Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Nad Tamizą

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 8 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość


Christine Shiomi
avatar

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Galeony : 567
  Liczba postów : 614
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptySob 14 Sie - 17:35;

First topic message reminder :


Nad Tamizą

Tamiza ma 346 kilometrów długości i jest jedną z najdłuższych rzek Wysp Brytyjskich. Uchodzi do Morza Północnego tworząc estuarium, które rozpoczyna się już w Londynie, kilkadziesiąt kilometrów od morza. Nad jej brzegiem znajduje się pełno malutkich kawiarenek, restauracji i sklepów z pamiątkami i nawet deszczowa pogoda nie jest w stanie zniechęcić turystów do spacerowania nadbrzeżem.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Angven Shay
Angven Shay

Uczeń Slytherin
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 187
  Liczba postów : 196
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6722-angven-lukrecja-shay
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6733-prosze-nie-wstydz-sie
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyNie 22 Gru - 15:10;

A czemu się na nią denerwował? Spójrzmy na nią... Nie można się na nią gniewać, wystarczy jedno spojrzenie w kierunku jej kochanej twarzyczki.
-Nie rozumiesz... Uhh.-Mruknęła i pokręciła głową a jej mina mówiła, jakby odebrano jej ochotę na dalsze tłumaczenie. Przecież to oczywiste! Czemu więc nawiązuje do tego?-Nie mówię o jakiś zwykłych, codziennych rzeczach...-Wywróciła oczyma. No nic, najwyraźniej nie dogadają się w tym temacie a ona nie będzie marnowała na to czasu, uznała więc, że to jest koniec tej bezsensowej rozmowy. Choć nie nazwałaby tego nawet rozmową.
A jej się już znudziło to patrzenie sobie w oczy. Tak, jakby chłopak odebrał wszystko co jeszcze ją tu trzymało. Cicho westchnęła i postanowiła policzyć do dziesięciu... Najwidoczniej poruszyło ją to, że nie potrafił tego zrozumieć... Nieważne Ang, niektórzy nie rozumieją się w locie. Uśmiechnęła się do siebie i spojrzała na chłopaka, przy okazji biorąc butelkę i upijając z niej łyk... Oblizała dolną wargę, jakby musiała zgarnąć słodkawy smak i z tamtej części.
Zaśmiała się głośno i oparła na ławie, jakby jego słowa naprawdę ją rozbawiły. Jej głowa ponownie zaczęła się kręcić, jakby chcąc wyrzucić nowe informacje, które dostała.
-Nie dowiedziałeś się o mnie niczego nowego.-Powiedziała spokojnie i uśmiechnęła się jak dziecko.-Choć moim zdaniem, całkiem prosta i zwykła ze mnie osóbka.-Dodała po chwili, jednak jej słowa zabrzmiały raczej jak słaba próba oszukania siebie samej. Nie była normalna, fakt, to jednak nie mówiło, że jest jakaś niezwykła... -Ojcu podoba się mój naturalny kolor, a miałam się z nim spotkać... Przed naszym spotkaniem. Czasem trzeba się poświęcić.-Powiedziała... Tak, jakby początek ich spotkania miał miejsce jakieś miesiące temu.
-Powiedzmy, że mojej osoby nie określa się mianem "skarbie" itp... To po prostu nie trzyma się kupy. Patrzysz na mnie i wcale tego skarba nie widzisz... -Pokiwała głową, doskonale wiedziała o czym mówi. Znała siebie zbyt dobrze a osoba, która śmie się z tym nie zgadzać po prostu kłamie lub próbuje wybrnąć z swojej własne gafy.
-Nie powiedziałam, że nigdy nie latałam.-Uśmiechnęła się lekko i uniosła lekko brwi. Racja, nic takiego nie powiedziała a nawet nie zasugerowała. Dlaczego więc pierwszą rzeczą, o której pomyślał to to iż nigdy nie latała? Strasznie trzymał się schematu.
Zauważyła tę lekką zmianę, która bardzo szybko gdzieś zniknęła. Jednak nie zamierzała w to wnikać, kiedyś może jej powie... O ile zechce. Nie zamierzała naciskać, cała ona.
Powrót do góry Go down


Tanner Chapman
Tanner Chapman

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : szukający
Galeony : 765
  Liczba postów : 682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6588-tanner-chapman
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6592-sowka-tannera#185458
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7242-tanner-chapman
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyPon 23 Gru - 17:02;

Wywrócił tylko oczami, na znak, że zgadza się z dziewczyną. Ach te baby! Przecież logiczne jest, że czasem nie da się dogadać, zrozumieć i "nadawać na tych samych falach". Jeśli chodziło o coś błahego, to w porządku, nie trzeba się przejmować. Gorzej, jeśli nie dogadywało się z kimś w sprawach bezpośrednio wpływających na życie. Wtedy już kiepsko, trzeba albo wiać dokąd tylko można, albo udawać, że rozumie się o czym mówi druga osoba. Z Angven akurat dzisiaj nie udało mu się porozumieć, toteż zrezygnował z próby zrozumienia jej, a ona jak widać z próby wytłumaczenia mu, co ma na myśli. Może miała dziś jeden z kiepskich dni, tych babskich, które każdą kobietę wyprowadzają z równowagi? Tanner postanowił nie drążyć tematu. Wolał skupić się raczej na dalszej rozmowie, żeby uratować sytuację.
- Nie musiałem dowiadywać się niczego nowego. Od momentu, w którym po raz pierwszy się spotkaliśmy, jakkolwiek kiczowato to brzmi, wiedziałem, że jesteś mało normalna i inna od wszystkich. Dlatego zdecydowałem się w ogóle do Ciebie odezwać - uśmiechnął się złośliwie, dając do zrozumienia dziewczynie, że miała ogromne szczęście, że w ogóle zwrócił na nią uwagę. Właściwie, to dość prawdziwe, biorąc pod uwagę dawny charakter Tannera. Z drugiej strony, aż tak bardzo się nie zmienił, nie zwraca uwagi na większość ludzi, dostrzega tylko tych, którzy go czymś zaintrygują. Lepiej jest chyba jednak nie przyznawać się do tego na głos. Połowa tych śmiesznych dziewczynek, które nagle garną się do niego, odkąd został kapitanem drużyny, jest bezbarwna, nijaka. Nigdy nie chciałby mieć z nimi nic do czynienia. Może poza szybkim numerkiem. Takie szare myszki najlepiej się do tego nadają. - Faktycznie, nie ma to jak spotkanie z tatusiem, dla rodziny robi się wszystko - kiwnął głową, uśmiechając się po raz kolejny, tym razem cieplej i z lekkim podziwem wręcz. Podziwiał ludzi, którzy mieli dobry kontakt ze swoją rodziną i potrafili się dla nich poświęcić. On taki nie był, niestety, bo może teraz mógłby siedzieć z matką, pijąc gorącą czekoladę jak dawniej. Przykry temat, szczególnie dla kogoś, kto od zawsze uczony był, że rodzina jest najważniejszą rzeczą na świecie i trzeba o nią dbać.
- Źle to powiedziałem. Chodziło mi o to, że ja także przez długi czas nie latałem na miotle, nie lubiłem tego po prostu - mrugnął do niej wesoło, mając nadzieję, że zrozumie co spróbował sprostować. Jeszcze tego brakowało, żeby nie dogadali się właśnie teraz w kolejnej sprawie. Zerknął na wino bez jakiegoś większego entuzjazmu, przenosząc wzrok, po raz kolejny na twarz dziewczyny. - A Ty? Nie lubisz latać czy po prostu nie masz na to czasu? - zapytał, chociaż odpowiedź była chyba prosta i logiczna. Przecież gdyby ktoś lubił latać, z pewnością znalazłby na to czas. Zawsze uważał, że pasja jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu człowieka. Określa ona, kim się jest.
Powrót do góry Go down


Angven Shay
Angven Shay

Uczeń Slytherin
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 187
  Liczba postów : 196
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6722-angven-lukrecja-shay
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6733-prosze-nie-wstydz-sie
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptySro 25 Gru - 12:53;

