Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ada Ainsley

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Ada Ainsley
Ada Ainsley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 5
  Liczba postów : 2
Ada Ainsley QzgSDG8




Gracz




Ada Ainsley Empty


PisanieAda Ainsley Empty Ada Ainsley  Ada Ainsley EmptySro Lut 14 2024, 00:59;


Ada Ainsley

DATA URODZENIA04.01.1994
CZYSTOŚĆ KRWI 50%
MIEJSCE URODZENIAlondyn, anglia
MIEJSCE ZAMIESZKANIA londyn, anglia
UKOŃCZONA SZKOŁA hogwart, gryffindor
UKOŃCZONE STUDIA tak
WYBRANA POSADA DO OBJĘCIA uzdrowicielka w św. mungu
PRZEPRACOWANY CZAS W POWYŻSZEJ PRACY 2015 - staż, 2016-2017 - asystentka uzdrowiciela, 2017-obecnie (z przerwą 2019-2021) - uzdrowicielka
WYBRANY WIZERUNEK heloise guerin demarchelier


Wyglad

WZROST 170
BUDOWA CIAŁA szczupła
KOLOR OCZU niebieski
KOLOR WŁOSÓW blond
ZNAKI SZCZEGÓLNE burza loków, piegi
PREFEROWANE UBRANIA luźne, zwiewne i wygodne ubrania, minimalistyczna biżuteria, delikatny makijaż


Charakter


doski


Historia

Mój dom to cisza rozdzierana szlochem matki, która w czasie wojny straciła bliskich, a smutek zaczęła topić w brandy. To ojciec wracający późno z pracy, bo całe dnie spędzał w warsztacie. To psidwak, dzielnie towarzyszący mi na każdym kroku. To ja pląsająca po niewielkim ogródku i szukająca momentów, kiedy rodzice byli w stanie poświęcić mi choć trochę uwagi. Uporczywie trzymałam się nielicznych wspomnień, kiedy graliśmy razem w dziecięcą wersję gargulków, chodziliśmy na lody czy czytaliśmy wspólnie baśnie Beedle’a. Nie wiedziałam, że życie może wyglądać inaczej, więc cierpliwie przykrywałam mamę kocem po kolejnym ciężkim wieczorze w towarzystwie kieliszka i słuchałam taty, który prosił tylko o to, żebym była grzeczna i pomocna. Nie prosiłam o wsparcie, gdy z hukiem spadłam z miotły - sama przyklejałam plaster na obite kolano. Nie biegłam do rodziców, gdy doświadczyłam pierwszego zawodu i zostałam wykluczona z zabawy z dziećmi sąsiadów - wtuliłam się w psa, dusząc to w sobie. Niczego nie wymagałam, bo bardzo szybko zrozumiałam, że im mniej chcę i pragnę, tym mniej rozczarowań mnie czeka.
Dopiero w szkole dotarło do mnie, że życie to coś więcej niż pokorne kiwanie głową i zgadzanie się na wszystko. Że posłuszeństwo jest równoznaczne z nudą, a tej już miałam dość. Odzyskałam przestrzeń do popełniania błędów i niemądrych decyzji, które pomimo przykrych konsekwencji zawsze akceptowałam. Dlatego, gdy słyszałam ostrzeżenie, żebym nie biegła, ja gnałam przed siebie jeszcze szybciej, napędzana złudnym poczuciem wolności, żeby pięć minut później powstrzymywać łzy i hardo obserwować jak zaklęcia lecznicze składają moje obolałe ciało. Kiedy dostawałam wyjca od ojca, że to ostatni moment na pomyślenie o przyszłości, ja krzyczałam jeszcze głośniej, żeby dał mi spokój i szłam na błonia z przyjaciółmi gonić czekoladowe żaby i robić zakłady o to, kto z nas zdoła poskromić wielką kałamarnicę w jeziorze. A potem pochylałam głowę w udawanej pokorze i polerowałam puchary w izbie pamięci w ramach szlabanu, w myślach planując nieśmiało karierę uzdrowicielki. Gdy wszystkie znaki dookoła mówiły, że Issy to tylko chłopiec na chwilę, ja otwierałam się przed nim coraz bardziej, liczyłam piegi na jego nosie i z ochotą robiłam mu śniadania, bo wieczorne wyjścia zawsze kończyły się wspólnymi wschodami słońca. Cicho przekonywałam się, że łączy nas więcej niż dzieli. I nagle echem naszych naiwnych marzeń, którymi coraz śmielej dzieliliśmy się pod osłoną nocy i wzajemnego dopingowania się w karierach, była ona. Adaline.
Nie wiem co odebrało mi rozum, kiedy z uśmiechem zgodziłam się na kontynuowanie wspólnej drogi, tym razem w trójkę. Nasza decyzja opierała się o nierealne założenia i szczenięce chęci, żeby mieć coś naprawdę swojego, nawet kosztem możliwości, które zaczęły się przed nami otwierać. Podczas gdy nasi rówieśnicy pięli się po szczeblach kariery, żyjąc pełnią życia, my siedzieliśmy w domu zawaleni obowiązkami, na które nie byliśmy gotowi. Ale nie było już odwrotu.
Ignorowałam swoje podstawowe potrzeby, powoli popadając w niebezpieczną rutynę i gubiąc fragmenty siebie. Nie pamiętam momentu, w którym zostałam sama. Chyba podświadomie przewidywałam, że prędzej czy później Issy faktycznie okaże się tylko fragmentem mojego życia, a nie jego stałym punktem. Zazdrościłam mu, że z taką lekkością zostawił w Anglii wszystko, stawiając na siebie. Nie pozwoliłam nigdy nikomu zadać pytania dlaczego z taką łatwością zgodziłam się, żeby Issy bywał a nie był ojcem. Nie komentowałam jego spontanicznych przyjazdów z górą prezentów i słodyczy dla córki i dzielnie milczałam na temat jego mało wychowawczych metod. Zamiast użalać się nad sobą i narzekać, pogodziłam się z konsekwencjami kolejnej lekkomyślnej decyzji i zrobiłam to samo. Postawiłam na siebie. Wróciłam do pracy, z trudem godząc wychowanie dziecka z długimi dyżurami w Mungu. Ale przecież całe życie mogłam polegać tylko na sobie, jednocześnie dbając o komfort i dobro innych. Z tą różnicą, że teraz już nie boję się mieć większych oczekiwań - rozczarowanie znosi się o wiele łatwiej niż nudę czy samotność.

