Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dziedziniec

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 37 z 39 Previous  1 ... 20 ... 36, 37, 38, 39  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyPią Cze 11 2010, 02:49;

First topic message reminder :


Dziedziniec

Po środku szkoły znajduje się sporych rozmiarów dziedziniec z równo przystrzyżoną trawą. Z każdej strony otaczają go mury zamku. Na samym środku stoi natomiast duża fontanna, zawsze zbierająca wokół siebie chcących odpocząć po lekcjach, uczniów.



Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 18:06, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Pralline Cuthbert
Pralline Cuthbert

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 29
  Liczba postów : 19
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6980-pralline-gaskartch-budowa#199302
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7002-poczta-ale-odlot
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptySob Gru 14 2013, 18:43;

Pralinka miała świetny humor. Kroczyła sobie dumnie mknąć w następne miejsce jej docelowe i mniej znane z drugiej strony. Zresztą po co mieć jakiś cel? Ważne że się idzie na przód, a jak jest ściana to skręcić. Proste? Proste! No więc tak właśnie kroczyła sobie w swoich szpilkach, prostej czarnej spódnicy i fioletowym topie. W sumie nawet nie przywiązała dzisiaj większej wagi do ubioru. Spięła w kok włosy i tak po prostu wyfrunęła do ludzi. No szukała jakiejś atrakcji, bo zaczynała mieć wrażenie, że ten zamek zaczyna wiać pustą nudą. Aż przystanęła widząc tą personę, a raczej siebie. No takiej atrakcji to się nie spodziewała. Wypuściła ze świstem powietrze szykując się na walkę na klaty. Bo co to za pajac robi sobie z niej jaja, z niej! To ona może robić sobie z innych jaja, ale nie zniej, no co za tupet. Normalnie szczenka jej opadła. Nie spominając o tym, że jej uroczy tyłeczek w spodniach jegomościa wyglądał na ... no na prawdę nie fajnie. Ona na pewno nie ma takiej pupki, prawda?
Zmrużyła oczy chcąc pierwsza zaatakować, tylko ten tupeciaż zdąrzył pierwszy zaatakować! No pfff! Gdyby miała dłuższą bluzkę to w tym momencie podwinęłaby rękawy. Chce wojny ten chamski typek? Ona już mu da wykład z eliksiru wielosokowego, że ho ho!
-Ja mam oddać? No rozumiem, może to wygląda według Ciebie na mega śmieszne, ale nie jest i to JA chce spowrotem mój wygląd! I w co się ubrałaś? Ta bluzka jest obleśna, na pewno nie z mojej szafy, jak chcesz mnie ośmieszyć to się bardziej postaraj! - zaczęłą. -I weź ten palec bo mi oko wydłubiesz, to jest mój! Mój! Mój wygląd! - ryknęła już nieco głośniej. Zaraz osiwieje do tych idiotów z Hogwartu, to pewnie jakiś pół debil z przyjezdnych. Oni mają tylko jakieś dziwaczne pomysły i uważają je za mega śmieszne. No hipogryf by się uśmiał. Niech się tylko dowie który to, a też mu taki kawał odwali, że zobaczy.
Powrót do góry Go down


Penélope Gaskartch
Penélope Gaskartch

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 4
  Liczba postów : 282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6973-penelope-gaskartch
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7017-everything-i-want
http://www.redtube.com/
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptySob Gru 14 2013, 22:10;

Mała pyskata, wredna suka tak? Dobrze. Skoro tak chce pogrywać nie ma sprawy, tylko problem polegał na czymś innym. To się naprawdę nie zgadzało. Przecież nikt nie mógł ot tak ukraść jej włosów i wsadzić ich sobie do eliksiru by być nią. Owszem. Gdyby byli w świecie mugoli i gdyby jakikolwiek czarodziej chciał ją pogrążyć, mógłby ją wykorzystać. Ale tu w szkole? To takie wątpliwe, bo z jakiej racji? Nie, nie – wszystko było absurdalne i bezsensowne!
-Jasne, kochanie! Twój wygląd! Wybacz, ale żałośnie to wyglądasz Ty… - Burknęła pod nosem opuszczając rękę. Wbiła w dziewczynę wzrok przekrzywiając lekko głowę w bok. To głupie i absurdalne. Nie mogły być siostrami. Nie mogło łączyć ich nic, a przecież były takie same! Nie. To głupie. Piekielnie głupie, przecież jeśli żadna z nich nie wzięła eliksiru to znaczyłoby, że są siostrami! BLIŹNIACZKAMI! To by nawet sporo tłumaczyło. Chociażby przejażdżkę na plecach dziennikarza!
-Wybacz, ale w życiu nie zauważyłam tak żałosnych ciuchów. Do tego wyglądasz jak wytapetowana pindzia! Ja się tak nie ubieram! – Warknęła ostrzej, bo sytuacja była nieco żałosna i sprawiała, że dziewczyna była zirytowana wszystkim co się w tym momencie działo. Nie, to było po prostu głupie. Dlaczego więc brnęły w tą bezsensowną gadkę?
-Dobra! Albo inaczej! Jeśli nie jesteś metamorfomagiem, a jesteś podejrzana o wypicie eliksiru to siadasz ze mną. Czekać godzinę aż się nie odmienisz po wieloskokowym, a jak… Coś się wydarzy to dostaniesz w łeb, że się pode mnie podszywasz! –Tak, to była jedyna logiczna wymówka, która mogła w tym momencie odnieść jakiś konkretniejszy sukces, no bo czy był lepszy pomysł?
Powrót do góry Go down


Kai Young
Kai Young

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 0
  Liczba postów : 262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6369-kai-young
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6371-attyla-sliczny-pupilek-kaia
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyWto Gru 17 2013, 17:44;

No dobra, nie było to pięć minut. Jeśli już to dwadzieścia, może trzydzieści? Kai zawsze miał problem z poczuciem czasu więc sorry resory, szybciej się nie dało. I nie. Wcale nie ruchał nikogo. Akurat był bardzo zajęty... No forma sama się nie zrobi przecież halo. Nie bez kozery miał te swoje stalowe mięśnie, dzięki którym tak pięknie szło mu łamanie nosów.
Trochę zdziwił go list od Villiersa, no bo nie miał zielonego pojęcia co mogło zdenerwować króla wyjebki. Księciem przecież był Young. Właśnie. Miał zamiar pochwalić się, a raczej wspomnieć o swoich ostatnich podbojach. Takie tam seksy po przyjacielsku. Ciekaw był czy Ślizgon w ogóle będzie ogarniał, która to ta Watsonówna, no ale była w jego typie więc pewnie będzie pełen zazdrości, ze taki Kai zaliczył ją pierwszą. Ho ho ho jaki cwaniaczek. Nie no, wcale nie uważał tego za zaliczenie CoCo, bo bądź co bądź byli zajebistymi ziomami, jednak dzięki ostatnio zaistniałym sytuacjom (czytaj ich ostatnia wymiana zdań w listach) trochę zmienił do tego podejście. No więc yolo, już tu był. Villiers, gdzie się podziewasz?
Powrót do góry Go down


Casper Villiers
Casper Villiers

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1292
  Liczba postów : 1620
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5219-casper-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9144-nowa-sowa#256102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7167-casper-villiers#204308
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptySro Gru 18 2013, 17:04;

A Villiers? Szedł przez zamek podrygując na co drugim schodku, choć wcale tego nie liczył. Nie układał w głowie przemowy. Po prostu postanowił zrobić porządek z pewnymi sprawami i własnie teraz nadszedł czas. Czas na to, aby pokazać, że jego nazwisko budzi grozę i obrzydzenie nie bez powodu. Może Young o tym nie wiedział. Przyszedł czas, aby również pokazać mu, że na tym świecie, w tym burdelu, musisz liczyć się z tym, ze kogoś jednak to wszystko obchodzi. Np. Caspra, który nienawidził, kiedy ktoś ruchał mu panienki. Bennettowi również chciał wpierdolić, kiedy wyciągnął ręce po Scarlett, ale zrezygnował. Przecież już wtedy ktoś chłopaka zamienił w pandę, więc niech mu będzie. Kiedy Aaron posuwał mu byłą żonę, a może wtedy i jeszcze obecną, to również nie mrugnął na to okiem. Ale kurwa do trzech razy sztuka i wielki pech, że padło to na jego ziomeczka Kaia. Trudno. Kiedyś człowiek musi umrzeć.
Casper wyszedł z zamku wypatrując w tej ciemności i brei śniegu z deszczem Younga, który oczywiście się znalazł. Stał pod ścianą dumny, czekał na kolegę.
Casper zatem podszedł szybko do niego i wymierzył mu pierwszy cios z pięsci w prawy policzek.
- Wesołych świąt skurywysunu. - I teraz zaczął atakować chłopaka z jeszcze większą agresją.
- Mikołaj kurwa mnie przysłał, żeby Ci chuju wyjaśnić, że ruchać to Ty możesz to swoją blondyneczkę. Ale od mojej dziewczyny to masz wypierdalać. Ruchaj sobie tą tępawą szmać z CHUJDANII. - I tu zaczęło się ponowne kopanie Younga oraz dopieprzanie mu we wszystkie pseudomięśnie.
Przyszedł czas umrzeć.
Powrót do góry Go down


Kai Young
Kai Young

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 0
  Liczba postów : 262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6369-kai-young
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6371-attyla-sliczny-pupilek-kaia
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyPon Sty 06 2014, 22:50;

Takie życie. Kai zawsze mimo, że nawet czasami nieświadomie pakował się w największe, życiowe dramaty, z których i tak nic nie wynikało. Bzyknął dziewczynę Villiersa? Stało się. A czy taki Villiers nie pomyślał o tym, że może był chujowym ziomkiem, nic Kaiowi nie mówiąc o tym? Ach no bo jeszcze wtedy razem nie byli, więc zagadka rozwiązana. No cóż Kai, dzisiaj się dowiesz o tym, że Twój dobry ziom ma jednak kobietę i to nawet nie taką w sam raz na raz, jak Ty ją potraktowałeś. To było nieładne z Twojej strony. Chociaż nie zamierzone. On wcale nie chciał jej zrobić krzywdy. Obydwoje byli zranieni, obydwoje tego chcieli. Stało się. Ona potem zaczęła pisać do jego byłej dziewczyny, objeżdżając mu dupę, a on nie był lepszy, bo pisał do niej, też nazywając ją niepochlebnie. Może czas na zmianę postanowień noworocznych? Jakieś wesołych świąt? Święta w ogóle bywają wesołe? Co Young dostanie w prezencie? Dostanie w mordę. Hehehs.
Z daleka już zobaczył przyjaciela, który w dosyć szybkim tempie zmierzał w jego stronę, wyraźnie czymś poruszony. No ciekawe czym. Australijczyk jednak nie miał bladego pojęcia czym. Żadnego halo, żadnego cześć. O chuj chodzi? Dostał tylko w łeb, zatoczył się, a potem dobił na chwilę do ziemi, składany przez swojego najlepszego ziomka kopami. Nie wiedział co się dzieje. Nie wiedział co robić. No roześmiał się chłopak, ryzykując tym samym swoje zęby. Bez ryzyka nie ma jednak zabawy. Tak mówią. Przez chwilę nie mógł przestać się śmiać, przerywając to co i raz spazmami kaszlu, no bo wpierdol dostał solidny. Z zaskoczenia tak. Nieładnie. Kiedy jednak już spoważniał i doszło do niego, że jest okładany ze wszystkich stron, skrzywł się i zmarszczył brwi, bo nie dowierzał.
- Villiers kurwa SERIO? - wyrzucił z siebie, unikając kolejnego ciosu. Był wkurwiony całą tą sytuacją, bo sam nie wiedział za co właśnie dostał po pysku.
- Możesz kurwa powiedzieć o chuj Ci chodzi, czy dalej będziesz mnie napierdalał? Bo przysięgam, że zaraz Ci oddam i naprawdę ktoś zginie - i na pewno nie będzie to on i jego pseudo mięśnie.
Powrót do góry Go down


