Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyCzw Lis 14 2013, 16:53;

First topic message reminder :

Mieszkanie Anthonego Robertsa



Salon +Kuchnia
Wchodzisz do mieszkania Anthonego i pierwsze co widzisz to średniej wielkości salon. Znajduje się tam wygodna sofa, na której zwykle można znaleźć pewne części jego garderoby. Jedna ze ścian zapełniona jest książkami i gdzieniegdzie nawet osobistymi rzeczami chłopaka. Na podłodze leży dywan, którego zwykle tam nie ma, bo kto by to sprzątał. To znajdowało się po lewej stronie. Po prawej zastaniemy kuchnię, której głównym centrum jest drewniany stół. Na nim zwykle możemy zobaczyć stosy książek i innych papierów. Kuchnia posiada zlew, półki na naczynia, które wiszą na ścianach oraz lodówkę, w której nie znajdziesz niczego oprócz zgrzewki piwa. Chłopak nie potrafi gotować, więc kuchnia to jedynie taki pic. Prowizoryczne szafki nie posiadają drzwi, za to wszystko to co znajduje się w nich zasłonięte jest przez czarne zasłonki.

Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Industrial2-720x330
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 95138610848553373_p4n6CCxy_c1


Sypialnia
Za czarnymi rozsuwanymi drzwiami znajduje się sypialnia Anthonego. Jest ona w surowym stanie. Na ścianach nie widać żadnych obrazów czy innego tego typu rzeczy. Nie jest to nic specjalnego, w końcu liczy się wygoda. Na środku pokoju leży dosyć pokaźnych rozmiarów łóżko. Po prawej stronie łóżka znajduje się czarna, średnich rozmiarów skrzynia, w której chłopak trzyma raczej same pierdoły niż coś potrzebnego. Na skrzyni postawiona jest lampka, bardzo często znajdą się na niej również książki. Nie zapominajmy o szafie! Prawie najważniejsze wyposażenie sypialni. Szafa...Zajmuje niemalże całą ścianę, naprzeciwko łóżka. Do drzwi zostały przylepione lustra, które zajmują całą ich powierzchnię.

Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 2806_02


Łazienka
Jest to niewielkie pomieszczenie, zaledwie 5x2 m. Jednak, znajduje się tam wszystko to, co jest potrzebne do szczęścia chłopakowi. Wanna, umywalka, toaleta i ciepła woda. Okno, które zajmuje całą ścianę zawsze jest zasłonięte przez roletę. Na jednej ze ścian znajduje się półka, na której znajduje się wszystko co jest potrzebne.

Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 0_4ebb22849f41f81d11b09e72bda5ae1ae0aaa1ce
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyNie Sty 25 2015, 18:43;

- Jest ze mną bardzo źle. - powiedziała, spuszczając z niego wzrok. - Ale skoro jestem już taka popaprana, to przy okazji zepsuję się jeszcze bardziej.
Zmarszczyła czoło. Myśli w jej głowie pulsowały nie dając spokoju, ani chwili wytchnienia. Usiadł obok niej, a ona przez chwilę milczała, jakby szukając dobrej odpowiedzi. Dlaczego tu przyszła? Bo jej się nudziło, bo nie miała znajomych, gdyż większą liczbę jej towarzystwa stanowili wrogowie, bo była ciekawa jak zareaguje ten typ na jej widok. Miała wiele powodów, ale nie widziała sensu, żeby o tym głośno mówić. Ona...Po prostu nie myślała. Przylazła tu, sama nie wiedząc czemu, więc dlaczego teraz siedziała i zastanawiała się nad tym co tu do cholery jasnej robi?
- W razie czego trafię. - wymamrotała. - W biegu zapewne walnęłabym w drzwi, bo zasunąłeś je.
Po chwili przewróciła oczami. Przecież dobrze wiedział.
- Wiesz! - powiedziała niemal oskarżycielsko. - Zamykasz te drzwi, zdejmujesz mi kurtkę. Robisz to specjalnie. Świetnie się bawisz, prawda? - jej oczy ciskały piorunami.
Westchnęła, po czym odebrała papierosa, nie bacząc na konsekwencje jakie mogłyby ją spotkać? Wsunęła go sobie do ust i zaciągnęła się. Oddała go właścicielowi i niemal natychmiast wypuściła dym z ust. Spojrzała na niego mrużąc oczy. Dobrze wiedziała o czym mówi.
- Jakoś? - zrobiła udawaną minę zdezorientowanej. - Pościelić ci łóżeczko, czy pozmywać naczynia? - odparła niewinnie, wzruszając ramionami. - Takie podziękowania wystarczą?Uśmiechnęła się kpiąco. Naprawdę miała tak mieszane uczucia. Wiedziała, że powinna być teraz gdzieś daleko, ale coś nią kierowało i kazało jej siedzieć w tym miejscu w którym się znajdowała. Nie ruszać się nawet o centymetr po prostu. Ciekawe czy była bardziej zdezorientowana niż Roberts?
Ach, co za wieczór, pierwszy raz od dawna Grace mogła się wyłączyć, a kiedy to zrobiła nieświadomie przyszła do mieszkania Tony'ego.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyNie Sty 25 2015, 19:04;

-Nie wiem czy możesz zepsuć się bardziej.-Powiedział spokojnie.-Nie ma czego nawet ratować... Więc tak, to jest właśnie Twój koniec.-Mruknął.
Był jej wrogiem. A przynajmniej do pewnego czasu. Dlaczego to musiało się zmienić? Dlaczego teraz musieli się nad tym wszystkim zastanawiać? Gdyby wtedy do niej nie podszedł, nie uratował jej kościstego dupska, to zapewne nie siedzieliby tutaj, nie rozmawiali... Tylko rzucaliby w siebie gównem a może nawet czymś gorszym. Tylko dlatego, że po prostu się nie trwali. A ta ich mała sprzeczność, bardziej go bawiła... Choć kto wie, już wtedy na jej widok poziom irytacji wzrastał...
Ciekawość... Ciekawość będzie ich zgubą.
-I?-Uniósł brwi.-Nie potrafisz sobie poradzić z jedną zasuwką?-Prychnął i wywrócił oczyma, jakby to było nazbyt banalne, nawet jak na nią. Liczył na jakąś kreatywność z jej strony. Lepiej aby go nie zawiodła, bo się nieźle wkurzy.
Przyglądał się jej, a poza spokojem na jego twarzy, nie było niczego widać. Naprawdę... Nawet nie wiedziała, jak bardzo się wkopała unosząc ton głosu. Wiedziała, że na moment straciła kontrolę? Maska obojętności spadła i rozbiła się, pozostawiając ją niemalże nagą. Tylko jeszcze o tym nie wiedziała, co chyba było najlepszą częścią tej chorej gry.
Kiedy przechwyciła jego papierosa, automatycznie się do niej przysunął. Nie wiesz z jakim dokładnie zamiarem. Może był wkurzony, bo zabrała mu fajkę? Może chciał zobaczyć, jak zareaguje? Kto to wie. Po co się nad tym zastanawiać. Zgasił papierosa, jakby dłużej już nie chciał się nim delektować. Zepsuła jego cały urok, przykre. Podniósł swoje spojrzenie i utkwił go w jej.-Dlaczego to przykuło Twoją uwagę? Czemu akurat na to zwróciłaś uwagę? Nie mów, że czujesz się niepewnie.-Powiedział spokojnie. Jego klatka uniosła się troszkę wyżej niż poprzednio, jakby powietrze, które nabierał do płuc było niewystarczające. I w tej właśnie chwili powinna sobie uświadomić, że całkowicie ją miał... -Powiedz to. Powiedz to głośno Grace.- Powiedział szeptem, tuż nad jej twarzą. Zmrużył lekko powieki.
Oparł się bokiem o kanapę i uśmiechnął się pod nosem, troszkę kpiąco.-Stać Cię na coś więcej.-Powiedział.-Nie mów, że nie wymyślisz czegoś innego.-Oczekiwał, przyglądał się... Po prostu obserwował. Co zrobi, co powie... Czy wykona jakikolwiek ruch.
Jakby chciał zajrzeć głęboko w jej myśli, w jej wnętrze. Dowiedzieć się wszystkiego a potem odejść, bo jego robota była już skończona...
On czuł się wyśmienicie. Niemalże w swoim żywiole. Nawet nie wyobrażała sobie, jak wiele rozrywki mu dostarczała. On nie lubił siedzieć w miejscu.
Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyNie Sty 25 2015, 19:24;