Ha! Przecież nie chodziło jej o to, aby we wszystkim się zgadzać... Sama już dawno wygłosiła mowę na ten temat i raczej nie będzie jej się chciało znowu produkować. A jak nie mogła się dogadać z kimś, przy tych poważniejszych sprawach... Nie wszystkim da się dogodzić. Nie to nie. Nic na siłę.
Dla facetów to proste, prawda? Ona nie używała wymówki typu "kobiece dni", to raczej jest przeznaczone dla kobiet, które serio mają problem z ogarnięciem swojego temperamentu... Najwidoczniej Tanner idzie na łatwiznę i zwala to na TE dni... Szkoda.
-Tak, brzmi to kiczowato... Na to mnie nie złapiesz.-Puściła mu oczko. Trzeba czegoś więcej niż ckliwych gadek. W sumie, to chyba raz komuś przywaliła za to... Chyba jednak czasem ma problem z opanowaniem hormonów. -Z tego co pamiętam... Chyba sceptycznie podszedłeś do rozmowy ze mną, prawda?-Uniosła lekko brwi. Podniosła wzrok, jakby chcąc przypomnieć sobie tę chwilę w starej sali teatralnej. Wyczuwała wtedy dystans, jednak jak zawsze obeszła to bez problemu.
Wywróciła oczyma, teraz pewnie jeszcze powinna się cieszyć z tego, tak? Skakać, rzucać się na szyję i w ogóle? Jeszcze czego. Musiałaby być chora, aby doszło do czegoś takiego.
W końcu teraz jest sławny, prawda? Musi się przyzwyczajać do tłumu fanek, które jedynie czekają aż rzuci im choć jedno, nawet znudzone spojrzenie. Będzie po prostu pożerany... Będzie dostawał listy od tych wszystkich, nijakich i bezbarwnych dziewczyn. To normalne. Sława się z tym wiąże. Pewnie chłopak nie znajdzie już dla naszej Ang czasu, będzie musiała się z tym bidulka pogodzić... Straszne.
-Nie powiedziałabym... Poza tym, do spotkania nie doszło.-Powiedziała spokojnie i wzruszyła lekko ramionami. Pewnie nigdy nie miało do niego dojść, ale już dawno się pogodziła z tym, że ojciec jest zapracowanym człowiekiem. Szanowała to. A nawet, potrafiła zrozumieć. Odkąd dziadek odstąpił swojego miejsce w rodzinnej firmie z powodów zdrowotnych wszystko spłynęło na jej ojca, oczywiście był na to gotów jednak... Pewnie myślał, że jego ojciec pociągnie nieco dłużej. Znając życie, dziadek i tak wtrąca nos w firmowe sprawy... Odszedł z stanowiska jedynie z nazwy.
Picie czekolady z matką? Nie można zazdrościć czegoś, czego nawet się nie zna, prawda?
-Ale nie powiedziałam też, że nie latałam długi czas na miotle.-Pokazała mu język i przekrzywiła lekko głowę. Oczywiście, rozumiała go... Jednak nie powie, że łapanie za słówka ją nie bawiło. Czasem bywała okrutna, nawet w takich pierdołach.-Nie chcą zagłębiać się w tej sferze... -Mruknęła spokojnie. Naprawdę tego nie chciała. Nie potrzebowała aby na nowo powracać do tamtej sytuacji, sprzed roku. Jak już coś powie, będzie musiała się z tego tłumaczyć a nie było jej to potrzebne. Przyjdzie na to czas, aby i tę historię mu sprostować... O ile chłopak dotrwa do tego czasu.
-Pewnie mam się czuć zaszczycona, będąc w obecności członka drużyny, hm?-Uśmiechnęła się szeroko.-Mam nadzieję, że żadna fanka nie rzuci się na mnie z pazurami.-Powiedziała. Oczywiście, dałaby jej radę... Ale i tak wypowiedzenie tych słów było zabawne.
Powrót do góry Go down


Tanner Chapman
Tanner Chapman

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : szukający
Galeony : 765
  Liczba postów : 682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6588-tanner-chapman
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6592-sowka-tannera#185458
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7242-tanner-chapman
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptySro 25 Gru - 22:53;

Najwidoczniej, skoro Tanner zwalał wszystko na "te dni", trafiał w swoim życiu na mało odpowiednie kobiety. Jeśli któraś z jego znajomych sugerowała mu w jakikolwiek sposób, że jest dziś niedysponowana, wolał zwiać gdzie pieprz rośnie niż rozmawiać z nimi i w ogóle przebywać w ich towarzystwie. Niestety, taka smutna prawda, że baby z reguły używają tego jako wymówki na ich nieodpowiednie, złośliwe czy też denerwujące zachowania. Może mają do tego prawo? Kto nie ma jajników i macicy, nie powinien zabierać głosu w tej sprawie. Tak samo, jak żadna z dziewczyn nie powinna śmiać się z bólu, jaki odczuwa facet, gdy zostanie uderzony poniżej pasa. Jeśli nie miało się okazji czegoś doświadczyć, nie powinno się wypowiadać na ten temat.
- Zawsze podchodzę dość sceptycznie do nowych znajomości. Nie znaczy to, że nie jestem zainteresowany - mrugnął wesoło do dziewczyny, starając się nie przesadzać z mówieniem o sobie. Po co? Nie chciał, żeby rozważania o jego dziwnym charakterze zepsuły to przemiłe spotkanie. Brzmi kiczowato? Może brzmieć nawet zbyt słodko, tragicznie, mało zabawnie.. niestety było prawdą. Jeśli dziewczyna mu nie wierzyła, trudno, może i przyjdzie na to czas, że uwierzy mu w takie słowa wypowiedziane w jej kierunku. Na początku znajomości zawsze brzmią one śmiesznie i tandetnie. Dopiero po jakimś czasie nabierają znaczenia i smaczku.
- Mogę zapytać dlaczego? Wszystko w porządku? - dziewczyna nie powiedziała tego zmienionym głosem, z rozczarowaniem czy też rozżaleniem. Jednak Tannerowi wydawało się, że coś jest nie tak. Skoro ktoś aż tak się stara, zmienia kolor włosów, umawia, a ktoś nie przychodzi.. to na pewno musi czuć się rozczarowany. Przynajmniej takie odczucia miałby Chapman. Angven nie wydawała się tym jakoś specjalnie przejmować. Może nie chciała tak naprawdę spotykać się z ojcem? Po co snuć domysły. Zadał pytanie, otrzyma odpowiedź. Zbyt wiele rzeczy komplikował. Nie nauczył się jeszcze, że najprostsze relacje są najlepsze, najzdrowsze i najbardziej przyjemne dla otoczenia. Szkoda, bo powinien to wiedzieć już od wielu, wielu lat. - Mam nadzieję, że kiedyś mi powiesz - uszanował oczywiście jej wolę, nie drążył tematu. Sam nienawidził, gdy ktoś wypytywał go o sprawy, o których nie mógł nikomu mówić. Nie mógł czy też nie chciał, bo właściwie lepiej pasuje do niego ta druga wersja. Wziął butelkę wina i upił z niej łyk, podając je pannie Shay. Alkohol rozwiązuje język, jeśli będzie chciała się wygadać, pewnie prędzej zrobi to po pijaku.
- Nie wiem, ale jeśli się rzuci, to obronię Cię. I tak, zdaję sobie sprawę z tego, że nie będę musiał, bo sama doskonale sobie poradzisz, pani wszystko-zrobię-sama - uśmiechnął się lekko i pocałował dziewczynę w czoło. A tak, żeby było zabawniej. - Nie masz może ochoty pośpiewać trochę kolęd? - uniósł lekko brew, uśmiechając się szeroko. Nagle przypomniało mu się, że w pewnym barze widział takie właśnie ogłoszenie. Nie był pewien czy to aby na pewno dzisiaj, ale.. zawsze można spróbować. Mimo iż widok był stąd porażający, ile do cholery można patrzeć się na rzekę? Swoją drogą, całkiem dobry był w zmienianiu tematu, prawda?
Powrót do góry Go down


Angven Shay
Angven Shay

Uczeń Slytherin
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 187
  Liczba postów : 196
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6722-angven-lukrecja-shay
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6733-prosze-nie-wstydz-sie
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyPią 27 Gru - 20:33;

Ale nie przesadzajmy. Nie wkładajmy wszystkich do tego samego wora. Jej zdaniem jedynie, jest to pójście na łatwiznę... Oczywiście, wiedziała, że wiele kobiet nie potrafi się pohamować i korzysta z tego, jakiej to płci jest i jaka to przypadłość ją dopadała. Trzeba znaleźć umiar... Nigdy nie zrozumie mężczyzn, a tym bardziej kobiet. Zwykle starała się omijać ten grunt, który naprawdę jest niestabilny. Ale, która się z tego śmieje? Skąd ten idiotyczny pomysł? To normalne, że jak trafi się w COKOLWIEK to boli... A co dopiero w czułą rzecz... Ten argument był głupi.
-No dobrze... Ale wyczuwałam pewną niechęć... I nie zaprzeczysz!-Powiedziała i zakryła jego usta dłońmi, coby nie miał prawa mówić nic więcej. Uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową, jakby dając dodatkowo znać, że nie powinien zaprzeczać. Wiedziała co czuła, może to tylko jej wyobraźnia, jednak całkiem dobrze szło jej wyczuwanie ludzkich nastroi... Nie była specjalistką, nie posiadała daru ale było to po prostu doświadczenie. W końcu nie w jednym towarzystwie przebywała.
Jakim dziwnym charakterze? Był specyficzny... Ona po prostu nie lubi takich słów, nie widziała w wypowiadaniu ich jakiegoś sensu. Nadanie większego znaczenia? Podkreślenie ważności tej chwili? Nie... Nie widziała w tym nic takiego. Może to dlatego, że nie była do tego przyzwyczajona? Po prostu nie lubiła słodzenia. Jest przesadne...
-Czemu miałoby być coś źle?-Zmarszczyła lekko brwi, jakby nie rozumiała zadanego pytana. -Po prostu ojciec ma wiele spraw na głowie... Wiem, że jestem jego oczkiem w głowie, choć nie widać tego na pierwszy rzut oka. A ja nie jestem samolubna... To naprawdę ciężka praca a ja umiem docenić pracę ojca, gdyby przez moją chciwość ktoś straciłby pracę... Nie wybaczyłabym sobie tego. A tak właśnie może się stać, gdy ojciec zostawi coś na później.-Wzruszyła lekko ramionami i posłała mu zniewalający uśmiech.-Poza tym, nasza relacja jest skomplikowana i trudna do zrozumienia dla innych-Inaczej było z ich strony. Wydawała się prosta, ale prawdą jest, że nikt nigdy nie zrozumie ich i tego co do siebie czują. Szczególnie, co czuje ojciec wobec niej... Tak... Ich historia była skomplikowana. Ale nawet ona nie ma o tym pojęcia.
I dobrze, że został tę sprawę. Nawet nie chciałoby się jej tego opowiadać. Za dużo, za mało czasu.-Jak będziesz grzeczny... Może.-Pokazała mu język. Pokręciła lekko głową na znak, że teraz nie chce wina. Zawsze dziwnie się po nim czuła. Dziewczyna raczej nie z tych, co rozkoszują się trunkiem...
Zaśmiała się głośno.-Ja nic takiego nie powiedziałam!-Powiedziała głośno.-Ale masz rację.-Dodała szeptem, tak konspiracyjnie. Zaradne z niej dziewczę, nic na to nie poradzi.
-Kolęd? Ja raczej nie obchodzę takich tradycyjnych świąt.-Powiedziała spokojnie i pokiwała głową. Też racja. Święta to dla niej prawie takie same, normalny dni, jak każde.-Ale możemy gdzieś iść bo tyłek mi zamarza... A nie chcemy tego.-Zaśmiała się cicho. Jej piękny tyłek musi się teraz wygrzać.
Powrót do góry Go down


