Na szóstym piętrze znajduje się niewielka klasa przeznaczona do zajęć z numerologii. Wewnątrz, na jej ścianach, wiszą różne tablice pełne cyfr i systemów liczenia. Na półkach natomiast, widnieje kilka grubych tomów dotyczących znaczenia liczb.
Autor
Wiadomość
Julia Brooks
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Gdyby tylko potrafiły czytać w swoich myślach, to zapewne zgodziłyby się ze sobą i nawet zbiły żółwika. Funkcjonowanie w obu światach, magicznym i mugolskim nie należało do prostych i konieczne było ich rozdzielanie, ale koniec końców, Krukonka miała możliwość czerpania pełnymi garściami z każdego z nich. I choć na co dzień jej życie skupione było na magii, to lubiła pod koniec dnia zaszyć się w swoim mugolskim mieszkaniu, odpalić Netfliksa i tak dla odmiany, odłożyć różdżkę do szafki i pobyć przez chwilę zwykłą nastolatką, niczym się nieróżniącą od tysiąca takich samych dziewczyn, chodzących po ulicach Londynu. Na bycie Julką, a nie Brooks przyjdzie jednak czas, gdy wróci do domu. Teraz miała przed sobą zadanie, i to jedno z tych cięższych, bo wyczarowywanie magicznego wilka, z pewnością nie należało do czynności prostych.
Pokiwała głową ze zrozumieniem, kiedy Nessa upomniała ją w kwestii prawidłowej inkantacji, a gdy nauczycielka poleciła jej próbę rzucenia zaklęcia, nie zastanawiała się dwa razy.
– Lupus Palus – wyinkantowała, machając różdżką. Efekt był jednak mizerny. Choć, jak jej się wydawało, idealnie wyrecytowała formułkę, a ruch nadgarstka był precyzyjny i dostatecznie luźny, to rzucanie zaklęcia nie się powiodło. Różdżka zareagowała, ale to, co ją opuściło, zdecydowanie nie było wilkiem. Raczej przypominało bladą mgiełkę, szybko rozmytą przez nieistniejący wiatr. – Co zrobiłam źle? – zapytała nauczycielki, a po wyrazie jej twarzy widać było, że nie była zachwycona tym fiaskiem.
Mugole z pewnością słynęli z wypełniania swojego czasu "magicznymi" dla czarodziejów rzeczami i chociaż nie była osobą zbyt otwartą, przebywanie poza ich pełnym zaklęć światem, było dla niej fascynujące. Za każdym razem odkrywała coś nowego, czego działania nie do końca rozumiała. Julia miała szczęście, że była tak dobrze zaznajomiona z obydwoma miejscami, do których jednocześnie należała. Rudowłosa pokręciła delikatnie głową, pozbywając się z głowy niepotrzebnych myśli, skupiając na praktyce. Chociaż nie ćwiczyła z nią zaklęcia przywołującego wilka, będącego tak dobrą obroną, jak i atakiem, nie próżnowała. Starała się cały czas utrzymywać w stanie najwyższej koncentracji, wyczuwać magiczną energię w swoim ciele i okolicy. Przypominające elektryczne impulsy drobinki, przemieszczały się pomiędzy jej palcami leniwie, jakby rwały się do rzucenia czaru. Musiała przyznać, że korzystanie z tej metody bardzo szybko wchodziło w nawyk, jak odnalazło się już swoją drogę ułożenia palców i używało się w codziennym życiu magii niewerbalnej. Ta bardzo ułatwiała zdaniem Lanceley używanie bezróżdkowej.
