Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kwatera Główna Aurorów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
AutorWiadomość


Mr Nobody
avatar

Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8








Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyNie Wrz 19 2010, 14:23;

First topic message reminder :


Kwatera Główna Aurorów
Obszerne pomieszczenie podzielone na boksy. Tu właśnie pracują Aurorzy. Na ścianach powywieszane są stare zdjęcia twarzy najniebezpieczniejszych poszukiwanych, rodzin lub ulubionych drużyn quidditcha. Każdy Auror ma swój oddzielny boks.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3416
  Liczba postów : 1936
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyPon Paź 14 2024, 19:17;

Carly czuła się w biurze ojca jak ryba w wodzie. Nigdy nie miała problemów z nawiązywaniem znajomości, nie wstydziła się, nie bala się również wyrażać na głos swojego zdania w niektórych sytuacjach, nawet jeśli te były z jakiegoś powodu kłopotliwe. Nie miała zahamowań, nie znała niektórych ograniczeń, czuła się właściwie wolna, a jej pewność siebie niewątpliwie mogła onieśmielać i tak było z niewiele starszymi od niej aurorami, którzy chyba nie do końca wiedzieli, co powinni teraz ze sobą zrobić. Przez chwilę przyglądała się im, swobodnie kiwając nogą założoną na nogę, słuchając jednym uchem taty wymieniającego się uwagami z pozostałymi zebranymi. Lubiła tutaj przebywać, czasami miała nawet wrażenie, że czuła się tutaj, jak w domu i chociaż wiedziała, że w większości wizyty rodziny nie były zbyt mile widziane, w kwaterze aurorów bywało czasami naprawdę gwarno. Znała tutaj również wiele osób, część z nich szanowała, część uważała za skończonych głąbów, ale z większością umiała całkiem przyjemnie spędzać czas, przy okazji czarując ich nie tyle swoją osobowością, co zdolnościami kulinarnymi. Ostatecznie większość aurorów nigdy nie miała czasu się zatrzymać, zjeść czegoś porządnego, wiecznie gdzieś gnali, próbowali spiąć kilka spraw naraz, wracając do siedziby Ministerstwa jedynie po to, by spisywać nudne i nie do końca istotne raporty. Miała dobrych dwadzieścia lat na obserwowanie własnego rodziciela, by wiedzieć, jak tak naprawdę działali przedstawiciele prawa, jak łatwo zapadali się w swoich codziennych obowiązkach, jak zapominali w ogóle o tym, że żeby je wypełniać, musieli mieć do tego siły.
- Zjedz coś, bo za chwilę okaże się, że niepotrzebnie gotowałam cały poranek - zwróciła się do ojca, przeciągając lekko słowa, jakby w ten sposób chciała zganić go za to, że stał nad nią, jak wielki niedźwiedź, chwaląc ją, ale nie mając ochoty nic jeść. Słyszała śmiech jego starszych kolegów, którzy już doskonale ją znali, widziała, jak zachęcają wszystkich do tego, żeby faktycznie skosztowali tego, co przyniosła i w tym całym zamieszaniu przegapiła pojawienie się kolejnych aurorów, którzy weszli do pokoju, powodując, że pomieszczenie wydało się nagle jeszcze mniejsze i gorętsze, niż do tej pory. Gwar, jaki ją otoczył, przycichł jednak gwałtownie, kiedy jej spojrzenie padło na niego. Nie mogła mieć najmniejszych wątpliwości co do tego, na kogo patrzy, oderwana od przekomarzania się ze starszymi przyjaciółmi taty, nie mogła się mylić, ani trochę, zbyt dobrze go znała, by mógł podejrzewać się o pomyłkę, o jakież życzeniowe myślenie.
- Nie, spotkaliśmy się zupełnie gdzie indziej - odpowiedziała tacie, uśmiechając się kącikiem ust do młodego aurora, od którego nie odrywała spojrzenia, widząc doskonale, jak się rumieni, znając ten jego ruch, to speszenie, jakim się teraz wykazywał, najpewniej nie do końca wiedząc, co powinien ze sobą zrobić. To był ten cień łagodności, jaki doskonale kojarzyła, cień czegoś, co w pełni jej odpowiadało, chociaż nie do końca wiedziała, skąd jej się to brało i co powodowało, że właśnie tego potrzebowała.
Przekrzywiła lekko głowę, jakby chciała zapytać Nakira, czy miał tyle odwagi, by przyznać w obecności innych, że faktycznie się znali, że wiedzieli, kim byli, choć jednocześnie chciało jej się śmiać, bo cała ta sprawa była naprawdę komiczna. Minęło ponad pół roku od dnia, kiedy się poznali i przez tak długi czas nie wiedzieli o sobie właściwie nic, choć jednocześnie wiedzieli więcej, niż czasem wiedziało się o swoich znajomych. Dopiero teraz wszystko zaczynało do siebie pasować, tworząc obraz wyraźniejszy, niż cokolwiek innego, wyraźniejszy, niż wszystko, co do tej pory znała. Musiała jednak przyznać, że to, że nigdy się tutaj nie spotkali, było komiczne w swej prostocie, zupełnie, jakby faktycznie istniały jakieś zrządzenia losu, jakie prowadziły ich życiem, powodując, że toczyło się tak, a nie inaczej.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2228
  Liczba postów : 603
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyCzw Paź 17 2024, 21:19;

Ze wszystkich możliwych scenariuszy, Nakir nigdy nie zakładał, że tak jak pozna imię swojej Królowej Nimf, tak od razu pozna jej ojca. Nie brał też pod uwagę możliwości, aby tym ojcem mógł być William Norwood. Wszyscy wiedzieli, że mężczyzna, choć w stosunku do współpracowników był raczej miły, choć potrafił być szorstki, tak był gotów na przekroczenie wielu granic dla swojej rodziny. Każdy wiedział, jak ważna była dla niego córka, jaką opieką ją otaczał i nikt nie chciał na tej płaszczyźnie zaleźć Williamowi za skórę. Dlatego teraz z zaciekawieniem obserwowali Nakira, który czuł, że ich spojrzenia niemal go palą. Słyszał szepty, słyszał jak jedni kazali innym płacić, zdradzając się, że zdołali zakładać się o jego głowę. Nie miało to jednak w tej chwili znaczenia, choć Whitelight zamierzał rozliczyć się z nimi później. Teraz liczyła się tak naprawdę tylko ona.
Słyszał słowa Williama, widział jego surowe spojrzenie, jakim omiatał jego pokrytą rumieńcem twarz, jak wpatrywał się w zastanowieniu w drewniany pierścionek, tak podobny do tego, który jego córka miała na palcu. Był też pewien, że słowa starszego aurora były pułapką, w jaką tak chętnie weszła jego córka, przyglądając mu się tak, jakby rzucała mu wyzwanie. Ten lekki uśmiech na jej twarzy i spojrzenie, jakie mu posłała, zadziałały na Nakira jak bicz. W jednej chwili uśmiechnął się nieco szerzej, a jego spojrzenie zabłyszczało jak zawsze, kiedy podejmował jakieś ryzyko.
- Poznaliśmy się pół roku temu w Himalajach – odpowiedział całkowicie szczerze, spoglądając na moment na Williama, który choć uśmiechał się delikatnie do córki, na niego spoglądał o wiele chłodniej. – A teraz w wakacje miałem chociażby okazję spróbować dania przygotowywanego w mniej sprzyjających warunkach niż domowa kuchnia. Czarnioska wyszła wybornie – dodał, przenosząc spojrzenie na Scarlett, zastanawiając się, czy dziewczyna wycofa się, czy nie. Pamiętał jak mówiła o rodzinie, jaki był jej ton i choć nie pasowało do tego, co widział przed sobą, nie chciał niczego zakładać. Wolał sprawdzić, jak wiele chciała ukryć przed ojcem, czy też jak wiele chciała mu powiedzieć. Musiał jednak przyznać, że ma moment poczuł chłód na karku, gdy koledzy za jego plecami zaczęli się śmiać, że Celtycką Noc także spędził z córką Williama, co z kolei nie uszło uwadze starszego aurora. Nakir pamiętał, że nie stawił się następnego dnia na naradzie, ale nie zamierzał za to przepraszać. Zamiast tego trzymał się prosto z niemal dumnie uniesioną głową, nim sięgnął po jeden z rogalików przygotowany przez Carly… Ciekawe, czy i jemu będzie wolno tak ją nazywać.
Miał ochotę złapać ją za rękę i przyciągnąć do siebie, albo chociaż usiąść tuż obok niej, jednak wiedział, że były granice, jakich nie powinien w tej chwili przekraczać. Zamiast tego poruszył palcem, na którym miał pierścionek, wpatrując się w blondynkę, jakby chciał jej powiedzieć, że miał rację. Wiedział, że pierścionki doprowadzą ich do siebie, choć nie spodziewał się takich rewelacji. Tak jak nie potrafił uwierzyć, że do tej pory się nie spotkali. Wpatrując się w Scarlett, nie widział przymkniętych podejrzliwie oczu Williama, nie dostrzegał spięcia mięśni mężczyzny, który wyraźnie w tej chwili rozważał kary, jakie mógł nałożyć na aurora, a może nawet szukał sposobu na pozbycie się go. O to też zakładano się między pozostałymi pracownikami, ale za ten zakład nikt jeszcze nie mógł nikomu płacić i wszyscy oczekiwali w napięciu na reakcję Williama, który póki co wyglądał, jakby chciał zabronić mu sięgać po smakołyki rozstawione na biurku. Przypominało to oglądanie zakradania się lisa do kurnika, przy którym czekał pies i wszyscy zastanawiali się, jak to się skończy, jednocześnie nie potrafiąc się zdecydować czy młody Whitelight był tak głupi, czy odważny.
Sam Nakir nie potrafiłby na to pytanie odpowiedzieć, powoli zatracając się w świadomości, że pół roku spotykał się z córką jednego z najbardziej szanowanych aurorów w kwaterze, przed którymi zawsze młodych przestrzegano. Z drugiej strony… Była tego warta, a fakt, że wiedział już kim jest, nie zmniejszał jego zainteresowania, zdradzanego przez błysk w spojrzeniu. Scarlett Norwood, Królowa Nimf…

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3416
  Liczba postów : 1936
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyCzw Paź 17 2024, 22:00;

Z wielu możliwości, jakie się przed nimi rozciągały, ta była najbardziej nieprawdopodobna i przypominała historię prosto z książki. Była, jak bajka, jak przygoda, jaka nigdy nie miała się ziścić, a jednak ich spotkała, pokazując, że cokolwiek by się mówiło, nigdy nie można było być pewnym tego, co miało nadejść, tego, co życie planowało, na co się zasadzało, co miało jeszcze przynieść. Dlatego też wpatrywała się w mężczyznę z uśmiechem, sugerującym, że jeśli myślał, że to święty gaj miał dla niego wyzwania, to zdecydowanie się mylił. Miała świadomość tego, że jej ojciec właśnie całkiem sprytnie zastawił sidła, chcąc się przekonać, czy się nie mylił, ale najwyraźniej zapomniał, że Scarlett była córką swojej matki, była jej wiernym odbiciem, cieniem, jaki nie ustępował oryginałowi. Na dokładkę została wychowana przez aurora, zawsze gotowa na to, że z każdej chwili może nadejść cios, nawet ze strony kogoś, kogo uważała za bliskiego, za rodzinę, czy przyjaciela. Miała to w pamięci na każdym kroku, dlatego też nie zdziwiła się ani trochę uwagą ojca, rzucając wszystko w ogień, z przyjemnością patrząc, jak płomienie skaczą w górę, ku jej niesłabnącej uciesze, powodując, że uśmiech na jej twarzy jedynie się poszerzył, a w oczach pojawiły się te iskry, które świadczyły o tym, że dopiero wkraczała w niebezpieczeństwo.
- Zapewne dlatego, że była nagrodą za dobre obstawienie walki pewnych wściekłych kogutów – stwierdziła bezczelnie, nie bojąc się ani trochę tego, co do powiedzenia na ten temat miał jej ojciec. Wiedziała, że dopóki nie przekraczała granic, dopóki naprawdę nie robiła czegoś tragicznego w skutkach, mógł co najwyżej wywracać oczami, teraz coraz bardziej pewien tego, że jego mała dziewczynka stawała się dorosła, że wymykała się jego spojrzeniom, że przestawała już kryć się w jego cieniu, będąc całkowicie niezależną, samodzielną kobietą. – I wiecie co? To ja wygrałam – dodała, nie zwracając uwagi na to, jaką reakcję wywoła, doskonale się bawiąc, przekraczając kolejne linie, kolejne granice, jakie pewnie nie powinny być zerwane, ale dla niej nie miało to teraz żadnego znaczenia.
Była, pierwszy raz od dawna, naprawdę zachwycona, w sposób, jakiego nie umiała nawet opisać, zupełnie, jakby dopiero teraz cała jej pewność siebie, całe to poczucie władania nad światem, postanowiło się z niej wymknąć. Nie musiała mieć matki wili, żeby zachowywać się, jak one, nie musiała uciekać się do żadnych sztuczek, by móc panować nad sytuacją i zdawała sobie z tego sprawę, widząc, jakie właśnie wywołali poruszenie. Nie zamierzała jednak dawać ojcu powodów do tego, by zrobił coś, czego później oboje by żałowali, więc podniosła się, kiedy Nakir zbliżył się do biurka, ukradkiem kładąc na chwilę dłoń na przedramieniu Williama, tym samym samej grając pierwsze skrzypce. Nie było potrzeby, by jej bronił, by próbował wejść między nich i gdyby tego potrzebowała, dawno dałabym mu znać, że nie życzyła sobie tego, co się działo. Było jednak zupełnie inaczej i doskonale wiedziała, że nie potrzebowała w tej chwili żadnego wsparcia ze strony ojca, nie chciała również, żeby zaczął mieszać swoim autorytetem, chociaż nie wiedziała, że tak naprawdę wywoływała w nim teraz mieszane uczucia. Nie słyszała również tych kilku cichych uwag najstarszych przyjaciół Williama, którzy wspomnieniami cofnęli się o ponad dwadzieścia lat, gdy nagle wszystko wydało się im takie dziwnie znajome.
Wsparła się jedną ręką o biurko ojca, drugą opierając o biodro i pochyliła się w stronę Nakira, który znajdował się teraz zdecydowanie za blisko. Spojrzała z bliska w jego jasne oczy, czując doskonale, jak po jej brzuchu przesuwa się przyjemny, elektryzujący dreszcz i przekrzywiła głowę, rozchylając przy okazji wargi, jakby chciała go o coś zapytać. Sprawiała wrażenie, jakby zamierzała czegoś bronić, chociaż trudno było powiedzieć czego dokładnie, ale mógł tak naprawdę poznać, że w tej chwili bawiła się wręcz wyśmienicie, panując nad całą sytuacją, robiąc z niej niewątpliwie przedstawienie, ale nie czuła się tym ani przez chwilę speszona. Znajdowała się w swoim żywiole, a on mógł tylko albo za nią podążyć, albo się poddać.
- Zasłużyłeś? – zapytała cicho, tak, że tylko on mógł ją usłyszeć.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2228
  Liczba postów : 603
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyCzw Paź 17 2024, 22:07;