Tanner Chapman
Tanner Chapman

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : szukający
Galeony : 765
  Liczba postów : 682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6588-tanner-chapman
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6592-sowka-tannera#185458
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7242-tanner-chapman
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptySob 28 Gru - 17:42;

Pokręcił tylko głową, uśmiechając się do siebie lekko pod nosem i starając się przypomnieć sobie ich pierwsze spotkanie. Hm.. nie przypomina sobie, żeby nie podobała mu się ta oto dziewczyna. Może faktycznie nie był dość chętny do zawierania nowych znajomości, ale to akurat tylko przez jego charakter, który.. cóż, nie był dość łatwy. Tamtego dnia miał okropny humor i nie miał ochoty rozmawiać z kimkolwiek. Nie tylko akurat z tą dziewczyną, zwaną Angven.
- To nie tak. Nie chodziło konkretnie o Ciebie, do każdego byłbym nastawiony tego dnia tak samo. Z Tobą udało mi się normalnie porozmawiać, nie wiem co by się wydarzyło, gdyby to był ktoś inny - mrugnął do niej wesoło, ciesząc się, że potrafił tak pięknie ubrać to w słowa i wytłumaczyć pannie "ciekawskiej" Shay, o co mu dokładnie wtedy chodziło. To było przecież tak dawno.. już nawet nie pamiętał, o co mu wtedy tak naprawdę chodziło. Był to jeden z jego pierwszych tygodni w tym zamku, nic mu się tu nie podobało, był nastawiony anty do całego świata. W sumie to się nie zmieniło. Dalej nie jest nastawiony tak, jakby sobie tego życzył. Kwestia czasu? U innych być może, u Tannera to się chyba po prostu już nigdy nie zmieni. Może to i dobrze. - Nie wiem, myślałem, że skoro ojciec wystawił Cię do wiatru, to czujesz się rozczarowana? - uniósł lekko brew, zastanawiając się czy tylko on potrafił się tak czuć, czy może dziewczyna pozbawiona była jakichś głębszych uczuć. - To dość miłe, że może powiedzieć to tak pewnie. Ja właściwie nie wiem, jakie mam relacje z moją rodziną. Aktualnie nie rozmawiamy ze sobą od jakiegoś miesiąca - rzucił od niechcenia, nie komentując tego w żaden inny sposób, jakby przedstawiał jakieś suche fakty, a nie mówił o swoim ojcu i matce. Właściwie nigdy nie miał takich odczuć jak dziewczyna, nigdy nie czuł, że jest kochany w stu procentach i akceptowany przez swoją rodzinę. Oh, to takie przykre. Chłopak otrząsnął się z tych dziwnych myśli i ponownie skupił na słowach dziewczyny.
- Zawsze jestem grzeczny - wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu, zerkając na dziewczynę z rozbawieniem. Oczywiście kłamał. Nigdy nie był grzeczny. - W takim razie, zapraszam - uśmiechnął się szeroko, chowając ręce do kieszeni kurtki, do jednej z nich wkładając wino. Mogli iść. Ciekawe, dokąd ich ten spacer zaprowadzi?

/zt x2
Powrót do góry Go down


Rose Casta
avatar

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 98
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7673-rosalie-casta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7914-rose-casta#221238
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7687-rose#213540
http://liviawhite.tumblr.com/
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptySob 22 Lut - 19:39;

/początek/

Tego było za wiele dla niej. Powinna teraz siedzieć przy kominku albo sztucznie wyczarowanym ogniu. To byłby wypoczynek. Ale nie, musiała wyjść, aby zapalić. Co za okropne ferie. Kto w ogóle wymyślił, że aby dobrze się bawić muszą wyjechać w najzimniejsze miejsce w jakim była? Dlaczego nie mogli pojechać i posiedzieć nad Dunajem w umiarkowanie ciepłej aktualnie Rumunii? A potem jeszcze dostała list od matki, że ma natychmiast przyjechać do Londynu i się z nią natychmiast zobaczyć.
Zrezygnowana usiadła na jakiejś ławce, patrząc ostro na Tamizę, jakby to ona była wszystkiemu winna. Nie potrafiła nawet podziwiać piękna Londynu, była na to zbyt zirytowana. A jej irytacja tylko wzrosła, kiedy uświadomiła sobie, ze usiadła na ośnieżonej ławce. No i Londyn jakoś niespecjalnie ją interesował.
- Na Merlina - prychnęła, czując jak robi się wściekła. Odgarnęła mokrą, zimną breję z drewna i ponownie usiadła, odpalając papierosa od zapalniczki. Tak, zapalniczki. Z nieznanych jej powodów, a może z przyzwyczajenia po wakacjach, lubiła odpalać papierosy tradycyjnie, po mugolsku, nie od różdżki. Poza tym chyba nie byłoby to zbyt mądre, aby wyciągać różdżkę w samym środku mugolskiego miasta. Zaciągnęła się mocno i kiedy dym dotarł do jej płuc, powoli zaczęła się rozluźniać. To był niezawodny sposób na relaks. Chociaż nadal było jej zimno. I nadal w tym mieście leżał śnieg.
Spotkanie z matką nie przebiegło dobrze. Usłyszała, że jest za chuda, trzykrotnie, że śmierdzi papierosami dwa razy, a potem jeszcze dowiedziała się, że jej oceny są mierne. Niekoniecznie dowiedziała się czegoś nowego, poza tym, że sama musi zarobić na swój pobyt w Rumunii. Tak, życie było piękne, nieprawdaż?
Powrót do góry Go down


Caleb Loudshoot
Caleb Loudshoot

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 117
  Liczba postów : 155
http://czarodzieje.org/t6491-caleb-loudshoot
http://czarodzieje.org/t6987-smieszka#199468
http://czarodzieje.org/t8852-caleb-loudshoot#248512
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptySob 22 Lut - 21:06;

Prawdopodobnie w ostatnim czasie Calebowi wykształcił się nowy narząd służący do namierzania swoich nieszczęśliwych przyjaciółek. Tak przynajmniej pomyślał, bo oto idąc sobie przez Londyn po nieprzespanej nocy spędzonej na jakiejś nudnej imprezie (klasyka: najpierw dużo kozaków, potem dużo alkoholu, na koniec dużo rzygania) coś go tknęło, by przejść się nad Tamizę. Zazwyczaj nie zapuszczał się w tamte rejony, bujał się raczej w okolicach większych placów zabaw, oryginalnych pubów albo magicznej części Londynu, dziś jednak poczuł, że tam właśnie powinien teraz być. I już z daleka zobaczył, spacerując z rękoma wbitymi w kieszenie i niezapalonym papierosem gangstersko wetkniętym między zęby i zwisającym w kąciku ust, że rudowłosa postać to jak dwa do dwóch jego kochana Rose, najwyraźniej niepocieszona, a przynajmniej taki wniosek można było wysnuć, słysząc jej subtelne przekleństwo wypowiedziane w stronę Bogu ducha winnej rzeki.
Szedł w jej stronę, bo w końcu nie było do niego podobne, by pozostawić cierpiącą duszę samej sobie, a już zwłaszcza, gdy ta dusza należała do jednej z najbliższych mu osób!
- Nie pal tyle, Płaszczko! - rzucił swoim zwyczajem, gdy był już odpowiednio blisko, szczerząc do niej zęby na przywitanie, a potem podszedł, by zarzucić jej rękę na szyję. Pochylił się, by bez pytania zespawać swojego szluga od jej, a potem zaciągnął się, spoglądając wyczekująco na Rose, w bardzo jasny sposób dając do zrozumienia, że chce już, teraz i natychmiast usłyszeć od niej, z jakich powodów nie wygląda na najradośniejszą istotę we wszechświecie, tak jak powinien wyglądać w mniemaniu Loudshoota każdy jeden człowiek.
Powrót do góry Go down


Rose Casta
avatar

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 98
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7673-rosalie-casta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7914-rose-casta#221238
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7687-rose#213540
http://liviawhite.tumblr.com/
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptySob 22 Lut - 22:02;

