Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub Zimowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 11 z 14 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12, 13, 14  Next
AutorWiadomość


Drake Bennett
Drake Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 301
  Liczba postów : 240
http://czarodzieje.org/t4899-drake-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4902-drastyczna-poczta
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyCzw Maj 23 2013, 11:08;

First topic message reminder :


Pub Zimowy

Lokal dobry na każdą porę roku, nie tylko zimę! Przyjdź i zajmij miejsce przy ogromnym kominku, w którym wesoło skaczą magiczne płomienie i który zimą wytwarza przyjemne ciepło, a latem, o dziwo, działa niczym najlepsza klimatyzacja i chłodzi wnętrze. W pubie obowiązuje zakaz palenia, nie kupisz tu również wyrobów tytoniowych.

Dostępny asortyment:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Lorenzo T. Sorrentino
Lorenzo T. Sorrentino

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2
  Liczba postów : 91
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15536-lorenzo-t-sorrentino#417060
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15539-lorenzo#417131
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15535-lorenzo-t-sorrentino#417046
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyPon Gru 11 2017, 17:20;

Potrzebował małej przerwy. Dlaczego akurat wybrał Hogsmeade? Nie jest mu po drodze do domu. Miał tutaj swoją pracę. Od tygodnia kogoś śledził i bacznie obserwował, lecz na dzisiaj skończył już swoje obserwacje. W wolnym czasie postanowił iść do Pubu. Musiał się czegoś napić. Zazwyczaj chodził do Pabu koło swojego mieszkania, ale akurat tędy przechodził, więc nic nie stoi na przeszkodzie by też napić się w innym. Może też będzie interesujący. Wszedł do środka, rozpiął płaszcz i podszedł do baru.
- Ognistą poproszę. - powiedział stanowczym i zdecydowanym głosem wyciągając kilka drobniaków i stawiając na blat. Gdy już otrzymał swój trunek postanowił usiąść przed kominkiem, wcześniej ściągając z siebie płaszcz, szalik i rękawiczki, które odwiesił na wieszak. Rozkoszował się smakiem whiskey, gubiąc wzrok w płomieniach. Rozmyślał, o wszystkim i o niczym. Raz na miesiąc dopadał go taki stan, w który musi podsumować swoje wszystkie osiągnięcia, decyzje. Czy były dobre? Czy coś osiągnął? Dokąd to go zaprowadzi? Starał się odpowiedzieć na te pytania, lecz z miernym skutkiem.
Powrót do góry Go down


Rosaline Zakrzewski
Rosaline Zakrzewski

Nauczyciel
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 31
  Liczba postów : 93
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15498-rosaline-cordelia-zakrzewski?nid=2#416487
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15505-borowka#416528http://czarodzieje.my-rpg.com/t15505-borowka#416528
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15499-rosaline-cordelia-zakrzewski
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyPon Gru 11 2017, 22:11;

Rosaline choć już kilka dni była zatrudniona w Hogwarcie to ani razu (nie licząc tego razu kiedy przyjechała do Hogsmeade po raz pierwszy i została grzecznie odeskortowana przez Bergmanna do zamku) nie była w magicznej wiosce. Kompletnie nie wiedziała co tam jest, co warto zobaczyć i co można kupić, więc kiedy tylko nadarzyła się okazja ruszyła nieśpiesznym krokiem prosto z zamku w kierunku wioski. Ubrana w ciepły płaszcz z szyją owiniętą szalikiem i z kompletnie nie pasującymi do tego wszystkiego adidasami mimo panującej na dworze zimy. I początkowo ani trochę jej to nie przeszkadzało. Niezwykle ceniła sobie wygodne, sportowe obuwie. Tak samo jak dżinsy z wysokim stanem i białe podkoszulki. I kardigany. I to wszystko miała dziś na sobie. Włosy miała rozpuszczone i starannie wyczesane, żeby broń Merlinie się nie poplątały. Poplątane włosy to naprawdę słaba sprawa.
Mniej więcej w połowie drogi do wioski postanowiła zagęścić ruchy, bo już czuła, że skarpetki z jednorożcami wcale nie działają tak jak powinny, bo stopy powoli zaczynały zamarzać.
Tuż przed wioską wiedziała już, że musi znaleźć bar.
Jak weszła do wioski to od razu wiedziała, że trzeźwa do domu to dzisiaj nie wróci. Na szczęście nie musiała martwić się zajęciami z Fairwynem, bo dzisiaj nie było nic do roboty oprócz sprawdzania prac które sam zadał. Sam też jej kulturalnie kazał spadać więc... Tak. Trzeba się schlać. Weszła więc do pierwszego lokalu który miał w nazwie słowo "Pub". Rozwiązała płaszcz od razu kiedy uderzyło ją ciepło panujące w środku i uśmiechnęła się szeroko. Tak. To dobre miejsce. Chociaż zdecydowanie za dużo czasu spędza nad...
- Ognistą whiskey, proszę - a to może prowadzić do uzależnienia, a uzależnienie do problemów, a problemy do bezrobocia, bezrobocie do nędzy, a nędza do zgonu. Tak więc...
- Podwójną. - a co! Raz się żyje. Zapłaciła od razu po czym poszła odwiesić swoje wierzchnie okrycie na wieszak. Omiotła spojrzeniem prawie pusty o tej porze bar po czym wzięła szklaneczkę i ruszyła do miejsca naprzeciwko młodego mężczyzny.
- Przepraszam, wolne? - zapytała miłym dla ucha głosem z akcentem wręcz krzyczącym "Jestem z Nju Jork, bejbe".
Powrót do góry Go down


Lorenzo T. Sorrentino
Lorenzo T. Sorrentino

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2
  Liczba postów : 91
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15536-lorenzo-t-sorrentino#417060
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15539-lorenzo#417131
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15535-lorenzo-t-sorrentino#417046
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyWto Gru 12 2017, 13:48;

Cały czas rozmyślał co jeszcze będzie musiał załatwić w tym tygodniu. Trochę rzeczy było, ale miał nadzieje, że ze wszystkim się wyrobi. Niestety Ministerstwo nie ułatwia w jego zadaniu. Magimilicja to wrzut na dupie, pełna skorumpowanych ludzi, którzy mają gdzieś swoją prace. Lorenzo się to nie podobało, bo on traktował ją bardzo poważnie. Zastanawiał się, czy byłby w stanie coś z tym faktem zdziałać.
Z zadumy wyrwał go głos dziewczyny, która chciała obok niego usiąść. Pierwsze co zrobił to spojrzał na nią, a do jego mózgu dostało się pełno niechcianych informacji. Przeanalizował jej strój i stwierdził że jest w jakimś stopniu związana z mugolami. Auror był wychowywany w bardzo starej filozofii zachowywania czystości krwi. Nie miał nic przeciwko mugolom, ale też się z nimi nie zaprzyjaźniał. Pewnie to był błąd, bo mógłby się czegoś od nich nauczyć.
- Proszę bardzo. - powiedział mile, wskazując na miejsce obok. Po jej głosie poznał, że nie była Brytyjką. Lorenzo był Włochem z imienia i nazwiska. Urodził i wychował się w Anglii, więc mówił z brytyjskim akcentem. Jej akcent brzmiał jak na kogoś z Ameryki. Miał już mały obraz tej dziewczyny.
- Często tutaj przychodzisz? - zapytał się chcąc podtrzymać rozmowę. Zachowywał się jak rasowy auror, pierwsze co zrobił to zadał pytanie, niczym na przesłuchaniu, a był już po służbie.
Powrót do góry Go down


Rosaline Zakrzewski
Rosaline Zakrzewski

Nauczyciel
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 31
  Liczba postów : 93
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15498-rosaline-cordelia-zakrzewski?nid=2#416487
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15505-borowka#416528http://czarodzieje.my-rpg.com/t15505-borowka#416528
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15499-rosaline-cordelia-zakrzewski
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptySro Gru 13 2017, 00:50;

Wyglądał na Włocha, był przystojny i wydawał się być o niebo lepszym towarzystwem na dzisiejszy dzień niż reszta klienteli która miała już swoje towarzystwo inne niż szklaneczka wybornego trunku. Poza tym Rosalie lubiła ludzi na tyle, żeby zagadywać. W sumie to bardziej niż ludzi lubiła rozmowy. Uważała, że konwersacje są o wiele większą skarbnicą wiedzy wszelakiej niż mugolski Internet któremu już nie raz uległa. Trudno się dziwić- pokusa wielka, a wychowana przez mugolów cały niemagiczny świat miała w najmniejszym palcu. O wiele chętniej ubierała się w sieciówkach niż u Madame Maklin, ale i tak zawsze starała się, żeby jej strój był dopasowany do okazji. Nawet teraz wyglądała jakby chciała się kulturalnie napić, ale bez przesady. Gdyby chciała z przesadą to z pewnością założyłaby jeden z tych staników zbierających piersi, wydekoltowaną sukienkę i nie musiałaby się przejmować rachunkiem, bo zawsze znalazłaby kogoś kto chciałby zostać sponsorem na ten jeden raz licząc na coś w zamian. Ale nie chciała przesadzać. Była w końcu grzeczną dziewczynką. Potrzebowała jedynie towarzystwa. Kogoś do kogo można otworzyć gębę, bo picie na Stańczyka to nie jej ulubiony sposób spędzania wolnego czasu.
Opadła na miejsce obok niego, posłała mu szeroki uśmiech i upiła łyczek swojej Ognistej. Niestety trunek ten podrażniał jej gardło już tyle razy, że ostry smak alkoholu nie wywołał u niej skrzywienia. Musiała nauczyć się pić jak mężczyzna. W podejrzanym światku do którego uchyliła już drzwi ta umiejętność była niezwykle istotna. Jednak jej masa i płeć robiły swoje i nie potrzebowała zbyt dużo żeby jednak skapitulować. No cóż... przynajmniej ekonomicznie!
- Nie wiem jeszcze. Jestem tu pierwszy raz. Nie chodziłam do Hogwartu - powiedziała jakby to miało wyjaśniać wszystko. Chociaż zapewne się tego domyślił. Wiele rzeczy mogła wymyślić i skłamać, ale niestety nie mogła oszukać, że nie jest Amerykanką. Chociaż lubiła swój wyrazisty nowojorski akcent. Przynajmniej można było ją łatwo zrozumieć.
- A ty? Nie wyglądasz na stałego bywalca? - odbiła piłeczkę i upiła kolejny łyczek bursztynowego trunku.
Powrót do góry Go down


Lorenzo T. Sorrentino
Lorenzo T. Sorrentino

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2
  Liczba postów : 91
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15536-lorenzo-t-sorrentino#417060
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15539-lorenzo#417131
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15535-lorenzo-t-sorrentino#417046
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptySro Gru 13 2017, 18:19;

To czy Lorenzo lubił ludzi zależało od dnia. Raz mógł z nimi gadać praktycznie cały czas, nawet i o głupotach, lecz czasem miał dość całego świata i dla dobra ludzkości wolał przebywać sam. Jaki był dzisiaj dzień? Jeżeli pozwolił jej obok siebie usiąść i sam zagadał to ten pierwszy.
Nie znał się w ogóle na świecie mugolskim. Nie wiedział co to internet, telefon, czy komputer i szczerze go to nie interesowało. Można go było nazwać nudnym, ale jakoś nigdy mugolski świat go nie zachwycił. Wolał swoją, magiczną rzeczywistość. Nie wchodził mugolom w drogę i tego samego chciał z ich strony.
Włoch często pił. Czy to whiskey, czy wino, lubił wszystkie alkohole. Zdarzało mu się pić w samotności, lecz picie do lustra nigdy nie jest przyjemne. Miło było mieć towarzystwo do wypicia.
- To miasteczko ma swój magiczny urok zimą, zwłaszcza po zmroku. - powiedział spokojnie, rozglądając się po lokalu. Chodząc do Hogwartu często przychodził do Hogsmeade. Było tutaj dużo ciekawych miejsc, które warto było odwiedzić.
- Racja, pierwszy raz jestem w tym pubie. Jestem otwarty na nowości. - dodał po chwili dopijając pierwszą kolejkę, lecz od razu wziął drugą. - Nazywam się Lorenzo Sorrentino, miło mi poznać. - wreszcie się przedstawił wyciągając do dziewczyny dłoń na powitanie.
Powrót do góry Go down


Rosaline Zakrzewski
Rosaline Zakrzewski

Nauczyciel
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 31
  Liczba postów : 93
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15498-rosaline-cordelia-zakrzewski?nid=2#416487
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15505-borowka#416528http://czarodzieje.my-rpg.com/t15505-borowka#416528
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15499-rosaline-cordelia-zakrzewski
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyPon Gru 18 2017, 01:59;

