Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Herbaciarnia pani Puddifoot

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 33 z 38 Previous  1 ... 18 ... 32, 33, 34 ... 38  Next
AutorWiadomość


Rose Stuner
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Galeony : -16
  Liczba postów : 974
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyPią Cze 11 2010, 22:58;

First topic message reminder :


Herbaciarnia pani Puddifoot

Zaraz po przekroczeniu progu wyczuwa się unoszący się w powietrzu, przyjemny aromat herbaty. Pomieszczenie jest niewielkie i bardzo przytulne, oraz ciepłe, stoliki w nim natomiast są okrągłe i małe. Herbaciarnia ta jest szczególnie ulubionym miejscem zakochanych. Pokój urządzony jest w łagodne, stonowane kolory z przewagą różu i beżu. Można tu spróbować wielu rodzaju herbat i kaw.

Dostępny asortyment::
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Winter Rieux
Winter Rieux

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 143
  Liczba postów : 433
https://www.czarodzieje.org/t16550-winter-rieux#456757
https://www.czarodzieje.org/t16558-poczta-winter-rieux#456915
https://www.czarodzieje.org/t16557-winter-rieux#456856
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyWto Paź 02 2018, 13:20;

Zmiany?
Nikt nie wywierał na niej już żadnego wpływu. Po prostu nikt. Czy to wynikało z trudnego życia, czy także z charakteru dziewczyny (który jest tak naprawdę odbiciem rykoszetu działań ojca oraz macochy przy drobnym współudziale partnerów w zbrodni, czyli brata), była maksymalnie uodporniona na wpływy innych, brnąc własnymi, wcześniej nieznanymi wówczas drogami, posiadającymi na widoku kolce. Schemat dziewczyny, jej działania oraz wszelkie inne rzeczy, które przemknęły obok oka Ministerstwa Magii, były całkowicie zaplanowane, aczkolwiek w ślepiach osób przyglądających się z zaciekawieniem w jej stronę - całkowicie nieprzemyślane. Nikt nie wiedział, jak cholernie taktyczną istotą potrafiła być Rieux, a przede wszystkim o tym, że zawsze myśli o dwa kroki do przodu i każde z jej działań ma jakiś większy lub mniejszy sens, aczkolwiek nigdy nie jest spontaniczny, wynikający z chwilowego kaprysu. Niemniej jednak jak kogoś poznawała, nie przechodziła obojętnie obok drugiej osoby, tudzież Li nie musiała się martwić o to, że kolejna znajomość, do której zostawała powoli wliczana Winter, małymi i nieprzymuszonymi kroczkami, będzie polegała znowu na kiwnięciu głową, prostym "Cześć" oraz odejściu w swoje własne strony. Ogólnie czarownica jakoś nie odczuwała przymusu rozmawiania z ludźmi, a mgiełka, którą się otaczała niemalże zawsze i wszędzie, również nie zachęcała do jakiejkolwiek interakcji z nią. Kiedy jednak ktoś stawał się bardziej odkryty, a przede wszystkim nie był kolejną szarą twarzą w tłumie, Rieux bez problemu była w stanie podejść oraz zwyczajnie wymienić mniej lub więcej zdań - w zależności od kaprysu.
- Nieświadomie. - rzuciła, łapiąc bez problemu uśmiech rzucony przez Li, chociaż sama jakoś nie wydawała się być chętna do jakiejkolwiek ekspresji emocji na swojej twarzy. Nadal była wyjątkowo tajemnicza, jak również i zaskakująco otwarta, jakby między mgiełkę, którą się otaczała, mógł wejść człowiek. Niestety, widział tylko idealnie wyprofilowany wizerunek pilnej uczennicy, za którą kryła się istna tragedia rodzinna, przemoc domowa, śmierć wielu niewinnych osób oraz apatia.
Winter była przyzwyczajona do takiego stanu rzeczy, choć należy ewidentnie przyznać, że zmiany pogody nie wpływały jakoś pozytywnie na jej stan. Zmiany ciśnienia potrafiły po prostu być uprzykrzające, stawać się niepotrzebnym ciężarem na ramionach, przez co dziewczyna zwyczajnie wolała, aby jednym ciągiem była ta sama temperatura, ten sam wiatr, te same promyki słońca rozświetlające jej tajemnicze lico. Może jeszcze nie mogła w jakikolwiek sposób poddać się transmutacji w zwierzę poprzez zdolność animagii, trzymając w swojej buzi charakterystyczny listek mandragory, co nie zmienia faktu, iż systematycznie przygotowywała się do pozostania jedną z osób, które mogą przemieniać się w stworzenia znajdujące się pod człowiekiem. Być może to przez niego łyk herbaty malinowej zmienił się w gorzki i dość nieprzyjemny napój, choć nie śmiała narzekać w żaden szczególny sposób, rzuciwszy spojrzenie chłodnych tęczówek w stronę Li. Nie wiedziała, że dziewczyna również jest jakoś zaangażowana w transmutację, jak również nie miała żadnej świadomości uzyskanej przez Azjatkę przemiany. Sama ukrywała fakt chęci przekroczenia barier, dlaczego więc miała tego samego wymagać od drugiego człowieka?
- Byłaś na wakacjach w Meksyku? - zarzuciła, skoro były przy temacie pogody, a zawsze lepiej myślało się o promykach słońca, które mają nadejść zawsze po ulewie. A przynajmniej takie jest teoretyczne założenie, bo zawsze bywało inaczej, nie po jej myśli, chyba że nagle negatywna energia zostanie jakoś przełamana i prędzej czy późnej zauważą błękitne niebo, zupełnie niezakryte przez szare tumany chmurzysk. Zapłata za herbatę wydawała się być odpowiednia dla chwili wytchnienia w herbaciarni, jednak nie wiedziała również, że Li odczuwa brak jakichkolwiek pieniędzy. Drobne kwoty zawsze pożyczała, więc nie było z tym problemów, chociaż ostatnio zadłużyła się u znajomej, zatem będzie szykowała się do oddania kwoty, na którą to się pokusiła. - Szukasz czegoś konkretnego? - zapytała. Kto wie, może pomoże dziewczynie? Byleby wiedziała, w czym ta jest dobra i jakoś to będzie. Może zbyt wielu znajomości nie posiadała, co nie zmienia faktu, że po prostu sama szykowała się powoli do podjęcia stażu na aurora, tuż po zdaniu szkoły.
Daj mi jeszcze chwilę.
Zdjęła niepotrzebne odzienie, na które przekładała się bluza, pozostając w podkoszulce na ramiączkach - w lokalu było stosunkowo ciepło, tudzież nie widziała powodu i sensu, by się przegrzewać; a bywa to gorsze od oziębienia. Li mogła zauważyć tatuaż zdobiący jej lewe ramię, na które to składała się ledwo widoczna blizna. Między kwiatami znajdował się wizerunek testrala, które wyjątkowo zapadły jej w pamięć przez fakt ich widzenia poprzez wcześniej zaobserwowaną śmierć drugiego człowieka. Winter przyzwyczaiła się już powoli do faktu, że jej ciało zostało oszpecone w widoczny nań sposób; nie zamierzała się jednak poddawać. Pochwyciła zatem kubek z herbatą, czekając na odpowiedzi ze strony Puchonki.
Powrót do góry Go down


Li Na
Li Na

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Zadrapania na policzku.
Dodatkowo : animagia (wiewiórka)
Galeony : 317
  Liczba postów : 786
https://www.czarodzieje.org/t11900-li-na
https://www.czarodzieje.org/t11912-poczta-li#319860
https://www.czarodzieje.org/t12044-li-na
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyWto Paź 02 2018, 21:45;

Z nią jest całkowicie inaczej. Zawsze inni mieli na nią wpływ. Była bardzo naiwna i mimo iż może teraz przestrzegać innych nieco zasad to prędzej czy później do tego wróci. Tego nie potrafi w sobie zmienić. Jest łatwowierna i uwierzy w każdą bzdurę, chyba że doskonale zna ową prawdę. Chociaż to się rzadko zdarza. Często jest tak, że nie potrafi odmówić nikomu nawet wrogowi. Potrafi za niego nawet odrobić lekcje, mimo iż wcale nie jest zastraszana, a jedynie fakt, że lubi pomagać ludziom i wierzy, że przez to ta osoba zmieni o niej zdanie, bądź myśli, iż ją polubił a wcale tak nie jest. Jakby tak z boku na to popatrzeć to naprawdę szkoda tej dziewczyny, ale ona zawsze taka była. Może dlatego nie znajdowała przyjaciół? Skoro znali jej charakter dość dobrze po prostu z niej rezygnowali. Ale ona nie miała zamiaru się dla nikogo zmieniać, taka była i już. Może jeżeli ktoś postawi ją do pionu na jakiś czas zmieni swoje postępowanie, ale to zawsze do niej wraca i czasami z podwojoną siłą. Za to Li nigdy nie myśli przed zrobionym ruchem. Zawsze myśli dopiero po fakcie. Czasami jej się zdarza w porę zareagować, ale często jest tak, że jest już na to stanowczo za późno i musi ponieść tego zamierzone konsekwencje.
- A jednak... - mruknęła i popiła to co sobie zamówiła. Trunek nawet jej smakował, ale czy byłaby w stanie poświęcić inne knajpy, żeby tutaj przyjść kolejny raz? Chyba nie. Po prostu ta restauracja była po drodze, a dziewczyny nieco zmarzły dlatego nie chciała jej włóczyć po całym Hogsmeade. Oj tak. Panna Rieux była bardzo tajemnicza. Czy to się Li podobało? Na pewno to jest bardziej ciekawie, jednakże ona zawsze wolała mieć czystą sytuację. Bo tak naprawdę nawet nie wiedziała czy ona się dobrze z nią czuje, czy chciałaby już jak najszybciej stąd uciec. Chociaż wydawało jej się, że Winter raczej by nie bawiła się w kotka i myszkę i poszłaby jakby miała taką ochotę. Jednakże nie chciała się tym przejmować, bo stało się inaczej.
Szczerze powiedziawszy mimo iż razem uczęszczały na lekcje to nie wiedziała jak ona się uczy. Widziała ją nie raz nie dwa przy książkach, ale jednak nie interesowała się zbytnio innymi uczniami, tym bardziej, że wcześniej jakoś za sobą nie były i jedynie rozmawiały na nudny dość temat. Może i rozmawiały ze sobą na temat ocen, ale Li najwidoczniej tego nie pamiętała. Mogła się jedynie domyślać, że Winter była dobrą uczennicą. Miała takie mądre spojrzenie, ale wiadomo pozory niekiedy mylą. Ona natomiast nigdy nie miała problemu ze zmieniającą się pogodą. Czasami jej byłe przyjaciółki zastanawiały się czy ta w ogóle wie jaka jest przygnębiająca pogoda na zewnątrz mimo iż ta miała uśmiech od ucha do ucha. Nie potrafiła się przejmować tak przyziemnymi sprawami, bo dzisiaj będzie padać, a jutro wyjdzie słońce i po co się przejmować.
- Nie, nie byłam. Te wakacje postanowiłam spędzić z rodziną. Wiesz mam siostrę, która nie uczęszcza do Hogwartu, nie jest magiczna, więc też muszę dbać o rodzinę. - powiedziała do niej. Taka była prawda. Ze względu na młodszą siostrę została w domu, wcale tego nie żałowała. Ale ona już na tyle dorosła, że wcale nie siedziała z nią, bo nawet nie miały o czym tak naprawdę rozmawiać. Miała innych znajomych, kompletnie inne zainteresowania. Czasami kpiła z jej zdolności. To nie było miłe gdy się to słyszy od tak bliskiej sobie osoby, dlatego wiele razy spędzała czas jako wiewiórka na drzewie obserwując swój dom niżeli z rodziną. Nawet matka wydawała się być bardziej oschła dla niej, może popierała zdanie młodszej córki? Li nigdy nie była dla niej bardzo ważna. Kiedy pojawiła się młodsza Na od razu odtrąciła Li do tego stopnia, że musiała sobie szukać lepszego towarzystwa, dlatego znalazła wuja, który to nauczył ją animagii. Była mu za to bardzo wdzięczna. Tęskniła za nim, ale od jakiegoś czasu nie mieli ze sobą kontaktu. Sam nie kazał do siebie pisać, pewnie miał jakieś problemy. Oby tylko niepoważne. Jednak obawiała się, że nie mówił jej całej prawdy od ostatniego listu coraz bardziej się o niego martwiła. Zachowywał się podejrzanie, tak jak nie on. Nieco się zamyśliła kiedy to wyrwało ją pytanie Winter. - Nie, właśnie nie. Nie mam dla siebie żadnego pomysłu. Chociaż obawiam się, że dopóki nie skończę szkoły będę pracowała jako kelnerka. - powiedziała do niej i wzruszyła ramionami. Wydawało jej się, że do innej roboty to ona się nie nadaje. Przyzwyczaiła się do tej pracy. Już prawie dwa lata jak zaczęła, naprawdę można się przyzwyczaić nawet do pracy.
Powrót do góry Go down


Winter Rieux
Winter Rieux

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 143
  Liczba postów : 433
https://www.czarodzieje.org/t16550-winter-rieux#456757
https://www.czarodzieje.org/t16558-poczta-winter-rieux#456915
https://www.czarodzieje.org/t16557-winter-rieux#456856
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyWto Paź 02 2018, 22:21;

