyone nie miała nic do gadania.
Zapewne większość kobiet, albo przynajmniej jakaś ich część, zareagowałaby na mocny uścisk dłoni, jakim uraczył jej szczupłe palce, ale Cheshire, jak to Cheshire, nie przejęła się tym wcale, poświęcając całkowicie swoją uwagę kolejnym tatuażom, które udało jej się dojrzeć. Szybko wywnioskowała, że pokrywają większość jego ciała. Uśmiechnęła się, jednocześnie nieświadomie składając usta w mały dziubek, ale chwilę później uniosła głowę, aby móc spojrzeć na twarz nieznajomego.
- Tylko podejrzanych typków w czerni, chowających tatuaże pod masą ubrań, których obleję winem - odpowiedziała, z niebywałą lekkością i beztroską. - Skoro już cię wymacałam, możesz mi dziś towarzyszyć, kiedy już cię odplamimy - zapowiedziała, unosząc zgrabnie rękę, sugerując, że może ją chwycić. Jeśli nie skorzysta - trudno, nie z takimi rzeczami się w życiu godziła. - Możesz pomacać mój łokieć, nie przeszkadza mi to - dorzuciła, kiwając krótko głową i marszcząc brwi, jakby zdradzała mu największą na świecie tajemnicę.
- Pixie, tak swoją drogą - przedstawiła się, zerkając jeszcze raz na Lyonsa. - Więc chodźmy... o - przerwała, zatrzymując się na chwilę przy stoisku z perfumami, które przyciągnęło jej uwagę. Odpaliła pięć galeonów i miała swoją buteleczkę z zapachem jaśminu. Spryskała się nimi lekko, nie przesadzając, a potem wróciła do tematu, jak gdyby nigdy nic. - Więc chodźmy pozwiedzać zamek. Nie przewidywałam wojny z plamami, ale tu nie dzieje się nic zbytnio ciekawego, więc wojna może być dobrą odmianą - stwierdziła.

/zt x2!
Powrót do góry Go down


Jesper Tähti
Jesper Tähti

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 190
  Liczba postów : 165
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8284-jesper-tahti-sie-jeszcze-tworzy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8286-pisz-duzo#230911
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8285-jesper-tahti#230910
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptySob Paź 10 2015, 20:00;

Jesper zazwyczaj omijał szerokim łukiem takie imprezy jak bale i inne podobne. Nie czuł się na nich najlepiej i zawsze czuł się nie na miejscu. Wszyscy tak ładnie na nich wyglądali, a on zupełnie nie wiedział jak się ubrać i zachować w takim miejscu. To wszystko pewnie przez to, że dopiero w szkole po raz pierwszy znalazł się na takiej imprezie i nikt wcześniej nie wytłumaczył mu jak się trzeba zachować. Dzisiaj jednak miało być inaczej, obiecał sobie, że będzie nawet jeżeli mu się nie będzie podobać to będzie udawać, że jest odwrotnie. Nie szedł sam, więc nie sądził, aby musiał to robić. Trochę mu dziwnie z tym było, ale w pozytywnym sensie.
- Nie byłem na zeszłorocznym balu, ale słyszałem, że było niesamowicie - przyznał zanim znaleźli się z Gabrielem w WS. A kiedy przekroczył jej próg nie mógł nacieszyć oczu tym co zobaczył. Wszystkiego było tak wiele, że nie wiedział w którą stronę ma pierw spojrzeć. Za dużo wszystkiego było jak na jeden raz. Zaraz wyciągnął rękę kiedy obok przelatywał jeden z kolibrów, ale nie udało mu się dotknąć tego małego ptaszka, był zdecydowanie za szybki! - Jak miękko, ale popatrz to trawa, przynajmniej małe prawdopodobieństwo, że coś zbije. I zobacz jak tutaj pięknie - gdzie się Jesper nie obejrzał znajdował coś czym zaczynał się zachwycać. W ciągu tej krótkiej chwili pożałował, że opuścił ostatnią imprezę. Szkoda jednak było zawracać sobie głowę takimi przyziemnymi sprawami, kiedy dookoła były przygotowane dla nich atrakcje - Kwieciste tatuaże czy wróżby? Czego chcesz spróbować w pierwszej kolejności? - spytał swojego towarzysza, bo sam nie mógł się zdecydować. Co robił krok w jedną stronę to zaraz się wracał i tak w kółko. Jak dobrze, że nie był tutaj sam tylko mógł się z kimś cieszyć swoją radością i zadowoleniem.
Powrót do góry Go down


Joshua Mistaen
Joshua Mistaen

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 779
  Liczba postów : 191
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11401-joshua-mitsaen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11409-jezusowe-listy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11417-joshua-mistaen#306305
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptySob Paź 10 2015, 20:21;

Odpieprzony jak stróż w boże ciało, nieco spóźniony, Joshua w końcu pokazał się na balu. Nie bardzo wiedział, czy to dobry pomysł, bo przecież nie miał zbyt miłych wspomnień z tą szkołą, stwierdził jednak, że to dobra okazja, by się jakoś rozerwać, niekoniecznie w pracy, a i zrobić sobie dzień, czy dwa wolnego. Przygotowania zaczął zatem już przedpołudniem, bo wiedział, że podróż jeszcze zajmie mu trochę czasu. Najtrudniej było wybrać kreacje na dzisiejszy wieczór. Nie chciał wyglądać jak wieśniak. Albo jakoś mega dziwnie. Z drugiej strony planował się jakoś wybić z tłumu potencjalnych uczestników imprezy, czymś innym niż tylko swoją czupryną i kolorem włosów. Ostatecznie, zdecydował się na dość prosty look. Zadowolony z siebie popędził na stacje w Hogsmaede, a stamtąd do Hogwartu zabrał się Błędnym Rycerzem. Podróż nie zajęła dość długo. Natomiast znalezienie się na terenie zamku, powrót na obiekt szkolny był niesamowitym przeżyciem. Ogarnęła go swoista melancholia, spacerując chwilę po dziedzińcu głównym. Nawet w ukryciu, jak za dawnych lat , zapalił sobie papierosa. Następnie zjawił się już w Sali, o czym z resztą zostało powiedziane.
Znajdowało się w niej mnóstwo osób. Zapewne nauczycieli, studentów, uczniów jak i Salemczyków, o których było głośno swego czasu. Ciekawe, jak tam przebiegał proces asymilacji, tak swoją drogą.
Muzyka grała gdzieś w tle, nie wadząc nikomu. Spokojnie dało się rozmawiać, a całość tworzyło dziwną i przyjemną mieszankę gwaru. Przyjemnego gwaru. Brakowało mu tego. Tego hałasu uczniów w Wielkiej Sali. Zamku. Szkoły, lekcji. Może wróci ponownie i skończy ten trzeci rok? Zasadniczo, nie byłby to głupi pomysł. Trzeba byłoby tylko pewnie uzgodnić wszystko z radą pedagogiczną, może dyrektorem (?). Kwestia była do przemyślenia, a tymczasem ustawił się gdzieś z boku, uśmiechając się do co poniektórych, niektórym kiwając głową na powitanie z uśmiechem, oczekując przy okazji, aż znajdzie się jakś rozmówca. Stał tak, obserwował wszystko  i cieszył się, że miał ze sobą aparat. Miał dobre przeczucia co do tej imprezy. No i pewnie zrobi furorę z tym sprzętem, bo na pewno niektórzy będą chcieli zdjęcia. Tymczasem, oplatając sprzęt palcami, szukał czegoś godnego uwiecznienia. Cośsię znajdzie? Ktoś się znajdzie?



