Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub Ognisty Krab

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Dexter Vanberg
Dexter Vanberg

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 2342
  Liczba postów : 1898
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2680-dexter-vanberg#91111
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2721-dexterkowe-lisciki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7160-dexter-vanberg#204285
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Administrator




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptySob Sty 11 2014, 13:08;

Pub Ognisty Krab 3927394932_aab61f990b(1)
Ten popularny w okolicy pub serwuje najznakomitsze alkohole w całej okolicy. Chociaż Lynwood zdaje się być końcem świata, to wybór trunków mają imponujący. Za barem zawsze krząta się starszy, lekko przygarbiony właściciel, który bacznym okiem obserwuje poczynania swoich ślicznych barmanek.

Chcesz się tu napić? Rzuć kostkami!
1 - Właściciel uznał, że wcale nie wyglądasz na 17 lat. Żąda od Ciebie dowodu, a ty przecież niczego takiego nie masz przy sobie! Wygląda na to, że nie uda Ci się niczego kupić... ale zawsze może za Ciebie zrobić to twój towarzysz!
2 - W pubie jest taki hałas, że barmanka kompletnie nie słyszy co zamawiasz. W ciemno daje Ci  Malinowego Znikacza. Cudownie, w końcu mocny trunek... tylko, że podawany jest w fikuśnej szklaneczce zdobionej różowymi koralikami.
3 - Barmanka obiecuje, że da Ci wyśmienity trunek. Cóż, kto by pomyślał, że ta ślicznotka gustuje w tego typu napojach... otóż na twój stolik trafia Jagodowy Jabol rozlany wprost z kartonowego pudełka. Ach, co za uczta! Ale nie jest tak źle, w końcu, przynajmniej jest tani i mocny.
4 - Nie ma czasu na wybrzydzanie! Nie zdążyłeś nawet złożyć zamówienia, a barmanka już do rąk wcisnęła Ci butelki Dymiącego Piwa Simisona. Nigdy go nie piłeś? A powinieneś, ten dym jest wprost magiczny!
5 - Trafiłeś na dzień, w którym to barmanki dobierają drink do Ciebie. Kłótnie więc o Ognistą Whiskey spełzną na niczym. Kobieta tylko krótko na Ciebie spojrzała, a zaraz na blacie podstawiła przed tobą całą butelkę Uścisku Merlina. Czyżbyś wyglądał jak człowiek, który musi się naprawdę mocno upić? Ups.
6 - Chciałeś złożyć zamówienie, ale barmanka była zbyt zajęta flirtowaniem z innym klientem. Postawiła przed tobą na blacie  Różowego Druzgotka oraz  Miętowego Memortka, masz więc wybór, co weźmiesz ze sobą do stolika?

Z tymi niezwykłymi alkoholami zapoznasz się tutaj.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyCzw Sty 30 2014, 17:32;

Najlepsze alkohole w mieście, tak? No, nie można było tego przegapić. Może ktokolwiek, ale nie on. Idealnie się w sumie złożyło, że ktoś mu o tym miejscu powiedział, bo jakoś nie miał za bardzo weny ostatnimi czasy. A musiał coś porysować. Albo napisać. Może to drugie? W końcu ostatni tekst, napisany pod wpływem alkoholu wyszedł, o zgrozo, całkiem całkiem. Swoją drogą ciekawy eksperyment. Pisać tylko po pijaku. Ciekawe, co też by stworzył? Bardzo ciekawe..
Teraz jednak jego głowę zaprzątały inne rzeczy. Konkretnie załatwienie sobie jakiegoś trunku. No, ale najpierw przyjemności, a potem obowiązki, stąd wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, wybrał jednego, po czym spokojnie odpalił. Nie bardzo wiedział, gdzie też usiąść. Koniec końców, zwrócił swoją uwagę na miejsce przy barze. Tak chyba będzie najlepiej. W końcu blisko do barmana, szybciej dostanie drinka, no i nie będzie musiał się przepychać przez cały  tłum ludzi.
No i w porządku. Począł okupować zajętą pozycję. Zamówił sobie szklaneczkę ognistej. Spokojnie popalał, gawędził z barmanem o jakiś tam pierdołach, powiedział że przyjechał tu na ferie i w ogóle, dowiedział się o wielu miejscach w Lynwood, które wcale nie okazało się takie małe. Wręcz przeciwnie nie tylko duże, ale i obfitujące w różne ciekawe miejsca. Piątkowi w głowie rodziła się już koncepcja krajoznawczej wycieczki, która mogła mu dać upragnione natchnienie. Rozmyślał spokojnie na ten temat, nadal rozmawiając z barmanem, kiedy dosiadła się jakaś dziewczyna. Chyba z Hogwartu, tak stwierdził. No bo skąd inąd mogła znać jego imię? Zasadniczo była ładna, w typie Krukona. Byłby z nią pewnie nadal rozmawiał, gdyby na horyzoncie nie pojawiła się znajoma twarz. – Charlie! Watson! – powiedział głośno z uśmiechem, machając w stronę koleżanki. Smutne, ale chciał ją wykorzystać. No bo może pomogłaby mu się jakoś oderwać od tej dziewczyny, która notabene pozwalała sobie na coraz więcej.
Powrót do góry Go down


Charlie Watson
Charlie Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 325
  Liczba postów : 297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7384-charlene-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7386-wendy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7387-charlie-watson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyCzw Sty 30 2014, 19:58;

Nikogo chyba nie zdziwi fakt, iż Ambroge za parę chwil spotka Charlie, albowiem była ona specjalistką jeżeli chodzi o włóczenie się po różnorakich pubach czy klubach! Zresztą, zaraz po przyjeździe do Kanady pierwsze swe kroki skierowała do miejscówki o wdzięcznej nazwie ROGACZ, więc cóż się dziwić. Zero niespodzianek. Tym razem wybór padł na Ognistego Kraba, bo nazwa wydała jej się równie przezabawna, w szczególności, iż byli w Kanadzie, a nie Australii. Widocznie przedstawiciele tej nacji byli bardziej dowcipni niż od początku podejrzewała. Ale to akurat dobrze, plusik dla nich. Dzięki temu przychylniej będzie patrzeć na ten cały pomysł z feriami. Bo póki co było z nimi kiepsko, zważywszy na to, że już pierwszego dnia musiała przeprowadzić poważną i trudną rozmowę z bratem. Nic dziwnego, że teraz chciała się od tego oderwać. Zawitała więc do lokalu, a po przekroczeniu progu pospiesznie pozbyła się swej niezbyt urodziwej, ale za to kochanej kurtki, odwieszając ją na wieszak. Kiedy tak stanęła gdzieś mniej więcej na środku, usłyszała głos. Skądś go znała... ach, faktycznie! Spojrzała w tamtym kierunku i uśmiechnęła się promiennie. Podczas pokonywania drogi do chłopaka, zdążyła już się zorientować w sytuacji, w jakiej się znalazł - cóż, ale chyba nawet ślepiec wyczułby tę desperację rzeczonej dziewczyny śliniącej się do pana Friday'a.
Bezpośrednia Charlie zatem kiedy znalazła się tuż obok niego, oplotła swą wątłą rączkę wokół szyi Ambrożego i bezceremonialnie sprzedała mu jakże namiętny pocałunek, po czym jak gdyby nigdy nic klapnęła sobie obok.
- Witaj kochanie! - zaświergotała, a mina dziewczęcia próbującego wyrwać naszego przystojnego krukona przypominała kota srającego na pustyni, co rozbawiło Watson jeszcze bardziej. Nie mniej jednak uwolniło to ich oboje od tego człowieka, więc mogli się cieszyć jedynie swoim towarzystwem. Gryfonka jak gdyby nigdy nic machnęła na barmana, bo przecież nie będzie siedzieć o suchym pysku, choć nie miała za dużo pieniędzy przy sobie, ale to nic. Nieważne. Jej towarzysz mógł dostrzec urocze dołeczki, kiedy dziewczyna się tak ciągle uśmiechała, a ponadto rozszerzone znacznie źrenice, pożerające piwny kolor tęczówek. Tak, Marigold była w Nibylandii i było jej cudownie błogo. Jej towarzysz powinien się z tego faktu cieszyć! - Dawno się nie widzieliśmy. Wszystko dobrze? - spytała, opierając głowę na łokciu i intensywnie przyglądając się Ambrożemu.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyCzw Sty 30 2014, 22:56;

Istotnie nazwa tego miejsca była delikatnie mówiąc nieadekwatna do szerokości i długości geograficznej, na jakiej się znajdowało, niemniej jednak, czemu nie? Kto powiedział, że nie można tak nazwać lokalu? YOLO, nie? No właśnie. Ale tak, trzeba przyznać, że dowcip językowy i pewna gra słów zawarta w nazwie była dość ciekawa. No, przesadzam. Nietypowa, ale sympatyczna. O, tak lepiej. Znacznie lepiej. W każdym razie, wracając do wątku głównego, Piątek wyrażając coraz mniejsze zainteresowanie pijaną, naćpaną, albo bóg wie co jeszcze, samicą, niesamowicie się ucieszył, widząc na horyzoncie Charlie, o czym doskonale wiemy. Jednakże, to co zrobiła panna Watson przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Nie wiedział, czy pocałowała go dlatego, że to ta dziewczyna stała obok, czy po prostu chciała, a może miała taką potrzebę? Jakichkolwiek nie miałaby motywów, oczywiście odwzajemnił pocałunek. No bo czemu nie? Poza tym, chyba Ameryki nie odkryję, jak powiem, że Charlie od zawsze była w jego typie. Problem cały w tym, żeby cokolwiek on kiedyś do niej, polegał na tym, że był tylko Piątkiem. I prawda, w ostatnim czasie zrobił się nieco bardziej zabawowy, niemniej jednak, uważał, że to wciąż za mało. Chociaż? Biorąc pod uwagę jej zachowanie sprzed kilku minut? Nie, była pijana. Tak. To najlepsze wyjaśnienie.
W każdym razie, jaka by nie była, jakich celów by sobie nie postawiła, jedno trzeba było przyznać. Skutecznie przepłoszyła tym pocałunkiem dziewczynę, widocznie niezainteresowaną nagle osobą Friday’a. A szkoda.. Tak lubił trójkąty.. Cóż, life is brutal. Przyglądając się Charlie, mógł jednoznacznie stwierdzić, że była naćpana. Zatem wyjaśniło się. Wszystko. Dlaczego się tak zachowywała i w ogóle. Aż odpalił kolejnego papierosa. Popatrzył na nią. Zanim odpowiedział na pytanie. – Ano. Dawno. – odparł uśmiechnięty. Po bardzo krótkiej chwili jednak nieco spoważniał. – U mnie wszystko w porządku. Za to widzę , że z Tobą nie najlepiej.. – rzucił, popijając zamówiony wcześniej alkohol i wskazując na oczęta szerokie Watsonównej. Znowu ćpała. Chryste, czy każdy członek tego znamienitego rodu musiał mieć problemy z dragami?
Powrót do góry Go down