Casper Villiers
Casper Villiers

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1292
  Liczba postów : 1620
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5219-casper-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9144-nowa-sowa#256102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7167-casper-villiers#204308
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyPon Sty 06 2014, 23:08;

Gdyby Villiers wiedział, coś niedługo stanie, to zamiast wpierdolu może razem z Youngiem poszliby do jakiegoś baru, żeby się spić jak ostatnie szmaty i w końcu licytować się, który pierwszy poderwie barmankę? Zapewne by tak było! Lecz w przeszłości takiej wiedzy się nie ma. Zatem kopał go z radością, że zadaje mu ból, że ten cierpi, że może wreszcie zajmie się tą psycholką Villadsen, która zamiast mózgu miała chyba wielkie... (tu każdy może sobie dokończyć wedle uznania). Zmęczony jednakże postanowił być swoim własnym bohaterem i odsunąwszy się od Younga splunął na ziemię.
- Ty głupia kurwo. Miałeś latać na miotle, a nie pierdolić laski swoich kumpli. - Zauważył jakże błyskotliwie. - Przeruchałbym w zamian tą Twoją księżniczkę, ale mam pewne opory... Nie kręcą mnie bachory Young. Posądzą Cię o pedofilię. - Rzucił z obrzydzeniem i kopnął go jeszcze raz po czym odwrócił się na pięcie i po prostu odszedł.
Chyba koniec przyjaźni. Ups.

[zt]
Powrót do góry Go down


Evan Lynd
Evan Lynd

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Dodatkowo : pałkarz
Galeony : 23
  Liczba postów : 33
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7790-evan-lynd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7818-evana#217571
http://agronskyme.tumblr.com/
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptySob Mar 22 2014, 20:18;

Evan nie miał ostatnio na nic czasu,a może po prostu nic mu się nie chciał robić i po prostu wmawiał sobie, ze jest zawsze zajęty? Kto to wie. Pewnie, nawet on tego nie wie. Większość czasu spędzał w dormitorium albo siedząc nad książkami udając, że się uczy albo po prostu siedział sobie w świetle kominka. Mimo wszystko wszystko to sprowadzało się do jednego: Evan od dłuższego czasu nie zrobił nic pożytecznego. Może i chodził sobie na lekcje ale i tak prawie nie słuchał i wychodził z nich taki jak wszedł. Nie przybyła żadna nowa dawka wiedzy. Nic. Teraz też najchętniej poleżałby sobie w łóżku jednak została w nim jeszcze jakaś siła woli więc wyszedł się przewietrzyć.
Chłopak lubił to przychodzić. Miał tu mniej więcej na wszystko oko poza tym było tu zazwyczaj dużo ludzi więc mógł sobie poobserwować niektórych,a kiedy był sam to tym lepiej. Mógł sobie w spokoju posiedzieć i porozmyślać nad życiem. Jak filozoficznie.
Powrót do góry Go down


Adrienne Lorrain
Adrienne Lorrain

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 324
  Liczba postów : 568
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6444-adrienne-lorrain
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6502-adi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7517-adrienne-lorrain#210708
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptySob Mar 22 2014, 20:37;

Adrienne za to dość zamknęła się w sobie po wycieczce. Po feriach wrócili do zamku, a ona siedziała w dormitorium i często się zastanawiała nad swoim życiem, czy ono jest w ogóle ułożone w jakimś stosownym stopniu i dochodziła do wniosku, że jest coraz to gorzej, a chyba powinno być na odwrót. Cały czas myślała o Anthonym, ponieważ nie mógł opuścić jej głowy. Nie widziała go od czasu ferii, może to i lepiej, ale mimo iż go nie widziała nadal coś do niego czuła. A to było najgorsze co mogłoby być.
Postanowiła dzisiejszego dnia opuścić w końcu dormitorium i przejść się, przewietrzyć. Wzięła ze sobą książkę, ażeby chociaż na chwilę odejść myślami od swoich problemów. Również bardzo tęskniła za Sarą, która gdzieś się zawieruszyła i nie miała z nią żadnego kontaktu, niestety. Nie wiedziała co się z nią dzieje, a na prawdę bardzo się o nią martwiła. Szła przed siebie, aż doszła do dziedzińca. Była ładna pogoda, dlatego postanowiła to jak najlepiej wykorzystać. Spotkała Evana.
- Cześć głupolu... - zaśmiala się. Chciała sobie jakoś poprawić humor, ale czy jej się to uda? Tego nie była pewna. Najchętniej to porozmawiałaby ze ślizgonem, ażeby wyjaśnić tę całą sytuację i dowiedzieć się na czym tak na prawdę stoją.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32437
  Liczba postów : 102427
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Specjalny




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyNie Mar 30 2014, 11:46;

Ach, jaki piękny mamy dzionek! Słoneczko świeci, pączki na drzewach rozkwitają, a zmaltretowana chłodem trawa zdążyła się już magicznie pojawić, co zapewne było sprawką dyrektora. Żyć nie umierać, prawda? Taki też świetny nastrój miała Meadow Windstow, która chcąc wyprodukować odrobinę witaminy D, przysiadła ma skraju fontanny i zamknąwszy oczy, starała się zrelaksować. Nie był to dobry pomysł, to wygrzewanie się, już abstrahując od oczywistego - jak można się opalać przy zaledwie +12°C  i chłodnym wietrze?! Już tłumaczę o co chodzi! Chyba każdy z nas wie, że po szkole pałęta się banda małych, niewychowanych Gryfoniątek, prawda? Jeśli ktoś jest na tyle ograniczony, że psotnicza rekomendacja do niego nie dotarła to… to obstawiam, że już niedługo pozna gniew niebios, zupełnie tak samo jak Meadow. Siedząc blisko wody, nie zauważyła nawet jak pewne okropne małe urwisy zakradły się do niej i z całej siły wepchnęły ją prosto do lodowatej wody. Ojej, co za okropne diablątka! W dodatku całej sytuacji przyglądała się Jacqueline M. De Flacour.
Zaczyna którakolwiek z was!

______________________

Dziedziniec - Page 38 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Ingrid Westerberg
Ingrid Westerberg

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : ścigająca, UWAGA! Oszukana orientacja :||||
Galeony : 716
  Liczba postów : 387
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8030-ingrid-westerberg
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8045-gulfryda#224864
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8044-ingrid-westerberg#224862
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptySob Kwi 19 2014, 16:20;

Ach, jak tu ciepło! Ingrid, bardzo mocno przywiązana do północnych mrozów, z krwią prawdziwego Wikinga w żyłach, nie mogła się nadziwić, że gdziekolwiek na świecie temperatury sięgają tak wysokiej skali. Rzecz jasna, przed nią jeszcze większe zdziwienie, bowiem kiedyś pewnie poleci sobie na południe Europy, aby tam rozbierać się ze wszystkiego z czego tylko się da, a to tylko dlatego, że w miarę normalny dzień wita każdego temperaturą dwudziestu stopni Celsjusza. Niby była już w Indiach, ale jakoś niespecjalnie zapamiętała wtedy panujący tam klimat. Zamiast tego, bardzo dokładnie zapisała sobie w myślach osobę Elli de Cardonnel. Ich znajomość zaczęła się w dosyć specyficzny sposób, to trzeba przyznać, ale Ruda nigdy nie spodziewałaby się, że będzie tak często gadała sama do siebie myśląc o poznanej tysiące kilometrów od domu dziewczynie. Dobra, lubiły się, fajnie, nawet jeśli ze strony Elki był to stosunek dosyć niejasny, ale siedemnastolatka zbyt często przyłapywała się na popadaniu w rozmarzenie i układanie sobie scenariuszy, jakie mogłyby się wydarzyć pomiędzy nimi. Szkopuł w tym, że nie były to czysto miłosne skrypty, oj nie! Miały one co najwyżej jakiś lekko romantyczny smaczek, ale nadal wprawiały ich autorkę w niebywałe zakłopotanie, sprawiając, że monologi zyskiwały tylko na częstotliwości oraz, w pewnym sensie, intensywności. Ów stan rzeczy utrzymywał się jednak do niedawna. Miesiąc temu, prawie co do dnia, kiedy dziewczyny zobaczyły się na kursie przygotowawczym, a wyższa wskoczyła w objęcia niższej (najpewniej trochę wbrew jej woli) wszystko uległo zmianie. Teraz nie były od siebie tak odległe. Mogły rozmawiać praktycznie codziennie, mogły się widywać praktycznie codziennie, mogły spędzać ze sobą czas praktycznie codziennie. Jednak Inga nie rozumiała, dlaczego tak bardzo jej na tym zależało. Były po prostu przyjaciółkami, tak? Czy może chciały być dla siebie kimś więcej? Albo w ogóle chodziło o coś zupełnie innego? Ona nie miała zielonego pojęcia, co sądzić, nie wiedziała co może wyczytać z zachowań El i w największym przypływie zdrowego rozsądku postanowiła się z nią gdzieś spotkać. Wymieniły ze sobą parę listów, zgodnie stwierdziły, że Hogwart (a konkretniej jego Wielkie Schody) jest jednym wielkim labiryntem i umówiły się na dziedzińcu.
Wyjrzawszy przez swoje ulubione okno w Pokoju Wspólnym, rudowłosa dojrzała pojedyncze kropelki deszczu obijające się o szybę. Nie było ich jednak wcale dużo, pojawiały się jedynie sporadycznie, a ich obecność na oknie determinowała pewnie tylko i wyłącznie ledwie dająca się poczuć siła wiejącego wiatru. Pokiwawszy do siebie głową, ruszyła spokojnym krokiem w stronę swojego kuferka, już od kilkunastu godzin przywróconego do normalnych rozmiarów, po drodze pogłaskała Gulfrydę, aż wreszcie przyklęknęła obok wielkiego, drewnianego pojemnika i podniosła jego pokrywę. W tym momencie zaczynał się największy dylemat, jaki dotychczas spotkał Ingrid. W co się ubrać? Jak to potraktować, jako randkę czy może zwykły wypad ze znajomą? Starała się z całych sił, aby nie rozwiązywać tego problemu na głos, bo wiedziała, że w każdej chwili jakaś panienka może ją podsłuchać i nawet jeśli będzie mówiła po szwedzku, to skąd wiadomo, że tamta nic nie zrozumie? Siedemnastolatka już trzymała w dłoniach swoją ulubioną, delikatnie różową koszulę, która nie miała żadnych krat, ozdobników, fikuśnych kołnierzyków czy czegoś w ten deseń. Była po prostu schludna, wygodna, a i wyglądała dobrze. Idealna na randkę, taką, gdzie nosząca ją osoba chce się pokazać z dosyć skromnej, ale także nie najbrzydszej strony. Tylko znowu, czy to była randka? Przecież miały się jedynie nagadać, nic więcej, chyba że uwzględnimy też chęć wybadania gruntu między nimi, która sterowała teraz Ingą jak jakimś zdalnym robocikiem. Westchnęła. Nie było sensu się nad tym rozwodzić, skoro czas uciekał, a ona już tęsknie uciekała myślami do momentu, w którym zobaczy śliczną twarz Elli. I znów złapała się na takich myślach, tyle że tym razem jej twarz spowił nikły rumieniec. Wkurzona na siebie, zdecydowała ostatecznie o nałożeniu koszuli. Do tego wzięła nieco obcisłe, ciemne spodnie, na stopy wcisnęła czarne buty (tylko błagam, niech nikt nie myśli że miały one jakikolwiek obcas, 178 centymetrów to już i tak bardzo dużo!) a ukochaną koszulę, ze wszystkimi guzikami wzorowo pozapinanymi aż pod samą szyję, nakryła jeszcze skórzaną kurtką. Tak wystrojona, stwierdziła że dobrze byłoby się wreszcie ruszyć. Miała szczerą nadzieję, iż nikt nie postanowi jej zbesztać za nieprzestrzeganie regulaminu mundurków, nawet jeśli była przyjezdną i miała pełne prawo zupełnie niczego nie robić sobie z jakichkolwiek zasad. Ta myśl momentalnie wywołała na jej ustach uśmiech, a kiedy już pokonała labirynt schodów i wyszła na świeże powietrze, od razu poprawiło się jej samopoczucie. Zupełnie przestała się martwić. Przyjęła bardzo luźną postawę, a kiedy na jej policzkach zaczęły się pojawiać pierwsze krople wody, wykonała krótkie machnięcie uprzednio wyjętą z wewnętrznej kieszeni kurtki różdżką i szepnęła "Aexteriorem". Już nie przeszkadzał jej ani wiatr, ani deszcz, mogła cieszyć się swobodą, a także samotnością, jednakże ta miała niedługo dobiec końca. I bardzo dobrze. Póki co przysiadła na jakiejś ławeczce, rozglądając się ciekawsko dookoła. W myślach oczywiście zaklinała Odyna, Thora, Tyra, Baldura, Hajmdala, Frigg, Nannę, Sif i całą resztę sił władających tym światem, aby nie sprowadzały tu nikogo oprócz młodszej de Cardonnel.