Generalnie to można do Jezusa podbijać. Zostawiam go wam. :3
Możecie też poprosić o zdjęcie! Josh na pewno chętnie to zrobi, a po wywołaniu prześlę pocztą.
Powrót do góry Go down


Anastazja Mallory
Anastazja Mallory

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 35
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : jasnowidz
Galeony : 747
  Liczba postów : 269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7177-anastazja-m-mallory#204602
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7220-listy-anastazji
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7251-anastazja-melissa-mallory
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptySob Paź 10 2015, 20:46;

Więc tak w skrócie.. Czym byli? Przyjaciółmi? Znajomymi? Kochankami? Ostatnie odpada, przez oczywiste fakty. Ona już nawet nie była jego nauczycielką! Kim dla niego, do cholery, była? Wszystko co mieli mogła postawić jasno na tacy: spieprzyła przez wyjazd (do tego drugi, ale pominę). Piątek mógł zacząć romansować, mógł znaleźć kogoś, a obydwoje dobrze wiemy, jak to nasz kochany Piąteczek ma z panienkami. Prawda? Wiemy. Nawet nie pytała, wiedziała, że to nie ma sensu i sam nie zliczyłby ile razy już ją zdradził. Chociaż... nie są razem, prawda? Nie zdradziłby jej. Uczucia uczuciami... ale, czy to miałoby jakiekolwiek znaczenie gdyby zaczął całować przypadkową dziewczynę na boku, wiedząc, że ona to widzi?
Kochany Piątek.. tak jej bliski... A tu proszę, wyjechała bez słowa. Smutne. W sumie nigdy nie postawiła się w jego sytuacji. Zapewne była niezłą suką, ale.. hah.. kochany Piąteczek. Nigdy na swoje nie patrzy.. po prostu wykorzystując wszystkie te panienki które poleciały na jego urodę, intelekt, obeznanie.. wymieniać i wymieniać. Nastka nie wiedziała nic o balu, nie interesowała się, odchodząc z Hogwartu nie sądziła, że będzie dane jej tam wrócić i to ze studentem. Ciekawe, gdyż kiedy Ambroge ją zaprosił, sądziła, że to zwykły żart. Ten chłopak może mieć każdą... a jednak, wybrał swoją starą znajomą. Z samolubnych pobudek zapewne, ale tego nie wiedziała, dalej brnęła w jego słodkie słówka i czarujący uśmiech. Naprawdę nic nie mówię. Sza. Nic, a nic. Cieszyła się, zostańmy przy tym.
Wchodząc do Wielkiej Sali poprawiła kosmyk, nieustannie wymykający się reszcie włosów. Nie odpowiedziała mu, jedynie posłała delikatny uśmiech, ale naprawdę cieszyła się z przyjścia z nim na bal. Po prostu.. dawno nie była w szkole. Musiała na nowo przyzwyczaić się do magicznej atmosfery tej sali. Do tych wszystkich ludzi, niektórych dalej pamiętała. Aczkolwiek to nie oni byli najważniejsi, nie zwracała uwagi na nikogo innego poza osobą, która szła obok niej.
Z grymasem spoglądała na salę. -A podają coś mocniejszego, czy mogę zapomnieć? Właściwie, co da mi zapomnieć, w tym wypadku. -Rzuciła, spoglądając na swojego towarzysza i po raz pierwszy tego wieczora przyglądając się mu. -Jeśli chcesz, to potrafisz wyglądać jak człowiek. Garnitur ci pasuje, chociaż utrwaliłam w pamięci obraz, na którym jesteś w koszuli poplamionej farbami. Nawiasem mówiąc, wygodnej. -Uśmiechnęła się do niego i choć nie powinna tego mówić, to oboje wiedzieli, że mają wspólną przeszłość. To tylko wspomnienia. A koszula naprawdę była przytulna.
Powrót do góry Go down


Scarlett Jung
Scarlett Jung

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 200
  Liczba postów : 275
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11368-scarlett-jung
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11376-ppalgang#305178
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11374-kuferek-scarlett
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptySob Paź 10 2015, 21:16;

Uważnie obserwowała wchodzące do Wielkiej Sali osoby bez pośpiechu sącząc wino. Smakowało jej i szczerze mówiąc to był póki co jedyny plus całego balu. Co jakiś czas poprawiała nieznacznie swoje włosy gdyż przy każdym ruchu głową niesforny kosmyk jak na złość wyłaził zza prawego ucha Scar, co dosyć ją irytowało. Jakbym nie mogła się urodzić z odrobinę bardziej odstającymi uszami... Póki co na balu było dosyć spokojnie, jakieś pary gdzieniegdzie rozmawiały ze sobą nie kryjąc swoich uczuć, zielarki niezbyt cieszyły się popularnością, ale za to do amfor podchodziło coraz więcej osób.
I właśnie wtedy, gdy tak siedziała spoglądając na twarze nowo przybyłych osób, dostrzegła go. Joshuę. Nigdy jeszcze nie miała okazji widzieć go w takim eleganckim stroju, ale zrobił na niej bardzo pozytywne wrażenie. Przez chwilę zastanawiała się, czy pozna ją w tych czarnych włosach, jednak widząc że ciągle stoi sam obserwując wszystko naokoło zdecydowała się podejść do niego. Wolnym krokiem ruszyła w jego kierunku, akurat stał tyłem. W jednej ręce ciągle trzymała kieliszek do połowy wypełniony winem, drugą ręką delikatnie dotknęła ramienia Joshuy.
- Witaj, Joshua - szepnęła stając przed nim i uśmiechając się delikatnie, po czym podarowała mu delikatny, czuły pocałunek. - Dobrze cię widzieć.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 5021
  Liczba postów : 1887
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptySob Paź 10 2015, 21:33;

Był takim głupim, niemal dwumetrowym dzieciakiem, który nie radził sobie z własnymi uczuciami. Przyznanie się, że w ogóle jakieś ma, wydawało się ponad jego siły. Więc lepiej zasłaniać się głupimi tekstami, przez które Is tak czy inaczej widziała go na wylot. Zazwyczaj znosiła to całkiem nieźle, dopóki nie próbował włazić w jej sprawy, kiedy tego nie chciała (czyli prawie zawsze), ale dzisiaj miarka się przebrała i miała szczerą chęć wywlec go z tej sali, usadzić w fotelu ze szklanką czegoś mocniejszego (Madness i herbatka zupełnie się nie komponowały) i wyciągnąć wszystkie zeznania, jak na przyszłego aurora przystało.
Znała jego sztuczki i pozy, które pozwalały zachować opinię wyrachowanego ślizgona bez sumienia i rozsądku. Ona uważała go za zagubionego i widziała te wszystkie dobre rzeczy, którym tak rzadko pozwalał ujrzeć światło dzienne. Nieodpowiedzialny kretyn i błazen, ale przecież... był jej tak irracjonalnie bliski. To chyba najdziwniejsza relacja, najdziwniejsza przyjaźń, jakiej kiedykolwiek doświadczyła, ale jakie to miało znaczenie?
Wywróciła oczami, kiedy przypisał jej te wszystkie gorące uczucia, które miała do niego żywić, ale nie skomentowała. Już dawno wzięła na siebie rolę starszej siostry, która znosi głupie wybryki swojego nieopierzonego i stukniętego brata. Nigdy nie mogła zrozumieć źródła ich zażyłości i zdawała sobie sprawę, że prawdopodobnie jest to taka sama tajemnica dla Madnessa. W chwilach irytacji mówiła sobie, że jest po prostu idiotką, która zawsze poratuje dobrym słowem, radą i nie wywali za drzwi, nieważne jaką głupotę Toinen zrobi. Ale wiedziała, że to wszystko jest bardziej złożone i chyba los musiał maczać w tym palce, skoro mimo wszystkich różnic nadal trzymali się razem.
Owszem, mógł ją drażnić, ale były momenty, kiedy to ona miała ostatnie słowo. Puściła jego podbródek dopiero, kiedy na chwilę przestał się zgrywać i uspokoił ją tymi kilkoma lakonicznymi słowami. Prawdziwe oblicze Madnessa zawsze ją zasmucało, bo ukazywało wyraźnie, że nie jest tak twardy i pozbawiony uczuć, jak się wydaje. Kiedy opadały wszystkie maski, miała wrażenie, że prawda kłuje ją w samo serce, wszystko w niej miękło, co oczywiście było głupie i bez sensu, bo żadne z nich tego nie chciało. Pokiwała więc głową, odrobinę spokojniejsza, ale wciąż zmartwiona. Ona też nie czuła się dobrze, roztrząsając to wszystko właśnie tu, ale przecież widziała go po raz pierwszy od tak dawna...
Uśmiechnęła się, kiedy podał jej kieliszek i z ulgą upiła łyk wina.
- Pamiętasz... pamiętasz ten czas, kiedy mówiłeś, że promienieję? Zabawne... niedługo potem on miał zawał, okazało się, że jest w trakcie rozwodu, przy czym nigdy nie wspomniał mi o fakcie, że kiedykolwiek miał żonę. Minęło trochę czasu, wydawało się, że wychodzimy na prostą,a potem on po prostu zniknął. Jakby rozpłynął się w powietrzu. Jakby nigdy go nie było - wyrzuciła z siebie niespodziewanie, po czym skrzywiła się boleśnie i upiła kolejny łyk wina. Może zbyt szybko, ale zdenerwowało ją to wyznanie. Miała ochotę dodać, że przynajmniej nie zostawił jej z dzieckiem, jak co poniektórzy, ale darowała sobie tę złośliwość. Nie kopie się leżącego.
Powrót do góry Go down