Nie mogła sobie pozwolić na naiwność.
I o ile każdy był taki, na jakiego natura to wychowała, to dramatyczna przeszłość odcisnęła spektakularne piętno na osobowości Winter. Niezbyt się tym przechwalała, co nie zmienia faktu, że zawsze była wyczulona na wszelakie objawy, jakie posyłało jej otoczenie podczas swobodnego biegu w celu poprawy własnej kondycji fizycznej. Dopatrywała się, starała się odnaleźć jakiekolwiek zagrożenie wynikające z czystej działalności ludzkiej, była niczym maszyna wykonująca poszczególne sekwencje kodu zapętlone na wiele sposobów, uwarunkowanych oraz z przypisanymi tablicami zmiennych. Nie inaczej - nie potrafiła przestać analizować sytuacje oraz zwyczajnie wyciągać z nich poszczególnych wniosków. Również podczas treningów starała się przewidzieć możliwe ruchy przeciwnika; tak więc, cholernie rozważnie stawiając kolejne kroki, zapoznawała się z całokształtem pani Li, z którą to wcześnie nie rozmawiała; czy to z czystego przypadku, czy braku czasu dla dokształcenia samej siebie w relacjach międzyludzkich. Sylwetka półmroku, skąpana w dość negatywnej energii, nie zachęcała do prowadzenia dalszych rozmów, jakoby odtrącając swoim całokształtem zaintrygowanych. Tylko nieliczni, być może nieświadomi tego, z czym tak naprawdę wiąże się znajomość z Rieux, chcieli brnąć dalej oraz przekraczać wymierzone żelazną ręką granice. Nie interesowali się tym, jakie zło może ona wynieść z własnych prywatnych spraw; im mniej powiązań i możliwości wydania tajemnicy, tym o wiele lepiej.
Nie zmienia to faktu, że różnice się przyciągają, tworząc po prostu plus. Może rzeczywiście dziewczyny wykazywały inne systemy wartości oraz cech, co nie zmienia faktu, że się po prostu dogadywały. Co najlepsze - z Winter da się w większości przypadków w miarę normalnie porozmawiać, choć nie będzie ona sięgać do przeszłości, której dno pozostało okryte cuchnącą substancją, niezbyt zachęcającą do podjęcia się dalszych kroków. Skutecznie od myśli o tym, co może się przez kompletny przypadek stać w tym lokalu, odwiodła ją herbata, której to smak skutecznie zabijał utkwiony w policzku liść mandragory. Coś za coś, determinacja oraz cierpliwość kluczem do celu, czyż nie? Nikt nie mówił, że będzie łatwo, choć w porównaniu do sytuacji z wakacji, żucie tej cząstki rośliny przez określony czas nie wydawało się być zbyt wielkim wyczynem. Może wynikało to z faktu, że zwyczajnie przyzwyczaiła się do o wiele gorszych rzeczy, które trwały wiele lat na przestrzeni czasu? Nie była w stanie do końca stwierdzić, co nie zmienia faktu, że napój posiadał określoną, niezbyt przyjemną goryczkę, choć Winter nie oznajmiała tego w żaden szczególny sposób; wyraz twarzy pozostawał taki sam, skóra skąpana w bladości reszty barwy zdawała się zataczać linie poprzez posępny uśmiech. Całokształt studentki na ostatnim roku nie prezentował się zbyt ciekawie.
Jej wyniki w nauce były powyżej jakichkolwiek oczekiwań, zaś stopniami uderzała w ten prawie najwyższy; nie oznacza to, że łatwo można było ją zbić z tropu oraz równowagi, kiedy to ktoś postanowił sobie zażartować z jej wiedzy oraz przejść do oceny z praktyki. Nie była osobą, która bez problemu zalamywała się po pierwszym podejściu ze strony losu, kiedy ten uśmiechał się niefortunnie w twarz oraz pokwitował głośnym, donośnym śmiechem. Zmiany pogody bywały co prawda w jej przypadku dość trudne do przełknięcia, jakby to była po prostu tabletka o jeszcze większej goryczce niż trzymany w ustach listek, co nie zmienia faktu, że jakoś je wytrzymywała, nawet jeżeli samopoczucie bywało o wiele gorsze.
- Jest charłaczką czy to w Tobie obudziły się - nie mogła się powstrzymać przed zadaniem właśnie tego pytania; o ile status krwi kompletnie latał jej koło nosa, o tyle wiedza dotycząca aktywacji genu odpowiedzialnego za bycie czarodziejem nadal zostawała ogromną zagadką - magiczne zdolności? - dokończywszy, wzięła kolejny łyk herbaty. Rozmowa szła w jej mniemaniu idealnie; jakby prowadziła po części dochodzenie bądź jakikolwiek wywiad, wyzyskiwała dla własnej informacji rzeczy, które po prostu kiedyś mogą jej się przydać. Co najlepsze; na razie Li nie rzucała czymkolwiek na tyle, by przekraczało to jej strefę prywatną, może to i dobrze? Biorąc głęboki wdech, pozwalając na to, by płuca rozwarły żebra sklepiające skupienie najważniejszych organów wewnętrznych, po chwili go wypuściła, wraz z myślami o rodzinie. No tak. To ona była największą skazą na własnej, skoro wyróżniała się dość niskim wskaźnikiem krwi; brat i siostra mogli się pochwalić o wiele większym, choć przedstawicielce płci pięknej nie poprzewracało się przez to w głowie. Jej życie było po prostu przejebane; ojciec z dokładną precyzją wypominał jej niemalże codziennie, kto jest główną przyczyną śmierci matki. Szkoda tylko, że nie zdawał sobie w żaden sposób sprawę z tego, iż ta prędzej czy później by umarła, staczając się na samo dno. Czy było dziewczynie żal własnego rodziciela? Skądże. Nie za to, jakie piekło jej sprawił. Jeszcze chwila, za niedługo stanie się dorosła, potem zgłoszenie się na stanowisko aurora i jakoś to będzie. - Inaczej - skoro Puchonka nie miała na siebie pomysłu, Winter postanowiła dojść do rozwiązania na swój własny sposób - z jakiego przedmiotu szkolnego czujesz się pewnie? - i ponownie upiła łyk herbatki.
Powrót do góry Go down


Li Na
Li Na

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Zadrapania na policzku.
Dodatkowo : animagia (wiewiórka)
Galeony : 317
  Liczba postów : 786
https://www.czarodzieje.org/t11900-li-na
https://www.czarodzieje.org/t11912-poczta-li#319860
https://www.czarodzieje.org/t12044-li-na
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptySro Paź 03 2018, 04:08;

Była bardzo szczęśliwą dziewczynką jak jeszcze mieszkała w Chinach. Rodzice ją traktowali normalnie i potrafiła z nimi porozmawiać na każdy temat. Oczywiście to nie były takie tematy na jakie mogłaby rozmawiać teraz, bo jest o wiele starsza i jej problemy nie kończyły się tylko na zabawce, którą odebrała jej siostra. W tamtejszej szkole bardzo jej się podobała, czuła się tam bardzo dobrze, jednak była wdzięczna losowi, że rodzice postanowili się przenieść do Londynu. Zmieniła szkołę, otoczenie. Co prawda w Hogwarcie było więcej zajęć, było więcej nauki, ale tym się kompletnie nie przejmowała. Dla niej uczenie się czegokolwiek w szkole magicznej było sprawą, która ją satysfakcjonowała. Do tej pory ją satysfakcjonuje, ale jednak nie robi już tego z tak wielkim zaangażowaniem jak wcześniej. Na całe szczęście spędziła tylko rok w Chińskiej szkole i nie zdążyła się tam za klimatyzować, poznać wszystkich znajomych tak dobrze, żeby teraz musiała to przeżywać. Ok, może i miała jedną przyjaciółkę z którą bardzo dobrze się dogadywała. Nawet pisały do siebie listy przez jakiś czas, ale minął rok, dwa i dziewczyny całkowicie o sobie zapomniały. Teraz pewnie gdyby usłyszała jej imię i nazwisko nawet nie wiedziałaby kto to właściwie był. Gdy byłaby tam dłużej to na pewno by bardziej przeżyła rozłąkę z przyjaciółmi.
Ona nie przejmowała się nigdy opinią innych, bo jeżeli tak miałaby robić przestałaby wierzyć w samą siebie. Ludzie różne rzeczy o niej mówili i zapewne Winter niektóre z nich słyszała, ale o to nie miała zamiaru się pytać. To było dawno. Teraz miała nadzieję, że nikt o niej nie mówi w taki sposób w jaki mówili wcześniej. Minęła im chyba satysfakcja sprawiała psychicznego bólu chince. Często przepłakiwała noce gdy dziewczyny cokolwiek na nią powiedziały. Miały powody, bo naprawdę zachowywała się bardzo dziwnie. Do tej pory można również to zauważyć, ale zapewne nie na tak wielką skalę jak to było dawniej. Jakoś za specjalnie nie liczyła na wielką przyjaźń z Winter, ale czas pokaże czy dziewczyny będą siebie warte, czy będą miały ochotę się ze sobą spotykać. Li gdyby tylko wiedziała, że tak mogłoby być, że Winter jest taką znajomością zainteresowana mogłaby zrobić wiele, nawet zbyt wiele. Nikomu jeszcze nie powiedziała swojej tajemnicy. Owszem, dwie uczennice spotkały ją w czasie przemiany. Niby obiecały, że ta wiedza zostanie tylko i wyłącznie dla nich, ale nie mogła im wierzyć na słowo. Jednakże do tej pory nie spotkała się z jakimiś opiniami na jej temat pod tym względem. Więc pewnie trzymały język za zębami. Li mogłaby mieć naprawdę olbrzymie kłopoty. W końcu była niezarejestrowanym animagiem.
Jeżeli chodzi o oceny w szkole to podobnie jak Winter, Li nie miała nigdy problemu z otrzymywaniem dobrych stopni. Nawet nie tyle co się uczyła, wykuła na pamięć to wielkie znaczenie miało to, że była po prostu bardzo dobrym słuchaczem i cała wiedza z lekcji pozostawała w jej głowie jakby niewidzialny notes wszystko notował. Bardzo się cieszyła z tego, że nie musiała aż tak wiele czasu spędzać nad nauką. Gorzej było jednak z praktyką. Zaklęcia nawet jej wychodziły, jednakże eliksiry? To była porażka. Żeby jej tylko kiedyś nie odbiło i nie zaczęła warzyć eliksirów w swoim kociołku, bo to mogłoby się skończyć katastrofą, a nawet w najgorszym wypadku tragedią.
- Tylko we mnie. Wiesz miała olbrzymie pretensje i wielką urazę do mnie, że to tylko ja zostałam ta "wybrana" jednakże nic z tym nie mogłam zrobić. Naprawdę bardzo bym się cieszyła jakby była tutaj ze mną. Od czasu gdy zaczęłam naukę to oddaliłyśmy się od siebie. Teraz można powiedzieć, że jesteśmy sobie całkiem obojętne. - oznajmiła. Ten fakt naprawdę bardzo ją smucił. Siostrę miała tylko jedną i zawsze byłaby ona przydatna. Bo komu ma się później zwierzać. Obawiała się nawet tego, że jak Li będzie miała potomstwo to ta nawet nie zechce być matką chrzestną dziecka, które będzie magiczne. Nawet nie obawiała się jak była tego pewna. Gardziła nią na ten moment co ją bardzo bolało, ale nie miała siły, żeby kolejny raz ją przekonywać. A na pewno nie będzie kłamać, że lepiej być mugolem niż czarodziejem. Poza tym na tyle dobrze się znały, że poznałyby kłamstwo od razu.
Znów wrócił temat zmiany pracy. Li nie była do tego mocno przekonana, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że powinna to zrobić i to w jak najkrótszym czasie. Musiała zbierać już odpowiednią kwotę, bo jak skończy szkołę to gdzie się zwróci o pomoc w postaci pieniędzy? Nigdzie. Będzie musiała radzić sobie sama. Matka może i ją wtedy wspomoże, ale gotówką, która dla niej będzie śmieszna. Zresztą doskonale pamięta jej minę jak tylko Li przechodziła na ten temat podczas wakacji. Nie chciała nawet tego słuchać. Pewnie gdyby nie matka mieszkałaby już sama, bądź z jakimś współlokatorem, ale ta była zdania, że dopóki się uczy i korzysta z otwartych drzwi w szkole powinna to wykorzystać. Tak też robiła. - Najbardziej to Wróżbiarstwo, czy też Starożytne Runy. Też dość dobrze z Transmutacji. - mruknęła. Dopiero teraz sobie przypomniała, że od kiedy w szkole uczył Daniel ta dość intensywnie podchodziła do nauki z tego przedmiotu. Chciała się przed nim pokazać z jak naj jaśniejszego światła.
Powrót do góry Go down


Winter Rieux
Winter Rieux

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 143
  Liczba postów : 433
https://www.czarodzieje.org/t16550-winter-rieux#456757
https://www.czarodzieje.org/t16558-poczta-winter-rieux#456915
https://www.czarodzieje.org/t16557-winter-rieux#456856
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptySro Paź 03 2018, 14:46;