Istotnie, same podstawowe rzeczy spełniała. Ruch nadgarstka był odpowiednio wykończony, a przez wcześniejsze zwrócenie uwagi na inkantację, Krukonka bardzo przyłożyła się, aby brzmiała idealnie. Wydała z siebie ciche mruknięcie, przechadzając się po klasie i przyglądając mizernemu stworowi, który stworzyła. Miał kształt, zasady bezpiecznego i prawidłowego rzucania czarów znała, nie złamała też żadnych magicznych praw.- Wierzysz w to, że Ci się uda? Spróbuj jeszcze raz. Wiesz, co robisz, zobacz więc w głowie to, co chcesz osiągnąć. Daj swojej magii przekaz jasny, rozkaz. Kwestie teoretyczne są bezbłędne, więc pozostaje jedynie kwestia koncentracji, wiary w siebie oraz praktyki. Nie wszystkie zaklęcia wychodzą od razu Julka, musisz trochę poćwiczyć. Zwłaszcza te, które są czarami zaawansowanymi. Warto. I wiem, że to zrobisz. Jeszcze raz. Odwołaj go, wyczaruj raz jeszcze. Zakończyła swój odrobinę przydługi monolog jakimś lekkim uśmiechem w kierunku studentki. Zatrzymała się nieopodal jednej z ławek, opierając się o nią oraz przyglądając jej działaniom.
Julia Brooks
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Czerpanie z dwóch światów dawało mnóstwo możliwości, a także poszerzało horyzonty, również światopoglądowe. Jednocześnie nie dało się zaprzeczyć, że jej czystokrwiści przyjaciele mieli nieco łatwiejszy start, bo wiele podstaw znali jeszcze przed pójściem do szkoły. Bilans zysków i strat zawsze dążył do równowagi. Coś za coś, zawsze. Słysząc wyjaśnienia nauczycielki, zagryzała wściekle zęby, przez co szczęka tańczyła niebezpiecznie pod skórą na jej bladej twarzy. Była zirytowana i rozczarowana własnym niepowodzeniem. Cóż, była swoim największym krytykiem i choć wiedziała, ze wszystko wymagało czasu, to nie potrafiła pojąć dlaczego, pomimo idealnego odwzorowania ruchu nadgarstkiem i perfekcyjnej inkantacji, zamiast wilka pojawił się świetlisty pierd. Odetchnęła głęboko, oczyszczając umysł z czarnych myśli i powtórzyła wszystko tak, jak wcześniej. Efekt był jednak taki sam. I rozszerzone z irytacji nozdrza jawnie dowodziły, jakie dziewczyna miała podejście do własnych porażek.
- No na litość boską – mruknęła do siebie pod nosem, zaciskając mocno palce na różdżce.
- Denerwujesz się. Im bardziej emocjonalnie reagujesz na zaklęcie, tym mniejsza szansa, że Ci wyjdzie. -westchnęła po dłuższym milczeniu, przyglądając się, jak oczy Krukonki coraz bardziej emanowały zniecierpliwieniem. Poniekąd była w stanie zrozumieć chęć rzucenia czaru poprawnie, bo przecież Julia na pewno wiedziała, że wie, jak to zrobić i ma opanowaną teorię. Z drugiej strony jednak pozostawała kwestia zwyczajnego doświadczenia, nieco mniejszego talentu i potencjału. Z zaklęciami było tak, że nie wszystkie dawało się opanować od razu, niektóre potrzebowały kilku dni praktyk do uzyskania oczekiwanego efektu, potrzebowały dojrzeć w czarodzieju. I nie było w tym nic złego. Każdy pracował swoim tempem na sukces. Najważniejsze, to nie zniechęcać się i nie rezygnować. Sama Lanceley przecież już półtora roku pracowała nad opanowaniem magii bezróżdrkowej, gdzie kilka pierwszych miesięcy musiała spędzić na nauce medytacji, koncentracji oraz poznaniu dokładnie własnych ścieżek energii magicznej. Cierpliwość zawsze popłacała, bo robiąc w swoim tempie, mogła być dokładna i najlepsza. - Wystarczy na dziś. Nie jest to czar podstawowy, nie opanujesz go od razu. Nie możesz się zniechęcać, daj sobie złapać oddech. Podchodząc do niego z taką dozą rozczarowania, którą masz na twarzy — nie stworzysz wilka. Teorie masz opanowaną, potrzebujesz tylko poćwiczyć praktykę, ale dziś już tego nie rób, odpocznij. Możemy umówić się na zajęcia następne i wrócimy do tego czaru na świeżo. - odpowiednim ruchem dłoni pozbyła się stworzonej wcześniej bariery, przywróciła ławki na swoje miejsca z pomocą prostego wingardium leviosa, a następnie stanęła koło dziewczyny, krzyżując ręce na piersiach i przyglądając się jej. - Osiągniesz wszystko pracą, tylko miej cierpliwość. Chciałabym, żebyś w wolnych chwilach popracowała nad koncentracją i medytacją podczas czarowania. Potraktuj to jako pracę domową, naucz się tworzyć w umyśle spokojną taflę jeziora, taką, której wody nie wzburzą tak podstawowe emocje, dobrze? Jestem pewna, że ułatwi Ci to posługiwania się magią praktyczną w każdym zakresie i dziedzinie. Posłała jej łagodny uśmiech, przywołując do rąk swoją torbę, do której schowała przyniesione rzeczy.
