Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyNie 26 Wrz 2010 - 14:44;

First topic message reminder :


Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa
Sala Przesłuchań jest niczym szczególnym. Pełno w niej samopiszących piór. Można powiedzieć, że pomieszczenie jest przedzielone szklaną szybko, dzieląc je na dwa mniejsze - sale przesłuchań oraz pomieszczenie do którego może wejść uprzywilejowana osoba, broniąca przesłuchiwanego lub też sam Minister Magii. W sytuacji maglowania nieletniego za szklaną szybą znajdują się jego rodzice. Nieraz słyszało się o teorii dobrego przesłuchania zwanej metodą na dobrego i złego policjanta. Tu wszystko zależy od osoby, która będzie je przeprowadzać. W owej sali znajduje się podłużny stół oraz dwa krzesła. Na jednym z nich są umieszczone dodatkowo kajdany, aby zapewnić bezpieczeństwo Pracownikowi Ministerstwa Magii, wszak one są magicznie - bowiem potrafią wykryć, czy mówi ktoś prawdę czy też nie. Przynajmniej tak mówią plotki. Przed Salą przesłuchań znajduje się samo uzupełniający się sok dyniowy wraz z jednorazowymi kubkami.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Eris L. Lynch
Eris L. Lynch

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 142
  Liczba postów : 327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9499-eris-lorelei-lynch#264419
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9502-eris#264446
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9503-eris-l-lynch#264455
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptySob 7 Mar 2015 - 22:56;

Na chwilę ją zamurowało. Alexander Marquett nie żyje? No pięknie. Ktoś ją ubiegł. Aż żałowała, że to już nastąpiło, bo z przyjemnością sama dorzuciłaby do tego trzy grosze. Ba, przecież nawet to obiecała kochanemu tatusiowi, kiedy ostatni raz się widzieli, a ona stara się dotrzymywać obietnice. I teraz niestety nie zdążyła. Co w zasadzie nie było nawet dziwne, małej ilości osób podpadł? Z jednej strony też rozumiała, dlaczego mogłaby być wśród grona podejrzanych w tej sprawie. Wyglądało jednak na to, że jest jedyna, a to już było głupie. Chyba że całe śledztwo toczyło się w Stanach, wtedy tutaj mogli przesłuchiwać tylko ją. Tak czy inaczej, uspokoiła się. Nie miała z tym nic wspólnego i cokolwiek Reagan nie powie, nie będzie w stanie jej nic udowodnić.
Zamyśliła się, próbując ustalić, co się z nią działo we wspomnianym terminie. Dłuższą chwilę nie była w stanie sobie przypomnieć, ale w końcu ją olśniło. To przecież nie była przypadkowa data, mało tego, miała tak świetne alibi, że chyba bardziej się nie dało. Uśmiechnęła się z pewną złośliwością.
- Och, panie Reagan. Trzeciego stycznia? Pewnie to pana zmartwi, ale akurat tego dnia trwało zadanie lodowej jaskini, w którym uczestniczyłam. Może pan śmiało to sprawdzać, ale cała impreza miała miejsce na przełomie grudnia i stycznia, a po wszystkim trafiłam do szpitala, gdzie spędziłam kolejne kilka dni. Nie było takiej możliwości, żebym akurat przypadkiem odwiedziła tatusia i odesłała go do lepszego świata.
Wydawał się być w pewnym szoku. Czyżby nie spodziewał się, że ona może mieć tak świetne alibi? Że może nie kłamać? Nawet więcej - że może nie musieć kłamać? No cóż, lubiła zaskakiwać.
- Coś jeszcze? Czy już mogę iść? Bo, proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, ale chyba właśnie upadła panu cała koncepcja - stwierdziła z niemałą satysfakcją.
Powrót do góry Go down


Ronald Reagan
Ronald Reagan

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 73
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 1417
  Liczba postów : 61
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10342-ronald-reagan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10345-ronald-reagan-poczta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10346-ronald-reagan
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyNie 8 Mar 2015 - 0:22;

Rzeczywiście poczuł się co najmniej lekko skonsternowany. Jeśli Lynch rzeczywiście uczestniczyła w tym zadaniu, będzie to banalnie łatwe do sprawdzenia, a w takiej sytuacji faktycznie to nie ona zabiła ojca. Nie miała sposobności, niezależnie od tego, jak silny miała motyw. Z drugiej strony, Callisto Marquett zeznała, że tego dnia się spotkały, a przy takim obrocie spraw okazywało się, że kobieta kłamała. Cóż, pierwszy niezbity dowód.
Nienawidził takich sytuacji. Tym bardziej, że mimo tego wszystkiego wciąż był przekonany o jej winie. Nawet, jeśli nie zrobiła tego osobiście, na pewno miała w tym swój udział. Być może po prostu zleciła zabójstwo komuś innemu, a to wciąż czyniło ją winną, mimo że czyn byłby wtedy karany lżej. Może nie dostanie pocałunku dementora, ale dożywocie w Azkabanie wciąż byłoby możliwe.
Otrząsnął się z rozmyślań, zapisał sobie jej alibi na pergaminie, żeby zaraz po przesłuchaniu je sprawdzić, po czym przeszedł do następnego tematu.
- Jeszcze nie skończyliśmy, panno Lynch. Parę pytań wciąż się znajdzie. Na przykład temat pani siostry. Kiedy ostatni raz się pani z nią spotkała? Poza tym dzisiejszym incydentem, oczywiście. I jakie są relacje między paniami?
Był ciekawy odpowiedzi. To mogło mu naprawdę wiele powiedzieć i to nie tylko o Lynch, ale i o Marquett, łącznie z naświetleniem jej udziału w całej sprawie. Bo w tej chwili Callisto Marquett nie miała żadnego alibi na czas zabójstwa, miała solidny motyw i jednocześnie jej zeznania nie są wiarygodne. Pytanie tylko, jak bardzo.
Powrót do góry Go down


Eris L. Lynch
Eris L. Lynch

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 142
  Liczba postów : 327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9499-eris-lorelei-lynch#264419
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9502-eris#264446
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9503-eris-l-lynch#264455
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyNie 8 Mar 2015 - 1:21;

Tak myślała, że w końcu pojawi się temat Marquett, mimo że odmówiła wyjaśniania sytuacji sprzed chwili. Z jakiegoś powodu przecież ją tu wezwali, więc musiała mieć związek w tej sprawie. Po głębszym zastanowieniu Eris nie wiedziała, w jaki sposób Marquett mogłaby ją wkopać, ale na wszelki wypadek nienawidziła jej też za to. Na pewno znalazła jakiś sposób, skoro była na tyle bezczelna, że przy pierwszym świadomym kontakcie weszła jej do umysłu. Zresztą to ciekawe, że umiała takie rzeczy. Pewnie tatuś ją tego nauczył, w tych licznych chwilach, kiedy nie miał czasu dla młodszej córki. Niech go zeżrą robale, skoro życzenia śmierci już się spełniły.
Z pytaniem o datę znowu miała problem. W końcu właściwie się nie widywały, bo i jak? Czyli co, kilkanaście lat temu? Ale nie, kojarzyła, że jakiś czas temu ją widziała, chociaż oczywiście nie zamieniły ani słowa. Co to było... A, już wiedziała!
- Widziałam ją ostatnio piątego września, panie Reagan. Na imprezie w Hogsmeade, Merliniady czy jakoś tak się to nazywało. Coś mi się kojarzy, że przez czysty przypadek prawie ją zabiłam na jakiejś szermierce czy czymś równie głupim. I wcale nie byłoby mi przykro. Tak właśnie kształtują się nasze relacje - rzuciła, rozbawiona. Nie martwiła się dalszym przebiegiem przesłuchania. Jasne, miała motyw, ale Reagan nie miał na nią absolutnie nic. Najwyraźniej burzyła raz za razem jego piękne teorie spiskowe, a to jej się naprawdę podobało. Była ciekawa, co jeszcze wymyśli.
Powrót do góry Go down


Ronald Reagan
Ronald Reagan

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 73
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 1417
  Liczba postów : 61
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10342-ronald-reagan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10345-ronald-reagan-poczta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10346-ronald-reagan
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyNie 8 Mar 2015 - 2:21;

Zanotował parę rzeczy na pergaminie i na spokojnie zaczął przeglądać notatki z przesłuchania Callisto Marquett. Ciekawe rzeczy - ich zeznania się ani trochę nie pokrywały. Pozostawała kwestia ustalenia, która z kobiet kłamie i, oczywiście, dlaczego. Z jednej strony była Callisto Marquett, poważana pani profesor, od kilku lat ucząca kwiat brytyjskiej młodzieży. Z drugiej z kolei Eris Lynch, od kilkunastu lat zamieszana w ciemne sprawki, której krzywdzenie innych przychodziło bez trudu. A tymczasem to właśnie ta druga wypadała nieco wiarygodniej. Niebywałe.
Najlepiej zamknąłby je obie, tak profilaktycznie.
Jeśli chciał się dowiedzieć prawdy, najlepiej było skonfrontować pannę Lynch z zeznaniami jej siostry. Jej reakcja mogła wiele powiedzieć i na to właśnie liczył Ronald.
- Jest pani pewna? Bo widzi pani, pani siostra zeznała, że utrzymują panie ze sobą regularny kontakt, mało tego, są panie ze sobą wyjątkowo wręcz blisko, a ostatni raz spotkały się panie na herbatce właśnie trzeciego stycznia. W obliczu tego oświadczenia, rozumie pani, że pani zeznania nie brzmią zbyt wiarygodnie. Śmiem twierdzić, że próbuje mnie pani okłamać, nie rozumiem tylko dlaczego.
Był ciekawy, ile jest w stanie z niej wyciągnąć, jeśli zarzuci jej kłamstwo. Tak naprawdę jej zeznania naprawdę brzmiały bardziej przekonująco, tym bardziej, że można je było sprawdzić. Z kolei Callisto w podanych przez nią sytuacjach nikt nie widział, nikt niczego nie słyszał.
Popatrzył na nią uważnie, czekając na odpowiedź.
Powrót do góry Go down