Charlie Watson
Charlie Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 325
  Liczba postów : 297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7384-charlene-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7386-wendy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7387-charlie-watson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyPią Sty 31 2014, 01:06;

Dlaczego Friday tak w siebie nie wierzył? To nie było tak, że Charlie zrobiła to tylko dlatego, iż jakaś napalona dziewoja miała na niego chrapkę, a on na nią chyba średnio. Watson od zawsze była bardzo wylewna, wręcz naiwnie szczera niczym dziecko. I to nie tak, że jej się nie podobał, czy był jej zupełnie obojętny. I tak miała ochotę go pocałować, tak po prostu. Nie musi mieć ku temu żadnych powodów. Przecież życie jest jedno, czym więc się przejmować? To zadziwiające, jak takie rzeczy przychodziły jej z łatwością. Traktowała to zupełnie luźno i niezobowiązująco. A to dlatego, że się po prostu bała. Ludzie to chuje, ranią na każdym kroku, zdradzają się i bóg raczy wiedzieć co jeszcze. Chciała tego uniknąć. Czasem była jak dzikie zwierzę, które nie daje się ugłaskać. Zapewne dlatego podchody Ambroge-Charlie były takie dziwne i skomplikowane. Nie sądziła jednak, że to go speszy, zaboli, bądź coś podobnego. To tylko pocałunek! Który zresztą oddał i było naprawdę przyjemnie. Dlaczego zaś nie wierzył, że na trzeźwo byłaby do tego zdolna? Byłaby!
Cóż, krukon nie wyglądał, jakby miał ochotę na trójkącik. Zresztą, mógł się z tego jej zwierzyć, z pewnością by mu kogoś podesłała. Co prawda potem ze zdziwieniem uznałaby, że w sumie to jest zazdrosna, ale obawiam się, że wtedy to byłoby już za późno... Nie mniej jednak tymczasem była przekonana o tym, iż jako dzielna i nieustraszona gryfonka uratowała Ambrożego przed największym błędem tegoż wieczoru, kiedy to miał się zadawać z tamtą frajerką. Nieskromnie stwierdzę, że Watson była zdecydowanie lepszą alternatywą. A to, że łyknęła coś przed wyjściem, co wprawiło ją w dobry nastrój? To tylko dodatkowe plusy! Nie wytrzymałby przecież z marudzącą lub konającą dziewczyną, prawda?
Obserwowała go uważnie, a potem wydęła usteczka w podkówkę, bo on sobie palił, a ona nie miała papierosów. Cóż, oszczędności. Nie była zbyt bogata, nie szastała więc pieniędzmi na prawo i lewo.
- Daj szluga - rzuciła więc, prostując się na krześle, ale wciąż się uroczo uśmiechając. Dopiero po chwili dotarły do niej słowa Fridaya. Zabawne. Wszystko było cholernie zabawne. - Ze mną? Po czym wnosisz, Piątku? U mnie rewelka - odparła ze słyszalnym rozbawieniem w głosie. - Dodatkowo poprawiasz mi humor - dodała naprędce, tym razem dużo poważniej. Naprawdę, skąd taka niska samoocena? Przepadała przecież za nim!
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyPią Sty 31 2014, 16:12;

Chciała, nie chciała. Wszystko mu jedno. Grunt, że pocałowała, po chuj drążyć temat?! Najważniejsze, że tamta pannica się odczepiła, a oni przeżyli chwilę miłosnego uniesienia. No, przynajmniej on. Chociaż.. czy to było miłosne uniesienie? Na pewno erotyczne, fizyczne, czy jakkolwiek to nazwać. W końcu Charlie mu się potwornie podobała. Była w jego typie, ale czy się zakochał? On? W niej? Nie. I nie chodzi o nią. On się po prostu nie zakochiwał. Dla zasady. Już kilka razy nie udało mu się spełnić tego przyrzeczenia i na ogół nie kończyło się to szczęśliwie dla Krukona. Po co miałby więc cokolwiek robić w tym kierunku? Nie lepiej było zostawić to tak, jak jest? Być może. Niemniej z Charlie byłoby ładnie. No, ale. To i tak bez znaczenia. A fakt, że oddał. Cóż. No.. jak już zostało powiedziane, podobała mu się. A pocałunek z piękną kobietą zawsze spoko. Poza tym. Był mężczyzną. A mężczyźni na ogół, tak wiem myślę stereotypowo, jak każdy człowiek ulegają czasem drobnym przyjemnościom.
Natomiast fakt jego braku dowartościowania, cóż. Był dziwny, racja. Szczególnie dla kogoś, z taką jak on opinią. To chyba norma u artystów. Kochają wszystkie kobiety, ale najbardziej te kilka wybranych. I przy nich zawsze nie wiedzą co powiedzieć, nagle ich bogaty słownik robi się pusty, istna tabula rasa.
Kiedy poprosiła, a raczej wymusiła, papierosa, bez słowa poczęstował ją. Czemu miałby tego nie zrobić? Swoją drogą, dziwny paradoks. Nie mieć na papierosy, ale mieć na ćpanie. Chyba nigdy nie zrozumie takich ludzi. Prawdopodobnie to właśnie jest definicja uzależnienia. No, ale on nie powinien się chyba wypowiadać. W końcu sam na fajki wydałby kasę z puli jedzenia, nawet gdyby miał przez kilka dni przymierać po tym z głodu. Ale nikotyna to nie koks, morfina, czy inne mniej lub bardziej twarde narkotyki, prawda?
- Tak po prostu. Powiedziało mi się.. – odparł obojętnie, gasząc papierosa. Chwycił szklaneczkę w dłoń, rozważając czy aby jej nie przechylić. W końcu jednak zdecydował. Poprawiał jej humor, hm? Ciekaw był na ile to faktycznie jego osoba, a na ile substancje, które wzięła przed przyjściem tutaj? Niemniej jednak to był komplement. A na takie słowa należy odpowiedzieć. – Dziękuje – zatem tak zrobił. Po czym aż wypił całą zawartość szklanki. Nie lubił jej naćpanej. A najsmutniejsze było to, że tylko taką ją znał. Zatem można powiedzieć, że nie lubił jej w ogóle. Zabawne, ile by oddał, żeby ją zobaczyć taką smutną i marudną. Smutną, marudną, złą, rozczochraną, nieuczesaną, niewymalowaną, nieważne. Grunt, że prawdziwą. – Napijesz się czegoś? Ja stawiam. – zaproponował, uśmiechając się do Watsonówny ciepło i życzliwie. Miły wieczór się zapowiadał, nawet bardzo. Zwłaszcza, że oboje byli w nastroju, powiedzmy przysiadalnym.
Powrót do góry Go down


Charlie Watson
Charlie Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 325
  Liczba postów : 297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7384-charlene-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7386-wendy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7387-charlie-watson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyPią Sty 31 2014, 18:56;