Jeśli nie Rumunia, to chociaż Hogwart. Postanowiła spalić papierosa i wrócić do zamku, jeśli tylko nie znajdzie sobie rozrywki tutaj, na miejscu. Mogłaby odwiedzić ulicę Śmiertelnego Nokturnu, aby znaleźć towarzystwo i normalnie by to zrobiła, ale chyba nie miała dzisiaj na to chęci, normalnie było coś, co mogłoby ją pocieszyć. Wysoka blondynka o ciele modelki, butelka Ognistej, może trochę papierosów z dodatkiem sproszkowanych łusek smoków. Słysząc znajomy głos, uśmiechnęła się. Caleb mógł jej zastąpić wszystkie te rzeczy. Odwróciła głowę, aby nie czuć jego przenikliwego spojrzenia i oparła głowę o jego ramię, oddychając z ulgą.
Włożyła papierosa do ust i machnęła oswobodzoną ręką.
- Widzisz to? - zaczęła zrezygnowanym tonem. - Jest zima. Brak ognia, brak słońca, brak ciepła. - Wygięła usta w smutną minę. A potem zrezygnowała z tej pozy i w jej jasnych, zielono-szarych oczach pojawiła się irytacja. - Moja matka uświadomiła mi po raz kolejny jak bardzo nie pasuję do jej wizji jedynej córki - wyrzuciła z siebie z czymś na kształt zniecierpliwienia. Oczywiście, że nie był to pierwszy raz, gdy to usłyszała. Ale ten był kroplą przepełniającą czarę.
Zacisnęła wargi, odrzucając niedopałek, który zniknął gdzieś w śniegu.
- Co tu robisz, Loudshoot? - zapytała cicho, chcąc zmienić temat.
Powrót do góry Go down


Caleb Loudshoot
Caleb Loudshoot

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 117
  Liczba postów : 155
http://czarodzieje.org/t6491-caleb-loudshoot
http://czarodzieje.org/t6987-smieszka#199468
http://czarodzieje.org/t8852-caleb-loudshoot#248512
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptySob 22 Lut - 23:03;

Lubił, gdy jego ukochani ludzie się uśmiechali, więc na widok uśmiechu Rose sam się wyszczerzył, zadowolony, że samą swoją obecnością zdołał ją pocieszyć i nie musiał uciekać się do publicznego ośmieszania się, żeby wywołać jej rozbawienie, do czego był nietylko zdolny, ale co zdarzyło mu się w życiu nie raz i nie dwa razy. Z dumą potargał jej włosy ręką, którą ją obejmował, a potem przyciągnął ją bliżej siebie, uważając tylko, żeby nie poparzyć się jej papierosem i samemu się nie poparzyć. Zaciągnął się potem po raz kolejny i zrobił kilka perfekcyjnych kółek z dymu, momentalnie rozwianych jednak przez lekki wiatr.
- A ja widzę trochę ognia - stwierdził, niezręcznie chwytając obejmującą ją ręką kosmyk jej włosów, by pomachać nim przed jej oczami, uśmiechając się przy tym z nonszalancją. Gdy kontynuowała, zabrał kosmyk sprzed jej oczu, ale wciąż się nim bawił, nawijając go sobie na palec.
- Na to mam idealną radę: pierdolić jej opinię - zawołał beztrosko, szczerząc zęby do przyjaciółki. - Nie daj sobie wmówić, że nie jesteś idealna taka, jaka jesteś, bo jesteś - dodał z prostotą, stwierdzając najoczywistszy fakt pod słońcem. Znał się na tym przecież - jak radzić sobie z niepochlebną opinią matki o własnym dziecku - bo czegokolwiek nie sądzili by o nim wszyscy wokół, kiedyś się tym niesamowicie przejmował, nie dawał sobie tego po prostu poznać. Teraz było mu tylko trochę przykro, że jest, jak jest i nic się z tym nie da zrobić, ale był na tyle mądry, by nie zawracać sobie głowy zmienianiem się dla kogoś, kto nie akceptuje go w pełni takim, jaki był, a już zwłaszcza, gdy to była jego własna matka.
- A, wiesz. Usłyszałem, jak mnie panicznie wzywasz, to przyszedłem. - Posłał jej uśmiech.
Powrót do góry Go down


Rose Casta
avatar

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 98
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7673-rosalie-casta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7914-rose-casta#221238
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7687-rose#213540
http://liviawhite.tumblr.com/
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyNie 23 Lut - 0:04;

Zaczęła się powoli rozluźniać, przez co sięgnęła po kolejnego papierosa, aby podtrzymać ten efekt. Nic nie poprawia humoru jak szlugi, alkohol i seks. Na samą tę myśl Rosalie uśmiechnęła się krzywo pod nosem, zastanawiając się jak to możliwe, że nagle myśli o takich rzeczach, skoro kiedyś omijała je z daleka. Wszystko się zmienia, prawda?
Zmarszczyła brwi i spojrzała na niego ostrzegawczo. Przypominanie jej o tym, że jest ruda chyba nie było najlepszym sposobem na poprawę jej humoru. Przekrzywiła nieznacznie głowę, stwierdzając, że podoba się jej mimo wszystko to, że bawi się jej włosami i darowała sobie ostrzejszy komentarz, który padłby w normalnych okolicznościach.
I wtedy padło coś, czego Caleb mógłby nie mówić. Jej wypracowana pewność siebie nie reagowała na wymuszone komplementy i pochlebstwa, ale to, że jest idealna było w ustach jej przyjaciela proste i szczere. Spojrzała na niego, czując się dziwnie poruszona. Jego następne słowa dotarły do niej jak przez mgłę i dlatego też rzuciła coś, co nawet nie było odpowiedzią.
- Potrzebowałam ognia.
Pozornie jej słowa były zupełnie bez sensu i sama chyba też nie była pewna dlaczego to powiedziała. Zamrugała oczami i odwróciła wzrok, czując się nagle nieswojo. Po latach przyjaźni i znaniu się od dziecka nagle zechciała go pocałować. Ale Caleb nie był jednym z tych ładnych chłopców, których mogła uwieść na imprezie, a następnego dnia zignorować, nie dbając o to, co będą o niej mówić. Jemu nie mogłaby tego zrobić.

Powrót do góry Go down


Caleb Loudshoot
Caleb Loudshoot

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 117
  Liczba postów : 155
http://czarodzieje.org/t6491-caleb-loudshoot
http://czarodzieje.org/t6987-smieszka#199468
http://czarodzieje.org/t8852-caleb-loudshoot#248512
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyNie 23 Lut - 1:28;

W odpowiedzi na jej ostre spojrzenie uśmiechnął się jedynie głupkowato, jak to miał w zwyczaju, ciągnąc lekko za kosmyk jej włosów. Na chwilę zapadła cisza, która chyba tylko jemu, przez jego męską niespostrzegawczość, wydała się beztroska i przyjemna. Patrzył w wodę, niespiesznie paląc, rozkoszując się dymem i bliskością swojej ognistej Rose.
Kiedy się odezwała, spojrzał na nią przeciągle, ale odwróciła wzrok. Caleb dziwnie się poczuł, tą jedną wypowiedzią zmieniła nastrój i chłopak bardzo chciał wiedzieć, co chodzi jej teraz po głowie. Puścił jej włosy, żeby ustawić się do niej przodem i lekko popukać ją palcem w czoło, w ten dziwny, calebowy sposób chcąc przywoła jej spojrzenie. Chwycił potem ponownie pukiel jej włosów, tym razem przeciągając po nim ręką, jakby w geście pocieszenia, bo miał wrażenie, że przyjaciółkę coś gryzie i nie mógł tego znieść. Nie opuścił ręki, jakoś nie mógł utrzymać ich dzisiaj przy sobie. Objął Castę w talii, tak jak robił milion razy wcześniej. Ale tym razem coś było inaczej, tak czuł. Niemniej jednak był tylko facetem, nie rozumiał niedopowiedzeń, nie umiał rozszyfrowywać niewypowiedzianego i przyjrzeć się nieuchwytnemu.
- Hej? - spytał więc, trącając czołem jej czoło. Tak jak robił milion razy wcześniej. Ale tym razem coś było inaczej.
Powrót do góry Go down


Rose Casta
avatar

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 98
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7673-rosalie-casta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7914-rose-casta#221238
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7687-rose#213540
http://liviawhite.tumblr.com/
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyNie 23 Lut - 1:50;

Całe zachowanie Caleba, tak niewinne z natury było dla niej jak kopniak w brzuch. Nie mogła nic na to poradzić, że nagle chciała go zwyczajnie zaciągnąć do łóżka, a z drugiej strony to przecież nie miało być tak. Ta znajomość z gruntu była czysta i prosta. Zamknęła na chwilę oczy, starając się powstrzymać te głupie myśli. Nazywała się Rosalie Casta i nie komplikowała sobie życia.
Ich fizyczny kontakt był całkowicie normalny i na porządku dziennym, a jednak odbierała go inaczej. I przeklinała się za to w duchu, czując się winną za te niewielką, ale jakże ważną zmianę. Mogła albo mu to wyjaśniać, albo nie zareagować na jego pytanie. Co więc było na miejscu?
Otworzyła oczy i spojrzała wprost na niego. Zbyt twardo jak na całą sytuację. Ale kiedy tylko to zrobiła, momentalnie zmiękła, uświadamiając sobie, że nie może po prostu zdławić w sobie emocji i zalążków pociągu fizycznego. To trzeba po prostu zabić, aby nie przyniosło jakichś niedopowiedzeń.
Dlatego też zrobiła coś zupełnie irracjonalnego. Przechyliła głowę i pocałowała go. Najpierw delikatnie, a później z wyczuciem, dotykając jego szczęki i śladu zarostu. Nie wiedziała dlaczego to robi. Może po prostu potrzebowała dzisiaj towarzystwa, może chciała zapomnieć. A może dlatego, że chociaż raz na jakiś czas chciała się czuć naprawdę wyjątkowa, a nie jak dziewczyna na jedną noc, co najczęściej jej nie przeszkadzało. Po krótkiej chwili odsunęła się na tyle, że nadal stykali się czołami, a ona dotykała jego twarzy, z lubością czując pod palcami zarost chłopaka.
- Przepraszam - wyrzuciła z siebie na wydechu cicho i ze skruchą, ponieważ nagle poczuła, że nie powinna tego robić.
Powrót do góry Go down


