Zadanie KOŁA MAGICZNYCH WYZWAŃ
kostki: 41 + 21 (zaklęcia) = 62
Przy trzysetnym schodku myślał, że prędzej zawróci, niż wejdzie na samą górę. A może najlepszym wyjściem byłoby po prostu spaść; przynajmniej szybciej by stąd zniknął, a pojawienie się w skrzydle szpitalnym nawet byłoby mu na rękę. Poza tym, jeżeli zareagowałby odpowiednio szybko, za użyciem magii nic a nic by mu się nie stało; może ewentualnie może zapowietrzyłyby mu się uszy przez tempo spadania oraz wysokość, na jakiej był.
Od czterysta piątego schodka powtarzał sobie w myślach, że jeszcze tylko chwila, a znajdzie się na szczycie. Jeszcze tylko moment, żeby znaleźć się na samej górze i w końcu zrobić to, po co tu przyszedł. Czterdzieści pięć schodków dalej już tylko wyzywał siebie samego w myślach, że na co mu w ogóle ten pomysł, po co zaczął tu włazić i że w ogóle najlepiej by było, jakby poszedł gdzieś indziej, ale... gdzie miałby iść? Wieża w tym momencie wydawała się najbardziej sensowna.
Przy jakimś czterysta dziewięćdziesiątym usłyszał głos i był gotów po prostu się odwrócić, ale... znał ten głos. Zbyt dobrze. Jak mógłby nie rozpoznać głosu przyjaciółki, z którą spędzał tak wiele czasu? Nic dziwnego, że wziął głęboki wdech, starając się uspokoić oddech i faktycznie udawać, ze już wszystko w porządku, żeby tylko nie wyszło, że całkiem nie ma kondycji, a Harmony to powinna ich zabrać na odległą wyprawę, z której powrót byłby obowiązkowo biegiem...
-
Valerie! - był nawet szczęśliwy; uniósł kąciki ust w górę wraz ze słowami, którymi przywitał Puchonkę, jak tylko wszedł na samą górę schodów. Poszedł do niej i odruchowo nawet przytulił, w ramach powitania. -
Co ty tu robisz? Też z kółka? - mówił ciszej, nie luzując jeszcze uścisku. Dopiero po dłuższej chwili wypuścił ją z objęć i samemu odwrócił się z różdżką w stronę błoni, rzucając proste
protego, które dosłownie szeptał pod nosem. Lepsze to, niż nic, prawda? Miał przynajmniej nadzieję, że to faktycznie zadziała.
Kiedy czar opuścił jego różdżkę, odwrócił się w kierunku dziewczyny, wyciągając do niej dłoń.
-
Długo tu jesteś?@Valerie Lloyd