Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 9 z 39 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 24 ... 39  Next
AutorWiadomość


Oriane L. Carstairs
Oriane L. Carstairs

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukająca
Galeony : 533
  Liczba postów : 1330
http://czarodzieje.org/t11413-oriane-l-carstairs
http://czarodzieje.org/t11416-shadow#306304
http://czarodzieje.org/t11415-oriane-leonie-carstairs#306303
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyNie Paź 18 2015, 13:08;

First topic message reminder :

Przypomnienie tematu:

Wielka Sala

Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.




Niepewnie spojrzała na niego swoimi dużymi, czekoladowymi oczami. Co jak co ale nie miała zamiaru eksperymentować z alkoholem. Czemu? Zawsze po większej jego dawce zaczynała się śmiać i mówić osobą w okół niej, że ich kocha. Niby nic takiego i niektórzy mogliby to uznać za słodkie, jednak ona sama nie uważała tego za takie. Było to dla niej za każdym razem krępujące przeżycie i nie chciała aby chłopak był tego świadkiem. Czuła jednak, że nie będzie w stanie go oderwać od amfor. Pokręciła głową w rozbawieniu.
Czuła, że nie chce o tym rozmawiać tak więc nic więcej nie powiedziała zatapiając się w swoich myślach. Zastanawiała się jak miewa się jej brat. Niby utrzymywali ze sobą kontakt listowy, wiedziała mniej więcej co dzieje się w domu jednak to nie było to samo co kontakt cielesny.
Odbierając kieliszek od Rasha uśmiechnęła się, niepewnie spoglądając na trzymany przez nią kieliszek. Czerwona ciecz wyglądała przepysznie, a je zapach aż ślinka sama ciekła do ust. Za wtórowała mu w toaście i uniosła naczynie do ust. Kompozycja smakowa wina uderzyła w jej kubki smakowe. Musiała przyznać, iż było przepyszne. Słodkie.
- Pyszne. - uwielbiała słodkie wina. Inne była dla niej gorzkie. Po spróbowaniu tego konkretnego nie miała najmniejszej ochoty przestawać na jednym czy dwóch kieliszkach. Wiedziała doskonale, iż może tego żałować na drugi dzień lecz teraz było jej to obojętne.
- Możemy zostać przy tym. Jest wyśmienite.
Nie dane jej było cieszyć się tym zbyt długo. Widząc spanikowanych ludzi i słysząc trzask rozbijanego szkła rozejrzała się w około siebie. Scena na której jeszcze chwilę temu grali muzycy była w ogniu przez co dym po woli wypełniał Wielką salę. Jednak na scenie ogień nie poprzestał. Jego zasięg zaczął się niebezpiecznie poszerzać schodząc ze sceny na parkiet na którym była trawa. Ludzie w panice próbowali wydostać się z Sali. Nie chcąc zgubić Rasheeda złapała go mocno za rękę. Nie sądziła, że coś może ją tak bardzo wystraszyć, a jednak. Wystraszona spojrzała na chłopaka. Od dziecka Oriane bała się ognia. Widok jego przywołał wspomnienia które za wszelką cenę chciała ukryć.
Chciała jak najszybciej wyjść z sali i uciec od tego miejsca jak najdalej jednak nie było jej to dane. jednak z fontann znajdująca się najbliżej nich eksplodowała. Może i dziewczyna by się tym nie przejęła gdyby nie fakt, iż odłamki tej felernej fontanny wbiły się w jej ramię. Krótki krzyk wydobył się z jej gardła. Szybko puściła rękę partnera i złapała się za zranioną rękę w duchu modląc się aby ten koszmar szybko się skończył.

kostka: 2
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Nathaniel Cole
Nathaniel Cole

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 753
  Liczba postów : 165
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12664-nathaniel-cole
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12677-nathaniel-cole
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12679-nathaniel-cole
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyPią Lip 01 2016, 14:44;

Mimo że to całe potykanie się Skylera mogło być zabawne, Nathaniel naprawdę wierzył, że ta klątwa w końcu minie i że będą mogli pobawić się na balu bez takich atrakcji. Kiedy jednak przypominał sobie minę szamanki i jej gwałtowne ruchy rękoma, odnosił wrażenie, że kobieta bardzo poważnie podeszła do tematu. No trudno, taka drobnostka nie powinna im przecież zepsuć całego wieczoru; musieli sobie z tym jakoś poradzić.
- Haha, możesz na mnie liczyć. - Odpowiedział jeszcze Henggelerowi, mając nadzieję, że ten nie zastanawia się aby nad tym, czy Cole dotrzyma swojej obietnicy. Przecież ten puchoński student zawsze był słowny. A już w szczególności względem osoby, którą sam zaprosił na bal (nieważne, że zrobił to tak naprawdę po raz pierwszy w życiu).
Jeżeli chodziło o podrygi na parkiecie, Nate generalnie lubił tańczyć, ale był dość elastyczny. Innymi słowy, Skyler nie miał powodów do zmartwień. Cole mógł bowiem pląsać do szybkich i skocznych utworów, ale na pewno nie było tak, że nie lubił przytulańców. Poza tym... te drugie chyba nawet bardziej mu odpowiadały, kiedy pomyślał o swoim przystojnym partnerze.
- Nie żartuj. Ja się nie będę nigdzie ulatniał. Chociaż ten pomysł z przejażdżką jest całkiem niezły. Można go później wykorzystać. Przynajmniej ten gość na cokolwiek się przyda. - Mruknął wyraźnie rozbawiony propozycją Henggelera, wskazując przy tym na wałęsającego się za nim, prychającego z niezadowolenia, konia. Cóż, może to i tak było lepsze od klątwy wiecznego potykania się o własne nogi.
- Moja matka jest mugolką, więc doskonale wiem o czym mówisz. Byłem na wielu imprezach, i tych czarodziejskich, i mugolskich i sam nie potrafiłbym powiedzieć, które były lepsze. Zresztą najważniejsze jest chyba towarzystwo - jeśli ono dopisuje, to każda zabawa będzie magiczna. - Odniósł się do wypowiedzi Skylera, odbierając od niego poncz. Upił zaraz po tym całkiem sporego łyka, w duchu stwierdzając, że ten napój był naprawdę niezły. Chłopak wyczuwał w nim... chyba nutę cytryny i jakichś korzennych przypraw?
- Cand? Hmm... sam już nawet nie pamiętam. Wiem, że kiedy przyjechała tutaj, nie mówiła jeszcze za dobrze po angielsku. Pomagałem jej się uczyć i jakoś tak wyszło, że się zaprzyjaźniliśmy. Później to ona próbowała mnie nauczyć paru słów po hiszpańsku, ale chyba nie byłem zbyt pojętnym uczniem. - Uśmiechnął się delikatnie, przypominając sobie początki znajomości z Krukonką. Może i nie pamiętał dokładnie pierwszego ich spotkania, ale czy to miało w tym momencie jakiekolwiek znaczenie? Ważne, że stali się dla siebie kimś niemal tak bliskim jak rodzina.
- A Ty co myślisz o Hogwarcie i o naszych uczniach? I co planujesz dalej? Wrócisz do Salem? - Tym razem to Nathaniel zaczął wypytywać o wszystko Skylera, chcąc dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Właściwie chyba było mu trochę szkoda, że ten sympatyczny chłopak najpewniej wróci do swojej szkoły. W końcu prawie wszyscy wracali, a wymiana między magicznymi uczelniami była dla uczniów tylko przejściowym etapem.
Powrót do góry Go down


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Administrator




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyPią Lip 01 2016, 15:11;

Był olśniewający. Nawet kiedy nie chciała wcale setny raz rozpływać się nad jego urokiem osobistym, nie potrafiła odeprzeć tego czaru, który na nią rzucał. Przynajmniej nie zupełnie. Fakt, ostatnio była w tym lepsza. Odkąd zbliżyli się do siebie nieco bardziej - nawet jeśli było to wywołane wyłącznie głupią promocją w kawiarni, jego urok, był dla niej w pewnym stopniu, bardziej swojski. Nie odbierał jej mowy, tylko kolana wciąż lekko miękły, gdy tak podchodził, swobodnie się z nią witając. Było w tym wszystkim coś, niczym wygrana na loterii. Że ona, zwykła Rosyjska baba, idzie na bal z Riencem, tym pięknym wilem.
Wzięła głęboki wdech, słysząc jego głos, mając go na wyciągnięcie dłoni, by nie ulec znów niczym mała dziewczynka. Już była przecież zahartowana, już znała smak jego ust. Ujęła jego rękę, chwytając za przedramię, by ruszyć mogli w kierunku wróżb.
- To dobrze, że tak sądzisz - skwitowała jego komplement, uznając, go za dobrą kartę. Chciała, aby inni na sali mniej więcej uważali, że jakkolwiek postarała się, żeby wyglądać z nim dobrze. Choć poniekąd i tak sądziła, że ten wieczór minie jej pod atakiem ratujących spojrzeń w kierunku Rienca, które miałyby być dla niego pokrzepieniem, że tu z nią jest. No ale właśnie, nie był z tymi pannami, tylko z nią. Postanowiła bardzo przykładnie wykorzystać tą sytuację.
Jej duchowy przewodnik okazał się być delfinem. Co więcej, delfinem, którego widziała tylko ona sama. Nigdy nie była wielką fanką wodnych stworzeń, więc fikające delfiny, mające symbolizować jej romans z Riencem, były dość komicznym widokiem. Oczywiście przez chwilę się mu poddała, wołając coś o nich, ale w miarę prędko postanowiła odnaleźć zdrowy rozsądek w całej tej sytuacji.
- Delfiny, ja pieprzę. Na pewno nie mam nic wspólnego z takim duchowym przewodnikiem - pokiwała szybko głową, chcąc odgonić od siebie myśl, iż miałaby być skaczącym między falami, słodkim delfinkiem. Litości! - Lepiej chodźmy strzelać z broni, mogę się założyć o garść galeonów, że wygram z tobą w tym pojedynku - rzekła do niego, nieco próbując wyzwać go na ten pojedynek, nieco się z nim drocząc. To też cofnęła się o parę kroków od indiańskich duchowych przewodników, patrząc na Rienca jednocześnie w pewien wyzywający sposób, jak i z pewnością nieznoszącą sprzeciwu. Jak miło było odzyskiwać swój zdrowy rozsądek, nawet przy kimś tak pięknym, że zasychało w gardle.

f

______________________

Can't stay at home, can't stay at school. Old folks say, you a poor little fool. Down the street I'm the girl next door.
I'm the fox you've been waiting for
Powrót do góry Go down


Winnie Hensley
Winnie Hensley

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : kapitan wygranej drużyny Q
Galeony : 410
  Liczba postów : 433
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11658-winona-hensley#311603
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11661-teksanska-masakra-sowa#311729
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11695-winona-hensley#312749
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyPią Lip 01 2016, 15:35;

