Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Obrzeża lasu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 18 z 39 Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19 ... 28 ... 39  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptySob 12 Cze 2010 - 14:20;

First topic message reminder :




Jeśli tutaj się znalazłeś to jeszcze nie dostaniesz szlabanu a co najwyżej srogie upomnienie. To granica, po której przekroczeniu znajdziesz się już w sławnym zakazanym miejscu. Są tu porozrzucane większe głazy, na których można sobie przysiąść. Bardzo często może atakować wrażenie obserwowania przez kilkanaście par oczu.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyPon 28 Maj 2012 - 16:50;

- No ja rozumiem, przecież wiesz, że Historia Magii, też jeden z moich ulubionych przedmiotów.- wywróciła oczami - Ja tylko nie oddaję się temu...tak jak Ty. - starała się go udobruchać. - Człowiek jest pełen różnych emm...- tutaj chciała znaleźć słowo zastępcze do obsesji - pełen różnych pasji. Ja na przykład jestem nałogową czytelniczką. Dobrze wiesz, że czasem przybiera to na sile i zamiast iść na lekcje, to wolę zostać w dormitorium i czytać. - zaśmiała się. Chociaż te nie usprawiedliwione godziny w dzienniku wcale takie śmieszne już nie były..
- No wiesz? Ty albo dziesięć kotów ? Takiego ultimatum to się po Tobie nie spodziewałam. - pokręciła głową, udając, że jest bardzo dotknięta. - Chyba będę musiała wybrać...- zrobiła teatralną pauzę - taratatam...Ciebie ! - powiedziała ze śmiechem, po czym spojrzała na niego z wyrzutem. - Chyba już wolę nawet te koty, niż męża nieroba, który tylko by pił. - pokręciła głową - Nie swataj mnie samymi nieudacznikami i wyrzutkami, stać mnie na więcej. Poza tym przecież nie rzucę się w ramiona pierwszemu lepszemu pajacowi prawda ? - spiorunowała wzrokiem przyjaciela.
- Poza tym, nie jestem jakąś głupią trzpiotką, która wyobraża sobie małe 'niewiadomoco' z nauczycielem. Zwłaszcza w nocy. - wywróciła oczami - Jak już pewnie wiesz, moje nocne marzenia dotyczą bardziej, em...młodszych partnerów - Niestety policzki Clary, miały pewną właściwość - kiedy czuła się zawstydzona, od razu płonęła rumieńcem i piegi na jej twarzy były jeszcze bardziej widoczne. Może i nie wyglądała jakby ktoś nagle oblał ją sokiem z pomidorów, ale było to dość zauważalne. Również w tej sytuacji dziewczyna się zaczerwieniła. Urocze, acz niewygodne. Zwłaszcza jeśli ktoś jest przeciwieństwem milutkiej i cichutkiej dziewczynki.
- Nie wiem...nie zastanawiałam się..- powiedziała wolno, a pierwszą myślą która przyszła jej do głowy było 'kłamiesz!'.
- Ważne żeby był starszy, ponieważ zwykle faceci w moim wieku są niepoważni. I często chodzi im tylko o seks. I zwykle nie można z nimi porozmawiać na ważne tematy. I..- zauważyła, że mogłaby tak wyliczać i wyliczać, więc postanowiła, że jednak przestanie mówić.
- Jak chcesz..chociaż może masz racje, nie rozmawiajmy na ten temat.. - Clara wbiła wzrok w ziemię. Cieszyła się, że więcej nie musi rozkopywać tego wątku. Po chwili podniosła jednak głowę na Daniela, a z jej twarzy już do końca zszedł rumieniec.
- No, ja bardzo się cieszę. Z Tobą przynajmniej pokażę się na jakiś salonach ! - zaśmiała się. Chociaż wesoło jej za bardzo nie było. Zastanawiała się, czy jeśli Daniel nie wyglądałby tak jak wygląda, czułaby teraz to co czuje zawsze w jego obecności.
- Nie każdy zdradza. Ale widzę, że nie dojdę z Tobą do porozumienia w tej sprawie. Zrozum, jeśli jedna osoba naprawdę kocha tą drugą, to nawet się nie obejrzy za nikim innym. Miłości nie można zdefiniować, więc tak naprawdę nie wiesz, czy nie istnieje. - zaoponowała. Clara doszła do wniosku, że takim samym argumentem, on może jej udowodnić to, że miłości nie ma, ale co tam...Wzruszyła ramionami. Dobrze wiedziała, że mogą się tak kłócić w nieskończoność.
- Dziwna ? Pff, uznam to za komplement. Dobrze wiedzieć, że nie jestem normalną kobietą - posłała mu ciężkie spojrzenie - Może i są miłym dodatkiem, ale jeśli ma się tylko pieniądze to chyba trudno być szczęśliwym. - wzruszyła ramionami.
- Parę lat? Paręnaście ? - pokręciła głową - Ja Cię będę nękać swoją obecnością do śmierci. Chyba, że kupię dziesięć kotów, to wtedy sprawa jasna. - zaśmiała się, przenosząc wzrok na jego twarz i spojrzała mu w oczy.
- Nie, naprawdę nic nie ukrywam. - powiedziała na tyle przekonująco na ile umiała.
- To i owo ? - spojrzała na niego z uśmiechem - Nic straconego, zamieniam się w słuch.
Powrót do góry Go down


Daniel Slone
Daniel Slone

Student Ravenclaw
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 168
  Liczba postów : 277
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 3 Cze 2012 - 13:16;

-Dobra, dobra. Już się nie tłumacz. Może lubię trochę bardziej historię magii od innych, ale czy to jest złe?- spytał lekko nadąsany- Właśnie! Ty masz czytanie, któremu się oddajesz, wiec sama wiesz, jak to jest mieć coś co się bardzo lubi. A z tym nie chodzeniem na lekcje to nie przesadzaj. W tej szkole zwracają uwagę na frekwencje, zwłaszcza w tych starszych klasach.- brzmiał jak rodzic. Dosłownie. Ostrzegał ją jakby była małym dzieckiem. No cóż, nie chce by miała problemy, a jeśli zajęłaby się tym dyrekcja to jemu ciężko byłoby ją z tego wyciągnąć.
-Kurde, czuję się zaszczycony! Ja, zamiast gromadki kotów. Toż to lepsze niż zgarnięcie Nobla!- zaśmiał się. Gdyby wybrał koty to poważnie musiałby się zastanowić nad swoją osobą. Cóż, najlepsza przyjaciółka stwierdziłaby, że lepiej jest być obdrapywanym przez koty niż męczonym przez niego? Nie byłoby to pewnie zbyt przyjemne.- No tak, stać Cię na więcej, ale jak będziesz tak przebierać to tylko tacy Ci zostaną. Uwierz, nie chciałbym o pierwszej w nocy interweniować, bo mężuś się najebał i robi Ci w domu awantury.- może by pomarudził, ale pewnie chwilę później byłby już u dziewczyny. W każdej sytuacji na niego można liczyć, kolejna zaleta chłopaka, nosz kurde! A Ona jeszcze go nie chce. Albo to dziewczyna serio jest wybredna, albo to z nim coś nie tak.
-Ależ nawet gdybyś była taka to ja Cię nie potępiam. Prawdopodobnie coraz większa ilość uczennic ma takie marzenia.- zaśmiał się po raz kolejny- Ah, tak, każda panna kocha złych do szpiku kości Ślizgonów. A Ci starsi to już w ogóle wymiatają. Co trzecia ma ołtarzyk ze zdjęciem swojego ukochanego.- powiedział to niby żartem, choć wcale to tak nie zabrzmiało. Pewnie dlatego, ze nie było mu milo z tym, ze Clara może marzyć po nocach o jakimś chłoptasiu ze Slytherinu.- Zawstydziło Cię przyznanie się, ze jednak o kimś marzysz?- spojrzał na jej czerwone policzki. Nie dodał, że uroczo wygląda, kiedy się rumieni.
-Hm, szkoda.- te słowa nie wyrażały jednak jak cholernie jest mu z tym źle.
-Chłopcom w wieku dojrzewania zawsze chodzi o seks, wiem coś o tym- uśmiechnął się wspomniawszy stare czasy. No, nie az tak dawno temu to było, ale ciśśśś- Homoseksualiści nie chcieliby od Ciebie seksu, skoro szukasz takiego, co by cię w życiu nie tknął. Może rozejrzyj się za takowym?- jego ton był śmiertelnie poważny, lecz nie wytrzymał długo i chwilę później wybuchnął głośnym śmiechem.
-Pokażesz, pokażesz. O ile będziesz na tyle miła i przestaniesz mi dogryzać.- wiedział, ze na to raczej liczyć nie może. Albo lubiła mu czasem dowalić, albo robiła to nieświadomie. Tak czy inaczej ciężko byłoby jej z tym skończyć.
-Każdy. Mówiłem, ze psychicznie każdy. W tym przypadku nie ma wyjątków. Prawdziwej miłości nie ma. Mówię to po raz setny i jeśli trzeba będzie to powiem to jeszcze raz tyle. Co do jej istnienia nie mam najmniejszych wątpliwości. Gdyby ona istniała to na świecie nie byłoby tyle zła, a tak codziennie jakiś muzułmanin zabija garstkę ludzi.- była wyjątkowo uparta, skoro dalej drążyła ten temat. Przegadanie Daniela należało raczej do rzeczy niemożliwych.
-Przecież to właśnie miał być komplement.- powiedział zgodnie z prawdą.- Wcale, że nie. Kupujesz sobie dom z basenem, stół do bilardu, płacisz ludziom, by byli Twoimi przyjaciółmi… żyć nie umierać.
-Do śmierci?! O boże, z Tobą na karku to ja pewnie długo nie pożyję. Doprowadzisz mnie szybko do zawału! Wybierz może koty.- uśmiechnął się szeroko.
-Skoro tak twierdzisz…-mimo to, chłopak czuł, ze Clara ma coś na sumieniu.
-A tam, wolę robić, niż mówić.
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 3 Cze 2012 - 14:42;

Wywróciła oczami.
- Tak mamo, już nie będę. Przecież to tylko pojedyncze lekcje, zawsze tłumaczyłam się bólem głowy, albo czymś podobnym. - tym razem ona udała nadąsaną. W jej mniemaniu sama potrafiła o siebie zadbać i wszystko załatwić, bądź załagodzić. Nawet jeśli tak nie było..
- No widzisz, kopsnął Cię zaszczyt. Dla niewielu przyjaciół potrafiłabym porzucić marzenia o domu pełnym kotów. I ich sierści, fuj. Wszędzie kłaki. - potrząsnęła głową, tak jakby starała się w ten sposób odpędzić od siebie wizję małego domu, pełnego kociej sierści.
- Ejj, Daniel ja nie przebieram w facetach! Po prostu nie łapię pierwszego lepszego, tylko chcę mieć pewność, że dobrze wybrałam. - zrobiła urażoną minę, po czym na znów się uśmiechnęła. Nic dziwnego, właśnie zabrzmiała jak jakaś księżniczka, która czeka na cudownego księcia. A takiego efektu właśnie chciała uniknąć.
- Awantury? No, to musiałby być konkretne awantury, żebym potrzebowała Twojej interwencji. Umiem sobie poradzić. - chciała zabrzmieć pewnie, ale przed oczami stanęła jej wizja samej siebie, drobnej i przestraszonej kontra swój domniemany mężuś, wyższy od dziewczyny o dwie głowy, napakowany i w dodatku całkiem pijany. No cóż, w takiej sytuacji nie była pewna czy by sobie tak dobrze poradziła...
Ajć, nie to, że nie chce Daniela, wręcz przeciwnie. Po prostu nie chce się do tego przyznać.
- No, ja raczej nie kocham się w żadnym nauczycielu, ani tym bardziej w żadnym ślizgonie. Szczerze mówiąc nie pałam większą sympatią do żadnego z nich. A im starsi, tym bardziej zadufani w sobie i z pogłębiającym się kompleksem wyższości. - wywróciła oczami - Ale masz racje, to chyba ślizgoni, najczęściej łamią serca dziewczynom. Taka ironia. - Clara wzruszyła ramionami, pokazując, tym, że jej samej temat nie dotyczy.
- Nie, nie zawstydziło. - dziewczyna spiorunowała wzrokiem krukona, znów zawstydzona tym, że chłopak zauważył jej zawstydzenie. No wstyd po prostu. Szybko zmieniła temat.
- Wiesz coś, o tym powiadasz? - nie kryła uśmiechu - No cóż, przynajmniej w tej kwestii mnie rozumiesz.
- Homoseksualista? A wiesz, to w sumie niezły pomysł, rozważę go podczas gdy będę się zabawiać w schowku na miotły z jakimś nauczycielem bądź ślizgonem. - spiorunowała go wzrokiem, po tym jak wybuchnął śmiechem. - Przez Ciebie, czuję się teraz jak jakaś dewotka normalnie.
- Ależ ja jestem miła, no. I przecież nie dogryzam Ci...często. - pokręciła głową. Rzeczywiście, czasem po prostu lubiła się "poznęcać" nad przyjaciółmi, ale jeśli kogoś na kim jej zależało naprawdę uraziła zrobiła to zwykle nieświadomie. Na niektóre cechy swojego charakteru nie miała wpływu.
- Chyba nigdy nie dojdziemy w tym do porozumienia. Dla mnie miłość jest, tylko taka z prawdziwego zdarzenia pokazuje się rzadziej. - westchnęła, zdemotywowana uporem Daniela. To się nie zdarzało często, żeby ktoś obstawiał przy swoim równie uparcie co Panna Hepburn.
- Basen, stół do bilardu...brzmi wręcz zachęcająco. Dodałabym do tego jeszcze ze trzy magiczne samochody i z cztery garderoby..żyć nie umierać, rzeczywiście.
- Tak, tak do śmierci. Nie powiem, że jest mi Ciebie szkoda, przecież wiedziałeś, w co się pakujesz, angażując się w przyjaźń ze mną prawda? - ona również szeroko się uśmiechnęła.
- Robić? - przez jej twarz przemknął cień uśmiechu. Albo i może lekkiego zdziwienia...
Powrót do góry Go down


