Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 No todas las heridas son visibles a simple vista.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8




Gracz




No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. EmptyCzw 24 Lis 2022 - 23:36;


Retrospekcje

Osoby:Maximilian Felix Solberg oraz @Salazar Morales
Miejsce rozgrywki: Sypialnia Maxa, Dolina Godryka
Rok rozgrywki: 27 października 2022
Okoliczności: Tuż po wydarzeniach w "Mandragorze", gdy Paco nieoczekiwanie aportował się wraz z Maxem do domu, jaki nastolatek dzielił z Brooks.


Potrzebował być sam. Zdecydowanie miał plany na dalszą część wieczora. Plany, które nim jeszcze na dobre stracił z oczu kawiarnię, rozpadły się w pył. Max poczuł, jak Paco łapie go za rękę w ostatniej chwili i aportuje się razem z nim. Nie miał już szansy zmienić celu, więc musiał się z tym pogodzić, ale był coraz bardziej wściekły i przede wszystkim czuł się tak cholernie bezbronny i bezsilny.
-Zazwyczaj, jak ktoś wychodzi, to znak, że spotkanie zostało skończone. - Powiedział chłodno, podchodząc do szafki i wyjmując z niej paczkę papierosów, od razu wkładając jednego do ust i odpalając. Grom syknął cicho, gdy Max podniósł go z parapetu, na którym siedział i usiadł z kociakiem na łóżku, powoli gładząc jego futro, by oddalić się myślami, od znajdującego się za ścianą swojego królestwa, w którym tak naprawdę chciał się teraz znaleźć.
-Nie sądzę, byśmy byli w stanie do czegoś dzisiaj dojść. - Wyznał szczerze, patrząc przez szerokie okno wprost na taras, który wychodził na jezioro, choć obecnie wszystko już spowijał mrok, gdy słońce już dawno temu zaszło.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8




Gracz




No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty Re: No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. EmptyCzw 24 Lis 2022 - 23:58;

Paco nie planował wcale teleportować się z Maximilianem w nieznane, a raczej zatrzymać go zanim sięgnie po swoją różdżkę. Nie zdążył, a o ile nigdy nie miał nic przeciwko temu rodzajowi środka transportu, tak chyba po raz pierwszy poczuł tak mocny ścisk w żołądku. Ledwie utrzymał równowagę, podtrzymując się dłonią o najbliżej stojący mebel, a potem wziął parę równomiernych oddechów, by powstrzymać mdłości. Dopiero po chwili rozejrzał się po pomieszczeniu, które nie przypominało mu znanej z domu Inverness sypialni. Syczenie Groma wyraźnie świadczyło jednak, że znaleźli się w pokoju jego nastoletniego właściciela.
- Nie byłem pewien, poza tym jestem uparty. – Darował sobie kolejne przeprosiny, zapoznając się z zupełnie nowym dla niego wnętrzem, zanim wreszcie oparł się zadkiem o biurko, spoglądając wprost na głaszczącego kota chłopaka. – Dlaczego? Chcesz, żebym wyszedł? – Niepotrzebnie chyba zasugerował, domyślając się jaka odpowiedź może paść z ust jego ukochanego. – Podobno mieliśmy ze sobą rozmawiać… – Mruknął zrezygnowany, bardziej nawet do siebie niż do Felixa, zastanawiając się czy rzeczywiście nie powinien dzisiaj dać za wygraną. Miał jednak wrażenie, że spotkanie w kawiarni tylko pogorszyło i skomplikowało ich sytuację, a z tego względu…. – Nie chcę żegnać się w takiej atmosferze. – Zerknął na niego prosząco, ale spojrzenie szmaragdowych ślepiów utkwiło już w oknie, dlatego sięgnął po paczkę papierosów, którą ostatecznie zmiął tylko w dłoniach, próbując sobie przypomnieć co jeszcze miał powiedzieć przed tym niezbyt fortunnym rozstaniem przed Mandragorą.
- Felix… – Ponownie zainicjował kontakt, starając się nie przejmować tym że nastolatek nawet na niego nie patrzy. – Nie chciałem wracać do tego, co było. Wolałem podziwiać zachód słońca, cieszyć się twoją obecnością i pomyśleć o przyszłości. Gdyby mi na tobie nie zależało, nie walczyłbym o ciebie i nie zastanawiał się czy chciałbym, żebyś ze mną zamieszkał. Te klucze… – Przerwał dość zakłopotany. – Nie traktowałem ich jako próbę przekupstwa, a propozycję, o której myślałem już wcześniej. Wiem, że teraz to średni moment, ale… gdzie jesteśmy? – Postanowił wreszcie zapytać, chociaż obawiał się że prawda mocno zakłuje jego serce.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8




Gracz




No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty Re: No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. EmptyPią 25 Lis 2022 - 9:04;