Eris L. Lynch
Eris L. Lynch

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 142
  Liczba postów : 327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9499-eris-lorelei-lynch#264419
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9502-eris#264446
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9503-eris-l-lynch#264455
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyNie 8 Mar 2015 - 7:26;

Miała ochotę parsknąć mu śmiechem w twarz. Okłamuje go? Mimo że jej odpowiedzi były tak proste do zweryfikowania? To było tak głupie, że sama by w życiu na to nie wpadła. Zaczęła się zastanawiać, w jaki sposób on wypracował sobie taką skuteczność jako auror, skoro myślenie idzie mu tak topornie. Oni wszyscy są siebie warci, ten ćwierćinteligent Reagan i przygłup Donovan... Wywróciła oczami.
- Nie obchodzi mnie, co pan myśli o mnie i mojej wiarygodności. Proszę śmiało mnie sprawdzić. Dlaczego Marquett powiedziała, że takie z nas przyjaciółki - nie wiem i to też mnie nie obchodzi. W życiu nie zamieniłyśmy ani słowa i wcale mi ten stan rzeczy nie przeszkadza. A teraz proszę wybaczyć, ale mam ważniejsze rzeczy do roboty. Musiałam zamknąć sklep, bo pan sobie coś uroił, więc jeśli nie zamierza mi pan zapłacić za stracony czas, to ja już pójdę. I mam szczerą nadzieję, że już nie będziemy mieli przyjemności się spotkać. Do widzenia panu - to powiedziawszy wstała, skinęła głową Reaganowi i temu drugiemu aurorowi, który przez cały ten czas nie odezwał się ani słowem (Donovan wciąż nie wrócił; pomyślała, że może się zgubił po drodze, bo przecież znalezienie jednej kobiety w prostym korytarzu wcale nie jest takim prostym zadaniem) i wyszła. Przez chwilę kusiło ją, żeby trzasnąć drzwiami, ale się powstrzymała. Czuła, że i tak wywarła nie najlepsze wrażenie i gdyby się uprzeć, mogłaby dostać jakąś karę za, chociażby, napaść czy obrazę aurorów. No cóż. Liczyła na to, że Reagan tak bardzo jest zafiksowany na sprawie morderstwa jej ojca, że pominie te drobiazgi. W końcu czym one są w obliczu brutalnego zabójstwa? No właśnie.

z/t
Powrót do góry Go down


Ronald Reagan
Ronald Reagan

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 73
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 1417
  Liczba postów : 61
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10342-ronald-reagan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10345-ronald-reagan-poczta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10346-ronald-reagan
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyPon 9 Mar 2015 - 16:52;

Irytowało go zachowanie Lynch. Była podejrzana o bardzo poważne przestępstwo, a zachowywała się, jakby nie robiło to na niej wrażenia! Owszem, może nie była w stanie go dokonać, ale to nie wykluczało jej udziału w sprawie i to impertynenckie zachowanie tylko to potwierdzało. Już on jej udowodni każde przewinienie, jakiego się dopuściła! Nie pomijając napaści ani obrazy. Jeśli świat miał być bezpieczniejszym miejscem, nie można było przymykać oczy na takie rzeczy.
- Proszę się tak nie unosić, panno Lynch. Co do przyjemności naszego spotkania - mam wrażenie, że się powtórzy. Niewykluczone, że w mniej sprzyjających pani okolicznościach. A teraz dziękuję za poświęcony czas i życzę miłego dnia - uśmiechnął się, choć niewiele było w tym uśmiechu sympatii, raczej pewna zawziętość.
Następne kilka tygodni poświęcił w całości tej sprawie. Pomniejsze rzeczy rozdzielił pomiędzy pozostałych aurorów, ale tym morderstwem musiał zająć się sam. Lynch stanowiła zagrożenie, możliwe, że Marquett również, a on musiał zrobić wszystko, by to zagrożenie jakoś, zgodnie z literą prawa oczywiście, wyeliminować. Na ten moment potrzebował sprawcy. Później zajmie się ustalaniem udziału Lynch, chyba że sprawca (sprawczyni?) sam mu wszystko wyśpiewa. Na to liczył.
Na razie jednak postanowił wziąć pod lupę otoczenie Marquett. W końcu ona nie miała alibi na tamten wieczór, więc musiał się jak najwięcej o niej dowiedzieć.
W oczekiwaniu na pierwszego świadka tego dnia, przeglądał notatki z poprzednich przesłuchań.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyCzw 1 Paź 2020 - 20:55;

Uniosła głowę i wsparła obolały kark o twardy, metalowy rant zwieńczający proste oparcie skrajnie niewygodnego krzesła, próbując pozbyć się w ten sposób uciążliwego ucisku w ramionach - bezskutecznie. Utkwiła znużone spojrzenie pochmurnych tęczówek w pozbawionym wszelkich kolorów suficie, a potem ześlizgnęła się nim w bok, kątem oka wyłapując w grafitowej tafli szkła swoje niewyraźne odbicie. Nawet z tej odległości, na zakrzywionym obrazie własnej twarzy, mogła dostrzec ciemne ślady zdobiące podkrążone ze zmęczenia oczodoły; zupełnie straciła poczucie czasu i dzięki uprzejmości niekompetentnych pracowników Ministerstwa nie potrafiła już nawet stwierdzić ile czasu spędziła w tej sali.
Siła argumentu czy argument siły, Keyiro? Dlaczego dałaś się tak łatwo sprowokować? Powinnaś była wybrać lepiej - głos ojca obleczony w ten irytujący, rzeczowy ton odbijał się echem w jej ociężałej czaszce. Pouczał ją nieustannie, raz za razem doprowadzając ją do szału, czemu wyraz dawała jedynie poprzez mocniejsze zaciśnięcie szczęk. Nie zadała sobie nawet tyle trudu, by poprosić kogoś o zawiadomienie Caine'a, bo nie wątpiła, że któryś z urzędników nie omieszka poinformować jej rodziny o tym incydencie.
Siła argumentu czy argument siły, Keyiro? Powinnaś była poprzestać na wykorzystaniu siły argumentu...
Westchnęła ciężko, zawieszając luźno głowę i balansując nią chwilę bez wyraźnego powodu. Zaraz jednak zastygła w miejscu i chcąc potrzeć skronie - odruchowo poruszyła dłońmi, ale charakterystyczny zgrzyt metalu i ostrzegawczy chłód kajdan na skórze powstrzymał ją od dalszego działa. Obrzuciła okowy wzrokiem pełnym niewypowiedzianej pretensji i przygryzła wargę, dusząc w sobie poetycką wiązankę przekleństw, która i tak nie dałaby rady ulżyć jej w irytacji. Zakuto ją w to cholerstwo zaraz po przetransportowaniu do Departamentu Przestrzegania Prawa i do tej pory nic nie wskazywało na to, by ktoś miał ją uwolnić. Czy przesłuchać.
Jeśli w swojej naiwności próbowali użyć na niej tej metody w celu zastraszenia, osiągali tylko przeciwny efekt; Shercliffe była coraz bardziej wściekła. I, jeśli to cokolwiek znaczyło, czuła coraz mocniejszy nacisk na pęcherz. Co zresztą tylko dodatkowo ją drażniło, bo na myśl, że za kilka godzin zostanie w ten sposób zmuszona do załatwienia się pod siebie przez jakieś okropne nieporozumienie, odczuwała wstyd oraz dyskomfort, których nie dało się tak po prostu zignorować.
Jeśli pozbawią cię możliwości spełnienia podstawowych potrzeb to ty będziesz mogła ich pozwać...
Keyira parsknęła głośno na ten wątpliwy "pozytyw" wynikający z tej absurdalnej sytuacji i szarpnęła dłońmi raz jeszcze, a potem kolejny, z o wiele większą agresją. Nieprzyjemny, wysoki jazgot nie powstrzymał jej przed następnymi próbami oswobodzenia dłoni, nawet wtedy, kiedy metal naznaczył jasną skórę na nadgarstkach coraz wyraźniejszymi, czerwonymi obtarciami.
Oskarżcie. Mnie. O. Coś. Albo. Wypuśćcie. Mnie. Stąd. — Każdemu pojedynczemu słowu towarzyszył szczęk kajdan.
W końcu jednak dziewczyna utraciła resztki sił i opadła ciężko na oparcie, tym samym powracając do punktu wyjścia. Uznała, że lepiej będzie oszczędzać energię na nadchodzące starcie niż trwonić ją bezmyślnie na próby sforsowania ministerialnych zabezpieczeń. Bo co do tego, że do jakiegoś starcia dojdzie, nie miała najmniejszych wątpliwości.
Przepraszam! Długo to jeszcze potrwa?! — zawołała, nie robiąc sobie jednak szczególnych nadziei, że otrzyma jakąkolwiek odpowiedź.
Ku jej wielkiemu zaskoczeniu kilkanaście sekund później usłyszała odgłos przekręcanego zamka i dostrzegła wyraźny ruch klamki. Wyprostowała się natychmiast, wlepiając ostre, burzowe spojrzenie najpierw w lustro weneckie, a potem w same drzwi do sali przesłuchań.