Nie wiedział, czego powinien się spodziewać po niej, choć jednocześnie był pewien, że absolutnie wszystkiego. Wiedział, że wielu aurorów traktowało ją jak maskotkę biura, z pewnością z uwagi na przynoszone smakołyki, którymi napełniali brzuchy w chwilach przerwy, ale też przez jej radosną osobowość. Jednak pod tym uśmiechem i niewinnością kryło się o wiele więcej. Kryła się królowa, która sprytnie manipulowała wszystkim wokół siebie, aby uzyskać zadowalający ją efekt, a to, że w tym momencie go sprawdzała, było dla niego pewne. Przechodził test, o wiele trudniejszy niż w świętym gaju, a jednocześnie odnosił wrażenie, że właśnie go powtarzał. Miał przed sobą niebezpiecznego dzika i bóstwo, któremu być może przyjdzie złożyć ofiarę. Z pewnością jeszcze będzie orka, gdy tylko Scarlett wyjdzie z biura, a on będzie musiał zająć się pracą i wszystko mu mówiło, że będzie miał teraz więcej pracy, niż pozostali, aż Norwood się wyciszy. A jednak nie spodziewał się, że w taki sposób wkopie ich, niemal wprost mówiąc, że brali udział w hazardzie. Przynajmniej nie powiedziała, że ukradli kurę… Przeciągnął językiem po wewnętrznej stronie policzka, uśmiechając się szerzej, co próbował ukryć, przygryzając wargę i nieznacznie opuszczając głowę, choć nie spuszczał z niej wzroku.
- Na miotle też ściga się lepiej ode mnie - przyznał wprost, nie zamierzając uciekać od tego, ignorując nawet śmiech kolegów. Nie wiedział, ilu z nich wiedziało, że te atrakcje były zakazane na Podlasiu, ale więcej miał za uszami, niż część z nich wiedziała. Nie zamierzał przyznawać się do wszystkiego, ale był pewien, że Scarlett nie odpuści, skoro już poruszyła temat, skoro już prowokowała. Był ciekaw, co na to wszystko miał do powiedzenia jej ojciec, który zdawał się kalkulować teraz wszystko, uważnie oceniając sytuację, w jakiej się znaleźli. Widział, że William wpatruje się badawczo w swoją córkę, z cieniem jakby rezygnacji, kiedy wspomniała o kogutach, ale zaraz skrzyżował spojrzenie z młodym aurorem. Nakir był gotów uznać, że Norwood zna się na legilimencji, tak intensywne miał spojrzenie, nim wszystko przerwał ruch Scarlett.
Sięgając po rogalik, Whitelight zamarł w pół ruchu, orientując się, jak blisko niego znalazła się nagle dziewczyna. W jednej chwili szum, jaki wywołała swoim ruchem, szepty starszych kolegów, ciche gwizdy pozostałych zlały się w jedno z szumem krwi, jaka gwałtownie zaczęła krążyć w jego żyłach. Resztkami silnej woli powstrzymywał się przed pokonaniem ostatnich dzielących ich centymetrów i pocałowaniem jej, tu i teraz. Jednak z wielu powodów ten ruch wydawał się błędny, prowadzący do zguby, choć jednocześnie pozwoliłby mu jakoś zaznaczyć, że to jego miejsce jest obok niej. Nawet jeśli o tym nie rozmawiali, tak drewniane pierścionki mówiły co innego… Odwzajemnił jej spojrzenie, na moment zsuwając je na jej usta, nim wrócił do jej oczu, sięgając jednocześnie po jej dłoń, na której widniał charbowy wianek.
- Byłem pewien, że tak, ale jestem gotów porwać cię znów na wyprawę, w zamian za przekąski dziś - odpowiedział, nawiązując do ich prostej umowy z początku wakacji. Jednocześnie uniósł łagodnie jej dłoń, przesuwając kciukiem po drewnianej ozdobie, jaka na niej widniała, bawiąc się tym, jak współgrała z pierścionkiem na jego palcu. Gdyby tylko skupił się na otoczeniu, wiedziałby, że część kolegów w tej chwili składała w całość jego zachowanie z pierścionkiem oraz Norwoodówną, że spoglądali z zaciekawieniem na Williama i to, co on zrobi. Być może byłby świadom, że starszy auror przez chwilę spoglądał na nich ostro, nim jego rysy złagodniały i sam sięgnął po jeden ze specjałów córki, uśmiechając się nieco melancholijnie pod nosem. Skóra zdjęta z matki - szept wybrzmiał od strony starszych pracowników, ale tego wszystkiego Nakir nie był świadom, wpatrując się w ciemne oczy blondynki, zastanawiając się, czy teraz wciąż będzie chciała się z nim spotykać… Teraz nawet częściej, skoro łatwiej będzie się umówić.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3416
  Liczba postów : 1936
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyPią Paź 18 2024, 06:47;

Scarlett miała wrażenie, że powietrze było naelektryzowane i nie mogła nic na to poradzić. Nie mogła tak naprawdę powiedzieć, żeby czuła się źle z tym, co się działo, żeby była zagubiona albo w jakikolwiek inny sposób nie umiała odnaleźć się w tym, co się działo. Wręcz przeciwnie, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że w tej chwili scena była tylko i wyłącznie jej, że to ona prowadziła w tym przedstawieniu, rozgrywając je dokładnie tak, jak chciała. Miała świadomość, że niektórzy z zebranych zupełnie nie wiedzieli, o co chodziło, inni zaś doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że znaleźli się właśnie w obliczu wybuchu wulkanu, bo po Williamie mogli spodziewać się dosłownie wszystkiego. Jej ojciec bywał groźny, kiedy uważał to za konieczne, kiedy był pewien, że coś zagrażało jego rodzinie, kiedy docierało do niego, że ktoś zagrażał wypracowanemu bezpieczeństwu, jakie udało mu się przez lata wypracować i ugruntować. Wiedzieli również, że była jego oczkiem w głowie, ostatnim, co pozostało mu po zmarłej żonie, była niczym królewna, jakiej nie można było spuścić z oczu, by przypadkiem nie zrobiła sobie krzywdy, choć coraz częściej przejawiała zdecydowanie diabelskie zachowania. Nie była już to młodą trzpiotką, która grzecznie jadła kolację świąteczną z rodziną swojego chłopaka, zbyt świadoma tego, kim się stała i czego pragnęła, by poświęcać myśli podobnym sprawom.
- Ciesz się, że nie dali nam tłuczków, tylko kilka chwiejnych belek – odpowiedziała, na tyle głośno, że z pewnością stojący najbliżej aurorzy słyszeli doskonale to, co właśnie zakomunikowała. Była pewna, że jej tata westchnął bezgłośnie, domyślając się, że rozrabiała w czasie wakacji jak pijany zając, nie mając żadnych ograniczeń, chwytając życie z taką siłą, że niektórych mogło to dosłownie przerażać. Nie bała się go, potrzebowała go całego, w każdej chwili, potrzebowała dosłownie wszystkiego, co mogło jej zaoferować, nawet jeśli było to tańczenie ponad przepaścią i miała dziwne wrażenie, że Nakir teraz doskonale wiedział, z czego to wynikało.
Nie była głupia, miała świadomość, że większość współpracowników jej ojca nie tylko wiedziała, że jego żona zmarła, że odeszła z powodu jednej z najgorszych chorób, jakie mogły dotknąć czarodzieja, wiedziała również, ze stojący przed nią mężczyzna był w stanie dodać dwa do dwóch. Była nie tylko córką aurora, ale przede wszystkim córką tego aurora, kogoś, kogo życie szczególnie naznaczyło, a jej tańczenie nad krawędzią mogło mieć o wiele głębszy wydźwięk, kiedy zestawiało się ją z Michelle. Tak, jak ona teraz była w stanie pojąć jego zrywy, ten pęd do niebezpieczeństwa, jak była w stanie pojąć, dlaczego tak źle wypowiadał się na temat rodziny, dlaczego przyjął miano, jakie mu nadała. Wszystkie elementy znajdowały uparcie swoje miejsca, tworząc pełen obraz, który z jakiegoś powodu nie blaknął, a jedynie nabierał na intensywności, powodując, że bez najmniejszego zawahania pochyliła się jeszcze nieznacznie w jego stronę, widząc jego błąkające się spojrzenie.
- Wydawało mi się, że to ja mam do tego prawo – odpowiedziała szeptem, przeciągając słowa, czując, jak przyjemny dreszcz rozlewa się po jej ciele, kiedy ujął jej dłoń i bezczelnie przekręciła ją tak, by spleść z nim palce. To było niczym igranie z ogniem, niczym sięganie po coś, po co w ogóle nie powinna sięgać, zupełnie jak po zakazany owoc. Myślała, że to, co działo się w czasie wakacji, było szalone, ale teraz zdała sobie sprawę z tego, że było jedynie przedsmakiem czegoś, co mogło nadejść później, co mogło wypełnić mimo wszystko jej myśli, powodując, że każdy dzień mógł okazać się ekscytującym oczekiwaniem na to, co nadejdzie, jedną wielką niewiadomą, pełną świadomości tego, że świat usłany był przygodami, jakich nic i nikt nie było w stanie zatrzymać.
Czuła, jak ojciec poruszył się u jej boku i uśmiechnęła się kącikiem ust, rozpoznając to, że się uspokoił, zdając sobie sprawę z tego, że właśnie milcząco wyraził swoją aprobatę, co spowodowało, że jej serce zabiło mocniej. Uwielbiała robić mu na złość i grać mu na nosie, ale nigdy nie robiła niczego, co naprawdę by go krzywdziło, więc podejrzewała, że tym razem mogłaby po raz pierwszy okazać swoje niezadowolenie względem jego podejścia do pewnych sytuacji, dokładnie tak, jak zachowała się w stosunku do swojego brata. Teraz jednak miała pewność, że William w przedziwny sposób oddał jej pole, pozwolił jej iść przez życie tak, jak sobie tego życzyła, zgadzając się z jej wolą, która zdawała się z niej teraz buchać, niczym ogień piekielny, jakiego nie była w stanie powstrzymać.
- A skoro to ja mam do tego prawo, to będziesz musiał zapłacić – dodała, zdając sobie sprawę z tego, co mówili otaczający ich ludzie, choć jednocześnie nie była do końca świadoma, dlaczego uważali, że była aż tak podobna do Michelle. Nie wiedziała, że robiła dokładnie to samo, co mama, kiedy uparła się, że zostanie żoną Williama i w nosie miała to, że ten był aurorem i miał dziecko.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2228
  Liczba postów : 603
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyPią Paź 18 2024, 07:33;

Wszystkie pytania, jakie rodziły się w jego głowie względem swojej towarzyszki przygód, teraz znajdowały odpowiedź. Wiele jej zachowań było już nie tylko zrozumiałych dla niego, ale i jasne było ich źródło. Zdawał sobie sprawę z tego, dlaczego chwytała życie garściami, dlaczego nie uciekała od ryzykownych sytuacji, dlaczego bawiła się niemal wszystkim. Rozumiał już też jej reakcję na cmentarzu w Świętym Gaju, a także opowieści o rodzinie, gdy tylko przypomniał sobie jak zachowywał się Stary Norwood, ojciec Williamia. I żadna z odpowiedzi, jakie właśnie otrzymywał, nie sprawiała, żeby chciał się wycofać. Nawet fakt, że była córką Williama nie sprawiał, że Nakir miał ochotę się wycofać, choć wiedział, że na pewno nie będzie łatwo zdobyć jego aprobatę. O to jednak Scarlett zdawała się zupełnie nie dbać, bawiąc się sytuacją, prowokując, rzucając kolejne wyzwanie, zupełnie jakby bawiła się z nim w przeciąganie liny, sprawdzając, kto w końcu nie wytrzyma i puści ją, niszcząc wszystko, albo ostatecznie przeciągnie to drugie na swoją stronę.
Kiedy nachyliła się jeszcze odrobinę w jego stronę, był pewien, że za moment go pocałuje, tak po prostu, przy wszystkich. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Czuł, jak całe ciało zaczyna go palić, jakby właśnie dostał gorączki i wiedział, w jaki sposób może się wyciszyć, ale wciąż był w pracy, pośród współpracowników i najstarszych, poważanych aurorów. To nie było miejsce na podobne sceny, na podobne romanse, a jednocześnie nie był w stanie jej odsunąć, samemu odejść chociażby na krok. Nie chciał nawet robić niczego podobnego, wiedząc, że wtedy pół roku wspólnych przygód z pewnością zostałoby tylko pięknym wspomnieniem, a do tego nie zamierzał dopuścić. Stąd trwał blisko niej, walcząc z samym sobą, zaciskając mocno palce na jej dłoni, jakby gotów do ucieczki z nią w tej jednej chwili, w tym dokładnie momencie, nie dbając o reakcję pozostałych i możliwe konsekwencje. Nie przejmował się nawet Williamem, choć wiedział, że nie powinien z nim zadzierać.
- Masz prawo na dnie, więc ja też wciąż mogę cię porwać - odpowiedział jej ledwie słyszalnym szeptem, wpatrując się w nią spod wpół przymkniętych powiek. - A w ciągu dnia mogę płacić za każdy poczęstunek i porwanie - dodał, nim ostatecznie złamał się i złożył delikatny, choć nieco pospieszny pocałunek na jej ustach. Nie dbał o śmiech niektórych kolegów, czy oznaki zniecierpliwienia tym, co działo się na ich oczach. W tej chwili tylko ona się liczyła - Scarlett Norwood - i nowa umowa, jaką zawierali, nowe obietnice, jakie właśnie przypieczętowywał. Kiedy odsunął się od niej, w jego oczach błyszczała ekscytacja, dziecięca radość, jakby właśnie dostał coś, czego bardzo chciał. I tak właśnie się czuł, ostatecznie znając jej imię, wiedząc kim jest, bez konieczności zrywania z tajemnicą, jaką się wcześniej związali. A może częściowo chodziło o rogalik, jaki ostatecznie zdołał podkraść i teraz z wyrazem tryumfu w uśmiechu, ugryzł jego kawałek.
Miał ochotę zacząć się śmiać, a po pierwszym oszołomieniu sytuacją, w jakiej się znaleźli, nie było już miejsca. Wciąż jeszcze jego policzki i kark pokrywał głęboki rumieniec, ale spojrzenie błyszczało pewnością, determinacją, jasno dając do zrozumienia, że nie zamierzał niczego kończyć, z niczego się wycofywać. Był gotów iść dalej drogą, jaką wspólnie sobie wybrali, gdy decydowali się na swoje towarzystwo w każdej przygodzie. Jednak wszystkie wcześniejsze zdawały się jedynie przedsmakiem tego, co mogło dziać się teraz, gdy ostatecznie wiedzieli o sobie wszystko, co było potrzebne.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3416
  Liczba postów : 1936
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyPią Paź 18 2024, 09:43;

