Obecny czas to Sob 11 Maj 2024 - 16:50
Znaleziono 28 wyników
Specjalistyczna opieka
Było po wszystkim, nareszcie. Pradawny Smok, który siał spustoszenie przez ostatni rok, zasnął snem niesprawiedliwego, a wszystko, przynajmniej z pozoru, wróciło do normy. Z pozoru, bo Julka czuła się jak wrak człowieka. W porównaniu do innych uczestników wyprawy, w tym Doktora Fairwyna, mogła mówić o dużym szczęściu. Skończyło się na siniakach, zadrapaniach i poparzonej ręce, która pomimo stosowania okładów i zaklęć, wciąż piekła ją żywym ogniem. Czuła się osłabiona i każdy intensywniejszy trening kończył się dla niej wyczerpaniem oraz poczuciem, że coś zdecydowanie jest nie tak. W końcu, po namowach trenera, postanowiła zaprzestać samodzielnych prób leczenia i udała się do Munga. Musiała przyznać, że obsługa szpitala zachowała się w porządku i poszła jej, nomen omen, na rękę, bo dostała swoje ulubione łóżko. Dopiero w nim mogła po raz pierwszy od dawna po prostu wypocząć. Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że czuła się dobrze. Co noc wracały do niej koszmary, w których ogromna bestia spala na popiół jej rodzinę, a ją samą zostawia sobie na koniec, rechocząc przy tym paskudnie.
Krukonka zbudziła się gwałtownie, z krzykiem i rozejrzała się dookoła. W salce była sama, co nieco podniosło ją na duchu, bo ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę, były plotki w Psidwaczku czy Proroku, że pałkarkę Os opętał demon. Julka z wysiłkiem podniosła się do pozycji półsiedzącej, chwyciła za różdżkę i zapaliła świeczki na nocnym stoliku.
- Accio. – Wychrypiała, a na jej kolanach pojawiła się dobrze jej znana metalowa puszka – „Niezbędnik Łamagi”, towarzyszący jej w szpitalach i szpitalnych skrzydłach od najmłodszych lat. Wygrzebała z niego sudoku, otworzyła na ostatnio rozwiązywanej stronie i zaczęła skrobać swoim mugolskim długopisem. Co jakiś czas zmieniała dłoń, którą pisała, bo oparzenia wciąż się dobrze nie zagoiły.Tą nerdowską rozrywką nie dane jej było się cieszyć zbyt długo, ponieważ ni stąd, ni zowąd, bezszelestnie jak lampard, pojawił się obok lekarz.
- Sen to najlepsze lekarstwo, Panno Brooks. – Mężczyzna uśmiechnął się ciepło i ex-Krukonka, widząc to zmęczone spojrzenie, miała ochotę powiedzieć, że jak ktoś potrzebuje snu, to on. Powstrzymała się jednak i skinęła lekko głową. A potem wyjaśniła, że spać to by chciała, ale nie może.
Doktor podszedł do łóżka i najpierw obejrzał dokładnie poparzoną rękę, potem przeprowadził krótką ankietę na temat tego, jak się czuje. Gdy wszystko okazało się w miarę klarowne, podał jej mieszankę eliksiru spokoju i wiggenowego. Miksturę wypiła bez gadania, a gorzki ziołowy posmak na podniebieniu sprawił, iż niemal nie zwróciła skromnego szpitalnego posiłku, na który składały się grzanki z edamskim i wędliną oraz fasolka. Walczyła ze swoim żołądkiem dobry kwadrans, ale w końcu poczuła się lepiej i sen ponownie zawitał w jej świadomości jako coś realnego. Oczy zaczęły jej się powoli przymykać, ziewnęła sobie przeciągle i nim zdołała się zorientować, już była w słodkich objęciach Morfeusza. Cóż, zdecydowanie zasłużyła na to jak mało kto.
/zt #ostatecznestarcie
- on Sob 30 Wrz 2023 - 16:24
- Search in: Pietro 2
- Temat: Specjalistyczna opieka
- Odpowiedzi: 259
- Wyświetleń: 9783
Dolina Świetlików
Wszystko mija
Świat ucichł, kiedy wielkie cielsko bestii upadło, pogrążone w głębokim, pradawnym śnie. Przez kilka długich minut było słychać jedynie uciekające w popłochu magiczne stworzenia, które odzyskały wolność i jasność umysłu. Docierały do was również dźwięki uderzania powietrza wielkimi, smoczymi skrzydłami, kiedy stworzenia odlatywały z powrotem do swoich domów, nie zwracając na was uwagi. Wszystko stanęło w miejscu, pierś bestii unosiła się i opadała w starożytnym rytmie. Zanim ktokolwiek z was zdążył zareagować, ziemia pod Starszym Smokiem zapadła się, a potwór został pochłonięty przez Avalon, gdzie miał spać na wieki. Mogliście mieć tylko nadzieję, że już więcej nic go nie obudzi.