Z pewnością fakt, że nagle wizja małżeństwa stanęła tak blisko niego, sprawia to, że może odechcieć się przelotnych, nic nie znaczących romansów. Winnie też od jakiegoś czasu bardziej liczy na to, że odnajdzie coś stałego i to zupełnie nie jest jej wina, że kompletnie jej nie wychodzi! Jeśli nie okazuje się, że nie może się dogadać ze swoim chłopakiem, to jakoś samoistnie okazuje się jak szybko można znudzić się swoją "drugą połówką".
Kiedy Winona zauważa, że Mikkel nie jest do końca wesoły, działa to na nią pobudzająco, bo teraz ona staje się zdeterminowana do tego, by ten wieczór był dla nich świetną zabawą, pomimo jej zerwania i jego nieudanych zaręczyn.
- Okej, wobec tego, teraz robimy strefę wolną od naszych nieudanych związków - mówi stanowczo Hensley, zanim bierze go silnie pod ramię. - Chyba, że przyjdzie, to chce ją zobaczyć - dodaje po chwili Wins, zmieniając zdanie, bo niestety ciekawość była znacznie silniejsza. Uśmiecha się do niego szeroko, żeby nie miał jej tego za złe.
- To jakieś najgorsze połączenie na świecie - mówi przerażona Wins, kiedy po wystrzału z pistoletów, nie dość, że są w jednej bańce, to na dodatek unoszą się zbyt wysoko. A wszystko przez Mikkela, który uderza w bańkę, lekki niczym balon, jakby próbując uciec z ich mydlanego więzienia.
Wins nagle wybucha śmiechem z tej absurdalnej sytuacji. A ponieważ przez chłopaka unoszą się jeszcze wyżej, Winnie uzmysławia sobie, że niedługo wszyscy będą mogli zobaczyć jej bieliznę. Wobec tego siada szybko po turecku, tak by nikt nie mógł zerknąć pod jej sukienkę. Potem wyjmuje różdżkę, by poradzić sobie z problemem Mikkela.
-Carpe Retractum - rzuca zaklęcie, którym owija chłopaka magiczną liną i przyciąga go z łatwością do siebie. Łapie go za rękę, tak by jedną przytrzymywać go z zaklęciem naprzeciwko niej, drugą dłonią trzymać go mocno, a tak na wszelki wypadek. Uśmiecha się do niego szeroko.
- Jak się bawisz? Lepiej wymyśl jak stąd wyjdziemy! I jak mamy wyjść i się nie połamać - mówi wesoło, pomimo zaistniałej sytuacji, ale bardzo ją to wszystko bawi!
Powrót do góry Go down


Saga Demantur
Saga Demantur

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 438
  Liczba postów : 404
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12513-saga-demantur?nid=4#337640
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12543-poczta-sagi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12535-saga-demantur
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyPią Lip 01 2016, 16:20;

Szczerze ucieszyła się widząc, że Nath ubrał się nie tylko elegancko, ale też i w odpowiednim kolorze. Słowność jest w cenie, a teraz naprawdę godnie reprezentowali dom Salazara. Większość poprzebieranych osób wbiegających do sali, wyglądała co najmniej groteskowo. Bo o ile dzieciakom to jako tako pasowało, starsi wyglądali trochę dziwnie. Tak ceniącej swój wizerunek Sadze nigdy nie przyszłoby do głowy by założyć tandetną i kusą indiańską kieckę. Zawsze ubierała się elegancko. Dygnęła lekko, słysząc komplement. W końcu trochę czasu nad tą kreacją spędziła, starając się nawiązać do tematyki balu i nie przesadzić. Zawsze miło było usłyszeć, że ktoś docenił jej pracę.
W następnej chwili spojrzała na niego nieco zdezorientowana. Trzeźwości? Miała niezbyt pokaźne doświadczenie jeśli chodzi o alkohol. Powędrowała za wzrokiem chłopaka - sala pękała w szwach. Może faktycznie lekkie zamroczenie zmysłów pomogłoby jej przetrwać. Otworzyła usta by coś powiedzieć, kiedy ktoś na nią wpadł. Zdecydowanie za często występujący wypadek w tych stronach. Anglicy chyba naprawdę nie potrafią respektować przestrzeni osobistej. Rozczarowanie było tym większe, kiedy okazało się, że tym "ktosiem" jest @Naeris Sourwolf.
- A to ty - powiedziała spokojnie, odgarniając kosmyk włosów z twarzy. Ależ one dzisiaj odkrywcze! Dodatkowo Nana wyglądała na zdezorientowaną, spanikowaną i jeszcze się rozmazała. Więc coś chyba było na rzeczy. - Nie widziałam, a stało się coś? - Saga oszczędziła krukonce złośliwego komentarza, tylko uśmiechnęła się z powątpiewaniem. Nie mogła wiedzieć, że sytuacja z festiwalu poniekąd się powtórzyła. Gdyby jednak wiedziała, nie miałaby oporów, żeby sobie trochę z tak wyjątkowego pecha pokpić.
- Oh wybaczcie! Nano to Nathaniel, Nath - Nana - Machnęła kilkukrotnie rękoma, przedstawiając ich sobie. Nie spodziewała się, że się znają. Gdyby tak było, przywitaliby się. No i na pierwszy rzut oka widać, że są z dwóch rożnych światów. Przynajmniej w jej odczuciu. - Wiesz co? Popraw makijaż i wracaj na bal. Twój partner się znajdzie, a jak nie to trudno. Tutaj jest chyba cała szkoła! Nawet ty musisz znaleźć kogoś z kim możesz się zabawić. - Mimo wszystko naprawdę wierzyła w umiejętności socjalne Naeris. Poza tym przecież pokazały się razem, Nana nie może teraz odstawiać emo po kątach.
Odwróciła się do Nejta. Znowu zastanawiając się nad propozycją, to przecież tylko chwilka... I jak niby miałaby mu odmówić, kiedy tak obficie sypał tym swoim urokiem osobistym... Przecież nic złego się nie stanie.
- Dlaczego nie? - odparła odrzucając wahanie. Podała mu rękę i ruszyła za nim do kuchni.

Zaczynasz 8D
Powrót do góry Go down


James Waters
James Waters

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : prefekt fabularny, legilimencja i oklumencja
Galeony : 415
  Liczba postów : 343
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12628-james-waters
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12631-elmer#341248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12629-james-waters#341244
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyPią Lip 01 2016, 17:37;

Uciekł od Naeris. Uciekł od niej, jak nic nie warty tchórz. Nigdy na nią nie zasługiwał i dobrze o tym wiedział. Jedynie łudził się, że ona naprawdę go lubi, że naprawdę się przyjaźnią... James dostał ataku furii. Był wściekły przede wszystkim na siebie. Dlaczego się nie pohamował? Dlaczego się nie powstrzymał? Dlaczego, jak zwykle, był... zachłanny? Nie dość, że nie myślał trzeźwo i mógł zrobić wiele głupot, jeszcze uciekł od niej... Powinien z nią teraz zostać, porozmawiać, przepraszać i przysiąc jej, że już nigdy więcej się to nie powtórzy. Nie zbliży się do niej, nie tknie jej w żaden sposób, ani że nigdy już nie pozwoli się tak omamić. Czuł się naprawdę okropnie, choć i tak bardziej był zły na siebie. Miał ochotę wybuchnąć. Wykrzyczeć wszystkie swoje żale, to że ma gdzieś ten nieudany bal, że nie ma już ojca, że nie wie jak mu poszły Owutemy. Chciał mieć chwilę spokoju i miejsce, gdzie opadnie z emocji. Wyszedł z Wielkiej Sali i poszedł niedaleko od niej, w jakiś kąt zamku, gdzie ochłonie. Usiadł na zimnej posadzce, oddychał głęboko i uspokajał się przez chwilę. W pewnej chwili jednak, poleciało mu kilka łez, które otarł pospiesznie rękawem. Ostatnio coraz częściej zdarzało mu się płakać, ale winę zwykle zrzucał na swój słaby stan psychiczny. Po tamtym wydarzeniu w urodziny, popadł chyba w delikatną depresję. Zaczął cierpieć na bezsenność i mieć nocne koszmary. Chciał to zakończyć, zmienić, być takim, jak kiedyś. Ale trudno było mu wstać, otrząsnąć się i iść dalej.
Wstał z ziemi, tym razem będąc ponownie oazą spokoju, ale i też zbiornikiem negatywnych emocji. Nie chciał wracać na ten bal, widzieć tych wszystkich wesołych ludzi, ich uśmiechy i to jak dobrze się bawią. Musiał jednak porozmawiać z Naeris, przeprosić ją za to, że odszedł i zostawił ją sam. Ruszył ponownie w stronę Wielkiej Sali, z której dobiegała głośna muzyka. Wszedł w tłum ludzi, poszukując Nae. Po jakimś czasie dostrzegł jej blond włosy. Pospieszył, próbując nie stracić jej z oczu. Gdy podszedł bliżej, zobaczył, że Krukonka siedzi przy stoliku, przy którym wcześniej się całowali. Podszedł do niej.
- Wiem, że zachowałem się jak dupek. I zdaję sobie sprawę, że zapewne nie chcesz mnie teraz słuchać, ale... przepraszam. Uciekłem wtedy, jak tchórz, wiem, ale tylko dlatego, że się wściekłem. Na siebie. Byłem zły, bo dałem się ponieść tej aurze i przez to robiłem tyle głupstw. Nie chciałem na ciebie dodatkowo nakrzyczeć, miałem już dosyć. Wezbrał się we mnie cały smutek, cała złość... Ja naprawdę cię przepraszam, nie chciałem cię zostawiać... Wiem, wiem, że nie chcesz mnie teraz słuchać, ale chciałem chociaż cię przeprosić. Jestem kompletnym idiotą, wiem, ciągle wpędzam cię w jakieś kłopoty... Najpierw atak paniki, później pobicie, a teraz to... Czemu jestem taki zachłanny, naprawdę, przepraszam cię... - nie skończył jednak swojego długiego monologu, bo poczuł że przykłada mu palec do warg i każe zamilknąć. Czyżby się nie złościła? Nie, to niemożliwe, on zachował się chamsko, jak dupek, zostawił ją, więc na pewno się gniewa. Ale czy mu wybaczy? Stał w roztargnieniu, czekając na to, co powie dziewczyna. Nerwowo przygryzały wargę, a emocji ile się w nim kłębiło w tamtym momencie było mnóstwo. Był zestresowany, wkurzony, zirytowany, zdenerwowany, smutny i po prostu zły. Miał ochotę zakończyć ten bal jak najszybciej, aby nikogo nie zranić, nie zdenerwować ani nie wkurzyć swoim zachowaniem.
Powrót do góry Go down


Naeris Sourwolf
Naeris Sourwolf

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Dodatkowo : Szukająca Ravenclawu
Galeony : 3337
  Liczba postów : 1205
https://www.czarodzieje.org/t12503-naeris-cynthia-sourwolf
https://www.czarodzieje.org/t12508-listy-do-cierpkiej-wilczycy
https://www.czarodzieje.org/t12511-naeris-sourwolf#337284
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyPią Lip 01 2016, 18:02;