Obecność kociaka działała na chłopaka uspokajająco, choć nie był wcale przekonany, czy w tej chwili będzie ona wystarczająca. Teraz jednak nie mógł zrobić nic więcej, skoro miał ze sobą nieproszonego gościa.
-Czy ma to jeszcze jakieś znaczenie, czego chcę? - Zapytał, bo uważał to pytanie za co najmniej durne, skoro Paco nie potrafił zrozumieć, jak wygląda koniec rozmowy. -Rozmawiamy. Ale nie musimy się zajeżdżać na siłę. Czasem warto jest odpocząć i przemyśleć pewne rzeczy. - Wzruszył ramionami, zaciągając się nikotyną i sięgając po popielniczkę, którą położył obok swojego kolana. Dla niego lepsze było rozstać się teraz i odsapnąć niż na siłę to wszystko ciągnąć, ale jak widać Morales miał inne plany i jego potrzeby zdawały się być teraz ważniejsze niż cokolwiek innego. Przynajmniej tak to wyglądało dla pełnego bólu i gniewu nastolatka, który wcale nie czuł się równym partnerem w tej konwersacji.
Skrzywił się lekko słysząc swoje imię, ale nie powiedział nic, słuchając tego, co Paco znowu ma do powiedzenia. Skłamałby mówiąc, że potrafi wziąć te argumenty za coś, co ułatwi im dogadanie się, ale jednocześnie rozumiał, co mężczyzna miał na myśli. Był cholernie rozbity, nie mając bladego pojęcia, jak wyjść z całej tej pojebanej sytuacji.
-Nie uważasz, że zbudowanie przyszłości bez odpowiednich fundamentów nie wróży niczego dobrego? - Rzucił, spoglądając przez chwilę w czekoladowe tęczówki, by zaraz powrócić spojrzeniem do obecnego za oknem mroku. Nie odebrał gestu w postaci kluczy jako przekupstwa. Dobrze wiedział, że już wcześniej Paco myślał o tej propozycji, ale też nie sądził, by był to moment na podobne ruchy, skoro od miesiąca praktycznie ze sobą nie rozmawiali. -Musiałem... - Zaczął, po czym uznał, że jednak zmieni nieco front. -Od jakiegoś czasu nie mieszkam już w Inverness. - Wyjaśnił zdawkowo, co mogło być oczywiste, ale jakoś nie czuł się na siłach, by opowiadać o swoich perypetiach i o hojnej propozycji Julki, która naprawdę zrobiła wszystko, by Max czuł się w jej domu dobrze.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8




Gracz




No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty Re: No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. EmptyPią 25 Lis 2022 - 22:40;

Nieoczekiwana podróż na gapę na pewno nie należała do najprzyjemniejszych, ale chłód bijący od jego młodszego partnera przewyższał nudności swą dotkliwością przynajmniej o stokroć. – Ma… – Rzucił w odpowiedzi jeszcze nie do końca przytomnie, starając się dopuścić do siebie słowa Maximiliana. Dotarły do niego z opóźnieniem, a i tak miał wrażenie, że wolałby ich nie usłyszeć albo chociaż nie zrozumieć ich sensu. Niby nie chciał ciągnąć rozmowy na siłę, a jednak tkwił nadal tutaj, jakby obawiał się, że straci to, co dla niego najważniejsze. Poza tym… przez ostatni miesiąc, kiedy nie odzywali się do siebie ani słowem zdążył zatęsknić za znajomymi błyszczącymi ślepiami i uśmiechem, których niestety dzisiaj na próżno było szukać.
- Myślałem, że zaczynamy je powoli budować. Chciałem tego… cały czas tego chcę. – Westchnął w duchu, spostrzegając oddalające się w kierunku okna spojrzenie. Przypomniał sobie jednak te wspaniałe randki, na które zapraszali się wzajemnie po tym jak zdołał odzyskać wspomnienia… i choć po ostatnich perypetiach z amnezją nie zaryzykowałby stwierdzeniem, że wolałby wymazać noc spędzoną z Riverem i bijatykę w barze z pamięci, tak wiele by dał, by te zdarzenia po prostu nie miały miejsca.
Pokiwał głową na znak, że nie zamierza drążyć tematu ani wprawiać nastolatka w zakłopotanie. – Ładnie się urządziłeś. – Skomplementował zamiast tego wystrój, na dłuższą chwilę przystając przy ogromnym pluszowym misiu, którego akurat kojarzył wyjątkowo dobrze. Zaczepił Felixa, by przyciągnąć jego uwagę, a potem gestem dłoni wskazał na przyszyty na nosie maskotki guzik. – Przemycałem w życiu wiele różnych rzeczy, ale to… to był mój pierwszy raz… – Posilił się nawet na szerszy uśmiech, nadal kryjący wiele wyniszczającej od środka goryczy, która w końcu popchnęła go zresztą w stronę młodszego partnera. – Pożegnałeś się i nie chcesz rozmawiać. Wiem. Przepraszam. – Zdecydował się jednak wreszcie odpuścić, zgodnie z wolą ukochanego, ignorując tym samym własne uczucia. – Odprowadzisz mnie do wyjścia? – Wskazał gestem dłoni na drzwi, omiatając sylwetkę chłopaka smutnym, melancholijnym spojrzeniem, po którym postanowił wyrazić chociaż jedno ostatnie życzenie. – Mógłbym… – Przerwał, podchodząc tylko nieco bliżej, jakby słowa nie chciały mu przejść przez gardło. – Mogę cię chociaż przytulić? – A jednak dokończył, mimo że nie przywykł do podobnych próśb, a w tym momencie czuł się wyjątkowo wręcz żałośnie.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8




Gracz




No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty Re: No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. EmptyPią 25 Lis 2022 - 23:52;

Skoro nie dane mu było zaznać spokoju, chciał już doprowadzić jakkolwiek tę rozmowę do końca. Najlepiej, jakby wysnuli z tego wniosek, albo stanęli na jakimś wspólnym gruncie, ale widać na ten moment ciężko było o coś podobnego. Sam wykorzystał ten miesiąc rozłąki dość produktywnie, choć skłamałby mówiąc, że nie tęsknił za Salazarem. Po prostu się bał i nie był pewien, czy jest tak naprawdę w stanie stawić temu wszystkiemu czoła.
-Też tak myślałem. - Stwierdził, poniekąd wyrażając swoje zdanie na ten temat. Sam bardzo dobrze wspominał te chwile podczas wspólnej wizyty w Spa czy w Edynburgu, ale niestety, po raz kolejny w swoim życiu przekonał się, że każda chwila pozornego szczęścia musi być okupiona czymś cholernie bolesnym.
-To nie do końca moja zasługa. Wsadziłem tu tylko swoje graty. - Ponownie wzruszył ramionami, bo tak naprawdę nie zmienił tu za wiele tego, co już urządziła dla niego Brooks. Zresztą i tak większość czasu spędzał za ścianą, gdzie normalnie od razu by Paco wprowadził, dzieląc się swoim szczęściem z powodu własnego królestwa. Dzisiaj jednak ani o tym myślał, gdy atmosfera między nimi była dość tragiczna.
Nic tego dnia nie wywołało w nim tyle emocji, co wspomnienie Salazara o pluszowym misiu. Nie miał bladego pojęcia, że mężczyzna miał z przytulanką cokolwiek wspólnego. Wiedział tylko, że po tamtym wieczorze obudził się w domu Nicka i Stacey z ogromną dziurą w pamięci. Przeniósł więc teraz spojrzenie na Salazara, a w szmaragdowych tęczówkach widać było oprócz bólu szczere zdziwienie.
-Ty? Skąd....? - Nie dokończył, bo nagle przypomniała mu się rozmowa na wizzie, którą zobaczył, gdy oznajmiał Paco, że jest gotów go wysłuchać, a o której też nie miał już żadnych wspomnień. Musiał być srogo porobiony tamtej nocy. -Przyszedłeś wtedy. - Nie pytał, a stwierdził. Nagle poczuł ukłucie w sercu spowodowane raczej wstydem niż żalem. Zdecydowanie nie chciał, by Morales go wtedy oglądał. Choć może podświadomie pragnął czego innego i właśnie dlatego do niego napisał.... -Przepraszam. Mam nadzieję, że nie robiłem ani nie mówiłem niczego głupiego. - Wyznał szczerze, bo ciężko było mu ocenić tamtą sytuację, skoro ostatnie co pamiętał, to jaranie blanta ze swoimi mugolskimi znajomymi.
-Weź się kurwa zdecyduj. Skoro już tu jesteś i tak wiele kroków podjąłeś, zapraszam, skończmy tę pierdoloną sprawę i miejmy to z głowy. - Wzburzył się ponownie, gasząc peta w popielniczce. Naprawdę nie rozumiał o co Salazarowi chodzi, gdy ten tak co chwila zmieniał zdanie. -Wolałbym nie. - Przyznał, na prośbę odprowadzenia Paco do drzwi z wielu powodów. Jednak pytanie o bliskość fizyczną wytrąciło go po raz kolejny z równowagi. Bardzo się przed tym wzbraniał i nie miał specjalnie na to ochoty, ale ostatecznie przygryzł tylko wargę i kiwnął głową, choć w oczach nastolatka ponownie pojawiła się ta przerażająca pustka, gdy Max znów wycofał się w obawie przed tym, że ten jeden uścisk wyzwoli wszystkie gnieżdżące się w nim emocje. Trwało to chwilę nim wstał i objął Paco, starając się ze wszystkich sił zdławić to, co wyrywało się z jego własnego serca.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8




Gracz




No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty Re: No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. EmptySob 26 Lis 2022 - 0:29;

Gdyby mieli rozmawiać o produktywności, pewnie sam nie miałby powodów do narzekań. Miał szczęście w kartach, w interesach, a jednak na pierwszy plan i tak ostatnimi czasy wysuwało się uczucie, które za sprawą rzuconej przez harpie klątwy, a niestety także i braku rozsądku Paco nieświadomie próbował sabotować i pogrzebać. Bankowa skrytka wypełniała się kolejnymi złotymi monetami, ale ich brzęk wydawał się głuchym i pustym dźwiękiem w obliczu katuszy, których Meksykanin nie umiał wyrazić wprost, a które jednak nieustanne zajmowały jego serce i myśli. Potrzebował znów zobaczyć i usłyszeć tego cholernego boa kusiciela i prawdopodobnie bał się tej emocji niemniej niż jego znacznie młodszy partner.
- Nie tylko zachód słońca robił wrażenie… – Mruknął, ponownie przywdziewając na twarz gorzki uśmiech, wszak ta obojętna aura, jaką roztaczał wokół siebie Maximilian nie wróżyła niczego dobrego. Przede wszystkim jednak bolała go, mimo że starał się również zrozumieć to, co gnębiło tego chłopaka. Domyślał się, że chcąc nie chcąc zawiódł go po raz kolejny, a w konsekwencji prosił o jeszcze jedną szansę. Nie miał zamiaru liczyć którą, po prostu wierzył że są w stanie wyjść na prostą i zaznać upragnionego szczęścia. – Skromny jak zawsze. – Wtrącił mimochodem, nie będąc w stanie wykrzesać rozbawionego tonu, którym w normalnych okolicznościach pewnie przyozdobiłby własny komentarz. Ot, wodził bacznym spojrzeniem czekoladowych tęczówek za gospodarzem, póki nie natrafił na ogromnego pluszowego misia symbolizującego jedną z ich wspólnych, mniej lub bardziej smutnych opowieści.
- Odprowadziłem cię do domu. – Rzucił zupełnie niepotrzebnie, spuszczając na moment głowę, w końcu nietrudno było się domyślić po co znalazł się wówczas w lunaparku. Dopiero po chwili odwrócił się ponownie w stronę Felixa, uzmysławiając sobie że sam również nie stosuje się do rad, które próbował usilnie wmówić jemu. – Martwiłem się. – Dodał więc, by nie tylko opisać suchy przebieg wydarzeń, ale podzielić się również emocjami, które nimi kierowały. – Nie, nie przejmuj się. W sumie byłeś całkiem uroczy, poza tym że… – Westchnął ciężko, bo i ten temat nie pierwszy raz przewijał się w ich relacji. Nie zamierzał jednak znów urywać wypowiedzi wpół. – Byłeś pijany jak cholera. Nick obawiał się, że zrobiłeś coś głupiego. – Wzruszył ramionami, unosząc dłonie w geście mówiącym mniej więcej tyle co spokojnie, wytłumaczyłem cię, zalicz misia na moje konto. Nie spodziewał się, że jednak, że po tym wszystkim Solberg nagle zmieni front.
- Wiesz, że zdecydowałem się już dawno i nie chodzi mi o to, żeby mieć to z głowy. – Chyba po raz pierwszy burknął na nastolatka obruszony, zupełnie inaczej odczytując własne zachowanie tego popołudnia. Nie uważał, żeby co chwila zmieniał zdanie, albo inaczej, zmieniał je, ale tylko dlatego że obserwował reakcje młodszego partnera i nie chciał przekroczyć granicy. Walczył o niego, ale unikał brutalnych ciosów, poza tym w kwestii jakże stałych i niekwestionowalnych decyzji Maximilian nie ustępował mu kroku. Paco kierował się już do drzwi, kiedy w uszach wybrzmiało mu nieoczekiwane, szczerze zaprzeczenie. Zatrzymał się, opuszczając sięgającą po klamkę dłoń, a po momencie zawahania wyciągnął rękę, żeby objąć zmierzającego do niego Felixa, przytulając go jednocześnie mocno do swojego ciała. – Te amo y no quiero que esto termine. – Szepnął cicho, łagodnie, dopiero po dłuższej chwili, delikatnie wodząc dłonią po chłopięcych plecach.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8




Gracz




No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty Re: No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. EmptySob 26 Lis 2022 - 0:49;

Zbył słowa Salazara, bo nie chciał zbyt mocno wspominać tamtego dnia. Naprawdę czuł się na tamtym wzgórzu, jakby miał obok wszystko, czego potrzebuje w życiu, a jednak teraz myśl o tym tylko przyprawiała go o gorsze samopoczucie, dlatego wolał skupić się na czym innym, nie chcąc też, żeby obecne problemy zniszczyły tamten magiczny moment.
-Taka prawda. Miałem się trochę rozpakować, ale jakoś nie było okazji. - Kopnął zwisającą z łóżka nogą w stojący nieopodal kufer, wciąż pełen osobistych gratów. Prawdą było, że skupił się bardziej na urządzaniu laboratorium, a potem spędził sporo czasu w gościnie u Walshów i jakoś nie było okazji spersonalizować bardziej tej sypialni.
-Och.... - Westchnął, bo teraz historia zaczęła się nieco bardziej sklejać. -Byłem pewien, że na autopilocie pojebałem adresy. No i że sam go skądś zajebałem. - Spojrzał znów na wielką maskotkę, jakby miał w jej czarnych oczach dostrzec rozwiązanie życiowych problemów, z którymi właśnie się mierzyli. -Dzięki. - Wymruczał czując, że nie może tak po prostu zignorować gestu Salazara, który przecież wcale nie musiał użerać się z jego porobionym dupskiem, co zresztą chwilę później zostało zaadresowane. -Taaaa. Żeby tylko pijany. Przepraszam. - Po raz kolejny podkulił ogon, odwracając całkowicie spojrzenie. Było mu wstyd, że znów się tak zrobił i to jeszcze Paco musiał to oglądać. Miał do siebie ogromny żal, a jednocześnie zdawał sobie sprawę, jak bardzo tamten wieczór pomógł mu się przynajmniej na chwilę całkiem odstresować. -Jego chyba też muszę przeprosić. Nic mi o tym nie mówił, ale uznałem, że po prostu go to nie zdziwiło. - Powiedział bardziej do siebie niż do Salazara, zastanawiając się, czemu jego opiekun nie wspomniał o tym, że Morales przyprowadził go do domu. Co prawda rozmawiali następnego dnia, ale Nick ani słowem nie wspomniał o tym, jak nastolatek naprawdę trafił do jego posiadłości.
-No tak. - Burknął, kompletnie nie rozumiejąc, czemu ten drugi się uniósł. Dogadywali się dzisiaj jeszcze gorzej niż ślepy z głuchym, a to przy nich był dość spory wyczyn, gdy zazwyczaj nawet sprawnie znajdowali wspólny grunt.
Objęcie Paco wymagało od niego pewnej siły i pozwolił sobie nawet na chwilowe przymknięcie powiek, gdy tamten przycisnął go ciaśniej do siebie. Gdy jednak usłyszał kolejne słowa i poczuł gładzenie męskich dłoni po swoich plecach wiedział, że jeszcze sekunda i nie da dłużej rady zachować spokoju. Odsunął się więc od Moralesa i pospiesznie wyjął kolejną fajkę, opierając się o stojącą nieopodal komodę. -Co więc proponujesz? - Zapytał, jakby dobijali jakiegoś biznesu, choć spojrzenie utkwione miał w ogniu zapalniczki, którą właśnie odpalał nikotynowego skręta.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8