Caleb Loudshoot
Caleb Loudshoot

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 117
  Liczba postów : 155
http://czarodzieje.org/t6491-caleb-loudshoot
http://czarodzieje.org/t6987-smieszka#199468
http://czarodzieje.org/t8852-caleb-loudshoot#248512
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyNie 23 Lut - 2:25;

Cierpliwie czekał, aż Casta się odezwie, nie chcąc jej popędzać. Widział, że tkwi w rozterce, nie miał jednak pojęcia, o co może chodzić, mógł mieć tylko przeczucie.
Trafne, jak się okazało, bo nie do końca dał się zaskoczyć pocałunkiem. Zaskoczony był tylko odkryciem, że nieświadomie sam o tym myślał. Nie odsunął się, nie wykonał żadnego ruchu, lekko tylko zacisnął dłonie na talii Rose, nieznacznie pochylił w jej stronę. Nie spojrzał na nią, gdy się odsunęła, wpatrywał się w jej brodę, podążał wzrokiem za ruchem warg, gdy go przepraszała. Za co go przepraszała?
- Nie przepraszaj - powiedział cicho, nie chcąc mącić powietrza między nimi; intensywnie wpatrywał się w oczy rudowłosej. Niespiesznie wyciągnął rękę, żeby założyć jej włosy za ucho. Wciąż nie rozumiał, co się dzieje, nie przyswoił jeszcze zmiany, która właśnie między nimi zaszła. Nie był jednak człowiekiem, który zadaje sobie pytania, zanim coś zrobi, który potrzebuje zrozumienia, by działać. Nauczył się, że warto podążać za przeczuciem, które teraz mówiło mu, by całować Rose, by pewniej chwycić ją za talię i przyciągnąć do siebie. I tak zrobił. Nie miał zamiaru za nic przepraszać.
Powrót do góry Go down


Rose Casta
avatar

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 98
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7673-rosalie-casta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7914-rose-casta#221238
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7687-rose#213540
http://liviawhite.tumblr.com/
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyNie 23 Lut - 3:00;

Ulga. Po raz pierwszy w życiu ulżyło jej, ponieważ nie wiedziała czy facet jej nie odtrąci. Było w tym coś tak absurdalnego, że aż uśmiechnęła się pod jego wargami. Gdyby zdarzyło się jej to na imprezie, przyznałaby, że chyba niechcący nawdychała się za dużo oparów na Eliksirach i potrzebuje porządnie uderzyć się w głowę, dopóki sobie tego nie wybije. Ale teraz była trzeźwa i aż nazbyt świadoma tego, co robi. Czuła jego zapach, smak spalonego tytoniu na jego języku i wargach i mróz na policzkach.
Miała świadomość, że wybrała beznadziejne miejsca na okazanie swojego zainteresowania nim. Ale nic już nie mogła na to poradzić.
Nie wiedziała ile tak trwali w tym stanie, kiedy wszystko wydaje się w porządku i jest cudownie. Bo Rose czuła się dobrze i komfortowo w jego ramionach. Nie musiała niemalże walczyć o dominację, aby czuć się swobodnie. To był Caleb i wszystko po prostu jej przychodziło. Zacisnęła mocniej palce na jego skórze, przysuwając się, chętnie przyjmując ciepło jego ciała i nagle czując, że to właśnie z nim powinna już dawno znaleźć się w swoim łóżku. Albo jakimkolwiek innym, w sumie czy to była różnica?
Odsunęła się na tyle, aby nadal czuć jego wargi na swoich. Oddychała wolno, z przejmującym uczuciem relaksu.
- Nie wiem czy powinniśmy - wyszeptała, nadal nie otwierając oczu, zbierając myśli z zaskakującą prędkością. - Ale z drugiej strony nie chcę się nad tym zastanawiać - dodała po chwili, wsuwając dłoń pod jego rozpiętą kurtkę, aby ogrzać zmarzniętą skórę.
Powrót do góry Go down


Caleb Loudshoot
Caleb Loudshoot

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 117
  Liczba postów : 155
http://czarodzieje.org/t6491-caleb-loudshoot
http://czarodzieje.org/t6987-smieszka#199468
http://czarodzieje.org/t8852-caleb-loudshoot#248512
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyPon 24 Lut - 23:33;

Nie miał pojęcia, co robi. To wydawało się absurdalne, w istocie. Ta sytuacja. On i Rose. Znali się przecież od zawsze i byli prawie jak rodzeństwo, nigdy wcześniej nie pomyślałby nawet o tym, że mógłby ją całować. Że chciałby ją całować. A jednak tak było i Calebowi przeszło przez myśl, że musiał przeoczyć to pragnienie, które tkwiło w nim przez długi czas, z każdym dniem się nasilając. Równie dobrze jednak mogło być też tak, że to stało się dopiero teraz, kiedy Casta przedarła się przez granice wyznaczane przyjaźnią. W końcu Caleb nigdy nie miewał wątpliwości a propo relacji międzyludzkich. Miał wiele przyjaciółek i przyjaźń zawsze była dla niego tylko przyjaźnią, niczym mniej ani więcej.
Aż do teraz. Nigdy wcześniej mu się to nie przydarzyło i Loudshoot miał ochotę się śmiać z tego absurdu, prawie jakby robili to wszystko dla żartu.
- Nie ma po co, bo się już przecież nie cofniemy w czasie, prawda? - spytał, nie oczekując odpowiedzi. Przesunął rękę, która obejmowała do tej pory jej skroń na kark, wplatając sobie rude włosy między palce. Odsunął się, przelotnie całując powiekę jej zamkniętego oka i obrócił w stronę rzeki, tak jak wcześniej. Szlug, którego palił, zdążył zgasnąć. Loudshoot włożył go sobie między zęby, uśmiechając się głupkowato w stronę rzeki. Nie musieli się nigdzie spieszyć, prawda? I chyba potrzebowali trochę czasu, żeby poukładać sobie wszystko w głowie. On potrzebował.
Powrót do góry Go down


Rose Casta
avatar

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 98
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7673-rosalie-casta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7914-rose-casta#221238
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7687-rose#213540
http://liviawhite.tumblr.com/
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyPon 3 Mar - 23:11;

Nagle Rose opuściły wszelkie wątpliwości, jakie miała wcześniej. Wszystko po prostu złożyło się w spójną całość i było dla niej po prostu jasne, naturalne i właściwe. Nie miała nawet innych określeń na to, co się stało. Nie chciała nawet o tym myśleć. Bo zastanawianie się nad tym a układanie sobie tego w głowie to dwie różne rzeczy. A teraz musiała znaleźć dla Caleba nową rolę. Nie jej najlepszego przyjaciela, już nie.
Odgarnęła z twarzy rude pasma, które zasłaniały jej widoczność i uśmiechnęła się na jego słowa, jednak nie odpowiedziała. Przymknęła oczy pod wpływem jego dotyku i rozluźniła się. Cała jej irytacja, spowodowana różnymi czynnikami, przestała mieć znaczenie. Nawet zimno nie było już aż tak dokuczliwe, jak wcześniej.
Pomimo całej przyjemnej i sielankowej atmosfery, Rose nie miała na to czasu, a przynajmniej nie dzisiaj. Przed powrotem do Hogwartu musiała zadbać o swój wyjazd do Rumunii w wakacje. Poza feriami nie mogła wyjść ze szkoły i po prostu teleportować się do innej części Europy. Dlatego też po kilku minutach siedzenia w komfortowej ciszy, podniosła się.
- Muszę się zbierać. Do zobaczenia w Hogwarcie - rzuciła swobodnie, ledwo muskając jego usta swoimi, po czym deportowała się, patrząc mu w oczy.