+
Julia Brooks
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
- Oczywiście, że się denerwuję – odpowiedziała bez chwili zastanowienia. – Wszystko robię dobrze, a mimo to efekt jest mizerny – dodała przez zaciśnięte szczęki. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie rozumiała. Postępując według instrukcji, można było perfekcyjnie uwarzyć eliksir. Uderzając tłuczek w ten sam sposób, raz za razem, posyłała go dokładnie tam, gdzie chciała. Tymczasem zaklęcia… zaklęcia były inną parą kaloszy. Perfekcyjny ruch nadgarstkiem, dokładna inkantacja, pewność w głosie. Czasem to nie wystarczało i różdżkę, zamiast wilka, opuszczał jakiś blady poroniec. Kiedy Nessa zarządziła koniec zajęć, stwierdzając, że i tak jej się nie powiedzie wyczarowanie zwierzęcia, ubodło to w dumę Krukonki. Bywała niecierpliwa i łatwo się irytowała na odnoszone porażki, ale nie dało się zaprzeczyć, że miała duszę wojownika. I do tego nienawidziła przegrywać, czy to na boisku, czy to poza nim. Nie mogła więc tak tego zostawić i w czasie, kiedy ex-ślizgonka pakowała torbę, ona z jeszcze większym zacięciem na twarzy, zaczęła powtarzać ruch nadgarstka oraz inkantację. Raz za razem starała się rzucić zaklęcie, za każdym razem z tym samym skutkiem. Aż w końcu coś się zmieniło i różdżkę dziewczyny opuścił perfekcyjny hologram wilka.
- Ha! – wydała z siebie krótki triumfalny okrzyk, szczerząc się do zwierzaka jak głupi do sera. – W końcu!
Profesor Marcy Fran to niekwestionowana legenda szkoły, którą doskonale pamiętają nawet wasi pradziadkowie. I choć nauczycielka numerologii sprawia wrażenie, że dosłownie za chwilę się rozsypie, to i w tym roku postanowiła przygotować dla was przyjemny egzamin. Po klasie rozchodzi się zapach świeżo zaparzonego earl greya i cytrynowych ciasteczek, którymi częstuje każdego odważnego ucznia, który postanowił zmierzyć się z magią liczb i podejść do tegorocznego testu. Poczciwa kobieta wita wszystkich szerokim uśmiechem i zachęca do zajęcia miejsca, a następnie życzy wam powodzenia.
Zasady: 1. Jeżeli dostaniecie z egzaminu trolla, możecie go poprawiać do momentu aż nie zdacie. 2. Kostkami należy rzucać w temacie do tego przeznaczonym, czyli w losowaniu na egzaminy i oceny. 3. Z racji tego, że numerologii nie ma w kuferku, za napisanie tego egzaminu dostaniecie punkty do astronomii i wróżbiarstwa. 4. Wszelkie pytania czy uwagi należy kierować do @Marla O'Donnell.
Część teoretyczna
Gdy wbija godzina rozpoczęcia egzaminu, Marcy Fran posyła w Twoją stronę pergamin, na którym jest dziesięć pytań dotyczących teoretycznej wiedzy z numerologii. Odpowiedzi na nie można oczywiście zamieścić w poście, jednak nie jest to obowiązkowe. To, jak Wam poszło, określa wynik rzutu k100. Im wyższy wynik tym lepiej.