- To przykre, że skończę żywot w twoim mieszkaniu. - westchnęła z żalem.
Sama nie wiedziała. Cholera, ona w tej chwili nie wiedziała nic! Zupełnie! Była jak małe dziecko zagubione we własnych malusieńkim świecie. Nie była niczego pewna, a ta jej pewność siebie zgubiła się gdzieś po drodze i Grace niemalże czuła jak ją opuszcza. Tak, nie była zadowolona, że skończy akurat tutaj, no ale cóż, najwidoczniej los tak chciał. Czasami...Czasami dziewczyna żałowała, że uratował jej dupę. Może gdyby nie to leżałaby do dziś w szpitalu, albo miałaby jakiś uraz, lub co gorsza w ogóle by zdechła wtedy na tej trawie. Czy przez to, że ją uratował, czuła jakąś wielką wdzięczność? Sama nie wiedziała. Znowu. Znowu czegoś nie wiedziała, nie była pewna. To ją przytłaczało. Ten wielki brak wiedzy kiedy znajdowała się obok niego. Może gdyby nie to dalej chciałaby go zabić. Oczywiście teraz też chce, ale to norma.
- Poradziłabym. - prychnęła. - Umiem otworzyć drzwi, bez żadnych trwałych uszkodzeń. Nie podobały jej się pytania Robertsa. Sprawiały, że nie raz nie wiedziała co powiedzieć, a to było źle. Ona ZAWSZE była pewna siebie, a teraz...Teraz co!? Nie zdawała sobie sprawę, że się zdradziła. Nie zdawała sobie sprawę, że jej emocje po prostu wylatują z niej, a on to widzi.
Ha, chora satysfakcja? Ciekawe, czy Grace w pewnym momencie zorientuje się, że jest coś bardziej nie tak niż zwykle. W końcu nie chciała być jedną z tych wielu idiotek.
- Nie wiem!Ja... - warknęła zirytowana, czując jak jej serce głośno łomocze. Czuła nieświadomy lęk, albo strach pomieszany z podekscytowaniem? Chyba naprawdę ześwirowała. - Ach, no wiesz, nie czuję się pewnie gdy jesteś nade mną.
Spokojnie, Grace, to tylko Tony...JAK MA BYĆ SPOKOJNA?!
- Nadal to robisz. - wymamrotała. - Jezu!
Uniosła ręce w geście kapitulacji. Cholerny typ! Gdy wspomniał o jej pomyśle, uniosła brew.
Jej serce nadal nieprzyjemnie łomotało.
- Może i stać. - odparła, odchylając głowę. Patrzała w sufit, nie chciała by spojrzenie powędrowało w jego stronę. I tak za dużo wiedział, widział. - Wymyśliłabym coś lepszego, ale nie wiem czy mi się chce.
Ona też wiedziała, że się świetnie bawił. Grace czuła się jak w pułapce, ale nie chciała okazać się tchórzem. Przygryzła wargę, kompletnie tracąc panowanie nad mimiką twarzy.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyNie Sty 25 2015, 20:16;

-Nie jest tak źle! Czego Ci tu brakuje?-Uniósł wysoko brwi, jakby nieco urażony tym, że miała takie marne zdanie na temat jego mieszkania. To raczej on powinien sobie współczuć iż będzie miał jej trupa w szafie. To zapewne nie pierwszy ani nie ostatni, w końcu od czegoś trzeba zacząć, nie?
Grace... Niepewna? Zagubiona? Anthony, co z ciebie za człowiek iż robisz to dziewczynie specjalnie. Czerpanie radości z tego, jak mogła się przez niego czuć przypominało sadystyczną zabawę. Praktykowaną przez niego od lat. Jakby to siedziało w jego genach, a ta myśl całkowicie mu się nie podobała. Uczucie obrzydzenia i pogardy czuł jedynie wobec własnego ojca, nikt jeszcze nie dosięgnął miejsca, gdzie go sobie posadził... Nigdy nie wyobrażał sobie, że mu dorówna. A jednak, prawdopodobnie dawno go przerósł. Ale czy wobec siebie czuł obrzydzenie? Nie wiedział. Niepewność i niewiedza Adrienne zawsze go bawiła, czego nawet nie ukrywał. Jednak ona była kompletnym przeciwieństwem Blake. Dosłownie. Różniły się nie tylko wyglądem ale i charakterem. Co mu w ogóle odpierdala? Czemu się nie powstrzymuje, czemu dalej to ciągnie.
Nie radzisz sobie z nim, to po prostu się w to nie pakuj, prosta piłka, prawda? Sama tu przyszła, sama tego chciała! Wciąż miała swoje zdanie, wciąż mogła wyjść... Jednak czy pozwoliłby jej na to? Nie zatrzymałby jej?
Gwałtownie wstał... Musiał ochłonąć, musiał się odsunąć. Przecież ona tu zaraz zejdzie! Widział, w spojrzeniu, które przed nim uciekało. Kurwa, kurwa, kurwa... Przeczesał palcami włosy i przeszedł się po piwo do lodówki. Chwycił dwie butelki. Czy druga była dla niej? A może chciał zapomnieć, ochłodzić się... Spojrzał na nią, wciąż niepewnie tam siedzącą. I nie chciał stracić tego widoku, chciał aby tu trwał... Doprowadzając go do białej gorączki.
Wiedział co robił, nie przestał. Czym w takim razie był?
Ponownie usiadł obok niej, dotykając swoim kolanem jej. Zrobił to przypadkiem? Możliwe. Choć wątpliwe. Piwa odstawił na bok i ponownie utkwił w niej swoje spojrzenie. Intensywniejsze? Może coś się za nim kryło? Spójrz mu do cholery w oczy!
Jego wzrok rejestrował wszystko, już tutaj mógł wyczuć jej przyspieszone picie serca. Uśmiechnął się pod nosem. Jak drapieżnik, który wychwycił słabość zwierzyny. -Spójrz na mnie.-Powiedział oschle. A kiedy tego nie zrobiła, dwoma palcami nakierował jej podbródek w swoją stronę.
-Czemu czujesz się niepewnie. -Patrzył na nią. Lęk? Strach? Nie, tylko nie to. On się tym karmi, pragnie tego... On... Uścisk na jej podbródku nie zelżał, nie odsunął się, nie zrobił niczego. Pławił się w tym, co widział w jej oczach. Już nie tak zimnych i stalowych. -W takim razie spraw, abyś to Ty była NADE mną.-Mruknął.
-Robię CO.-Warknął... Jakby to, że nie chciała tego powiedzieć, niezmiernie go frustrowało.
Wiedział co robił, z pełną premedytacją... Jednak wciąż chciał to usłyszeć. Szczególnie z jej ust. Czy to będzie oznaczało jego wygraną? Halo! On już dawno to wygrał.
-Chcesz... Inaczej nie byłoby zabawy, prawda?-Mruknął cicho.. -Bo o to w tym chodzi.-Zmrużył bardziej powieki.
Odejdź od niej, zejdź jej z drogi. Otwórz drzwi i wyproś....
Zostań, zachowaj, przetrzymaj, czerp jak najwięcej z tego co masz.
Wybrał opcję numer dwa.
Uśmiechnął się. Podała mu wszystko na tacy. Całą siebie. A on, uśmiechał się jak psychopata, zadowolony z gry, która szła po jego myśli. Ale kto powiedział, że nie może natrafić na problemy? Niech ona będzie przeszkodą, która pozwoli aby wysilił się bardziej.
Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyNie Sty 25 2015, 20:35;

- Wolałabym umrzeć w miejscu, gdzie ludzie będą chcieli mnie pochować w jakimś uroczym miejscu, a nie wrzucić zwłoki do szafy. - powiedziała, nadal nie odrywając wzroku od sufitu.
Dlaczego wydawał się być taki interesujący, biały? Cholera, przecież ona dobrze wiedziała czemu.
Bała się na niego spojrzeć, bo wiedziała, że zabraknie jej języka w gębie a to będzie najgorsza opcja z możliwych. Nie wiedziała co nią kierują, jakaś pieprzona siła losu, która postanowiła się zabawić i pośmiać się z Grace? A ta biedna traci swą pewność przez tego tu człowieka, wiedzącego że ma nad wszystkim kontrolę. Oczywiście w przeciwieństwie do niej. Nadal coś nieziemskiego trzymało ją tutaj, na tej sofie, jakby była przykuta żelaznymi łańcuchami. A nie była.
Mimo wszystko Blake starała się ogarnąć, modliła się by wrócił jej silny charakter, który wraz z przyjściem tu gdzieś się ulotnił. Czuła się...Jak jakiś wrak, duch. Anthony podniósł się, a Grace powędrowała za nim wzrokiem, odprowadziła go aż do lodówki, a gdy z powrotem się odwrócił ta znów spojrzała w inną stronę. Cholera, z nią musi być coś na pewno nie tak. Ześwirowała. Kompletnie.
Poczuła jak jej kolano styka się z jego. Wstrzymała nieświadomie oddech, a po chwili wypuściła go z ust. Nie daj się, Grace. Nie daj!
Ale przecież już się dała...Mimo, że jej świadomość walczyła o jakąś resztkę godności. Chciała pokazać, że jest silna i nie taka jak inne laski. No bo kurde nie była!
Gdy kazał jej by spojrzała w jego stronę nie posłuchała. Dlaczego? No bo się bała! Cały czas się bała, że nie będzie wiedziała co mówić, co zrobić a to mu sprawi przyjemność. A ona nie chciała dawać mu tej chorej satysfakcji. To była gra, a ona była w niej pionkiem. Czy na straconej pozycji? podbródek. Grace strąciła jego rękę. - No to! To właśnie robisz! Bawisz się, cholerny...
No i właśnie w tym momencie zabrakło jej słów. Zacisnęła wargi, nie mogąc wydusić słowa.
Jej serce biło szybko, ale nie spuszczała z niego wzroku. Nie zrobi tego teraz, bo w ten sposób pokazałaby, że jest słaba.
- Mamy chyba różne pojęcia słowa zabawa. - powiedziała i odetchnęła cicho. - O co chodzi? - teraz ona zaczęła zadawać pytania. - Jak na razie bawisz sie tylko ty.
Wstrzymała znowu oddech.
Spokojnie.Grace.Do.Cholery.Jasnej.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyNie Sty 25 2015, 22:12;

