Ten pokój z pewnością ucieszy miłośników herbat. Na wszystkich ścianach są ustawione w rządkach torebeczki ze wszystkimi herbatami świata, które w dodatku same się uzupełniają. Niestety, przygotowanie napoju nie jest już tak magiczne - w kącie stoi stary piecyk z kociołkiem, w którym to trzeba zagrzać wodę. Ta jednak zawsze się w nim znajduje i sama się uzupełnia, więc jeden problem z głowy! Możesz przysiąść na puchowym dywanie, albo niczym cywilizowany człowiek - przy jednym ze stolików.
Uwaga! Możesz rzucić kostką wyłącznie jeden raz! W każdym następnym wątku, który tu rozpoczniesz, kości oraz płynące z nich straty/korzyści już Ci nie przysługują!
Spoiler:
1 - Przygotowując herbatę, natykasz się na jedną, intensywnie purpurową, która okazała się wiśniowy gryfem, w wyniku czego otrzymałeś zastrzyk energii - Twoje zmęczenie znika, a przez Twoje dwa następne posty nie możesz usiedzieć w miejscu.
2 - niechcący usiadłeś na sakiewce. Po zajrzeniu do środka okazuje się, że jest tam 20 galeonów. Jeśli szukasz właściciela to Ci nie wychodzi - najbliższy obraz mamrocze pod nosem, że ta sakiewka leży tu już tydzień i żebyś wziął sobie, a nie marudził. Odnotuj zysk w odpowiednim temacie.
3- Chwytasz za jedną z ziołowych herbatek; Yin i Yang pachnąca mango i miętą wydaje Ci się idealnym wyborem, by się zrelaksować. Wraz z kolejnymi łykami stajesz się bardziej senny (wszystko za sprawą dodatku waleriany), powieki same Ci się zamykają; nastrój ten będzie utrzymywał się przez Twoje dwa następne posty.
4- Masz wyjątkowego pecha - podczas przygotowywania herbaty niefortunnie wrząca woda wpada na Twoją rękę, w wyniku czego skórę okrywa czerwony, bolesny w dotyku rumieniec. Może nie jest to stan wymagający natychmiastowej pomocy, co nie zmienia faktu, że uporczywe pieczenie na pewno nie należy do najprzyjemniejszych; potrzebujesz odpowiedniego zaklęcia leczniczego okładów ze szczuroszczeta albo szybkiej wizyty w skrzydle szpitalnym (jeden post na minimum 2000 znaków, gdzie pielęgniarka udziela Ci pomocy).
5 - Eliksir Gregory'ego? Najwidoczniej. Ktoś musiał coś pomieszać, a przede wszystkim dodać go do już wyschniętych listków herbaty, którą przygotowałeś. Substancja ta powoduje, iż pierwsza osoba, na którą spojrzysz, staje się Twoim najlepszym przyjacielem do tego stopnia, że możesz rozmawiać z nią o wszystkim i o niczym. Efekt ten będzie utrzymywał się przez Twoje dwa-trzy następne posty.
6 - Na stoliku znajduje się nieznana książka, którą uczeń wcześniej zasiadający w Herbacianym Raju najwidoczniej pozostawił w wyniku nadmiernego pośpiechu. Gdy zaglądasz do niej.... Rzuć kostką: parzysta: dowiadujesz się tym samym ciekawostek z zakresu Zielarstwa. Otrzymujesz 1 punkt z tej dziedziny - zgłoś się po niego w odpowiednim temacie; nieparzysta: niestety nachylając się filiżanka z herbatą wyślizguje Ci się z ręki i niszczysz książkę. Oby jej właściciel się o tym nie dowiedział...
Uwielbiam spędzać tutaj czas. Zazwyczaj siedziałem tutaj sam, w ciszy i spokoju mogąc czytać książki lub robić notatki. Czasami wpadał Irytek i tworzył bitewny krajobraz, by zaraz po tym uciec z opętańczym uśmiechem. Czasami przychodził jakiś uczeń, lub też zakochane pary, pragnące nacieszyć się sobą w przytulnym miejscu i z ładnie pachnącą i smakującą herbatą. Ci drudzy na mój widok reagowali z dużą dozą nieskrywanego zawodu i złości. Jakże mogłem zepsuć im tą upojną chwilę. I vice versa, moi kochani. Dzisiaj przyniosłem w torbie nie tylko książki i notes, ale też szkicownik. Mocno się dziwiłem, że dopiero po tylu latach wpadłam na taki genialny pomysł. Odrysowywanie zwierząt dość mocno ułatwiało mi naukę ich anatomii, nawet pomimo moich amatorskich i dość niedokładnych rycin. Stosując się do reguły, że gdzieś trzeba zacząć, za bardzo się tym nie przejmowałem. Nastawiłem wodę, wpatrując się przez dłuższą chwilę na płomień pod kociołkiem. Było w nim coś kojącego, pozwalającego mi na moment oderwać myśli od codzienności. Wciąż wielokrotnie się napędzałem, myśląc nad rozwiązaniem spraw, na które nie miałem wpływu. Im mniej mogłem zrobić, tym bardziej się angażowałem. Destrukcyjna osobność? Całkiem możliwe, w zasadzie nigdzie się po tym kontem nie badałem. Zbyt pochłonięty dbaniem o pupili, nie zwracałam zbytniej uwagi na swoje zdrowie. Nawet sam fakt, że przez ostatnie cztery lata musiałem zrezygnować z nauki, zbytnio do mnie nie przemawiał. Potrafiłem zawsze znaleźć kogoś, kto bardziej potrzebował pomocy niż ja. Westchnąłem, odkładając torbę obok pobliskiej pufy, na której po chwili sam usiadłem. Zabrałem się od razu do pracy, chcąc częściową z nią uciec zanim woda się zagotuje. Wiedziałem, że samo wybranie herbaty w tym pomieszczeniu zajmie mi więcej, niż mogłem sobie na to pozwolić.