Była ciekawa, jak daleko zdołają zabrnąć, jak daleko będzie w stanie się posunąć w tej rozgrywce, jaką właśnie prowadzili. Nie miała najmniejszych nawet wątpliwości co do tego, że to również była z ich strony przepychanka, w jakiej nie zamierzali się zatrzymać, zupełnie, jakby wszystko, co ich otaczało, miało być tylko i wyłącznie wyzwaniem i być może coś w tym było. Carly nie była w stanie temu zaprzeczyć, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że nie znosiła stać w miejscu, że wiecznie gdzieś gnała i spokój nie był czymś, co kochała, nie był blisko tego, czego potrzebowała od życia, nie był blisko jej wewnętrznego zadowolenia. Oczywiście, istniały takie dni, istniały takie chwile, kiedy po prostu mogła leżeć i nic nie robić, kiedy mogła trwać bez ruchu, kiedy mogła czekać, niczym uśpiona, ale to z pewnością nie był ten moment, kiedy miała wrażenie, że całe powietrze wypełnione jest elektrycznymi wyładowaniami, jakie niemalże ślizgały się po jej ciele. Wiedziała, że wszystko mogło przeminąć, że mogło zaistnieć i zniknąć, nim nawet zastanowiłaby się nad tym, czego pragnie od życia, bo dokładnie tak wyglądało to, czego się chwytała, nigdy nie zatrzymując się w miejscu, gnając przed siebie, gdy tego potrzebowała. Jednocześnie jednak miała świadomość, że jej zauroczenie nigdy nie trwało jeszcze tak długo, co niepomiernie ją bawiło, powodując, że była ciekawa, czy zdoła sięgnąć dalej, czy zdoła chwycić jeszcze jedną iskrę, nim spadająca gwiazda ostatecznie się wypali. Zawsze musiała chwytać ogień, choć nigdy nie robiła tego tak bezpośrednio, teraz zaś była gotowa do największych szaleństw, do czegoś, czego nie była nawet w stanie opisać, zrywając wszelkie istniejące tamy i ograniczenia, jakie pokonywała o wiele szybciej, niż mogła przypuszczać. I nie martwiła się w ogóle tym, że kręcący się dookoła nich aurorzy, wciąż się im przyglądali, zapewne czekając na to, co się wydarzy. Jednocześnie jednak podejrzewała, że teraz zostawią ich w spokoju, kiedy jej ojciec wycofał się, kiedy odszedł na bok, a ona nie czuła już jego obecności, nie czuła jego bliskości, nie czuła jego napięcia, zupełnie, jakby faktycznie nie zamierzał wtrącać się w to, co robiła. I gdyby się nad tym jakoś głębiej zastanowiła, zapewne musiałaby zapytać samą siebie, skąd to wynikało, jak doszło do tego, że William nie miał ochoty ingerować w coś, co było z ich strony tak bezczelne, że wręcz niepoprawne.
- Och, będę musiała uważać, skoro zmierzch zapada coraz szybciej – odpowiedziała równie cicho, nadal nie odrywając od niego spojrzenia, wiedząc doskonale, jak wiele się w tym kryło, jakie niewypowiedziane słowa drżały na końcach ich języków. Nie potrzebowali jednak wielokrotnie złożonych zdań, by doskonale rozumieć, z czym w tej chwili się mierzyli, jakie wspomnienia im towarzyszyły, za czym dokładnie podążali.
A potem odniosła wrażenie, jakby coś ją uderzyło. Z prędkością spadającej gwiazdy, która na chwilę zaparła jej dech w piersiach, powodując, że jej oczy roziskrzyły się niby słońce, a na ustach pojawił się uśmiech świadczący o głębokim zadowoleniu. Nie spodziewała się, że jej towarzysz szalonych przygód odważy się na taki krok, nie spodziewała się, że skoczy na głęboką wodę, chociaż jednocześnie powinna to wiedzieć, skoro miał w sobie tak wiele szalonej odwagi, że nic nie było w stanie go powstrzymać przed największymi wyzwaniami. Musiała przyznać, że w jakiś szalony sposób zaimponował jej ten ruch, chociaż jednocześnie nie do końca wiedziała, jak miała do tego teraz podejść, odnosząc wrażenie, że za chwilę sama zrobi coś, co byłoby skrajnie nieodpowiedzialne. Była teraz gotowa skoczyć na głęboką wodę, chociaż jednocześnie odnosiła wrażenie, że już dawno się w niej znaleźli, nie mając najmniejszej ochoty wypłynąć na powierzchnię. Pławili się w szaleństwie, jakiego nic nie mogło zatrzymać, a ona zastanawiała się, jak wiele stopni w dół, w stronę piekła, będą w stanie wspólnie pokonać. Bo nie wątpiła w to, że to, co się działo, miało głębszy wymiar, niż którekolwiek chciało przyznać. Zupełnie, jakby postanowili zachować milczenie do momentu, kiedy dotrą do końca ścieżki, jaką wędrowali, nawet jeśli nie wiedzieli, czym ona właściwie była.
- Masz pewnie dużo pracy – mruknęła, rozbawiona, przeciągając słowa, czując, że policzki pokryły się jej lekkim rumieńcem. – A ja powinnam sprawdzać, jak eliksir pieprzowy zachowuje się w zestawieniu z malinowym dżemem – spojrzała w stronę rogalika, który właśnie jadł, jakby chciała mu zasugerować, że właśnie radośnie przeżuwał eliksir – ale kiedyś cię stąd wypuszczą i podobno wiesz, jak mnie znaleźć – dodała, kiedy dookoła nich zaczął wybrzmiewać gwar rozmów, a może kiedy ona w końcu go usłyszała.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2228
  Liczba postów : 603
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyPią Paź 18 2024, 12:24;

Sam nie nazwałby tego odwagą, a jedynie oznaką głupoty, skoro decydował się na podobne gesty w stronę córki jednego ze starszych kolegów. Jednocześnie nie zamierzał się wycofać, kiedy wszystko zabrnęło za daleko i to za ich pełną zgodą. Kiedy wszystko stawało się czymś bardziej niż wakacyjnym romansem, a przygoda nabierała dodatkowych warstw, zupełnie jakby nagle odkryli, że las, w którym byli stał się puszczą i mogą zwiedzić o wiele więcej. Podobało mu się to i być może dlatego poddał się własnej zachciance. Może jednak chodziło o podkreślenie wszystkiego, co już mogło nasuwać się na myśl niektórym, a może chodziło o postawę i ton głosu Scarlett, jej zdecydowanie i determinację, jaką nagle emanowała. Niemniej ten przelotny pocałunek to było mało. Czuł, jak mrowią go usta i chciał więcej, ale póki co musiał zadowolić się tą odrobiną przyjemności, wiedząc, że mimo wszystko nie mógł sięgać po więcej. Nie w tym miejscu, nie przy wszystkich, choć wciąż nie puszczał jej dłoni, a zamiast tego zrobił nawet krok w jej stronę, zamierzając obejść biurko i stanąć obok.
Z zadowoleniem dostrzegał rumieniec na jej policzkach, mając świadomość, że sam był ich sprawcą, a ponieważ nie często zdobiły twarz blondynki... Jednak po chwili uniósł brwi w pytającym geście, wgryzając się bardziej w rogalik. Jeśli sugestia, że pochłaniał właśnie eliksir miała go odstraszyć, zdecydowanie nie nauczyła się, że podobne ryzyko było dla niego raczej ekscytujące.
- Dam znać, jeśli eliksir zacznie działać, bo póki co smakuje odpowiednio malinowo - odpowiedział, przekrzywiając nieznacznie głowę w bok. Słyszał szum rozmów wokół nich, wskazujący, że wszyscy w końcu zajęli się sobą, że nie mieli już widowni, choć nie wykluczał, że William dalej miał ich na oku. Nie wiedział, co właściwie miał o tym wszystkim sądzić, jak miał spoglądać na to, co w tej chwili robili, na co się decydowali, ale zdecydowanie nie zamierzał się nad tym rozwodzić. Po prostu płynął z nurtem szalejącej rzeki, w jaką oboje wskoczyli, wiedząc, że będzie mieć, co opowiadać Maxowi.
- Zostało mi jeszcze kilka godzin pracy... po których chętnie cię odszukam, Scarlett - dodał, bawiąc się wyraźnie wymawianiem jej imienia, jakby smakując je, sprawdzając jak drży na jego języku. Z pewnością sprawiało mu przyjemność wypowiadanie go, co było w gruncie rzeczy śmieszne, w końcu było to tylko imię... Choć w ich wypadku było to , skoro przez ostatnie dwa miesiące mimo codziennych spotkań, nie poznał go. Podszedł w końcu do niej bliżej, przesuwając kciukiem po jej dłoni, wciąż jej nie puszczając, po prostu wpatrując się w ciemne oczy, wyraźnie już rozluźniony. Rumieńce powoli znikały z jego twarzy, nawet, gdy spoglądał w stronę jej ojca.
- Teraz będzie łatwiej się umówić niż do tej pory... – zauważył cicho, z mieszaniną niepewności i zadowolenia. Niby dostał przed momentem ogromny dowód na to, że jego towarzyszka przygód nie zamierzała z niczego rezygnować i to jak złapała go za dłoń, jak przytrzymała go przy sobie, a także w jaki sposób do niego mówiła świadczył wprost o tym, że nie działo się nic niemiłego dla niej. A jednak niepewność wciąż w nim tkwiła i nie była tak łatwa do wyciszenia, choć tuż obok niej błyszczała determinacja, aby nie zaprzepaścić szansy, jaka właśnie się otwierała przed nimi. Szansy na jeszcze bardziej ekscytujące wycieczki, przygody.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3416
  Liczba postów : 1936
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyPią Paź 18 2024, 14:04;

Niektórzy uważali, że głupota była odwagą, a odwaga głupotą. Nie znała do końca ich smaku, zwyczajnie tańcząc na linie nad przepaścią, z której musieli skakać inni, ustępując jej miejsca. Przesuwała ich po planszy swojego życia, jak pionki, którymi lubiła się bawić, nie czując żadnych ograniczeń. Nie dostrzegała ich, nie bała się sięgać dalej, tam, gdzie nie sięgał cudzy wzrok. Nie bała się również łamać pewnych zasad, zmieniając je na własną korzyść, powodując, że coś, co było proste, nagle przestawało takie być. Dokładnie tak, jak robiła w tej chwili, zmieniając coś, co z całą pewnością nie byłoby dobrze widziane, w coś innego, w coś co jej odpowiadało, w coś, co tworzyło własną historię, jedyną i niepowtarzalną. Była przekonana, że skoro pozwalała na to, by woda nadal ją unosiła, by jej prąd ją ze sobą porywał, nie miała napotkać już po chwili na przeszkody, jakie zatrzymałyby ją w miejscu. Odnosiła zresztą wrażenie, że tak naprawdę szukając przygód z młodym aurorem nie miała nawet chwili na złapanie oddechu. Nie mieli ograniczeń, nie znali tak naprawdę zakazów, zbyt świadomi tego, że życie było zadziwiająco krótkie, by przejmować się tym, co powiedzą inni i zapewne właśnie dlatego, wszyscy, którzy ich otaczali, stanowili jedynie tło, jakie rozmyło się w nicość, zupełnie, jakby nie miało żadnego znaczenia. Nawet jeśli Scarlett była świadoma obecności swojego ojca, jeśli wiedziała, że inni są ciekawi tego, co działo się na ich oczach, nawet jeśli była pewna, że Isolde nie przepuści jej tego, co się wydarzyło, nie protestowała, jedynie pociągając to dalej, śmiejąc się cicho i przyglądając się Nakirowi spod przymkniętych powiek, kiedy tak bezczelnie pchał się w niebezpieczeństwo, nie znając tak naprawdę wszystkich jej pomysłów. Odkrył jedynie ich niewielką część i daleki był od tego, by pochwycić to, czym naprawdę była.
- Następnym razem będę musiała postarać się o coś, co da efekty od razu – stwierdziła, jakby z cieniem niezadowolenia, wyraźnie bawiąc się tą sytuacją, jakby naprawdę była skłonna do tego, by dodawać do jedzenia przyniesionego do biura aurorów, eliksirów, jakich na pewno nie powinni przyjmować. Nawet gdyby to miał być żart. Mówiła jednak o tym tak lekko, że każdy mógł być pewien, że właśnie to zrobiła, że bez zawahania podała im coś, co mogło na nich wpłynąć, na ich dalsze zachowanie i decyzje, i zapewne właśnie to było tą nutą szaleństwa, jaką mimo wszystko próbował tępić William, wiedząc, że jego córka operując sugestiami była w stanie wprowadzić wielu ludzi w błąd. Nie miał jednak pojęcia, jak wielu i jak wielu mężczyzn podążało za tym, jak ćmy za światłem.
- Doprawdy? – zapytała, przeciągając to jedno słowo, pozwalając, by drżało pomiędzy nimi, jak wyraz niepewności, czy też niedowierzania, chociaż uśmiechnęła się kącikiem ust, kiedy wypowiedział jej imię. Ciekawa była, czy zdawał sobie sprawę z tego, co się za nim kryło, czy wiedział, iż kryła się w nim czerwień, pasja, radość i odwaga, jakiej zapewne nie można było jej odmówić. Była pewna, że nie miał pojęcia, iż to jej mama wybrała oba jej imiona, sięgając po obrazy kobiet zdolnych do tego, by rzucać świat na kolana, kobiet, które konkurowały z samymi boginiami, pozwalając, by mężczyźni tracili dla nich głowy. I wszystko wskazywało na to, że miała rację w swych wyborach, tworząc kogoś, kto nie bał się nazwać samej siebie królową, kto z uśmiechem obserwował ludzi tańczących tak, jak im zagrała. Była niczym wila, choć nie miała w sobie choć kropli ich krwi.
- Myślałam, że nie możesz tego obiecać – zauważyła cicho, patrząc wprost w jego oczy, nawiązując do minionych miesięcy, do tego, co działo się wcześniej, w pełni rozumiejąc, skąd wynikały jego słowa, wiedząc, jak trudno było cokolwiek zaplanować, gdy nie wiedziało się, czy za chwilę nie zostanie się wezwanym do pomocy w kolejnej, ciężkiej sprawie. – Ale może się mylę, może chcesz zobaczyć ze mną Londyn nocą, z wysoka, z dala od naszego świata – dodała, nieco prowokacyjnie, jednocześnie jednak zdając sobie sprawę z tego, że postawienie sprawy w ten sposób było swoistą próbą i wyzwaniem, choć jednocześnie rozumiała, że pewnych rzeczy nie mógł zmienić i nigdy by tego nie wymagała. Była córką aurora, spędziła wiele świąt i urodzin bez ojca, wiedząc, że ten miał ważniejsze sprawy na głowie, niż uroczyste kolacje, czy krojenie tortu, wiedziała, że to nie było istotniejsze od ludzi, którzy mogli ucierpieć, wiedziała, co kryło się za tym wyborem i nigdy go nie kwestionowała, przyjmując to z godnością, choć nigdy ze spokojem. Widziała zbyt wiele razy korytarze Munga, by ukrywać przed sobą nadal drżenie serca, ale nigdy nie wtrącała się w coś, co było dla niej zrozumiałe i teraz również to rozumiała. To jednak nie zmieniało tego, że dała mu szansę, wycofując się teraz, nie mając zamiaru robić większego przedstawienia, niż to, jakiego już się dopuściła, wiedząc, że i tak złamała wszystko, co miała do tej pory, sięgając po coś, czego nie miała nigdy.
Dlatego oswobodziła dłoń z jego dłoni, unosząc brwi w niemym pytaniu, czy ją znajdzie, czy będzie próbował, a później znalazła się prędko przy Williamie, by wspiąć się na palce i złożyć pocałunek na jego policzku, przez chwilę się z nim przekomarzając, nim zniknęła jak senne marzenie, rozmywając się pośród pozostałych aurorów, pozostawiając za sobą jedynie oczekiwanie, którego smak niezwykle ją tym razem kusił.

+

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2228
  Liczba postów : 603
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyPią Paź 18 2024, 14:14;

Wiedział, że nie brakowało mu odwagi, czasem nieco śmiesznej, gdy rzucał się w przód bez zastanowienia, ale w jego pracy było to czymś dobrym - ten brak zawahania, szybka ocena sytuacji. Jednak widział, że przy niej ta odwaga zmieniała się w szaleństwo, w głupotę, jaką zwykle się nie wykazywał i to go bawiło. Nie kalkulował przy niej tego, co może się wydarzyć, a jedynie podejmował ryzyko raz za razem, większe i mniejsze - to nie miało znaczenia. Liczył się ten dreszczyk adrenaliny, który sprawiał, że dni bez niej stawały się przeraźliwie nudne. Nie potrafił odnaleźć się w zwykłej codzienności, ale wystarczało, że pojawiała się na horyzoncie i wszystko nabierało właściwych barw. Nie zastanawiał się nad tym, skąd brało się takie jego podejście do tych spotkań, ale tak długo, jak długo niczego nie utrudniało, nie zamierzał tego zmieniać. Zamiast tego planował cieszyć się możliwością przesłania do niej wiadomości, poinformowania jej o możliwym spóźnieniu, zaproponowania spotkania w określonym miejscu o określonej porze, wysyłając do niej czy to list, czy patronusa. Poznanie imienia zmieniało tak wiele, a jednocześnie wyraźnie nie zmieniło niczego, co czuł, trzymając ją za dłoń, drażniąc się z nią przy nawiązywaniu do eliksirów podawanych w jedzeniu. Czy mogła nadziać jedzenie dla aurorów różnymi miksturami? Był pewien, że mogła. Czy zrobiła to teraz? Nie sądził. Intuicja podpowiadała mu, że w tej chwili jedynie się z nim drażniła, ale być może w przyszłości będzie próbowała czegoś podobnego, choć wtedy pewnie znajdzie się jedzenie specjalnie dla niego przygotowane, choć podane w dość nieoczywisty sposób.
- Nie mogę obiecać, że na pewno się stawię, ale teraz łatwiej powiadomić o ewentualnym spóźnieniu - odpowiedział cicho, przechylając głowę nieznacznie w bok, jakby się zastanawiał, czy naprawdę nie rozumiała, o co mu chodziło, po chwili uśmiechając się do niej ciepło. - I zdecydowanie mam ochotę na nocne oglądanie Londynu - dodał, zaraz podając dokładną godzinę, o której miał kończyć pracę. Wiedział, że było to stosunkowo późno, ale nie sądził, aby zapadający szybko zmierzch miał ją odstraszyć. To, nad czym się zastanawiał, to miejsce, jakie wskazała. Było tylko jedno, które pasowało do opisu i było zdecydowanie jedną z mugolskich części miasta, jedną z tych, o których wiedział, ale w które się nie zapuszczał bez konieczności. Teraz mógł zrezygnować, mógł zaproponować inne miejsce, ale nie zrobił tego, mając świadomość, że nie bez powodu wybierała London Eye na miejsce spotkania.
Kiedy wysunęła rękę z jego dłoni i odsunęła się od niego, resztką silnej woli zapanował nad sobą, aby nie złapać jej. Było to dziwne uczucie, gdy obserwował ją dalej, jak umyka do swojego ojca, jak jeszcze chwilę z nim się droczy, nim ostatecznie zniknęła, pozostawiając po sobie nie tylko przekąski, ale i jeszcze większe poczucie pustki. Nakir chwilę jeszcze stał sam, kończąc rogalik, nim poczuł silne uderzenie w plecy, po którym spadła na niego lawina pytań o to, co działo się między nim, a Scarlett. Nie odpowiadał jednak na żadne z nich, wykręcając się raportem, jaki miał przygotować. Prawdę mówiąc, w tej jednej chwili opuściła go cała pewność siebie i odwaga do stawienia czoła Williamowi i wolał zniknąć przy swoim biurku, niż mierzyć się z nim na spojrzenia. Mimo to, gdy sam opuszczał zgromadzenie, nie mógł przestać się uśmiechać lekko, co nie zostało niezauważone...

z.t. x2

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Orion P. O. Shercliffe
Orion P. O. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Liczne tatuaże, kolczyki, rozległa blizna na lewym boku w kształcie przypominającym słońce
Galeony : 174
  Liczba postów : 95
https://www.czarodzieje.org/t22082-orion-p-o-shercliffe#723695
https://www.czarodzieje.org/t22084-skrzynka-pocztowa-oposa#723701
https://www.czarodzieje.org/t22083-orion-p-o-shercliffe-kuferek?nid=1#723699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyNie Paź 27 2024, 14:23;

@Heaven O. O. Dear

Prychnął w rozbawieniu zupełnie bezwiednie, dając się tym na tyle zaskoczyć, że i ta chwila dezorientacji aż odbiła się na jego mimice, nim nie pokiwał głową z uznaniem, niby nijak tego nie komentując, a jednak w myślach przyznając dziewczynie kilka dodatkowych punktów. Wyglądało na to, że tym razem przynajmniej nie utknął z kimś, kto miał w sobie kij tak długi, że niemal wystawał z obu stron.
- I vice versa - przytaknął jej, pozornie z dalszą apatią, skutecznie przysłaniając drobny uśmiech kubkiem popijanej leniwie kawy, ale w tym krótkim momencie, gdy omiótł ją czujniejszym spojrzeniem, dałoby się wyłapać wyraźny błysk zainteresowania. Dear. Dear. To nazwisko otwierało równie dużo drzwi, jak dużo też ich zamykało. Doskonale rozumiał niechęć do powszechnie znanego nazwiska, ale jako ktoś, kto żył z podobnym ciężarem na swoich barkach przez niemal trzydzieści lat - doskonale wiedział też jak rozpoznać momenty, w których opłacało się być Shercliffem, a w których lepiej było się do tego nie przyznawać.  
- Och my dear, sweet child - wyrzucił z siebie teatralnie, z nieskrywaną satysfakcją niby przypadkowo wplatając w wypowiedź jej nazwisko, rzeczywiście rozczulony tym poczuciem wyższości, na które mógł sobie teraz pozwolić. - Ty zaczynasz, ja mam dzisiejszy numer proroka do nadrobienia - oświecił ją, zgarniając ze swojego biurka gazetę, by opaść z nią na wolne krzesło obok, od razu przesuwając stertę papierów z jednego blatu na drugi - tuż przed nos samej Heaven. - Masz tam notatki z zeznań świadków, tylko uważaj na daty. Gdzieś tam też powinna być notka z podsumowaniem rozwiązania sprawy i kopia przyznania się do winy złapanego rabusia i takie tam inne, więc ogarnij nam raporcik, przeczytam, podpiszę i jak pójdę go zanieść, to ty w tym czasie sobie poczytasz akta do otwartej sprawy - zarządził z lekceważącym machnięciem ręki, obracając się na krześle o dwa razy za dużo dla czystej rozrywki, nim w końcu nie odchylił się na nim wygodnie, niby siedząc tuż obok swojej nowej partnerki, a jednak w przeciwnym do niej kierunku. - Albo ogarnę nam coś ciekawszego, a tę wciśniemy Willbertowi... - mruknął konspiracyjnym szeptem, gdy znad rozłożonej gazety zerkał na aurora z sumiastymi wąsami, który z wyrazem na pograniczu dezorientacji i oburzenia wczytywał się w zgarnięte kwadrans temu akta. - Niezbyt mam ochotę marnować popołudnie na sprawę zaginionego puszka pigmejskiego.
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : -86
  Liczba postów : 1318
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyNie Paź 27 2024, 21:27;

Heaven jeszcze żadnej pracy nie traktowała tak poważnie i pierwszy raz zależało jej faktycznie zrobić dobre wrażenie - ale nie za wszelką cenę. Poza tym Havean jak to Heaven, miała trochę inne wyobrażenie o tym co robi dobre wrażenie. Rózniło się to od podejścia wielu. Gdyby miała zrobić ranking, posłuszność spadłaby wyjątkowo nisko w tego typu rankingu. Wszystko zależało od kontekstu, osoby i sytuacji - dlatego chwilę wstrzymała się z pełnym osądem tej w której została oceniona. Nie słynęła jednak z cierpliwości i przesadnego analizowania niuansów. 
Wysłuchała go do końca, starając się nie przewracając oczami na jego naiwność - w końcu trzeba było trochęzachować profesjonalizm. On ewidentnie jednak rozszyfrował ją fatalnie, może to nieszczęsnę nazwisko wprowadziło go w błąd, nie wahała się jednak długo z naprawą.
- Naprawdę musiałeś mieć ciekawe okazy, skoro myślisz, że coś takiego ze mną przejdzie. Jestem twoją partnerką, mniej doświadczoną, ale jeśli myślisz, że będę odwalać całą robotę jak ty siedzisz na tyłku to nic dziwnego że jesteś tu mało popularny, błyskotliwość nie jest na szczycie listy - pokręciła głową. - Może intuicja mnie zawodzi, aczkolwiek wątpie i popraw mnie jeśli się mylę, twoja opinia tutaj nie jest aż tak cenna, żeby zagrozić mojej pracy, więc nie będę ze strachu przed nią się podporządkowywać - uprzedziła go natychmiast, bo te kilka komentarzy z jego ust upewniły ją w przekonaniu że miękka gra to w tym wypadku najsłabsza z możliwych taktyk. Może i dobrze, bo w takiej Heaven i tak nigdy nie była zbyt dobra. Zamiast zakopania się w stercie którą ją obdarzył, podzieliła papiery na równą połówkę i jedna część wylądowała z powrotem na jego biurku. Rozsiadła się wygodnie gotowa do swojej i tylko swojej części zadania - Niemniej, jeśli potrzebujesz pomocy w pisaniu raportu, chętnie dam ci kilka wskazówek. Wiesz, wędka zamiast ryby i takie tam. W końcu jestem tu, żeby ci pomagać - powiedziała pozornie pełnym szacunku tonem, tak wiarygodnym, że pozbawione kontekstu musiało wyglądać całkiem poważnie. Zerknęła na faktycznie przeraźliwie nudną sprawę - ale skoro musieli, to musieli. - Ciekawe czemu akurat tobie wciśneli coś takiego, swoją drogą... jeśli masz wymieniać, to może nie na kuguchara, którego trzeba ściągnąć z drzewa, okej? 
Powrót do góry Go down


Orion P. O. Shercliffe
Orion P. O. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Liczne tatuaże, kolczyki, rozległa blizna na lewym boku w kształcie przypominającym słońce
Galeony : 174
  Liczba postów : 95
https://www.czarodzieje.org/t22082-orion-p-o-shercliffe#723695
https://www.czarodzieje.org/t22084-skrzynka-pocztowa-oposa#723701
https://www.czarodzieje.org/t22083-orion-p-o-shercliffe-kuferek?nid=1#723699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyNie Lis 03 2024, 21:10;

