Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 A Ty to kto?!

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
A Ty to kto?! QzgSDG8




Gracz




A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty A Ty to kto?!  A Ty to kto?! EmptySro Lut 27 2019, 13:54;


Retrospekcje

Osoby: Lennox X. Zakrzewski i Flora J. Martell
Miejsce rozgrywki: Skrzydło Szpitalne
Rok rozgrywki: obecny, przed feriami jeszcze
Okoliczności: Lennox znowu coś spierdolił, oberwał i teraz szuka pomocy w Skrzydle; oczywiście łoże dla królewicza już jest, jednak to kto inny zajmie się jego ranami
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
A Ty to kto?! QzgSDG8




Gracz




A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty Re: A Ty to kto?!  A Ty to kto?! EmptySro Lut 27 2019, 14:13;

Jego pierwsza wizyta w Skrzydle Szpitalnym miała miejsce kilka lat temu, kiedy przypadkowo wdał się w bójkę z jakimś Krukonem, który źle spojrzał w jego kierunku oraz jego siostry. Raczej w kierunku tej drugiej, która najwidoczniej stała się obiektem westchnień jakiś umysłowych niedorozwojów. Poradził sobie z tym, który wyskoczył przed tłum i postanowił wkroczyć do akcji, na jego nieszczęście, wszedł w drogę Lennox'owi. Ledwo sięgał metr pięćdziesiąt i już szarżował, jakby władał szkolnymi korytarzami. Wtedy pierwszy raz spotkał Panią Pomfrey, wtedy pierwszy raz poczęstowała go pasztecikami i wtedy narodziła się między nimi dziwna więź. I tak się zdarzyło, że jego obecność w tym miejscu była równomierna do jego szybkiego przyrostu chłopaka. Jedna bójka, druga awantura, kilka skaleczeń, złamań... Nie kończyło się trwałym kalectwem fizycznym, jednak jego psychika była mocno nadwyrężona. Z premedytacją doprowadził do tego stanu, cudownie.
Dzisiaj było zupełnie inaczej, choć niekoniecznie. Zaczęło się w nocy, kiedy wyszedł do wioski, aby napić się piwa kremowego w jednym odpowiednim towarzystwie. Swoim własnym. Najwidoczniej rozmowa przebywa z jedną z nieznośnych Ślizgonek na niego wpłynęła i teraz się nad nią zastanawiał.
Jednak kiedy skończył, wszedł w drogę innym powracającym do swoich łóżek osobnikom. Wystarczyło przypadkowo szturchnięcie ramion, a obraza majestatu się uruchomiła. Oczywiście, że nie mógł zostawić sytuacji, w której jakiś koleś ma całą drogę dla siebie i akurat wpycha się w niego, idącego bokiem, w ciszy i cieniu budynków.
Jak się skończyło? Szybko teleportacja przed bramy zamku, bo gdyby nie to, zapewne nie dałby rady przejść tej całej drogi. Krew wchodziła mu do oczu, bo prawdopodobnie miał przecięty łuk brwiowy. Ręką nieprzyjemnie wisiała wzdłuż ciała, bo nawet nie miał siły aby sprawdzić w jakim dokładnie była stanie. Walnął nią o ścianę, a później upadł na ziemię, a przykryte cienką warstwą śniegu kamienie wcale nie pomagały. Jednak był z siebie cholernie dumy, jakby obrona swojego zasranego tyłka była na szczycie jego listy priorytetów. Tak było.
Nie mógł jednak otworzyć ciężkich drzwi prowadzących do Skrzydła i jego znajomego, ciepłego łóżeczka. Dlatego walił nogą w drewniane drzwi, czekając na cholerny cud aż ktoś się zlituje i łaskawie mu otworzy. Cholernie bolało, oddychał z trudem, bo wiele kosztowało go przeniesienie się przed zamek i dojście tutaj w taką pogodę. Merlinie, czemu uśmieszek nie może zejść mu z twarzy?
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
A Ty to kto?! QzgSDG8




Gracz




A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty Re: A Ty to kto?!  A Ty to kto?! EmptySro Lut 27 2019, 14:49;