Ostatnio zmieniony przez Ingrid Westerberg dnia Sob Kwi 19 2014, 17:48, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Ella de Cardonnel
Ella de Cardonnel

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 43
  Liczba postów : 79
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8078-ella-de-cardonnel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8081-glupia-i-brzydka-sowa-elli#225128
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8095-ella-de-cardonnel
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptySob Kwi 19 2014, 17:35;

Z kolei Ella marzła. Jasne, spędziła całe dziewięć lat swojego życia na Wyspach Brytyjskich, w Irlandii, a więc deszczowy klimat Anglii nie był jej aż tak daleki, ale jednak przyzwyczaiła się do indyjskiej albo bengalskiej pogody. W domu – chociaż trafniej byłoby jednak powiedzieć: w Theravadzie i u Priyal, bo Ella nie nazywała tych miejsc domem – przeklinała słońce i gorąc, z utęsknieniem wyszukując zacienionych miejsc i zmieniając miejsce wraz z ruchem słońca na niebie, ale sączący się za kołnierz deszcz i dmący bez opamiętania wiatr nie podbiły jej serca. To nic, w końcu Ella nie była rozpieszczona – cóż za ironia, prawda? - mogła sobie poradzić i w takich warunkach, nie było na co się skarżyć. Pogoda zresztą nie zaprzątała zbytnio jej myśli, tylko czasami, kiedy pojedyncza kropla wypełzła z nabrzmiałych chmur na jej twarz lub dłoń, albo teraz, gdy była w dormitorium, które jej przydzielono i przygotowywała się do spotkania z Ingrid, a deszcz zaczął z wolna stukać w parapet. Wystarczyło jedno spojrzenie na zroszoną wodą szybę, żeby Ella z westchnieniem porzuciła zamiar włożenia swoich ulubionych dżinsowych szortów z wystającymi z nogawek kieszeniami, które w Bangladeszu nosiła w dni, w które mogła odpuścić sobie znienawidzone sari. Nie było co się oszukiwać. Ella w myślach pobłogosławiła Odettę, która w domu upomniała ją, że ubrania, które planuje wziąć ze sobą do Anglii zupełnie nie nadają się na tamtejszą pogodę i wciągnęła ciemne, przylegające dżinsy i jeden ze swoich najzwyklejszych t-shirtów, na który narzuciła dwurzędowy, ciężki płaszcz z wielkimi pozłacanymi guzikami. Kupiła go sobie całkiem niedawno w mugolskim lumpeksie w przerwie w szkoleniu. Kiedy tylko wyszła ze sklepu, miała ochotę spytać Ingrid, czy jej się podoba, co było przynajmniej dziwnie, zazwyczaj de Cardonnel nie zaprzątała sobie głowy tego typu dziewczyńskimi rozmowami, ani trochę jej to nie kręciło. W ogóle jakiekolwiek rozmowy nie były jej ulubionym zajęciem, ale trzeba uczciwie przyznać, że Ingrid udało się trochę ją otworzyć. Nie całkiem, takich ludzi jak Ella otwiera się latami, Westerberg nie miała takiej sposobności, niemniej jednak Skandynawka miała zadziwiające wręcz predyspozycje do wyciągania z Elli różnych nowych dla niej zachowań w stosunku do drugiej osoby. I niestety wcale nie mam tu na myśli tychże romantycznych zapędów, bo owszem, czasem przychodziło coś takiego Elce do głowy, ale to było przecież absurdalne (!!!) i Ella zazwyczaj takie myśli komentowała niewerbalnym gorzkim śmiechem, bo przecież nie przyznała by się do tego przed sobą, ale jej podświadomość wiedziała, że to była bujda na resorach i pewnie chętnie zaśmiałaby się w odpowiedzi.
Ella spojrzała na siebie w lustrze. Widząc spowitą w ciemne materiały sylwetkę, po chwili namysłu sięgnęła do kufra, by wyjąć z niego szyfonową chustę w kanarkowożółtym kolorze i owinęła ją sobie wokół szyi. W końcu miała powody do radości, prawda? Trzeba było chociaż trochę rozchmurzyć swój wizerunek. Nawet jeśli kolor chusty gryzł się wręcz agresywnie z jej typem urody, a materiał nie pasował do ciężkiego płaszcza i żaden trendseter nie mógłby na to patrzeć bez palpitacji serca! Dopiero po tym Ella wyszła z dormitorium i nieważne, że uwinęła się z przygotowaniami szybko i bezproblemowo, po drodze na dziedziniec zgubiła się trzy razy i nie była pewna, ale dwa piętra chyba obeszła dookoła, chociaż zdawałoby się to niemożliwe. Portrety, na które natykała się co chwila patrzyły na nią podejrzliwie i Ella starała się nie zwracać na nie uwagi, bo te dumne spojrzenia, w większości nieprzychylne, były wyjątkowo niepokojące. Zaskakujące, że ci z Hogwartu wytrzymywali z czymś takim na co dzień! I nie gubili się w swojej szkole, bo Ella miała wrażenie, że nigdy nie zdoła nauczyć się poruszać po tym starym zamczysku. W efekcie tych wędrówek prawdopodobnie zmusiła Ingę do czekania na nią na deszczu. Gdy wypadła wreszcie na dziedziniec, Westerberg już tam była.
- Cześć. - Ella uśmiechnęła się lekko na przywitanie, niespiesznie podchodząc do dziewczyny z rękami w kieszeniach, czując, jak od wilgoci jej włosy stają się żywą istotą i wiją się jak wąż. Wytarła kilka kropel z twarzy, zanim stanęła na tyle blisko znajomej, by znaleźć się w zasięgu jej zaklęcia osłaniającego przed deszczem. Odgarnęła niesforne kosmyki z czoła.
Powrót do góry Go down


Ingrid Westerberg
Ingrid Westerberg

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : ścigająca, UWAGA! Oszukana orientacja :||||
Galeony : 716
  Liczba postów : 387
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8030-ingrid-westerberg
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8045-gulfryda#224864
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8044-ingrid-westerberg#224862
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptySob Kwi 19 2014, 18:55;