Przyszła chwila oddechu, świsty wypuszczanego przez was powietrza przerwały gęstą ciszę, jęki rannych i szloch nad ciałem Fairwyna jeszcze przez jakiś czas będą wracały w waszych wspomnieniach, ale teraz liczyło się tylko jedno – byliście bezpieczni. Pył bitwy opadał, popiół osiadał na waszych skórach i ubraniach, brudząc go wspomnieniem otarcia się o śmierć. Straty były małe, można podejrzewać, że Merlin cały czas nad wami czuwał, tocząc walkę o wasze umysły razem ze Starszym, ujawniając się dopiero, gdy było to konieczne. Harfa rozpadła się jednak w rękach Saskii zaraz po wykonaniu zadania, zbroje padły na ziemię, zupełnie jakby zamieszkujące je duchy wreszcie odnalazły spokój.
Ziemia przestała drgać, przyszedł czas na odrodzenie wyspy, psychiki i świata, który od miesięcy cierpiał. Przyszedł czas na spokój i odpoczynek. Leżące na ziemi puste już zbroje zaczęły lśnić nieznaczną poświatą, przyciągającą was do siebie, niosącą obietnicę powrotu do domu. Wylądowaliście nieopodal Londynu, dokładnie tam, gdzie spotkaliście się po raz pierwszy. To był czas na pierwszy cień uśmiechu, czas na pierwsze łzy ulgi.
~●~
Każde z was otrzymało zaproszenie na specjalną uroczystość tydzień po wydarzeniach w Avalonie, na waszą cześć, podczas której otrzymaliście podziękowania od Ministra Magii za waszą odwagę i poświęcenie. Wręczył nagrody, które nie mogły wynagrodzić wspomnień minionej wyprawy, ale być może mogły nieco je osłodzić. Byliście bohaterami, godnymi pieśni dawnych czasów. Kto wie, może stworzenia w Avalonie już taką ułożyły na waszą cześć?
Minuta ciszy, upamiętniająca Franklina Fairwyna trwała w nieskończoność. Uczestniczyliście w uroczystości rozdania orderów Merlina drugiej klasy dla przewodników wyprawy, na honorowych miejscach. Uroczystość była w podniosłym tonie, dokładnie takim, na jaki zasługiwaliście. Przyszedł jednak czas, by wrócić do normalności, odnaleźć to, co zostawiliście przed podróżą w stronę Avalonu i co zabrał wam Starszy Smok.
|zt dla wszystkich chętnych
więcej informacji poniżej
Przyszła chwila oddechu, świsty wypuszczanego przez was powietrza przerwały gęstą ciszę, jęki rannych i szloch nad ciałem Fairwyna jeszcze przez jakiś czas będą wracały w waszych wspomnieniach, ale teraz liczyło się tylko jedno – byliście bezpieczni. Pył bitwy opadał, popiół osiadał na waszych skórach i ubraniach, brudząc go wspomnieniem otarcia się o śmierć. Straty były małe, można podejrzewać, że Merlin cały czas nad wami czuwał, tocząc walkę o wasze umysły razem ze Starszym, ujawniając się dopiero, gdy było to konieczne. Harfa rozpadła się jednak w rękach Saskii zaraz po wykonaniu zadania, zbroje padły na ziemię, zupełnie jakby zamieszkujące je duchy wreszcie odnalazły spokój.
Ziemia przestała drgać, przyszedł czas na odrodzenie wyspy, psychiki i świata, który od miesięcy cierpiał. Przyszedł czas na spokój i odpoczynek. Leżące na ziemi puste już zbroje zaczęły lśnić nieznaczną poświatą, przyciągającą was do siebie, niosącą obietnicę powrotu do domu. Wylądowaliście nieopodal Londynu, dokładnie tam, gdzie spotkaliście się po raz pierwszy. To był czas na pierwszy cień uśmiechu, czas na pierwsze łzy ulgi.