Westchnął ciężko, składając ledwie co rozłożoną gazetę na pół w geście akceptacji swojego losu, szybko zdając sobie sprawę, że niepotrzebnie zdążył zrobić sobie nadzieję, że ta współpraca faktycznie będzie tak przyjemna, jak była niegdyś z zawsze gotową do odbębnienia za niego raportów Ariadne. Odchylił głowę w tył, wspierając ją o zagłówek fotela i kątem oka zerknął na rozdzielającą dokumenty Dear w milczącym zastanowieniu nad tym, kto zdążył już podważyć jego pozycję w jej oczach. Czyżby jego wakacyjny kryzys faktycznie aż tak odbił się na jego renomie czy jednak chodziło wciąż o starą sprawę sprzed roku, gdy zgarnął premię za fartowne przymknięcie przemytnika, którego od miesięcy tropił Bailey?
- Jestem całkiem pewien, że moje zdanie jednak znaczy zdecydowanie więcej, niż Ci się wydaje, ale Twoja intuicja Cię nie zawodzi - zdradził jej z pewnym namysłem, testując jeszcze na ile opłaca się być wobec niej szczerym. - bo nie masz powodu bać się tego, co komu powiem tutaj. Nie jestem ani kablem, ani plotkarzem i na pewno potrafię docenić partnerkę, która nie boi się podjąć ryzyka - pociągnął dalej, zahaczając stopą o nogę fotela, by obrócić się przodem do swojego biurka. - Ale radzę przestać mnie obrażać, bo uznam, że pomyliłem Twoją odwagę z głupotą, a każdy wie, że głupi auror to martwy auror - dokończył, przeglądając już swoją część dokumentów, by wymienić jednak kilka kartek między stosami, by ich podział pracy miał nieco więcej sensu, faktycznie umożliwiając złożenie ich raportów w spójną całość. Mógł unikać papierkowej pracy, ale jednak kilka lat doświadczenia w zawodzie i tak robiło swoje.
- Jako Shercliffe mam pierwszeństwo w sprawach dotyczących magicznych zwierząt i specjalizuję się w tropieniu, więc to akurat dość logiczne. No, w tropieniu i w chwytaniu namierzonych zwierząt, ale wydaje mi się, że akurat obezwładnienie Puszka Pigmejskiego byłoby w zasięgu możliwości każdego czarodzieja - wyjaśnił, dość znudzonym na powrót głosem, bo ani wypełnianie rubryczek ani sugestia, że był jakiś wyższy powód dostania nudnej sprawy, nie wzbudzały w nim żadnych większych emocji. - Mam nadzieję, że nie przyszłaś tutaj myśląc, że co druga sprawa, która nam się trafi, to będzie temat na pierwszą stronę Proroka. Większość spraw nawet nie jest w gazetach wspominana, zaginięcia zwierząt, drobne kradzieże, molestowania, pobicia, użycie magii lub przedmiotów magicznych przy mugolach, obrót towarami niedozwolonymi, zwierzęta bez licencji, szara codzienność - wyrecytował z cierpiętniczym westchnieniem, bo choć w NY takich absurdalnie nudnych spraw trafiało im się jeszcze więcej, to zawsze trafiała się choć ta jedna perełka tygodniowo, przy której szybciej biło mu serce. - Ale! Na szczęście zawsze są jeszcze patrole - zauważył, ożywiając się na tyle, by uśmiechnąć się przy z rozmachem podpisywanym sprawozdaniu. - Na nich może wydarzyć się wszystko i jeśli tylko złapie się na nim jakiś dobry trop, to samemu sobie można zapewnić ciekawą sprawę. Wystarczy solidna argumentacja w raporcie i pieczątka od szefowej.
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2228
  Liczba postów : 603
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptySro Lis 27 2024, 12:23;

w innym czasie

Nigdy nie podejrzewałby samego siebie, że może chcieć czegoś tak bardzo, że stanie się zazdrosny, nie mówiąc już o zaborczości. A jednak pewne myśli nie odstępowały go na krok, mimo tego, że skupiał się na pracy. Tego dnia nie musiał nigdzie wychodzić, za to miał przed sobą kilka niedokończonych raportów, a także materiały dotyczące nowych spraw. Wszystko w odpowiednich teczkach, na których widok dostawał słabości, jednak również taką pracę należało wykonywać.
Dlatego siedział przy biurku, próbując skupić się na dokładnym spisywaniu wydarzeń z ostatniej akcji, kiedy do środka weszli jego współpracownicy. Niby nic dziwnego, skoro dzielili pokój, ale coś w tym jak podeszli do jego biurka sprawiło, że mimowolnie się spiął. A później z ich ust padło jej imię. Próbował zachować spokój, kiedy opowiadali o tym, że widzieli, jak karmiła przy fontannie jakiegoś Azjatę swoim jedzeniem. Narzekali, że nie przyszła z pudełkami do nich, że pewnie nic teraz dla nich nie zostanie, ale tego Nakir już nie słuchał. Właściwie wyłączył się w chwili, w której zazdrość, całkowicie irracjonalna, z pewnością bezpodstawna, uderzyła mu do głowy. Nie wiedział, że jego koledzy specjalnie przerysowywali to, w jaki sposób podała jedzenie obcemu mężczyźnie, któremu nie przyglądali się na tyle dobrze, żeby rozpoznać, kim był. Mówili, że karmiła, co w głowie Whitelighta rysowało nieprzyjemne dla niego obrazy, choć jedynie podała pudełko, o czym Nakir nie wiedział. Nie był jednak w stanie pisać raportu. Siląc się na spokój, wstał, żeby podejść do onespellcofee i za stuknięciem różdżką przygotować sobie kawę, przy pomocy której chciał po prostu zająć ręce, aby nie uderzyć żadnego z nich, każąc milczeć. Był zazdrosny. Chciał iść do fontanny, aby... Aby co? Urządzić scenę, do której nie miał prawa, skoro po prostu towarzyszyli sobie w przygodach...
Jasne spojrzenie zatrzymało się na drewnianym pierścionku i Nakir musiał zacisnąć zęby. Nie zwracał już uwagi na rozbawione spojrzenia kolegów, którzy odsunęli się od jego biurka, z zadowoleniem obserwując co się z nim dzieje, wiedząc, że wyprowadzili go z równowagi. Kiedy wyciągnął wizbooka niemal dusili się ze śmiechu, przekonani, że będzie pisał do Scarlett. Nie wiedzieli, że zamiast szukać jej, zaczął czytać wpisy pisarza, o którym ostatnio z nią rozmawiał. Pchany zazdrością musiał sprawdzić, co tamten na jej temat pisał, jak dobrze ją znał, jak ją sobie wyobrażał, kiedy nie mógł być obok niej. Co jeśli ten, któremu tym razem przyniosła jedzenie, był jak ten pisarz? Komu jeszcze nosiła jedzenie? Nie miał jej na wyłączność, wiedział, że rozpieszczała swoimi wyrobami niemal całą kwaterę, ale sądził, że jest... wyjątkowy. A teraz cichy głos w jego głowie śmiał się z niego, przypominając, że to była przygoda, a te nie trwały całymi dniami, w każdym tygodniu każdego miesiąca. Bajki miały swój koniec, przygody także...
Ze złością zamknął książeczkę, odrzucając ją na bok, nie przejmując się tym, że mogła się zniszczyć. Próbował przestać myśleć, zmuszając się do sięgnięcia ponownie do raportów, licząc, że w ten sposób się uspokoi, w czym skutecznie przeszkadzali jego koledzy, wzdychając na głos i zastanawiając się, co dobrego tym razem Carly przygotowała. I dlaczego nie przyszła do nich? Dlaczego...?

@Scarlett Norwood

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3416
  Liczba postów : 1936
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptySro Lis 27 2024, 13:35;


Nie była świadoma tego, co się tutaj działo, nie wiedziała, że stała się obiektem plotek, nie spodziewała się również, że niektórzy aurorzy są tacy skłonni do opowiadania bzdur, chociaż przecież znała ich na tyle dobrze, by móc się tego domyślać. Nie przychodziła tutaj od kilku tygodni, a od kilku lat, zdołała więc już zrozumieć, że nie są wcale tak poważni, jak próbowali być i domyślała się, że teraz, kiedy rzuciła się im na żer, nie dadzą jej spokoju. Jej, bądź raczej Nakirowi, który musiał z nimi przebywać, który musiał trwać pod bacznym spojrzeniem Williama, choć ani razu nie wspomniał, żeby działo się coś złego. Nie martwiła się o to, że jej ojciec mógłby zacząć wtrącać się w to, co się działo, bo doskonale go znała i wiedziała, że dała mu dostatecznie do zrozumienia, że sobie tego nie życzy, a on szanował jej decyzje. Inaczej było jednak zapewne z pozostałymi pracownikami biura, zwłaszcza z tymi niewiele od niej starszymi albo tymi, jacy nie mieli własnego życia i marzyli jedynie o plotkach. Pewnie właśnie dlatego nawet nie zdziwiła się szczególnie bardzo, kiedy weszła do pokoju trzymając pudełka pełne jedzenia, a ci zaczęli się śmiać, zaczepiając ją o to, co wydarzyło się w atrium. Norwood uniosła ledwie widocznie brwi, by zaraz zerknąć w stronę biurka Nakira, chcąc się przekonać, czy tutaj był i o co właściwie chodziło w tej całej absurdalnej szopce. Zaraz jednak uśmiechnęła się lekko, łącząc pospiesznie kropki, łapiąc w lot, że ktoś próbował tutaj grać na strunach jej cierpliwości, starając się urozmaicić sobie dzień w biurze, kiedy nie mógł łapać groźnych przestępców.
- Merlinie, wy to wszędzie musicie wsadzić swoje długie nosy - parsknęła, podsuwając im kolejne pudełka z jedzeniem, z absolutnie niewinną miną. - Ale nie radzę wam plotkować o zastępcy szefa jednego z tutejszych biur, chyba nie chcecie mieć problemów? I nie mam na myśli nawet Ministerstwa, co jego partnera, w szkole słynął z tego, że ma dość ciężką rękę - dodała, rzucając, że Huang czasem z nią gotował i musiała koniecznie poradzić się go w kwestii dania, jakie właśnie przygotowywała, bo potrzebowała zwyczajnie fachowej opinii. Czekała, aż rozgadani aurorzy wezmą się do jedzenia, wiedząc doskonale, że za moment oczy spłyną im łzami, bo miała już pewność, że przygotowany przez nią posiłek był diabelnie ostry i wywoływał co najmniej ogień piekielny w przełyku. Nie zamierzała jednak mówić tego głośno, uznając to za odpowiednią karę za rozsiewanie plotek, jakie jej się wcale nie podobały. Nie zamierzała zostawać bohaterką skandalu podszytego zdradą. I nie chciała nawet myśleć, co by było, gdyby ważni dla niej aurorzy to usłyszeli.
Zerknęła na Nakira, odnosząc wrażenie, że był zły, choć rzadko miała okazję widzieć go w takim wydaniu. Jego frustracja bywała inna, choć podszyta podobnymi emocjami, jakie zdawały się w nim buzować, niczym wrząca lawa. Nie miała ochoty na idiotyczne spory, na szarpanie się, nie była przyzwyczajona do podobnych spraw, ale teraz zwyczajnie nie miała chęci brać udziału w podobnych zawodach. Tak, jak nie chciała drażnić go Austerem, tak nie chciała drażnić go Huangiem, bo było to zwyczajnie żenujące, śmieszne i dla niej samej poniżające. Uśmiechnęła się zatem lekko i podeszła do Whitelighta, stawiając przed nim ostatni z przyniesionych pojemników, ale zatrzymała na nim dłoń, by pochylić się w stronę Nakira.
- Nie dasz rady tego zjeść - powiedziała cicho, przymykając powieki. - Oni też nie, przepali im przełyk, a ja zupełnie nie znam się na transmutacji i nie wiem, jak przemienić jeden napój w drugi - dodała, wzdychając, jakby to było coś niesamowicie strasznego, patrząc na niego uważnie, ciekawa tego, czy zignoruje jej ostrzeżenie, czy może zwyczajnie poczeka, aż jego współpracownicy spłoną w ogniach piekielnych.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2228
  Liczba postów : 603
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptySro Lis 27 2024, 13:50;

Słyszał jej krok, czując, jak jednocześnie chce się zerwać z krzesła i wyjść jej naprzeciw, a jednocześnie obawia się ją zobaczyć. Czuł, że to, co się z nim działo dalekie było od tego, czego chcieli. Nie powinien tak się czuć, nie powinien irytować się, gdy słyszał, że była widziana z kimś innym. Nie powinien oczekiwać, że zawsze będzie pierwszym, gdy będzie czegoś potrzebowała, albo gdy będzie miała wolną chwilę. A jednak w tej chwili drażniło go absolutnie wszystko, o czym mówili jego koledzy. Dlatego zmusił się, żeby zostać w miejscu, żeby pisać kolejne słowa raportu, nawet gdy weszła do środka. Czuł jednak, jakby atmosfera się zagęściła, a wrażenie to potęgowane było cichym buczeniem kolegów, gdy tylko Scarlett zaczęła ich strofować. Z jej słów łatwo wywnioskował, że chodziło o Maxa i jego partnera, więc nie było powodu, dla którego miałby być zazdrosny… Aż nie podała pojemników z jedzeniem pozostałym chłopakom. Zacisnął zęby, zamykając teczkę z raportem, mając pełną świadomość tego, że nie napisze nic. Nie wtedy, gdy jedyne o czym potrafił myśleć o to rozsmarowaniu jedzenia na twarzach pozostałych, albo zamienieniu posiłku w ślimaki. Szczególnie gdy Norwood podeszła do jego biurka, kiedy położyła pudełko przed nim i zatrzymała na nim dłoń, jakby broniąc do niego dostępu.
Nakir odchylił się na krześle, spoglądając na nią z ogniem w spojrzeniu, choć pozornie pozostawał spokojny. Jednak te płomienie widoczne w jasnych tęczówkach dalekie były od tych, które zwykle mogła u niego obserwować. Teraz czuł się tak, jakby kawałek po kawałku odbierano mu coś, co sądził, że jest jego, że jest wyjątkowe dla niego. Byli umówieni, że każda przygoda jest okraszona jedzeniem, a teraz każdy dostawał pudełko, poza nim. W tej chwili tylko to się liczyło, bez względu na to, jak żałosny był to powód do irytacji, do zazdrości, której gorycz powoli zaczynała go dusić.
- Czyli jest to coś, co mogą jeść wszyscy, tylko nie ja? - zapytał równie cicho, nie cofając z niej spojrzenia, siłą woli powstrzymując się przed przyciągnięciem czy to jej, czy tego pudełka do siebie. Sam nie wiedział, czego bardziej chciał w tej chwili. Mimo to nie ruszył się, uznając, że jeszcze chwilę będzie grał w jej grę, że da jej możliwość… Sam nie wiedział czego. Pokazania mu, że się mylił? Że nie było powodu do zmartwień? A może do potwierdzenia, że zagalopował się z własnymi wyobrażeniami, które najwyraźniej tkwiły w jego podświadomości.
- Widać nie znasz jeszcze do końca moich smaków i nie doceniasz mnie, czy w kwestii tolerancji, czy transmutacji, jeśli byłaby taka potrzeba - dodał, odrywając od niej po chwili spojrzenie, aby pełnie wściekłości posłać koledze, gdy ten zaczął wołać do Scarlett z pytaniem co dodała, że tak pali. Teraz nikt nie miał ściągać na siebie jej uwagi. Nikt nie miał im przeszkadzać i dokładnie to mówiło spojrzenie Nakira, które koledzy wyraźnie zrozumieli, albo tak bardzo potrzebowali czegoś się napić, że zaczęli pospiesznie szukać kubków i czegoś do picia.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3416
  Liczba postów : 1936
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptySro Lis 27 2024, 15:58;

