Nielegalny – niezlecony przez nauczyciela – pobyt tutaj może być karany szlabanem i minusowymi punktami dla Domu (automatycznie wyrażasz w tym temacie zgodę na ingerencję Mistrza Gry).
Pewną część lasu porastają same drzewa iglaste, jednak aby się do nich dostać trzeba wędrować przynajmniej godzinę wśród wysokich krzaków i połamanych gałęzi. Stąd gajowy Hogwartu przynosi drzewka, które w zamku stają się choinkami. Ziemia w tym miejscu nierzadko bywa wilgotna od posoki - aktywność zwierząt w tym miejscu jest wysoka.
Pogoda naprawdę zachęcała tego dnia do spacerów po szkolnych błoniach. Mimo lekkiego chłodu przyjemny, wiosenny klimat działał na zmysły młodej krukonki, która podziwiała cuda marcowej przyrody. Gdy tylko na dłuższą chwilę zawiesiła wzrok w odmętach zakazanego lasu, który dziś wydawał się jakiś spokojniejszy, wręcz przyjazny, szczególnie, gdy wokół Ciebie zaczęły przelatywać kolorowe motyle zachęcające do podążenia za nimi. Czy zdecydowałaś się iść ich śladem pozostawało Twoją decyzją. Kątem oka mogłaś jednak dostrzec tajemniczy srebrzysty błysk, który równie nęcił oko co wielobarwne latające stadko. Czy Zoe była na tyle dzielna, by zbadać tajemniczy błysk na zachód, czy raczej podąży za kolorowymi motylami w zupełnie przeciwnym kierunku?
// Uwzględnij proszę w swoim poście jak jesteś ubrana i co masz przy sobie, a także swoje cechy eventowe.
Buziaki przesyłaj do Maximiliana Felixa Solberga, który prowadzi tę sesję
______________________
Zoe Brandon
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
cechy: magik żywiołów (ziemia), powab wili (ręka do zwierząt), świetne zewnętrzne oko (empatia); dwie lewe różdżki (zaklęcia), połamany gumochłon, wiecznie struty
Jej spacer trwał już na tyle długo, że przemknęło jej przez myśl, że może czas już wracać i spróbować jednak załapać się na końcówkę obiadu zanim chcąc nie chcąc będzie musiała zasiąść nad stosem zadań domowych i wypracowań; ale zanim zdążyła zdecydować, że zawraca, ni stąd, ni zowąd spełniło się jej życzenie - i spotkała motyla. Czy raczej całą chmarę, i to nie jakichś byle jakich bielinków kapustników tylko pięknych, wielokolorowych, z całą pewnością magicznych motyli. Wydała z siebie pełne podekscytowania "łaaaaaaaaał" i odruchowo rozejrzała się dookoła, jakby chciała sprawdzić, czy przypadkiem obok niej nie zmaterializował się nagle ktoś, komu mogłaby wyrazić na głos swój bezbrzeżny zachwyt. Niestety, była samiuteńka jak palec, a jedyne co dostrzegła w oddali, to tajemnicze migotanie. Zmrużyła oczy, próbując dojrzeć co to za sreberko, ale nie skupiała na nim swojej uwagi zbyt długo - nigdy nie była szczególnie łasa na błyskotki. Za to te motyle...! Frunęły niespiesznie, ale zdążyły się już oddalić na tyle, że lada moment mogły zniknąć wśród zarośli - a Zosia bardzo nie chciała stracić ich z oczu. Gdyby tylko miała przy sobie jakiś aparat, zrobiłaby im piękne zdjęcie na pamiątkę; niestety, w przewieszonej przez ramię płóciennej torbie miała tylko różdżkę, parę podręczników i notatek i błąkające się luzem frotki do włosów. No trudno, będzie musiała zapisać sobie ten obraz w pamięci - dlatego szła za stadem motylków jak zahipnotyzowana, zupełnie się nie przejmując, że może w coraz gęstszych zaroślach zniszczyć szkolny mundurek, który miała na sobie. Ani tym, że coś w lesie mogło ją zeżreć żywcem.