@Arariel Whitelight
Powrót do góry Go down


Arariel Whitelight
Arariel Whitelight

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 189cm
C. szczególne : Przeszywające błękitne oczy, zadbany zarost, zapach pieprzu, paczuli i bergamoty. Sygnet rodowy na małym palcu.
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja
Galeony : 121
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19676-arariel-whitelight#589037
https://www.czarodzieje.org/t19689-poczta-arariela#589705
https://www.czarodzieje.org/t19675-arariel-whitelight#589034
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyPią 2 Paź 2020 - 21:31;

To miał być typowy dzień w Wizengamocie. I właściwie taki właśnie był - dopóki Arariel nie natknął się na grupę szczebioczących niczym osiedlowe plotkary prawników na ministerialnym korytarzu. Dopiero co wyszedł z rozprawy - ubrany jeszcze w powłóczystą wizengamocką togę, z włosami zebranymi w ciasny węzeł na karku. Zazwyczaj kompletnie nie zwracał uwagi na rozgadanych współpracowników - większość plotek i tak wyłapywał mimochodem z powierzchni ich umysłów, a rzadko były choćby w małym stopniu interesujące. Tym razem jednak zatrzymał się na dźwięk dobrze znanego mu nazwiska. Shercliffe.
Nie zwlekając więc, podszedł do grupki, która na jego niespodziewaną obecność zamilkła - wystarczył rzut oka na ich miny, krótki kontakt wzrokowy z jednym z nich i w myślach mignęło mu jeszcze imię. Równie dobrze znane imię - które przeplotło się z chaotycznymi obrazami, wyławianymi z rozgorączkowanych tą sensacją myśli prawników. Miał ochotę ich zrugać za jednostronność i nepotyzm już na wstępie - miast tego, poprosił o doprowadzenie go do zatrzymanej. Nie mógł pozwolić na takie uchybienia.
Z wyraźną niechęcią, choć bez słowa protestu, jeden z urzędników, niejaki rudowłosy Robert - poprowadził go do sali przesłuchań. Nie omieszkał po drodze rozpocząć tyrady o impulsywnym młodym pokoleniu, które za nic miało poszanowanie dla prawa i norm społecznych. Gorzki uśmiech cisnął się na usta Whitelighta, choć kąciki jego ust ani drgnęły, kiedy mijali kolejne drzwi - aż dotarli do samej sali.
Podobno rzucała w Dominica zaklęciami jak...
Podobno... — przerwał mu po raz pierwszy - szorstko, uciszając go spojrzeniem błękitnych oczu, kiedy tamten przekręcał klucz w zamku i uchylał drzwi. — ... Ministra zamordowały nargle. W to też wierzysz, Rob? Asinus asinum fricat — skwitował krótko, na co rudowłosy Robert zaczerwienił się po same czubki uszu - i nie powiedział nic więcej.
Arariel przeszedł obok mężczyzny, wsuwając się do pomieszczenia - gdzie momentalnie skierował swój wzrok na osobę siedzącą przy podłużnym stole. Dziewczynę - nie, kobietę już - którą kiedyś zdarzało mu się widywać dość często. Obraz z przeszłości - zadziwiająco dokładny - nałożył się na chwilę obecną, kiedy Whitelight przez krótki moment lustrował młodą Shercliffe. Burzowe spojrzenie było pierwszym, które upewniło go w swoich podejrzeniach - potem jego uważny wzrok dostrzegł wyraźne sińce pod oczami, włosy w nieładzie, obniżoną linię ramion. Zakuli ją w kajdany. Naprawdę...
Idź, przynieś nam dwie kawy. Od razu przypisz tę sprawę mnie — polecił - a wychwytując buntowniczą myśl towarzyszącego mu prawnika, obrzucił go chłodnym, ponaglającym spojrzeniem. Bunt wygasł. Robert zniknął za drzwiami - a Arariel podszedł do drugiego krzesła przy stole, przenosząc błękit tęczówek na kobietę. Nie wyglądał na zachwyconego - choć jego mimika nie zdradzała praktycznie nic. W istocie jednak się zmartwił - machnięciem różdżki uwalniając jej nadgarstki z kajdan.
Auditur et altera pars — mruknął, zrzucając z siebie sędziowską togę, by odwiesić ją na oparciu krzesła i zostać w koszuli bez stójki i garniturowych spodniach. Bezgłośnie zsunął się na siedzisko. — Choć już wiem, że moi współpracownicy nie wykazali się nawet krztą profesjonalizmu i potraktowali Cię gorzej niż potencjalnego zamachowca.
Podniósł na nią wzrok i wyciągnął dłoń, gestem zachęcając do pokazania mu nadgarstków. Jednocześnie pozwolił sobie zapoznać się ze zmianami, które w niej zaszły - badawczym, acz nieodgadnionym spojrzeniem lustrując jej twarz.
Keyiro — pozwolił w swoim tonie wybrzmieć nostalgicznej nucie, przy wypowiadaniu jej imienia. Mimo wyraźnego upływu lat - dalej widział w niej cień nastolatki, która wcinała się w jego prawnicze dysputy. — Co się wydarzyło? — spytał po prostu, za priorytet obierając sprostowanie zaistniałych okoliczności.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyPią 2 Paź 2020 - 23:43;

W pierwszym momencie półmrok panujący w pomieszczeniu utrudnił jej rozpoznanie przybysza na tle lepiej oświetlonego korytarza. Przymrużyła wrażliwe oczy i przekrzywiła głowę, jakby miało jej to pomóc w identyfikacji. Rosła sylwetka, ukryta pod sędziowską togą, nie stanowiła praktycznie żadnej podpowiedzi i dopiero, gdy mężczyzna zamknął za sobą drzwi i zbliżył się do stołu, dziewczynie udało się dopasować jego twarz i głos do odpowiedniego imienia. Ostatecznie jednak to jego jasne, przeszywające spojrzenie, które starło się ze sztormem nad oceanem, znaczącym jej własne tęczówki, potwierdziło jej pierwsze przypuszczenie. Wszak przecież spojrzenia mogącego prześwietlić duszę się nie zapomina...
Anioł sprawiedliwości. Arariel. A r o.
Nim zdołała otworzyć usta i zawołać go na głos, jej uwagę przykuł cichy szczęk kajdan i nagłe uczucie luzu w okolicach nadgarstków. Szarpnęła dłonie do siebie, nagle spłoszona, jakby w obawie, że okowy zaraz ponownie się zatrzasną. Złudne poczucie wolności, które spłynęło na nią wraz z ulgą, objawiło się poprzez głośne, ciężkie westchnienie. Pocierając piekącą skórę, przyglądała się Whitelightowi z mimowolną, narzuconą jej przez kilka godzin w zamknięciu - nieufnością. Tak samo jak on, próbowała na obraz w swojej pamięci nałożyć ten obecny, który - musiała to przyznać - robił wrażenie.
Dopiero nawiązanie do problemu, dla którego się tutaj znalazła, wyzwoliło w niej jakąś reakcję. Na samą myśl o tym paskudnym, obleśnym typie, który dzięki znajomościom zaciągnął ją przed wymiar sprawiedliwości, samemu strugając niewiniątko, poczuła narastającą w niej furię. Zacisnęła zęby, a głośne, zwierzęce i z całą pewnością złowrogie warknięcie zamiast po sali, rozeszło się echem w jej głowie, niewątpliwie ocierając się także o jego wrażliwy na bodźce umysł.
Och, nie wątpię, że w przekazanej im historii faktycznie gram rolę zamachowca. Bynajmniej nie potencjalnego — mruknęła, starając się zachować spokój.
Jej spojrzenie ześlizgnęło się niżej, na jego wyciągniętą dłoń. Nie chwyciła jej jednak, nie od razu. Najpierw odszukała jego błękitne oczy, a potem gwałtownie dźwignęła się w górę i ujęła dłonią jego nadgarstek, jakby szykowała się do składania wieczystej przysięgi. Nachyliła się nad stołem, pchana impulsem, przybliżając twarz do Arariela na niebezpieczną odległość. Nie uciekła spojrzeniem, wręcz przeciwnie - podtrzymała kontakt wzrokowy, zupełnie niepomna na to, że gdyby chciał, mógłby rozerwać jej umysł na drobne kawałeczki.
Unus testis, nullus testis — oznajmiła, wykorzystując swoją ograniczoną znajomość prawniczego żargonu. — Pokażę ci — dodała, jakby miał wątpliwość co do tego, w jakim celu naruszyła jego przestrzeń w tak bezczelny sposób.
Zaczekała aż mężczyzna rzuci odpowiednie zaklęcie i gdy tylko wyczuła jego obecność na granicy własnej podświadomości, w chaosie myśli, emocji i wspomnień wyszukała to jedno, konkretne, które rozpoczęło ten nieszczęśliwy zbieg wydarzeń. Mężczyzna, na jednej ze ścieżek spacerowych, który znęcał się nad własnym psidwakiem - najpierw szarpiąc gwałtownie za smycz, która owinęła się wokół jego szyi, a potem już bezceremonialnie ciągnący go za sierść i skórę na karku, a potem kopiący go ze złością w bok, gdy przerażone psisko obnażyło na niego kły. Przywołała okropny, poruszający jej serce pisk i skomlenie, które utrwaliło się w jej pamięci bardzo dokładnie. Przypomniała sobie ostrzeżenie, które do niego wystosowała, próbując zachować się profesjonalnie, a potem uścisk jego wielkich, spoconych łapsk na jej ramionach, gdy próbowała podejść do zwierzęcia i sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Wyciągnęła na wierzch własne uczucie obrzydzenia, obleśny oddech mężczyzny i kolejne ostrzeżenie, które odbiło się bez żadnego echa. Następnie prześlizgnęła się gładko przez swoją gwałtowną reakcję, gdy wzorowym ciosem zaciśniętej pięści rozkwasiła delikwentowi nos, by ostatecznie dojść do interwencji służb Ministerstwa, które pojawiły się na miejscu zaskakująco szybko, nie dając jej nawet szansy przedstawić swojej wersji.
Na koniec szarpnęła głowę, by zerwać kontakt wzrokowy i opaść udręczona na krzesło, które zgrzytnęło cicho w konsekwencji. Przełknęła głośno ślinę i oblizała spierzchnięte usta. Czy mogła powiedzieć coś więcej ponad to, co właśnie ujrzał?
Powrót do góry Go down