Rosaline miała wrażenie, że to miasteczko owszem, ma swój magiczny urok, ale jedynie dla mieszkańców Hogwartu dla których było jedyną ucieczką od szkolnych murów. Na niej samej nie robiło, aż tak wielkiego wrażenia co zamek, bo widziała już niejedną magiczną wioskę i miasteczko i o wiele bardziej wciskało ją w fotel to co zrobili dla siebie czarodzieje z Meksyku niż Brytyjczycy. To była zwykła wioska, jedyne co ją odróżniało od innych wiosek to fakt, że tu każda witryna była urządzona z magią i wyczuciem. Meksykanie za to nie bawili się w pozory normalności i mieli lewitujące domostwa, a wszędzie latali ludzie na miotłach załatwiający swoje sprawunki. Całość była oczywiście niedostępna dla mugoli, a czarodzieje którzy tam mieszkali prześcigali się w kreatywności byleby udekorować swoje domostwo lepiej od sąsiadów. Naprawdę z rozmachem. W porównaniu do tego Hogsmeade wypadało dość ubogo. Zdążyła się jednak zorientować jak bardzo Brytyjczycy są zakochani w tym miejscu więc nie chcąc popełnić żadnego towarzyskiego nietaktu uśmiechnęła się i kiwnęła głową kłamiąc gładko:
- Oj tak - bo wiedziała, że wszelkie dyskusje nie mają sensu. Hogsmeade pany i tyle w temacie.
- Och, ja uwielbiam nowości. Szczególnie cenię sobie nowe miejsca. Dlatego teraz mieszkam w Londynie, ale pewnie za rok mnie tutaj nie znajdziesz - przyznała dopijając swoją kolejkę i zaraz wskazała barmanowi, że szklaneczka jej się zepsuła i trzeba ją jak najszybciej uzupełnić.
- Rosaline Zakrzewski. Mnie również - uścisnęła mu dłoń w typowo męski sposób, bo jakby nie patrzeć byli teraz kumplami od picia i uśmiechnęła się do niego szeroko.
- Więc czym się zajmujesz, Lorenzo? - zapytała z wyraźną ciekawością.
Powrót do góry Go down


Lorenzo T. Sorrentino
Lorenzo T. Sorrentino

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2
  Liczba postów : 91
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15536-lorenzo-t-sorrentino#417060
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15539-lorenzo#417131
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15535-lorenzo-t-sorrentino#417046
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyWto Gru 19 2017, 14:40;

Prawdą jest, że Lorenzo patrzył na Hogsmeade przez pryzmat wspomnień. Dla chłopaka, który uczył się w Hogwartcie to miejsce było fajną odskocznią od rzeczywistości. Lubił tutaj przebywać, zwłaszcza w czasie świąt. Nigdy nie był poza granicami wysp, więc nie wie jak wyglądają inne kraje, czy magiczne miasta. Nie miał jakoś głowy do podróży, a chętnie by odwiedził Włochy. Choć mogłoby to się źle dla niego skończyć.
- Poszukiwaczka przygód? Podróżniczka? Musisz mieć interesujące życie. - powiedział popijając ognistą i spoglądając na dziewczynę. Nie powiedziałby, że wygląda na podróżniczkę, lecz wygląd potrafi mylić, ponieważ wielu może wątpić w jego pracę aurora.
Uścisnął jej dłoń. Tak... teraz byli kumplami od kieliszka. Coś czuł, że na dwóch, czy trzech szklaneczkach się nie skończy. Miał ochotę na więcej, a z tego co zaobserwował jego nowo poznana koleżanka także, sobie nie żałuje.
- Jestem aurorem. A ty? Zajmujesz się jakimś wolnym zawodem, że nie masz zamiaru zostawać w Londynie na stałe? - szczerze? Nie wiedział jak zareaguje na fakt, że jest aurorem, niektórzy nimi gardzili, niektórzy ich podziwiali, a jeszcze inni mieli na to totalnie wylane. Ciekawiło go jakie poglądy miała, a może zaskoczy go czymś zupełnie innym?
Powrót do góry Go down


Rosaline Zakrzewski
Rosaline Zakrzewski

Nauczyciel
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 31
  Liczba postów : 93
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15498-rosaline-cordelia-zakrzewski?nid=2#416487
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15505-borowka#416528http://czarodzieje.my-rpg.com/t15505-borowka#416528
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15499-rosaline-cordelia-zakrzewski
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyNie Gru 24 2017, 03:38;

Rosaline nie była ani poszukiwaczką przygód ani podróżniczką. Była raczej osobą której ciężko zapuścić korzenie, bo nie czuła jakby miała jakąś narodowość. Owszem, mówiła o sobie, że jest Amerykanką i całe swoje młodzieńcze lata spędziła w Stanach, ale nie była też stuprocentową Amerykanką. Jej ojciec był Brytyjczykiem, co czyniło ją w połowie Brytyjką, ale nie miała żadnych sentymentalnych odczuć związanych z tym krajem. Jednak jej nazwisko było typowo polskie, bowiem jej ojciec miał polskie korzenie więc w jakimś tam procencie była też Polką. Dlatego też wolała rozpatrywać siebie w kategoriach obywatela świata co sprawiało, że dość często zmieniała miejsce pobytu niezbyt przejmując się przywiązywaniem do danych miejsc. Badanie kamieni runicznych rozrzuconych po całym świecie, poszukiwanie magicznych artefaktów które można sprzedać za dobre pieniądze i podrzędne hotele swego czasu były całym jej życiem, które poniekąd balansowało na granicy legalności. A ona na tej granicy nie chciała już balansować. Chciała żyć tak, żeby pozbyć się tego uczucia wstydu które mimowolnie pojawiało się kiedy w rozmowie wypływała kwestia związków i pracy. Tak jak teraz. Jej policzki delikatnie się zaróżowiły co można było śmiało zrzucić na alkohol który krążył już w żyłach i wydychanym powietrzu. Auror. Brzmi interesująco.
- Aktualnie jestem asystentką nauczyciela starożytnych run. Ogólnie zajmuję się runami, więc to poniekąd trochę wolny zawód. Dużo podróżuję właśnie w celach badawczych. Kiedyś się jednak osiedlę i będę grzecznie uczyć nowe pokolenia o tym co było. A ty? Chciałeś zostać superbohaterem, ale łatwiej o posadę aurora? - puściła mu oczko upijając kolejnych kilka łyków złotego płynu, kiedy do jej głowy wpadło kolejne pytanie. Może nie do końca taktowne, ale hej! Byli przecież kumplami do picia, a taki rodzaj relacji ma daleko przesuniętą granicę taktu.
- Jak Włoch nauczył się tak płynnie bełkotać jak Brytyjczycy? - taktownie i dyskretnie jak rzut cegłą w czoło. Proszę bardzo, oto Rosie. Przynajmniej była szczera, a to w jej przypadku nie zawsze jest regułą.
Powrót do góry Go down


Lorenzo T. Sorrentino
Lorenzo T. Sorrentino

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2
  Liczba postów : 91
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15536-lorenzo-t-sorrentino#417060
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15539-lorenzo#417131
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15535-lorenzo-t-sorrentino#417046
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyWto Gru 26 2017, 14:20;

Lorenzo także nie był w "stu procentach" jednej narodowości. Był pół Brytyjczykiem, pół Włochem, lecz całe swoje życie spędził na wyspach. Odziedziczył po matce włoską urodę, lecz od urodzenia uczył się angielskiego, a jakiego dodatkowym językiem był włoski. Nigdy jednak nie myślał o tym, żeby się stąd wyprowadzać. Dobrze tutaj miał, kochał ten kraj i pewnie dlatego postanowił pracować w Ministerstwie Magii, żeby pomóc przy zmienianiu świata.
Słysząc, że jest asystentką nauczyciela starożytnych run, lekko się zaśmiał pod nosem. Nie dlatego, że gardził tym przedmiotem, ale dlatego że przypomniał sobie jaki miał z nim problem w szkole. Niby ten kto zna dwa języki powinien bez problemu poradzić sobie z tłumaczeniem innych, ale w jego przypadku to nie działało.
- Pamiętam jakie to było wyzwanie dla mnie, żeby uczyć się starożytnych runów. Często musiałem brać korepetycje. - powiedział z nostalgicznym uśmiechem, a także popił swój trunek. Zaśmiał się także, gdy wspomniała o superbohaterze. - Tak... można tak powiedzieć. Obawiam się, że nie do twarzy byłoby mi z czerwoną peleryną i gaciami na spodniach. - czy Lorenzo uważał siebie za bohatera? Nie, nawet w nie w najmniejszym stopniu. Lubił pomagać innym, lubił łapać przestępców. Uwielbiał tą robotę i nie zamieniłby jej na nic innego, no chyba że chcieliby go na Ministra Magii, to e w e n t u a l n i e, z bólem serca mógłby się zgodzić.
- Mam tylko Włoskie imię, nazwisko i urodę. Urodziłem się na Wyspach, tutaj wychowałem i jestem ich obywatelem. Angielskiego uczyłem się równolegle do co języka włoskiego i częściej korzystam z tego pierwszego. - lubił szczere osoby, bo tylko one były coś warte w tym świecie. Sam nie lubił owijać w bawełnę.
- Od zawsze interesowały cię starożytne runy? Co skłoniło cię, żeby się nimi zajmować? - naprawdę go to interesowało. Zastanawiał się co takiego w runach widzi.
Powrót do góry Go down


Rosaline Zakrzewski
Rosaline Zakrzewski

Nauczyciel
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 31
  Liczba postów : 93
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15498-rosaline-cordelia-zakrzewski?nid=2#416487
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15505-borowka#416528http://czarodzieje.my-rpg.com/t15505-borowka#416528
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15499-rosaline-cordelia-zakrzewski
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyPią Gru 29 2017, 02:10;

Oj tak. Nikt nie mówił, że runy należą do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych przedmiotów. Rosaline natrafiła na nie jedynie przez swoją mało społeczną naturę w czasach Salem, więc miała mnóstwo czasu na bibliotekę i "nudne" przedmioty. Lubiła też strasznie historię magii i czasem zastanawiała się, czy wpajanie młodzieży zawiłych alfabetów i mówienie o czymś co aktualnie istnieje jako czysta teoria tak naprawdę ma aż tak wielki sens. O wiele łatwiej byłoby zostać historykiem z wigorem który organizuje wycieczki, pokazuje dużo ciekawych rzeczy i obrazuje miejsca na świecie które warto zobaczyć właśnie ze względu na historię. No właśnie... byłoby łatwiej. A ona nie chciała wcale żeby było aż tak łatwo. Była ambitna, ciągle miała wiele do udowodnienia światu, wiele do udowodnienia samej sobie.
- To nie jest dla wszystkich. Trzeba być odpornym na nudę - zażartowała obracając w palcach swoją szklaneczkę.
- Wiesz, zawsze mógłbyś ustalić swój własny dress code. Kreatywność jest bardzo mile widziana. Świat potrzebuje superbohaterów, Enzo! Jak mogłeś tak łatwo się poddać - i znów żartowała. Lekki uśmiech na dobre zagościł w kącikach jej ust, a ona sama upiła kolejny łyk whiskey. O tak, tak można żyć. Jak dobrze, że zdecydowała się do niego dosiąść.
- Tylko czy może jednak aż? Przepraszam, sama nie jestem zbyt dobrym przykładem spójności narodowościowej. Mam polskie nazwisko od ojca Anglika, urodziłam i wychowałam się w Ameryce, a dużą rolę w moim wychowaniu spełniła Meksykanka. Coraz częściej wydaje mi się, że w naszych czasach nie brakuje obywateli świata, a kultury mieszają się ze sobą tak bardzo, że nie ma już czerni i bieli - jak widać whiskey potrafi obudzić w niej także nutkę filozoficzną którą normalnie nie dzieliła się zbyt często ze światem, bo jej futurystyczne wizje świata ani trochę nie były optymistyczne, a przecież za optymistkę uchodzić chciała.
- Nie byłam duszą towarzystwa. Wolałam spędzać czas w bibliotece, a runy wymagają czasu i determinacji które miałam aż w nadmiarze. Dlatego szło mi z nimi całkiem nieźle. Na tyle nieźle, że zostawiłam Salem po siódmym roku i na studia poszłam do Meksyku. Tam trafiłam na naprawdę fajnych ludzi którzy robili to z pasji, a nie z obowiązku i umieli się tą pasją dzielić. Potem już nie widziałam zbytnio innej opcji niż kontynuowanie tej ścieżki kariery. A ty? Od zawsze marzyłeś o byciu aurorem? Chociaż chyba dzieci bardziej chcą zostać Ministrem Magii - puściła do niego oczko i znów upiła łyczek bursztynowego trunku.
Powrót do góry Go down


Lorenzo T. Sorrentino
Lorenzo T. Sorrentino

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2
  Liczba postów : 91
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15536-lorenzo-t-sorrentino#417060
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15539-lorenzo#417131
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15535-lorenzo-t-sorrentino#417046
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptySro Sty 03 2018, 11:13;