Musiała przyznać, że Hogwart wzbudzał w niej mieszane uczucia. Z jednej strony roiło się tu od przystojnej kadry profesorskiej, było wiele ciekawych miejsc, z drugiej strony były schody, które sprawiały, że nie potrafiła trafić tam, gdzie chciała i przygnębiające kamienne ściany. Było o wiele bardziej ponuro niż w Beauxbatons, choć podejrzewała, że duże znaczenie miał klimat, jaki panował w Anglii. Chciała wierzyć, że gdy tylko wiosna rozkwitnie na dobre, będzie o wiele przyjemniej, niż było w tej chwili. Kolejny raz starała się zwiedzić zamek, nauczyć się sposobu przemieszczania się schodów, aby już więcej nie dać się zaskoczyć, ale oczywiście znów się zgubiła. Owinęła się ramionami, szukając otwartej i przyjemnej komnaty, czegoś, co nie było klasą, a gdzie mogłaby się, choć odrobinę ogrzać. Słyszała, że w Hogwarcie był jakiś Pokój Życzeń i liczyła, że dokładnie na niego trafi, choć nie miała najwyraźniej takiego szczęścia. A może jednak? Otwarła drzwi jednego z pokoi, wchodząc do środka, gdy tylko zorientowała się, że wnętrze wygląda całkiem przytulnie. Zaraz też otwarła szerzej oczy z lekkim uśmiechem, gdy tylko zorientowała się, że patrzy na stojące na wszystkich ścianach torebeczki z herbatą. Dopiero po chwili dotarło do niej, że patrzy również na jednego z uczniów, czy raczej studentów, bo wyglądał na starszego mimo wszystko od niej. - Cześć, jeśli robisz sobie herbatę, nie będziesz mieć nic przeciwko, aby zaparzyć jedną więcej? Wciąż nie mogę się rozgrzać po feriach, choć może to te włosy, które nie chcą wrócić do dawnego koloru, nie żebym narzekała, ale zwyczajnie jest mi zimno i muszę się ogrzać. Ewentualnie wrócę później, jeśli chciałeś być sam - odezwała się w końcu do chłopaka, mówiąc właściwie bez zatrzymania, mając nadzieję, że jednak nie będzie jej wypraszał z tego pokoju najlepszego napoju na świecie i zwyczajnie napiją się razem herbaty.
Siedziałem sobie grzecznie, zajęty szkicowaniem, także na początku nie zwróciłem uwagi, że ktoś wszedł. Nuciłem sobie cicho bliżej nieokreśloną piosenkę, kiwając przy tym głową na boki. Moje dzikie skrobanie o kartkę co jakiś czas było przerywane na chwilowe zastanowienie się lub zdmuchnięcie tworzących się wiórków. Zdążyłem się nauczyć, że potrafiły one dość mocno rozciapciać całość, starałem się ich w miarę regularnie pozbywać, ale bywały momenty, że zatracony w swojej twórczości o tym zapominałem. Tym, co zwróciło moją uwagę, było bulgotanie wody. Charakterystyczny dźwięk, świadczący o gotowaniu się cieczy, był jedyną anomalią, które moje ucho zdołało wychwycić. Wyobraźcie sobie zatem moją reakcję, gdy przy odkładaniu szkicownika zobaczyłem stojącą przede mną dziewczynę. Skąd ona się tu do cholery wzięła? - Yyy... - zmarszczyłem nos i uniosłem brew do góry, słuchając monologu. Słowa wypowiadane z prędkością karabinu maszynowego i to jeszcze ze słyszalnym francuskim akcentem nie były czymś, na co mój mózg był w chwili obecnej przygotowany. - Pewnie, siadaj. Chcesz jakąś specyficzną, czy zdajesz się na mój wybór? - zapytałem, starając zdobyć się na uśmiech. Kojarzyłem ją z ferii, i szczerze mówiąc, tylko z nich. Może i nie należałem do zbytnio towarzyskich dusz, ale wydawało mi się to dziwne. Tak, wiem, powiedział koleś, który wrócił do szkoły po pięciu latach. Zgasiłem pod kociołkiem i nalałem wodę do dwóch filiżanek. Wybór herbat był tak ogromny, że aż mnie rozbolała głowa. Podniosłem rękę i sięgnąłem na oślep po opakowanie, trafiając na "magiczną arabską noc". Nazwa brzmiała całkiem dobrze, także wrzuciłem torebkę do jednej z filiżanek. Dostosowałem się do odpowiedzi dziewczyny, dobierając jej albo wskazaną herbatę, albo jej również wrzucając nieco magii. - Jestem Felix. - przedstawiłem się, stawiając filiżanki na stoliku. Zebrałem swoje rzeczy, by zrobić miejsce i zacząłem je chować, robiąc to na stojąco.