Był piękny, zwyczajny poranek. Słońce niedawno wychyliło się zza horyzontu, rozświetlając granatowe wcześniej niebo odcieniami różu i pomarańczy, odbijając promienie od tafli zamkowego jeziorka. Łatwo można było wpaść w jego pułapkę, pomyśleć o wiośnie. Na dworze jednak wciąż panował mróz, lodowate powietrze bezlitośnie targało gołymi gałęziami drzew, skutecznie uniemożliwiając radość z tak pięknej chwili. W Hogwarcie na szczęście było ciepło, co sprawiło, że na ustach drobnej dziewczyny pojawił się łagodny uśmiech. Każdy miał swoje ulubione miejsce w zamku, a dla Flory zdecydowanie było to skrzydło szpitalne. Panujące tam ciepło, unoszący się w powietrzu zapach maści rumiankowej czy ziołowej herbaty, sterylna czystość i odgłos marudzenia pod nosem Pani Pomfrey — czy było coś lepszego? Doświadczenie, które pielęgniarka pozwalała jej tu zdobyć, było bezcenne dla przyszłej studentki i uzdrowiciela. Chwilę jeszcze wpatrywała się w okno, przesuwając opuszkami palców po oszronionej zewnątrz szybie, aby następnie gwałtownym ruchem rozsunąć kotary i wpuścić do izby trochę blasku słońca. Wsunęła dłonie do kieszeni rozpiętego, czarnego swetra i obróciła się gwałtownie, kierując spojrzenie na krzątającą się przy dzbanku z herbatą pielęgniarkę. Już miała się odezwać, zaproponować pomoc przy wyciskaniu ziół bądź sprzątaniu magazynu z eliksirami, kiedy to do drzwi rozległo się pukanie. Właściwie głośne uderzenia niewiele miały wspólnego z kulturalnym oczekiwaniem na przyzwolenie wejścia do środka. Pomfrey ruszyła w stronę drzwi, odgrażając się pod nosem każdemu, kto robiłby sobie głupie żarty i otworzyła je gwałtownie, zamierając w bezruchu na widok tkwiącego przed skrzydłem chłopaka. Nawet Martell zrobiła kilka kroków w przód, przyglądając się mu uważnie zza szpitalnego parawanu.
Kobieta złapała go pod rękę, przywołując do siebie puchonkę krótkim gestem i prosząc tym samym, aby złapała go z drugiej strony. Posłusznie kiwnęła głową, kierując się w stronę lewej strony ślizgona i robiąc za podpórkę, co z jej wzrostem wcale trudne nie było.
- Już się stęskniłeś za tutejszym łóżkiem? Może po prostu przeniesiesz się tutaj z dormitorium? Na Merlina, mógłbyś wreszcie dorosnąć Zakrzewski. - kobieta mówiła do niego delikatnie piskliwym głosem, w którym jednak z łatwością usłyszeć można było troskę. Flora zmarszczyła brwi w zamyśleniu, zerkając kątem oka na obitą twarz młodzieńca. Czyżby to był ten specjalny pacjent, o którym jej opowiadała? Niereformowalny Lennox Zakrzewski, przodujący łobuz w szkole i prowodyr bójek? Gdy tylko usiadł, osunęła się delikatnie, opuszczając dłoń wzdłuż ciała i zaciskając palce na materiale plisowanej spódnicy, jakby ze zdenerwowania. Wewnętrzny altruizm sprawiał, że nie mogła się o niego nie martwić.
- Dziecko, idź po bandaże i leki.
Kiwnęła głową, uśmiechając się krótko do kobiety i odwróciła się napięcie, truchtem biegnąc do magazynu, gdzie niemal natychmiast skierowała się we właściwie miejsce. Znała ułożenie tutejszych rzeczy na pamięć. Rodzące się w głowie pytania sprawiały jednak, że dziewczyna zerknęła na tkwiący na nadgarstku zegarek, utrzymujący się brązowym, cienkim pasku. Jakim cudem doprowadził się do tego stanu tak wcześnie? Może spadł ze schodów? Oplotła dłońmi skrzyneczkę i wróciła na salę, gdzie Pomfrey nastawiła mu rękę zaklęciem i wskazała jej krzesło, które stało przy zajętym przez niego łóżku.
- Zajmij się nim i w ogóle nie przejmuj, bo to pyskate. Muszę iść przygotować napar. Zakrzewski, lepiej, żebym nie słyszała, że nie dajesz jej wykonać mojego polecenia!
Dodała na odchodne, grożąc mu palec, co wywołało ciche zaśmianie się pod nosem brunetki. Odstawiła skrzynkę obok pacjenta, łapiąc za krzesło i przysuwając je bliżej. Nie usiadła jednak, podwijając tylko rękawy swetra ku górze, następnie podnosząc głowę i przyglądając się jego twarzy. Uśmiechnęła się pogodnie, wyciągając dłonie w stronę tkwiących w skrzynce gazików i niewielkiej buteleczki, której zawartość zamierzała na jeden z nich wylać.
- Cześć! Jestem Flora, postaram się Tobą zająć i być delikatną, dobrze? - zaczęła tym swoim optymistycznym, melodyjnym i za pewnie niemiłosiernie irytującym głosem, przesuwając jasnymi oczyma po jego ranie na łuku brwiowym. Westchnęła cicho, zakręcając wylany na biały materiał płyn i odstawiając na miejsce. Przysunęła się do niego, ujmując jedną z dłoni jego twarz, najdelikatniej jak potrafiła, aby nieco zadarł ja do góry i przekręcił na bok. W ten sposób wygodniej jej było zacząć wycierać tkwiącą na twarzy krew. - Masz stąd dobry widok na okno, a mamy piękny poranek. Niedawno wstało słońce, więc możesz nacieszyć oko. Jakby za bardzo szczypało, to powiedz.
Mruknęła nieco ciszej, całkiem skupiona i oddana swojej pracy. Wprawione dłonie radziły sobie doskonale, a chłodny oddech puchonki celowo łagodził szczypanie, wylatując spomiędzy jej warg w okolice krwawiącego delikatnie rozcięcia.
- Jest w porządku? Nie boli?
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
A Ty to kto?! QzgSDG8




Gracz




A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty Re: A Ty to kto?!  A Ty to kto?! EmptySro Lut 27 2019, 20:25;