-Bardzo ładnie wyglądałabyś w mojej szafie. Idealny dodatek. Poza tym, miałabyś tam dużo miejsca. Niczego by Ci nie zabrakło.-Uśmiechnął się szeroko, jakby to było coś naprawdę zabawnego. Miał specyficzne poczucie humoru, ale to już chyba wiesz, prawda?
Nie powinna się go bać. Miała być tą, która stawi czoła temu co miał do zaoferowania. Nikt nie był wstanie przetrwać tego, kim był? Czym się stał? Czy skazany jest na to, aby ciągle żyć tak jak teraz? Nigdy mu to nie przeszkadzało... Jednak myśl, że nic nie mogłoby się zmienić jest dosyć... Irytująca... A on ma ochotę krzyczeć i walić w ścianę. Bo nikt nie widzi tego, jak to jest naprawdę. Nikt nie chce widzieć.
Los? Nie zwalaj tego na los. To było tylko i wyłącznie jej wina. Czy trzymał ją tutaj siłą? Czy użył czegokolwiek aby przytrzymać ją tutaj siłą? Nie. Więc czy to nie sama Grace śmieje się sobie w twarz?
Mimo tego, że czuła się niepewnie a on powoli, niemalże boleśnie przejmował nad nią kontrolę,  Blake jeszcze się trzymała. Pozostałości po murze, który wybudowała również zostały. Jej opór, świadomość tego, że wpadła jak śliwka w kompot a jednocześnie uporczywa walka z tym sprawiała, że już była inna. A im bardziej starała się walczyć, tym on bardziej chciał aby wyszło na jego. Bo gdy nie ma przeszkód, nawet nie chce się próbować.
Zmarszczył lekko brwi. Strącenie jego dłoni, to spojrzenie, przepełnione jednocześnie lękiem, dozą rezygnacji ale i palącą siłą. To go właśnie nakręcało. Bardziej i bardziej. Kolejny raz chwycił jej podbródek, przyciągając go do siebie. Jakby chciał, aby znalazła się znacznie bliżej.-Cholerny, co...-Mruknął, niebezpiecznie blisko jej warg.
Znajdź w sobie tę siłę, z jaką tu weszłaś Blake.
Cholera. To było odurzające. Czuł, widział... Wszystko ze zdwojoną siłą. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że męczy nie tylko siebie ale i ją... Jednak się nie podda. Widok jej zaciśniętych warg, tak bardzo proszących się o upomnienie aby tego nie robiła.
-W takim razie pokaż mi... Czym według Ciebie jest "zabawa"-Powiedział, spoglądając w jej oczy. Teraz nie miała jak się ruszyć, powiedzmy, że tym razem zmusił ją aby na niego spojrzała. Ten jeden, jedyny raz..
Chciał aby mu pokazała? Musieli wejść do gry obydwoje, aby cokolwiek z tego wyszło. Miała rację, na razie bawił się tylko on... Choć czyżby?
Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyNie Sty 25 2015, 23:13;

Ach, ależ ona sie go nie bała! Ona sie bała własnej reakcji, swoich myśli...siebie. Dziewczyna zmarszczyla czoło czując przemijający lek, a narastająca irytację. Cholera, kimże on jest, żeby Grace traciła kontrole?!
Ona w ogóle nie powinna jej tracić.
- Taa, dzięki za ofertę, jednak nadal wole być pochowana na jakiejś łące czy coś. - parsknęła ironicznie.
Blake walczyła, nie chciała być słaba i nie zamierzała przegrywać. Ona jest swoją siłą i chyba wie jak ja wykorzystać. Przynajmniej wiedziała, zanim tu weszła. Może to był błąd, ze tu przyszła a może nie. Tak właściwie to juz nie ważne. Stało sie. Siedzi tu, teraz, w salonie Robertsa czując niepewność która rzadko kiedy sie u niej pojawiała. Westchnęła cicho. Prowadziła dwie walki: pierwsza była z Anthony'm, a druga ze sama sobą.
- Dupek. - warknela, a jej głowa znów skierowała sie w jego stronę.
Spojrzała mu w oczy, tak naprawdę pierwszy raz od kiedy przekroczyła próg tego domu. Centymetry dzieliły ich twarze. Grace wstrzymała oddech i zmrużyła oczy. Próbowała wyrwać sie z jego uścisku, lecz twardo ja trzymał. Miała ochotę go walnąc.
- Wiesz zabawa jest zazwyczaj wtedy gdy obie strony maja fun. - powiedziała, unosząc brew.
Byli blisko siebie, zbyt blisko.
- Zreszta co ja wiem o zabawie, co? - parsknęła. - Pewnie Ty wiesz o tym więcej.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyPon Sty 26 2015, 10:33;

Ach, a to wielka szkoda, prawdopodobnie powinna!
Jednak skoro wywierał na niej takowy wpływ, potrafił sprawić, że w jednej chwili czuła się w jego towarzystwie niepewnie i sama nie wiedziała dokładnie co się dzieje, chyba nawet nie trzeba zadawać tego pytania. To było pewne. W końcu, to wszystko jego wina. On jest źródłem całego zła.
Kim był? Zależy, kim był dla niej.
-Chcesz być taka, jak wszyscy inni? Po co?-Spytał. A to pytanie dotyczyło nie tylko tego cholernego pochówku. Ale wszystkiego.
Anthony zawsze podążał ścieżkami, które sam sobie wytyczył a może nawet i zbudował. Nie lubił kiedy ktoś narzucał mu swoje zdanie, kiedy myślał, że bez problemu podąży za nim i za jego racjami. Sam nie chciał, aby ktoś szedł w kierunku, w którym on sam zmierza. Bo nawet nie wie, co jest na końcu. Nie chciał wiedzieć. Ta nutka tajemnicy powodowała, że stawało się to ciekawsze...
Skoro tak nie chciał, aby ktoś za nim szedł... Nigdy nikomu nie narzucał swojej woli... To co właśnie w tym momencie robił?
Uśmiechnął się do niej, jakby to określenie było raczej pochwałą a nie obelgą. Ten wygląd do niej nie pasował. Doprowadził ją do takiego stanu i co teraz? Nie podobało mu się?! Oczywiście, że mu się podobało! Cholernie! Jednak za bardzo mu to ułatwiała... I co jeszcze Roberts... Może jesteś na nią za to zły?! Może...
-Nazywano mnie różnie. Nie jesteś pierwsza ani nie ostatnia.-Powiedział spokojnie i odsunął się od niej. Wypuszczając ją, jak dziecko, które znudziło się swoją zabawką. I taką też miał minę. Lekko znudzoną a jednak taką, w której coś jakby mu nie pasowała. Ona? On? Cholera.
Oparł się wygodnie o kanapę i odpalił drugiego dzisiaj papierosa. Przyglądał się jej profilowi, jakby się nad czymś zastanawiał.
-W takim razie... Baw się razem ze mną. Pokaż mi... Jak TY się bawisz.-Powiedział i nachylił się nad nią. Zachowując ten dziwny dystans a jednak wciąż będąc blisko. Ton jego głosu, troszkę nazbyt stanowczy, przypominał jakby prośbę. Czy to możliwe? Tak.
Zlekceważył jej słowa.
-Chcę.. Abyś to Ty rozpoczęła. Zrobiła... Cokolwiek.-Powiedział wolno, jakby nad każdym słowem zastanawiając się lub walcząc... O co?
Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyPon Sty 26 2015, 14:52;