Destiny Sharewood
Destiny Sharewood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 185
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11655-destiny-sharewood
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11673-des
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11678-destiny-sharewood
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptySob Paź 10 2015, 22:10;

Długo się zastanawiała czy to dobry pomysł, żeby przyjść na ten bal, stąd jej spóźnienie. Głównym tego powodem był brak partnera. Włosy miała rozpuszczone, a sukienka którą wybrała już od dłuższego czasu wisiała w jej szafie. Po prostu nie miała okazji, aby ją założyć. Miała nadzieję, że spotka jakiegoś chłopaka, który zechciałby jej towarzyszyć podczas tej imprezy.
Przyglądała się wchodzącym do Wielkiej Sali nowo przybyłym osobom. Zobaczyła niedawno poznanego chłopaka. Nie sądziła, że go jeszcze kiedykolwiek zobaczy. Oczywiście nie miała nic przeciwko temu, jednak była miło zaskoczona widokiem Joshuy... I jakiejś dziewczyny... Całującej się z nim... Rozmowa z nim to chyba najgłupszy pomysł, jaki mógł jej teraz przyjść do głowy. Jednak Des, jak to Des musiała się wtrącić
- Witaj ponownie- przywitała się, podchodząc do znajomego. Co prawda ciężko powiedzieć, że go znała, ale spędziła z nim chwilę na peronie, a to już jakiś początek.- Znowu bawisz się w fotografa?- zaśmiała się widząc sprzęt chłopaka. Co jakiś czas spoglądała na nieznaną jej dziewczynę. Czemu ja w ogóle z nim jeszcze rozmawiam?
To chyba był błąd, że tu przyszła. Nie miała po co. Mogła robić tyle innych rzeczy, a jednak się tu znalazła. Trzymała się myśli, że wydarzy się coś ciekawego, bo inaczej wyjdzie jak najszybciej. I tak pewnie zostanie do końca balu, ale to nie ma znaczenia.
Powrót do góry Go down


Joshua Mistaen
Joshua Mistaen

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 779
  Liczba postów : 191
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11401-joshua-mitsaen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11409-jezusowe-listy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11417-joshua-mistaen#306305
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 00:31;

Długo nie było mu dane tak stać biernie i przyglądać się wszystkim zgromadzonym. Szybko i jego ktoś rozpoznał w tym tłumie i postanowił się przywitać. Tym kimś była oczywiście Scarlett. Choć w pierwszym odruchu nie rozpoznał dziewczyny. ostatecznie, rzadko widywał ją w takim stroju, a już na pewno pierwszy raz w innym kolorze włosów. Mimo tego wyglądała zjawiskowo, a fakt pewnej odmienności dobitnie tylko to podkreślał. Podeszła do niego bardzo szybko. I postanowiła go pocałować. Nie można powiedzieć, było to przyjemne, co nie zmieniało faktu, że Josh szybko się od niej oderwał. Co by ludzie powiedzieli? Ostatecznie nie tak go uczono. Od rodziców odebrał nauki zachowania na takich przyjęciach i jedno mógł powiedzieć na pewno – takie obsceniczne wyrażanie uczuć nie było niestety na miejscu. A skoro nie było, to na pewno lepiej tego przestrzegać. – Cześć Scarr. Przepraszam Cię, ale nie mam ochoty na czułości gdy dokoła kadra nauczycielska, dyrektor, inni ludzie i tak dalej. Sama rozumiesz, mam nadzieję.. – chciał coś powiedzieć więcej. Pewnie nawet zacząłby jej to tłumaczyć, dzielić na czynniki pierwsze, a tak został od tego uratowany i to zupełnie nieświadomie. Wszystko dlatego, że nagle do pary dołączyła jeszcze jedna osoba. Niedawna znajoma. – Des! – rzucił Mistaen z nieudawanym entuzjazmem. – Witaj! Wspaniale wyglądasz. – dodał, całując nowoprzybyłą delikatnie w policzek na powitanie. Na uwagę o fotografowaniu, jedynie uśmiechnął się skromnie i przytaknął, po czym złapał za aparat i nakazał się dziewczęciu szeroko uśmiechnąć. Zdjęcie poszło. Cudowna modelka, naprawdę. Nic tylko chce współpracować z aparatem! Doskonale, takich ludzi było mu trzeba. – Właśnie! Panie się poznają – Destiny, to Scarlett, moja przyjaciółka. Scarr, Destiny, moja nowa modelka. Oczywiście o zgodzi się nią pozostać.. – ostatnie zdanie dodał z uśmiechem, bo nie chciał by ktokolwiek zarzucił mu wywieranie presji, czy coś w tym rodzaju. Zwłaszcza gdy o nic takiego w ogóle mu nie chodziło. Zwyczajnie i po prostu chciał jej w ten sposób zakomunikować, iż chętnie by z nią popracował. Może nawet zapłacił, jeśli wyraziłaby ochotę, kto wie? W każdym razie, zanim przeszedł do rozmowy z paniami, chłopak ruszył po wino dla siebie i Ślizgonki i już po chwilę znowu był w towarzystwie swoich kobiet, że tak to nazwę. Zapowiadało się ciekawie, zwłaszcza że atmosfera zdawała się być dość.. napięta?
Powrót do góry Go down


Scarlett Jung
Scarlett Jung

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 200
  Liczba postów : 275
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11368-scarlett-jung
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11376-ppalgang#305178
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11374-kuferek-scarlett
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 11:06;