Kiedyś, choć nie bardzo dawno temu.
Chciałaby zwiedzić świat. I, o zgroza, jak się jej nie uda na posadzie aurorskiej zagrzać miejsca, to z ogromną chęcią uda się w nieznaną wówczas podróż po kontynentach. O dziwo sama, bez jakiegokolwiek wsparcia; w celu zrozumienia jeszcze w lepszym stopniu różnych dziedzin nauki, jak również zwyczajnie w celu ucieczki przed rodziną, która to sprawia za dużo problemów. Za dużo, nie za głośno, niezbyt jawnie, starannie zaplanowanie psując życie sięgającej już końcowego wieku szkolnego Winter. Nie wiedziała zaś zbyt wiele o systemie szkolnictwa na świecie; owszem, były inne placówki z większym lub mniejszym naciskiem na naukę, jednak ostatecznie nie mogła stwierdzić, w której to dają najwięcej materiału na zimne, ulewne wieczory. Też jakoś jej to szczególnie nie interesowało, gdyż wiedza to potęgi klucz, zatem z łatwością oddawała się temu, co powodowało, że mogła otworzyć kolejne drzwi, kolejne bramy, ale nie w jej umyśle, chociaż również starała się przetrzeć granice stawiane przez sam fakt istnienia czegoś tak ograniczonego jak mózg. I nie, nie chodziło jej wcale o sytuację, którą zaobserwowała u mugoli, ruchy technologiczne oraz inne tego typu rzeczy; zwyczajnie po prostu miała zamiar przekroczyć własne możliwości, postawić krok w jak najbardziej wówczas odpowiednim dla niej kierunku, zwyczajnie przeskoczyć kolejną barierkę, która to podobno nie jest możliwa do ominięcia.
Opinie innych miała zarówno w bardzo głębokim poważaniu, jak również interesowała się nimi odrobinę. Głównie chodziło tutaj o to, żeby zadbać o własną reputację, aby żadne ziarenko niepewności nie wdarło się do jej życia. Już od początku zrozumiała, że władzę daje głównie zaufanie ludzi do jej osoby, więc jeżeli nie postanowi w jakikolwiek sposób odgrywać poszczególne role na poszczególnej scenie, zwyczajnie spotka się z dezaprobatą. Dostosowanie się do zasad społecznych nie było zbyt trudne, co nie zmienia faktu, iż zwyczajnie stanowiły dla niej twardą podstawę, stabilne fundamenty do stawiania kolejnych cegieł w swoim życiu. Nie bez powodu zatem po otrzymaniu daru animagii zgłosiłaby się w celu zarejestrowania, że tak, że ona potrafi przemieniać się w zwierzę - w świetle dzisiejszych problemów w związku z zakłóceniami nie warto było ryzykować; rzucało się przecież na stół wszystkie karty ukryte w rękawie, z uśmiechem pełnym politowania lub żądzy wygranej, w zależności od osobowości, prawda?
Winter również w jakiś sposób odczuwała, że lekcje wysłuchane ze strony nauczycieli brzmią lepiej w jej głowie niż wiedza znacznie bardziej teoretyczna oraz naukowa z podręczników, aczkolwiek z tą również nie miała problemów. Wynikało to głównie z zaskakującej nieraz pamięci, choć również i jej umysł jest podatny na anomalie oraz gierki ze strony serca; o ile sprawuje nad nim sporą kontrolę, o tyle zawsze może znaleźć się w pobliżu niechciany element układanki oraz wszystko po prostu zepsuć.
- To przykre ze strony Twojej siostry - dodała, aczkolwiek nie w celu pogłębienia nastroju, który niczym cichy zabójca pod przykrywką nocy próbował wtargnąć na strzeżony teren; niemniej jednak Rieux nie mogła się powstrzymać przed wypowiedzeniem słów, które w mniemaniu Li mogą zranić - że nie stara się Ciebie w jakikolwiek sposób wesprzeć. - ukończywszy, wzięła kolejny łyk herbaty, obserwując zza okien herbaciarni mijających przechodni; mimo że to był dopiero początek października, czuła się tak, jakby powoli na tereny Wielkiej Brytanii wkraczała chłodna i mroźna zima; być może to przez fakt szybko kończących się dni, które z łatwością są zastępowane przez długie i niebezpieczne noce. Życie na zewnątrz ponownie pozostawało pod znakiem zapytania.
Zmiana pracy oznacza także zmianę nawyków oraz zwyczajnie przyzwyczajenie do nowej rzeczywistości. Winter powoli szykowała się do roboty jako auror, tudzież nie mogła sobie pozwolić ani na chwilę wytchnienia - przynajmniej do czasu, kiedy to uzyska wymagane stopnie. Nie zamierzała jednak w jakikolwiek sposób oblewać nauki po zakończeniu studiów, skądże - zbyt wiele niewiadomych zapisanych na pergaminie dawało jej do myślenia.
- Wróżbiarstwo, runy oraz transmutacja... - zamyśliła się na chwilę; sama parę lat temu szukała odpowiedniej pod swoje kwalifikacje roboty, tudzież rozejrzała się po większych oraz mniejszych placówkach, znajdując stosowne informacje. Wzięła zatem głęboki wdech, rozdzierający jej płuca i rozszerzający żebra chroniące serce przed jakimkolwiek ciosem. - Niewymowny po ukończeniu studiów, dziennikarz w jeden ze stacji, bodajże "Magic Radio" oraz różdżkarz... - wymieniła te posady z łatwością, biorąc kolejny łyk napoju, który to zdołała zamówić, czując nieprzyjemną goryczkę. Sama chciała pozostać aurorem, więc słyszała coś o Niewymownych, aczkolwiek nie na tyle, by poruszać się po tym temacie z należytą gracją - po prostu wiedziała o istnieniu takiego zawodu. Reszta była kompletnie normalna, niewymagająca ze strony Li niczego więcej jak papierku ze szkoły, który dziewczyna już posiada. - Tyle mi przychodzi na razie do głowy, a wypłata na pewno jest większa. - mruknęła, spoglądając tęczówkami w jej stronę. Może to ją zainteresuje? Różdżkarzem była, więc mogłaby ją jakoś wciągnąć, wypłata też jest dobra, bo aż 125 galeonów! Do tego dochodzi stypendium i już ma niezłą sumkę na koncie.
Powrót do góry Go down


Li Na
Li Na

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Zadrapania na policzku.
Dodatkowo : animagia (wiewiórka)
Galeony : 317
  Liczba postów : 786
https://www.czarodzieje.org/t11900-li-na
https://www.czarodzieje.org/t11912-poczta-li#319860
https://www.czarodzieje.org/t12044-li-na
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptySro Paź 03 2018, 21:15;

Od jakiegoś czasu miała naprawdę wielką ochotę pojechać do Chin. Odwiedzić rodzinę, dziadków. Ponoć jeden z nich był poważnie chory, jednakże matka nie miała zamiaru tam jechać. Sama nie wiedziała o co chodziło, bo zawsze dobrze się dogadywała ze swoimi rodzicami. Czy coś ominęło Li gdy zaczyna się rok szkolny? Wtedy nie ma kontaktu z rodzicami, tak naprawdę nie piszę do nich, a jedynie od czasu do czasu ich odwiedza, ale Ci nic na ten temat nie mówili. A gdy tylko schodziła na temat dziadków to matka od razu zmieniała temat na inny. Kompletnie nie wiedziała co się między nimi wydarzyło, ale na pewno to było coś niepokojącego, bo zawsze mieli dobry kontakt z dziadkami. Wszystko się pogorszyło jak tylko przeprowadzili się do Londynu. Matka miała dość sporą rodzinę w Chinach i z nikim tak naprawdę nie utrzymywali żadnych kontaktów. Ubolewała nad tym, bo miała wiele kuzynów nawet w swoim wieku i co teraz? Miała z nimi stracić całkowity kontakt. Na pewno to było utrudnienie, że była czarownicą i musiała przed nimi wszystko ukrywać. Rodzice wraz z siostrą musiały wiedzieć, ale tamci nie. To przecież przez to wyprowadzili się z Chin. Mogli coś podejrzewać gdy Li znikała na cały rok w szkole, a oni musieli zmyślać gdzie to się akurat podziewa. Jednak ogólne podróżowanie wolała zostawić bardziej odważniejszym osobom. Ok, razem ze szkołą mogła jechać na wakacje, ale podróżować na własną rękę? To na pewno nie dla niej, a bardziej dla odważniejszych osób.
Jeżeli chodzi o animagię.
Li wiele razy myślała na ten temat, żeby się zarejestrować. Jednakże wtedy od razu wuj, który ją tego nauczył odradzał. Sam był niezarejestrowanym animagiem i nie miał zamiaru tego robić. Jednakże on miał spokój. Miał swój dom, nie musiał się tak naprawdę ukrywać. Nie to co ona. Ona w szkole musiała się ukrywać cały czas, a jednak starała się co jakiś czas spędzać czas jako wiewiórka, żeby ta wiedza nie została zapomniana. Nie znała przypadków, żeby ktokolwiek zapomniał tej zdolności, ale po co ryzykować? Tym bardziej, że ona miała duży problem z przemianą. Do tej pory czasami przemieni jej się sam ogon, a reszta ciała wygląda normalnie. Na całe szczęście ogon wiewiórki jest dość mały przez co mogła go spokojnie ukryć pod spodniami, czy też pod szkolną szatą. Gdy tak się dzieje, od razu ma obawy, że może ta nauka pójść w las, a tego by na pewno nie chciała. Zbyt wiele wyrzeczeń ją to kosztowało. Chciałaby być wolna i spokojnie używać swojej transmutacji, ale wolała posłuchać rad dojrzałego animaga, który się jednak na tym bardziej znał niż ona. Mogłaby zostać zawieszona w swojej umiejętności i co wtedy? Wolała nie kusić losu, bo nie przeżyłaby tego gdyby zabroniono jej tego używać.
- Zawsze była zazdrosna o to, że to ja jestem czarownicą a nie ona. Często ją przekonywałam, że skoro nie została wybrana to nie powinna nad tym rozmyślać. Przecież życie toczy się dalej, a ona i tak swoje. - powiedziała do niej i wzruszyła ramionami. Wcześniej jeszcze brała to za żarty. Były małymi dziewczynkami, więc wiedziała, że będzie o to zazdrosna, ale teraz to już naprawdę nie było śmieszne. Zachowywała się do niej bardzo chamsko i nie raz podczas wakacji wychodziła z domu pokłócona z nią. Ta nie chciała jej widzieć w domu, a nawet miała pretensje, że przyjechała do domu na wakacje. Na całe szczęście po ukończeniu tego roku, a zarazem szkoły będzie musiała zamieszkać sama. Bardzo liczyła na jakieś mieszkanie w Hogsmeade, ale wiadomo, że nie wszystko ułoży się tak jakby tego chciała.
Na pewno byłoby jej łatwiej zdobyć porządną pracę jakby przyznała się do swojego daru, jednakże wolała nie ryzykować, że za dobrą pracę odbiorą jej to co najważniejsze w jej życiu. Ona bez przemian już by nie funkcjonowała, to jest połowa jej życia. Wiele razy spędza całe dnie jako zwierzak i nie mogła sobie wyobrazić, żeby mogło jej tego zabraknąć.
- Różdżkarz? - zapytała się.
Jako dziennikarz chyba by się nie nadawała. Owszem była wścibska i mogłaby dojrzeć wiele informacji, które zaciekawiłoby publikę, jednak nie widziała się w tej pracy, ale jednak różdżkarz to była bardzo ciekawa propozycja. - A Ty czasami się tym nie zajmujesz? - zapytała. Gdzieś chyba słyszała, że dziewczyna właśnie tam pracowała. Może nawet od niej? Nie mogła teraz zlokalizować tej wiadomości co, od kogo i dlaczego.
Powrót do góry Go down


Winter Rieux
Winter Rieux

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 143
  Liczba postów : 433
https://www.czarodzieje.org/t16550-winter-rieux#456757
https://www.czarodzieje.org/t16558-poczta-winter-rieux#456915
https://www.czarodzieje.org/t16557-winter-rieux#456856
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptySro Paź 03 2018, 22:39;

