Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub "Pusta Klata"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 11 Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość


Georgina de Nevers
Georgina de Nevers

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Galeony : -1
  Liczba postów : 294
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6728-georgina-oceane-de-nevers#190424
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6989-straca-sie-osad-widzisz-to#199546
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7182-georgina-oceane-de-nevers#204381
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty19.02.14 22:17;

First topic message reminder :


Pub "Pusta Klata"

Nikt nie wie czemu właściciel tego miejsca nadał mu taką specyficzną nazwę. Nijak to się odnosi do wnętrza, ani nie ima się to wielu innych spraw, które mogą Ci się kojarzyć z tym miejscem. Nie mniej jednak zaraz po wejściu do środka tego starego budynku nasuwa Ci się myśl, że panuje tu przyjemny półmrok.
Jest to miejsca dwupoziomowe. Na górze znajdują się zarezerwowane stoliki oraz te dla członków specjalnego klubu. Jeśli chciałbyś złożyć tu podanie o kartę stałego klienta, aby mieć wynajęty stolik na górze na zawsze musisz skontaktować się z właścicielem i przede wszystkim zasłużyć sobie.

Dolna sala jest przeznaczona dla wszystkich klientów i możesz ją z powodzeniem wynająć na swoje urodziny czy inne kameralne przyjęcie, które chciałbyś zorganizować dla ściśle określonego grona. Kto wie, może wy wszyscy chcecie zagrać w partyjkę tajemniczej gry, która obowiązuje tylko w tym barze?

Kłębolot
Dymiące Piwo Simisona
Smocza Krew
Ognista Whisky
Różowy Druzgotek
Rum porzeczkowy
Malinowy Znikacz
Łzy Morgany le Fay
Wino z czarnego bzu
Uścisk Merlina

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty03.07.21 16:08;

Prawdopodobnie Felinus poczynił krok milowy, kiedy ostatecznie zdecydował się na to, aby porozmawiać z Robin o problemie, który go dręczył. A ona ten krok milowy niezmiernie doceniała. Jak i fakt, że to właśnie do niej zdecydował się zwrócić z problemem, który ewidentnie spędzał mu sen z powiek. Może to o czymś świadczyło? Że mimo wszystko pragnął obecności Robin w swoim życiu? Nie wiedziała, na ile jej myśli są pokryte z faktycznym stanem rzeczy, jednak to nie był moment, aby to roztrząsać. Musieli skupić się na problemie i znalezieniu jego ewentualnego rozwiązania. Nie było innego wyjścia w tamtym momencie.
Widziała, że wypowiadane przez nią słowa docierały do niego. Pozostawało pytanie, ile spośród nich zostanie zrozumianych. Czekała, nie popędzając go w żaden sposób, pozwalając na to, aby w ciszy i spokoju strawił to, co mu przekazała. W tym czasie sięgnęła po swój zamówiony trunek i upiła z niego niewielką ilość. Ktoś mógłby pomyśleć, że cisza, która zawisła wokół nich, była jedną z tych krępujących, jednak nic bardziej mylnego. Już dawno minął czas, gdy Robin czuła się niekomfortowo w towarzystwie Puchona. “Myślałem nad tym”. Nie odezwała się dalej, pozwalając mu na dojście do własnych wniosków. Jedynie skinęła delikatnie głową, jakby zachęcając do dalszego zgłębiania tematu. Każdy potrzebował radzić sobie z problemami we właściwy wyłącznie dla siebie sposób, a ten, który obrał Felinus, Robin nie zamierzała negować.
Przynajmniej do momentu, kiedy nie usłyszała z jego ust takich głupstw!
Zmarszczyła brwi, dalej trzymając swoją dłoń na jego własnej. Czuła, jak w jej własnej głowie procesy myśleniowe zachodzą o wiele szybciej, niż w tej należącej do Puchona. Coś jej tutaj wyraźnie nie grało… Przecież to nie miało być tak. Nie w ten sposób miał to zrozumieć! Niewiele myśląc uniosła wolną dłoń i delikatnie uderzyła go w głowę. Nie bardzo wiedziała, czemu to zrobiła, ale nie zastanawiała się nad tym. Piorunowała go spojrzeniem.
- Feli, myślałam, że jesteś inteligentniejszym facetem! - żachnęła się. Zanim jednak zdążył to skomentować w jakikolwiek sposób, ona pospieszyła ze swoimi wyjaśnieniami. - Niczego nie zepsułeś debilu, tylko zboczyłeś z odpowiedniego kursu! Na Merlina, tu nic jeszcze nie jest stracone. Po prostu musisz to wszystko naprawić. I - tu uniosła jeden palec do góry, w razie gdyby chciał jej w jakikolwiek sposób przerwać - zanim powiesz, że wszystko stracone, to ja ci od razu powiem, że nie. Ty musisz po prostu przy nim być. Skoro nie pamięta, że cię kochał, to spraw, żeby pokochał cię od nowa. Opowiadaj mu o tym co było, pokazuj mu nowe miejsca i nowe rzeczy. Bądź przy nim, ale nie bądź w tym nachalnym. Spraw, żeby czuł się przy tobie komfortowo i żeby sam chciał twojej obecności obok siebie.
Zamilkła na chwilę, aby się uspokoić i jednocześnie dać mu potrzebny czas. Miała nadzieję, że zobaczy na jego twarzy oburzenie, coś co powie jej, że wciąż jeszcze tlą się w Felinusie emocje inne, niż tylko obwinianie się o całą sytuację. Dalej uparcie wpatrywała się w chłopaka, jednak jej spojrzenie znacząco już zelżało.
- Felek, nigdy nie jest za późno - dodała cicho, pokrzepiająco. Przywdziała na usta delikatny uśmiech, który miał być potwierdzeniem tego, co właśnie mówiła. Bo faktycznie, w jej opinii, nigdy nie było za późno i przecież niejednokrotnie już udowadniała, że niemożliwe nie istnieje samej sobie jak i całemu światu…
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty03.07.21 18:31;

Czasami trudno było znaleźć to jedno, prawidłowe rozwiązanie. W życiu nic nigdy nie było albo dobre, albo złe. To prędzej domena nijakich opowieści dla dzieci, które skrupulatnie wierzyły w to, że ktoś jest albo całkowicie pozytywny, albo całkowicie negatywny. Z czasem, gdy człowiek zaczyna dorastać, zaczyna również pojmować, że wiele rzeczy przelata się ze sobą jednocześnie i nie ma możliwości określenia jednym słowem poszczególnej osoby. Granice ewidentnie ulegały zacieraniu, jakoby rzucony na nie piasek przejawiał w sobie zdolność adaptacji do środowiska, w którym się znajdował; nie ma ludzi, który przejawialiby tylko ten określony zestaw cech. Dobrych lub złych. Miny mogą zblednąć, życie można posiadać niczym kot, ale wraz z podejściem, jakby wpatrującym się w to, co ma miejsce, nie można pozostać nastawionym tylko i wyłącznie na jedną rzecz.
Doskonale o tym wiedział, od kiedy to studiował czarną magię, rozumiejąc, że doświadczenie tego, z czym inni mogą mieć do czynienia, pozwala na lepsze zrozumienie zaistniałego problemu. Bał się jednak, że nawet jeżeli dojdzie do jakichś wniosków, nie będą one pozytywne. Wielu zapewne powiedziałoby mu, żeby sobie odpuścił. Niczego nie oczekiwał. A jednak wewnętrznie liczył - nawet jeżeli chciał to ograniczyć - że wszystko będzie jak dawniej. I chociaż przeszłości nie cofnie, i chociaż ma możliwość usunięcia sobie pamięci ze względu na specyficzne znajomości, nie chciał tego robić. Każde wspomnienie, czy to pozytywne, czy to negatywne, budowało jego własne "ja" i przyczyniało się do myślenia w taki, a nie inny sposób. Nawet jeżeli z błędami w myśleniu i ogólnymi traumami - był świadom tego, iż dzięki temu mógł wyjść na prostą i bardziej zrozumieć błędy, które popełnił w natłoku i amoku nieradzenia sobie z sytuacjami.
Dłoń wylądowała na szklance, gdy niema cisza zdawała się mówić więcej, niż w rzeczywistości powinna i niż posiadała ku temu odpowiednią, dostosowaną moc. Różnili się od zwierząt tym, że potrafili sobie obniżyć klarowność przekazywanych informacji. Lowell starał się zrozumieć - szło mu znacznie lepiej, no ba, w porównaniu do tego, jak to wszystko wyglądało rok temu, w ogóle nie przypominał dawnego siebie. A prędzej ulepszony o parę oczek w górę model, który został pozbawiony wad fabrycznych.
Rzeczywiście źle zrozumiał, ale on o tym nie wiedział. Nie pozostawał tego świadom; oczywiście do momentu, w którym to dłoń Robin nie wylądowała na jego głowie i nie przyczyniła się do lekkiego uderzenia w łeb. Bo tego głową nie można było nazwać, skoro rzadko kiedy procesy myślowe przejawiały obecność tkanki mózgowej. Chłopak widocznie zmarszczył brwi, zadając nieme pytanie, jakoby wymagając tym samym wyjaśnień, chwytając się delikatnie za miejsce, w którym doszło do sprzedania praktycznie niczego - poza oczywiście świadomością, że powiedział coś, czego nie powinien zapewne mówić.
I wsłuchiwał się. Spokojnie, choć dłonią mocniej ścisnął tę należącą do Doppler, jakby miało mu to pomóc w powrocie na salony racjonalizmu. Musiał się uspokoić. Nie miał siły zaprzeczać w tym, że nie jest inteligentnym facetem, debilem to już w ogóle. Chłonął kolejne słowa w taki sposób, jakby od dawna nie miał wody w ustach. Starał się z nich zrozumieć jak najwięcej, ale nadal - nie chciał, by wszystko wyglądało tak, jakby oczekiwał, że będzie coś więcej. Że ten ponownie się w nim zakocha. Bolała go ta myśl, jakoby przejawiająca się tylko dla zysku własnego. Chciał o niego dbać, na Merlina, nadal go kochał - ale czy miał prawo domagać się tego samego?
- Robin... - zamknął na chwilę oczy, próbując przeanalizować jeszcze raz to, co powiedziała. Każde słowo, każdy sens, tudzież ton głosu. Poprzez twarz było widać bardzo wiele emocji - zwątpienie, pewnego rodzaju chęć walki o lepszą przyszłość. Nic nie było jednokolorowe i nie zamierzał tego w żaden sposób negować.
- Nie chcę, by myślał, że jestem obok niego tylko dlatego, gdyż oczekuję, że ponownie się zakocha. By sądził o mnie jak o psie, który wiernie czeka. Wiesz, o co mi chodzi. - spojrzawszy na nią, słowa, które powiedział, były szczere. Nie mógł tego oczekiwać. Nie chciał tego oczekiwać. A w głębi serca miał nadzieję, że jednak część - no ba, wiele rzeczy - powróci do dawnego funkcjonowania. Jak podczas ferii, a nie wtedy, gdy sam udał się na Nokturn, rozjebał, a do tego dołożył własną cegiełkę do tego, co miało miejsce. Nie, nie mógł tak myśleć; umysł jednak robił mu kolejne figle i nie zamierzał odpuścić. Westchnąwszy parę razy, starał się odłączyć połączenia, które za to odpowiadały. Subtelnie, by nie zaburzyć własnego działania w taki sposób, ażeby wszystko w sobie ponownie tłumić i przyczynić się do zrobienia kroku w tył. - I chciałbym, nie - chcę sprawić, by mnie pokochał. Jak dawniej. - potwierdził, choć nadal miał pod kopułą czaszki to, że wiele poszlak wskazywało na to, iż ten wiedział więcej, niż był w stanie przypuszczać.
Nigdy nie jest za późno. Na zmiany, na wszystko - tylko problem pojawia się wtedy, gdy przeszkoda, z którą ma do czynienia, rzeczywiście może być niemożliwa do przeskoczenia. I chociaż nie miał tutaj stuprocentowej pewności, iż tak będzie, z każdym miesiącem szansa ta wzrastała nieubłaganie. Nie chciał się obwiniać, a jednak dość często to robił. Wtedy wówczas zamykał się w sobie, aczkolwiek dzisiaj postanowił zrobić inny krok, który miał mu pomóc. I pomagał - raz po raz podchodził do tego naprawdę różnie, ale całkiem prawdopodobne, że to, co mówiła Robin, miało sens. 
- Nigdy nie jest za późno... - powtórzył, upijając kolejny łyk wody, dopóki nie skapnął się, że szklanka jest całkowicie pusta. Odłożywszy ją, wziął głębszy wdech, jakby miało mu to pomóc w walce z własnymi myślami. - Jeszcze muszę nad tym pomyśleć. Masz rację, ale przez mętlik w głowie nie jestem w stanie myśleć racjonalnie. - słabo się uśmiechnął, patrząc jej prosto w oczy. Zmieniał się z dnia na dzień i wcześniej zapewne nie pozwoliłby na to, żeby głos rozsądku zapanował nad jego umysłem. Był jej wdzięczny za to wszystko - za poświęcony czas, za zrozumienie, za akceptację.
- Dziękuję, że chciałaś mnie wysłuchać. - kiwnąwszy głową, powiódł kącikami ust do góry, jakby chcąc ją zapewnić, że wszystko jest w porządku. Jeżeli nie przestanie wpadać w błędne koło własnych przemyśleń, nigdy nie będzie. - Jeżeli kiedykolwiek będę mógł ci pomóc... to wiesz, gdzie mnie szukać. - zapewnił ją, wszak dług wdzięczności miał spory, a i tak rozmowa ta pozwoliła mu częściowo rzucić światło dzienne na sprawę, która go niesamowicie nurtowała.

Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty06.07.21 8:47;

Sytuacja w której znajdował się Felinus wcale nie była dobrą. Mogli tutaj doszukiwać się różnych rozwiązań i myśleć nad nimi przez wiele godzin. Debatować, kontemplować, szukać indywidualnego spojrzenia na tak niecodzienny problem. I Robin była przekonana, że znalezienie odpowiedniego rozwiązania wcale nie było tak prostym zadaniem, jakby się to mogło wydawać innym ludziom. W końcu sytuacja była naprawdę niecodzienną, bo nie każdy miał szansę spotkać się z czymś podobnym. Utrata pamięci na pewno musiała być bardzo dotkliwym doświadczeniem zarówno dla samego poszkodowanego, jak i dla wszystkich najbliższych w jego otoczeniu osób. Zacierały się wszystkie pozytywne jak i negatywne wspomnienia i doświadczenia. W ten oto sposób osoba mogła stać się kompletnie bezpłciową, zarówno dla siebie samej jak i dla wszystkich bliskich im osób.
Robin nie potrafiła sobie tego wyobrazić, choć aktualnie stawała na rzęsach, aby spróbować tego doświadczyć z jednego tylko prostego względu; jej przyjaciel cierpiał i nie wyobrażała sobie, nie pomóc mu w tym cierpieniu. Dlatego wizualizowała sobie coś, czego przecież nie powinna, bo nikt nie mógł określić jakby zachował się w danej sytuacji do momentu w którym to by się w niej nie znalazł. Ona pod tym względem nie należała do wyjątku. Wydawało jej się, że po swoich przyjaciołach oczekiwałaby zachowania, o którym wspomniała Felinusowi, jednak nie miała stu procentowej pewności, że akurat to było dla niej najlepsze. W głowie na szybko rozważała wszelkie ewentualności w bardzo szybkim tempie, próbując jednocześnie dostosować je do nagłej sytuacji przyjaciela. I o ile ona się nie poddawała, tak miała wrażenie, że Feli zrezygnował, może zbyt zmęczony nieudolnymi próbami? Nie rozumiała tego, czego wyraz dała poprzez swoje słowa i czyny. Dalej wpatrywała się w niego ze skwaszoną miną, gdy tłumaczyła mu kolejne zawiłości. Prychnęła pod nosem słysząc kolejne wypowiadane przez niego słowa.
- Ale czy ja powiedziałam, że masz przy nim czekać jak wierny pies? Felinus, to nie o to chodzi! - oburzyła się naprawdę szczerze. Pokręciła z dezaprobatą głową i dopiero, gdy miała pewność, że wrócił do niej spojrzeniem, to postanowiła dalej mówić. - To nie chodzi o wierność jak u psa. To chodzi o bycie obok. Spędzanie wspólnie czasu, chociaż też nie w przesadzie. Wspólne stawianie czoła problemom. Przecież wiesz o co dokładnie chodzi. Przecież już go kochasz - uparcie świdrowała go spojrzeniem, aby wreszcie pojął o co dokładnie jej chodziło. Że nie chce, by jej przyjaciel stoczył się w imię miłości, a zwyczajnie o nią zawalczył. Widziała jego cierpienie i dobijał ją fakt, że nie mogła mu pomóc bardziej, niż tylko dobrym słowem.
- Wiem, że nie jesteś w stanie myśleć racjonalnie, dlatego masz mnie, która sprowadza cię na ziemię - powiedziała delikatnym tonem, naprawdę szczerze tak myśląc. Cudowna była świadomość, że zawsze mogła zwrócić się do Felinusa z prośbą o pomoc a i on mógł jej od niej wymagać. Przecież nigdy by go nie zostawiła bez zapewnienia odpowiedniego dla danej sytuacji wsparcia.
Westchnęła delikatnie, z ciepłym uśmiechem goszczącym na jej ustach. Jakoś szybko cała ta złość wyparowała, bo miała ważniejsze rzeczy na głowie.
- Już ci mówiłam, że nie masz za co dziękować i zawsze możesz na mnie liczyć - powiedziała bez cienia zawahania w głowie. Ścisnęła mocniej jego dłoń. - Oczywiście, jeśli tylko będę potrzebować pomocy to na pewno będziesz pierwszym, do którego się zgłoszę - przyznała zgodnie z prawdą i tym, co czuła w swoim własnym wnętrzu. Tak, niewątpliwie na Felinusa zawsze mogła liczyć.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty06.07.21 13:05;

Tak naprawdę nie było żadnego, prawidłowego rozwiązania. Każde z nich wiązało się z dodatkowymi problemami, przez które Lowell musiałby przebrnąć - sam albo z czyjąś pomocą, by nie upaść i nie przeorać sobie przy okazji twarzy o twarde, ostre kamienie. Był czasami niczym dziecko - nie, jest dzieckiem - łatwowiernym, gdzieś wewnątrz radosnym, ale tylko dla nielicznych. Z czasem, gdy zrozumiał, że nie ma co uciekać przed własną naturą, pokazywał emocje częściej - no ba - być może najczęściej w życiu właśnie teraz. Nie wiedział, dokąd tak naprawdę pójdzie, w którym kierunku to wszystko się rozwinie, ale miał nadzieję, że jakoś będzie dobrze. Poprzez unikanie niebezpiecznych sytuacji, poprzez brak angażowania się w mniej lub bardziej prawidłowe ceregiele, a przede wszystkim - poprzez omijanie swojej bardziej niebezpiecznej natury, którą może nie tłumił, a prędzej zmniejszał odpowiednio, by ta nie wydostawała się na zewnątrz i nie przejawiała poprzez zachowanie bądź ubiór. Skończył z wyprawami na Nokturn, skończył ze zdobywaniem informacji o czarnomagicznych rzeczach. Musiał się zmienić.
I się zmieniał - nieustannie, każdego dnia, choć te były nikłe, aczkolwiek w ciągu tych paru miesięcy wszystko było znacznie bardziej widoczne. Zniknęły blizny, skazy po własnej głupocie, choć doświadczenie pozostało. Niezbyt pozytywne, ale wystarczające do tego, by wysunąć jakieś wnioski, dzięki którym może uniknąć skrzywdzenia bliskich. Zimne oczy przeszły w te bardziej ciepłe, emanujące emocjami, sylwetka ciała z wychudzonej zmieniała się w bardziej wysportowaną - co prawda w granicach zdrowego rozsądku - ale ślepy by nie zauważył tego, że zmiany pod kopułą czaszki były zauważalne nie tylko pod względem zachowania, ale także podejścia do samego siebie. 
Wbrew pozorom nie rezygnował. Nie wiedząc, co jest prawidłowe, a co nie jest, trudno było operować ziarnem, które rozsiewał. Chciał, by część z rzeczy znacząco się poprawiła, ale posiadał w sobie pewne zwątpienie. Czy będzie lepiej? Czy wszystko ulegnie jakiejś poprawie? Wiele pytań kłębiło się w jego ciele, nie dając żadnego spokoju. Wymaganego, zrozumianego, a przede wszystkim - tak kojącego.
Wsłuchiwał się zatem w to, co miała mu do powiedzenia Robin. Nie uważał, żeby robił dobrze, więc mianował ją poniekąd głosem rozsądku, dzięki któremu uda mu się może powrócić na prawidłową ścieżkę. Teraz nie była to kwestia życia bądź śmierci, kiedy wcześniej był w stanie tak prosto porzucić własne zdrowie na rzecz adrenaliny, odreagowania, poszukiwania wrażeń. Tyczyło się to bardziej intymnych rzeczy, które posiadały znacznie głębsze znaczenie. Przyjaciółka nie mówiła za szybko, pozwalając mu tym samym na zrozumienie, że rzeczywiście nie chodzi o czekanie. Chodzi o dbanie, o troskę, o bycie obok. Być może miała rację. Nie, musiała mieć rację. Umysł, który znajduje się na skraju zwątpienia we własne siły potrafi podjąć się wielu irracjonalnych czynności, ale teraz, gdy został chwycony przysłowiowo za dłoń niczym małe dziecko - mógł podejść do tego bardziej spokojnie. Wróciwszy spojrzeniem, nie bał się bezpośredniej konfrontacji. Bał się jednak tego, co może w nich znaleźć. Zawód? Głębiej nabrał oddech, jakby zaraz fala, która miała nadejść, miała przyczynić się do jego utonięcia.
- Nie mówiłaś. - przytaknąwszy, położył własne palce - środkowy i wskazujący - na skroniach. Czuł, że sytuacja powoli go przerasta, ale prędzej następowało zmęczenie. Dzień ten był zbyt... gwałtowny. Bark nadal bolał i prosił wręcz o jakieś bardziej łagodne warunki działania, tudzież potencjalnie przeciwbólowe. Zmęczenie powoli zdawało się we znaki i coraz trudniej było mu to ukryć. Choć i tak czy siak musiał się udać za granicę. - Masz rację. Źle pomyślałem. - w sumie, jakby nie było, nie chciał brnąć ślepo. Nie chciał być z przymusu, bo był z własnej, nieprzymuszonej woli. Tkwił w tym wszystkim, choć mógł zawrócić. Chciał w tym tkwić, gdyż go kochał. Nie robił to z poczucia obowiązku, a czystej, ludzkiej troski. Z tego, że zapewne on, gdyby samemu znalazł się w bardzo podobnej, no ba, nawet takiej samej sytuacji, starałby się oferować wsparcie, pomocną dłoń. Słowa Robin rozjaśniły mu to i rzuciły nowe światło na sprawę, która trochę zelżała. Może się męczył, ale chciał zawalczyć o to wszystko. O ten miesiąc spędzony razem, o to, by nic nie zniknęło w eterze rozmyślań, a stało się namacalne.
- Robin ciocia dobra rada. - prychnął z lekkim, aczkolwiek widocznie nadal słabym rozbawieniem, kiedy to wiedział, że nadmierne eksponowanie krzty "śmieszkości" może nieść ze sobą odwrotny skutek. W sumie, jakby nie było, Doppler naprawdę stanowiła taką ciocię. Co pocieszy może tylko słowem, ale przecież te potrafią bardziej zranić niż zaklęcie rzucone w stronę bezbronnego czarodzieja. Gdyby jednak ta potrzebowała pomocy - był w stanie jej udzielić. Przysłuchiwał się zatem kolejnym zdaniom, by wszystko sobie poukładać pod kopułą czaszki. Nie odpowiedział, a za to posłał lekki uśmiech i przytaknął. Wbrew pozorom to znaczyło dla niego naprawdę wiele.
Płyn w szklance zaniknął; samemu natomiast mógł wyruszyć w bardziej bezpieczne tony, choć odsunął naczynie i wstał, kiedy z czasem temat zaczął przenikać, a rozluźnienie, gdzie na początku tkanki wręcz wydawały się spięte, zaczęło powoli przenikać przez umysł.
- Jeszcze raz, mimo że nie muszę - dzięki. Część rzeczy mi się znacząco rozjaśniła. - kiwnąwszy głową w jej kierunku, niezbyt ciekawie było operować wcześniej zgruchotanym barkiem, ale nie mógł z tym nic szczególnego zrobić. - Mam cię odprowadzić? Czy jednak jesteś z kimś umówiona? - zapytał się, wszak nie chciał wychodzić po angielsku, a prędzej interesowało go to, gdzie teraz pójdzie Robin i w którym kierunku te ścieżki postanowią się potoczyć.