Lorenzo zazwyczaj nie był aspołeczny, zwłaszcza w czasach szkolnych. Miał wielu znajomych i wrogów, ale po szkole wielu z nich poszło swoimi drogami. Potracił kontakty. Na szczęście z najważniejszymi cały czas utrzymywał. Jedyne rzeczy jakie zna i uczył się z historii magii to były historie czarnoksiężników. Ich początki zdobywania potęgi i upadki. Znał wielu z nich i każdy kończył tak samo... zamordowany. Użytkownicy czarnej magii nigdy się nie nauczą, będą dalej próbować zdobyć jak największą moc, ale biała magia ich zwycięży.
- Moimi superbohaterami są aurorzy, czyli w moim mniemaniu ja też. - powiedział ze szczerym uśmiechem. Ego plus sto. Z jego ego trzeba było uważać, by za bardzo się nie rozrosło. Mógłby być wtedy wkurzający i to bardzo.
- Więc możemy wypić za takie mieszanki kulturowe jak my. - wzniósł szklaneczkę wyżej i przybił się z jej szkłem. Następnie upił większego łyczka. Rzadko kiedy można było powiedzieć, że Enzo był optymistą, uchodził raczej za realistę, bo analizował każdy plus i minus. Jeżeli coś nie miało szansy powodzenia to się za to nie zabierał.
- To dobrze, że masz pasje w życiu. Dzisiejszej młodzieży tej właśnie pasji brakuje i sami nie wiedzą co chcą robić. A ja? Tak... od zawsze w marzyłem o tej robocie. Byłem bardzo dobry z zaklęć i obrony przed czarną magią, dlatego miałem predyspozycje by dołączyć do tego elitarnego grona. Choć nie powiem... miałem co do tego obawy. Zostać aurorem to nie taka łatwa sprawa, wręcz dla wielu pewnie niemożliwa. Minister Magii ma władzę, pewnie dlatego wielu chciałoby nim zostać, ale czy mógłbym z łapacza czarnoksiężników zamienić się w polityka? Nie mam pojęcia. - bardzo miło mu się z nią gawędziło. W końcu nie zdarza się codziennie spotkać kogoś tak interesującego i odmiennie spoglądającego na świat.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101889
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Specjalny




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyCzw Lut 15 2018, 11:36;

Zima nie ustawała, a nawet mogło się zdawać, że była coraz bardziej mroźna. Czarodzieje ledwo pamiętali jak to jest kiedy termometry pokazywały kilka kresek nad zerem, bo już nie trzeba było nań patrzeć, by wiedzieć, że jest na minusie, sporo na minusie. Nic więc dziwnego, że @Cheong Jungkook postanowił wejść do Pubu Zimowego. Miał szczęście, udało mu się wejść do pomieszczenia kilka minut przed prawdziwą burzą śnieżną. @Christophe O. V. Narcisse nie miała już tyle szczęście. Wpadła do pubu i bardziej przypominała bałwana niż człowieka. Całe szczęście pub nie był wcale tak bardzo zatłoczony.

rzuć kostką, żeby zobaczyć co Cię czeka:
1, 6 – To bynajmniej nie jest Twój szczęśliwy dzień. Zamówiłeś/aś grzane wino z korzeniami i koglem−moglem i zaraz po skierowaniu się do wolnego stolika potykasz się, a cały Twój napój rozlewa się na Ciebie i Twoje otoczenia, szkoda, że nie zamówiłeś czegoś zimnego...
2, 5 – Patrzysz z trwogą za okno na sypiący śnieg. Musisz przyznać, że się zagapiłeś/aś, bo nagle wpadasz na nieznajomego i wytrącasz mu z ręki 5 galeonów. Nieznajomy nie jest zadowolony, więc pomagasz mu szukać pieniądze, a kiedy już je masz i chcesz je oddać – uderzasz z impetem głową o stół, auć...
3, 4 – Jeśli dotychczas ten dzień być zły, to teraz jest o niebo lepiej! Jesteś w ciepłym pubie, zamówiłeś/aś sobie swój ulubiony trunek i zmierzasz ku wolnemu stolikowi. Cóż niewiele ich jest wolnych, ale są więc głowa do góry. Na ziemi zauważasz aż 10 galeonów! Są Twoje, upomnij się o nie w odpowiednim temacie.

W razie pytań piszcie do @Bianca Zakrzewski.
Życzę miłej gry!

______________________

Pub Zimowy - Page 11 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Christophe O. V. Narcisse
Christophe O. V. Narcisse

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 34
  Liczba postów : 30
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15570-christophe-narcisse
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15602-psychodeliczna-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15575-christophe-narcisse
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyCzw Lut 15 2018, 13:56;

kostka:5

To był tragiczny pomysł aby wychodzić. Już przy przebudzeniu wiedziała, że to nie będzie jej dzień. Czemu stwierdziła, że będzie to odpowiedni czas na spacery? Nigdy nie mogła za dużo usiedzieć w miejscu, dlatego nic dziwnego, że kontynuowała tradycje wybycia ze szkoły. I tak nie miała żadnych zajęć, a nad książkami nie miała siły siedzieć. Pięknie. Wsunęła się w wyprane dżinsy i za luźny sweter, chwyciła w biegu kurtkę(która jak się okazuje, nie jest odpowiednią na taką pogodę)
O swoim błędzie dowiedziała się w momencie, kiedy przekraczała bramy Hogwartu, w jeszcze nieznanym sobie kierunku. Ręce jej zamarzły, dlatego wsunęła je w połowy swetra. Było już za późno aby zawrócić, prawda? Poza tym, byłaby to ujma dla kogoś takiego jak ona... Niby popełniła błąd? Nope. Choć nieważne jak idiotycznie to brzmi.
Doszła do wioski, kiedy pogoda już na dobre się rozszalała. Nie widziała za dużo, gdyż chowała głowę pod połami kurtki, co na niewiele się zdało. Jednym bokiem zdążyła dostrzec szyld pub'u i bez zastanowienia ruszyła w tamtym kierunku, co zajęło jej nieco dużej czasu niż zazwyczaj. Musiała przystać aby nie zostać zepchnięta na bok. Po chwili niemalże wpadła do pubu, owinięta śniegiem. Nie czuła twarzy ani rąk. Każdy ruch sprawiał jej ból, dlatego z wielkim trudem otrzepała z siebie śnieg. A przynajmniej próbowała to zrobić.
Kiedy tak próbowała zdjąć z siebie okrycie i resztki śniegu, przyglądała się okropnej pogodzie na zewnątrz. Jak dobrze, że szybko zauważyła szyld. Westchnęła ciężko i w tym momencie wpadła na innego czarodzieja, który akurat chował pieniądze do kieszeni. Galeony upadły ciężko na podłogę, a Chrs automatycznie kucnęła i zaczęła je zbierać, przepraszając głośno. Jak mogła być taką niezdarą? Przecież takie rzeczy nie przytrafiają się jej... Podniosła wszystko, nawet te drobne, które poturlały się po podłodze w kierunku stolików. Uniosła głowę, chcąc wstać... I uderzyła z impetem w stolik. Przeklęła głośno i warknęła pod nosem, oddając pieniądze mężczyźnie. Teraz jej największym problemem nie była zima, a rozbolała głowa. Cholera.
Powrót do góry Go down


Cheong Jungkook
Cheong Jungkook

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 899
  Liczba postów : 196
https://www.czarodzieje.org/t13453-jeon-jungkook
https://www.czarodzieje.org/t15186-dollar-dollar#404823
https://www.czarodzieje.org/t15184-cheong-jungkook#404815
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyCzw Lut 15 2018, 20:57;

Było zimno. I niefajnie.
A Jungkook jako osoba z krwi i z kości (wbrew pozorom nie był kosmitą) jeszcze dotkliwiej odczuwał paskudną zawieruchę zza oknami. Nie miał pojęcia, co go skłoniło do tego, aby opuścić mury zamku i wyruszyć gdziekolwiek na zewnątrz - przecież temperatura na błoniach oscylowała gdzieś pomiędzy tymi jak “piździ tutaj niczym w górach w Gwangju”, a totalnymi syberyjskimi klimatami. Nic więc dziwnego, że krukon był opatulony aż dwoma, grubymi szalikami i ubrany w czarny, znoszony płaszcz pożyczony od Taehyunga. Było to zapobiegliwe posunięcie, aby przynajmniej jego dzieciak nigdzie się już dzisiaj nie szwendał. Błądząc bez konkretnego celu, tak naprawdę nie miał pojęcia co może dzisiaj ze sobą zrobić. Dzieciak się uczył bez wytchnienia, młody Zelo wsiąkł gdzieś w Hogwarcie, Daniel pewnie szwenda się z kuzynem Taehyunga, a Delka śpi w jakiejś ciepłej kanciapie. I gdyby Jungkook miał chociaż trochę oleju w glowie to również poszedłby się kimnąć tam, gdzie byłoby chociaż ciepło i przytulnie.
Przeklinając siarczyście, ale wyłącznie w swojej własnej głowie z rozmachem otworzył drzwi do napotkanego pubu i wślizgując się do środka, jęknął cicho na widok sporej ilości klienteli. Nie lubiąc tłumu, a tym bardziej obcych - wziął kartę z kontuaru i chowając się za nią niczym za tarczą mającą go chronić przed ostrzałem obcych osób, udał się do najbardziej odległego stolika. Po drodze rozwinął się z jednego szalika i wpychając go do skórzanej torby, na spokojnie sobie klapnął w dość przyjemnej miejscówce jaką sobie zdążył zaklepać. Pojawiający się zaraz obok niego kelner w trybie niemal ekspresowym zrealizował jego zamówienie jakim była najzwyklejsza gryczana herbata oraz mała butelka wina ryżowego.
To był odpowiedni moment do tego, aby teraz ściągnąć z siebie drugi szalik i powoli rozpiąć się z ładnie pachnącego płaszcza. Dzbanuszek z gorącą wodą i filiżanka, szybko trafiły na jego stolik - tak samo jak ryżowa popitka - i właśnie wtedy, gdy miał zaraz sięgnąć po uszko od porcelany coś obok niego zabłysło. Dostrzegając obok siebie pod stolikiem 10 złotych galeonów, ostrożnie po nie sięgnął i wtedy … rozległ się głuchy trzask, gdy w tym samym momencie co zacisnął palce na monetach, ktoś bez gracji trzepnął w jego stolik swoją głową.
Z ciekawością zaglądając pod blat, ujrzał tam pod nim ciemną łepetynę najprawdobniej należącą do jakieś dziewczyny (może nawet do jakiejś koleżanki z Hogwartu) i bez namysłu, głupio do niej palnął:
- Stolik nie jest za mały, aby tak tam pod nim siedzieć? - unosząc brew do góry, zaraz na nowo się schował i podnosząc się ze swojego miejsca, chwycił za blat i nieco go odsunął na bok, aby dziewczyna mogła spokojnie spod niego wyjść. - Nic ci nie jest? Chyba mocno przywaliłaś głową, no nie? Powinnaś być ostrożniejsza, bo kolejny raz mógłby się skończyć rozcięciem i szyciem. - stwierdził dość nonszalancko jakby codziennie dziewczyny mu wyłaziły spod stolików. Albo zwyczajnie nie ruszały go tak dziwne scenariusze życia.
- Chcesz się dołączyć? Mogę nawet poczęstować herbatą.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101889
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Specjalny




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyCzw Mar 15 2018, 19:52;

@Blaithin ''Fire'' A. Dear

Dla zimowego pubu był to dzień jak co dzień. Czas płynął tutaj niezwykle leniwie. Ogień trzaskający w kominku otulał przyjemnym ciepłem nielicznych gości, którzy jak zwykle nie tłoczyli się przy jednym stoliku, a siedzieli rozrzuceni po całej sali. Jedyna para czarodziejów siedziała blisko wejścia i rozmawiała szeptem, racząc się niespiesznie rumem porzeczkowym, pozostali raczej unikali kontaktu z kimkolwiek i albo wpatrywali się smętnie w swoje kieliszki, albo dopiero zastanawiali się co zamówić. Kiedy Fire weszła do pubu i poprosiła o rozmowę z szefem, nie natychmiast wywołała poruszenie. Wzrok zebranych prześlizgnął się ze ścian i szklanek na nią dopiero wówczas, gdy szybko uzgodniła z właścicielem szczegóły swojego występu i zaczęła rozstawiać swój sprzęt. Nie minęło kilka chwil, a zaczęła grać.