/zt
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyNie 23 Mar - 18:28;

No i wreszcie nastał ten dzień. Rasheed pamiętał to jakby to było wczoraj. Znalazł Julkę w parku i zaciągnął do szpitala w dość niekonwencjonalny, a przynajmniej dla niego, sposób. Wziął ją na barana i zaciągnął na izbę przyjęć żeby się okazało, że Betty nie zjadła batonika. To była przykra chwila, ale cóż zrobisz? Julia była w kiepskiej kondycji, a on nie mógł jej tak zostawić. Przyjaźnili się w końcu, chyba, prawda? W każdym razie poszedł po nią, aby odebrać ją ze szpitala i za pomocą teleportacji łącznej znaleźli się nad Tamizą. To było pierwsze miejsce jakie w tej chwili przyszło Ślizgonowi do głowy, ale chyba żadne z nich nie powinno ubolewać nad tym, w końcu było całkiem wyludnione o tej wczesnowiosennej porze roku i mogli porozmawiać w spokoju. Puścił jej rękę, cofając się trochę i zmierzył ją uważnym spojrzeniem.
- Wyglądasz lepiej - zauważył jakże odkrywczo, a potem uśmiechnął się złośliwie, czyli tak, jak już od dawna nie miał okazji. Czyżby wracał do formy?
- Co Ci się stało? Wyglądałaś jakby stratowały Cię jednorożce. Znaczy wiesz, pamiętam, że jebłaś na ziemię na treningu, ale dlaczego leżałaś na odtruwaniu?
Powrót do góry Go down


Julia Heikkonen
Julia Heikkonen

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : animagia (tygrys)
Galeony : 2211
  Liczba postów : 968
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7262-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7264-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7265-julia-heikkonen
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyNie 23 Mar - 18:59;

Po pobycie w szpitalu czuła się tak jakby to wróciła do czasów sprzed tego ćpania, no może nie było jeszcze idealnie, ale to była tylko kwestia czasu. Od dłuższego czasu nic nie wzięła i właściwie wszystkie skutki uboczne zaczęły ustępować. W końcu się od tego uwolniła, choć przez te wszystkie lata nie uznawała brania narkotyków za coś złego, to teraz dokładnie tak sądziła. Tak jakby wróciło jej racjonalne myślenie, tym razem już na dobre. Mimo tego wszystkiego nadal nie miała dobrego humoru. Teraz trzeba było zacząć to wszystko ogarniać, treningi, relacje międzyludzkie. No i przydałoby się powiadomić Sunny o tym, że wszystko jest w porządku. Szkoda, że ta ostatnio nie miała dla niej czasu, chociaż w końcu i tak się spotkają. Nie mówiąc już o Lumii...
Gdy wyszła ze szpitala zobaczyła, że czeka na nią Sharker, a po chwili byli już nad Tamizą. Podobało jej się to miejsce, właściwie to podobało jej się każde miejsce w którym była woda. Mogłaby po prostu siedzieć tam pół dnia i wpatrywać się w rzekę, idealne miejsce na kontemplacje. Oczywiście jeśli nie ma tu zbyt dużo ludzi, a tak było teraz. Oparła się o murek, spojrzała na Rekina i uśmiechnęła się, ten jak zwykle bawił się w 'Sherlocka'.
- Poza treningiem... No więc tak byłam na odtruwaniu, bo od lat brałam narkotyki, od jakiegoś czasu już tego nie robie i sam widziałeś co się ze mną działo, ale teraz jest już o wiele lepiej.
Najwyraźniej nie chciała niczego ukrywać przed przyjacielem, bo niby po co. Może i czasem byli dla siebie złośliwi, ale Jul uznawała to jako zabawę, ot takie przyjacielskie dogryzanie sobie nawzajem. Swoją drogą była ciekawa czy jeszcze pamięta o tych przysługach. Oczywiście nie zamierzała mu o tym przypominać w końcu to jego sprawa czy to wykorzysta czy nie. Z krótkich obserwacji wywnioskowała, że z Rekinem też nie jest za dobrze i po chwili zapytała - A co tam u ciebie się ostatnio działo? Też nie wyglądasz najlepiej.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyNie 23 Mar - 19:55;

Słuchał jej słów zachowując nieprzeniknioną minę. Szczerze powiedziawszy nie zdziwił się zbytnio informacją o tym, że Julia brała narkotyki, wszak widywał ją nie raz ani nie dwa w stanie dość dobitnie wskazującym na to, że była naćpana. Nie wtrącał się jednak, pozwalając jej kierować swoim życiem według własnego widzimisię. To nie była jego sprawa, tak samo jak nie sprawą Julii byłoby to z kim się pieprzy i kogo hejtuje… no dobra, to była jej sprawa, bo nie raz ani nie dwa jeździł, niczym kombajnem po polu, po jej przyjaciółce Lumii. Niestety nie było nawet opcji, żeby mogli się polubić. Była z niej zwykła ćpunka - szlama, która niemożliwie przypominała mu Coco Watson. Ostatnio sporo jego spraw zaczynało mu się z nią kojarzyć. TO ŹLE.
Tak czy siak przybył sobie tutaj z dziewczyną, a był teraz wyjątkowo zrelaksowany. Najwyraźniej uspokoiła go myśl o tym, że jest z nią coraz lepiej. Wszak nie był aż tak bezduszny jakby się mogło wydawać i po prostu martwił się o nią, zwłaszcza, że znali się nie od dziś i zdążył się do niej przekonać, nawet mimo tego, że miewali przed sobą wiele tajemnic. Spąsowiał nieco, gdy zadała swoje pytanie i westchnął, również opierając się o murek, jednakże robiąc to plecami, a ręce krzyżując na klatce piersiowej. To był trochę… trudny temat. Zamknął na chwile oczy, a gdy już wypuścił ostatni, przeciągły oddech, spojrzał na nią wyjątkowo poważnie.
- Mój ojciec nie żyje. W dodatku chyba się zakochałem i… ehh, życie jest chujowe - najlepsza z tego wszystkiego była jego dygresja, ale cóż, bywa i tak.
- Widzisz - podjął ponownie, wpatrując się w szarzejące nad nimi niebo - traktowałem kogoś jak swoją własność, ale po pewnym czasie chyba poczułem coś więcej. Chciałem od tego uciec, ale zrozumiałem, że nie potrafię i… pogodziliśmy się, bo wcześniej była z tego kłótnia, a potem stary się przekręcił i chyba wtedy trochę za dużo mi się wyrwało. Wiesz, bez żadnych wyznań czy coś, ale wydaje mi się, że on wie. W każdym razie powinien, ale mam wątpliwości co do tego czy nie jest zbyt tępy jeśli chodzi o odczytywanie moich intencji. - zaśmiał się nieco złośliwie - Chociaż pewnie jestem niesprawiedliwy. Nie jest łatwo mnie rozszyfrować.
Powrót do góry Go down


Julia Heikkonen
Julia Heikkonen

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : animagia (tygrys)
Galeony : 2211
  Liczba postów : 968
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7262-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7264-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7265-julia-heikkonen
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyPon 24 Mar - 17:59;

Cóż Julia przed przyjaciółmi raczej nie ukrywała faktu, że czasem była naćpana, ale też nie wszyscy wiedzieli, że robiła to od kilku lat. Dopiero teraz nadszedł czas, aby z tym skończyć, w sumie powinna to zrobić wcześniej, lecz zaledwie kilka tygodni temu przydarzyło się coś co ją do tego skłoniło. Jak widać skutecznie. Niestety w dalszym ciągu nie mogła powiedzieć, że wszystko jest ok, nie miała pojęcia co będzie po finale quidditcha. Miała plany, jednak nie tylko od niej zależało to czy się spełnią.
Faktycznie Jul i Rekin mieli przed sobą wiele tajemnic, chłopak nie wiedział co się u niej aktualnie dzieje poza tym, że ćpała i zdarzało jej się obrywać na treningu. W zasadzie nie spotykali się zbyt często i zdawało się, że nadszedł czas aby to nadrobić. Mimo tych wszystkich złośliwości Rasheed jednak miał jakieś uczucia (wow) i był całkiem w porządku.
Gdy usłyszała, że jego ojciec nie żyje położyła rękę na jego ramieniu w geście współczucia, przez chwilę milczała jednak po kilku minutach powiedziała - Wiesz, u mnie w domu też nie jest najlepiej, rodzice się rozwodzą, a nie mogę ich nawet odwiedzić, bo matka ma jakieś swoje widzimisię i nie chce mnie widzieć.
Zabrała rękę z jego ramienia i położyła na murku zaciskając ją w pięść. Była zła na Sofie i na to wszystko co odpierdzielała przez te wszystkie lata. Może gdyby miała dla niej choć trochę więcej czasu w dzieciństwie to Jul byłaby teraz inną osobą. Tak, wychowana przez ojca i wujka miała dość wybuchowy charakter, wolała się bić niż cokolwiek wyjaśniać. Cóż może jeszcze kiedyś nauczy się jak być mniej agresywnym.
Co do drugiej części jego wypowiedzi była trochę zdziwiona, Sharker zakochany? To dopiero. Właściwie ostatnio działo się sporo dziwnych rzeczy...
- Mówisz o tym Filipie prawda? To ten, któremu oddałam bilet na Walentynki? No cóż jedynym sposobem na to, aby się upewnić co się czuje to rozmowa. Właśnie, zdaje się, że tobie jeszcze nie mówiłam o tym, że mam dziewczynę. Może miałeś okazję ją poznać to Sunny Grimes, ta Kanadyjka z Reemów. Nie rozpowiadam tego wszystkim dookoła, ale jeśli już się spotkaliśmy i zebrało nam się na zwierzenia...
Gdy mówiła mu o tym żeby z nim porozmawiał sama przyłapała się na tym, że tak na dobrą sprawę nie powiedziała Sunny o tym co czuje. Jasne może okazywała to w czynach, ale warto by było też o tym pogadać. Tylko kiedy...
- A tu masz rację, nie łatwo jest cie rozszyfrować, znam cię już tyle czasu, a nadal miewam z tym problemy.
Czasem nie było wiadomo czy jest złośliwy bo jest zły czy może tak się tylko zgrywa. Czasem udawało jej się to odgadnąć, ale nie zawsze jej to wychodziło.
- Hmm... Wiesz skoro już tak sobie o wszystkim mówimy to jest jeszcze coś o czym nie wiesz. Ufam ci, więc wiem, że nie rozpowiesz tego całej szkole. Chodzi o to, że kilka miesięcy temu nauczyłam się zamieniać w zwierze, tygrysa. Jak do tej pory było to dla mnie najtrudniejszą rzeczą do nauczenia się, zajęło mi to sporo czasu, jednak się udało.
Przez cały czas, kiedy to wszystko mówiła wpatrywała się w odległy punkt na horyzoncie, co jakiś czas zerkając na Rekina, myślała jeszcze o czymś innym, jednak nie wiedziała czy może o tym z nim porozmawiać, nie ze względu na brak zaufania, chodziło o coś innego, to po prostu było tajemnicą nie dotyczącą tylko jej osoby.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyPon 24 Mar - 19:16;

