Świetne miejsce na piknik, to wie każdy w okolicy. Pamiętaj tylko, żeby nie zostawiać swojego jedzenia samego, bo krążące po parku gołębie nie zostawią dla Ciebie ani okruszka! Picie alkoholu również nie jest wskazane ze względu na często pojawiające się patrole!
Bitwa na śnieżki:
Bitwa na śnieżki
Świat w końcu pokrył się porządną warstwą śniegu, która nie tylko pozwala na zimowe szaleństwa, ale wręcz sprawia, że trudno im się oprzeć. Gwarantujemy Wam, że tak dobrze lepiącego się śniegu nie widzieliście od lat. Szkoda byłoby zmarnować taką okazję, prawda?
Tak naprawdę nikt nie wie, kto rzucił pierwszą śnieżkę, ale kiedy już to zrobił... rozpoczął potężną bitwę na śnieg i życie!
1. Każdy zaczyna rozgrywkę z dwoma „życiami”, tak aby wszyscy mieli szansę rzucić chociaż jedną śnieżką.
2. Za cel, w który rzucacie śnieżką odpowiada k6. Każdy gracz ma przypisaną cyfrę od 1 do 6, która nie zmienia się przez całą grę. Jeśli gracz odpadnie a zostanie wylosowany jego numer, celujecie w osobę następną po nim (np. jeśli wylosowana k6 to 2, ale gracze 2, 3, 4 już odpadli, to celem jest gracz 5).
3. Pierwszy post pierwszej osoby (drogą losowania jest to @James Farris) składa się z rzutu jedną kością k6 (odpowiadającą za wybór celu) oraz jedną literą, która decyduje o celności rzutu:
Spółgłoska: rzut był celny
Samogłoska: nie trafiłeś/aś
Po pierwszej osobie pisze gracz z przeciwnej drużyny, w którą wycelowana była śnieżka (bez względu na to, czy celnie).
4. Rzut każdej kolejnej osoby to k6, litera na celność i druga litera na efekt, jeśli poprzednik oddał celny rzut.
Lista efektów:
A – „apsik!”. Na zdrowie. Ale czy na pewno? Czujesz, że od tej zabawy ogarnia Cię przejmujący chłód. Po bitwie z całą pewnością przyda Ci się kubek gorącej herbaty, najlepiej z dodatkiem kilku kropel eliksiru pieprzowego. Rzuć dodatkowo kością k6: 1, 6 – niestety skończysz z lebetiusem, który w następnym wątku będzie wymagać leczenia domowymi sposobami lub u uzdrowiciela. B jak bałwan, którym właśnie się stałeś. Jakimś cudem śnieżka, którą cię trafiono miała w sobie znacznie więcej śniegu, niż na to wyglądała. Obsypuje Cię nim od góry do dołu i w dodatku zaskakująco mocno lepi się do ubrań i włosów. C jak ciepło, które paradoksalnie czujesz w swoim ciele po trafieniu śnieżną kulą. Teraz żadna zima Ci niestraszna! Dodatkowo efekt litery “a” jest zniwelowany, jeśli trafiłeś/aś ją wcześniej. D... dzwonią dzwonki sań… i inne piosenki, które nagle rozbrzmiewają w twojej głowie. W końcu zostaje tylko jedna i wiedz, że nie da ci spokoju ani w następnym poście, ani w następnym wątku. Masz ochotę nucić ją, śpiewać i mruczeć. Musisz jakoś z tym żyć. E jak eliksir, który ktoś przypadkiem lub dla wybitnie śmiesznego żartu wylał na śnieg, który przy trafieniu wpadł Ci do ust/oka. Rzuć dodatkową kością „eliksir”, aby dowiedzieć się, czym była nasączona śnieżka, którą oberwałeś. Przez następny post musisz uwzględniać jego efekt. F jak flak – tak właśnie się czujesz. Czy to zaklęcie, czy dziwna śnieżka? Czujesz, że nogi masz jak z waty i nie jesteś w stanie