Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Whatever it takes

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1557
  Liczba postów : 4784
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Whatever it takes - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Whatever it takes - Page 2 Empty


PisanieWhatever it takes - Page 2 Empty Whatever it takes  Whatever it takes - Page 2 EmptyPon Sty 18 2021, 14:02;

First topic message reminder :


Futurospekcja

Osoby: Julia Brooks & @Arleigh Armstrong
Miejsce rozgrywki: Prywatna plaża, gdzieś na Lazurowym Wybrzeżu, Ministerstwo Magii w Londynie i być może coś więcej?
Rok rozgrywki: 2031
Okoliczności: Julia właśnie przeprowadziła się do Francji, gdzie ma zacząć grę dla "Sójek". Wciąż jednak ma do załatwienia kilka spraw w Londynie, przez co jej drogi raz jeszcze krzyżują się z Arlą, najlepszą przyjaciółką ze szkolnych czasów.


Standing at the limit of an endless ocean
stranded like a runaway, lost at sea
city on a rainy day down in the harbour
watching as the grey clouds shadow the bay
looking everywhere 'cause I had to find you
this is not the way that i remember it here
anyone will tell you its a prisoner Island
hidden in the summer for a million years


Wiele rzeczy się zmieniło przez tę ostatnią dekadę, ale nie to, że Brooks wewnętrzny spokój odnajdywała, wpatrując się w spienione morskie fale. Morze na lazurowym wybrzeżu było zupełnie inne od tego, które znała z Soton. Woda była czystsza, bałwany miały białą barwę, nie beżową, a w powietrzu brakowało tego charakterystycznego zapachu smoły, ale leniwy ruch wody podobnie koił zmysły. Przypływ, wdech, odpływ, wydech. I tak od dobrych dwóch godzin. Bez muzyki, książki, samotnie. Jedynym spowiednikiem była właśnie ta czysta woda, która nie oceniała i uspokajała dziewczynę swym szumem. Dziewczynę? Nie, dziewczyną nie była już od dawna. Kobietę, która niedługo dobije trzydziestki. Przez te lata przybyło jej blizn po złamaniach, wśród ciemnych włosów skryło się kilka siwych sierot, pojawiło się również kilka zmarszczek, lecz głównie na duszy.

- Dziesięć lat jak jeden dzień – pomyślała smutno i zaciągnęła się papierosem. – Jak jeden dzień.

Kto by pomyślał, że jej życie będzie tak wyglądało. Pamiętała doskonale swój wakacyjny pobyt w Luizjanie, kamień milowy w jej karierze, a właściwie jej początek. Kiedy inni odkrywali zakamarki Nowego Orleanu i dobrze się bawili, ona ćwiczyła ciężej, niż kiedykolwiek. Miała wtedy jeden cel, przyświecała jej jedna myśl, która trawiła ją od środka. Zostanie zawodową pałkarką albo umrze, próbując. Pamiętała Avgusta, na  którego patrzyła jak w obrazek i marzyła, by osiągnąć to, co on. Marzenia zamieniły się w cel, a cel przeobraził się w rzeczywistość szybciej, niż mogłaby przypuszczać. Kilka lat w drużynie Harpii i pierwsze mistrzostwo w kilkusetletniej historii drużyny, dzięki czemu na stałe wpisała się w annały quidditcha. Debiut w kadrze Anglii, złoty medal na mistrzostwach świata w 2022 roku i wyróżnienie w postaci najlepszej pałkarki turnieju. Transfer do Os z Wimbourne, drużyny, której kibicowała od zawsze i kolejne dwa mistrzostwa. Szczupła i koścista dziewczyna z południa, której nikt nie wróżył niczego wielkiego. Szczupła i koścista dziewczyna z południa, która niczym Midas, w złoto zamieniała wszystko, czego się dotknęła. Szczupła i koścista dziewczyna z południa, która nie miała prawa zostać pałkarką. A mimo to została, i to jedną z najlepszych na świecie.

Przypływ, wdech, odpływ, wydech.