Odynie, panie mądrości, poezji oraz magii, Thorze, panie sił witalnych, Tyrze, panie honoru, sprawiedliwości i prawa, Baldurze, panie dobra, piękna i mądrości, Frigg, pani rodziny i deszczu, Nanno, pani wiosny, Sif, pani urodzaju, a także Hajmdalu, początku wszystkiego, zaklinam was na całe stworzenie, niech nie przybłąka się tu nikt, poza Ellą, albo będę zmuszona użyć waszego największego daru aby tej biednej, zagubionej istocie pokazać, że przyszła w najgorszym możliwym momencie. Sami dobrze wiecie, jaka magia jest potężna, prawda? Mugole mieli was w starożytności za bogów, a przecież wszyscy jesteście czarodziejami. Wiem, że żyjecie, wiem, że czuwacie. Więc proszę was z całego serca, niech ona będzie moją jedyną towarzyszką na tych kilka godzin - mniej więcej w ten sposób Ingrid upewniała się w przekonaniu, że ma jednak bardzo sporo cech odziedziczonych po Wikingach sprzed kilkudziesięciu pokoleń. Z kolei takie upewnianie się było doskonałym sposobem na spędzenie czasu, który wydawał się aż na złość zwalniać z każdą chwilą. Wpatrując się w niebo, po drodze dostrzegając rozpryskujące się na osłonie kropelki, Ingrid latała myślami po całym świecie. Oczywiście była do tego zdolna tylko przez pierwszych parę minut, bo potem przypomniała sobie o incydencie z Tiarą. Dziwnie było przy tylu ludziach zostać nazwaną zupełnie innym nazwiskiem, zwłaszcza że usilnie utrzymywało się swój siostrzany związek z Astrid. Więc albo, w najlepszym wypadku, uznali oni wybryk przestarzałego kapelusza za pomyłkę, albo, w najgorszym wypadku, pomyśleli że Ingrid jest kłamczuchą, a Astka wcale nie jest jej żadną rodziną. Westchnęła cicho, usiłując odgonić taką możliwość i postanowiła trzymać się tej pierwszej. Nikt nie był bliższy Aurelce, ani Aurelka nie była bliższa nikomu. Były siostrami, czy to się to komu podoba czy nie. Zresztą, to bardzo prawdopodobne że pochodziły od tego samego Wikinga, który podbił całą Szwecję i spłodził setkę dzieci, aby te objęły wszystkie hrabstwa, księstwa, kasztele, miasta oraz wsie. Tym sposobem, z technicznego punktu widzenia, obie były spokrewnione nie tylko ze sobą, ale także z Kvasirem, Svenem, Seoną, nawet z Malvą (takie tam przezwisko) Cabrerą, która przecież w połowie była Szwedką! Z całą Szwecją były spokrewnione! W takim wypadku całe szczęście, że Ruda nie planowała sobie upatrywać żadnego Szweda, nawet jeśli w danej chwili nie miała o tym najmniejszego pojęcia. Uśmiechnęła się sama do siebie, wspominając ich pierwsze dni w Stavefjord. Sama nic zupełnie nie ogarniała, a Jelonek latała po wszystkich kątach, czarując jak szalona. Wiele razy należało ją powstrzymywać, żeby przypadkiem nie potraktowała Drętwotą jakichś innych pierwszaków (po cholerę Ingrid w ogóle wymawiała taką formułkę w jej pobliżu?) albo jeszcze innym niebezpiecznym wtedy zaklęciem. To były piękne i śmieszne czasy, które teraz zastąpiła nutka zmartwień dorosłych osób. Siedemnaste urodziny już za nimi, a niańczenie nadal nie dobiegło końca. Inga miała tylko nadzieję, że Aud poradzi sobie w wielkim świecie bez szczególnej pomocy ze strony swojej siostry.
Kroki nadchodzącej osoby słyszała już od dawna, ale nie zmieniała pozycji, żeby nie pokazywać zbytniego nią zainteresowania - ot, na wypadek gdyby to był jednak ktoś zupełnie obcy. W głowie ciągle powtarzała imiona Ojców Magii (to ciekawe, niektórzy z nich byli przecież kobietami!) i tym sposobem w myślach ciągle dzwoniło jej "Odynie, Thorze, Tyrze, Baldurze, Frigg, Nanno, Sif, Hajmdalu, Odynie, Thorze, Tyrze, Baldurze, Frigg, Nanno, Sif, Hajmdalu..." - formułka zawsze leciała w tej samej kolejności z uwagi na tradycję, nauczoną w szkole, a którą siedemnastolatka odpowiednio szanowała, nawet jeśli nie do końca wierzyła w jakąkolwiek interwencję którejkolwiek z wielkich postaci. Chociaż spójrzcie, zesłali jej właśnie Ellę, nikogo innego!
- O, hej! - powiedziała z podniesionym w ekscytacji tonem głosu, jak gdyby była zaskoczona, że to właśnie ta prześliczna Krukonka postanowiła jej potowarzyszyć, a nie ktoś inny. Jej oczy od razu powędrowały na twarz dziewczyny, szukając kontaktu ze swoimi odpowiednikami u niej, a dłoń trzymająca różdżkę jak parasol wyruszyła naprzód, aby czym prędzej uchronić de Cardonnel od deszczu. Kiedy ta stanęła, nieco niezręcznie, obok ławeczki, Ingrid od razu kazała jej usiąść. A tak, kazała, zapewniając, że ławeczka jest już sucha i o spodnie Ella wcale nie musi się martwić.
- Już uwielbiam to miejsce. Ma niesamowity klimat. Jeśli kiedykolwiek każą nam tu czegokolwiek szukać, to ja się z marszu poddaję - zagaiła, chwytając się pierwszego lepszego tematu. No bo co miała zrobić, spytać prosto z mostu "Ej, Ella, jak to jest między nami, co?" i oczekiwać pięknej, konkretnej odpowiedzi? Nie, to był beznadziejny pomysł, a ona chciała wszystko rozegrać o wiele subtelniej. Uśmiechnęła się.
- A tobie jak się podoba? Klimat co prawda zupełnie inny od indyjskiego, ale... - urwała, sugerując tym samym, żeby jej towarzyszka dokończyła ów wniosek. Nie wiedziała, co ma mówić, desperacko chwytała się wszystkiego, czego tylko mogła, bowiem to właśnie ona wysłała pierwszy list, proponując spotkanie. Teraz musiała za to płacić, wykazując ciągle inicjatywę i trzymając ją z dużą pewnością siebie.
Powrót do góry Go down


Ella de Cardonnel
Ella de Cardonnel

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 43
  Liczba postów : 79
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8078-ella-de-cardonnel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8081-glupia-i-brzydka-sowa-elli#225128
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8095-ella-de-cardonnel
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyNie Kwi 20 2014, 18:40;

Elli podobało się to zaaferowanie Ingi. Była urocza, kiedy się tak przejmowała, chociaż Ella nie widziała żadnego powodu, dla którego ktoś miałby się nią przejmować (a już zwłaszcza tego, z którego Inga się przejmowała, mhm). Zazwyczaj zbyt intensywne zainteresowanie jej osobą wprawiało ją w konsternację i zakłopotanie, ale nie w przypadku Westerberg. Jedna rzecz, że w sumie zdążyła już się do tego przyzwyczaić, w końcu swoje ich znajomość przeszła w Indiach, kiedy jedna oskarżała drugą o arogancję, a druga pierwszą o bezczelne gapienie się, druga rzecz, że Ingrid w tym wszystkim pozostawała szczera i najzupełniej w świecie urzekająca. Ella nie mogła się napatrzeć na jej rozczulające ożywienie i trudno jej byłoby uwierzyć, że to ona to wszystko generuje, raczej sobie to tłumaczyła tak, że Ingrid zazwyczaj tak ma. Sama myśl, że mogło być inaczej, była dziwnie podszyta jakąś śmieszną nadzieją i Ella sama z siebie śmiała się w myślach. Bo to przecież było absurdalne, co nie?
Posłusznie opadła na ławkę, podciągając nogi i siadając po turecku, prawe kolano opierając niechcący o udo Ingrid. Aż dziwne, że się nie przesunęła, bo zazwyczaj nawet taki niemrawy kontakt cielesny z drugim człowiekiem - nie licząc chyba tylko rodzeństwa - jej przeszkadzał i nie mogła w żaden sposób tego znieść. Dobry znak, że na tyle swobodnie obcuje jej się z dziewczyną!
- ...ale to bardzo dobrze - skończyła za Ingę, mocno akcentując tę wypowiedź. - Naprawdę nie znoszę Indii i Bangladeszu, i Theravady, i tych pieprzonych sari i słońca. Jak już kiedyś będę podróżnikiem, będę jeździć tylko w chłodne miejsca. A przynajmniej będę omijać szerokim łukiem Bangladesz! - Jak na nią, wiele ekspresji pojawiło się w tej wypowiedzi. Zazwyczaj tak się zdarzało, kiedy mówiła o domu, cholernym domu. Nigdy nie zdradzała szczegółów, nikt też chyba nie mógł przypuszczać, ile emocji w istocie się za tym kryje. Zwłaszcza tutaj, skoro na jakiś czas pożegnała się z sińcami, a kilka blizn mogło świadczyć o czymkolwiek.
Ella nigdy nikomu nie powiedziała, co dzieje się w jej domu. Te wspomnienia dzieliła wyłącznie z Odettą i nie chciała zmieniać tego stanu rzeczy. Być może to było złym wyjściem, że tłumiła to wszystko w sobie. Z drugiej strony może gdyby komuś powiedziała, coś by się zadziało, coś zmieniło, ale wypatrywanie takiej nadziei Ella uważała za głupie, bezpodstawne i przede wszystkim niebezpieczne. W końcu najgorsze, co się może człowiekowi zdarzyć, to nadzieja nie mająca żadnego pokrycia. A wyżalanie się dla samego wyżalania nie przynosiło jej ulgi, wręcz przeciwnie, de Cardonnel nienawidziła być pocieszana i postrzegana jako pokrzywdzona lub słaba, chociaż słabości się nie wstydziła i tego, że ją ojciec leje rodzinę chyba za jej indywidualną słabość uznać trudno. Uznawała jednak, że problemom należy stawić czoła samemu, może w koalicji z osobami, których to też bezpośrednio dotyczy. Wydawało jej się, że Odetta też nikomu nigdy nie opowiadała o ich rodzinie. Czasami w ogóle czuła, że jej siostra nie postrzega tego tak samo, jak ona sama, że głupio bagatelizuje fakt, że ich ojciec jest zwyczajnym tyranem. Nigdy nie podporządkowywała mu się, żeby Ella mogła uniknąć znalezienia się pod jego ciężką ręką. Jasne, leczyła potem skrupulatnie wszystkie jej rany, ale zaklęcia nie pomagają na świadomość, że Oddie może w ogóle postępować w taki sposób, wiedząc, co się stanie. Ella nie mogła. Dlatego rezygnowała ze swojego buntu, jeśli nie była pewna, że jest w stanie go ukryć.
- Hogwart bardzo różni się od twojej szkoły? - zapytała, brnąc dalej w niezobowiązujące i de facto głupie tematy. Takie błahe rozmowy o niczym z Ingrid sprawiały jej przyjemność. Lubiła zwłaszcza słuchać, kiedy Inga opowiada, nieważne, o czym mówiła. Miała przyjemny głos, taki, którym można było opowiadać bajki na dobranoc. Ella z przyjemnością by ich słuchała. Nikt nigdy nie opowiadał jej bajek na dobranoc, sama tylko czytała pod łóżkiem z marnym światłem świecy i mogła tylko wyobrażać sobie, jak przyjemnie byłoby ułożyć się w nagrzanej i pachnącej pościeli i wsłuchać w historię czytaną głosem takim, jaki miała Ingrid.
Powrót do góry Go down


Ingrid Westerberg
Ingrid Westerberg

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : ścigająca, UWAGA! Oszukana orientacja :||||
Galeony : 716
  Liczba postów : 387
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8030-ingrid-westerberg
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8045-gulfryda#224864
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8044-ingrid-westerberg#224862
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyNie Kwi 20 2014, 19:58;

