Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Likantropia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Frederick Bonmer
Frederick Bonmer

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 845
  Liczba postów : 206
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12295-frederick-alexander-bonmer#327931
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12306-yournightmare
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12307-frederick-alexander-bonmer#328001
http://frederickbonmer.tumblr.com/
Likantropia QzgSDG8




Gracz




Likantropia Empty


PisanieLikantropia Empty Likantropia  Likantropia EmptySob 27 Lut 2016 - 18:58;

~*~

- Kochanie wszystko będzie dobrze. To tylko służbowy wyjazd. Opiekuj się Erickiem, nie długo się zobaczymy.- Tak właśnie brzmiały słowa Rogera Bonmera kierowane w stronę jego ukochanej małżonki. Joanne od samego początku miała złe przeczucia co do jego wyjazdu. Od kilku dni pakując rzeczy męża, nachodziły ją wątpliwości. Nie była to oczywiście pierwsza sytuacja, w której Roger opuszczał ją na pewien okres czasu, jednak myśl o zbliżającym się wyjeździe przyprawiała ją o ciarki. Był aurorem, to była jego praca. Obowiązek. Lecz zadanie które mu powierzono było wyjątkowo niebezpieczne. Kilka dni temu Ministerstwo zleciło mu schwytanie kilku wilkołaków. Miał wyruszyć z trzema innymi aurorami i pozbyć się problemu. Joanne czuła, jakby miał to być ostatni raz, kiedy widzi męża uśmiechniętego i pełnego życia. Ostatnia noc przed jego wyjazdem, była dla niej nieprzespana i pełna koszmarów. Co kilka godzin budziła się, a zimny pot spływał po całym jej ciele. Roger pogrążony w głębokim śnie, nie był niczego świadomy. Ona sama postanowiła że nie będzie martwiła go swoim stanem psychicznym. Wczesnym rankiem, po prostu wyjechał, nikt nie wiedział że będzie to najdłuższy wyjazd w jego życiu.

                                     
                                   
~*~

Bonmer podszedł do barmana i zamówił po raz kolejny Ognistą Whisky. Usiadł w jednym z ciemniejszych kątów baru, oparł się o ścianę i przymknął delikatnie oczy. Od razu pojawił się przed nim obraz Anne trzymającej malutkiego Fredericka.
- Joanne...- powiedział bezsilnym głosem. Przydługie już włosy opadły mu na twarz a po policzku spłynęła jedna jedyna łza smutku i złości. Chciał wrócić ale wiedział że nie może tego zrobić. Był zbyt niebezpieczny, nieprzewidywalny. Blizna na klatce piersiowej zaczęła go niemiłosiernie piec. No tak, zupełnie o niej zapomniał. Cholerny wilkołak. Z drugiej strony mógł być nieco ostrożniejszy. Nigdy nie wiesz z kim rozmawiasz, a tym bardziej wszczynasz bójkę. Roger Bonmer został wilkołakiem. Dalej nie mógł dopuścić tej myśli do swojej głowy. Powrót do rodziny okazał się być trudniejszy niż przypuszczał.
- Wrócisz Roger, wrócisz. Ale jeszcze nie teraz...