+
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty09.07.21 11:40;

Miała szczerą nadzieję, że to spotkanie chociaż w minimalnym stopniu przyniosło ukojenie Felinusowi. Sama Robin odczuwała pewnego rodzaju niedosyt, że tylko w taki sposób mogła nieść pomoc dla swojego przyjaciela. Jednocześnie uważała, że nie ma prawa do tego, aby zmuszać go do jakiegokolwiek innego zaangażowania. Mogła zrobić dla niego wszystko, tylko potrzebowała, by ten wykazał inicjatywę. Zastanawiała się, ile spośród wypowiedzianych przez nią słów, dotarło do jego głowy w taki sposób, w jaki powinny, a ile zostało przeinaczonych i dostosowanych względem aktualnych wymagań Felinusowej głowy. Nie zadała tego pytania uznając, że zrobiła wszystko, co w jej mocy. Teraz był czas na to, aby chłopak zaczął działać, jednak w sposób przemyślany i dokładny, nie tak, jak robił to do tej pory. Sytuacja owszem, była trudna, ale nie beznadziejna. Jeszcze mogli wyjść z tego na prostą i Robin święcie wierzyła, że faktycznie tak się stanie. W końcu chciała dla niego jak najlepiej. Życzyła mu ogromu szczęścia, bo chłopak zwyczajnie na to właśnie zasługiwał. Jeno musiał trochę o to szczęście jak widać zawalczyć.
Pokiwała delikatnie głową, jakby w zamyśleniu. Nie, nie mówiła, że ma być wiernym psem u boku swojego pana. Sama uważała, że związek nigdy nie powinien wyglądać w podobny sposób. Powinien być zbudowany na wzajemnym partnerstwie oraz szacunku względem drugiej osoby. Sama również próbowała działać w taki sposób, choć Merlin jej świadkiem, że niekiedy i ona nie miała już sił na głupie pomysły i wyskoki swojego chłopaka. Ale mimo wszystko, oboje się starali, nikt nie był bierny w tej relacji i chyba przede wszystkim o to chodziło, prawda?
- Wiem, że dasz radę. Jesteś silnym facetem. Kto jak nie ty? - stwierdziła już prawie że całkowicie lekkim tonem głosu. W końcu jeśli tylko Felinus chciał, to naprawdę mógł bez większego problemu dokonywać cudów. Wystarczyło, aby sam w siebie uwierzył.
Zaśmiała się pod nosem słysząc jego słowa. Robin ciocia dobra rada brzmiało śmiesznie, ale jakże pasująco do obecnej sytuacji. Powoli dopijała zamówiony przez siebie napój, zastanawiając się nad tym, co miało tutaj miejsce. Może doszli do jakiegoś porozumienia, a może niekoniecznie, jednak sama miała coś zapamiętać z tego spotkania. Nieświadomie słowa, które wypowiadała względem Felinusa równie mocno tyczyły się jej samej, choć nie mówiła o tym głośno. Nim się obejrzała, zarówno jej szklanka, jak i szklanka przyjaciela były puste.
- Zawsze do usług, przecież to wiesz - odparła, dalej uśmiechając się w jego kierunku. Miała wrażenie, że doszli do jakiegoś niemego porozumienia, co, mówiąc szczerze, napawało ją optymizmem. Powoli wstawali ze swoich miejsc. Robin zbierała swoje rzeczy, by podnieść po chwili wzrok na chłopaka. - Nie, nie ma takiej potrzeby. Idę do mieszkania wujka, a to dosłownie kilka kroków stąd. W końcu referat na historię magii sam się nie napisze - westchnęła przeciągle, w ten sposób, dosyć dosadnie demonstrując, jakie miała nastawienie względem oddania się tego typu rozrywce. Ale w końcu musiała to zrobić. Termin zbliżał się nieubłaganie, a ona nie ruszyła nic. Jeszcze chwila, a będzie nad tym ślęczeć po nocach...
Rozstali się przy drzwiach, każde poszło w swoją własną stronę. I choć nie mówili tego wieczoru zbyt wiele, tak miała przeświadczenie, że osiągnęli więcej, niż którekolwiek mogłoby nawet podejrzewać.
+
Zt. x2
Powrót do góry Go down


Stephanie Davies
Stephanie Davies

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 169cm
Galeony : 743
  Liczba postów : 245
https://www.czarodzieje.org/t18500-stephanie-davies#527141
https://www.czarodzieje.org/t18509-korespondencja-stefanii#527458
https://www.czarodzieje.org/t18502-kuferek-stefy#527140
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty24.08.21 23:03;

Powroty z wyjazdów zawsze były trudne. Człowiek przyzwyczajał się do dobrego, a wakacje były okresem, kiedy zminimalizowanie obowiązków rozleniwiało okropnie. Stephanie wracając do domu po powrocie z Jamalu, ciężko było przestawić się na codzienny rytm. Zwłaszcza, że nazajutrz musiała ponownie pojawić się w pracy. Kochała to co robiła, jednak zwyczajnie ten urlop sprawił, że przyzwyczaiła się do wolnego od klientów i zamówień.
Ale przeżyła pierwszy dzień i czas było przygotować się na spotkanie z przyjaciółkami. Tak dawno ich nie widziała, że czuła podekscytowanie na samą myśl. Z Dori jeszcze miała jakiś kontakt w Arabii, jednak z pozostałymi dziewczynami nie widziała się odkąd wyjechała do Mediolanu na staż. Naprawdę za nimi tęskniła i była ciekawa co u nich słychać. Ubrana nieco cieplej niż zazwyczaj, ciągle przyzwyczajona do temperatur panujących na wschodzie, gdzie spędzała wakacje. Na Wyspach Brytyjskich zdawało się być okropnie zimno w porównaniu z klimatem w Arabii. Pojawiła się więc w pubie, w którym się umówiły i od razu odszukała wzrokiem jeden z większych pustych stolików, aby od razu go zająć. Usiadła i rozpłaszczyła się, rozglądając się po lokalu i czekając na przybycie Puchonek.

@Cassandra Walker  @Doireann Sheenani @Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty24.08.21 23:19;

.  Puchonka musiała przyjść punktualnie (inaczej nie byłaby sobą) oraz z chwilową, acz zauważalną obstawą (bo jej rodzina też miała swoje własne standardy). Davies bez problemu mogła spostrzec, jak dziewczyna przez chwilę rozmawia w drzwiach z młodym chłopakiem, którego to raz przedstawiła jako brata swojej matki. Ten zaś... wydawał się być mocno zdegustowanym miejscem - i to na tyle, by można było usłyszeć głośniejsze i stanowcze “Oszalałaś, to nie jest miejsce dla dziewczyn w twoim wieku”. Sheenani próbowała jednak zawalczyć o te parę godzin z przyjaciółkami; niezbyt często spotykała się w końcu ze swoimi znajomymi poza okresem szkolnym (a nawet wtedy szanse, że się pojawi graniczyły z cudem). Tak oto wskazała skinieniem głowy na Stephanie, by zaraz potem, przystrojona w bardzo uprzejmy uśmiech, pomachać studentce. Chłopak zaś… rozważał.
  Po paru kolejnych minutach i wymianie zdań, każde z nich poszło w swoją stronę; Rowan opuszczając pub, Doireann ruszając w stronę znajomej twarzy. W żadnym stopniu nie wyglądała na podirytowaną tym, że w wieku siedemnastu lat musiała chodzić z przyzwoitką. Przyzwyczajenie sprawiło, że jej dobry humor pozostał niezmącony i bez najmniejszego problemu obdarzyła Stefkę promiennym uśmiechem.
  - Miło cię widzieć. - Jeśli Davies wykazała taką chęć, to bez najmniejszych oporów uściskała ją w ramach nieco cieplejszego przywitania. Nie miała też zamiaru w żaden sposób komentować stroju Stephanie, skoro sama przyszła w swetrze. Obie kisiły się w tych samych upałach, by zostać bestialsko wrzuconym w zimną końcówkę szkockiego lata - zapewne bez słów rozumiały swoją potrzebę, by grzać się jak najmocniej. - Mam nadzieję, że nie czekałaś długo. - Dodała zaraz, autentycznie zmartwiona, nawet jeśli wiedziała, że nie była winna żadnemu spóźnieniu. Niewielką torebkę przewiesiła przez oparcie krzesła, by potem zająć miejsce przy stole. - Zgadłabyś, że jeszcze nigdy nie byłam w takim miejscu? - Zagadnęła puchońską siostrę, starając się brzmieć na rozbawioną, jakby chcąc udowodnić, że cokolwiek miało miejsce przy drzwiach nie było powodem do zmartwień. Zaraz jednak poczuła ogromną potrzebę wytłumaczenia się. - Rowan przyjechał tak trochę przy okazji. Zaraz wyjeżdża do Rosji, a przez tę Arabię to prawie w ogóle się nie widzieliśmy, no i... No wiesz, chciał być miły i mnie odprowadzić. I mówił coś o jakiś zakupach, więc... Ma też swoje zajęcie? - Spojrzała kontrolnie na rudowłosą. Teraz... było jej odrobinę wstyd (chociaż to sprowadziła sama na siebie).

@Stephanie Davies  @Cassandra Walker  @Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Cassandra Walker
Cassandra Walker

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : włosy przeważnie układają się w fale, farbowane na lato na blond, kolczyki w uszach i pomalowane usta, pierścionki na palcach
Galeony : 338
  Liczba postów : 281
https://www.czarodzieje.org/t20559-cassandra-walker
https://www.czarodzieje.org/t20560-poczta-cassie
https://www.czarodzieje.org/t20558-cassandra-walker
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty26.08.21 13:21;

Całe wakacje przesiedziała w domu. Nie chciała jechać do ciepłego, gorącego Jamalu. Nie żałuje i nie zmieniłaby zdania. Zwłaszcza gdy niedawno dowiedziała się o wypadku taty w pracy. Już zastanawiała się, czy nie odłożyć wypadu z koleżankami, ale Doireann nie widziała całe wakacje, Stephanie cały rok, a Ole... Merlin tylko to wie, ile czasu zostało stracone. Dziewczyny na pewno ubrały się cieplej, zarzucając na sobie swetry czy nawet letnie kurtki. Cassie ubrała się zwyczajnie, całkowicie przyzwyczajona do niższych temperatur, ale ciepłych, które zapewne nie mogły równać się z gorącą Arabią.
Nie zdążyła odpisać Sheenani, ze względu na ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w jej życiu, a pisały listy całe wakacje. Koleżanka relacjonowała jej wszystkie niespodzianki kolorowego Jamalu. Już zapomniała o treści listu od Doir, który wywarł na Cassie zapewne dużo dziwnych emocji. Idąc więc na spotkanie z dziewczynami, myślała głównie o tacie, jego znajomym Theo, znowu o tacie, puszku Robin i Liamie, potem znowu o tacie. Dlatego zapewne nie zauważyła Rowana, na którego omal nie wpadła. Wymamrotała, przepraszam, wchodząc do pub'u, nie mając właściwie pojęcia, kim był chłopak.
- Cześć. - Wita się z koleżankami, całkowicie szczerze, chociaż jej optymizm jest widocznie przygaszony. - Steph, Doir no w końcu jesteście. - Zamierza wszystkie je przytulić czy tego chcą, czy nie. - Jesteście takie śliczne, wakacje dobrze wam zrobiły. - Przygląda się chwile dziewczyną, które zostały naznaczone przez słońce mniej lub bardziej.