Serio poczuła się trochę, jak takie biedne, umorusane dziecko, które przybiegło do starszej siostry po pomoc. I już miała przed oczami obraz małej Nany ciągnącej wysoką Sagę za rąbek sukienki z płaczem. I pomyśleć, że to NAERIS była tą starszą. Może bardziej by się przejęła tym, że lekko się... ośmiesza? Gdyby nie to, że po prostu nie mogła się za bardzo skupić na czymś innym, niż rozmyślaniu, jak bardzo zepsuła sobie i Jamesowi bal. Jak zwykle przejmowała się o wiele za mocno. Nawet kiedy Saga ją przywitała, rozglądała się dalej po ludziach wokół, jakby spodziewając się, że zobaczy swojego przyjaciela. Na pytanie Ślizgonki miała wielką ochotę odpowiedzieć przecząco, ale nigdy nie kłamała i nie zamierzała tego zmieniać.
- Tak jakby. - odparła tylko, dobrze świadoma tego, że ma okropnego pecha. Jakby wszystko uparło się, by ją na siłę z kimś zeswatać, co kończyło się beznadziejnie. - Nieważne. - potrząsnęła głową i spojrzała na jej partnera. Dygnęła przed nim lekko i krótko.
- Naeris... Nie Nana. - mruknęła, rzucając Sadze trochę nadąsane spojrzenie, ale takie ukradkowe. Dobra, Ślizgonka mogła tak do niej mówić (Naeris wiedziała, że nie ma na to wpływu), ale nie przedstawiać ją tym zdrobnieniem innym. Zwłaszcza chłopakom! Przynajmniej to na chwilę oderwało myśli Naeris od Jamesa. - Miło poznać.
Zazwyczaj cieszyła się z każdej nowo zawartej znajomości, teraz niezbyt obchodził ją Nathaniel. Nie zamierzała przeszkadzać im dłużej, w końcu i tak pewnie przerwała im rozmowę.
- Dzięki. Bawcie się dobrze. - rzuciła Sadze kwaśny uśmiech. Nie była wtajemniczona w całą sytuację, ale gdyby była to pewnie pękałaby ze śmiechu. Kiedy Naeris odeszła od pary, sama pomyślała o tym, że to wszystko jest po prostu komiczne i głupie. James zachował się trochę jak dziecko, ale nie obwiniała go, bo miał prawo odczuwać wahania nastroju. Po prostu nie wiedziała, co ma teraz zrobić. Nie zależało jej na tym, jak to określiła Saga "zabawić" z przypadkowym facetem. Wróciła do łazienki, by szybko poprawić rozmazany tusz i wróciła na salę. Teraz nie było jej już tak źle, odczuwała tylko smutek i żal do Jamesa.
Usiadła przy stoliku i bawiła się słomką w swojej butelce piwa kremowego. Kiedy zobaczyła Jamesa, najwyraźniej dalej roztrzęsionego, natychmiast wstała. Zasypał ją gradem słów bez ostrzeżenia. Z jednej strony bardzo się cieszyła, że wrócił, z drugiej zaczęło ją już denerwować to, że myśli, że nie będzie chciała go słuchać. Chciała, ale... nie tutaj. Błyskawicznie dostrzegła, jak najbliższe osoby skupiają uwagę na jego słowach. Próbowała mu przerwać, ale tak się zapędził, że musiała aż położyć mu palec na ustach. Podeszła do niego i chwyciła za rękę. Dotyk sprawił, że przeszedł ją lekki dreszcz, ale teraz czuła się zupełnie inaczej niż, gdy trafił ją czar pistoletu.
- Wyjdźmy. - poprosiła cicho i poprowadziła go w kierunku wyjścia. Szła długo, milcząc. Pewnie doprowadzało go to do białej gorączki, bo sam aż buzował emocjami. Wszystko mogła odczytać z jego twarzy. I dlatego sama musiała być teraz spokojna i opanowana jak nigdy. Wyszli nie tylko z Wielkiej Sali, ale i z Hogwartu. Po co mieli zostawać na balu? Jak dla Naeris to było już skończone. I tak nie umiałaby już normalnie tańczyć, śmiać się i bawić. Zatrzymała się dopiero w miejscu, które oboje dobrze znali.
- Mów... Mów teraz szczerze, od serca. - poprosiła, siadając obok niego na trawie. Poprawiła sukienkę i popatrzyła uważnie na chłopaka. Z jej oczu nie dało się niczego wyczytać i to musiało być niekomfortowe dla Jamesa. Nie wiedział, co czuła, ale jeśli on wreszcie powie, co mu leży na wątrobie, to i Naeris to zrobi. Zapaliła swoją różdżkę, bo zapadł już zmrok i w sumie było trochę przerażająco. Dzięki Lumos zrobiło się jednak przyjemniej. Mieli pewność, że byli sami, a nauczycieli nie musieli się teraz obawiać, bo wszyscy bawili się na balu. Zresztą czy zamierzali długo tu zostawać? To zależy od Jema. Musi się w końcu przełamać i pozwolić Naeris zrozumieć.

Zacznij na polanie c:
Powrót do góry Go down


Julia Heikkonen
Julia Heikkonen

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : animagia (tygrys)
Galeony : 2211
  Liczba postów : 968
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7262-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7264-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7265-julia-heikkonen
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyPią Lip 01 2016, 18:16;

Spokojnie piła sobie poncz, kiedy to usłyszała, że jakaś dziewczyna chodzi po sali i krzyczy w celu znalezienia partnera. Na początku nie zwróciła na to aż takiej uwagi obserwując tą akcję kątem oka, a bardziej przyglądając się dekoracjom. Postarali się w tym roku, klimat nawet jej się podobał no i na pewno miała zamiar uczestniczyć w kilku zabawach. Jednak na początek musiała wypić trochę więcej, tak na poprawę humoru. Miała nadzieję, że ta metoda będzie dobra. Wciąż zastanawiała się nad swoją przyszłością, w końcu tracąc kontakt z rzeczywistością. Teraz jedynie patrzyła się w jeden bliżej nieokreślony punkt na drugim końcu sali, co jakiś czas popijając napojem.
- Dzięki - rzuciła nawet nie kierując wzroku w stronę osoby, która skomentowała jej strój. Szkoda, że nie miała do tego strzał. O właśnie, może powinna zainteresować się łucznictwem? Zawsze lubiła uczyć się nowych rzeczy, a jeszcze lepiej kiedy były związane ze sportem. Uśmiechnęła się nieznacznie widząc, że dziewczyna też ma kołczan, najwyraźniej będzie jej towarzyszką na tym balu. Była ciekawa kiedy nieznajoma to zauważy i nie musiała długo na to czekać.
- Cześć - odpowiedziała krótko początkowo powstrzymując się w dołączaniu do tej całej euforii. Nie wiedziała czy będzie dla niej dobrym towarzystwem, już na początku zauważyła, że nieco się od siebie różnią. Koleżanka na pewno była od niej młodsza, przez tą myśl rozejrzała się jeszcze w poszukiwaniu Ivy, nie było jej.
- Julia Heikkonen, miło poznać - wróciła do niej wzrokiem, aby się przedstawić. Nie do końca wiedziała kim jest Dove i Devil, ale po prostu w to nie wnikała, każdy ma swoje fazy. Może nawet miała zamiar się w to wkręcić? To chyba po wypiciu większej ilości alkoholu
- Zaciekawiła cię jakaś atrakcja na tym balu? - zapytała, uznając, że najprościej będzie można się poznać podczas jakiejś zabawy. Poza tym nie miała zamiaru przez cały bal okupować stoiska z ponczem - Tak w ogóle to jesteś nowa? Nie widziałam cię tu wcześniej - dodała po krótkim zastanowieniu, zawsze to też jakiś początek rozmowy. Możliwe też, że faktycznie była tym zaciekawiona.
Powrót do góry Go down


Rience Hargreaves
Rience Hargreaves

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pół-wil, szukający
Galeony : 2879
  Liczba postów : 763
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9116-rience-hargreaves
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9130-sowa-rienca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9128-rience-hargreaves
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySob Lip 02 2016, 02:37;

To, że Zilya zaczynała przyzwyczajać się do niego, było pocieszające. Coś było w tej całej gadce o zombie, jaką raczyła go Tori, ilekroć tylko temat ich rozmów zmierzał ku omawianiu czaru potomków wil, a akurat z ciemnowłosej, Rience nie chciałby robić bezmózgiej istoty, niezdolnej do odpowiedzenia na najprostsze pytanie. Nawet, jeśli miał świadomość, że trochę już za późno było na myślenie o tym w takich kategoriach (wszak już zdążył jej namieszać w głowie w tej kawiarni, a do końca niewinny w tym wszystkim to w żadnym razie nie był!) to niezwykle cenił w niej tę niezależność i dzikość, jaką instynktownie wyczuwało się, gdy nawiązywało się z nią chociażby minimalny kontakt. Później bywała z reguły o wiele bardziej bezpośrednia i prostsza do rozgryzienia, a przynajmniej tak było, gdy się poznawali, co nie oznaczało, że jednocześnie traciła intrygujący, zapewne nie tylko jego samego, aspekt. Ponadto, było coś uroczego w jej dbałości o strój na bal. Dziewczyna, która z reguły przechowywała we włosach całą masę leśnych pamiątek, dziś była naprawdę olśniewająca i nie tylko Rience musiałby to przyznać!
Wróżby u szamanki wydawały się dobrym pomysłem tylko na początku. Sam półwil nie widział niczego złego w swoim przewodniku, ale to może z racji tego, jak zachowała się starszawa kobieta, kiedy okazało się, że jest w pewien sposób powiązany z łabędziem. Długa szyja stworzenia wyciągała się przez moment, gdy obserwował Hagreavesa, jaki z kolei wyciągał już rękę, by go dotknąć, nim ten nie umknął w powietrze, aby zataczać kręgi nad gośćmi. Ba, nie dość, że udało mu się (chłopakowi, nie łabędziowi!) sprawnie uniknąć użerania się ze stworzeniem (a chyba niektórzy nie mieli aż takiego szczęścia), to jeszcze kobiecina uparła się, aby wziął ze sobą łapacz snów. Przyjął go, dziękując jej, zadowolony, że podobno jest olbrzymio uduchowiony, cokolwiek miało to znaczyć. Reakcja Zilyi na delfina tylko go rozbawiła. Przesunął palcami po jej karku, nim zawadził nimi o brodę, jaką nieznacznie uniósł, aby spojrzeć jej w oczy.
- Dlaczego nie? Potrafisz być całkiem urocza, zwłaszcza, gdy się złościsz. - zauważył, wygłaszając w ten sposób swoją opinię na temat jej manifestacji poirytowania. Wycofał się z tej intymnej chwili dopiero, gdy przyswoił sobie jej propozycję.
- Niech będzie. - zgodził się z niegasnącym entuzjazmem. - Pojedynkowałaś się kiedyś w ten sposób?
Podpytał ją jeszcze, niepewien czy powinien zacząć martwić się o swoją sakiewkę czy niekoniecznie. Sam nigdy nie miał nic wspólnego ze strzelaniem z broni, więc obawiał się kompletnej katastrofy. Mimo wszystko, udał się z Rosjanką do wyznaczonego pomieszczenia, zapoznając się z cała instrukcją korzystania z tego ustrojstwa z coraz bardziej nietęgą miną. I to całe odwracanie się plecami… brr, przecież to kompletnie niezachowawcze! Potrafił powstrzymać się od komentarza na tak długo, aż przyszło im do siebie strzelić. Tylko… które z nich trafiło pierwsze?