To było dla niej coś nowego. Zawsze była obojętna, miała kamienny wyraz twarzy, niemal znudzony.
A teraz? Jej serce waliło jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi, ale starała się pozbierać swoją godność i zebrać ją do kupy.
- Widzę, że bardzo ci zależy, abym znalazła się w twojej szafie. - powiedziała sarkastycznie. - Poza tym nie chcę, mam swoje zdanie i nie zamierzam się nikim kierować.
Grace zawsze szanowała opinię innych, nigdy nie starała się naciągnąć kogoś na swoją stronę. Tolerowała odmienne zdanie mimo, że czasem uważała, iż ma rację. Nie cierpiała ludzi, którzy za kimś papugowali, nie mieli własnego poglądu na taki czy inny temat. Było to irytujące, a Grace naprawdę szybko się denerwowała.
- Na pewno znajdę więcej określeń specjalnie dla ciebie. - mruknęła, stukając się palcem wskazującym w podbródek.
Opadła luźno na sofę. Agh, czy naprawdę tego chciała? Zmrużyła oczy, nie spuszczając morderczego wzroku z Tony'ego. Zastanawiała się w co on się z nią bawi? Czy koniecznie jest na straconej pozycji? Bo jeśli nie, to będzie walczyła, żeby wygrać. Poza tym ona też chce się pobawić. Nieważne czy to gra słów, czy przejście do czynów. Czego on właściwie chciał? Żeby mu uległa? A może walczyła, pokazała się z innej strony, że nie jest typową dziewczynką, hm? Nie była niczego pewna, aczkolwiek od samego początku wiedziała, że nie da mu się tak łatwo.
Chciała już jakoś odpyskować na jego pytanie, lecz zanim zdążyła w ogóle otworzyć usta, Anthony znów się nad nią pochylił. Grace wstrzymała oddech, jakby nie chciała wypuścić z siebie ostatnich resztek pewności siebie. Po chwili uśmiechnęła się jednym kącikiem ust, nie spuszczając wzroku z twarzy chłopaka.
- Kochanie, Ty nie chcesz się ze mną bawić. - wymruczała, po czym poklepała go po policzku. Zabrała rękę i położyła ją sobie na brzuchu, czekając na reakcję chłopaka.
Dla niej zabawa się dopiero zaczęła, chociaż kto wie...
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyPon Sty 26 2015, 15:13;

Mówił, że lubił wzbudzać w innych emocje? Tak? To się powtórzy. Chciał wiedzieć, że jednak to potrafi... Jakby coś znaczył. Cokolwiek. Nienawiść, miłość, odrazę, empatię. Było mu wszystko jedno.
A pokazanie jej, że przy nim nie warto udawać, zrzucić ten cały kamuflaż również było jego celem. Bo naprawdę nie warto, Anthony już dawno wiedział. Jeszcze przed tobą.
-Niekoniecznie w szafie, ale skoro nalegasz.-Uśmiechnął się, jakby to jego wyobraźnia zaczęła działać i wyobrażać to sobie. Już jako dziecko miał wybujałą wyobraźnię, a co dopiero teraz?!
Zmarszczył lekko brwi, jakby się nad czymś zastanawiał. Zapewne nad niczym konkretnym... Choć kto wie, może stać go na filozoficzne przemyślenia, niekoniecznie dotyczące jego osoby. Czy można uwolnić się całkowicie od zdania i opinii innych? Nie... Chyba, że jak on, unikniesz ludzi i zaszyjesz się w takiej dziurze jak ta. Lub całkowicie stracisz kontakt ze wszechświatem. Trudne, jednak wykonalne. Wszędzie napotkamy opinie, zdanie, które w pewien sposób i nas dotyczy. Już wiele razy spotkał się z tym, że jedynie słuchając, nawet nie biorąc czynnego udziału w sytuacji, wyrabiamy sobie zdanie na dany temat. Na podstawie tego, co usłyszeliśmy... I to się tak ciągnie, cholerny łańcuszek, które nie sposób jest od tak zatrzymać.
Szczerze tego nienawidził.
Bo ile razy gdy z kimś rozmawiamy słyszmy zdanie rozpoczynające się od "słyszałem"...
-Jestem gotowy i zniecierpliwiony. Dawaj.-Mruknął i utkwił w niej swoje spojrzenie. Czekając, co takiego wymyśli dziewczyna. Tak dla zabicia nudy i czasu... Musiał ochłonąć, bo jeszcze chwila i skończyłoby się to bardzo źle. Dla kogo? Dla niej? Dla niego? Może dla obydwojga.
Chwila, zaraz odpowie na każde jej pytanie. Czy tego chciała? Tak. Zdecydowanie. No spójrz na niego... Doprowadzanie go do białej gorączki to jej chyba ulubiona tortura. A on nie powie, że jest wobec tego całkowicie obojętny.
Uśmiechnął się w odpowiedzi na jej spojrzenie. Jakby to naprawdę było zabawne. Lekko przymrużone powieki, iskry w oczach, i ta chęć likwidacji jego osoby w wyrazie jej drobnej twarzy. W co się bawi? To już nie była zabawa dla nastolatków, tutaj chodziło o coś znacznie więcej. Stracona pozycja? Kochanie, nigdy na niej nie byłaś. Czas więc wykorzystać okazję, wejść mu pod skórę, doprowadzić go do granic możliwości i wytrzymałości. Czego chciał? Uległości? Nie. Chciał walki. Takiej dosłownej i w przenośni. Chciał, aby sprawiła, że zechce, że zacznie się starać... Bo teraz? To co robił, było niczym w porównaniu z tym co tak naprawdę mógł zrobić. To wszystko było cholernie zagmatwane, a on lubił się w tym babrać. Jakby robienie sobie na złość było czymś naprawdę fascynującym.
I o to chodziło! Błysk i delikatny uśmiech, który mu zaserwowała pozwolił aby i w nim coś zaczynało się poruszać. Uśmiechnął się szeroko.
-Skąd ta pewność?-Uniósł delikatnie brwi.-Gdybym nie chciał, czy mówiłbym to wszystko... Czy w ogóle wpuściłbym Cię do środka? Może od samego początku miałem taki zamiar. Może to było moim celem wraz z pojawieniem się Ciebie w progu moich drzwi... Może sama, przychodząc tutaj myślałaś o tym samym...-Mruknął. Palcem lewej dłoni przejechał po jej szyi, kreśląc znak, którego formy nawet on nie znał. Był to delikatny, niemalże niewyczuwalny dotyk... A może to jedynie gest, który wprawił powietrze w ruch muskał jej skórę?...
Podniósł na nią swoje spojrzenie i zaciągnął się z wolna papierosem. Sprawdzał ją? Kto wie...
Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyPon Sty 26 2015, 16:04;

Dziewczyna uniosła brew na wspomnienie o szafie.
- Wybacz, ale na razie nie spełnię twojego największego marzenia. - wymamrotała, a po sekundzie dodała: - Jeszcze nie dziś.
Uśmiechnęła się kpiąco. Ach, czuła się jakby na nowo odzyskiwała siły. Och, ale na jak długo? Chce to wykorzystać, póki ma ku temu okazję. Dawał jej wolną rękę? A więc był ciekawy co zrobi. A w jej głowie pojawiło się milion pomysłów i jak na krukonkę przystało, przez parę sekund w jej głowie kształtował się plan. Czy go wprowadzi w życie? Zobaczymy.
Na jego wzrok z którego nie mogła nic wyczytać, odpowiedziała twardym spojrzeniem. Czemu czuła, że ona trzyma teraz wszystko w garści? Może źle to odczuwała, ale miała to gdzieś. Mimo, że to on był nad nią, Grace miała wrażenie, że w jakimś procencie ma władzę. Tak, chciała wejść mu pod skórę, doprowadzić do białej gorączki, zdawała sobie również sprawę, że mogło to być niebezpieczne. Ale co tam. Ważne, że wywoła te emocje. Ale ona wszystko zrobi powoli...Aż dostanie szału.
- Myślałam. - wymruczała. Uniosła brwi powtarzając gest chłopaka. - Nie sądzisz, że jesteś za mały na takie gierki?
Gdy dotknął jej skóry, poczuła lekkie mrowienie w tym miejscu. Rozchyliła lekko usta, chyba nawet nieświadomie. Westchnęła cicho, niemal niesłyszalnie. Nie chciała, żeby zobaczyć, że to w ogóle wywarło u niej jakieś emocje.
- A może się myliłam. - dodała cicho, położyła obie dłonie na brzuchu, splatając je ze sobą i nie spuszczając z niego wzroku.
Lekko odepchnęła jego rękę, uśmiechając się przy tym.
Znowu, jej standardowym uśmieszkiem.
- No, no a kto Ci pozwolił? - zaśmiała się cicho, mówiąc o jego geście.
Tym razem ona uniosła dłoń i delikatnie, niemal nie dotykając jego skóry przejechała palcem wzdłuż jego torsu.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyPon Sty 26 2015, 17:21;