Rzuć kostką - literą, aby sprawdzić co się stało:
A - Jak się okazało, nie wszyscy byli zainteresowani smutną melodią wydobywającą się z Twoich skrzypiec. Zajęci samymi sobą uparcie Cię ignorowali, unosząc na Ciebie spojrzenia dopiero wtedy, gdy musieli Cię wyminąć w drodze do baru. Wkrótce zakończyłaś występ i nie pozostało Ci po nim absolutnie nic poza kilkoma galeonami od właściciela i wielkim niedosytem oraz goryczą.
B - Czułaś tremę, gdy tutaj wchodziłaś? Jeżeli nie, teraz z pewnością tak było. Żywe zainteresowanie, jakie okazali Ci klienci pubu, wprawiło Cię w zakłopotanie, bądź może zwyczajnie się rozproszyłaś. Kilkukrotnie nie trafiłaś w odpowiedni ton, lecz nie rozległy się żadne gwizdy, ani buczenie, a jedynie martwa cisza. Absolutnie nikt Cię nie rozpraszał, ale też nikt specjalnie nie klaskał, gdy zakończyłaś grę. Najgorsze było chyba to, że wiedziałaś, iż mogłaś to zrobić lepiej i naprawdę ich porwać. Może następnym razem się uda.  
C - Byłaś obserwowana już od pierwszych tonów. Większość obecnych wykazywała raczej umiarkowane zaciekawienie, ale nie ten mężczyzna. On starał się złowić każde Twoje spojrzenie i nawet podszedł do Ciebie, gdy skończyłaś grać. Wsunął Ci w kieszeń 15 galeonów napiwku i nawet chciał zaprosić Cię na randkę, do tego stopnia oczarowany Twoją grą. Miałaś serce mu odmówić?
D - Gorące serce ma ten, kto potrafi tak grać. Właściciel był zachwycony Twoim występem. Wszystko poszło absolutnie perfekcyjnie. Twoja gra wprawiła gości w tak dobry nastrój, że ochoczo zamawiali kolejne napoje. Ba, nawet udało Ci się skusić kilkoro zagubionych czarodziejów do zajrzenia do środka, gdzie zostali, aby Cię posłuchać. Zyskałaś aż 20G premii od oczarowanego właściciela lokalu, a to chyba całkiem niezły wynik jak na początek, prawda?
E - Skąd wzięły się te kwiaty i czemu tu nagle zrobiło się tak tłoczno? Twoja gra przyciągnęła do lokalu prawdziwe tłumy i jeden z gości, na koniec występu, podarował Ci ogromny bukiet wyczarowanych przed chwilą kwiatów. Wśród nich, nie wiedząc czemu, znalazł się asfodelus, który starczy Ci na 2 dowolne eliksiry.
F - Kilkukrotnie się pomyliłaś podczas wykonywania wyjątkowo skomplikowanego utworu, ale zadowolony tłum milczał zasłuchany i najwyraźniej tego nie zauważył. Wybrnęłaś z tej sytuacji wyjątkowo zręcznie przekształcając melodię, dzięki czemu prawie stworzyłaś nową. Zdobywasz 1 punkt z działalności artystycznej.
G - Skąd wziął się ten gość, który co rusz stawiał Ci kolejkę, abyś tylko nie przestawała grać? Z każdą następną porcją alkoholu, utrzymanie pozycji pionowej okazywało się coraz to trudniejsze. Wreszcie byłaś zmuszona przerwać występ, ku niezadowoleniu właściciela, który jednak nie robił problemów i pozwolił Ci opuścić pub. Niestety, prawie na pewno następnym razem nie będzie chciał Cię do niego wpuścić.
H - Grałaś tak długo, że zesztywniały Ci palce. Jeden z gości zaproponował Ci rozerwanie się u jego boku, ale podczas rozmowy wydawał się okropnie nachalny. Wyraźnie interesował się Tobą oraz Twoją karierą skrzypaczki. Przedstawiał się jako producent muzyczny, lecz nie chciałaś dać mu wiary. W pewnym momencie tak Tobą zakręcił, że zdołał ukraść Ci coś z kieszeni. Rzuć czterema kostkami numerycznymi i zsumuj je. Odlicz przedmiot od szczytu listy z Twojego kuferka i dowiedz się co straciłaś.
I - Mimo, że Twoja gra nie odznaczyła się niczym szczególnym, zdołałaś wprowadzić do pubu przyjemny, nieco nostalgiczny nastrój. Ludzie rzucali na Ciebie okiem raz na jakiś czas. Jedni wchodzili, inni opuszczali pub, ale każdy jeden czarodziej zwrócił na Ciebie uwagę. Jeżeli następnym razem zobaczą Cię podczas gry, na pewno skojarzą kim jesteś.
J - Musisz jeszcze trochę poćwiczyć występy publiczne. Nie wszystko poszło po Twojej myśli i wydawało Ci się, że Twój repertuar jest nieco zbyt ograniczony, przez co nie mogłaś zaprezentować się z najlepszej strony. Jeżeli napiszesz wątek z dowolnym graczem, w którym zagrasz na skrzypcach / napiszesz nowy utwór w wybranym miejscu, otrzymasz 1 punkt z działalności artystycznej.

______________________

Pub Zimowy - Page 11 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3633
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptySob Mar 24 2018, 19:57;

Skrzypce.
Naturalnie, kochała ten instrument. Zarówno w fizycznym sensie, gdy mogła gładzić stare, nieco przetarte drewno i ostre struny, po którym jeździła smyczkiem. Idealnie układały się w dłoni Fire i opierało o podbródek. Ale w metafizycznym sensie były czymś więcej niż rzeczą stworzoną przez paru Lanceley'ów dawno temu. Były najczystszym ukojeniem, na jakie mogła sobie pozwolić Szkotka. Nie szkodziły, jak czarna magia, nie oszukiwały, jak alkohol i narkotyki. Stanowiły swego rodzaju ochronę dla zmęczonej i podniszczonej życiem dziewczyny. Nie wymieniłaby ich na nic innego.
Dlatego też początkowo o występach publicznych myślała bardzo sceptycznie i niechętnie. Nie dość, że wcześniej w ogóle nie próbowała gry przed tyloma ludźmi, to z tyłu głowy świtała myśl, że się sprzedawała. Nie zamierzała otwierać swojej duszy przez byle kim, a skrzypce odsłaniały spory fragment uczuć rudowłosej. Musiała więc grać tak, żeby się nie wczuwać... Co z pewnością plamiło piękno instrumentu. Fire czuła swego rodzaju rozdarcie, gdy już ustaliła z właścicielem pubu zimowego, że zagra. Spięta z zaciśniętymi wargami i pudłem ze skrzypcami w ramionach przestąpiła próg. Tłumów nie było... Poza tym panowała spokojna, mętna atmosfera. Może nikt nawet nie zwróci uwagi na małą, drobną Blaithin? Bardzo by tego chciała. Wtopić się w tło lokalu i odciąć myśli od tego, że w ogóle tkwi tutaj. Bez sensu, przecież nie narzekała na brak gotówki. Umiała się samodzielnie utrzymywać.
Weszła na scenę sztywno, otworzyła futerał i wyciągnęła skrzypce. Wzięła głębszy oddech, chociaż to nie pomogło. Coraz więcej pojedynczych spojrzeń prześlizgiwało się po jej sylwetce. To nie była stricte trema, raczej świrdujące uczucie jakiejś nieprawidłowości... Ona, w jakimś pubie? Grająca dla jakichś chlejusów? Miała wrażenie, że się upokarza, a przede wszystkim, że upokarza swoje własne skrzypce. Niestworzone do miejsc takich, jak pub.
Pociągnęła smyczkiem raz i drugi, a melodia w ogóle nie przypominała tej, do jakiej Szkotka przywykła. Zagrała na początek coś znanego i prostego, ale zarazem cichego. Nie umiała odnaleźć się w wymuszonych dźwiękach, ale po chwili postawiła na coś szybszego. Spędziła tak nieruchomo ponad godzię. Czasami grała nawet parę godzin aż do bólu mięśni, więc nie było to wielkim wyzwaniem. Cóż, wybitnym przedstawieniem to nie było, ale Fire też nie chciała dawać im pełni tego, co potrafiła.
Nie zasługiwali.

Literka: J

______________________

Co z Fire?:

Kindness is weakness

Compassion made me lower my wand. Loyalty made me lose my eye. Hope made me put the poison away.
Never again.


Playlista
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptySob Maj 05 2018, 23:45;

Nie mogła zmarnować całej soboty! Mieli teraz tyle nauki i zajęć, a do tego nocne zmiany w pubie — musiała w końcu zrobić coś dla siebie! Pomimo zmęczenia, podkrążonych oczu i kolejnej, nieprzespanej nocy miała ochotę wyjść. Po wysłaniu listu, do znajomej żmijki, podniosła się leniwie z fotela w pokoju wspólnym. Zabrała książki i pergaminy, kończąc na dzisiejszy wieczór z lekcjami i wróciła do dormitorium. Zostawiła rzeczy, pakując już potrzebne na poniedziałek podręczniki do torby, następnie szykując się do wyjścia. Porzuciła luźną koszulkę i szorty na rzecz bardziej odpowiedniego, nadającego się dla ludzi stroju. Maskując cienie pod oczyma, nakładając szminkę na usta i przeczesując włosy, złapała za torebkę i skierowała się do wyjścia, a następnie prosto na ścieżkę prowadzącą do wioski. Mogła użyć teleportacji, a jednak spacer wydawał się rudej znacznie lepszym rozwiązaniem. Przeciągnęła się leniwie, wydając z siebie mruknięcie zadowolenia, stojąc za zamkową bramą. Poprawiła materiał swetra w ciemnoczerwonym kolorze, który na sobie miała, ponieważ odsłonił zbyt dużo brzucha. Był na długi rękaw, odsłaniał ramiona i szyję, utrzymując się na przedramionach i linii biustu. Miał krótszy krój, ledwo sięgając materiałem do wąskiej, czarnej spódnicy. Sięgała kawałek za połowę uda, zapinana była na rząd złotych, ozdobnych guzików. Bladość nóg ukryła ciemnymi rajstopami, na stopy wsuwając botki na szpilce.
Wieczór był młody, bezchmurne niebo obsypane było srebrnymi gwiazdami, a chłodne powiewy wiatru wzburzały zielone korony okolicznych drzew, wprawiając tkwiące na nich liście w ruch. Było przyjemnie, rześko. Wszystko zwiastowało nadchodzące lato. Nessa westchnęła, przyśpieszając kroku, mając ochotę jak najszybciej na kufel dobrego piwa — ewentualnie szklaneczkę czegoś mocniejszego. Nawet potwór, który unikał alkoholu, poczuł potrzebę zrelaksowania się, wyłączenia na chwilę myślenia o sprawach poważnych, skupiając się tylko na tych błahych. Zgrabnym ruchem przekroczyła próg lokalu, kierując się niemalże od razu w stronę baru, gdzie złapała za kartę napoi, kierując się następnie w stronę środka pomieszczenia, gdzie miała nadzieję znaleźć wolny stolik. Wiedziała, że przy weekendzie lokale we wiosce wypełnione są po brzegi i trzeba było mieć niezwykłe szczęście. Ruda uśmiechnęła się pod nosem, gdy jakiś jegomość zwolnił miejsca w rogu Pubu, niedaleko rozpalonego kominka z wesoło trzaskającym drewnem w środku. Usiadła, kładąc torebkę po prawej stronie i oparła się wygodnie. Omiotła spojrzeniem interesujące wnętrze, zatrzymując wzrok na poszczególnych dekoracjach ścian. W końcu jednak ślizgonka złapała za przyniesioną ze sobą kartę, otwierając ją i przeglądając ofertę drinków. Spomiędzy pomalowanych czerwoną szminką ust wydobyło się ciche westchnięcie niezdecydowania. I na co właściwie miała ochotę..? Ostatecznie dziewczyna ułożyła menu na środku stolika, kładąc dłonie na kolanach i decydując się poczekać na Enzo. Nawet jak zamówi teraz, to potem z piciem będzie musiała czekać na niego, a to było pozbawione sensu. Nie wytrzymałaby! Przez myśl jej przeszło, pytanie, czy Włoch przyprowadzi ze sobą Dear'a, z którym ostatnio tak blisko się trzymał.
Powrót do góry Go down


Enzo Zaccaria
Enzo Zaccaria

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 20
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t16042-enzo-zaccaria
https://www.czarodzieje.org/t16048-poczta-tego-fajnego-slizgona#439055
https://www.czarodzieje.org/t16047-enzo-zaccaria
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyNie Maj 06 2018, 00:31;