Jednak krukonka nie mogła oprzeć się cudom barwnej chmary i poszła za motylami, które zdawały się wręcz zapraszać ją do wspólnej zabawy. Czy była to dobra decyzja? Cóż, wejście w odmęty Zakazanego Lasu nigdy nie brzmiały jak coś rozsądnego, o czym uczniowie nie raz mieli już okazję się przekonać, gdy wychodzili stąd ranni, czy wręcz na noszach. Na szczęście ostatnimi latami nikogo nie wynosili w czarnym worku i miejmy nadzieję, że Zoe nie będzie wyjątkiem od tej reguły. Mijałaś kolejne gęstwiny, gdy nagle las przestał być dla Ciebie już taki przyjemny. Zobaczyłaś coś, co z daleka wyglądało jak wyjątkowo wielki motyl, który szybko przeleciał obok Ciebie, ale widocznie nie był ziomeczkiem reszty chmary, bo ta jakby nagle rozpierzchła się na boki w popłochu, a Ty zostałaś sama z mutantem. Ale, czy na pewno był to mutant?
Kostki:
Rzuć k6, by zobaczyć, co Ci się przytrafiło:
1-2 Nagły świst i bliskość istoty sprawiła, że straciłaś równowagę i upadłaś w coś śliskiego i nieprzyjemnego.
3-4 Trochę Cię zachwiało i musiałaś oprzeć się o najbliższy krzaczek, czy drzewo, ale poza tym miałaś okazję przyjrzeć się istocie.
5-6 Pfff, takie coś miałoby wytrącić Cię z równowagi? Nigdy! Twoje cechy eventowe i stabilność gruntu pozwalają na rozpoznanie magicznej istoty.
Jeśli wyrzuciłaś 3+ na k6, dorzuć k100 na rozpoznanie zwierzęcia. Jeśli miałaś 5 lub 6 z k6 dodaj sobie +20 do wyniku:
<35 No duży motyl, a co innego?
36-70 Coś tam kojarzysz, że mówili o tym na ONMS, ale nie potrafisz przypomnieć sobie, jak dokładnie te stworzenia się zachowują
71> Banał! Nikt Cię tu nie zagnie. Dokładnie wiesz z czym masz do czynienia, ale pytanie, czy sobie z tym poradzisz?
______________________
Zoe Brandon
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Pogoń za motylkami była równie relaksująca, co spacer po błoniach... a przynajmniej do czasu. Nie miała pojęcia, w którym dokładnie momencie przekroczyła granicę sympatycznej leśnej polanki i znalazła się w znacznie mniej przyjemnych krzakach, na widok których doszła do wniosku, że chyba czas pożegnać się z nowymi przyjaciółmi i skończyć wycieczkę - zanim jednak zdążyła rozkminić, z której strony przyszła i jak powinna wrócić, na horyzoncie pojawił się jeszcze jeden motyl, który nie tylko był dużo większy od reszty, ale chyba do tego był jakimś typem spod ciemnej motylej gwiazdy, bo jego nadejście przepłoszyło resztę ekipy. Kiedy potężne skrzydło znalazło się tuż obok Zosi, przelatując złowieszczo bardzo blisko niej, z wrażenia straciła równowagę i byłaby upadła i rozwaliła sobie ten głupi ryj - całe szczęście, oparła się o jakiś pieniek i jedyną stratą jaką poniosła był stłuczony łokieć. Zaczaiła się za gałęzią, żeby przyjrzeć się stworzeniu - wiedziała, co to, oczywiście że wiedziała, k i e d y ś na pewno, kojarzyła że uczyli się o nich na którejś z lekcji. Ale której? Kiedy? Co to był za jegomość? Czy mógł ją zeżreć? Czy żeby go nie sprowokować, powinna zastygnąć w bezruchu czy może lepiej oddalić się w podskokach? Tego nie wiedziała. Bo pamięć miała generalnie dobrą, ale krótką; nic dziwnego, skoro po głowie wciąż błądziło jej tyle najróżniejszych bezsensownych, abstrakcyjnych myśli. Nie pozostało jej więc nic innego, jak poczekać z nadzieją, że mutant nie będzie nią zainteresowany i poleci siać terror gdzie indziej.