Co, że Inga urocza? Ha, niech ktoś spróbuje jej to powiedzieć w twarz, zobaczymy czy nie zmieni zdania. Akurat to jedno określenie było dla niej niezwykłym ciosem w godność. Przecież pochodziła od Wikingów, była na sto procent córką, a co najmniej wnuczką, ewentualnie po prostu daleką krewną wszystkich szwedzkich Ojców Magii, kolejno Odyna, Thora, Tyra, Baldura, Frigg, Nanny, Sif i Hajmdala! Nie mogła być urocza! Przecież to hańba dla przodków! Hańba, hańba, hańba, co Ings powtarzałaby przez dobrych kilka dni, gdyby została otwarcie nazwana uroczą. Jednakże, to tylko gadanie. Ona doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakie wrażenie może sprawiać, chodzi tylko o pewnego rodzaju wyrozumiałość i - najzwyczajniejsze w świecie - pomijanie tego słowa w opisie jej dotyczącym. Z kolei żeby ten cel osiągnąć, Westerberg podświadomie robiłaby praktycznie wszystko. Zaczęłaby się od razu mniej przychylnie do wszystkich odnosić, dopuszczałaby się trochę mniej akceptowanych w społeczeństwie zachowań, może przeklinałaby, siarczyściej lub nie, kto wie! Jedno jest pewne, starałaby się zneutralizować cały urok, tylko po to aby mieć spokój na jakieś dwa tygodnie, a potem, powróciwszy do starej siebie, znowu zmagać się z tym samym problemem. Że też ludziom nie przeszkadzało palenie papierosów! Na Odyna, były już takie przypadki, że jakiś facecik dojrzał ją z fajką w ustach i stwierdził, że to jeszcze bardziej urocze! Szkoda go trochę, bowiem Ruda przypaliła mu niedopałkiem koszulkę, a rozgrzany popiół zahaczył mu nawet o skórę. Prawdę mówiąc, to bardzo dobry przykład dla reszty podrywaczy, którzy myślą, że jak wytkną tej siedemnastolatce urok, to ta od razu wskoczy im w ramiona, o nie, drodzy panicze, nie ma nawet mowy. Jednakże, od reguł są wyjątki. Od tej tutaj istniała jedna, a na imię jej było - surprise, surprise - Ella. Niech sobie mówi co chce, póki jest to w miarę pozytywnie nacechowane i szczere. Inga uśmiechnęła się mimowolnie, czując jak kolano należące do Wyjątkowej dotyka jej uda. Chciała je najpierw zabrać, ale tknięta bardzo ambitnym pomysłem na sprawdzenie właśnie w ten sposób ich wzajemnego stosunku do siebie, postanowiła zostawić to w spokoju. Dobry znak, że Elce tak swobodnie się z nią obcuje, ale szkoda, że skończy się to w zupełnie inny sposób!
- Ładnie ci było w sari - odparła, jak gdyby nigdy nic, z błogim uśmiechem na ustach i rozmarzonym wzrokiem wbitym w niebo. Bez problemu można było stwierdzić, że wyobraża sobie Cardonnel właśnie w takim stroju, ale nieco trudniejszym musiał być do wyciągnięcia wniosek, iż ta wyimaginowana postać tańczy w promieniach słońca, śmieje się i proponuje Rudej dołączenie. No cóż, chwila słabości, każdy ma do takowej prawo, ale zdanie Westerberg na ten temat było trochę inne. Zganiła się za to w myślach, otrząsnęła głowę i zaśmiała się niezręcznie. Nic się nie stało. Całe szczęście, że padło pytanie o szkołę, bo cisza byłaby chyba nie do zniesienia. Może Ella w ogóle nie odebrała tych zachowań jako podejrzane? Oby!
- Noooo, nawet nie wiesz jak bardzo! - zaczęła z entuzjazmem, przekładając różdżkę z dłoni do dłoni, bowiem lewa zdążyła się już trochę zmęczyć - Stavefjord jest cały z lodu. Nie ma ani jednego miejsca, które byłoby kamienne, drewniane, metalowe, czy coś, wszystko wszystko wszystko jest z lodu. Znaczy no, oprócz jakichś tam sprzętów, sama wiesz. No i u nas nie ma podziału na domy, mamy wydziały, ale o nich ci już opowiadałam, poza tym jakoś... nie wiem, krajobraz jest zupełnie inny, ale to bardzo ciekawe! Nie ma tej egzotyczności, prawda, a ja ciągle znajduję coś nowego, chociaż to pewnie normalne... A jak tobie się tu podoba? Skoro tak nie znosisz Theravady, to tutaj pewnie jest ci lepiej, prawda? - spytała na koniec, idąc w ślad Elli i trzymając się drobnego, nieważnego, zupełnie nic nie znaczącego tematu. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że jej głos może komukolwiek aż tak się podobać, więc nie rozwodziła się nawet za bardzo na temat, o który została poproszona. To chyba dlatego, że trochę za dużo myślała o swojej małej konspiracji, osiągającej coraz większe rozmiary. Wspomniana wcześniej lewa dłoń, która ze zmęczenia poprosiła swoją siostrę o zmianę, opadła delikatnie na kolano Krukonki, stykające się z udem Gryfonki. Co będzie to będzie, Ing ma doskonałą wymówkę - "No co, zasłoniłaś mi moją własną nogę, nie?"
Powrót do góry Go down


Ella de Cardonnel
Ella de Cardonnel

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 43
  Liczba postów : 79
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8078-ella-de-cardonnel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8081-glupia-i-brzydka-sowa-elli#225128
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8095-ella-de-cardonnel
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyPon Kwi 21 2014, 21:40;

Najbardziej absurdalna w całej tej wizji była tańcząca i śmiejąca się Ella, jakby nie patrzeć, sari już pomijając. Takich, którzy mieli okazję uświadczyć jej w tańcu było niewielu! A takich, którzy widzieli, żeby była zadowolona w tańcu w ogóle nie ma, bo to się nigdy nie zdarzyło. To jest po prostu zasada, Ella nie tańczy, jeśli jej się do tego nie zmusi. Nigdy. Trudno stwierdzić, czy to jest awersja wrodzona, czy może to się stało po tych wszystkich lekcjach baletu, które musiała odbyć. Pewne jest natomiast to, że tylko jedna z sióstr de Cardonnel potrafi tańczyć naprawdę dobrze, bo może i Ella skusiłaby się na jakieś niezobowiązujące podrygi, gdyby nie to, że jest kompletną łamagą, która koordynacji ruchowej za grosz nie ma i prawdę powiedziawszy dziewczynę zawsze doprowadzało to do szału. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby jej próby nie skończyły się dramatyczną przewrotką albo rozwaleniem czegoś, co stało najbliżej. Zazwyczaj przez to musiała odbywać dwa razy więcej lekcji baletu, bo potrafić coś musiała, a nauczycielka gry na pianinie nie dawała jej żadnych nadziei już po pierwszej lekcji. Taniec kojarzył jej się więc z całymi godzinami przesiadywania przed lustrem, zmasakrowanymi stopami i obitymi pośladkami.
Ella nawet nie zwróciła uwagi na ten niezręczny chichot Ingi, bo sama się zaśmiała z tego, co dziewczyna powiedziała o niej i o sari.
- Nie no, dzięki - powiedziała pomimo tego, że ona przecież wiedziała lepiej. Cały problem z sari polegał na tym, że Ella czuła się w nim nieswojo i była przekonana, że wygląda jak przebrane na karnawał dziecko. Jej drobna sylwetka wprawdzie nie potrzebowała natychmiastowego zakrycia, ale jednak... nie wyglądała w nim tak, jak na przykład Odetta. Jasne, to brzmi, jakby Ella miała poważny problem z syndromem gorszego dziecka, ale... w sumie nie jest to aż tak dalekie od prawdy. - Mam ze sobą jedno, bo sądziłam, że może będzie potrzebne jako mundurek mojej szkoły do jakichś oficjalnych uroczystości, jak mnie upijesz, to może je włożę, ale to się jeszcze nie zdarzyło. To znaczy, żeby ktoś mnie upił. - Bo nigdy nie wypiła ani kropelki alkoholu, ale jeśli Inga zrozumie to w ten sposób, że Ella ma najmocniejszą głowę świata, to bardzo dobrze, bo może nigdy się tego nie podejmie, a de Cardonnel nie będzie musiała spełniać swojej obietnicy.
- Jest mi tutaj dużo lepiej - stwierdziła z lekkim rozrzewnieniem, mimowolnie wydając z siebie westchnienie ulgi. Prawdę mówiąc Ella trochę obawiała się skutków tego wyjazdu, bo co będzie, kiedy za rok będzie musiała wrócić, po tym, jak przyzwyczai się do tego miejsca, do tego, że nikt nie patrzy jej na ręce? Mogło się to źle skończyć, ale Ella starała się o tym nie myśleć, a jednocześnie podchodzić do tego z odpowiednim dystansem i rozsądkiem.
Dziewczyna zamyśliła się na ten temat, skubiąc sznurówkę swojego buta, więc nawet nie dotarło do niej, że dłoń Ingi spoczęła na jej kolanie. Przeoczyła też dziwne zachowanie znajomej, bo normalnie pewnie na pierwszy rzut oka zauważając, że coś knuje, bo przecież kiedy jest się samotnikiem i non stop obserwuje się ludzi, mimo wszystko uczy się, jak rozpoznawać symptomy pewnych zachowań. Przez chwilę skubała sobie to swoje sznurowadło, nie zwracając uwagi na ciszę, która zapadła, wcale nie ciężką i niezręczną. Przez kilka kolejnych sekund wpatrywała się w jakiś bliżej nieokreślony punkt w przestrzeni z pewną nostalgią, zanim nie uśmiechnęła się lekko i nie obróciła głowy, żeby spojrzeć na Ingę.
- Może teraz ja potrzymam? - zaoferowała, wskazując na różdżkę.
Powrót do góry Go down


Ingrid Westerberg
Ingrid Westerberg

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : ścigająca, UWAGA! Oszukana orientacja :||||
Galeony : 716
  Liczba postów : 387
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8030-ingrid-westerberg
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8045-gulfryda#224864
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8044-ingrid-westerberg#224862
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyWto Kwi 22 2014, 09:02;

