Obecny czas to Pią Mar 29 2024, 06:50

Znaleziono 7 wyników

Ukryty Pokój

Trudno było odmówić uroku tego, co sobie zrobił na ramieniu Max. Część osób odtrącało właśnie zdobienie ciała w taki sposób; przejawiając się jako deprawacja i ogólny brak szacunku dla samego siebie. Lowell wiedział jednak, iż ludzie są różnorodni, w związku z czym nie widział w tym niczego złego. Wbrew pozorom temat go bardzo zaintrygował, a więc nie bez powodu spoglądał na partnera z widocznym zaintrygowaniem, jakoby tęczówki wpajając w te zmiany, które zaszły na jego ciele. Nie tylko na tatuaż, ale też na to, że w sumie część rzeczy powracała do względnie normalnego stanu. Wiadomo, nie aż tak, ale trudno było nie zauważyć, że pewna część rzeczy podlegała swoistej stabilizacji. Jakby oskubane wcześniej skrzydła ponownie zarastały się piórami, nadając ponownego, wcześniej widocznego uroku. Role się odwracały nieustannie, tak samo jak możliwość zyskania czegoś nowego, a także i stracenia.
- Wiesz, po co oddawać krew, skoro można ją wytworzyć i przetoczyć? - lekko się uśmiechnął na tę niedogodność wynikającą ze stworzenia na swoim ciele tatuażu. Był intrygujący, ciekawy, poniekąd zastanawiający, w związku z czym nie bez powodu Lowell czuł się w jego otoczeniu wyjątkowo dobrze. Nie odtrącało go to, a czysta ciekawość, połączona z tym, że jednak nie narzekał na dziary i potrafił je zrozumieć, dawały naprawdę niezwykłą mieszankę. Poza tym, jak to wcześniej powiedział: jego ciało, jego decyzje. I nawet jeżeli coś by mu się nie spodobało, liczyło się przede wszystkim to, by jego facet czuł się z tym zgodnie ze sobą, a nie... z chęcią zmiany czegoś, co początkowo jawiłoby mu się jako dobre, a potem zbrzydły. Ludzie uwielbiają psuć wiele rzeczy, a Felinus ostatnio podchodził do życia jako do czegoś, na co nie można się denerwować. Gdzie zmiany, te gorsze lub lepsze, należy przyjmować, choć wiadomo, nie zawsze jest to możliwe.
Na kolejne słowa wyszczerzył się szeroko, pozostawiając partnera w swoistej niepewności. Oczywiście go nie pojebało na tyle, by wytatuować sobie jego mordę na plecach czy gdziekolwiek, aczkolwiek plan jakiś miał. Nie wiedział, jak podejmie się jego realizacji, ale był poniekąd dumny z tego, że to właśnie Solberg postawił pierwszy krok w tym temacie. Może #jebaćwróżo jawiło się jako oczywiste, ale jeżeli chciał przyozdobić własne ciało, zamierzał to zrobić w ten dobry sposób. Na pewno takiego napisu później czy prędzej zacząłby żałować. Coś, co jawiło się jako wewnętrzna siła, już dawno znajdowało miejsce pod kopułą jego czaszki.
Słowa dotyczące tego, że to brzmi jak bajeczka, może były prawdziwe. Mimo to, jeżeli miałby taką możliwość, chciałby, by w razie znalezienia się w takiej sytuacji, to po prostu zadziałało. Może podchodził do tego dość optymistycznie, ale trudno o inny scenariusz, skoro starał się pogodzić z własną, bardziej wrażliwą stroną. Pod tą skórą, pod mięśniami, gdzieś czaiła się dusza już mniej skrzywdzonego, ale nadal istniejącego dziecka. No dobra, może nie dziecka, ale kogoś, kto jednak dużo przeszedł i wreszcie trzeba było się ogarnąć. Zamiast podstawiać kłody pod nogi samemu sobie - oddać się znajdowaniu jak najlepszych rozwiązań danego problemu. I chociaż czasami było to wyjątkowo trudne do przełknięcia, to wiedział, że innego rozwiązania po prostu nie ma. Zauważył jednocześnie przemilczenie komentarza, a samemu, jakoby chcąc wesprzeć partnera, pogładził go dłonią po ramieniu. Specyficznie, charakterystycznie, z pełnym zaangażowaniem, które był w stanie z siebie wydobyć. Nie. Nie wydobywał, a po prostu pozwalał temu wypływać.