Uważanie na lekcjach zdecydowanie mogło się teraz krukonce przydać. Nie tylko kwestii rozpoznania istoty, którą było pikujące licho, ale też jeśli chodziło o otaczające ją roślinki. A konkretnie jedną, tę o którą jej dłoń się oparła wywołując obudzenie się spokojnego krzewu ze stagnacji. Nie był to najlepszy pomysł, bo oto Zoe mogła poczuć się niczym w Biblijnej powieści, kiedy to roślina nagle stanęła w płomieniach. Niestety (a może i stety) żaden mistyczny głos nie odezwał się wskazując jej drogę życia, a zamiast tego ogień wytworzył prawdziwe zagrożenie w kwestii oparzeń i konsekwencji dla całego lasu. W dodatku płomienie wystraszyły pikujące licho, które przyjęło tryb bojowy, zwijając się w charakterystyczną kuleczkę. Przed Tobą kilka ważnych decyzji, które mogą mieć wpływ na to, w jakim stanie wyjdziesz (i czy w ogóle wyjdziesz) z tych gęstwin).
Kostki:
Na samiutkim początku rzucasz literką. Samogłoska oznacza, że element Twojej garderoby zaplątał się w płonący krzak. Ze względu na "połamanego gumochłona" do wyniku dodajesz 1 (jeśli wylosowałaś "A" to wynik masz "B" itp. itd.
Jeśli wylosowałaś zaczepienie ubrania o krzak rzucasz k6 by sprawdzić, jak radzisz sobie z tym problemem.
1,3 - Nic większego się nie stało. W czas uwolniłaś się od krzaka i możesz zająć się opanowywaniem sytuacji.
2,6 - To, że zahaczyłaś się o krzak poczułaś dopiero, gdy nienaturalne ciepło Cię owładnęło. Doznajesz niewielkich poparzeń, ale trochę zimnej wody i nie będzie po tym śladu.
4,5 - No cóż, to nie jest Twój szczęśliwy dzień. Możliwe, że za późno zorientowałaś się w sytuacji, a może nie mogłaś uwolnić mundurka z zaczepienia, ale doznałaś naprawdę poważnych poparzeń. Wylosuj, jaką część ciała Ci poszkodowało. Jeśli trafiłaś 5 losujesz dwie części ciała!
Następnie rzucasz k100 na pikujące licho.
<25 Pech Cię dziś nie opuszcza. Istota na widok ognia spanikowała i bezmyślnie zaczęła Cię atakować.
26-50 - Pikujące licho co prawda wije się bez ładu i składu, ale nie stanowi dla Ciebie aż takiego zagrożenia. Możliwe, że raz czy dwa oberwałaś, ale nic więcej.
51-80 - Istota w panice zaatakowała na oślep i wleciała prosto w płomienie. Średni obiad, ale z braku laku, możesz się skusić :D
81+ - Licho nie straciło głowy w tej sytuacji i po chwili wróciło do swojej normalnej postaci uciekając gdzie pieprz rośnie.
Ze względu na powab wili możesz przerzucić 1 raz kostkę k100. Obowiązuje Cię drugi rzut!
______________________
Zoe Brandon
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Zaaferowana latającym stworem, nie zwróciła kompletnie uwagi na otaczające ją krzaczki - a nawet gdyby podczas upadku zdążyła się zorientować, jaka roślina znajduje się obok niej, i tak byłoby za późno, żeby uniknąć styczności z nią. Wbijała wzrok w towarzysza, zastanawiając się intensywnie nad ukrytą w zakamarkach pamięci wiedzą, kiedy nagle tuż pod jej dłonią buchnęły płomienie. Podskoczyła jak oparzona, choć poparzyć się na szczęście nie zdążyła i całkiem zgrabnie, jak na nią, wyplątała się z krzaka, wychodząc z tego wypadku bez szwanku. Jednym susem znalazła się we względnie bezpiecznej odległości - za to znacznie bliżej motylopodobnego zwierzęcia, które udało jej się zidentyfikować w momencie w którym dostrzegła, że motyl zmienił się w bojową kulkę. Pikujące licho? To odporne na zaklęcia, żywiące się mózgami licho? No, nic dziwnego że ładne kolorowe motyle odleciały na jego widok w takim popłochu. Miała ochotę zrobić to samo, kiedy uświadomiła sobie poziom zagrożenia, ale najwyraźniej licho spanikowało równie mocno co ona i postanowiło zaatakować. Całe szczęście, że nie Zoe, a krzew gorejący. A ponieważ było lichem, a nie Mojżeszem, to niewiele z niego zostało po tym incydencie i, szczerze mówiąc, to trochę (bardzo) Zosi ulżyło, że los zdjął z jej barków odpowiedzialność za unieszkodliwienie stworzenia, bo doskonale wiedziała, że sama nie byłaby w stanie nawet podjąć walki, gdyby została zaatakowana. Kiedy upewniła się, że licho zostało doszczętnie zgrillowane, wychyliła się zza gałęzi i podjęła niemrawą próbę ugaszenia krzaka, bo spanikowała, że ogień może się rozprzestrzenić na cały las i CO WTEDY. Nie dość, że spłonie ona, to jeszcze wszyscy mieszkańcy lasu, a zamek otoczą smętne zgliszcza i nikt już nie będzie chciał spacerować po błoniach. - A-a-aquamenti.