Zaśmiał się. Jakby jej słowa były dozą obietnicy z jej strony, bo naprawdę tak brzmiały.-Wiesz chyba, że TO nie jest moim największym marzeniem.-Spojrzał na nią, jakby i tym spojrzeniem chciał jej coś przekazać.
Tak, dawał jej wolną rękę. Mogła robić co tylko chciała. Mogła mówić co tylko jej ślina na język przyniesie. To wszystko dzięki jego dobroci a może zmęczeniu, które go nagle ogarnęło. Nieważne jak wiele swobody będzie miała, to on wciąż posiadał tę kontrolę i wyznaczał momenty kiedy mogła ją dostać. Proste? Proste.
Tylko od niej zależy jak ten fant wykorzysta, prawda? Lepiej aby zrobiła to jak najlepiej bo nie chce mu się długo czekać. I lepiej aby się nie znudził, wtedy robi się bardzo poirytowany. Czy denerwuje się szybko? Raczej nie daje tego po sobie poznać, jakby nawet jego gniewu ludzie nie byli godni.
Czemu się tak czuła? Bo jej na to pozwolił! Czy jeszcze to do niej nie dotarło?
Dużo gadała a mało robiła.
Zrób to. Doprowadź go do stanu, którego sam jeszcze nie zna.
Zaśmiał się. Jak na kogoś bardzo wkurzającego, potrafiła go rozbawić. Jeszcze nie wiedział czy to źle czy jednak dobrze.-Za mały? Dobrze... W takim razie wyjdź. Pokaż, że naprawdę tak myślisz.-Uniósł brwi do góry i przyjrzał jej się.
Widział. Wywarło. Radował się jak pojebany. Chora satysfakcja. Cały on.
-To co tutaj jeszcze robisz!-Uniósł lekko ton głosu, choć uśmiech nie schodził z jego warg.
Jego mina nagle stężała, jakby coś było nie tak. To nawet nie było wywołane jej gestem, który owszem, spodobał mu się. Był jedynie facetem.
-Ja nie potrzebuje pozwolenia Grace. Nie wiesz o tym?-Uniósł lekko brwi.
Przechwycił jej dłoń i przez moment trzymał ją w swoim uścisku, aby po chwili wstać. Dopiero wtedy puścił jej dłoń.
-Jestem zmęczony. Chodź.-Powiedział i zgasił papierosa. Wsunął dłonie do kieszeni spodni i ruszył w kierunku korytarza. Teraz mogła zobaczyć jego znikające plecy gdzieś w tej ciemnicy. Tak, miała iść za nim. Co ją czekało? Sam nie wiedział. Serio był zmęczony.
Po chwili po prosu rzucił się na swoje łóżko i tak został w tej pozycji.
Czy miała usiąść obok? Na ziemi? Jak to sobie wyobrażał? Miał to w poważaniu. Jej decyzja. W końcu miał tu gdzieś jakiś puf, na którym mogła usiąść... Jednak niech wie, że każdy jej ruch podlegać będzie jego ocenie. Zobaczymy co wybierze...
Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyPon Sty 26 2015, 17:58;

To wcale nie jest takie proste robić i mówić co chcesz, szczególnie gdy jesteś taką osobą jak Grace. Taką, która za wiele myśli, zamiast gadać, ona musiała zawsze wszystko przeanalizować, uważnie prześledzić...A teraz? Właśnie w tej chwili miała zrobić coś, czego normalnie by nie zrobiła. Z jednej strony potraktowała to jako wyzwanie, a z drugiej ostrzeżenie. Gdzieś głęboko w niej, jej podświadomość mówiła, że może sobie myśleć i robić co chce a i tak to Anthony będzie miał kontrolę. Nie pasowało to Grace, to nie było podobne do jej normalnego stylu życia.
Spojrzała na niego z rozbawieniem.
- Nie wyjdę. - parsknęła. - Wolę popatrzeć na twoje zmiany humoru.
Gdy wspomniał o pozwoleniu, dziewczyna znowu zmarszczyła czoło. Jakby zastanawiając się nad jego słowami. Ależ potrzebował! No, przynajmniej u niej.
- Chyba żartujesz. - wymamrotała. - Zdajesz sobie sprawę, że nie każda będzie ci pozwalała. A co jeśli któraś się zbuntuje przeciw tobie?
Przez jakąś krótką chwilę trzymał jej dłoń. W tym czasie wypuściła wolno powietrze z ust.
Chodź. - przedrzeźniała go w myślach. - Co ja?! Pies jestem!? Mimo wszystko podniosła się z kanapy i ruszyła w ślad za nim do sypialni. Grace się spodobał jej wystrój, ale przecież nie powie tego na głos. A gdzieżby. Zobaczyła, że chłopak opada na łóżka, więc ona nie zastanawiając się długo walnęła się obok z dziesięć centymetrów dalej. Najwyżej ją wywali, albo coś. Co się może stać?
Uniosła nogi i zaczęła machać nimi w powietrzu, znowu topiąc się we własnych myślach, a po chwili spojrzała na chłopaka.
- Zmęczony? Niby czym? - mruknęła. - Chyba umiesz bez trudu ustać na dwóch nogach, czy naprawdę tak szybko padasz?
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyPon Sty 26 2015, 18:22;

Co jest w tym trudnego? Chcesz czegoś, to robisz wszystko aby to zdobyć. Nie ma w tym żadnej filozofii. On nigdy nie posiadał zahamowań czy skrupułów. Cieszył się, jeżeli istniało coś czego bardzo pragnął. Trudno było go poruszyć czy zafascynować, musisz zrobić coś szczególnego aby utkwił w tobie swoje zaciekawione spojrzenie. Aby przyjrzał się twojej postaci... Tak kruchej i podatnej. Skoro miał władze i kontrole, czemu tego nie zaprzestał? W końcu mówił, że to nie jest dobry pomysł. Iż powinien spieprzać i odsunąć się od niej.
Jednak tak jak bardzo obawiał się ognia, tak cały czas z nim igrał.
Spraw aby to się zmieniło. Spraw, aby Anthony naprawdę stracił kontrolę i to abyś to Ty posiadała go w garści.
-Moje zmiany humoru? Gdybyś tylko widziała się w lustrze.-Mruknął.
Nie potrzebował. To ona była u NIEGO w domu, to ona korzystała z JEGO gościnności... To ona przyszła DO NIEGO a nie na odwrót. Więc nie, nie potrzebował pozwolenia. A może potrzebował? Cóż, niech sprawi, że będzie czuł się w potrzebie otrzymania go.
-Prawda jest taka, że gdyby któraś nie chciała, od razu by to zaznaczyła. Chyba, że jestem zbyt przytłaczający...-Wzruszył ramionami. Uśmiechnął się.-Poza tym, Ty chyba nie jesteś KAŻDA-Uniósł lekko brwi i spojrzał na dziewczynę.
Oczywiście, że za nim poszła. Nie pozostawił jej wyboru, prawda? Bo co robiłaby sama w jego salonie? Czytała książkę? Nie bądź śmieszna.
Tak, z całego mieszkania lubił właśnie to pomieszczenie. Sypialnia i łazienka... Jego dwa małe królestwa. Nie wszyscy mają ten zaszczyt i odwiedzają to miejsce, więc niech czuje się wyjątkowa, czy coś takiego.
Odwrócił się w jej kierunku i oparł się na łokciu, spoglądając na nią z góry, z lekkiego dystansu tych cholernych dziesięciu centymetrów. To był zły pomysł. Naprawdę fatalny Roberts. Jednak sama tutaj przyszła, sama usiadła na jego łóżku. Wolna wola? Tak. Co się może stać? Było wiele scenariuszy a każdy miał w sobie coś, co niemiłosiernie go frustrowało. Odgarnął kilka kosmyków jej włosów, jakby mu w czymś przeszkadzały. Zmarszczył mocno brwi.
-Czego chcesz Grace. Po co tutaj przyszłaś... Czemu leżysz tutaj.-Mruknął i cały czas się jej przyglądał. Odpowiedziała mu wcześniej, jednak on wciąż jej nie wierzył. A może nie ufał? Zastanawiał się... To były jego myśli, które nagle wyszły na światło dzienne. Zwykłe przemyślenia, na które nie musiała odpowiadać.
Patrzył... Przenikliwie, intensywnie, jakby próbował do czegoś dojść.
-Czy to przez to, co wtedy zrobiłem...-
Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyPon Sty 26 2015, 19:10;

To było dla niej coś nowego, bo nigdy o nic nie walczyła, nie miała ku temu powodów, a jeśli już chciała to było za późno. Czas był tym czego bała się najbardziej. Uciekał on, przelatywał przez palce, a ona ciągle się spóźniała zamiast lecieć razem z nim. Ciężko szło jej bycie na czas, ogarnięcie wszystkiego w porę.
No właśnie, niby powinien. Ale dlaczego tego nie zrobił? Porównanie z ogniem idealnie tu pasuje.
- Widziałam się i myślę, że wyglądam całkiem spoko. - powiedziała, gdy ten wspomniał o lustrze. Kącik jest ust lekko drgnął.
A wiesz co? Sprawi. Zaczęło ja to denerwować, to jego podejście, że może wszystko. Jeśli chodzi o nią to potrzebował przyzwolenia. Co z tego, że jest u niego? Ma swoje zdanie, pogląd, a według niej nie może wszystkiego ot tak nawet jeśli jest na swoim terytorium.
- To chyba oczywiste, że nie jestem jak każda. - warknęła poirytowana. - Nie jestem tą, która na twój widok od razu zrzuca majtki.
Och, ona by sobie poradziła. Znając życie połaziła by po mieszkaniu, pomyszkowała...Ale po co?
Wolała tu leżeć i ciągnąć tą dziwną rozmowę, myśląc nad tym jak sprawić by to ona miała władzę, chociaż na chwilkę. To by było coś, mogłaby pokazać swoją siłę i nie być tą, która jest pod czyjąś ręką. Ona naprawdę chciała coś zrobić.
Znowu ją dotknął, a ona tylko spojrzała na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Szczerze mówiąc to sama chciałabym wiedzieć. - powiedziała zupełnie szczerze, a to czy chłopak jej uwierzy czy nie to była jego sprawa. - Pewnie moja cicha, daleka podświadomość chcę ci się odwdzięczyć za uratowanie mojego seksownego tyłka. - mruknęła. - Ale jak sam wiesz, moja obecność to niezbyt dobre podziękowanie.
Zmrużyła oczy. Ten jeden jedyny raz, niech ona coś zrobi. Przygryzła wargę i położyła się na boku.
Wyciągnęła rękę w jego kierunku i musnęła delikatnie dłonią jego obojczyk, przejechała nią po ramieniu i skierowała ją na tors. Nadal zachowywała ten dziesięciocentymetrowy dystans. No. Oprócz jej dłoni. Boże, chciała, żeby to ona miała go w garści. Niby nic trudnego dla chcącego, nieprawdaż? Grace odgarnęła pasmo włosów za ucho, patrząc na niego z jakimś uśmiechem. Co z niego wyczyta, hm?
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyPon Sty 26 2015, 19:44;