B i 2
Powrót do góry Go down


Adagio Cayenne
Adagio Cayenne

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ćwierć-wila
Galeony : 117
  Liczba postów : 87
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12762-adagio-cayenne#344065
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12931-ocypete#347787
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12945-adagio-cayenne
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySob Lip 02 2016, 14:12;

Umówiły się z @Voice C. Cheney, że pójdą na ten nieszczęsny i paskudny, do tego w brzydkim (bo amerykańskim) guście, bal razem - no bo Percy nie mógł przecież ot tak wejść do Hogwartu na bal dla młodzieży, a Adagio raczej stroniła od mało ciekawych w jej mniemaniu facetów - strach pomyśleć co by było, gdyby wylosowali im jakichś nudnych człeków do pary.
Chili chciała poczekać na swoją przyjaciółkę, ba, marzyła o wielkim wejściu - no bo kto inny miał na sobie tak dobrze dopasowaną do ciała suknię ze skóry węża? Voice doskonale wiedziała jak bardzo Cayenne biadoliła jej dzień w dzień, że "taka tematyka nie pozwala na wybranie żadnej genialnej sukienki z jej szafy" czy "niech ci cholerni Amerykanie wracają skąd przyszli", kończąc na "od tego kapelusza gniotą mi się włosy". Czy była do Salemczyków uprzedzona? Pewnie trochę tak, z racji tego, co wyczyniali przez cały rok szkolny, przy okazji robiąc z tego telenowelę stworzoną z kilku mniejszych i większych melodramatów. I żaden bal nie mógł tego specjalnie zmienić.
Weszła do Wielkiej Sali sama, od razu rozglądając się za znajomymi twarzami. Przy okazji wykorzystała brak kolejki do szamanki, która przywoływała te całe "duchowe zwierzaki". Trafiła na groźnie wyglądającego wilka, który okazał się jednak... Owcą w wilczej skórze, cały czas chcącą się bawić. Westchnęła zrezygnowana, niespecjalnie ciesząc się na widok nowego towarzysza imprezy, gdy w rzeczywistości niespecjalnie zwierzęta lubiła. Widząc gdzieś dalej @Rience Hargreaves z w miarę znaną jej Ślizgonką, zmrużyła tylko oczy, kierując się w stronę ponczu, który zdecydowanie był na tę chwilę jedynym pozytywnym aspektem owej imprezy. Darmowy alkohol, jej!
No, dopóki oczywiście nie pojawi się Voice.


D - wilk
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySob Lip 02 2016, 14:42;

Najchętniej posłałaby Amerykanów do diabła. Przewrócili ostatni rok do góry nogami, wszędzie wtykając swoje paskudne, o wiele zbyt długie nosy. Panoszyli się po Hogwarcie, robili najróżniejsze zadymy, wygrali Puchar Quidditcha i chwała Merlinowi, że nie zdobyli jeszcze Pucharu Domów, który rzecz jasna powinien trafić w śliskie, ślizgońskie łapki, ale chyba przez jakąś pomyłkę wylądował w rękach Krukonów. Generalnie Cheney nie wybierała się na ten głupawy bal dla fanów Salem, ale chciała spędzić trochę czasu z Adagio i w końcu dała się namówić. Nie zastanawiała się nad wyborem sukienki, bo indiański styl nie należał do jej ulubionych, a w szafie niestety nie miała kiecki ze skóry węża, tak więc w ostatniej chwili wymyśliła sobie kreację, która idealnie eksponowała zadbane ciało, nad którym Voice pracowała coraz intensywniej. Zapięła na kostkach eleganckie, złote bransoletki, niedbale przeczesała włosy szczotką i stwierdziła, że wygląda jak rasowa Amerykanka (czyli bardzo źle), więc pewnie wpasuje się w klimat.
Trochę denerwowały ją jęki Cayenne, ale trudno było nie przyznać jej racji - Cheney też czekała na moment, gdy ci cholerni Salemczycy wsiądą na te swoje ubrudzone piachem z dzikich prerii miotły i odlecą w siną dal. Gdy tylko weszła na Wielką Salę, uderzyła ją amerykańskość tego widowiska. Morgano, a kiedy ktoś zrobi bal w ślizgońskim stylu? Z płynącym po ścianach absyntem i pełzającymi po podłodze wężami? Wzdychając ciężko i nie widząc nigdzie przyjaciółki, Cheney ruszyła w stronę starej szamanki. Miała cichą nadzieję, że jej duchowym towarzyszem okaże się coś ładnego, na przykład żyrafa, ale trafiła na wilka. I chyba wolała jego groźną odsłonę, bo ten tutaj niepokojąco zamerdał ogonem. Jeśli ten potulny piesek oddawał jej charakter... Chyba powinna zacząć się siebie bać.
Piesek, jak to piesek, szybko wywąchał drugiego pieska. Całe szczęście, że należał on do Adagio, a nie do jakiegoś zapatrzonego w siebie Salemczyka. Voice objęła przyjaciółkę ramieniem, klepiąc ją nieznacznie w biodro.
- Kichać mi się chce od tych piór. Chodź, staniemy obok Amerykańców, potraktuję koszulę któregoś jako chusteczkę - szepnęła z dziwnie niepokojącym podnieceniem, jakby smarkanie w ramiona Salemczyków było jej zatajonym fetyszem.

D, mam wilka
Powrót do góry Go down


Casimir Spencer-Moon
Casimir Spencer-Moon

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 145
  Liczba postów : 133
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12912-casimir-spencer-moon#346975
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12915-poczta-casimira
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12914-casimir-spencer-moon#346981
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySob Lip 02 2016, 15:19;

Piękna dziewczyna pocałowała go. Nie będący w oficjalnym związku Casimir powinien w tej sytuacji skakać z radości pod sam sufit i korzystać ile wlezie. Tak właśnie być może zareagowałby ktoś inny, lecz gryfon poczuł zażenowanie niezręcznym zdarzeniem. Jego usta cofnęły się, on zaś nie poczuł nic, gdy stykały się z ustami dziewczyny. Myśli miał skupione nie wokół Mii, a wokół otoczenia. Kto widział ten krótki pocałunek? Dlaczego Mia to zrobiła? No i najważniejsze, czy @Tori Lacroix to widziała?
Był niemal wdzięczny losowi, że dziewczynie niespodziewanie wyrosły rogi. Gdyby nie to pewnie czekałaby ich długa i niezręczna cisza, zaś dzięki temu wypadkowi mógł skupić się nad czymś innym niż pocałunek. Nie musiał komentować odważnego czynu Mii udając, że przejął się pojawieniem się rogów na jej ciele.
- Spokojnie, może to efekt dymu z fajki. Różne dziwne rzeczy się po nim dzieją. Poczekaj chwilę - powiedział i by bardziej ją uspokoić chwycił ją za ramię. Szczęście w nieszczęściu miał pomysł jak zaradzić problemowi blondynki. Wyjął różdżkę, którą na szczęście miał przy sobie i wycelował w głowę Mii.
- Finite - rzucił zaklęcie w rogi. W tym momencie powinny zniknąć, dzięki czemu być może puchonka się uspokoi. Odsunął się jednak od niej. Nie chciał ponownie dać się zaskoczyć w przypadku, gdyby chciała mu podziękować zbyt otwarcie. To byłoby jeszcze bardziej niezręczne.
Powrót do góry Go down


Clarissa R. Grigori
Clarissa R. Grigori

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Dodatkowo : animagia (fenek)
Galeony : 295
  Liczba postów : 896
http://czarodzieje.org/t12265-clarissa-rowena-grigori
http://czarodzieje.org/t12321-asmodaj#328235
http://czarodzieje.org/t12320-clarissa-rowena-grigori#328234
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySob Lip 02 2016, 19:58;

Lemoniada była naprawdę dobrym pomysłem. Musiała jakoś ostudzić swoje fantazje, które z każdą sekundą nabierały żywszych barw. Nie chciała aby Evan coś zauważył i uznał ją za niezdrową na umyśle. W końcu zrazić człowieka jest bardzo łatwo. Czyż nie? A Clari nie wiedziała czy może brać jego słowa na poważnie. W końcu nie wiedziała co siedziało w jego głowie. Przyjęła od niego szklankę z lemoniadą upijając kilka łyków. Nawet nie podejrzewał, że będzie tak spragniona. Nie minęła chwila, a odstawiła puste naczynie na stolik. Z ciekawością rozejrzała się w około siebie. Gdzieś w oddali zauważyła Norbercika z Tuńczykiem. Znów z innej strony wiedźmę zwaną Tori. Jak ona jej nie znosiła. Sam jej widok wywoływał u niej niemiłe odczucie mdłości. I nie miały one nic wspólnego z jej stanem. Dobrze, że jeszcze Evan nie zauważył jej obecności. Nie wiadomo co znów strzeliłoby jemu do głowy... Chociaż... Chwila! Przecież on tego specjalnie nie robił. To ona go hipnotyzowała. Z cichym prychnięciem wróciła spojrzeniem do chłopaka.
Lasso, tak? Hmm... Mogłoby być całkiem ciekawie. Szczególnie, że krukonka nie miała nigdy z tym styczności. mogli mieć niezły ubaw. Z entuzjazmem pokręciła głową zmierzając właśnie w tamtym kierunku. Przynajmniej oddalali się od pewnej Ślizgonki.
- Z Tobą to nawet do piekła mogłabym zejść. - nawet nie zorientowała się kiedy to powiedziała. Od razu na jej twarzy wykwitły rumieńce. Jednak nie uszło jej uwadze spojrzenie puchona. Patrzył na nią w tak intensywny i intymny sposób, że zmieszana odwróciła wzrok. Coś podobnego widziała już wcześniej u niego. Zaraz po wypiciu eliksiru. Nie myślała jednak nad tym długo. Widząc pegaza uradowana jak małe dziecko złapała lasso leżące tuż obok. Może i nie było to humanitarne, b wiadomo, pegaz to zwierzę, jednak nic nie mogła na to poradzić. Spojrzała jeszcze tylko na Evana maślanymi oczkami - Mogę pierwsza, proooooszę. - i nawet nie czekając na jego odpowiedź zarzuciła lassem. Z początku obawiała się, że nie trafiła, gdyż zwierzę pozostawało wolne. Tak było w pierwszej chwili. Minutę później uradowana spojrzała na chłopaka. - Widzisz. - wskazała na swoją linę przyczepioną do nogi zwierzęcia - Udało mi się. - swoją drogą, jak mogło to być możliwe? Przecież nogi znajdowały się niżej... Naweet nie próbując rozwiązać tej zagadki, jak na prawdziwego krukona przystało, podała kolejną linę chłopakowi. - Teraz twoja kolej, kochanie. - po czym wycofała się troszkę do tyłu aby miał więcej miejsca. Pozostawała jeszcze jedna kwestia która nie dawała jej spokoju... Musiała przekazać mu radosną nowinę odnośnie dziecka jak i pokazać coś, o czym chłopak nie miał pojęcia. Nie wiedziała jak zareaguje na to i to przyprawiało ją o powiewy strachu. Nie chciała jednak aby cokolwiek zauważył dlatego starała się bawić jak najlepiej, i wiecie co? Wcale nie musiała się starać bo naprawdę bawiła się przy nim dobrze. A wręcz wyśmienicie.
Powrót do góry Go down