Daniel Slone
Daniel Slone

Student Ravenclaw
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 168
  Liczba postów : 277
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 3 Cze 2012 - 17:01;

Popatrzył na nia ściskając szczenki.
-Czy ja jestem az tak kobiecy? Wolałbym być ojcem.- prychnął. Ah ta męska duma! Nie można jej urazić, bo to bywa groźne. Teraz oczywiście się zgrywał.- Nie ma, ze pojedyncze! Nazbiera się ich i dopiero będziesz miała miłą rozmowę z dyrektorem.- którą sam nie raz miał, ale nie z powodu jego frekwencji, czy złych stopni. Był dobrym uczniem, jakby nie patrzeć dzięki takim jak On ta szkoła ma wysoki poziom.
-Domyślam się. Z drugiej strony zaś przykro mi, ze przeze mnie nie spełni się jedno z Twoich wielkich marzeń. Wiesz, tygrysy możesz mieć. Na to się zgodzę, wtedy bym z chęcią Cię odwiedzał.- tak, takie zwierzątka zachwycają swą majestatycznością. Nie jakieś pieprzone lesery, co by całymi dniami spały na kanapie.
-Z takim właśnie podejściem możliwe jest, ze jeszcze dłuuuugo, długo nie staniesz przed ołtarzem. W każdym facecie znajdziesz jakąś wadę.- normalnie dodałby do tego w zartach ,,tylko ja jestem idealny” ale przy niej takie żarty nie wypadały. Nie wiedzieć czemu te słowa PRZY NIEJ nie przechodziły mu przez gardło. –Życie to nie bajka, kochana, księcia nie znajdziesz.- cóż, dziewczyna miała spore wymagania. Zaczął, nie wiedzieć czemu, myślec, czy on by im sprostał.
-Tak, oczywiście. Umiesz.- chciała zgrywać odważną i niezależną, czy naprawdę myśli, ze udałoby jej się opanować szał napitego mężczyzny?- Nie nasłuchałaś się wystarczająco dużo o tym, jakimi dupkami mogą być faceci skoro tak twierdzisz.- skomentował szorstko. Nie życzył jej takiego męża.
-Ah, tak. Skoro masz taką opinie o Ślizgonach, to zapewne miałaś doczynienia z moim uroczym braciszkiem. Gilbert to największy dupek z ich wszystkich, najbardziej zadufany w sobie. Tym samym skończy najgorzej- czego mu z głębi serca życzę. Całe szczęście, że Cię oni nie kręcą. Wtedy chyba na Twoim weselu bym się nie pojawił- do Slytherinu miał uprzedzenia tylko i wyłącznie dlatego, ze jego brat tam był. Zapewne jeśli jakimś wieeeeeelkim cudem znalazłby się w Ravenclawie, to Daniel starałby się o zmiane domu (co jest oczywiście nie realne) lub o przeniesienie do innej szkoły. Najlepiej na drugim krańcu ziemi.
-Owszem, zawstydziło- odpowiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu.
Skoro nie miał przed nią tajemnic to i w tej kwestii musiał być szczery, choć wcale mu się to nie podobało.
-Wiem coś o tym.- tylko tyle powiedział. Więcej jej nie trzeba.- Wiesz, ja wiem jak działa mózg chłopca w tym wieku…- może był inny niż rówieśnicy, bo od małego na szczycie jego hierarchii wartości była nauka, tak w tej kwestii niczym się od nich nie różnił.
-A rozważaj gdzie chcesz i kiedy chcesz, choć uważam, ze podczas seksu z Ślizgonem czy nauczycielem będziesz zbyt rozkojarzona, by myśleć.- przed oczami stanęła mu wizja jej zabawiającej się z kochanym, młodszym Slone. Zacisnął pięści i znienawidził go tylko jeszcze bardziej. Myślał, ze bardziej nie może, a jednak okazało się to być realne.- Ekhem, wcaaale nie jesteś dewotką. Wcale- w jego głosie było słychać ironię.
-Miła? Jak śpisz może i owszem, choc tego nie jestem w stu procentach pewien.- zakpił. Miła była wtedy kiedy się z nim spierała, wypominała mu, że śpi z wieloma dziewczynami. Oczywiście robiła to wszystko, by mu było miło, jakżeby inaczej.
-Zapewne, bo nigdy nie zrozumiesz tego, ze uczucia wymarły wraz z dinozaurami.- to był zbyt poważny temat, by sobie odpuścił. Jedna z tych rzeczy, których był pewien, za której słuszność dałby sobie rękę odciąć.
-Kobiety, nic tylko wydawał byście kasę na ciuchy. Mężczyźni są wam po to, by zarabiali na wasze zachcianki, tak? Miło, ze w koncu przyznałaś mi rację co do tego, ze pieniądze mogą uszczęśliwić- posłał jej wredny uśmieszek.
-Właśnie nie wiedziałeś! Nie spisywaliśmy żadnej umowy, to nie fair! Nawet nie raczyłas mnie uprzedzić, że ta relacja wygasa z datą zgonu.- udał wielce zasmuconego. Wiadome, że on sam nie chciał tracić z nią kontaktu.
-Ano robić. Słowa mogą być jako gra wstępna, ale w końcu musi dojść do czynów.
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 3 Cze 2012 - 21:42;

- Chodziło mi o to, że...dobra, nieważne. Ojcze. - wykonała lekceważący ruch ręką i uśmiechnęła się. Tak, jeśli w grę wchodzi męska duma to lepiej nie pogarszać sytuacji niepotrzebnym tłumaczeniem. Zatarła ręce, udając, że rzeczywiście się cieszy.
- Nie mogę się doczekać takiej miłej rozmowy z dyrektorem, bo naaprawdę zdążyłam już tyle lekcji opuścić, że potrzebna jest interwencja z góry. - wywróciła oczami. Ona również się zgrywała.
- Achh, w takim razie kupię sobie stadko tygrysów. Wtedy ja i mój przyszły mąż sadysta możemy liczyć na Twoje częstsze wizyty. Mi odpowiada. - uśmiechnęła się, bez najmniejszego cienia złośliwości.
- Ja dobrze wiem, że nie znajdę księcia, który by mnie nosił na rękach i robił śniadanie do łóżka. - po chwili zastanowienia, dodała jeszcze, nieco przyciszonym głosem - Właśnie ta nie idealność jest idealna. Wady czynią ludzi bardziej ludzkimi, a co za tym idzie skłonnymi do pełnej gamy uczuć. - wzruszyła ramionami, przenosząc wzrok na ziemię. Tak, tak właśnie sądziła. I według niej, te pojedyncze łóżkowe przygody Daniela, czyniły jego nie idealność bardziej idealną. Zawiłe, ale w sumie logiczne.
- A żebyś wiedział, że umiem o siebie zadbać! - nieco podniosła głos. Ojj, jeden z czułych punktów Clary właśnie się odezwał.
- Oczywiście, że się nasłuchałam o tym jacy potrafią być faceci, ale do końca bezbronna nie jestem. Nie musiałbyś interweniować. - co prawda jeśli zaszłaby taka sytuacja, to Daniel chyba musiałby jednak wkroczyć, bo nawet sama Clara wątpiła, że sprostałaby takiemu mężczyźnie, ale duma oczywiście nie pozwalała przyznać chłopakowi racji.
Pokręciła głową słysząc co przyjaciel mówi o swoim bracie. Na merlina, to jego brat..muszą się naprawdę nienawidzić.
- Do czynienia z nim miałam naprawdę bardzo mało. Za to z masą innych ślizgonów miałam do czynienia już trochę więcej. Niektórzy czepiają się nawet o to, że jestem półkrwi. - westchnęła, nieco teatralnie - no i jak tu do takich pałać sympatią ? Jak dla mnie to odzywa się w nich kompleks wyższości. Oczywiście nie mówię o wszystkich, to logiczne, że zdarzają się wyjątki, tyle, że tych wyjątków jest mniej... - rzeczywiście, nie miała jeszcze okazji żeby poznać brata przyjaciela, co nie znaczy, że o nim nie słyszała. Głównie od Daniela, który raczej nie przedstawiał go w superlatywach...
- Może i zawstydziło.. - przyznała się cicho, jakby mając nadzieję, że nie usłyszy, lub nie będzie dalej drążył tego tematu. - Ale nie miałam nic konkretnego na myśli. - jasne, że miała. Gdyby mogła się w tej sytuacji głośno roześmiać, już dawno by to zrobiła.
- Zbyt rozkojarzona? Eee, nie sądzę. Według mnie to właśnie najlepszy moment nad zastanowieniem się nad wybiorem potencjalnego partnera. - uśmiechnęła się, nieco złośliwie. Znów spojrzała na niego z wyrzutem.
- Ci wszyscy ślizgoni i nauczyciele z którymi się przespałam nie uważają, że jestem dewotką. - spiorunowała go wzrokiem, po czym wybuchnęła śmiechem, żeby zatrzeć dziwne wrażenie po tym co powiedziała. Jeszcze by pomyślał, że jest w tym jakieś ziarnko prawdy...
- Mów co chcesz, ale jestem miła! A jak śpię to tym bardziej, istny aniołek. - uśmiechnęła się najbardziej uroczo jak potrafiła, po to aby zapieczętować swoje słowa. - Mam listę osób dla których jestem niemiła, lub bardziej niż niemiła, ale Twoje nazwisko nie figuruje na tej liście. - uśmiechnęła się, znów uroczo. Jak na miłą osobę przystało.
- Uczucia nie wymarły wraz z dinozaurami ! - wręcz wykrzyczała te słowa. - Nawet tu, w Hogwarcie roi się od zakochanych par, którym nie tylko w głowie seks w składzikach lub schowkach na miotły, chociaż i zdarzają się wyjątki...w każdym razie, taka prawdziwa miłość istnieje. Gdybyś spotkał kogoś w kim byś się zakochał to zmieniłbyś zdanie. - ostatnie zdanie wypowiedziała niemal z wypiekami na policzkach. Wypowiedzenie go, sprawiło jej też niemały ból, bo odrzuciła możliwość, że Daniel mółgby coś czuć do niej. No cóż, Clara Hepburn chyba jednak była masochistką.
- Cóż, pieniądze mogą uszczęśliwić, ale tylko w niewielkim procencie. Mogą być uzupełniem szczęścia. - powiedziała z naciskiem na 'uzupełnienie' i odwdzięczyła mu się pięknym za nadobne, również posyłając mu wredny uśmieszek. - I nikomu tutaj nie przyznaję racji, pieniądze mogą do końca uszczęśliwić tylko i wyłącznie zepsutych egoistów.
- Nie spisywaliśmy ? - Clara udała zaskoczenie i pacnęła się w głowę - Już wiem o czym zapomniałam! Zapomniałam Ci dostarczyć umowę dotyczącą naszej przyjaźni, no tak! Pamiętam, że było tam napisane, że po śmierci również mam prawo do męczenia Cię, więc się przygotuj.
- To dziwne, ale się z Tobą zgodzam. W wielu wypadkach słowa są tylko grą wstępną i prędzej czy później chyba musi dojść do czynów.
Powrót do góry Go down