na nich ustać. W następnym poście musisz siedzieć na śniegu. G ... galeony! Może nie pięćset, ale lepsze to, niż nic. Dostrzegasz je w śniegu kiedy po oberwaniu śnieżką próbujesz ulepić własną amunicję. Rzuć 2x kością k6, suma kostek to ilość galeonów, które znajdujesz. Zgłoś się po nie w odpowiednim temacie. H jak heros, z którego siłą została ciśnięta śnieżka. Trafia Cię tak mocno, że tracisz równowagę i upadasz, po drodze wpadając na osobę stojącą za tobą (piszącą po tobie z twojej drużyny); oboje lądujecie w śniegu. I jak ten nieszczęsny iglak za Twoimi plecami! Obrywając śnieżnym pociskiem tracisz na moment równowagę i wpadasz w świąteczną choinkę, efektem czego cały się trochę pokłułeś. Jakby tego było mało, choinkowe igły będziesz jeszcze znajdować na i pod swoim ubraniem w całym kolejnym wątku. J jak jasnowidz, którym stajesz się na moment. Masz w głowie dość wyraźną wizję dotyczącą tego, co w najbliższej przyszłości spotka osobę, która trafiła Cię śnieżką. Może to efekt zbyt mocnego uderzenia w głowę, a może jest w tym ziarno prawdy? Za odegranie wątku (po 6 postów), w którym wizja się spełnia zyskasz dowolny punkt do kuferka. Pamiętaj, żeby zgłosić się po niego w upomnieniach!
5. Wygrywa drużyna, która jako pierwsza wyeliminuje wszystkich przeciwników, nawet jeśli na koniec miałaby zostać tylko jedna osoba. Zwycięzcy otrzymają dwa punkty do kuferka, przegrani – 1.
6. Przypominam, że czas na odpis to max 48 godzin a dla zachowania lekkiej, dynamicznej rozgrywki posty nie powinny być zbyt długie. Osoby, które bez żadnej informacji nie odpiszą w tym czasie, tracą jedno życie.
7. Jeśli zobaczę, że nie stosujecie się do efektów wynikających z trafienia, będę gryźć.
8. Bitwę nadzoruje @Hope U. Griffin i to do niej należy się zgłaszać ze wszystkimi pytaniami i problemami.
Kod
Poniższy kod musi znaleźć się na początku każdego posta:
Kod:
<zg>Życia:</zg> <zycie>❆ ❆</zycie> <zg>Celuję w:</zg> [url=link do kosci]@"nick postaci"[/url] <zg>Trafiam?:</zg> [url=link do kosci]<zycie>TAK</zycie> lub <smierc>NIE</smierc>[/url] <zg>Efekt:</zg> [url=link do kosci]opis[/url]
W polu „życie” na zielono ma być tyle śnieżynek, ile zostało wam żyć, jeśli jedno stracicie, przesuwacie je poza kod: ❆ ❆ → ❆ ❆
Autor
Wiadomość
Drake Lilac
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 211 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Na samą myśl że może bezkarnie porzucać w innych śniegiem wręcz drżał z ekscytacji. Czasem musiał się wyszaleć, a mecze quidditcha były tylko co jakiś czas. Niestety. Całe szczęście że poniekąd co jakiś czas pojawiały się takie wydarzenia jak bitwa na śnieżki. Póki co nikt go żadną nie postrzelił, ale to dobrze. Im dłużej wytrwa tym większa szansa na to że uda im się wygrać. Złapał więc trochę śniegu, ulepił kulę i (przypadkowo) rzucił tak mocno jak mógł w stronę jednego z przeciwników. A osobą w którą celował okazał się być Joseph. Oczywiście starał się nie celować w głowę, bo ten mu niczym nie zawinił. Poza tym jeśli będzie celował w ciało, to będzie większa szansa na to że trafi.