Arariel Whitelight
Arariel Whitelight

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 189cm
C. szczególne : Przeszywające błękitne oczy, zadbany zarost, zapach pieprzu, paczuli i bergamoty. Sygnet rodowy na małym palcu.
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja
Galeony : 121
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19676-arariel-whitelight#589037
https://www.czarodzieje.org/t19689-poczta-arariela#589705
https://www.czarodzieje.org/t19675-arariel-whitelight#589034
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptySob 3 Paź 2020 - 1:49;

Tak jak na korytarzach Ministerstwa zwykł rozpościerać skrzydła swojego umysłu, wyłapując swobodnie krążące myśli mijanych urzędników i petentów - tak teraz, mając przed sobą młodą Shercliffe, starał się ograniczyć swoją percepcję. Zwłaszcza, że dziewczyna - zupełnie odmiennie od jego współpracowników, nawet nie unikała kontaktu wzrokowego, a śmiało odpowiadała na jego spojrzenia. Czuł się w obowiązku, by uszanować ten swego rodzaju akt odwagi - niewiele pozostawało osób, które świadomie utrzymywało z nim kontakt wzrokowy. Choć nie był jeszcze mistrzem legilimencji - reputacja jaka się za nim ciągnęła, wyolbrzymiona przez plotki, mimo wszystko robiła swoje.
Nie spuszczał z niej wzroku nawet na chwilę, badając każdą reakcję studentki. Upewniając się z każdą minioną chwilą, że Keyira, nie dość, że potraktowana jak pospolity zwyrodnialec - spędziła stanowczo za dużo czasu, przykuta do krzesła w sali przesłuchań. Paradoksalnie - przez nikogo nie przesłuchana, a jedynie bezzasadnie usadzona. Rysy jego twarzy stężały, gdy przez nimb jego umysłu przedarło się warknięcie - bezsprzecznie pochodzące od strony Shercliffe. Rezonowało stłumioną furią, odbijając się jego własną irytacją. Bynajmniej nie na dziewczynę - a na to, że pomimo tylu lat starań, by wykorzenić cholerne kumoterstwo - takie praktyki dalej miały miejsce. Tuż pod jego nosem, w Departamencie Przestrzegania Prawa, jak na ironię.
Cudze winy mamy na oku, własne za plecami — rzucił, ze stoickim spokojem przyjmując gwałtowny ruch Keyiry. Nie zacisnął dłoni na różdżce, nie wzdrygnął się, nawet nie mrugnął - nie odrywając od niej badawczego spojrzenia, kiedy chwyciła go za przegub i nachyliła w jego stronę. Nie cofnął się - wbijając źrenice bezpośrednio w jej śmiałe tęczówki. Nie widział w niej żadnych przejawów agresji - i wbrew sprawozdaniom swoich współpracowników, nie miał zamiaru brać ją za nieprzewidywalną furiatkę. Dalej widział w niej tę bystrą dziewczynę z przeszłości - choć zdecydowanie mniej zachowawczą. Jej zapach, lekko piżmowy, podrażnił mu zmysły.
Ad rem — przystał, uśmiechając się w duchu na rzucone przez nią słowa - i choć żaden grymas nie przewinął się przez jego kamienną twarz, musiał przyznać, że go zaskoczyła swoją propozycją. Niemniej, wolną dłonią skierował w jej stronę migoczącą na błękitno w półmroku różdżkę. — Patrz na mnie, legilimens.
Nie zwykł na sali przesłuchań bawić się w subtelnego mentalistę - to jednak też nie było zwykłe przesłuchanie. Zwłaszcza, że przesłuchiwani zazwyczaj wzbraniali się wszelkimi sposobami przed jego ingerencją w ich umysł - Keyira sama go tam zaprosiła. Przeniósł więc swoją świadomość delikatnie, nie wyciągając rąk po żaden z obrazów, których sama dziewczyna nie chciała mu pokazywać. Z szacunkiem obszedł się z całym kalejdoskopem jej myśli, nie sięgając w żadną stronę - i choć wiedział, że sam przeprowadziłby tę retrospekcję sprawniej, pozwolił jej na przedstawienie wszystkiego samodzielnie. Jako bierny obserwator - pomagał jej jedynie w skupieniu się na głównym nurcie, zapamiętując cały przebieg zdarzenia. Zapisując we własnym umyśle miejsce, okoliczności, ale także wszystkie towarzyszące temu dźwięki, wrażenia i emocje - wyłapując między obrazami portrety ewentualnych świadków, gdzie był zmuszony delikatnie spowalniać relację Shercliffe.
Mając wszystko - a nawet więcej - wycofał się z jej świadomości. Opuścił dłoń z różdżką - jednocześnie nie zwalniając chwytu na przedramieniu Keyiry, które ujął już wcześniej. Bez słowa, dał jej chwilę na dojście do siebie, rzucając niewerbalne zaklęcia lecznicze na obtarty nadgarstek dziewczyny.
Fiat iustitia, ruat caelum — skwitował, przerywając ciszę i przesuwając kciukiem po już zaleczonej skórze. Ponownie uniósł spojrzenie na jej twarz - pozornie niewzruszone, choć niewątpliwie przychylne. — To nie pierwsza taka sytuacja, w końcu jednak mam materiał do pracy. Poślę po młodszych aurorów i magiweta. Wydam instrukcje.
Puścił jej rękę, zerkając jednocześnie na drugą - przełożył różdżkę do prawej dłoni, wyraźnie zachęcając dziewczynę do okazania mu swojego drugiego nadgarstka. Jego gesty były dość zdawkowe - bardziej kojące jednak niż chłodne.
Nie będziesz nawet musiała być świadkiem, pokazałaś mi wszystko, dziękuję. — Ponownie spróbował podchwycić jej ciemnoniebieskie spojrzenie swoim, tłumiąc chęć rozpostarcia świadomości. — Odważna praktyka otwierania się przed legilimentą — przyznał, pozwalając by w tonie wybrzmiała też pytająca nuta. Jeszcze nim Keyira zdecydowała - lub nie - o podaniu mu dłoni, sięgnął do kieszeni spodni, wyjmując paczkę błękitnych gryfów. Sprawnie wysunął jednego z opakowania prosto do swoich ust - po chwili dopiero, kiedy przekalkulował wiek towarzyszki, wysuwając do niej papierosy, w niewerbalnej propozycji.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyNie 4 Paź 2020 - 0:59;

Wyrwa w ich znajomości była na tyle długa, a okoliczności, w których ich drogi się rozeszły na tyle niesprzyjające, że przysłaniające im teraz wzajemnie obraz niewiadome nie były właściwie niczym zaskakującym. Nie wspominając już nawet o tym, że scalającym ich przed czterema laty ogniwem była tylko i wyłącznie posada w Ministerstwie, piastowana przez jej ojca i wraz z jego odejściem nie pozostało już nic, co mogłoby ich łączyć. Ich relacji nie można było przecież nawet określić mianem przyjacielskich, choć niewątpliwie nie mieli powodu, by żywić do siebie jakąkolwiek urazę. Pojawiali się w swoim życiu dość sporadycznie, a charakter tych spotkań zawsze był odgórnie określony, więc nie mieli tak naprawdę żadnej okazji - czy powodu - by lepiej się poznać czy śledzić wzajemnie swoją karierę. Ani wtedy, ani także teraz nie wątpiła, że jej szczenięce zauroczenie byłoby raczej dość marnym uzasadnieniem...
Dlatego też, jakkolwiek wyolbrzymione na jego temat plotki krążyły po korytarzach Departamentu Przestrzegania Prawa czy nawet całego Brytyjskiego Ministerstwa Magii, do tej pory pozostawały poza zasięgiem jej uszu. Dopiero tutaj, nim zamknięto ją w odosobnieniu niczym wściekłe, dzikie zwierzę, zdołała zapoznać się z niektórymi z nich, choć nadal zupełnym przypadkiem aniżeli z chęci naruszenia jego prywatności. O ile te strzępki można było w ogóle wliczyć w poczet jego prywatności.
Z początku nawet nie zwróciła uwagi na to, że Arariel chwycił ją za nadgarstek. Zbyt zajęta zbieraniem się w sobie po tej umysłowej wycieczce, zauważyła to dopiero, gdy przesunął kciukiem po wrażliwej jeszcze skórze. Nie wzdrygnęła się, dotyk jego chłodnych palców przyjmując nie tyle nawet z wdzięcznością, co po prostu z ulgą. Nawet kiedy na jej rękę wstąpiła gęsia skórka, nie cofnęła dłoni. Najwyraźniej zmęczona, w towarzystwie znajomej osoby, przejawiała zaskakująco łagodne usposobienie. Tym bardziej, że mężczyzna zapewnił ją, że nie będzie musiała uczestniczyć w całej tej szopce, która niewątpliwie rozegra się na sali sądowej za sprawą jej wspomnień.
Shercliffe bez szczególnego zastanowienia podała mu drugą rękę i rozluźniła się wyraźnie, ironicznie - nawet pod naporem jego lodowego spojrzenia odnajdując niejaki spokój ducha. Wolną już dłoń uniosła do twarzy i jej wierzchem potarła policzek, woląc się nawet nie zastanawiać nad tym, jaki w jego oczach teraz obraz sobą reprezentuje. Nędza i rozpacz? Mimowolnie uniosła kącik ust, sięgając zaraz po zaproponowanego papierosa.
Och, bez obaw, zazwyczaj wykazuję o wiele więcej instynktu samozachowawczego — zapewniła, nachylając się ku Whitelightowi, by odpalić szluga. Czas na grę cnotliwej nastolatki dawno minął, a ona nie miała w zwyczaju udawać kogoś, kim nie jest, bez żadnego konkretnego powodu. — To dlatego, że nie zdążyłam wypić rano kawy — dodała w ramach wątpliwego wyjaśnienia i tym razem, podchwytując jego wzrok, posłała mu pierwszy, szczery, choć niesięgający oczu uśmiech.
Zaciągnęła się charakterystycznym w smaku dymem, krzywiąc się zaraz, gdy podrażnił jej płuca ostrą nutą chilli. Przyjrzała się błękitnemu papierkowi, po czym wzruszyła ramionami i zaciągnęła się raz jeszcze, zbyt umęczona, by wykrzesać z siebie jakąkolwiek wybredną uwagę.
Dziękuję — mruknęła w końcu, poprawiając się na krześle. — Za to, że zainteresowałeś się tą sprawą. I za to, że nie zostawiłeś mnie na pastwę tych gnomów ogrodowych — dodała, zerkając znacząco w kierunku lustra weneckiego gdzie, miała nadzieję, siedział właśnie któryś z jej dzisiejszych prześladowców. Chciała, by miał pewność, że nazwanie jego i całej reszty gnomami ogrodowymi to najłagodniejsze z określeń, które miała właśnie na końcu języka.
Chciałabym cię jednak prosić o kolejną przysługę — zagadnęła, wspierając łokieć na stole. — Ten psidwak... Możesz przekazać magiwetowi żeby się pośpieszył? I tak już zmarnowaliśmy zbyt wiele czasu — oznajmiła, nie mając oczywiście tak naprawdę na myśli Arariela, który okazał się jej dzisiejszym wybawieniem.
Powrót do góry Go down


Arariel Whitelight
Arariel Whitelight

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 189cm
C. szczególne : Przeszywające błękitne oczy, zadbany zarost, zapach pieprzu, paczuli i bergamoty. Sygnet rodowy na małym palcu.
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja
Galeony : 121
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19676-arariel-whitelight#589037
https://www.czarodzieje.org/t19689-poczta-arariela#589705
https://www.czarodzieje.org/t19675-arariel-whitelight#589034
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyNie 4 Paź 2020 - 12:43;

Nie znali się właściwie - choć w oczach Arariela, w istocie, Keyira Shercliffe widniała jako osoba znajoma, wyjątkowo - nie z pracy. W końcu nigdy stricte sprawy zawodowe ich nie łączyły - bardziej luźne pogawędki w rezydencji Shercliffe'ów, w której swego czasu Whitelight bywał dość częstym gościem. Co prawda właśnie przez sprawy służbowe - od których odskocznią była przewijająca się od czasu do czasu ze swoimi wtrąceniami nastolatka. A choć trochę czasu upłynęło - Aro widział tę zmianę tylko w dziewczynie siedzącej przed nim. Rzeczywistość na ministerialnych korytarzach płynęła znacznie wolniej, niż poza gmachem Ministerstwa.
Za pomocą krótkiego zaklęcia odpalił najpierw papierosa studentki - potem swojego - nie odrywając jednak spojrzenia od Keyiry nawet na moment. Obraz w jego głowie, taką jaką ją zapamiętał - ulegał teraz ciągłym modyfikacjom, z każdym jej gestem i grymasem, uwydatniającymi tylko jak niewiele już z tamtej znanej mu dziewczynki zostało. I nie był to obraz nędzy i rozpaczy.
W takim razie winien jestem Ci kawę — stwierdził po prostu, zaciągając się porządnie gęstym dymem - choć nie odwzajemnił wymęczonego uśmiechu Shercliffe. Przeniósł jasne spojrzenie na jej drugi nadgarstek, którym niezwłocznie się zajął, rzucając kolejne zaklęcie - choć z jego ust, zajętych teraz przez błękitnego gryfa, nie wymsknęła się żadna inkantacja. Mimowolnie znów przesunął opuszkami palców po zaleczonej dłoni - wyczuwając jedynie gęsią skórkę, którą nakrył swoją dłonią. Wziąwszy to za oznakę ochłodzenia.
Nie masz za co dziękować. To nie powinno tak wyglądać - w ogóle nie powinno Cię tu być. Ja tylko odpowiednio wykonuję swoją pracę. — Nie widział w swoich działaniach nic, co zasługiwałoby na podziękowania czy wdzięczność, co też jasno podkreślał. Choć w istocie, jako sędzia, nie powinien się już bawić w przesłuchania. Skoro jednak jego współpracownicy nadużywali swojej władzy dla krzywych akcji - on mógł nadużywać swojej, żeby je sprostować. Sprawiedliwie.
Puścił jej dłoń, samemu odchylając się na krześle, by kolejny raz zaciągnąć się ostrym dymem i - dalej - przypatrywać się widocznie zmęczonej dziewczynie. Kobiecie. Zbierał tym wszystkim kolejne argumenty przeciwko Dominicowi, który oprócz konsekwencji prawnych - Arariel był tego pewien - będzie musiał ponieść pewne konsekwencje cywilne, razem z resztą przytakującej mu bandy.
Jak tylko Robert wróci, polecę posłać po magiweta. To nie wyglądało za dobrze - choć małe psy wykazują się zadziwiającą wytrzymałością, zwłaszcza w typie psidwaków. Sam mam dwa shepherdessy, więc... — podniósł się z krzesła - niby naturalnie urywając swoją wypowiedź, po raz kolejny zaciągając się papierosem. Tak naprawdę łapiąc się na tym, że wchodzi na prywatne tematy - z tym większym dla siebie zdziwieniem przyjmując swobodę z jaką to zrobił. Bezrefleksyjnie.
Jak się okazało w samą porę jednak - bo w myśli uderzyły go przekleństwa pod jego adresem - których źródłem niewątpliwie był powracający rudowłosy. Blondyn od razu skierował swoje kroki ku wejściu do sali - otwierając drzwi tuż przed nosem sięgającego do klamki prawnika.
Robert — mężczyzna zdawał się pokornieć pod jego spojrzeniem - choć pełne pretensji myśli niemal świeciły Ararielowi po oczach. — Niezwłocznie poleć wezwanie Nathalie, powinna zająć się Hunterem. — Znajomość nawet imienia psidwaka tłustego urzędnika widocznie zaskoczyła rudzielca, który teraz uparcie wpatrywał się w obojczyk Whitelighta - nie jego twarz, a tym bardziej nie w oczy. — Z tego co wiem, dziewczyna ma licencję na magiczne stworzenia. Potem zorganizuję mu dom tymczasowy, bo na pewno nie wróci do Johnsona... — opuścił wzrok na kawy trzymane przez rudowłosego. Zwrócił tym jego uwagę - po raz kolejny wzburzając ekspresyjne myśli Roberta. — Przyniosłeś kawy. Wspaniale, wypijecie sobie z Dominicem, czekając na przesłuchanie.
Przesłuchanie...?
Chcieliście drogę sądową. Dostaniecie ją — skwitował krótko, beznamiętnie. — I przynieś różdżkę Panny Shercliffe, jeśli nie chcecie odpowiadać za przywłaszczenie mienia.
Skończywszy wydawać polecenia - zamknął drzwi, zwracając się do Keyiry z nieco... przepraszającym wyrazem twarzy. Choć bardziej trafnie - oczu.
Nie zaproponuję Ci tutaj kawy, Keyiro. — Wrócił do swojego krzesła, osuwając się na nie i odpalając wygaśniętego gryfa. — Napluł do kubków.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptySro 7 Paź 2020 - 13:58;

Obserwowała go, tak jak miała w zwyczaju przyglądać się innym - uważnie, wnikliwie i bez żadnego niemal skrępowania. W czasie, gdy on zajmował się obtarciami na jej drugim nadgarstku, ona błądziła leniwie wzrokiem po jego twarzy i podziwiała krzywiznę jego szczęki, zarysowane kości policzkowe i prosty nos. Wspominała jak to było chłonąć jego urodę przed laty, gdy wydawała jej się czymś oczywistym i bezdyskusyjnym, by nie powiedzieć nawet banalnym... Dopiero teraz, dźwigając już pewien bagaż doświadczeń, potrafiła tak naprawdę docenić te walory, które kiedyś składały się po prostu na "piękną twarz", a teraz charakteryzowały "przystojnego mężczyznę". Subtelna różnica w postrzeganiu, ale jakże znacząca.
Na pewno? — Zaciągnęła się mocno, wstrzymując na moment oddech, by zaraz unieść głowę i wypuścić z ust chmarę niebieskawego dymu prosto ku sufitowi. — Jesteś? — dopytała, jakby zamierzała poddać tą kwestię w wątpliwość, gdy na powrót skupiła się już na Ararielu.
Kiedyś, gdy wszystko było o wiele prostsze (gdy ona była prostsza), zapewne ucieszyłaby się jak dziecko na taką propozycję. Być może, podsycana nastoletnią naiwnością, doszukiwałaby się w tym geście większej przychylności, ale teraz podeszła do niej nie tyleż z niechęcią, co najwyżej z pewnym dystansem. Pełna sprzeczności, to właśnie tutaj znalazła pretekst do wycofania się, choć ironicznie to przecież właśnie otworzenie przed nim bram własnego umysłu było nie tylko o wiele bardziej ryzykowne, ale zakrawało na pewnego rodzaju intymność, której z oczywistych względów brakowało wizji wspólnego wypadu na kawę.
Dotyk ciepłej dłoni na wychłodzonej skórze był przyjemny, nawet jeśli gęsia skóra nie powstała w skutek spadku temperatury, a jedynie w niekontrolowanej reakcji na tak delikatne obejście się z jej obrażeniami, do czego chyba po prostu nie była przyzwyczajona. Jej dotychczasowe życie cechował raczej pośpiech, gwałtowność i pewnego rodzaju szorstkość, która zanikała jedynie w obliczu tak subtelnego podejścia: czy to ze strony Gunnara w trakcie wakacji, czy teraz ze strony Aro właśnie, nawet jeśli czynił to nieświadomie.
Wysublimowany — mruknęła w zamyśleniu, przenosząc wzrok na jego dłonie. Przymrużyła nieznacznie powieki, śledząc ich ruch, gdy sędzia wycofywał się na swoje miejsce, a potem całą jego sylwetkę, kiedy podnosił się do pionu. — Nie piękny, wysublimowany... Taki właśnie jesteś — sprostowała swoją myśl, podchwytując jego spojrzenie. Przekrzywiła głowę, nie obawiając się jego reakcji. Nie prawiła mu wszak zwykłego komplementu, a jedynie stwierdzała fakt w zgodzie z własnymi przekonaniami. Ta bezpośredniość świadczyła o tym, że powoli wracała już do siebie.
Na wspomnienie psów uniosła lekko brew, wyraźnie zaintrygowana tym tematem. Zanim jednak zdołała go o to dopytać, jej uwagę przykuły nierówne kroki na korytarzu. Zerknęła kątem oka na drzwi, gdzie niedługo później pojawił się Robert, dzierżąc w dłoniach dwa parujące kubki. W trakcie tej krótkiej "rozmowy" przeskakiwała rozbawionym spojrzeniem między nim, a sędzią, za wyjątkowo ciekawe zjawisko uznając tą mentalną i słowną zabawę w kotka i myszkę, którą - jak zauważyła bez szczególnego zaskoczenia - Whitelight wygrał jeszcze w przedbiegach.
Byłabym też wdzięczna za moją kurtkę! — zawołała jeszcze, tchnięta nagłą refleksją, nim drzwi ostatecznie zatrzasnęły się za rudzielcem.
Poprawiła się na krześle, szukając najwygodniejszej pozycji, na jaką mogła sobie pozwolić w tych warunkach, a jaką okazało się przycupnięcie tyłkiem niemal na samej krawędzi metalowego mebla i oparcie się łokciem o blat stołu.
Właśnie zaciągała się dymem, kiedy Aro zrzucił na nią rewelację na temat podstępnej strategii swojego współpracownika, w efekcie czego zakrztusiła się gwałtownie i rozkaszlała nieelegancko. W ostatnim przebłysku zdrowego rozsądku zdołała jeszcze przysłonić usta zaciśniętą dłonią, choć nie powstrzymało to błękitnych oparów, które uleciały z jej gardła w postaci kilku mniejszych, niekontrolowanych obłoczków.
Cholera.
Kiedy już zdołała doprowadzić się do porządku, załzawionymi oczami zlustrowała mężczyznę i parsknęła szczerym, niewymuszonym śmiechem, który pozwolił jej chyba jednocześnie wyzbyć się ostatnich resztek napięcia, które niosło ze sobą zamknięcie i widmo oskarżenia oraz późniejszego stanięcia przed sądem, choć już bynajmniej nie w cztery oczy.
Czy to cię nie męczy...? — zapytała, panując już nad sobą w pełni, choć w jej tonie wciąż pozostawały jeszcze resztki wcześniejszego rozbawienia. Mimo wszystko było to całkiem szczere pytanie i była ciekawa odpowiedzi. — Potrafisz już przesiewać myśli tak, by cię nie przytłaczały? Mnie ludzie irytują samą swoją gadką, nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak bardzo wyprowadzałyby mnie z równowagi ich myśli.
Powrót do góry Go down


Arariel Whitelight
Arariel Whitelight

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 189cm
C. szczególne : Przeszywające błękitne oczy, zadbany zarost, zapach pieprzu, paczuli i bergamoty. Sygnet rodowy na małym palcu.
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja
Galeony : 121
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19676-arariel-whitelight#589037
https://www.czarodzieje.org/t19689-poczta-arariela#589705
https://www.czarodzieje.org/t19675-arariel-whitelight#589034
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyCzw 8 Paź 2020 - 1:17;

Nieustannie wymieniali się spojrzeniami - Whitelight uznałby to nawet za zabawne, gdyby nie powaga i swego rodzaju absolutna otwartość z jaką to robili. Czuł się niemal tak, jakby wcale nie znajdowali się na jednej z sali przesłuchań w Ministerstwie Magii. Tylko właśnie w jednej z londyńskich licznych kawiarni - do których, jak już zdążył oznajmić, poczuwał się by młodą Shercliffe zwyczajnie zabrać. Po prostu. W ramach zadośćuczynienia za ciąg niefortunnych zdarzeń, który zdążyli zafundować dziewczynie jego współpracownicy. I być może odrobinę z czystej, ludzkiej ciekawości - jak Keyira wyglądała i czułaby się wypoczęta, bez wizji sprawy sądowej nad głową i kilkugodzinnej posiadówki z rękami w kajdanach.
Złapał się na tym, że naprawdę był zaciekawiony. Odrobinę - choć chyba nie powinien. Podejrzewał, że powodem była właśnie ta niedorzeczna wręcz swoboda - i kontrastujące z nią powątpiewanie kobiety, kiedy wspomniał o kawie. I choć wtedy nie miał nawet na myśli spotkania poza ministerialnymi murami, bo przecież posłał po napój Roberta - tak teraz zaczął taką opcję rozważać. A nawet się na nią decydować.
Jeśli tylko będziesz chciała — dopowiedział, gwoli ścisłości - przesuwając spojrzeniem po jej uwydatnionej grdyce, kiedy odchyliła głowę, by wypuścić przy tym dym. Teatralnie nieco - jakby odsłaniając przy tym swój wrażliwy punkt jakim było gardło: choć w przypadku Arariela były to oczy właśnie. A lodowy błękit notorycznie ścierał się na tej małej przestrzeni z burzowym granatem. I to nie były przypadkowe spojrzenia, żadne z nich, ani po jednej, ani po drugiej stronie.
Tak samo jak to, które podłapał, gdy określiła go - dość ciekawym - epitetem. Próbował w jej oczach odnaleźć wskazówkę, co też ten 'wysublimowany' dla niej znaczył - nie sięgając jednak dalej, do jej myśli. Słyszał w końcu wiele określeń na swój temat - paradoksalnie większość raczej negatywnych. Dotyczących jego zachowania i osobowości. Pozytywnych - dotyczących wyglądu. Wiedział jednak, że młoda Shercliffe nie odnosi się ani do jednego ani do drugiego - a być może do obydwu aspektów jego osoby. Po raz kolejny w jego umyśle rozbłysła iskra nie tyle zaciekawienia, co również rozbawienia. Otwartością. Bezpośredniością. Dawno ich nie doświadczał w tak szczerym wydaniu.
Być może, Keyiro — nie zaprzeczył ani nie potwierdził - nie czuł się w kompetencji, by to zrobić. — Tak mnie wytresowano — stwierdził, mimowolnie obracając sygnet rodzinny na palcu - i nie odwracając spojrzenia od dziewczyny. — Cieszy mnie widok, że Ty rośniesz dziko.
Lecząc jej dłonie widział ledwo widoczne już blizny na gładkiej skórze - mało rzeczy umykało jego uwadze. Doskonale wiedział z jakiej rodziny Keyira pochodzi - i czym tymże ta rodzina zwykła się zajmować. Jednocześnie pamiętał ją jako nastolatkę - a i teraz miał doskonały obraz na to, jak silnie Shercliffe wierzyła w swoje przekonania. I z jaką odwagą była w stanie ich bronić - w końcu współodczuwał wszystkie emocje, które pokazała mu razem z retrospekcją pomocy psidwakowi. On w jej wieku nie miał wyboru i swojej drogi. Do czasu.
Odpalając na nowo papierosa, bez słowa obserwował jak Keyira dusi się dymem - i śmiechem. Ponownie uderzyła w niego swoboda z jaką to robiła - naprawdę rzadko można było usłyszeć szczery śmiech na sali przesłuchań. Właściwie to w ciągu całej swojej kariery takie nie słyszał - na pewno nie u przesłuchiwanego.
Nie — odpowiedział krótko, stanowczo - nie potrzebując wiele czasu do namysłu. Jednocześnie pozwolił sobie na chwilę zastanowienia przy dalszej części pytania - zaciągając się papierosem. Nie widział jednak interesu w zatajaniu ogólnodostępnych informacji. Przetrzymał dym dłużej w swoich płucach, dopowiadając: — Nie wyłapuję wszystkich myśli. I nie zawsze. Bez zaklęcia i kontaktu wzrokowego to trudna sztuka, choć możliwa - i przydatna na ministerialnych korytarzach. Intensywniejsze myśli łatwiej jednak odczytać, jeśli świadomość pozostaje otwarta.
Z przyzwyczajenia - próbował odgarnąć długie włosy do tyłu, zapominając, że ma je jeszcze związane rzemieniem. Zupełnie jakby nawet jego ciało stwierdzało, że był już poza pracą - co było jednocześnie zabawne i niepokojące. Nie powinien tracić rezonu będąc jeszcze w gmachu Ministerstwa.
Z drugiej jednak strony...
Legilimencja nie wpływa pozytywnie na relacje. Żadne. Namiastkę widziałaś przed chwilą.
Nie mówił wiele - choć jednocześnie zdradzał dużo, swobodnie oparty o metalowe krzesło, uważnie przyglądając się Keyirze i ulatującemu z jej ust błękitnemu dymowi. Ciekaw jej kolejnych reakcji - kolejnych pytań. Tak kuriozalnie rozłożonych granic.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyCzw 8 Paź 2020 - 2:51;

Czy zaglądała mu w oczy częściej niż czyniła to w przypadku pozostałych? Być może. Nigdy wcześniej nie została z nikim zamknięta sam na sam w sali przesłuchań, a więc tak naprawdę nie miała żadnego porównania. Nie dało się jednak zaprzeczyć, że spojrzenie Arariela miało w sobie coś, czego innym na ogół brakowało, a co przyciągało ją jak ćmę spragnioną światła. Mówi się, że drapieżnikom nie powinno się spoglądać w oczy, by nie prowokować ich do ataku, ale... Kto był w tej sytuacji ofiarą?
Niemal uśmiechnęła się na tą myśl, ale sędzia w porę zwrócił jej uwagę na kolejną kwestię. Jeśli tylko będziesz chciała, powiedział. Czy jednak faktycznie chciała? Może należało odmówić, po prostu dopalić papierosa, raz jeszcze podziękować i wyjść? A może w ogóle zbyć go milczeniem? Już otwierała usta by go o to zapytać, jak gdyby jego opinia była w jej mniemaniu o wiele bardziej wiarygodna niż jej własna, ale zamknęła je zaraz, tchnięta nagłą myślą. Wpadli na siebie zupełnym przypadkiem, a okoliczności te nie miały nic wspólnego z jej ojcem czy jego obecną posadą i w żaden sposób nie rzutowały już na charakter ich znajomości. Dlaczego więc miałaby ją przekreślać lub z niej rezygnować?
W porządku — odpowiedziała w końcu, skinąwszy dodatkowo głową.
Nieznaczny ruch znów przyciągnął jej uwagę i dziewczyna mimowolnie skupiła wzrok na sygnecie, który Aro obrócił na palcu. Zdołała dostrzec charakterystyczne "W", które w kontekście jego osoby potrafiła odnieść wyłącznie do jego nazwiska. Nawiązanie do rodziny i szczególny dobór słów sprawiły, że zatrzymała dla siebie wszelkie pytania w tej materii. O tym rodzie krążyło prawdopodobnie tyle samo plotek, ile o jej własnym.
Keyira miała więc wiele szczęścia, że tego dnia trafiła właśnie na tego jednego, konkretnego Whitelight'a. Miała wszak przykrą świadomość tego, że gdyby na jego miejscu stawił się ktokolwiek inny, całe to "przesłuchanie" wyglądałoby zupełnie inaczej. Wolała się jednak nad tym teraz nie rozwodzić, skoro już udało jej się odpędzić wszystkie najmroczniejsze wizje o zakończeniu tego męczącego dnia. Nie miała za to szczególnych oporów przed skorzystaniem z jego nagłej gadatliwości, gdy zdecydował się pokrótce przybliżyć jej niektóre sekrety legilimencji. Chłonęła uważnie każde słowo, analizując je i powoli układając sobie w głowie wstępny obraz.
A więc... — urwała na sekundę wystarczająco długą, by po raz ostatni zaciągnąć się dymem i kontynuowała: — Bez zaklęcia wyłapujesz tylko strzępki, dobrze rozumiem? Niespójne fragmenty, które dzięki wiedzy i doświadczeniu łączysz w miarę spójną całość, która pozwala ci przejąć kontrolę nad sytuacją — podsumowała, unosząc nieznacznie brwi i wyraźnie oczekując jakiegoś potwierdzenia lub zaprzeczenia dla prawidłowości jej toku rozumowania. — Dzięki temu zdajesz się być jeszcze bieglejszy w tej sztuce... Nieźle, naprawdę nieźle — pochwaliła, wyrażając w ten sposób swoje szczere uznanie. Podkreśliła je nawet kolejnym, nieznacznym uśmiechem.
Gdy jednak Arariel przedstawił argument świadczący przeciwko posługiwaniu się legilimencją czy choćby nawet do samego przyznawania się do niej, Shercliffe przekrzywiła sceptycznie głowę. Wężoustość wzbudzała przecież na ogół bardzo podobne reakcje.
Hej — mruknęła, gasząc niedopałek papierosa na metalowym blacie stołu z zamiarem jego późniejszego uprzątnięcia. — Nie jestem obiektywna. Mnie twoje zdolności uratowały tyłek — przypomniała, jakby faktycznie o tym zapomniał i z rozbawieniem wsparła dłonie na oparciach krzesła, by sekundę później unieść się ostrożnie do pionu. Planowała trochę rozchodzić zastałe od kilku godzin nogi.
Zrobiła niepewnie jeden krok, a potem następny i kolejny, póki nie okrążyła sali przesłuchań, jednocześnie rozmasowując dłońmi zmarznięte ramiona.
Jak się wabią? — zagadnęła w pewnym momencie, znów skupiając się na Aro. — Twoje psy?
Powrót do góry Go down


Arariel Whitelight
Arariel Whitelight

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 189cm
C. szczególne : Przeszywające błękitne oczy, zadbany zarost, zapach pieprzu, paczuli i bergamoty. Sygnet rodowy na małym palcu.
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja
Galeony : 121
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19676-arariel-whitelight#589037
https://www.czarodzieje.org/t19689-poczta-arariela#589705
https://www.czarodzieje.org/t19675-arariel-whitelight#589034
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyCzw 8 Paź 2020 - 5:37;

W pierwszej chwili był niemal pewien, że jednak odrzuci jego propozycję - zobaczył to w jej oczach, jeszcze zanim zdecydowała. Nie zdziwiłoby go to specjalnie - wątpił czy poczułby się choćby zawiedziony. Wiele razy w końcu spotykał się z odmową - jednocześnie jego zaproszenie dalej pozostawało luźną propozycją. Zaraz potem jednak dostrzegł zmianę - i choć nie sięgał po jej myśli, wyczuł też ich zawirowanie.
W porządku.
Z pewnym ociąganiem - powtórzył jej gest, również kiwając głową, jakby przyjmując do wiadomości jej decyzję. Dość niespodziewaną - intrygującą na pewno. Whitelight z minuty na minutę jedynie upewniał się w przeświadczeniu, że młoda Shercliffe, wcale nie była taka przewidywalna. I łatwa do odczytania. Być może miała w swoich działaniach jakiś schemat, którego on jeszcze nie dostrzegał. Z jednej strony dawała się ponieść emocjom i nie krępowała ich żadną powściągliwością - z drugiej jednak wyraźnie analizowała i była ostrożna. We wszystkim jednak widział coś, co zwykł cenić - szczerość. Taką najprostszą, którą on sam zdążył u siebie nie tyle zaniedbać, co zwyczajnie pokomplikować.
W końcu jego codziennością byli ludzie podejrzani - wytrawni gracze z półświatka lub wręcz przeciwnie - z wymiaru sprawiedliwości. Zwyczajny był poruszać się wśród grubych ryb i nieco mniejszych płotek, gdzie każdy gest i słowo miało znaczenie - a musiało być ono dokładnie przemyślane i perfekcyjnie odegrane. Jednocześnie zgodne z jego prawdą - nie zwykł kłamać nawet ciałem. Wszystko co robił było oszczędne, choć niosło za sobą przekaz.
Takie swobodne rozmowy... Odwykł od nich.
Coś w tym tonie... — nie chciał wprowadzać jej w błąd - jednocześnie Keyira tak nakierowała rozmowę, że musiałby rozwinąć kwestię własnych umiejętności legilimencji, nie tyle, co samej legilimencji. Ostatecznie jednak - widział w tych pytaniach jedynie ciekawość. — Bez zaklęcia mogę wyłapać emocje, czasem pojedyncze słowa, myśli przewodnie. To wymaga jednak skupienia - i ekspresji odczytywanej strony. To coś jak... Czytanie scenariusza. Masz nie tylko wytłuszczone dialogi - ale też reakcje i myśli. Ale odczytujesz co trzecie słowo. Niemal wszystkie, jeśli złapiesz kontakt wzrokowy.
Potwierdził tym niejako wersję przedstawioną przez Shercliffe - dokładając jeszcze więcej obrazowych informacji. Niejako zdradzając przy tym swoją strategię - podkreślaną jedynie niewzruszonym spojrzeniem, które wbijał w jej ciemne tęczówki. Nie przytłaczająco jednak - bardziej badawczo, czy po takich wiadomościach dalej tak śmiało będzie zaglądać mu w oczy. Badał jej granice - choć nie potrafił ustalić ich położenia. Nie po tym jak sama zaprosiła go do swojego umysłu - a potem zdystansowała się na wspomnienie o kawie.
Miał mieszane odczucia co do jej pochwał - pozwolił sobie więc zbyć je uprzejmym skinięciem głowy, kiedy po raz kolejny sięgał po różdżkę.
Lepiej nie ufaj legilimentom. Tak jest bezpieczniej.
Niewerbalnym evanesco pozbył się niedopałka Keyiry - i swojego, czujnie obserwując kolejne działania studentki. W pierwszym odruchu chcąc pomóc jej stabilnie stanąć na nogach - ostatecznie jednak nie drgnął ani o cal. Wodził za nią wzrokiem, badając krzywizny ciała - jeszcze dobitniej przekonując się o tym, że nie miał już do czynienia z dziewczynką. Zdradzała ją nie tyle dojrzałość fizyczna - co pełna naturalnej pewności siebie aura, która zwyczajnie ściągała wzrok.
Bleu i Lille — odpowiedział, z czystym francuskim akcentem, kiedy zdradzał imiona swoich pupilów. Doszedł do wniosku, że akurat w przypadku towarzyszącej mu kobiety - godności jego psów będą bezpieczne. I sama informacja, że takowe posiada również. A nawet mogło im to wyjść jedynie na dobre. — Rodzeństwo z jednego miotu. Właściwie...
... tylko one wyciągają mnie z Ministerstwa - chciał dopowiedzieć, acz znów przerwał, podnosząc się z krzesła. Zgarniając swoją sędziowską togę - podszedł do krążącej i wyraźnie zmarzniętej Keyiry, zarzucając jej ciemny materiał na ramiona. Ciężka toga rozwinęła się, sięgając samej podłogi - wyraźnie szyta na wyższą, męską sylwetkę.
Jeszcze studiujesz — nie pytał, a stwierdzał, dwoma palcami unosząc podbródek kobiety tak, by znów podłapać jej spojrzenie - i cofnąć dłoń. — Listy mam kierować do Hogwartu?
Kącik ust delikatnie mu drgnął - gdy zorientował się, że zupełnym przypadkiem użył w swoim pytaniu liczby mnogiej.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyPią 9 Paź 2020 - 17:59;