Rasheed nie był wyjątkiem w tej kwestii, nie wiedział od jak dawna Julia ćpała, ale szczerze mówiąc to niewiele go to obchodziło. Domyślał się, że w ten nałóg wciągnęła ją ta mała ruda, a on nie zamierzał wnikać w to dlaczego i w ogóle czemu dała się wprowadzić w coś tak idiotycznego. To były jej sprawy, a on, mimo tego, że lubił być poinformowany, to nigdy tak na dobrą sprawę nie naciskał na nikogo w kwestii zwierzeń. Jeśli będzie chciała, to mu o tym wszystkim opowie - taką zazwyczaj wyznawał zasadę i tego się też trzymajmy teraz.
Nie potrzebował jej współczucia. Podniósł się już po tej wiadomości na tyle, aby przy każdej wzmiance o Malcolmie, nie musieć przysiadywać na najbliższej wolnej powierzchni i nie ukrywać twarzy w dłoniach, walcząc z przytłaczającymi emocjami. Pogodził się z tym. Przecież życia nie wróci mu przez ciągłe obwinianie go albo siebie, ani to całe użalanie się nad sobą, które praktykował od jakiegoś czasu. Serio, był żałosny kiedy to robił, ale jak mógł się powstrzymać? Starał się udawać, że tak naprawdę wcale go to nie obeszło, a teraz wyszło mu to idealnie. Szkoda jednak, że aż tak późno, bo, tak na dobrą sprawę, autentycznie zdołał się już z tym pogodzić. Spojrzał na jej rękę, przygryzając dolną wargę, jakby rozważając opcję tego czy ją strząsnąć czy nie, ale zaskakująco szybko się zdecydował. Nie wykonał żadnego ruchu i po prostu westchnął cicho. Nie umiał się zachować w takich sytuacjach. Przecież nigdy, tak na dobrą sprawę, nie był ani pocieszany, ani i on nikogo nie pocieszał. No bo w sumie po co? Dawno nie czuł już jakichś wyższych emocji, dlatego ta sytuacja, w której się teraz znajdował, była dla niego trudna i nowa. Położył dłoń na odcinku lędźwiowym jej kręgosłupa i powiódł po nim delikatnie dłonią, w pocieszającym geście. Nie powinien nic teraz mówić, wiedział to aż za dobrze, bo jego słowa tylko sprawiłyby jej ból. On wiele by dał za to, żeby jego rodzice się rozwiedli. Może gdyby wreszcie byli osobno, zwróciliby uwagę na to co czuje? Wątpił w to, ale wiecie, nadzieja umiera ostatnia. Cofnął się, znowu krzyżując ręce na piersi.
- Taaak - zaczął, przeciągając samogłoskę w irytujący sposób, a potem westchnął cicho. - Rozmowa na nic się tutaj zda. Widzisz mnie rozmawiającego o uczuciach? Zresztą, już przeprowadziliśmy coś podobnego. Dałem mu do zrozumienia, że jak chociaż uśmiechnie się zalotnie do kogoś to przetrącę tej osobie kończyny - aż sam wygiął wargi w sadystyczny uśmieszek, gdy o tym opowiadał - Ciekaw jestem czy zrozumiał przekaz. Zresztą, to nie było takie trudne, ale sama wiesz.
Za to na wzmiankę o Sunny zareagował prychnięciem.
- Ta co się tak puszy i posyła aroganckie spojrzenia? Wybacz, ale jakoś nie pałam do niej sympatią. Zachowuje się jakby nas co najmniej nakryła na całowaniu będąc jakąś zazdrosną żoną. Sorry, ale chyba się nie polubimy. No, ale jeśli jesteś z nią szczęśliwa... - uśmiechnął się krzywo, sięgając po łańcuszek z oplatającymi się wężami, który dostał razem z walentynką. Nie potrafił się powstrzymać od tego aby go nie nosić, zbyt dobrze przypominał mu o tym kim jest i chodź powinno go to od niego odrzucać, to stało się wręcz przeciwnie.
Zaśmiał się cicho po jej słowach i spojrzał na nią ze sztuczną wyższością.
- Widzisz, idealnie się składa - wyszczerzył zęby, ale zaraz spoważniał, bo i oto czekało go przyjęcie na klatę kolejnej niespodzianki.
- Animagia? - zagwizdał cicho, odwracając się do niej przodem. Na jego twarzy pojawił się podziw, wymieszany z szacunkiem. Niecodzienny widok. Zaraz jednak wyszczerzył zęby w rozbawieniu, które przeszło w tajemniczy wyraz twarzy. Oho, czyżby coś knuł?
- Jeśli mi pokażesz jak się zmieniasz to ja też Ci coś zaprezentuję. Nie wiem czy już o tym nie słyszałaś, ale… no cóż, innej wymiany zaproponować nie mogę.
Powrót do góry Go down


Julia Heikkonen
Julia Heikkonen

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : animagia (tygrys)
Galeony : 2211
  Liczba postów : 968
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7262-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7264-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7265-julia-heikkonen
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptySob 29 Mar - 18:00;

Tak na dobrą sprawę to jeszcze jakiś czas temu nikogo nie obchodziło co robi ze swoim życiem, no może ojciec i wuj się tym interesowali, ale oni byli daleko. Kiedy poznała Sunny sporo się zmieniło. Chociaż tak samo jak przyjaciel miała problem z mówieniem o emocjach.
- Nie, nie widzę cię w takiej sytuacji.
Widok Sharkera mówiącego o uczuciach byłby równie zabawny jak to, że zawsze starał się utrzymywać dystans bo bał się dostać pięścią w buźkę. Chociaż teraz najwyraźniej się to zmieniło, w końcu czemu Jul miałaby się denerwować? Całkiem miło jej się rozmawiało i Rekin nawet jej nie irytował! No cóż w kwestii zazdrości i ogólnego okazywania negatywnych emocji była teraz zdecydowanie bardziej opanowana. Może to jest tylko przejściowy stan, a może zmieniła się w ciepłą kluchę? O nie, co to to nie. Po prostu chwilowo nikt jej nie irytował złośliwymi zaczepkami, więc wszystko było w porządku. Znając życie pewnie niedługo się to zmieni, przecież nie mogło być tak fajnie.
- Cóż, przyzwyczaiłam się do tego, że nie przepadasz za pewnymi ludźmi z mojego otoczenia. I tak, jestem z nią szczęśliwa, chociaż ostatnio się na mnie wkurzyła bo zbyt długo wybierałam się do szpitala i w sumie musiałabym z nią obgadać pewne sprawy.
Fakt trochę się tego nazbierało, a pewnie spotkają się dopiero po meczu. Smuteczek.
Taak stary dobry Sharker i jego 'wyższość'. Hehs
- Tak, jestem animagiem - w sumie do tej pory sama była zdziwiona jak jej się to udało w końcu ćpanie raczej nie pomaga w nauce czegokolwiek a tu proszę bardzo.
- Pokazać? Jasne, ale chyba nie tutaj prawda? - zaśmiała się pod nosem. W końcu byli w Londynie i Jul nie bardzo chciała żeby mugole zobaczyli tygrysa na środku miasta.
- Możemy zmienić miejscówkę. Wybór pozostawiam tobie.
Spojrzała na niego mrużąc oczy, jakby go o coś podejrzewała. Była zaciekawiona tym co mógł jej zaprezentować kolega, bo chyba nie byłby to pokaz złośliwych uśmieszków prawda? Miała taką nadzieję, bo gdyby jednak... pewnie by się zirytowała i można się domyśleć jaki będzie tego finał.

z/t x2
Powrót do góry Go down


Willis Lowell
Willis Lowell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ścigający
Galeony : 127
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8560-willis-lowell#241988
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8563-chodz-pomarudzisz#242056
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8562-willis-lowell#242053
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyCzw 12 Cze - 23:59;

Udało się. Nie rozszczepił się, ani jej nie uszkodził. Serce mu jednak mocno waliło. Po tym biegu szaleńczym, wąskimi, bocznymi uliczkami. Chwilę mu zajęło zanim w ogóle mógł coś powiedzieć. Zamiast tego na początku tylko się na nią patrzył. Oceniał może i po trochu. Miejsce na teleportację wybrał zajebiste. Na szczęście nie raz tutaj bywał i znał kilka miejsc do których ludzie rzadko się zapuszczali. Nie chciał na oczach mugoli pojawić się nagle. Brakowało mu na zwieńczenie tego dnia, aby jakiś nudny urzędnik musiał mugolom pamięć modyfikować przez jego teleportację. Oderwałby takiego od spania i zepsuł dzień cały.
- I? - spytał w końcu bardzo inteligentnie. Sam nie wiedział czy chciał wiedzieć cokolwiek. Z jednej strony to ciekawość do zżerała dlaczego tamten facet ją gonił. Z drugiej to czasem niewiedza wbrew pozorom była najlepszym wyjściem. Bardziej oczekiwał, że odpowie na pytanie co zadał je jeszcze kiedy byli w Hogsmeade. - Wiesz gdzie jesteśmy? - mogło to zabrzmieć teraz nie najlepiej. Trochę tak jakby sam nie wiedział i teraz próbował rozeznać się w terenie, bo w inne miejsce chciał się teleportować. Wyciągnął z kieszeni papierosy, których na szczęście nie zgubił podczas biegu. Podsunął jej pod nos paczkę, aby się poczęstowała. Po czymś takim bez papierosa, ani rusz.
Powrót do góry Go down