Prawdę mówiąc, nie spodziewała się, że kiedykolwiek stanie w obliczu podobnego zachowania, podobnej złości, jaka wypełniała mężczyznę, powodując, że nie wiedziała, dokąd właściwie miała się zwrócić. Wiedziała, że drażniły go niektóre sprawy, zdążyła się już zorientować, że bywał zaborczy, że pod łagodnością i spokojem, kryły się o wiele silniejsze emocje, jakie wielokrotnie ją pociągały, ujawniając jej coś więcej, niż to, co wiedzieli wszyscy. A to było dla Carly jedną z najbardziej fantastycznych historii, jedną z najlepszych przygód, czymś, co kochała, co chciała przeżywać wciąż i wciąż na nowo. Do tej pory nie zdawała sobie sprawy z tego, że dosłownie każdego można poznawać w ten sposób, że można tak długo drążyć, aż odkryje się coś, czego nie widziało się wcześniej. Do tej pory wszyscy mężczyźni nudzili ją wcześniej, niż zdołała dotrzeć do tego momentu. Wszystko jednak się zmieniało i stała w obliczu irracjonalnej złości, jaka być może powinna zirytować ją w sposób wręcz nieopisany, ale zamiast tego wywołała w niej zaciekawienie i cień niezrozumienia. Ostatecznie bowiem nie robiła niczego złego, nie robiła niczego, co byłoby niezgodne z jej pragnieniami, zamierzeniami, czy zwyczajami, i na pewno nie robiła nic, co powinno było Nakira rozzłościć aż tak mocno. A jednak sprawiał wrażenie, jakby miał za chwilę zrobić komuś krzywdę, chociaż nie umiała powiedzieć, czy jego złość była wymierzona w nią, czy w innych. Dość prędko przekonała się jednak, że najwyraźniej to ona była powodem tej całkowicie niezrozumiałej irytacji, co spowodowało, że nieznacznie się wyprostowała.
- Jeśli masz ochotę wymiotować, bo przygotowałam coś zbyt pikantnego nawet na podniebienie kogoś, kto raczej jest zaznajomiony z taką kuchnią, nie będę cię powstrzymywała - stwierdziła, przesuwając pudełko w jego stronę, dając mu jasno do zrozumienia, że jeśli on miał swoje granice, ona również je miała. Jej brat doskonale potrafił rozpoznać tę drobną zmianę w jej nastroju, ale nie sądziła, by Nakir był w stanie ją dostrzec. Tak, jak ona nigdy nie widziała go złego, nie w taki sposób, tak on nigdy nie miał okazji spotkać się z jej łagodną naganą, jaka prowadziła dalej, o ile oczywiście ktoś usilnie dalej pchał palce między drzwi. Musiała jednak przyznać, że z jakiegoś powodu fascynowało ją jego zachowanie, że była ciekawa, co było dalej, co jeszcze mógł zrobić, chociaż znowu, nie była na tyle głupia, żeby w idiotyczny sposób go testować albo podpuszczać. Przynajmniej na innych, przynajmniej przy pomocy innych, więc zwyczajnie nie odwróciła się, kiedy padło pytanie, patrząc wciąż na niego.
- Najostrzejszej pasty paprykowej z Azji. W ilości odpowiedniej dla tubylców - wyjaśniła, chociaż spodziewała się, że pozostali mężczyźni byli obecnie skoncentrowani na tym, żeby nie umrzeć po spożyciu tego specyfiku. - Wolałabym nie przepalić twojego gardła, ale skoro nie znam cię aż tak dobrze, być może faktycznie mylę się i nie będzie to dla ciebie ani trochę ostre - dodała, przeciągając słowa, brzmiąc właściwie jak zawsze, ale prawda była taka, że i w tym stwierdzeniu kryło się ostrzeżenie, uwaga wymierzona w Nakira i w jego poczucie niesprawiedliwości, jakie skierował ku niej. Nie, nie znała go idealnie, ale wiedziała o nim dostatecznie wiele, by móc pewne rzeczy zakładać. Skoro zaś Longwei właściwie popłakał się po kęsie jej dania, nie sądziła, by naprawdę nadawało się do spożycia.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2228
  Liczba postów : 603
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptySro Lis 27 2024, 18:31;

Nie wiedział, gdzie były granice jej cierpliwości, ani jak wygląda w trakcie kłótni. Do tej pory nie mieli takiego spięcia, a przynajmniej do tej pory nie było powodu, żeby sam czuł się tak… sfrustrowany. Powiedzenie na głos wprost, co leżało mu na sercu było trudniejsze niż się wydawało. Ubrał więc wszystko w słowa, jakie sądził, że Scarlett zrozumie, a tymczasem odpowiedziała mu podobnym gestem. Widział jak się nieznacznie prostuje i miał wrażenie, że jej głos nieznacznie się zmienił, choć przecież brzmiała tak samo. To była jej inna strona, jakiej nie widział do tej pory i choć wciąż czuł się zdradzony, w jego spojrzeniu pojawił się cień ciekawości zarówno jej, jak i tego, co kryło się w pudełkach.
W tych cholernych pudełkach. Z pewnością, gdyby usłyszał, że rozmawiała z kimś przy fontannie nie zachowałby się tak, jak w tej chwili, gdy mierzył się z nią spojrzeniami, starając się nie wybuchnąć. Z pewnością nie byłoby takiego problemu, gdyby nie jego koledzy, którzy pamiętali sposób w jaki sięgał po jedzenie, gdy spotkał ją pierwszy raz w kwaterze. Kiedy zachowywał się, jakby to, co przygotowała należało mu się z uwagi na to, co między nimi było.
- Wydawało mi się, że już mówiliśmy, że jestem gotów skosztować wszystko, co przygotujesz. Od zupy z pokrzywy po rogaliki z eliksirami. A teraz słyszę, że przygotowałaś coś, czego nie mam kosztować… - odpowiedział cicho, nie odrywając od niej spojrzenia, aż zacisnął zęby, gdy jego koledzy kolejny raz próbowali coś powiedzieć. Przeszkadzali.
Jego kolejny ruch był szybki, gdy sięgnął do różdżki i niewerbalnie posłał zaklęcie w stronę jednego z kolegów. Zwykła dziecinna klątwa, po której z ust zaczarowanego wypadały ślimaki. Liczył na to, że się zamknie i przestanie przeszkadzać. Przestanie narzekać na jedzenie, które od niej dostał, skoro mógł sobie poradzić. Mógł też nie jeść. Miał jednak wrażenie, że próbowali zagrać mu na nosie i t razem trafili w czuły punkt.
- Lubię kuchnię orientalną. Lubię jedzenie z przydrożnych budek. Nie sądzę, żebyś miała czym się martwić - powiedział, ostatecznie sięgając po pudełko. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że wyraźnie zaczął się rozluźniać. Odsunął się od biurka, przesuwając na nim raporty, aby na pewno nic nie ubrudzić jedzeniem, po czym otwarł je, sprawdzając, co było w środku. Pachniało zachęcająco i już teraz był w stanie powiedzieć, że musiało być pikantne. Reakcja Scarlett i chłopaków mogła nie być przesadzona, ale nie takie rzeczy jadł. W końcu zaczął jeść i rzeczywiście, poczuł pieczenie w ustach i przełyku, ale nie było to coś, co miałoby go powalić. Na jego usta wypłynął lekki uśmiech, gdy kontynuował jedzenie.
- Jest świetne. Pikantne, ale słodkie - powiedział w końcu podnosząc wzrok na dziewczynę i uśmiechał się przez chwilę z zadowoleniem, aż nie przypomniał sobie, że przed chwilą był na nią wręcz obrażony. Zmarszczył brwi i wrócił do jedzenia, próbując opanować dziecinny upór, jaki wciąż czuł.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3416
  Liczba postów : 1936
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptySro Lis 27 2024, 20:02;

Scarlett miała wrażenie, że patrzy na zupełnie nowy obraz, na płótno, jakie znała, ale było w nim coś, czego nie umiała pojąć, coś obcego, nowa barwa, jaka rozlała się po nim, zasłaniając pozostałe, nowy element, jakiego wcześniej nie dostrzegała. Musiała przyznać, że chociaż Nakir nie był taki, jak Jamie, widziała w nich podobieństwa, a teraz gdy auror sprawiał wrażenie tak urażonego, tak potwornie obrażonego z powodu czegoś, co zrobiła, był niemalże wiernym odbiciem jej brata. Jedyna różnica polegała na tym, że jego emocje były gorące, wrzące niczym lawa, zdolne do tego, żeby spopielić dosłownie wszystko w swojej okolicy. Było w nich coś przerażającego, a jednocześnie pociągającego, chociaż Norwood musiała przyznać, że nie miała zbyt wielkiej ochoty wciągać się w spór. Nie lubiła kłótni, chociaż potrafiła być naprawdę nieprzyjemna, kiedy tego chciała, nie unosiła jednak nigdy głosu, a jej słowa najczęściej były łagodnymi ostrzeżeniami, jak teraz, kiedy dawała mu wyraźnie do zrozumienia, żeby uważał, co próbował zrobić, bo nie ręczyła za siebie, jeśli coś pójdzie nie po jej myśli. Prawdę mówiąc, nie była pewna, czy ktokolwiek słyszał jej krzyk, czy ktokolwiek był świadkiem tego, jak unosiła się gniewem, czy ktokolwiek wiedział, czy była do tego zdolna, ale również nie chciała, żeby przekonali się o tym wszyscy zebrani w pomieszczeniu. Można było uznać, że stanowiło to rysę na tym, co do tej pory tworzyli, ale o dziwo rysa ta okazała się dla niej czymś ciekawym, czymś, czemu zaczęła się przyglądać, starając się zrozumieć, co dokładnie widzi, a kiedy Nakir ponownie się odezwał, część układanki znalazła swoje miejsce, wskakując w puste pola, wypełniając je i powodując, że nieznacznie rozchyliła usta.
- Widać nie wiesz do końca, co dla ciebie dobre – powiedziała cicho, wyraźnie przeciągając słowa. – A może powinieneś mi czasami ufać – stwierdziła, zupełnie, jakby chciała mu powiedzieć, że dodała do tego posiłku truciznę. Nie było to dalekie od prawdy, biorąc pod uwagę, jak ostre było to danie i jakie mogło wywołać skutki, jeśli sięgał po nie ktoś, kto nie był do tego przyzwyczajony. Koledzy Nakira przeżywali właśnie katusze, starając się poradzić sobie z tym, co się z nimi działo, widziała, jak do dania podszedł Huang, więc jako kucharz miała pełną świadomość, że musiała zachować w tym przypadku szczególną ostrożność, musiała mieć na uwadze podniebienie innych i nie liczyło się to, że coś obiecała. Odnosiła wrażenie, że rozumowanie siedzącego przed nią mężczyzny wyraźnie zacięło się na jednym zdaniu, na jednym stwierdzeniu, jakby nic poza nim nie było, jakby nie wiedział, że nie wszystko w życiu jest tak bezpieczne i nie powinien skakać za nią na głęboką wodę.
- Gdybym podała ci wywar żywej śmierci, też byś go skosztował? – zapytała, całkowicie ignorując to, co działo się za jej plecami, dając mu do zrozumienia, że mikstura ta nie stanowiła dla niej żadnego problemu, była czymś, co była w stanie uwarzyć bez mrugnięcia okiem. Wiedział, że była niebezpieczna, wiedział, że balansowała na linie, a teraz widział również, że w jej naturze nie kryła się jedynie słodycz, bo chociaż nie zmieniła się prawie w ogóle, chociaż jej postawa była niemalże taka sama, bo gdy on się odsunął z pudełkiem, ona nachyliła się w jego stronę, było w niej coś innego. Coś chłodnego.
I właśnie z tego powodu jego zapewnienia zdawały się nie robić na niej żadnego wrażenia, a nawet uśmiechnęła się kącikiem ust, unosząc jedną brew, jakby chciała go zapytać, czy próbował w tej chwili zgrywać bohatera. Widziała, że uspokoił się, kiedy osiągnął to, czego chciał, zupełnie, jakby uznawał to za zwycięstwo, jakiego mu brakowała, widziała, że zareagował impulsywnie rzucając zaklęcie, z jakim teraz borykała się pozostała trójka i musiała przyznać, że nie podejrzewała go nigdy o aż tak gorącą krew, a już na pewno nie po ich rozmowie o bohaterstwie. A jednak, miała przed sobą chodzącą irytację, obrazę, jakiej nie dało się tak łatwo utulić, jedynie dlatego, że potraktował niesamowicie dosłownie słowa, jakie między nimi padły.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2228
  Liczba postów : 603
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptySro Lis 27 2024, 20:23;