Sobota minęła mu bardzo szybko, mimo bardzo wczesnej pobudki, nawet się nie obejrzał, kiedy z szóstej rano, zrobiła się szósta wieczorem, a nim zdążył odsapnąć po dość meczącym treningu, dotarł do niego list od jego ulubionego Gremlina. Uznawszy, że mały wypad ze znajomymi będzie zdecydowanie lepszym wyjściem niż poświęcenie kolejnego wieczora z nosem w mugolskich książkach przysłanych mu przez babcie. Oczywiście niezależnie od tego, czy chciał udać się na spotkanie z rudowłosą, czy może podelektować się słowem pisanym mugolskich myślicieli, priorytetem był prysznic. Kiedy kilkanaście minut później rosły blondyn opuszczał pokój wspólny, był już w pełni oczyszczony po treningu, jednakowo w znaczeniu psychicznym, jak i fizycznym. Zdołał również szybko zrzucić z siebie dresy i tank, w których ćwiczył, by zastąpić je gustowną koszulę w krate i nie mniej szykownymi spodniami w odcieniu głębokiej czerni. W odstawkę poszły także jaskrawe buty do biegania, zastąpione przez w miarę eleganckie buty, oczywiście bez przesady, to tylko wyjście do baru, nie mógł jednak pozwolić sobie na wyglądanie jak byle kto. Pamiętając o tym, co napisała, zabrał ze sobą sporą ilość galeonów, ale i tu pamiętał, by nie przesadzić. Dobrze wiedział, jak mogły się skończyć eskapady do pubu z Gremlinem i spółką. Gdzie by nie szedł, zawsze robił to szybko, nie wiedział, czy było to spowodowane tym, że tyle biegał, czy po prostu chęcią znalezienia się na miejscu przed czasem. Kiedy po tym, jak dość szybko przemknął przez puste o tej porze korytarze szkoły i znalazł się na ścieżce prowadzącej do wioski, przystanął na chwile, by pokontemplować gwiazdy, które w tak dużej liczbie skrzyły się na wieczorny niebie. Mógł, by tak stać godzinami, rozmyślając nad sensem istnienia, ze wzrokiem utkwionym w niebie i ciepłym późnowiosennym wiatrem muskającym jego twarz, ale przypomniał sobie o pewnym oczekującym go rudym gremlinie i czym prędzej ruszył w stronę pubu, w którym się umówili. W końcu dotarł do lokalu i szybko wszedł do środka, płynnie przechodząc ze względnej ciszy panującej na zewnątrz, do hałasu i lekkiego zaduchu sali. Doprawdy Ness miała szczęście, nie była może zbyt wysoko, ale jej intensywnie rudą czuprynę można było dostrzec bez trudu, co znacznie ułatwiło chłopakowi poszukiwania. Kiedy przebił się przez tłoczny środek sali do jednego ze stolików umiejscowionego w jej rogu. Kiedy tylko mógł popatrzyć dziewczynie w oczy, przywołał na twarz kpiący uśmieszek, który nieodłącznie towarzyszył ich utarczką słownym. Zajął miejsce naprzeciwko dziewczyny, a kiedy już wygodnie rozsiadł się w swoim krześle, powiedział. -Dobry Wieczór Panno Lanceley, jak widze zaczekałaś na mnie z zamawianiem czegokolwiek? Poruszające...- To powiedziawszy, ujął w dłonie kartę napoi i obrzucił ją krytycznym spojrzeniem, nie spodziewając się, by w lokalu tej rangi znalazł trunek, który by go zadowolił. -Cóż się stało, że przypomniałaś sobie o swym serdecznym przyjacielu Zaccarim?- Zapytał, odkładając kartę na stół i rzucając szybkie spojrzenie na sale.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyPią Maj 11 2018, 16:21;

Nuciła coś pod nosem, raz po raz rozglądając się po przytulnym wnętrznu pubu. Z początku wystrój wydawał się nieco przytłaczający, ilość rzeczy znajdujących się na ścianach była ogromna, a i brak białego sufitu sprawiał, że pomieszczenie optycznie było znacznie mniejsze niż w rzeczywistości. Właściciel jednak zadbał o to, aby na ścianach znajdowały się lustra, a obudowy kominków wykonane były z jednolitego, ciemnego drewna. Podobnie jak stoły i szynk barowy, do którego dostawione były stołki na wysokich nóżkach, obite skórą w kolorze ciemnozielonym lub czerwonym. Te samo obszycie zastosowano na otaczających stoliki kanapach. Po oswojeniu się z natłokiem wszystko to tworzyło przyjemną dla oka całość. Uśmiechnęła się pod nosem, odgarniając kaskady rudych włosów na plecy, stukając pomalowanymi na czerwono paznokciami o blat.
Robiło się coraz później. Lokal zapełniał się klientami, było coraz mniej wolnych miejsc. Roześmiane twarze, podekscytowane szepty i wspólne snucie wakacyjnych planów — czyli to, co starsi uczniowie i studenci robili najlepiej. Kelnerki ledwo nadążały z podawaniem do stolików pełnych tac przekąsek w towarzystwie kufli wybornego piwa, chociaż przewijały się również na nich kolorowe drinki. Westchnęła cicho, lustrując brązowymi oczyma wszystko dookoła, ostatecznie zatrzymując ich spojrzenie na drzwiach, gdy zauważyła znajomą postać. Na czerwone usta ślizgonki wkradł się charakterystyczny, zadziorny uśmieszek. Mający metr i pięćdziesiąt siedem centymetrów postrach Hogwartu istotnie był łatwy do odnalezienia na sali przez swoją rudą czuprynę. Gdy zasiadł naprzeciw, skrzyżowała ręce pod biustem gotowa do odparcia ewentualnego ataku słownego, mającego być wstępem do jednej z ich słynnych, słownych potyczek.

—Dobry wieczór Panie Zaccaria.—odparła grzecznie, kulturalnie i podejrzanie miłe, kiwając głową na jego kolejne słowa i wzruszając niewinnie ramionami. —Widzisz, jaka ja jestem wspaniałomyślna? Partnerka do picia idealna, co zrobić. Oh już nie bądź taki złośliwy słońce, przecież często widujemy się na zajęciach czy w pokoju wspólnym!
Dodała z nutką rozbawienia w głosie, wywracając teatralnie oczyma. Chociaż nawet po cichu musiała przyznać, że jej życie towarzysko jakoś podejrzanie rozkwitło. Nie czas jednak na to. Lanceleyówna przeniosła wzrok na kartę z ofertą, którą Włoch dzierżył w dłoniach. Przekręciła głowę nieco w bok, przyglądając się jej uważnie — bordowa, wykonana z miękkiej skóry okładka idealnie wkomponowywała się w wystrój pubu.
—Zgubiłeś gdzieś Deara czy mi się wydaje? Ostatnio sporo czasu spędzaliście razem. Myślałam, że go zaprosisz. — kontynuowała z nutką ciekawości w głosie, przenosząc wzrok na twarz chłopaka. Właściwie ona sama chyba z każdym Dear'em miała jakieś relacje. I jeszcze to cholerne wesele Doriena w czerwcu! Na samą myśl wzdrygała się niezauważalnie, zaraz jednak wracając całą swoją uwagą do towarzysza i sobotniego wieczoru. Uśmiechnęła się rozbrajająco, chcąc zadać najważniejsze z dzisiejszych pytań, mające mieć wpływ na resztę spędzonego tu czasu. —Co pijemy?
Miała nadzieję, że przestudiował już kartę i będą mogli zdecydować, czy klasycznie zostają przy piwie czy uderzą raczej w alkohole mocniejsze.
Powrót do góry Go down


Enzo Zaccaria
Enzo Zaccaria

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 20
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t16042-enzo-zaccaria
https://www.czarodzieje.org/t16048-poczta-tego-fajnego-slizgona#439055
https://www.czarodzieje.org/t16047-enzo-zaccaria
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyPią Maj 11 2018, 18:24;

Nie wiedział czemu, Nessa wybrała właśnie to miejsce, natłok wszystkich dekoracji i ozdób wiszących na ścianach, przywodził bardziej na myśl sklep i sprzedawcę, który był zdecydowany umieścić cały swój towar na widoku. To zaś nie kojarzyło się ze zbyt dużym prestiżem ani renomą, zdecydowanie bardziej wolał minimalistyczne i bardziej stonowane wnętrza. Jedynym przyjemnym elementem wystroju, były wesoło trzaskające płomienie oraz kominki wbudowane w ścianę. Przejechał palcami po przyjemnym materiale kanapy. Nawet w tej głośnej i zatłoczonej sali, jego uwagę przykuło stukotanie jej paznokci. Posłał jej najradośniejszy, a zarazem najbardziej kpiący uśmieszek, na jaki było go stać. Dziś był w wyjątkowo dobrym humorze, dlatego perspektywa utarczki słownej z Nessą brzmiała całkiem zachęcająco. Kolejną rzeczą, która niewątpliwie przeszkadzała, był panujący w tym miejscu tłok, już w drodze do stolika kilka razy cudem uniknął oblania alkoholem należącym do innych gości, lub kelnerkę przebijających się do stolików. Nawet teraz raz mimo tego, że kelnerki mijały ich z dość bezpiecznej odległości, a inni goście nie podchodzili do zajętego stolika w kącie sali, Enzo przezornie patrzył na każdego, kto ich mijał. W końcu, kiedy ostatecznie uznał, że raczej na pewno nikt go niczym nie obleje, przeniósł wzrok na dziewczynę. -Jak już wspominałem poruszające i kulturalne, dlatego pytam Lancley, nie pasuje do ciebie.- To powiedziawszy, posłał jej rozbawione spojrzenie i kontynuował swój wywód. -Ja złośliwy? Ranisz mnie. Przecież ja zawsze staram się być miły. Zajęcia i pokój wspólny? Mogę to powiedzieć o każdym domowniku.- Miał nadzieje, że Lanclay nie odbierze tego na opak i nie pomyśli, że on, nie daj boże, byłby zawiedziony takim stanem rzeczy. W karcie nie było niczego ciekawe, same zwykłości, co prawda pozwalało mu to bez dłuższego zastanawiania wybrać swój ulubiony trunek, z drugiej strony zawiodło go, że nie spróbuje dziś niczego nowego. -Eh Gremlinie, po raz kolejny dopowiadasz sobie zbyt wiele, to, że akceptuje jedną z niewielu normalnych osób, z tej zbieraniny, którą nazywasz swoimi znajomymi, nie znaczy, że muszę cały czas z nią przebywać. Poza tym nie wiedziałem, czy chcesz, bym kogoś zapraszał i czy sama kogo nie zaprosiłaś.- Wzruszył ramionami, taka była prawda, nie zwykł nikomu się napraszać. Chyba że była to osoba, z którą wyjątkowo lubił się spotykać. -Nie wiem, czy pamiętasz, ale zwykłem pijać tylko jeden alkohol. Dla mnie Ognista Whiskey.- Lubił mocne trunki, od zawsze, poza tym, piwo, a raczej to, co nazywano tu piwem, nie było zbyt szlachetnym napojem. To powiedziawszy, machnął ręką na kelnerkę, która znajdowała się najbliżej ich stolika. Kiedy wysoka blondynka zanotowała już jego zamówienie, ślizgon zwrócił się do rudowłosej. -To, co dla ciebie?
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyPią Maj 11 2018, 22:36;