Jak idiota doprowadzał się do stanu, w którym niemal tracił przytomność i lądował w tym miejscu. I chociaż zapach unoszący się w sali przyprawiał go o mdłości, było to jedno z jego ulubionych miejsc, gdzie nikt nie zawracał mu dupy. No oprócz pielęgniarki, jednak ona miała specyficzne miejsce w jego sercu.
Nawet nie oponował, kiedy kobieta chwyciła go mocno za zranioną rękę, choć ból deformujący jego rysy twarzy (których zresztą zapewne nie było widać, bo mordę miał mocno obitą), przeszył go ze zdwojoną siłą. W pierwszym momencie nawet nie zauważył dziewczyny, która podeszła do niego z drugiej strony i pomogła dojść mu do łóżka. Jej wzrost był naprawdę niewielki, nie była więc olbrzymią pomocą... Raczej małym robakiem, który przeszkadzał mu w poruszaniu się.
Syknął cicho.-Myślałem, że już przeniosłem swojego misia na jedno z łóżek pod oknem.-Mruknął, próbując zdobyć się na szeroki uśmiech, który ukazałby rząd białych zębów. Teraz były one niezbyt przyjemnym widokiem, a sam Zakrzewski zakrztusił się przy głębszym oddechu.-Wiem, że Pani tęskniła... Więc postanowiłem zająć Pani trochę czasu.-Dodał, a choć nie było potrzeby używać tego nieznośnego, aroganckiego tonu, wiedział, że kobieta doceni jego starania. Oho, czyli było o nim głośno? Jego sława najwidoczniej wyprzedza jego samego... Nie wiedział, że był tematem do rozmów przy niedzielnej herbatce. Usiadł ciężko na łóżku.
Kiedy dziewczyna się oddaliła, niemal z wyrzutem spojrzał na kobietę, która w tym momencie zajmowała się jego ręką. Jakby zdradziła ich jakiś niepisany kodeks, w którym stan chłopaka był możliwy jedynie dla oczu Pomfrey... Czuł się nieswojo na łóżku, a kiedy dziewczyna ponownie się pojawiła, zesztywniał jeszcze bardziej. Na co pielęgniarka mruknęła coś do niego, co zapewne brzmiało zachowuj się. Wywrócił oczyma i rzucił nienawistne spojrzenie oddalającym się plecom.
Czyli miała zająć się nim kompletnie obca mu osoba? Jego spojrzenie, pomimo, że zamazane spoczęło na dziewczynie. Był podejrzliwy, a czysta wrogość wylewała się z każdej pory w jego ciele. -Masz jakiekolwiek doświadczenie?-Spytał, unosząc zdrową brew do góry. -Wyglądasz, jakbyś ledwo skończyła drugi rok.-Dodał spokojnie, choć wcale tak nie było. Naprawdę poczuł się zdradzony... I nie chciał, aby ktokolwiek go dotykał. Kilka miesięcy zajęło mu, aby przekonać się do pielęgniarki, a co dopiero jakieś przypadkowej dziewczyny.
Nie obchodziło go jej imię. Ani to, czy byłaby delikatna wobec jego parszywych ran. Nie zostały zadane w imię czegoś wielkiego, nie uważał więc aby można traktować go ulgowo.
Odsunął się automatycznie, kiedy jej dłoń musnęła jego skórę przy szczęce. I nie dlatego, że go to zabolało, czy może dotknęła wrażliwego miejsca. Zwyczajnie się tego nie spodziewał. Zmrużył lekko oczy i opadł na poduszkę.
-Flora... Tak? Słuchaj... Nie obchodzą mnie widoki. Więc zrób co musisz i spadaj.-Powiedział spokojnie, niemal z nonszalancją. Mówiła tak dużo, dodatkowo o czymś, co kompletnie nie skupiało jego uwagi. W tym konkretnym momencie nie potrzebował nad swoim uchem niepotrzebnej paplaniny. Głowa go napierdała, a jej głos wcale nie pomagał sobie z tym bólem radzić.
Warknął coś pod nosem, kiedy wacik z płynem dosięgnął jego rany. Gdyby tylko na nią spojrzał, zapewne jej mina wyrażałaby zadowolenie, że ten dupek poczuł cokolwiek i ona mogła być sprawcą jego syków i czystego bólu. Przynajmniej większość osób byłaby zadowolona, po tak przyjemnym pierwszym kontakcie z jego osobą.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
A Ty to kto?! QzgSDG8




Gracz




A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty Re: A Ty to kto?!  A Ty to kto?! EmptySro Lut 27 2019, 22:07;

Im dłużej obserwowała jego gesty i im głośniej docierały do jej głowy wypowiadane przez niego słowa, dochodziła do prostego wniosku — był pochłoniętym złością, a nawet być może nienawiścią człowiekiem. Nigdy nie potrafiła zrozumieć ani zaakceptować takiego toczenia wojen ze wszystkimi, bo w negatywnych emocjach nikt nigdy bitwy nie wygrał. Wiele o nim słyszała, była już w szkole całe dwa lata. Miewała też okazję nawet do krzątania się po skrzydle podczas jego obecności tutaj, jednak nigdy nie mieli ze sobą styczności. Był chyba specjalnym pacjentem pielęgniarki, a Flora nie miała w zwyczaju się wtrącać. Hiszpanka westchnęła, kręcąc ukradkiem głową na jego bezczelny ton głosu i nieprzyjemne słowa względem kobiety, która tylko próbowała mu pomóc. Próbowała sobie nawet tłumaczyć, że zachowywał się w taki sposób z powodu towarzyszącego mu bólu, omamiającego zdrowy rozsądek i wtedy zaczynała mu współczuć. Zgarnęła kosmyk ciemnych, prostych włosów za ucho i poprawiła kitkę, zaciskając mocniej gumkę, która trzymała wszystko w ryzach. Zwykle nosiła rozpuszczone włosy, jednak przy pracy w skrzydle zawsze je spinała.
Czując na sobie wzrok ślizgona, odwzajemniła spojrzenie pytająco, nieco wyrwana z poprzedniego zamyślenia. Zaraz jednak uśmiechnęła się pogodnie, ukazując dołeczki w polikach i kiwając głową, aby nieco go uspokoić. Pomimo bycia gburem to cierpiał i ten fakt pozostawał dla puchonki zdecydowanie najważniejszy.
- Tak, sporo pracuję nad swoją praktyką. Drugi? Naprawdę? - zaśmiała się w odpowiedzi, mimowolnie zerkając na siebie z góry. Faktycznie! Drobna, niska i o małych stópkach. Szkolny mundurek również odejmował lat, zwłaszcza żółto-czarna kokarda zawiązana pod szyją zamiast krawatu. - Mhm, coś w tym jest. Dziękuje, tak to mnie jeszcze nikt nie odmłodził. Nie martw się, jestem trochę starsza. SUMy mam za sobą.
Wytłumaczyła dodatkowo, wciąż ciepłym i pogodnym głosem, próbując złagodzić jego niepokój. Może czuł się opuszczony przez Pomfrey? Ona jednak miała sporo pracy z raportami medycznymi i przygotowywaniem leków dla dzieciaków, które zażywały je regularnie. Takie zadrapania czy otarcia mogła spokojnie zostawić w rękach karzełka. Westchnęła ciężko, widząc jego wyraz twarzy i zachowanie. Zacisnęła mocniej palce na waciku, opierając jedną z dłoni na biodrze. Intensywnie błękitne oczy, które przecinały zielone żyłki, wbiły swoje spojrzenie w twarz Zakrzewskiego, bezwstydnie po niej wędrując w poszukiwaniu jego spojrzenia.
- Nie zachowuj się jak rozwydrzone dziecko, które boi się lekarza. Jak będziesz spokojnie leżał i przestaniesz mnie poganiać, to szybciej skończę i będziesz miał spokój. W innym przypadku to przepraszam, ale nigdzie sobie nie pójdę, dopóki leci Ci krew. I nie unoś tych brwi, bo tylko to otwierasz na nowo!- powiedziała stanowczym, chociaż wciąż delikatnym tonem, niczym do młodszego brata. Usiadła na skraju łóżka, nie odpuszczając. Przysunęła się, nachylając nieco nad nim — niestety, miała krótkie ręce i nie mogła inaczej dosięgnąć, znów czyszcząc ranę wacikiem. Gdy syknął, cofnęła szybko dłoń i dmuchnęła na łuk brwiowy, robiąc skruszoną minę.
- Ojej, przepraszam. Starałam się robić to szybciej, żebyś mógł odpocząć. Poczekaj, mam tu coś.. - zaczęła z wyrzutami sumienia w głosie, sięgając dłonią do kieszeni swetra. Wyjęła z niego cukierka i wcisnęła mu w dłoń. Miała nadzieję, że jej pacjent skupi się na słodyczy, a ona będzie mogła w spokoju pracować. Korzystając z chwili jego spokojnego leżenia, wróciła do jego rany i oczyściła ją do końca, sięgając następnie dłonią po maść w skrzyneczce, która leżała przy jego nogach. Nie było łatwo, więc przysunęła się w tamtą stronę, dłonią łapiąc za metalowy element łóżka nad ich głowami, aby przypadkiem się nie zachwiać. W tak małym stworzeniu było sporo upartości.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
A Ty to kto?! QzgSDG8




Gracz




A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty Re: A Ty to kto?!  A Ty to kto?! EmptySro Mar 06 2019, 20:51;

Dosyć szybko udało jej się go rozszyfrować, szczególnie że spędziła z nim może dziesięć minut! No proszę! Brawo! Czy chciała jakieś kwiatki do tego? A może statuetkę z tytułem... A może było to bezużyteczne spostrzeżenie, które nikogo nie obchodziło. Powinna się nad tym zastanowić, jednak najlepiej, aby zachowała sobie swoje cudowne myśli dla siebie. Każdy powinien dbać o swój własny interes, a nie rozmyślać nad czyimś beznadziejnym życiem.
Był pilnym pacjentem, powinien gdzieś mieć w portfelu kartę stałego klienta... Od wieków namawia pielęgniarkę, aby powiesiła sobie jego zdjęcie na ścianie. A to czy będzie to ściana chwały, czy "tego pana nie obsługujemy", to już będzie zależne od niej.
Niech to współczucie zachowa sobie dla kogoś, kto tego naprawdę potrzebował. On by raczej to zjadł, wypluł i jeszcze rozdeptał, bo nie potrzebuje, nie chce i uważa to, za marnotrawstwo. Po co tracić czas na pierdoły?
Lubił być gburem, uczuciem, który zachowuje się jak stary i zrzędliwy sąsiad, którego wszyscy mają dosyć.
Uniósł nieznacznie brew, co raczej jej nie pomogło w oczyszczaniu jego rany, a jemu w zagojeniu tego miejsca. Skrzywił się nieznacznie, jednak nie z powodu bólu. Raczej dlatego, że postanowiła wdać się w dyskusje... Jeszcze się nie nauczyła, że nie powinna tego robić. Nie, kiedy miał fatalny humor. A raczej wyborowy dla zgryźliwego staruszka, niekoniecznie dla młodej Puchonki o wielkim sercu i bezinteresownej duszy. Bleh. Straszne połączenie.
-To nie był komplement. I brawo dla Ciebie. Nikogo tutaj to nie obchodzi.-Powiedział spokojnie, taksując jej drobną postać wzrokiem. Jakby kalkulował w swojej głowie oraz w swoim mniemaniu, jakim to karzełkiem jest w jego oczach. Który z krasnoludków nie pożałowałby podzielenia się swoim przydomkiem?
Tak, czuł się cholernie opuszczony i zdradzony przez tę kobietę w śmiesznym czepku. Mogła się spodziewać braku smakołyków z jego strony przez następne miesiące, był bardzo pamiętliwy.
I musiała się tak wgapiać tymi wielkimi gałami? Było to trochę niepokojące, przynajmniej z jego perspektywy. Zmrużył niebezpiecznie oczy i poprawił się na łóżku, pochylając się do przodu, bliżej jej twarzy. Bezwstydnie wciągnął jej zapach do nozdrzy i niemal go nie odrzuciło do tyłu. Jednak zacinał pięści i nic nie powiedział.
-Sam mógłbym to zrobić. Szybko i zapewne i tak boleśnie. Możesz więc skoczyć sobie robić to, co umiesz najlepiej... Nie wiem, pozamiatać podłogę? Pościelić jakieś łóżko?-Nie pozwoli sobie, aby jakaś niewyrośnięta dziewczynka mówiła do niego takim tonem. Nawet (a może szczególnie), kiedy miała trochę racji.
Jednak kiedy miała problem z dosięgnięciem do jego brwi, nachylił się mocniej, aby ułatwić jej dostęp. Choć minę miał nie fajną, jakby wolał się znaleźć w zupełnie innym miejscu... A kiedy dmuchnęła, wyskoczył z łóżka, omal nie przewracając stolika, opierając się o niego. -Kurwa!-Syknął. I nie, nic go nie bolało... Może tyłek od uderzenia w stolik i duma. Po chwili, choć ostrożnie jakby była jakimś zagrożonym gatunkiem, a może to on stanowił jakiś eksponat... Usiadł i chwycił cukierka, niemal wyrywając go z jej dłoni. Chyba wiedziała jak przekupić nieposłusznych pacjentów. Bo jedyne co do niego przemawiało, to jedzenie.-Tylko bez niepotrzebnych zbliżeń.-Mruknął, odwracając wzrok.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
A Ty to kto?! QzgSDG8




Gracz




A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty Re: A Ty to kto?!  A Ty to kto?! EmptyPią Mar 15 2019, 00:27;

Flora nigdy nie spotkała się z tak bojową postawą i murem obronnym, jaki miał Lennox. Sama jego aura zdawała się krzyczeć "zostaw mnie! Odejdź!" i trzaskała piorunami. Pomimo tego, że na swój sposób ja przerażał, intuicja podpowiadała, aby spróbowała. Bo co, jeśli wewnątrz był nieszczęśliwym i samotnym człowiekiem, który wołał niemo o pomoc i kogoś, kto go wysłucha. Wiedziała też, że taka nijaka osoba jak ona, wcale nie była mu potrzebna. Ciemnowłosa westchnęła cicho, przesuwając spojrzeniem po jego poturbowanej buzi.
Strach mieszał się z chęcią pomocy. To drugie było jednak silniejsze w jej charakterze, więc postanowiła zebrać się w sobie i nie zdejmować z ust delikatnego uśmiechu, Nawet jeśli tego nie chciał, uważał ją za żałosną i słabą. Duże, błękitne ślepia raz jeszcze skupiły się na powstałej od bójki ranie, a drobna dłoń zgrabnie powędrowała w jej kierunku, aby pozbyć się zaschniętej krwi. Nie skomentowała nawet jego słów, nie odwzajemniła spojrzenie. Bo co miała powiedzieć? Znów by się z niej naśmiewał. Wystarczająco wiele razy znosiła prztyczki w nos w szkole, do której uczęszczała przed Hogwartem. Niewielkie gabaryty wcale nie były zbroją, która chroniłaby niezdarną puchonkę przed popularnymi dziewczętami czy łobuzami, którzy chcieli nabić sobie u nich punktów. Musiała więc być silna i Zakrzewski nie mógł jej złamać, a przynajmniej nie wtedy, kiedy spełniała się w roli uzdrowiciela. Poczuła, jak sztywnieją jej wszystkie mięśnie, gdy nachylił się w jej stronę, a na poliki mimowolnie wkradał się nieśmiały rumieniec, zwłaszcza gdy tak bezczelnie zaciągnął się mieszanką zapachu jej szamponu oraz perfum. Pokręciła przecząco głową.
- Przepraszam, ale nie mogę spełnić Twojej prośby. Obiecałam Pani Pomfrey, że się Tobą zajmę i zrobię to, nawet jeśli Ci się to nie podoba. Widzę, masz dużą wiarę w innych ludzi. - odparła cicho, jednak przez dzielący ich dystans mógł z łatwością jej słowa usłyszeć. Poczuła, jak obuszki palców mocniej zaciskają się jej z nerwów na trzymanym waciku, przez co krople płynu, którym był nasączony, spłynęły jej po ręku. Jego nagła chęć współpracy sprawiła, że wydała z siebie bezgłośne "hm", czując jednak zbliżające się kłopoty.
Sprawy potoczyły się bardzo szybko. Nagły ruch Zakrzewskiego, przeklinające syknięcie i ta napięta atmosfera, że ona odskoczyła do tyłu równo z chłopakiem, tracąc panowanie nad własnym ciałem i reagując panikom. Zachwiała się, potykając o własne nogi i wylądowała z tyłkiem na podłodze, a z ust brunetki wydobyło się ciche jęknięcie. Wiedziała, że pojawią się kolejne siniaki. Nie chcąc jednak wyjść na taką ofiarę, wstała gwałtownie i otrzepała mundurek, wbijając przeszklone spojrzenie w podłogę. Był okropny, znęcał się! Zaraz jednak przypomniało się jej, jak matka zachęcała ją cukierkami i wtedy właśnie sięgnęła do kieszeni, oferując mu jednego. Wziął go z brutalnością, której się po nim spodziewała. Nieśmiało podniosła wzrok, przesuwając po twarzy ślizgona i podeszła niepewnie bliżej łóżka, łapiąc za nowy wacik i wylewając na niego płyn odkażający, a następnie odkręcając słoiczek z maścią, która będzie potrzebna później.
- D..Dobrze.. - powiedziała głośniej, siląc się na pewny siebie i spokojny ton. Wypuściła powietrze ze świstem, ruchem głowy odgarniając włosy na plecy. Błękitne ślepia skupiły się na łuku brwiowym, a jej dłonie ponownie przystąpiły do pracy, starając się utrzymywać jak najdalszą odległość. Przy jej gabarytach nie było to jednak proste, nawet jak stawała na palcach, byle tylko nie naruszać jego przestrzeni osobistej.- Jakie są Twoje ulubione cukierki?
Dodała z nutą ciekawości w głosie, chcąc odwrócić jego uwagę od nakładania maści, która z pewnością dostarczy mu sporą dawkę szczypania oraz pieczenia. I tym razem nie będzie dmuchała, żeby było lepiej, bo serce wciąż się nie uspokoiło po jego ostatnim wybuchu.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
A Ty to kto?! QzgSDG8




Gracz




A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty Re: A Ty to kto?!  A Ty to kto?! EmptyPon Mar 18 2019, 20:19;