Carma C. Charisme
Carma C. Charisme

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 1102
  Liczba postów : 476
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11845-carma-c-charisme
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11851-maly-kruczek
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11853-carma-c-charisme
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySob Lip 02 2016, 21:22;

To, co przeżyła ta biedna istota w trakcie wybierania stroju na bal Amerykanów, powinno przejść do historii. Dziewczyna połowę czasu rozpaczała nad swoją szafą, ostatecznie będąc tak bezradną, że zdecydowała się pójść do sklepu, po czym kupiła najdroższą kieckę, jaka wpadła jej w oko - co ciekawe, była ona całkiem w stylu nadchodzącej imprezy, przypominając i wyglądając jak piasek, będąc w kolorze ciemnego złocistego piachu, dodając do całości złote sandały. Pod lejącym, przezroczystym materiałem, miała jedynie kusą, ciemnobrązową, obcisłą sukienkę do połowy uda. Charisme mogłaby się bronić, ale z pewnością list od Sharkera odnośnie tego, że chętnie zobaczyłby ją w sukience, wpłynął na nią jakoś tak... Wyjątkowo mocno.
Stojąc już przed Wielką Salą, rozglądała się niecierpliwie za Rasheedem. Na jego widok uśmiechnęła się delikatnie, a gdzieś z tyłu głowy poczuła dumę, że to akurat on jest jej parą na tym balu, bo wyglądał naprawdę niczego sobie.
Przyjemny dreszcz przeszedł ją po plecach, gdy chłopak objął ją w talii i nawet bez alkoholu miała ochotę jedynie do niego przylgnąć i zaszyć się gdzieś w kącie sali.
Z ponczem w dłoni zaczęła rozglądać się po całej sali, wyłapując szamankę, która obdarowywała ludzi ich indiańskimi totemami.
- Chodźmy najpierw do niej - odparła na jego pytanie, bardzo ciekawa co akurat może ją opisywać. Złapała Rasheeda za dłoń, ciągnąć go za sobą w kierunku niewielkiej kolejki.
Gdy tylko złapała szamankę za dłonie, tuż obok niej pojawił się niebieski rumak. Zdumiona dostojnym zwierzęciem, pogładziła go po grzywie, zerkając pytająco w kierunku Rekina czy również weźmie udział w tej małej zabawie.
- No dalej, zaraz pójdziemy na fajkę - mruknęła zachęcająco, stając za nim i przejeżdżając dłonią po jego plecach, po czym delikatnie go popchnęła. Chyba mu się to nie spodoba, hehe. Korzystając z wolnej chwili, rozejrzała się po całej sali.

A - konik
Powrót do góry Go down


Oriane L. Carstairs
Oriane L. Carstairs

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukająca
Galeony : 533
  Liczba postów : 1330
http://czarodzieje.org/t11413-oriane-l-carstairs
http://czarodzieje.org/t11416-shadow#306304
http://czarodzieje.org/t11415-oriane-leonie-carstairs#306303
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySob Lip 02 2016, 22:29;

Piękny, czarnej maści rumak przykuł całą jej uwagę. Delikatnie wystawiła przed siebie dłoń sprawdzając, czy zwierzę da się pogłaskać. Nie widząc sprzeciwu z jego strony delikatnie pogłaskała go po boku. Podobno koń to wierne zwierzę... Czyżby to miał znaczyć ten duchowy przewodnik? Bardzo możliwe. W tym związku to ona była tą niewierną. Vittoria i Kath... To historie kiedy nie byli razem. Jednak nie powinna teraz o tym myśleć. Była przecież na balu ze swoim ukochanym. Ukochanym, którego nie miała zamiaru opuszczać.
Lekkie grymasy przemykające przez jego twarz nie uszły jej uwadze. Czyżby coś sobie zrobił? A może miał zupełnie inne plany na ten wieczór, jednak nie chcąc odmawiać swojej ukochanej zrezygnował z nich? A może... Takich "a może" było jeszcze wiele, jednak nie miała ochoty zaprzątać sobie nimi głowy. Uniosła swoją szklaneczkę z pączem wznosząc toast. Wierność. Już drugi raz przemknęła jej ta fraza. Jednak nie zastanawiała się nad tym długo, gdyż poczuła jego usta na swoich. Było to tak przyjemne aż nie miała ochoty się od niego odrywać. I właśnie wtedy kątem oka zauważyła wynurzającego się z podłogi delfina. O nich też co nieco wiedziała i mogła w stu procentach stwierdzić, że idealnie pasowało to do niej. No bo kto normalny będąc na zabawie myśli o ciasnej szafie, w której to mogłaby się zamknąć ze swoim ukochanym? Z pewnością tylko ona.
- Wszystko w porządku? - troska w jej głosie była doskonale wyczuwalna. Nie chciała aby jej ukochany się rozchorował. Zawsze jednak mogła to być reakcja na wypity alkohol. Z małym zaciekawianiem rozejrzała się po pomieszczeniu. Można było doskonale usłyszeć wystrzały z pistoletów, jaki roześmiane chichoty osób polujących na pegaza. Naprawdę? Nie było tutaj innych atrakcji? No wiecie, takich dla ciut starszych. A może jednak i były. Fajka! To jest to. Z chytrym uśmieszkiem mówiącym "wiem co będziemy zaraz robić, i nie będzie to seks." spojrzała na Lucasa. - Co powiesz na zapalenie "fajki pokoju. " ? - wiedziała doskonale, że chłopak się zgodzi więc pytanie w tej kwestii było zbędne. Splotła swoje palce z palcami ślizgona i bez zastanawiania usiedli na poduszkach. Już tak dawno nie paliła... Wróć. Od kilku godzin nie paliła i miała naprawdę na to ochotę. Ostatnio wpadła po uszy w ten nałóg. Jeszcze potwierdzi się nimfomaństwo, alkoholizm i będzie... Zdegenerowana? Chyba tak. Zaciągnęła się mocno dymem aż poczuła żar w płucach. Nawet jak wypuściła go nadal nie ustępował. Czyżby ktoś postanowił sobie zażartować i doprawić fajkę hibiskusem ognistym? No ładnie. Przecież to jest niebezpieczne. Ze łzami w oczach popatrzyła na Lucasa podając mu fajkę. - Mam nadzieję, że tobie pójdzie lepiej. - chrypa którą dostała wcale nie przypominała jej głosu.
Powrót do góry Go down


Skyler Jamie Henggeler
Skyler Jamie Henggeler

Nauczyciel
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 54
  Liczba postów : 75
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12731-skyler-jamie-henggeler
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12732-nie-mam-wlasnej-sowy#343529
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12734-skyler-jamie-henggeler
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySob Lip 02 2016, 23:36;

- Też jesteś półkrwi? - od razu ożywił się słysząc te nowinkę. Zawsze jakoś przyjemniej przebywało mu się z osobami, które rozumiały ten mugolsko-magiczny świat. W końcu on sam do jedenastego roku życia był przekonany, że magia nie istnieje. Ciężko jest od tak zapomnieć o jedenastu latach życia, elektronice, filmach, jeżdżeniu do szkoły zwykłym, zupełnie przeciętnym autobusem i wielu, wielu innych aspektach jego życia. Z resztą jego siostry wychowały się w stu procentach bez magii i utrzymując z nimi kontakt, utrzymuje przy tym kontakt ze światem, od którego musiał się odwrócić. Wciąż myśląc o swoich ulubionych słodyczach myśli o zupełnie mugolskich czekoladkach, a nie pralinkach, które mogą zmienić jego kolor skóry w pół minuty. Jego fasolki wszystkich smaków to zwykłe żelki owocowe, a nie fasolki o smaku spoconej nogi.
Zmieszał się nieco, słysząc pytania chłopaka. To był dla niego dość bolesny i niezręczny temat. Nie miał po co wracać do Salem. Najbliższe mu osoby zginęły w katastrofie, rodzina czuje się lepiej, trzymając go na dystans pierdyliarda kilometrów, a do tego... tu miał przyszłość. W końcu Candy naprawdę chciałaby z nim pracować i to może się udać. Gdyby do tego Woods... Nie. Doskonale wiedział, że to się nie skończy dobrze, ale wciąż brakowało mu impulsu, by to zakończyć raz a porządnie. Wciąż miał wrażenie, że mimo wszystko to coś w oczach ślizgona podpowiadało mu, że coś dla niego znaczy. Cierpiał przy każdym zbliżeniu ale co lepszego miał do wyboru? Nikt się nim nie zainteresuje, jeśli on nie zrobi pierwszego kroku. A on nie zrobi pierwszego kroku, bo teraz nie potrafi na nikogo spojrzeć w ten sposób, póki ten ktoś nie da mu wyraźnego znaku. Między innymi dlatego ucieszył się na zaproszenie od Natha, nawet liczył cicho na to, że może to się jakoś rozwinie i w ten sposób zapomni o Woodsie bez głupich podchodów. Oczywiście o ile by się okazało, że charakter Cole'a dorównuje jego wyglądowi. Ale Candy szybko zrujnowała jego małą fantazję i dała do zrozumienia, że Nejt ma kogoś na oku i że ma być grzeczny, ale ma być blisko. Teraz jego planem jest po prostu dobrze się bawić, bo na jego szczęście, okazało się, że Cole jest naprawdę fajnym partnerem.
- Hogwart... naprawdę miło mnie zaskoczył. Zdobyłem wielu przyjaciół i ani przez chwilę nie odczułem jakiejkolwiek niechęci w stosunku do mnie. Nie jestem pewien co zrobię po szkolę, ale póki co zostanę tutaj. Z resztą... ogólnie chciałbym zostać w Anglii. Założyć restaurację z Candy. Ja nie mam głowy do planowania - odpowiedział, wymijając zjazd na bolesny temat i uśmiechnął się, po czym dokończył swój poncz. Zerknął do pustego kubka i zastanowił się czy może pójść po kolejną porcję już teraz i ile takich kubków musi wypić, by skupić się na dobrej zabawie. Do tego, według planu na koniec balu czego go pocałunek z Sagą. Powiedzmy sobie szczerze - była piękną kobietą ale jednak ciężko całować kogoś, kogo poznało się tak niedawno i do tego jest... po prostu kobietą. Dla geja to nie jest zbyt komfortowa sytuacja.
Siostry by go za to zlinczowały, ale zsunął z siebie płynnym ruchem marynarkę i zawiesił na jednym z wolnych krzeseł.
- Jednak czuć, że już za chwilę wakacje - mruknął, by się nieco usprawiedliwić z delikatnego poluzowania krawatu. - Nienawidzę ciepła. Gotowanie w lato to prawdziwa katorga. Wyobraź sobie, że jest trzydzieści stopni, a ty dodatkowo stoisz przy piekarniku i czterech palnikach i jedyne co cię ratuje to wsadzenie głowy do lodówki, ale za to BHP... - urwał nagle, zdając sobie sprawę, że zagalopował się w swoich narzekaniach i najwyższa pora skupić się na swoim partnerze.
- Zastanawiam się, jak to możliwe, że nigdy wcześniej na ciebie nie wpadłem. Chociaż też muszę przyznać, że zbyt często nie wychodzę z kuchni - zaśmiał się, zastanawiając się czy nie byłoby lepiej, gdyby zamiast Nathaniela Woods'a poznał Nathaniela Cola. Nawet jakby Cole też nie chciał zrezygnować ze swojego... związku, to chyba i tak lepsze dla psychiki Sky'a byłoby trafienie na kosza od Cole'a.
Powrót do góry Go down