@Stephanie Davies, @Doireann Sheenani, @Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty28.08.21 23:58;

W tym roku czuła się tak, jakby wcale nie miała wakacji. Dwa miesiące jak zwykle przeleciały w oka mgnieniu, ale cóż z tego, skoro nie udało jej się odpocząć, a już na pewno nie w takim stopniu, jakby to sobie życzyła. Baterie przed nowym rokiem szkolnym wciąż pozostawały nienaładowane, chociaż przestała się tym jakoś specjalnie przejmować już jakiś czas temu. Były rzeczy ważne i ważniejsze i w ostatnich miesiącach była zmuszona nauczyć się je rozróżniać.
Na tę chwilę tą najważniejszą było spotkanie z przyjaciółkami.
Na samą myśl ile czasu ich nie widziała aż skręcało ją w żołądku ze smutku. Rozpierzchły się każda w swoją stronę, a Krawczyk dodatkowo odcięła się od magicznego świata na niemal dwa miesiące, więc dopóki nie wróciła do Anglii, kontakt z nią był zerowy. Wyjście na plotki było jak zbawienie. Wiedziała, że ma tysiąc rzeczy do obgadania z dziewczynami, ale jednocześnie cieszyła się - może nieco egoistycznie - że będzie miała towarzystwo, i to w dodatku damskie! Tak cholernie jej tego brakowało.
Oczywiście nie wszystko poszło po jej myśli i to musiała być ta jedna na dziesięć sytuacji, w których się spóźniła. Nie miała tego w zwyczaju, ba, nienawidziła przychodzić po czasie, ale co miała poradzić, że musiała się wracać do domu po drobne podarki, które przywiozła dla nich z Polski? Będąc kilka kroków od pubu dostrzegła znajomą sylwetkę i chociaż przyspieszyła, to i tak udało jej się ją dogonić dopiero przy wspólnym stoliku.
- Zgadzam się, Arabia zdecydowanie się wam przysłużyła - wtrąciła po Cass, obdarzając wspomniane koleżanki ciepłym uśmiechem. Widać było, że wróciły z gorących krain, czego trochę (bardzo) im zazdrościła. - I w ogóle to hej! Nawet nie wiecie jak się cieszę, że w końcu was widzę - dodała po chwili i odstawiwszy torbę na wolne siedzisko, po kolei zaczęła podchodzić do dziewczyn i witać się z nimi tak jak przystało na prawdziwą Puchonkę - przytulasem. - Jest tyle rzeczy do obgadania, że będziemy tu siedzieć chyba do jutra. Kurczę, naprawdę, nie mogę się doczekać aż usłyszę, co się u was działo przez cały ten czas. A na razie może... może coś zamówimy? - I ugryzła się w język, nie chcąc wpadać już na samym początku spotkania w słowotok, w którego kierunku ewidentnie zmierzała. Tak tęskniła za dziewczynami, że słowa aż same się z niej wylewały.

@Cassandra Walker  @Stephanie Davies  @Doireann Sheenani
Powrót do góry Go down


Stephanie Davies
Stephanie Davies

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 169cm
Galeony : 743
  Liczba postów : 245
https://www.czarodzieje.org/t18500-stephanie-davies#527141
https://www.czarodzieje.org/t18509-korespondencja-stefanii#527458
https://www.czarodzieje.org/t18502-kuferek-stefy#527140
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty29.08.21 15:01;

Nie mogła się doczekać, aż je zobaczy. Wydawało jej się, że minęły całe wieki, odkąd spotkały się we czwórkę i nie zamierzała czekać do rozpoczęcia roku szkolnego na to, aby z nimi pogadać i dowiedzieć się co takiego wydarzyło się u niech przez ostatnie miesiące. Sama spędziła bardzo udane wakacje w Arabii, jednak musiała przyznać, że najbardziej wyczekiwała spotkania z dziewczynami. Bardzo się za nimi stęskniła.
Najpierw pojawiła się Doireann, jednak widząc ją przez szybę okna, rozprawiającą ze starszym chłopakiem, bardzo wzburzonym, Stephanie zastanawiała się bardzo mocno, czy po prostu do nich nie wyjść i nie zapewnić go, że będzie pod jej opieką. Jednak zrezygnowała z tego pomysłu i Puchonka na szczęście pojawiła się kilka chwil później w środku. Davies odwzajemniła uśmiech i wstała, aby ją przytulić, niezmiernie ciesząc się, że ją widzi.
- Cześć, Dori. Super, że jesteś. Nie, przyszłam chwilę temu. - zapewniła ją, po czym usiadły przy stoliku, a po chwili usłyszała jej pytanie - To znaczy... wiesz, nie powinnaś bywać w takich miejscach, więc rozumiem zmartwienie Rowana. Ale ten pub wydał mi się przytulny i jest tu naprawdę ładnie, więc stwierdziłam, że fajnie będzie się tu spotkać - oznajmiła nieco zmartwiona tym, że dziewczyna miała przez nią problemy. A mogła wybrać jakąś zwykłą kawiarnię... - Przepraszam, Doireann. Mam nadzieję, że nie będziesz mieć przez to kłopotów. - dodała po chwili przejęta, po jej tłumaczeniach odnośnie brata swojej matki.
Nie minęło kilka chwil, jak Steph dostrzegła za plecami Dori kolejną przyjaciółkę i poderwała się z miejsca, aby ją godnie przywitać. Wyściskała ją z uśmiechem, słuchając komplementów na temat tego jak to świetnie wyglądają z Sheenani po tym wakacyjnym wyjeździe. I nie zdążyła jej nawet odpowiedzieć, kiedy bok nich zjawiła się również i Ola.
- O Merlinie, dziewczyny! Nawet nie wiecie jak dobrze was widzieć - odpowiedziała na ich słowa, ściskając również i Krawczykównę, która niemal od razu przejęła inicjatywę, jako ta najbardziej z nich wszystkich rozgadana. - W sumie, tak. Zamówmy od razu. Czego się napijecie? Ja pójdę nam przynieść. - obwieściła z uśmiechem, przesuwając wzrokiem to po jednej, to po drugiej. Luźnym gestem wskazała Cassie i Oli aby usiadły, a sama przez chwilę jeszcze stała, aby posłuchać czego się napiją, a później ruszyć w stronę baru.

@Doireann Sheenani @Cassandra Walker  @Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty31.08.21 19:54;

.  Doireann pokręciła głową, wyglądając przy tym na trochę mniej zmartwioną i bardziej zrelaksowaną. Trochę bawiła ją ta różnica w przedstawieniu, czego to dziewczynie nie wypada pomiędzy Stephanie, a Rowanem. Z jednej strony miała autentyczną troskę, bo - jakby nie patrzeć - pub to pub, a nie miejsce dla wychowanek Hufflepuffu, z drugiej zaś oburzenie w najczystszej postaci i wszelką gotowość, by wyciągnąć ją z Pustej Klatki za kudły. - O nie, nie przepraszaj. I nie martw się o to. - Uśmiechnęła się, poklepując Davies po ramieniu. - Jeśli raz się przekonał, to już nie zmieni zdania. A wybrałaś naprawdę śliczne miejsce. - Podkreśliła nieco bardziej niż zazwyczaj stanowczym głosem, próbując upewnić przyjaciółkę w tym, że żadnej winy tutaj nie ponosi. O ile nie wytoczy się z pubu nie mogąc utrzymać pionu, to będzie dobrze.
  Temat Rowana nie był jednak w żadnym stopniu ważny, zwłaszcza, że pozostałe dziewczyny dotarły zaraz potem. Doireann, idąc w ślad za Stephanie, wstała ze swojego miejsca i padła w ramiona kolejno każdej z dziewcząt, Cassie dodatkowo racząc nieznacznym pogłaskaniem po plecach. Sheenani była mistrzynią w ignorowaniu własnych emocji i pragnień - teraz jednak dość mocno dotarło do niej, jak bardzo tęskniła za puchońskimi siostrzyczkami. No kurczę, dobre kobiety to były.
  - Stęskniłam się za wami, jak nie wiem co. - Wyznała bez ogródek. Nie odstawała od nich w żaden sposób; była równie ciekawa, jak minęły im wakacje, zarówno te w Polsce, jak i te spędzone przy ojcu w Hogsmeade. Była jednak na razie wystarczająco mocno zaaferowana widokiem przyjaciółek, by zapomnieć języka w ustach. Stała więc z niewyobrażalnie wielkim (jak na nią!) uśmiechem na ustach,  biegając wzrokiem pomiędzy zgromadzonymi czarownicami. Dopiero kiedy przyszło do składania zamówień ogarnęła swoje myśli na tyle, by przypomnieć sobie, że przecież ma siedemnaście lat i już dawno nauczyła się mówić. - Herbaty? A jeśli nie będą mieli to wody? - Oczywistym było, że nie zamówi nic, co miałoby w sobie chociażby kroplę alkoholu. - Jesteś pewna, że nie potrzebujesz... - Odezwała się najwyraźniej zbyt cicho, bo Davies żwawym krokiem ruszyła w stronę baru. - ...pomocy? - Skończyła, chociaż dobrze wiedziała, że rudowłosa tego nie usłyszy. Szybko jednak uznała, że bogowie, to przecież dorosły człowiek jest, poradzi sobie z paroma szklankami, dzięki czemu pozwoliła sobie na ponowne zajęcie miejsca przy stole. - Bogowie, czuje się, jakby to był rok, a nie dwa miesiące.

@Stephanie Davies  @Cassandra Walker  @Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Cassandra Walker
Cassandra Walker

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : włosy przeważnie układają się w fale, farbowane na lato na blond, kolczyki w uszach i pomalowane usta, pierścionki na palcach
Galeony : 338
  Liczba postów : 281
https://www.czarodzieje.org/t20559-cassandra-walker
https://www.czarodzieje.org/t20560-poczta-cassie
https://www.czarodzieje.org/t20558-cassandra-walker
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty31.08.21 20:56;

Naprawdę nie chce znowu stracić panowania nad sobą, gdy tylko wspomnieniami wraca do przykrych emocji, których doświadczyła, dowiadując się o wypadku ojca. George ma niedługo wyjść ze szpitala, więc nie jest umierający — ta myśl pokrzepia ją, jednocześnie pozwalając na moment zapomnieć o przykrościach. Babski wypad dobrze jej zrobi. Zresztą tak długo nie widziała dziewczyn, więc gdy tylko zobaczyła ich twarze, przebywając dłużej w ich towarzystwie, miała ochotę je tulić bez końca. Cassie nie znosi samotności, takie wypady jak ten pozwalają jej się odprężyć, cieszyć życiem i szczęściem, że ma takie świetne przyjaciółki.
- Ola! - Wyrwa się jej w geście powitania i gdy tylko jest okazja, od razu korzysta z przytulania. Cassandry nie trzeba pytać o zgodę w tej kwestii. Naprawdę jej tego brakowało. Nie ma dystansu w tym geście między nimi, co innego z tatkiem. Pewnie sądził, że jego córka tego nie dostrzega, ale nie dziwiła mu się... Może zastanawiał się którego bliźniaka przytula.
- No jasne ja bym napiła się... - Mówi, całkowicie zgadzając się, że to dobry pomysł, aby coś zamówić. Nie ma co siedzieć o suchym pysku, chociaż wiadomo, nie zamierzają tu balować i pić. Zresztą Cass ma słabą głowę do alkoholu. Jeszcze się ubawią na nie jednym panieńskim. - Soku pomarańczowego. - Patrzy chwile na Steph, która idzie po zamówienia, po czym przenosi spojrzenie swoich niebieskich oczu to na Doireann to na Aleksandrę.
- To jak, która pierwsza opowiada o spędzonych wakacjach? - Śmiało pyta dziewczyn, samej mając nadzieje, że nie zaczną od niej, bo jeszcze mogłaby przypadkiem się rozkleić i zepsuć ich długo wyczekiwane piękne spotkanie, a tego by nie chciała. Walker jednak łatwo się rozkleja, czasami bez powodu i często przez to czuje się jak wariatka albo idiotka. Nie spamięta, ile razy przepraszała za swoje zachowanie przeróżnych ludzi znajomych, a przede wszystkim obcych.