Och, wcale nie! Ta wizja była bardzo pozytywna i miła dla oka, zwłaszcza że to Ingrid jej właśnie teraz doświadczała. Co prawda nie miała zielonego pojęcia o tym, że Ella tańczyć po prostu nie lubiła, ale gdyby było inaczej, z pewnością zrobiłaby wszystko, żeby ów stan rzeczy zmienić. Sama może nie tańczyła, bowiem to śpiew był jej kategorią artyzmu, ale nic nie stało na przeszkodzie, żeby zaimprowizować. Nikogo nie powinno zdziwić, jeśli tym sposobem Ings osiągnęłaby lepszy efekt, niż skrupulatnie planowaną przez parę miesięcy intrygą. Zresztą Ruda widziała już niejeden pokaz taneczny, niejeden też całkowicie zawrócił jej w głowie, a że sama nie miała jeszcze wystarczająco dobrej okazji do sprawdzenia się w walcu, czy nawet tym pięknym polonezie, to z pewnością starałaby się jeszcze bardziej, żeby wyszło jak najlepiej. I tak, mówimy o tańcach klasycznych, bowiem nowoczesne wcale do niej nie przemawiały. Może to z deka staromodne, a może po prostu wynika z jej zamiłowania do piękna - kto wie. Najważniejsze, aby kiedyś dowiedziała się o awersji Elki do jakiegokolwiek tańca, coby tylko potem ją przełamać.
Uśmiech zawitał na jej twarzy, kiedy komplement związany z sari został najzwyczajniej w świecie przyjęty, chociaż chyba nie w taki sposób, w jaki powinien. To jednak dobrze, bo ostatnim, czego mogłaby chcieć Westerberg podczas tej rozmowy, było właśnie zbyt bezpośrednie "sprawdzanie". Za Chiny nie mogła się wsypać, bo to zbyt ryzykowne. A jak zostanie odrzucona? Wyśmiana? Skompromitowana? Zraniona? Co wtedy? Przecież siedziała właśnie z młodszą de Cardonnel, tą samą, na widok której kąciki ust Szwedki momentalnie podnoszą się do góry. Tą samą, na dźwięk głosu której rudowłosej od razu robi się weselej. Tą samą, która najwidoczniej rozkochała w sobie Ingrid Westerberg - dziewczę znane ze swojego niezdecydowania w tych kwestiach, nawet jeśli ani jedna, ani druga, nie będzie chciała tego przyznać. Sari zaś miało swoje dobre strony, bo przecież w jakim innym stroju nałożonym przez El, Ings mogłaby lepiej widzieć jej ładny, smukły brzuch? Nie żeby miała jakiś fetysz, NO CO WY!
- Oj wiesz, to, że nie piję, nie przeszkadza wcale wlewaniu ci Ognistej Whisky do ust. Ot, chociażby przez jakiś lejek! - stwierdziła z radością, uśmiechając się do towarzyszki zadziornie. Jako niepijąca nie powinna znać nazw praktycznie żadnych alkoholi, ale z takimi a nie innymi znajomymi, po prostu nie miała wyjścia. W każdym razie, ucieszyły ją następne słowa niebywale niskiej panny, a jej wargi ułożyły się w podobnym do wcześniejszego, błogim wyrazie zadowolenia. Cieszyła się, oczywiście, nie tylko jako ktoś poddany nieco zagubionemu uczuciu względem Elli, ale także jako jej przyjaciółka. Jej szczęście szczęściem Ingrid. Szkoda, że Ruda nie dostrzegła, jak mimowolnie głaszcze to nieszczęsne kolano, a jej usta jakoś same z siebie wypowiadają "cieszę się". Dokładnie teraz cała wymówka poszła w przysłowiową cholerę, ale siedemnastolatki wcale to nie ruszało. Oczywiście ruszy dopiero potem, ale to kiedy indziej! Fakt zadowolenia Cardonnel wydawał się w danej chwili o wiele bardziej zajmujący. Westerberg nawet chwilowo rozmyślała nad swoją aklimatyzacją w Hogwarcie, ale szybko rzuciła ów temat, dochodząc do wniosku że niepotrzebnie ucieknie myślami w zupełnie inne miejsce, siejąc wspomnianą ciężką i niezręczną ciszę. Zanim się jednak zorientowała, cisza zdążyła już zapaść. Tak właśnie zaczęły się desperackie próby szukania w głowie jakiegoś tematu, ale z ratunkiem nadeszła El. Niebieskie oczy powędrowały na nią, pełne zaskoczenia taką ofertą, ale potem rozpromieniły się, a ich właścicielka grzecznie odmówiła.
- Nie, jeszcze wytrzymam, zresztą to ja wyciągnęłam cię na deszcz, więc muszę liczyć się z konsekwencjami. Hehe, umknęło mi że nie wszyscy mogą go lubić tak jak ja - odparła, spoglądając znowu w górę, na odbijające się od bariery krople. Dokładnie teraz zastanawiała się głębiej nad zupełnie ignorowaną dłonią, dotychczas swawolnie głaszczącą sobie milutkie w dotyku kolano Irlandki, a dopiero parę chwil temu uspokojonej i zastygłej. Siedemnastolatkę wprowadzało to - rzecz jasna! - w fałszywe domysły, bowiem zdążyła się już nieźle uradować, że może jednak nie zostałaby ot tak odrzucona, gdyby jednak coś miało jej w sercu zaiskrzyć. Bo przecież nic tam jeszcze nie było!
A cisza, która zapanowała po wzmiance o deszczu stawała się coraz głębsza...
Powrót do góry Go down


Katherine Russeau
Katherine Russeau

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Galeony : 325
  Liczba postów : 1894
http://czarodzieje.org/t7531-katherine-nadia-russeau#211124
http://czarodzieje.org/t7533-poczta-kat-russeau#211125
http://czarodzieje.org/t7535-katherine-nadia-russeau
https://www.czarodzieje.org/t18720-katherine-russeau-dziennik
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyPon Kwi 28 2014, 19:45;

Katherine zaraz po wysłaniu listu do Ethana, chłopaka z projektu z Australii, który całkowicie zakręcił jej w głowie, udała się do łazienki by wziąć tam długą rozluźniającą kąpiel. Nie wiedziała jeszcze co znajduje się w jej skrzyneczce, ale nie rozstawała się z nią nawet na krok. Czasem miała wrażenie, że dziwnie drga, ale nie zastanawiała się nad tym co to może być. Leżała w wannie i przyglądała się skrzyneczce z symbolem Złotego Sfinksa. Wysuszyła się a potem przebrała w świeże ubrania. Tak przygotowana ze skrzyneczką w dłoniach ruszyła w stronę dziedzińca, a gdy czekała na Ethana po prostu nie mogąc już wytrzymać z ciekawości to otworzyła skrzynkę. Było wielkie buum i pojawił się przed nią rozzłoszczony mały człowieczek z małymi złośliwymi oczkami i szerokimi ustami, unosił się w powietrzu krzyżując nogi.
-Katherine Russeau, gdzie twoja kopia, nie masz już swojego chłopaka? Jesteś brzydka i puszczalska, tyle niemiłych słów do ciebie pasuje, wredna suka, istna zmora, niczym sama szyszymora- zaczął wyć irytek nad jej głową. Ona jednak zaczęła się coraz bardziej burzyć aż w końcu nie wytrzymała tego napięcia.
-Jęzlep!- rzuciła w kierunku Poltergeista, tym samym sprawiając, że ten zakrztusił się swoim własnym językiem, ale nie powiedział już żadnego złego słowa na nią. No i to było na miejscu. Można mówić, kiedy ona pozwala, a nie na odwrót. Duch wywinął koziołka w powietrzu, przez moment zdezorientowany a potem zaczął uciekać w zupełnie przeciwnym kierunku, byle jak najdalej od tej nieznośnej Ślizgonki.
-Immobilus- rzuciła ponowne zaklęcie, tym razem spowalniające, co pozwoliło jej na szybsze przemieszczanie się za duchem. Miała cudem dobrą kondycję jako grająca na pozycji pałkarza w drużynie Quidditcha a nawet z Znikaczach z Hogwartu więc bieganie za nieznośnym Poltergeistem było dla niej dobrym ćwiczeniem sportowym. Gdy już udało jej się do zagonić w tak zwany kozi róg. O ile w ogóle ducha można było zagonić w kozi róg to rzuciła ostatnie zaklęcie.
-Orbis- świetlisty płomień pomknął w stronę ducha. Spętał go a tym samym Katherine za pomocą magii ponownie umieściła go w skrzynce, szczelnie ją zamykając. Tak z lekko przyspieszonym oddechem szybko udała się do komisji by oznajmić im o wykonanym zadaniu, a potem wróciła na dziedziniec by usiąść na murku i czekać aż Ethan się zjawi i opowiedzieć mu o tym co ją spotkało.

[1,4]
Powrót do góry Go down


Ethan Thompson
Ethan Thompson

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 19
  Liczba postów : 10
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8269-ethan#229332
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8268-ethan-thompson#229329
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyPon Kwi 28 2014, 21:12;

Hogwart... tak, cały czas nie potrafił opanować się z wrażenia jakie robiło na nim to miejsce. Miejsce, które na pierwszy rzut mogłoby wydawać się mroczne i tajemnicze; nieustannie go zaskakiwało swoim klasycznym, staroświeckim i tradycyjnym klimatem. Zwłaszcza gdy dopuścimy się do porównania go z tym w jego ojczystym "Red Rock", gdzie nowoczesność, prześcigała nowoczesność. Nie podobało mu się to, dlatego tym bardziej polubił szkołę w Anglii. Z drugiej jednak strony korytarze, będące istnym labiryntem, słynne "ruchome schody" wciąż robiły mu niezły mętlik w głowie.
Minął już dobry miesiąc od kiedy Ethan wstąpił do Hogwartu, jednak było to o wiele za mało by poznać to miejsce w całej swej okazałości. Póki co było fajnie, ale czuł, że może być jeszcze lepiej. Trafił do Ravenclaw'u; odpowiednik Aqua jak mniemam. Wybór trafny, aczkolwiek bez większego znaczenia. Jak sam twierdził nie przyjechał tu dla rywalizacji, a bardziej dla dobrej zabawy. Od małego był ciekawski świata, dlatego możliwość bezpośredniego poznania innych kultur, innych osobowości była dla niego wspaniałym doświadczeniem.
Nie spodziewał się listu od panienki Katherine, za cholerę, ale nie powiem... oprócz dominującego zdziwienia, dało się u niego dostrzec wyrazy zadowolenia, wynikającego z faktu, że do niego napisała. Nie znał ją co prawda jeszcze na tyle by oceniać, ale już na ten moment mógł stwierdzić, że była dość... trudną osóbką, o czym dała po sobie znać na warsztatach, w których było im wspólnie uczestniczyć. Nie przeszkadzało mu to jednak absolutnie w żaden sposób, a nawet powiedziałbym, że budziło w nim jeszcze większą sympatię do dziewczyny. Był tak bardzo podekscytowany możliwością spotkania się z nią, że zrezygnował nawet ze swoich codziennych wieczornych ćwiczeń, a to już wiele znaczyło. "Spotkajmy się na dziedzińcu" - cholerka, gdyby tylko wiedział jak tam dojść. Tak wiem, było to dość głupie, bowiem dziedziniec osadzony był w samym centrum Hogwartu, ale co poradzę? nie miał pamięci do miejsc chłopak. Dwukrotnie musiał się pytać o drogę miejscowych uczniaków, żeby wstydu nie było pytał tych najmłodszych. Ich spojrzenia mówiły wszystko. Koniec końców udało mu się dotrzeć do docelowego punktu. Ubrany w szkolne szaty z włosami jak zwykle perfekcyjnie ułożonymi wyszedł z budynku na spotkanie z Kath. Dziedziniec był dość opustoszały, jeśli mamy porównywać z tym co się dzieje za dnia, dlatego też bez problemu określił położenie dziewczyny.
Przywitał ją ciepłym uśmiechem. - Przepraszam... znasz może niejaką Katherine Russeau? - Patrzcie no, jaki to śmieszek się z niego zrobił. Chciał jakoś zrzucić z siebie lekkie poddenerwowanie, ale, czemu się denerwował? zazwyczaj żadnych problemów nie miał z tego typu sytuacjami, no... chyba naprawdę było coś na rzeczy. - Cześć, cześć. - Rzucił po chwili z tym samym uśmiechem widząc zakłopotanie dziewczyny. - Naprawdę masz zamiar mnie oprowadzać? W takim razie musielibyśmy zaraz zacząć, by zdążyć do mojego wyjazdu. - Zaśmiał się i rozejrzał dookoła. Rzeczywiście ogrom tego miejsca był nie do porównania.
Powrót do góry Go down


Katherine Russeau
Katherine Russeau

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Galeony : 325
  Liczba postów : 1894
http://czarodzieje.org/t7531-katherine-nadia-russeau#211124
http://czarodzieje.org/t7533-poczta-kat-russeau#211125
http://czarodzieje.org/t7535-katherine-nadia-russeau
https://www.czarodzieje.org/t18720-katherine-russeau-dziennik
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyPon Kwi 28 2014, 21:48;