Chciała go tylko powitać, co w tym takiego złego? Jej pocałunek w końcu nie był natarczywy ani zbyt długi. No ale skoro już ją od siebie odsunął, postanowiła chociaż słownie wyrazić radość na jego widok uśmiechając się przy tym delikatnie. To chwilowe zakłopotanie przez to, jak Josh ją potraktował wydawało się w ogóle nie istnieć, ani na sekundę nie ujawniła tego, że trochę głupio wyszło. Trochę? Scar, jesteś idiotką.
- Rozumiem, Joshua - odparła dźwięcznie, uśmiechając się delikatnie. - To ja przepraszam, w końcu skąd mogłam wiedzieć czy życzysz sobie takiego powitania...
Ale mężczyzna chyba jej już nie słuchał. Do tego dołączyła do nich jakaś Ślizgonka, którą powitał z dosyć dużym entuzjazmem. Scar odruchowo lekko zacisnęła zęby widząc tę scenę i tylko posyłała dziewczynie chłodne spojrzenia. Widząc, jak sztucznie wdzięczy się do aparatu z trudem powstrzymała prychnięcie i w sumie zamaskowała swój stan upijając niewielki łyk wina. Gdy Josh zaczął je sobie przedstawiać tylko z grzeczności uścisnęła dłoń Destiny, nie chciała wyjść na niewychowaną tym bardziej, że jeden nietakt już popełniła. Przyjaciółka? A więc tylko przyjaciółką dla niego jestem? Chociaż w sumie powiedzenie czegoś w stylu dziewczyna z którą raz się zabawiłem jakoś nie za bardzo pasowało. A parą nie byli, co było równoznaczne z tym, że nie mógł jej przedstawić jako swojej dziewczyny. Chwilę później mężczyzna poszedł po wino zostawiając je same ze sobą, na co Czerwona od razu wbiła jednoznaczne spojrzenie w Ślizgonkę. W sumie minęło jakieś dziesięć lat od kiedy zadała komuś fizyczny ból spojrzeniem, więc mogła wyjść z wprawy, ale mimo to postanowiła spróbować. Już skupiła wszystkie swoje myśli na ciele dziewczyny i szukała najodpowiedniejszego miejsca do zaatakowania, jednak coś ją tknęło. Josh z pewnością zająłby się biedną, obolałą Destiny i domyśliłby się, że to robota Scarlett. Mogła nawet się założyć, że tak by było. A wtedy ich relacja zapewne by się pogorszyła. Stałaby się w jego oczach tym złym, problematycznym dzieciakiem z niezrównoważeniem psychicznym w bonusie. Nie chciała tego. Przestała więc z mordem w oczach zerkać na Destiny mimo tego, że była Ślizgonką. W sumie za samą przynależność do domu tych przewrażliwionych snobów mogłaby dostać złamanie ręki czy obojczyka. Ale nie teraz. Nie na balu, nie przy Joshu.
Rozluźniła się trochę widząc, że Joshua do nich wraca. Wiedziała, że to wyczuwalne między ich trójką napięcie jest być może spowodowane jej zachowaniem, ale sprytnie udawała że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Jeśli nie będziesz miał nic przeciwko, również mogę ci zapozować - zaczęła lekko przyciszonym tonem, z delikatnym uśmiechem na ustach.
Dobrze wiedziała, że jest fotogeniczna. I to bardzo. Zerknęła na Destiny. Że niby ona jest ładna?
Powrót do góry Go down


Carrie Alyssa Collins
Carrie Alyssa Collins

Student Hufflepuff
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 81
  Liczba postów : 121
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11323-carrie-alyssa-collins#305223
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11380-alyssa-collins#305228
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11379-carrie-alyssa-collins
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 11:36;

Nawet do Carrie doszły słuchy o balu. Oczywiście nie miała z kim iść, ale czy to był jakiś problem ? Czy na bale i jakieś inne imprezy trzeba chodzić z kimś ?  Ona zawsze uważała że trzeba się dobrze bawić i mieć fajne wspomnienie, ale druga osoba nie zawsze była do tego potrzebna. A nóż, widelec kogoś tutaj spotka znajomego.
Weszła do wielkiej sali w swojej białej  sukience. Wielka sala jak zawsze wyglądała pięknie i zapierała wdech w piersi. Naprawdę wyglądała cudownie. Stały tam również jakieś stoiska z perfumami, zielarka przy fontannie, wróżby z kwiatów. Może później się na to skusi. Teraz miała ochotę tylko na coś do picia. Podeszłą do stoiska z napojami i jak na razie nalała sobie tylko coś bez alkoholowego. Przecież obiecała się poprawić, miała nie pić alkoholu i nie chodzić na imprezy. Przecież alkohol nie jest aż tak ważny, prawdopodobnie da się bez niego żyć. Może dziś to sprawdzi ?. I tak z tego co widziała wszyscy przyszli tutaj w parach.  Tylko ona taka samotna. Widziała grupki rozmawiających osób. No bo kto przychodzi samemu na bal? Tylko Allie. Ale nie będzie się tym przejmować, ale nie pogardziłaby nikim, gdyby ktoś do niej podszedł...Stanęła sobie gdzieś z boczku i popijała swój napój.
Od jakiegoś czasu nawet nie miała czasu pojeździć na swoich wrotkach. Albo były jakieś lekcje i jak wiadomo na lekcje nie wypada zakładać wrotek, bo i tak by musiała je zdjąć. Albo szła do Hogsmeade a jak wiadomo tamta droga nie jest przystosowana do takich kółeczek. W sumie to mogła ubrać wrotki na bal, ale to może potem, gdy to wszystko się jakoś zacznie. Pary zaczną tańczyć, a jeśli ona nie będzie miała kogoś do pary to założy swoje wrotki i potańczy sama. To też jakaś opcja i to nawet dobra.
Gdzieś tam w tłumie jej wzrok wychaczył chłopaka z aparatem #Joshua. Będzie musiała z później pogadać aby sprzedał jej parę zdjęć, bo jak wiadomo Alyssa uwielbia zdjęcia. Mogła w sumie podejść do niego teraz, ale zauważyła obok niego dwie dziewczyny. Scarlett i jeszcze jakaś drugą której nie znała. Bądź co bądź Scar wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć. Nawet z tej odległości można było wyczuć napiętą atmosferę.
/Jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam do Allie
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 12:05;

Ona wyjechała, on sobie kogoś znalazł. Okej, oboje mieli coś na sumieniu. Oboje zjebali i to pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz względem samych siebie. Czy trzeba więc ciągle to wspominać? Zwłaszcza kiedy między nimi względnie wszystko było na swoim miejscu. Nie rzucali w siebie nożami, avadkami, innymi niewybaczalnymi, w zasadzie niczym w siebie nie rzucali. Nie było jakieś nerwowości, niezręczności, to wszystko wyglądało bardzo zwyczajnie. Coś w tym było złego? Nie wydawało się, przynajmniej Brożkowi. Poza tym, jak już tutaj byli razem. Na tym balu, zdaje się że mieli ważniejsze problemy na głowie, prawda? W końcu. Nastka. Powrót do szkoły, a także potencjalna krytyka, którą chyba żadne z nich ostatecznie się nie przejmował. Byli wolnymi ludźmi. I może przyszli tutaj jako osoby prywatne, choć i tak oboje byli związani z tym zamkiem. Nie przez wspomnienia, przynajmniej nie tylko.
- Widzę, że ten Zamek zawsze będzie robił na ludziach wrażenie.. – rzekł cicho, kątem oka widząc, jak patrzy na salę. Oczywiście, to nie była kwestia tego. Po prostu zaatakowały ją wspomnienia, tak przypuszczał. Te pewnie, jak każdy człowiek, miała różnorakie. W każdym razie, doskonale Krukon pamiętał, jak to on wrócił tu pierwszy raz po rocznych wojażach, gdy zaczynał studia. To chyba była najwspanialsza uczta wrześniowa w jego życiu i karierze edukacyjnej. Ona jednak.. zdawała się nie podzielać jego uczuć. A może tłumiła to w sobie, jak miała ostatnio w zwyczaju? Jakie myśli chodziły po głowie Anastazji…? Prędko się nie dowie, bowiem to zdecydowanie nie było dobre miejsce do takich konwersacji. Na ten temat. – Czy podają? Mam nadzieję… - odparł jej, śmiejąc się. Tak, dzisiejsza zabawa wymagała jakieś nawet najmniejszej ilości napojów wyskokowych. Ale ludzie mieli w dłoniach kieliszki na wino. Oby to nie był jakiś żart i upijali się właśnie sokiem jabłkowym, albo innym gównem. – Jak człowiek? Dzięki.. Ja z kolei doskonale pamiętam Ciebie w tej koszuli. Już po wszystkim. Jednak, najlepiej pamiętam Cię w moim łóżku. Kiedy tak spokojnie, niewinnie spałaś. Jakoś po twoim powrocie pierwszym. Pamiętasz? Spotkaliśmy się u mnie… - jakoś tak odruchowo ujął jej dłoń, przypominając sobie te czasy. A przerwał, bo. Bo. Bo? Bo co? W przypływie emocji zdobył się na pocałunek. Złożył go więc spokojnie w kącik jej ust, jakby pozostała ich objętość nie była już jego. Jakby magia panująca tutaj uniemożliwiała mu oddanie pelnego pocałunku.
Jak zapewne byś powiedziała "Cóż, bywa."
Powrót do góry Go down