Nie wiedziała, czego spodziewać się po nieznajomym, ale zaraz uśmiechnęła się do niego szeroko, kiedy ostatecznie zapytał, jaką chciałaby herbatę. Podejrzewała, że tak naprawdę wolałby być sam, a przynajmniej nie zdziwiłaby jej taka odpowiedź, skoro zaszył się w pokoju pełnym jedynie pudełek z herbatą, w towarzystwie pustych foteli. Dostrzegła leżący na stoliku szkicownik, który utwierdził ją w tym przekonaniu, ale nie zamierzała wychodzić, skoro jej nie wypraszał. - Zdam się na twój gust i poproszę taką samą - odpowiedziała, przysiadając na jednym z foteli, podciągając na niego nogi tak, żeby na nich nieznacznie przysiąść. Poprawiła ukradkiem spódnicę, zastanawiając się przez chwilę, dlaczego tak właściwie nie poszła się przebrać z mundurka, po chwili przypominając sobie, że i tak nie trafiłaby do pokoju wspólnego bez innego ucznia, gubiąc się na schodach. Kiedy już wygodnie się rozsiadła, nie odrywała spojrzenia od chłopaka, bawiąc się swoim krawatem, kiedy on szykował dla nich herbaty, zastanawiając się, z jaką muzyką się jej kojarzył. Miał przyjemny głos, to było pewne, ale potrzebowała spędzić z nim nieco więcej czasu, żeby w pełni zrozumieć to, co go otaczało. - Bambi - przedstawiła się drugim imieniem, które zdecydowanie bardziej lubiła od pierwszego imienia i wolała, żeby znajomi właśnie tak ją nazywali. - Nie musisz chować swoich rzeczy. Jeśli chcesz, mogę być cicho i jak wypiję herbatę zostawić cię w spokoju… Jeśli powiesz mi, jaki jest twój znak zodiaku - dodała, sięgając po filiżankę, w jednej chwili dostając gęsiej skórki, gdy tylko poczuła jej ciepło na swoich nieco zmarzniętych dłoniach. Uśmiechała się cały czas delikatnie, zastanawiając się, czy Felix był studentem, czy może asystentem jakiegoś profesora.
Uśmiechnąłem się pod nosem, słysząc o zdawaniu się na mój gust. Wielokrotnie mi powtarzano, że mój jest dość specyficzny. Niezależnie, czy chodzi tu o walory smakowe, czy dobór ubrania, zawsze było coś we mnie dziwnego. Przynajmniej w oczach moich znajomych. Zerknąłem na nią, ilustrując jej białe włosy. Wtedy też dotarło do mnie co przed chwilą powiedziała. - Czyli Ciebie również dopadły wszy? - wskazałem palcem na swoje włosy, które również były śnieżne. - Chyba nie ma ani jednej osoby, która wróciła z ferii bez kontaktu z tymi małymi nicponiami. - czy była to adekwatna nazwa na zwierzęta, których jedynym życiowym celem było zagryzienie ciebie i wyssanie całej krwi? Pozostawiam to do własnej interpretacji. Uniosłem brew, wpatrując się w dziewczynę po usłyszeniu jej odpowiedzi na moje przedstawienie. - Jak ten jelonek? - zapytałem, drapiąc się po skroni, ewidentnie nie rozumiejąc jak mam zareagować na całą tą sytuację. Żeby było mało, zaraz dostałem kolejne dziwne pytanie. - E, jaki znak? - przerwałem zbieranie swoich notatek, wpatrując się w twarz Jilliane. Zrobiłem to nieco niefortunnie, bo potrąciłem filiżankę, której zawartość chlupnęła na stół. Żeby było jeszcze gorzej, a na czyjąś książkę. Otwartą książkę. Cholera jasna. - Świetny początek. - mruknąłem sam do siebie, zabierając książkę i sprawdzając jej stan. Z góry było widać, że papier pod wpływem gorącego płynu stał się nienadającą do użytku babraniną. Westchnąłem przeciągle, próbując odszyfrować właściciela książki, po czym wrzuciłem ją do drewna pod kociołkiem. Nadawała się już tylko do tego. Wróciłem do stolika, obserwując jaka będzie reakcja mojej nowej towarzyszki. Usiadłem na fotelu, nie mając ochoty drugi raz iść sobie robić herbatę. Kompletnie przeszła mi na nią chęć.