Thomas Demone
Thomas Demone

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 0
  Liczba postów : 350
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12618-thomas-demone
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12627-naprawde-nie-chcesz-tego-robic
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12626-nie-patrz-chyba-ze-ci-zycie-nie-mile
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyNie Lip 03 2016, 09:21;

Thomas nie sądził ze wywijanie kowbojkami na wysokości trzech metrów tak szybko przyniesie skutek.  Gdy obejrzał się kto go zaczepia zauważył filigranową @”Harriette Wykeham”. Nie można powiedzieć że chłopak się nie zdziwił. W końcu kobieta sięgała mu gdzieś w okolice pępka, ale nie o to tu przecież chodzi, Prawda? Sama kobieta, co nie dziwne, patrzyła na niego jak na jakiegoś potwora. Choć trzeba jej przyznać że tekst z drożdżami był zabawny. Thomas uśmiechnął się delikatnie próbując nie wystraszyć nad wyraz młodej osoby.
-Cześć, Thomas. No jak by nie dało się zauważyć tak- Odpowiedział, podając dziewczynie lemoniadę. Kobieta nie wyglądała na dorosłą, więc lepiej nie ryzykować.
-Drożdżami mnie nie karmiono, ale na kuchnię mamy nie narzekam- rzucił pół żartem pół serio. Dziś był koniec roku, mógł się wyluzować. Skoro Ettie, jego towarzyszka miała takie poczucie humoru to czemu nie płynąć z nurtem ? W końcu spędzi z nią całą noc, fakt, wzrost będzie problemem jeśli chodzi o taniec jednak to nie przeszkodzi w korzystaniu z innych atrakcji balu. Spojrzał na dół, w stronę Ettie i spytał
-Może spróbujemy którejś z zabaw?  Co powiesz na rewolwery moja droga Indianko? -  Powiedział, wyrażając chęć podania jej dłoni. Co z wiadomych racji będzie dość problematyczne.
Powrót do góry Go down


Evan Randle
Evan Randle

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 302
  Liczba postów : 225
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12768-evan-randle
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12855-poczta-z-opoznieniem
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12856-moje-wlasnosci-i-talenta
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyNie Lip 03 2016, 10:07;

Cóż za pięknym widokiem była ta ruda Krukonka. Evan dalej nie wierzył że jest z nią tutaj. Tekst o związaniu kobiety wymsknął mu się co prawda, ale odzwierciedlał jego prawdziwe pragnienia. Chciał jej, w każdy możliwy sposób. W każdej konfiguracji, choćby tej najbardziej perwersyjnej. Po prostu jego miłość była dopełniona sporą dozą pożądania. A to jest bardzo ciężko ukryć. Nic dziwnego więc że ciągle patrzył na nią jak by był pod wpływem ich ulubionego eliksiru. W końcu jego uczucia nie różniły się od tych które wyraził z jego pomocą. Nie rozglądał się po okolicy jak miała w zwyczaju jego towarzyszka, dla niego tutaj była tylko i wyłącznie ona. Jako centrum jego wszechświata musiała otrzymać odpowiednią ilość uwagi. A że nie starczyło jej dla innych? Kogo to obchodziło? Evan był po prostu szczęśliwy z powodu jej towarzystwa. Jej piękne rumieńce tylko dopełniały obraz prawdziwej bogini w jego głowie. Jego małej, prywatnej, rudowłosej bogini. Zauważył że trochę się spięła zaraz przed wyruszeniem do stoiska, jednak nie spytał o nic. Każdy ma prawo mieć swoje relacje zarówno pozytywne jak i negatywne. Jeśli kogoś nie lubiła to nie zamierzał się wtrącać. Oczywiście, stanął by w jej obronie nawet pomimo jego wątłej postury, jednak wrogowie i przyjaciele to prywatna sprawa. On z natury nie potrafił utrzymywać relacji stricte negatywnych. Jego puchońskie serce było zbyt puchate żeby żywić do kogoś niechęć. Festiwal przyjaźni jednym słowem. Gdy podeszli do stoiska nie zdążył nawet jej dać buziaka gdy kobieta chwyciła za lasso i poprosiła o pierwszeństwo. Oczywiście że pozwoliłby jej rzucać pierwszej. Na wszystko by jej pozwolił. Nie ważne jak lekkomyślne by to nie było. No może poza narażaniem zdrowia. Wiadomo że Evan ma na tym punkcie fioła. Okej, trafiła, co za cholernie utalentowana kobieta. Czy jest coś co nie wyjdzie jej za pierwszym razem? Gdy chwycił Lasso do rąk zaczął mieć małe wątpliwości czy się nie zbłaźni przed nią jednak postanowił je przezwyciężyć. Dla podbudowania swoich morali wysłał dziewczynie szybkiego buziaka swej damie, i już w pełni skoncentrował się na pegazie. Szkoda tylko ze nie wyszło to tak jak powinno. Zaczął wymachiwać lassem, niczym prawdziwy kowboj trzeciej kategorii i wypuścił je ze swoich rąk. Pech chciał ze zamiast pegaza związał sam siebie, upadł na twarz przed swą rudowłosą boginią związany i spalił buraka
-Ups- Spojrzał na nią cały czerwony ze wstydu. Trochę kiepsko to wyszło, a przecież sam to proponował. Co z niego za facet skoro nie potrafi schwytać pegaza?
Powrót do góry Go down


Nathaniel Cole
Nathaniel Cole

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 753
  Liczba postów : 165
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12664-nathaniel-cole
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12677-nathaniel-cole
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12679-nathaniel-cole
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyNie Lip 03 2016, 21:58;

- Tak. - Odpowiedział z uśmiechem, mimo że najpewniej dla wielu Ślizgonów byłby to powód do wstydu. On cieszył się nawet z tego, że mógł wychować się jako półkrwisty czarodziej. Przynajmniej miał porównanie, jeśli chodziło o życie czarodziejów i mugoli. I ci drudzy w niektórych kwestiach wcale nie odstawali od magicznych pobratymców. Nathaniel był chociażby fanem piłki nożnej. W dodatku uwielbiał niektóre mugolskie filmy czy mugolskie zespoły. Uważał, że to było wartościowe doświadczenie - mieć możliwość poznania obu światów.
- I tak naprawdę to się z tego cieszę. - Dodał tylko, nie tłumacząc nawet dlaczego, bo doskonale widział po swoim partnerze, że ten wie, co ma na myśli. Skoro był półkrwistym na pewno też czasami tęsknił za pewnymi elementami mugolskiej kultury.
Cole nie miał pojęcia, że pytając o dalsze plany chłopaka, wkroczy na niepewny grunt. Nie mógł przecież wiedzieć, że jego bliscy zginęli w katastrofie. Właściwie... zapytał chyba z tego względu, że szkoda byłoby mu poznać tak wartościową osobą tylko po to, by za chwilę żegnać ją, kiedy będzie wracała do swojej ojczyzny. Zdziwił się jednak, kiedy Skyler opowiedział mu o zamiarze pozostania w Anglii.
- W takim razie cieszę się, że Ci się u nas spodobało. A co do Twoich planów... to fakt, Candy wszystko zaplanuje, tylko uważaj, żeby nie stłamsiła też przy tym wszystkich Twoich pomysłów. W końcu to charakterna dziewczyna. Ale życzę Wam powodzenia i w sumie to nie mam wątpliwości co do tego, że Wam się uda. Musi! Bo chętnie odwiedzę Waszą restaurację. - Tym razem nawet się rozgadał, ale musiał przyznać, że o ile na początku miał pewne obawy, tak okazały się one zupełnie bezpodstawne, bo rozmowa z Henggelerem kleiła się wręcz nieprawdopodobnie dobrze. Puchon kątem oka zauważył jednak, że jego partner spogląda w pusty kubek i mocno się nad czymś zastanawia, toteż postanowił go opuścić. Oczywiście tylko na krótką chwilkę.
- To Tym razem ja skoczę po poncz i zaraz jestem. - Mruknął tylko pod nosem, ale tak, że Skyler bez problemu mógł go usłyszeć. Po drodze Cole dopił swój poncz i wziął dwie nowe porcje, by niedługo po tym podać jedną z nich uczniowi z Salem.
- Daj spokój. Może nie jestem takim kulinarnym talentem jak Ty i Candy, ale też czasem zdarza mi się coś gotować. I wiem o czym mówisz. Stanie przy garach latem to katorga. - Odpowiedział Henggelerowi, by po chwili wybuchnąć śmiechem, gdy chłopak wspomniał o chowaniu głowy do lodówki. Akurat na ten pomysł Nate nigdy jeszcze nie wpadł. Ale kto wie, może to nie było takie głupie.
- Widzisz, Ty nie wychodzisz z kuchni, a ja, jeśli tylko pogoda dopisuję, spędzam praktycznie każdą chwilę na boisku do quidditcha. Staram się nie omijać treningów. Wiesz, zawsze marzyłem o tym, żeby dostać się do narodowej reprezentacji, ale sam nie wiem czy to się w ogóle uda. - Tym razem to Nathaniel wspomniał o swoich planach. Upił przy tym łyka ponczu, wyobrażając sobie jak przelatuje obok trybun Narodowego Stadionu Quidditcha. Miał nadzieję, że ten obraz nie zostanie tylko jego żałosną mrzonką.
Powrót do góry Go down