Treść egzaminu:
1. Opisz znane ci systemy numerologiczne. 2. Na jakie kategorie dzieli się liczby w numerologii? 3. Czym jest numerologia partnerska? 4. Wymień liczby mistrzowskie i scharakteryzuj jedną z nich. 5. Co to jest redukcja teozoficzna? 6. Do każdej liczby podstawowej dopisz przypisany im szczęśliwy kolor. 7. Wymień rodzaje wibracji w numerologii. 8. Czym są liczby karmiczne? 9. Co to jest alfabet numerologiczny? 10. Do której numerologicznej liczby przypisany jest ametyst i w jaki sposób ją wspiera?
Dodatkowo - ściąganie! Ściąganie u profesor Fran nie jest wyzwaniem, ba, trzeba się bardzo postarać, żeby was na tym przyłapała. Pytanie tylko czy jesteś przyzwoitym człowiekiem czy może jednak chcesz oszukiwać...
Rzuć k6, aby się przekonać jak Ci poszło:
1 - beztrosko zaglądasz w swoje skrupulatnie napisane ściągi, jednak okazuje się, że nie przygotowałeś nic odnośnie poruszanych na teście zagadnień. Przez to tracisz mnóstwo czasu i nie odpowiadasz na kilka pytań (-10). 2 - ręce trzęsą Ci się ze stresu, bo chociaż Marcy Fran nigdy nie była wymagająca ani surowa, wiesz, że robisz coś wbrew regulaminowi. Z nerwów coś źle przepisujesz (-5). 3 - co z tego, że w końcu odważyłeś się sięgnąć po ściągi, skoro nic sensownego na nich nie napisałeś? Załamujesz ręce nad poziomem swojego nieprzygotowania i na podstawie swoich zapisków uzupełniasz odpowiedzi tylko na 2 pytania (+5). 4 - wyciągasz swojego asa z rękawa czyt. mały rulonik pergaminu, na którym tuż przed egzaminem elegancko zanotowałeś najistotniejsze rzeczy. Pech chciał, że część tuszu się rozmazała i masz w ściągach kilka luk, nad którymi musisz się głowić, aby je uzupełnić (+10). 5 - dosko, w momencie, kiedy złapałeś największe zaćmienie, Marcy minęła Twoją ławkę i wiesz, że miną wieki zanim znów pojawi się obok. Masz perfekcyjne warunki do ściągania (+15). 6 - trafiło Ci się idealne miejsce do ściągania. Nauczycielka w ogóle nie spogląda w Twoją stronę, więc na spokojnie możesz poszukać potrzebnych informacji (+20).
Część praktyczna
Po teście przychodzi czas na trochę liczenia. Marcy zachęca was do skubnięcia trochę ciastek, aby nabrać siły i po pięciu minutach przerwy (w trakcie której dalej siedzicie na swoich miejscach i nie macie możliwości skontaktowania się z innymi uczniami) wracacie do egzaminu. Waszym zadaniem jest policzenie waszej liczby życia, wypisanie przypisanych do niej szczęśliwych elementów (kolor, kamień szlachetny, ciało niebieskie, dzień tygodnia, znak zodiaku) i zinterpretowanie jej poprzez sporządzenie krótkiej charakterystyki. To, jak Wam poszło, określa wynik rzutu k100. Im wyższy wynik tym lepiej.
Modyfikatory
• Za każde 10 pkt z astronomii i wróżbiarstwa przysługuje ci 1 przerzut do dowolnego etapu. Możesz sobie wybrać lepszą opcję. Kostek na ściąganie nie można przerzucać. • Do wyniku końcowego możecie dodać posiadane w kuferku punkty z astronomii i wróżbiarstwa (maksymalnie 20 pkt!). • Za specjalizację kuferkową "numerologia" możecie dodać do części teoretycznej i części praktycznej po 20 pkt. • Jeśli Twoja postać jest na forum krócej niż 3 miesiące (liczy się od dnia akceptacji karty postaci) dodaj do wyniku części teoretycznej i praktycznej po 10 pkt. • Jeśli Twoją najwyższą statystyką w kuferku jest astronomia i wróżbiarstwo LUB masz wspomniane w karcie/na fabule (koniecznie to podlinkuj, gdy w poniższym kodzie będziesz wpisywać ten modyfikator), że interesujesz się numerologią to do wyniku końcowego dodaj 15 pkt.