Oczywiście siedzenie na murku było dla Katherine strasznie nużące toteż już po paru minutach po prostu jej się przysnęło. Śniło jej się, że właśnie otrzymywała puchar projektu "Złoty Sfinks", gdy nagle ktoś się pojawił i chciał jej go zabrać. Mówił, że nie zasłużyła sobie na niego ponieważ oszukiwała podczas projektu. Nie widziała jego twarzy ponieważ spowijał ją cień. Pojawienie się Ethana sprawiło, że spadła z murku i wylądowała po drugiej jego stronie krzycząc przy tym "Nie zostaw, on jest mój". Nagle otworzyła oczy i ujrzała chłopaka z którym miała się spotkać. Położyła dłonie na murku nadal nie wstając z ziemi. Włosy odrobinę jej się rozsypały, iście w artystycznym wręcz chaotycznym nieładzie. Poprosiła go o powtórzenie pytania.
-Przepraszam, zaskoczyłeś mnie. Czy znam Katherine Russeau, taaaak- powiedziała uśmiechając się lekko.
-To moja siostra, ja jestem Nadia. Mówiła ci pewnie, że ma siostrę bliźniaczkę prawda?- zapytała, a uśmiech nadal nie schodził z jej ust. Wyciągnęła dłoń w jego kierunku.
-Panie Thompson, czy zechciałby pan pomóc mi wstać i wydostać się z tych chaszczy?- zapytała wręcz z błagalnym spojrzeniem w niego skierowanym. Trochę sprawiało jej radość to, że go oszukała, no ale przecież nie obrazi się na nią z tego powodu prawda? Gdy się już wydostała i puściła jego dłoń siadając na murku, powstała przez chwilę niezręczna cisza.
-Co do oprowadzania...poczekajmy może na Katherine dobrze? Powinna zaraz się zjawić. Miałam cię tylko odrobinę przetrzymać. Właśnie walczyła z Irytkiem i musiała isć odnieść zamkniętego w skrzynce ducha Komisji od Projektu . Sam rozumiesz, ważna sprawa nie cierpiąca zwłoki, ale spokojnie odkąd wróciła ze szkolenia nie może przestać o tobie myśleć- powiedziała z pewnością siebie w głosie, jakby chcąc dodać tymi słowami, że mówi prawdę i tylko prawdę. Bo przecież tak było.
-Jak ci się podoba w zamku?- zapytała rozglądając się, zupełnie tak jakby wypatrując czy na horyzoncie nie widać jeszcze jej siostrzyczki. Musiała sprawiać pozory, że jej wypatruje.
Powrót do góry Go down


Ethan Thompson
Ethan Thompson

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 19
  Liczba postów : 10
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8269-ethan#229332
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8268-ethan-thompson#229329
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyPon Kwi 28 2014, 23:38;

Ethan na upadek dziewczyny zareagował dość... niejednoznacznie. W pierwszym momencie zaniepokoił się taką, a nie inną reakcją. Kiedy już jednak dostrzegł, że wszystko jest w porządku, uśmiechnął się mimowolnie. Ale cóż pan robi? - zdawał się mówić miniaturowy Ethan usadzony na prawym ramieniu chłopaka. - wystraszył ją pan, to teraz pomóc trzeba. Wyglądała doprawdy uroczo w tych chaszczach. - Aż tak źle wyglądam? - Spytał się, wciągając Kath na górę. - Ethan. - odwzajemnił zaraz uśmiech podając rękę. Oczywiście droczył się, podobnie z resztą jak ona. W sumie od razu rozluźniło to do tej pory nieco spiętego Ethana. Zdradziła się tym "panie Thompson", eh... jak można zepsuć tak zabawę? Ethan mimo wszystko postanowił nie wypominać jej tego "błędu". Nastał krótki moment typowo niezręcznej ciszy. - Także... - odezwał się w końcu, ale w tym samym momencie "Nadia" zaczęła. Najwyżej później spyta.
Przemilczał pierwsze zdanie dziewczyny, w zasadzie mając na uwadze tylko ostatnie słowa. Poczuł się nieco... niezręcznie. Aż taka bezpośredniość? ejże, a jeśli to jednak była Nadia? Niemożliwe, chociaż... nie, nie, za mało argumentów. No i masz teraz rozkminkę. Ahh... te kobiece gierki słowne. Schował ręce do kieszeni spoglądając gdzieś w dal, próbując nie roztrząsać już słów dziewczyny. Z drugiej strony równie dobrze mógłby powiedzieć jej to samo, ale czy to nie byłby już objaw natręctwa? I oczywiście niczego tutaj nie sugeruje pannie Katherine. - A no, bardzo fajnie, bardzo fajnie. Co prawda wciąż jest dla mnie jednym wielkim labiryntem, ale jest naprawdę sympatycznie. - Odparł, uspokajając się już nieco. - Katherine zawsze taka spóźnialska? - Zapytał, a wraz z pytaniem wrócił milutki uśmieszek na jego ustach. - Oj, bo się obrażę. - Dodał, spoglądając w tą samą stronę co "Nadia".
Powrót do góry Go down


Katherine Russeau
Katherine Russeau

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Galeony : 325
  Liczba postów : 1894
http://czarodzieje.org/t7531-katherine-nadia-russeau#211124
http://czarodzieje.org/t7533-poczta-kat-russeau#211125
http://czarodzieje.org/t7535-katherine-nadia-russeau
https://www.czarodzieje.org/t18720-katherine-russeau-dziennik
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyWto Kwi 29 2014, 00:05;

Nadia uśmiechnęła się nieśmiało do chłopaka. Miała nadzieję, że ten niczego nie podejrzał, a tym bardziej tego, że udaje swoją siostrę bliźniaczkę, tym bardziej że są one identyczne niczym dwie krople wody.
-Idzie się przyzwyczaić. Ja jestem tutaj od pierwszej klasy i już praktycznie z zamkniętymi oczami trafiam do każdego pomieszczenia- zażartowała sobie a potem nagle drgnęła, bowiem dostrzegła coś w oddali.
-Chyba Katherine już idzie więc na mnie już pora. Dziękuję za miłą rozmowę Ethan. Nie mów siostrze, że taka ze mnie niezdara, znowu się będzie ze mnie śmiała. To do niej podobne- poprosiła, zupełnie tak jakby to zrobiła jej delikatna siostrzyczka Nadia, uścisnęła chłopakowi dłoń i udała się szybko w stronę zamku i dopiero gdy zniknęła za pewnymi choinkami i upewniła się, że nikt jej nie widzi, a już przede wszystkim nie widzi jej Ethan to zmieniła swoją bluzkę z niebieskiej na czarną, a czarne spodnie na czarne, ładnie się prezentujące dresy. Szybko za pomocą magii sprawiła, że proste włosy zaczęły się jej falować. Narzuciła torbę na ramię i ruszyła w stronę dziedzińca pewnym siebie, szybkim krokiem. Widząc Ethana przyspieszyła kroku i wręcz rzuciła mu się na szyję.
-Ethan, hej, jak dobrze cię znowu widzieć- wyrzuciła z siebie te radosne słowa.
-Mam nadzieję, że Nadia nie zanudziła cię zbytnio swoim towarzystwem? Przepraszam że musiałeś czekać, zadanie projektu sprawiło, że się odrobinę zziajałam i musiałam napić się zimnego soku dyniowego- powiedziała przyglądając się mu uważnie. Szybko sięgnęła też do torby by wyjąć z niej ruchome zdjęcie dwójki uśmiechniętych ludzi, oczywiście na zdjęciu była ona i Ethan.
-Zdjęcie zrobione podczas szkolenia, proszę zachowaj je jeśli chcesz- powiedziała i podała mu fotografię. Uśmiechnęła się szeroko.
-Miałam dzisiaj szalony dzień. Najpierw szukanie skrzyneczki z jakimś skarbem, po otworzeniu okazało się że żadnych klejnotów tam nie ma, tylko złośliwy Poltergeist, więc musiałam go znowu złapać, a dodatkowo jeszcze gonić go po całym zamku. Nieźle się przy tym nabiegałam- powiedziała po czym cały czas radosna usiadła na murku przyglądając się Ethanowi. Miała nadzieję, że spodoba mu sie zdjęcie. Później wybiorą się może gdzieś w stronę szkolnych błoni i pokaże mu jak fajnie jest nad jeziorem, albo pod Dębem.
Powrót do góry Go down


Ethan Thompson
Ethan Thompson

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 19
  Liczba postów : 10
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8269-ethan#229332
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8268-ethan-thompson#229329
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyWto Kwi 29 2014, 13:42;

No to się porobiło. Nagle facet poczuł się straszliwie głupio, uśmiech jak się zdaje zniknął z jego twarzy, a wszystko to przez to, że się najnormalniej pomylił. Niby błahostka, ale jednak gryzie. Szczególnie kogoś takiego jak Ethan, który wręcz nienawidzi być w błędzie.
Jak się okazało dziewczyna, która przedstawiła jako Nadia rzeczywiście była Nadią -a co najlepsze była siostrą bliźniaczką Katherine, niby nic dziwnego, bo w końcu bliźniaki wszędzie się znajdą, ale skąd do diaska wzięła się akurat tu? Ja już wiem... to tajna konspiracja mająca na celu ogłupić biednego Ethana. I co on teraz pocznie?  Niesamowite, nie wiarygodne, nieprawdopodobne z resztą... Nigdy wcześniej nie widział ich razem. Ale cóż nie czas na roztrząsanie tej sytuacji, zaraz miała nadejść ta prawdziwa Katherine. Ponoć. Pożegnał jeszcze machnięciem ręki Nadię i usiadł na ławce by w milczeniu i niesłychanej refleksji przeczekać na naszą zgubę. Powstał kiedy już dziewczyna dotarła na miejsce. Nieco odskoczył kiedy ta rzuciła mu się w ramiona, lecz już za chwilę poklepał ją przyjacielsko po plecach. Tak... to z pewnością była ona. - Rozumiem... rozumiem. - Odparł z uśmiechem. - Ale zaraz... zaraz... Katherine? Na pewno? - Spytał jeszcze, oczywiście w formie żartu. - Na pewno wyglądam pięknie. - Zironizował i spojrzał na zdjęcie otrzymane od Katherine. Momentalnie się skrzywił na widok swojej facjaty. - No jasne. - Nie był fotogeniczny chłopak, bynajmniej w jego mniemaniu, co innego Kat. - Dobrze, że nie jestem sam na tym zdjęciu. - Uśmiechnął się subtelnie do dziewczyny. Po chwili schował fotografię do kieszeni i z uwagą wsłuchał się jej w opowieść. Już wiedział, że przy niej nie będzie opcji by się nudzić. - Taa... naprawdę dużo ciekawych rzeczy dzieje się w Waszej szkole. Chętnie zostałbym tu dłużej gdybym tylko mógł. - Wymamrotał, siadając obok dziewczyny, przy okazji przyglądając się jej kątem oka. Naprawdę były z Nadią jak dwie krople wody... oczywiście nie licząc włosów, które jak się okazywało były jedynym czynnikiem rozróżniającym wygląd bliźniaczek. Co innego można mówić o charakterze, który jak sądzę, różnił się i to znacznie. Chciał już wspomnieć coś o Nadii, jednak w porę się powstrzymał przypuszczając, że Katherine niezbyt entuzjastycznie to przyjmie. Siedział więc i milczał przez moment nie specjalnie wiedząc co powiedzieć. - No fajnie... fajnie tu macie. Nie to co Red Rock.- Bąknął w końcu, a sympatyczny człowieczek na jego ramieniu zdawał się robić facepalm'a.
Powrót do góry Go down