Clarissa R. Grigori
Clarissa R. Grigori

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Dodatkowo : animagia (fenek)
Galeony : 295
  Liczba postów : 896
http://czarodzieje.org/t12265-clarissa-rowena-grigori
http://czarodzieje.org/t12321-asmodaj#328235
http://czarodzieje.org/t12320-clarissa-rowena-grigori#328234
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyNie Lip 03 2016, 22:18;

Jak ona uwielbiała patrzeć na chłopaka. Mogłaby to robić godzinami. Jednak nie dziś. Nie teraz, nie w tej chwili. Tym razem starała się skupić na otoczeniu które w każdej chwili mogło wywołać wpływ na nią i jej partnera. Trzeba było być czujnym. Z miną niewiniątka czekała aż chłopak ujawni swoje ukryte zdolności w posługiwaniu się lassem. Ciekawe czy również pierwszy raz w życiu to robił. Może jemu pójdzie znacznie lepiej niż jej. Jednak nadzieje te okazały się złudne... Ledwie machnął liną, a ta jak na złość owinęła się wokół niego. Wyglądało to komicznie. Jednak nie miała zamiaru pozostawić swojego ukochanego w potrzebie uklęknęła obok niego delikatnie wycierając kurz z jego policzka. Wyglądał naprawdę uroczo z rumieńcami na policzkach.
- Teraz to ty jesteś związany i to ja mogę zrobić z Tobą wszystko. - nawet nie podejrzewała siebie o takie słowa. tylko je pomyślała, a one z szybkością błyskawicy wyszły z jej ust. Zażenowana swoim zachowaniem pomogła wyswobodzić się z więzów chłopakowi po czym stanęła na równe nogi szukając jakiegoś tematu, którym mogłaby zmienić temat. - Co powiesz na spacer po błoniach? To nasz ostatni dzień tutaj. Ja zostaję w Hogsmead, ale ty pewnie wracasz do domu. Nie zobaczymy się przez dłuższy czas. - rozłąka. Teraz tylko ta myśl chodziła po jej głowie. Wcześniej się nią nie przejmowała, jednak dzisiejszej nocy stawała się coraz bardziej cielesna i nie unikniona.
Powrót do góry Go down


Axel Rogers
Axel Rogers

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 146
  Liczba postów : 182
http://czarodzieje.forumpolish.com/t12922-axel-rogers
http://czarodzieje.forumpolish.com/t12925-listy-lisciki-axelag.com/t12925-listy-lisciki-axela
http://czarodzieje.forumpolish.com/t12927-axel-rogers?highlight=Axel
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyNie Lip 03 2016, 22:47;

Słysząc śmiech Tuny, Axel mimowolnie uniósł kąciki ust ku górze. Cóż, go wizja gryzienia pierwszej napotkanej osoby, do której czuł sympatię, też dosyć bawiła.
- Co, mam zacząć gryźć ludzi? - zapytał. - Chcesz być pierwsza? - Uniósł brew, dusząc śmiech.
Rogers wyjątkowo zwrócił uwagę na to, że zaczęli się tłumaczyć - u niego było to normalne. Zawsze tak reagował, gdy ktoś mówił tego typu rzeczy. Onieśmielało go to, ale teraz był w towarzystwie i chciał jakoś zgrabnie wyjść z opresji. Dzięki Bogu, że miał obok Daisy, bo jeszcze wyszłoby jakoś dziwnie. Axel uścisnął dłoń Norberta, posyłając mu przyjacielski uśmiech, po czym spojrzał na zazdrosną pumę.
- Kup obrożę i smycz - poradził, przy okazji odskakując od lisa, który znowu przyssał się do jego nogi. Rany Boskie!
Słysząc słowa Daisy, pokręcił głową z dezaprobatą. No jakoś nie widziało mu się, żeby głaskać tego upiornego lisa i zwracać się do niego pieszczotliwie. Poza tym z daleka było widać, że zwierze darzy go... dziwnym uczuciem, bo albo umiłował sobie jego nogi albo naprawdę chciał mu uprzykrzyć pobyt na balu.
- Możliwe - mruknął. - Potem coś mu dam ze stołu, to może się odwali - westchnął.
Ax pokiwał głową ze zrozumieniem - a więc nic dziwnego, że jej nie kojarzył. Znał zaledwie kilka osób z młodszych klas. Większość jego znajomych była już na studiach.
- Cześć, jestem Axel - powiedział do Freyi. Ach, jakże dzisiaj on był otwarty i wesoły. Nic nie było w stanie zepsuć mu humoru, nawet ten głupi lis.
Powrót do góry Go down


Evan Randle
Evan Randle

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 302
  Liczba postów : 225
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12768-evan-randle
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12855-poczta-z-opoznieniem
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12856-moje-wlasnosci-i-talenta
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyNie Lip 03 2016, 23:03;

Jak mu strasznie było wstyd! Sam zaproponował to stoisko, a jak spektakularnie się zbłaźnił to nawet on sam nie potrafił pojąć. Jednym słowem tragedia. Jednak nie wszystko w tej sytuacji było tak złe jak się mogło wydawać. Gdy ta rudowłosa piękność wypowiedziała swe dwuznaczne słowa, jego męska wyobraźnia powędrowała prawdopodobnie w nie najbardziej pożądanym kierunku.
-Nie będę protestował. Bierz mnie całego lub wcale tygrysico- Zażartował z wyciągniętym językiem w stronę swojej ukochanej. Serio, jego najlepszą szansą na wyjście z tej sytuacji z twarzą był humor. Zwykły, nie wyszukany humor. Jak widać tonący brzytwy się chwyta.
-Słodko wyglądasz gdy się rumienisz, mówiłem Ci to już dziś?- Rzucił mimochodem gdy był wyswabadzany z uścisku lin. Gdy skończyła dał jej buziaka w podzięce za jej poświęcenie.
-Spacer po błoniach? Chciałem spróbować tańców- Miał kontynuować, ale wtedy dotarło do niego to co zawierała w sobie druga część jej wypowiedzi. Smutno mu się zrobiło, tak po ludzku. Nie chodziło już nawet o to że są parą i ciężko było by sobie poradzić z rozłąką. Chodziło o to że nikt nie powinien być kompletnie sam w wakacje, a co jeśli się jej coś stanie? Pochoruje się albo zrobi sobie krzywdę? Kto przy niej będzie ? Chwycił jej dłonie i spojrzał jej głęboko w oczy
-Ale jak to zostajesz w Hogsmeade? Chyba sobie ze mnie żarty stroisz! Po moim trupie. Jedziesz ze mną do Manchesteru !- Rzucił stanowczo patrząc kobiecie w oczy. Nie ma takiej opcji, nie zostawi jej. Nie w takim stanie, za nic w życiu. Choćby go zmuszali to jej nie opuści! Jego rodzice są ludźmi po pierwsze nauki, a po drugie bardzo otwartymi. Będą w stanie jej zapewnić należytą opiekę medyczną i nie tylko. Nawet nie brał pod uwagę jej negatywnej odpowiedzi. Postanowił w duchu że gdy wróci do pokoju od razu napisze rodzicom że przyjedzie z kobietą. Niech się oswajają z tą myślą !
Powrót do góry Go down


Misha Destiel
Misha Destiel

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 209
  Liczba postów : 161
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12715-misha-colin-destiel#343323
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12717-crowley-the-king-of-hell#343354
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12716-misha-destiel
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyPon Lip 04 2016, 02:57;

Trzeba przyznać, że był moment, w którym Misha zwątpił czy uda mu się wyciągnąć Candy z dormitorium. Najważniejsze jednak, że podołał i szli w końcu na ten bal. A że z lekkim poślizgiem… od kiedy to się w ogóle na imprezy przychodzi punktualnie.
Nie przyznawał się głośno, ale bardzo się tym balem ekscytował. Niewiele osób wiedziało o tym, że Misha był ogromnym fanem mugolskich westernów. Nie ma więc co się dziwić, że zadbał o to, by ich kreacje wpisywały się w temat imprezy. Spędził więcej czasu zastanawiając się nad ubraniem na dzisiejszy wieczór niż przez całe swoje dotychczasowe życie. Zwłaszcza, że wybierał również sukienkę Krukonce.
Gdy wszedł za Candidą do sali zupełnie nie zwrócił uwagi na wygraną swojego domu – wiadomo gdzie miał całą punktację. Ogólny wystrój natomiast robił wrażenie. Saloon to to nie był, ale podobało mu się. Podobnie jak dziewczyna zwrócił uwagę na wałęsające się zwierzęta, szczególnie konie. Gdyby tak miał konia, jego stój nie mógłby być bardziej kompletny. Na szczęście nie musiał namawiać Hiszpanki ot wyczekiwania w kolejce do szamanki, o i jej podobał się pomysł posiadania duchowego towarzysza. W końcu się doczekali i dziewczyna poszła na pierwszy ogień.
To trwało chwilę. Zwaliło go na ziemię i poczuł na sobie ogromny ciężar. Usłyszał trzask łamanej kości i poczuł niewyobrażalny ból w prawym ramieniu. Jego wrzask byłoby słychać aż na błoniach, ale nie był nawet w stanie zaczerpnąć powietrza. Był pewien, że zaraz reszta kości rozkruszy się w drobny mak. Miał mroczki przed oczami. Pewnie straciłby przytomność, jeśli nie z bólu, to z braku powietrza, ale nagle cały ciężar zniknął. Miał dużo szczęścia - wieloryb przygniótł go tylko ogonem. Gdyby wylądował pod jego brzuchem miałby większe problemy niż złamana ręka.
Zobaczył nad sobą Candidę. Chciał się podnieść, ale ból w ramieniu przygwoździł go z powrotem  do ziemi. Spojrzał na poszkodowaną rękę i zawartość żołądka podeszła mu do gardła. Wyglądało to jakby miał dwa łokcie. Odwrócił wzrok i przeklął samym ruchem warg. Nie był w stanie porządnie zaczerpnąć powietrza, a co dopiero wydobyć z siebie jakiś dźwięk. Zdrową ręką sięgnął do jednej z kabur, w której zamiast repliki colta znajdowała się jego różdżka. Chwycił ją w palce, ale wyślizgnęła mu się i potoczyła gdzieś po posadzce.
Powrót do góry Go down


Ettore Halvorsen
Ettore Halvorsen

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 778
  Liczba postów : 309
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10569-ettore-halvorsen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10572-ettore
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10571-ettore-halvorsen
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyPon Lip 04 2016, 12:26;