Gracz




No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty Re: No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. EmptySob 26 Lis 2022 - 1:15;

Powiódł wzrokiem za skopanym przez Maximiliana kufrem, a chociaż korciło go, żeby zapytać gdzie tak naprawdę się znaleźli i z kim chłopak dzielił to przestronne lokum, póki co powstrzymał się, zgrabnie omijając temat. Ot, potrząsnął głową na znak zrozumienia, całą swoją uwagę poświęcając na razie dzielonym wspólnie momentom, nawet tym których jeden z nich najwyraźniej nie zdołał zapamiętać. Meksykanina nieszczególnie to jednak dziwiło, zważywszy na stan, jaki towarzyszył nastolatkowi podczas nocy spędzonej nielegalnie na terenie zamkniętego lunaparku.
- Tym razem to nie ty. – Rozjaśnił wątpliwości gospodarza. – W sumie strzeliłem w środek tarczy, więc technicznie rzecz biorąc… ja chyba też go nie ukradłem. – Pozwolił sobie nawet obrócić perypetie w wesołym miasteczku w żart, chociaż tak naprawdę ani tamto wydarzenie, ani obecne okoliczności nie napawały optymizmem i nie skłaniały do dowcipkowania. Potrzebował chyba rozładować tę ciężką atmosferę, zaraz zresztą wzruszając ramionami, jakby ten pluszowy prezent nie miał większego znaczenia, choć doskonale wiedział, że tak nie jest. Nie chciał wbijać Felixa w poczucie winy, w końcu nieraz rozmawiali już na temat jego uzależnienia. Paco dostrzegał problem i pragnął go rozwiązać, ale nie uważał, żeby chłopak musiał go za cokolwiek przepraszać. – Ważne, że rzeczywiście nic głupiego nie odwaliłeś… o ile nie liczymy tajemnej sztuczki ze stroboskopem w gabinecie luster i zatulenia tego oto tutaj na śmierć. – Tknął palcem misiowy, guzikowy nos, prędko powracając spojrzeniem do jego może nie prawowitego, ale za to prawdziwego właściciela. – Nie będę się wtrącał, ale pewnie byłoby miło. Martwił się o ciebie. – Potwierdził również słowa ukochanego, przypominając sobie zatroskaną minę mężczyzny, któremu pomógł ułożyć nabzdryngolonego w trzy dupy syna do łóżka.
Nie dogadywali się dzisiaj, to mało powiedziane. Mimo to Salazar starał się ostrożnie łamać dzielącą ich barierę, docierając również do chłopięcego wnętrza, które Maximilian jakby nagle zamknął na cztery spusty. Przytulił go do siebie niemal tak mocno jak napruty młodzieniec przyciskał do piersi zawiniętą z lunaparku maskotkę, ale musiałby być kompletnie nieczułym, by nie zwrócić uwagi na stawiany przez chłopaka opór, a raczej… - Dlaczego…uciekasz? Nie użył tego słowa, mając do niego niemały uraz. – …się odsunąłeś? – Zapytał zamiast tego spokojnie, marszcząc po chwili twarz w nieco głębszym zamyśleniu, kiedy sam został zaatakowanym niełatwym pytaniem. – Chciałbym, żebyś to ty zdecydował, ale wiem, że nie dasz mi spokoju. – Wziął głębszy oddech, unosząc wyżej krzaczaste brwi, skrywając w ten sposób drżące pod skórą podenerwowanie. Podobny cel przyświecał zapuszczeniu żurawia na wskazówki przewieszonego przez nadgarstek zegarka. – Dzisiaj zaprzepaściliśmy już swoją szansę, ale może jutro? Musisz mi tylko pomóc się zdecydować. Myślisz, że lepiej obejrzeć zachód słońca nad brzegiem Tamizy czy z wagonika London Eye? – Zaoferował dumnie, nabierając odrobiny pewności siebie i wiary w to, że nie zostanie wyrzucony za drzwi.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8




Gracz




No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty Re: No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. EmptySob 26 Lis 2022 - 11:15;