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Administrator




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyPią 13 Cze - 12:58;

Zupełnie nie zdążyła Willisowi wyjaśnić co się dzieje, gdyż facet zaczął ich raczyć serią zaklęć. Migały po ulicy, niczym na wojnie o Hogwart, jakby co najmniej winni byli morderstwa połowy jego rodziny. Inaczej mówiąc, facet porządnie się wkurzył. Uciekając jedną z alejek nie mogła wyrzucić z głowy poczucia, że wpakowała się w jakieś potworne bagno. Z nadzieją rozglądała się po okolicy, licząc, że znajdą jakieś otwarte drzwi, czy sekretne przejście, którym uda się im zwiać. Jak na złość, Hogmseade najwyraźniej nie posiadało, aż tak wielu tajemniczych skrótów, co zamek nieopodal się mieszczący.
Nie była pewna o co chodzi mu, gdy tak zażądał, by podała mu rękę. Jako, że z natury nieufne z niej było dziewczę, tak odrobinę się przeraziła, że może to on teraz ją chce złapać i wydać tamtemu goniącemu facetowi, co by samemu mieć spokój. Na pewno byłaby satysfakcjonującą kartą przetargową. A jednak, zignorowawszy te czarne myśli, rękę mu podała, uznawszy, że jeśli nie zaryzykuje, to się nie przekona.
I wszystko zaraz rozkosznie (bo trzymała go za rękę i uciekali z tego miejsca) zawirowało.
Mocno stanęła na nogach, znów czując pod sobą podłoże. Wzięła kilka głębokich oddechów, jednocześnie pokonując brak powietrza po morderczym biegu, jak i próbując opanować nagłą falę mdłości po tym niespodziewanym teleportowaniu się. Warto wspomnieć, że Fyodorova dotychczas jakoś nie miała okazji korzystać z tego rodzaju środku transportu, to też jej żołądek, przerażony tym wirowaniem, właśnie okazywał swe niezadowolenie.
- Kurwa. - wydukała po chwili, czując, że blada jest jak ściana, ale jest cała i nie została złapana, co jednocześnie napawało ją ogromną ulgą. Do małych sukcesów zaliczyła też to, że udało się jej nie zrzygać teraz pod nogi. No cóż, liczą się wszystkie osiągnięcia!
Podniosła wzrok na chłopaka, słysząc jego pytania. Dopiero teraz do niej dotarło, że tak naprawdę w ogóle nie wie co ma mu powiedzieć. Rozejrzała się więc po okolicy, uznając to za znacznie łatwiejsze pytanie. Nie miała pojęcia gdzie się znajdują. Ale cieszyło ją, że jakkolwiek nie jest teraz oddalona od zamku, to nie musi oglądać gęby tamtego okropnego faceta. Pokręciła więc głową, by gestem tym dać do zrozumienia chłopakowi, że nie ma zielonego pojęcia gdzie są. To nie była Rosja, ani Hogwart, nigdzie indziej nie była.
Zabrała jednego z papierosów, chociaż co ciekawe, w ogóle nie paliła. Jakoś nie miała okazji zacząć, z resztą była jeszcze młoda, wszystko przed nią! To też odpaliła różdżką ów papierosa, zaciągnęła się i, jak na okoliczności dziewiczych papierosów przystało, kaszlnęła. To na pewno przez ten bieg!
- No wiesz, jebane konflikty interesów. Tamten chuj sądził, że powinien dostać więcej, że wiszę mu jakąś forsę. Gówno prawda. No więc, musiałam zwiać, bo chciał sobie zabrać moje rzeczy. - Niezupełnie, zegarek był dużo wart, ale przecież nie mogła się przyznawać, że rzeczywiście go zabrała! - Ten, no, dzięki ogółem, za pomoc w ucieczce. - Wygłaszanie podziękowań, nigdy nie było jej mocną stroną. Wędrując wzrokiem, między Willisem, rzeką za nimi, a swoim palącym się papierosem (którego palenie szło już jej znacznie lepiej!) zastanawiała jak powinna to ładnie ująć. - Jakbyś czegoś potrzebował, to ja się chętnie zrewanżuje, no nie wiem, jakkolwiek - zapewniła szczerze. Może w ramach podziękowań powinna mu uszyć szalik z lisa, jak Malakiasowi?
Powrót do góry Go down


Willis Lowell
Willis Lowell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ścigający
Galeony : 127
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8560-willis-lowell#241988
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8563-chodz-pomarudzisz#242056
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8562-willis-lowell#242053
Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 EmptyNie 15 Cze - 12:03;

Za dużo wszystkiego. Zbyt wiele działo się naraz, a Willis zatrzymał się gdzieś w momencie jak stracił butelkę. Może dalej kawałek. Do baru jak ją ciągnął, aby wypić jeszcze trochę na jej koszt. Bo nie na swój przecież. Nie przeszkadzało mu, ani trochę, że jej nie znał. Nie ma lepszego miejsca niż bar do poznania kogoś. Trudno się rozmawia jak się biega i w dodatku ucieka przed szaleńcem co zaklęciami próbuje cisnąć Ci w plecy. Musiał zapamiętać Willis, żeby więcej w taki sposób nie zaczynać znajomości! Najlepiej nie wypadł, bo teraz już niby dobrze było, ale sapał wcześniej zmęczony przebieraniem nogami. Mógł się teleportować, zanim zadyszkę złapał. Tylko nie miał wtedy sposobności, aby Zilkę za rękę złapać. Zostawiać jej z facetem, którego sam rozwścieczył bardziej, nie zamierzał. Uliczki Hogsmeade znał niby. Na wagarach się włóczył po nich, zanim mógł teleportować się dokąd tylko chciał. W takiej chwili jak tamta nawet i jego znajomość tych uliczek na nic była, bo podejrzewał, że tamten lepiej od niego je zna. Czasu nie było na wybór miejsca. Lepszego. Ostatnio spacerował tutaj z piwem w ręku, więc chyba dlatego o tym miejscu pomyślał. Mało to już teraz ważne. Najważniejsze, że facetowi uciekł. Uciekli. Dostać jednym z zaklęć jego to Willis z pewnością by nie chciał.
Mógł uprzedzić, że zamierza się z nią teleportować. Powiedzieć słowo. Cokolwiek. Nie jest to dla niektórych najprzyjemniejsza forma transportu, ale w takich chwilach nie myśli się o tym tylko działa. Tak też Willis postąpił, a teraz widząc jej bladość zrobił przezornie krok w tył. Lubił buty swoje i nie chciał, aby jakieś nieszczęście się z nimi stało.
- Tylko jak już, kurwa, będziesz musiała rzygać to w drugą stronę - jeszcze palcem pokazał jej kierunek. Niepotrzebnie, ale machał czasem łapami i zapanować nad tym nie mógł. Nawet nie chciał. Słabo by było gdyby Zilka się porzygała. Widać to tylko chwilowe uczucie było, bo zaraz wróciły jej kolory i nie była już podobna to ducha. Jak po papierosa sięgnęła to znaczyło, że wszystko w porządku było. Nic nie skomentował, kiedy kaszlnęła. Choć przyjrzał się wtedy jej uważniej niż wcześniej. Jak tylko więcej mówić zaczęła wpadł w ucho Willisa rosyjski akcent, którego z żadnym innym nie mógł pomylić. Po szkole dużo dziwnych się pałętało teraz. Z tego co słyszał to brali w czymś udział. Nie przykładał Willis wagi do tego. Tłoczniej tylko w niektórych miejscach było. Co nie zawsze mu było na rękę.
- Nie ma to jak ładować się w interesy z pierdolonym facetem, który był dwa razy większy od Ciebie. Chociaż może jakbyś miała jebaną okazję wyciągnięcia pierdolonej różdżki to pokazałabyś mu o co chodzi. Spierdalałby jeszcze w podskokach. Niemal zawsze chodzi o jebane interesy. Luz maleńka - machnął olewczo Wiliis ręką, co nic takiego nie zrobił. Sam faceta tylko rozwścieczył, a później teleportował ich tutaj. Na Tamizę - Jak potrzebował…eee? Co za gówno w ogóle wciskałaś tamtemu gnojowi? - nie miał najmniejszego pojęcia Willis czy jest rzecz taka, której potrzebowałby. Przysługa prędzej wchodziła w rachubę, ale jak na razie to nie zamierzał na siłę niczego wymyśleć.
- Z tego projektu jesteś, nie? - podejrzewał tak, bo prawda zawsze mogła być inna. W Hogsmeade mieszkać mogła, odwiedzać rodzinę, do Hogwartu się przenieść albo coś tam jeszcze mogło być.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Nad Tamizą - Page 8 QzgSDG8








Nad Tamizą - Page 8 Empty


PisanieNad Tamizą - Page 8 Empty Re: Nad Tamizą  Nad Tamizą - Page 8 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Nad Tamizą

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 13Strona 8 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Nad Tamizą - Page 8 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Mugolskie miejsca
 :: 
Tamiza
-