Nigdy nie podejrzewałby siebie o tak silne reakcje na tak błahe rzeczy, ale też nie podejrzewał siebie o takie przywiązanie do dziewczyny. Nie miało teraz znaczenia, że przecież wszystko miało być tylko przygodą, że dokładnie na to się umawiali. W jego głowie krążyły myśli o tym, że w pewnym sensie była jego - jego towarzyszką przygód, królową nimf, która zdecydowała się bawić w jego towarzystwie. Nie podobała mu się myśl, że ktoś mógłby między to wejść, a tak było przedstawione zdarzenie z jedzeniem. Zdarzenie, które było zupełnie niezwiązane z tym, co ich łączyło, cokolwiek to było, a które ukazało Nakirowi kolejne aspekty, w których był zazdrosny, w których potrafił być zaborczy. Powinien w tej chwili odsunąć się i zarządzić przerwę. Z pewnością ona powinna postawić takie granice, ale zamiast tego wpatrywali się w siebie z tak samo silnymi emocjami, choć zupełnie inaczej je przedstawiali.
Widział, jak gwałtownie zdawała się przemieniać w spokojną wodę, a każdy wiedział, że pod pozornie nieruchomą taflą kryły się gwałtowne nurty. Nie należało nie doceniać spokojnych wód i był pewien, że nie powinien nie doceniać Scarlett. Jego brew nieznacznie drgnęła ku górze, kiedy wychwycił nacisk na słowa o zaufaniu. Nie ufał jej? Nie, tu nie o to chodziło… Skoro miesiąc, jak on, trwała bez innych przygód, teraz mając je na wyciągnięcie ręki, nie sądził, aby miała ochotę szukać dalej… Choć zawsze mógł się mylić.
- Nie do ciebie nie mam zaufania - powiedział prosto, a później jego spojrzenie nieznacznie pociemniało, gdy poruszyła temat wywaru żywej śmierci. Niespodziewanie dla siebie samego był gotów potwierdzić. Tak, był gotów wypić eliksir, gdyby mu podała, nawet wiedząc, co to było i czym mogło grozić, jeśli podałaby mu za dużą dawkę, bądź źle uwarzony. Mimo to, był gotów wypić eliksir, czując, że nie zrobiłaby mu krzywdy, a i miał zaufanie do jej zdolności eliksirowara. Było coś w jej sposobie mówienia, zachowania, gdy tylko poruszali temat eliksirów, co sprawiało, że wiedział, jak poważnie do tego podchodziła. Jednak przyznanie się jej, w tej właśnie chwili, że był do tego gotów wydawało się niewłaściwe. Uśmiechnął się więc jedynie na moment, ułamki sekundy, przekrzywiając głowę.
Niemal pozostał w tej pozie, mimo złapania za pudełko, mimo tego, że zaczął jeść, gdy widział, jak nachyliła się w jego stronę. Z tej perspektywy mógł nie tylko obserwować ją, kiedy zdawała się nad nim w pełni dominować, co niespodziewanie okazało się niezwykle pociągające, ale również dostrzec, że wciąż nosiła na sobie amulet i wisiorek. Amulet, który teraz przybrał błękitną barwę, co na chwilę wytrąciło go z równowagi, zmuszając do wrócenia spojrzeniem na jej twarz.
- Testowanie twoich dań to też przygoda… Nie lubię się nimi dzielić - powiedział w końcu cicho, całkowicie poważnie, kładąc na moment pudełko na blacie biurka, nachylając się w jej stronę. - I nie jest tak ostre, żebym miał cierpieć. Huang wcześniej w ogóle nie przygotowywał dań z mięsem i jego potrawy były raczej jałowe, jeśli miałbym oceniać, choć nie jadłem. Max za to je wszystko z mięsem i woli ostrzejsze dania, a mówił, że mu smakuje jedzenie, więc podejrzewam, że Huang zaczął inaczej gotować, ale niekoniecznie sam je to, co ostre - dodał, niejako tłumacząc, dlaczego na nim jej potrawa nie zrobiła takiego wrażenia, jak na kimś, kto jest zaznajomiony z kuchnią Azji. Jednocześnie nie mógł powiedzieć, żeby czuł się jakkolwiek uspokojony, choć rzeczywiście fakt, że mógł też skosztować jej dania, wiele pomógł. Teraz jednak wszystko w nim krzyczało, że potrzebuje zapewnienia, że nic się nie zmieniło - że wciąż są swoimi towarzyszami w przygodzie, jaką wspólnie zaczęli.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3416
  Liczba postów : 1936
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptySro Lis 27 2024, 21:06;

Dawała mu ostrzeżenie, dawała mu tę granicę, pokazując, że drażnienie się z nią, kiedy sobie tego nie życzyła, kiedy dotyczyło to czegoś, co było niesamowicie istotne, nie było wcale takie mądre i właściwe, jak mógł podejrzewać. To było coś, na co musiał uważać, coś, co stanowiło jej punkt zapalny i wyraźnie chciała podkreślić, że była niezależną, samodzielnie myślącą istotą, jaka potrafiła podejmować własne decyzje. Poza tym, nie wierzyła w plotki. Słuchała ich, gromadziła je, doskonale wiedząc, jaką miały moc, co mogły zrobić, jeśli tylko użyło się ich właściwie, ale jeśli chciała pociągnąć to we właściwym kierunku, najpierw musiała sprawdzić, czy to, co mówiła, było prawdą. Wiedza była władzą, potężną i nieskończoną, była czymś, co obracało proste słowo w broń, czyniąc z niej sztylety, jakie nie tylko mogły ranić, ale również zabijać. Potrafiła dzięki nim kreować świat dookoła siebie, przyznawała, że była niebezpieczna, że nie dało się jej tak łatwo zatrzymać, a Nakir najwyraźniej wciąż nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Więc masz mnie za słabą i głupiutką kobietę - odpowiedziała cicho, a jej słowa były wyraźne, przeciągnięte i mocno podkreślone, słodkie, a jednocześnie tak ostre, jak tylko być powinny. Jeśli jej ufał, to powinien robić to w pełni, to powinien za tym podążyć i nie przejmować się innymi ludźmi, to brzmiało bowiem absurdalnie. To ona miała władzę nad sobą, nad swoim losem, nad swoimi decyzjami i nad tym, co robiła z własnym życiem, nikt inny nie miał takiej władzy, takiego prawa, nikt nie mógł nią kierować, nie mógł jej zmieniać, nie mógł dyktować jej tego, co miała robić. Dotyczyło to nie tylko jej dziadków, ale również jej ukochanego ojca, brata, czy choćby szkolnych profesorów, jacy mogli sobie co najwyżej nagwizdać. To, co właśnie powiedziała, było próbą, było ostatnim ostrzeżeniem, po którym wszystko mogło się zmienić, ale mimo to liczyła, że dotrze do tego rozgniewanego, zirytowanego mężczyzny, że właściwie swoim obecnym zachowaniem nie tyle bronił tego, co ich łączyło, co ją obrażał. Tym bardziej po tym, jak przyznała, że ona również czekała cały miesiąc, mając wrażenie, że po prostu uschnie, jakby nie miała w sobie żadnych pokładów przyjemności.
- Och, doprawdy, a kto powiedział, że ja się dzielę naszymi przygodami? - zapytała, unosząc przy tej okazji brwi, nie przejmując się tym, że rozchylające się poły jej niezapiętej do końca koszuli, ujawniały w tej chwili zapewne zdecydowanie więcej, niż powinny. Mógł na nią patrzeć, nie miała z tym najmniejszego nawet problemu, a jeśli jednocześnie przy tym cierpiał, nie mogąc sięgnąć po to, po co zwykł sięgać, tym lepiej. Była w tej chwili zirytowana jego postępowaniem, choć tak gorącym i pełnym złości, tak odmiennym od tego, co znała i fascynującym, więc chciała dołożyć mu jeszcze więcej nierozumienia, jeszcze więcej bólu, jeszcze więcej irytacji na to, że nie mógł mieć czegoś, co mieć chciał.
- Zadziwiające jest to, że doskonale wiesz, o kim mowa, a zachowujesz się, jakbym z Longweiem spędzała czas w łóżku, a nie na pieczeniu rogalików i gotowaniu himalajskich potraw - zauważyła, a w jej głosie pojawił się cień ironii, wymierzony w rozumowanie Nakira, z jakiego ten najwyraźniej nie umiał i nie chciał się wycofać, bo tak był pochłonięty gniewem, jaki się w nim obudził. Gniewem o coś, co nie powinno mieć miejsca, a jednak miało. Gniewem, jaki powinien był dawno ją stąd wygnać i spowodować, że wszystko to by skreśliła, a zamiast tego nachyliła się mocniej przez jego biurko, tym samym znajdując się właściwie tuż przy nim, w nosie mając to, czy w pokoju zostali jego koledzy, czy ruszyli na poszukiwanie pomocy. - W gwoli wyjaśnienia przyznam tylko, że od wiosny sypiam jedynie z tobą - stwierdziła dosadnie, szeptem.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2228
  Liczba postów : 603
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptySro Lis 27 2024, 21:20;

To nie było normalne. Ani to jak się czuł, ani to jak w tej chwili ze sobą rozmawiali. Nie był pewien, czy po otrzymaniu klątwy jego koledzy wyszli z pokoju, czy może udało im się jej pozbyć i teraz w milczeniu ich obserwowali, wyczuwając napięcie jakie między nimi się nasilało. Nie miał jednak zamiaru odwracać wzroku od Scarlett, żeby to sprawdzić. Nic z tego nie było takie, jak zawsze, nie było dla nich typowe, a jednocześnie Nakir nie czuł się odrzucany. Unikał do tej pory wszelkiego wiązania się z powodu ewentualnego pojawienia się takich spięć, a tymczasem… Czuł, że to go bardziej pociąga. Nie chciał sprawdzać, gdzie kończy się granica, a jednocześnie część niego chciała zobaczyć jakie niebezpieczeństwa ukrywały się za tą chłodną słodyczą, jaką w tej chwili mógł obserwować. Chciał poznać ją bardziej, niż znał do tej pory i choć w tym momencie działo się wiele rzeczy, których nie chciał, część niego była zadowolona. Ta część, która mruczała zadowolona z widoków, jakie miał w tej chwili, gdy nachylała się do niego przez biurko, kiedy mógł objąć spojrzeniem to, co zwykł obejmować dłońmi, jednocześnie będąc przygniecionym do fotela jej władczą postawą. Chłodna królowa, przepełniona jednoczesną słodyczą, że z zewnątrz trudno było powiedzieć, jak bardzo była zła. Jednak to, że była – czy zła, czy urażona – było dla niego jasne w chwili, w której zarzuciła mu niedocenianie jej. Pokręcił głową, jednak nie mówił nic, mając wrażenie, że w tej chwili słowa go zawodzą. Jednak jego spojrzenie zdradzało bitwę, jaka się w nim toczyła, gdzie irytacja i zazdrość mieszały się z pragnieniem, jakie czuł coraz silniej. I do tego wszystkiego, jakby było tego mało, wplątała się jeszcze duma, która nie pozwalała ugiąć karku. Duma, która cierpiała, gdy tylko w pełni okazało się, jak koledzy zabawili się nim, jak umiejętnie, niczym cruciatusem potraktowali go plotką, która zadziałała z pewnością tak, jak chcieli.
- Zasugerowali… - odpowiedział jedynie, zaciskając po chwili zęby. Nie był w stanie całkowicie ugiąć karku, przyznać się do winy. Do wyciągania zbyt szybko wniosków, choć zwykle tego nie robił, a jednak teraz… Teraz to nie była jakaś tam sprawa, a ona, a oni i to co między nimi było, jakkolwiek chcieliby to nazwać. Był zły, choć teraz celował już całkowicie w siebie i kolegów, mając pewność, że zdoła im odpłacić w sposób, który zapamiętają i nie powtórzą żartów. Był zły również na to, co się działo, jak bardzo z nim pogrywała, zdecydowanie świadoma jego uciekającego spojrzenia, a mimo to nachylała się bardziej.
- Wybacz, że zazdrości nie da się ugasić w jednej chwili, a że to był Huang domyśliłem się dopiero po twoich słowach. Wcześniej skutecznie pominięto ten szczegół - powiedział cicho, nie zdając sobie sprawy, że od nadmiaru emocji jego głos brzmiał niżej, bardziej ochryple. A jednak wszystko nagle się zatrzymało, kiedy tak bezpośrednio zaprzeczyła temu, czego mimowolnie się obawiał. Choć przecież miał od niej słowo powiedziane wcześniej, miał świadomość, że oboje starali się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu i choć wiedział, że był obecnie jedynym, wciąż tkwiła w nim niepewność, która odzywała się w najmniej odpowiednich momentach.
Jego twarz w jednej chwili pokryła się głębokim rumieńcem, a błysk złości został całkowicie ugaszony przez nagłe, krótkotrwałe zaskoczenie wywołane tym wyjaśnieniem. Zaraz też na nowo zapalił się w nim ogień, który czuł niemal od początku, który jedynie z chwili na chwilę nabierał mocy. Nie zastanawiając się nad tym, co robił, podniósł rękę, aby położyć ja na jej karku, powstrzymując przed ewentualną ucieczką, gdy nachylił się ku niej na tyle, żeby pocałować ją gwałtowniej niż powinien, nie mogąc jednak znaleźć słów na to, co chciał jej przekazać. Ogień, jakiego cień poczuł na języku przy jedzeniu jej dania był niczym w stosunku do tego, który palił go przez każde jej słowo i każdy gest.
- Powinienem się martwić, że tracę głowę… - powiedział cicho, gdy odsunął się od niej nieznacznie.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3416
  Liczba postów : 1936
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyCzw Lis 28 2024, 09:55;