Ależ oczywiście, że oboje przeżyli. Mimo, iż to był niezobowiązujący pocałunek, to jednak pocałunek. A te z definicji są przyjemne, o ile nie wbrew twojej woli. Ale skoro mieliśmy nie dywagować nad tym zjawiskiem, to na tym zakończę jakże logiczne rozumowanie Charlie. W każdym razie widocznie mieli wiele wspólnego, choć żadne z nich nie przyzna się do tego tak wprost, chociażby przed samym sobą. Ale gryfonka wiele by dała, by zrzucić z siebie cały ten balast, który cały czas miała przy sobie i który jej ciążył. Zaufać Ambrożemu, rzucić się w ramionka i zmienić dla niego wszystko. Niestety, to tak nie działało. Nie było takie proste. Choć może to i lepiej? Skoro i tak nie chciał się w nic angażować, to tylko zraniłby wrażliwe serduszko panny Watson, a to mogłoby być dla niej zgubne. Zatem dobrze było jak było. Niezdecydowani artyści, choć z różnych dziedzin, rozmyślający co by było gdyby. Aczkolwiek ona przynajmniej podejmowała jakieś kroki, krukon milczał jak zaklęty. Nawet był dziwnie obojętny, o ile nawet nie rozczarowany. Gdzieś w głębi duszy Marigold mogła się domyśleć o co chodzi, ale nie chciała. Nie chciała sobie psuć idealnego świata, w którym teraz się znajdowała. Nie chciała przyciemniać tych wspaniałych kolorów, które przed nią tańczyły. Nie chciała przytępiać zmysłów. Chciała oddać się zabawie, jak przystało na prawdziwego Piotrusia Pana. I dziś chciała bawić się z nim. Z tym, który siedział obok i właśnie częstował ją papierosem, na który ona nie miała. Bo tak, wolała wydawać na swoje barwne tabletki, które dawały jej tyle odprężenia. Zresztą, jej brat był największym dilerem w szkole, to nie było więc takie trudne jak zdobycie paczki fajek. Priorytety. I pośrodku ona, dziwna dziewczynka z dziwnym tokiem rozumowania.
Odpaliła go swoją mugolską zapalniczką, bo nie lubiła wszędzie łazić z tą ogromną różdżką, która tylko zawadzała. Zresztą, nie była na tyle magicznym dzieckiem, aby raczyć się takimi sztuczkami. Uśmiechała się ciepło do Friday'a, analizując każde jego słowo. Oczywiście, że nie uwierzyła. Oczywiście, że kłamał. Nie znosiła tego.
- Dlaczego nie powiesz mi prawdy, hm? Boisz się czegoś? - spytała jednak spokojnie, przybliżając swoją twarz do jego. Dzieliło ich zaledwie kilka milimetrów, w zasadzie jeden, niespokojny ruch mógł sprawić, że by się dotknęli. Patrzyła mu w oczy, jakby chciała stamtąd wszystko wydobyć. - Wyzbądź się strachu, to nie pomaga - dodała, jak na butną studentkę Gryffindoru przystało. Wciąż się uśmiechała, jakby nie do końca świadoma tego, co mówi. Ale to było dokładnie tym, co chciała powiedzieć. I nagle ta zmiana. "Ciepło i życzliwie". Jakby jego myśli zaczęły podążać już innym torem, a tamte zostały w odmętach zapomnienia. Wolałaby, aby wszystko jej szczerze powiedział. Miałaby przynajmniej szanse na jakąkolwiek obronę.
Nie skomentowała jego pytania. Nie odsuwając twarzy ani odrobinę, wciąż oczekiwała jego reakcji, słów, czegokolwiek. To było priorytetem, w przeciwieństwie do alkoholu. To chyba też o czymś świadczyło.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyPią Sty 31 2014, 23:51;

A on ten balast bardzo chętnie by przyjął, podobnie jak ją. Wysłuchałby jej, po wszystkim zaproponował jakieś rozwiązanie, ewentualnie kilka, pomógłby jej wybrać to najwłaściwsze, a potem sukcesywnie pomagał w dążeniu do zamierzonych rezultatów. Poza tym. Wcale nie musiała się zmieniać. Największą zbrodnią w miłości czy przyjaźni jest próba zmiany partnera. Na to nigdy by się nie zgodził. Zarówno na to by jego zmieniano , jak i on nigdy nie chciałby czegokolwiek ruszyć w swoim znajomym, przyjcielu, kochanku, tak długo jak długo nie będzie to ewidentna do zmiany rzecz, bo będzie utrudniała im wzajemną egzystencję, czy też współpracę z otoczeniem. Jednak nawet wtedy, coś za coś. On też idzie na pewne ustępstwa. Ale. To prawdopodobnie nigdy się nie wydarzy. Choćby dlatego, że oboje będą się bali odtrącenia.
I fakt, robiła coś w jego kierunku. On tylko milczał. Czemu? Bo nadal nie bardzo mógł uwierzyć, że potrafi go ot tak pocałować. I że ma taką ochotę, ale nie dlatego, że akurat nikogo nie całowała. Że za tym idą jakieś uczucia, jakaś sympatia, może miłość? Kto wie. I cieszył się cholernie, że chciała się bawić. Z nim teraz. Że była tym pieprzonym Piotrusiem Panem, że chciała mu pokazać choć kawałek swojej Nibylandii. Szkoda tylko że nie chciała wspólnie zabrać na walkę z wszystkimi piratami tego świata. Ale cóż. On i tak się nie poddawał. A może już właśnie to zrobił? Biorąc pod uwagę fakt, że przecież milczał jak zaklęty. Nie. Należało coś tym zrobić. Ze wszystkim. W końcu ileż razy miał wracać do domu po spotkaniu jej, a potem wyżywać się bez sensu na płótnie? Przecież ono też miało swoje uczucia i niekoniecznie chciało zostać ofiarą Piątkowej przemocy.
A kiedy zadała mu pytanie, ten nadal milczał. Zachęciła go kolejnymi słowami o porzuceniu strachu. Tak. Bardzo mądre słowa. I w sumie. Miała racje. Chłopak bez słowa pocałował ją, lekko ujmując twarz, co by mu nie uciekła. Miał tylko nadzieję, że odwzajemni pocałunek. Zwłaszcza teraz, kiedy nie było w pobliżu żadnej napalonej uczennicy i nikogo nie interesowało, co się dzieje z ta dwójką. W końcu oderwał się od niej i patrząc prosto w oczy zdecydował się na odpowiedź. – Z prostej przyczyny. Boje się, że to niczego nie zmieni. – rzucił tylko, smutno. – Ale jeśli chcesz wiedzieć, proszę bardzo. O tym, że u Ciebie nienajlepiej wnioskuje po fakcie, że jesteś naćpana. Wiem, to wspaniałe uczucie. Świat jest piękny i w ogóle. – prawdę rzekł. Sam kilka miesięcy temu eksperymentował z prochami – Ale. To źle. Jeśli ćpałaś, żeby o czymś zapomnieć. Bo miałaś problem. Jeszcze gorzej, jeśli zrobiłaś to dzisiaj dlatego, że byłaś na głodzie, czy coś w tym stylu. – dodał po krótkiej chwili. – A boję się, że to niczego nie zmieni, bo za każdym razem, kiedy próbuje Ci jakoś pomóc, nawet odrzucając wszystkie moje uczucia do Ciebie, robiąc to z czystej chęci niesienia pomocy ludziom, Ty i tak nie dajesz tego zrobić. Nie dopuszczasz mnie do siebie. – że też wypił wszystko. – Dla Ciebie jestem tylko głupim Piątkiem, z którym fajnie co jakiś czas się spotkać, prawda? – ech. Jak bardzo chciałby, żeby odpowiedź, której mu udzieli, nie była twierdząca. Jednakże, życie pisze różne scenariusze. No, ale teraz przynajmniej wszystko wiedziała. I mogła mu powiedzieć, żeby spierdalał, przytulił ją, dał jej czas, wyśmiał, miala setki możliwych scenariuszy. Oczywiście on do każdego by się podporządkował. Pod jednym warunkiem. Że to samo powtórzy mu będąc w pełni władz umysłowych, nie stępiona niczym. – Przepraszam, jeśli swoimi słowami w jakiś sposób wpłynąłem na barwy twojego obecnego świata… - rzucił, przytulając dziewczynę. Nie powiedział tego z żądnym wyrzutem, jadem, ironią, czy sarkazmem. Po prostu. Martwił się o nią. Tylko i aż.
Powrót do góry Go down


Charlie Watson
Charlie Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 325
  Liczba postów : 297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7384-charlene-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7386-wendy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7387-charlie-watson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptySob Lut 01 2014, 03:43;