Schowanie się za krzakami wydawało się być logiczną opcją. A przynajmniej na to wyglądało, gdy licho skwierczało sobie spokojnie w ogniu, nie zagrażając już dziewczynie, że pożre jej mózg, bo atak na gorejący krzew zdawał się tylko podburzyć mocniej pana krzaka, który buchnął jeszcze większym płomieniem, przenosząc żywioł na swoich sąsiadów. Zoe mogła zauważyć, że ziemia w znacznej odległości wydaje się być wysuszona i spopielona, co raczej nie wróżyło niczego dobrego i wskazywało na to, że podobne incydenty nie są tu niczym nowym. Bijący gorąc coraz bardziej otaczał ciało dziewczyny, gdy kolejne krzewy zaczęły zajmować się ogniem. Aquamenti wydaje się dobrym sposobem, ale raczej nie wystarczająco mocnym, by spacyfikować tak wielki obszar zajęty płomieniami. W dodatku zza drzew zaczęło być słychać szmery i poruszenie, a krukonka mogła dostrzec uciekające przed żywiołem zwierzęta, które nie oglądały się na nikogo i na nic, próbując znaleźć bezpieczną kryjówkę i ochronić własne życie.
Kostki:
Najpierw rzucasz k6 na ilość palących się krzewów.
Następnie rzuć proszę na każdy krzew k100, by zobaczyć jak mocno płonie. Wynik powyżej 80 to pożar, którego nie jesteś w stanie sama ugasić. A na pewno nie przy pomocy aquamenti.
Za każdy wynik powyżej 50 dorzuć k6. Wynik nieparzysty oznacza poparzenie, w miejscu które wylosujesz.
Na końcu rzuć k100 na wydarzenie związane ze zwierzętami:
<30 Nic wielkiego się nie dzieje. No oczywiście poza pożarem, który pali Twoją skórę. Zwierzęta mają ciekawsze sprawy na głowie niż interesowanie się intruzem w lesie.
31-60 Zwierzęta lawirują między Tobą, próbując uciec jak najdalej. Nie dzieje Ci się nic poważnego, ale wpadasz na kilka rozpędzonych ciał i żądeł, które będą wymagały spojrzenia pielęgniarskim okiem.
61-90 Jesteś na tyle rozkojarzona/ zajęta ogniem, że kompletnie nie patrzysz gdzie co i jak. Wpadasz co chwila na jakieś istoty, które na pewno nie zostawią Cię w tym wypadku w spokoju
91+ Panika nie jest niczyim sprzymierzeńcem, a gdy dodasz do tego intruza w swoim domu, możesz być pewna, że nie skończy się to dobrze. Jedna z istot wzięła Cię za umyślnego podpalacza i nie spocznie póki nie upewni się, że dostaniesz odpowiednią karę.
Cecha powab wili upoważnia Cię do przerzutu ostatniej kostki. Obowiązuje Cię ostatni wynik. Cecha połamany gumochłon sprawia, że do każdej kostki nieparzystej na poparzenia dodajesz jedno poparzenie.
