Somebody!
Bardzo się bałem że mój list Cię spłoszy. Trochę przesadziłem. Ale ostatnio tylko taki nastrój mam. To długa i bardzo bolesna dla mnie historia o której staram się jak najszybciej zapomnieć. Co nie jest łatwe, bo takie rany, bardzo długo się goją. No ale dość o moich problemach. Nie chcę żeby skończyło się tym że w następnym liście wyślesz mi skierowanie do psychologa.
Samotność to podobno bardzo dobra przyjaciółka. Nie zrani, i jak odejdzie, to zawsze w zamian czegoś lepszego. Ale ja pieprze taką przyjaźń. Lubię się budzić z myślą że dziś będę mógł się spotkać z moim przyjacielem, i po prostu z nim pobyć. Jak to kiedyś ujęła moja najlepsza przyjaciółka (o ile mogę tak jeszcze o niej mówić) jestem tani w utrzymaniu. Wystarczy mi trochę uwagi i trochę przytulenia. Uwielbiam się przytulać. To działa kojąco na moje nerwy. I mimo że często gram twardego, mężnego typa, w środku czuję jestem strasznie niepewny, i nieśmiały. Cholernie nieśmiały, co bardzo często mnie irytuje. I obawiam się że to nie jest cecha wrodzona tylko nabyta. Nie potrafiłem sprostać wymaganiom moich rodziców. Mimo że wszyscy powtarzali że jestem ich oczkiem w głowie, szczególnie ojca.
Cieszę się że mogę Ci zaufać. Nie wiem czemu Ci o tym wszystkim piszę. Pewnie dlatego że nie chcę martwić moich bliskich, a Ciebie nie znam, więc łatwiej mi Cię zasypywać moimi problemami.
Nie czytałem. Dzięki za polecenia, chętnie zanurzę nos w literkach. Nie oglądam filmów, głównie to spaceruje i gram na gitarze. A jako że moje oczy odmawiają posłuszeństwa, nie psuje ich bardziej filmami…
Może coś mi o sobie opowiesz. oczywiście tak, żebym nie domyślił się kim jesteś.
Jak lubisz kolor? Ulubiona książka? Masz jakąś pasję?
Czekam z niecierpliwością na odpowiedź
Nobody