Casper Villiers
Casper Villiers

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1292
  Liczba postów : 1620
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5219-casper-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9144-nowa-sowa#256102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7167-casper-villiers#204308
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 13:33;

Bal? Zaproszenie? Nie miał zamiaru iść. Dlaczego? Zwyczajnie nie miał ochoty na zabawę, wynajmowanie niańki, opuszczanie Londynu i w ogóle przemieszczenia się gdziekolwiek. Zapluty zamek, w którym przebywał zdecydowanie za długo, świszczał kolejnym świętem. Tandentnym rzecz jasna. Jakaż to wielka kultura, że powstrzymał się od tych komentarzy w listach do Voice. To chyba dlatego, że naprawdę mu zależało na tym, aby wyglądała zjawisko. Jak nie na krajobrazie to wtedy oko będzie można zawiesić na niej. Coś za coś, tak? Dobrze, że nie wziął ze sobą szaty wyjściowej, bo w końcu w między czasie usłyszał, że wielka sala będzie przypominała bardziej boisko niż prawdziwe miejsce do tańca. Także beka. Voice musiały zadowolić ciemne jeansy i czarnobiała koszulka z jakimś napisem. W końcu obowiązywały stroje zwiewne? A jakby komuś nie pasowało to zawsze mógł się rozberać, prawda? Coś w ten deseń.
W każdym razie pojawił się nawet przed umówionym czasem i od razu zaczął się śmiać.
- O ja jebie. - musiał znaleźć prefektów, bo zainteresowało go to, co ćpali, wciągali, pailili na stosie... Też chciał, to był dobry towar. Wiedział, że wypada zaczekać na damę tego wieczoru, ale i tak przekroczył próg sali, żeby zgnić jeszcze bardziej. Kiczowate wnętrze było chyba upadłym obrazem szalonej wyobraźni Puchonów. Po chwili jednak zainteresował się obracanymi kwiatami wróżb, może to od nich latały takie ciekawe obrazy przed oczami?
Nim jednak zdołał skierować się w tamtym kierunku cofnął się o dwa kroki, bo zobaczył Madnessa w towarzystwie (nie tak bardzo) żelaznej dziewicy (pozdrawiamy Dextera Vanberga). Wtedy kolejny potok śmiechu wydobył się z jego ust, na całe szczęście zagłuszany przez muzykę jakiegoś zespołu. Śmiejąc się z tego jeszcze bardziej zahaczył wzrokiem o Setha, który latał tu z jakąś równie kolorową dziewczyną jak on. Wyrażenie "wytapetowana kurwa" nabiera nowego znaczenia przy takiej ozdobie ciała. Nie wysilił się jednak na żaden komentarz, bo nagle mu tu zabrakło bliźniaczek Saunders. Może Mandy raz, a porządnie rzucił o ścianę i rozjebał jej mózg? Albo to była Saunders, ale wszystkie siniaki przyozdobił jej milionem tatuaży. Nie idąc jednak dalej w te rozmyślania śmiał się co raz to głośniej po drodze zahaczając o alkohol, a kieliszek opróżnił z prędkością światła wychodząc tanecznym krokiem, aby oprzeć się o posąg i zwyczajnie wypatrywać partnerki swojego wieczoru, tak? Tak.
- O ja jebie. - mruczał pod nosem, co chyba miało znaczyć, że świat bardak. W końcu Madness porzucił rudą matkę swojego dziecka na rzecz Żelaznej. Lyons dorwał jakąś sunię, a gdzieś po drodze zabrakło reszty ludzi, którzy mogli mieć mózg.
Co robić?
Jak najszybciej znaleźć kwiatki i nawciągać się magicznego pyłu.
Pomoc doraźna, ale zawsze.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 16:11;

Bale... Kto z kim przyjdzie, kto się w co ubierze, kto więcej wypije. I co jeszcze? Nic jeszcze, dlatego Voice na bale nie chodziła, ale tym razem czuła, że będzie z czego się pośmiać, a kobiecie nie wypada samej na bale chodzić, więc umówiła się z Casprem i postanowiła przetestować swoją intuicję. Oczywiście przyszła punktualnie, bo wybór sukienki czy butów nigdy nie był dla niej problemem. W końcu nawet szerokiej gamy kreacji nie miała, więc co za problem? Podkręciła tylko delikatnie włosy, wskoczyła w buty, które nie dodały jej centymetrów i już mogła spokojnie iść w stronę Wielkiej Sali.
Wielkiej Sali, czy boiska, właśnie? Wiecie, słuchająca jednym uchem Cheney nie wiedziała, że bal będzie imprezą a'la plenerową. Może trzeba było założyć dresy i trampki? A może gdzieś stoją kucyki, albo rosną kwiaty? Uderzająco słodki zapach mógłby świadczyć o cukierkowych drzewach i rzece z czekolady. Słodki zapach, który nieco zemdlił biedną Ślizgonkę i przyćmił jej perfumy, a szkoda, bo wybierała je bardzo starannie. Przykre.
Jednak humor panny Cheney poprawiał się z każdym kolejnym krokiem w głąb sali. Konkurs na parę balu wygrał jej brat i Jestem-Grzeczną-Gryfonką-Bloodworth. Wokół najgrzeczniejszych narasta najwięcej plotek, czyż nie? Ale wokół najniegrzeczniejszych też, w końcu wszyscy nie od dziś wiedzą o Kendrze-Niedoszłej-Toinen, wózku i panu, który z tym wózkiem powinien chodzić. A idąc dalej... Seth-Kocham-Saunders w towarzystwie pani, która Saunders nie była, tak samo jak zapewne dawno nie gościła w murach Hogwartu. Ambroge w towarzystwie tej... Byłej nauczycielki? No i wyuzdani Amerykanie, którym chyba faktycznie wydawało się, że ten cały bal jest konkursem na najbardziej ekstrawagancką kreację. Ostatni z widoczków Voice skrytykowała cichym kurwa mać, uśmiechając się przy tym ironicznie, chociaż grający zespół z powodzeniem zagłuszyłby jej śmiech... Ale powinna zachowywać się jak dama, czyż nie? Tak więc ujmując w dłoń brzeg sukienki minęła jeszcze kilku ludzi, trafiając gdzieś w okolice fontanny, przy której stała bardzo ładna kobieta. Na tyle ładna, że Cheney zatrzymała się na moment, by wyciągnąć jeden spośród wielu kwiatków, który okazał się być groszkiem pachnącym. A groszek pachnący, jak to ma w naturze, zwiastował... Rozstanie. Tu właśnie jest moment, w którym Voice przewróciła oczami, zapominając o tym, że ta pani w ogóle jest ładna, a potem ruszyła dalej, szukając Caspra, który przecież musiał się pojawić. Jasne, Summer mogła mu się zrzygać na kanapę, mógł zamówić już sobie laskę na wieczór, ale skoro nie zabrał jej na cmentarz, to mógł chociaż na bal.
I gdy już tłum tych wszystkich dziwnych ludzi zaczął ją męczyć, znalazła w nim swojego Caspra. Jak miło, że stała za nim! To zawsze jakiś element zaskoczenia, czyż nie?
- Widziałeś Madnessa? Ciekawe, czy dla Bloodworth też zrobi dziecko, jak myślisz? - zamruczała mu melodyjnie do ucha, równocześnie obejmując lekko dłonią jego ramię, żeby się zbyt wcześnie nie odwrócił. - Prawdę mówiąc jestem... Zawiedziona, Villiers. Chciałam cię zobaczyć w garniturze. To mogłoby być całkiem... Podniecające. Rozumiem, że nie chciałeś mnie zbyt wcześnie rozkręcić? A może... Myśli w końcu są czyste? - Cóż, nie wytrzymała długo. Chciała, żeby już na nią spojrzał, więc po prostu puścił jego ramię i przesunęła się tak, żeby stanąć przed nim... W ubraniach. Bo na ubrania też można popatrzeć, prawda?
Powrót do góry Go down


