Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub Crazy 60'

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość


Drake Bennett
Drake Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 301
  Liczba postów : 240
http://czarodzieje.org/t4899-drake-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4902-drastyczna-poczta
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty23/5/2013, 11:00;

First topic message reminder :


Pub Crazy 60'


Wszystkie alkohole dostępne z tego spisu. 

Sok dyniowy
Lemoniada
Mrożona herbata
Woda goździkowa
Świeżo wyciskane soki owocowe
Koktajle na bazie mleka lub jogurtu
Imbirowa mątwa
Malinowy Chruśniak
Wiśniowy Gryf
Chochlikowe cappuccino
Syrenie Latte



Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty24/4/2020, 16:56;

Tak różni, że to była pewnie kwestia czasu zanim na siebie wpadną - wszechświat nie lubi zaburzenia balansu, a białe i czarne zawsze ostatecznie stoi koło siebie. Pragnienie bogactwa versus pragnienie wolności, oba przykryte brakiem przywiązania do czegokolwiek, choć wypełnione zupełnie odmiennymi pobudkami. Zależy jak na to spojrzy? Och spoglądał na to zbyt wiele lat, zbyt wielu ludzi przewinęło sie przez niestrudzenie obracające się tryby morrisowego biznesu, pięknych, utalentowanych i silnych ludzi skuszonych wizją zarobku. Jedni lubili łatwe pieniądze i takie właśnie dostawali, inno preferowali wyzwania i zawsze jakieś na nich czekały, finalnie jak każdy, zawinięci w ciasne sploty jadowitej prząśniczki, jego ukochanej piekielnej babuni, niczym tłuste muszki na rozpiętej w kącie pokoju pajęczynie. Pokiwał jednak głową w odpowiedzi na słowa Mitry, co więcej mógł zrobić? Choć całe życie pragnął wyspowiadać się z wszelkiego zła jakiego był świadkiem we własnym domu wiązały go nie tylko tak proste zabiegi jak wieczyste przysięgi, babka znała znacznie gorsze sposoby egzekwowania posłuszeństwa, a umysł, który został złamany będąc ledwie jeszcze pisklęciem nigdy nie miał już wyrosnąć na tyle silną istotę by przeciwstawić się czemukolwiek. Komukolwiek. I w tym odwiecznym, surowym posłuszeństwie finalnie przecież przyjmował wszystko - był tylko lujem morisem, wszystko przychodziło i odchodziło, nadzieje pojawiały się i gasły, wpadały mu w dłonie te złote chwile by po chwili wysypać jak piasek między palcami. Czy narzekał? Kiedykolwiek walczył o cokolwiek? Nigdy. Nie było sensu. Zostały tylko trzy miesiące.
Uniósł szklankę z piwem do ust i kilkoma długimi, namyślonymi łykami spłukiwał z ust posmak kolejnej porażki. Iskra zgasła, a w jej miejscu pojawiło się kolejny raz znajome już uczucie ośmieszenia własnymi ambicjami. Dlaczego sądził, że z tą parszywą bransoletą dało się coś zrobić? To idiotyczne. Oparł piwko o brzuch splatając dłonie u podstawy kufla i przechylił głowę obserwując zamyślenie swojego rozmówcy. Kącik jego ust uniósł się lekko.
- Aż tak chcesz zostawić po sobie ślad? - powiedział zaczepnie- To chyba nierozsądne w Twoim fachu.
Oblizał usta mrużąc lekko oczy. Godząc się z utraconą ambicją wolności znów, jak w wygodne papcie, wślizgnął się w swoją codzienną zblazowaną jaźń. Tyleż inną od tej okazywanej kolegom w szkole, że doprawioną szczyptą ostrości związanej ze świadomością konotacji rozmówcy z Morrisami.
- Dlaczego dla nich pracujesz? - zapytał wprost. Choć pewne tematy należały do sfer tajemnicy, nie było bezpieczniejszych warunków niż rozmawianie o tym otwarcie. Nie wprost, nie dosłownie, jednak był przekonany,że Mahdavi wie dokładnie czego dotyczy jego pytanie.
Powrót do góry Go down


Mithra Mahdavi
Mithra Mahdavi

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 189cm
C. szczególne : Cienie pod oczami wywołane chorobą; obwieszony błyskotkami jak król Albanii
Dodatkowo : Magia bezróżdżkowa
Galeony : 567
  Liczba postów : 140
https://www.czarodzieje.org/t18831-mithridates-mahdavi
https://www.czarodzieje.org/t18837-mirza
https://www.czarodzieje.org/t18820-mithra-mahdavi
https://www.czarodzieje.org/t18838-mithra-mahdavi-dziennik
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty24/4/2020, 17:28;

Znowu lekko rozchylił usta, zaczepiając czubek języka o wnętrze zębów, ale tym razem pokrył ten gest ruchem własnej dłoni, przysuniętej tuż do ust. Rozsądne, nierozsądne? Ktoś jeszcze w ogóle to rozważał?
- Kto by się przejmował rozsądkiem. - Odpowiedział, uchylając jednocześnie rąbka jednej z cech, która nadała jego życiu dokładnie taki bieg. To dzięki potrzebie pozyskiwania adrenaliny siedział tutaj przed nim i patrzył mu w oczy, myślał nad problemem jego nadgarstka. Nie tylko dlatego, że z czystej zachłanności połasił się na cierniową bransoletkę. Chciał czuć tę adrenalinę. Robić coś ze sobą, coś co byłoby ryzykowne, stymulujące zarówno dla ciała, jak i umysłu. Ile razy wpędziło go to już w kłopoty. Jak wiele razy chwytany był za rękę w młodości. Gdziekolwiek by się nie zjawiał, czerpał ze wszystkich wokół jak najwięcej. Ślad rzeczywisty czy fikcyjny, nie zależało mu na nim ani trochę.
- To nie potrzeba zaznaczania swojej obecności. - Dodał jeszcze, niesprowokowany jego słowami do szczególnego uzewnętrznienia się. Splótł jednak palce przed sobą, na węższej części szklanki i pochylił się w jego kierunku, obserwując go niczym rozważająca coś kobra. Dziabnąć czy jedynie wyczekiwać?
- Myślę, że dobrze wiesz. - Odpowiedział, chwytając w locie jego spojrzenie i uśmiechając się do niego uprzejmie. Pomimo, że nie promieniał od niego ani chłód, ani pewność siebie, w jego sposobie bycia kryła się tajemnica zachęcająca do zgłębienia. Może to kwestia półsłówków, które rzucał mu na pożarcie? Może naturalnej lekkości w unikaniu prowadzenia rozmów na temat samego siebie? A może to po prostu kwestia egzotycznej aparycji, w tym barze nawet krzyczącej o jego obcości i nieprzystosowaniu do burkliwych Brytyjczyków…
- Płacą. - Uściślił, bo przecież nie było jego zamiarem wodzić go za nos i zmuszać do zgadywania. Mimo wszystko, tajemnicą to nie było, a skoro Morris zdążył już odkryć, że Mithra miał zdolne palce, wcale nie musiał brnąć w zaparte i twierdzić, że słoń jest myszą. - A ja robię to co lubię. - Rozłożył delikatnie dłonie, sprawiając wrażenie osoby o wiele bardziej niewinnej, niż w rzeczywistości. Jak gdyby te dłonie nie kradły. Jak gdyby nie były w stanie opalać nadgarstków.
- A ty, Morris. - Zagadnął, przysuwając brzeg szklanki do własnych ust i rozważając jeszcze słowa nim upił z niej łyk. - Długo już walczysz?
Powrót do góry Go down


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty24/4/2020, 21:49;

Uśmiechnął się po raz pierwszy od czasu gdy Mahdavi się przysiadł odrywając od niego wzrok. Parsknął pod nosem i pokręcił głową wpatrując się gdzieś ponad jego ramieniem w nieokreślony punkt w przestrzeni. Taka prawda, nie? Kto by się przejmował rozsądkiem. No na przykład złapany za rękę złodziej powinien, albo głupiec liczący każdy miniony dzień ciemną nocą wertujący w pamięci ile minut, kwadransów i godzin zmarnował,a które nie będą mu już dane.
- Aha. - dodał siląc się na powagę, w kącikach ust drgało mu jednak powstrzymywane rozbawienie, bo to szybkie sprostowanie, że to wcale nie potrzeba zaznaczenia swojej obecności wydało mu się aż nad wyraz sugestywną potrzebą zaznaczenia swojej obecności.
Odpowiedział na intensywność spojrzenia Mithry jedynie dopiciem zawartości swojego kufla. Miał w oczach zmęczenie sugerujące, że mu naprawdę wszystko jedno czy ta kobra go ujebie czy tylko postraszy. Co więcej, sprawiał dziwne wrażenie, że mógłby się z ukąszenia ucieszyć, najlepiej takiego śmiertelnego.
Przymknął smutno oczy, bo wiedział, to oczywiste dlaczego, ale jednocześnie nie miał na myśli pieniędzy, kiedy zadawał to pytanie.
- Oczywiście, że płacą. Mają pieniądze to płacą. - odstawił pusty kufel na stolik i potarł uciskając wymęczone mięśnie ud- Myślę, że nie o to pytałem. Ale to nie moja sprawa. - poprawił się na krześle jakby przymierzał się do wstawania, bo i w zasadzie skoro już nic nie mieli sobie do zaoferowania to nie czuł się moralnie zobligowany do zatruwania swoją obecnością przyjemności przeżywania kolejnych dni kogoś, kto utrzymywał się z brudnych pieniędzy jego matki, wuja, stryjów.
Zatrzymał się jednak w pół gestu, zatrzymując powietrze w płucach odrobinę dłużej niżby to mogło wyglądać naturalnie. Spojrzenie umknęło mu w kierunku bransolety z jakąś nostalgią i znużeniem jednocześnie.
- Cale życie. - powiedział przyglądając się leniwie składającym się kolcom magicznej biżuterii. Chwila ciszy poniosła sens tych słów, Morris jednak podniósł wzrok na Mithrę a spojrzenie miał ostre, chowając ten słaby fragment siebie za rozbawienie o poszarpanych krawędziach- To całkiem długo. - powiedział uśmiechając się zaczepnie i puścił mu oko na odchodne. Podniósł dupę z krzesła biorąc torbę z cichym stęknięciem i nim jeszcze odszedł dodał coś niespodziewanego oglądając się przez ramię na nowo poznanego mężczyznę.
- Uważaj na siebie Mithra. To trucizna. - co miał na myśli? Był tylko smarkiem przecież, podrostkiem u schyłku szkoły. Co on tam mógł wiedzieć i przed czym ostrzegać. Co było trucizną? Jego rodzina? Pieniądze? Pragnienie poznania?
Wyszedł.

zt
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty31/8/2020, 11:52;

30 sierpnia

Wysiadł z Błędnego Rycerza, właściwie potykając się o własne nogi. Uchylił niewidzialnego kapelusza kierowcy na pożegnanie - choć brakowało w tym geście tak typowej dla Thaddeusa nonszalancji, a przede wszystkim - uśmiechu. Wyglądał jak cień samego siebie - przygarbiony, nie mający w sobie praktycznie nic z tego energicznego, wiecznie wyszczerzonego olbrzyma z Hufflepuffu. A miał naprawdę niewiele czasu przed powrotem do Hogwartu - choć obecnie zastanawiał się, czy powrót na studia w ogóle miał sens. Nie tyle, czy studia mu się przydadzą - co, czy on w obecnej sytuacji da sobie na nich radę. Aktualnie przerastało go wszystko, prócz snu i wypijania hektolitrów coca-coli.
Archibald też uwielbiał coca-colę.
Wyrzuciwszy kolejną pustą butelkę po gazowanym napoju, skierował swoje kroki w kierunku pubu w którym umówił się z Coltonem. Był pewien, że będzie na miejscu pierwszy. Wyjątkowo nie spóźniał się - bo nie miał przez co. Przez swoje otępienie pomylił drogę ze trzy razy - zanim trafił pod 'Crazy 60', choć i tak miał dobre dwadzieścia minut zapasu.
Stając przed pubem - przeczesał wielką dłonią przydługą grzywkę opadającą mu na czoło. Przetarł oczy. Sięgnął wolną dłonią do motocyklowej kurty, przeszukując swoje kieszenie w poszukiwaniu fajek. Zapomniał, że mugolskie papierosy już mu się skończyły - i dlatego też prosił Aslana o skombinowanie kolejnej paczki. Warknął cicho pod nosem, z impetem opierając się o ceglaną ścianę. Ten sekundowy objaw złości zaraz jednak wyparował, zastąpiony przez... nic w sumie. Puste, matowe oczy Edgcumbe'a przesuwały się po ulicy - i po twarzach przechodniów, poszukując nie wiadomo czego. Niczego konkretnego w każdym razie. Pozwalał, żeby wszystko przepływało obok niego - i czekał.