Dlaczego Panna Lanceley wybrała akurat ten lokal we wiosce? Po prostu nigdy wcześniej tu nie była! Tak banalna, prosta odpowiedź, której na pewno Enzo się nie spodziewał. Gdyby nie fakt, że pracowała w Oasis i miała serdecznie dość tamtego miejsca, to z pewnością poszliby właśnie tam. A tak, mieli przed sobą sobotni wieczór w tym przytulnym, wcale nie aż tak przytłaczającym pubie. No i zdecydowanie było tu mniej ludzi jak w innych lokacjach we wiosce przeznaczonych do spotkań towarzyskich. Nessa założyła nogę na nogę, nadal trzymając ręce splecione pod biustem. Kosmyki naturalnie wijących się, rudych włosów opadały jej na odkryte ramiona i ciągnęły się niesfornie w dół, żyjąc własnym życiem. Pomimo tego, że ślizgonka była osobą preferującą bardziej ustronne i mniej pełne miejsca, dziś akurat nic jej w tym miejscu nie przeszkadzało. Nawet na marudzenie była zbyt zmęczona i zbyt spragniona dobrego drinka.
—Czy Ty mi właśnie insynuujesz, że nie należą do kulturalnych i poruszających męskie serca kobiet? Hmpf.—westchnęła teatralnie, tonem pół żartem i pół na serio. Oczywiście, że nie należała. Potrafiła zachować się w towarzystwie, które tego wymagało — na drogich przyjęciach swojej rodziny czy innych ustrojstwach, jednak na co dzień..? Cóż, wtedy była po prostu sobą. Duże, zielone oczy otoczone były wachlarzem kruczoczarnych rzęs, wpatrywały się uparcie w obwolutę trzymanego przez niego menu.—Yhym, a ze mnie księżna Cambridge wtedy. Ty pozbawiony złośliwości? Dobry żart żmijko, naprawdę. Oh, czyżbyś umierał za mną z tęsknoty? Słyszę wyrzut w Twoim głosie.
Droczyła się z nim, widocznie szukając jakieś niewielkiej zaczepki czy prowokacji, tak na rozgrzewkę. Wiedziała, że przesadza i wcale tak nie było, ale nie było to żadną wymówką na to, aby obrócić jego słowa niczym kota ogonem z korzyścią dla siebie. Rozluźniła dłonie, przysuwając się do krawędzi stolika i układając na nim ręce. Splotła ze sobą palce, bawią się widniejącymi na nich pierścionkami. Miała naprawdę dużo brzydkich nawyków. Mieniące się niczym płynny miód od napływu kominkowego światła tęczówki, podniosły swe spojrzenie, nieco przeciągłe i zaczepne, prosto na twarz Włocha. Na pomalowanych czerwoną szminką ustach pojawił się cień uśmieszku, kąciki drgnęły nieznacznie ku górze. Zbyt miło. Mógł poczuć, jak to przypadkiem nacisnęła mu na nogę obcasem, uciekając następnie do tyłu.
—Nazwij mnie tak jeszcze raz, a stracisz coś więcej niż uroczą buźkę. Nie chcesz, żebym ja Ci wymyśliła przezwisko. Zbieraniny? Byle kim się nie otaczam.— szepnęła cicho, przemiłym głosem. Jej mimika twarzy mówiła wszystko — większość ludzi była jej obojętna, ale wyjątki takie jak Theo, Marcelina, Caesar czy nawet Enzo — ich zawsze broniła. Nie wspominając o kocie, czy lemurze. W obecnej chwili nawet Calum zaliczał się do grona bliższych, akceptowanych chętniej przez nią ludzi. Westchnęła jednak, przymykając na chwilę oczy. Wyciszając negatywne emocje, bo nie było dzisiejszego wieczora na nie czasu. Nie miała chęci kłócić się jakoś szczególnie mocno, dosadnie, a jeśli chodziło o najbliższych, to zmieniała się w prawdziwego rysia. Pokręciła delikatnie głową, zagryzając na dłuższą chwilę dolną wargę i unosząc leniwie powieki, wlepiając spojrzenie w leżącą znów na drewnianym blacie stołu kartę. Kiwnęła głową w odpowiedzi na jego pytanie, siląc się na uśmieszek. Zła energia i alkohol zawsze tworzyły coś złego.
—To samo dla mnie. Zmieniając temat — co się stało, że tak łatwo przystałeś na moją propozycję? Na lekcjach ostatnio nie przejawiałeś ani chęci do czegokolwiek, ani aktywności. Wszystko w porządku? Czy dzieje się jakiś dramat w stylu włoskim?
Powrót do góry Go down


Enzo Zaccaria
Enzo Zaccaria

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 20
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t16042-enzo-zaccaria
https://www.czarodzieje.org/t16048-poczta-tego-fajnego-slizgona#439055
https://www.czarodzieje.org/t16047-enzo-zaccaria
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptySob Maj 12 2018, 11:58;

Po dłuższej chwili spędzonej w pubie Enzo uznał, że nie jest taki zły, a nawet jest znośny. Gremlin jak zwykle popisał się błyskotliwością, doprowadzając Włocha do cichego śmiechu. I ta jej typowa poza, ręce pod biustem i butne spojrzenie. Widać jednak było, że dziś wolała, by chyba poprowadzić normalną rozmowę, wyglądała na zmęczoną. -Ależ skąd Lanceley, nawet bym nie śmiał. Po prostu przyzwyczaiłaś mnie do czego innego i zdziwiła mnie ta nagła, dobra, zmiana.- Wzruszył ramionami, również używając półżartobliwego tonu. Nie wątpił w jej ogładę, przynajmniej, wtedy gdy była ona potrzebna, ale oboje wiedzieli, że to tylko żarty i nikt nie będzie się czuł urażony. Tym bardziej że Enzo wcale nie chciałby była, jak szlachcice których znał, miał ich zdecydowanie dość. Posłał jej przeciągłe i rozbawione spojrzenie swoich mętnych oczu. -Ależ oczywiście, że jestem pozbawiony złośliwości, niezaprzeczalnie. Nie wiem, czemu mi nie wierzysz księżno Cambridge. Żmijko? Jak słodko. Oczywiście, że tęskniłem, a było to tak bolesne i nieznośne, że myślałem, iż nie wytrzymam zbyt długo. Dziwi cię to?- Zdecydowanie, rozmowa była o wiele ciekawsza niż spotkanie z książkami, które planował na dzisiejszy wieczór. Po raz nie wiadomo, który przywołał na twarz złośliwy uśmieszek, który po chwili delikatnie zrzedł, kiedy ślizgona nadepnęła mu na nogę. Mimo tego postarała się nie dać nic po sobie poznać i powiedział. -A jednak to nie księżna Cambridge, tylko moja Lanceley. Moją uroczą buźkę? Widze, że jesteś bardzo spięta, faktycznie przyda ci się alkohol.- Nie wiedział po co, zaczynał drażliwy temat, jakim byli jej znajomi, wiedział przecież, że wykazywała niezdrowe przywiązanie do tej dziwnej zbieraniny. -Wiem, ja jestem tego najlepszym przykładem, nie przejmuj się tym.- Wiedział, że pod tym względem była nieugięta i nie ma co nawet w żartach, o tym dyskutować. Sam również, kiedy już się do kogoś przywiązał, mógł za niego oddać wszystko. Jej oddanie, było zresztą kolejną cechą, za którą tak lubił i szanował rudowłosą. Zresztą, niektórych z tej zbieraniny lubił tak samo, jak ona. -Od kiedy to pijasz takie mocne alkohole? Naprawdę mnie zaskakujesz.- Kelnerka, przyjąwszy ich zamówienie, odeszła w swoją stronę i wyruszyła po zamówione przez nich trunki. -Coś musiało się stać? Przecież już ci mówiłem, że nie miałem nic lepszego do roboty, poza tym, umierałem z tęsknoty, sama tak powiedziałaś. No ale to nieważne prawda. Jestem, więc opowiadaj, co tam u ciebie Lanceley?- Zapytał, a nim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, do ich stolika wróciła kelnerka, niosąca na tacy dwie spore szlanki z ognistym trunkiem. Enzo od razu pojaśniał na twarzy, a kiedy alkohol znalazł się na stole, ujął go w dłoń i zatopił w nim usta.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptySob Maj 12 2018, 23:16;

Nie wyglądał już na takiego rozczarowanego tym miejscem jak z początku, więc ruda nie mogła powstrzymać drgnięcia kącików ust ku górze, który zniknął równie szybko, jak się pojawił. Miała naprawdę dobry gust i zawsze trafiała w gusta, czasem tylko inni musieli do tego dojrzeć. Nie bez powodu Lemur sugerował jej rozważenie kariery dekoratora wnętrz! Było to z pewnością zajęcie ciekawe i wymagające równie dużego zaangażowania, co muzyka — jednak biorąc pod uwagę nazwisko, bycie jedynym dzieckiem i przyszłą głową rodu, jej przyszłość zdawała się nakreślona od momentu, w którym przyszła na świat. Nie chcąc jednak dłużej się nad tym rozwodzić, wróciła uwagą do ślizgona, obdarzając go pociągłym spojrzeniem.
—Przyzwyczajenie to bardzo zła sprawa. Powinieneś się tego pozbyć.—zaczęła z delikatnym wzruszeniem ramion, jak zwykle bezpośrednio komentując wszystko dookoła. Najgorzej było, gdy człowiek się przyzwyczajał! Jak często rutyna i nawyki były przyczyną rozpadu przyjaźni czy związku? Ruda przeniosła spojrzenie na ciemny blat stołu. Uwielbiała tak ciemne, eleganckie drewno — podobnie zresztą jak jej rodzice. Posiadłość Lanceleyów miała wiele drewnianych zdobień, podłóg i elementów w swoim wystroju. Pochodzenie z dobrej, czystej rodziny miało swoje plusy, jednak na dzieciaki z nazwiskiem zawsze kładziono znacznie więcej wymagań, miały mniej swobody i bardziej musiały dbać o dobre imię. Enzo akurat jak mało kto to rozumiał, może dlatego pomimo prztyczków ich relacja była dość pozytywna. Zaśmiała się na jego słowa. — Zawsze musiałam ukrywać bycie księżną, teraz się wydało. Cholera, jak mogłeś? Ahh, Ty i te Twoje poczucie humoru. Czasem tak. Czasem wam się wszystkim dziwie, bo ja, zamiast za sobą tęsknić to już dawno strzeliłabym w siebie avadą.
Rzuciła rozbawionym głosem, powracając brązowymi oczyma do twarzy ślizgona. Widziała, jak zachowuje kamienną twarz po tym, jak jej szpilka zaatakowała jego stopę. Powinien wiedzieć, że Nessa w posiadaniu obcasów była stworzeniem niezwykle niebezpiecznym. Znów założyła nogę na nogę, układając dłonie grzecznie na kolanach, poprawiając materiał spódnicy i odgarniając kosmyk rudych włosów za ucho, uwalniając spod nich błysk prostych kolczyków w kształcie trójkąta z zielonym oczkiem. Na jego komentarz prychnęła, przejeżdżając wzrokiem po znajdujących się na ścianach obrazach.
— No tak, Lanceley. Jestem Twoim ulubionym kumplem ze szkoły, nie? Nie ma lepszego partnera do picia i bicia się, kłótni. Dlatego tak sobie cenisz moje towarzystwo. Ah Enzo, jakiś Ty dziś sentymentalny. Nie wiem, co wam się wszystkim w głowach pojebało, żeby potwora oswajać.—westchnęła, teatralnie rozkładając ręce na boki. Naprawdę nie rozumiała. Była dla tylu osób "moją Lanceley" od wszystkiego! Od picia, uciekania, bicia się, motorów, włamań, nauki, sztuki.. Była taka uniwersalnie paskudna, chamska przy tym niemiłosiernie, a mimo to jej wesoła gromadka rosła i rosła. Może ktoś im amortencji dolewał? Nie ma co kłamać, ruda była beznadziejna w sprawach damsko-męskich i przez swoją nastoletnią miłość do pewnego Dear'a, która nie wyszła i w ogóle była tylko głupią fascynacją, całkiem odcięła się od świata uczuć wyższych. Zwyczajnie nie dostrzegała, że ktoś mógłby ją w jakiś sposób romantycznie lubić. Była po prostu uniwersalną Nessą. Kiwnęła głową na jego kolejne słowa, puszczając w niepamięć komentarze o jej prywatnym zoo. Złapała za przyniesioną przez kelnerkę szklankę, następnie niczym chłop, upijając sporego łyka. Magiczna szminka na szczęście nie schodziła pod wpływem trunku. Cierpki, gorzkawy smak wywołał na drobnym ciele dreszcz. Cóż, nie sądziła, że sięgną po mocniejsze alkohole jak piwo, ale co tam. Do zamku wróci, a jak nie to prześpi się gdzieś po drodze, ciepło na dworze.
— Jakoś tak wyszło, do tak zacnych trunków trzeba po prostu dojrzeć. Lepiej rozjaśniają myśli jak piwo. Gdybym Cię nie zaskakiwała, to byśmy pewnie nie rozmawiali. Nudni ludzie są jacyś tacy.. Meh. Nieprzewidywalność to najlepsze, co w rozmówcy możesz trafić. U mnie? Nic. To, co zwykle. Próbuję ratować tyłek naszemu zapuszczonemu domowi. Jezu, Enzo. Nic się u Ciebie nie działo? Żadnych skandali? Zaaranżowanych zaręczyn? Nic?—zakończyła swój monolog, wlepiając ślepia w jego oczy. Miała neutralny wyraz twarzy, obracała w dłoniach szklankę z napojem, sprawiając, że kostki lodu obijały się o szklane brzegi, podobnie jak złoty trunek. Właściwie nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, co u niej — działo się wszystko i jednocześnie nic. Oparła się wygodnie o miękką, skórzaną kanapę. Przetarła oczy wolną dłonią, przenosząc wzrok z twarzy Włocha na blat stołu.
Powrót do góry Go down


Enzo Zaccaria
Enzo Zaccaria

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 20
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t16042-enzo-zaccaria
https://www.czarodzieje.org/t16048-poczta-tego-fajnego-slizgona#439055
https://www.czarodzieje.org/t16047-enzo-zaccaria
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyPon Maj 14 2018, 15:34;