Odwykł od takich rozmów przez wzgląd na charakter zawodu, który reprezentuje, ale ironicznie - o dziwo to właśnie tutaj, w Ministerstwie Magii, a więc w jego miejscu pracy nadarzyła się sposobność do swobodnej konwersacji. Uważał to za ciekawy zbieg okoliczności czy może za wyjątek potwierdzający regułę? A może postrzegał sytuację z jej udziałem jako dość osobliwy problem, utrudniający mu wykonywanie obowiązków? W końcu nie był już aurorem ani prawnikiem, ale sędzią właśnie... Powinien zajmować krzesło na sali rozpraw, a nie w sali przesłuchań, o czym przypomniała sobie, kiedy podczas przechadzki zerknęła na przewieszoną przez krzesło togę.
W jednej chwili spłynęła na nią ciężka fala wyrzutów sumienia, która owinęła się leniwie wokół niej, przez moment ciążąc nieprzyjemnie na zesztywniałych barkach. Keyira westchnęła cicho, uniosła rękę i wierzchem dłoni potarła przymknięte powieki; powinna była lepiej przemyśleć konsekwencje swoich działań, ale nawet w najśmielszych wyobrażeniach nie spodziewała się, że ktokolwiek, a już w szczególności Arariel Whitelight we własnej osobie ruszy jej na ratunek.
Otworzyła oczy i po raz kolejny skierowała je na bruneta. Jego słowa, choć pozbawione ostrego tonu, brzmiały jak ostrzeżenie. Nie z rzędu tych złowrogich, za którymi czaiło się widmo realnych niebezpieczeństw, a wypowiadanych raczej w dobrej wierze. Zanim jednak zdołała cokolwiek odpowiedzieć czy w jakikolwiek sposób skomentować ta kwestię, Aro zdradził jej imiona swoich pupilów. Temat ten, choć równie interesujący, był z całą pewnością bezpieczniejszy i właśnie dlatego Shercliffe skupiła się właśnie na nim.
Blue i Lille — powtórzyła, ignorując urwane, niedokończone przez niego zdanie. Skoro nie wypowiedział go na głos, zapewne musiał mieć jakiś powód i dziewczyna postanowiła go po prostu uszanować. Podejrzewała zresztą, że próby pociągnięcia mężczyzny za język niewiele by jej dały. — Cieszę się, że znalazłeś sobie towarzystwo... I że znajdujesz czas, by się nim opiekować — dodała, uśmiechając się łagodnie, bo nie wątpiła, że Arariel - ze swoim poczuciem obowiązku - jest na tyle odpowiedzialny, by nie zaniedbywać stworzeń, które przyjął pod swoje skrzydła.
Instynktownie zatrzymała się w miejscu, kiedy tylko Whitelight podniósł się ze swojego miejsca. Śledziła jego ruchy ze zmarszczonymi w konsternacji brwiami - zamiast twarzy, przyglądając się teraz podejrzliwie jego dłoniom i todze, którą zabrał ze sobą, pokonując dzielącą ich odległość. Mrugnęła odruchowo, gdy przystanął tuż przed nią, górując nad jej sylwetką niczym góra. Drgnęła, kiedy sięgnął nad nią, ale rozluźniła się natychmiast, gdy tylko poczuła na ramionach ciężar i fakturę materiału, który ograniczył przeszywający jej odkrytą skórę chłód. Nie rozgrzał jej jednak od razu, o to postarał się sam Aro, który ujął jej brodę i nakłonił ją do uniesienia twarzy. "Nakłonił" nie było jednak odpowiednim określeniem, ponieważ wystarczył sam dotyk opuszek jego palców, by instynktownie odchyliła głowę. Pozostała w tej pozycji nawet wtedy, gdy cofnął dłoń, z rozbawieniem podtrzymując spojrzenie, skoro właśnie to chciał osiągnąć.
Otrzymam je, gdziekolwiek je skierujesz — zapewniła, chwytając krawędź jego togi, by się z niej nie zsunęła, gdy Keyira uniosła się na palce, próbując w ten sposób wyrównać różnicę wysokości. Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale do jej nosa dotarł w końcu zapach, wzbity w powietrze przez wcześniejszy ruch i niespodziewanie ugięła kark, nagle o wiele bardziej zainteresowana tym konkretnym wrażeniem.
Oparła policzek o togę na ramieniu i zaciągnęła się głęboko, przymykając nieświadomie oczy, zaraz potem opadając ciężko na obie stopy i chwiejąc się zdradziecko, nim w końcu odzyskała równowagę. Zaśmiała się cicho, zerkając na Arariela przepraszająco.
Wybacz — mruknęła, prostując plecy i wracając do poprzedniej pozycji. — Przyjemnie pachniesz — oznajmiła. Dopiero wtedy zerknęła na siebie i sięgający samej podłogi materiał, a widok ten wydał jej się komiczny na tyle, że parsknęła raz jeszcze, kręcąc głową z jawną dezaprobatą.
Gdzieś jednak, na granicy jej podświadomości zaświtała myśl, że w jednej z jego eleganckich koszul zapewne nie wyglądałaby już tak tragicznie, ale nie poświęciła jej większej uwagi - to nie był czas ani miejsce na podobne rozmyślania.
Na tobie leży lepiej — uznała oficjalnie, odgarniając włosy przez ramię, kiedy jeden z kosmyków połaskotał jej policzek. — Chyba powinnam zostać przy kamuflażu z liści i błota — mruknęła, nawiązując do różnicy w charakterze ich zajęć.
On - nieskazitelny, czysty i cierpliwy. Ona - dzika, nierzadko uwalona ziemią i gwałtowna. Lód i sztorm. Jakże trafnie.
Powrót do góry Go down


Arariel Whitelight
Arariel Whitelight

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 189cm
C. szczególne : Przeszywające błękitne oczy, zadbany zarost, zapach pieprzu, paczuli i bergamoty. Sygnet rodowy na małym palcu.
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja
Galeony : 121
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19676-arariel-whitelight#589037
https://www.czarodzieje.org/t19689-poczta-arariela#589705
https://www.czarodzieje.org/t19675-arariel-whitelight#589034
Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 EmptyWto 5 Sty 2021 - 12:49;

Był przede wszystkim sędzią - i w Ministerstwie Magii, i na sali rozpraw, ale i w prywatnym życiu. O ile można było jego życiu nadać jakiekolwiek znamiona prywatności - w końcu wszystko, co go dotyczyło, dotykało również jego pracy. Od samego początku, nawet kiedy był jedynie młodszym aurorem, świeżo po kursie i stażu. Nauczony, że wzrok ojca zawsze nad nim wisi - nawet kiedy zdołał zniknąć z zasięgu postrzegania Azraela, dalej trzymał się przyzwyczajenia, by nie dopuszczać do siebie nikogo. Nie dlatego, że sam mógłby się zawieść - ale po to, żeby nie zawieść tego, kto byłby na tyle śmiały, by się do niego zbliżyć. Ciekawym zbiegiem okoliczności okazało się spotkanie po latach z młodą Shercliffe - w końcu dziewczynę też poznał przez swoją pracę. Jej ojciec był jego mentorem, jeszcze całkiem niedawno, kiedy zajmował stanowisko prawnika. I to przez długie lata.
Towarzystwo... — powtórzył za studentką, zawieszając na chwilę głos. — Tak, to dobrzy towarzysze.
Niewymagający, milczący, wierni. Wypełniający czas, który spędzał poza swoim gabinetem i salą rozpraw. Zmuszający do wyściubienia nosa poza Ministerstwo - i dający choćby namiastkę życia i prywatności. I to całkiem skutecznie - choć small-talk w londyńskim parku bywał prawdziwie męczący, gdy Whitelight znał odpowiedź nim choćby zadał pytanie.
Z niejakim zaskoczeniem - i głęboko skrywanym rozbawieniem - obserwował poczynania Keyiry, gdy postanowił użyczyć jej swojej togi. Nie spuszczał z niej błękitnego spojrzenia, nie uśmiechał się - jedynie z lekkim zaintrygowaniem przekrzywił głowę, właściwie zwiększając intensywność swego wzroku.
W końcu jest szyta na miarę — skwitował sucho, krzyżując ramiona na piersi. Powstrzymując tym samym chęć ponownego wychwycenia burzowych tęczówek. — Ale ja też zaczynałem od liści i błota... — dodał już łagodniej, nawiązując do swojej przeszłości.
Odwrócił się zaraz, idealnie w czas stając twarzą w twarz z powracającym rudowłosym, dzierżącym w swoich dłoniach różdżkę i kurtkę Shercliffe. Whitelight skinął głową z aprobatą, podchodząc do urzędnika i przejmując przedmioty.
Dziękuję, Robercie — podziękował, bez choćby nuty wdzięczności w zimnym tonie - i odwrócił się do kobiety. Skutecznie ignorując zdziwienie podwładnego, gdy ten dostrzegł studentkę owiniętą w sędziowską togę. — Chodź Keyiro, odprowadzę Cię.
Lodowe spojrzenie padło na rudowłosego - i dzielnie skulonego za nim Domenica.
Rozsiądźcie się, zaraz do was wrócę. Spiszemy zeznania. Zgodnie z prawdą. — Nie groził, a jedynie informował o kolejnych krokach, które zamierzał podjąć, by naprostować nepotyzm kwitnący pod jego nosem.
A potem zaproponował - nieco ostentacyjnie - ramię Shercliffe, by niespiesznie wyprowadzić poszkodowaną z Departamentu, a potem Ministerstwa. Czekało go jeszcze dużo pracy.

Z tematu x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 QzgSDG8








Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty


PisanieSala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty Re: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa  Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Sala Przesłuchań w Departamencie Przestrzegania Prawa - Page 3 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
ministerstwo magii
 :: 
Trzecie Pietro
-