Czemu nie walczyła? Życie to ciągła walka. Może mu powie, że wszystko dostawała na tacy? Przecież to takie nudne i monotonne... A im bardziej się o coś staramy, tym większa jest satysfakcja i radość z posiadania czegoś.
Dlatego on nie gonił czasu, nigdy się nie spieszył. Bo nigdy mu nie dorówna, nigdy go nie złapie. Bo tak żyło się znacznie łatwiej.
-Oczywiście. Piękna, bez skazy... Jednak chyba nie o tym jest w środku mówimy.-Powiedział i spojrzał na nią. Jakby tylko ona mogła zrozumieć o co mu chodzi.
Skoro tak bardzo ją to denerwuje, to dlaczego się na to zgadza? Czy ona tego nie widzi? Nie robił niczego, czego tak naprawdę nie chciała. Czy chociaż raz powiedziała, "nie, nie rób tego", "nie, nie zgadzam się"... Nigdy. A przynajmniej on tego nie usłyszał, bo jeżeli było to wypowiedziane jedynie w jej głowie to sory, ale nie czyta w myślach.
-Nie jest to moim celem. Myślisz, że taki właśnie jestem?-Spytał. W sumie, to miał w dupie to co ktoś o nim myślał. Najbardziej jednak wkurwiało go to, że oni święcie wierzą w to, że to naprawdę prawda... Czy ciekawe było to, że dziewczyna od razu zrzuci majtki? Nie. To wcale nie było ciekawe, mimo, że większość facetów właśnie tym się kieruje. Wtedy jest po prostu łatwo... Co to za zabawa?
Pomyszkowała? A co chciała znaleźć? W jego mieszkaniu nie było niczego, co nawet by go definiowało. Ale proszę, niech pomyszkuje, zajrzy w każdy kąt. Przy okazji może posprzątać bo dawno tego nie robił.
Oh, przecież on znał jej siłę. Wiedział, że nie była skoro do kontroli. Poza tym, tak naprawdę nie chciał jej kontrolować. Jedynie ją sprawdzał. A może sprawdzał siebie? Kto to wie...
Jednak skoro dzięki temu mógł u niej wywołać jakieś emocje, drażnić ją... To czemu nie?
Wierzył jej... Bo ta odpowiedz brzmiała bardziej wiarygodnie od wszystkich innych, jakie usłyszał.
-Nie chce Twoich podziękowań... Wdzięczności... Niczego.-Mruknął. Czemu tak bardzo tego nie chciał? Przecież to nic wielkiego... Zwykła podzięka za pomoc. Nie. Dla niego to nie było TYLKO, to było AŻ. Nienawidził tego słowa... Nie chciał aby ktokolwiek mu dziękował, za cokolwiek. Bo nie zasłużył... Po prostu nie.
Patrzył na nią przez bardzo długi czas, aż do momentu kiedy nie sięgnęła do niego dłonią. Nie powinna tego robić... Cholera... Nie powinna. Automatycznie chwycił jej dłoń i lekko zacisnął swoje palce wokół jej. Przesunął ich dłonie za jej plecy, jakby chciał aby znalazły się jak najdalej niego, to prawda? Musiał przy tym zniwelować dystans. Nie mógł powiedzieć, że tego nie chciał. Przecież chciał! Kurwa! O czym on w ogóle myślał?
Jego klatka piersiowa uniosła się kilka razy szybciej niż powinna, jakby zapowiadając coś niebezpiecznego. Był pochylony nad nią, nie posiadał skrupułów. Potrafiłby wziąć to, czego chciał... I byłoby po sprawie. Jednak zanim ją pocałował...-Powiedz nie... A przestanę.-Powiedział i podniósł wzrok.-Powiedz, że nie chcesz... Przestanę.-Dodał cicho.
Pytanie brzmi, czy naprawdę by przestał? Nie dosięgnąłby jej warg, od których dzieliło go zaledwie kilka milimetrów?
Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyPon Sty 26 2015, 20:39;

Nie walczyła, ponieważ nie miała o co. Miała mamę i brata, którzy ją kochali i na odwrót, o ich miłość nie musiała walczyć, bo miała ją od kiedy się narodziła. Taty nie dała rady uratować, była zbyt młoda.
No więc o co mogłaby walczyć? Jedynie o chęć przetrwania, lub pokazania się światu, ale i w tym nie widziała sensu. Nie chciała sławy, czy rozpoznawalności. Nie miała pragnień, ani prawdziwych marzeń za którymi mogłaby podążać. Miała małe cele, ale nie musiała jakoś specjalnie się wysilać, żeby dostać to czego chciała.
Nie powiedziała "nie", przynajmniej nie na razie. Właściwie sama się nad tym zastanawiała, bo tak właściwie nigdy nie mówiła, że coś jej nie pasuje. Po prostu.
- Nie wiem. - wzruszyła ramionami. - A nie jesteś? - wymamrotała, chociaż nie liczyła na żadną odpowiedź.
Nie znała go dobrze, bo nie miała okazji, ani chęci tak naprawdę. Przez większość jej pobytu w Hogwarcie, albo chociażby od początku ich znajomości darzyła go nienawiścią. Po tym jak ją uratował wiele się nie zmieniło, tylko... Jakoś nienawidziła go mniej. Zaczęła w pewnym stopniu go rozumieć, chociaż i tak miała dziwne, skrajne uczucie względem niego. To wszystko było popaprane.
- To nie będę ci dziękować - oznajmiła, nie spuszczając z niego wzroku. - Za nic. - powtórzyła głucho jego słowa.
Skoro tak uważał i nie chciał podziękowań to nie. Grace nie zamierzała go namawiać czy coś w tym rodzaju. Jednak dobrze wiedziała, że zapamięta tamten dzień, czy on tego chce czy nie, bo jej żywot mógł skończyć się wtedy, ale przez niego, lub dzięki niemu jeszcze mogła żyć.
I to była sekunda, jak jej serce zaczęło szybko bić. Jej wzrok błąkał się po twarzy Tony'ego, a ona uśmiechnęła się lekko. Oczywiście, żeby chciała. Zniszczyć ten kilkocentymetrowy dystans... Och, ale ona nie pozwoli na to tak łatwo.
- Jak to jest kiedy się powstrzymujesz, co? - wymruczała, wolną rękę delikatnie wplatając na chwilę w jego włosy. Zmrużyła oczy, powoli cofając dłoń.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyPon Sty 26 2015, 21:21;

Zawsze jest o co walczyć. O własne zdanie, o swoje racje... O coś, w co święcie się wierzy. A może po prostu nie doszła do tego momentu w życiu, w którym musiałaby stawić temu czoła? Anthony całe swoje życie walczył, o to aby być tym kim jest teraz.
Bo jak wiele osób chciało na niego wpłynąć, wmówić coś, wykreować na swój sposób. Dlatego zawsze się coś znajdzie, nawet coś małego, z pozoru nieistotnego.
Kiedyś nie potrzeba było wiele aby miał to czego chciał. Zwykła, niewielka zachcianka, która się spełniała bez względu na wszystko. Nigdy tego nie doceniał, nigdy się nie starał i niczego nie czuł.. Przykre.
No właśnie... Więc skoro niczego takie nie zarejestrował? To jak inaczej miałby się zachowywać? Więc to nie była jego wina... Tylko jej. Skoro coś jej nie pasowała, niech z góry to zaznacza...
-Przecież to nawet Cię nie obchodzi. Nie musimy więc w to wnikać.-Powiedział spokojnie, lekko mrużąc powieki.
Bo taka była prawda. Wcale nie obchodziło ją to, kim tak naprawdę był. Przecież do niedawna był obiektem jej nienawiści. Teraz? Facetem, który uratował jej życie. Jednak czy to do czego zobowiązywało? Nigdy w życiu. Mogli dalej żyć swoim życiem, zapomnieć... Jednak żadne tego nie zrobiło.
A ludzie tak naprawdę nie chcą cię znać. Mają jedynie wyobrażenie, którego uporczywie się trzymają. Protestował? Nie. Bo szczerze nie robiło to na nim wrażenia. Niech mówią i myślą co chcą, co go to?
On również to zapamięta. Zawsze będzie. Jak wiele innych rzeczy, które zrobił do tego czasu. Żałował? Może tego, że się wychylił. Pokazał się a teraz na głowie miał jej osobę. W swoim łóżku... Tak boleśnie blisko niego. Porąbane? To mało powiedziane. Ale czego spodziewasz się po psycholu socjopacie.
Był poważny? Może. Jego szczęka na moment się zacisnęła, jakby się przed czymś powstrzymywał. Jego dłoń mocno zacisnęła się na jej dłoni, którą wciąż trzymał za jej plecami.
-Nie przeginaj.-Warknął... Był mocno poirytowany... Wiedziała? Cicho odetchnął.-Kto powiedział, że masz przestać?-Spytał kiedy jej dłoń powoli zaczynała się cofać.
Była niemożliwa! Obydwoje wiedzieli czego chcą, a jednak prowadzili tę komiczną zabawę. Chciało mu się śmiać...
Nie odsunął się, wciąż wisiał nad nią, czekając. Ona zrobi ruch? Czy to jednak ponownie jego kolej... Kto to wie.
Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyWto Sty 27 2015, 14:44;