Problem właśnie polega na tym, że Charlie chyba nie dostrzegała swojego problemu. Że sięga po niewłaściwe rozwiązania. Było jej smutno? Przykro? Była zła? Zawsze rozwiązanie było to samo - używki. Nieważne, czy to dragi, eliksiry, alkohol czy nawet papierosy. Ale schemat był ten sam. Musiała sobie zulżyć, wspierając się używkami. Tak jakby nie wierzyła w ludzi i ich moc sprawczą. Niby miała w sobie sporo z dziecka, ale nie potrafiła naiwnie ufać drugiej osobie. Nie sądziła, że rozmowa załatwi całą sprawę. A wiecie dlaczego? Bo właśnie druga osoba zaproponowałaby inne rozwiązanie. A ono byłoby już za trudne. Bo trzeba byłoby się zmieniać. Trzeba byłoby zapomnieć o sposobie, że chwyta w rączkę tableteczkę, popija jakimś płynem i gotowe. Musiałaby się starać, włożyć trochę trudu w swoją zmianę. A ludzie byli wygodni, gryfonka nie odstawała od nich pod tym względem jakoś szczególnie. Chciała, aby jej życie było lekkie, fajne i przyjemne. Aby los rzucał pod jej stopy płatki róż, a niebo zrzucało na ziemię deszcz szczęśliwości, bo przecież chciałaby się tym ze wszystkimi podzielić.
Zapewne wynikało to z jej życiowych doświadczeń i sytuacji w domu. Kiedy to rozpętało się piekło, bo przecież Oliver był opętany. Nie był magicznym, uzdolnionym dzieckiem, był diablęciem, które należy jak najszybciej usunąć! I jak się okazało, nie był jedynym takim przypadkiem w rodzinie. Odbiło to się na wszystkich. Charlie do dziś czuje wstręt na myśl o tym, gdzie w ostatnie wakacje spali, jak kradli i co jedli. Jedni wychodzą z tego bez większego uszczerbku na zdrowiu, bo mają silną psychikę. Marigold jednak nie do końca radzi sobie ze swoim życiem, ale nigdy nie przyzna się do tego na głos. Znalazła idealne rozwiązanie (tak ona twierdzi) swoich problemów - zapomnienie i dobra zabawa. Gdyby miała... gdyby miała chodzić trzeźwa, byłaby przekonana, że byłaby nieszczęśliwa. Wracałyby wspomnieni, proza codziennego życia. Ktoś musiałby jej pokazać, że niekoniecznie. Ale czy ten ktoś by tego chciał i by to potrafił? To byłaby z pewnością długa i mozolna praca. Dla cierpliwych.
Zdziwiła się tym pocałunkiem, ale czuła poniekąd, że go do tego sprowokowała. Odwzajemniła pocałunek o smaku papierosów z nutą alkoholową, ale to właśnie było to, co jej odpowiadało. To nie było idealne. Bo nic nie jest idealne, szczególnie życie. Wszyscy o tym wiedzieli, niektórzy aż za bardzo. A ona tylko chciała sprawić, żeby właśnie zbliżyć je do wersji utopijnej. Chciała Nibylandii. Ale nie tylko dla siebie.
Słuchała go potem uważnie, wciąż się w niego wpatrując. Wesołe ogniki tańczące w jej oczach przygasły, a ona przestała się uśmiechać. Nie była zła. Była mu wdzięczna, że zdobył się na odwagę i to powiedział. Prawdę. Ludzie powinni mówić prawdę. Ale... to, co mówił, było smutne. Przygnębiające. Boleśnie prawdziwe. I cholernie rzeczywiste. Zbyt dużo przymiotników, których Charlie nie znosi. Myślała intensywnie, co mogłaby mu odpowiedzieć. Próbowała jak najszybciej wszystko przenalizować, ale otępiały dragami mózg był zbyt powolny.
- Nie, nie jesteś - tyle zdążyła póki co powiedzieć, bo to było jedynym, nad czym nie musiała się zastanawiać, bo doskonale znała odpowiedź. - Jesteś dla mnie bardzo ważny - wyklarowała, głaszcząc go po policzku. Kąciki jej ust wykrzywiły się w smutnym, bladym uśmiechu. - Dziękuję, że to powiedziałeś. Jesteś bardzo odważny. Godryk byłby dumny - powiedziała szczerze, choć mogło to zabrzmieć ironicznie, czy wręcz głupio. Ale nie z ust Watson, nie, kiedy mówiła do kogoś dla niej ważnego. - Dziękuję też, że chcesz mi pomóc. Ale nie da się, wiesz? Ja... ja po prostu nie pasuje do tego świata, Piątku. Do tych wszystkich modnych dziewczyn, których jedynym problemem jest czy będą się dobrze bawić na imprezie czy też nie. Albo czy się upijać czy zostać trzeźwym. Boli mnie rzeczywistość. Boli mnie chujowość sytuacji, w których znajduję się ja, czy najbliższe mi osoby. Duszę się tym wszystkim. Tabletki są moim powietrzem. Ale nie martw się, to nie twoja wina. Tak już po prostu jest - wyjaśniła mu, najlepiej jak potrafiła. Jakby była dziwnie pogodzona z losem, którym przecież tak gardziła. Prawda jest taka, że mogłaby mu więcej powiedzieć. Wtedy z pewnością Friday wyłapałby wszelakie sprzeczności, które składają się na jej osobę. Ale wolała je przemilczeć. Bojąc się właśnie tego odrzucenia, zaangażowania, a potem zostania samą z tym wszystkim. Ze złamanym sercem. Kiedyś obiecała sobie, że nigdy nie dopuści do złamanego serca. I tej jednej obietnicy miała zamiar się trzymać.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyPon Lut 03 2014, 00:22;

A sam fakt nie dostrzegania problemu był bardzo smutny. Możliwe, że nawet najsmutniejszy. Dobra, rozumiał. Niby każdy z domu wynosił inne rzeczy, zależnie od wychowania. Prawdopodobnie, gdyby jego brat był jednym z największych dillerów w Hogwarcie, to on byłby teraz na jej miejscu. Albo oboje byli pod działaniem tych samych, albo podobnych substancji. Oczywiście, ćpanie było jakimś rozwiązaniem, bardzo wygodnym i przyjemnym w dodatku. Niestety, na dłuższą metę bez przyszłości, o czym Piątek, szczęśliwie, w porę zdał sobie sprawę. Niemniej, fakt były lepsze niż wszystkie inne rozwiązania, przynajmniej pozornie. Wystarczyło tylko wziąć, żeby świat znów był kolorowy, piękny, przyjazny etc.
Dokładnego życiorysu Watsonówny Ambroge niestety nie znał. A może i lepiej? W każdym razie, wiedział jedynie tyle, ile usłyszał przez wszystkie te lata w szkole. Że Watsonowie to mugole, nie mają najlepszej sytuacji materialnej i w sumie nigdy nie mieli. Z resztą, z tego co wiedział nie tylko materialnie ciężko sobie radzili. Podobno ich rodzice ciężko zareagowali na magiczne zdolności rodzeństwa i w ogóle. Natomiast kiedy i w jaki sposób Oliver został dilerem, było dla niego tajemnicą, którą notabene nie bardzo chciał rozwikłać. Nie interesowało go w żaden sposób życie osobiste innych ludzi, ich historie i cała związana z tym reszta. Przynajmniej tak długo, jak długo zainteresowany sam nie chciał mu tego powiedzieć, albo było to na tyle ważne, że mogło w jakiś sposób zagrozić życiu, bezpieczeństwie tamtej osoby, Piątka, czy też ich znajomości.
Cóż, jakiej przeszłości nie miałaby Charlie i tak było mu jej żal. Ale nie w ten ironiczny sposób. Szczerze, smutno mu było że nie mogła sobie poradzić z życiem, że brała i że, prawdopodobnie nie znała alternatywy. A jeśli znała, to że jej życie pokazało kilkakrotnie, iż nie warto się tej alternatywy podejmować. Niemniej, ucieszył się gdy odwzajemniła jego pocałunek. Natomiast po tym co powiedział, zapanowała cisza, długa stosunkowo, przynajmniej w jego odczuciu..
Jednak nie był zdziwiony. „Trzeźwo” myślącej osobie, przypuszczał, stworzenie odpowiedzi zajęło by chwilkę. Oczywiście pod warunkiem, że nie powiedziałby „spierdalaj” po czym wyszła z budynku.
Uśmiechnął się lekko, słysząc że jednak nie jest jej obojętny. Nie można powiedzieć, w duchu był szczęśliwy. – Godryk może i byłby dumny.. Ale wątpię, by Rovena to pochwaliła.. – mruknął jedynie. Nie da się jej pomóc? Gadanie. Na pewno był jakiś sposób. Trzeba go było tylko znaleźć. O tym właśnie myślał, słuchając wypowiedzi dziewczyny na temat narkotyków, chujowości sytuacji i tak dalej. – I właśnie to martwi i zasmuca mnie najbardziej.. Że tak już po prostu jest.. – rzucił jedynie, odwracając wzrok. Po prawdzie, chyba najlepszym wyjściem byłoby znalezienie kogoś. Ale kogoś, kto by ją zaakceptował, pokochał. I kogo ona obdarzyłaby podobnym uczuciem. Pechowo Piątek do takowych osób się nie zalizał i nawet jeśli czuł coś do Watson, to ona miała powazne opory w stosunku do niego..
Powrót do góry Go down


Charlie Watson
Charlie Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 325
  Liczba postów : 297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7384-charlene-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7386-wendy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7387-charlie-watson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyPon Lut 03 2014, 01:13;

Nie mógł oczekiwać od Charlie, że zauważy problem. Ona ich unikała. Nawet, kiedy ten stał kilka centymetrów przed nią i machał jej przed oczami, udawała, że go nie widzi. Omijała go i radziła sobie z nim tak, jak potrafiła. Czyli nie radziła. Była zagubioną dziewczynką tak naprawdę. Błądziła gdzieś po ciemku, próbując intuicyjnie znaleźć wyjście. I prawie nigdy jej nie wychodziło. Czy chciała korzystać z pomocy innych? No właśnie nie, to wymagało wszystko zbyt dużego zachodu. Ambroge pewnie mógłby ją przekonać, bo miała do niego słabość. Ale szybko się poddawał. Nie można mu się dziwić. W sumie co go obchodziła jakaś tam gryfonka i jej problemy? Nie był przecież jej ojcem, psychologiem, czy choćby nauczycielem. Nie miał niczego w obowiązku robić. Ale to chyba dobrze. Każdy powinien myśleć o sobie, wtedy o każdym będzie pomyślane. Coś w tym było. Gorzej, że ona nie potrafiła myśleć tylko o sobie. Bywała ciężka w obyciu, szczególnie na trzeźwo i dla nieznajomych. Ale bliskim nieba by uchyliła, gdyby tylko mogła. Ale niebo było dla niej niedostępne. W końcu była dzieckiem szatana. Mogła więc tylko stać na ziemi i podziwiać firmament z dołu.
Niech nigdy nie mówi, że jest mu jej żal. Mimo wszystko Watsonowie mają swój honor i z pewnością dziewczyna by się wściekła. Nie jest żadną nieudaczniczką, żeby komukolwiek musiało być jej żal! Przynajmniej tak ona sądziła. A potem stwierdzała, że chciałaby kogoś, kto otoczyłby ją ramieniem, aby była bezpieczna i nie musiała się niczego bać. Co za paradoks. Ona była zlepkiem samych skrajności i żeby to jakoś poukładać sensownie, trzeba byłoby spędzić nad tym mnóstwa czasu. Nie opłaca się.
Cały czas się w niego wpatrywała i głaskała po policzku, chcąc jakby dodać mu otuchy. Martwiła się. Nie chciała, aby się przez nią smucił. Nie chciała w nim widzieć rozczarowania z jej powodu. Chciała, aby był szczęśliwy. Po prostu. Z nią czy bez niej, nieważne. Bezsprzecznie był kimś ważnym w jej życiu, a tych ludzi chciała chronić. Głównie przed sobą. Bo raczej była zbyt wątła i zbyt słaba, aby móc ich chronić przed czymś innym.
Przysunęła się do niego bliżej, po czym objęła ramieniem jego szyję, a głowę położyła na wgłębieniu szyi i obojczyka. Lubiła czuć jego bliskość. W ogóle lubiła bliskość i dotyk drugiego człowieka. Nie lubiła być sama. Nie była typem pustelnika. Była Piotrusiem Panem, który chciał mieć swoją drużynę i bawić się w najlepsze. Ambroge był w niej bez dwóch zdań. Czemu tylko się nie śmiał? Czemu się dobrze nie bawił? Chyba nie było mu tu dobrze. Z tego wszystkiego aż zapomniała o papierosie, który utkwił w popielniczce.
- Nie chcesz się ze mną spotykać, prawda? - spytała niczym smutne dziecko, któremu rodzic powiedział, że nie pojadą dzisiaj na łyżwy, bo boli go głowa. - Chciałam... chciałam żeby było fajnie. Ale chyba tylko sprawiam ci przykrość - dodała na koniec, bawiąc się jego włosami. Ktoś z daleka mógłby pomyśleć, że to para. Chyba najbardziej zagubiona, nie umiejąca się porozumieć.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyPon Lut 03 2014, 19:34;

