Tak bardzo się cieszę, że ferie wreszcie dobiegły końca. Przebywanie w górach nie jest najmilej przeze mnie wspominane, tym bardziej, że nie przepadam za tym białym puchem oblepiającym wszystko dookoła. Kto w ogóle wpadł na pomysł aby tam nas zabrać? Rozumiem jakieś ciepłe miejsce ale z zimnego w jeszcze zimniejsze?! Powariowali.
z reguły wokół tego kręcą się ferie. Jeśli porządnie nie zmarzną nam tyłki, Hampson uzna wyjazd za niezbyt udany. Też się cieszę, że wracamy już do zamku, ale mam zgoła odmienny powód, śnieg mi nie przeszkadza. Niemniej jednak, może wreszcie odpocznę, kiedy zaszyje się we własnym domu. Gnieżdżenie się w tłumie rozwrzeszczanych trzeciorocznych nie działa na mnie odstresowująco.
Przebywanie wśród trzeciorocznych nie jest złe. O wiele gorsze są siódme i szóste klasy. Przy nich dopiero mogą puścić nerwy. Obawiam się jednak, iż same ferie wyjdą ze mnie w najbliższym czasie. Czuję jak po woli zaczynam odczuwać pierwsze początki choroby. Jeszcze tego mi brakowało. Rozchorować się. Mam nadzieję, że z Tobą wszystko w porządku i nie przeżywasz tego tak jak ja.
to zależy przy czym puszczają Ci nerwy. Siódmoklasista może chociaż spróbować Cię przekupić, kiedy nakryjesz go na piciu Ognistej. Trzecioklasista najpewniej najpierw usilnie prosiłby Cię o puszczenie wszystkiego w niepamięć, a następnego dnia znalazłbyś żabi skrzek w butach. Nic już nie mówiąc o trzecioklasistach Gryfonach...
Czujesz, że to coś poważnego czy dopiero zaczynasz pokasływać? Obawiam się, że do Hogwartu wróci prawdziwa chmara przeziębionych dzieciaków i w grę zacznie wchodzić potajemny handel eliksirem pieprzowym. Tobie też go polecam. Jeśli chcesz, w następnym liście wyśle Ci buteleczkę, dobrze byłoby raz w roku zrobić coś dla innych. Ze mną wszystko w normie. Wychowywałem się w dość chłodnym kraju i chyba przywykłem do wiecznie zmarzniętego tyłka.
masz w tym rację. Czyżbyś był nauczycielem znajdującym takowy skrzek w butach? Jak na razie zaczynam pokasływać. Choroba jeszcze się nie rozwinęła ale coraz usilniej daje o sobie znać. Im szybciej się go pozbędę tym lepiej. Jeśli nie zmniejszy to w znacznym stopniu twoich zapasów tego eliksiru to z wielką chęcią przyjmę twoją propozycję. Teraz mnie zaintrygowałeś. Znacznie zimny kraj... Jestem bardzo ciekaw z jakiego to kraju pochodzisz. Może zdradzisz mi tą tajemnicę?
Merlinie broń. Jestem raczej jednym z tych, który z chęcią potraktował Avadą każdego krnąbrnego idiotę, który uważa, że jest super zabawny, kiedy rozsmarowuje smocze łajno na schodach. Cóż, do takiego podejścia chyba też trzeba dorosnąć, kiedyś było mi raczej wszystko jedno. Chociaż, gdyby się tak zastanowić to ten cały Hogwart nie jest taki zły. Dobry pomysł z tym nauczycielem, jak już nie uda mi się zostać Ministrem Magii to pomyśle nad tym. Może też będą o mnie pisali artykuły w Proroku. „Nauczyciel XYZ z Hogwartu zamordował dziesięciu uczniów - idiotów. Wszyscy są mu wdzięczni za uczynioną tym samym przysługę. ”
To może umówmy się tak, jeśli dotrwamy do końca Tajnej to razem trochę uwarzymy, a potem będziemy bogaci jak już opchniemy nadmiar... znaczy Ty opchniesz, ja nie będę odwalał czarnej roboty. Idziesz na taki układ?
Na razie nie. Myślę, że moich rodaków nie ma zbyt wielu w Hogwarcie, więc byłbym zbyt prosty do rozszyfrowania. W każdym razie mogę dać Ci taką podpowiedź: Pochodzę z tego swojego zimnego kraju, ale nigdy nie chodziłem tam do szkoły, a w sumie szkoda, podobno jest całkiem imponująca. A Ty jesteś tutejszy / tutejsza? Jesteś w końcu chora czy chory? Już się chyba pogubiłem.