Wynik końcowy i oceny
Wasza końcowa ocena to suma wyniku z części teoretycznej z wynikiem z części praktycznej, którą dzielicie na dwa. Do tego możecie dodać modyfikatory, jeśli jakieś was dotyczą.
Część teoretyczna: K100:63 Ilość uzyskanych punktów (WT): 63 + 10 (nowa postać) = 73 Część praktyczna: K100:36 Ilość uzyskanych punktów (WP): 36 + 10 (nowa postać) = 46 Wynik: (63 + 36)/2 + 20 -> 69,5 (zadowalający)
An weszła do sali i rozejrzała się po niej, od razu czując w powietrzu zaparzoną herbatę, co niemal od razu poprawiło jej humor i zasiadła na miejsce rozglądając się na boki i resztę uczniów, nie stresowała się jakoś za bardzo, może dlatego, że czuła, że dobrze jej pójdzie, a może dlatego, że po prostu pani profesor to miła starsza pani i miała do niej też inny stosunek niż do tych młodszych nauczycieli, sama nie wiedziała, skąd się to bierze. Gdy dostała kartkę do ręki, albo raczej ona do niej przyleciała, wzięła się do roboty i zaczęła pisać, zaczęła od pytań najbardziej dla niej oczywistych i od tych, na które znała odpowiedzi. Także latała sobie od pytania do pytania, wiadomo im dalej w las, tym mniej odpowiedzi pojawiało jej się w głowie. Ale i tak była z siebie zadowolona gdy ponad połowa jej kartki była zapełniona. Potem nastąpiła część praktyczna, na co trochę kręciła nosem. Trochę tego nie lubiła, bo było tu sporo liczenia, a czasami jeszcze trzeba się poprawiać. Choć zjedzenie ciastka na pewno jej pomogło, choć na chwilę. Westchnęła i zaczęła pisać powoli, o tym ile ma liczby życia, wypisanie jakieś trzy przykładowe szczęśliwe elementy np. kolor, kamień szlachetny i znak zodiaku. A potem trochę wody polała z nadzieją, że to pomoże i jakoś uda jej się to zdać.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw i jakiś elegancki golfik
Część teoretyczna: K100:53 Ściąganie:6 Ilość uzyskanych punktów (WT): 53 + 20 + 10 za staż postaci = 83 Część praktyczna: K100:33 Ilość uzyskanych punktów (WP): 33 + 10 za staż postaci = 43 Wynik: (83 + 43)/2 = 63 zadowalający
Przyszedł na numerologię pewny, że obleje. Był przekonany, że udupi sam siebie, bo kiedy tylko próbował coś zapamiętać z tych cyferek, zasypiał. Notabene bardzo dobra lektura na bezsenne noce, które przestawały być bezsenne. Zagrał z jakimś pierwszorocznym studentem w pokera o notatki na egzamin, które oczywiście wygrał, bo wiedział, że sam ich nie zrobi, no bo przecież zaśnie nad podręcznikiem. Jedno, co by w stanie to wyekstrahować z notatek mini ściągi i z duszą na ramieniu modląc się do cycuszków Morgany usiadł w kącie licząc na to, że Fran nie będzie patrzyć w jego stronę. Powiedzieć, że przepisał wszystko ze ściąg to nie powiedzieć nic. On niemal przekleił te ściągi na pergamin egzaminacyjny. Tak się przy tym namęczył, że kiedy zaoferowano mu ciastko oczywiście wpałaszował je jak głupi, w ogóle nie poczuwając wstydu nad tym, że tak czitował. Przyszła kryska na Matyska, bo przy części praktycznej już nie miał z czego ściągać, więc musiał się dobrze nagłowić, by przypomnieć sobie cokolwiek związanego ze swoją datą urodzin. Czuł palące piętno na lewym udzie, na którym jego matka wypaliła mu, jak na krowie znak, liczbę jedenaście. W końcu jego numerologia to była liczba mistrzowska. Wzdrygnął się na wspomnienie świądu palonej skóry, ale pamiętał jak mama dobrze spała, kiedy już dokończyła swego dzieła. Oddał swoją pracę i z niemałym zdziwieniem zobaczył zadowalający na swoim egzaminie.