O tym, że ich unikała doskonale wiedział. Być może, gdyby było inaczej już dawno coś by z tym zrobiła? Kto wie? On na pewno nie. Gdybanie bowiem wolał zostawić ekspertom. Poza tym, bądźmy szczerzy Charlie była taką osobą, którą przynajmniej Ambroge nie potrafiłby zaszufladkować, gdyby zlecono mu takie zadanie. Dlaczego? Głównie dlatego, że była pełna sprzeczności, kontrastów. W sumie, sama była chodzącymi sprzecznościami. Nie można powiedzieć, to też mu się w niej podobało. I to bardzo. Z resztą, Piątek pamiętał doskonale, jak ją poznał. Jakoś tak bliżej. A potem spotkali się ponownie i zaprzeczyła kilku rzeczom, o których mówiła na poprzednich spotkaniach. W tamtej chwili, zrodziła się w jego głowie wizja portretu panny Watson. Obiecał sobie, że kiedyś go namaluje. Ale nie teraz. Niestety, ostatnimi czasy jakoś wena go opuściła, ale to nieważne.
Czy się poddawał? Nie. Nie. Nie. Nie zamierzał. To, że po prostu aktualnie nie widział rozwiązania, wcale nie znaczyło, że nie chciał jej pomóc. O ile ona w ogóle tej pomocy chciała. Cóż, nawet jeśli nie, to i tak nie zamierzał przestać. Bo i po co? Może pozytywnie go zaskoczy, może negatywnie? Jak będzie, z czystym sumieniem powie dopiero wtedy, kiedy ten efekt uzyska. Dopiero wówczas powie, że wyszło tak i tak. Może i nie był jakoś uprawomocniony do tego, poczynić jakieś kroki. Niemniej to był taki moralny obowiązek. W końcu o bliskie i ważne Ci osoby trzeba dbać, prawda? Prawda, nieprawda. Jego to mało obchodziło. Najważniejsze, że on uważał to za prawdę i pierwsze przykazanie w kontaktach z tymi, którzy sa kimś więcej niż tylko znajomymi.
Nie czuł się przy niej źle. Nie miał powodów by tak się czuć. Był lekko smutny, z powodu tego, że była w pewien sposób niereformowalna. To źle, że się martwił? No dobra źle. W sumie, trochę głupio mu było, że nie cieszył się razem z nią i w ogóle. Może po prostu był zbyt trzeźwy? Może musiał jeszcze trochę wypić? Kto wie. – Kto Ci tak powiedział? – zapytał, słysząc pytanie Charlie. Nie krył swojego zdziwienia, ani troski. Jak mogła tak pomyśleć? No dobra, biorąc pod uwagę jego zachowanie, to bardzo prawdopodobne, że tak sobie pomyślała. – Skarbie. Gdybym nie chciał się z Tobą spotykać, zapewne udawałbym, że Cię nie znam, spędził noc z tą dziewczyną, a po wszystkim leczył moralniaka. – powiedział, samemu gładząc ją po policzku. No naprawdę. Wszystko wszystkim.. – Przepraszam, jeśli dałem Ci podstawy do takiego myślenia. Ale, nie. Chcę się z Tobą spotykać. Jesteś mi zbyt droga, żeby było inaczej.. – urwał nagle, sam nie wiedział dlaczego. Zapewne dlatego, że jego podświadomość stwierdziła, iż lepiej nic więcej nie dodawać do tej wypowiedzi. By the way, miał straszną ochotę samemu poprawić sobie humor. Jakoś musiał to jej i sobie zrekompensować. Te chwile zadumania, smutku i w ogóle. – Masz może coś jeszcze? – zapytał, ni z tego ni z owego. – Wiesz, co mam na myśli..
Powrót do góry Go down


Charlie Watson
Charlie Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 325
  Liczba postów : 297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7384-charlene-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7386-wendy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7387-charlie-watson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyWto Lut 04 2014, 18:46;

Wzbudzała ciekawość, albo niechęć. Rzadko jednak ludzie odnosili się z dystansem do niej. Najwidoczniej jego też to dotknęło. Wiedział, jak bardzo się wyniszczała i jak wyniszczająca bywała dla otoczenia. Ale mimo to brnął dalej, w tą dziwną znajomość. Zapewne na początku mówiła mu, aby odszedł. Bo ze znajomości z nią wynikają tylko same problemy. Być może trochę go odpychała. Ale pomimo wszystko znaleźli się tutaj, w tym punkcie w swej relacji, gdzie Charlie odczuwała fizyczny ból na myśl o tym, iż Ambroge'a mogłoby dla niej zabraknąć. Była trochę jak energetyczny wampir. Odżywała w jego cieniu, pożywiając się jego obecnością, uczuciami. Był kimś, przy którym czuła się dobrze i swobodnie. Ale którego nie chciała też ranić. I mimo, iż czuła, że potrzebuje jego obecności w jakiejkolwiek formie, to nie chciała skazywać go na żadne cierpienia. Brała swoje śmieszne, kolorowe tabletki, aby widział, że jest wesoła, szczęśliwa i mogą się razem bawić. Nie musi słuchać jej narzekań, klepać po plecach, kiedy płakałaby mu w ramię. Albo nie musi słuchać jej narzekań, rozmyślań, o których włos się jeży na głowie. Albo, że zabiła człowieka i czasem sama ma ochotę z tego powodu zniknąć.
Nie oczekiwała od niego pomocy, był nią sam w sobie. Wystarczyło, że go zobaczyła od progu i świat jakby pojaśniał. To nic, że za większość odbieranych przez nią bodźców odpowiadały substancje psychoaktywne w jej organizmie. Jej uczucia wciąż były prawdziwe, choć takie poplątane. Nie wiedziała do końca, czego chciała. Nie uznawała zresztą tego, że powinna się zdecydować. I tak tego nie dostanie. Bo jej się to po prostu nie należy. Od życia dostaje tylko kopniaki, tak samo jak cała jej rodzina. Tylko Joan wydawała jej się być idealna w każdym calu. Podziwiała ją za to i nienawidziła jednocześnie. Sama chciała być idealna. Prowadzić normalne życie, nawiązywać normalne relacje. Ale z drugiej strony wiedziała, że musiałaby wtedy opuścić swe bajeczne krainy i nigdy nie otwierać okna, aby nie kusiła jej podróż do świata zabawy. A to chyba złamałoby jej serce.
Słuchając go, automatycznie się naprężyła, odsuwając się od niego. Była zadowolona, że nie chce jej zostawiać. Że chce spędzać z nią czas. Nieważne, jak bardzo egoistycznie podchodziła do ich relacji. Spychała tą świadomość na drugi plan, ciesząc się tym, co ma. Tak rzadko to robiła, zapatrzona w to, co mogłaby mieć, a tego nie posiada.
- To świetnie! - niemalże pisnęła z zachwytu, na szczęście się powstrzymała. Tak samo szczęśliwa była, kiedy spytał o jej pastylki. Oczy jej niebezpieczne zaszkliły się, zdradzając naprawdę wielkie zadowolenie. - Pewnie - odparła zatem z entuzjazmem. Sięgnęła do kieszeni swego za dużego swetra i wyciągnęła małe, blaszane pudełeczko z przykrywką, które dzwoniło przy intensywniejszych ruchach. Ale tym się nie przejmowała. Szczególnie, że zawartość wyglądała na zwykłe, słodkie cukierki dla dzieci, a nie jak coś, co poprawia ci humor. - Częstuj się. Na dziś polecam zielone. W kolorze nadziei - dodała, otwierając magiczną puszkę, ukazując parę tabletek. Była jedna zielona, jedna różowa, niebieska, biała i żółta. Tyle koloró! Tyle sposobów, aby za 20, do 40 minut odlecieć w stronę Nibylandii i Ogrodów Kensingtońskich, gdzie wiecznie trwa dobra zabawa.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyPią Lut 07 2014, 00:21;