C. szczególne : leworęczność, dupa nie zaklęciarz, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,Telepatyczne połączenie z Brewerem
Wiele można było o Solbervu powiedzieć, ale na pewno nie to, że ominie zimową atrakcję w postaci napierdalania się na śnieżne piguły że znajomymi. Przyszedł do wioski i zapisał się do zabawy nie mając pojęcia, że spotka tu aż tyle znajomych twarzy. Szczególnie szeroko uśmiechnął się na widok Baby, która otwarcie nie pałacu do niego sympatią, a jak się okazało, miała dziś walczyć po przeciwnej stronie. Znak do rozpoczęcia walki się pojawił i już wszyscy zabrali się do zaciętej rywalizacji. Śnieżki latały we wszystkie strony i Max oberwał dość soczyście jedną z nich. Piguła była wyjątkowa i oślepia Solberga od stóp do głów śniegiem tak, że ten wyglądał jak rasowy bałwan. Nie przeszkodziło mu to jedna w oddaniu celnego rzutu w swojego rywala, który teraz sam musiał mierzyć się z magicznymi konsekwencjami tej rywalizacji.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
James Farris
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : mała blizna na czole, heterochromia centralna, zarysowane kości policzkowe, dziwne stroje i jeszcze dziwniejsza biżuteria
Nie spodziewałem się ataku ze strony jakiegoś wysokiego chujka, w którym rozpoznaję Solberga. Zrobił to tak niefortunnie, że upadam na kogoś z mojej drużyny, czując nieprzyjemny ból w lędźwiach. Mówię przelotne sorry i wstaję zdeterminowany. Jestem tak oburzony tym faktem, że od razu zanurzam ręce w śniegu, żeby uformować z niego kulkę i przez chwilę szukam mojej kolejnej ofiary. Potem jednak stwierdzam, że nie ma co się w tańcu pierdolić - również celuję w Maxa, niestety dla mnie - niecelnie. Czuję narastającą frustrację, ale robię wszystko, co mogę, żeby powstrzymać emocje. Biorę głęboki wdech, przypominając sobie, że to tylko głupia zabawa, a nie walka na śmierć i życie.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, dupa nie zaklęciarz, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,Telepatyczne połączenie z Brewerem
Co jak co, ale wzrok miał jeszcze w miarę dobry i cel też, więc nic dziwnego, że James od niego oberwał. Może trochę za mocno, ale przecież był to tylko śnieg, a nie armatnie kule. Ledwo miał czas nacieszyć się tym małym sukcesem, bo już zemsta ze strony Farrisa leciała w jego stronę. Solbergowi udało się uniknąć trafienia i tym samym eliminacji z gry dzięki czemu mógł ulepić nową śnieżkę i posłać w stronę kolejnego celu. Celu, którego zacięta minka była jedynym wyrazem twarzy, jaki Max u tej osóbki kojarzył i choć nie darzył Baby negatywnymi emocjami, tak jak działo się to w drugą stronę, tak to właśnie w stronę jej młodego ciała poleciała śnieżna piguła, trafiając bezbłędnie tam, gdzie Solberg sobie wymarzył.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Naprawdę była przekonana, że lepiej jej pójdzie. Kiedy trafiła ją kolejna śnieżka, była rozczarowana, a kiedy zobaczyła, kto w nią wycelował, nie była ani trochę zaskoczona. Co było z tym gościem? Zawsze musiał wchodzić jej w drogę. Swój ostatni rzut wykorzystała właśnie na to, żeby spróbować mu oddać, ale niestety - nie wyszło. Wyglądało na to, że musiałą się wycofać. Jedyny plus całej tej sytuacji był taki, że ta jego śnieżka o dziwo go rozgrzała, mimo, że była cała przemoczona po poprzedniej śnieżce, teraz było jej naprawdę ciepło i mogła w spokoju obserwować dalszy przebieg gry.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, dupa nie zaklęciarz, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,Telepatyczne połączenie z Brewerem