W nocnej aurze jedynymi źródłami światła były żar papierosa i ciepła łuna nadmorskiej willi, kilkadziesiąt metrów za jej plecami. Opatuliła się mocniej plecionym kocem, sięgnęła po termiczny kubek z miętową herbatą. I ponownie zanurzyła się we własnych myślach. Z pozoru wiodła idealne życie. Gdzie by nie poszła, witały ją entuzjastyczne tłumy. Dom we Francji, mieszkanie w Londynie, sieć sklepów miotlarskich w całej Brytanii, kontrakty sponsorskie z największymi markami w czarodziejskim świecie – od magicznych odżywek, przez eliksiry lecznicze, na ochraniaczach sygnowanych jej imieniem kończąc. Skrytka w Banku Gringotta pełna trofeów i złota. Idealne życie, galeony na koncie, kolekcja legandarnych mioteł na ścianie. Idealne życie, ale jedynie z pozoru. Cenę za to wszystko znała tylko ona. Wejście na sportowy Olimp było ciężkie, ale utrzymanie się na nim było znacznie cięższe. Presja wyniku, oczekiwania fanów, a także jej własna głowa, w której rządziła jedna obsesyjna myśl o byciu najlepszą. Whatever it takes. Tatuaż zdobiący jej przedramię, który zrobiła sobie jeszcze na studiach, słowa powtarzane jak mantra przez te wszystkie lata. Dekalog sukcesu, który wyniósł ją ponad przeciętność i postawił na piedestale. Dziś bardziej niż kiedykolwiek rozumiała wagę tych słów, czuła ich ciężar. Wydawało jej się, że kiedy już osiągnie to, o czym marzyła, będzie mogła się skupić na sobie, na własnym życiu i uczuciach. Tymczasem rzeczywistość okazała się inna. Prawda była taka, że była chora. Jej chorobą była ambicja, przez którą była tu, gdzie była, ale po drodze straciła więcej, niż mogła kiedykolwiek przewidzieć. Przyjaciele?  Spotykali się rzadko, kilka razy do roku. Czy o takich osobach można wciąż powiedzieć, że są przyjaciółmi? Zastąpili ich potakiwacze i klakierzy. Rodzina? Rodzice już nawet nie pamiętali, kiedy rozmawiali z nią po raz ostatni. Bliźniaki brata, odkąd poszli do Hogwartu, ciotkę widyeali jedynie na rozkładówkach gazet albo na plakatach reklamowych. Dwóch młodych ślizgońskich pałkarzy, Seamus i Alfie, pewnie zmierzało utorowaną przez nią ścieżką, choć nie wiedzieli, na co się piszą. Miłość? Była, na chwilę. Wszystko wypaliło się szybciej niż przyklejony do wargi papieros. Chwilowy błysk namiętności, szybki ślub i równie szybki rozwód, o którym pisały wszystkie gazety w kraju. Czy to mogło się skończyć inaczej, kiedy mąż znaczył dla niej mniej, niż krwistoczerwona miotła, na której spędzała większą część swego życia?

Whatever it takes. Mantra, modlitwa, z czasem stała się karykaturą, złośliwym żartem od losu. Czy, gdyby miała taką możliwość, zmieniłaby cokolwiek? Była pewna, że nie i ta myśl sprawiała, że to wszystko stawało się jeszcze bardziej bolesne.

- Panno Brooks? Może wróciłaby Panna do domu? Jest już późno, a rano mamy przesłuchanie w Londynie. – Za plecami Julii zarysował się niewyraźny cień domowego skrzata, Bludgera. To właśnie on, obok wiekowego już kota Harrego, był jedynym towarzyszem jej niedoli.

- Jeszcze chwilkę – szepnęła niemal i zgasiła niedopałek w piasku. – Jeszcze kilka minut.

Przypływ, wdech, odpływ, wydech.   

Julia Brooks. Nowa pałkarka Sójek z Gonfaron. Gotowa na podbój kolejnej ligi. Julia Brooks. Samotna Angielka w obcym kraju. Niegotowa, by odpuścić. Trawiona przez chorobę zwaną ambicją.


Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia Wto Sty 19 2021, 23:44, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1557
  Liczba postów : 4784
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Whatever it takes - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Whatever it takes - Page 2 Empty


PisanieWhatever it takes - Page 2 Empty Re: Whatever it takes  Whatever it takes - Page 2 EmptyPon Lut 01 2021, 20:14;

To zastanawiające i w pewien sposób zabawne, jak osoba pokroju Brooks, która nienawidziła szarugi, pluchy i chłodu, zarabiała na życie, latając właśnie w takich warunkach. Dopiero teraz, po tylu latach, miała mieć możliwość to zmienić. Nie oszukiwała się, że gra i trening w deszczu czy śniegu odejdą w niepamięć, w końcu północ Francji była wyjątkowo angielska. Będzie tego jednak zdecydowanie mniej. A to już coś. Kiedy świstoklik wylądował w szafce, uśmiechnęła się szelmowsko.