Aż tak go potrzebowała? Szczerze mówiąc, nie zdawał sobie z tego sprawy. Pewnie gdyby ktoś powiedziałby mu coś takiego, uśmiałby się co nie miara, uznając wszystko za dowcip. Bardzo dobry z resztą. Naprawdę, bardzo dobry. No, ale to jest znowu wejście w jego niedowartościowanie i tak dalej, a o tym on sam wolałby za bardzo nie rozmawiać. Lepiej chyba, żeby znała go od tej wiecznie promiennej, acz czasem smutnej, bo martwiącej się o nią, charyzmatycznej, artystycznej strony. Tak, zdecydowanie Friday wolałby, żeby nie dowiedziała się o jego kompleksach, o jego problemach związanych z przyszłością, obawach związanych ze sztuką no i chorobie ojca. Zdecydowanie, nie chciał jej wprowadzać w tamten świat. Nie teraz. Nie, kiedy miała własne problemy.
Ale nie o tym teraz, teraz kiedy stanął przed ważnym wyborem. Oto częstowała go tabletkami. I problem miał, dylemat niemmały. I nie chodziło tu, broń boże, o kolor tabletki, ale o nie w ogóle. Miał taką nieziemską ochotę, teraz gdy je zobaczył, wyrzucić je. Albo zabrać ze sobą i zniszczyć, wrzucić do kibla, cokolwiek.
Jaka szkoda, że podjął taką decyzję. A jaka była? Otóż, Piątek postanowił wejść do jej świata. Wziął, poczęstował się. – W kolorze nadziei.. – powtórzył za nią, wybierając właściwą pigułkę. Kilka chwil później, nic nie odczuwał, toteż postanowił dodatkowo się podchmielić w celu uzyskania szybszego efektu. I rzeczywiście udało się, zanim jeszcze owe piwo dostał. Nie wiedział, czy to na niego tak działało, czy łapało szybko wszystkich, bez wyjątku, ale nie chciał teraz o tym rozmyślać. Poczuł nagle, jak jego ręce robią się nieco lżejsze niż zazwyczaj, przez co podniesienie ich na normalną wysokość wymagało trochę trudu, bo zawsze szły za wysoko i opadały za nisko. I te dźwięki, dobiegające jakby z dala. Popatrzył na Charlie. Jak zwykle piękna. Być może nawet piękniejsza niż normalnie. Nie, to nie było możliwe. Więc tak wygląda jej Nibylandia. Już rozumiał, czemu nie mogła ich odstawić. Zaiste, piękne uczucie. Szkoda tylko, że zgubne i na dłuższą metę wcale nie takie zdrowe, ale nie myślał o tym teraz, kiedy miał ważniejsze rzeczy, ściślej mówiąc doznania, na głowie.
Odpalił papierosa, po czym spojrzał na nią przez chmurę dymu, wydobywającego się z jego ust no i oczywiście papierosa. Serio była piękna. Tak bardzo mu się podobała. – Co robimy? – zapytał, uśmiechając się lekko. Była jego kapitanem. On był tylko pionkiem. Zagubionym Chłopcem, to ona pełniła teraz rolę Piotrusia Pana. Nie na odwrót.
Powrót do góry Go down


Charlie Watson
Charlie Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 325
  Liczba postów : 297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7384-charlene-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7386-wendy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7387-charlie-watson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyPią Lut 07 2014, 20:41;

Charlie mimo wszystko panicznie potrzebowała ludzi, którym mogłaby zaufać choć odrobinę, do których mogłaby się przytulić, gdy nadchodzą deszczowe chmury. Mimo, iż starała się być niezależna, samowystarczalna i robić to, co jej się żywnie podobało, nie potrafiła odciąć się od innych. Potrzebowała kontaktu, czułości, zainteresowania. Dlaczego więc miałaby nie potrzebować Ambroge'a? Zupełny nonsens! Szczególnie, że był naprawdę fajny i bardzo go lubiła. Chciał jej pomóc, ale nie oskarżał o nic, nie miał pretensji, nie wymagał. Jej to pasowało. Tkwiła zresztą w błędnym przekonaniu, że nic jej nie pomoże. Nic i nikt. Sama musi sobie z tym wszystkim poradzić, paradoksalnie błagając brata, aby był przy niej.
Nigdy nie pomyślałaby, że Friday także mógłby mieć jakieś mroczne tajemnice, które były przed nią niedostępne. Ona go widziała... jako spokojnego, zadowolonego z życia artystę, który zapewne ma swoje humorki i przyzwyczajenia, jak to zresztą ludzie parający się sztuką. Ale wydawał jej się być kimś w rodzaju ostoi, sama nie wiedziała dlaczego. Nigdy więc nie wpadłaby na to, że może i on potrzebuje jakiejś pomocy, dobrego słowa czy rozpaczliwego znalezienia rozwiązania jego kłopotów. Może za mało sobie ufali, aby oboje podzielili się ze sobą swoimi traumami. Może oboje chcieli być postrzegani jako fajne towarzystwo do zabawy. Chyba się z tym wszystkim rozmijali.
Całe szczęście, że jednak nie zdecydował się na wyrzucenie tabletek. Charlie bywała milutka dla najbliższych, ale były takie rzeczy, które ją wyprowadzały z równowagi. Strata tabletek, czyli wrót do Nibylandii, była jedną z tych rzeczy, za które mogłaby wpaść w furię i to najpewniej by się stało. Nie lubiła, kiedy inni nią rządzili, czy próbowali pomóc na siłę. Nie znosiła też, kiedy ktoś jej coś odbierał i to coś było bardzo cenne. A może po prostu rzeczywiście była uzależniona? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że to byłoby najgorsze posunięcie w historii. Zapewne potem by żałowała tego, jak postąpiła z krukonem, jednakże jej gryfońska duma nie przełknęłaby kajania się przed Piątkiem, choćby w listach. A on zapewne nie przejąłby się stratą kogoś takiego jak Watson w swoim życiu, nie mniej jednak po co mieli to wszystko psuć, skoro mogli... budować.
Uważnie obserwowała, jak Ambroge łyka jej zieloną tabletkę, a potem szeroko się uśmiechnęła. Schowała swoje pudełeczko z powrotem do kieszeni swetra, następnie wypalając wreszcie swojego papierosa, który ją mamił swoim zapachem. Miała wrażenie, że czuje cynamon z domowej roboty pierniczków i odrobinę wanilii z szamponu, którym myła włosy młodszym siostrom, kiedy ukradła jeden z osiedlowego sklepu. To była miła mieszanka i z chęcią zatopiła się w niej, zastanawiając się nad tym, co robimy. Przymknęła powieki i zmiażdżyła peta w popieniczce, by bez słowa pociągnąć chłopaka za rękę w stronę kawałka podłogi, gdzie było wolne miejsce. Akurat leciała jakaś piosenka, ni to jakaś szczególnie żwawa, ni to zupełnie spokojna. W każdym razie zaczęła się bujać w rytm muzyki, opatulając rękoma szyję Friday'a, zmuszając go tym samym do kręcenia się wraz z nią.
- Możemy chwilę potańczyć, a potem zbudować igloo, albo zjechać na sankach. Jeździłeś kiedyś? - zachichotała, patrząc się w oczy krukona. Były teraz takie jak jej. To było miłe. Cały wieczór był miły. Tylko nie wiedziała, czy chłopak zna sanki, w końcu to było tak bardzo mugolskie.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptySob Lut 08 2014, 18:56;

Zatem popełnił błąd. To już wiemy. Wziął tabletkę. Poszedł na tripa, wraz z nią. Będzie fajnie, ale jak długo? Po wszystkim zapewne złapie niezłego moralniaka. No, ale to potem, prawda? Teraz był zbyt nietrzeźwy, żeby o tym myśleć. Poza tym, jak głosiła pewna łacińska sentencja „Homo sum humani nihil a me alienum puto.” Tego się właśnie trzymał Inna sprawa. Widok dziewczyny, kiedy spostrzegła, że oboje są naćpani. Mieli takie same oczy. Przez chwilę Piątkowi przeszło przez myśl, że tak naprawdę dopiero teraz dotarło do niej, co się dzieje. Być może, on sam lekko ogarniał. Dopiero siedział przy stoliku, a już z nią tańczył na parkiecie, ba nawet zadał pytanie. A ona mu na nie odpowiedziała. Sądzić, że nigdy nie zjeżdżał na sankach?! Toż to zniewaga! No, dajcież spokój. Serio?!
- Skarbie.. – powiedział delikatnie, pochylając się nad jej uchem. – Moi rodzice są chyba najbardziej promu golskimi osobami na świecie, a Ty mnie pytasz, czy zjeżdżałem na sankach?! – odparł, udając nieco urażonego. Po chwili jednak szybko się uśmiechnął, pozwalając ponieść się muzyce. Nie był za bardzo pewien, czy to właśnie melodia, czy też te prochy sprawiły, że nagle zaczął się dobrze bawić. Znaczy się, jakoś zapomniał o tym wszystkim, co powiedział Watsonowej, o wszystkich uczuciach, jakie temu towarzyszyły. Po prostu zluzował. Tak, o.
A co do problemów Piątka, to było ich kilka poza oczywistym – paleniem. Chłopak miał bowiem straszne wątpliwości co do swojej przyszłości. Bo ojciec chciałby, żeby zajął się nauką, a matka by rozwijał artystyczne zdolności i zainteresowania. O tym jednak nie powiedziałby jej z jednego powodu – nikomu, ale to nikomu nigdy o tym nie mówił. I raczej nie chciał tego zmieniać. W najbliższym czasie, przynajmniej.
- Wiesz Charlie.. – zaczął nagle, ponownie przychylając usta do jej ucha. – Cieszę się, że Cię tu spotkałem. Bądź, co bądź. Tańczenie z Tobą jest o niebo lepsze od spędzania czasu w towarzystwie jakieś napalonej dziewczyny. Jeszcze tak głupiej, że zakochanej w Tobie.. – cóż. No Piątek zdania w tej sprawie nie zmieni. Kobiety, które zwykły się w nim zakochiwać, albo słabo go znały, albo były głupie. W końcu tylu wartościowych panów po tej ziemi chodziło… Dlatego też nigdy nie dałby powiedzieć, że Charlie należy do osób nieinteligentnych, albo niemądrych. Był dla niej ważny, fajnie. Ale nie musiała być w nim zakochana i z tego przywileju skorzystała. Natomiast on… To inna historia.
Powrót do góry Go down


Charlie Watson
Charlie Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 325
  Liczba postów : 297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7384-charlene-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7386-wendy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7387-charlie-watson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptySob Lut 08 2014, 23:42;