Część teoretyczna: K100:92 Ściąganie:2 Ilość uzyskanych punktów (WT): 92 -5 + 10(nowa postać) Część praktyczna: K100:32 Ilość uzyskanych punktów (WP): 32 + 10(nowa postać) Wynik: (97+ 42)/2 = 69,5 -> Zadowalający
Aneczce było naprawdę głupio, że na kolejny egzamin przyszła nieprzygotowana. Nie jej wina, w końcu obecnie zaprzątały jej głowę o wiele ważniejsze kwestie związane z jej przyszłością u boku troskliwego półwila. Sprawy sercowe, jak powszechnie wiadomo, są o wiele ważniejsze od wyników w nauce, ponieważ w przeciwieństwie do nich będą rzutować na cała przyszłość! A co mogą na to cyferki? Numerologio, puchu marny, czym jesteś wobec uniesień gorących serc?! A jednak pani profesor Fran była bardzo miłą osóbką i olewanie jej przedmiotu wydawało się Puchonce czymś niezbyt przyzwoitym. Jeszcze gorzej sprawy się miały, kiedy zaczął się test. Wiedziała, że napisała go bardzo dobrze, ale tak bardzo bała się, że źle zapamiętała coś z lekcji, że zupełnie wbrew sobie zaczęła się nerwowo rozglądać, usiłując coś ściągnąć. Zrobiło jej się gorąco i zaczęły doskwierać jej duszności, więc ostatecznie ściągnęła źle, z czego zdała sobie sprawę zaraz po oddaniu kartek. Cała ta akcja i wyrzuty sumienia tak ją zdenerwowały, że w części praktycznej niemal całkiem poległa, a z jej wypocin cudem tylko udało jej się wyciągnąć Zadowalający. No, może nie cudem, w końcu nie była taka całkiem zielona z tego przedmiotu, ale sam fakt narastającego stresu sprawił, że wszystko szło jej dużo gorzej niż normalnie. Kiedy egzamin dobiegł końca, Aneczka z ulgą wypadła z sali, kierując się w najbliższe ustronne miejsce, żeby pooddychać i odzyskać spokój. Nie. Nigdy, przenigdy więcej nie zamierzała ściągać. z/t
Andrew Park
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : włosy zwykle znajdujące się w lekkim nieładzie, promienny uśmiech, zawsze ma przy sobie talię kart tarota
Część teoretyczna: K100:24 (+ podlinkuj ewentualne przerzuty) Ściąganie: [url=LINK]wylosowana kostka[/url] (jeśli nie ściągałeś to usuń ten podpunkt) Ilość uzyskanych punktów (WT): 24 + 32 (kuferek i najwyższa stata) = 56 Część praktyczna: K100:82 po przerzucie Ilość uzyskanych punktów (WP): 82 +32 (kuferek i najwyższa stata) = Wynik: (56+ 114)/2-> 85 -> Powyżej Oczekiwań
Trudno było powiedzieć, aby Andrew Park jakoś szczególnie interesował się liczbami, ale jednak numerologia pozostawała dyscypliną ściśle związaną z wróżbiarstwem, które młody czarodziej uwielbiał i którym się niezwykle mocno interesował. Dlatego też postanowił podejść do egzaminu z tego przedmiotu, by sprawdzić swoją wiedzę i umiejętności w posługiwaniu się magicznymi liczbami. Nie sądził tylko, że naprawdę dobrym pomysłem byłoby zawczasu powtórzenie wiadomości i przygotowanie się do czekającego go sprawdzianu. Cóż, z pewnością czekało go naprawdę spore zaskoczenie w sali, gdy otrzymał pergamin z pytaniami. Przez jakiś czas wpatrywał się jedynie wytrzeszczonymi oczami na widniejący przed nim tekst, starając się przetworzyć to, co czytał. Z pewnością w takich momentach nie pomagał mu fakt, że angielski był jego nawet nie drugim, ale trzecim językiem. W końcu jednak z sukcesem