Również nie dałabym pomiatać sobą młodszym rocznikom. Może i nie wszyscy dostaliby ode mnie Avadą ale Puchoni z pewnością. Stanowczo nie przepadam za nimi. Jak Gryfonów mogę znieść tak ich nie! (No może jakieś pojedyncze jednostki, które jestem w stanie policzyć na palcach mojej jednej ręki.) Ciekawa perspektywa na przyszłość. Może sama o tym pomyślę. Choć zdecydowanie chciałabym związać moją pracę z nauczaniem. Chyba jestem masochistką. Kto normalny z własnej woli wróciłby do szkoły?! Pomysł bardzo ale to bardzo mi się podoba, jednakże jest w nim mała szkopuł. To nie ja będę sprzedawać, a ty. Moja natura nie pozwoliłaby mi na to. Chyba, że najdziemy jakąś czarną owcę która będzie skłonna nam w tym pomóc? Oczy wiście jak dotrwamy do końca Korespondencji, co mam nadzieję się ziści. Kojarzą mi się jedynie dwa takie kraje... Chociaż nie. Byłabym skłonna typować trzy. Szwecja, Kanada jak i Słowacja. Ja mogę się zdradzić co do kraju. Jestem tutejsza. A tutejszych jest masa więc życzę Ci powodzenia w rozszyfrowaniu kim jestem. Wybacz za wprowadzenie tego nie celowego zabiegu. Jestem chora.
Skoro już tworzymy plany na zakończenie tajnej korespondencji to co ty na to abyśmy trochę lepiej się poznali przez zadawanie sobie pytań? Oczywiści nie musisz się godzić lecz jeśli przypadnie Ci to do gustu to możesz zadać pierwsze pytanie. Pytać możesz dosłownie o wszystko (oczywiście w granicach rozsądku!)
Moja tajemnicza maszyna losująca podpowiada mi, że możesz nosić barwy mojego domu. Pozostali, z reguły i dla świętego spokoju, zgodziliby się dealować eliksir pieprzowy, ale podoba mi się ta opcja. Znajdźmy do tego jakiegoś hipogryfa*.
Tak właściwie to sam nie jestem pewien co będę robił po szkole. Mam jeszcze trochę czasu na zastanowienie się. Ministrem od razu po szkole nie zostanę, więc może jeśli nie wpadnę w łapy Ministerstwa, najpewniej spotkamy się za parę lat na korytarzach Hogwartu, ale w zupełnie innym celu. Tak z ciekawości... czego byś nauczała?
Blisko. Nie będę Cię rozpracowywał, lubię być zaskakiwany. Ty próbujesz mnie rozgryźć?
Niech będzie, to może być całkiem zabawne. Nie wiem czy to podpada pod granice rozsądku, ale w razie czego naprostuj mnie. Co założysz na spotkanie ze mną? Stringi czy koronkę? A może kalesony, skoro rozkłada Cię choroba? Wiesz, jakby coś to mógłbym tak zaczarować Ci bieliznę, żeby działała lepiej od rozgrzewających szat.
Szwed, Kanadyjczyk lub Słowak
*Taki zamiennik na "łosia". Nie wiem czy nie zbyt dziwne do ogarnięcia od razu.
Tym jednym zdaniem zdradziłeś się mój drogi. Jednak nie chcę kończyć już tej zabawy, tak więc będę udawać że nie mam pojęcia kim jesteś. I tak, noszę barwy twojego domu tak jak ty nosisz barwy mojego. Z pewnością nie jeden puchon, z chęcią łatwego zysku, zgodzi się na to. Myślałam nad astronomią. Gwiazdy potrafią być naprawdę ciekawe. Choć ludzie często ich nie doceniają. Zapewne sam nigdy się nie zatrzymałeś na chwilę aby popatrzeć w nie dłużej i zastanowić się nad swoim istnieniem bądź życiem. Odpowiedź na twoje pytanie jest bardzo prosta. Koronka. Nawet jeśli jestem choro to nie zwalnia mnie z obowiązku perfekcyjnego wyglądu. I z pewnością nie pozwoliłbyś abym zmarzła. Moje pytanie z kolei brzmi: wolisz miejsce publiczne na "schadzkę" czy jednak jakieś ustronne lokum? Mi jest to obojętne choć w miejscu publicznym mogłoby być ciekawie.
tak szczerze mówiąc to nie sadziłem, że moje upodobania są tak powszechnie znane. Z reguły rozpracowanie mnie po nich udaje się tylko tym stojącym najwyżej w hierarchii znajomych. Chociaż, równie dobrze zaraz może się okazać, że całkiem nieźle się znamy... a może i nie? Masz racje, gwiazdy z reguły mnie nie interesują, a na astronomię wybieram się jedynie z czystej ciekawości. Kto wie czy kiedyś nie natrafię tam, na przykład, na miłość swojego życia? Przecież na takie zajęcia nie chadza się dla wiedzy. Nigdy nie wiesz. Może bym pozwolił, a może i nie? Istnieje szereg zaklęć, które uchroniłyby Cię przez zmarznięciem nawet wtedy, gdybyś zechciała przejść się po motelu w samej bieliźnie. Ewentualnie, zawsze można rozgrzewać się w inny sposób. Mam wrażenie, że jednak nie do końca jesteś pewna z kim masz do czynienia, skoro zadajesz takie pytanie. Tak właściwie to różnie bywa, głównie zależy to od stopnia mojego i cudzego zniecierpliwienia. Moje pytanie jest dosyć proste: Fortepian, klarnet czy skrzypce? A może żadne z wyżej wymienionych?