@Aleksandra Krawczyk, @Stephanie Davies, @Doireann Sheenani
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty03.09.21 20:44;

Cieszyła się, że wreszcie znalazła się w ramionach przyjaciółek. Szczerze mówiąc, najchętniej nie wypuszczałaby żadnej z nich z objęć, ale jednocześnie chciała się napatrzeć na ich uśmiechnięte twarze, których nie widziała wieki. Naprawdę, co one takiego zrobiły, jak zawiniły, że akurat je to spotkało? Nie wytrzymałaby, gdyby to miało jeszcze trwać - i na szczęście nie musiała, bo właśnie zajmowały swoje miejsca przy stoliku w jednym z wielu pubów w Hogsmeade, w którym do tej pory nie miała okazji zawitać. Kiedyś musiał być ten pierwszy raz.
- Ja też wezmę herbatę - postanowiła, nawet przez chwilę nie wahając się nad wyborem czegoś innego, deczko mocniejszego. Broń Merlinie nie zamierzała się tutaj opijać! Poza tym nie miała jakoś ochoty na karuzelę w głowie, a i dziewczyny postawiły już na napoje bezalkoholowe, zresztą bardzo dobrze, bo osobiście uważała, że przyjemniej im się będzie przy nich rozmawiało. Tak jak Dori chciała zaoferować pomoc Stephanie w przeniesieniu wszystkich kubków od baru do stolika, tamta jednak szybko odeszła, najwyraźniej nie dosłyszawszy słów Sheenani lub po prostu uznawszy, że sobie poradzi. Pozostawało więc liczyć na to, że rzeczywiście tak będzie.
- To nie jesteś sama. W ogóle, czy też tak macie, że z jednej strony czujecie, jakby minęło naprawdę okrooopnie dużo czasu od naszego ostatniego spotkania, ale z drugiej tak jakoś szybko to wszystko zleciało? Wiecie, o co mi chodzi? - spytała z nadzieją w głosie. Zdawała sobie sprawę, że brzmi to dziwnie, ale nie potrafiła tego bardziej czytelnie opisać. Zresztą chyba nie było aż tak źle... chyba. - Może poczekamy z tym na Steph? - zasugerowała, odpowiadając tym samym na pytanie Cass odnośnie wakacji. - Ale jeśli żadna z was nie chce zaczynać, to mogę ja. Chociaż ostrzegam, że nie będzie tego dużo i nie wiem, czy to takie ciekawe - dodała, nieznacznie się przy tym krzywiąc. Wiedziała, że może im powiedzieć wszystko. Oczywiście nadal nie do końca wyszła z tego, co działo się ten miesiąc czy dwa temu, ale czuła, że opowiedzenie o tym dziewczynom jej pomoże. Działały na nią w jakiś sposób uspokajająco.
- O Morgano, dałaś radę! - Uradowana spojrzała na Davies, która ponownie zjawiła się przy stoliku z zamówionymi przez Puchonki napojami. - To co? Siadaj, Steph, i zaczynamy! - Niewiele się nad tym zastanawiając, objęła dłońmi gorący kubek z herbatą. - Więc tak, moje wakacje nie należały do tych godnych pozazdroszczenia. Gdzieś pod koniec maja dostałam wiadomość, że moja babcia jest chora i właściwie kiedy tylko skończył się rok szkolny, wyjechałam do Polski, chcąc z nią spędzić jak najwięcej czasu. Lekarze mówili, że wszystko będzie dobrze i w ogóle, ale wiecie, jak to jest... No i odcięłam się na ten czas od magicznego świata. Jakoś nie miałam siły i chęci się z nikim kontaktować. - Westchnęła i zamilkła na moment, zacisnąwszy usta. Cóż, powiedziała czystą prawdę. Bolesną, nawet dla niej, bo przecież zdecydowała się zamknąć na swoich przyjaciół, ale jednak prawdę. - Wróciłam do Londynu może półtora tygodnia temu, ale i tak mało co wychodziłam z domu. Z babcią wszystko dobrze, też jest już w domu pod okiem rodziny, która jeszcze tam została. No, a co u was? - Zakończyła swoją część i zebrała wszystkie siły, aby pytanie zadać znacznie weselszym tonem. Nie chciała psuć im humoru i niepotrzebnie ich martwić, ale też nie zamierzała ukrywać, co rzeczywiście się działo przez te wakacje. Poza tym sama była piekielnie ciekawa, jak spędziła je reszta paczki.

@Cassandra Walker @Doireann Sheenani @Stephanie Davies
Powrót do góry Go down


Stephanie Davies
Stephanie Davies

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 169cm
Galeony : 743
  Liczba postów : 245
https://www.czarodzieje.org/t18500-stephanie-davies#527141
https://www.czarodzieje.org/t18509-korespondencja-stefanii#527458
https://www.czarodzieje.org/t18502-kuferek-stefy#527140
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty04.09.21 19:48;

W żadnym razie, nie żałowała swojego wyjazdu do Włoch, jednak chyba najbardziej doskwierał jej brak rodziny i przyjaciół. I mimo, że na stażu nauczyła się bardzo wiele, teraz cieszyła się z tego, że jest tu z przyjaciółkami i mogą sobie porozmawiać o tym co je ominęło przez ostatnie tygodnie.  Dziewczyny zdawały się naprawdę wypocząć przez ten czas, chociaż Cass była jakaś nieswoja...
- Okej, czyli dwie herbatki i dwa soczki, robi się - zakomunikowała i z podekscytowania, nawet nie dosłyszała cichego głosu Doireann, tylko od razu ruszyła do baru. Poczekała, aż dziewczyna za barem skończy zamówienie dla poprzedniego klienta, aby za moment złożyć u niej zamówienie. Pracownica była na tyle miła, że nawet sama zaproponowała jej tackę, aby mogła wszystko zanieść do stolika za jednym razem. Steph uśmiechnęła się do niej w podziękowaniu i załadowawszy wszystko na tackę, wróciła do dziewczyn.
- Dałam, bo ta miła dziewczyna pożyczyła mi tackę, zaraz jej ją odniosę... - oznajmiła, rozdając szklanki i jednocześnie słuchając tego jak Ola opowiada o swoich wakacjach. Od razu spochmurniała, słysząc o chorobie jej babci. Szczerze jej współczuła tak spędzonego lata. - Musiałaś najeść się sporo nerwów... I na pewno też było Ci smutno z tym samej. Ale cieszę się, że już wszystko z babcią w porządku - dodała po chwili, nadal stojąc i pochylając się nad stolikiem, aby kiedy już wszystkie Puchonki miały swoje napoje, posłać ostatnią szklankę z sokiem na swoje puste miejsce - Poczekajcie sekundkę, pójdę odnieść tę tacę - rzuciła do nich, nie chcąc aby cokolwiek z ich opowieści ją ominęło. Skierowała się ponownie w stronę baru, aby oddać pożyczony przedmiot i jeszcze raz podziękować uprzejmej dziewczynie za pomoc.

@Doireann Sheenani @Cassandra Walker @Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty04.09.21 23:14;

Schodził właśnie z górnego poziomu pubu - rozmawiając z jednym z menagerów i głośno żartując, wprawiając przy tym w wesołość całą staczającą się ze schodów grupkę. Wszyscy poubierani albo w garnitury - albo wręcz przeciwnie w sportowe bluzy, w tym wypadku czarno-czerwone. Podobną miał na sobie sam Thaddeus - baseballówkę narzuconą luźno na biały podkoszulek, tyle że czarno-białą, charakterystyczną dla barwy jego drużyny: Srok z Montrose. Męskim uściskiem dłoni pożegnał się z niskim, siwiejącym już nieco mężczyzną, klepiąc go po przyjacielsku w drobne ramię - po czym odwrócił się w kierunku baru; akurat w momencie, gdy odsuwała się od niego bardzo znajoma mu postać. Szeroki uśmiech od razu wykwitł na jego twarzy, gdy dosłownie w trzech krokach znalazł się obok przyjaciółki, otaczając ją swoim ramieniem.
Stephie! — wyszczerzył się łobuzersko - choć jednocześnie niewinnie - jak niesforny dzieciak, gdy chwytał jeden z idealnie skręconych kosmyków rudych włosów dziewczyny, by naciągnąć lok jak najprawdziwszą sprężynkę. Widocznie humor mu dopisywał, bo ciemnozielone oczy sypały radosnymi iskrami. — Rozpoznałbym twoje makarony z daleka na Roodharigendag — zaśmiał się gardłowo, nisko, mrużąc nieco oczy. — Dobrze, że Cię złapałem. Zgubiłem gdzieś wizzbooka, a mieliśmy się umówić!
Rozejrzał się po najbliższych stolikach - dostrzegając przy jednym z nich resztę puchońskiej gromadki. Uchylił niewidzialnego kapelusza w kurtuazyjnym powitaniu dla @Cassandra Walker i @Doireann Sheenani, a swojej boiskowej partnerce w zbrodni @Aleksandra Krawczyk puścił zaczepne oczko.
Hej dziewczyny. Ja tylko na chwilę i już wam nie przeszkadzam! — zapowiedział, skradając z ich stoliczka jedną z serwetek, na której szybko naskrobał coś mugolskim długopisem wyjętym z tylnej kieszeni jeansów. Złożył papierek na pół i wcisnął @Stephanie Davies do ręki z rozbrajającym uśmiechem.
Masz mój londyński adres. Napisz jak będziesz mogła, zgadamy się — zaczepnie, delikatnie trącił podbródek przyjaciółki, jak to miał w zwyczaju. — Muszę zmykać, bo mam jeszcze jeden kontrakt do obgadania... — zrobił krok w tył, zerkając jeszcze na stół Puchonek - skłonił się lekko. — Bawcie się dobrze dziewczyny! — Wrócił wzrokiem do Davies, na jedną nieco dłuższą chwilę - po czym cofnął się jeszcze kilka kroków, unosząc wielką dłoń w pożegnalnym geście; i wypadł z pubu.

Z tematu
Powrót do góry Go down


Stephanie Davies
Stephanie Davies

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 169cm
Galeony : 743
  Liczba postów : 245
https://www.czarodzieje.org/t18500-stephanie-davies#527141
https://www.czarodzieje.org/t18509-korespondencja-stefanii#527458
https://www.czarodzieje.org/t18502-kuferek-stefy#527140
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty05.09.21 14:25;

Nie rozglądała się po pubie, ani kiedy do niego wchodziła, ani tym bardziej teraz, kiedy pojawiły się Puchonki. Zbyt zaaferowana spotkaniem, nie zauważyłaby gdyby przeszedł obok niej sam Merlin, jednak kiedy usłyszała znajomy głos, wypowiadający zdrobniale jej imię i w mgnieniu oka poczuła ciężar wielkiego ramienia na swoich barkach, lekko podskoczyła, przestraszona.
- Teddy, na Merlina... - jej dłoń automatycznie powędrowała na klatkę piersiową i aż musiała wziąć ponowny wdech, aby uspokoić nagle rozkołatane serce. Zerkając w zielonkawe tęczówki przyjaciela, mogła odetchnąć z ulgą. W dodatku, typowy dla niego gest nakręcania jej rudych sprężynek na palec, sprawił, że nawet posłała w jego kierunku odrobinę nerwowy uśmiech. A potem przypomniała sobie o przyjaciółkach i machinalnie zerknęła w ich stronę. Jej policzki momentalnie zalały się odcieniem delikatnego różu. - Z-znowu zgubiłeś wizzbooka? - spytała nieco drżącym głosem, próbując brzmieć naturalnie. A po chwili dotarła do niej reszta jego wypowiedzi. - Mieliśmy? Masz na myśli... Aaa, wspólne gotowanie - olśniło ją, w momencie, kiedy chłopak dostrzegł stolik, przy którym siedziała jej paczka. Jej wzrok rozbił się po zebranych dziewczynach, aby zaraz rumieniec na jej twarzy wyraźnie stał się intensywniejszy. Im bardziej się denerwowała, tym bardziej się czerwieniła, a wtedy pogłębiała tę wstydliwą reakcję swojego ciała. To było błędne koło.
Kiedy podszedł do Puchonek, nie wiedziała za bardzo co z sobą począć i już w myślach uznała, że chyba wypadałoby reszcie dziewczyn go przedstawić, bo pewnie chce się do nich dosiąść, kiedy Thaddeus, odwrócił się z powrotem w jej kierunku i wcisnął jej mały zwitek do dłoni. Rozchyliła lekko usta by zadać pytanie, ale uprzedził ją z wyjaśnieniami. Jeszcze bardziej zakłopotana, spuściła nieco głowę, kiedy dotknął jej podbródka. A potem uciekł. Jakimś cudem, odprowadziła go wzrokiem, próbując przedłużyć moment w którym będzie musiała wrócić do stolika i usiąść w ogniu pytań. To było... niezręczne - i to bardzo.
- Yyy... Cały Thadd. Zalatany... - skomentowała krótko, siadając przy stoliku i od razu chwytając w dłoń swoją szklankę, z której upiła niewielki łyk. - Em, Dori? Z kim miałaś pokój oprócz Eskila w Jamalu? Też mieliście same materace zamiast łóżek? - zwróciła się do przyjaciółki, aby szybko wrócić do tematu wakacji. W końcu o tym rozmawiały, zanim Tadek się pojawił.