Daniel Slone
Daniel Slone

Student Ravenclaw
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 168
  Liczba postów : 277
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyCzw 7 Cze 2012 - 0:29;

-Co za zła, nieposłuszna córa. Po matce poszłaś, jak nic!- zażartował. No powiedzmy, że jej wybaczył. Powiedzmy. Pewnie jej jeszcze parę razy o tym przypomni, ale nie dlatego, że go to uraziło. Wtedy, kiedy Clara znów nazwie się miłą pan Slone zacytuje jej te słowa, w których wyraźnie ugodziła w jego godność.
Spiorunował ja spojrzeniem. Na takie tematy nie powinna przy nim żartowac. Jest przewrażliwiony na punkcie szkoły, sam uważa edukacje za jeden z najważniejszych elementów w życiu.
-Widzę, że nie pozostawiasz mi wyboru. Będę zaprowadzać Cię na każdą lekcję. Każdą. A tylko spróbuj mi się gdzieś schować.- i znów ta groźba w jego głosie. Nie zgrywał się. Clara powinna wiedzieć, że chłopak jest do tego zdolny.
-Przyszły mąż sadysta lub pijak. Albo jedno i drugie. Masz aż trzy warianty do wybrania, nieźle! On wytresuje sobie owe tygrysiątka tak, by pomagały mu w męczeniu Ciebie. Doprawdy uroczo.- odparł ironicznie. Tygrysy? Okej, ale mąż-idiota to już lekka przesada. Już lepiej byłoby dla niej, gdyby wyszła za pedofila. Może i by ją gwałcił, ale przynajmniej nie miałaby siniaków na całym ciele. Chyba, że lubiłby sado maso…
Śniadanie do łóżka? Noszenie na rękach? Czy tylko tym jest dla niej książę? Przecież to nie są wielkie wyczyny. Ba! Dla osoby zakochanej należą raczej do naturalnych.
- Życzę powodzenia w szukaniu- odpowiedział lakonicznie obdarowując ją przy tym smutnym uśmiechem. Nic dziwnego, nie lubił słuchać o jej ideałach, przyszłych partnerach, czy cholera wie co jeszcze z kimś innym.
-Oczywiście, że umiesz. Powstrzymałabyś bandytów przekonywującymi argumentami. Zapewne.- ah i znów pojawił się ten nieskrywany sarkazm w jego głosie.- Może lepiej jak pójdziesz do zakonu? Oddasz swoje życie Bogu, poświęcisz mu każdą minutę? Będziesz modlić się, by Twój przyjaciel wiódł szczęśliwy prym. Tam przynajmniej nikt Cię nie skrzywdzi.- Clara w habicie? Nie wyobrażał sobie tego. Może była dobrym człowiekiem, ale bez przesady. Nie pozwoliłby w życiu na to, co to to nie.
-W zasadzie to dla Ciebie dobrze. Ten dupek jest w stanie zrobić cyba wszystko- w głowie szybko ułożył wiązankę o Gilbercie, w której nie zabrakło słów takich jak ,,dupek, idiota, cham, prostak, debil, kretyn, ćpun, margines społeczny”.- Ślizgoni to istna banda dekli. Nie ma co się nimi przejmować Żyją po to, by zatruwać innym życie. Skończą jako przemili bezdomni na pokątnej.- wizja młodszego brata proszącego go o kilka sykli na chleb była dla niego tak piękna, ze na jego twarzy pojawił się mimowolny uśmiech.- najlepiej jest ich unikać, bo jeszcze pociągna ze sobą na to dno- dodał. Pewnie gdyby nie miał własnego rozumu dziś byłby podobny do bata. Dzięki unikaniu go, odciecia się od rodziny jest tym kim jest.
-Nic? Czyżby? Ostatnio coraz więcej rzeczy przede mną ukrywasz- znów wyczuł, iż dziewczyna nie mówi mu wszystkiego. Nie miała do niego zaufania, czy jaka cholera?
-Już rozmyślałaś nad tym w takiej sytuacji?- spytał zaczynając wątpić w jej niewinność.- Może to Oni nie byli wystarczająco dobrzy, skoro mogłaś przy nich logicznie myśleć. Wiesz, żadna z moich partnerek nie była w stanie złożyć logicznego zdania, kiedy się do niej dobierałem- powiedział z dumą w głosie. W zasadzie mówił prawdę .W czym jak w czym, ale w tym był cholernie dobry. Kwestia sporego doświadczenia, lub świadomości co jaką Panią może zadowolić.
Po raz kolejny spiorunował ją wzrokiem. Takie żarty go w ogóle nie bawiły.
-To miło. Tak śmiejesz się z mojego bujnego życia seksualnego, a tu okazuje się, że sama prowadzisz nie lepsze.- coraz bardziej zastanawia się nad tym, czy faktycznie z panny Hepburn jest takie niewiniątko jak mu się zdawało.
-Czasem mam wrażenie, że jestem na szczycie owej listy.- odpowiedział. Miało to zabrzmieć jako żart, lecz poprzednie jej słowa nieco go zdenerwowały, wiec efektem tego brzmiało to raczej jak użalanie się nad sobą.
-Jakich par?!- teraz zaśmiał się głośno.- Ah te licealne miłości trwające po dwa- trzy tygodnie! No, są tacy wyczynowcy, co nawet pare miesięcy potrafią siebie znosić. Faktycznie, są Oni przykładem wielkiej miłości.- zakpi- wiesz co? Nigdy nie dojdziemy do kompromisu. No, chyba że wtedy, kiedy mężuś zatłucze Cię prawie na śmierć i w końcu zrozumiesz, że miłości nie ma.- wyrzucił z siebie nieco głośniej niż zamierzał.
-A co, jak już kogoś takiego spotkałem?- powiedział zanim przemyślał owe słowa. Zawsze udawało mu się panować nad językiem, czemu tym razem mu się nie udało?
-Oh wiem przecież.- powiedział majac nadzieję, ze dziewczyna nie Dosłyszała jego poprzedniej wypowiedzi.- przecież wiesz, ze tak naprawdę nie myślę.- mówił to tylko i wyłącznie dlatego, by podroczyć się z Clarą. Urocza była starając się wmówić mu swoje racje.
-O boże, nie! Błagam o litość! Daruj mi swą przyjaźń!- udał zrozpaczonego po czym zaśmiał się pod nosem. Całkiem przyjemna wizja była spotykania się z nią również tam na górze.
-W końcu znalazla się rzecz, o którą nie będziesz się ze mną spierać. Już myślałem, że to nigdy nie nastąpi.
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyCzw 7 Cze 2012 - 14:53;

- Zła, nieposłuszna to chyba po tatusiu. - wyszczerzyła się do niego w szerokim uśmiechu.
- No i do tego zatrudnij mi jeszcze niańkę, załóż kraty w oknach i zapłać szpiegom, żebyś wiedział gdzie aktualnie się znajduję - posłała mu spojrzenie spode łba. Dobrze wiedziała, że akurat na takie tematy Daniel nie lubi żartować, ale wprost nie mogła się powstrzymać. Mimo wszystko zrobiło jej się miło, kiedy przyjaciel oznajmił z determinacją w głosie, że nie dopuści do tego, żeby opuściła lekcje.
- To w takim razie wolę już te dziesięć kotów. - udała, że się wzdryga - Moje życie zapowiada się wprost rewelacyjnie. Mężuś pijak-sadysta-idiota, który w dodatku ma tygrysy, które zajmują się również tylko męczeniem mnie... - spiorunowała go wzrokiem, po czym nie mogąc się powstrzymać uśmiechnęła się. Może taka wizja przyszłości nie była zbyt zachęcająca, ale na szczęście prawdopodobna w małym stopniu. Mam nadzieję.
- A dziękuję,przyda mi się. - rzuciła chłodno, sądząc, że uśmiech Daniela nie był o tyle smutny co złośliwy.
- Żebyś się pewnego dnia nie zdziwił, jak uratuję sobie lub komuś życie, ponieważ przekonam tych domniemanych bandytów właśnie dyplomacją i odpowiednimi argumentami. - skierowała w jego kierunku palec. - Do zakonu ? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale to chyba najlepsze wyjście, biorąc pod uwagę tą opcje z mężusiem pijakiem i jeszcze bóg wie kim. - spiorunowała go spojrzeniem - Calutkimi dniami będę się za Ciebie modlić. I następny dobry aspekt to to, że nikt mnie nie skrzywdzi...Rozważę to. Nie wiesz przypadkiem w jakim wieku można wstąpić do zakonu ? Im wcześniej tym lepiej. - powiedziała z największą powagą na jaką było ją stać w tej chwili, ale po chwili wybuchnęła śmiechem.
- Może i dobrze...- wzruszyła ramionami. Nie chciała ani obgadywać brata Daniela, ani go bronić, ponieważ po prostu w ogóle go nie znała.
- Nie wszyscy ślizgoni są tacy, ale znaczna część przedstawia się mniej więcej w ten sposób. - w zasadzie Clara była lekko uprzedzona do tego domu i przez jej twarz przemknął cień uśmiechu, kiedy Daniel niezbyt pochlebnie wyraził się o Slytherinie.
- Coraz więcej rzeczy ? - tym razem Clara była zdziwiona. Ukrywała tylko JEDNĄ rzecz przed przyjacielem. - Nic przed Tobą nie ukrywam. - powiedziała, z naciskiem na 'nic'. Miała nadzieję, że chłopak jej uwierzy.
- No popatrz, widocznie żaden z moich partnerów nie był tak doświadczony w sprawach łóżkowych jak Ty. - niemal wycedziła. Zirytowała ją ta duma w jego głosie. W dodatku wyobraziła sobie jakąś dziewczynę w ramionach Daniela...szybko odgoniła tą wizję.
- Dobrze wiesz, że nie prowadzę życia seksualnego. - zeszła już nieco z tonu, i miała nadzieję, że uda jej się zatrzeć poprzednie wrażenie.
- Uważaj, bo jeszcze trochę a dopiszę Cię do tej listy. - zmrużyła oczy, równocześnie się uśmiechając.
- Fakt, może te Hogwarckie "miłości" nie były najlepszymi przykładami w owej sytuacji, ale z wielu z nich rodziło się przecież więcej niż tylko przelotne zauroczenie - Clara wywróciła oczami. - Nie, w tej kwestii nigdy nie dojdziemy do kompromisu. - przygryzła wargę - Nawet jak mężuś mnie zatłucze.
- Sp..spotkałeś ? - Clara zorientowała się dopiero po kilku sekundach, że wlepia w niego szeroko otwarte oczy. Jeśli Daniel teraz jej zacznie mówić o jakiejś dziewczynie, w której się zakochał to Clara miała wrażenie, że zaraz rzeczywiście rozważy wstąpienie do tego zakonu. No cóż, przecież wiadomo nie od dziś, że jej przyjaciel miał powodzenie u płci pięknej. Dlaczego nagle i on nie mógłby poczuć do którejś z dziewczyn czegoś więcej? Clara uświadamiając to sobie na zamilkła, jednak po chwili znów kontynuowała rozmowę.
- Mam nadzieję, że tak myślisz. - posłała mu ciężkie spojrzenie.
- Przykro mi, już za późno. Umowa o przyjaźń jest bardziej wiążąca niż pakt z diabłem. - uśmiechnęła się z satysfakcją - nie ma odwrotu. Zaśmiała się.
- Ja też. Miło wiedzieć, że się w czymś zgadzamy.