Kolejny bal, kolejna katastrofa? Miał nadzieję, że tym razem to się nie powtórzy. Jakoś nie widziało mu się znów uciekać przed płomieniami, kiedy inni ludzie zaczynali panikować. Na dodatek ci z Salem i ich głupie pomysły... Miło by było gdyby tym razem byli spokojniejsi, w końcu potem już całkiem zmieszają się z resztą uczniów Hogwartu. Przy okazji nadchodził też ostatni rok jego nauki w szkole i chciałby, aby wszystko przebiegło na tyle dobrze na ile się da. Póki co układało mu się nawet dobrze, poznał dziewczynę, ta w dość pokrętny sposób zgodziła się pójść z nim na bal, można by powiedzieć żyć nie umierać. Na dodatek miał zamiar w końcu kupić dom dla siebie i brata, tak zrobi to. Chociaż z drugiej strony nie widziałby tak często Ivy... jeszcze nad tym pomyśli. A jeśli już o niej mowa to właśnie nadchodziła godzina rozpoczęcia balu, a przecież trzeba było jakoś się ubrać. Nie zastanawiał się nad tym zbyt długo finalnie zakładając czarną koszulę, ciemne jeansy i równie ciemne eleganckie buty, tyle. Mniej więcej ogarniał tematykę balu, tak więc uznał to za neutralny strój. Nie chciał przebierać się w cowboya czy Indianina, ani nie miał ochoty na zakładanie garniaka. Czekał na nią przy wyjściu z dormitorium (prawdopodobnie dość długo), a potem ruszyli razem na spęd. Od razu wyhaczył kilka atrakcji, które go zainteresowały, choć najpewniej strzelanie przynosiło złe skojarzenia z festiwalu. Co jeśli sytuacja by się powtórzyła? Znaczy się bez amortencji oczywiście. Wiedział już, że koleżanka nie ma zbyt dobrego cela, tak więc na początek uznał, że pozwoli jej wybrać stoisko. Kiedy znalazł się na skraju parkietu poczuł, że podłoże nieco się zmieniło, spojrzał w dół i przesunął butem po jak się potem okazało piasku.
- Wspaniałe, prawie jak w domu - mruknął, trochę niezadowolony ze swoich skojarzeń, chyba będzie musiał je zmienić, w końcu występuje on nie tylko w Dubaju, ale mimo wszystko... Westchnął uznając, że nie będzie więcej marudził i szybko zwrócił uwagę na zespół, który grał na balu, już lepiej.
- Chcesz się czegoś napić czy masz ochotę od razu podejść do jakiegoś stoiska? - zapytał zgodnie z tym co pomyślał chwilę wcześniej. W sumie to chciał podejść do wszystkich, po prostu były bardziej do niego dopasowane. Nie to co wcześniej, co to było? Plecenie wianków? No zacnie.
- Byłaś na poprzednim balu? - zadając jej to pytanie przystanął przy napojach, co było czystym przypadkiem. Nie wiedział od której klasy jest tu Yv, a rozmowa o tej masakrze to zawsze jakiś początek. Dla rozluźnienia wsłuchał się w piosenkę, być może nawet w chwili nieuwagi zaczął nucić, jednak najpewniej nie trwało to długo.
Powrót do góry Go down


Cándida Feliciana Miramon
Cándida Feliciana Miramon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 1725
  Liczba postów : 912
http://czarodzieje.org/t12573-candida-feliciana-miramon#339796
http://czarodzieje.org/t12578-lluvia
http://czarodzieje.org/t12581-candida-feliciana-miramon
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Lip 05 2016, 18:10;

Wszystko zdarzyło się tak nagle, że nie tylko Candy i Misha byli zdziwieni, ale i przypadkowy uczniowie. Jedynie nauczyciele wyglądali na mniej przejętych, jakby nie pierwszy raz miała miejsce podobna sytuacja. W takim razie szamanka powinna wcześniej poprosić, aby zachować jakiekolwiek środki ostrożności. Może wtedy obyłoby się bez poszkodowanych.
Właśnie, Misha. Wcześniej pytała w przestrzeń, ponieważ inni zdążyli jej partnera zasłonić, ale teraz, kiedy przepchnęła się przez zbiegowisko, zobaczyła, że Misha leży na podłodze i praktycznie nie może się ruszyć. Przestraszyła się, że zrobiła mu krzywdę, i już w ogóle nie przejmując się porwanym strojem, podbiegła do chłopaka. Pospiesznie przyjrzała się jego ciału, chociaż uzdrowicielka z niej była marna. Nie potrafiła ocenić, czy Krukon nie ma połamanych żeber albo obrażeń wewnętrznych. Nie znała nawet odpowiedniego zaklęcia, dlatego przyklęknęła ostrożnie i ze zmarszczonymi w obawie brwiami i przygryzioną wargą myślała, co powinna zrobić, o co zapytać. Bała się go dotknąć, a sama pomysł, że mogłaby zaprowadzić go do skrzydła szpitalnego, konsekwentnie odrzucała. Musiała się wziąć w garść i coś zadecydować. Skupiła całą uwagę na chłopaku, który najpierw niemalże z przerażeniem spojrzał na swój łokieć, a potem sięgnął po różdżkę. Uchwycił ją, ale najwyraźniej zabrakło mu siły albo ból okazał się większy niż przypuszczał i magiczny przedmiot potoczył się po podłodze.
Krukonka nie czekała dłużej. Oceniła sytuację jako trudną, ale nie krytyczną, więc zdecydowała się spróbować własnych sił. Wysunęła różdżkę z małej, magicznie powiększonej torby doczepionej do pasa i zacisnęła na niej mocno palce. Złamanie było ciężkie, z przemieszczeniem, ale na szczęście nie otwarte. Nie mogła jednak zaleczyć go jednym zaklęciem. Przynajmniej ona uważała, że najpierw należy kość nastawić, aby potem zrosła się odpowiednio. Nie zdążyła dowiedzieć się, czy chłopak jest praworęczny, ale jeżeli to była jego dominująca ręka, to nie mogła go okaleczyć.
Pomogę ci, nie ruszaj się – poprosiła. Nie miała serca dociskać go do ziemi ani poruszać złamaną kończyną. Nie chciał patrzeć na wykrzywioną z bólu twarz. Złapała go za ramię lekko, ale tak, żeby nie odsunął się za bardzo. Bardziej zależało jej na nakierowaniu go na odpowiednią pozycję. – Locus – wypowiedziała inkantację stanowczo, ale cicho. Doskonale pamiętała to zaklęcie z jednych z ostatnich zajęć magii leczniczej. Usłyszała, jak kości się przemieszczają, i wyobraziła sobie, jak bardzo musi to być nieprzyjemne. Nie miała przy sobie nic, czym mogłaby uśmierzyć ból. – Nastawiłam – wyjaśniła. – Jeszcze tylko muszę sprawić, by się zrosły. – Przypominanie sobie kolejnego zaklęcia było trudniejsze. Dotychczas nie potrzebowała z niego korzystać, co najwyżej zajmowała się bratem, któremu nie wyszło zaklęcie transmutacyjne (tak, naprawdę zdarzały się takie przypadki), a ona musiała próbować to odkręcać. Prawda jest taka, że o ile Valentinowi transmutacja nie sprawiała większych problemów, tak Candidzie lepiej szły wszystkie inne zaklęcia. – Coite Reparro! – powiedziała głośno. Nie zastanawiała się nawet, czy to na pewno odpowiednie zaklęcie. Nie starała się sobie nawet przypominać ewentualnych skutków ubocznych. Po prostu wypowiedziała inkantację i zaraz mogli z Mishą podziwiać efekt poprawnie wykonanego zaklęcia. Odetchnęła z ulgą.
Powrót do góry Go down


Harriette Wykeham
Harriette Wykeham

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Dodatkowo : pałkarz Gryffu
Galeony : 1921
  Liczba postów : 2189
https://www.czarodzieje.org/t12489-harriette-morana-wykeham#336490
https://www.czarodzieje.org/t12491-poczta-ettie#336603
https://www.czarodzieje.org/t12492-harriette-wykeham#336605
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySro Lip 06 2016, 02:56;

Zachichotała biorąc od niego lemoniadę. Uf, nie obraziła go mimo wszystko. Może i wolałaby alkohol, ale nie zamierzała wybrzydzać. Piła tylko po to, żeby czuć się ponad wszelkimi zasadami. W rzeczywistości jednak nie była i prawdę powiedziawszy nie miała na tyle odwagi, żeby się upić na szkolnej imprezie. A głowę miała słabą, więc nawet głupi poncz by wystarczył.
- Pewnie! – rozpromieniła się na propozycję Ślizgona – Rewolwery to teee..? No te… - złożyła dłoń w pistolet i strzeliła w jego stronę. Była trochę ignorantką w mugolskich sprawach. Niemal całe życie spędziła w Hogsmeade, a chyba nie było drugiego tak wypranego z niemagiczności miejsca w Anglii. Nigdy też nie czuła zbytniej potrzeby zaznajamiania się z mugolskimi wynalazkami. Wydawało jej się nawet fair, że skoro oni nie mieli pojęcia o świcie magii, ich życie też powinno być owiane tajemnicą.
Złapała chłopaka za rękę, ale gdy tylko go dotknęła jego towarzysz wyszczerzył na nią kły. Odskoczyła instynktownie.
- Chyba mnie nie lubi – zmartwiła się. Z ciekawości przybliżyła znów rękę do Thomasa obserwując pumę. Ta ponownie zaczęła warczeć, więc Ettie zrezygnowała. To sobie potańczą… Jednak jej zupełnie ignorujący ją łabędź nie był taki zły.
Mimo wszystko nie zamierzała przekreślać imprezy. Może w końcu puma przyzwyczai się do jej obecności i ją zaakceptuje.

Kostka na strzał: 1 (chyba mnie jednak nie podręczysz, miły mój xD)
Powrót do góry Go down


Ben Rogers
Ben Rogers

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : prafdzify faset
Galeony : 309
  Liczba postów : 308
https://www.czarodzieje.org/t12923-benjamin-rogers#347675
https://www.czarodzieje.org/t12928-listy-benia#347689
https://www.czarodzieje.org/t12929-ben-rogers#347723
https://www.wattpad.com/user/redbull99
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySro Lip 06 2016, 22:15;

Po wylądowaniu tej bańki na ziemi, Ben od razu zauważył, że Ellie źle się czuła. Pewnie kręciło jej się w głowie i było jej słabo. W sumie jemu też byłoby słabo, gdyby nie to, że serce biło mu jak oszalałe. Z wiadomych powodów, w końcu chwilę przed tym ją pocałował! Nie celowo, ale jednak! to było chyba za dużo jak na jeden wieczór, tym bardziej, że naprawdę wypierał wszystkie uczucia, którymi darzył przyjaciółkę. Zaproponował szatynce, że odprowadzi ją do dormitorium, a ta się zgodziła. Wziął ją pod rękę jak prawdziwy dżentelmen - w końcu był jej parą, nie? - i oboje wyszli z Wielkiej Sali. Gdy w końcu dotarli do dormitorium krukonów, oboje pogłowili się nad zagadka i weszli, z zamiarem spędzenia reszty wieczora w Pokoju Wspólnym Ravenclawu.

/zt na prośbę Ellie :3
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 39Strona 9 z 39 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 24 ... 39  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 9 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-