______________________
Zoe Brandon
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Nie udało jej się w porę opanować płonącego krzaka, który najwyraźniej był bardzo koleżeński i postanowił podzielić się odrobiną żaru z rosnącymi obok kolegami, zupełnie niewzruszony jej nędzną próbą wyczarowania wody. Jedynym wyjściem było próbowanie dalej, żeby zabopiec dalszemu rozprzestrzenianiu się ognia; zacisnęła palce na różdżce, spróbowała się mocniej skupić i tym razem była w stanie ugasić większość płonących dookoła krzaków - pewnie dlatego, że nie paliły się zbyt intensywnie. Oprócz jednego. Starała się podejść bliżej, z nadzieją że wtedy jakoś lepiej dosięgnie zajętych ogniem gałęzi, bo strumieniowi wody wypływającemu z jej różdżki daleko było do węża strażackiego; jakim cudem się przy tym nie poparzyła, tego nie wiedziała, ale najwyraźniej jeszcze czuwały nad nią jakieś resztki Opatrzności. A przynajmniej do czasu, kiedy z zarośli zaczęły wybiegać spłoszone pożarem zwierzęta. Zoe zupełnie straciła głowę i sama już nie wiedziała, czy ma uciekać razem z nimi, żeby uniknąć staranowania, czy jeszcze próbować walczyć z ogniem żeby nikt poza tym paskudnym lichem nie spłonął. W lesie zapanował straszny chaos, wpadła pod nogi kilku rozsierdzonym stworzeniom, pewnie przy okazji kilka innych polała wodą, nadal próbując coś zaradzić na ogień, chociaż miała wrażenie że idzie jej coraz gorzej.
Ogień nie szalał jeszcze w najlepsze, ale sytuacja nie wyglądała wcale dobrze. Płomienie roznosiły się coraz mocniej, a lokalna fauna przestraszona szukała schronienia przed żywiołem. Woda nieco pomogła, ale Zoe nie była w stanie całkowicie poradzić sobie z tym problemem. W dodatku wpadło na Ciebie kilka uciekających istot, które średnio interesowało, że coś stoi im na drodze. Krukonka powinna w końcu uciekać, a nie stać wśród ognia i patrzeć się jak niuchacz na błyskotki. Płomienie rozchodziły się więc dalej, powodując coraz większy chaos i sprawiając, że sytuacja robiła się jeszcze mniej przyjemna. Zoe prawdopodobnie powinna zwrócić się do kogoś o pomoc, ale widać krukonka chciała samodzielnie uratować leśne zakamarki. Musiała się więc liczyć ze związanymi z tym konsekwencjami.
Kostki:
Uciekające w popłochu istoty powpadały na Ciebie i zdecydowanie im się to nie spodobało. Choć większość uciekła, niektóre postanowiły walczyć z intruzem, który stanął im na drodze.
Rzuć literką:
A,B - Kilka siniaków, obdarte ubrania i utracona duma nic strasznego!
C,D - Cóż, nie ma tak lekko. Zwierzę, które na Ciebie wpadło było dość solidne, a do tego przywaliło Ci porządnie z kopyta. Słyszysz trzask pękanej kości. Zapraszam zdecydować, która Ci poszła. Jeśli wylosujesz D dwie kości idą do naprawy
E,F - Kilka siniaków to nic w porównaniu z tym, że stratował Cię kulejący jednorożec, który niestety nie miał najlepszej równowagi i przygniótł Cię swoim ciałem. Jesteś przygnieciona, bo zwierz nie może wstać.
G,H - Czujesz ostry ból w lędźwiach i widzisz na ziemi kałużę krwi. Cokolwiek na Ciebie wpadło wyrządziło więcej szkód niż by tego chciało.
I,J - Wpadający na Ciebie zwierz pchnął Cię prosto na gorejący płomieniami krzew. Jesteś dotkliwie poparzona przynajmniej w 4 miejscach! Wiesz co robić!