Powrót do góry Go down


Daniel Slone
Daniel Slone

Student Ravenclaw
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 168
  Liczba postów : 277
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyCzw 7 Cze 2012 - 23:37;

-Jesteś okrutna!- kurde mać, az tyle razy podczas jednej rozmowy chyba jeszcze się nie oburzył- Za takie teksty masz szlaban na czytanie. I na łajdaczenie się po zamku. Co za córka, no tragedia!- znów ten rodzicielski ton. Teraz oczywiście nabijał się, w końcu miał do siebie dystans, zdawał sobie sprawe, ze wzorem cnót to on nie jest.
-Rozważę tę propozycję. dziękuję za podpowiedź, sam bym raczej na to nie wpadł.- może i ona żartowała, lecz jego ton był raczej poważny. Może te kraty w oknach to lekka przesada, ale niańka? Czemu nie? Przynajmniej miałby pewność, że dziewczyna spełnia swoje obowiązki uczennicy. Szpiedzy? Fajnie byłoby wiedzieć gdzie Clara jest, gdy się z nia nie widuje. Z drugiej strony uwłaczałoby to nieco jej wolności.
-Dobra, bierz te koty jak już tak bardzo je chcesz, ale pamiętaj, ze sama dokonałaś wyboru. Proponowałem Ci tygryski i mnie, w zamian wybierasz skupiska pcheł. Będziesz mieć sadystę i koty, żerujące na każdy okruch Twojego jedzenia.- burknął pod nosem. Tygryski są słodkie, a ona znów wylatuje z tymi kotami. Nie miał na nie alergii, czy coś. Te zwierzęta po prostu doprowadzały go do pasji. Nie mógł Noe wypieprzyć je z tej arki do wody?!
-Tak, tak! Oczywiście! A nosorożce istnieją, ziemia jest kwadratowa i magia nie istnieje. Zapewne masz rację.- rzucił kpiąco- Kochana, proszę Cię. Lepiej zapisz się na kurs samoobrony, czy innego kung fu, bo z taką wiarą w moc słowa marnie skończysz. Możesz też po prostu schować dumę w pięty i zadzwonić do najcudowniejszego Danielka w chwilach kryzysu.- ta druga opcja mu bardziej pasowała. Wiedział jednak, ze chce być samodzielna i samowystarczalna, wiec może tylko o tym marzyć.- Do zakonu możesz iść nawet już teraz. Krzyżyk na drogę! Najlepsza opcja dla Ciebie, uwierz. No, może za bardzo się nie opalisz w tej kiecce, ale za to do wina mszalnego będziesz miała dostęp każdego dnia! Żyć nie umierać.- zaśmiał się. Marnowałaby się tam. Ma zbyt cudne nogi, by kryć je pod habitem.
-No nie można uogólniać, lecz w tym przypadku wątpię, by był jakiś wyjątek. Nie poznałem takiego ślizgona, w którym byłaby namiastka człowieczeństwa.- a może po prostu nie starał się o znajomości z ludźmi z tego domu? Pewnie tak. Ma odruch wymiotny na widok barw zielono-srebrnych, nic na to nie poradzi. Gdyby nie Gilbert może miałby inne do nich nastawienie. Może.
-Ano. Wiesz, mam intuicję, czuję kiedy nie mówisz całej prawdy. Coraz częściej Ci się to zdarza. Kurde, tracisz do mnie zaufanie, czy co? – spytał niby lekkim tonem, lecz naprawdę ciekawiła go jej odpowiedz. Czyżby zaczęła się od niego odsuwać? Ta wizja mu nie bardzo się podobała.
-Widocznie tak. Biednaś ty. No i szkoda mi tych biedaczków, którzy nigdy nie będą w stanie zaspokoić w pełni swoich partnerek.- nie dostrzegł tego, ze jego wypowiedz nie bardzo się spodobała dziewczynie. Myślał, ze żartowała. To tylko facet, zdarza mu się być mało domyślnym, no!
-Zaczynam w to wątpić, serio.- odpowiedział poważnie. Przez kilka ostatnich chwil chłopak nawet rozważał o tym z kim, gdzie i kiedy to robi.
-Tak, tak. Słodko wyglądasz jak mrużysz te oczęta.- odpowiedział wymijając temat dodania go na czarną listę. Po chwili zauważył, że jego słowa były zgodne z prawdą. Nie mógł powstrzymać uśmiechu na widok lekko przymrużonych oczu Clary.
-Proszę Cię, większość z nich rozpadnie się wraz z zakończeniem roku- kolejna rzecz, której był święcie przekonany. Dzieciaki wrócą do swoich domów, owe pary nie będą się długo widzieć, uświadomią sobie, ze w zasadzie lepiej im bez siebie. Nie raz tak było, ze po powrocie we wrześniu do szkoły nie widywało się tych wielce zakochanych razem.
Chyba jednak nie uda mu się zmienić tematu, chyba jednak ona usłyszała jego słowa. Nie podobało mu się to ani odrobinę. Rozmowa na temat jego uczuć był ostatnim na co miał ochotę. Zresztą wmawiał sobie dalej, ze to tylko zauroczenie. Z dnia na dzień i owe przekonywanie siebie coraz gorzej mu wychodziło.
-Może.- odparł wymijająco beznamiętnym tonem.
-Nie wiem czym zasłużyłem na takie katusze.- powiedział poważnie, niby z rozpaczą w głosie (nie ciężko było mu ją udać po tym, jak powiedział jej, ze może do kogoś coś wiecej czuje) lecz po chwili wybuchł śmiechem.- Miło, że będę miał kogo męczyć przez całą swoją egzystencję jak i po niej.
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptySob 9 Cze 2012 - 14:26;

- Wcale nie okrutna! - Clara teatralnie wygięła usta w podkówkę - Ok, mogę ścierpieć to łajdaczenie się po zamku, ale czytanie ? No wiesz ? Taatoo.. - dziewczyna posłała mu błagalne spojrzenie. Też się zgrywała. Poza tym trzeba by było się naprawdę natrudzić, żeby odciągnąć ją od interesującej książki.
- No widzisz, potrafię być pomocna. Aha! I jeszcze nie zapomnij o podsłuchu w mojej sypialni. - spojrzała na niego znużonym wzrokiem.
- W sumie jak kotki wejdą w zmowę z moim mężulkiem, to mogą być bardziej denerwujące niż te tygrysy, więc jeśli wybiorę opcję z tygrysami to...przynajmniej jest szansa, że Ty zostaniesz ? - teraz chciała go udobruchać i przybrała miły ton. Jak chce być bardzo miła to potrafi, no.
- Zapisać się na kurs samoobrony ? - powiedziała nieco głośniej, z wyrzutem w głosie. - Nie wiem czy wiesz, ale jestem dość dobra z na przykład...obrony przed czarną magią, o ! I jeśli dyplomacja nie pomoże to zawsze mam różdżkę i nie ma potrzeby dzwonienia do Ciebie. Poza tym możesz być bardzo zajęty, i co w takiej sytuacji ? Nie rzucisz wszystkiego i nie przybędziesz mi na ratunek - wzruszyła ramionami, przybierając nieco poważniejszy ton głosu. Tak, Panna Hepburn bardzo chciała wyjść na samodzielną i samowystarczalną.
- Ano widzisz, to wino to następny plus. Chociaż co do opalania...Tak, muszę to przemyśleć. - westchnęła zrezygnowana - A już myślałam, że wstąpienie do zakonu nie ma żadnych wad. - oczywiście powiedziała to w ironii, w życiu nie zdecydowałaby się na zakon.
- Wydaje mi się, że jakiegoś ślizgona, który miałby w sobie namiastkę człowieczeństwa to poznałam...nawet kilku, ale zwykle i tak takie cechy jak empatia i wrażliwość mają ukryte głęboko, głęboko pod maską obojętności. - wzruszyła ramionami. W gruncie rzeczy nie utrzymywała bliższych kontaktów chyba z nikim ze Slytherinu. Ciężko było powiedzieć czy to z niechęci, czy z po prostu braku jakiejkolwiek okazji to zawarcia takiej znajomości. Poza tym nie chciała podburzać Daniela przeciwko jego bratu. Miała świadomość, że chłopak i tak wystarczająco go nie cierpi.
- Nie tracę do Ciebie zaufania! Naprawdę ! - nigdy nie chciała, żeby Daniel tak pomyślał, ale tej jednej rzeczy nie mogła mu powiedzieć. Nie była w stanie.
- Tak, mi też ich szkoda. - rzuciła chłodno - Biedni, nie mogący zaspokoić swojej partnerki amatorzy. - nie mogła się powstrzymać od niemiłego tonu.
- Wątpić ? - teraz Clara się trochę zdziwiła i nieomal ugryzła się język, powstrzymując się od rzucenia wrednej uwagi. Coś w stylu " to nie ja jestem królową łóżkowych przygód"..Szczerze mówiąc na tym polu dziewczyna miała doświadczenie naprawdę nikłe.
Tym razem ona pominęła jego uwagę o przymrużonych oczach, i nimal niezauważalnie wywróciła oczami.
- Większość par, ale to nie znaczy, że wszystkie. Wiele osób poznało się w Hogwarcie za czasów młodości i teraz są małżeństwem. A to coś znaczy. - uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Może? I kto tu do kogo traci zaufanie ... - uśmiech zniknął z jej twarzy równie szybko co się pojawił. Z jednej strony bardzo chciała, żeby Daniel opowiedział jej o tej swojej tajemniczej wybrance, ale z drugiej strony Clara wiedziała, że znienawidziłaby ją od razu. Poza tym świadomość, że Krukon może czuć coś więcej do jakiejś dziewczyny...brr.
- No cóż, jako jeden z niewielu będziesz miał zaszczyt być męczonym przeze mnie nawet po śmierci - wysiliła się na uśmiech, ale chyba nie za bardzo jej wyszedł. - Ja również się cieszę.


Powrót do góry Go down


Daniel Slone
Daniel Slone

Student Ravenclaw
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 168
  Liczba postów : 277
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 10 Cze 2012 - 13:27;

-Nie ma że boli, trzeba było myśleć wcześniej. Zresztą, nie dyskutuj!- parsknął jak prawdziwy rodzic jednym z ich ulubionych powiedzeń. Zaraz po tym tekście Lubili nadużywać ,,nie pyskuj”, ,,bo nie”, ,,a co dostał…”, ,,masz szlaban”. Tak, to były zwroty padające z ich ust nader często. Nie wytrzymał długo z powagą, wiec zaraz się roześmiał z własnego tonu.
-Podsłuch? Czy ja wiem? Nie chciałbym słuchać jak broisz z ślizgonami czy nauczycielami- powrócił do jej poprzednich wyznań. Miało to zabrzmieć jak żart a wyszło jak jakiś wyrzut z jego strony.
-Jest szansa. Nawet spora. Wiesz, mógłbym być na tyle pomocny i je trochę wytresować, co by to Twój niezbyt inteligentny mężulek nadto się nie przemęczył- powiedział to ze szczerym uśmieszkiem na twarzy. Jego poczucie humoru tego dnia klasyfikuje się na dziiiwne. Ona chce być miła, ten jej dopierdala. Cóż…
-Tak, pale pierw będziesz chciała się posłużyć dyplomacją. W tym czasie rzucą na Ciebie Crucio i już różdżki nie wyciągniesz. Proponuję od razu zaatakować. A najlepiej byłoby gdybyś uciekła i w tym samym momencie kontaktowała się z przyjacielem. Wszystkiego może nie, ale wiele jestem w stanie poświęcić.- powiedział najswobodniej jak mógł. Oczywiście ze by wszystko rzucił, by ją ratować, co za pytanie. Jej upartość ma jakieś granice? Coraz bardziej w to wątpił. Ah te kobiety i ich mania na punkcie samowystarczalności. Przecież faceci rodzą się po to, by im pomagać, wiec one łaskawie niech to wykorzystują.
-Zawsze mogłabyś iść na solarium.- odparł.- Zresztą, co to za głupi pomysł.- rzucił w koncu oburzony.- Nie idziesz do żadnego zakonu, rozumiesz? Jeśli chcesz być zakonnica, to mnie pociągniesz za sobą, tyle że na księdza- to byłaby dopiero komedia. On odprawiający mszę. Lepszego żartu świat nei słyszał! ( O boże! Tu mi się nasunęło na myśl! On odprawiający mse w kościele dla wiernych chrześcijan i jego brat na cmentarzu odprawiający również mszę, tyle że czarną! Słodkie!)
-Nie poznałaś. Wydaje Ci się. Omamił Cię, pewnie miał w tym jakiś cel. Aby coś zdobyć potrafią być tacy słodcy i kochani, doprawdy uroczy. Wciskają bajki tylko po to, by później pokazać swoje oblicze.- Gil jak coś chciał też potrafił być kochanym chłopcem, pomyślał. Nie mógł słuchać jak ktoś dobrze mówi o ślizgonach. Czy ludzie nie wiedzą, ze ten Dom przeznaczony jest dla marginesu społecznego, czarodziei, którzy prędzej czy później marnie skończą przez swoje cwaniactwo?
-Oczywiście. I mówisz mi wszystko tak samo jak na początku naszej przyjaźni- ton jego głosu był drwiący. Ani trochę nie podobało mu się to nagłe pogorszenie ich stosunków. Może pogorszenie to mocne słowo, ale jeśli ona coś przed nim ukrywała to nic dobrego nie wróży, tak?
-Dokładnie, mi również.- odpowiedział krótko. Nie odebrał zgryźliwie jej uwagi. Przeciwnie, wziął to za pochwałę własnych umiejętności.
-Mam prawo w to wątpić. To ty sama przed paroma chwilami się do tego przyznałaś!- odparł z niewinną minką. Teraz niech mu się ładnie tłumaczy!
-Coś znaczy. Powiem Ci co. Są na tyle głupi, by przestać trwac przy sobie. Miłość pewnie dawno zanikła w obojgu, teraz zgrywają pozory szczęśliwych, by ludzie nic nie gadali. Nie ma miłości, nie ma pozytywnych uczuć.- tak, ile to związków istnieje tylko dlatego, bo boją się reakcji otoczenia na rozstanie.
-Powiedziałem ,,może”. Czyli nic nie jest pewne. Moglem też się zgrywać.- miał nadzieję, że dziewczyna do sobie z tym spokój. Ten temat dla Daniela był wyjątkowo niezręczny.
-Taaaa, zaszczyt- znów parsknął śmiechem- Nie jest Ci zimno?- spytał. Trochę się zasiedzieli, zaczął wiać chłodny wiaterek.
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 10 Cze 2012 - 17:33;

Przybrała minę skrzywdzonego dziecka.
- Ale taaato... - odpowiedziała mu tekstem typowym dla dzieci, które mają nadzieję, że uda im się przekonać rodziców co do swoich racji.
- W sumie to dobrze, że nie jesteś przekonany do tego podsłuchu, bo inaczej musiałabym się naprawdę pilnować i zrobić jakąś selekcję moich łóżkowych partnerów. - posłała mu ciężkie spojrzenie. Zaczynała rozumieć dlaczego Daniel tak się wkurzał kiedy ona dokuczała mu żartami tego rodzaju.
- Super, wręcz cudownie. - znowu obdarowała go nieprzychylnym spojrzeniem - I w końcu skończy się to tak, że zaprzyjaźnisz się z moim mężulkiem kretynem-sadystą i wasze wspólne hobby to będzie tresowanie tygrysów i męczenie mnie. Jej, dlaczego ja na to nie wpadłam ? - odwzajemniła jego uśmiech, tyle, że w sarkastyczny i wymuszony sposób.
- W takim razie podczas tego, kiedy będę w dyplomatyczny sposób rozwiązywać zaistniały problem, to cały czas będę trzymała w ręce różdżkę, gotowa na to żeby się obronić przed cruciatusem czy innym zaklęciem. - uśmiechnęła się z satysfakcją - I w ten sposób nie będę musiała ani uciekać ani do Ciebie dzwonić i zawracać Ci głowy jakimiś duperelami, no. - może to do końca takimi duperelami nie było, bo gdyby rzeczywiście dostała od kogoś cruciatusem, to trudno by było jej ustać na nogach, a co dopiero rzucać zaklęciami, ale co tam. Przecież się nie przyzna, że dopuszcza do siebie opcję niepowodzenia, prawda ? Mimo to, zrobiło jej się cieplej, kiedy usłyszała, że byłby gotowy jej pomóc.
- No przecież ty podrzuciłeś mi ten pomysł ! - udała zdziwienie - Ale to będzie doprawdy wspaniale jeśli Ty również ze mną pójdziesz do zakonu! - klasnęła w dłonie, udając, że ten pomysł rzeczywiście wydał się jej świetny - Z resztą posłuchaj jak to brzmi - Siostra Clara i Ksiądz Daniel...idealnie! - dziewczyna wyobraziła sobie, siebie i przyjaciela ubranych w habity, po czym wybuchnęła śmiechem - Wiesz co? Przyrzeknijmy sobie, że żadne z nas nie pójdzie do zakonu, proszę!
- Może masz rację co do tych ślizgonów... - zamyśliła się na chwilę. W sumie Slytherin cechował się właśnie przebiegłością, więc w słowach Daniela mogło być dużo prawdy. Pomimo tego, chyba zdarzały się jakieś ekstremalne wyjątki..chyba. Wydawało jej się, że duży wpływ na to jak Daniel postrzega ślizgonów ma jego brat.
- Oczywiście, że tak. - powiedziała to takim tonem, jakby to było najoczywistsze na świecie. Z jednej strony było, przecież Danielowi mogła powiedzieć dosłownie wszystko..oprócz tej jednej jedynej rzeczy.
Wywróciła oczami kiedy przyjaciel krótko jej odpowiedział, że jemu również szkoda "biednych amatorów", ale nie skomentowała tego.
- Do niczego się nie przyznawałam!- powiedziała niemalże obruszona, nie zwracając uwagi na "niewinną" minę Daniela. - Powiedziałam tylko, że em...-zamyśliła się na chwilę, chcąc sobie przypomnieć co dokładnie mówiła o domniemanych numerkach z nauczycielami i różnymi ślizgonami.- No, w każdym razie przecież wiesz to nieprawda.- powiedziała, nie potrafiąc znaleźć jakiś wygodniejszych słów.
- Nie sądzę, że są ze sobą tylko dlatego, że boją się reakcji społeczeństwa. To przecież nie logiczne. Wszyscy, nawet ci najgłupsi chcą być szczęśliwi i dlatego jeśli nie mogą ze sobą wytrzymać to biorą rozwód. Inne rozwiązanie nie sprawdza się na dłuższą metę, o ile ktoś się oczywiście nie kocha. Jeśli ktoś się kocha, to myślę, że potrafi przezwyciężyć największe trudności.- Mogła się tak z Danielem kłócić i kłócić.
- Nie zgrywałeś się, przecież słyszałam.- powiedziała wypranym z emocji głosem. Na tyle znała Daniela, że teraz wiedziała, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. -Która to ?-próbowała przybrać swobodny ton, i sprawiać wrażenie wesołej, i miała nadzieję, że nie wyszło to zbyt sztucznie. Bo naturalnie też nie.
- Zimno ? - teraz sobie w ogóle zdała sprawę, że rzeczywiście się tu trochę zasiedzieli i było już prawie ciemno. Kiedyś trzeba powrócić do rzeczywistości. - Tak, trochę. - jakby na zawołanie, znowu zawiał niezbyt przyjemny wiatr i przez to Clara zaczynała naprawdę już trochę marznąć.

Powrót do góry Go down


Daniel Slone
Daniel Slone

Student Ravenclaw
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 168
  Liczba postów : 277
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyPon 11 Cze 2012 - 18:48;

-Nie dyskutuj!- wrzasnął na dziewczynę Zrobił groźną minę, taką jak często ojciec przybierał w rozmowach z jego rodzeństwem. On był bym kochanym dzieckiem, wiec rzadko kiedy tatuś na niego krzyczał. Miłemu było za to patrzeć jak opieprza młodszych Slone. Kilka chwil później zanosił się śmiechem. -No dokładnie, powinnaś być wdzięczna, ze szanuję Twoją prywatność. No, ale jeśli zaczniesz mi uciekać, to może zaprzestanę bycie moralnym i założę owy podsłuch w Twoim pokoju. Obiecuję, że nie będę się śmiał z żałosnych staran Twoich partnerów- odpowiedział z powagą rece kładąc na swoje serducho, a raczej cześć klaty, pod którą ono jest.- Przypominam Ci tylko, ze od jutra jesteś odprowadzana przeze mnie na każdą lekcje.- dodał swobodnie. -Oczywiście, ze się z nim zaprzyjaźnię. Co ty sobie myślałaś? Zacznę z nim oglądać Quidditcha, chodzić na piwo do pubów ze striptizem. Normalnie będziemy best friends forever. Kupimy sobie takie same bransoletki by to przypieczętować- powiedział a z słowa na słowo jego głos był coraz bardziej podniecony. NA koniec tego cudnego wywodu spojrzał na nią unosząc brwi do góry- Twój pijaczyna będzie na szczycie listy wrogów u mnie- odparł normalnym tonem. W zasadzie nieważne za kogo wyjdzie- był pewien, ze nie zapała pozytywnymi uczuciami do jej wybranka. -Eh… jesteś jeszcze taka młoda i naiwna. Nie chcę, byś na własnej skórze przekonała się jaki to świat może być okrutny- rzucił zmęczonym spojrzenie kierując na ziemie- Po prostu daj sobie z tym spokój. Nie dasz rady sama pokonać bandy idiotów, czy pieprzonego sadystę z którym się hajtniesz. Nie zgrywaj hojraczki i po prostu proś o pomoc, kiedy będziesz jej potrzebowała. Nic Ci się nie zda ta pieprzona duma, kiedy zaatakują Cię z wszystkich stron. Jedyna rzecz, o którą Cię proszę jest to, byś alarmowała mnie w chwili niebezpieczeństwa. Jesteś w stanie to dla mnie zrobić?- spytał niepewny jej odpowiedzi. Spojrzał jej prosto w oczy. Jej odwaga graniczyła z głupotą. Musiał mieć pewność, ze w razie czego będzie pierwszą osobą do której się zwróci o ratunek. -ja tam niczego nie przysięgam! Kto wie, może jeszcze się nawrócę! Prawdopodobnie świetnie mi w czerni, wiec wiesz! I to mszalne... Musze poważnie przemyśleć pomysł związany z święceniami kapłańskimi!- wywrócił oczami- Dobra, nie, to są głupie żarty. Ja i marnowanie się w kościele?- pfyknął pod nosem. Ah, zbyt wieelki talent poszedłby w pizdu.
-Nie może tylko na pewno- odparł głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- I czemu ja Ci nie mogę w to uwierzyć?- pytanie z serii retoryczne. Co by nie odpowiedziała jego i tak nie przekona, ze wszystko jest jak przedtem. Jego szósty zmysł podpowiadał mu, ze coś jest nie tak. Skoro dziewczyna nie chce mu powiedzieć o co chodzi to przecież nie wyciągnie z niej tego siłą... choć moze mały eliksir by jej nie zaszkodził...
-No nie wiem czy wiem! Mówiłaś to tak przekonująco! Ah ta Twoja dyplomacja!- musiał jej dogryźć. Powoli jego umysł uspokajał się, przestał wątpić w nietykalność panny Hepburn. Jemu tam to baaardzo pasowało.
-Pożyjesz dłużej, sama przekonasz się ile jest par na pokaz- rzucił niechętnie. Nie miał ochoty drążyć tego tematu. Oboje mieli własne zdanie, żadne z nich w zyciu nie ustanie. Clara musi po prostu więcej poegzystować.
-Serio, nie ma żadnej. Żart to był.- wiedział, ze Clare ciężko będzie o tym przekonać, no ale chociaż wypadało próbować. Znała go zbyt dobrze, by kupić taką bajeczkę. Cholera!
Przed kontynuacją rozmowy ściągnął z siebie swoja boską, czarną marynarkę i zarzucił na jej ramiona. Nie moze pozwolić, by kobieta w jego obecności marzła, no! A zwłaszcza taka Pani jak Clara.
-No to wracamy do zamku- uśmiechnął się do niej, wstał i upewniwszy się, ze Clara idzie z nim ruszył w stronę zamku.

(no to teraz ładnie zakoncz temat <3)

Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyWto 12 Cze 2012 - 0:07;

Clara uśmiechnęła się tylko kiedy Daniel zarzucił jej na ramiona swoją marynarkę, po czym szczelniej się nią opatuliła.
- Pff!- w odpowiedzi na to, że Daniel zakończył ich dyskusję al'a ojciec z córką tylko pufnęła.
- Och no dzięki Ci wielkie, że jeszcze nie zamontowałeś mi podsłuchu, cóż za łaska. Przekażę wszystkim moim kochankom, który składają mi wizyty w dormitorium, że znów mogą się czuć bezpieczni. - wywróciła oczami, ale z uśmiechem - Na każdą lekcję?- powtórzyła po nim, z już niezbyt zadowoloną miną. Ha, zobaczymy. -dodała w myślach, ale nie powiedziała tego na głos, nie chcąc dać pretekstu do dalszej dyskusji na ten temat.
- Cóż za cudowny obrazek, ja, mój mąż sadysta-pijak i Ty razem w wigilie. Skończy się tak, że będę musiała się nauczyć szyć i sprezentuję Wam pod choinkę dwa identyczne swetry, żebyście oprócz bransoletek mieli namacalny dowód swojej wielkiej przyjaźni. - pokręciła głową, uśmiechając się nieco ironicznie, jednak słysząc następne słowa Daniela, uśmiechnęła się już w miły sposób. - To dobrze, że aż na szczycie tej listy, nie zniosłabym szycia swetrów- powiedziała żartobliwie, ale tak naprawdę słowa Daniela się jej spodobały.
- Młoda i naiwna ? - na początku Clara miała w planach się oburzyć i od razu zanegować to co właśnie powiedział Daniel, ale po chwili namysłu zdała sobie sprawę, że to o czym mówił jej przyjaciel było najprawdziwszą prawdą, nawet jeśli uraził tą jej cholerną dumę. W odpowiedzi tylko westchnęła i również spojrzała mu w oczy. W sumie to mogłaby sobie tak patrzeć i patrzeć w te oczy...
- Taak..jestem w stanie to zrobić. - powiedziała, wzdychając głęboko i w końcu odwracając wzrok.
- Nawrócić?- zaśmiała się -Żarty, żartami, ale jeśli się w jakikolwiek sposób nawrócisz to oficjalnie zakazuję Ci wstąpienia do zakonu Danielu Slone!-wywróciła oczami, wciąż się uśmiechając -Ja rozumiem, że świetnie wyglądasz w czerni, ale strój księdza to chyba nie to.-powiedziała dobitnym tonem.
- Nie możesz czy nie chcesz uwierzyć ... - powiedziała, z naciskiem na 'nie chcesz'. Miała nadzieję, że Daniel zejdzie z tego tematu i jej uwierzy.
- Pff, moja dyplomacja jest na wysokim poziomie, mów co chcesz, ale mówię prawdę. - obruszyła się.
- Więcej par jest nie na pokaz. - teraz też już nie miała sił drążyć tego tematu, wiedziała, że nie dojdą do porozumienia.
- Żart?- teraz to Clara miała ochotę podać mu jakiś eliksir i wyciągnąć z niego nazwisko owej dziewczyny, bo była niemal pewna, że chłopak żałuje, że w ogóle zaczął o niej mówić i, że nie ugryzł się w język.
- Zgoda, wracajmy. - dziewczyna również wstała, otrzepała się i podążyła w ślad za przyjacielem. Rzeczywiście, nie patrząc zasiedzieli się tutaj i Clara zdążyła zmarznąć. Wsunęła ręce w rękawy marynarki Krukona i na razie nie miała najmniejszego zamiaru jej zdejmować. Odda przy najbliższej okazji, bo zanim dotrze do swojej sypialni będzie musiała jeszcze trochę drogi pokonać, a Hogwart teraz nie należał do najcieplejszych miejsc świata.

zt./
Powrót do góry Go down


Violet Lavoisier
Violet Lavoisier

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 321
  Liczba postów : 548
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4799-violet-lavoisier?highlight=violet
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4805-violet?highlight=violet
http://czarodzieje.my-rpg.com/post?p=211741&mode=editpost
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptySob 10 Lis 2012 - 19:14;

Ostatnimi czasy Violet doskwierała nuda. Nie działo się nic ciekawego, nie miała o czym myśleć dwadzieścia cztery godziny na dobę i nie było nawet osoby, którą mogłaby zamęczać pytaniami. Tak bardzo tego nienawidziła, tak bardzo chciała, aby wreszcie coś zaczęło się dziać. Coś, co wyrwałoby ją z apatii, bowiem ostatnimi czasy jej życie było dosyć schematyczne. Wszyscy się gdzieś ulotnili, opuścili ją, każąc radzić sobie z tym samej. Jednym słowem - rutyna. Dopadła ją, pojawiając się znikąd i za żadne skarby świata nie chciała jej opuścić. Jest tyle ciekawych rzeczy do poznania, tyle miejsc do zwiedzenia, tyle osób do poznania! A ona nie robi nic w tym kierunku, bo zwyczajnie nie ma na to możliwości. Żałosne, czyż nie? Dlatego gdy usłyszała stukanie okna, poderwała się z podłogi, na której siedziała w samotności, bo jej wspaniałomyślne współlokatorki zostawiły ją na pastwę losu. Zaciekawiona zastanawiała się, kto może pisać o tej porze? Miała nadzieję, że ktoś ciekawy - inaczej nie ma sensu nawet trudzić się z odpisywaniem.
Aktualnie maszerowała przez hogwardzkie błonia, rozentuzjazmowana i gotowa na spotkanie ze Scarlett. Chwała jej za to, że wysłała ten list, przerywając tym samym tak cholernie doskwierającą nudę. Violet po przeczytaniu ubrała się w pośpiechu i szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Zapowiadało się na ciekawy wieczór i była niemal pewna, że bez szlabanu się nie obejdzie. Wybitnie.
Idąc rozglądała się dookoła, patrząc co jakiś czas za siebie, czy Scarlett przypadkiem nie podąża za nią. Wreszcie dotarła na umówione miejsce i poprawiła kołnierz kurtki. Było jej zimno, ale co tam! Wydawało jej się również, że za drzewami jej się porusza, ale w tym momencie adrenalina wzięła górę nad strachem. Wiedziała, że w Lesie jest mnóstwo niebezpiecznych stworzeń, a wstęp do niego jest zakazany. Łamała szkolny regulamin. I to w tym wszystkim jest najlepsze!
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptySob 10 Lis 2012 - 20:23;

To można śmiało powiedzieć, że obie panie chorowały na tą samą chorobę - nudę. Co prawda Saunders świetnie wychodziło leniuchowanie na kanapie pokoju wspólnego, ale nawet to przestało jej się podobać. Dlatego obmyśliła jakże sprytny plan na podniesienie sobie adrenaliny. Problem jednak powstawał wtedy, kiedy uświadamiała sobie, że boi się iść sama. Cóż, straszny z niej tchórz. Wyliczyła więc w swojej główce każdego, kogo zna, jednak większość osób musiała z różnych powodów odrzucić. Ostatecznie wybrała Violet. Nie wiadomo, czy panienka Lavoisier powinna się z tego cieszyć, czy może wręcz przeciwnie. Scarlett bywała marudna i niekiedy nie do zniesienia, a jak zostaną skazane na dłuższy pobyt w zakazanym lesie, to może się okazać, że z przyjaźni zostanie jedynie chęć mordu.
Tak czy siak, po wykąpaniu się i przeleżeniu kolejnych kilka godzin w pokoju ślizgonów, postanowiła przywołać swoją sówkę i wysłać ją do rzeczonej wcześniej osóbki. Jednak ta nie powinna być nadto zdziwiona faktem, że Saunders się spóźnia. Bo kiedy wysłała list, wieki zajęło jej przygotowanie się do wyjścia - perfekcyjna fryzura, makijaż i ubranie to podstawa, aby wyjść w teren! Prawdę mówiąc, to dziewczyna wyglądała raczej jak na wybieg, a nie na wyprawę w nielegalne miejsce, gdzie może się roić od niebezpieczeństwa i przede wszystkim, gdzie można się najzwyczajniej w świecie ubrudzić. Ale! Bądźmy z niej dumni, albowiem przejawiła resztki rozsądku i ubrała buty na płaskiej podeszwie, a nie jakieś niebotycznie wysokie obcasy czy grube koturny! Wtedy podejrzewam, że jakby spotkały np. taką akromantulę, to ta pękłaby ze śmiechu widząc strój SMS.
Violet musiała chwilę poczekać, zanim zobaczyła blondynkę na horyzoncie. Ta jednak zdawała się absolutnie nie przejmować swoim spóźnieniem, ba! Wyglądała na całkiem zadowoloną. Obrzuciła przyjaciółkę szybkim spojrzeniem, jak to miała w zwyczaju, a potem rozejrzała się dookoła.
- Rozkoszne miejsce. Czuję, że świat się dziś skończy - odparowała nieco zagadkowo, nieco abstrakcyjnie i przystąpiła parę kroków za Lavoisier. - Podobno centaury ostatnio atakują uczniów Hogwartu, ale chyba znasz te plotki - dodała, po czym machnęła lekceważąco ręką. - Ale! Nam nic nie grozi - stwierdziła, choć tak naprawdę w jej główce pojawiły się wątpliwości. - Nic - potwierdziła zatem, chcąc przekonać nie tyle co drugą ślizgonkę, co samą siebie. Hm, a jak ich coś zje i nikt ich nigdy nie odnajdzie? Ha, ale może za to będzie sławna?!
Tak, tak przedstawiały się wartości Saunders.
Powrót do góry Go down


Violet Lavoisier
Violet Lavoisier

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 321
  Liczba postów : 548
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4799-violet-lavoisier?highlight=violet
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4805-violet?highlight=violet
http://czarodzieje.my-rpg.com/post?p=211741&mode=editpost
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptySob 10 Lis 2012 - 21:40;

Zaczynała już lekko się niecierpliwić. Ileż można się spóźniać? Co prawda nie były umówione na konkretną godzinę, ale liczyła na to, że Scarlett chociaż raz spóźni się, jakby to ująć, przyzwoicie szybko. Przez głowę przemknęła jej nawet myśl, czy to dobry pomysł, wybierać się w nocy do lasu. Ale odpowiedź była prosta - oczywiście, że tak. Po pierwsze, nie idzie sama, więc nie ma się czego bać. Będzie miała z kim uciekać i będzie miała z kim rzucać zaklęciami, gdy przyjdzie im walczyć z jakimiś niebezpiecznymi stworzonkami. Miejmy jednak nadzieję, że podobne sytuacje nie będą mieć miejsca. Chociaż mogłoby być ciekawie, a może nawet przezabawnie. Wyobrażała sobie własne przerażenie, a także przerażenie Scarlett. Osobiście gdyby ONA była taką, na przykład, akromantulą, to pewnie pokładałaby się ze śmiechu. Chociaż w zasadzie podczas swoich pierwszych lat w Hogwarcie poznała to uczucie, gdy ktoś przed nią uciekał, bo się jej bał. Ach! Ale czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają. W sumie to nawet cieszyła się, że już nie sieje postrachu wśród niejednokrotnie młodszych, niczemu winnych uczniów.
W tym momencie zobaczyła swą przyjaciółkę, która kroczyła zadowolona w jej kierunku i zrobiła wielkie oczy. Ha! Patrzcie państwo, oto Scarlett Maya Saunders, która wybiera się do Zakazanego Lasu. Większość odniosłaby pewnie mylne wrażenie, że idzie na jakieś ważne spotkanie, tak się wystroiła. Oczywiście, zawsze trzeba wyglądać perfekcyjnie i Violet o tym wiedziała. Na szczęście ona wyglądała perfekcyjnie we wszystkim, prawda? A już na pewno w koszulce z mugolskim zespołem Motorhead i spranych rurkach, które aktualnie na sobie miała. Tak niegrzecznie, jak niegrzeczna była ta wyprawa, rawrr.
- Idziesz tak ubrana? - zapytała zdziwiona, ale zaraz machnęła ręką. Co kto lubi! Może wcale nie spotkają żadnych niebezpiecznych zwierzów, a jedynie jednorożce i inne przyjazne istoty. Pamiętała, jak wybrała się tam pierwszy raz. Było to bodajże w trzeciej klasie, jeśli jej pamięć nie zawodziła. Cholernie się bała, ale to nic! Ciekawość zwyciężyła. Niestety, zaraz na początku swej wyprawy natknęła się na coś i wybiegła z lasu z krzykiem. Będąc w szoku opowiedziała wszystko nauczycielowi i dostała szlaban, a jej domowi odjęto pięćdziesiąt punktów za łamanie regulaminu. Jak się później okazało, natknęła się na padok testrali. Ale skąd ona biedna mogła wiedzieć, w którym miejscu on się znajduje...? Ach, te wspomnienia. Dziś na szczęście sytuacja jest całkiem inna - jest świadoma tego, co robi i nie wystraszy się testrali. Mniejsza z tym, że jest ciemno i setki innych stworzeń też mogą wydawać jej się niewidzialne, ponieważ po prostu nie będą dostrzegalne w tej ciemności.
- Oczywiście, że nic się nam nie stanie. - potwierdziła słowa przyjaciółki, choć głos lekko jej drżał. Wyprostowała się i lekko zadzierając głowę, powiedziała pewna siebie: - Nie nam. Chodźmy!
Zrobiła kilka kroków, uważnie patrząc, czy Saunders też idzie. W razie czego chciała mieć ją przy sobie.
- Wzięłaś różdżkę, prawda? - wolała się upewnić, czy Ślizgonka nie zapomniała o tak istotnej rzeczy, jak ta powyższa, bo przecież wśród wiru przygotowań o wszystkim można zapomnieć.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptySob 10 Lis 2012 - 22:47;