Destiny Sharewood
Destiny Sharewood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 185
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11655-destiny-sharewood
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11673-des
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11678-destiny-sharewood
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 16:30;

Chwila... Czyli oni nie są razem? Cały czas się uśmiechała. Widziała jak Scarlett na nią patrzy morderczym wzrokiem, ale tak naprawdę Des miała miała z tego satysfakcję. Nie znała długo Joshuy, ale zdenerwować jakąś małą dziewczynkę zawsze można. Ucałowała mężczyznę (bo chyba już nim był, c'nie?) w policzek i popatrzyła na Jung, czy już zielenieje z zazdrości.
- Ty też nie najgorzej- pochwaliła go i pogłaskała po ramieniu sprawdzając materiał, a następnie zwróciła się do jego przyjaciółki.- Miło mi cię poznać Scarlett...- uśmiechnęła się do zdjęcia. Nie chciała, żeby dziewczyna od razu wiedziała, jaka potrafi być Des. Domyśliła się, że się nie polubią, ale nie przeszkadzało jej to. Sharewood patrzyła na Scarr, kiedy ta miażdżyła ją wzrokiem i trochę ją to bawiło. Minę miała komiczną. Des już nie wytrzymała patrząc na nią i zachichotała cichutko. Potrafiła się opanować, co było jej na rękę, bo co by sobie o niej pomyślał Joshua?
Na jej słowa prychnęła. Ona? Modelką? Trzymajcie mnie ludzie. Nawet nie była taka ładna... Des lubiła pozować, a Jung? Co może o niej powiedzieć? Nie zna jej, ale twarz ma dziecka. Przynajmniej dziewczyna tak twierdzi. Nie jest pewna, ale chyba jest nie co młodsza od Sharewood, więc nie jest nawet na studiach.
- Oczywiście, że się zgodzę!- powiedziała nieco za głośno. Podziękowała za wino już cichszym głosem i upiła łyk. To wino było niesamowite! Zazwyczaj piła piwo, albo jakieś inne alkohole, ale nie wino.- Praca z tobą to będzie przyjemność- uśmiechnęła się. Ostatnio Des miała świetny humor. Była miła i uprzejma, tylko... Ciekawe kiedy wróci do normalności...
Powrót do góry Go down


Haeil Yong
Haeil Yong

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 368
  Liczba postów : 207
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11217-haeil-yong
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11241-mr-alien#303044
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11242-haeil-yong#303048
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 17:19;

Gdy tylko spotkali się z Mort w umówionym miejscu, oniemiał z zachwytu. Dziewczyna wyglądała ślicznie, jak porcelanowa laleczka. Ostrożnie chwycił jej dłoń razem ruszyli do Wielkiej Sali.
- Jestem pewien, że będziemy się świetnie bawić - odparł słysząc słowa Morticii.
Zbliżając się do Wielkiej Sali widział coraz więcej świeżych dekoracji, wszystko wyglądało bardzo wiosennie, do tego ten brokat... To akurat nie było za bardzo w stylu Haeila, jednak nie skomentował wystroju. Dziewczynie się podobał więc tylko przytaknął, pogodnie się uśmiechając.
- Faktycznie, nie jest tu zbyt... Imprezowo - rzucił. - Ale może z czasem coś się rozkręci, bądźmy dobrej myśli.
I właśnie wtedy poczuł, że Morti ciągnie go w obranym przez siebie kierunku. Ruszył za nią lekko mrużąc oczy, szli w kierunku amfor wypełnionych winem. Poszedł za jej przykładem i również wziął kieliszek który następnie napełnił winem.
- Pójdziemy? Masz już jakieś upatrzone miejsce? - spytał, uśmiechając się do niej. W sumie szkoda by było, gdyby taki wieczór skończyłby się samym tańcem. Objął dziewczynę w talii - Swoją drogą, zapowiada się bardzo przyjemny wieczór - szepnął jej do ucha, przytulając ją bardziej, aby dać jej do zrozumienia co dokładnie ma na myśli.
Powrót do góry Go down


Gabriel R. Myers IV
Gabriel R. Myers IV

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 89
  Liczba postów : 130
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11604-gabriel-richard-myers-iv
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11607-gabrielowa-poczta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11606-gabriel-richard-myers-iv
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 17:32;

Gabe od samego początku cieszył się na nadchodzącą imprezę. Uwielbiał przyjęcia, zawsze czuł się na nich swobodnie i beztrosko brylował towarzysko. Poznawanie nowych ludzi, taka była idea przyjęć, prawda? No, pomijając tańce, świetne drinki, poczęstunek i fakt, że była to okazja do miłego spędzenia czasu. Nie wiedział jednak jak to będzie tym razem, bo po pierwsze: był w nowym miejscu, nie do końca wiedział jak się odnajdzie w Hogwarcie, a po drugie: nie szedł sam.
Gabriel długo musiał namawiać Jespera, by ten wybrał się z nim na bal. Ostatecznie zgodził się, ale Gabe nie był pewny, czy nie zrobił tego tylko dlatego że to właśnie on go zaprosił. Ach, czy to ważne teraz?
Ubrany w odpowiednio ekscentryczny, ale modny, czarny strój, zmierzał w stronę Wielkiej Sali trzymając Krukona pod ramię. Chłopak stwierdził, że tak będzie mu łatwiej; bo będzie mu ciągle dyskretnie przypominać, że gdyby cokolwiek się stało, to Gabriel jest obok, dla niego.
Gdy przeszli próg Sali oboje oniemieli; Gabe nie przypuszczał, że będzie to impreza urządzona z takim rozmachem; pełno było tu kolorów, kwiatów, przeróżnych dekoracji o motywie natury, a podłoga pokryta była.. mięciutką trawą. Nie wiedział na czym ma zawiesić spojrzenie, wszystko dookoła latało, ćwierkało, tętniło życiem. Spostrzegł jak Jesper wyciąga rękę w stronę małego kolibra, który zatrzymał się tylko na chwilę, bo spojrzeć na nich czarnymi oczyma, po czym poleciał dalej. Uśmiechnął się na jego widok.
- Udało mi się kiedyś wyczarować patronusa. Był to właśnie taki malutki koliberek, a przynajmniej tak mi się wydawało. - powiedział stosunkowo głośno, by być pewnym, że Krukon usłyszy go .. tam na górze.
- Niby mam sceptyczny stosunek do wróżbiarstwa i tym podobnych, ale .. w sumie mógłbym spróbować z tymi kwiatkami. Na lekcjach nigdy nie pokazywali nam wróżenia z kwiatów, może być ciekawie, co? - powiedziawszy to, chwycił Jespera za rękę i pociągnął w stronę stoiska z wróżbami.
Prawdę mówiąc najbardziej ciągnęło go do barku, na którym stały różnej wielkości naczynia o wymyślnych kształtach, całe wypełnione kolorowymi trunkami.
Nie, nie, Gabriel. Zaczekaj chwilę, dopiero co się zaczęło a ty już chcesz się upijać.
Powrót do góry Go down


Ceres O'Shea
Ceres O'Shea

Nauczyciel
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja
Galeony : 426
  Liczba postów : 446
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11002-ceres-o-shea
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11011-nie-mam-sowy#299428
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11010-ceres-o-shea#299427
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 18:25;