Nie potrzebował pomocy, nie wzywał jej we snach, podczas kolejnych koszmarów, które nie odstępowały go na krok. Nie chciał pomocy i nie, nie uważał, że doskonale na to zasługiwał. Lennox nie potrafił inaczej... Nie chciał inaczej... Nie próbował, jakby już dawno stwierdził, że nie ma to najmniejszego sensu. Obrywał, cały czas, wstawał z klęczek z obitą mordą i szedł dalej. Ocierał usta, jakby nic się nie stało... Jednak za każdym razem, krok po kroczku, coś w nim gniło, umierało... Zatracało się w przepełnionych nienawiścią kończynach.
Po co udawać, po co przywdziewać sztuczny uśmiech, który nie wyrażał nic prawdziwego. Nienawidził pozerów, nienawidził ludzi, którzy udawali... Choć najsmutniejsze jest to, kiedy udają sami przed sobą. To akurat żałosne, nie ma więc miejsca do jakiś większych, bardziej burzliwych uczuć, którymi szczycił się Lennox. Coś niemiłosiernie przeszkadzało mu w jej osobie i jeszcze nie wiedział co, czy to fakt, jak próbowała utrzymać przy nim ten dziwny uśmiech... Czy jak sprawnie szło jej oczyszczanie jego rany. Zwykle sam to robił lub pozwalał to pigule.
-No tak, w tym przypadku jest ona bardziej przerażająca ode mnie. -Mruknął cicho, odwracając spojrzenie. Nie czuł się komfortowo, jednak nie chciał tego po sobie poznać. Jawna niechęć to co innego. I było dużo prawdy w tym, co powiedział... Pamięta początki tej dziwnej relacji, to, jak o własnych siłach przytrzymywała go przy łóżku, kiedy krzyczał, kiedy się wił jak pojebany, jak zwierzę, które wie, że idzie na rzeź, a jednak wierzy w to, że ucieknie.
Niemal się uśmiechnął kiedy upadła na ziemię. Mocno zagryzł wargę, coby żaden dźwięk się stamtąd nie wydobył. Nie mogła tego zobaczyć, nie kiedy speszona spoglądała tak w podłogę. Jak przestraszone zwierzątko, byłoby to niemal urocze, gdyby nie fakt, że wciąż zamierzała go opatrzyć... I jeszcze przekupiła go cukierkami... Typowe Zakrzewski. Poziom cukru był za niski najwidoczniej, skoro coś takiego cię przekonało.
-Tylko nie ciągnij mnie na dno razem ze sobą. Jeszcze bardziej się pokaleczę.-Mruknął. Jak osoba, która powinna zajmować się pacjentami mogła być tak płochliwa i niezdarna? Niemal z satysfakcją ciumkał swojego cukierka, jakby wiedział więcej i lepiej. Jakby już dawno ją przejrzał. Skrzywił się kiedy rana ponownie została potraktowana płynem do dezynfekcji. Uniósł lekko brwi, co nie było dobrym pomysłem... Jednak jego twarz nie drgnęła. Przeniósł na nią swoje uważne spojrzenie.-Gra w dziesięć pytań? Czy ma sens odpowiadanie, skoro nawet nie mam ochoty odpowiadać zgodnie z prawdą?-Czemu nie mogli pomilczeć. Cisza zdecydowanie by mu się przydała. I sen. Choć
z tym zawsze było o wiele gorzej...
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
A Ty to kto?! QzgSDG8




Gracz




A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty Re: A Ty to kto?!  A Ty to kto?! EmptySob Mar 23 2019, 22:25;

Flora wiedziała, że ludzie często zaprzeczali temu, że pomoc była im potrzebna. Uwielbiali kreować się na istoty niezależne, które potrafią się odnaleźć i poradzić sobie w każdej sytuacji. Nie działało to jednak w ten sposób. Na dłuższą metę samotność niszczyła psychikę, włączała tryb autodestrukcji, z którego bardzo ciężko było się wyrwać. Zerkała na jego twarz w momentach, gdy była pewna, że Lennox patrzy w innym kierunku. Miał taką pełną nienawiści, przytłaczającą aurę. Człowieka, który zrezygnował. Zapomniał o tym, jak to jest mieć przyjaciela lub kogoś, na kim mógł polegać. Westchnęła niemalże bezgłośnie, pozwalając sobie na chwilę przymknąć oczy. To przykre, gdy tak się działo z drugą osobą, a do tego mocno wpływało na będący fundamentem jej charakteru altruizm. Intuicja już zaczynała szeptać, jednak Flora ją ignorowała, przynajmniej na razie.
- Tak. Jest znacznie bardziej przerażająca, niż Ty. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że jesteś jedynie kobrą na tle bazyliszka. - odparła cicho, cofając dłoń od rany. Często pomagała w skrzydle i była świadkiem wielu wybuchów i radykalnych zachowań tutejszej pielęgniarki. Zawsze zaskakiwało ją, jakim cudem zdołała ukończyć medycynę magiczną, bo jej stosunek i opieka nad pacjentem miewały słabsze chwile. Staruszka miała jednak dobre serce, wychowana była po prostu na starej szkole.
Wypadki chodziły po ludziach, zwłaszcza w towarzystwie Zakrzewskiego. Posadzka była zimna i twarda, była pewna siniaków, które w najbliższych godzinach pojawią się na jej ciele. A do tego wszystkiego ta jego mina! Zamrugała kilkakrotnie, ukradkiem zerkając na twarz znajdującego się wyżej ślizgona, przepełnioną radością z cudzego nieszczęścia. Poczuła, jak palce zaciskają się jej na ubraniu. Nie powiedziała jednak nic, wstając i otrzepując ubranie.
- Postaram się. A jeśli się nie uda i niestety, pokaleczysz się, to znów Cię opatrzę. - podniosła na niego wzrok, posyłając mu łagodny uśmiech. Nigdy by pomocy nie odmówiła. Zaraz jednak wzięła się do pracy, skupiając uwagę na dokończeniu przerwanego czyszczenia oraz smarowania rany maścią, starając się ignorować ciamkanie cukierka oraz intensywne spojrzenie głębokich oczu chłopaka, które z pewnością by ją zawstydziło. Pokręciła przecząco głową, smarując maścią ranę i odsuwając się od niego nieco, dopiero wtedy pozwalając sobie na głębszy oddech. Zupełnie jakby obawiała się tego, że znów mógł się wystraszyć.
- To nie gra w dziesięć pytań. Wiesz, że jeśli odwrócisz uwagę od bólu, to będzie mniejszy? Chociaż Ty akurat wyglądasz na kogoś, kto o tym wie. - odpowiedziała z delikatnym wzruszeniem ramion, sunąc po jego twarzy, a następnie ciele wzrokiem. Zakręciła maść i odłożyła na bok, sięgając po kawałek miękkiej i czystej szmatki. Zmoczyła ją w ciepłej wodzie z pływającymi w niej ziołami i wróciła przed oblicze Lennoxa, stając przed łóżkiem. - Trzeba wytrzeć Cię z krwi. Pomóc Ci z tym? Wyglądasz na zmęczonego. Gdybyś miał ochotę, mogę przygotować Ci napar ułatwiający zaśnięcie i jednocześnie przeciwbólowy.
Dodała, zaciskając palce na trzymanym przez siebie materiale. Przez jego reakcje, czuła się strasznie niepewnie w jego otoczeniu, nawet jeśli jej rola sprowadzała się do pomocy rannej i chorej osobie. Chłopak na swój sposób jednak ją intrygował tym swoim niedostępnym i gwałtownym zachowaniem. Był niczym niespodzianka, którą strach było otworzyć. Odwróciła głowę, patrząc na okno. Za szkłem malował się obraz chłodnego poranka, który jednak tonął w pomarańczowych promieniach słońca, leniwie wyglądającego zza chmur. Do zajęć wciąż miała trochę czasu.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
A Ty to kto?! QzgSDG8