Nie popełnił błędu! Właśnie wybrał najlepsze wyjście. Na tę chwilę. Na wszystkie chwile razem wzięte. Zrobił to, co uważał za słuszne w tym momencie, choć niewątpliwie była to trudna decyzja. Ale postąpił po męsku! Zresztą... nie oszukujmy się, nie miałaby tabletek na teraz, ale prędzej czy później by je zdobyła. Musiałaby jedynie nadszarpnąć swojego lichego już budżetu. Czy warto by było, dla chwili satysfakcji? Nie sądzę. Dzięki temu mogli przeżywać to samo, bujając się w rytm jakiejś piosenki, czerpiąc od siebie nawzajem ciepło bliskości. Charlie na chwilę położyła głowę na jego ramieniu i uśmiechnęła się szczęśliwa, choć nie do końca wiedziała, cóż takiego wywoływało ten euforyczny stan. Narkotyki wymieszane z odurzającą obecnością Ambroge'a? Do tego zapach jego perfum wymieszanego z tytoniem? Tak, zapewne też. Zaśmiała się cicho, kiedy tak uroczo się oburzył na zadane przez nią pytanie. Cóż, niewiele o sobie wiedzieli. Może to i lepiej?
- Świetnie! Zatem będę mieć godnego przeciwnika - wyszczerzyła ząbki z zadowolenia, okręcając się dookoła własnej osi, w rytm melodii dochodzącej z gramofonu. Skądś ją znała, tylko nie mogła sobie przypomnieć skąd... dziwne, wszystko wydawało się być takie jaskrawe i... zbyt intensywne. Ale to dobrze. Miała nadzieję, że Friday czuje to samo. Że tak samo jest w stanie oddać się w krainę zabawy i odprężenia, choć to była zgubna kraina. Mamiła obietnicą zapomnienia o problemach jak syrena na morzu. Ale jej śpiew był wspaniały, Charlie mogłaby go słuchać i słuchać i...
Słuchała jego słów, choć trzeba przyznać, że nie były tym, co chciałaby usłyszeć. Z jednej strony pragnęła się od tego odciąć, z drugiej strony jedną nogą była w innym świecie. Zmrużyła oczy, kołysząc się do taktu i pozwalając myślom przepływać swobodnie - z jednego końca na drugi. Czuła, jak dryfowały spokojnie na delikatnych falach, nie formując się w żadną konkretną ideę. To było piękne, ale i uciążliwe zarazem.
- Sądzisz, że ludzie zakochani są głupi? - spytała ostrożnie, nienachalnie, znów się okręcając, pozwalając włosom spaść z ramion na plecy. Chyba wiele zależało od tej odpowiedzi, choć usilnie nie chciała tego dać znać po sobie. Z lekkim uśmiechem bujała się z krukonem, zerkając od czasu do czasu w jego rozszerzone oczy. Były jak bezdenna studnia, w której można się utopić. Ale trzeba byłoby też wiele ryzykować. Ona niestety nie miała czym. Niby słuchała serca, ale jednak... jednak grała w grę dystansową. Być może później będzie żałować.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyWto Lut 11 2014, 11:54;

- Godnego przeciwnika.. Skarbie, nie wiesz, co mówisz. – powiedział śmiejąc się. Na chwilę przystanął, przerywając tym samym taniec. Odpał. I to niemały. Piątek widział muzykę. Widział dźwięki. W zależności od ich wysokości przybierały różne barwy. Były takie wspaniałe. Aż miał pomysł na obraz. Oj tak. Widział go teraz przed sobą. Tych ludzi, którzy coś tam gadają, wydobywając z ust rozmaite kolory. Chyba będzie musiał częściej być na haju. Oczywiście nie wiedział na ile ten pomysł był dobry, szczególnie teraz, kiedy wszystko było piękne i doskonałe. Pewnie po powrocie do normalnego świata, ta wizja nie będzie miała dla niego żadnego znaczenia. Chociaż. Wielu poetów i malarzy tworzyło pod wpływem substancji psychoaktywnych, a ich dzieła.. Ach! Nieważne. Odstawił te myśli na bok, z powodu głowy która zaczynała go od tego myślenia boleć no i obecności dziewczyny, a także muzyki. Przecież mieli tańczyć prawda?
Z uśmiechem wrócił więc do poprzedniego zajęcia. Ne wywijali jakoś wybitnie, bo i muzyka nie ta. Spokojnie falowali niczym myśli w głowie Watsonowej, na małym skrawku parkietu, tworzącym ich intymną przestrzeń. Dziwnie się poczuł. Niby wszyscy tu byli, ale ta mała przestrzeń była ich. Taka mała enklawa. Wolna przestrzeń. Niezajęta przez nikogo. Całkowicie ich. Wypełniony ich obecnością mały obszar, na którym trwała rozmowa na bardzo poważne tematy, która pewnie nikogo więcej nie interesowała. A gdyby było inaczej.. To dobrze, że i tak nikt się nie mieszał, bo piątek zapewne począłby nieszczęśnia katować swoimi przemyśleniami, a tego nikt nawet on sam, czy Anastazja, ni mogła znieść..
Wrócili jednak do tamtej rozmowy. Począł żałować, że powiedział tamte słowa. Niby jej pytanie było bardzo niewinne. Chłopak miał jednak wrażenie, że stoi za tym coś więcej. Chciała go sprawdzić? Być może. W każdym razie, pytane padło. Należało na nie odpowiedzieć. – Jedyną prawdą tego świata jest szaleństwo miłości.. – rzucił do niej, obejmując nieco mocniej. Choć powinno być na odwrót, Krukon oparł głowę o jej ramię. – Nie twierdzę, że są głupi.. Miłość to piękne uczucie. Ale.. zakochać się we mnie? – zaśmiał się. – Nonsens. Wiesz? Nie jestem tak wrażliwy jak Ty, czuły jak moja matka, mądry jak ojciec.. Jestem sobą. I to chyba nie podoba się kobietom. Może na początku, ale potem.. Chyba już nie, biorąc pod uwagę, że zawsze mnie zostawiają..
Powrót do góry Go down


Charlie Watson
Charlie Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 325
  Liczba postów : 297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7384-charlene-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7386-wendy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7387-charlie-watson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyWto Lut 11 2014, 19:11;

Jedynie zachichotała słysząc słowa Amroge'a. Nie sądziła, aby był lepszy od niej w zjeździe na sankach! W końcu rodzina Watsonów ją zahartowała w tej kwestii i generalnie tylko członek jej rodziny mógłby z nią wygrać. A przynajmniej tak sądziła. Dlatego w myślach określiła swojego partnera mianem "biedaczek". Nie wie, na co się pisze! Doprawdy biedaczek.
Kiedy przystanął, przystanęła wraz z nim. Nie wiedziała, co takiego widział, ale jej odczucia były podobne. I to było piękne. Nikt nie powinien podważać istnienia Nibylandii i jej lepszości nad rzeczywistością. Nikt. Nie uwierzyłaby mu, nazwała zdrajcą i nakazałaby mu spacer po desce z jej łajby, zdobytej od Piratów. Może to by go przekonało do zmiany decyzji? A jeżeli nie, to z pewnością zapłaciłby słono za taką zniewagę. Jak dobrze, że nie była legilimentą i nie wiedziała, jaki stosunek do tego wszystkiego ma Friday. Zapewne zrobiłoby jej się przykro i pomyślałaby, że to wilk w owczej skórze. Że może za bardzo mu zaufała. Ale czy to istotne? Nigdy się o tym nie dowie, chyba, że chłopak sam jej wyjawi. Póki co jednak skupieni byli na dobrej zabawie. Słusznie. Jeszcze będzie czas na łzy, jeszcze będzie czas na dramę. Teraz jest milutko.
Z ulgą znów powróciła do tańca, czując, że jej okropnie falujące myśli za bardzo się rozhuśtały, a to zwiastowało niemiły sztorm. Starała się teraz uspokoić, pogrążona w bujaniu się do rytmu, ramionach krukona, licząc jego oddechy na swojej szyi. Zrobiło się tak wspaniale błogo, że aż przymknęła oczy i miała nadzieję, że zostaną tu tak na zawsze. Będą karmić się powietrzem i kolorami dookoła. Co prawda szybko by jej się to znudziło, ale nie musiała teraz o tym wiedzieć. Słodkie nicnierobienie póki co trwało i sądziła, że potrwa jeszcze chwilkę. Minutkę. Sekundkę.
Przymknęła po raz kolejny powieki, czując, jak obejmuje ją mocniej, jak jego podbródek ląduje na jej ramieniu. Drgnęła, kiedy zaczął mówić o miłości. I o sobie. O tym, że się nie podoba. Nie potem. Nie bardziej. Nie, po prostu nie. To okropne słowo dźwięczało jej w uszach, ale starannie próbowała je przegonić, stawiając koljne kroki tak, aby okręcali się dookoła siebie. Szaleństwo miłości... ... zostawiają.
- Mamy więcej wspólnego, niż można by przypuścić - odparła pół żartem, pół serio, odgarniając rzęsami cisnące się do oczu zniekształcone wspomnienia. - Kobiety takie są. Zdradzieckie. Omamią cię, nawet nie wiesz kiedy, a potem znudzone cię wyrzucają. Faceci zresztą robią podobnie. Wszyscy jesteśmy siebie warci. Ale wierzę, że jest gdzieś prawdziwa miłość, która nie jest głupią trzpiotką. Chciałabym na nią popatrzeć, bo nigdy jej nie dotknę - gadała, sama nie wiedząc dlaczego i po co te słowa uciekły z jej ust. Przymknęła się więc, nieco niezadowolona, próbując znów wczuć się w melodię. I płynąć. Bezmyślnie. Bo łatwiej.
Potem chwilę potańczyli, następnie zniknęli gdzieś w śnieżnym świecie.