Najwidoczniej muszę znać się lepiej niż sądzisz. Choć nie jestem do końca pewna czy stoję najwyżej w hierarchii. Być może jak się spotkamy to to właśnie będzie moje pierwsze pytanie. I tutaj również masz racje. Może, wiedząc kim jesteś, zebrałam informacje na twój temat, a tak naprawdę się nie nawiedzimy i nie możemy na siebie patrzeć? Kto wie... Oj zdziwiłbyś się. Ja przede wszystkim chodzę tam dla wiedzy i miłości do tych małych, iskrzących punkcików. Są to jedyne 'rzeczy' jakich żaden czarodziej czy mugol nie może posiadać. To naprawdę fascynujące. Zaintrygował mnie "w inny sposób". Znasz kilka takich sposób? I uwierz mi, pozwoliłbyś. Mi na pewno. Bądź pewien, że jestem pewna. Pytania sa tylko po to aby uśpić twoją czujność. Choć, kto wie... Może tak naprawdę blefuję. Może w ogóle Cię nie znam i tylko staram się wydobyć tym sposobem od Ciebie więcej informacji? To zależy czy chodzi o to na jakim instrumencie gram czy jakiego instrumentu lubię słuchać. Jeśli to druga opcja to zdecydowanie skrzypce i fortepian. Ich brzmienie jest jak najczystszy śpiew ptaków. Po jednej wydanej nucie można się w nich zakochać. Jeśli jednak to pierwsze pytanie to zdecydowanie fortepian. Moje pytanie jest jednym z tych prozaicznych. Jaki jest twój kolor oczu?
w takim razie pewnie dobrze wiesz ile znam języków obcych, prawda? Wypisz mi je, chętnie się dowiem na ile tak naprawdę mnie znasz mój być może wrogu, a być może kochanko. Nie wierzę w to, że można czegoś nie posiadać. Gdzieś słyszałem, że mugole zbierają na tych planetach ser, ale nie mam pojęcia w jaki sposób dostali się ponad niebo. Oni to wlezą wszędzie. Zaradny facet zawsze zna kilka sposobów na rozgrzanie swojej kobiety. Takie złe masz zdanie o mnie, że z taką zajadłością uważasz, iż pozwoliłbym Ci zmarznąć? Więc może przestane na nie odpowiadać? Nie lubię, kiedy usypia się moją czujność i w zasadzie kończy mi się cierpliwość, także dobrze, że to tylko listy. Z reguły nie da się przez nie przekląć, ale może poszukam jakiegoś sposobu. Wiesz, otworzysz kopertę i do końca dnia będziesz nosić na czole płonącego iksa, którego sama nie będziesz umiała dostrzec, a o którym nikt Ci nie powie, bo jego język zwiąże się wtedy w supeł. A wtedy ja będę wiedział, chociaż niczym tego nie zdradzę. Chociaż może to też tylko blef, a ja nie byłbym zdolny do czegoś takiego? Jak myślisz? Można powiedzieć, że są właśnie bezbarwne.
Czy to nie byłoby za proste? Wtedy z pewnością wiedziałbyś kim jestem. Nie, zdecydowanie nie odpowiem na twoje pytanie. Sam musisz zdecydować którą opcję byś wolał: wróg czy kochanka? Wybieraj. Ja jednak wolę wierzyć w to, że nie można ich mieć. Jest to lepsze niż wiara w posiadanie wszystkiego. Uwierz mi. Moje zdanie o tobie wcale nie jest złe. Wręcz przeciwnie. I doskonale wiem, że mi byś nie pozwolił marznąć. Myślę, że byłbyś zdolny do czegoś takiego ale... nie zrobisz tego. Czemu? Tak naprawdę nie wiem. sam powiedziałeś, że sa to tylko lisy. Może nie będziesz chciał psuć sobie zabawy? Zawsze możemy się spotkać. Choć nie wiem czy będziesz chciał. Ogień... Nie jest to żywioł który wielbię. Nawet nie znajduje się na mojej liście ich ulubionych. Raczej wywołuje u mnie złe skojarzenia jak i emocje.
:: Korespondencje