Można się spóźnić bardzo długo. I tyle, o ile Scarlett spóźniła się dzisiaj, to naprawdę niewiele i w sumie Violet powinna coś o tym wiedzieć. Bo to zawsze na nią czekało się najdłużej, nawet, kiedy było wyjście na jakąś zbiorową imprezę, to właśnie blondynka zjawiała się najczęściej jako ostatnia. Cóż, trzeba mieć dobre wejście. Poza tym, w ten sposób można ominąć nudne początki i przyjść na gotową zabawę, kiedy wszyscy są zintegrowani i dobrze się bawią. Brzmi chyba w miarę logicznie? A przynajmniej tak to wyglądało w główce Saunders.
Ją trochę pocieszał fakt, że idą razem we dwójkę, ale jednak nie na tyle, by nie odczuwać zupełnie strachu. Serce tłukło jej się w piersi jak oszalałe, a oczy zdradzały lekkie zdenerwowanie - ale tylko wtedy, kiedy obserwator był bardzo wprawny i przede wszystkim znał ją bardzo długo. Bo mimo wszystko Scarlett kryła się ze swoimi obawami jak się tylko dało, zgrywając chojraka niemalże do końca. Nic dziwnego, że sprawiała teraz wrażenie raczej dumnej, wyniosłej i pewnej siebie, aniżeli wystraszonego dziewczęcia, którym była w środku. I które trzęsło się absurdalnie, bo przecież nic się nie działo i nie zdarzy, prawda?
Kiedy dosłyszała pytanie przyjaciółki, odwróciła do niej na chwilę głowę i spojrzała na nią bardzo wymownie spod przymrużonych lekko oczu. Brwi samoistnie powędrowały delikatnie do góry.
- Tak, bo co? - odparła nieco mniej przyjaźnie niż wcześniej, ale szybko zapomniała o tej obrazie, którą w jej mniemaniu zgotowała jej Lavoisier. Szły obok siebie, w zasadzie to wchodząc powoli w ciemności lasu. Scarlett znów miała ochotę rzucić przyjaciółce pogardliwe spojrzenie, ale się powstrzymała. Zamiast tego wyciągnęła swoją różdżkę.
- Lumos maxima - powiedziała cicho, niemalże szeptem, a magiczny patyk zaświecił jasnym światłem. Idealnie.
Idąc tak, ramię w ramię z Violet, zastanawiała się, czy rzeczywiście im się nic nie stanie. Niby już nad tym rozprawiała wcześniej, ale dziewczyna przypomniała jej o tym. A w związku z tym i o tym, jak bardzo się boi. Przygryzła dolną wargę, by potem wydąć usta w geście niezadowolenia. Może tym razem przesadziła ze swoimi dziwnymi pomysłami?
- Raczej miewam wszystko co potrzebne - powiedziała po dłuższej chwili milczenia na rozluźnienie atmosfery. To było swobodne nawiązanie do zamiłowania Saunders do "pożyczania" sobie rzeczy innych. Najczęściej nosiła je potem ze sobą, aby nikt inny ich nie "pożyczył". To było błędne koło. I pokrętna logika. W każdym razie, wiele razy te rzeczy uratowały jej skórę w najmniej spodziewanym momencie.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102858
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Specjalny




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptySob 10 Lis 2012 - 22:56;

Zapuszczanie się do Zakazanego Lasu w ramach odbycia świetnej przygody i zdobycia jakiegoś szlabanu na pewno nie było specjalnie inteligentne. Czego jednak można spodziewać się po dwóch młodych uczennicach domu węża? Musiały mieć ciekawą zabawę, jak widać. Kto wie, może jeszcze tego pożałują? Zapewne Scarlett nie będzie zachwycona. Szły przed siebie oświetlając sobie drogę przez niezbyt gęstą część lasu, która wydawałaby się bezpieczna. A jednak uczennica poczuła mocne uderzenie w plecy wytrącające jej z dłoni różdżkę. Ciężar jakby zsunął się z niej praktycznie natychmiast kiedy drewno upadło na ziemię. Czy dziewczyny chciały się obrócić i sprawdzić co się stało? Stereotypy wskazują na to, że nie powinny. Dlaczego? Kiedy tylko spojrzały za siebie spojrzały na pająka. Sporego, bo rozmiarów przeciętnego mopsa pająka. Włochatego, ośmionożnego stwora łypiącego na nie paskudnymi oczami. I jasna cholera wiedziała czy ten młodzik (cóż, jak na akromantule to bardzo mały zwierzaczek) chciał się bawić skacząc ślizgonce na plecy czy ją zjeść...

______________________

Obrzeża lasu - Page 18 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Violet Lavoisier
Violet Lavoisier

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 321
  Liczba postów : 548
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4799-violet-lavoisier?highlight=violet
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4805-violet?highlight=violet
http://czarodzieje.my-rpg.com/post?p=211741&mode=editpost
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 11 Lis 2012 - 11:44;

Dobra, dobra. Może i Scarlett była mistrzynią w spóźnianiu, co nie zmienia faktu, że w takich sytuacjach ludziom zdarza się być niecierpliwym i zapominać o tak istotnych rzeczach, jak niepunktualność pewnych osób. W końcu nie codziennie łamie się tyle punktów regulaminu szkolnego i wybiera w niebezpieczne miejsce. Z Violet zresztą różnie bywało, zazwyczaj przychodziła kilka minut przed czasem. Tak jest najlepiej - nie musisz czekać i nikt nie może ci zarzucić, że nie potrafisz korzystać z zegarka lub że się guzdrasz.
Właściwie ona też się bała i to cholernie, ale... cii, próbowała to stłumić i ukryć sama przed sobą. Nie mogła dać zapanować strachowi. Musiała być wyważona, albo nawet odważniejsza niż zwykle. Jeszcze ogarnęłoby ją przerażenie i zwyczajnie stamtąd by zwiała. A wtedy okazałoby się, że jest tchórzem, co oczywiście jest prawdą, ale ta prawda nie może wyjść na jaw. Po prostu uciekanie nie pasuje do jej stylu bycia.
- No nic, tylko się upewniam. - wzruszyła ramionami. Chyba Saunders nie sugeruje jej, że Violet wątpi w jej pamięć? Kroczyły ścieżką, którą oświetlało światło z różdżki Ślizgonki. Po chwili Lavoisier zahaczyła o jakieś wredne krzaki i syknąwszy z bólu wyswobodziła się z gałązek. Przez myśl przemknęło jej nawet, że jakiś potwór je zaatakował.
- Głupie krzaki. - mruknęła pod nosem, ale w duchu odetchnęła. Kilka sekund później zapanowały egipskie ciemności, bowiem różdżka Scarlett wypadła jej z ręki i wyraźnie było słychać jakiś szmer. Wydawało się, że coś na nią zwyczajnie skoczyło. Violet odruchowo spojrzała za siebie i... stanęła oko w oko z akromantulą.
- Ojejku... - tylko tyle zdołała z siebie wydusić. Pierwszy raz widziała tak wielkiego pająka na oczy. Do tej pory widziała takie jedynie w podręcznikach i w wyobraźni, słuchając opowiadań innych, którzy byli na tyle odważni, że zapuścili się w głąb lasu i napotkali takowe stworzenie. Oczywiście bywały większe, ale... ta i tak był ogromna! Dziewczyna po cichu starała się wyciągnąć z kieszeni płaszcza różdżkę, tak żeby stwór tego nie zauważył. Wystarczy, że pozbawił różdżki panny Saunders.
Jak teraz umrzemy, to ja ją chyba zabiję!, pomyślała sobie Violet, ale adrenalina pulsowała w jej żyłach i mieszała się z ogromnym strachem i podekscytowaniem. Chciała zobaczyć, co będzie dalej, ale jej instynkt samozachowawczy nakazał jej uciekać.
- Scarlett? Chyba czas spadać...? - zapytała wysokim głosem, nie mogąc opanować emocji, ale za nic nie mogła ruszyć się z miejsca. Stała tam jak sparaliżowana. Na pewno długo zapamięta ten dzień.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 11 Lis 2012 - 12:49;

Czy to miało dla Scarlett jakieś większe znaczenie? Fakt, że na taką ważną wyprawę nie powinna się spóźniać? Nie, w zasadzie to nieszczególnie. Miała to gdzieś, najpewniej gdyby Violet już nie było, znalazłaby sobie inne zajęcie do roboty. Albo i nie. W każdym razie na pewno ponarzekałaby sobie na przyjaciółkę, która jest taka niecierpliwa! Jednak to nieistotne, bo spotkały się i poszły. Tak, to nie był zbyt inteligentny pomysł, ale szalone pomysły zazwyczaj nie idą w parze z bystrością czy roztropnością. Zresztą, to był idealny pretekst, aby wszystko zrzucić na Lavoisier - wszak Saunders była młodą, narwaną gówniarą, a ona była już dorosłą, rozważną studentką! Powinna ją przyhamować, nie zgodzić się na tę eskapadę! A jednak! Czyli to ona jest zła. Fuj, fuj, fuj, niedobra Violet.
Szły sobie, a kiedy towarzyszka potknęła się o jakieś krzaki, młodsza ślizgonka podskoczyła w miejscu, a serce niemalże wyleciało jej z klatki piersiowej przez gardło. No i udawanie chojraka tym samym spaliło trochę na panewce. Ale, było dosyć ciemno, może tamta niczego nie zauważyła? Oby!
- Uważaj jak leziesz - mruknęła do niej i były to ostatnie słowa przed tym, jak coś ją zaatakowało. Do tego stopnia, iż prawie upadła i upuściła różdżkę. Zamarła na chwilę, głośno przełykając ślinę. Nie, wcale nie chciała się odwracać. Zamiast tego kucnęła i zabrała swój magiczny patyk z ziemi. W końcu nie przestał świecić, bo Scarlett nie powiedziała finite, prawda?
Kiedy tylko wstała i usłyszała komentarz Lavoisier, była już całkiem przekonana o tym, że nie chce oglądać się za siebie. Jednak to zrobiła, powoli odwróciła głowę. Kiedy tylko jej wzrok zarejestrował małą akromantulę, pisnęła w niebogłosy i pociągnęła starszą ślizgonkę za bluzkę.
- Wiejemy! - krzyknęła w panice, a potem obydwie rzuciły się do ucieczki. Na Salazara, to był naprawdę debilny pomysł!
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102858
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Specjalny




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 11 Lis 2012 - 15:06;

Jak miło kiedy stereotypy sie sprawdzają, to znacznie ułatwia życie przeciętnego człowieka. Dziewczęta były przerażone widokiem włochatego pajęczaka. Scarlett podniosła z ziemi różdżkę chcąc zapewne oświetlić ostatnie chwile ich marnego życia. Dobrze, że zachowała resztki odwagi i pociągnęła studentkę za sobą chcąc uciec jak najdalej. Oczywiście nie spodobało się to ich małemu przyjacielowi. Jego osiem nóg natychmiast podążyło za nimi, wcale nie był zachwycony że jego zabawki uciekają. Wydał z siebie dziwny pisk, zatrzymał się gwałtownie i czekał aż dziewczyny to zrobią. A i one były do tego zmuszone. Cos nagle zablokowało ich coraz węższą drogę ucieczki. Przed nimi pojawiła się kolejna akromantula, któa najwyraźniej spadła z jednego z drzew. Ta była o wiele większa od pierwszej, spokojnie sięgała pasa obu koleżanek. Nie była również tak przyjaźnie nastawiona jak mały podopieczny. Słyszały charakterystyczny klekot wydawany przez jej szczypce, z lekcji powinny pamiętać, że oznacza to wściekłość zwierzęcia. Ups?