Gracz




A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty Re: A Ty to kto?!  A Ty to kto?! EmptyPon Mar 25 2019, 18:02;

Nie. Zwyczajnie nauczył się tak żyć, bez pomocy z drugiej strony. Nie potrzebował jej, aby funkcjonować, w końcu sam najlepiej zrobi to, czego się podjął. Radził już sobie jako mało dziecko i tak z nim zostało. Lex nie potrafił polegać na ludziach, nawet na własnym rodzeństwie, z tym, z którym jest najbliżej. Nawet na kumplach, bo ci to raczej dobrzy do bicia, niżeli rady. Ludzie zawodzą. On również zwodzi, dlatego wystrzega się obietnic, których nie jest pewny spełnienia. Nie jest to smutne, nie powinna więc wzdychać, jakby był jakimś obiektem, nad którym mogła się użalać. Lepiej dla niej, aby nigdy tego nie dojrzał... Aby nigdy nawet nie przyszło mu do głowy, o czym teraz myślała i do jakiego grona osób go zaliczyła.
Lex taki nie był.
Nieznacznie się uśmiechnął, a był to gest skierowany do wspomnień, które uderzyły w niego w momencie, w którym dziewczyna wspomniała o bazyliszku. Owszem. Pigułka była specyficzną kobietą, jedyną, która do tej pory tak mocno go opierdoliła. Tak. Inaczej nie dało się tego nazwać. Była jak nieznośna, wkurwiająca matka... Jednak wciąż przejmująca się losem swoich dzieci. Tudzież pacjentów, krnąbrnych jak Zakrzewski.
Nie będzie pyskówki? Nie będzie łez widocznych w dużych i nieznośnych oczach? Oh, niemal zawiodła jego oczekiwania. Poprawił się na łóżku, jakby nowa pozycja mu wcale nie pomagała. Chciał stąd wyjść jak najszybciej, nie wiedział nawet z ilu dokładnie powodów. Miał ich sporo, a wybranie jedynego to wręcz obelga.
-Nie strasz mnie.-Mruknął, nawiązując do jej ewentualnego ponownego zajmowania się jego ranami. Oczywiście, że się nie przestraszył... Zwyczajnie wolał, kiedy ludzie, obcy ludzie, trzymali dystans. Co innego, kiedy dochodziło do rękoczynów, a osobnicy mają w oczach jedynie mord i dobrą zabawę. To zupełnie co innego. Wtedy bliskość dwóch ciał jest raczej konieczna.
Spojrzał na nią, jakby dopiero teraz ją zobaczył. Uniósł nieznacznie brwi, chociaż nie był to zbyt widoczny gest z powodu jego świeżo opatrzonej rany, która wciąż pulsowała bólem. Co ona mogła wiedzieć? To dokładnie mówiło jego spojrzenie.-Wiesz jak, likwiduje się ból? Tworząc nowy, bardziej intensywny.-Powiedział, doskonale wiedząc, o czym mówił. Z czasem zwyczajnie się o ranach zapomina, jak o bliznach, których historia jest niemal taka sama. Zbyt żałosna, aby o niej opowiadać. Kiedy skończyła i mówiła o przemyciu ran, niemal uśmiechnął się w geście ulgi. Rozejrzał się spokojnie, chwycił krawędzi łóżka i zszedł z niego, stając naprzeciwko jej postaci. Spoglądał na nią z góry i wcale nie miał na myśli kolosalnej różnicy wzrostu. -Poradzę sobie dalej.-Powiedział, jednak przechwycił od niej mokrą szmatę i zaczął wycierać twarzy, aby po chwili zająć się rękoma. Odłożył wybrudzony materiał na łóżko, a spojrzenie, jakim obdarzył jej osobę, mogło niemal palić. Pochylił się lekko.-Będziesz mnie zatrzymywać?-Spytał, tym razem nie pozwalając się na żaden prowokacyjny uśmieszek.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
A Ty to kto?! QzgSDG8




Gracz




A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty Re: A Ty to kto?!  A Ty to kto?! EmptyPią Mar 29 2019, 22:19;