@Doireann Sheenani @Cassandra Walker @Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty05.09.21 18:59;

.  - Mhm. - Pokiwała entuzjastycznie głową na słowa Aleksandry. - To się nazywa percepcją czasu. Wiesz, jak myślimy o czasie, to nasz mózg musi go sobie jakoś wyobrazić. To nie tak, jak ze zmysłami, że doskonale pamiętamy melodię, albo smak i jesteśmy go sobie w stanie przypomnieć. Mózg nie pamięta czasu. - Uśmiechnęła się jakoś szerzej, pozwalając sobie na ten malutki wykład. - Dlatego głupieje i robi takie problemy. Coś może być jednocześnie tak dawno i niedawno. - Zamilkła dopiero wtedy, kiedy podeszła do nich Davies.
  To było... w sumie zabawne. Rowan na tyle przejął się jej obecnością w obskurnym barze, będąc gotowym zabrać ją spod jego drzwi niemal natychmiastowo, z początku nie wierząc w zapewnienia dziewczyny, że nikt w tej grupie nie pije i to jest po prostu ładne miejsce, obiecuję, że nie będę się zataczać. Czuła jakąś cichą satysfakcję, kiedy to na ich stole pojawiły się niewinne soczki i dwie filiżanki wypełnione herbatą. Gdyby jej “przyzwoitka” tu była, a ona sama obdarzona została znacznie większą dozą odwagi, z radością wstałaby z krzesła, zamaszystym ruchem wskazała na naczynia z napojami i wyrzuciła ze swojej piersi głośne i zaczepne “HA!”. Na szczęście Doireann była jedyne Doireann, która w swojej nieśmiałości jedynie cieszyła się z tego, że miała rację tak “do wewnątrz”.
  - Dziękuję, Stehpanie. - No, może odrobina z tej wewnętrznej radości objawiła się i na zewnątrz, bo owe podziękowania były trochę zbyt śpiewne i wesołe. Dopiero po chwili zorientowała się, że siedzi jakoś tak dumnie i triumfalnie, dlatego też momentalnie spokorniała. Poprawiła się na krześle, starając się przybrać jedną z tych grzecznych, nieco sztywnych póz. Nie przyszła tutaj świętować wygranych bitew w tej małej rodzinnej wojnie, a porozmawiać z przyjaciółkami.
  Opowieść Aleksandry sprawiła, że Doireann całkowicie zapomniała o tej małej sprzeczce przy drzwiach i tym, że wygrała. Współczuła Krawczykównie tego, co stało się w Polsce i w żadnym stopniu nie miała zamiaru winić jej za odcięcie się od “ich” świata. - Przykro mi. Musiałaś najeść się naprawdę dużo strachu. - Posłała jej ciepły, współczujący uśmiech. - Cieszę się, że babcia czuje się lepiej. Jestem pewna, że twoja rodzina dobrze się nią zajmie. - Dodała, brzmiąc przy tym na całkowicie przekonaną trafnością własnych słów. Prawdę mówiąc, to ciężko było jej wyobrazić sobie, jak bardzo dziewczyna musiała się martwić. Była w końcu w innym kraju, całkiem daleko od Polski - na pewno nie mogła pozwolić sobie na częste podróże, by w razie czego znaleźć się blisko schorowanej babci. Ona sama miała o tyle komfortową sytuację, że gdyby cokolwiek stało się jej dziadkom, pewnie bez większych przeszkód mogłaby znaleźć się w Dolinie Godryka.
  Odejście od stołu Davies trochę ją ucieszyło. Dawało jej to więcej czasu na przemyślenie, jak mogłaby ubrać w słowa swoje wakacje; bo te pełne były wzlotów i upadków, na dodatek w obu przypadkach dość specyficznych. Niekoniecznie wiedziała, jak zabrać się za swoją opowieść, by powiedzieć wystarczająco dużo, by nikt nie wnikał i na tyle mało, by zbyt mocno się nie zdradzić. Nim jednak odpowiednio rozgrzała swoje zwoje mózgowe, zauważyła, jak jakiś typ (@Thaddeus H. Edgcumbe) podchodzi do Stephanie i bezczelnie ją dotyka, obrzydliwiec jeden. - Powinnyśmy zareagować? - Spytała, szybko przelatując wzrokiem po siedzących na stole przyjaciółkach. Zaraz jednak rozpoznała w tym bardzo złym i niewychowanym młodzieńcu swojego puchońskiego brata; i jakoś tak jej mocno ofensywne uczucia przygasły, zanim zdążyły sprawić, by Sheenani wystrzeliła z miejsca, chwyciła koleżankę i pociągnęła w stronę stolika. Uspokoiła się już całkiem, kiedy zauważyła, że chłopak się z nimi wita (odpowiedziała mu uprzejmym skinieniem głowy), a sama Davies zbliża się ku ich paczce.
  - W porządku? - Spytała kontrolnie, kiedy Puchonka ponownie zajęła swoje miejsce, po czym sama pozwoliła sobie zaczerpnąć pierwszego łyku herbaty. To zaś, w połączeniu z pytaniem Steph, niemalże skończyło się śmiercią poprzez udławienie. Momentalnie rozkaszlała się, przyciskając przy tym dłoń do ust. Davies nie była już jedną dziewczyną o rumianych policzkach. - B o g o w i e, Stephanie. - Pisnęła, kiedy tylko zdolna była złapać oddech. - N-Nie spałam nigdzie z Eskilem. M-Miałam w pokoju Drake’a. I Morgan, i… och… Astrid. - Wielkimi, zestresowanymi oczami wpatrywała się we wnętrze filiżanki, nerwowo stukając palcami w porcelanę. - Skąd ci to przyszło do głowy? Ż-Żebym spała z nim w jednym pokoju? - Po długich tygodniach przerwy przyjaciółki raz jeszcze miały okazję oglądać Doireann-panikującą. - C-Cassandro, jak tam twój tata? M-Macie tego psa? Liam wrócił?

@Stephanie Davies  @Cassandra Walker  @Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Cassandra Walker
Cassandra Walker

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : włosy przeważnie układają się w fale, farbowane na lato na blond, kolczyki w uszach i pomalowane usta, pierścionki na palcach
Galeony : 338
  Liczba postów : 281
https://www.czarodzieje.org/t20559-cassandra-walker
https://www.czarodzieje.org/t20560-poczta-cassie
https://www.czarodzieje.org/t20558-cassandra-walker
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty06.09.21 17:50;

Cassie też wydaje się, że rozłąka z dziewczynami trwała bardzo długo. Teraz jednak są razem i chociaż dzieliły je tysiące kilometrów, to ponowne spotkanie wywołuje wiele pozytywnych emocji. Jednak jaka będzie przyszłość, kiedy każda spojrzy w swoją stronę, pójdzie ścieżką wydeptaną przez własne stopy, zabierając garść wspomnień, ale też jakąś część każdej z nich. Nic nie trwa wieczne. W końcu spotkania w dormitorium, widywanie się na lekcjach zamieni się w coraz to nikłe relacje, ginące gdzieś w blasku przeszłości, ponieważ rozpoczną dorosłe życie. Czy tak ma być?
- Dobrze to rozumiem. - Przytakuje na słowa Oli, czując się z tym dobrze, że nie tylko ona odnosi takie dziwne wrażenia, pełne sprzeczności i niemalże anomalii czasu. Wykład o percepcji czasu powoduje, że Cassie uśmiecha się, bo lubi, gdy Doireann tak mądrze gada. Często to ją zastanawia czy Tiara nie pomyliła domów dla Sheenani, ale je opiekuńczość i troska o innych mówi stanowcze nie pomyłce.
Opowieść Oli przypomina Cassandrzee wizzengerową rozmowę ze Steph, gdzie zastanawiały się obie nad tym, w jakim kraju Krawczykowa mieszka. Też i z lekko skrywaną ulgą przyjmuje, że dziewczyna podejmie się pierwsza opowieści, jak minęły jej wakacje. Wsłuchując się w życiowe zawirowania Aleksandry na temat chorej babci, zdaje sobie sprawę, że nie tylko ona przeżyła niedawno chwile grozy. Nic jednak szczególnego nie odpowiada, gdy Doir zabiera głos i właściwie pociesza koleżankę, zresztą tak samo, jak Steph. Właściwie nie wie, co by mogła jeszcze dodać, sama przecież niedawno przestraszyła się wypadkiem taty i nadal powoduje to u niej niespokojny sen. To świeża sprawa.
Tylko przez chwile przygląda się podejrzliwie (@Thaddeus H. Edgcumbe), ponieważ zaraz go poznaje. To student ostatniego roku Thaddeus, ciężko go nie zauważyć, a zwłaszcza tego jego ciepłego uśmiechu, topiące chyba każde borsucze serce, a zapewne nie tylko borsucze. Spaliła buraka, kiedy spojrzał w stronę dziewczyn, przywitał się, a nawet podszedł do stolika. Pozwoliła swoim kręconym włosom opaść na twarz. Nienawidziła tego, że nie może ukryć swojego zawstydzenia, niepewności i nieśmiałości.
- Właśnie, bo ty i Eskil? Jesteście parą? Tak na serio, serio? - Patrzy podejrzliwie na przyjaciółkę niezadowolona z jej decyzji, ale na razie jednak chce się upewnić, czy krążące plotki są prawdziwe, a Cassie nie zdążyła przegadać tego listownie z Doireann, ponieważ wtedy tata miał wypadek.
- Tata...eemmm. Liam wrócił i nie mamy psa, bo... No... Tata miał wypadek w pracy. Ale nic mu nie jest! W sensie dochodzi do siebie! - Ostatnie zdania mówi nieco głośniejszym głosem, w obawie, że dziewczyny spanikują bardziej niż ona i zaczną zadawać milion pytań.
- Moje wakacje pod koniec też nie wydawały się godne pozazdroszczenia. - Rzuca spojrzenie swych niebieskich oczu w stronę Oli i pokrzepiający uśmiech. Za chwile jednak spłoszona przeciera szybko oczy i zasłania twarz włosami, jakby w obawie, że wybuchnie niekontrolowanym płaczem, jak to ma w zwyczaju, a naprawdę tego nie chce zrobić w pubie. Jeśli chodzi o ojca, zawsze reagowała zbyt emocjonalnie.