______________________
Zoe Brandon
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby jak najprędzej ewakuować się z lasu i biec po pomoc do gajowego, niestety stres i panika nie były najlepszymi doradcami i podpowiedziały Zoe, że powinna spróbować poradzić sobie sama. Kiedy już zorientowała się, że raczej nie ma szans na samodzielne ugaszenie ognia, było już za późno, buchające płomienie otaczały ją coraz bardziej, a spłoszone zwierzęta jeszcze bardziej utrudniały sytuację i uniemożliwiały sprawną ucieczkę. Większość z nich tylko przebiegła obok, ale niektóre zdawały się celowo próbować taranować intruza, bo tak najwyraźniej postrzegały dziewczynę - a ona nie miała żadnej możliwości, by wyjaśnić im że nie chciała spowodować takich problemów ani zrobić im krzywdy. Za to one chciały skrzywdzić ją w odwecie, choć mało skutecznie - na razie tylko dostała kopytem tu i ówdzie, co skończyło się na szczęście tylko na siniakach, a do tego jakiś pazur zdewastował rękaw krukońskiego mundurka i zostawił kilka zadrapań na ręce. Poza tym najbardziej ucierpiała chyba jej psychika, bo całe doświadczenie było zwyczajnie przerażające. Ściskała w dłoni różdżkę aż rozbolały ją palce, ale odpędzania od siebie zwierząt za pomocą zaklęć nawet nie brała pod uwagę; tylko starała się nie pogarszać i tak już złej sytuacji, jak najbardziej zejść z drogi zwierzętom i schować za którymś z drzew, które nie zdążyło jeszcze zająć się ogniem. Niestety nie było ich za wiele.
W końcu zdawałoby się, że dziewczyna podjęła rozsądne kroki chcąc oddalić się od miejsca chaosu. Niestety obszar zajęty ogniem i przepłoszoną zwierzyną zdawał się poszerzać z każdą sekundą, co nie zwiastowało szybkiego osiągnięcia spokoju ducha. Fizycznie krukonka była sprawna, ale czy to wystarczyło, by sobie poradziła? Ciężko było ocenić teraz to, co działo się w jej psychice. Cofając się w zarośla z zaciśniętą na różdżce dłonią nie była w stanie objąć wzrokiem całej okolicy. Oczu dookoła głowy jeszcze nie wymyślono, więc i Zoe była po ludzku ograniczona. Nie mogła więc zauważyć pędzącego za nią jednorożca, który z pochyloną głową gnał ile sił w kopytach. Widząc dziewczynę nie zdążył wyhamować swojego pędu ani skręcić, co też uniemożliwiały mu goręjące wokół krzewy. Wpadł więc na dziewczynę z impetem zahaczając rogiem o dolną część pleców krukonki, która poczuła ostry ból. W dodatku zwierzę przewróciło się na nią, przygniatając do ziemi. Rozdarta, uprzednio biała koszula od szkolnego mundurka pokryła się krwią, co Zoe mogła tylko wywnioskować jeśli poczuła, że materiał klei się do jej ciała, lub co gorsza, zobaczyła kałużę, która powoli zaczynała formować się na leśnym podłożu.
Kostki:
Pierwsza kostka Literkowa to rzut na wielkość rany. A to mała dziura wielkości czubka rogu jednorożca, im dalej w literki tym rana większa.
Druga kostka - k100 mówi o tym, ile przytomności zachowujesz i sił na dalsze ogarnianie sytuacji:
<20 - Adrenalina działa praktycznie idealnie. Jesteś w pełni sił jeszcze przez następny post. Możesz spróbować coś zdziałać bez większych ograniczeń fizycznych.
21-60/b] - Czujesz ten rwący ból, ale zaciskasz zęby i jesteś w stanie co nieco powalczyć o własne życie
[b]61-100 - Umierasz. Nie no żartuję. Rana całkowicie wyłącza Cię z logicznego myślenia, a rozchodzący się ból nie pozwala praktycznie na nic.
Trzecia kostka - k6 - mówi o tym, co na to wszystko jednorożec. Ze względu na cechę powab wili, możesz ją raz przerzucić!
1,2 - Jednorożec jak na Ciebie padł tak leży. Nie jest w stanie sam się podnieść, a do tego widząc palący się wokół ogień wpada w panikę i zaczyna się wierzgać, jeszcze bardziej pogarszając Twój stan.
3,4 - Jednorożec próbuje uwolnić Ciebie i siebie z tej sytuacji, ale nie wychodzi mu to najlepiej. Gdy już myślisz, że mu się uda, ten ponownie na Ciebie upada łamiąc Ci kości (Wiesz co robić razy trzy).
5,6 - Jednorożec wydaje się być na tyle trzeźwy, by podnieść się i uciec gdzieś w krzaki. Czyżby zostawił Cię tu na pastwę losu?