Ludzie starali się wiele razy ją zdeptać.
Niestety lub stety, w zależności od strony, nigdy się to nie udawało, zaś Rieux brnęła nadal w bagno zwane życiem - czy cały trud włożony w chęć uratowania siostry oraz oderwania jej od schematu rodzinnego był wart zachodu? A może się niepotrzebnie przeliczyła w związku z tym, jak bardzo duży postęp zdołała zrobić w przeciągu kilku lat? Czyżby duma i pycha połączyły się w jedno, tworząc niemożliwą do okiełznania mieszankę? Niemniej jednak Winter nie wiedziała, jak miałaby zastąpić kogokolwiek młodszej przedstawicielce rodziny; co jak co, ale rodzice, mimo jadu utkwionego między wierszami, specjalnie wręcz wbitego w odpowiednie szczeliny, zdawali się być w miarę porządku dla niej. Krukonka jednak zdawała sobie dokładnie sprawę z tego, że wszystko nie trwa wiecznie i kiedyś cierpliwość ojca do młodej się po prostu wyczerpie - nie, studentka nie mogła aż tak ryzykować, to niosło ze sobą cholernie za duże ryzyko; na tyle za duże, że bez problemów odliczane sekundy przez zegar były ciut bardziej przyspieszonym materiałem przedstawiającym frustrację ze strony głowy rodziny. I, co najgorsze, nie dało się go zatrzymać, nie można było w żaden sposób wpłynąć na jego działanie pozytywnie. Pozostawało wiele opcji, mogłaby to zgłosić odpowiednim służbom, aczkolwiek Winter doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że ci mają wtyki praktycznie wszędzie; nie warto zatem ryzykować i stawiać niezbyt rozważnych kroków ze względu na własne widzimisię. Musiała wszystko planować z rozwagą.
I nawet żucie tego listka zdawało się być jednym z licznych kroków w życiu Rieux. Na razie nie spotkała żadnych większych przeciwności, pomijając niezbyt przyjemną goryczkę. Informacje o tym procesie uzyskała tylko i wyłącznie z mniej lub bardziej legalnych książek; była zdana zatem tylko na siebie. Czy zechce skorzystać z pomocy profesora? Tego jeszcze nie wiedziała. Teoretycznie wszystko idzie w odpowiednim kierunku; czy zawracanie głowy komuś tak pochłoniętemu przez szkołę jest odpowiednim krokiem? Warto byłoby jednak mieć jakiś nadzór, jakieś oparcie, chociaż i samej jej bardzo nieźle szło. Przynajmniej jak na studenta, bo ogólnie rzecz mówiąc animagia jest rzadką umiejętnością i nie każdy potrafi wytrzymać z listkiem w buzi przez miesiąc. Szkoda byłoby, gdyby zamieniła się połowicznie w jakieś zwierzę - na pewno wyglądałoby to wprost tragicznie. Nadal jednak nie wiedziała, w jakie będzie potrafiła się przemienić; wielka tajemnica owijała na razie tę myśl, zaś nie mogła w żaden sposób sobie tego wybrać. Zwyczajnie to będzie uwarunkowane jej charakterem; chociaż ten jest wyjątkowo trudny do zrozumienia.
- Bywają też przypadki - odpowiedziała, musiała powiedzieć o tym; chociaż i tak to miało pewny motyw, swój motyw - że czarodziej chce być mugolem. - i sama by chętnie nim była, gdyby oznaczało to pozbycie się kłopotów. Niestety, płynęła w niej krew, widoczna krew, być może niezbyt spora, aczkolwiek istniejąca. Sama przebywała więcej czasu z osobami spoza czarodziejskiej społeczności i nie było to wcale spowodowane niechęcią do tego, kim tak naprawdę jest. Zwyczajnie na treningach raczej nikt nie był czarodziejem, tudzież nie wnikała głębiej, nie opowiadała o rzeczach, które nie powinny dostać się do uszu osób niemagicznych. Zdawała sobie zarówno doskonale sprawę z tego, że jeżeli nie przyłoży się do ukrywania tajemnicy o istnieniu czegoś kompletnie nowego, mogą z tego wyniknąć niezbyt ładne kłopoty. - W życiu nikomu nie dogodzisz. - rzucając te słowa, wiedziała, że grubi chcą być chudzi, a chudzi chcą być grubi - i nic z tym człowiek nie zrobi. Każda strona posiadała swoje plusy i swoje minusy, o których byli świadomi. Każda strona posiadała pewne niedogodności, na które ktoś się zgadza mniej lub bardziej; to tylko od charakteru zależy, czy się osoba z tym pogodzi, czy może rozpocznie bunt.
- Owszem. - dodała na pierwsze, retoryczne pytanie wychodzące z ust dziewczyny. Czyżby to ją zaintrygowało? Ciekawe. Błysk w oku pojawił się bez problemu, kiedy to zarejestrowała względne zaciekawienie ze strony Azjatki. Czyżby trafiła w dziesiątkę? - Tak. - odpowiedziawszy prosto, zamierzała się podzielić pewnymi ciekawostkami wynikającymi z pracy jako twórca różdżek. - Jeżeli ukończysz kurs zawodowy - rozpoczęła, biorąc w międzyczasie łyk herbatki - to otrzymasz większą wypłatę. Dość intrygująca praca.
Powrót do góry Go down


Li Na
Li Na

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Zadrapania na policzku.
Dodatkowo : animagia (wiewiórka)
Galeony : 317
  Liczba postów : 786
https://www.czarodzieje.org/t11900-li-na
https://www.czarodzieje.org/t11912-poczta-li#319860
https://www.czarodzieje.org/t12044-li-na
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyCzw Paź 04 2018, 13:33;

Dla niej najważniejsza była rodzina. Mimo iż mieli teraz problemy z dogadaniem się na pewno stanęłaby za nimi murem. Jednak należeli do grona ludzi którym tak naprawdę nic nie groziło. Byli mugolami, nie wierzyła zatem, że ktokolwiek lub cokolwiek może ich zaatakować. Czarodzieje raczej nie chcieli igrać i atakować niewinnych ludzi, którzy byliby z nimi bez szans. Zresztą jaka to byłaby dla nich satysfakcja. Zabić mugola to żadne wyzwanie. Jednakże za każdym razem gdy pojawiała się w domu wypytywała czy wszystko jest w porządku, czy nie mają jakichś większych problemów czy też zmartwień. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, więc bez problemu mogła wracać do swoich zajęć. Na dobrą sprawę to bardzo się cieszyła, że miała akurat taką rodzinę. Nie mieli bladego pojęcia co dzieje się w świecie magii wierzyli w to co ona sama im powiedziała. Nie raz kłamała, żeby się o nią nie martwili, lub co gorsza zabronili jej dalszej nauki w szkole. A tak mogłoby być. Ostatnio miała wrażenie, że właśnie tylko na to czekają. Na złe oceny nie mieli co liczyć, bo jednak przykładała się na tyle do nauki, że miała bardzo dobre stopnie. Szlabany też jej nie dotyczyły, bo była uważana za spokojną uczennicę i nawet gdyby coś zrobiła nie tak, to komukolwiek trudno byłoby w to uwierzyć. A bądź co bądź nie raz wylądowała w Zakazanym Lesie, która jak nazwa sama wskazuje był zakazany i uczniowie nie mogli ot tak sobie tam chodzić. Jej się kilka razy ta czynność udała. Nic takiego tam nie znalazła, poza atakującą ją tentakulą. Jakoś specjalnie nie bała się pająków, więc bez problemów dała sobie z nią radę. Jednakże gdyby akurat znalazła całe stado to mogłaby mieć wielki problem. Doskonale zdawała sobie sprawę, że w lesie są różnego rodzaju zwierzęta, które nie żyją w zgodzie z czarodziejami.
Chciałaby poznać problemy krukonki, a doskonale zdawała sobie sprawę, że ta jej nic szczególnego nie powie. Była bardziej zamknięta w sobie niżeli zaraz miałaby wylewać swoje żale do niej. Li zresztą tego od niej nie oczekiwała, jednak miło by było gdyby ta jej w jakiś sposób zaufała, a mówienie o swoich zmartwieniach tylko by ją w tym umocniło. Była pomocna i uczynna, więc gdyby ta tylko chciała to mogłaby jej pomóc, chociaż sama w wielu przypadkach liczyła na czyjąś pomoc niżeli na swoje umiejętności.
- Tak słyszałam o takich przypadkach i szczerze powiedziawszy takich ludzi kompletnie nie rozumiem. - mruknęła do niej i wzruszyła ramionami. Li by nigdy nie odstawiła życia wśród czarów. Może dlatego, że nie miała tego od dzieciństwa? Gdyby się wychowywała w rodzinie magicznej miałaby już tego serdecznie dość? No tego tak na dobrą sprawę nie można powiedzieć, bo w takiej sytuacji się nie znajdowała. - Wiesz pewnie musiał nie raz stać na pograniczu śmierci... - mruknęła. Bo jedynie taka przyczyna była możliwa. Pewnie sama gdyby miała takiego wielkiego pecha i nie raz uciekałaby spod szpon śmierci postanowiłaby to zakończyć. Chociaż chyba nie. Kochała magię, a miała też pewność, że magia kocha ją.
Kochała magię i wszystko z nią związane, a jednak tworzenie magicznych patyków to jednak bardzo intrygująca i na pewno satysfakcjonująca ją praca więc pewnie doskonale by się też przy tym bawiła. Jednak nie chciała działać pochopnie. Ma jeszcze cały rok, żeby pomyśleć nad tym, ale może Winter będzie na tyle miła, że będzie ją cały czas do tego nakłaniała? Jej potrzebny jest właśnie ktoś taki, który wskaże drogę. Na rodziców nie mogła polegać, bo najchętniej dla nich jakby zajęła się czymś w świecie mugoli, co dla niej było nie do pomyślenia. Nawet nie było mowy, żeby wróciła do rodzinnego domu i tam zaczęła prace gdziekolwiek. Gdzie nie mogłaby czarować, nie mogłaby rozmawiać o pracy. Byłaby bardzo nieszczęśliwa i z pewnością nie spełniałaby się w tym w stu procentach.
Powrót do góry Go down


Winter Rieux
Winter Rieux

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 143
  Liczba postów : 433
https://www.czarodzieje.org/t16550-winter-rieux#456757
https://www.czarodzieje.org/t16558-poczta-winter-rieux#456915
https://www.czarodzieje.org/t16557-winter-rieux#456856
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyCzw Paź 04 2018, 18:02;

Rodzinę miała w szczególności gdzieś.
Cholerne powiązania krwi, wymuszenia mieszkania w tym samym miejscu o tej samej porze, kontrolowania siebie nawzajem oraz rozdawania stosownych nań kar. Winter nigdy nie stanęłaby za całokształtem rodziny, do której należała; prędzej obroniłaby pojedyncze jednostki, jak między innymi babcię Imonet oraz siostrę, która to znajdowała się między młotem a kowadłem. Dla niej pojęcie poświęcenia się dla rodziny było niezwykle abstrakcyjne; świat składający się z tak negatywnych dla niej wartości zdawał się psuć jej duszę od środka, co nie zmienia faktu, iż zwyczajnie nie mogła siebie wyobrazić w jakikolwiek sposób poprzez więzy z drugim człowiekiem. Być może wychowanie żelazną ręką oraz przy użyciu paska od spodni, jak również wielu zaklęć nie należało do najprzyjemniejszych i pozostawiło na ciele dziewczyny zbyt wiele śladów, aczkolwiek psychika nie pozostawała w żaden sposób bez skazy. Nie mogła tego pokazać, choć potrafiła w pewien sposób powiązać ze sobą padające na skórę ciosy z urazami na szczeblu umysłowym. I mimo wszechobecnego spokoju pokłady agresji w niej drzemały; zbyt potężne, zbyt trudne do okiełznania za pomocą magii; nie bez powodu potrzebowała zatem odrobiny ruchu. Mówienie zaś o tym, co ją spotyka, zdawało się być abstrakcyjnym kompletnie pojęciem, uderzającym o sfery tak cholernie nierealne, że rechotałaby, gdyby nie fakt, że nie miała jakichkolwiek powodów oraz zwyczajnie nie było to w jej stylu. Tak samo wędrówki po Zakazanym Lesie; nie bez powodu nazywał się on tak a nie inaczej; nie zamierzała zatem łamać ustalonych przez wyższe władze reguł, które to powinny kierować ją na dobrą drogę. Nie wiedziała o tym, że już w samym sercu tego miejsca i tych terenów Li zdołała spotkać różne zagrożenie - być może to i lepiej? Sama względnie wykazywała obojętność na niebezpieczeństwa, podchodziła do nich ze zimną krwią, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że powinna zachowywać wszelką ostrożność podczas przekraczania określonych barier.
Labirynt, którym przemierzała, nie zamierzał w jakikolwiek sposób być litościwy dla osób próbujących sięgnąć po nią za pomocą manufaktury opuszek palców - sama nie pozwalała nikomu dowiedzieć się o rzeczach, które mogłyby stać się główną przyczyną problemów. Dla Winter, mimo niezbyt otwartej osobowości, nie chciałaby, by ktoś zwyczajnie wplątał się w poważne tarapaty; prawdopodobieństwo wylania wręcz własnych smutków, przedzierających jej duszę oraz żali było bardzo bliskie zeru. Nie zwracała w sumie na to uwagi; starała się dyktować odpowiedni rytm oraz zwyczajnie poruszać się zgodnie z objętym wówczas taktem.
- Każde ze społeczeństw ma swoje plusy oraz minusy. - odpowiedziała prosto, choć nie zamierzała w jakikolwiek sposób zmienić zdania należącego do rówieśniczki; dla Winter, gdyby mogła w jakikolwiek sposób przerwać negatywną passę ceną przynależności do świata magicznego, być może miałaby wahania, lecz ostatecznie pomyślałaby o sobie. To świadczyłoby o tym, iż nikt więcej by jej nie prześladował - a może się znacząco myliła? Nie wiedziała. Następne słowa zdawały się być trudne do zrozumienia, aczkolwiek zastanawiające - Winter tak cholernie wiele razy znajdowała się obok śmierci, wręcz bardzo blisko, czując jej oddech na własnej piersi, a i tak jakoś jeszcze funkcjonowała w świecie czarodziejów. - Kto wie - być może. - dodawszy spokojnie, wzięła ostatni łyk herbaty, kiedy to listek mandragory zdawał się objąć goryczką całokształt kubków smakowych należących do Krukonki. Ściemniało się, powoli szata mroku okrywała Hogsmeade. Która była godzina? Rieux rzuciła wzrokiem na okoliczny zegar - wystarczająco późna, wystarczająco dla kogokolwiek z nich niebezpieczna; przynajmniej w mniemaniu dziewczyny.
- Ściemnia się. - mruknęła, być może sama do siebie, zakładając ponownie cieplejsze odzienie; z łatwością, bez większych problemów, biorąc głęboki wdech, który to przeszył manufakturę jej płuc. - Chodź, nie będziesz sama wracać do domu. - oznajmiwszy, poczekała na to, aż znajoma się w jakikolwiek sposób zbierze z siedzenia; mimo iż herbaciarnia była przyjemna, to nie mogły pozwolić na jakąkolwiek zwłokę ze swojej strony. Kiedy to wszelkie formalności zostały załatwione, dziewczyny oddaliły się - wpierw w stronę mieszkania należącego do dziewczyny, potem Rieux skierowała się w stronę Hogwartu, używając w tym celu teleportacji - oczywiście nie na tereny szkoły, ze względu na barierę.

| zt (x2?)
| Dziękuję ślicznie za fabułę! heart
Powrót do góry Go down


Agnes Lumière
Agnes Lumière

Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 257
  Liczba postów : 124
https://www.czarodzieje.org/t16150-agnes-lumiere
https://www.czarodzieje.org/t16269-poczta-agnes-lumiere#445294
https://www.czarodzieje.org/t16161-agnes-lumiere
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptySob Paź 06 2018, 15:08;

Kiedy rok temu Agnes decydowała się na podjęcie pracy w kawiarni pani Puddifoot nie miała pojęcia, że różowy pokoik, w którym średnio raz w miesiącu pod sufitem latały amorki, może być miejscem tak wielu wydarzeń kulturalnych. Szczerze powiedziawszy dziewczyna nieźle się zdziwiła, gdy pierwszy raz dowiedziała się, że to właśnie w niedużej kawiarni organizowane są takie eventy jak konkursy poetyckie lub też pokazy nieodkrytych jeszcze talentów. No ale przecież nie będzie narzekać - nie dość, ze każdy taki wieczór wiązał się z dodatkowym zastrzykiem gotówki, to jeszcze dzięki temu Puchonka miała możliwość podziwiania zdolnych osób oddających się swoim pasjom. Dlatego też słysząc nowinę, Agnes czym prędzej - ku uldze koleżanek z pracy, które posiadając nieco więcej doświadczenia od dziewiętnastolatki wiedziały, że wszystkie takie wieczorki są największą harówką - zgłosiła się na ochotnika, by tego dnia obsługiwać klientów. I choć ciut tej pochopności pożałowała, kiedy kilka tygodni później biegała od jednego stolika do drugiego, przyjmując lawinę zamówień i starając się nie przejmować opryskliwością co poniektórych gości. W końcu przygotowywali się do występów, pewnie więc stres robił swoje...a przynajmniej tak to sobie naiwne dziewczę tłumaczyło. Nie miała jednak czasu, by roztrząsać każdy niemiły komentarz, bowiem pracy było tyle, że nie wiadomo, w co ręce włożyć; ledwo położyła na stole filiżankę z herbatą i kawałek ciasta, a już kilka krzeseł dalej ktoś inny wołał o kawę lub o sprzątnięcie naczyń i tak w kółko.
Puchonka właśnie lawirowała między tłumem czarodziejów, niosąc na olbrzymiej, okrągłej tacy cztery wypełnione po brzegi filiżanki z białej porcelany, malowane w piękne, kwiatowe wzory, oraz pasujące do kompletu talerzyki z ciastem, kiedy kasztanowe tęczówki wyłapały znajomą twarz. @Ezra T. Clarke siedział przy stoliku, który dziewczyna akurat mijała, zmierzając w kierunku jurorów, do których należało wspomniane wcześniej zamówienie. Krukonowi towarzyszyła bardzo ładna blondynka o nienagannej figurze i niebotycznie długich nogach, elegancko złożonych przy zajmowanym przez siebie krześle. Agnes już zamierzała uśmiechnąć się do chłopaka i oddalić się, by dać parze czas dla siebie, ale wówczas coś zaplątało jej się między nogi...a właściwie to ona o coś się potknęła, chociaż sądząc po pisku, który chwilę później wypełnił salę, ów coś mogło być właśnie wyciągniętymi nogami towarzyszki Ezry. W każdym razie chwilę później niesione przez dziewczynę zamówienie wzbiło się w powietrze, gdy dziewiętnastolatka poczęła rozpaczliwie wymachiwać rękami, starając się zapobiec upadkowi, który koniec końców i tak nastąpił, a pannie Lumière nie pozostało nic innego, jak obserwować spadające niczym w zwolnionym tempie ciasto ląduje na głowie Krukona. Nie to było jednak najgorsze - gorące napoje, które znajdowały się w filiżankach, wylały się wprost na uda chłopaka...
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101887
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Specjalny




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyPią Paź 26 2018, 04:54;

@Nessa M. Lanceley

Zaproszenie do herbaciarni to dość nietypowa oferta. Jednak właściciele starają się robić to miejsce coraz bardziej atrakcyjnym dla potencjalnych klientów, między innymi właśnie poprzez dostarczenie im spokojnej, ale wyjątkowej muzyki na żywo. O taki właśnie występ cię proszą, najchętniej o grę na skrzypcach i delikatne, melodyjne utwory, które będą idealnym tłem do swobodnych rozmów i pysznych, gorących napoi. Pomieszczenie jest małe, ale udaje im się zagospodarować ci kawałek miejsca, w którym możesz ze wszystkim się rozłożyć. Poza wynagrodzeniem dostajesz także darmową herbatę i ciasto. W lokalu panuje miła atmosfera i nie wygląda na to, żeby cokolwiek miało pójść nie tak.


1-2: Na początku występ idzie ci naprawdę dobrze, sporo ludzi wydaje się być zainteresowanych. Skoncentrowana nie patrzysz na nic konkretnego, jedynie zerkasz przed siebie w pełnym skupieniu, całkowicie oddając się muzyce. Jak się okazuje, trzeba było jednak patrzeć pod nogi. Robiąc niewielki, niewinny krok, który miał służyć tylko zmianie pozycji poślizgnęłaś się na rozlanej herbacie. W lokalu zebrało się sporo ludzi, a kelnerzy przestali kontrolować co się dzieje, stąd niewytarta plama na podłodze. Upadasz na ziemię wraz ze skrzypcami, które ulegają niewielkiemu zniszczeniu. Ich naprawa na szczęście kosztuje grosze. Odnotuj stratę 10 galeonów.
3-4:Ktoś się chyba pomylił i umówił dwa występy jednocześnie. Do kawiarni weszła jeszcze jedna dziewczyna, która miała grać na gitarze. Cóż, to pomieszczenie raczej jest za małe dla was obu, więc przyszło wam grać na zmianę. Straciłaś trochę uwagi, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W przerwach prowadzisz ciekawe rozmowy z nieznajomą, co wzbogaca twoją wiedzę ze świata muzyki. Zgłoś się po dodatkowy punkt z działalności artystycznej.
5-6: Wszystko idzie zgodnie z planem. Wzbudzasz ogromne zainteresowanie, a każdy z uwagą słucha swoją muzykę. Niektórzy wspierają cię nawet drobnymi kwotami. Właściciele mówią, że mają nadzieje jeszcze cię tu zobaczyć, bo przyciągasz sporo gości. To się nazywa udany wieczór, w dodatku z całkiem przyzwoitym zarobkiem. Na pewno warto tu jeszcze kiedyś wpaść. Odnotuj zysk 20 galeonów.

______________________

Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyNie Paź 28 2018, 17:30;

Nigdy nie przypuszczała, że kawiarenka prowadzona przez rodzinę Puddifoot zaprosi od współpracy akurat ją. Mieli jednak doskonałą kawę i ciastka, nie mogła tak po prostu odmówić. Każda praca była rozwojem, nową możliwością i grzechem było nie skorzystanie, zwłaszcza że miejsce to było tak blisko zamku i nie kolidowało z jej planem zajęć. Zaskoczyło ją doprecyzowanie prośby i wskazanie skrzypiec, jako motywu przewodniego, jednak nie miała na co narzekać. W umówionym dniu przygotowała się, ubrała elegancko i zrobiła nico mocniejszy, niż na co dzień makijaż. Zabrała futerał ze skrzypcami, opuściła zamek i skierowała się do leżącej nieopodal wioski.
Przywitała się z pracownikami, omówiła szczegóły i poszła do wskazanego pokoiku, przygotować się do występu — dostając od razu pyszną kawę oraz ciastko! Nigdy nie odmawiała temu duetowi, a na dodatek była nieco głodna, więc przekąska przed występem wydała się jej naprawdę doskonałym pomysłem. Aromatyczna kawa stanowiła idealne dopełnienie i po piętnastu minutach, Lanceleyówna gotowa była do występu. Wyszła do głównej sali, przedstawiając się i zapraszając klientów herbaciarni do uczestniczenia w wieczorku muzycznym, który miał umilić im jesienne spotkanie z przyjaciółmi. Odetchnęła głębiej, unosząc instrument i przybierając odpowiednią pozycję, zacisnęła palce na smyczku. Zgrabne, płynne ruchy dziewczyny były hipnotyzujące. Grała na skrzypcach z pasją i oddaniem, mając przymknięte powieki i błądzący na bladej, drobnej buzi uśmiech. Pozwalała swojemu ciału kiwać się delikatnie w rytm nastrojowych, wolnych melodii. Okazjonalnie brązowe ślepia przesuwały po twarzach gości, posyłając im wdzięczny uśmiech za wrzuconego galeona czy knuta, a także proponując, że może oni mają jakieś specjalnie życzenia odnośnie do granych przez nią piosenek. Był to bardzo owocny wieczór, ludzie żywo uczestniczyli w występie rudej, a ona sama, podobnie jak właściciele, była z siebie zadowolona. Po udanych koncercie porozmawiała jeszcze chwilę z nimi, wyrażając chęć dalszej współpracy, gdyby mieli taką ochotę oraz polecając akompaniament pianina do muzyki skrzypiec. Pochwaliła ich też za doskonały pomysł z muzyką na żywą. Pożegnała się, włożyła ciepły płaszcz i zabrała spakowane wcześniej skrzypce, wracając do zamku, gdzie mogła oddać się nauce.

/zt


Kostki: 6
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptySro Sty 02 2019, 14:35;

Praca w herbaciarni przez wielu była zapewne postrzegana jako typowo studencki zapychacz, mający na celu uzupełnienie sakiewki o kilka galeonów. Jako marnie opłacany etacik, będący zwykłą koniecznością aby jakoś związać koniec z końcem. Jako przykry obowiązek, miejsce, do którego przychodzi się ze zbolałą miną, a potem przez następnych kilka godzin nerwowo zerka się na zegarek, zastanawiając się kiedy w końcu będzie można pójść do domu.
Nie dla Elijaha.
Oczywiście, że nie był to szczyt jego marzeń i ścieżka kariery, którą chciałby podążać w swoim życiu; że czasem godziny pracy ciągnęły się jak flaki z olejem, a klienci marudzili, wywołując w nim żądzę mordu. Mimo to bez problemu odnajdywał plusy pracy w herbaciarni i to na nich skupiał swoją uwagę. Lubił słodkawy zapach jaki unosił się w tym nieco cukierkowym wnętrzu, który przyjemnie kręcił w nosie w pierwszych minutach pracy. Lubił skupiać się na rytuale parzenia herbaty, z uwagą wykonywać kolejne czynności prowadzące do czystej perfekcji smaku i aromatu. Lubił też obserwować klientów herbaciarni – wyraz ich twarzy kiedy otrzymywali parującą filiżankę i upijali pierwszego łyka. Było mu tutaj dobrze.
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo spokojny, a nuda wywołana brakiem klientów sprawiała, że czas dłużył mu się nieco bardziej niż zwykle. Uczniowie wciąż nie wrócili z przerwy świątecznej, a studenci korzystali z dni wolnych od zajęć. Być może część z nich dopijała resztki sylwestrowego alkoholu albo dogorywała po karnawałowych szaleństwach? Zabawne, kiedy Hogwart zapadał w krótki zimowy sen, pociągał za sobą i Hogsmeade, zupełnie jakby życie miasteczka było uzależnione od szkoły. Cóż, może i tak było.
Stojąc za ladą, zawzięcie polerował łyżeczki, przytupując nogą w rytm piosenki płynącej z niewielkiego gramofonu. Mógł użyć do tego różdżki, ale wówczas zbyt szybko wypełniłby swoje zadanie, jedno z niewielu jakie miał w obliczu tak marnego ruchu – musiał się przecież czymś zająć. Od czasu do czasu zerkał w stronę drzwi, jakby z nadzieją, że ktokolwiek uratuje go od nudy.
Powrót do góry Go down


Esther Fairwyn
Esther Fairwyn

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 74
  Liczba postów : 67
https://www.czarodzieje.org/t16861-esther-fairwyn#469943
https://www.czarodzieje.org/t16865-parapet-esterki#470022
https://www.czarodzieje.org/t16842-esther-fairwyn#469288
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptySro Sty 02 2019, 15:14;

Nadchodziłam z pomocą. I sama zresztą potrzebowałam pomocy, kiedy dzisiejszego poranka obudziłam się w najgorszym z możliwych stanów; zasmarkana, z temperaturą, obolałym ciałem i gardłem, i w dodatku przyciągającą mnie jak magnez do łóżka myślą, że nie powinnam w ogóle go opuszczać. Gdyby nie fakt, że resztki zdrowego rozsądku podsuwały mi wizytę w aptece – wizyta w skrzydle doprowadziłaby mnie do szału, poza tym śmierdziało tam stęchlizną – to pewnie nie wyszłabym się nawet umyć, jednak z pomocą wśród koleżanek bywało różnie. W związku z tym, że nie znalazłam chętnej a nie miałam siły szukać siostry ani Thomena, wyczołgałam się spod ciepłej pościeli, doprowadziłam do względnego stanu używalności a potem wyruszyłam na dłużącą się niemiłosiernie wycieczkę do Hogsmeade.
Kiedy już znalazłam się na miejscu i zaopatrzyłam w medykamenty, moją uwagę przyciągnął szyld herbaciarni. Z doświadczenia wiedziałam, że najlepszym półśrodkiem na krótkotrwałą poprawę była herbata rozgrzewająca z dużą ilością miodu, cytryny i imbiru a jeszcze lepiej coś z dodatkiem pieprzu, bądź kurkumy, więc uznałam, że skoro i tak już tutaj jestem, to chociaż nieco polepszę sobie nastrój. Bez większego namysłu pchnęłam drzwi, tym razem jakieś wyjątkowo ciężkie, i nie rozglądając się nawet wokół, pomaszerowałam do lady. Na widok całkiem znanej twarzy jednak spochmurniałam; miałam nadzieję, że nikt więcej nie zobaczy mnie w stanie nędzy i rozpaczy.
Elijah – przywitałam się, zawieszając mimowolnie wzrok na wypolerowanych na błysk łyżeczkach; nigdy nie posądzałam go o taką dokładność i sumienność – potrzebuję coś rozgrzewającego – dodałam szybko i wsunęłam zaczerwieniony nos pod szalik, jednocześnie nieudolnie tłumiąc ogromne kichnięcie.
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptySro Sty 02 2019, 19:08;

Podniósł łyżeczkę na wysokość przymrużonych oczu i pokiwał z zadowoleniem głową, widząc w niej swoje niewyraźne odbicie. Perfekcja. Tak mało było jej w codziennym życiu, a tak wielką sprawiała mu przyjemność. Lubił do niej dążyć w każdej dziedzinie jakiej tylko się podejmował, choć najczęściej jego starania kończyły się fiaskiem. Zawsze znajdowało się coś, co można było zrobić lepiej, wszystko miało w sobie choćby mały element niedoskonałości, na którą ciężko było cokolwiek zaradzić. Ale nie łyżeczka – ta konkretna sztuka była pozbawiona wad.
Jego uwagę odwrócił cichy, przyjemny dźwięk małego dzwoneczka, towarzyszący otwieranym drzwiom. Uniósł kąciki ust w sympatycznym, niewymuszonym uśmiechu, szczerze zadowolony, że w końcu zyska jakieś zajęcie i to bardziej fascynujące, aniżeli polerowanie zastawy.
Dzień do... – zaczął, odkładając łyżeczkę, lecz urwał gdy w końcu podniósł wzrok na swojego klienta. Znajoma twarz, a do tego taka ładna. Los chyba się do niego uśmiechnął... tak jak on uśmiechnął się do owego "losu". – Och, cześć, Esther. – odłożył ściereczkę i wytarł ręce o zapaskę, mimo że były przecież czyste. Ot, nawyk. Przyjrzał jej się kiedy znalazła się bliżej i pomimo całej swojej uprzejmości, w myślach przyznał, że nie wyglądała najlepiej. To znaczy, z całą pewnością wciąż była bardzo ładną kobietą! ale trzeba przyznać, że wyraźnie widać było jak źle się czuje. Nie przyznałby tego na głos, nie potrafiłby ot tak powiedzieć kobiecie, że nie wygląda dziś najlepiej. Próba stłumienia kichnięcia była tak rozczulająca i zabawna, że, nie potrafiąc się powstrzymać, cicho zaśmiał się pod nosem, mając nadzieję, że nie odbierze tego w negatywny sposób. Skinął głową, zdecydowanie zgadzając się z nią, że potrzebuje czegoś wyjątkowego i to jak najszybciej.
Bez wątpienia, zaraz coś Ci wybierzemy. Chociaż mimo wszystko przydałby Ci się chyba eliksir pieprzowy. – pokrzątał się przez krótki moment, aż w końcu postawił na ladzie dwa słoiczki wypełnione liśćmi herbaty. – Lubisz maliny? – podniósł na nią wzrok i oparł dłoń o jeden ze słoiczków, delikatnie stukając w niego opuszkami palców. – Na przeziębienie najlepszy będzie "malinowy chruśniak", dobrze rozgrzewa, a maliny pomogą Ci wyzdrowieć. Ale... – tu postukał w drugie wieczko i uniósł kącik ust jeszcze wyżej. – Jeśli za nimi nie przepadasz, albo wolisz smak imbiru, mogę Ci zaoferować "imbirową mątwę". Ma mniejsze właściwości zdrowotne, ale znacznie ostrzejszy smak, który na przykład mi pasuje o wiele lepiej. – gdyby ktoś zapytał Elijaha o zdanie, z cała pewnością odpowiedziałby, że herbata jest lekiem nie tylko na przeziębienie, ale i na wszelkie troski, jakie mogą gnębić człowieka.
Spoglądał na nią, zastanawiając się czy powinien wspomnieć o niezwykłych właściwościach imbirowej herbaty – o tym, że zmienia swój kolor w zależności od nastroju, w jakim znajduje się pijąca ją osoba. Czy gdyby jej powiedział, w ogóle rozważałaby tę opcję?
Powrót do góry Go down


Esther Fairwyn
Esther Fairwyn

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 74
  Liczba postów : 67
https://www.czarodzieje.org/t16861-esther-fairwyn#469943
https://www.czarodzieje.org/t16865-parapet-esterki#470022
https://www.czarodzieje.org/t16842-esther-fairwyn#469288
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptySro Sty 02 2019, 19:36;

Bez problemu dostrzegłam jego współczujący wzrok i rozbawiony uśmiech a to jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że wyglądam jak przeżuty i zdeptany glut smoka, i nie wiedzieć czemu poczułam się zaskakująco nieswojo. Zazwyczaj nie wychodziłam z dormitorium w nieuprasowanym ubraniu czy rozczochranych włosach, wszakże matka nauczyła mnie dbania o siebie, dlatego dzisiaj każdy z mojego wrogiego grona miał idealną okazję do wbicia mi noża prosto w plecy, gdy nie miałam ani siły ani ochoty na odpychanie czyichś ataków, przytyków i złośliwości. Podejrzewałam jednak, że Elijah pomimo mojego wcale nie tak dawnego odtrącenia nie był człowiekiem, który czekał na podobną okazję, więc szybko odrzuciłam od siebie myśli o ucieczce pod pretekstem pogarszającego się samopoczucia. Zresztą, nie skłamałabym szczególnie, bo czując jak powoli miękną mi nogi bez słowa opadłam na pobliskie krzesełko, leniwie rozsuwając zamek płaszcza i rozwijając ściśle zawiązany szal z szyi.
Zdaję się na ciebie, nie jestem szczególnie wybredna, zwłaszcza w takim stanie – odparłam krótko. Nie miałam specjalnych zachcianek a o tym, że imbirowa mątwa zmieniała kolor odpowiednio do nastroju doskonale wiedziałam. Cóż, nie miałam z tym problemu, bo wcale nie ukrywałam tego, że mój nastrój przypominał teraz mieszankę depresji, rozpaczy, bezsilności i zdenerwowania na to, że rozpoczęłam nowy rok chorobą. W międzyczasie wyłożyłam cały asortyment leków na stolik wraz z zaleceniem aptekarki, zastanawiając się, który powinnam teraz zażyć, ale wtem uświadomiłam sobie, że nie zażywało się leków na pusty żołądek. Szkoda, że na samą myśl o jedzeniu robiło mi się niedobrze.
Widzę, że masz ręce pełne roboty – wysiliłam się na marny żart, odkładając fiolki z powrotem do papierowej torby a potem kierując spojrzenie na krzątającego się za ladą chłopaka – jak ci minęły święta? – dodałam, chcąc jakoś zacząć rozmowę. Wprawdzie nie miałam siły nawet na mówienie, ale nie lubiłam niezręcznej ciszy, która zapewne zapadłaby między nami.
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyPią Sty 04 2019, 19:42;

To nie tak.
Zdaniem Eliego daleko jej było do zdeptanego gluta smoka i gdyby tylko wiedział, że jego mina może wskazywać na coś zgoła innego, szybko naprostowałby całą sytuację. Nie był mściwy, nie kiedy chodziło o taką bzdurę jak zwykłe odtrącenie. Nie pałał do niej uczuciem, nie pragnął jej ponad wszystko na świecie, ot – chciał spróbować, a chęć ta okazała się być jednostronna. Bliżej było mu do litości, aniżeli kpiny i niechęci, widok Esther w tak nieogarniętym stanie przyprawiał go o chęć pomocy. Może właśnie dlatego, że na co dzień wyglądała perfekcyjnie, jej obecny stan robił aż tak duże wrażenie? Tak to już jest, łatwo jest przyzwyczaić innych do perfekcji, szybko przyjmują to za normę i zaczynają tego wymagać w każdej sytuacji. Ba, sami od siebie tego wymagali, zapominając, że są tylko pełnymi wad ludźmi.
Westchnął w duchu, widząc, że w istocie jest jej wszystko jedno, a wszelkie jego pytania ani nie poprawiły jej humoru, ani w ogóle nie wywarły na niej wrażenia. Może nie podzielała jego herbacianej pasji, a może był to wynik trawiącej ją choroby... kto wie. Zgarnął oba słoiczki, a na swoje miejsce odstawił imbirową, decydując, że dla Esther przygotuje tę malinową, która w jej stanie będzie rozsądniejszą opcją. Roześmiał się, wsypując liście pomieszane z owocami do imbryczka.
Owszem, dlatego mam cichą nadzieję, że docenisz to, że mimo tych tłumów poświęcam Ci całą swoją uwagę. – machnął różdżką, niewerbalnie używając Fovere i dopiero po chwili zorientował się, że magia nie do końca chciała z nim współpracować – woda zamiast się podgrzewać, ochłodziła się mocno. Zmarszczył brwi i ponowił zaklęcie, które tym razem zadziałało tak jak sobie tego życzył. – Całkiem nieźle. Lubię Boże Narodzenie, ale jeszcze bardziej lubię kiedy się kończy i mogę odpocząć od rodziny. Wierz mi, że nawet polerowanie łyżeczek jest lepsze od gadania mojego wujka. – przygotował filiżankę, celowo wybierając tę w jasnozielonym kolorze, na samej górze ozdobioną cienkim srebrnym paskiem. Przerwał zaklęcie kiedy woda zaczęła wrzeć. – A Twoje? Czyżbyś zaszalała w Sylwestra i przypłaciła to zdrowiem? – podniósł na nią błękitne tęczówki, przyglądając jej się z uwagą. Dopiero teraz zauważył, że poza przeziębieniem w jej marnym wyglądzie kryło się coś więcej. To chyba te oczy, tak smutne, że sam nieco sposępniał. Zalał herbatę gorącą wodą i dyskretnie zaciągnął się malinową wonią unoszącą się znad imbryczka nim przymknął wieczko.
Nie chcąc ryzykować, że magia znów odmówi posłuszeństwa, własnoręcznie zaniósł filiżankę i imbryczek do stolika i, świadom, że mają kilka chwil nim herbata się zaparzy, przysiadł na jednym z krzeseł. – Masz ochotę na ciasteczko? – nachylił się w jej stronę konspiracyjnie – Na koszt firmy.