______________________

Obrzeża lasu - Page 18 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Violet Lavoisier
Violet Lavoisier

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 321
  Liczba postów : 548
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4799-violet-lavoisier?highlight=violet
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4805-violet?highlight=violet
http://czarodzieje.my-rpg.com/post?p=211741&mode=editpost
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 11 Lis 2012 - 15:58;

Podobno ktoś tutaj twierdzi, że to wszystko wina Violet? Popatrzmy na to z innej perspektywy. Nie masz kompletnie nic do roboty, siedzisz w opustoszałym dormitorium, spragniona jakiejś przygody. Od kilku dni nic się nie dzieje, powoli wpadasz w rutynę. Nie wiesz, co ze sobą począć, jesteś gotowa przyjąć każdą propozycję - a wszystko to dla zabicia czasu, którego masz tak wiele. Aż tu nagle niczym manna z nieba, przychodzi do ciebie list z propozycją eskapady w niebezpieczne miejsce. Jak tu odmówić? W takiej sytuacji można wykręcić się po prostu tym, że brakuje ci asertywności. Zapewne tak postąpiłaby Violet, gdyby kto pytał je o motywy tej dziwnej wędrówki. Nie ona to zaproponowała - nie jej wina, proste! Zresztą nawet gdyby dziewczyna próbowała powstrzymać młodszą przyjaciółkę, ta zaraz pewnie znalazłaby sobie inną osobę do pójścia w las. Kto wie, może ta osoba okazałaby się tchórzem i uciekła? Jak widać Violet wcale nie jest taka niedobra!
W tej chwili obie uciekały dzielnie, a panna Lavoisier czuła pod nogami wszystkie mniejsze i większe kamyki, porozrzucane kamienie i inne rzeczy znajdujące się w lesie. Nogi niemalże plątały się jej, a w płucach powoli zaczynało brakować tchu. Czemu zanim wybrała się do lasu nie pomyślała o czymś takim jak forma? Nie biegała najwolniej, owszem, ale zawsze można biegać szybciej... W pewnym momencie dziewczyna gwałtownie się zatrzymała, aż zabolały ją kości, a sylwetka pochyliła się do przodu, omal nie upadając na ziemię. O wiele większa akromantula pojawiła się tuż przed nią i klekotała szczypcami. Powiedzcie mi proszę, że jej się to śni! Jeśli nie umrze teraz ze strachu, to pająki ją zjedzą.
- Eee... i co teraz? - zdołała z siebie wydusić jedynie te kilka krótkich słów. Wolała nie prowokować stworów do ataku i zachowywać się naprawdę grzecznie, może wtedy odpuszczą i pójdą poszukać kolacji gdzie indziej. Zacisnęła palce mocniej na różdżce, a jej mózg jakby spowolnił proces myślenia, gdyż te raz po raz były przerywane przez napady panicznych myśli typu "Zaraz zostanę kolacją!" i "Chyba zabiję Saunders, jeśli wcześniej sama nie umrę." Nie widziała otaczającego jej lasu, nie widziała drzew i innych takich. Była tylko ona i sięgający jej pasa pająk, a za nią wyraźnie było czuć obecność drugiego. Po prostu miało się wrażenie, że to coś za tobą jest i wcale nie ma dobrych zamiarów. Doprawdy, po jaką cholerę się na to wszystko zgadzała?! Chrzanić jej pragnienia przygody! Mogła zostać w dormitorium i nie odpisywać na żadne listy! Wtedy kto inny by tutaj stał i miał problem!
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 11 Lis 2012 - 17:51;

Oj, dobra, dobra. A kto zrzuca winę na Scarlett? I grozi potajemnie, że ją zabije? Nie dość, że musi się użerać z dwoma akrumantulami, to jeszcze taka Violet wysyła w jej kierunku akty oskarżenia. Tak się nie godzi. Trzeba było zrezygnować, o! Przynajmniej Lavoisier by żyła i nikt nie miałby do nikogo pretensji. A, nie, wróć. Scarlett zawsze znajdzie winnego swych niepowodzeń, dlatego nikogo nie powinno dziwić, jak szybko zmieniłaby obiekt swych nieustannych narzekań. Dlatego kto jak kto, ale ona nigdy nie będzie niczemu winna, to na pewno sprawka starszej ślizgonki!
Nie było jej jednak dane, aby zastanawiać się nad tym dłużej. Bo oto musiała biec. No halo, przecież ona nie ma kondycji! W ogóle co to za pomysł, aby ją tak maltretować fizycznie? Cóż, z pewnością naburmuszyłaby się i obraziła na każdego, kto kazałby jej przedsięwziąć tak duży wysiłek fizyczny, gdyby nie fakt, iż teraz niewątpliwie walczyła o swoje zdrowie... a może i nawet życie! Dlatego niemalże wypluwała z siebie płuca, ale postanowiła, że się nie zatrzyma. Nie-e.
Poglądy jak zwykle musiały zostać zweryfikowane przez smutną rzeczywistość, mianowicie drogę dziewczynom zastąpiła kolejna akromantula. CO TO JAKIEŚ POSIEDZENIE WIELKICH PAJĄKÓW CZY JAK? Teraz to Saunders bała się nie na żarty. Dyszała ciężko, próbując zmusić swój mózg do myślenia.
Ostatecznie rzuciła znaczącym spojrzeniem w Violet, a potem szybkim ruchem wyciągnęła przed siebie różdżkę, którą miała cały czas w ręku. A ta niebezpiecznie jej drżała.
- Confringo - chrapnęła, nieco dusząc się powietrzem, a to niestety sprawiło, że zaklęcie zostało wypowiedziane niepoprawnie. Łatwo się domyślić, że nie zadziałało. Cholera. Teraz to te potwory na pewno się nieźle wkurzą! Cóż, cała nadzieja w przyjaciółce, której może się bardziej poszczęści? Jakby załatwiła chociaż jedną akromantulę, to z pewnością byłoby łatwiej!
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102858
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Specjalny




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 11 Lis 2012 - 18:18;

Dziewczyny było w bardzo marnej sytuacji. Wprawdzie nie były jeszcze otoczone, ale niezbyt wiedziały co ze sobą zrobić, a akromantula najwyraźniej nie miała zamiaru ot tak sobie odpuszczać. Pozostało im się tylko modlić, że żadna z nich nie jest głodna, bo to z pewnością utrudni sprawę. Pająki miały taktykę o wiele sprytniejszą niż ślizgonki. Mały pajączek postanowił zająć się Violet. Zdezorientowana dziewczyna miała mnóstwo szczęścia, widać nie był jeszcze zbyt dobrze wyuczony i rozwinięty. Skoczył na dziewczynę, nie był jednak w stanie utrzymać się na niej ani zrobić krzywdy, zaledwie pchnął o dwa kroczki do tyłu. O wiele gorzej miała rozgarnięta Scarlett. Nie dość, że jej czar się nie powiódł to postanowiła zająć się nią duża akromantula. Dopadła natychmiast do dziewczyny i wbiła jadowite zębiska w jej udo. Jad powolutku zaczął wpływać do jej krwi, nie zapowiadało się wcale miło, to z pewnością pogorszy koncentracje i zdolność ucieczki. Cyfra "2" odpada Scarlett jako trafienie. Oh musiały wziąć się w garść.

______________________

Obrzeża lasu - Page 18 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Violet Lavoisier
Violet Lavoisier

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 321
  Liczba postów : 548
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4799-violet-lavoisier?highlight=violet
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4805-violet?highlight=violet
http://czarodzieje.my-rpg.com/post?p=211741&mode=editpost
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 11 Lis 2012 - 19:34;

Violet wcale nie groziła potajemnie, że zabije Scarlett. Ona tylko potajemnie zagrzewała ją do walki! No bo jakby się tak zastanowić, to w takiej sytuacji najgorszym wyjściem byłoby zabicie przez towarzysza eskapady. Gdyby ostatecznie pożarła cię akromantula, to byłaby raczej śmierć bohaterska. A Scarlett wygląda na taką, co to mogłaby umrzeć śmiercią bohaterską, bo wtedy wszyscy by o niej gadali i byłaby sławna, czyż nie? Ewentualnie mogła wyjść wraz z Lavoisier z tego cało, a wtedy to już w ogóle byłaby uwielbiana i rozrywana wszędzie. Czy to nie jest więc zagrzewanie do walki?
W duchu była wdzięczna przyjaciółce, że chociaż ona w tej sytuacji nie dała ponieść się emocjom i wykazała się jakąś inteligencją. Szkoda tylko, że zaklęcie było niecelne i nie trafiło w stwora. Teraz będą musiały być już do reszty rozwścieczone! Starsza ze Ślizgonek zdała sobie sprawę, że teraz nie może stać tam jak sparaliżowana, tylko działać. Może jej się uda. Uniosła różdżkę trochę ponad wysokość pasa, tak aby przypadkiem nikt lub nic nie wytrąciło jej z ręki, ale w tym momencie mniejsza akromantula skoczyła na nią. Gwałtownie pochyliła się w przód, robiąc kilka niezdarnych kroków. Zaraz zobaczyła, że Scarlett jest w o wiele gorszej sytuacji. To wielkie coś zanurzyło w niej swoje zęby! Jeśli przez niego będzie musiała ciągnąć ją za sobą, albo co gorsza, sprowadzić tutaj pomoc, to pewnego dnia osobiście rozprawi się ze wszystkimi pajęczakami z lasu i zwyczajnie je powybija! Bardziej była w tym momencie zdołowana aniżeli rozwścieczona, ale nie przeszkodziło jej to w ciśnięciu zaklęcia.
- Drętwota. - wypowiedziała cicho, patrząc na skutki swego powodzenia i prostując się, zrzuciwszy jednocześnie "małego pajączka" ze swych pleców. Od razu fakt pozornego uporania się z jedną z akromantul podniósł ją na duchu i ostatecznie była gotowa je wykończyć. Prawda? Ale lepiej nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. Kto wie, co jeszcze może się stać.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 EmptyNie 11 Lis 2012 - 20:13;

Czy zagrzewanie do walki to inaczej groźby zabiję cię!? Jeżeli tak, to rzeczywiście coś takiego miało miejsce. Jednakże pragnę zauważyć, iż takie teksty nie mobilizują do walki, a już na pewno nie z przeciwnikiem. Raczej Scarlett miałaby ochotę uderzyć Violet za te jej podłe oszczerstwa! Ale dobrze, nie rozprawiajmy już nad tym, wszak żadna ze stron o niczym nie wie i może pozostawmy je w błogiej nieświadomości.
Gorzej było ze świadomością, że były w ciemnym lesie atakowane przez dwie akromantule. Kiedy zaklęcie Saunders nie podziałało, można spokojnie uznać, iż ślizgonka wpadła w panikę. Trzęsła się jak osika, nie zważając już na to, że wyglądała jak paskudny tchórz. Ale kto wyglądałby lepiej stojąc w obliczu takiego zagrożenia?
Najchętniej uciekłaby stąd jak najdalej, ale peszek, bo chwilowo nie miała jak i dokąd. I nim się spostrzegła, jeden z pająków wbił zęby w jej udo. Scarlett krzyknęła głośno, bo ból był nie do zniesienia. Miała ochotę wydłubać temu potworowi jego wstrętne oczyska. Jednak nie dałaby chwilowo rady. Poczuła, że robi jej się słabo. Odwróciła lekko głowę, by sprawdzić, co z Lavoisier. Czyżby nagły przypływ uczuć samarytańskich?
Na szczęście starsza dziewczyna poradziła sobie z zagrożeniem. Dlatego i ona, Scarlett Maya Saunders powinna poradzić sobie z tym paskudztwem!
Chwyciła mocniej różdżkę i resztką sił skierowała na pająka.
- Petrificus totalus - powiedziała cicho, ledwo słyszalnie. Tym razem zaklęcie zadziałało i trafiło w akromantulę, paraliżując ją doszczętnie.
Tymczasem blondynka osunęła się na ziemię. Och, będzie miała teraz takie brudne ubrania! Smuteczek.
Zacisnęła zęby i chwyciła się za bolące miejsce. CZYJ TO BYŁ DEBILNY POMYSŁ. Ach, tak, twój. ALEŻ TO BYŁ WSPANIAŁY POMYSŁ, ABY TU PRZYJŚĆ!
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Obrzeża lasu - Page 18 QzgSDG8








Obrzeża lasu - Page 18 Empty


PisanieObrzeża lasu - Page 18 Empty Re: Obrzeża lasu  Obrzeża lasu - Page 18 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Obrzeża lasu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 18 z 39Strona 18 z 39 Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19 ... 28 ... 39  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Obrzeża lasu - Page 18 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
zakazany las
-