Na ten moment średnio chciał wyznawać gdzie i z kim mieszka. Zaufanie do Moralesa podupadło, a poza tym mieli inne, ważniejsze tematy do omówienia niż lokalizacja tego mieszkania.
-Jak tak, to teoretycznie wygrałeś. - Wzruszył ramionami, jak zwykle znajdując nieco bardziej legalne wytłumaczenie ich nielegalnych akcji. Gdyby lunapark był otwarty tak by to właśnie wyglądało, a że akurat nie było w pobliżu nikogo z obsługi, to już przecież nie ich wina.
Prychnął lekko słysząc o stroboskopie. -Taaaa, lubię tam siedzieć na kwasie i oglądać te migające światełka. - Wyznał, uśmiechając się lekko na wspomnienie pierwszego tripa do tego miejsca i uczucia, jakie towarzyszyło mu, gdy pod wpływem narkotyków po raz pierwszy zobaczył ten świetlny efekt. -Zawsze się martwi. Chociaż udaje, że wcale tak nie jest. - Znał Nicka dobrze i wiedział, że ten nie należy do najbardziej wylewnych, ale też nie mógł powiedzieć, że nie czuł od mężczyzny wsparcia i troski. Wręcz przeciwnie, wiedział bardzo dobrze, że czasem neurochirurg martwił się dużo bardziej niż jego wrażliwa żona, choć po prostu tego tak nie okazywał.
Objęcie przyniosło mu trochę ulgi, ale i masę bólu, której nie był w stanie tak po prostu wytrzymać. Musiał więc skrócić ten moment, choć było to pewnie dość niemiłe i nietaktowne z jego strony. Ponownie przygryzł wargę, słysząc zadane pytanie. Jakoś nie spodziewał się, że Paco może wyrazić te wątpliwości na głos, choć domyślał się, że pojawią się one w jego głowie. -Nie czułem się komfortowo. - Przyznał bez ogródek, wpatrując się w uciekający z odpalonego papierosa dym. Nie było chyba sensu kłamać, skoro obydwoje wiedzieli, jak sprawy się mają. A miały się zdecydowanie niedobrze. -Jakbym wiedział, co zrobić, bym nie pytał. - Po raz kolejny postawił na szczerość. Nie chciał zwalać ciężaru odpowiedzialności za ich dalszą relację na Salazara, ale po prostu nie miał pojęcia, jakie kroki powinni dalej podjąć, by jakoś z tego pierdolonego impasu wyjść.
Westchnął ciężko czując, że po raz kolejny zmierzają donikąd, ale nie miał już chyba sił na większą walkę. -Myślisz, że to cokolwiek rozwiąże? - Zapytał i choć ton głosu mógł na to nie wskazywać, nie chciał atakować mężczyzny. Po prostu nie widział, by jakkolwiek miało to pomóc, ale z drugiej strony sam nie widział lepszego rozwiązania. -Niech będzie Tamiza. - Zdecydował w końcu, wypuszczając z płuc kolejną smużkę dymu. Zdecydowanie jednak wolałby oglądać migocące na szklanych taflach światełka, będąc pod wpływem kolejnych środków odurzających. -Nie wiem, czy w jeden dzień jestem w stanie to sobie poukładać. - Poinformował go jeszcze, bo nie chciał obiecywać, że jak się jutro zobaczą, to już wszystko będzie w porządku. Wolał powiedzieć to teraz niż się jutro niepotrzebnie tłumaczyć.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8




Gracz




No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty Re: No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. EmptySob 26 Lis 2022 - 22:51;