Kostki
Powrót do góry Go down


Esther Fairwyn
Esther Fairwyn

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 74
  Liczba postów : 67
https://www.czarodzieje.org/t16861-esther-fairwyn#469943
https://www.czarodzieje.org/t16865-parapet-esterki#470022
https://www.czarodzieje.org/t16842-esther-fairwyn#469288
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyNie Sty 13 2019, 23:07;

W moim stanie było mi naprawdę wszystko jedno, gdy moje myśli ciągnęły do łóżka i do spania, niż pogawędki o rodzaju herbat, ich właściwościach i smaku. W innym przypadku oczywiście podjęłabym ten temat, ale teraz, kiedy moim ciałem władały dreszcze i paradoksalnie do wysokiej temperatury pomieszczenia czułam, że mi okropnie zimno, wiedziałam, że prawdopodobnie znowu miałam gorączkę. Nie pozostawało mi nic innego jak wzięcie któregoś eliksiru lub zwykła, koleżeńska prośba o odprowadzenie z powrotem do zamku, o ile chłopak niedługo kończył zmianę; taką przynajmniej miałam nadzieję, bo nie miałam zamiaru wytrącać go z obowiązków i stać się przyczyną ich niedopilnowania. Spoglądając na Elijaha spod przymrużonych powiek, dłuższą chwilę analizowałam sens jego słów i pytania, które zadał a potem kolejne kilka sekund zajęło mi przypomnienie sobie co robiłam w sylwestra.
Można tak powiedzieć – westchnęłam, chociaż spotkania z Thomenem nie zaliczałam do największych szaleństw, szampańskich imprez i rzucania stanikami – miałam urodziny i chciałam ładnie wyglądać, może trochę przesadziłam z długością sukienki, ale byłam pewna, że żadna choroba mnie nie dotknie – bo przecież ja wiedziałam wszystko i jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nawet mnie – niezniszczalną Esther – dopadały wirusy. Za herbatę podziękowałam obejmując filiżankę obiema zmarzniętymi dłońmi i przysunąwszy ją do siebie, spojrzałam Krukonowi prosto w oczy. Dopiero teraz zauważyłam ciemną obwódkę wokół tęczówki, tak bardzo kontrastującą z lodową barwą i wreszcie zsunęłam wzrok na jego wargi... potem przypomniałam sobie, że mój czerwony nos i blada cera nie czyniły mnie najbardziej atrakcyjnym obiektem w tej chwili.
Ciastko na śniadanie? Chyba nie mam nic przeciwko – odparłam, prostując się – chociaż chyba wolałabym zupę dyniową z grzankami – dodałam, zastanawiając się na ile chłopak zauważy w tej zupie pretekst do kolejnego spotkania, lecz w lepszych okolicznościach niż aktualne.
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptySob Sty 19 2019, 22:41;

Przez moment zastanawiał się czy aby nie palnął głupoty, czy przypadkiem nie spotkał jej na balu w Ministerstwie Magii. Bo choć chciałby wierzyć, że na pewno by o tym pamiętał, widział tam tyle ludzi i wystawiał się na tyle różnych bodźców, że poza kilkoma ważniejszymi momentami, wspomnienie tego wydarzenia zlewało się w jedną całość.
Wszystko jednak wskazywało, że się nie pomylił i rzeczywiście jej tam nie było, a sylwestra spędziła w jakiś inny sposób. Miał ochotę zapytać dlaczego się tam nie pojawiła, lecz przypomniał sobie jak trudno jemu samemu było się tam dostać. Może nie miała tyle szczęścia...
Mhm, nie wydajesz się być zachwycona i nie sądzę by miał to być efekt przeziębienia. — skwitował, nalewając zaparzoną herbatę do filiżanki i ostatecznie jej ją podając. Jak na jego gust, mogłaby posiedzieć w imbryczku jeszcze dwie minuty, lecz dziewczyna bez wątpienia potrzebowała możliwie jak najszybciej napić się czegoś ciepłego. Powstrzymał komplement, który cisnął mu się na usta, uznając – najpewniej słusznie – że „nie musisz zakładać krótkich sukienek żeby wyglądać ładnie” zabrzmi banalnie, a na domiar złego tandetnie. — W takim razie przyjmij ode mnie spóźnione „wszystkiego najlepszego”. Dużo zdrowia, szczęścia i tak dalej. Szczególnie zdrowia. — uniósł kącik ust, posyłając jej pocieszający uśmiech, który być może wynagradzał choć w najmniejszym stopniu ten naprawdę kiepski żart.
Widok obejmującej filiżankę Esther był dziwnie pokrzepiający, wzbudzał w nim zadowolenie, jako że to on, nie kto inny, poratował dziewczynę leczniczą herbatą. Popatrzył na nią i, uznając, że jej bliskość sprawia, iż znacznie za dużo sobie wyobraża, wstał od stolika celem przyniesienia słoika dwóch dużych ciastek z kawałkami czekolady. Dzięki zaklęciu rzuconemu na paterę, na której leżały, utrzymywały przyjemnie ciepłą temperaturę. Kiedy z talerzykiem w ręku wracał do stolika, przystanął na moment, słysząc co powiedziała. Czy możliwe, by była to propozycja? Odchrząknął, ostatecznie stawiając talerzyk przed Esther i porywając z niego jedno z ciastek.
Wydaje mi się, że i ja nie miałbym nic przeciwko zupie dyniowej. Co prawda chętniej zjadłbym smocze naleśniki, lecz zdaje mi się, że dałbym się namówić. — zaśmiał się pod nosem, jakby z niedorzeczności tego co właśnie powiedział i rozsiadł się wygodnie na krześle, jednocześnie wgryzając się w ciastko. Zupełnie niespeszony, odszukał wzrokiem orzechowe oczy dziewczyny.
Co w takim razie powiesz na wspólny obiad? Ktoś powinien skontrolować Twoje fizyczne samopoczucie i ewentualnie wlać w Ciebie odpowiednią ilość malinowej herbaty. — wzruszył ramionami, udając, że w istocie jest to jedyna kierująca nim pobudka. Nachylił się ku niej, krzyżując ręce na zimnym blacie stolika. — Pojutrze mam wolne — dodał, dołączając do tego zadziorny uśmiech.
Powrót do góry Go down


Esther Fairwyn
Esther Fairwyn

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 74
  Liczba postów : 67
https://www.czarodzieje.org/t16861-esther-fairwyn#469943
https://www.czarodzieje.org/t16865-parapet-esterki#470022
https://www.czarodzieje.org/t16842-esther-fairwyn#469288
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyPon Sty 21 2019, 15:00;

Uśmiechnęłam się cierpko zauważając trafność słów Krukona, ale nie zamierzałam wcale ich potwierdzać. Wzruszyłam więc jedynie ramionami, za życzenia urodzinowe dziękując, chociaż i one nie były konieczne.
Przeważnie nie obchodzę urodzin – stwierdziłam cicho, pocierając chłodną dłonią gardło; coraz ciężej było mi mówić.
Nawet będąc chora potrafiłam wyłapać jego małe zawahanie, dlatego kiedy tylko usiadł z powrotem naprzeciwko, stwierdziłam, że muszę jakoś teraz wybrnąć z sytuacji, coby biedaka bardziej nie speszyć i nie pozostawiać go w dziwnym letargu, czy spod pretekstu zupy płynęła większa sugestia, czy nie. Już zbierałam odpowiednie słowa, otwierałam usta, ale Elijah zaskakująco szybko podłapał temat. Zresztą, ku mojej uciesze: wydawał mi się najnormalniejszą osobą, która znajdowała się w pobliżu a ja odrobiny normalności właśnie potrzebowałam, żeby nie zwariować.
Albo płetwalki – westchnęłam tęsknie za normalnym jedzeniem, którego w ostatnich dniach na próżno było szukać czy tutaj, w szkole, czy w moim domu rodzinnym, a potem utkwiłam z powrotem spojrzenie w chłopaku, jednocześnie zgarniając ciastko z talerzyka – Elijah... zapraszasz mnie na randkę? – odwróciłam kota ogonem, oczywiście, jednak nie miałam zamiaru z niego szydzić; raczej sprawdzić jego zachowanie, wolę albo po prostu to jak zareaguje na coś, co miało w pierwszym założeniu przypominać flirt – pojutrze powinnam być w pracy, w Dolinie – rozłamałam ciastko i wyraźnie się nad nim modląc, odsuwałam od siebie moment uciszenia żołądka – więc no, nie wiem czy stać cię na tak duże zaangażowanie w kontrolę mojego zdrowia – no bo komu by się chciało specjalnie tarabanić stąd do Doliny w tak nieprzyjemną pogodę tylko po to, by zjeść naleśniki i zupę w moim towarzystwie?
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyPon Sty 21 2019, 19:34;

Zdziwił się, że można nie pragnąć obchodzić swoich urodzin. Dla nich zawsze było to ogromne wydarzenie, choć może było tak ze względu na to, że świętowali wspólnie – wraz z Elaine. Podwójne urodziny w znacznie większym stopniu zobowiązywały do ich obchodzenia. Przez myśl przemknęło mu, że ten dzień zbliża się wielkimi krokami, a on nie ma dla siostry żadnego prezentu. Czując wzrastający w nim niepokój, szybko odepchnął od siebie tę kwestię; miał wszak przed sobą znacznie ciekawszy obiekt, ku któremu mógł kierować swoje myśli.
Wbrew pozorom nie było go łatwo speszyć; choć był całkiem miłą i przyjazną osobą, dysponował również dużą pewnością siebie. Gdyby dziewczyna, która przed nim siedziała była kimkolwiek innym niż Esther, do której w przeszłości miał dużą słabość, obyłoby się i bez pauzy. Zaskoczyła go tą nagłą szansą daną mu w chwili, kiedy właściwie przestało mu na tym zależeć. Paradoks.
Gdybym zaprosił Cię na randkę, zgodziłabyś się? — odpowiedział pytaniem na pytanie, mimo ogarniającego go rozbawienia zachowując zastygłą w sympatycznym uśmiechu twarz. Jedynie w błękitne tęczówki śmiały się w najlepsze. — Zapraszam Cię na zupę, ale skoro sama ujęłaś to w ten sposób, możemy nazwać to randką. — ugryzł ponownie ciastko, kupując sobie chwilę, którą mógł poświęcić na zastanowienie. Choć wyglądał na spokojnego, serce wbrew jego woli przyspieszyło swój rytm, oznajmiając mu, że jej odpowiedź nie była mu wcale tak obojętna, jak by sobie tego życzył. Zmarszczył brwi, udając, że nagle sobie o czymś przypomniał.
Wiesz co? Wydaje mi się, że zostawiłem w domu zapasowe klisze, a skoro pojutrze mam wolne, będzie to dobry moment żeby po nie skoczyć. — wzruszył ramionami. Pełen luz. Zupełna naturalność. Wcale nie wymyślił marnego powodu, byle tylko nie zdradzić się z tym, że mogłoby mu zależeć. — A jeśli i tak będę tego dnia w Dolinie, mogę przy okazji sprawdzić czy jeszcze żyjesz. Sama rozumiesz, praca w takim stanie jest dość niebezpieczna. – dokończył ciastko, otrzepał palce z okruszków i zerknął na wiszący na ścianie zegar, uśmiechając się mimowolnie.
Poza tym jestem Ci to winny, uratowałaś mnie dzisiaj przed niechybną śmiercią z rąk nudy. — włożył w ton swojego głosu nieco dramatyzmu — Wcześniej zdawało mi się,  że czas stoi w miejscu, a tymczasem zaraz kończę zmianę.
Powrót do góry Go down


Esther Fairwyn
Esther Fairwyn

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 74
  Liczba postów : 67
https://www.czarodzieje.org/t16861-esther-fairwyn#469943
https://www.czarodzieje.org/t16865-parapet-esterki#470022
https://www.czarodzieje.org/t16842-esther-fairwyn#469288
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyPon Sty 21 2019, 20:50;

Nie obchodziłam urodzin z prostego powodu: w moim domu raczej nie przywiązywano wagi do podobnych "uroczystości" i poza złożeniem życzeń, podarowaniem prezentu, nie wyprawiano ani hucznych zabaw, ani nie organizowano żadnych obchodów, czy śniadań dla solenizanta, gdzie głównym daniem był tort. W moim domu wychowywano nas twardą ręką, niestety, i nie miałyśmy z siostrą na to żadnego wpływu, aczkolwiek miałam od pewnego czasu przeczucie, że wyniesione z dzieciństwa nauki ograniczały nas w pewnych kwestiach lub wręcz przeciwnie; na przekór nim właśnie wpakowałam się w specyficzną relację z Thomenem, przy okazji odrzucając od siebie potencjalnych, normalnych chłopaków gotowych traktować mnie z szacunkiem i bez przyświecającej im idei zniszczenia mi życia.
I między innymi dlatego dziwiłam się, że z taką łatwością zaproponowałam Elijahowi wcale nie jednoznaczne spotkanie, mimo tego, że jeszcze jakiś czas temu go odrzuciłam. Nie rozumiałam zresztą dlaczego się zgodził; w końcu nie byłam dla niego wtedy szczególnie miła i zapewne znajdując się na jego miejscu obawiałabym się powtórki z rozrywki albo co gorsza: nie chciałabym mieć ze sobą nic wspólnego poza neutralnym wypiciem herbaty w miejscu pracy. Kiedy jednak odpowiedział pytaniem na pytanie, zamilkłam na krótki moment, zastanawiając się nad odpowiedzią. Albo raczej nad tym, czy kiedykolwiek byłam na prawdziwej randce i kiedy to było, skoro spotkań z Thomenem nie mogłam tak nazwać a czas, gdy byłam z Hectorem zaczynał mi się nieco zacierać. Chociaż i tutaj miałam pewne wątpliwości.
Zgodziłabym – wzruszyłam wreszcie ramionami i nachyliłam się w konspiracyjnym geście nad stołem – w razie czego powiedziałabym, że to choroba za mnie przemawiała – dodałam pół żartem pół serio, ale w głębi ducha uważałam to za naprawdę dobrą wymówkę, gdyby coś poszło nie po mojej myśli. Słuchałam jednak dalej, udając, że uwierzyłam w wymówkę o kliszy. Skoro tak mówił... ja przecież udawałam, że pod pretekstem ochoty na zupę nie kryła się żadna propozycja; mieliśmy więc remis.
Dobrze się składa – stwierdziłam nagle, przypominając sobie jednocześnie, że przyszłam tu na herbatę a tymczasem ta zdążyła już kilka razy przestygnąć; ujęłam ostrożnie kubek w obie dłonie i napiłam się, nim wyjawiłam swoje niecne zamiary – nie czuję się najlepiej i nie chciałabym sama wracać do zamku, po drodze wywróciłam się prawie trzy razy – ale zaraz po tym w mojej głowie pojawiła się myśl, że być może Elijah miał inne plany i ja znowu w nie ingerowałam – o ile idziesz w tamtą stronę – nie patrzyłam mu już w oczy, opuszczając wzrok w czerwonawą otchłań naczynia.
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyWto Sty 22 2019, 23:43;