zrozumiał to, czego od niego wymagano. Szkoda tylko, że nie do końca wiedział jak właściwie powinien odpowiedzieć na te wszystkie pytania. Zaczął coś pisać na przygotowanej kartce, ale nie miał pojęcia czy to zdoła zadowolić nauczycielkę i przypadkiem nie wyczuje, że kombinował jak mógł byle uzyskać jakiekolwiek punkty. Z pewnością ta część egzaminu była dużo bardziej stresująca niż to, co miało nadejść za jakiś czas. Był wdzięczny za to, że w sali znajdował się zapas earl greya oraz ciastek, którymi mógł się posilić w czasie przerwy. Gorzki smak niesłodzonej herbaty z pewnością pozwalał mu oczyścić umysł i skupić się nad tym, co miał mieć zaraz przed sobą, a zadanie okazało się być banalnie proste. Chociaż może miał takie wrażenie dlatego, że doskonale znał swoją datę urodzenia i niejednokrotnie przeanalizował ją pod różnymi kątami, starając się zastosować kolejne sposoby wróżenia w praktyce. Dlatego też mógł niezwłocznie przystąpić do sumowania jej liczb i podejścia do niej pod kątem numerologicznym, aby odnaleźć tę pasującą liczbę, do której następnie musiał przypisać odpowiednie elementy i scharakteryzować siebie na podstawie uzyskanego wyniku. Nie było to wyjątkowo trudne. Biorąc jednak pod uwagę to, że część teoretyczna nie była jego najlepszą stroną nie liczył nawet na to, że finalnie uzyska wynik Powyżej Oczekiwań, który faktycznie był wyższą oceną niż to czego się spodziewał. Na pewno jednak była to miła niespodzianka, która nastawiała go pozytywnie do kontynuowania swoich przygód z numerologią.
z|t
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Część teoretyczna: K100:67 Ściąganie: - Ilość uzyskanych punktów (WT): 67 Część praktyczna: K100:83 Ilość uzyskanych punktów (WP): 83 Wynik: (67 + 83)/2 = 75 (powyżej oczekiwań)
Ani wróżbiarstwo ani numerologia nie były jej mocnymi stronami ani wielkimi pasjami, ale dzięki przebywaniu z Anią od dziecka swoje się nasłuchała, poznała i nawet trochę zrozumiała. W dodatku pani Fran była absolutnie złotą kobietą, więc jakoś szczególnie egzaminem się Remy nie martwiła. Co ma być – to będzie, wiedziała, że kto jak kto ale Nancy nawet jak się potknie, nie będzie jej źle oceniać. Ot, potknięcie i na pewno nie będzie tego trzymać przeciwko niej. Może właśnie takie podejście pozwoliło jej zachować jasność umysłu na części praktycznej? Łatwiej odpowiadało się na pytania bez martwienia się podświadomie o to, co sobie kobieta może o niej pomyśleć. Prosto rzecz ujmując, nie bała się popełnić błędu, więc pisała dużo i samych faktów i tego, co jej się wydawało, a także tego, co do głowy jej przyszło w trakcie jako „a może wejdzie”. Za to część praktyczna była w ogóle olśnieniem i spadła jej z nieba! Luncia jej to wszystko wyliczała już kiedyś i spisywała! Przypomniała więc sobie jak wyglądał wtedy zapisany przez nią pergamin i przepisała kropka w kropkę wszystko z pamięci, uzyskując bardzo dokładnie i staranne rozwiązanie zadania.
/zt
______________________
Show the world you've got that fire Feel the rhythm getting louder Show the world what you can do Prove to them you've got the moves I don't know about you … But I feel better when I'm dancing