Gdyby tylko wiedział jak wiele krzywd wyrządzi jego młodszemu partnerowi ta jedna pierdolona noc, obszedłby się smakiem, odsyłając prężącego się przed nim dzieciaka nie z muzogramem i chorobą weneryczną, a z kwitkiem. Niestety wówczas żywione względem Maximiliana uczucia przygasły, i dopiero teraz gdy wróciły do Meksykanina ze zdwojoną mocą, mężczyzna zrozumiał że za te kilka agresywniejszych pchnięć biodrami i przyjemnych westchnięć przyszło mu zapłacić zdecydowanie zbyt wysoką cenę. Nie chciał wcale zawieść zaufania, jakim Felix zdążył go jeszcze niedawno obdarzyć, a smutek skrywany w głębi szmaragdowych ślepiów łamał także jego serce.
- Czyli zarzucić nam można jedynie włamanie. – Przypomniał, że nadal naruszyli swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem parę przepisów, chociaż wcale nie wydawał się tym szczególnie przejęty. Prawdopodobnie dlatego, że było to jedno z jego najdrobniejszych przewinień. – Powinieneś pomyśleć nad zmianą hobby. Najlepiej na takie mniej niebezpieczne. – Nie zamierzał ciągnąć teraz tematu jego nałogu, za to skorzystał z okazji, żeby żartobliwie wytknąć mu nadmierne przywiązanie do kwasu i innych substancji odurzających. – Zgrywa twardego, ale w środku czuje się bezsilny. – Mruknął bardziej do siebie niż do Felixa, niejako utożsamiając się z zatroskanym Nickiem, wszak on sam nieraz drżał o zdrowie nastolatka, starając się go ocucić. – Zaproponował mi szklankę whisky, po tym jak cię przyprowadziłem. – Przyznał nagle chłopakowi, tym razem woląc uniknąć jakichkolwiek niedomówień.
Chwilę później zatopił się już w ciepłym, ale niewątpliwie zbyt krótkim i mało komfortowym objęciu, przerwanym przez jego ukochanego. Pewnie nie powinien pytać, zwłaszcza kiedy nie mógł oczekiwać niczego innego jak gorzkiej prawdy, ale potrzebował jednocześnie przerwać ten impas. Milczeniem nie byli w stanie rozwiązać żadnych problemów. – Przez to, że spałem z kimś innym? – Westchnął, nie spuszczając wzroku z twarzy Maximiliana. Sam pragnął go przytulić znowu, ale uszanował jego granice, skrywając dłonie w kieszeniach spodni. – Boisz się, że to się nie uda? – Zagadnął znowu w odpowiedzi na szczere wyznanie chłopaka, starając się tym samym pociągnąć go za język i zainicjować niezbędną do porozumienia wymianę zdań. – Nie dowiemy się, jeżeli nie spróbujemy. – Nie odebrał jego tonu głosu jako atak, nawet jeśli wolałby wyperswadować z nastoletniej głowy wszelkie targające nią wątpliwości. – Wiem, nie przejmuj się. Nie jestem może cierpliwy, ale poczekam. Tak długo, jak będzie trzeba. – Wzruszył bezradnie ramionami, jakby tłumacząc własny upór. Nie darowałby sobie przecież zmarnowania kolejnej szansy, a myślami już uciekał nad brzeg Tamizy, zastanawiając się jak sprawić, by ta wartka rzeka nabrała koloru, wypełniając ich serca spokojem, którego teraz tak bardzo potrzebowali.
- A teraz naprawdę mnie odprowadź. Nie chcę zabłądzić tam, gdzie nie powinienem. – Podniósł zaczepnie głowę, pokazując skinieniem na drzwi, a nawet uśmiechnął się lekko do gospodarza, żeby rozładować ciążącą w powietrzu atmosferę.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8




Gracz




No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty Re: No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. EmptySob 26 Lis 2022 - 23:14;

Wiele rzeczy byłoby inne, gdyby posiadali dar jasnowidzenia. Ale tak nie było i musieli liczyć się z konsekwencjami własnych czynów. Jasnym było, że obydwoje kompletnie inaczej na to wszystko patrzą i nie mogą znaleźć wśród tego zamieszania żadnego wspólnego gruntu, co tylko pogarszało sytuację.
-Tam od raz włamanie. Nie moja wina, że tak słabo tego pilnują i to odkąd pamiętam. - Powiedział obojętnie, wcale nie czując, jakby wejściem na teren lunaparku łamał jakiekolwiek zasady. Uważał tamto miejsce za swoje choć już nie raz zdarzało mu się spierdalać przed lokalnymi władzami właśnie z tego powodu. -Raczej nie ma opcji. - Prychnął, myśląc o tym wszystkim, co działo się w jego życiu i o ranie na samym środku klatki piersiowej, która niestety nie miała zamiaru tak łatwo się zagoić mimo interwencji uzdrowicieli.
Mruknął tylko potwierdzająco, bo sam wiedział, jak to jest. Świat zewnętrzny nie miał pojęcia, ile emocji i problemów dźwiga na swoich barkach, a to, co pokazuje, jest tylko grą i to taką, stworzoną przede wszystkim dla samego siebie. -Zawsze miałem wrażenie, że będzie wam jakoś po drodze. Chociaż pewnie rozmowa nie była sympatyczna. Jak będziecie chcieli pierdolić o silnikach i układach wydechowych to dajcie znać, specjalnie się spizgam do odcinki, żeby nie musieć tego słuchać. - Pozwolił sobie nawet na lekki żarcik, ale prawdą było, że zainteresowaniami mężczyźni aż tak daleko od siebie nie odbiegali. No i byli w podobnym wieku, a na dodatek dzielili życie z Maxem, a to już dość solidne punkty zaczepienia.
Milczenie faktycznie nie pomagało,  ale wydawało się, że z konwersacją też nie idzie im najlepiej. -Nie mam pojęcia. - Wyznał szczerze, bo nie miał czasu przez tę krótką chwilę zastanowić się, czy ten brak komfortu wynikał akurat z tego. Po prostu czuł się na tyle chujowo, że uznał odsunięcie się za najlepsze dla siebie rozwiązanie, dlatego też tak właśnie zrobił. -Boję się wielu rzeczy, ale tej chyba najbliżej do spełnienia. - Z ciężkim sercem przyznał, że nie widział zbyt optymistycznego scenariusza dla tej sytuacji. Wiedział jednak, jaki jest i co dokładnie w życiu przeszedł. Wiedział, jak każda z chwil na niego wpłynęła i jak ciężko musiał walczyć o nawet najdrobniejszą chwilę radości, o zmianach to już nawet nie mówiąc. Dlatego też przyszłość z Paco malowała mu się raczej w ponurych barwach.
Wzdrygnął ponownie ramionami, jakby obojętne mu już było, czy spróbują czy nie, skoro i tak nie sądził, by udało im się jakoś dogadać. Podjął jednak przecież decyzję i wyglądało na to, że pozwolił sobie dać jeszcze szansę tej relacji, zamiast tak po prostu ją skreślać, co byłoby zdecydowanie najłatwiejsze. -To akurat wiem. - Rzucił na temat jego cierpliwości, choć z tym czekaniem kiedyś było zdecydowanie ciężej.
-Aportuj się stąd lub wyjdź na taras. Nie.... - Westchnął i zgasił peta w popielniczce, wpychając dłonie do kieszeni. -Nie chcę, żeby było wiadome, że już wróciłem do domu. - Poprosił, nie mając najmniejszego zamiaru ruszać się ze swojej sypialni. Nawet chęć na pójście do znajdującego się za ścianą laboratorium całkowicie mu przeszła. Miał tylko nadzieję, że Brooks nie ma jeszcze w domu i nie będzie próbować się z nim socjalizować, bo zdecydowanie nie miał na to siły. Marzył jedynie o tym, by zwinąć się na łóżku z Gromem i zasnąć.
+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8