Nie powinien się zgadzać.
Nie powinien tak entuzjastycznie reagować na niewielki przecież przejaw zainteresowania z jej strony. Siedział obok niej, ciesząc się jak pies machający ogonem bo raczyła zwrócić na niego swoją uwagę. Wiedział, że nie było to właściwe, że podejmując tę grę, własnoręcznie godził prosto w swoją dumę. Wiedział też, że nie ona – nie duma – była w życiu najważniejsza.
Dawne odrzucenie nie było przyjemne, to oczywiste, szybko jednak pogodził się z takim stanem rzeczy, wmawiając sobie, że i tak nie była tego warta. Powtarzał sobie, że lepiej dla niego, bo był wszak zaślepiony skoro widział w niej coś więcej. Własnoręcznie i świadomie zaszczepił w sobie niechęć, która szybko przeszła w obojętność. Zdawał się jej nie zauważać, nie zwracał na nią wagi, traktował ją jak powietrze tak długo jak było to możliwe aby nie zachowywać się jak gbur. Był absolutnie pewny, że był już ponad to, a wewnątrz niego nie zostało już nic, co by go do niej ciągnęło – ni iskierka. Szybko przekonał się jak bardzo się okłamywał.
Nie potrafił przejść obojętnie obok szansy, której nie dała mu ostatnim razem.
Jasna brew powędrowała ku górze w momencie gdy udzieliła mu odpowiedzi. Zgodziłaby się? Cóż, jakiś czas temu miała na ten temat inne zdanie, zamiast jednak się unosić, potraktował to jako komplement.
Albo że dosypałem Ci czegoś do herbaty? — odparł, mając przy tym minę, która jawnie sugerowała, że nie jest to niemożliwe. Kropelka amortencji? A może coś w nieco inny sposób mieszającego w głowie?
Niechętnie wstał, zabierając ze sobą talerzyk i imbryczek. Jeśli chciał wyjść o czasie, powinien choć trochę po sobie posprzątać. Przywitał się z dziewczyną, która weszła do herbaciarni i od razu ruszyła na zaplecze.
Zza lady posłał Esther nieco zmartwione spojrzenie. Naprawdę nie było z nią najlepiej, a biorąc pod uwagę siłę jej charakteru, z góry odrzucał możliwość, jakoby dramatyzowała na temat stanu swojego zdrowia. Co prawda i tak nie miał żadnych planów, ale nawet gdyby takowe posiadał, pewnie odłożyłby je na inny dzień. Nie zamierzał puszczać jej samej, to nie było w jego stylu. Przywołał na twarz uśmiech.
W takim razie mam zaszczyt zaoferować Ci swoje towarzystwo. Przy okazji możemy pomyśleć gdzie pójdziemy na tę zupę. — zaśmiał się pod nosem — Poczekaj, wezmę tylko płaszcz. — omiótł ladę ostatnim spojrzeniem, z ulgą odwiązał zapaskę i zniknął na zapleczu, ustępując miejsca drugiej kelnerce. Już po chwili stał obok Esther, zakładając na siebie płaszcz.
Powrót do góry Go down


Esther Fairwyn
Esther Fairwyn

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 74
  Liczba postów : 67
https://www.czarodzieje.org/t16861-esther-fairwyn#469943
https://www.czarodzieje.org/t16865-parapet-esterki#470022
https://www.czarodzieje.org/t16842-esther-fairwyn#469288
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptySro Sty 23 2019, 00:05;

Nie miałam wobec niego złych zamiarów; nie planowałam nagłego odwołania naszego kolejnego spotkania, nie planowałam zrobić z niego głupka, czy w każdy inny możliwy sposób zakpić mu w twarz wiedziona niewiadomymi pobudkami. Właściwie w głowie pojawiła mi się myśl, że kiedy tylko pojawi się dobra okazja zwyczajnie przeproszę go za swoje zachowanie z tamtego czasu, jednak wtedy nie wynikało ono z mojego kaprysu czy chęci. Łudziłam się, że moja relacja z Thomenem jest tym, co mi wystarcza i do szczęścia nie potrzebowałam sympatycznych chłopców gotowych potraktować mnie jak kogoś ważnego i interesującego, a może nawet łudziłam się, że Ślizgonowi wreszcie zacznie na mnie zależeć w taki sposób, w jaki zależało innym. Ale teraz wiedziałam, że zmarnowałam i siłę i czas, i nadzieję, skoro z niewiadomych powodów sądziłam, że byłam w jego życiu jedyną – do tej pory miałam w głowie naszą rozmowę spod fontanny i każdy absurd, który wypadł z jego ust. Zresztą samo krótkie wspomnienie tamtego wieczora odznaczyło się na mojej bladej twarzy cierpkim uśmiechem, który równie szybko zniknął. Nie zamierzałam skupiać się nad rzeczami, na które nie miałam za bardzo wpływu, swoją uwagę poświęcając tym, które były dla mnie całkiem nowe.
Wyczułabym to od razu – odparłam, przypominając mu delikatnie, że znałam się dość dobrze na ziołach, eliksirach i jako osoba wprawiona raczej potrafiłam wyczuć dziwny smak, czy poczuć specyficzny zapach niektórych mieszanek. Dopiłam herbatę do końca i pokusiwszy się jednak na zjedzenie jednego ciastka, w oczekiwaniu na chłopaka opatuliłam się szalem a potem, na koniec, płaszczem – w takim razie chodźmy – zarządziłam, podnosząc się z miejsca. Całą wyprawkę zakupioną w aptece wcisnęłam do głębokiej kieszeni płaszcza i wraz z chłopakiem ruszyłam w stronę zamku, od wyjścia asekuracyjnie trzymając się jego ręki.

zt x2
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101887
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Specjalny




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptySro Sty 23 2019, 16:12;

@Elijah J. Swansea

Praca w herbaciarni wiązała się z najróżniejszymi sytuacjami - kiedy przecierałeś kolejne stoliki, obserwowałeś jednocześnie krajobraz znajdujący się za szybami lokalu. Nie był to zbyt spory przybytek - niemniej jednak na tyle popularny, iż miałeś niemalże codziennie do czynienia z zakochanymi parami. No cóż, sława wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami; poniekąd nawet zastanawiałeś się, co masz robić, skoro od czasu do czasu panowała tutaj istna pustka. Nic do roboty - przebrnęło Ci przez umysł, kiedy to dokończyłeś ostatnie czynności powiązane z prawidłowym przygotowaniem porcelanowych zastaw, myśląc nad tym, co mógłbyś zrobić w ten dość charakterystyczny dzień. Dawałeś sobie z tym wszystkim rady, mimo iż miałeś jedną osobę do pomocy - i tak wystarczająca ilość, by zapanować nad ładem i porządkiem w tymże miejscu. Kolejne sekundy upływały, minuty, godziny, całe szczęście, że nie były to dni - a zmiana chyliła się ku końcowi. W międzyczasie obsłużyłeś paru klientów, aczkolwiek ostatecznie zbyt sporo do roboty nie miałeś.

Rzuć kostką, by dowiedzieć się, co spotkało Twoją postać!
1, 5 - porządek został zakłócony. Kiedy siedziałeś w pomieszczeniu gospodarczym, zajmując się innymi rzeczami, gdy współpracownik doglądał interesu i spoglądał, czy przypadkiem coś złego się nie święci, usłyszałeś krzyk. Postanowiłeś od razu ruszyć do jego źródła, by przekonać się, co rzeczywiście miało miejsce w herbaciarnii. Okazało się, że jest to zwyczajne zranienie, które wynikało z nieuwagi jednego z klientów. Postanowiłeś pomóc. Rzuć jeszcze raz kostką!
Parzysta - być może warsztaty, w których brałeś udział, nie dotyczyły do końca tego tematu, aczkolwiek udało Ci się zasklepić rozciętą skórę, ku (być może) własnemu zdziwieniu. Odpowiedni wymach różdżką i gotowe! Gratulacje - zdobywasz tym samym jeden punkt do kuferka z Uzdrawiania. Zgłoś się po niego w odpowiednim temacie!
Nieparzysta - niestety, ale różdżka zdaje się mieć inne intencje, w wyniku czego nie możesz rzucić żadnego zaklęcia. Ostatecznie sięgasz po bliżej nieokreślone opatrunki, by zatamować krwawienie. Po tej całej sytuacji pozostało jeszcze posprzątać; na linii używania czarów kompletnie zawaliłeś.
2, 3 - pewien mężczyzna prosi Cię o pomoc, której oczywiście udzielasz. Przyszedł godzinę wcześniej zarezerwować odpowiedni dla siebie stolik, Ty zaś miałeś nadać otoczeniu odpowiedniego nastroju oraz klimatu. Na szczęście udało Ci się to zrobić - załączyć odpowiednią, romantyczną muzykę, zapalić świece, choć nie była to wcale ekskluzywna restauracja, w której takie rzeczy powinny się dziać. Jak się okazało, tak się stało - klient oświadczył się swojej dziewczynie, ostatecznie wpychając, czy tego chciałeś, czy też i nie, aż trzydzieści galeonów do dłoni. Odnotuj zysk w odpowiednim temacie!
4, 6 - myślałeś, że ten czas minie Ci wyjątkowo szybko? Otóż nie! Ledwo co zdołałeś przygotować się do wyjścia, zadowolony przyjemną wizją odpoczynku, gdy to nagle nie zauważyłeś, jak zdołałeś się poślizgnąć w niefortunnym miejscu. Automatycznie chwyciłeś się za głowę przy upadku, powodując u siebie dość ładne i pokaźne stłuczenie. Możesz zakupić Eliksir Wiggenowy (zapłać 20g tutaj), napisać krótkiego posta na oddziale szpitalnym bądź zwyczajnie przez następny wątek narzekać na otrzymane w wyniku nieszczęścia obrażenia. Wybór należy do Ciebie.

______________________

Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 EmptyPią Sty 25 2019, 00:20;

Proza jego życia w ostatnich dniach była, cóż rzecz, nader nieporywająca. Pomijając drobne przebłyski wyrywające go ze styczniowego odrętwienia, wszystko zdawało się stać w miejscu. Mimo niemałej przecież popularności, herbaciarnia nie mogła pochwalić się oblegającymi ją tłumami klientów i próżno było dociekać jaki był tego powód. W lokalach tego typu tak po prostu jest – raz lepiej, raz gorzej. Może zmęczeni nieustępliwym mrozem ludzie woleli zostać w swoich ciepłych mieszkaniach, z kocem, książką i kubkiem paskudnego earl greya parzonego w torebkach? A może wciąż nie zdołali załatać dziury w budżecie powstałej w wyniku= prezentowych szaleństw i cięli koszty jak tylko mogli?
Cóż, wiedział jedno. Czas ciągnął się jak smarki trolla i po kilku ostatnich dniach w pracy miał wrażenie, jakby siedział tu już od miesięcy. Czuł, że ma dość. Z beznamiętną miną snuł się między stolikami, wykonując rutynowe czynności, które weszły mu w nawyk na tyle mocno, że nie musiał się nad nimi zastanawiać. Ścierka, blat, taca. Zebrać, wytrzeć, wynieść. Uśmiechnąć się w ten sympatyczny, wyuczony do granic perfekcji sposób bo ktoś właśnie wszedł do środka. Przywitać się. Po odpowiednim czasie całość powtórzyć.
Tym razem było inaczej. Coś w wyrazie twarzy tego mężczyzny mówiło mu, że przerwie monotonię jego dnia, dostrzegł to kiedy tylko podniósł nań wzrok. I nie mylił się wcale.
Wysłuchał jego prośby i po kilkusekundowej chwili zawahania... cóż, zgodził się, ku uciesze klienta. Nie miał powodu, aby się nie zgodzić, wszak nudził się tu jak mops i powoli zaczynał zastanawiać się w co jeszcze może włożyć ręce, aby choć odrobinę zabić czas. W ten sposób obaj czerpali z tego korzyść.
Na zapleczu wyszukał dodatkowe świece, które w zdobionym świeczniku ustawił na zarezerwowanym przez gościa stoliku, spośród płyt dostępnych w lokalu wybrał tę, która zwyczajowo puszczana była w walentynki i dołożył wszelkich starań, aby na zastawie nie było ani jednej plamki. Kiedy mężczyzna wrócił do herbaciarni z wybranką u boku, wszystko było już przygotowane, dopięte na ostatni guzik. Standardowo obsłużył parę, a potem zajął się swoimi sprawami, dając im możliwie dużo prywatności. Już po chwili mógł obserwować jak mężczyzna klęka, wyciągając z kieszeni pierścionek, a kobieta zalewa się łzami.
Doprawdy, nikt się tego nie spodziewał.
Mimo nutki cynizmu jaka pojawiła się w nim na ten widok, uśmiechnął się pod nosem, będąc w tym zupełnie szczerym. Klisza, czy też nie – ci dwoje przeżywali właśnie zapewne jeden ze szczęśliwszych dni w swoim życiu; a on im to umożliwił. To stanowiło przyjemną odskocznię od rutyny ostatnich dni.
Kiedy przyjmował zapłatę, mężczyzna wręczył mu spory napiwek, na co Elijah jedynie spojrzał mu prosto w oczy i bez cienia protestu skinął głową, chowając go do kieszeni. Wiedział, że sobie na to zapracował.

Kostka: 2

| z/t
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 QzgSDG8








Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Herbaciarnia pani Puddifoot

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 33 z 38Strona 33 z 38 Previous  1 ... 18 ... 32, 33, 34 ... 38  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 34 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-