______________________
Zoe Brandon
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Miała nadzieję, że uda jej się przeczekać najgorsze i wydostać z lasu w jednym kawałku; niestety pędzący prosto na nią jednorożec zrujnował te plany. W ogólnym harmiderze nie zwróciła zupełnie uwagi na zbliżające się zza pleców galopujące kopyta, a skupiona na magicznych stworzeniach nadbiegających z naprzeciwka, nie pomyślała żeby może obejrzeć się przez ramię, nie miała więc żadnych szans by uniknąć kraksy. Poczuła tylko znienacka mocne uderzenie w plecy i przeszywający ból. Upadła na ziemię, przygnieciona ciężarem zwierzęcia, który przy okazji najprawdopodobniej połamał jej żebra i mostek, a jakby tego było mało, ze zgrozą zauważyła, że zarówno jej ubranie jak i trawa są pokryte krwią. Zrobiło jej się słabo - od tego widoku, od okropnego bólu i strachu. Niezdolna do logicznego myślenia, a co dopiero jakiegokolwiek ruchu, leżała tak nieruchomo, raz po raz wydając z siebie jakiś żałosny jęk, i dogorywała. A oprócz własnego życia, to naprawdę bardzo było jej żal tego biednego jednorożca.
Jak to mówią, nadzieja matką głupich. Zoe zrobiłaby mądrzej, gdyby od razu zareagowała chłodno, albo najlepiej po prostu nie wchodziła do Zakazanego Lasu za byle stadem kolorowych owadów, które się wokół niej zaczęły kręcić. Jak na krukonkę zdecydowanie nie sprawiała dziś wrażenia ogarniętej. Cóż, nie było teraz czasu na podobne rozmyślenia, gdyż nagle rozpętało się piekło, a dziewczyna motała się w jego samym środku. Trącona przez jednorożca upadła poważnie ranna. Jej plecy były rozorane praktycznie na całej szerokości powodując szybki ubytek w krwi, a do tego jednorożec, który niezgrabnie próbował się podnieść, spadł na nią całym swym końskim cielskiem, łamiąc dziewczynie kilka kości w obszarze torsu i barku. Jakby tego było mało, pożar rozprzestrzeniał się, niebezpiecznie zbliżając do jej ciała, gdy krukonka powoli traciła nadzieję na ratunek. Świadomość zaczęła ją opuszczać z powodu utraty krwi i właśnie wtedy, majacząc, mogła zobaczyć na horyzoncie szybko zbliżającą się ku niej postać. Lokalny centaur zauważył dziewczynę w niebezpieczeństwie i dogalopował do niej, by następnie przerzucić sobie uczennicę przez grzbiet i bezpiecznie dostarczyć do zamku. Niestety nawet w tej cudownej chwili Zoe nie uniknęła kolejnych obrażeń i została poparzona przez szalejące wokół płomienie. Ból sprawił, że kompletnie straciła przytomność i ocknęła się dopiero w skrzydle szpitalnym.
Podsumowanie:
Dziękuję za wąteczek i współpracę. Oto podumowanie Twoich obrażeń:
1. Poparzenia 2 stopnia na łydkach i przedramionach oraz dłoniach. Wyleczalne, lecz zostanie kilka blizn. Przez następne 2 wątki odczuwasz pieczenie tych obszarów i są one wciąż zaczerwienione
2. Najważniejsze - Rozległa rana w dolnej części pleców. Głębokie rozcięcie od biodra do biodra i dotkliwy uraz obydwu nerek. Leczenie: Nerki kompletnie nie nadają się do użytku ani leczenia. Skrzywdzone przez magiczne zwierzę i dowalone płomieniami są odporne na wszelkie eliksiry i magię. Jedynym wyjściem jest przeszczep od osoby w 100% kompatybilnej (rodzina biologiczna z tą samą grupą krwi).
3. Złamanie żeber, barku i mostka. Wyleczalne, ale przez następny miesiąc odczuwasz ból i niedowład w tych partiach ciała. Do tego musisz wspomnieć o piciu szkiele-wzro.
Odgrywając te skutki pamiętaj, by oznaczyć swojego Mistrza Gry (Maximiliana Felixa Solberga)!