@Aslan Colton
Powrót do góry Go down


Aslan Colton
Aslan Colton

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Galeony : 1931
  Liczba postów : 1014
https://www.czarodzieje.org/t18403-aslan-colton#524234
https://www.czarodzieje.org/t18431-aslan-colton#525085
https://www.czarodzieje.org/t18426-aslan-colton
https://www.czarodzieje.org/t18721-aslan-colton-dziennik
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty2/9/2020, 16:31;

Na spotkanie z Tadkiem zmierzał z przeświadczeniem, że w jego życiu wydarzyło się dużo złego i – prawdopodobnie – na jednej butelce się nie skończy. Nie miał nic przeciwko kulturalnej popijawie z przyjacielem, wręcz przeciwnie. Ale niewielka gula w okolicach gardła wyraźnie sugerowała, że coś jest nie tak i wkrótce będzie musiał się z tym zmierzyć.
Szpagatami przemierzał kolejne przecznice Londynu, nerwowo spoglądając na zegarek. Oczywiście, że musiał zostać w pracy chwilę dłużej, bo przecież Mung by się zawalił, gdyby nie zapisał dwóch pacjentów na kolejną wizytę i nie odprowadził jakiejś krzykliwej pindy do odpowiedniego gabinetu, w którym już miała okazję być kilka dni wcześniej. Miał serdecznie dość użerania się z tą bandą matołów, z którymi przyszło mu obcować na recepcji.
Zdyszany dotarł pod pub, widząc Puchona już z daleka – zdecydowanie wyróżniał się na tle drobnych sylwetek.
Z aslanowych oczu trzaskały iskry, bo spóźnianie się było czymś, czego nie tolerował. – Nie pytaj, sorry, ta robota to jeden wielki cyrk – rzucił na wstępie. Nie czekając na oczywiste pytanie, wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i od razu podał ją Tadkowi. Sam wyciągnął jednego i odpalił, leniwie wypuszczając dym nosem. – To co dzisiaj pijemy? Mają tu zajebisty żeglarski bimber! Nie pali jak ognista, a poniewiera bardziej, bo jest mocniejszy. Brzmi idealnie czy jednak idziemy w klasykę?
Twarz Edgcumbe’a potwierdzała złe przeczucia. I właśnie dlatego Aslan postanowił zacząć od najmniej inwazyjnego tematu i dać chłopakowi przestrzeń.

@Thaddeus H. Edgcumbe
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty13/3/2021, 20:02;

  Ostatnimi czasy absolutnie nie miał chęci na jakiekolwiek wychodzenie z domu. Spędzanie czasu we własnym mieszkaniu przeplatane od czasu do czasu mniejszym lub większym treningiem sprawiało mu w tej chwili najwięcej przyjemności. Całe dnie spędzał na błogim lenistwie lub czytaniu nowych pozycji z literatury quidditchowej, względnie grając na swojej mugolskiej konsoli czy szukając sobie innych rozrywek.
  Dziś miało być inaczej, bowiem został wręcz wytargany za uszy na odległość, kiedy okazało się, że na dzisiaj był umówiony ze znajomym w jednym z londyńskich, magicznych barów do którego natychmiast się udał. Po drodze ogarniał własne włosy i mankamenty – nie wiedzieć czemu – dość gustownej bladoczerwonej koszuli, poprawionej w ostatniej chwili zaklęciem prasującym, co by nie wyglądać jak cerberowi z gardła wyjętym, choć raczej nikogo by taki stan rzeczy nie zaskoczył.
  Docierając na miejsce z zaskoczeniem stwierdził, że był chyba nieco za szybko (sądził że się spóźni!), bowiem nie dość, że w barze były wyłącznie pojedyncze osoby, to na pewno nie było wśród nich żadnej znajomej twarzy. Usiadł więc na jednym ze stołków, uprzednio odwieszając kurtkę na wieszak i zamówił szklankę whisky. Pozostało mu czekać.


@Heaven O. O. Dear
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : 17
  Liczba postów : 1297
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty18/3/2021, 00:49;

Macierzyństwo było zmienne. Jednego dnia czuła, że radzi sobie całkiem nieźle, znajduje czas na życie, usypia dziecko w rekordowym czasie i wszystko przed nią będzie już tylko kolorowe. Były też takie dni, kiedy obowiązki ją przytłaczały. I ostatnio to drugie przeważało. Nie bardzo mogła nawet zostawić skrzata z Milką na dłuższy czas, bo ten nie był w stanie jej uspokoić, tylko noszenie jej na rękach przez Heaven przynosiło jakiekolwiek efekty. Była wykończona, głównie psychicznie, więc jednego wieczoru poprosiła w końcu Ezrę o pomoc, bo sama musiała nabrać odrobiny dystansu, żeby nie oszaleć.
Poszła do przypadkowego baru, nawet nie zastanawiała się, co ma ochotę robić. Bar wydawał się najbardziej intuicyjną, niewymagającą wysiłku opcją. W tym chyba wcześniej nie była, ale na pierwszy rzut oka wydawał się w porządku, więc usiadła na jednym ze stołków i poprosiła o piwo. Rozejrzała się leniwie, bo nie przyszła tu ani na podryw, ani w celu zawierania nowych znajomości, po prostu samotne picie w parku wyglądałoby smutno. No i z pewnością nie pożałowała tej decyzji, kiedy wychwyciła wzrokiem @Arthemis D. Verey, którego, jego fanka quidditcha, nie mogłaby po prostu zignorować. Zgarnęła swoje piwo tylko po to, żeby przesunąć się kilka stołków dalej, zajmując miejsce obok niego. Przez chwilę się zawahała, bo może tak jak ona przyszedł tutaj w spokoju odpocząć od przytłaczającej, chociaż pewnie znacznie ważniejszej rzeczywistości, niemniej, sam się w to pakował przychodząc do publicznego miejsca ze świadomością rozpoznawalności. A ona i tak była przecież wyśmienitym towarzystwem.
- Arthemis Verey, prawda? - spojrzała na niego. Raczej nie była typem fanki, z której normalniej kipiała ekscytacja, ale musiała przyznać, że to przypadkowe spotkanie z automatu poprawiło jej wieczór i może nawet trochę się zestresowała. - Heaven O. O. Dear, fanka, sponsorka twojego przyszłego drinka, jeśli dostanie podpis na serwetce - sięgnęła faktycznie po jedną z nich i położyła tuż obok jego szklanki.
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty21/3/2021, 01:11;

  Przeczesał palcami włosy ze zniecierpliwienia, kiedy był w połowie drinka – niepitego zbyt prędko – a jego znajomego wciąż nie było na miejscu. Czyżby został wystawiony? Cóż, na pewno nie pomylił miejsca docelowego, bo choć mu się to zdarzało to na pewno nie było to dzisiaj. Niespecjalnie by się obraził, gdyby w ostateczności tamten nie przyszedł, a on po wypitym drinku mógłby ewakuować się z tego miejsca czym prędzej i wrócić do własnego domu, aby spełnić swoje aktualnie największe marzenie o odpoczynku. Był ostatnio dość przemęczony.
  Wyjął wizzengera z kieszeni, aby sprawdzić czy aby nie miał nowych wiadomości i ku jego zaskoczeniu w istocie kilka się tam znajdowało. Największym ewenementem była jednak ta od osoby, z którą się dziś umówił, informująca wyraźnie, że go nie będzie. Wysłana kilka godzin temu. Wspaniale. Dlaczego nie sprawdził tego wcześniej? Westchnął zażenowany swoją ignorancją i upił kolejny łyk, chowając niewielką książeczkę na powrót do spodni.
  Ruch po swojej prawicy dostrzegł dopiero, kiedy osoba zbliżyła się do niego naprawdę blisko. Zerknął w jej kierunku nieco spod byka, może lekko nieprzytomnym – acz na pewno nie pijanym – wzrokiem, wyraźnie próbując wykalkulować czego od niego chce. A i chwilę później wieńcząc zrozumienie wypowiedzianych przez nią słów uśmiechem, który diametralnie zmienił wyraz jego twarzy na bardziej sympatyczny.
  - Arthemis Verey, przywoływacz fanów, który musi stwierdzić, że serwetka to bardzo nietrwała rzecz na podpis. – mruknął, ale bez słowa sprzeciwu na kawałku celulozy się podpisał, uprzednio wyjmując zawsze-kitrane-gdzieś-w-kieszeni pióro. Odsunął materiał na powrót jej kierunku i przyjrzał się jej, unosząc szklankę do ust, aby się napić, choć ostatecznie zatrzymał ją tuż przy samych wargach.
  - Co taka dziewczyna jak Ty robi sama w takim barze jak ten? Też nie zauważyłaś w porę, że Twoje spotkanie zostało odwołane? – zapytał, uśmiechając się na samą myśl o absurdzie sytuacji jaka go dopadła w związku z jego meetingiem, aby ostatecznie upić kolejnego łyka ognistej whisky. Miał jedynie nadzieję, że nie trafił na kolejną wariatkę.
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : 17
  Liczba postów : 1297
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty23/3/2021, 18:35;