Każde z was otrzymało zaproszenie na specjalną uroczystość tydzień po wydarzeniach w Avalonie, na waszą cześć, podczas której otrzymaliście podziękowania od Ministra Magii za waszą odwagę i poświęcenie. Wręczył nagrody, które nie mogły wynagrodzić wspomnień minionej wyprawy, ale być może mogły nieco je osłodzić. Byliście bohaterami, godnymi pieśni dawnych czasów. Kto wie, może stworzenia w Avalonie już taką ułożyły na waszą cześć?
Minuta ciszy, upamiętniająca Franklina Fairwyna trwała w nieskończoność. Uczestniczyliście w uroczystości rozdania orderów Merlina drugiej klasy dla przewodników wyprawy, na honorowych miejscach. Uroczystość była w podniosłym tonie, dokładnie takim, na jaki zasługiwaliście. Przyszedł jednak czas, by wrócić do normalności, odnaleźć to, co zostawiliście przed podróżą w stronę Avalonu i co zabrał wam Starszy Smok.
więcej informacji poniżej
Urazy i efekty
Udało ci się wyjść z tej wyprawy bez szwanku, a przynajmniej tak właśnie sądzisz. Miałeś więcej szczęścia niż inni twoi kompani, a na pewno większe umiejętności. Może to one pozwoliły ci na takie zakończenie? Twój organizm jednak nie jest taki, jak innych. To nie pierwsza bitwa, którą przeżyłeś i choć możesz nazywać się szczęściarzem, to twoje ciało uważa inaczej. Jeszcze zanim wracacie do Londynu, przeszywa cię dobrze znany ból, choć teraz zdaje się być dwa razy gorszy niż kiedykolwiek. Może na zbyt dużo sobie pozwoliłeś, może powinieneś był się oszczędzać?
Nie miałeś wiele szczęścia już od samego początku, ale na końcu okazałeś się bohaterem. Trafiany zaklęciami i desperacko zaleczany, choć ostatecznie wszystko to się opłaciło. Zanim się orientujesz i zanim wracacie do Londynu tuż obok ciebie pojawia się twój skrzat, którego zostawiłeś na samym początku wyprawy. Skrzat zdaje się wykazywać skruchę i możesz się tylko domyślać, że to sprawka samego Merlina, że pojawił się teraz obok ciebie.
To nie było dla ciebie najszczęśliwsze zakończenie. Adrenalina i złość napędzały cię energią, choć mogło się wydawać, że w efekcie stało się to dla ciebie zgubne. Smok zebrał swoje żniwo, a ty ucierpiałaś najbardziej z całej grupy, być może wyczuł twoje zamiary? Całe szczęście pojawił się przy tobie Huxley, naprawiając tyle szkód, ile był w stanie. Wszyscy jednak byli zmęczeni, a po takim upadku, po takim ugryzieniu, osłabieniu i impecie obrażenia były naprawdę poważne. Locus nastawia kości, w czym pomógł nauczyciel uzdrawiania, nic jednak nie sprawia, że kości się zrastają. Znieczulenie pomaga, ale po czasie odpuszcza, a ty czujesz ból w obu kończynach, który niezależnie od twojego progu bólu staje się w końcu nieznośny, natarczywy.
Chyba nikt w stu procentach nie wierzył, że dotrzecie właśnie tutaj. I że sam Merlin poprosi cię o przetopienie zbroi w żelazne pęta. Swoje zadanie potraktowałeś bardzo poważnie i włożyłeś całą swoją energię w tworzenie łańcucha, który ostatecznie spętał bestię i unieruchomił Starszego – miejmy nadzieję, że na wieki. W międzyczasie Huxley uleczył twoją skręconą kostkę, więc jedyne co ci doskwiera to niewielki ból. Chociaż początek wyprawy nie był dla ciebie łaskawy, ostatecznie udało ci się wyjść z tego bez większych obrażeń.
Ta wyprawa okazała się dla ciebie zadziwiająco spokojna. Nie odniosłeś większych obrażeń, ale twój umysł został wyraźnie zasnuty mgłą, pochłonięty przez magię Starszego Smoka. To ona spowodowała, że zapadłeś w głęboki sen, z którego wyrwałeś się, by ratować innych. Twoja pomoc z całą pewnością była nieoceniona i dzięki temu udało wam się powrócić do Londynu w całkiem dobrym stanie.
Od samego początku wyprawy byłaś już mocno osłabiona. Te dwa ostatnie dni skutecznie pozbawiły cię energii i mocy, w końcu działałaś na największych obrotach i nadwyrężałaś się, byleby przeżyć. Ze Starszym poradziłaś sobie świetnie i może wyszłaś ze starcia z nim bez szwanku, ale wcześniej hebrydzki zranił cię na tyle dotkliwie, że skutki tego będziesz odczuwać jeszcze długo. Rhode pomogła cię znieczulić i za pomocą Fringere przyniosła ci ulgę z poparzeniem, jednak nie do końca poradziła sobie z oczyszczaniem ran. Źle rzucone Astral forcipe sprawiło, że rany na twojej lewej ręce były jeszcze bardziej zabrudzone.
Przez cały ten czas walczyłaś naprawdę bohatersko. Niejednokrotnie wykazałaś się odwagą, rozwagą i umiejętnościami, dzięki którym zarówno ty, jak i inni uczestnicy żyjecie. Ataki magicznych stworzeń jednak cię mocno pokiereszowały, a siniaki i obite ciało to twój najmniejszy problem. Jesteś naprawdę wyczerpana, bo przez ten cały czas nie miałaś ani chwili na odpoczynek.
Pozornie wszystko jest dokładnie takie, jak być powinno. Zdołałaś przetrwać, zdołałaś umknąć przed wszystkim, co złe, choć oczywiście twoje ciało zdaje się nie do końca podzielać ten pogląd. Odmrożenie, jakiego doznałaś, zaczyna dawać ci się we znaki, kiedy tylko znajdujecie się w Londynie i dociera do ciebie, że mimo wszystko jesteś osłabiona tym, co się wydarzyło. Twoje naprężone do granic możliwości nerwy dają o sobie znać i wszystko wskazuje na to, że kilka następnych dni po prostu prześpisz.
Można się zastanawiać czy ta wyprawa była dobrym pomysłem, od samego początku nie czułaś się najlepiej, a osłabienie nie opuści cię jeszcze na długo. Robiłaś co mogłaś i okazałaś się niezwykle pomocna przy walce ze stworzeniem, ale mocno na tym ucierpiałaś. Eliksiry wiggenowe postawiły cię w miarę na nogi, ale jeszcze przez jakiś czas będziesz odczuwała konsekwencje tego, w co wpakował cię Starszy Smok. Koszmary, ogólne osłabienie i… migreny, które okażą się zwalające z nóg.
Ta wyprawa bez wątpienia dała ci w kość. Dawałaś z siebie wszystko i choć w stresie pomyliłaś inkantację dwa razy (wcześniej ratując siebie i Fairwyna oraz teraz pomagając Irvette), możesz czuć satysfakcję, bo przede wszystkim przeżyłaś i dotarłaś aż tutaj, biorąc czynny udział w ratowaniu całej brytyjskiej społeczności. Ciężko ci się jednak w pełni cieszyć z sukcesu, bo dementor pozbawił cię najszczęśliwszego wspomnienia, pozostawiając w sercu pustkę i poczucie, że brakuje ci czegoś naprawdę ważnego.
Odniosłeś rany, które właściwie cię nie bolą, które właściwie nie są dla ciebie jakieś straszne, a przynajmniej tak może ci się wydawać. Twoje ciało ma jednak inne zdanie na ten temat i jest naprawdę osłabione, wyraźnie potrzebuje rekonwalescencji i odpoczynku, bo inaczej jesteś w stanie niemalże zasnąć na stojąco. Emocje również zrobiły swoje, ale to przede wszystkich twój brak zdolności odczuwania bólu okazał się twoim największym wrogiem, powodując, że nie do końca zdajesz sobie sprawę z tego, jak osłabłeś.
Udaje ci się wyjść z wyprawy niemalże bez szwanku, jesteś zmęczona, a twój głos przepadł, dokonałaś jednak niezwykłych czynów. To twoja gra uśpiła Starszego Smoka, to dzięki tobie byliście zdolni go spętać i ocalić świat przed jego gniewem. Twoja ręka została poparzona, to prawda, nie odniosłaś jednak wielkich fizycznych obrażeń. Wygląda jednak na to, że twoja psychika ucierpiała na tym starciu i przez najbliższy miesiąc śnią ci się koszmary. Twój głos pozostał zaś, przynajmniej na razie, w rękach Dagoneta, który choć wam pomógł, najwyraźniej doskonale bawił się sytuacją, w jakiej się znaleźliście.
- on Sob 30 Wrz 2023 - 14:31
- Search in: Góry Onchu
- Temat: Dolina Świetlików
- Odpowiedzi: 62
- Wyświetleń: 1599
Strona 2 z 2 • 1, 2
|
|