                                 
~*~

- Mamusiu kiedy wróci tata?- zapytał mały chłopczyk w zielonym sweterku, chwytając wychudłą rękę kobiety stojącej przy oknie. Anne odwróciła się w stronę jego drobnej twarzyczki, spojrzała w jego szmaragdowe oczy a jej wąskie wargi uniosły się w delikatnym uśmiechu
- Mówiłam Ci Kochanie że nie długo. Tatuś wyjechał za granicę żeby pracować, wiesz? A gdy wróci znów będziemy szczęśliwą rodziną, jak kiedyś bąbelku.- szepnęła do malca i mocno go przytuliła. To kłamstwo zawsze będzie tkwiło w jej głowie. Minęło pięć lat od wyjazdu Rogera. Pięć lat. Nie dał nawet najmniejszego znaku życia. A przecież wysłanie listu nie było czymś skomplikowanym. Joanne nie dopuszczała myśli, że może już nigdy więcej nie zobaczyć męża. Próbowała go usprawiedliwiać, w jej głowie kłębiły się miliony myśli. Z każdą minutą pojawiało się ich coraz więcej. Ilość nagromadzonych przypuszczeń przyprawiała ją o mdłości i bóle głowy. Gdyby tylko posiadała umiejętności magiczne, może wtedy miałaby większą możliwość odnalezienia Rogera. Czuła że jej stan coraz bardziej się pogarsza. Lecz nie dała tego po sobie poznać. Jedyną osobą dla której postanowiła utrzymywać się przy życiu, był jej mały synek. Oczko w jej głowie. Kolejne lata mijały, pory roku zdawały się nie zmieniać. W tym jednym domu trwała wieczna zima. Frederick rósł jak na drożdżach, zapamiętywał wszystko czego uczyła go matka. Stała się dla niego autorytetem. Wiedział że nie będzie w stanie zastąpić swojego ojca, ale robił wszystko by tak się stało. W wieku 11 lat dostał z Hogwartu list. Była to jednocześnie radosna i smutna wiadomość. Rozpoczęcie nauki było równoznaczne z pozostawieniem matki. Joanne nie chciała nawet słyszeć o mugolskiej szkole więc stanęło na tym że Frederick wyjeżdża.

                                   
~*~

Był to wyjątkowo ponury wieczór. Na niebie jasno świeciła tarcza księżyca. Joanne krzątała się po kuchni i przygotowywała kolację dla siebie i Fredericka. Mężczyzna z kolei kończył porządki w swoim dawnym pokoju. Zakończył studia i choć przez pewien czas chciał być blisko matki. Odkąd tylko pamiętał było to jedyne pomieszczenie, gdzie nie dało się wejść. Po podłodze walały się ubrania, płyty i książki. Na szczęście magia dość mocno ułatwiała mu proces sprzątania. Wyciągnął różdżkę i szybkim ruchem nadgarstka rzucił zaklęcie sprzątające. Zadowolony z siebie, zszedł na dół w zamiarze spożycia kolacji. Nie dane mu było dojść do kuchni, ponieważ głuchą ciszę przerwał dzwonek do drzwi.
- Mamo, spodziewasz się kogoś?- zapytał w nadziei na odpowiedź, lecz kobieta pokręciła tylko przecząco głową i niepewnie podeszła do drzwi. Nacisnęła klamkę, a osoba która znajdowała się po drugiej stronie prawie przyprawiła ją o zawał.
- Roger...-wydusiła z siebie po krótkiej chwili. Mężczyzna stojący przed nią zupełnie nie przypominał jej dawnego męża. Jego twarz była blada, oczy i policzki zapadnięte. Ciało pokryte licznymi bliznami. Z jego oczu już dawno uciekł  blask, szczęście którym niegdyś emanował wyparowało. Frederick znał ojca tylko ze zdjęć i opowiadań matki, ale postać tego człowieka była mu zupełnie obca. Joanne spoważniała, odwróciła się od męża i wbiła swój wzrok we Fredericka.
- Idź proszę na górę. Ja i Twój ojciec musimy poważnie porozmawiać. Mężczyzna  uchylił usta w zamiarze odpowiedzi jednak szybko zrezygnował z tego pomysłu. Odwrócił się i wszedł po schodach do swojego pokoju. Jego intuicja kazała mu być czujnym, chciał teraz być przy matce. Miał wrażenie że ich rozmowa trwała długie godziny. Z minuty na minutę robiło się coraz głośniej. Dało się słyszeć krzyki jego matki. Frederick zrozumiał że znienawidziła swojego męża. Coś kazało mu zejść na dół. Wstał i otworzył drzwi a wtedy usłyszał przeraźliwy krzyk. Serce mu zamarło, a dłonie momentalnie zrobiły się zimne. Nie zastanawiając się pobiegł do kuchni a widok jaki tam zastał utrwalił się na zawsze w jego pamięci. Jego matka. Martwa. Rozerwana praktycznie na pół. Jej oczy były otwarte a usta błagalnie wzywały o pomoc. Pomoc, która nie nadeszła. Nad nią stało...to coś. Stwór którego wcześniej nie dane mu było widzieć. Znał go tylko z podręczników. Na swoich potężnych łapach, ciężko dyszał śmierdzący wilkołak. Wszystko stało się jasne, wyjazd ojca, długa nieobecność. To był on. Zupełnie nie myśląc Frederick rzucił się na niego. Ich walka nie trwała zbyt długo, mimo iż  starał się robić uniki i szybko rzucać zaklęcia, wystarczyła chwila nieuwagi aby jego życie zmieniło się na zawsze. Poczuł jak ostre zęby wbijają się w jego ramię, raniąc je boleśnie. Jakby wbijano tysiąc igieł, jedna obok drugiej. Fred ostatkiem sił rzucił zaklęcie na swojego ojca, a ten uciekł zostawiając go zupełnie samego...