Na balu pojawiłaś się o idealnej porze, kiedy Wielka Sala była już wypełniona ludźmi. Sama również prezentowałaś się perfekcyjnie. Choć na co dzień wolałaś biegać w podartych dżinsach i luźnych koszulkach, prezentując grunge rodem z lat dziewięćdziesiątych, nie widziałaś problemu w tym, aby założyć dostojną sukienkę, kiedy okazja tego wymagała. W takich chwilach potrafiłaś przesiadywać w łazience godzinami, tak też było i tym razem. Włosy lekko podpięłaś, szyję skropiłaś perfumami, a w skórę wmasowałaś maści własnej receptury, które sprawiały, że pozostawała przyjemnie gładka i nie świeciła się niczym wampiry w książkach dla mugolskich nastolatek.  
Twój krok był na tyle dystyngowany, by nikt nie rozpoznał, iż chwilę wcześniej razem z @Zoell E. Wells spaliliście skręta z peruwiańskiego zioła na pół. Gdyby Salem nadal stało, zapewne żadne z was nie zdecydowałoby się na to, aby pojawić się w towarzystwie drugiego na balu, ale jeden pożar zmienił losy wszystkich. Trzymając się chłopaka pod ramię poszukiwałaś wzrokiem brata, Winony, Katyi lub Cyrusa, czując na sobie spojrzenia Hogwartczyków. Jakby nie było – twoja suknia ze zbyt głębokim dekoltem i podłużnym rozcięciem u dołu prezentowała się odważnie, tym bardziej, iż jej górna część zdawała się być utkana jakby z mgiełki, która w każdej chwili mogła się rozpłynąć. Nie mogłabyś sobie pozwolić na tak odważny strój w swoich stronach, ale tutaj... tutaj nie musiałaś być już dłużej ułożoną córką, ściskającą dłonie każdemu wygłodniałemu gościowi, który w myślach rościł sobie do ciebie prawa. Wiedziałaś. Za każdym razem. Ich nieprzyzwoite myśli były tak ordynarne, iż nawet nie musiałaś się szczególnie wysilać, by je poznać.
Niemniej jednak – ktoś by jeszcze pomyślał, że wystroiłaś się dla Wellsa. Nic bardziej mylnego. Zamierzałaś wykorzystać jego nienaganną prezencję i bawić się lepiej, niż pozostali.  
- Zoell, zawracamy. Trafiliśmy chyba na powitanie wiosny, a nie Noc Duchów – nie byłaś do końca pewna, czy to, co ujrzałaś było rzeczywistością, czy może jedynie skutkiem ubcznym tego, co chwilę wcześniej spaliliście w dormitorium. – A może śpię? Może to, co dopadło Lynforda jest zaraźliwe? Czy brytyjczycy są po prostu dziwni? – zaśmiałaś się, ponownie zapominając o tym, iż sama byłaś amerykanką jedynie w połowie – choć czułaś się nią na dwieście procent, a to chyba było istotniejsze.
W końcu dostrzegłaś kowbojki @Winnie Hensley, której nieodłącznie towarzyszył @Cyrus Lynford. Oboje z Zoellem ruszyliście w ich stronę, a kiedy byłaś już bliżej, z ulgą stwierdziłaś, iż w kwestii libertyńskiego ubioru Winona postarała się zdecydowanie bardziej od ciebie.
- Skąd macie takie czadowe tatuaże? Cyrus, nigdy nie sądziłam, że błękitne lilie będą ci tak pasowały – śmiejesz się, składając pocałunki na policzkach przyjaciół.
Zaskakujące, że po tym świecie w ogóle chodzili ludzie, których potrafiłaś obdarzyć tym imieniem.
- Hej, Wins, nie uważasz, że powinnyśmy się bardziej postarać? Na przykład przyjść w sukienkach, które płoną żywym ogniem? W zasadzie... myślisz, że jesteśmy w stanie zaczarować swoje buty tak, by spod obcasów tryskały iskry? – gdzie jest Julian, kiedy jest potrzebny? Twój brat z pewnością byłby w stanie temu zaradzić.
Powrót do góry Go down


Morticia Slippery
Morticia Slippery

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 429
  Liczba postów : 527
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11479-morticia-slippery
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11485-poczta-morta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11486-morticia-slippery#308559
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 18:34;

Blondynka przyglądała się uważnie osobom, które raczyły się tu pojawić. Większości nie znała, ale... Przyszła pewna osoba, która od razu zwróciła jej uwagę. Oczywiście był to Friday w towarzystwie jakiejś kobiety. Szybko potrafił sobie znaleźć nową, naprawdę. Na początku lekko się zirytowała, ale przecież... Po co ma się przejmować takim chłopakiem, była przecież na balu z Hae.
- Dobra! To bądźmy dobrej myśli.
Odpowiedziała z uśmiechem, dając Hae buziaka w usta. Oczywiście, że szybko znaleźli się przy stoisku, które aż tak przyciągnęło uwagę Mortii. Może to nie było wino, tylko sok porzeczkowy, który wyglądał jak wino? Tak mogło być.
- Nie, jeszcze nie mam. No, ale wiesz, coś się wymyśli. Przecież najlepsze pomysły powstają na spontanie.
Powiedziała, puszczając do niego oczko i pijąc ciecz znajdującą się w kieliszku. Zarumieniła się delikatnie, słysząc ostatnie słowa chłopaka. Oczywiście, że wiedziała co ma na myśli. Przytuliła się do chłopaka, gryząc go delikatnie w szyję.
- Nie powiem, że nie.
Wymamrotała zadowolona.
Powrót do góry Go down


Seth Quinn
Seth Quinn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1107
  Liczba postów : 231
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11544-seth-azriel-xenos-quinn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11570-sowka-setha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11571-seth-quinn
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 18:47;

Seth w sumie nie za bardzo wiedział, czy chce iść na ten bal. Wszyscy przyjdą z kimś, a on... Nie za bardzo wiedział czy przyjście z drugim mężczyzną byłoby stosowne, w końcu nie często bywał na jakichś balach. Dlatego też nie zaprosił Gabriela który mówił, że ma już z kim iść, Elizabeth również miała partnera. I szczerze mówiąc Quinn nie był jakoś przekonany, czy chce się tam pojawić. Mimo to jakoś dwa dni przed balem, gdy rozmawiał sobie z Carterem o tym, jak to jest w Hogwarcie zeszło im na temat nadchodzącego wydarzenia. Młodszy Salemczyk również nie miał z kim iść i nie był do końca zdecydowany czy chce iść. I właśnie wtedy Seth uznał, że skoro się lubią to mogą iść razem. Oczywiście grzecznie spytał Cartera czy odpowiadałoby mu jego towarzystwo, w końcu zdążyli się już trochę poznać od kiedy Amerykanin znalazł się w Hogwarcie i mogliby pójść chociażby jako dwaj faceci do wzięcia. Znaczy. Nie do wzięcia w sensie żeby poderwać jakąś samotną dziewczynę, ale żeby po prostu jej potowarzyszyć. W końcu gej też może tańczyć z kobietą, nie?
Spotkali się w umówionym miejscu i... Trzymając się za ręce ruszyli do Wielkiej Sali. W sumie, dlaczego nie? Dotyk dłoni Cartera ani trochę mu nie przeszkadzał i szczerze mówiąc nie widział żadnego problemu w tym, żeby to właśnie z młodszym chłopakiem spędzić ten wieczór. Oczywiście o ile Carter będzie miał ochotę na towarzystwo Krukona.
Wystrój Wielkiej Sali nawet przypadł do gustu Sethowi. Lubił kwiaty i wiosnę, dlatego też na jego twarz wystąpił delikatny uśmiech.
- Postarali się w tym roku - skwitował. - Na co miałbyś ochotę, Carter? - spytał spoglądając na młodszego.
Powrót do góry Go down


Carter Wright
Carter Wright

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 225
  Liczba postów : 178
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11680-carter-wright
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11688-poczta-cartera#312539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11685-carter-wright
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 19:42;