Widać dziś królowała zasada oko za oko. W kogokolwiek Max by nie wycelował swojej śnieżki, ta osoba postanawiała się odwdzięczyć tym samym. Dla Solberga jednak był to większy plus bo w przeciwieństwie do rywali on trafiał w swój cel. Baby próbowała wyeliminować go z gry, ale dziewczynce się to nie udało, więc Max ponownie zabrał się do ataku. Jego drużyna wciąż była w pełnym składzie podczas gdy przeciwnicy mieli dwóch członków już wyeliminowanych. Max rzucił śnieżką prosto w puchonkę i z satysfakcją patrzył, jak piguła trafia dokładnie tam, gdzie nastolatek sobie wymarzył. Widocznie był to jego dzień.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
To do niego nie pasowało - rzucanie się na szybko zlepionymi kulkami mokrego śniegu, ignorowanie mrozu szczypiącego policzki, cała ta podobno zabawna rywalizacja. Ewidentnie coś go jednak do tego ciągnęło, a i sam Emrys czuł w ustach smak zakazanego owocu, ponieważ rodzice nigdy nie popierali takich szalonych rozrywek, robiąc mu wymówki na temat możliwych chorób i urazów. I oczywiście trafił do przeciwnej drużyny niż Baby. Z początku jednak trzymał się ubocza, chcąc uniknąć śnieżek - a i zapewne widząc jego trochę nieporadną postawę, nikt w niego na pierwszy ogień nie celował. Okazało się szybko, że trafił do silnej drużyny, bo szybko wyeliminowane zostały aż cztery Bałwany. Chcąc się jakkolwiek przyłożyć do zwycięstwa, uformował na szybko kulkę śniegu i wycelował w nieznajomego chłopaka. Śnieżka jednak go nie trafiła - być może go minęła, być może rozpadła się już w samym locie, w każdym razie na nic się nie przydała.
James Farris
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : mała blizna na czole, heterochromia centralna, zarysowane kości policzkowe, dziwne stroje i jeszcze dziwniejsza biżuteria
Bitwa podobała mi się coraz mniej, bo moja drużyna praktycznie cała odpadła - zostałem tylko ja i Mer. Spojrzałem na nią ze zbolałą miną i tak naprawdę marzyłem tylko o jednym - pójściu do knajpy, wypiciu grzanego wina i objadaniu się ciastkami, a nie staniu w tym mrozie i babraniu się w śniegu. Musiałem jednak zachować resztki honoru, więc kiedy jakiś mały gówniarz podjął się próby rzucenia we mnie śnieżką, prędko ukulałem śnieżkę i wycelowałem ją w Brooks, z satysfakcją obserwując, że strzał był celny. Jednocześnie też czujnie obserwowałem drużynę przeciwną, bo wiedziałem, że będę na celowniku.
Julia Brooks
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Pojedynki, w jakiej by nie były formy, były tym, co rozpalało wyobraźnię młodej Krukonki. I tak było i tym razem. Doskonale się bawiła, robiąc uniki i obserwując, jak kolejne osoby wokół obrywają śnieżnymi kulami. Przez dłuższy czas, zwinna jak gepard i zdolna jak Geppert unikała podobnego losu, ale zimna dłoń przeznaczenia dotknęła również i ją. Śniegowa piguła rzucona przez łysego Sebę trafiła ją w czapkę, a zimny biały puch wdarł się za koszulkę, przeszywając ją dojmującym chłodem. Na domiar złego zaczęła kichać jak głupia, a do tego wszystkiego chybiła w Gryfonkę, którą to obrała na swój cel.
______________________
It's Soton baby!
There's no mountain I can't climb, there's no tower too high, no broom that I can't learn how to fly.
Życia:❆ ❆ Celuję w:@James Farris (tylko on został u przeciwnika więc nie rzucam) Trafiam?:TAK Efekt: poprzednik nie oddał rzutu
Zanim się zorientowałam większość drużyny przeciwnika stała się bałwanami nie tylko z nazwy ale również z wyglądu - obsypani od stóp do głów śniegiem nie byli w stanie podjąć dalszej walki. I bardzo im tak dobrze. U mnie natomiast cała drużyna stała na nogach. Rozejrzałam się dokładnie i dostrzegłam, że u przeciwnika jedna osoba stoi na nogach. Był to mój oprawca, który trafił mnie śnieżką na samym początku. Stał sobie jak gdyby nigdy nic - do tej pory nietknięty śniegiem. Ani jedna piguła w niego nie trafiła! Ulepiłam nieśpiesznie pigułę i ugniotłam ją najmocniej jak mogłam, a następnie z całej siły rzuciłam nią w przeciwnika zadając mu pierwszy celny cios. Moja zemsta została osiągnięta!