Katherine Russeau
Katherine Russeau

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Galeony : 325
  Liczba postów : 1894
http://czarodzieje.org/t7531-katherine-nadia-russeau#211124
http://czarodzieje.org/t7533-poczta-kat-russeau#211125
http://czarodzieje.org/t7535-katherine-nadia-russeau
https://www.czarodzieje.org/t18720-katherine-russeau-dziennik
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptyCzw Maj 01 2014, 13:22;

Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. Zaraz potem jednak się uśmiechnęła.
-No oczywiście, że Katherine, a kto inny? Moja siostra miała tylko dopilnować byś nie uciekł zbyt szybko bo mnie by nie było Ethan- wyjaśniła, co poniekąd miało być jakąś prawdą no nie? Przyglądał się zdjęciu, na którym był on i Katherine.
-Oczywiście, dobrze się razem prezentujemy prawda?- zapytała nadal się uśmiechając.
-Poza tym dzięki tobie nie zanudziłam się na śmierć na tym obozie, ojciec zawsze mi mówił, że zaklęcia to podstawa, a ja sobie radzę z nimi o wiele lepiej niż z eliksirami czy też astronomią. To nie moje karty. Mój ojciec jest szefem Wizengamotu, główny sędzia, a twój czym się zajmuje?- zapytała milknąc na moment, bo przecież musiała dać mu chociaż przez moment dojść do słowa. Bawiła się nawet przez chwilę swoimi włosami by zaraz potem znowu spojrzeć na chłopaka. Miał takie cudowne oczy, a jego włosy...po prostu marzyła by zatopić w nich palce. Nie chciała jednak na razie robić nic co tak po prostu mogłoby go spłoszyć.
-Nigdy nie byłam w Red Rock- powiedziała po dłuższej chwili po czym dodała- ale pewnie szkoła jak każda inna. Każda ma swoje wady i zalety, ale nie ma szkół lepszych i gorszych - stwierdziła, no bo przecież czy to było ważne czy ktoś uczył się w Salem, czy Red Rock, czy też tu w Hogwarcie? Nie.
-Niedługo jest bal w amfiteatrze. Wybierzesz się ze mną? Możesz się przebrać ale to nie jest obowiązkowe, więc nic nie musisz- powiedziała po czym powoli przesunęła dłonią po jego dłoni.
Powrót do góry Go down


Pennsylvania U. Farãas
Pennsylvania U. Farãas

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 14
  Liczba postów : 13
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8251-pennsylvania-u-faraas
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptySro Maj 07 2014, 14:44;

Kompletnie nie czuła tej szkoły. Czuła się tutaj jeszcze dziwnie, ale miała nadzieję, że wraz z bratem ogarną się i jakoś będą w stanie tutaj funkcjonować. W tamtej szkole nie znali oczywiście wszystkich, ale jednak wiele ludzi kojarzyli, a tutaj byli całkowicie obcy.
Była niedawno w pokoju wspólnym Hufflepuff'u gdzie to zaprowadziła ją jedna z profesorek, bo sama nie potrafiła tam trafić. No i to miejsce jako jedne z nielicznych na prawdę jej się spodobało. Było tam na prawdę bardzo ładnie i czysto i przede wszystkim przyjacielsko. Tłumaczyli im jakimi cechami dysponują domy w Hogwarcie i mogła powiedzieć, że jeśli chodzi o żółtych to na prawdę to sprawdzało się w praktyce. Czy się cieszyła na ten dom? Dlaczego by nie. Liczyła na to, że będzie wraz z bratem, ale on trafił do Gryffindoru podobnie jak jej siostra więc zostawili ją samą. Teraz nawet nie wiedziala gdzie ma szukać swojego brata. W swojej szkole mieli swoje miejsca gdzie zawsze mogli się znaleźć, a tak na prawdę od przyjazdu widzieli się może ze dwa razy co było bardzo przykre, bo by sobie nigdy nie wybaczyła tego, że przez nową szkołę straci kontakt ze swoim bratem. To by było przerażające.
Wyszla na świeże powietrze, z wyjściem na zewnątrz nie miała w ogóle problemu. Rozsiadła się na pustym okienku i wyczekiwała tylko teraz pytanie czego lub kogo ?
Powrót do góry Go down


Romeo Travers
Romeo Travers

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 41
  Liczba postów : 35
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8238-romeo-j-travers
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptySob Maj 10 2014, 13:39;

Zaspał? Czy on spał? Gdzie w ogóle się znajdował? Cholera! Podniósł się na łokciach i rozejrzał się nieco sennym spojrzeniem po pomieszczeniu. Mhm, nie kojarzył tych zasłon, prawdopodobnie był w jakimś zupełnie obcym dormitorium... Może uczył się... Albo... Uśmiechnął się do siebie, pod nosem. Był to perfidny uśmieszek, zarezerwowany jedynie dla jego osoby. Tylko on wiedział co oznacza, ale to nic. Usiadł na łóżku, na którym znalazł jakąś książkę. Nieudana próba nauki? Normalka. Zszedł z łóżka i zabrał swój sweter, który walał się po podłodze. Był nieco zbyt luźny, zdecydowanie wygląda, jakby matka pomyliła się w numeracji i przysłała mu sową nie ten prezent. Podciągnął rękawy i wyszedł z dormitorium, przy okazji sprawdzając godzinę. Mhm, zaspał chyba na jakieś spotkanie, oberwie za to ale jeszcze nie wie kiedy i gdzie. Często zapominał o rzeczach, a jeszcze częściej zasypiał dosłownie wszędzie. Nawet zimna posadzka byłaby dobra... Najwidoczniej w tej sprawie nie jest trudno go zadowolić.
Wszedł szybko do łazienki i przemył twarz, jakby to miało go rozbudzić... Choć nie było takowej potrzeby. Czuł się jak nowo narodzony. Jak niemowlę wręcz.
Po jakiś pięciu minutach stał na dziedzińcu, podniósł ręce do góry chcąc się rozciągnąć. Uwielbiał taką pogodę. Nie za ciepło, nie za zimno... Słońce nieco razi w oczy ale da się to wytrzymać. Choć nie pogardziłby jakąś burzą. Gdzieś tam mignęła mu postać, którą już wcześniej widział. Prawdopodobnie w PWH, choć i tak nie bywa za często. Powiedzmy, że nie przepada za wszystkimi, którzy akurat często tam przesiadują. Była to dziewczyna, która chyba brała udział w tym całym projekcie. Jeszcze nie miał okazji porozmawiać z kimś, kto by w tym uczestniczył. Powinno być ciekawie, a oczywistym faktem jest to, że nie zamierzał rozmawiać o projekcie i innych tego typu bzdetach.
On sam nie wiedział, co robi akurat w tym domu. Ale nie widział siebie w żadnym... Tak, jakby nigdzie nie pasował. Bezceremonialnie podszedł do niej i usiadł niedaleko. Uśmiechnął się do siebie i spojrzał na dziewczynę.
-Nie powinnaś byś zajęta jakimiś zadaniami?-Uniósł lekko brwi i zaczął przeszukiwać kieszenie spodni, w poszukiwaniu fajki i zapalniczki. Zerknął na nią kątem oka.
Powrót do góry Go down


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 EmptySob Cze 21 2014, 14:59;

Jeśli jest źle. To bardziej przez nas czy przez drugą osobę? Choć zrzucamy swoje winy i udajemy, że to wszystko może być nieprawdą, bo już ktoś to wziął, to nadal uwikłani w tej rozpaczy jesteśmy tu. Bo nigdzie indziej. Potrzebujemy na to patrzeć, bo to wyrywa nam oczy. Jesteśmy źli dla siebie, zadajemy sobie ból, bo umartwianie się i oskarżanie to taki akt desperacji... Czy właśnie tak nie było z Felicie gdy tylko myślała o Stormie? Możliwe. Możliwe, bo gdzieś zagubiła swoje puchońskie zapędy i oddaliła się, co by jedynie to wszystko gdzieś tam zagrzebać. Śmierć jego siostry zbiegła się z rocznicą śmierci jej matki, pobytem w szpitalu ojca... Ile rzeczy mogła unieść na swoich drobnych barkach? Teraz siedząc na dziedzińcu ignorowała strugi deszczu, które obijały się o daszek, pod którym się znajdowała. Trzymała w dłoni wilgotny pergamin i śpiewała, a to ciszej, a to jednak głośniej. Ćwiczyła, choć nie było nikomu komu zawierzyłaby siebie i ten występ. Bo przecież jej matki już nie było, tata siedział w Verwood, a tutaj? Przecież i tak jakoś usypiała się pomiędzy kolejnymi nowościami dotyczącymi romansów czy coś. Oczywiście nie narzekała na samotność, ta nie zdążyła jej pochłonąć. Miała przyjaciół, ale unikała ich problemów, podobnie jak swoich. Nie potrafiła stawić czoła ich zagwozdkom i rozwiązać ich jakoś logicznie. Pewnie stąd też wynikała ewakuacja wobec tragedii Storma. On sobie nie radził, ona nie umiała patrzeć na to jak wszystko go boli. Dryfowała gdzieś pomiędzy "mogę", "nie mogę". Miała prawo się zgubić, a ona nigdy nie umiała prowadzić ludzi. Zawsze szukała czegoś, co byłoby punktem odniesienia. Nie potrafiąc określić swoich uczuć uznała chyba za łatwiejsze, by go zostawić... A teraz nagle jego powrót do zamku, kilka listów, kilka dziwnych słów i w ogóle ta cała sprawa z akademią, balem. Przecież ona nawet nie zamierzała się pojawić na głównej zabawie! Czułaby się tam źle. I już teraz wzdrygała się na samą myśl o tym, że musiałaby się pojawić tam i jeszcze gdyby komuś się nie spodobało jej towarzystwo to co... Mogłaby się zamienić w każdego.
Jakby na tę myśl jej blond włosy zaczęły przeradzać się w czarne począwszy od końcówek. Nie lubiła siebie w tym kolorze, więc gdy tylko zauważyła co się dzieje wzięła głęboki oddech by się opanować, tym samym przerwała śpiewanie. Aczkolwiek zmusiła blond włosy do przejścia w delikatny róż, który pasował do odcienia jej ust... Idealnie, prawda?
Ignorując więc całe zajście ujęła jeszcze raz kartkę i nawet podniosła się z ławki, by po raz ostatni dzisiejszego dnia poćwiczyć swoje kwestie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dziedziniec - Page 38 QzgSDG8








Dziedziniec - Page 38 Empty


PisanieDziedziniec - Page 38 Empty Re: Dziedziniec  Dziedziniec - Page 38 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dziedziniec

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 37 z 39Strona 37 z 39 Previous  1 ... 20 ... 36, 37, 38, 39  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dziedziniec - Page 38 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
dziedziniec
-