- Ta, podczas sprzątania – prychnęła z rozbawieniem na słowa przyjaciółki. Coś czuła, że nawet wypalony symbol tutaj nie pomoże i któregoś sobotniego poranka, obudzi ją Arla, która postanowiła sobie dolać lampkę wina z kolejnej butelki.

Kolejne krewetkowe chipsy lądowały w żołądku Angielki. Ten pomrukiwał od czasu do czasu, nieprzywykły zarówno do wina, jak i smażonych ziemniaczanych plasterków. Przyłożyła zimną dłoń do twarzy Szkotki i pogładziła ją po przyjemnie ciepłym policzku. Kto by pomyślał, że zamiast siedzieć teraz samotnie na plaży, popalając papierosa, będzie przyjemnie otumaniona alkoholem i przyjemnym uczuciem, wynikającym z obecności bliskiej jej osoby. Z nie do końca znanych jej powodów, poczuła jak kręci jej się w nosie, co zwiastowało jedno – łzy. Te jednak się nie pojawiły.

- Spodoba ci się – zapewniła Arlę. – Dwa dni w takim miejscu potrafią zdziałać cuda. - Właściwie to nie wiem, czemu nie pomyślałam o tym wcześniej.
Wizja odwiedzin w SPA poprawiła jej nastrój, który tego dnia stanowił prawdziwą sinusoidę. Zupełnie jakby znów była targaną hormonami nastolatką, niezdolną do zdecydowania, czy jest bardziej smutna, czy szczęśliwa.

- Oh – westchnęła, kiedy Szkotka dźgnęła ją w brzuch. – Możemy zamówić. Byle nie pizzę. Na dziś mi już wystarczy tłustego żarcia.
Powrót do góry Go down


Arleigh Armstrong
Arleigh Armstrong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 231
  Liczba postów : 968
https://www.czarodzieje.org/t19680-arleigh-armstrong
https://www.czarodzieje.org/t19687-kilt
https://www.czarodzieje.org/t19681-arleigh-armstrong#589345
https://www.czarodzieje.org/t19720-arleigh-armstrong-dziennik
Whatever it takes - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Whatever it takes - Page 2 Empty


PisanieWhatever it takes - Page 2 Empty Re: Whatever it takes  Whatever it takes - Page 2 EmptySro Lut 03 2021, 09:53;

   Armstrong bezrefleksyjnie sięgnęła po telefon i niemalże odruchowo odpaliła ulubioną aplikację jedzeniową. Usiadła tuż obok Julii, a właściwie można by powiedzieć, że na niej, to znaczy pomiędzy jej nogami, ale z plecami opartymi o okno. Uniosła ekran smartfona przed angielskie oblicze i przescrollowała kilka restauracji z zakładki Ulubione.
- Ta ma zajebisty pad thai, a ta takie tłuściutkie ukraińskie pierogi wielkości całego talerza. - Wskazywała na kolejne pozycje i pozwoliła Julii wybrać to, na co ma ochotę. Sama wpatrywała się przy tym z rozbawieniem w jej twarz, na którą wstąpiło nagle skupienie i zapał, wyraz, który Armstrong niemalże natychmiast przywiódł na myśl wspólne godziny spędzone przez nie w zamkowej bibliotece. Teraz jednak był objawem alkogłodu.
   Odruchowo sięgnęła dłonią do julkowych włosów i pogładziła je lekko. Zazwyczaj to ona była w tej relacji głaskana, ale teraz czuła, że podchmielona Julka potrzebuje jak najwięcej czułości.
- No to ten, jakoś się umówimy. - Stwierdziła tylko, wszak nie wiedziała, co jeszcze mogłaby dodać. Była tak bardzo wytrącona z równowagi tym, że od całkowitej ciszy i wspólnego nieistnienia ich relacja powróciła nagle i gwałtownie do stanu normalnego, to jest wspólnego przesiadywania i alkoholizacji, że aż brakowało jej słów. A to, w przypadku panny Armstrong, była prawdziwa rzadkość.
- Wiesz, co ostatnio tu znalazłam? - Wskazała palcem na swoją głowę, toteż szybko uchwyciła w palce pukiel włosów, żeby przekazać informację bardziej dosłownie. - Siwy. Kurwa. Włos. Rozumiesz? Ja jeszcze nie mam trzydziestu lat, na pipę Roweny, a siwy. No. Włos. - Bąknęła i na próbę owinęła jeden włos wokół palca i szarpnęła. Wyrwany włos wylądował zaraz na twarzy Julki i spoczął gdzieś na pograniczu jej czoła i nosa. - Masakra. Czuję, jakbyśmy dopiero co skończyły szkołę, a tu bum, siwizna. To normalne? Osiwieję cała? - Posłała jej urocze spojrzenie i spojrzała na nią spode łba, nie robiąc jednak przy tym groźnej miny, od, drocząc się. Ewentualnie kokietując, ale tylko odrobinkę. - Jak ja będę wyglądać siwa? Jak moja matka. - Przerażała ją ta wizja. Absolutnie przerażała.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1557
  Liczba postów : 4784
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Whatever it takes - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Whatever it takes - Page 2 Empty


PisanieWhatever it takes - Page 2 Empty Re: Whatever it takes  Whatever it takes - Page 2 EmptyPon Kwi 12 2021, 13:02;

Pad thai, tłuściutkie ukraińskie pierogi wielkości całego talerza… jeżeli coś przez tę dekadę się nie zmieniło, to z pewnością wyjątkowo wysublimowane podniebienie Szkotki. Odkąd ją znała, ta nie tylko wyczuwała bukiety w pitych przez siebie winach, ale i dużą uwagę przykładała do jakości tego, co jadła. W przeciwieństwie do Brooks, nawykłej do owsianki, proteinowych szejków i gotowych potraw z pudełka, dostarczanych jej przez klubowego skrzata.

- Mogą być te pierogi, chyba nigdy nie jadłam – stwierdziła i odruchowo złapała się za brzuch, skurczony z głodu i wydający z siebie ciche krzyki: „jeść, jeść!”.
O ile gusta kulinarne Szkotki pozostały bez zmian, to coś się jednak w niej zmieniło. O czym sama wspomniała, bo ów siwy włos, o którym wspominała, został niedostrzeżony przez Angielkę. I nic dziwnego, bo był jeden i ginął w burzy jasnych loków. Brooks prychnęła z rozbawienia pod nosem.

- Nie wkurzaj mnie! – Poczochrała przyjaciółkę po głowie, wprowadzając jej włosy w jeszcze większy chaos, niż zazwyczaj. – ja to od dobrych kilku lat muszę się wspomagać magią. Gdyby nie to, już dawno wyglądałabym jak ten dziad Hampson – uśmiechnęła się z niemal rozczuleniem na wspomnienie dyrektora, znanego Króla Bonsai. – Zresztą, widziałam Twoją matkę. Jak będziesz się tak trzymała, jak ona, to nie masz się co przejmować. Niezła szprycha.

Zresztą, siwe włosy nic nie znaczyły. Zwłaszcza gdy było się czarodziejem. Podobnie starość nie wydawała się tak straszna, jak w świecie mugolskim. Łysiejesz? Mamy na to eliksir! Siwiejesz? Wystarczy proste zaklęcie przed wyjściem do pracy. Pojawiają się zmarszczki? A może tak krem do twarzy z wiggenowym? Przyszłość wcale nie malowała się tak tragicznie. Z drugiej strony jednak uroda była jedną rzeczą, a ogólne zdrowie zupełnie czymś innym. Lata obrywania tłuczkiem prędzej czy później dadzą o sobie znać, podobnie jak lata melanżu w wykonaniu Szkotki. Co do tego nie było wątpliwości.

- Cieszę się, że dostałam to wezwanie do Ministerstwa. – Ex-Krukonka uśmiechnęła się delikatnie, wpatrując się w oczy przyjaciółki. - Gdybym wiedziała, że tak to się skończy, już dawno wszczęłabym jakąś awanturę.

Tak to bowiem niekiedy było. Ze złych rzeczy, wynikały dobre. Tak jak teraz.

/ZT x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Whatever it takes - Page 2 QzgSDG8








Whatever it takes - Page 2 Empty


PisanieWhatever it takes - Page 2 Empty Re: Whatever it takes  Whatever it takes - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Whatever it takes

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Whatever it takes - Page 2 QCuY7ok :: 
retrospekcje
-