                                       
~*~

Akceptacja swojego nowego życia była najtrudniejszą rzeczą z jaką przyszło mu się zmierzyć. Minął dokładnie rok od jego pierwszej przemiany. Ból towarzyszący przy każdej z nich był nie do opisania. Łamiące, zniekształcające się kości pod wpływem pełni księżyca. Frederick nie mógł o tym myśleć, nie chciał tego nowego życia. O wszystko obwiniał swojego beznadziejnego ojca. Postanowił odciąć się od ludzi, nie chciał żeby przez niego ktokolwiek ucierpiał. Podczas każdej przemiany starał się panować nad sobą, jednak bezskutecznie. Jego umysł zupełnie się wyłączał a jedyną myślą która pozostawała w głowie była : śmierć. Lata mijały, a Frederick powoli oswajał się ze swoimi przemianami, zaczął szukać rozwiązania. Jego umiejętności z dziedziny eliksirów okazały się być dość pomocne, gdy usłyszał o wywarze tojadowym. Poznał jego recepturę i uwarzył porcję w celu jego sprawdzenia. Gdy okazało sie że podczas jednej z przemian częściowo panuje nad sobą, odzyskał nadzieję. Po kilkunastu latach mężczyzna zaakceptował swoją wilczą stronę, lecz nie całego siebie. Pełnie księżyca dalej są dla niego uciążliwe. Już chyba zawsze będą. Przynajmniej do czasu aż ktoś nie wynajdzie eliksiru który by go wyleczył. Jego ciało niegdyś gładkie, nie skażone chorobą teraz pokrywają duże blizny, które pieką niemiłosiernie. Mężczyzna wrócił do świata żywych, nie boi się siebie, ale pozostaje zamknięty i ciężko do niego dotrzeć. Przy każdej przemianie zażywa eliksir żeby przemiany były bezpieczniejsze. I czeka. Czeka na dzień w którym blizny przestaną boleć.
Powrót do góry Go down


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
Likantropia QzgSDG8




Gracz




Likantropia Empty


PisanieLikantropia Empty Re: Likantropia  Likantropia EmptyNie 28 Lut 2016 - 14:49;

Drobne błędy o jakich pisałam Ci na pw poprawione, wiec akceptuję.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Likantropia QzgSDG8




Gracz




Likantropia Empty


PisanieLikantropia Empty Re: Likantropia  Likantropia EmptyNie 28 Lut 2016 - 17:42;

Również akceptuję, otrzymujesz genetykę heart
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Likantropia QzgSDG8








Likantropia Empty


PisanieLikantropia Empty Re: Likantropia  Likantropia Empty;

Powrót do góry Go down
 

Likantropia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Likantropia QCuY7ok :: 
rozwoj postaci
 :: 
Genetyki
-