Co zabawne, nawet nie przyszło jej do głowy, żeby umówić się z kimś konkertnym. Bo tak naprawdę, z kim? Jak smutne by to nie było, ostatnio była oderwana od rzeczywistości. Dziecko, praca, szkoła, ewentualnie przypadkowe przygody, zwłaszcza po pracy która dawała pod tym względem sporo możliwości. Miała Ezrę, ale on coraz rzadziej pojawiał się w mieszkaniu, miał swoje życie, szczęśliwy związek, a ona ostatnio wcale nie wpasowywała się do takiego obrazka. Może nigdy nie była chodzącą radosną kulką, ale na ogół czerpała przyjemność z rzeczy, które teraz przynosiły jej chwilowe ukojenie a po chwili znowu zupełnie rozstrajały. Czuła, że powoli uodparnia się na wszystkie znieczulacze.
Ale chyba każdemu poprawiało humor spotkanie kogoś rozpoznawalnego. Zwłaszcza, jeśli taką osobę faktycznie się podziwiało. Chociaż Heaven nie miała nigdy ambicji większych niż szkolna drużyna w tym zakresie, to temat ją interesował i chętnie oglądała mecze.
- Czy ten moment w którym zawsze wychodzisz z domu z piórem pod ręką to ten, w którym dociera do ciebie, że jesteś sławny? - spojrzała na niego rozbawiona, kiedy przeszukanie kieszeni nie zajęło mu zbyt długo. Pewnie przywykł do takich próśb w najróżniejszych miejscach.
- Nie, przyszłam sama. Potrzebowałam zmieny otoczenia - stwierdziła, chociaż zmiana nie była jakaś ogromna, w porównaniu do jej pracy, ale przynajmniej była po drugiej stronie baru. - Czyli dla ciebie samotne siedzenie w pubie w sobotni wieczór nie było pierwotnym planem? Szkoda, liczyłam, że nie jest ze mną tak źle skoro inni ludzie tak robią - upiła łyka swojego piwa, które opróżniałą pewnie odrobinę za szybko.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3010
  Liczba postów : 3046
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty30/6/2022, 18:51;

@Julia Brooks

  Koniec roku szkolnego i akademickiego zawsze był okazją do intensyfikacji spotkań towarzyskich poza Hogwartem, którego odrzwia zamykały się na dwa długie miesiące dla niektórych, dla innych - w sumie to już na zawsze. Do pierwszej kategorii zaliczała się Julia Brooks, do drugiej Darren Shaw, oficjalnie już szczęśliwy absolwent Szkoły Magii i Czarodziejstwa.
  Tym razem, zamiast na grillu w posiadłości jednego z nich, Krukonka oraz ex-Krukon spotkali się w restauracji utrzymanej w klimacie lat sześćdziesiątych. Z głośników leciał porywający tembr Elvisa Presleya, na ścianach umieszczone były fotografie ówczesnych gwiazd, zarówno mugolskich, jak i magicznych - choćby młodego Christoffa Taylora.
Jako że umówili się wcześniej na pojawienie się w tejże restauracji, Shaw ubrał się mniej więcej w strój dopasowany do epoki, z okrągłymi okularami i koszuli z zakładkami, jakby wybierał się na koncert jakiegoś psychodelicznego hippisa ziejącego ziołowym dymem tak mocnym, że zaraziłby babilonią radością nawet widownię.
W sumie miał spotkać się z Brooks - w większości przypadków kończyło się to zaciąganiem razem z nią dziwnymi substancjami. Porównanie nie było więc całkiem nie na miejscu.
  - Serwus - przywitał się z Julią - I gratulacje! - uśmiechnął się szeroko, potrząsając jej dłonią zanim w ogóle zdążyła zareagować - Mistrzyni Ligi Quidditcha, no no - powiedział, siadając przy stoliku i rozglądając się dookoła. W sumie był niesamowicie zdziwiony nie widząc przy Brooks tłumu gapiów chcących autograf - a może Julia specjalnie wybrała właśnie tą lokację, bo część wspólna pomiędzy fanami quidditcha oraz lat 60. była dość znikoma.
- Tajfunom też poszło nieźle - dodał, dźgając paluchem powietrze między nimi. Sam był zdziwiony, że te patafiany podskoczyły aż tak wysoko pod koniec sezonu, zdobywając cztery zwycięstwa z rzędu - Przenosisz się do Kling, czy to jeszcze tajemnica kontraktowa?
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 2156
  Liczba postów : 4764
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty30/6/2022, 19:48;

Nie było chyba studenta, który nie cieszyłby się na koniec egzaminów oraz dwumiesięczny odpoczynek od książek, Pattona i miliona nieszczęść, czekających w szkolnych murach. Brook nie była wyjątkiem. Miniony rok szkolny sprowadził ją do parteru i spuścił literalny oklep. Na szczęście wakacje, choć krótkie, zapowiadały się naprawdę fajnie. Księżyc wrócił na swoje miejsce, do czego się zresztą z Shawem przyczyniła. Czekały ją dwa tygodnie w Soton, z dala od magii, halabard i trytonów, po raz pierwszy od dawna nic ją nie bolało, a do tego miała czas faktycznie cieszyć się wolnością.

Jak zaczęła więc ten okres beztroski? Od skontaktowania się z Darrenem przez dwukierunkowe lusterko i umówienie na przysłowiowe piwo w jednym z londyńskich lokali. W przeciwieństwie do przyjaciela kompletnie nie pomyślała o tym, żeby dopasować swój ubiór do klimatu lat sześćdziesiątych. Nadrabiała za to hippisowskim wajbem, który towarzyszył jej przez ostatnie dni.

- Serwus! – Zasalutowała, po czym przytuliła chłopaka i usiadła na wolnym krześle. Nikt im nie przeszkadzał, ale w mniejszym stopniu była to zasługa lokalu, a w większym faktu, że mało kto ją rozpoznawał. I nic dziwnego. Zazwyczaj jak ją już widzieli, to w miotlarskim kasku, goglach i w ochraniaczu na zębach, które skutecznie maskowały zwykłą, typowo angielską buźkę pałkarki. – Drugi rok z rzędu – Poprawiła Darrena, przyciągając do siebie kartę menu, lustrując ją pobieżnie.- Ale miałyśmy finisz! – zapaliła się do dyskusji, bo o quidditchu, to mogła gadać bez końca. – Chyba mało kto wierzył w to, że nam się uda. Sroki z ryżym i Strauss były bezbłędne przez cały sezon. A potem co? Przegrały 3 ostatnich 4 spotkań. Kto by pomyślał. „Powolny i wytrwały wygrywa wyścig“. No a Twoje Tajfuny. Wawa wee wa. 6 wygranych z rzędu, mocny finisz. Z Katapultami dali sobie wbić zaledwie jedną bramkę. Trzeba będzie na nich uważać w przyszłym sezonie, o ile nie posypie im się skład.

Widząc gdzieś w oddali kelnera, Krukonka podniosła dłoń do góry, jak gdyby zgłaszała się do odpowiedzi. Najważniejsze jednak, że mężczyzna zrozumiał i wkrótce pojawił się przy ich stoliku. Jak zwykle uśmiechnęła się uroczo, bo ze wszystkich ludzi, najbardziej lubiła tych, którzy przynosili jej jedzenie. No i Darrena, który również dobrze ją karmił, choćby ostatnio, kiełbaskami.

- Został mi rok kontraktu i na pewno go wypełnię. Może uda nam się zdobyć trzecie mistrzostwo z rzędu. A póki co, to chcę odpocząć i niczym się nie martwić, przynajmniej przez najbliższe dwa tygodnie – odpowiedziała, zanim to zwróciła się do kelnera, zamawiając kremowe piwo i lekką sałatkę o wdzięcznej nazwie „Rozhasany Hipogryf”. – A co u Ciebie, Darr? Jak się czujesz jako świeżo upieczony absolwent? No i co z tym pubem, który masz prowadzić z Solbergiem?
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3010
  Liczba postów : 3046
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty1/7/2022, 16:26;

  Shaw na śmierć zapomniał, że Harpie wygrały mistrzostwo także rok temu. No tak - Julia zaczęła więc serię zwycięstw, która równie dobrze mogła trwać i kolejne dziesięć lat, jeśli Brooks nadal miała zamiar nieść swoją drużynę na plecach tak jak do tej pory. A jeśli nie straciłaby przedwcześnie formy i trzymała się reżimu - a o nic innego Darren jej nie podejrzewał - to prawdopodobnie wytrzymałaby do czterdziestki jako tłuczkowy postrach ścigających na całych Wyspach.
  Próby wtrącenia czegokolwiek do monologu miotlarskiego Brooks spełzły na niczym. Darren próbował wtrącić coś na temat zdziwienia słabym finiszem Srok, albo kolejną pochwałę Tajfunów - ostatecznie mógł jednak tylko przytaknąć parę razy, cudem zamawiając wiśniowego gryfa i owsiane ciastko.
- Bez motywacji bycia pośmiewiskiem ligi dalej będą grać jak patałachy - wzruszył ramionami Shaw, korzystając z chwili ciszy chwilę po zamówieniu - No chyba że podkupią jakiegoś gracza z topu.
  Pytanie o uczucia związane z opuszczeniem Hogwartu musiało nadejść - jednak Shaw, który jeszcze parę dni temu spodziewał się, że odpowiedź byłaby raczej melancholijna, teraz wiedział że było zupełnie inaczej.
- Czuję podekscytowanie - odpowiedział, prostując się na krześle - Wiesz, koniec z byciem asystentem i takie tam - uśmiechnął się - A co do Solberga, to się zgodziłem, ale ostatnio jakoś ucichł. Może załatwia jakąś papierkową robotę albo leży gdzieś spity od miesiąca - wzruszył ramionami. Ostatni raz widział go bodajże na Dniu Quidditcha - tak jak w sumie parę zawodniczek Tajfunek, które dziwnym trafem zaczęły zaraz potem grać o niebo lepiej.
- Poza tym, kombinuję jeszcze coś na boku - zaczął - Nie będę przecież siedział całymi dniami w klubie nocnym - prychnął. Chyba by się udusił z bezczynności.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 2156
  Liczba postów : 4764
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty4/7/2022, 08:09;

Ludzka pamięć bywała zawodna. Tę życiową mądrość, bądź też raczej pewne prawidło rozumiał każdy, nawet Krukoni. Istniały jednak rzeczy, o których należało było pamiętać. Urodziny brata, Dzień Matki bądź dzień wypłaty. No i pierwsze w 818-letniej historii mistrzostwo ligii, które do zeszłego roku było równie realne jak to, że Voldemort posiadał rozum i godność człowieka. Jak widać, istniały jednak osoby, stanowiące wyjątek potwierdzający regułę i niepamiętające tak wielkiego wyczynu. Wyczynu, w którym swój udział miały bliskie im osoby.

Próba wtrącenia czegokolwiek do monologu nie miały najmniejszego sensu, bo młoda pałkarka została pochłonięta przez miotlarskie myśli, którymi przecież MUSIAŁA się podzielić. Darren najwyraźniej to rozumiał, bo nie przeszkadzał, tylko pozwalał jej mówić.

- Graczy. Jeden gracz to za mało na top – stwierdziła jeszcze, kiedy to Shaw składał zamówienie.

Nie samym quidditchem człowiek jednak żyje, tak jak nie żyje się samą szkołą. O tym drugim miał przekonać się niebawem były prefekt, który stracił kulę u nogi w postaci obowiązków, sterty książek i miliona innych czynności zabierających czas i energię – to drugie niemal tak sprawnie, jak brak księżyca w koalicji z czarną magią. Krukonka chwyciła w dłoń zamówiony kufel z kremowym i uśmiechnęła się delikatnie na słowa Shawa. Spodziewałą się, że ktoś taki jak on, może mieć plany. Nie dla każdego koniec szkoły oznaczał pewność i stabilność. Dla większości było to szukanie odpowiedzi na pytanie” „Co teraz”? Takim kimś był na przykład Solberg. Ale Vanilla Face? Ten stanowił zupełne przeciwieństwo przyszłego wspólnika. Jeżeli ten biznes miał wypalić, to Shaw był niejako gwarantem, że nie skończy się na słomianym zapale i że wszystko będzie na tip-top.