Nakir nie wiedział i niekoniecznie powinien był dowiedzieć się, co kryło się za tą słodką miną, za szaleństwami, za beztroską, jaką Scarlett wykazywała się każdego dnia. Nie wiedział, że była w stanie ujawnić zupełnie inne oblicze, pełne chłodu, pełne wiedzy i władzy, jakiej wykorzystanie nie stanowiło dla niej żadnego problemu. Jej słowa, ruchy i czyny stawały się niebezpieczne i ostre niczym najpotężniejsze zaklęcia, jeśli tylko sobie tego życzyła i wiedziała, jak się mścić, choć nie ulegało wątpliwości, że gdyby tylko sięgnęła po coś podobnego, jej zemsta byłaby słodka i powolna, lodowato zimna, aż do momentu, w którym dosłownie wszystko dookoła niej rozpadłoby się na drobne kawałki. Niczym lustro, jakie strzaskałaby w pył. W tej zaś chwili on był takim lustrem, którego mogła dotknąć zgodnie ze swoją wolą, pokazując mu, co oznaczało drażnienie królowej nimf. Nie była niewinną dziewczynką, jaka obrażała się, kiedy coś nie szło po jej myśli, była kobietą w pełni świadomą tego, czego chciała i nie znoszącą tego, jeśli ktoś próbował sugerować jej, że nie miała żadnej władzy nad sobą i nad tym, co się dookoła działo. To był pierwszy i główny błąd, jaki młody auror popełnił, tym bardziej że znał ją dostatecznie długo, by mieć świadomość, że nie można było w żaden sposób narzucić jej swojej woli. Była nieujarzmiona i była ostatnią istotą na świecie, która naprawdę zgięłaby przed kimś kark. Oszukałaby, wpuściła w pułapkę, a później zniszczyła bez mrugnięcia okiem, ale nigdy, przenigdy przed nikim by się nie ugięła. I nie robiła tego również teraz, przygważdżając go do miejsca, w którym się znajdował.
- Zasugerowali, że jestem słodką idiotką, która nie ma pojęcia, że jakiś mężczyzna próbuje zaistnieć w jej oczach i nie wie, w co się pcha – dokończyła za niego, po czym roześmiała się cicho, a w kącikach jej ust osiadł wyraźnie ironiczny uśmiech, który jedynie podkreśliła uniesionymi brwiami, jakby chciała go zapytać, czy w ogóle słyszał to, co mówiła, co mówili inni. Nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości, co do tego, że sama doskonale umiała wybrać, z kim chciała spędzać czas i wiedziała, czego inni od niej oczekiwali. Wiedziała, czego chciał Nathaniel, kiedy zabrał ją do Upswing po słynnym balu sylwestrowym, wiedziała, czego chciał Benjamin, gdy zaprosił ją na kolację, wiedziała o każdym z nich, mając świadomość, że nawet Max żałował, że kiedyś, dawno temu, przyszedł na ich randkę pijany. To ona rozdawała tutaj karty, decydując o tym, czy tego chce, czy nie chce, więc takie spoglądanie na sprawę było z jego strony co najmniej śmieszne i miał rację, sądząc, że ją uraził. I jeśli był dostatecznie inteligentny, to właśnie dostał odpowiedź na pytanie, co tak ją rozgniewało.
Nie chodziło o samą piekącą zazdrość, o gniew, jakiego nie umiał do końca wyrazić, ale o to, że pomimo pewnych drobnych detali, miał tak mało wiary w jej słowa. W nią samą. To był błąd, za jaki właśnie płacił, poznając tę jej stronę, jaka nie zawahałaby się przed sięgnięciem po klątwy i przekleństwa ku własnej uciesze i zwycięstwu. Wiedział, że potrafiła się bronić, że nie była bezbronna, wiedział również, że wepchnęła się na krwawy rytuał, a znaku po tym, nie dało się ukryć, więc miał pojęcie, że znała czarną magię, że obracała się pośród niej, nie czując się nią przerażona. A mimo to wszedł wprost w jej gniew, rozdrażnił ją, odkrywając, że nie była byle kim i nie zamierzała pozwalać na to, żeby nią rozporządzano.
- Och, więc to nawet nie przyszło ci do… – zaczęła, kiedy dostrzegła jego spojrzenie, tę zmianę, jak spowodowała, że zmarszczyła nieznacznie nos, zupełnie, jakby znowu została urażona jego zachowaniem, ale nie zdążyła dokończyć zdania, kiedy ją przy sobie przytrzymał. Oczywiście, że się poruszyła, że się szarpnęła, ale w efekcie jedynie musiała mocniej wesprzeć się na jego biurku, walcząc z własną irytacją, mieszającą się z doskonale znaną falą ciepła, falą ekscytacji, jakie zdawały się przemykać po jej plecach, chwytając ją mocno. O wiele mocniej, niż sądziła. Bo pomimo tej urazy i złości, chciała, naprawdę chciała, żeby zrobił coś, co mimo wszystko nie pozwoli jej tak po prostu odejść.
- Lepiej jej nie trać, przyda ci się do wymyślenia, jak ugłaskać pewną nimfę. Robią się bardzo zirytowane, kiedy ktoś zarzuca im głupotę – odpowiedziała cicho, patrząc na niego z bliska, wyraźnie dając mu do zrozumienia, że jej duma również nie została jeszcze złamana.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2228
  Liczba postów : 603
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyCzw Lis 28 2024, 11:17;

Pokręcił głową, kiedy dokończyła zdanie, co sugerowali jego koledzy. Nie, nie to próbowali mu przekazać. On też nie spoglądał na nią w podobny sposób, mając świadomość, że nie była byle trzpiotką, którą można było dobrowolnie zarządzać. Jednak teraz jego słowa nie miały już żadnej mocy, nie był w stanie nic zmienić i był tego świadom. Widział chłod w jej oczach, w jej postawie, nawet jeśli wciąż brzmiała uroczo. To była jej strona, której istnienie podejrzewał, ale nie był pewien, czy kiedykolwiek będzie mógł zobaczyć. Teraz za to pojawił się w nim lęk, że jeśli nie zdoła tego naprawić, jeśli nie wyjaśni wszystkiego, nie będzie mógł żadnej z jej stron oglądać. Do tego z kolei nie zamierzał doprowadzić.
Wiedział, że będzie musiał przełknąć dumę, że chcąc wyjaśnić, co właściwie się z nim działo, co miał na myśli mówiąc, że nie ufa pozostałym, zdradzi jej zbyt wiele na swój temat. A jednak nie potrafił znieść myśli, że miałby pozwolić jej odejść tak po prostu z tego biura. Nie wtedy, gdy była wyraźnie urażona i wiedział już czym. Nie wtedy, gdy była na niego zła i jej postawa pokazywała, że wystarczy jeszcze jeden błąd i wszystko straci. Czy była to nadinterpretacja? A może kolejny podszept niepewności, w jakiej nie raz się zatracał? Nie był tego pewien, ale nie zamierzał niczego sprawdzać. Dlatego musiał ją zatrzymać. Musiał pokazać, że nie zrozumiałą tego, co próbował nieudolnie przekazać, a teraz musiał ją przy sobie zatrzymać. Pocałunek zdawał się najlepszą z możliwości i jak się okazało, miał rację.
- To się nie powtórzy - zapewnił cicho, przesuwając palcami po jej karku, nie odsuwając się, ani nie pozwalając jej na to. Raz jeszcze pocałował ją delikatniej, czulej, trzymając jednocześnie mocno przy sobie. - I spróbuję też ugłaskać królowę nimf - dodał, gdy nachylił się do jej ucha, przesuwając nieznacznie ustami po jej policzku. Dopiero teraz zorientował się, że byli sami, po części czując ulgę z tego powodu. Nie musiał mierzyć się z kolejnymi komentarzami, które mogłyby ponownie go podburzyć.
Nie wiedział jeszcze, co zrobi, ale wiedział, że dawała mu jeszcze szansę i nie zamierzał tego zmarnować. W końcu puścił ją, ale tylko po to, żeby wyminąć biurko i stanąć przed nią z nieco niepewnym, przepraszającym uśmiechem, który czaił się w kąciku jego ust. Wyciągnął ku niej ręce, aby objąć ją, przyciągając do siebie, wpatrując się w nią intensywnie. Czy przestał być zazdrosny? Nie. Czy czuł, że nie podoba mu się, że ktoś inny jako pierwszy kosztował jej dania? Zdecydowanie nie. Jednak widział, co ją uraziło i choć nic z tego nie było jego prawdziwymi myślami, wiedział, że w tej chwili musiał zrobić coś więcej. Przeprosić, nawet jeśli duma nie chciała mu na to pozwolić.
- Nie chciałem cię urazić. To się nie powtórzy - zapewnił raz jeszcze, nie odrywając od niej spojrzenia, próbując odczytać z niej, czy zdołał choć trochę ją uspokoić i mógł liczyć na kolejne spotkanie.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3416
  Liczba postów : 1936
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyCzw Lis 28 2024, 12:52;

Czysto teoretycznie Carly wyciszała się dość łatwo, kiedy ktoś się wycofywał, nie pozwalała sobie na to, żeby emocje nazbyt ją unosiły, bo to nigdy nie prowadziło do niczego dobrego, a ona nie lubiła krzyku, płaczu i wszystkiego, co się z tym wiąże, ale również nie lubiła prędko odpuszczać. Była człowiekiem naprawdę pamiętliwym, człowiekiem, jaki nie lubił, gdy podważano jego prawdomówność, nie wspominając już w ogóle o zdolnościach do samostanowienia, więc Nakir mógł być pewien, że nie zapomni tak prędko tego, co się wydarzyło, że nie zapomni tego doboru słów, jakiego nie był w stanie cofnąć, a jedyne, co mu pozostawało, to próba wytłumaczenia tego, o czym myślał i co w tej chwili czuł. Inna sprawa była taka, że do tej pory Norwood zakładała, że w podobnej sytuacji zwyczajnie odwróciłaby się i odeszła, nie próbując nawet rozmawiać, nie próbując zmieniać tego, co się działo, nie próbując niczego tłumaczyć, a nawet nie chcąc usłyszeć słów wyjaśnień. Teraz było jednak inaczej i wyraźnie czekała na to, że nie zostanie tak naprawdę zostawiona z niczym, oczekiwała tego, że wszystko zostanie położone przed jej nosem, a ona będzie mogła się temu przyjrzeć i zdecydować, czy było to coś, co jej odpowiadało, czy może jednak było to coś, co ją drażniło i prowadziło do konkluzji, że nie chciała dalej bawić się w tej piaskownicy. Skoro jednak nie odchodziła, skoro wciąż tutaj stała, zupełnie, jakby została przyklejona do podłogi, coś musiało się zmienić, chociaż nie umiała powiedzieć, co dokładnie. Być może chodziło o to, że widywała go tak naprawdę najdłużej ze wszystkich mężczyzn, jakich znała, być może chodziło o to, że jednak w jakimś sensie się w to wciągnęła, jak w jakiś nałóg. Nie wiedziała, czy mogła powiedzieć, że była od niego uzależniona, a jednocześnie odnosiła wrażenie, że dokładnie tak było i to, co właśnie usłyszała, spowodowało, że zamieniła się w kogoś innego, że odsłoniła karty, jasno pokazując, jak bardzo ją dotknął.
Uśmiechnęła się kącikiem ust, dość ironicznie, kiedy złożył zapewnienia i wyprostowała się, kiedy w końcu ją puścił, ale nie zdążyła się wycofać, nim do niej podszedł. Spojrzała na niego uważnie, w milczeniu, oferując mu to, co w tej chwili uważała za słuszne, z całą pewnością nie tylko okazując swoje niezadowolenie, ale również wymierzając mu swoistą karę, na jaką, jej zdaniem zasługiwał. Nie była w stanie do końca pojąć jego zachowania i chociaż rozumiała niektóre gesty, chociaż rozumiała zazdrość, to jednak słowa, jakie zostały wymierzone w jej osobę nie należały do przyjemnych. Zupełnie, jakby nie miała prawa do własnego życia i wyborów, jakby nie była w stanie samodzielnie myśleć, a to nie podobało jej się w zdecydowanie większym stopniu, niż mógł podejrzewać. Ceniła własną niezależność chyba równie mocno, co własne życie, a podobna sugestia, podobny atak, który sprawiał wrażenie, jakby do niego należała, był ruchem niemalże samobójczym.
- Nie jestem twoją własnością – powiedziała cicho, nie przysuwając się do niego, w ten sposób wciąż okazując mu niezadowolenie. – I nie oczekuję żadnych słodkich przeprosin, kwiatów i innych bzdur, tylko tego, że ruszysz głową – dodała, przesuwając opuszkami palców po jego policzku, sięgając do jego czoła, w które lekko postukała, nim stanowczo wywinęła się z jego ramion, by skierować się do drzwi. – Pomyśl, jakbyś się poczuł, gdybym ci zarzuciła, że z nudów wskoczysz do łóżka Iso – parsknęła jeszcze na odchodne.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2228
  Liczba postów : 603
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 EmptyCzw Lis 28 2024, 21:39;

Nie tak miała wyglądać ich relacja i nie na to liczył w chwili, w której się poznali. A jednak tak jak był zadowolony w trakcie kolejnych spotkań, tak niezauważenie zaczynał się przyzwyczajać… przywiązywać. Teraz, gdy stał o krok od zepsucia tego, nie wiedział, co miał robić. Nie chodziło tylko o sposób przeproszenia, ale też to, czy chciał to robić. Ostatecznie właśnie z powodu podobnych kłótni, podobnych emocji, unikał zobowiązań. Teraz też nie był związany… Prawda? Gdyby był, podobne nieporozumienie bolałoby z pewnością bardziej, nie byłoby zagłuszone trwająca wciąż złością… Prawda? To, że w innym przypadku w ogóle nie byłby zazdrosny, nie czułby nic na myśl, że może ją stracić, nie chciało w tej chwili przebić się przez jego myśli.
- Wiem, nie jesteś - zapewnił cicho, niemal wchodząc jej w słowo, jednak cierpliwie słuchał kolejnych, mając wrażenie, że wytrącała mu z ręki broń, jaką zamierzał ponownie wywalczyć sobie jej łaskawość. Wbrew sobie czuł dreszcz pod wpływem jej dotyku i cień wyczekiwania. Jak pies czekający pogłaskanie po tym, jak coś nabroił, tak teraz on złapał się na tym, że czeka na zapewnienie, że nie wszystko się zepsuło, że nie jest tak źle, żeby nie mogło być dobrze. A później po prostu wywinęła się z jego uścisku, choć tym razem nie próbował jej zatrzymać, wiedząc, gdzie była granica. Odwrócił się tylko za nią, opierając niechętnie o biurko, mimowolnie prychając, gdy wspomniała o Isolde. Nie wskoczyłby do łóżka z nudów innej... Ta myśl była nie tyle zaskakująca, co zadziwiająca w kontekście tego, jak do tej pory przed samym sobą tłumaczył to, co było między nimi. Przygoda, a te mają swój koniec, nie trwają wiecznie i należy się nimi cieszyć w danej chwili. Nie są zobowiązaniem... A jednak drewniane pierścionki na ich palcach zdawały się w tej chwili ciążyć mu.
- Odezwę się - powiedział cicho, mając wrażenie, że to mogło być ich pożegnanie, ale nie musiało. Nie chciał, żeby tak się stało, ale nie wiedział, co miał zrobić... Miał za to możliwość odezwać się do kogoś, kto wiedział, że też przez nie jedno przeszedł w podobnych sprawach. Do kogoś, z kogo wcześniej śmiał się, że zamieszkał z wakacyjnym romansem, a przed kim twierdził, że sam nie jest w nic zaangażowany. Jeśli była szansa naprawić to, co przed chwilą zniszczył, to potrzebował pomocy.

z.t. x2

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kwatera Główna Aurorów - Page 6 QzgSDG8








Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty


PisanieKwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty Re: Kwatera Główna Aurorów  Kwatera Główna Aurorów - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kwatera Główna Aurorów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 6Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kwatera Główna Aurorów - Page 6 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
ministerstwo magii
 :: 
Trzecie Pietro
-