Gra zakończona, wygrała drużyna Przędziorków! Gratulujemy zwycięstwa! Nagrody za udział w mini-evencie zostaną rozdane w ciągu najbliższych dni.
z/t dla wszystkich, którzy tego chcą
______________________
Helena D. Swansea
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : piegi, brokat na powiekach (i wszystkim co posiada), zawsze umazana grafitem, węglem albo farbami, tatuaż ważki latającej po lewej nodze
Lekcje dobiegły końca, egzaminy napisałam, i nawet księżyc wrócił na swoje miejsce. Czuję się wolna, gotowa na korzystanie z lata i absolutnie zmotywowana do tworzenia. Przez ostatni maraton nauki i nadrabianie wszystkich swoich zaległości przed końcem semestru, swoje przybory artystyczne schowałam do szafki, w której nie kusiły do porzucenia notatek i podręczników, ale teraz wyciągam je z ulgą. I aż się nie mogę zdecydować, co chcę robić, więc pakuję do torby wszystko jak leci – tubki akwareli mieszają się z olejami, wciskam tam trzy różne bloki papieru i szkicownik, całą kolekcję ołówków i kolorowych tuszy, terpentynę, dwa słoiki i drewniane pudełko pełne węgli, a pod pachę chwytam jeszcze blejtram i sztalugę plenerową. Uginam się pod tym ciężarem, a gdy z daleka widzę Irvette, nie mam wolnej ręki, żeby jej pomachać, więc wykonuję niezręczny gest, próbując zrobić to łokciem, zamiast dłonią. — Cześć!!! — wołam już z daleka. — Dobrze wyglądasz! Jak egzaminy? Jak życie? Ja to ledwo wierzę w to, że mi się udało skończyć szkołę. Jakieś to abstrakcyjne. Wiadomo, jeszcze studia, ale kurczę, jakiś etap się kończy, jakieś to takie... Jedziesz na wakacje? — zarzucam od razu ślizgnokę pytaniami i półmonologiem, bezceremonialnie wypuszczając wszystkie swoje toboły na trawę. Ocieram czoło ramieniem, przyglądając się swojej torbie. Ciągle nie wiem, czy chcę zacząć olejny pejzaż, czy może akwarelowy portret?
Sama Irv bo egzaminach chętnie wybrała się na odpoczynek w tutejszym parku. Wzięła swoje graty do malowania na czele z ukochanymi, francuskimi pędzlami i rozłożyła się w miejscu, skąd miała naprawę piękną okazję na jakiś fajny krajobraz. Wczuła się na tyle w swoją pracę, że przestało ją powoli obchodzić to, co działo się wokół. Ludzie pzechodzili, ptaki i inne zwierzęta mijały jej drogę, a ona po prostu uwieczniała na płótnie to, co akurat uważała za najlepsze. Jedynie Amie jak zwykle leżała u jej stóp słodko chrapiąc. -Helena! - Przywitała się z dziewczyną, której głos sprowadził rudowłosą na ziemię. -Praca obroniona? Gratulacje! - Uśmiechnęła się szczerze, obejmując dziewczynę, by następnie przetworzyć kaskadę pytań, jaka poleciała w jej własną stronę. -Udało mi się zdać egzaminy, ale zdecydowanie nie tak, jak sobie planowałam. Jestem strasznie zmęczona tym semestrem i nie mogę się doczekać wakacji. Jadę razem ze szkołą, a Ty? Jestem ciekawa, gdzie nas wywiozą. - Chwyciła ponownie porzucony wcześniej pędzel i odwróciła się w stronę płótna. -Widzę, że mamy podobne plany na to popołudnie. W co dzisiaj celujesz? Sama trochę zardzewiałam, ale w końcu mam czas znów usiąść do farb. - Przechyliła głowę patrząc na to, co już udało jej się stworzyć. Mina Irv jasno wskazywała na to, że nie wszystko jej się tam podoba.
______________________
When writing the story of your life, don’t let anyone else hold the pen