- Nie dziwi? Czemu cię to nie dziwi? - zastanowił się na krótki moment, nie przylepiając sobie łatki potencjalnej krwi ślizgońskiej we własnych żyłach, która raz po raz, zgodnie z uderzeniami serca, wędrowała po organizmie. Wbrew pozorom reprezentował wiele domów, nie do końca przynależąc tylko do jednego. Ale to właśnie stanowiło jego główną siłę; wcale nie musiał się odznaczać jedną, dominującą cechą. Być może dlatego Tiara Przydziału uznała, że Hufflepuff będzie dla niego najlepszym miejscem, nawet jeżeli podziały te nie mają żadnego większego znaczenia. Bo tam mógł być po prostu sobą, choć parę lat zostało mu perfidnie odebranych. Na kolejne słowa się uśmiechnął niepewnie, pokręcił głową, odwrócił wzrok. - Taa... wolałbym wyjść z tego cało. - to specyficzne podniesienie kącików ust do góry wynikało z tego, że sobie wyobraził tę scenę, gdzie obydwoje konają na podłodze i jakoś... niespecjalnie mu się chciało w to brnąć? - Początkowo może być trudno z celnością, ale potem dasz sobie rady. Poza tym, jakby nie było, to dość cenna lekcja. - przeszedł na temat strzelnicy, nie wiedząc, że w sumie takie coś do niego pasowało. Po prostu robił to, co uważał za słuszne. Nie ograniczał się; jeżeli chciał korzystać z mugolskiej broni, to po prostu z niej korzystał, a jeżeli miał zamiar tchnąć własne hobby w wykończeniówkę (dom nadal wymagał renowacji), to po prostu się tym zajmował. Minusem tego było to, że koniec końców trudno odnaleźć takiej duszy miejsce w tym dziwnym, krnąbrnym świecie, gdzie nie wszystko jest takie kolorowe, jak mogłoby się z początku wydawać.
- Tak, to wymaga ścisłej współpracy z różdżką. - lekko się uśmiechnął, gdy okazało się, że mógł przekazać coś cennego. - I ogólnie nastawienia, kontroli przepływu magii z sygnatury. Mogę cię kiedyś pouczyć, bo to się naprawdę przydaje. - sam wiedział, że chociażby zaklęcia defensywne zależały od tego, kogo chciał chronić i dlaczego, to o tyle jednak nie zawsze musiało to współgrać z innymi osobami. Mimo wszystko miał nadzieję, że jeżeli Max zdecyduje się na zyskanie pomocy pod tym względem, to ten zgłosi się właśnie do niego. Dopiero, gdy zaczął zauważać, że różdżka nie jest tylko narzędziem, a tworem, który naprawdę musi współgrać we wspólnym tańcu, szło mu znacznie lepiej. Oczywiście nie uważał siebie za mistrza pod tym względem, ale gdy zauważył tę zależność - przede wszystkim wynikającą ze zmiany stanu psychicznego - silniejsze uroki nie sprawiały mu większych problemów. - Tak, ma to trochę wspólnego z magią żywiołów. Runy posiadają swój elementarny odpowiednik i oparłem się na konwersji magii runicznej na magię żywiołów. Celny strzał! - trudno było nie utrzymać podniesionych kącików ust w górze, skoro temat ten go interesował, no i o takie rzeczy wypytywał jego facet. Dodatkowo cieszył się, że go widzi całego i zdrowego, w związku z czym nie potrafił podchodzić do niego w ten zarezerwowany sposób. Z uśmiechem, z widocznym ciepłem w ognikach tańczących radośnie poprzez źrenice.
- Ogólnie nie ma co się dziwić, no ale... - język martwy pozostawał głównym w czasach średniowiecza, pochodząc bezpośrednio od starożytnych sentencji, co nie było niczym nowym. To z nich czarodzieje od wieków czerpią potencjał magiczny, więc koniec końców jakoś musi się to udać, prawda? Nic dziwnego, że dłoń zacisnęła się bardziej na ostrokrzewie, z którego wykonany został drewniany patyczek, uznawanym za drzewo ochronne. Tworzenie prawdziwych czarów wymagało odpowiedniego wyważenia, akcentacji, przekierowania mocy, a przede wszystkim chęci. Braku poddawania się po jednej, nieudanej próbie - jak to miało miejsce w jego przypadku. Westchnięcie, prosta próba, brak jakiegokolwiek stresu, skupienie się na runie umiejscowionej na podłodze. Byleby nie wysadzić połowy pałacu w powietrze. - Relinite. - z różdżki, gdy użył standardowego chwytu, nie wydobyło się nic, poza oczywiście głupotą z jego czaszki. Skrępowany zaśmiał się w kierunku cholera wie czego, wykonując młynek oczami. Najwidoczniej coś pokićkał, ale nie wiedział, co kompletnie. Wymowa wydawała mu się okej, ale może coś w niej spartaczył? Albo poprzez zły ruch kijkiem? - Okej, chyba nie wyszło, zjebałem sprawę, spodziewaliśmy się fajerwerków, otrzymaliśmy gówno. - to pełne skupienie partnera było na nic, skoro koniec końców w pomieszczeniu panowała cisza. Mimo to musiał skupić się teraz na jak najbardziej perfekcyjnej wymowie i innym chwycie - skoro pracował z runami, to te wymagały specjalnego traktowania. - Jeszcze kolejna próba, MOŻE teraz wyjdzie. - prychnął i przygotował się do ponownego rzucenia - miejmy nadzieję - sukcesywnego.