Ludzie byli różni, nie jej zadaniem była ich ocena -, zwłaszcza gdy nie znała kryjącej się za nimi historii i pełnego wachlarzu cech charakteru. Niezależność była czymś dobrym, zdecydowanie ułatwiającym, podobnie zresztą jak niezależność. Obydwie jednak należało przyjmować z umiarem, znaleźć te bezpieczną i zdrową granicę, której Lennox chyba zwyczajnie nie miał. Widocznie spadł w przepaść, nie mogąc rozwinąć skrzydeł. Martellówna nie była specjalnie popularna czy lubiana, miała jednak przyjaciółkę czy brata, którym mogła powiedzieć wszystko. Znoszenie smutków we dwoje było znacznie lepsze od samotności, podobnie z chwilami szczęścia czy z dobrymi wiadomościami, smakowały lepiej z drugim człowiekiem. Milczała jednak, odgarniając natrętne myśli westchnięciem. Nie jej sprawa, nie jej życie. Lazurowe ślepia przesunęły po jego twarzy, słysząc wzmiankę o straszeniu. Zaintrygował ją też wcześniejszy grymas na twarzy, który w rzeczywistości wydawał się być uśmiechem. Wyglądał z nim dużo lepiej. Wzruszyła delikatnie ramionami.
- To bądź spokojny i daj sobie pomóc. Wtedy szybciej stąd wyjdziesz i nie będziesz musiał już mnie oglądać. - odpowiedziała dość spokojnym i wciąż łagodnie brzmiącym głosem. Nie miała mu za złe tego, że cenił własną przestrzeń osobistą, jednak gdy przeszkadzał mu uzdrowiciel lub jego mały pomocnik, to mógł myśleć, zanim poszedł się bić. Skoro powiedział A, to musiał również dodać B i pozostać mężczyzną. Drgnęła nieco pod wpływem jego spojrzenia, odważnie jednak je odwzajemniając, ignorując delikatnie zaróżowienie na policzkach. Przekręciła głowę na bok, pozwalając, aby kosmyki ciemnych włosów opadły jej na twarz. - Bezsensu. To błędne koło masochizmu. Kiedyś źle na tym wyjdziesz. Wiem, wiem — to nie moja sprawa. Wybacz.
Zamilkła, wypuszczając z ust powietrze ze świstem. Cofnęła się, dając mu swobodę, a potem przygotowała wcześniej wspominany materiał, którym mógł się odświeżyć. Gdy wstał, poczuła się maleńka. I nie była to tylko kwestia wzrostu, a w dużej mierze spojrzenia, które jej posyłał. Wydawał się teraz taką okropną i zimną osobą, że Florze przebiegł dreszcz po ciele. Odwróciła wzrok, cofając się pół kroku. Przerażał ją w pewien sposób, co mocno kłóciło się z tym, że z dobrego serca chciała mu pomóc. Zacisnęła palce na materiale spódnicy, próbując pozbyć się z głowy złych wspomnieć i zbierając w sobie odwagę, aby w końcu ostrożnie przesunąć wzrokiem po jego sylwetce i zatrzymać się na twarzy. Pokręciła przecząco głową.
- Powinieneś.. Powinieneś tylko na siebie bardziej uważać.- rzuciła w końcu dość głośno, zaraz jednak ruszając do przodu. Przeszła obok niego, mijając go bez najkrótszego spojrzenia i zabrała z czystego łóżka brudny materiał, podchodząc następnie do wcześniej odłożonego koszyczka. Wyjęła z niego niewielki słoiczek z maścią i bez słowa wcisnęła mu w dłoń, razem z ostatnim cukierkiem, którego miała w kieszeni. - Byłeś dzielnym pacjentem. Weź, gdyby Cię bolało. Tylko nie smaruj częściej niż raz na osiem godzin.
Poinstruowała cicho, cofając dłoń gwałtownie, jakby palce chłopaka parzyły. Obróciła się, a kosmyki włosów przecięły powietrze ze świstem. Puchonka podeszła do miski z wodą, w której pływały różnorodne roślinki i wrzuciła do niej szmatkę, następnie łapiąc dłońmi za brzeg naczynia. Musiała w końcu jeszcze to wynieść i posprzątać.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
A Ty to kto?! QzgSDG8




Gracz




A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty Re: A Ty to kto?!  A Ty to kto?! EmptySro Kwi 10 2019, 20:46;

A jednak oceniała. Jak każdy, nie da się tego uniknąć. Mogła się od tego wzbraniać, mogła udawać, że tak nie jest i iść w zaparte w to, co wierzyła. Jej wola. Granice? Czemu miałby się ograniczać? To nie jego w stylu... On wciąż poszukiwał swojego miejsca, momentu, w którym zdecydowanie powie "nie". Dopóki mógł, dopóki miał siły... Nie zamierzał przestawać.
To nie było tak, że odcinał się od wszystkich ludzi, którzy się wokół niego znajdowali. To oni odcinali się od niego albo nie chcąc, albo zwyczajnie będąc zmęczonym tym, na co ich przygotowywał. Nie robił tego specjalnie, nikogo nie trzymał na siłę... Jednak jeżeli mówisz jedno, a robisz drugie... Cóż, bycie fair nie idzie w parę z sumieniem wielu ludzi. Jebać ich.
No to siedział cicho, skoro zaraz miał skończyć się ten koszmar i będzie mógł pójść dalej. Co zapewne nie będzie najmądrzejszym posunięciem, nie chciał bowiem siedzieć na dupie i spędzić reszty dnia jak ta ciota. Nie miał pod ręką dobrej lektury, nie było również w miejsca, w które mógłby się udać, zacisze, z którego by skorzystał... Nie pozostaje więc nic innego jak błonia, wioska... Na sen nie miał co liczyć.
-Masz rację. To nie Twoja sprawa.- Burknął pod nosem, próbując nie irytować się na dziewczynę, bo faktycznie, to nie jej interes. Nie przepadał za ludźmi, którzy pchali się tam, gdzie nie byli potrzebna. Jej zadaniem było załatanie jego zewnętrznej powłoki, nic więcej.
I taka reakcja mu się podobała. Niemal mogła dostrzec lekki uśmiech na jego wargach, uśmiech triumfu, choć było tam sporo jadu. Nie powinno być innej reakcji niż odrzucenie i przerażenie skryte w najgłębszych zakamarkach jej umysłu. A może miały znajdować się w jej instynkcie, naturalna odpowiedź na drapieżnika, którym był. Flora była niczemu winną owieczką, którą Lex pożerał na śniadanie. Dla rozrywki.
Uniósł lekko brwi i przyjął maść, którą wcisnęła mu w dłoń. Podziękowałby za ten drobny kawałek słodyczy, jednak jej słowa dźwięczały w jego głowie.-Ciekawe ilu pacjentów kieruje się tymi złotymi zasadami.-Powiedział spokojnie.-Nie ma sensu dbać o siebie, kiedy kłopoty same mnie znajdują.-Przeczesał palcami włosy i ruszył ku drzwiom, skoro zajęła się brudnymi szmatami, a cały ten cyrk dobiegł końca.
Po chwili mogła usłyszeć, jak ciężkie drzwi zamykają się, a jego sylwetka właśnie za nimi zniknęła.



z/t
Powrót do góry Go down


Sponsored content

A Ty to kto?! QzgSDG8








A Ty to kto?! Empty


PisanieA Ty to kto?! Empty Re: A Ty to kto?!  A Ty to kto?! Empty;

Powrót do góry Go down
 

A Ty to kto?!

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: A Ty to kto?! QCuY7ok :: 
retrospekcje
-