Tia, jak zwykle Gremlin się postarał, oczywiście Włoch nie zamierzał przyznawać jej, że wybrała przyjemny lokal, po takim komplemencie z jego strony mogła, by się stać jeszcze bardziej irytująca niż do tej pory.-Szczególnie złe przyzwyczajenia Lanceley. Na szczęście zmieniasz się teraz na lepsze prawda? Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy,, może w końcu przestaniesz być takim irytującym rudzielcem.-Nagle zrobił zamyśloną minę i udał, że się zastanawia.-Chociaż nie, na to nie ma zbyt wielu szans, jak by to.... jesteś beznadziejnym przypadkiem gremlinie.-Wzruszył ramionami i zastanawiając się, czy aby nie przesadził, cóż, Nessa zapewne rozwieje jego wątpliwości już za chwile. Dostrzegł wzrok, jakim obdarzyła stół i momentalnie zrozumiał, o co jej chodzi, fakt jego rodzina też miała wiele takich mebli, lecz właśnie siedząc na takich krzesłach, przez całe dzieciństwo wysłuchiwał obelg i przytyków swego ojca. To przy biurku z takiego drewna dziadek stosował na dziecku swoje wyszukane kary, za każdym razem, kiedy coś mu nie wyszło. Zdecydowanie nie lubił takich mebli, kiedy dłużej się nad tym zamyślił, złapał się na tym, że cofnął dłoń ze stołu. Miał nadzieje, że dziewczyna nie dostrzegła, gwałtownego ruchu, jaki wtedy wykonał i nie zapyta o przyczynę, na takie pytanie nie było dobrej odpowiedzi. Najwidoczniej nie zauważyła, bo zareagowała śmiechem, a Enzo niezauważalnie odetchnął z ulgą.-Naprawdę udawała? Boże, jesteś świetną, nigdy nie domyśliłbym się, że to chamstwo i złośliwość niegodne księżnej były udawane! Spokojnie nikomu nie powiem, nie musisz się o to martwić.-Puścił jej oczko i posłał szyderczy uśmiech.-Mojej poczucie humoru? Przecież ja nie żartuje. Rzucić w ciebie avadą? Ale jak świat poradziłby sobie bez takiej aktorki, skrzypaczki i księżnej Cambridge?-Zapytał wielce przejęty tym, że Anglia mogłaby nie znieść takiej straty. Obserwując, jak odgarnia włosy, odruchowo poprawił swoje i zastukał palcami w blat.-Jak zwykle nadinterpretujesz, nie używaj, proszę określenia kumpel, drastycznie zmniejsza poziom twojej wypowiedzi. Nie ma lepszego partnera do picia? Nie wydaje mi się, byś mogła wypić, choć połowę tego, co ja, a nie Lubie pić w samotności. Bicia nawet nie skomentuje..... Co do kłótni.... No może i jestem w tym całkiem dobra i sprawia to, że trochę, tylko trochę, Lubie twoje towarzystwo. Tylko nie ciesz się zbyt widocznie, bo zrobi mi się niedobrze.-No teraz to na pewno ego podskoczy jej kilkukrotnie i będzie mu wypominać te słowa do końca szkoły. -Sentymentalny? Oh tak, Lubie wspominać, na przykład to jak oblałaś mnie kawą i cudem uniknąłem poparzeń trzeciego stopnia na twarzy.-Cierpko się uśmiechnął, na wspomnienie tego, jak zaczęła się ich "znajomość". Już pierwszego dnia Enzo spotkał Nesse, a przez wzrost wydała mu się niegroźna, uznał więc, że zabawi się kosztem dziewczyny, cóż trochę się przeliczył, ale z czasem oboje zaczęli to traktować bardziej jako grę niż celowe uprzykrzanie komuś życia.-Oswajać potwora? Że niby ty jesteś tym potworem? Nie wiem, czy Gremlina można zakwalifikować do kategorii potwora.-Obserwując, jak raźnie dziewczyna zaczęła pić whiskey, podniósł jedną brew i sam upił zdecydowanie mniejszego łyka, nauczony z domu, zaczął degustować trunek. Na jego twarzy zagościł błogi uśmiech, czego by nie mówić, o wystroju owego lokalu alkohol mieli przedni. Przyjemny smak pozostał jeszcze przez długi czas na jego języku. Kiedy w końcu skończył rozwodzić się nad smakiem alkoholu, mógł wrócić do rozmowy z płomiennowłosą. Odważył się tylko skomentować prędkość, z jaką pochłaniała alkohol.-Nie przesadzaj Lanceley, nie będę cię nosił do zamku.-Powiedział pół żartem pół serio.-Dojrzeć? I ty uważasz, że to ten moment, w którym ty do nich dojrzałaś? Rozjaśniają myśli jak piwo? Wymyśl lepsze uzasadnienie dla swojego alkoholizmu.-Powiedział, posyłając jej szyderczy uśmiech.-Może i byśmy nie rozmawiali, to fakt. Nudni ludzie, ciekawe określenie, wole nie pytać co oddziela tych nudnych ludzi, od ciekawych. Zapewne odpowiedź byłaby wielce błyskotliwa, mogłaby również mienić mój światopogląd i zapisać się w kanonie wielkich myślicieli, ale dziś zdecydowanie bardziej wole się po prostu napić. Naprawdę Lanceley? Dalej się w to bawisz? Nie wiem, czy zauważyłaś, ale „nasz dom” wbrew wszystkiemu wcale nie jest idealny, mnóstwo w nim idiotów. Wiesz, czym się różnią idioci z naszego domu, od idiotów z innych domów? Nasi idioci są aroganccy, a to najgorsza mieszanka. Właśnie dlatego, jakiekolwiek tego rodzaju próby są skazane na porażkę, to walka z wiatrakami Gremlinie.-Oh tak, niegdyś był święcie przekonany, że to jego dom jest najlepszy i że inne nie zasługują na szacunek, z czasem jednak przekonał się, że należy do tej samej grupy aroganckich idiotów, o których mówił, zmienił się, wciąż był arogancki, lecz na pewno nie był już idiotą, dobrze wiedział, że Dom nie ma żadnego znaczenia, bo liczą się jednostki. Lekko stracił humor przez ten niezwykle drażliwy dla niego temat.-Skandali? Nie, oczywiście wciąż pozostaje "nieczystym bękartem", przynajmniej dla rodziny, poza tym nic. Aranżowane małżeństwa? Po pierwsze, żadna szlachcianka nie poślubi wcześniej wspomnianego "nieczystego bękarta", po drugie, jeżeli ktoś spróbował, by mnie zmusić do małżeństwa, bardzo by tego pożałował. Dobrze o tym wiesz, bo zrobiłabyś na moim miejscu to samo.-Powiedział i upił kolejny łyk mocnego trunku. Naczynie było bardzo zimne i przyjemnie chłodziło skórę jego poharatanej od wiecznych treningów dłoni.-Jakieś ciekawe plany na wakacje?
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptyPon Maj 14 2018, 23:35;

Przyzwyczaiła się, że otwarcie nigdy nie przyznałby jej racji, nauczyła się więc dostrzegać aprobatę Enzo w jego oczach czy minimalnych zmianach w mimice twarzy. Znali się już przecież dobre trzy lata, a to bardzo dużo czasu na rozmowy. Jedne były agresywniejsze, inne zaś nieco filozoficzne i prawiące o przyszłości, której wizja dla tej dwójki jeszcze kilka lat temu wyglądała całkiem inaczej niż obecnie. Może to jednak rudej tylko się tak wydawało? Bezgłośnie westchnęła, świdrując wzrokiem ślizgona. Czerwone usta przyozdobił zadziorny, rozbawiony uśmieszek. Nie omieszkało się również wymsknąć prychnięciu, które podkreślić tylko miało jej opinię na temat swojego zdania.
— Oj nie chrzań Zaccaria, bo gdybym była tak irytująca, jak twierdzisz, to buźka na spotkania ze mną aż tak by Ci się nie cieszyła.— odparła tonem, w którym usłyszeć można było nutę satysfakcji i być może aż nazbyt dużej pewności siebie. Wiedziała jednak, że chłopak ma problemy z przyznawaniem się publicznie do jakichkolwiek pozytywnych uczuć i po części również to stanowiło jego urok osobisty. Był dobrym kumplem, od którego zawsze oczekiwać mogła szczerości równie brutalnej, co jej własna.— Uważasz, że się zmieniam? Mnie się wydaje, że jestem raczej stała. Z nas dwoje Ty bardziej przypominasz rwącą rzekę.
Dodała jeszcze z delikatnym wzruszeniem ramion, jedną z dłoni sięgając do swojej torebki. Upewniła się, że pozostaje ona zamknięta i bezpiecznie leży tam, gdzie ją zostawiła. Jedna z jej rąk nadal pozostawała na blacie ciemnego, drewnianego stolika, stukając o niego paznokciami. Druga natomiast, grzecznie ułożyła się na lewym udzie. Nie zwróciła uwagi na wykonany przez niego, nazbyt gwałtowny ruch. Na cień konsternacji, który ukradkiem przebiegł przez jego twarz. Nigdy nie zadawała pytań, które mogłyby jakoś bezpośrednio dotknąć go odpowiedzią, rzucała tylko ogólnikami — czasem tylko może zbyt złośliwie, ale taka była już jej natura. Nie miała za co się na niego wściekać czy też obrażać, nie była pod tym względem ani trochę podobna do reszty dziewcząt w jej wieku. Miała duży dystans do siebie. Kolejna wypowiedź chłopaka rozbawiła ją równie mocno, co poprzednia. Trzeba przyznać, że mocno zaangażował się w całą tę gierkę słowną. Sama bawiła się przy tym wybornie. Z teatralną, aktorską wręcz gracją odgarnęła kosmyk włosów za ucho i puściła mu oczko, siląc się na całkiem sympatyczny, tym razem pozbawiony zadziorności uśmiech.
— Autograf dostaniesz później. Może wspomnę też o Tobie na gali Oscarów.— uniosła zadziornie brwi przy wypowiadanych słowach, przestając uderzać o ten biedny, zmaltretowany blat. Znając ją, zaraz znajdzie inny sposób na zajęcie swoich rąk — był to przykry nawyk kogoś, kto godziny spędzał na graniu na instrumentach. — Poradziłby sobie równie świetnie, jak do tej pory. Wiele takich domniemanych księżnych przecież chodzi po ulicach. Na pewno są mniej nieznośne niż ja. Pomimo to cśśś, to nasza tajemnica. Ten cały tytuł.— dodała w końcu, szeptem. Przyłożyła sobie palec do ust, co podkreślić miało wagę tego światowej skali sekretu. Dziewczyna po chwili jednak zaśmiała się, upijając kolejny łyk ze złapanej wcześniej szklanki z alkoholem. Był mniejszy niż poprzedni, pozwoliła, aby mocny i intensywny smak wzbudził na jej ciele dreszcz. Podniosła na niego wzrok, gdy mówił, posyłając mu przeciągłe i niedowierzające spojrzenie, wymieszane z nieodchodzącą dziś od niej nutką rozbawienia. Jak na osobę z bezsennością i nocnymi zmianami w pracy była naprawdę pełna energii.
— Ohoho. To mnie z tym piciem chyba nie doceniasz żmijko.—zaczęła, komentując jako pierwszą wzmiankę o alkoholu. Ostatnimi czasy jej głowa znacznie się wzmocniła, a ślizgonka zaczęła wlewać w siebie niepokojące nieco ilości procentów. Nikt poza nią jednak o tym nie wiedział, a ona sama nie widziała żadnych powodów do obaw. Nie piła przecież codziennie i gdy piła, starała się nie pozwalać sobie na urwanie filmu. — Przecież jesteśmy kumplami, nie rozumiem, o co Ci chodzi. Więc masz lepsze towarzystwo do picia? No wiesz, teraz mi przykro. Na Merlina, Enzo! Tak ciężko było Ci się przez te trzy lata przyznać, że jestem najlepszym kolegą, jakiego mogłeś spotkać w tej szkole? Ah, zapamiętam ten dzień. Twoje zdrowie.—przerwała rozbawiona, oczywiście nie mogąc powstrzymać się przed wbiciem mu maleńkiej szpileczki. Wiedziała, jak bardzo nie lubił wykorzystywania własnych słów przeciwko niemu. Jak powiedziała, tak zrobiła, biorąc kolejnego, małego łyka whisky. Oparła dłonie o blat stołu, robiąc niewinną minę, wbijając spojrzenie w leżącą na środku, pomiędzy nimi kartę z menu.
— Doskonale wiesz, że zasłużyłeś na gorący prysznic. Twoja wina. Było nie zaczynać. Nienawidzę Cię czasem za tego gremlina, cholero Ty! Jestem bardziej, jak mantykora czy coś.—mruknęła z westchnięciem rezygnacji, opierając się wygodnie o miękkie oparcie obitego skórą siedziska. Szklankę zostawiła grzecznie przed sobą. Przerzuciła włosy na lewe ramię, przeczesując ich pukle palcami. Pozwalając, by kontrastowały z bladą skórą i ciemnozieloną bluzką, która odsłaniała jej ramiona. Na jego stwierdzenie, że nie niósłby jej do zamku uniosła tylko brwi z miną mówiącą "jeszcze zobaczymy". Doskonale wiedziała, że nie zostawiłby jej na pastwę losu i jakichś zboczeńców w stanie trzeźwym, honor by mu nie pozwolił. Prychnęła następnie niezadowolona, mrużąc groźnie oczy. Owinęła rudy kosmyk włosów na palec.
— Nie mam problemu z alkoholem kretynie. Taki brak chęci, ambicji.. Nie powinni mieć tego wpisanego w kod genetyczny czy coś? Tak, wiem. To bezsensu. Mnie jednak sprawia przyjemność zarówno nauka, jak i zdobywanie informacji, aktywny udział w zajęciach. A węże mamy w domu całkiem przyzwoite. Zmieńmy temat, brak samozaparcia wśród noszących barwy Salazara przyprawia mnie o dreszcze. —westchnęła, uśmiechając się delikatnie i z widoczną w owym geście irytacją. Miał rację. Byli aroganccy. On też, ale nie był idiotą — to go ratowało. Zlustrowała jego twarz wzrokiem, czekając na relację prosto z Włoch i jego pokręconej rodziny. Na tle tego, co on musiał przez tę bandę idiotów przeżywać, to ona miała raj na ziemi, pomimo nadopiekuńczości i dostosowywania się do pewnych reguł. Czysta krew zobowiązywała. Złapała szklankę w dłoń, upijając ognistej. W tym samym momencie Enzo wspomniał o małżeństwach i o tym, że postąpiłaby tak samo. Dziewczynie przez myśl przeszedł tragiczny obraz prezentu urodzinowego w formie pierścionka od jakiegoś nadąsanego maga, który został zaakceptowanych przez jej rodziców i otrzymał zgodę na poślubienie jej. Zakrztusiła się na samą myśl, blednąc nieco. Wiedziała, że w rodach jej pokroju nadal tak robiono, nawet Calum miał taką wybraną narzeczoną. Złapała oddech, podnosząc na niego wzrok i mrugając kilkukrotnie. Znał ją. Wiedział, że rozpętałaby trzecią wojnę światową. Żałowaliby tego, poznaliby najgorszą stronę swojego dziecka. Wtedy byłaby prawdziwa próba charakteru. Tego, czego chciała, a tego, co musiałaby zrobić.
— O kurwa, weź, nie mów nawet.— jęknęła, odstawiając szklankę. To byłoby s t r a s z n e. Pokręciła głową, odganiając złe myśli. Czemu teraz jakoś mniej entuzjastycznie czekała na swoje urodziny. Odchrząknęła, skupiając wzrok na jego oczach, wracając myślami do pozostałej części jego wypowiedzi, pomijając już część o ślubach.— Dziwną masz tę rodzinę. Nie rozumiem, czemu Ty obrywasz za grzechy rodziców. Nie masz z tym nic wspólnego. Zmieńmy temat, nie lubisz tego. A co do wakacji.. Hmm, zrobiłam obydwa prawa jazdy na magiczne pojazdy, planuję kupić motor. Nakłamię rodzicom i się wyrwę, może do środkowej Europy albo stanów, pojeżdżę trochę. To jednak tylko wstępny szkic planów. A co z Tobą? Masz coś ciekawego w głowie?
Zakończyła, przekręcając głowę w bok i posyłając mu zaciekawione spojrzenie. Jej palce zacisnęły się na chłodnym szkle naczynia wypełnionego złotym płynem. Nadal miała ponad połowę! Alkoholik nie miałby już nic! Poruszyła szklanką, wprawiając płyn i kostki lodu w ruch, przenosząc na nie spojrzenie. W odpowiednim świetle jej tęczówki przybierały podobną barwę.
Powrót do góry Go down