Carter od początku nie był przekonany do tego balu, zwłaszcza dlatego, że pojawi siętu wielu ludzi, a niektórzy z pewnością nie będą  zachwyceni faktem, że się na owy bal wybierze. Wprawdzie miał ochotę tam pójść, chociażby ze względu na to, żeby zobaczyć jak wyglądają takie imprezy w Hogwarcie. W Salem nie przepuścił żadnej okazji do potańczenia i zabawy ze znajomymi. Kilka dni przed zabawą rozmawiał z Sethem Quinnem o życiu w tej szkole, a los chciał, że temat zszedł na to właśnie wydarzenie. Krukon zapytał, czy miałby ochotę wybrać się na bal razem z nim. Carter polubił Setha, więc postanowił, że mogą iść tam i po prostu dobrze się razem bawić. Myślał też o tym, iż niektórym z jego nowych znajomych na pewno opadną szczęki. Nie każdemu z nich zdążył powiedzieć, że lubi nie tylko dziewczyny, ale i chłopców. Do czasu potańcówki wiele czasu spędzał na zastanawianiu się jaka będzie ich reakcja. Był prawie pewien, że nie obędzie się bez głupich docinek, ale szczerze mówiąc, miał to gdzieś.
Nie był pewien jak ubierają się tutaj na takie okazje, więc ubrał zwykłą, białą koszulę i czarne spodnie. Jego włosy same ułożyły się w znośną fryzurę i tym oto sposobem był gotowy do wyjścia w piętnaście minut. Szkolnymi korytarzami dotarł na umówione miejsce o umówionej godzinie, ponieważ Carter Wright nigdy się nie spóźniał (chyba że chodziło o lekcje, wtedy sprawa przedstawiał się nieco inaczej). Gdy zauważył swojego towarzysza, posłał mu szeroki uśmiech. Chwycił go za rękę i udali się w stronę Wielkiej Sali.
Gdy znaleźli się na miejscu, Carter nie wiedział na co patrzeć. Wszędzie latały kolibry, a pod stopami znajdowała się trawa. Ogólnie wszystko wyglądało niesamowicie.
- Oj postarali się i to nawet bardzo. - przytaknął Sethowi. - Sam nie wiem. Wydaje mi się, że wróżenie z kwiatów brzmi fajnie. - odpowiedział na pytanie. Udali się w stronę wybranego przez niego stanowiska. W międzyczasie miał chwilę,aby odszukać wzrokiem jakichś znajomych twarzy. Szybko rzuciła mu się w oczy paczka znajomych z Salem. Zauważył Winnie, Cyrusa, Cares i Zoella. Pomachał do nich, ale nie był pewien czy w ogóle go zauważyli. Przy skrzyneczkach z alkoholem zauważył niedawno poznaną Morticię, której obiecał udowodnić, że umie tańczyć. Na razie wydawała się go nie zauważać, więc postanowił, że poczeka na lepszą okazję, żeby się z nią przywitać.
Podeszli pod stoisko, przy którym stała kobieta, wyglądająca jak nimfa. Wolną ręką wskazał ją Sethowi i powiedział:
- Ty pierwszy. Śmiało.
Powrót do góry Go down


Winnie Hensley
Winnie Hensley

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : kapitan wygranej drużyny Q
Galeony : 410
  Liczba postów : 433
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11658-winona-hensley#311603
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11661-teksanska-masakra-sowa#311729
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11695-winona-hensley#312749
Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Paź 11 2015, 20:55;

Wskakuje z gracją na plecy Cyrusa, kiedy ten uprzejmie kuca, by łatwiej było jej wejść. A przynajmniej wydaje jej się, że robi to z niesamowitą elegancją, chociaż tak naprawdę wygląda dość komicznie. Jej zsuwanie się nieustanne z pleców chłopaka i próby znalezienia odpowiedniego uchwytu, by nie upaść, również nie wyglądały szczególnie dobrze. Nawet nie zauważa perfum, zbyt skupiona na podróży do wina. W końcu szczęśliwie ląduje na nóżkach, przy alkoholu i przyjmuje trunek od swojego towarzysza.
Przykłada dłoń do serca, kiedy Cy wygłasza dramatyczny dialog, rozlewając na nią trochę wina. Wzdycha wzruszona jego postawą.
- Święte słowa, mój dzielny patafianie. – Nie jest pewna czy takie słowo faktycznie istnieje i co oznacza, ale nie przejmuje się tym ani trochę. – Wyruszmy w rozpustną podróż sami, samiutcy, na pewno bez paskudnych i nudnych Angoli. – Prycha jeszcze kiedy widzi jakąś parę obok, rozmawiającą na poważne tematy. Może rozpoznałaby nieprzyjemnego ślizgona z lekcji, gdyby nie fakt, że ledwo poznawała się w lustrze. Pokornie daje się zaprowadzić za jakieś stoisko, bo pomysły Cyrusa na pewno są wyborne.
- Ale ja jestem główniejszą królową niż ty! – przyłącza się do toastu, równocześnie dorzucając swoje dwa grosze. Miała w końcu władzę, czy co tam jej wróżba powiedziała. Już sama nie pamiętała.
Lynford dał jej buziaka w nosek w tym niezwykle ciasnym pomieszczeniu. Chyba to było w nosek. Winnie wydawało się, że coś do niego mówiła, a potem ją pocałował w nosek. Chciała opowiedzieć coś o swoich przyszłych rządach w Hogwarcie, ale zorientowała się, że nie może tego robić, bo przecież całuje się z Cyrusem. Zdecydowanie nie w nosek. Jej były chłopak pachniał winem i mydłem. Jego pocałunki były bardzo znajome, ciepłe i przyjemne. Chociaż znacznie bardziej chaotyczne niż te trzeźwiejsze sprzed kilku lat. Winnie przeczesuje włosy Cyrusa. Szuka na oślep miejsca, gdzie mogłaby odstawić wino, by mogła go dotykać drugą ręką. Przez zachłanność pocałunków za ciasnym stoiskiem, Winona nagle chwieje się lekko, co poskutkowało oderwaniem się od ust Lynforda i znalezieniem się poza ich budką miłości. Jego również wyciąga z ich kąta i dopiero po chwili przestaje się chwiać, podtrzymując się ściany. Patrzy lekko nieprzytomnym wzrokiem na swojego partnera, niepewna co ma teraz zrobić, bo nie wie do końca co się w sumie stało. Roześmiać się? Uciec? Może po prostu wepchnąć go z powrotem za to stoisko? To brzmiało w jej głowie jak dobry pomysł. Albo niech znajdą jeszcze przytulniejsze miejsce! Gdzieś gdzie będzie łóżko! Tak, koniecznie! Winona już wyciąga rękę, w której nie trzyma wina i przysuwa się do swojego partnera. Już poprawia mu kołnierzyk i zarzuca długimi włosami, wiedząc, że są jej atutem.
- Może… - zaczyna mówić, podnosząc leniwie wzrok na Lynforda.
Bla, bla, bla, tatuaże, bla, bla, bla. Słyszy coś nagle obok siebie, puszcza koszulę partnera i rozgląda się wyrwana ze swoich pijackich, grzesznych myśli. Ceres całuje ją w policzek, a Winnie automatycznie oddaje pocałunki, powoli rozumiejąc co właśnie się o mało nie stało.
- Pani jakaś… Czarownica… Zielarka… Robi je zaklęciem… Jakimś. Znaczy my je robimy – bełkocze bez sensu i zasłania ręką usta, jakby Ceres mogła na nich wyczytać co przed chwilą wyprawiała. Bierze łyk wina, rozlewając jego znaczną część na trawę. Może po prostu Ceres i Zoell uznają, że jest bardzo pijana. Bo w sumie jest.
- Myślisz, że nie postarałyśmy się wystarczająco swoimi sukienkami? Uczniom Hogwartu musi na dziś wystarczyć widok twoich nagich piersi i mojego tyłka – mówi Winnie i podciąga swoją sukienkę. Pewnie jak łaziła na baranach Cyrusa, tarzała się po trawie i takie tam, sporo osób mogło ocenić jej pupę.
- Carter przyszedł z jakimś chłopakiem z Hogwartu – odwraca od siebie uwagę Winnie i odmachuje przyjacielowi z uniesionymi brwiami. Ależ sprytnie to zrobiła. Niech teraz skupią się na nowym chłopaku Salemczyka. Zerka w międzyczasie na Lynforda na ułamek sekundy i szybko odwraca wzrok, próbując wyrzucić z głowy resztki grzesznych myśli.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Joshua - Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8








Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieJoshua - Wielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Joshua - Wielka Sala - Page 36 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 36 z 39Strona 36 z 39 Previous  1 ... 19 ... 35, 36, 37, 38, 39  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Joshua - Wielka Sala - Page 36 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-