Gracz




No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty Re: No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. EmptySob 26 Lis 2022 - 23:41;

Zamiast daru jasnowidzenia przydałaby mu się raczej podręczna, norweska jaskinia, w której mógłby się zamknąć z Maximilianem na parę chwil, żeby poczuć na własnej skórze jego obawy i emocje, zwłaszcza że żaden z nich nie mógł poszczycić się mianem mistrza konwersacji. Rozmowa niewiele wyjaśniała, często się w niej rozmijali, acz niewykluczone że ten dzień po prostu im nie sprzyjał; w końcu zwiedzając edynburski zamek i siedząc na zamkowym wzgórzu, zdawali się nadawać dokładnie na tych samych falach.
- Pewnie strata pluszowego misia nieszczególnie ich zabolała, a kolejki górskiej i tak nikt stamtąd nie wyniesie. – Pozwolił sobie zauważyć, sugerując tym samym że właściciele lunaparku raczej nie muszą martwić się o chytrych intruzów ani o zakup ogrodzenia otoczonego drutem kolczastym. – Nigdy nie mów nigdy. Życie lubi zaskakiwać. – Nie odpowiedział śmiechem na chłopięce prychnięcie, ale nie zamierzał również namawiać go na zmiany nawyków, kontynuowanie terapii czy inne sposoby walki z nałogiem. Nie dzisiaj, skoro póki co dogadywali się mniej więcej tak dobrze jak pies z kotem, i chyba tylko cud uratował ich przed skoczeniem sobie do gardeł. Teraz zachowywali się już spokojniej, ale i tak przy stoliku w kawiarni zdążyli rozdrapać wiele ran, które pewnie niełatwo będzie zasklepić.
Nikt nie wiedział jak wiele problemów nastolatek dźwiga na swoich barkach. Ba, nawet Paco przez długi czas żył w nieświadomości ciągnących się za nim traum, a chociaż z czasem posmakował nie tylko jego łobuzerskiego uśmiechu, ale i ogromnej wrażliwości, tak z pewnością nie wymacał jeszcze każdej zapamiętanej przez niego krzywdy i przypominającej o sobie boleśnie emocji. Chociażby niefortunny wyjazd do Aten przekonał go jednak, że Felix skrywa w sobie wiele tajemnic i lęków. – Albo po prostu zrobisz nam herbatę. – Zaproponował niewątpliwie mniej kuszącą, ale za to bezpieczniejszą alternatywę, chociaż mimo sympatii wcale nie planował spółkować z przybranym ojcem chłopaka, o ile nie zaszłaby taka potrzeba.
Pokiwał niechętnie głową, zupełnie nieusatysfakcjonowany słowami uwolnionymi z ust ukochanego, ale jednocześnie nie miał do niego żadnych pretensji. Gdyby takowe wyraził, wyszedłby na hipokrytę, wszak i on napotykał trudności w zidentyfikowaniu własnych emocji czy uczuć, a utwierdzenie się w przekonaniu że Maximilian znaczy dla niego więcej, zajęło mu sporo czasu. – Zrobię wszystko, żeby do tego nie doszło. – Początkowo miał rzucić frazesem w stylu wszystko będzie dobrze, ale wolał nie obiecywać mu gruszek na wierzbie. Na wiele spraw nie mieli przecież wpływu, więc mógł mu przysiąc wyłącznie dołożenie wszelkich starań w walce z przeciwnościami losu… a na razie zaprosić również na wieczorny spacer brzegiem Tamizy. – Ok. Do zobaczenia. – Zgodził się z młodszym partnerem, podchodząc do niego ostrożnie, żeby złożyć pożegnalnego całus na jego czole, a potem, nie chcąc przedłużać tego krępującego momentu, sięgnął po swoją różdżkę, teleportując się wprost w progi El Paraiso.
+
zt. x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

No todas las heridas son visibles a simple vista. QzgSDG8








No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty


PisanieNo todas las heridas son visibles a simple vista. Empty Re: No todas las heridas son visibles a simple vista.  No todas las heridas son visibles a simple vista. Empty;

Powrót do góry Go down
 

No todas las heridas son visibles a simple vista.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: No todas las heridas son visibles a simple vista. QCuY7ok :: 
retrospekcje
-