@Aleksandra Krawczyk, @Stephanie Davies, @Doireann Sheenani
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty12.09.21 18:33;

- Dzięki, dziewczyny. Właściwie to jesteście pierwszymi osobami tak z... zewnątrz, że tak to ujmę, które słyszą całą tę historię. Faktycznie nie był to dla mnie najlepszy czas, dlatego cieszę się, że najgorsze minęło i teraz będzie już tylko z górki. Nie życzę przeżywania takich chwil nikomu, nawet najgorszemu wrogowi - powiedziała, mimowolnie lekko się wzdrygając. Ilość stresu wywala grubo ponad skalę, wyobraźnia podsuwa najczarniejsze scenariusze, a człowiek nie może zrobić zupełnie nic poza czekaniem. Ta bezradność doprowadzała ją do obłędu i nawet teraz, wróciwszy do domu ze świadomością, że sytuacja jest dobra i nie ma się już czym martwić - nadal gdzieś w głębi duszy towarzyszyły jej tamte uczucia. Na to lekarstwem był chyba po prostu czas i towarzystwo najbliższych.
Z rozmyślań wyrwało ją pytanie Dori, na które rzuciła mało przytomne "C-coo?" i zdezorientowana podążyła spojrzeniem w stronę, w którą zerkały również dziewczyny. Nie od razu rozpoznała Tadka, kiedy jednak podszedł do ich stolika, nie miała żadnych wątpliwości, co to za młodzieniec zaczepił Steph. Przywitała się z nim delikatnym uśmiechem, obserwując rozwój sytuacji między dwójką Puchonów. A robiło się tylko ciekawiej! Krawczykówna momentalnie otrzeźwiała i wyprostowała się, okazując wyraźne zainteresowanie kwestią poruszoną po odejściu borsuczego kolegi. Doireann i Eskil? No proszę!
- Clearwater, tak? - zagadnęła z wymownym uśmieszkiem. Oh, doprawdy, humorki po powrocie to miała gorsze niż kobieta w ciąży. Mimo widocznych starań Sheenani o zmianę tematu nie potrafiła odpuścić i musiała dodać swoje trzy grosze. - Słodka Helgo, ileż mnie ominęło! No weź, Dori, akurat na tych wyjazdach dzielenie pokoju z chłopakiem jest normalne i to jeszcze o niczym nie świadczy. No chyba że jednak tym razem... - urwała w połowie zdania, przypatrując się z uwagą koleżance. Broń Merlinie nie zamierzała naciskać - jeśli dziewczyna stwierdzi, że nie chce nic mówić, to uzna temat za (tymczasowo) zakończony. Jej zdenerwowanie i pytanie Cassandry, czy są parą, nie wzięły się jednak znikąd, prawda?
- Chcesz może wyjść na zewnątrz? - Położyła dłoń na dłoni Walker, jakby chciała tym samym pokazać jej, że hej, nie jest z tym sama! - Jeśli chciałabyś o tym porozmawiać, to wiesz, że możesz to zrobić w każdej chwili - dodała. Doskonale wiedziała, jak dziewczyna może się teraz czuć i chciała, aby tamta miała świadomość, że w razie czego może liczyć na nią, Olę, oraz dwie Puchonki siedzące tuż obok. Co jak co, ale siostry nie zostawiają się w trudnych sytuacjach.

@Cassandra Walker @Doireann Sheenani @Stephanie Davies
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty17.09.21 13:35;

//Wcinam się za pozwoleniem Stefci!

.  I jak miała sobie poradzić w tej sytuacji? Czuła naprawdę ogromną, nieodpartą potrzebę, żeby się wytłumaczyć, jednocześnie nie mając pojęcia, co powinna powiedzieć, by raz i dobrze rozwiać te… domysły? Nie spodziewała się, że temat Clearwatera w ogóle zostanie tutaj poruszony. I chociaż Cassandrze coś tam wspominała w listach, a Stephanie… no, mogła zauważyć, że półwil dość często towarzyszył jej w Arabii, tak jednak nie spodziewała się, że i Ola będzie już poinformowana. Naprawdę, niedoceniła uczniów Hogwartu.
  - N-Nie jesteśmy parą. - odpowiedziała, starając się brzmieć jak najbardziej przekonująco. Była jednak wzięta z zaskoczenia i rozemocjonowana, toteż zamiast stanowczości w jej głosie rozbrzmiało coś na wzór żalu? Nie wiedziała, że gdyby zapytano o to samego zainteresowanego, ten bez mrugnięcia okiem powiedziałby, że owszem, są razem. Doireann jednak nie zakładała tutaj niczego. Wciąż nawet nie była pewna, czy Ślizgon aby na pewno lubi ją tak mocno, jak ona go. - Po prostu poszliśmy na parę spacerów i zjedliśmy ciastko, czy dwa. - dodała zaraz, mimowolnie opuszczając gardę. Czuła potrzebę, by zasygnalizować, że może i chciałaby sobie z nim tak całkiem serio pochodzić. A skoro nie czuła, by mogła przeprowadzić podobną rozmowę z kimś, do kogo cichutko sobie wzdychała, to pozostawały jej przyjaciółki. - A-Ale naprawdę nic się nie stało. Nawet nigdy nie było blisko stania się. - kłamała. Było. - Ja się… niezbyt czuję komfortowo mówiąc o tym. - westchnęła na koniec. Wszystko, co miało związek z chłopakiem było mocno ambiwalentne. Z jednej storny naprawdę chciałaby siedzieć tutaj przez najbliższe godziny i rozwodzić się nad jego ładnymi oczami, a z drugiej nieśmiałość, brak pełnego zrozumienia sytuacji, a przede wszystkim fakt, że naprawdę lubiła trzymać pewne rzeczy tylko dla siebie sprawiały, że dziewczyna wolała skończyć już ten temat.
  Zwłaszcza, że była Cassie i jej ojciec. No i brak obiecanego psa. Myślami na moment wróciła myślami do rozmowy z Liamem i tego, jak wielokrotnie podkreślał, że stary Walker ranił córkę swoim zachowaniem. Nie trzeba było wspiąć się jednak na wyżyny empatii, by zrozumieć, że to nie brak czworonoga w rodzinie łamał to delikatne, puchońskie serduszko, a niebezpieczeństwo, na które naraził się ojciec dziewczyny. - Twój tata pracuje w Minister… Nie, w Banku, prawda? - spytała, zastanawiają się, czy Cassandra będzie skora podzielić się pewnymi detalami. Wiedziała - chociaż sama tego nie robiła - że dzielenie się przykrymi doświadczeniami sprawia, że łatwiej jest się z nimi uporać.

@Stephanie Davies  @Cassandra Walker  @Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32432
  Liczba postów : 102327
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Specjalny




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty08.01.22 4:28;

Smoczy Turniej - I etap


@Theodore Kain vs. @Hope U. Griffin

Cechy smoków:
Norweski Kolczasty - podnosi o 1 oczko wynik K6 dla scenariuszy 4 i 5, w swoich trzech pierwszych turach obrony obniża wynik k6 o 1 oczko
Alpejski Lodowy - remisy rozstrzyga na swoją korzyść, dwukrotnie obniża o 1 oczko swój wynik K6 dla scenariuszy 4 i/lub 5.

Kolejność: Rozpoczyna Theo!
Zasady: Kanony Popiołów
Termin: 10.01, godz. 22:00, potem po 48h na każdy post
Pytania i uwagi do: @Morgan A. Davies

______________________

Pub "Pusta Klata" - Page 10 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia 10.01.22 5:52, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty08.01.22 12:04;

Ostatnie wydarzenia odcisnęły na nim bolesne piętno i prawdopodobnie sam – z własnej, nieprzymuszonej woli – wcale by się na ten smoczy turniej nie zapisywał. Musiał przypomnieć sobie zasady starć, a mówiąc ściślej, przeczytać je chyba z pięć razy, bo stosunkowo szybko gubił gdzieś wątek. Nie był przy tym wcale taki pewien, czy nie pominął jakiegoś istotnego szczegółu, ale cóż mu pozostało… ot, po prostu stawił się w wyznaczonym terminie w pubie, nie chcąc robić przykrości Solbergowi i Brooks, którzy usilnie namawiali go do walki w imię Daenerys. Nie miał serca im odmówić, a w konsekwencji postanowił przynajmniej spróbować odciągnąć natarczywe myśli na bok, a smoczą bitwę potraktować jako miłą odskocznię od wwiercających się nachalnie w mózg problemów.
- Theo. – Przedstawił się swej przeciwniczce, z przywdzianym na usta półuśmiechem, bo chyba nigdy wcześniej nie mieli okazji się poznać. Nie wiedział, jak dobrze zna się na tej grze i jakie zalety można przypisać wybranej przez nią figurce, ale powiedzmy sobie szczerze, tak dawno nie uczestniczył w podobnym wydarzeniu, że nie wróżył sobie zbyt dużych szans. Mógł jedynie liczyć na ognisty temperament Norweskiego Kolczastego, aktualnie jedynego smoka w zaplanowanej kolekcji. Śmiało wystawił więc skrzydlatego stwora w szranki, w duchu trzymając również za niego kciuki. Nawet jeśli nie miał nastroju na takie zabawy, to odezwał się w nim duch rywalizacji. – Powodzenia. – Rzucił również do Hope, tak jak mu kultura nakazywała, a potem… potem już czekał na rozpoczęcie widowiskowego (oby!) pojedynku.  

Kostka: 2

Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty09.01.22 13:41;

Kość Wydarzenia: 4 – PIEKIELNY PŁOMIEŃ – Smoki posyłają w siebie wzajemnie strumienie ognia. Wyższy wynik drugiej kości sprawia, że Twój smok okazuje się lepszym ogniomiotem i zadaje 2 pkt. obrażeń. Remis oznacza 1 punkt obrażeń dla obu smoków.
Kość Ataku: 5
Kość Obrony: 5
Wynik tury: Theo: -2 PŻ, Hope: -0 PŻ
Smocze cechy:
+ remisy rozstrzyga na swoją korzyść
dwukrotnie obniża o 1 oczko swój wynik K6 dla scenariuszy 3 i/lub 5.
Smok A: 8/10 PŻ
Smok B: 10/10 PŻ

Smocze starcie – czy mogła powstać wspanialsza magiczna gra? Do tej pory przekonywał ją właściwie tylko Quidditch i inne miotlarskie sporty. Nigdy nie była za dobra w karcianki, a gargulki były trochę obrzydliwe. Na szachy czarodziejów była zdecydowanie za głupia i nigdy nie opanowała tych wszystkich figur i ruchów, które mogą wykonywać. Strateg był z niej marny – ale trener smoków? Mogła poczuć się jak bohaterka pokemonów, bajki, którą uwielbiała w dzieciństwie, zebrać je wszystkie i wytrenować, żeby zgarnąć tytuł mistrza! Tym bardziej ucieszyła się, kiedy dotarł do niej niespodziewany list od Julii Brooks, która, podsłuchawszy jej rozmowę z Ruby, postanowiła sprezentować jej model smoka. I TO JAKI! Lodowy smok alpejski był (poza walijskim zielonym oczywiście) tym, który podobał jej się najbardziej ze wszystkich, ale wiedziała, że nie da rady go zakupić, bo jego figurki nie były dostępne w Wielkiej Brytanii.
Być może rzucenie się na głęboką wodę w postaci turnieju było odważnym i mało rozsądnym posunięciem, ale z drugiej strony gra była, z tego co rozumiała, totalną nowością, więc szanse powinny być wyrównane. Niemniej do pubu weszła krokiem raczej niepewnym i rozejrzała się wokół, czując się nagle bardzo nie na miejscu. Uśmiechnęła się nieśmiało.
Hope. Jesteś z Hogwartu? — choć gadanie z nieznajomymi nie było jej mocną stroną, wrodzona ciekawość jak zwykle wzięła górę. Przyjrzała mu się z uwagą, próbując oczyma wyobraźni umiejscowić go gdzieś na szkolnym korytarzu. Wyglądał młodo, ale była prawie pewna, że nie jest już uczniem.
Tobie też, chociaż podejrzewam, że nie będzie potrzebne — zachichotała nerwowo, zajmując swoje miejsce i wypuszczając smoczka z torby, w której trzymała go do tej pory, gdyż za bardzo bała się, że ten ucieknie od niej w drodze do Hogsmeade. Nie miała szczególnie dobrej ręki do zwierząt.
Miniaturowe smoki stanęły naprzeciwko siebie na blacie, a sama walka zaczęła się znacznie szybciej, niż przypuszczała. Ledwo się obejrzała, a smoczki już ziały w siebie ogniem.
Ojej — wydała z siebie niekontrolowany okrzyk, bo zupełnie się tego nie spodziewała. — One tak totalnie walczą — dodała, podnosząc wzrok na swojego przeciwnika. Niby rozumiała, że to SMOCZE STARCIE, ale i tak ją to zaskoczyło. Uśmiechnęła się szeroko, gdy płomień jej smoczka okazał się silniejszy.