Może nadejdzie jeszcze czas w którym będzie miała o coś walczyć. Możliwe, że będzie chciała dosięgnąć coś co wcześniej było dla niej niedostępne, a teraz jest cień szansy, żeby to miała.
Wtedy na pewno walczyłaby o swoje.
Nie musimy to wnikać - to zdanie odbiło się jakby echem w jej głowie.
Zmarszczyła czoło, jakby przez chwilę zastanawiając się nad jego słowami. Nie może wiedzieć, że coś ją nie obchodzi? Może to właśnie ją interesuje. Nie powinien był tego z góry zakładać.
Żadne tego nie zrobiło. Grace nawet gdyby chciała to nie mogłaby o tym zapomnieć i żyć dalej. No bo cholera jasna, w końcu typ uratował jej życie. Nie można ot tak wymazać to z pamięci.
Czego się spodziewam? Chyba niczego, skoro G. nigdy nie miała z takimi do czynienia. Nowość.
Blake była dziwna, ale nie zamierzała się tym teraz przejmować. Jest jaka jest, tak życie zaczęło kształtować jej osobowość i tyle.
Grace poczuła jak dłoń Anthony'ego zacisnęła się mocniej na jej. Oddychała spokojnie, chociaż jej serce nadal szybko biło. Jedną rękę wciąż miała "uwięzioną". Zobaczyła jak jego szczęka się zaciska.
Była zadowolona? Tak, trochę. Wiedziała, że z jednej strony irytuje go tym zachowaniem co sprawiało jej jako taką satysfakcję. Ach, to takie normalne. Nie odpowiedziała, wbijając w niego ten swój nieodgadniony wzrok. Jej kącik ust wygiął się ku górze.
- Nie przeginam. - wymamrotała cicho. - Przecież jestem grzeczna.
Podparła się na łokciu, zmniejszając i tak już mały dystans. Grace mocniej wplotła dłoń w jego włosy i przyciągnęła tak, że dzieliły ich może trzy centymetry. Wciąż się uśmiechała, niemal wyzywająco?



Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyWto Sty 27 2015, 19:59;

Bo naprawdę nie musieli. Co im przyjdzie z tego, że teraz zacznie jak na tacy wywlekać to co jest z nim związane? Nigdy nie okazała zainteresowania tym, kim był. Sama tak powiedziała... Przez większość czasu pałała do niego czystą nienawiścią i nagle przyszło jej do głowy, że to może się zmienić? W jakim kierunku wtedy zmierzali... Czy to może on zwariował. A tak naprawdę Grace przedstawiała się w zupełnie innym świetle. Tylko on wykreował ją jako zimną, oschłą dziewczynę, która za nic ma to jak się nazywa, dopóki miała na kogo ponarzekać, komu wleźć pod skórę... Miał podstawy do myślenia tak... Choć czy naprawdę tak myślał? Przecież Anthony nigdy nie przystawał na tym, co ludzie mu pokazują... Zawsze kopie głębiej, z wiedzą lub bez wiedzy danego osobnika..
Tak, wiem o Tobie znacznie więcej Grace.
On potrafił zapomnieć... A nawet chciał zapomnieć. Tyle w temacie. Bo po co to dalej drążyć? Rozdrabniać?
Jak zabawa w kotka i myszkę. On robił jedno, ona robiła drugie... A gdy to ona zrobiła krok do przodu to on do tyłu, jakby robiąc jej na złość... Pokazując, że on też potrafi. Paranoja. Jedna. Wielka. Paranoja... Jak miał pozostać obojętny na dziewczynę, która leży w jego łóżku i prowadzi z nim grę, tak bardzo frustrującą, że miała coś w sobie pociągającego. I Anthony już dawno przestał myśleć i analizować.
-Pieprzyć to.-Mruknął i odetchnął, jakby spuszczał z ramion jakiś ciężar. Pocałował ją. Mocno, długo, nawet na moment się od niej nie odrywając. Nie chciał tej przerwy, nie widział powodu aby jeszcze miała między nimi istnieć. I tak poszli już daleko, czemu nie mieliby iść jeszcze dalej? Dłoń mocno trzymająca jej nadgarstek wypuściła go i znalazła się na jej plecach, przysuwając dziewczynę w jego kierunku.
Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptySro Sty 28 2015, 14:59;

Grace zawsze starała się wyglądać na oschłą i zimną. Nie raz ludzie przebijali się głębiej, co niezwykle ją irytowało. Pasowało jej to jaka była, a nienawidziła myśli, że ktoś mógłby zacząć gadać jakieś głupoty, że kogoś udaje itd.
Czy świadomość, że Anthony wiedział o niej więcej jakoś specjalnie na nią wpłynął?
Nigdy nie przykładała wagi do bliskiego kontaktu z ludźmi. Nigdy nie pozwalała się dotykać, czy przytulać. Więc co się teraz do cholery dzieje? Czy ona oszalała?
Pewnie tak, ale co z tego, skoro teraz przestała o takich rzeczach myśleć. Co będzie później to będzie i tak to wszystko, ich relacja jest dość popieprzona.
Oczywiście. Nie mogła znieść myśli, że mógł wiedzieć więcej niż powinien. Czuła  się jakby obdarł ją ze skóry i pozostawił tylko to co najokazalsze... Jednak w tej chwili nie mogła się na tym skupić, ponieważ jej myśli błądziły gdzieś daleko. Powinna to zatrzymać, tak podpowiadała jej podświadomość, ale nie mogła...Nie chciała. Nie teraz.
Gdy Grace poczuła, że jej ręka jest znów wolna, zarzuciła obie na jego szyję i oddała pocałunek jeszcze mocniej. Była zadowolona, uśmiechnęła się przez pocałunek. Jej serce biło szybko, a ona opadła płasko na łóżko, nadal przyciągając go do siebie.
Przycisnęła swoje ciało do jego. Ha, dziwiła się, że starczało jej powietrza, ale ani jej się śniło, żeby to przerwać. Jej mózg przestał normalne funkcjonować i powiedziałabym nawet, że przestała analizować to wszystko. Po prostu wyłączyła się i dała się ponieść.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptySob Sty 31 2015, 11:35;

Znał ją. Nawet jeżeli ona nie chciała tego wiedzieć... Nie zamierzał się tym chwalić, nie zamierzał jej tego wypominać. Nie zamierzał w ogóle do tego tematu dochodzić. Dlaczego? Czy jeżeli powie, że wolał aby ta wiedza pozostała jedynie w jej głowie aby bardziej doprowadzać ją do szału, była odpowiednia? Tak? To niech i tak zostanie.
Kontakt z ludźmi był istotny... A przynajmniej był istotny kiedyś dla niego. Później wszystko się spieprzyło i jego dusza towarzystwa wychodzi jedynie wtedy, kiedy jakaś okazja się nadarza. Jednak nadarza się kiedy przesiaduje w mieszkaniu całymi dniami? Lub kiedy znika na miesiące, nie wie gdzie, z kim, co i jak? Lubił swoje wyprawy a to, że czasem tracił świadomość(i nie, to nie tylko przez alkohol i inne tego typu rzeczy, naprawdę!) wcale mu nie przeszkadzała... Dziwne. Niektórzy chcą wiedzieć co robili, chcą pamiętać to co zobaczyli.
Lubił ich relację. Lubił Grace... Choć lubić to dosyć dziwne określenie. Miał co do niej mieszane uczucia jednak w tym momencie? Były one zdecydowanie na pozytywnym poziomie. Odkąd pamięta był szczery, ze sobą czy z innymi. Jednak przy niej, nawet nie musiał się starać. Bo to ją nie obchodziło... I to zapewne dzięki temu jeszcze trzymał ją w swoim mieszkaniu.
I ni tylko. Okey.
Powinna. Nie zrobiła dlatego. Chcieć to znaczy móc... Co oznacza, że po prostu nie chciała. I bardzo dobrze! Bo po co mieliby to analizować? Zastanawiać się? Poddawać jakimkolwiek próbom? Oh, to i tak nie miało sensu. Spójrz na niego. Nie robił tego.
Uśmiechała się? Czy to było w ogóle możliwe? No ładnie Anthony. Rób tak dalej a może zacznie się śmiać. To by było dziwne... Bardzo dziwne.
Zdecydowanie bliżej już być nie mógł... Choć kto wie, ubrania, które na sobie miała zdecydowanie stanowiły przeszkodę. Jeszcze przed dłuższy moment jego dłonie leżały na jej pasie, znacząc swoje terytorium aby po chwili podnieść kawałek jej koszulki do góry. Nie, nie po to aby wspiąć się wyżej. Tylko po to aby zetknąć się z jej skórą. Jarał go dotyk skóry? A czy wcześniej coś nie mówiła o zdarciu ze skóry? Boże... To nie ten temat.
Nie chciał się dzielić. A myśl, że tak mogłoby się stać napawała go niezłym obrzydzeniem i złością. Dziwny ten typ. Serio... Dlatego też przy jednym, bądź drugim oderwaniu się od jej ust(musieli oddychać!), jego usta schodziły niżej. I co wcale nie było ograniczenie jedynie do szyi. Nie powinni, zdecydowanie. Bo to co ta dziewczyna potrafiła z nim zrobić wcale nie było dobre. Dla niego czy dla niej.

Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptyPią Lut 06 2015, 11:39;

Grace ewidentnie dostałaby szału, gdyby miała pełną świadomość tego ile Anthony o niej wiedział.
Teraz była jednak zbyt rozproszona by o tym myśleć, czy się martwić. Nie wiedziała jak to wszystko mogło się skończyć, jakie mogą być konsekwencje tego co teraz robi. Mogło to zmienić wiele: jej tok myślenia, reakcję jak go zobaczy następnym razem albo całe zdanie, czy jej opinię...Równie mogło wszystko zostać tak jak jest i nic tak naprawdę by się nie zmieniło. Może byłoby tak lepiej? Wielka niewiadoma. No, przynajmniej u niej w głowie.
To było dla niej dziwne. Blakely nie pozwalała ludziom aby ją dotykali. Nie przytulała się, nie dawała komuś kuksańca czy coś w tym rodzaju. Ona, jeśli chodzi o dotyk ograniczyła się do krótkiego uścisku dłoni. A teraz? Teraz jakby tego nigdy nie było, jakby jej wszystkie zakazy wyparowały. Z jednej strony była na siebie zła, a z drugiej kogo to obchodzi?
Jej uśmiech mógł być chwilowy. Nie robiła tego często, nie darzyła ludzi swoim uśmiechem.
Może to ostatni raz gdy taką ją widzi? (no, że uśmiechniętą). Tak szybko jak pojawia się, tak szybko znika. To naprawdę rzadkie zjawisko.
Klatka dziewczyny niebezpiecznie szybko się unosiła. Sekunda po sekundzie Grace czuła się jakby była pijana. No, ale cholera nie była! Kiedy poczuła jak unosi skrawek jej bluzki, niemal natychmiast czuła jak jej serce przyśpiesza. Oddawała pocałunki, wkładając rękę w jego włosy i delikatnie ciągnąc. Odchyliła lekko głowę, po czym przymknęła oczy, rozchylając delikatnie usta.
Nie było to dobre. Dla żadnego z nich.
[/zt]
serducha
Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptySob Mar 07 2015, 21:27;

Czas goni ludzi, pośpiesza i nie daje zwolnić nawet na chwilkę. Ferie już się skończyły, trzeba było wrócić niedługo do szkoły, ale Grace nie śpieszyło się za bardzo. Wykorzystała nieobecność matki, żeby zostać jeszcze w domu. Jakoś nie miała ochoty biec do Hogwart'u i kuć durne sentencje. W ogóle ostatnio za dużo odpoczywała, ale nie robiła się leniwa, a skądże. Cały czas gdzieś była - chodziła, załatwiała albo po prostu spacerowała dla zdrowia i w celu zabicia nudy. Brunetka miała na sobie czarną skórzaną kurtkę, szare jeansy i starą czapkę, którą miała od kiedy skończyła trzynaście lat. Ot, takie przywiązanie.
Włożyła dłonie w kieszenie i szła ciemną uliczką w stronę domu Anthony'ego. O losie, znowu tam lezie, sama nie do końca wiedząc po co. Po ostatniej rozmowie, przy której powiedziała trochę za wiele jak na nią, powinna się nie odzywać, żeby nie pogarszać sytuacji, ale... Zaproponował zawieszenie broni.
Zaskoczyło to, a zarazem zaciekawiło Grace, która i tak spędziła ostatnio dużo czasu na myśleniu.
A nie powinna. Zmarszczyła brwi, podchodząc do drzwi i mając cholerne déjà vu. Zapukała kilkakrotnie w drzwi, po czym przygryzła dolną wargę, mocniej wciskając ręce w kieszenie. Czapka opadła jej na oczy tak, że widziała tylko połowę świata.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptySob Mar 07 2015, 21:50;

Znowu tutaj siedział, znowu w tym okropnym mieszkaniu... I ponownie bił się z myślami. Jak dla niego, chyba zbyt dużo się dzieje. Może i nie lubił nudy czy monotonii, jednak kiedy za wiele schodzi na jego głowę... Już sam nie wiedział czego się złapać.
Czas biegnie i nie ogląda się za nami, nie poczeka, nie powie słów pociechy... On po prostu biegnie dalej, nie ogląda się... A najwyżej wyśmiewa nas, prosto w twarz. Przeklina nas w kilku językach, tych, o których nawet nie mamy pojęcia. Tak bywa. Trzeba się z tym pogodzić, kopnąć go w dupę i pokazać, że można mu dorównać. Jednak on stracił na ten moment siły... Na tę chwilę miał to wszystko po prostu gdzieś, bimbał na wszystko i całkiem dobrze mu z tym było.
Dlatego teraz siedział w wannie, pełnej bąbelków, które powoli traciły na swojej obojętności i gęstości. Tak, jakby świat na zewnątrz nie istniał...
I wtedy ktoś zapukał do drzwi. W pierwszym momencie uznał, że to kiepski żart... Wytwór jego wyobraźni, czy coś. Potem pukanie się powtórzyło... Sam nie wiedział, że zdolny był to przeklinania w tylu językach. Efekt jest podróży, ale szkoda tylko, że były to same przekleństwa. Wyszedł z wany, powodując falę, która wylała się na podłogę. Przepasał biodra ręcznikiem i mrucząc pod nosem otworzył drzwi, prawie wyrywając je z zawiasów.
-Co.-Mruknął i oparł się o drzwi.
Nie spodziewał się tego co zastał po drugiej stronie. Kurwa.
Powrót do góry Go down


Grace Blakely
Grace Blakely

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Pałkarz
Galeony : 117
  Liczba postów : 224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10279-grace-blake
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10284-blake-grace
Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 EmptySob Mar 07 2015, 22:01;

Dlaczego Grace nie odpuściła od razu kiedy nie usłyszała odpowiedzi? Ciekawe, ale coś kazało jej tu zostać i spróbować jeszcze raz, więc ponowiła pukanie niczym natrętna fanka waląca w drzwi idola. Tyle, że... Ona nie była jego wielbicielką, a on jej ulubieńcem. Taka malutka różnica.
Mimo, że czas pędził nieubłagalnie i nie dawał chwili wytchnienia, Grace szła przez życie swoim tępem. Jakby ostatnio zwolniła, nie dając sobą miotać. Dziwne, gdyż w jej głowie zawsze panował chaos, a myśli przepływały z prędkością siwatła. Może to dobry czas na odpoczynek dla niej samej?
Dziewczyna marznęła na zimnie, ale jakoś nie specjalnie się tym przejęła. Bywała w gorszych warunkach, a te nie były, aż takie złe. Przestępowała z nogi na nogi, odwracając wzrok w kierunku ulicy. Myślała już, że właściciela mieszkania nie ma w domu, kiedy usłyszała, że drzwi otwierają się.
Przychodząc tu nie spodziewała się zobaczyć Anthony'ego w samym ręczniku. Naprawdę spodziewała się wszystkiego, ale nie tego. Kącik jej ust drgnął, by po chwili wykrzywić twarz w rozbawionym grymasie.
- Niespodzianka. - powiedziała, dusząc śmiech.
Widząc jego zszokowanie albo cokolwiek co malowało się na jego twarzy, powstrzymała się, żeby naprawdę nie wyszczerzyć się bardziej. Wzięła cichy wdech, żeby przestać się śmiać i przeniosła wzrok na jego twarz.
- Muszę przyznać, że stylowy ręcznik. - nie mogła powstrzymać się od tego komentarza. Wyjęła ręce z kieszeni i skrzyżowała je na piersi. - - Poza tym uwielbiam Twój optymizm kiedy mnie widzisz. Jest po prostu tak uderzający... - sarkazm. No cóż.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 QzgSDG8








Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts  Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Mieszkanie nr 17 - Anthony Roberts - Page 2 KQ4EsqR :: 
mieszkania
-