z/t x2
Powrót do góry Go down


Katniss Johnson
Katniss Johnson

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : ścigająca
Galeony : 1304
  Liczba postów : 545
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7393-katniss-johnson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7406-tutaj-katniss-johnson-zostaw-wiadomosc
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7405-katniss-johnson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyNie Lut 16 2014, 21:01;

Przekroczyła próg pubu z kotem na rękach, zdejmując czapkę i rozpinając kurtkę. Rozejrzała się w poszukiwaniu wieszaka. Gdy go nie znalazła, obróciła się do towarzyszki. -Prowadź, kochana. -Podrapała Avadę za uchem, bo zaczął się wiercić, a nie chciała mieć podrapanych rąk. Nie powinni jej stąd wyrzucić ze względu na zwierzaka, prawda? -O, dobrze, że się upomniałeś. Ciebie też trzeba rozebrać. - To rzekłszy, Gryfonka zdjęła z kociaka ubranko i buciki. -Nie puszczę Cię na razie, bo gotów jesteś wpaść pod nogi barmanowi i rozlać wszystko, co się da. -Rzekła do zasmuconego kota, który chyba zrozumiał, że nici z zabawy.
Powrót do góry Go down


Nancy M. Wright
Nancy M. Wright

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 124
  Liczba postów : 153
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5524-nancy-wright
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6918-sowa-nancy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7528-nancy-wright#210965
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyNie Lut 16 2014, 21:20;

O jak tu jest cieplutko i miło. Poprowadziła je do najdalszego kąta w pubie. Zanim usiadła na swoim miejscu, to zdjęła z siebie płaszcz i szalik. Czapek nie nosiła, bo ich nie cierpiała, twierdziła, że przez to popsuje jej się fryzura. Cholerne samouwielbienie. W końcu baranka przynosi jej jakiś trunek. Nancy upiła łyka i stwierdziła:
- Mocne jak cholera, ale dobre. - spojrzała się na Kat, która była bardziej zainteresowana kotem niż Missy. - Halo, ziemia do Katniss! - krzyknęła jej do ucha i uśmiechnęła się szeroko. Kilku klientów spojrzało się na nią jak na jakąś chorą psychicznie, ale Nancy tego nie zauważyła.
- No kochana, to co sobie zamawiasz? - spytała się Missy nawet nie patrząc się w stronę Kat. Nie patrzyła się na nią, bo przeglądała się w lusterku, które wyciągnęła przed chwilą z torebki. A na dokładkę można stwierdzić, że Missy jest narcyzem, bo praktycznie co chwilę można ją spotkać wszędzie z lusterkiem w dłoni poprawiającą fryzurą bądź makijaż.
Powrót do góry Go down


Katniss Johnson
Katniss Johnson

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : ścigająca
Galeony : 1304
  Liczba postów : 545
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7393-katniss-johnson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7406-tutaj-katniss-johnson-zostaw-wiadomosc
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7405-katniss-johnson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyNie Lut 16 2014, 21:31;

-Żyję, żyję - mruknęła, podnosząc głowę. -Pić z nauczycielem? Naprawdę? - Pokazała jej język. - Nie, dzięki. Wezmę wodę, o ile jest tu jakiś napój tego pokroju. -Szczerze w to wątpiła, ale cóż, zawsze warto spróbować.- No piękna jesteś, piękna. Nie poprawiaj się, bo wprowadzisz mnie w kompleksy. -Gryfonka pewnie wyglądała jak potwór. Zaczerwienione od mrozu policzki i nos, nieumalowane oczy (przecież szła tylko na spacer z kotem!),do tego jej włosy nie widziały szczotki od wyjścia z motelu. Pewnie dlatego ludzie zerkali na nią w taki dziwny sposób, którego do tego momentu nie potrafiła rozszyfrować. - Ja mówię serio, bo sobie pójdę!- Sięgnęła po lusterko, widząc, że Missy jest tak zaaferowana swoim odbiciem, że pewnie nawet jej nie słyszała. Avada jakby tylko na to czekał. Ześlizgnął się z kolan dziewczyny i już go nie było. -Obstawiamy: Ile minut minie, zanim ktoś go przyprowadzi i każe zapłacić za drinki? -Dziewczyna westchnęła, wstając. - Masz minutę na doprowadzenie się do perfekcji, a ja idę szukać tego małego łobuza.
Powrót do góry Go down


Nancy M. Wright
Nancy M. Wright

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 124
  Liczba postów : 153
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5524-nancy-wright
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6918-sowa-nancy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7528-nancy-wright#210965
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyNie Lut 16 2014, 21:48;

- Tak, masz się ze mną napić chociaż jednego drinka. - powiedziała nadal patrząc się w lusterko. Jedynie na chwilę oderwała wzrok od lusterka i spojrzała się na Kat. No tak tego mogła się spodziewać. Włosy wyglądające jakby tornado po nim przeszło. Z torebki wyjęła grzebyk i podała dziewczynie. - Masz, uczesz się, bo wyglądasz jak czupiradło. - Nancy wiedziała, że to zbyt miłe nie było, ale ona jest szczera. - Aha, i nigdzie sobie nie idziesz. - to już powiedziała nadal gapiąc się w to lusterko i poprawiając swoją, jakżeby inaczej, idealną fryzurę. Teraz to na oślep grzebała w torebce w poszukiwaniu błyszczyku. O, jest. Zaczęła sobie smarować nim usta.
- No co ty robisz? Oddawaj mi to lusterko! - Krzyknęła i zaczęła wyrywać jej ową rzecz z ręki. - A Avada niech się nie krępuje niech sobie robi co chce. Ja za to zapłacę. - powiedziała gdy udało jej się zabrać lusterko z dłoni Katniss. - Tak, tak idź sobie. Jak najdalej stąd. - mruknęła już bardziej do siebie niż do Gryfonki, b ta sobie poszła szukać kota. Ojej wielkie mi halo. Kot uciekł. Umrzemy wszyscy.
Powrót do góry Go down


Katniss Johnson
Katniss Johnson

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : ścigająca
Galeony : 1304
  Liczba postów : 545
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7393-katniss-johnson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7406-tutaj-katniss-johnson-zostaw-wiadomosc
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7405-katniss-johnson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyPon Lut 17 2014, 16:11;

Oddała dziewczynie lusterko, zabierając grzebień. Wykonała kilka szybkich ruchów, które w miarę doprowadziły jej szopę do porządku. Na więcej niech Missy nie liczy. Kat była sportowym typem, nie księżniczką, dla której złamany paznokieć to koniec świata i powód, by przez tydzień nie pokazywać się ludziom na oczy. Wywróciła oczami, widząc, jak jej towarzyszka zachłannie chwyta lusterko i od razu zaczyna poprawiać swoją już i tak nienaganną fryzurę.
Była za to ciut nadopiekuńcza, jesli chodzi o zwierzaka, ale to z miłości. Właścicielka schroniska ostrzegała ją, że kot nie jest przyzwyczajony do przebywania z ludźmi, bo nigdy nie miał domu. Kat obawiała się więc, że zrobi coś głupiego, bo niewiedza i wrodzone narwanie Avady mogło doprowadzić do nieszczęścia. Zwłaszcza, że nadal nie był w pełni zdrowy.
-Kici kici? Avaaada? - Może i głupio wyglądała, schylając się pod stoły i nawołując kota, ale wolała się ośmieszyć i wyjść na przejmującą się losem swojego zwierzaka dziewczynę niż na bezdusznego potwora, który pozwala kalece robić, co zechce.
Powrót do góry Go down


Nancy M. Wright
Nancy M. Wright

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 124
  Liczba postów : 153
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5524-nancy-wright
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6918-sowa-nancy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7528-nancy-wright#210965
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyPon Lut 17 2014, 20:56;

Jej fryzura była nienaganna? Jej fryzura wyglądała jakby stado hipogryfów po niej przeleciało. Jeszcze raz spojrzała się na Katniss, która w końcu wyglądała jakoś normalnie. Odwróciła wzrok od Gryfonki i jeszcze kilka poprawek i Nancy wyglądała zabójczo.
No to teraz trzeba poczekać aż Kat wróci z tym kotem. Aż tu nagle coś czarnego wskoczyło na jej kolana.
- O, Avada tu jesteś -mruknęła do kota i pogłaskała go po głowie. - Katniss, on tutaj już jest! - Krzyknęła do dziewczyny po czym upiła łyk swojego drinka i czekała aż Kat wróci.
Powrót do góry Go down


Katniss Johnson
Katniss Johnson

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : ścigająca
Galeony : 1304
  Liczba postów : 545
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7393-katniss-johnson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7406-tutaj-katniss-johnson-zostaw-wiadomosc
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7405-katniss-johnson
Pub Ognisty Krab QzgSDG8




Gracz




Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab EmptyPon Lut 17 2014, 22:01;

Niestety, dziewczyna nie słyszała krzyku koleżanki i nadal szwędała się pod stołami innych ludzi. Wstając spod jednego, uderzyła głową w stół, wylewając trochę trunku na obrus. -Bardzo przepraszam- pisnęła, nie patrząc na ludzi, którym przeszkodziła w rozmowie- nie chcialam. Ja... -dopiero teraz dostrzegła, że jedną z tych osób był chłopak, dość przystojny. Jeszcze raz przeprosiła i szybko wróciła do stołu, cała zarumieniona.
-Zabij mnie. -Usiadła przy stole. -Zabij. Jestem chodzącą porażką. Nigdy więcej..
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub Ognisty Krab QzgSDG8








Pub Ognisty Krab Empty


PisaniePub Ognisty Krab Empty Re: Pub Ognisty Krab  Pub Ognisty Krab Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub Ognisty Krab

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub Ognisty Krab JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
lynwood
-