@Theodore Kain
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty09.01.22 23:57;

Ledwie powrócił do zbierania kart z czekoladowych żab, a już niespodziewany prezent od Doireann zachęcił go do odrestaurowania kolekcji smoczych figurek, którą niegdyś spalił na popiół na skutek dość niefortunnego incydentu. Marnotrawił zdecydowanie zbyt dużo galeonów na głupoty, a mimo to nie orientował się zbytnio w tych wszystkich nowinkach i nie był nawet świadom tego, że bitwy smoków dopiero co zyskiwały na popularności. Prawdę mówiąc, myślał że będzie jedynym żółtodziobem podczas turniejowych rozgrywek.
- Czasami chciałbym tam wrócić. – Odpowiedział dziewczynie ze słyszalną nutą nostalgii w głosie. Dorosłe życie zdawało mu się o wiele bardziej skomplikowane niżeli zgłębianie tajemnych, hogwarckich zakamarków czy nauka do wejściówki na lekcję historii magii. Nadal czuł się na te siedemnaście, może osiemnaście lat. Miał przy tym wrażenie, że niewiele zmądrzał przez ten czas, za to na jego barki spadło mnóstwo obowiązków. – Jestem absolwentem Hufflepuffu. A ty? Niech zgadnę… hmm… Dom Godryka? – Pozwolił sobie na ten traf, ale będąc całkiem uczciwym, wybrał Gryffindor chyba tylko przez wzgląd na burzę rudych włosów, która rzuciła mu się w oczy. Bazował na prostych skojarzeniach, bo nie wiedział przecież o swej towarzyszce nic więcej poza tym, że najwyraźniej lubiła smoki.
„Nie byłbym taki pewien” – dodał również jedynie w myślach, nie kierując tych słów do Hope. Nie miał pojęcia, czy w ogóle połapie się w zasadach gry, ale co jak co, z pewnością nie spodziewał się tak gwałtownego rozwoju wydarzeń. – No nieźle… – Rzucił z niedowierzaniem, szerzej otwierając oczy ze zdziwienia, kiedy smoki bez zawahania ciskały w siebie kolejnymi ognistymi pociskami. Nawet mimo uczucia niewyspania i niesprzyjającego zabawie humoru, trudno było mu się na ten widok nie ożywić. Walka wyglądała wszak naprawdę epicko; problem w tym że jego Norweski Kolczasty obrywał, że aż (nie)miło. Najpierw buchającym żywo płomieniem, a potem potężnymi łapskami swego lodowego pobratymca.
Myślisz, że wyczuwają nastrój właściciela? Jego wolę walki? – Zapytał dziewczynę, zaciekawiony jej zdaniem na ten temat. – Mam nadzieję, że nie będzie miał mi tego za złe… bo nie bardzo wiem, jak mógłbym mu pomóc… – Przyznał również z cichym westchnieniem, bo to nie tak że nie zależało mu na zwycięstwie. Po prostu nie wiedział jak przechylić szalę na swoją korzyść. Może powinien zacząć dopingować swojego pupila?


Kość Wydarzenia: 2 – ZEW PAZURÓW - Smoki wzajemnie okładają się łapami, przypominając w tym zawodowych pięściarzy. Wyższy wynik drugiej kości sprawia, że smok zwycięskiego gracza okazuje się wytrwalszym i bardziej zajadłym wojownikiem, pod koniec bezlitośnie traktując oponenta pazurami i zadając łącznie 3 pkt. obrażeń, samemu tracąc tylko 1 punkt zdrowia. Remis zabiera po 2 pkt. życia każdemu z walczących.
Kość Ataku: 4
Kość Obrony: 2
Wynik tury: Theo: -3 PŻ, Hope: -1 PŻ
Smocze cechy:
+ podnosi o 1 oczko wynik K6 dla scenariuszy 4 i 5
w swoich trzech pierwszych turach obrony obniża wynik k6 o 1 oczko
Smok Theo: 5/10 PŻ
Smok Hope: 9/10 PŻ

Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty10.01.22 21:27;

Kość Wydarzenia: 4 znowu
Kość Ataku: 4
Kość Obrony: 2
Wynik tury: Theo: -2 PŻ, Hope: -0 PŻ
Smocze cechy:
+ remisy rozstrzyga na swoją korzyść
dwukrotnie obniża o 1 oczko swój wynik K6 dla scenariuszy 3 i/lub 5
Smok Theo: 3/10 PŻ
Smok Hope: 9/10 PŻ

Ja czasami chciałabym uciec — palnęła bez zastanowienia, właściwie nie w pełni świadoma, że w ogóle powiedziała to na głos. Kochała Hogwart, ale po siedmiu latach w roli uczennicy czuła się już nieco uwięziona. Do tego dochodził stres związany z owutemami no i obowiązki prefekta, które złożono na jej barkach wraz z nadejściem roku szkolnego. — Jak załatwisz nam... załatwi nam pan po porcji eliksiru wielosokowego, to chętnie się zamienię na jeden dzień. — Uśmiechnęła się do mężczyzny, nieco gubiąc się w tym, jak ma go nazywać. Wyglądał bardzo młodo, ale skoro był absolwentem, to niezręcznie było jej mówić do niego, jakby był jej kolegą.
Czym się pan zajmuje? — no bo skoro miało dojść do wymiany, to musiała się zorientować, czym przyjdzie jej się zajmować. Jeśli na przykład zawodowo używał transmutacji, to mimo wszystko będzie zmuszona podziękować, chyba że Theo chciałby szybko stracić pracę. Na jego pytanie (a właściwie stwierdzenie?) odpowiedziała zaskoczonym spojrzeniem i skinięciem głowy. Skąd wiedział? Czy naprawdę było to tak bardzo po niej widać? Zaczęła rozkminiać temat na milion sposobów i nawet przez myśl jej nie przeszło, że prawdziwy powód mógł być tak banalny i powierzchowny.
Złapała za krawędź stolika, kiedy smoki zaczęły atakować się pazurami. Rany, ta gra była naprawdę o wiele bardziej emocjonująca, niż Griffin się spodziewała, a przecież był to zaledwie początek.
Masz taką słabą wolę walki? — znów nie zastanowiła się, zanim coś powiedziała i spaliła raka, odwracając przy tym wzrok i intensywnie wbijając go w walczące figurki. Jednocześnie kąciki ust zadrgały jej zdradziecko, bo mimo wszystko szalenie ją to wszystko rozbawiło.
Nie wiem. Myśli pan, że one w ogóle... no, myślą? W końcu to zabawki... — nachyliła się nad blatem, by przyjrzeć im się z bliska i natychmiast tego pożałowała, bo jej smok postanowił akurat zionąć ogniem, a jego przeciwnik nie pozostał mu dłużny. W efekcie omal nie spaliła sobie brwi, ale uskoczyła w ostatnim momencie.

@Theodore Kain
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty11.01.22 0:21;

Nawet mimo parszywego nastroju trudno było mu się nie uśmiechnąć półgębkiem w odpowiedzi na słowa młodszej wyraźnie od niego towarzyszki. – Gorzej gdybyśmy po powrocie oboje byli jeszcze bardziej rozczarowani. – Doceniał jej pomysłowość, ale nie sądził, by poważnie rozważała podobną ofertę. A przynajmniej on nie wyobrażał sobie zaproponowanej wymiany. Sentymenty sentymentami, ale gdyby przypadkiem zostali zdemaskowani, prawdopodobnie do końca swoich dni odczuwaliby konsekwencje tak wyrafinowanego oszustwa. Hope w postaci wydalenia ze szkoły i niezdanych egzaminów, a on wywalenia z pracy na zbity pysk, bo z całym szacunkiem i sympatią do dziewczyny, nie wierzył, by bez jakiegokolwiek przygotowania poradziła sobie z rozczytaniem bankowych dokumentów. Zresztą on po tylu latach prawdopodobnie też nie zdołałby pozaliczać szkolnych wejściówek. – Spokojnie, mów po imieniu. Nie jestem przecież aż taki stary… chyba.  -Dodał również przyjaznym, zachęcającym głosem, bo czuł się dziwnie, kiedy młodsi koledzy i koleżanki zaczynali mu tak „panować”. Co innego w relacjach zawodowych, które wymagały kultury i nienagannych manier, a co innego spotkanie na turnieju smoczych pojedynków.
- Jestem rzeczoznawcą w Banku Gringotta. Wystarczająco zniechęciłem? – Uniósł wymownie brwi, spoglądając na nią z zaciekawieniem, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, z czym większość czarodziejów kojarzyła pracę w goblińskiej instytucji: nudną, papierkową robotą. Błędne, nieco nawet krzywdzące wyobrażenie, ale tym razem nie zamierzał rozpowiadać peanów na temat swojej fuchy, ani namawiać Hope, by dołączyła do „młodego, dynamicznego zespołu”. - Czyżbym trafił? – Powrócił również do swojego strzału, który najwyraźniej okazał się szczęśliwym, a przynajmniej tak mu się wydawało po dość zaskoczonej reakcji dziewczęcia. – Chyba powinienem zagrać w astroletkę, zamiast wystawiać smoka do walki. – Kto wie, może zgarnąłby niemałą sumkę, no bo przecież kto nie ma szczęścia w miłości… Nie chciał ponownie zadręczać się przykrymi wspomnieniami, dlatego utkwił wzrok w smoczych pazurach, niestety nadal niemrawo dopingując swojego pupila, który wpierw otrzymał potężny cios łapskiem, a potem nabawił się jeszcze głębokiej szramy.
- Emm… nie. – Nie spodziewał się usłyszeć z ust przeciwniczki tak bezpośredniego przytyku, ale nie poczuł się urażony. – Rywalizacja to moje drugie imię, ale ostatnio wiele mam na głowie. – Wyjaśnił pokrótce, wszak nie zamierzał roztrząsać swoich problemów w luźnej pogawędce z kompletnie nieznajomą mu osobą. Nawet nie wiedział, dlaczego o tę wolę walki spytał, tak samo jak nie zrozumiał, co tak bardzo rozbawiło rudowłosą. Nie spał zbyt dobrze, był rozkojarzony i czasami niełatwo było mu połączyć kropki. – Nie mam pojęcia, ale magia potrafi nieraz zaskoczyć, czyż nie? – Nie oczekiwał odpowiedzi, za to podobnie do dziewczyny, podszedł nieco bliżej, by przyjrzeć się poczynaniom wiernie oddanych, smoczych modeli. Dobrze jednak, że poczynił ten ruch z opóźnieniem, nie dążąc się nachylić i spopielić swej bujnej czupryny. Dostrzegł za to niezwykle zręczny unik rywalki. – Niezły refleks. Wszystko w porządku? – Wolał się upewnić czy nie potrzeba jej czasem doraźnej pomocy, ale wyglądało na to, że udało jej się umknąć przed płomieniem. Za to ich smoki… cóż, one z pewnością nie miały dosyć, bo po krótkiej chwili odpoczynku, znów zaczęły zioną groźnie i ciskać w siebie ognistą salwą pocisków.
- Lepiej trzymajmy bezpieczny dystans. – Mruknął rozczarowany, bo w tym samym momencie należący do niego Norweski Kolczasty znowu oberwał po swym smoczym pysku. Zachwiał się również na swych łapskach, ledwie utrzymując ciężar pokrytego łuskami cielska. – Szkoda mi go, ale słyszałem, że prędzej się wściekną niż poddadzą walkę. – Podzielił się z Hope jedną jedyną ciekawostką, jaką zasłyszał w pubie, oczekując na swoją kolej w turnieju.

Kość Wydarzenia: 4 – PIEKIELNY PŁOMIEŃ – Smoki posyłają w siebie wzajemnie strumienie ognia. Wyższy wynik drugiej kości sprawia, że Twój smok okazuje się lepszym ogniomiotem i zadaje 2 pkt. obrażeń. Remis oznacza 1 punkt obrażeń dla obu smoków.
Kość Ataku: 1
Kość Obrony: 5
Wynik tury: Theo: -2 PŻ, Hope: -0 PŻ
Smocze cechy:
+ podnosi o 1 oczko wynik K6 dla scenariuszy 4 i 5
w swoich trzech pierwszych turach obrony obniża wynik k6 o 1 oczko
Smok Theo: 1/10 PŻ
Smok Hope: 9/10 PŻ

Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub "Pusta Klata" - Page 10 QzgSDG8








Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty


PisaniePub "Pusta Klata" - Page 10 Empty Re: Pub "Pusta Klata"  Pub "Pusta Klata" - Page 10 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub "Pusta Klata"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 11Strona 10 z 11 Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub "Pusta Klata" - Page 10 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-