- Racja. W końcu to klub nocny. Powinno się w nim siedzieć tylko w nocy – zażartowała jeszcze, podnosząc kufel w niemym toaście. – A właśnie, prawie bym zapomniała. Gratuluję orderu Merlina trzeciej klasy. Jak myślisz, kogo musimy zabić, żeby dostać order pierwszej klasy? A tak na poważnie… cud, że się udało, huh?
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3010
  Liczba postów : 3046
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty5/7/2022, 15:25;

Zrezygnowanym ruchem Darren kiwnął głową. Na gracza - w liczbie pojedynczej - Tajfuny może miałyby jakieś realne szanse, w końcu piąta pozycja (nawet po sezonie kompromitacji) w wyspiarskiej Lidze Quidditcha nie była takim osiągnięciem, szczególnie że od kolejnego sezonu dołączały Klingi, a nowa drużyna zawsze podnosiła nieco prestiż rozgrywek. Jednak na ściągnięcie jakiegoś tria albo kwartetu, podebrać czołowych graczy tej albo innych ligi - na to drużyna z Tutshill nie miała większych szans.
  Shaw podniósł swoje naczynie i również upił łyk.
- I wzajemnie - powiedział mężczyzna, przypominając sobie o złotym medalu, który schował na razie w najgłębszej szufladzie w gabinecie. Musiał skombinować na niego jakąś porządną wystawkę - może niewielki podest i atłasowa poduszeczka? Albo szklana witryna nad kominkiem w centralnej komnacie? Choć gryzłby się wtedy nieco z jelenim czerepem - łeb można jednak zawsze umieścić, na przykład, na zewnątrz - Co najmniej Craine'a - uśmiechnął się, odłamując kawałek owsianego ciastka i podnosząc je do ust - Cud - przytaknął, przypominając sobie parę migawek ze Szczytu Buchorożca. Niedawno miał okazję wszystko opowiedzieć dokładnie Swansea, jednak nieważne czy o całym zdarzeniu myślał, czy sprawozdanie wychodziło z jego ust, nadal wyglądało ono równie nieprawdopodobnie - Jakbyś mi powiedziała, że pod koniec roku szkolnego będziemy strzelać w tysiącletniego czarnoksiężnika w zbroi i z zombie-smokiem, to uznałbym że trafiło cię w łeb parę tłuczków za dużo - oznajmił dość szczerze. To wszystko brzmiało szalenie - ale ostatecznie przecież dokładnie takie było, kompletnie szalone.
- Kiedy zaczynacie treningi? Reprezentacji? Chyba że to tajna informacja - spytał, łamiąc kolejny kawałek ciastka.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 2156
  Liczba postów : 4764
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty7/7/2022, 23:35;


Ulubionego klubu się nie wybierało. No dobra, było to kłamstwo. Wybierało się go w bardzo młodym wieku, a potem cierpiało. Tak jak Brooks cierpiała, widząc poczynania „Os” z Wimbourne. Z jednej strony była szczęśliwa, że odnosiła kolejne sukcesy i wygrywała ligę z klubem, którego nikt nie posądzał o to, że może wygrywać. Z drugiej zaś czuła niedosyt, bo ekipa z Wimbourne była cieniem potęgi, która jeszcze kilka lub kilkanaście lay temu trzęsła ligą. I do tego wszystkiego dochodziły dzieciaki jej brata, robiący jej wyrzuty, że gra dla Harpii, a nie dla Os. Pewnych rzeczy nie dało się jednak zmienić tak łatwo, bo dorosłość wymagała rozsądku.

- Wzajemnie – odpowiedziała Brooks na ten niemy toast, który nabył wokalizacji po słowach Shawa. Medal Brooks nie skończył lepiej niż ten Darrena. Leżał dzielnie na dnie kuferka, pod pastą miotlarską, paczką tamponów i książkami do eliksirów. Idealny anturaż dla jednego z najwyższych odnzaczeń w historii Wielkiej Brytanii.

- Patol jest nie do zajechania. Bankowo ma z milion horksruksów. – Upiła nieco kremowego piwa, zanim to mogła się w pełni skupić na podstawionej pod nos sałatce. Ta wyprawa, a właściwie mgliste i jednocześnie dziwnie ostre wspomnienia z niej, dawały jej wiele do myślenia. Nigdy w swoim życiu nie pomyślała, że znajdzie się w takiej sytuacji. Była Krukonką. Mierzyła siły na zamiary, a jakiś pradawny złodupiec był daleko poza zasięgiem jej bujnej wyobraźni. Powinna skupić się na karierze, mistrzostwach i unikaniu zagrożeń. A ona tymczasem, wraz z Darrenem, Strauss i resztą Krukońskiej ferajny stwierdziła, że fajnie byłoby zaryzykować własne życie i uratować świat. Czy przyświecała jej idea sławy? W żadnym wypadku. To po prostu brak cierpliwości względem tego, co się działo. I potrzeba zadbania o tych, którzy, tak jak ona, stawiali własne życie na szali. O siebie się nie bała, ale martwiła się o Shawa czy Strauss. Co było absurdalne, bo ta dwójka była o wiele lepiej przysposobiona do tego typu zadań, niż ona.

- Shaw… chcąc nie chcąc, staliśmy się częścią historii Wysp Brytyjskich. I to całkiem istotną. W tak młodym wieku. Wiesz, co to oznacza? Już odpowiadam, żebyś nie miał wątpliwości: wiele rzeczy. Po pierwsze, do końca życia będzie nas to definiowało, niezależnie, czy tego chcemy i co uda nam się osiągnąć. A po drugie: jesteśmy niezniszczalni. Serio. Mamy po 20 lat i walkę z Mordredem na koncie. Czy coś w dalszej części naszego życia może zaskoczyć nas bardziej? Szkoda tylko, że moja rodzina nie ma bladego pojęcia, co udało mi się dokonać – Nie zmartwiło ją to ostatnie stwierdzenie. Nie. Uśmiechnęła się delikatnie, przywołała kelnera i zamówiła całą butelkę ognistej oraz wiaderko lodu i coś na popitkę. – Shaw. Będę za Tobą tęskniła, serio. – Skończyła swój wywód, szukając po kieszeniach zawieruszonej paczki fajek. Wcale by się nie zdziwiła, gdyby zajebał ją August
Powrót do góry Go down


Sabryna Honeyghan
Sabryna Honeyghan

Przyjezdny
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
Galeony : 210
  Liczba postów : 40
https://www.czarodzieje.org/t21633-sabryna-honeyghan
https://www.czarodzieje.org/t21706-havier-tukan-sabryny
https://www.czarodzieje.org/t21637-sabryna-honeyghan
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty12/9/2022, 12:40;

Anglia to nie tylko przyroda, ale także możliwość spotkania nowych alkoholi. A tych, Sabryno, nie zamierzałaś sobie odmawiać. Nie miałaś też z kim wyjść, a nie nazwałabyś tego wyjścia do baru jakimś masturdatingiem, tylko po prostu zwykłą chęcią rozejrzenia się w jakim klimacie żyje cały magiczny Londyn. Z krajów europejskich przecież pamiętasz tylko Rumunię, a i tak twoja pamięć posiada złe wspomnienia, które chciałabyś już na wieki odrzucić. Nie było to jednak możliwe, bo za każdym razem wstając ze swojego łóżka widziałaś w lustrze rumuńską pamiątkę, która bardzo dobrze przypominała ci o tych momentach. Dlatego trzeba było Ci znaleźć chociaż coś, co zabierze cię na chwilę, dłuższą chwilę, od Hogwartu i pozwoli zabawić się w starym rytmie - alkoholu, ale jeszcze nie używek. Nie znasz nikogo na tyle, aby to miało się wydarzyć, dlatego płyny miały być jedyną rzeczą, która miała ratować cię tego wieczornego dnia, gdzie lekka mżawka towarzyszyła każdemu przechodzącemu człowiekowi - czy to magicznemu czy nie. Wystarczyło więc tobie tylko pchnąć drzwi, aby dostać się do środka i cofnąć się w czasie do lat sześćdziesiątych, a zarazem w klimaty Jamajki, która posiadała bary w podobnym stylu. Tylko temperatura była znacznie inna. Ale nic nie szkodziło tobie przejść się dalej i sięgnąć baru, zaczynając rozglądać się za tym co było przyjemne do degustacji. Podczas rozglądania się zauważyłaś zresztą, że nie byłaś jedyną samotną osobą, która siedziała przy barze, gdy inne już zajęły stoliki czy kanapy i wychodziło na to, że zajęci już byli sobą. Dałaś sobie jednak trochę czasu na to, aż nie zostanie tobie nic innego jak wybranie alkoholu. Postanowiłaś wybrać coś bardzo brytyjskiego - Czarnego Quintina. Nie chciałaś jednak mieć jednej szklaneczki, bo wystawiłaś do barmana dwa palce, wskazując na to, że nie będziesz sama spijała ze szklanki alkohol o tak ciekawej nazwie. Kobieta siedząca nieopodal mogła więc lekko się zdziwić, kiedy przed nią stanął darmowe picie. A zagadkowa osoba, która postanowiła go podarować pojawiła się lada moment, bo to właśnie ty, Sabryno, byłaś tą osobą. Podeszłaś bliżej z tym swoim czarującym uśmiechem, który przypominał jakbyś była przećpana Felix Felicis, ale to była tylko twoja naturalna aura. Kiwnęłaś głową na szklankę i zaraz z twoich ust wyszła melodia słów.
Wyglądasz jakbyś miała trochę problemów, więc może pozwól, że zostanę kolejnym. — Tani tekst, ale przynajmniej był przyjemnym wstępem do tego co Ci odpowie. Cierpliwie oczekiwałaś jej odpowiedzi, nie przeszkadzając sobie tym, że wzięłaś do ręki szklankę i upiłaś z niej wcześniej wspomnianego Quintina. — A ten problem nazywa się Sabryna. — Przed wypowiedzeniem tych słów wskazałaś na siebie palcem, a dopiero wtedy alkohol znowu dotknął stołu barowego.

Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty12/9/2022, 13:39;

Wróciła do domu potężnie wykończona pracą. Ściągnęła uniform, uporządkowała teczki przyniesione z Ministerstwa i runęła na skrzypiące łóżko. Tyle że już po kilkunastu minutach uznała, że zamiast zwyczajnie odpocząć w domu, woli tym razem wybrać się na miasto. Londyn o tej wieczornej porze dopiero zaczynał żyć. Z niektórych lokali dochodziła do uszu dziewczyny szybka, rytmiczna muzyka. Ludzie przechadzali się oświetlonymi ulicami, a towarzyszył im pośpiech, bo od kilku dni mocno padało w Wielkiej Brytanii. Ariadne trzymała parasol nad głową, myśląc o tym, że normalnie na Alasce to padałby teraz śnieg. Nie przeszkadzał jej w ogóle spadek temperatury na wyspach.
Weszła do pierwszego lepszego czarodziejskiego pubu, gdzie zmniejszyła parasolkę zaklęciem, osuszyła i schowała do białej torebki. Przysiadła się do baru i poprosiła od razu o mocne chochlikowe cappuccino. Zanim zdecyduje się na jakiegoś drinka, wolała się dobrze obudzić z tego zmęczenia, jakie zaległo w jej kościach. Ariadne wypiła prędko napój, czując się od razu o wiele lepiej. Wtedy ktoś postanowił zaczepić samotną dziewczynę, co nie było niczym dziwnym w tego typu miejscach. Wickens była tylko zaskoczona tym, że to nie jakiś facet, a czarnowłosa kobieta o ciekawym akcencie.
Nie była przyzwyczajona do tego, aby ktoś ją tak otwarcie podrywał. Ostatnio czuła się tak w towarzystwie jednego czystokrwistego Kingstona, a jednak i w jego przypadku Ariadne zachowała znaczący dystans. Ciężko było się do niej zbliżyć w ten sposób, bo Wickens już dawno porzuciła myśli o wszelkich fizycznych zbliżeniach. Brakowało jej czasu na to, żeby zajmować się romansami, a już i tak miała dość namieszane w życiu prywatnym bez tego typu urozmaiceń. Zobaczyła ujmujący uśmiech kobiety, którego wręcz pozazdrościła, bo sama nie mogła poszczycić się tak białymi i prostymi zębami. Odpowiedziała znacznie łagodniejszym, delikatnym uniesieniem kącików warg.
- Co jeśli ja lubię szybko i skutecznie pozbywać się problemów? - niespodziewanie uniosła zaczepnie jedną brew, starając się utrzymać wzrok na orzechowych tęczówkach kobiety. Ich barwna głębia przywodziła na myśl przyjemne skojarzenia. Czekoladę, ciepło, ziemię...
Ariadne stwierdziła w głębi ducha, że była to zdecydowanie zbyt mocna odzywka i zakłopotała się. Gdyby nie żywa, głośna atmosfera panująca w pubie, raczej nie odważyłaby się na taką śmiałość. Dotarło to do niej z opóźnieniem, ale postanowiła to od razu nadrobić.
- Ariadne Wickens. Naprawdę tak wyglądam? - wypaliła trochę nieskładnie, zastanawiając się czy coś przegapiła, przeglądając się w lustrze przed wyjściem. Zdawało się, że lekki, wpadający w odcienie fioletu makijaż zrobiła naprawdę starannie, a i tak żadne wory pod oczami jeszcze się u dziewczyny nie pojawiły. Wysypiała się regularnie. Wygładziła trochę nerwowo swoją liliową sukienkę. Jasnowłosa wyciągnęła też odruchowo rękę w stronę kobiety o latynoskiej urodzie, chcąc kulturalnie ją uścisnąć. Po zbliżeniu się do Sabryny, starsza czarownica mogła wyczuć odurzający zapach ananasa bijący od Wickens. Jej owocowe perfumy.
- A to kolejny problem? - zagaiła z lekkim śmiechem, spoglądając na szklanki wypełnione płynem. Na ten moment po nie nie sięgnęła, próbując wybadać co to takiego, ale w ogóle nie znała się na tutejszych alkoholach. Ani żadnych innych alkoholach, szczerze mówiąc. Tak czy siak problem z zastanawianiem się nad tym czy zamawiać coś w barze poza kawą został rozwiązany.
Tego typu napojom często odmawiała, ale dzisiaj już wcześniej myślała o tym, żeby się trochę pobawić w pubie. Pracowała szalenie ciężko ostatnie kilka lat dwa tygodnie. Relaks w postaci paru drinków jeszcze nigdy Ariadne nie zaszkodził, a z zachowywaniem kontroli nad swoim zachowaniem pod wpływem, też nie miała problemów.

______________________


by your side
Powrót do góry Go down


Sabryna Honeyghan
Sabryna Honeyghan

Przyjezdny
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
Galeony : 210
  Liczba postów : 40
https://www.czarodzieje.org/t21633-sabryna-honeyghan
https://www.czarodzieje.org/t21706-havier-tukan-sabryny
https://www.czarodzieje.org/t21637-sabryna-honeyghan
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty12/9/2022, 14:42;

Nigdy nie czułaś się Sabryno za dobra we flircie, także wydawało Ci się, że zostaniesz spławiona szybciej niż sądziłaś. Chociaż tak naprawdę nie robiło Ci to różnicy nigdy czy byłaś w tym dobra - ot wszelkie metody traktujesz jak po prostu metody rozładowania emocjonalnego aniżeli coś poważnego. Nie byłaś też żadnego rodzaju "graczem", który wchodził do środka, wypatrywał jak drapieżnik swojej ofiary, a zaraz potem rzucał się po zdobycz. Nie, ty nawet wyśmiewałaś często takie zachowania jako mocno toksyczne, chociaż pamiętałaś czasy szkolne, kiedy takie rzeczy sama wyrabiałaś. Ale przeszłość powinna zostać w przeszłości, schowana w małej skrzyneczce pod łóżkiem i niewyjmowana niepotrzebnie.
Sama ta odpowiedź spowodowała, że na moment Cię zatkało, jednak zamiast używać jakiejkolwiek wymówki po prostu upiłaś łyk Quintina, czując jak policzki zapiekły równie mocno co alkohol w przełyku. Łatwiej było Ci to zgonić na efekt alkoholu aniżeli faktu, że takiej odpowiedzi się nie spodziewałaś. Ale jak wcześniej zostało wspomniane, flirt nie był twoim atutem. Wolałaś kierować się przyziemnymi wartościami, chociaż w bardziej optymistycznym rozkładzie kart. I faktem, że alkohol nadal był do połowy pełny niż pusty. Co te słowa same w sobie mówiły o tym jakie masz nastawienie do świata. Tam gdzie nie ma choćby chwili na zabawę, tam panuje nuda i smutek. Dlaczego zawsze starasz się choć trochę podzielić swoją radością i pogodą ducha. Nawet jeśli oznaczało to w innych zazdrość, że twoje zęby były prawie, że białe jak kartka, chociaż ty sama czasem mówiłaś, że to bardziej kość słoniowa, bo nie stosujesz za często żadnych zaklęć wybielających i starasz się tylko o to, aby zęby były wszystkie i zdrowe. Po co robić sobie więcej zmartwień i kolejnych nieprzyjemnych chwil tête-à-tête z magomedykami zajmującymi się uzębieniem. Niech więc i ta mniejsza wzrostem zazdrośnica dostanie coś od niej w prezencie oprócz jednego - z być może później wielu - drinka. Bo lekka różnica wzrostu sprawiała, że akurat fakt siedzenia nowopoznanej kobiety mógł sprawić, że wpatrywała się w twoje oczy na równym poziomie wzroków. Ten balans jednak został przez ciebie zaburzony, kiedy stopą przyciągnęłaś sobie barowy stołek na którym usiadłaś by nie męczyć się po przejściu tych... paru kroków.
Dopiero kolejny gest ze strony kobiety sprawił, że zamyśliłaś się na chwilę. Ale nie z powodu słów, a zapachu, który dostał się do twoich nozdrzy. Gdyby tylko twoje zmysły były jeszcze bardziej rozwinięte niż może to być u przeciętnej czarownicy, mogłabyś przysiąc, że zapach ananasa przypomniał Ci jeszcze tę parę miesięcy temu, gdy przebywałaś wśród palm, bananowców i właśnie ananasów, które przywróciły Ci na moment wspomnienia. Zapach ewoluujący w poczucie ciepła na własnej skórze, że aż sama musiałaś złapać się myśli czy to przypadkiem nie Quintin. Reakcja na zapach była w twoim przypadku mimowolna - zamrugałaś, poczułaś jak wargi rozszerzają się jeszcze mocniej na boki, a parsknięcie z ust zwiastowało, że ani trochę nie byłaś przez to urażona.
Aa-aaa... Nie sądzę, chica. Po prostu wolę przyjść na deser z czymś przyjemniejszym niż odpędzającym "hej". — Nie powiedziałaś, a raczej nie chciałaś rozwijać tematu jej zmartwień, kiedy przyszłaś poprawić komuś humor i zająć sobie samej myśli. W końcu bycie nauczycielem w nowej szkole, pomimo doświadczenia, to także stresujące zajęcie i czasem trzeba było na to znaleźć rozwiązanie. A wyjście do baru było... idealnym, zbalansowanym według ciebie zajęciem, chociaż szczyt twoich wyborów zawsze był kontakt z naturą. Jednak natura w Wielkiej Brytanii nie była za to przychylna tobie, więc nie pozostało nic innego jak właśnie spotkanie się z kimś w takim miejscu. Miejscu szumnym, ale zwiastującym, że ludzie tu dobrze się ze sobą mają w towarzystwie. Chociaż zakodowałaś w głowie jej nazwisko, postanowiłaś trzymać się po prostu imienia, bo sama nienawidziłaś mówienie pełnymi danymi. Jedynie uznawałaś taki sposób na oficjalnych dokumentach lub rodzinnych reprymendach. Twoja dłoń sięgnęła do uścisku, chociaż starałaś się, aby twój w miarę szorstki dotyk był jak najbardziej delikatny, a nacisk nie za mocny, wiedząc, że jeśli trzeba było to potrafiłabyś nawet zgnieść. Ale nie było w tym potrzeby. Ot, tylko odbiegłaś na chwilę wzrokiem na bok, by zapomnieć o zapachu wspomnień. B zaraz wrócić do rozmowy.
Ach, spojrzenie na szklanki tylko sprawiło, że znowu parsknęłaś. Nie wydawało się tobie nazywanie alkoholu problemem, o czym zaraz rozwinęłaś. — Nie-e. To jest, mi querido, bardziej rozwiązanie niż problem. Może nawet remedium.  — Sama nie wiedziałaś skąd znałaś to słowo, chociaż wiesz, że twój ojciec często czytał książki, które Ci czasem pożyczał. Może więc zadziałała pamięć związana ze wspomnieniem o ananasach, a może to po prostu wygoda i swoboda konwersacji. Sama dobrze nie znałaś się na tutejszych alkoholach, a najczęściej wolałaś po prostu meksykańską tequilę, dlatego posiłkowałaś się tylko tym co brzmiało... fajniej. Dlatego kiedy tylko wspomnienie o alkoholu znowu się pojawiło, łyk znowu poszedł tam gdzie wcześniej. A ty, ty za to kiwnęłaś tylko głową.
A co do wcześniejszego. Po prostu przyszłam sama i szukałam po prostu kogoś równie samotnego, coby spędzić trochę czasu. A, że trafiłam prawie w dziesiątkę to cóż... inna sprawa. Azteckie szczęście. — I opierając się ramieniem o bar, zaraz dodajesz. — Chociaż mogę zapytać co się stało, że tu jesteś? Ktoś wystawił do wiatru? Bo jak tak to chyba ten wiatr wiedział co później zrobić. — No wiadomo, że przysłać ciebie..

Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty12/9/2022, 15:15;

- Masz taki uśmiech, że pewnie nie musiałabyś nawet nic mówić, żeby ktoś już zechciał spędzić z Tobą czas. - powiedziała rozbrajająco szczerze, tylko odrobinę rumieniąc się, gdy mówiła tak otwarcie komplement. Ale był jak najbardziej zasłużony. Wierzyła, że Sabryna nie potrzebowała ciekawych tekstów na podryw, żeby go uskutecznić, gdy samym spojrzeniem orzechowych oczu mogła już zwalić z nóg. Ariadne była stuprocentowo pewna, że gdyby czarnowłosa nie zajęła miejsca obok niej przy barze to zaraz któryś z popijających drinki panów zjawiłby się przy boku wyższej czarownicy. Nawet teraz co rusz otrzymywała jakieś spojrzenia, aczkolwiek subtelne i nienachalne. Stanowiły ciekawą parę. Gorąca latynoska z odważnym charakterem przy wycofanej blondynce o jasnej cerze.
- Remedium? Ach, czyli z naszej dwójki to Ciebie coś męczy. - Ariadne pstryknęła palcami, kolejnym uśmiechem ocieplając te słowa. Ależ cieszyła się, że kobieta mimo wszystko nie zraziła się i nawet parsknęła śmiechem. Jasnowłosa sięgnęła nieśmiało po szklankę z alkoholem, którą dostała. Szepnęła ciche "dziękuję" nim zanurzyła posmarowane szminką wargi w napoju. O dziwo, nie spowodował, że Wickens zaniosła się kaszlem. Całkiem smakował, choć dolałaby do niego jakiegoś soku lub coli. Teraz, kiedy już wlała w siebie tę odrobinę alkoholu, załatwiła sobie wymówkę w razie, gdyby palnęła lub zrobiła coś głupiego. Miała ochotę przez chwilę dodać coś jeszcze, coś brzmiącego niebezpiecznie jak flirt, ale powstrzymała się. Ariadne kojarzyła skądś wyrażenie "mi querido". Pewnie z obejrzanego lata temu mugolskiego romansu wyprodukowanego przez Hiszpanów.
- Wystawić? Mnie? - Ariadne żachnęła się teatralnie, kładąc dłoń na swojej piersi, jakby z oburzenia tym pytaniem jej serce miało zaraz przestać pracować. Po sekundzie błyskawicznie zdradziła się drobną ucieczką wzrokiem gdzieś indziej, co sugerowało, że wcale a wcale nie miała takiej brawurowej pewności tego, że nikt by jej nie zostawił samej w barze. Chociaż najbardziej prawdopodobne byłoby, gdyby to ona kogoś zostawiła, ale tego nie mówiła teraz Sabrynie. - Mylę się, czy wiatry przeznaczenia przywiały Cię do mnie aż z Meksyku, Sabryno?
Wickens była mistrzynią w myleniu akcentów czy pochodzeń swoich rozmówców ze względu na swój całkowity brak umiejętności w kwestii języków innych niż stary, poczciwy angielski z amerykańskim akcentem, ale tutaj wyciągnęła asa z rękawa. Czytała rano Proroka Codziennego, w którym otwarcie wspominano o problemach w szkołach magii dwóch państw. Pamiętała ten artykuł dobrze, bo sporo wyjaśniał w kwestii napływu cudzoziemców na brytyjskie ziemie. Dużo Japończyków czy Latynosów budziło lekkie zastanowienie, choć Ariadne bynajmniej nie uważała tego za jakiś minus. Sama również była przyjezdną. Tyle że z dalekiej Ameryki. Może prędzej dogada się z Sabryną niż z Brytyjczykami? Kto wie? Była pewna, że trafiła teraz w punkt, jeśli chodzi o pochodzenie tajemniczej czarnowłosej.

______________________


by your side
Powrót do góry Go down


Sabryna Honeyghan
Sabryna Honeyghan

Przyjezdny
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
Galeony : 210
  Liczba postów : 40
https://www.czarodzieje.org/t21633-sabryna-honeyghan
https://www.czarodzieje.org/t21706-havier-tukan-sabryny
https://www.czarodzieje.org/t21637-sabryna-honeyghan
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty12/9/2022, 16:04;

Przez chwilę pomyślałaś, że kobieta używała tych słów, aby sprawić ci komplement. Ale z drugiej strony coś podpowiadało tobie, że mogła to być też odpowiedź na twój flirt. Subtelne uniesienie jednej brwi ku górze sprawiło, że na dłuższy moment ponownie zamyśliłaś się, aby zaraz odpowiedzieć z równie przyjemnym vibratio swojego głosu do jej uszu.
Oho? Teraz nie wiem czy starasz się mi przypodobać czy faktycznie chwalisz mój uśmiech. A może to pułapka i sama zaczynasz flirtować... — Zawiesiła się w powietrzu ta intrygująca nuta, kiedy przedłużyłaś lekki pomruk, dopóki znowu nie wyszło z warg parsknięcie. — Tak naprawdę to nie wiem czy to flirt czy komplement, ale nawet jeśli to wolę powiedzieć dziękuję niż się zarumienić. — Bo rumieniec sam wychodził w najmniej spodziewanym momencie i sama dobrze o tym wiedziałaś. Dlatego tak rzadko chciałaś, aby występował. Za często każdy mógł z ciebie czytać jak z otwartej karty. Ot prosta konstrukcja twojego postępowania odpowiadała za taki stan rzeczy, ale już dość o tym wszystkich. Na jakiekolwiek spojrzenia, nachalne czy nienachalne, subtelne czy niesubtelne, nie odpowiadałaś ani trochę, wiedząc o jedynym grzecznym zachowaniu jakim było skupienie się na jednej, jedynie osobie. Czyli właśnie siedzącej obok ciebie Ariadne. Więc każdy ewentualny adorator chcący na was zapolować musiał obejść się smakiem, gdyż lwica - czyli ty - nie pozwoliłaby nikomu teraz skrzywdzić w jakiś sposób blondynki. Ale koniec o adoratorach, bo nie o nich mowa przecież, Sabryno.
Jedyne co mnie obecnie męczy to fakt, że słabo śpię przez zmianę klimatu. — I parę innych rzeczy, ale nie warto było przejmować się pomniejszymi sprawami. Znaczy jej. Aż chciało się zapytać czy nie chciałaby pomóc jakoś w naprawie snu, ale byłby to grzech zbyt intymny dla ciebie Sabryno, która chciałaś jedynie spędzić z kimś czas, kto nie jest absolutnym dupkiem lub nachalnym typem. Albo babką, bo nie wykluczałaś, że w obu płciach znajdowały się tożsame ewenementy. Z tego względu skupiłaś się na smaku Quintina, starając się odnaleźć nutki, które wyróżnią go jakoś od innych alkoholi, które dane Ci było w życiu pić. A nie zaprzeczysz sama przed sobą, że było ich już trochę i wypadałoby czasami zaprzestać. Ale nie miałaś problemu z odstawieniem, po prostu lubiłaś być koneserem nowych rzeczy. Dlatego właśnie wpadł Ci w oko ten Czarny Quintin, który umilał tobie rozmowę. Zauważyłaś nawet, że kobieta dzięki twojemu towarzystwu trochę zrzuciła z siebie balastu i rozluźniła o choć odrobinę bardziej. Przecież bycie wiecznie sztywnym był większym problemem na które potrzebowało się remedium. A takie, jak wcześniej wspomniałaś, stało przed wami na barowym blacie.
Wyczułaś chwilowe zawahanie w zachowaniu Ariadne, ale puściłaś je mimo uszu dla jej własnego komfortu, kiedy przerzuciłaś nogę na nogę i oparłaś się o blat na tyle, że mogłaś podeprzeć głowę własnym nadgarstkiem. Przyglądałaś się swoim orzechowym spojrzeniem na jej twarz, aby zaraz jedynie odpowiedzieć na pytanie. — Wiatry przeznaczenia z Meksyku brzmią bardziej jakbyś wspominała o zefirze. Masz rację jestem z Meksyku... ale... — Tutaj zrobiłaś pauzę, aby zaraz zbudować napięcie do tego co zaraz powiesz. Uśmiechnęłaś się szerzej, biorąc do ręki szklaneczkę z alkoholem i kończąc go jednym, głębokim łykiem. Dopiero teraz mogłaś przejść dalej, odstawiając szkło.
...ale nie powiem Ci dokładniej skąd jestem. Możesz za to zgadnąć, ale karą będzie wypicie ze mną kieliszków tequili. Umowa stoi? — Cóż, przecież nie będziesz jej ułatwiać zadania, a dodatkowo za tym mogła kryć się naprawdę ciekawa zabawa. Oczywiście kontrolowana, bo nie zamierzałaś jej schlać, aby następnego dnia nie mogła wstać do pracy. To była twoja rola na tym świecie. Zdziwią się uczniowie, gdy zobaczą Cię w okularach przeciwsłonecznych na porannej lekcji, a nawet słońce za jasno nie świeci. Nie dla nich...

Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty13/9/2022, 14:04;

- Why not both? - odparła jasnowłosa, czując, że delikatny rumieniec znacznie przybrał na sile i policzki zrobiły się nieco gorętsze. Bezpośredniość Sabryny onieśmielała, ale nie w ten niekomfortowy sposób. Ariadne zaczesała kosmyk blond włosów za ucho, starając się nie okazać po sobie tych wszystkich emocji. Zachowywanie spokoju nie przychodziło jej na szczęście z trudem.
- Przykro mi. - powiedziała szczerze, być może nie wiedząc jak bardzo różnił się klimat Meksyku i Wielkiej Brytanii, ale rozumiejąc, że nie każdy dobrze znosił zmiany stref czasowych. Różnica między czasem na Alasce, a w Anglii wynosiła całe 9 godzin, więc Ariadne potrzebowała paru dni, żeby przestawić swój organizm na nieco inny tryb funkcjonowania. Teraz już zupełnie nie odczuwała takich problemów, więc wierzyła, że i Sabryna szybko się przyzwyczai.  - Jak ja mam problemy ze snem to zwykle czytam kodeks karny od deski do deski. Działa jak marzenie. - wymamrotała cicho, ewidentnie pół żartem, pół serio. Niemniej o czytaniu kodeksu wcale nie żartowała. Czuła, że zabrzmiała teraz jak wyjątkowa nudziara, ale po co miała udawać kogoś kim nie była? Gdyby fakt, że była ministerialną urzędniczką odrzucił nową znajomą to lepiej, żeby stało się tak wcześniej niż później.
Ariadne uznała to za ciekawe, że czarnowłosa nie zdradziła informacji o sobie tak po prostu. Urozmaicenie zwykłej rozmowy taką zabawą w zgadywanie jak najbardziej odpowiadało młodej aurorce. Lubiła wytężać umysł, a odrobina alkoholu, którą wypiła, na razie w ogóle nie utrudniała zebrania myśli. Doceniała coraz bardziej towarzystwo starszej kobiety, bo przynajmniej się nie nudziła.
- Jasne. A Ty zgadnij dokładnie skąd przywiało mnie. - uśmiechnęła się ciut bezczelnie, chcąc postawić równie wysoko poprzeczkę Sabrynie. Trąciła ją przy tym delikatnie łokciem o łokieć. - Aż tak dobra z geografii nie jestem, więc proszę o podpowiedź.
Ariadne nie wstydziła się tej prośby. Wiedziała, że jeśli nie otrzyma choćby drobnej podpowiedzi to będzie walić niczym kulą w płot i z paru kieliszków tequili zrobi się kilkanaście. A upijać się nie zamierzała w żadnym wypadku. Słyszała różne historie o morderczym kacu i cieszyła się, że do tej pory w swoim życiu jeszcze nie miała okazji przeżyć tego na własnej skórze. Natomiast Wickens nie była pewna, że jej towarzyszka też zachowa wstrzemięźliwość. Wychylona w mgnieniu oka szklanka whisky mówiła, że kobieta planuje mocny wieczór. No cóż, najwyraźniej Ariadne dopilnuje, aby nikt nie miał okazji w żaden sposób tego wykorzystać. Parę razy pomagała przyjaciółkom trzymać im włosy nad toaletą... Przywykła do bycia jedyną trzeźwą w towarzystwie.
Swoją dawkę Czarnego Quintina na razie odsunęła, skoro miały wziąć się za tequilę. Zawołała barmana i poprosiła o dwa shoty tego napoju, którego nie zdążyła nigdy spróbować.

______________________


by your side
Powrót do góry Go down


Sabryna Honeyghan
Sabryna Honeyghan

Przyjezdny
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
Galeony : 210
  Liczba postów : 40
https://www.czarodzieje.org/t21633-sabryna-honeyghan
https://www.czarodzieje.org/t21706-havier-tukan-sabryny
https://www.czarodzieje.org/t21637-sabryna-honeyghan
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty14/9/2022, 13:34;

Zareagowałaś na tę sugestię dość sugestywnym uniesieniem brwi ku górze, przyglądając się jak rumieniec zaczynał zalewać policzki twojej rozmówczyni. Z jednej strony nie dziwiło Cię to, alkohol nawet mógł trochę pomóc w rozluźnieniu sytuacji, ale z drugiej strony j e s z c z e nie wypiłyście na tyle dużo, aby faktycznie język rozplątywał się na tyle, by rozmowa stała się bardziej rozluźniona. O ile w twoim przypadku mogła jeszcze bardziej być. Widziałaś zresztą ruch odgarnięcia kosmyka włosów za jej własne ucho. Może nawet sama byś to zrobiła, ale nie miało by to dobrego smaku. No i pomyślałaś też o tym, że nie każdy może lubić czyiś dotyk tak blisko przy pierwszym spotkaniu. Chociaż dopiero zaraz odpowiedziałaś jej równie zaczepnym...
Why not all, right? — Uśmiech przeszedł z szerokości w bardziej szelmowski kształt, poruszając brwiami. Oj, trochę się przy tym wygłupiłaś, ale miałaś nadzieję, że Aria wybaczy Ci to. Wolałaś jednak kontrolować się na tyle, ile jeszcze sama potrafisz.
Słowa współczucia przyjęłaś tylko skinięciem głowy, bo przecież nie była to ani trochę jej wina, że strefy czasowe to wredne suki i zabierały człowiekowi cenne poczucie otoczenia. Zresztą, kiedy przenosiłaś się dawniej do Rumunii to więcej problemów wynikało już nie tylko z czasu, ale i bariery językowej, która o dziwa za tym razem znikła szybko. Tak, jakby jej nie było, chociaż nadal stres skręcał cię w brzuchu na samą wzmiankę o tym, że możesz w pewnym momencie użyć swojego hiszpańskiego i ktoś kompletnie Cię nie zrozumie. A w szczególności uczniowie, którzy to powinni najwięcej wyciągać z lekcji. Chwilowo zamyślona, ale zaraz powróciwszy do teraźniejszości usłyszałaś jak ta mówi Ci o swoim sposobie na okiełznanie problemów relacji z Morfeuszem.
Aha, czyli jeśli będę złą dziewczynką to zawsze będę mogła do Ciebie napisać o obronę w sądzie? — Kolejne parsknięcie wyszło z twoich ust, pokazując szereg równych zębów. Nie mogłaś się po prostu powstrzymać od flirtu, chociaż faktycznie sądziłaś, że nie wychodzi Ci to za idealnie. Ale czy w obecnej sytuacji to się liczyło? Raczej nie. Ważne, że obie mogły liczyć na pozytywne nastroje, a żaden "drapieżnik" nie zamierzał zaczepić i zepsuć chwilę.
Jeden ruch ręką i zaraz butelka tequili z kieliszkami pojawiła się przed waszymi twarzami. Kieliszków było trzy, gotowe na przyjęcie alkoholu. Towarzyszyły temu oczywiście kawałki limonki jak i trochę soli, którą każda z was mogła użyć. Ale prawda była taka, że najbardziej wolałaś pić tequilę bez dodatków. Nie marnowałaś przez to czasu, a kulturowy element z Meksyku nie zamierzał też sprawiać wam problemów. Ot, która z was chciała, mogła skorzystać. Byłaś wręcz zaintrygowana tym jakie mogły paść wskazówki lub odpowiedzi. Oczywiście - ile każda z was wypije.
Zaraz zamyśliłaś się, aby powiedzieć. — Wiesz, trochę oszukujesz, bo masz... ładny, amerykański akcent... I przez to trudno mi będzie zgadnąć, ale... Hmmm... Salem? Jesteś z Salem? Albo Boston? Ogółem Massachusetts? — Miałaś nadzieję, że przynajmniej jedna z tych odpowiedzi będzie poprawna, bo picie chwilę po rozpoczęciu byłoby dla ciebie wstydem. Nie mogłaś jednak długo czekać, dlatego zajęłaś się rozlewaniem tequili do kieliszków, chociaż z butelki czasem rozlewało się po bokach. Na szczęście zbyt dużo nie uleciało, więc prawie zero zmartwień.
Wlepiłaś swoje orzechowe oczy w twarz Ariadny, czekając na to aż adeptka powie Ci, czy chociaż jedna z odpowiedzi jest poprawna.

Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty14/9/2022, 15:31;

- Wszystko albo nic - skwitowała Ariadne z lekkim śmiechem, mając nadzieję, że aż tak tego rumieńca nie było widać. W końcu w pubie migały różnokolorowe światła i może to tylko jakiś snop czerwonego blasku padł na lico młodej aurorki? Jednak intensywne spojrzenie Sabryny sugerowało, że dopatrzy się każdej emocji malującej się na twarzy Ariadne. Nabrała nagłej ochoty, aby przysunąć się bliżej. Mogłaby powiedzieć, że muzyka gra tak głośno, a ona chce dokładnie słyszeć każde słowo spływające z pełnych ust czarnowłosej. Ale na razie trzeźwość hamowała przed takimi zachowaniami. No, przynajmniej jeśli chodzi o czyny, bo w kwestii słów...
- Jeśli będziesz niegrzeczna to zakuję Cię w kajdanki i unieruchomię. - wymruczała Ariadne, czując w końcu jak Quintin robi swoje i przygłusza nieco zdrowy rozsądek. Nie miała nic przeciwko temu. Szalenie dobrze czuła się w towarzystwie nowo poznanej czarownicy. Wpatrywała się w nią, ciesząc towarzystwem i doceniając, że zdecydowała się jasnowłosą w ogóle zaczepić. Czuła, że panuje między nimi swobodna atmosfera i tego niesamowicie Ariadne brakowało, gdy musiała codziennie zachowywać się bardzo profesjonalnie w biurze. Zawsze uważała na słowa, by nie zabrzmiały niegrzecznie, ale teraz pozwoliła sobie na luz. Poza tym, dziewczynę rozbawiła myśl, że mogłaby być sędzią. W gruncie rzeczy, dzięki swojemu głębokiemu poczuciu sprawiedliwości oraz chęci poszukiwania prawdy, prawdopodobnie nie byłaby najgorszą pracownicą w Wizengamocie. Puściła do Sabryny oczko, czując, że serce bije przez zawstydzenie mocniej. Swoimi słowami zasugerowała też, że to ściganie przestępców jest jej główną pracą.
- Uuu, to się tu po prostu dodaje, tak? - zapytała, zdradzając się z tym, że w sumie to nie wie czy sól i limonkę od razu połączyć ze swoim kieliszkiem tequili. Zerknęła na towarzyszkę z niemą prośbą, aby ją nauczyła, jak się obchodzić z tak wykwintnym napojem. Widać, że była bardziej obyta w tej kwestii.
- Och, uczyłam się w Salem przez kilka lat! Może podłapałam tamtejszą wymowę. Ale ogólnie to zdecydowanie jestem z zachodu, a nie wschodu Stanów. - odparła, uśmiechając się szerzej i wskazując podbródkiem kieliszek Sabryny. - Więc... czytałam w Proroku, że przyjezdni są z Tequali, a tej szkole podlega chyba kilka krajów Ameryki Środkowej. - zrobiła głośne "hmmm", naprawdę mocno skupiając się i próbując przypomnieć te informacje. - Kostaryka? A może jakaś wyspa?

______________________


by your side
Powrót do góry Go down


Sabryna Honeyghan
Sabryna Honeyghan

Przyjezdny
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
Galeony : 210
  Liczba postów : 40
https://www.czarodzieje.org/t21633-sabryna-honeyghan
https://www.czarodzieje.org/t21706-havier-tukan-sabryny
https://www.czarodzieje.org/t21637-sabryna-honeyghan
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty14/9/2022, 16:26;

"Wszystko albo nic". Czasem te słowa rządziły twoim dniem, ale zaraz kolejnego przypominałaś sobie, że życie nie jest tylko grą i zabawą. Zaraz potem kolejny chochlik siedzący w twojej głowie mówił Ci, że nie należało się tym przejmować dopóty nie nadejdzie jutro. Carpe diem. I chyba faktycznie ten chochlik, który siedział w twojej głowie dodawał więcej do kotła, bo siedząc z nowopoznaną wydawało Ci się, że wszyscy wokół nie istnieli. No, może oprócz barmana, który czasami dorzuci wam na stół wszystko to co potrzebne. Ale tak - tylko wasza dwójka - odizolowane od reszty świata, siedzące obok siebie. Nie wiedziałaś nawet czy to Quintin zaczął powoli działać, chociaż twoja głowa wydawała się mocna. Uśmiechałaś się więcej, czerpałaś z głosu Ariadny tę słodycz i delikatność, przypominając sobie momentami o zapachu ananasów, który uderzył Cię na początku...
Muszę powiedzieć, że całkiem... kinky. — Twoje powieki opadły trochę bardziej, gdy wyciągnęłaś przed siebie nadgarstki, jakby w gotowości, aby zimny metal kajdanek mógł je złapać, a ona sama zaciągnęła cię do celi. Z drugiej strony było to po prostu humorystyczne nawiązanie do tego co właśnie do ciebie powiedziała. Jednak sposób w jaki to mówiła był nader swobodny, ale i intrygujący. Twój rozsądek i tak już dawno cofnął się w ewolucji do człowieka prostego, w jej przypadku działało to na swój sposób bardziej... nietypowo. Nagła zmiana, chociaż jeszcze za dużo nie wypiłyście. Albo może po prostu musiała zrzucić z siebie szaty profesjonalizmu i cofnąć się do momentu, gdy to wszystko było właśnie zabawą. Tak jak ananas kojarzył się tobie właśnie z życiem bez martwienia się o to co będzie dalej. Ciepło. Ciepło, które potrafiło przejść po całym twoim ciele na owe wspominki. Znowu, znowu powrót do rzeczywistości. Jak zakryłaś zagryzienie wargi swoimi włosami i zerknięciem w stronę będącej na stole limonki i soli do tequili. Powrót do tematu gry w zgadywanki i tak sprawił, że nie musiałaś "martwić" się tym odczuwaniem emocji.
Skucha. Nie udało Ci się zgadnąć, a to znaczyło, że musiałaś wypić z kieliszka do shotów nalaną tequilę. Wzięłaś więc szczyptę soli, przyłożyłaś język, czując słone pieczenie na języku. Pieczenie, które rozchodziło się jedynie na samym szczycie. Nie czekałaś długo, bo zaraz kawałek limonki wylądował między wargami, wyciskając z niej sok, który także rozlał się po drobinkach soli i wymieszał w skromny, kwaśno-słony smak. Tequila już była formalnością, bo zaraz wylądowała w tej trzymanej w ustach miksturze, gdy ty przez chwilę ją przytrzymałaś i połknęłaś. Odstawiając na stół kieliszek. — Mmmm... Błąd. Ale dobrze zgadujesz. Bliżej niż dalej. Można powiedzieć, że nadal jestem w obszarze Morza Karaibskiego. — Powiedziałaś, zaraz wzrokiem wskazując na jej "karę".  Potrzebowałaś jednak chwili, aby się zastanowić nad swoją odpowiedzią. Bardziej zachodnie tereny Ameryki... Wydawało Ci się, że całkiem dobrze znałaś geografię tego kraju, więc następnym śmiałym rzutem dla ciebie było... — Sacramento? Albo nie, nie... Nie... cofam! Los Angeles! Nie piję jak co dwóch, piję jedno! — Wolałaś jej to powiedzieć na wszelki wypadek, chociaż nadal po tym dodałaś krótki śmiech. Posiadanie pewności co do zasad tej gry było dla Ciebie podstawą. Ale w pewnym momencie, sama nie wiesz kiedy i tak ją łamiesz w najmniej oczekiwanym momencie. Hmmm...

Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty15/9/2022, 12:19;

Obserwowała bogatą mimikę Sabryny, z przyjemnością wyłapując wzrokiem każde pojedyncze uderzenie brwi, spuszczenie wzroku, poruszenie dłońmi. Chciała odsunąć delikatnie jej krucze włosy na bok, aby dostrzec urocze zagryzienie wargi. Była bez wątpienia piękną czarownicą, wybijającą się na tle innych osób. Ariadne pozostawała bardziej nieruchoma, może przez przyzwyczajenie nie pozwalając sobie na znaczną ekspresyjność. Ale wystarczyło spojrzeć w zielonozłote oczy Wickens, aby wyczytywać emocje, jakie wręcz prosiły się o wypuszczenie na wolność. O wyzwolenie w postaci jakiegoś odważniejszego gestu, może nawet nawiązania dotyku. Pozostawały jednak pozamykane w spokojnym ciele, przyklejonym do barowego stolika.
Ariadne zaśmiała się z zakłopotaniem, ale i dziwnym zadowoleniem, kiedy zobaczyła, jak Sabryna wyciągnęła ku niej nadgarstki. Nigdy nikogo w ten sposób jeszcze nie aresztowała, a i serce by jej pękło, gdyby kiedykolwiek była zmuszona zrobić coś takiego swojej towarzyszce. Nie odpowiedziała już nic, czując że kolejne słowa mogłyby tylko rozciągnąć ten niebezpiecznie przypominający flirt ton rozmowy, a trochę się tym krępowała. Już i tak jak na siebie szalenie dużo powiedziała. Im dłużej zatapiała się w orzechowych oczach tym bardziej opadały więzy samokontroli, co budziło głuchy alarm w głowie Ariadne. Ale nie chciała kończyć tego spotkania, o nie. Najchętniej cały wieczór przesiedziałaby obok tej kobiety. Bez wątpienia chętnie zaprosiłaby ją na parkiet, aby pobawić się wspólnie przy muzyce lat 60, kiedy już dokończą swoją zabawę w zgadywanie. Być może poszłyby coś razem zjeść albo dalej zabrnąć gdzieś na miasto... Powróciła myślami do rzeczywistości, nie chcąc snuć tych planów, które mogły w ogóle nie wypalić.
Morze Karaibskie było jednym z najlepszych turystycznych miejsc, jakie Ariadne miała na swojej długaśnej liście do odwiedzenia. Nigdy nie podróżowała zbyt wiele, przesiadując głównie w paru stanach, raz zahaczając o Kanadę. A świat oferował tak wiele. Marzyła wprost o lazurowych wodach Karaibów, wyspach z wysokim palmami, gorącemu słońcu smagającymi nagie plecy... Jeśli zdobędzie urlop to bez wątpienia wybierze się właśnie tam na kilka dni pełne relaksu. Ariadne popatrzyła na swoją towarzyszkę z niekrytym entuzjazmem.
- Za Karaiby. - stwierdziła rozmarzona - I ich cudowne panie. - dodała, niemalże nieśmiałym szeptem, unosząc swój kieliszek przepełniony po brzegi tequilą. Podążając śladami starszej kobiety, ujęła na mały palec szczyptę soli. Rozchyliła wargi. Językiem musnęła słone kryształki, które od razu rozbudziły kubki smakowe. Wyciśnięta limonka tylko wzmocniła wrażenie, budując większą gamę odczuwanych sensacji. Parę kropel owocowego soku spłynęło po podbródku Ariadne, gdy ta nieuważnie ścisnęła za mocno. Zaraz potem wychyliła od razu tequilę, czując w ustach istne fajerwerki. Jeszcze nigdy nie piła alkoholu w podobny sposób. - Wow. - zacmokała, czując dalej na wargach szczypnięcia słonego i kwaśnego smaku. Alkohol przyjemnie rozgrzał przełyk. Ariadne nie musiała wprost mówić, że jej smakowało - wystarczyło spojrzeć na minę aurorki.
- I'd be safe and warm if I was in L.A... - zanuciła jasnowłosa melodyjnym głosem, gdy po chwili usłyszała kolejne nazwy miast. Liczyła, że samym tekstem jednej z jej ulubionych piosenek już da podpowiedź, co do tego, gdzie powinien paść następny strzał Sabryny. Zastanawiała się czy będzie na tyle bystra, aby to odgadnąć. Zastukała paznokciami o blat, przysuwając kolejny kieliszek w stronę znajomej.
- Luuudzie, w życiu tego nie zgadnę. Tyle tam wysepek... - zamarudziła, zarzucając grzywę blond włosów na czoło, by zaraz potem odgarnąć ją niedbale na bok. A cholera by to... Wyglądało na to, że jeszcze raz zasmakuje tequili. - Niech będzie Kuba.

______________________


by your side
Powrót do góry Go down


Sabryna Honeyghan
Sabryna Honeyghan

Przyjezdny
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
Galeony : 210
  Liczba postów : 40
https://www.czarodzieje.org/t21633-sabryna-honeyghan
https://www.czarodzieje.org/t21706-havier-tukan-sabryny
https://www.czarodzieje.org/t21637-sabryna-honeyghan
Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty17/9/2022, 14:07;

Może i nie byłaś bogata w monety, Sabryno, ale zdecydowanie lepiej przychodziło Ci prezentowanie swojej bogatości charakteru, co zresztą zauważyła już siedząca przy tobie aurorka. Wychodziło na to, że nie nudziła się twoją osobą ani trochę, a może nawet lepiej - śmielej podchodziła do stawianych przez Ciebie zmagań. Pytanie było w którym momencie załamie się granica waszej dwójki. Znałaś jedynie swoją i dobrze wiedziałaś, że nawet nie przekroczyłaś jej połowy. Wpatrywanie się w jej zielonozłote oczy sprawiało tylko, że czasem musiałaś przemyśleć dokładniej swoje słowa, aby przypadkiem z ust nie wypadło coś kompletnie niezamierzonego, co skompromituje Cię w jej oczach, choć nie wiedziałaś, że już wcześniej taki faux-pas popełniłaś. A może skoro zabawa dobrze trwała - to żadna z was tego nie odczuła i nie było się czym obawiać. Wewnętrzne obawy przysłonięte były kurtyną przyjemnego spotkania i zadawania sobie pytań przy których błędne odpowiedzi skazane zostały na spicie meksykańskiej cieczy do swojego gardła, czując jak kryształki soli i soku z limonki przyjemnie paliły. Albo rumieńce, które zdawały się po obu stronach pojawiać, nawet u tak otwartej i wydającej się nie znać wstydu twojej osobie, Honeyghan. Twoje myśli jeszcze raz zabłądziły na kajdankach, ale uleciały jak ptak z klatki poza twój zasięg, dlatego trzeba było wrócić do rzeczywistej sytuacji jaką były karaibskie marzenia i zgadywanie skąd każda z nich mogła pochodzić.
Patrzyłaś jak Ariadne brała do swoich dłoni limonkę, wyciskając z niej sok do swoich ust. Parę kropelek spadło na jej szyję i wręcz modliłaś się do angielskich, azteckich czy innych jakichkolwiek bogów o to, aby nie zauważyła jak warga zacisnęła się ponownie na górnych jedynkach, gdy ty pięścią przytkałaś je, zdając sobie sprawę z tego jak to mogło wyglądać. Gdybyś tylko jednak siedziała w jej głowie, zapewne udzieliłby się Tobie jej entuzjazm na odwiedzenie cieplejszych krajów, tylko, że w Europie. Hiszpańska Katalonia, portugalskie wybrzeże oceanu atlantyckiego, czy może kraje basenu morza śródziemnego jak Grecja, Malta czy Cypr. Zobaczyć czasem to co natura potrafiła stworzyć w tych europejskich miejscach, gdzie prawie nieustannie trwało ciepło. Tak, przyciągało cię do tego tak samo jak do emocji odczuwanych przez tequilę, a których nie starałaś się zdradzać w stu procentach przed kobietą.
Błąd, chociaż zakres krajów jest już niebezpiecznie bliski odgadnięcia... — Chyba była to już zbyt oczywista podpowiedź, ale pozwoliłaś sobie na to, aby przygotować jej w oczekiwaniu limonke, która miała zaraz wylądować między jej palcami. Pozwolić na to, aby dotyk między wami ponownie się pojawił, chociaż dosłownie jakiś czas temu wymieniłyście uścisk dłoni. Jak starałaś się nie przyglądać już jakkolwiek twarzy, nie chcąc znowu zauważyć jakiegokolwiek błędu, skupiając się choćby na barmanie i jego pracy. Mogłaś przysiąc, że przynajmniej na chwilę pozwolił Ci odgonić myśli.
Słysząc nucenie z jej ust, momentalnie poszła kolejna odpowiedź. — Waszyngton! Ale nie stolica tylko stan. — Przecież wiedziałaś, że na zachodnim wybrzeżu nie występują tylko ciepłe stany, ale te zimniejsze też. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłaś. Ale nawet jeśli tak nie było, powoli zaczynałaś już sięgać po limonkę z wyczekiwaniem czekając na to jaki będzie ostateczny werdykt ze strony Amerykanki. Być może miło się zaskoczysz, albo... miło się zaskoczysz. Bo w końcu dla ciebie obie sytuacje były win-win.

Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub Crazy 60' - Page 6 QzgSDG8








Pub Crazy 60' - Page 6 Empty


PisaniePub Crazy 60' - Page 6 Empty Re: Pub Crazy 60'  Pub Crazy 60' - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub Crazy 60'

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 7Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub Crazy 60' - Page 6 JHTDsR7 :: 
londyn
-