Rodzina


★ adaline rain - córka. Merlin jeden wie ile cierpliwości kosztuje mnie znoszenie jej krzyku łazaa, gdy nieporadnie wciska mi pod nos plastikowego norweskiego kolczastego, a ja muszę udawać przerażoną jej setną próbą wystraszenia mnie. Ma pięć lat, rude włosy po Issym, twarz pokrytą piegami i zdecydowanie zbyt dużo energii. Ale choć nie byłam gotowa na macierzyństwo, jest dla mnie najważniejsza.

★ jackie ainsley - matka. Pochodzi z nieistotnego już rodu, kiedyś zajmującego się szeroko pojętym zielarstwem, magią leczniczą i farmacją. Prowadziła całkiem nieźle prosperującą aptekę na Pokątnej, a z kolei po wojnie, tracąc wszystkich bliskich, zaprzyjaźniła się z brandy. To jej zawdzięczam pasję do uzdrawiania i chęć pomocy innym, ale i zapas kompleksów i nieumiejętność tworzenia wartościowych relacji. Teraz trzyma mnie przy niej poczucie obowiązku, a nie głębsze uczucie.

★ andy ainsley - ojciec. Smutny, niedowartościowany człowiek, którego jedynym osiągnięciem jest kameralny warsztat samochodowy. Nigdy szczególnie nie angażował się w moje wychowanie, a szczytem jego zainteresowania było klepanie nudnych frazesów, że to właśnie na mnie spoczywa obowiązek zadbania o dobro całej rodziny. Jego jedyną zaletą jest to, że uwielbia go moja córka i znoszę jego towarzystwo ze względu na nią.

★ issy rain - ojciec Adaline. Poza wspólnie wychowywanym dzieckiem (z jego strony okazjonalnie), łączy nasz alkoholizm matki i niegdyś snute marzenia. Ale to może właśnie współdzielone traumy sprawiają, że możemy na siebie liczyć i patrzeć bez cienia rozczarowania, dobrze się dogadujemy i nie ma między nami żalu czy złości.

Ciekawostki


★ d
★ o
★ s
★ k
★ a

Powrót do góry Go down
 

Ada Ainsley

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ada Ainsley QCuY7ok :: 
karty postaci
 :: 
nowe karty
-