Enzo Zaccaria
Enzo Zaccaria

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 20
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t16042-enzo-zaccaria
https://www.czarodzieje.org/t16048-poczta-tego-fajnego-slizgona#439055
https://www.czarodzieje.org/t16047-enzo-zaccaria
Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 EmptySro Maj 16 2018, 01:25;

Dobrze wiedział, że zna go aż za dobrze i wystarczyło jej jedno spojrzenie, by stwierdzić, co czuje. To było wręcz straszne, dziewczyna znała go tak dobrze, mimo tego, że od zawsze wolał pozostawać kimś, o którym nikt nic nie wie, kimś to wie dużo o innych, a inni wiedzą mało o nim, mimo tego, przez te trzy lata, dużo rozmawiali, aż za dużo i Nesa go poznała, poznała go takiego, jakim jest na co dzień, poznała go także w jego bardziej delikatnej i stonowanej wersji, a także znała go od tej strony, której sam woła by nie znać. Zdecydowanie Lanceley znała go aż za dobrze. Oczywiście wiedział o tym od zawsze, ale nie wiedzieć czemu, uderzyło go to dopiero teraz, nie wiedział czemu, tak nagle się tym przejął. Pocieszająca była myśl, że działało to w obie strony, a on także nieźle poznał rudowłosego gremlina, zapewne wiedział więcej, niż myślała, że wie, tyle że w odróżnieniu od niej, nie okazywał tego tak ostentacyjnie. Do tej pory tkwił ze wzrokiem utkwionym w szklance z alkoholem, teraz podniósł wzrok, by napotkać jej świdrujące spojrzenie i odwzajemnił je równie przeszywającym spojrzeniem swych Mętnych źrenic.
-Nie przesadzasz, aby? Może jeszcze chcesz, żeby powiedział, że cię uwielbiam i że wcale nie "cieszy mi się buźka”, bo bawi mnie twoja przesadzona i naiwna pewność siebie, tylko dlatego, że cię uwielbiam? Przyznam, że to dość ciekawa teoria, ale obawiam się, że nietrafiona. A moje eksplozje radości są spowodowane czymś innym.-Powiedział, po czym przywołał na twarz najbardziej obojętny wyraz twarzy, na jaki było go stać. Zapewne właśnie takiej odpowiedzi by chciała, Enzo dobrze wiedział, jak silnym argumentem w przyszłych utarczkach słownych byłyby takie słowa. Jednak zbyt dobrze go znała, by naprawdę wierzyła, że odpowie jej zgodnie z prawdą. Westchnął i znowu zapatrzył się w trunek.
-Masz racje, nie zmieniasz się, wciąż jesteś tak samo naiwna i tak samo irytująca. Jak rwąca rzeka? A może po prostu znasz mniej gorzej, niż ci się wydaje i coś, co jest dla ciebie czymś nowym, jest dla mnie standardem. Co ty na to gremlinie?-Posłał jej cierpki uśmiech. Zdecydowanie musieli zmienić temat rozmowy, bo szła ona w złym kierunku i czuł, że prędzej czy później, dziewczyna za pomocą niewygodnych pytań, dziewczyna przyparłaby go do przysłowiowego muru i zmusiła do szczerego wyznania i nie daj boże, przyznania się do tego, że ją lubi, a tego by nie zdzierżył. Po raz kolejny rozejrzał się po sali, w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mu posłużyć za podłoże do zmiany tematu. Chciał to zrobić naturalnie, bo gdyby na siłę próbował zmienić temat rozmowy, to poznałaby jeden z jego słabych punktów. Nienawidził mówić o tym, co czuł, a to, że znajdowali się w zatłoczonym, przez co średnio przyjemnym pubie, nie skłaniało go do wylewności. Na szczęście po chwili okazało się, że nic z tego, co zakładał się nie stanie, a zmiana tematu nie była konieczna, bo dziewczyna zrobiła to za niego.
-Nie mogę się doczekać, zarówno autografu, jak i ceremonii rozdania Oskarów! To dopiero będzie zaszczyt, księżna Cambridge wspominająca o mnie zaraz po otrzymaniu Oskara, rodzina w końcu byłaby ze mnie dumna.-Powiedział z przesadzonym, wręcz karykaturalnym entuzjazmem, po czym przywołał na twarz nie mniej entuzjastyczny uśmiech.
-Oh ależ nie wątpię w to, że byś sobie poradziła Lanceley, jesteś bardzo zaradnym i niezależnym gremlinem.-Również przyłożył palec do ust i wyszeptał.-Ależ oczywiście księżno, a to wszystko dla dobra rodziny królewskiej, żyje, by służyć i tak dalej.-Również nie wytrzymał i parsknął śmiechem, jakże gładko przeszli z dogryzania sobie, do całkiem niewinnych żartów, doprawdy rozmowa z rudowłosą była jak loteria, ale chociaż się nie nudził. Również podniósł szklankę ze swych ukochanym trunkiem, by kilka chwil później zatopić w nim swe usta.
-Powiedziałbym, że nie uwierzę, póki nie zobaczę, ale dziś wole nie ryzykować, bo jak już wspominałem, nigdzie nie będę cię nosił.-Oczywiści były to słowa rzucane na wiatr, nie zostawiłby żadnego ze swoich znajomych na pastwę losu, nie był aż takim chujem, tym bardziej że Nessa była dziewczyną, a samotna pijana studentka, nocą w miasteczku, mogła skończyć tylko źle. Zapewne ona także o tym wiedziała, miał jednak nadzieje, że jej zdrowy rozsądek weźmie górę.
-Nie chodzi mi o to, że nie jesteśmy znajomymi, tylko to, że nie Lubie określenia kumpel, bo jest dla mnie głupie. Wbrew pozorom nie jestem aż tak podobny do ciebie i nie zwykłem się alkoholizować aż tak często, nie mam więc przyjemności posiadania grupy znajomych „Do picia”, dziele ludzi tylko na dwie grupy znośnych i tych wkurwiających, możemy uznać, że jesteś w tej pierwszej grupie. Dobrze, niech ci będzie, jesteś najlepszą znajomą, którą poznałem w tej szkole. Zostałaś już szczęśliwym rudym gremlinem? Czy może dawka alkoholu i komplementów jest jeszcze zbyt mała? -To powiedziawszy, podniósł szklankę.-Twoje zdrowie rudzielcu.-Posłał jej pierwszy, szczery uśmiech.
-Ta, wtedy faktycznie przesadziłem, ale nie rozmawiajmy o tym. Mantykora? No chyba bardzo brzydka i z niedoborem hormonu wzrostu.-Powiedział i poczuł się tak rozbawiony swoją szpilą, że sam zaczął się cicho śmiać.-Powiedzmy, że ci wierze mantykoro z zaburzeniami wzrostu. Pasuje ci takie określenie czy wracamy do gremlina? Wpisane w geny? Błagam cię, jedynym co łączy prawie wszystkich ślizgonów, jest arogancja i przekonanie o swojej wyższości. Ja również Lubie chodzić na zajęcia, ale te ciekawe, nie to, co te głupie miotlarstwo, na które mnie ostatnio wyciągnęłaś. Masz racje, po co rozmawiać o czymś nieprzyjemnym w tak doborowym towarzystwie Mantykory z zaburzeniami wzrostu i Włocha z kompleksem wyższości, możemy się tylko cieszyć.-Naprawdę nie lubił rozmawiać o innych członkach swojego domu, większość z nich sprawiała, że chciało mu się wymiotować. Mimo tego, biorąc pod uwagę następny temat, jaki poruszyła, autystyczne węże wydawały się zdecydowanie ciekawszym tematem niż prawdziwe żmije, jakimi byli członkowie jego rodziny. Mimo tego nawet kiedy rozmawiali o tak ciężkim dla niego temacie, rudzielec potrafił go rozbawić. Na jej "o kurwa, weź nie mów nawet", parsknął śmiechem i cudem się nie opluł.
-Czyżbyś nie brała pod uwagę takiej możliwości? Wiesz co, by było żartem ze strony losu? Gdyby się okazało, że mój ojciec dogadał się z twoim, a my nawet nie wiemy, że już szykują dla nas ceremonie.-Cała radość uleciała kilka sekund później.-Nie są dziwni, to po prostu kurwy nie ludzie. Wystarczy powiedzieć, że wszyscy poza matką, woleliby, bym się nie urodził. Tak zmieńmy temat. Nic ciekawego, na pewno nie tak jak twoje plany... Może odwiedzą swoją babcię? Jest już coraz starsza, a podobno jest z nią ostatnio słabo, to jedna z niewielu osób, które szczerze mnie akceptują. Jeżeli chcesz, możesz mnie odwiedzić, we Włoszech. Kto jak kto, ale moja babcia to anioł nie człowiek i z chęcą cie ugości.-Westchnął na wspomnienie prawdopodobnie jednej z trzech osób, która go kocha. Wszystkie negatywne emocje, które nadeszły wraz z tematem rodziny, sprawiły, że opróżnił szklankę i dał znak, by kelnerka przyniosła mu jeszcze jedną szklankę złotego płynu.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub Zimowy - Page 11 QzgSDG8








Pub Zimowy - Page 11 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 11 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 11 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub Zimowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 11 z 14Strona 11 z 14 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12, 13, 14  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub Zimowy - Page 11 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-