Kostki:


by Felinus Faolán Lowell
on Pon Sie 09 2021, 12:27
 
Search in:
Pałac
Temat: Ukryty Pokój
Odpowiedzi: 17
Wyświetleń: 435

Max&Fel

Będzie trzeba chyba założyć OnlyFans czy coś. Słyszałem, że podobno bardzo opłacalne... 8D

Wiemm, wieem. Dzięki za pomoc. heart

Też prawda.

Wywróżymy to z kart? Popatrzymy w magiczną kulę? Poobserwujemy płomień? Czy może jednak coś ze sobą zrobimy i do tego doprowadzimy? #jebaćwróżo 8D
by Felinus Faolán Lowell
on Pią Cze 25 2021, 17:27
 
Search in:
Nieaktywne rozmowy
Temat: Max&Fel
Odpowiedzi: 990
Wyświetleń: 6803

Max&Fel

Przeznaczenie nie istnieje. #jebaćwróżo

Nie wiesz w co się pakujesz. Naprawdę LOL

Tylko nie wiem, czy ona będzie. Ostatnio sama nie potrafiła mi powiedzieć jakie ma plany na lato jeszcze.

Już Ci kiedyś mówiłem, że wątpię, by Lydia miała negatywnie zareagować. Owszem może się zdziwić, ale to nie jest coś, co będzie ją jakoś długo trzymać. Zaufaj mi.

Też nie musisz przecież wszystkiego jej mówić czy pisać od razu. Po prostu zacznij temat, a reszta sama jakoś poleci Topics tagged under jebaćwróżo on Czarodzieje 641754641

Szczerze mówiąc to nie wiem... Myślałem o tym, czy by się nie spakować trochę wcześniej i nie wypierdolić przed końcem czerwca.
by Maximilian Felix Solberg
on Czw Cze 24 2021, 18:06
 
Search in:
Nieaktywne rozmowy
Temat: Max&Fel
Odpowiedzi: 990
Wyświetleń: 6803

Max&Fel


Ziom. Wymyśliliśmy erotyka z udziałem założycieli Hogwartu... LOL

ZADNA PRACA NIE HAŃBI
by Felinus Faolán Lowell
on Nie Maj 30 2021, 11:52
 
Search in:
Nieaktywne rozmowy
Temat: Max&Fel
Odpowiedzi: 990
Wyświetleń: 7443

Poczta Maxa Felixa





Do Maxia,

#JebaćWróżo, tyle w temacie tej dziedziny. LOL

Tworzenie zaklęcia od początku jest chyba trudniejszą rzeczą. Ogólnie łacińskie słowa, jako język dzierżący wiedzę i magię, są w stanie wydobyć z sygnatury czarodzieja i jego różdżki odpowiednią moc. Niemniej jednak wiele zależy też od ruchu nadgarstkiem i chwytu, sama inkantacja nie wystarcza w sumie.
Z mojego punktu widzenia, główną rzeczą, chyba najważniejszą, jest zagłębienie się w historię poszczególnych zaklęć, czyli to, jak były tworzone. Skupiając się na tym, co umiem w moim przypadku, działanie na czymś, co już istnieje, jest co prawda łatwiejsze, ale też, wymaga odpowiedniej wiedzy i znajdowania rzeczy, które należy zmodyfikować. Przykladowo, wymowy musiałem wyrzucić pierwszy człon, który oznaczał błyskawicę (autor nastawił się zapewne na jedno zastosowanie), zaś ruch nadgarstkiem stał się zależny od runy, jaką czarodziej chce użyć. Ogólnie dochodzenie do wniosków, jak to powinno wyglądać (tak, runy rysuje się w danej kolejności, a nie w takiej postaci, że jak leci), na czym należy się skupić i w ogóle... no, trochę czasu pochłonęły. A i tak jest wiele poprawek do wniesienia.

Na Merlina, jak się rozpisałem pod tym względem... no, tworzenie zaklęć to chyba temat rzeka, sam niedawno zacząłem się z tym bawić, więc...

Do końca życia się z tymi pomysłami nie wyrobię. LOL


Feli
by Felinus Faolán Lowell
on Sro Maj 05 2021, 23:58
 
Search in:
poczta
Temat: Poczta Maxa Felixa
Odpowiedzi: 246
Wyświetleń: 6466

Max&Fel


by Felinus Faolán Lowell
on Pon Lut 01 2021, 22:13
 
Search in:
Nieaktywne rozmowy
Temat: Max&Fel
Odpowiedzi: 990
Wyświetleń: 7443

Max&Fel

I bardzo dobrze


by Maximilian Felix Solberg
on Pon Lut 01 2021, 22:10
 
Search in:
Nieaktywne rozmowy
Temat: Max&Fel
Odpowiedzi: 990
Wyświetleń: 7443

Powrót do góry

Skocz do: