Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub "U nieudacznika"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 5 z 20 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 12 ... 20  Next
AutorWiadomość


Charles Primrose
Charles Primrose

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołak, teleportacja
Galeony : 22
  Liczba postów : 386
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyCzw 28 Cze 2012 - 21:20;

First topic message reminder :



Mimo względnie niepozornej nazwy (ale za to jakże adekwatnej!) wnętrze jest naprawdę wypasione, tak samo zresztą jak menu. Tanie alkohole, pyszne przekąski, dobra muzyka i miła, profesjonalna obsługa, która w dodatku rzadko pyta o dowód przy sprzedaży napojów wyskokowych - czego chcieć więcej? Pub mieści się przy ulicy głównej Hogsemade i robi naprawdę dużą konkurencję Trzem Miotłom. Zapraszamy!

Dostępny asortyment:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4625
  Liczba postów : 1870
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyPon 21 Lip 2014 - 15:44;

Dała się nabrać. Znowu.
Nie lubiła, kiedy tak robił, bo przez to ciągłe wprowadzanie jej w błąd, żarty jej kosztem (choć był to na dobrą sprawę niewielki koszt), Is czuła, że Madness ma nad nią przewagę. Mimo że nie była od niego głupsza (a przynajmniej taką miała nadzieję), nie potrafiła w taki sposób igrać z ludźmi i nie była przyzwyczajona, że ktoś w ten sposób się nią bawił, wodził za nos i drażnił. Ale, jakby na sprawę nie patrzeć, zrobiło się jej miło, że tak naprawdę spotkał się z nią tylko dlatego, że chciał ją zobaczyć. Nie wiedziała, skąd ta ich zażyłość, ale starała się nad tym nie zastanawiać, bo tak po prostu było i mimo wszystkich "ale", było dobrze. Niezmiennie i od lat. Uśmiechnęła się pod nosem i potrząsnęła głową, robiąc swoją klasyczną minę pod tytułem "jesteś okropny i nieznośny, naprawdę nie wiem, za co cię tak lubię, łobuzie".
Pod wpływem badawczego wzroku Madnessa poczuła się odrobinę nieswojo, ale nie traciła rezonu. Fakt, dawno się nie widzieli, może coś się w niej zmieniło w dość drastyczny sposób? Dopiero jego słowa starły z jej ust łagodny uśmiech i wykrzywiły je w grymasie złości i niesmaku. To był najgorszy z możliwych pomysłów - palnięcie czegoś takiego przy Is i oczekiwanie czegoś innego niż natychmiastowy odwrót, oziębienie stosunków i ogólne oburzenie, nad którym nie mogła zapanować. Zarumieniła się gwałtownie - w równym stopniu z zażenowania i wściekłości, rzucając mu przy tym mrożące krew w żyłach spojrzenie, które nie wróżyło niczego dobrego. Gdyby nie jej opanowanie, to pewnie dostałby w tym momencie w twarz, a gdyby nie jej sympatia, to po prostu by wyszła i więcej by jej nie zobaczył. Jasne. Isolde miałaby się przyznać, że się z kimś przespała. W dodatku tym kimś był najlepszy kumpel Toinena.
- NIKT - wycedziła, zaciskając palce na szklance ze swoim drinkiem, zupełnie ignorując zawoalowany komplement i koncentrując się wyłącznie na niestosowności tego pytania. Miała ochotę zasłonić ramionami swój brzuch, w którym szczęśliwie nie dojrzewał owoc namiętnej nocy spędzonej z Dexterem, ale to byłoby żałosne i w dodatku stanowiłoby potwierdzenie domysłów Madnessa, że coś było na rzeczy. Skłamała, owszem, ale Toinen sam był temu winien, bo nie powinien zadawać takich pytań. - Sam kiedyś byłeś takim chwastem. Ale mam nadzieję, że żaden nie będzie miał nieszczęścia wyrosnąć z twojego... nasionka - parsknęła ze złością, obrzucając go wyjątkowo nieprzyjemnym spojrzeniem. Całe ciepło błyskawicznie z niej uleciało, prawdę mówiąc straciła całą ochotę na rozmowę ze Ślizgonem, bo jej życie intymne było ostatnim tematem, jaki chciałaby poruszać. - Czy ty naprawdę masz w głowie ogromny świecący napis "SEKS", czy tylko mi się wydaje? - spytała, po czym upiła łyk Miętowego Memortka, który w końcu pojawił się przed nią. Względną równowagę odzyskała dopiero jakieś trzy łyki później, ale nadal czuła się jak bomba z opóźnionym zapłonem.
Powrót do góry Go down


Madness Toinen
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 605
  Liczba postów : 435
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7759-madness-toinen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7765-piszdomnieoszalenstwie#215942
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7762-madness-toinen
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyPon 21 Lip 2014 - 23:21;

Madness już tak miał, że lubił sobie za każdym razem czasem porobić z Isolde żarty. Nikt inny nie burzył się taki sposób jak ona i było to całkiem zabawne z jego perspektywy przynajmniej, bo jakoś ze strony Gryfonki tak to zapewne nie wyglądało. Nie robił tego złośliwie. Nie chodziło w tym wszystkim o to, żeby perfidnie się z niej śmiać, a raczej dążył do tego, aby i na jej twarzy zagościł uśmiech. Is bowiem zawsze mu się kojarzyła z taką sztywną dziewczyną, która jak miała już kilka lat chciała być dorosła i zachowywała się zupełnie nie jak beztroskie dziecko. W sumie to sam również nie wiedział jak to się stało, że normalnie z nią rozmawiał. Zresztą nie tylko. Zawsze mógł z nią pogadać i nigdy nie czuł się przez nią oceniany. Co było miłą odmianą. Dlatego już nie reagował na jej wszystkie wymowne spojrzenia, bo nie dość, że znał je zbyt dobrze to jeszcze już dawno przestały na nim robić wrażenie. Chociaż było o tyle dobre, że wiedział kiedy zbliża się cienkiej linii, za którą może tylko dostać po mordzie. Czasem to było całkiem przydatne. Szczególnie w momencie kiedy się zapominał, a szczególnie tak się działo kiedy miał podły dzień. Dzisiaj jednak było inaczej. Mógł zaryzykować stwierdzenie, że humor mu dopisuje.
Widział po jej zmieniającym się wyrazie twarzy, że jednym niewinnym pytaniem niebezpiecznie zbliżył się do tej linii. Nie wiedział tylko dlaczego tak ostro zareagowała i gdyby chociaż przez myśl mu przeszło, że chodziło o Dexa… Chociaż pewnie gdyby bardziej ogarniał co się wokół niego działo to pewnie nie byłoby to takie trudne. A, że jednak najbardziej ze wszystkich zawsze był skupiony na sobie to wiele ciekawych rzeczy mu unikało.
- Dobra, dobra. Wszystko dla ludzi - powiedział w miarę spokojnie, ale z drugiej strony był ciekawe dlaczego tak ostro zareagowała. Dał jednak spokój na razie wszelkim domysłom. Może spróbuje ponownie kiedy Isolde wypije jeszcze trochę. Wtedy na pewno będzie chętniejsza do wszelkich zwierzeń. - Powiedziała co wiedziała. Zresztą nie oszukujmy ostatnie czego kiedykolwiek będzie mi potrzeba to zasmarkany bachor - nigdy nie widział się w roli ojca. Brata. Wujka czy kogokolwiek takiego. Samo patrzenie na dzieci skręcało go w środku. Czasem to sobie nawet myślał, że niczego bardziej się nie boi od takich malutkich ludzików, którzy nie umieją nic zrobić sami. Polegają tylko na dorosłych i patrzą swoimi wielkimi oczami. To właśnie te oczy były najgorsze. Takie pełne ufności spojrzenie. Okropność. - Są tam też inne rzeczy, ale i tak wątpię że chciałabyś wiedzieć jakie - dodał z wymownym uśmiechem, który miał być odpowiedzią na jej ewentualne domysły. Nigdy nie działo się nic dobrego kiedy tak się uśmiechał, więc Is mogła mieć mniej więcej obraz tego, co siedziało mu teraz w głowie. - Nie musisz nic mówić, wiem, że tęskniłaś za mną. Muszę poszukać sobie jakieś mieszkania. Nie wytrzymam kolejnego roku mieszkając w zamku - od dawna o tym myślał, ale jakoś nigdy nie udało mu się uzbierać odpowiedniej sumy. Jednak ostatnio wpadła mu dodatkowa kasa ze stypendium, więc mógł zaczynać się za czymś rozglądać. Może jak weźmie się za to porządnie to przed kolejnym semestrem nauki uda mu się znaleźć coś przyzwoitego. Liczył chyba po cichu na to, że może Is słyszała o czymś w przystępnej cenie i gdzie nie trafi na sąsiadów, którzy będą mieli pretensje o to, że za głośno oddycha.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4625
  Liczba postów : 1870
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyWto 22 Lip 2014 - 11:30;

Tak, do pewnego stopnia Madness miał rację - Is zawsze uważała na to, co robi, co mówi, ale nie wynikało to z jej charakteru, a raczej wychowania. Jej rodzice byli naprawdę postępowi, w porównaniu do większości magicznej arystokracji, ale pewnych rzeczy uparcie się trzymali. Między innymi tego, że prawdziwe emocje zachowuje się wyłącznie dla najbliższych - wywalanie na zewnątrz uczuć, egzaltacja i tego typu sprawy są zwyczajnie nieeleganckie i nie przystoją. Oni jakoś potrafili znaleźć w tym równowagę - Cedric Bloodworth był absolutnie czarujący, żartował ze wszystkiego i potrafił każdego owinąć sobie wokół palca, praktycznie nigdy nie tracił zimnej krwi, nie dawał się ponieść emocjom. Ailla miała tyle wdzięku i elegancji, a przy tym była tak opanowana i inteligentna, że Isolde czuła się niezmiennie małą dziewczynką, która nigdy nie osiągnie tego stopnia wtajemniczenia. Osoby, które widziały Isolde bez jej kolejnych masek opanowania, można było policzyć na palcach jednej ręki. Przy nich zachowywała się czasami naprawdę niedorzecznie, ale nie miała z tego powodu wyrzutów sumienia. Co innego, jeśli poniosło ją przy kimś, przy kim powinna pozostać niewzruszona i opanowana. To wszystko było znacznie bardziej skomplikowane niż mogło się wydawać na pierwszy rzut oka.
Is cały ten... incydent z Dexterem chciała z jednej strony zepchnąć w otchłań niepamięci, a z drugiej strony nie potrafiła tego zrobić, bo za bardzo ją uskrzydlał. Nigdy nie doświadczyła czegoś podobnego, nigdy nawet nie podejrzewała, że może dojść do czegoś takiego, szczególnie między nią a Vanbergiem, z którym bezustannie walczyła, z którym pozornie się nie cierpieli, podczas gdy najwyraźniej była to po prostu chemia. Dexter lubił, gdy była szczera, gdy nie zasłaniała się, nie zaprzeczała mu co krok, choć robiła to zarówno z przekory, jak i dla ratowania własnego wizerunku, któremu on notorycznie zagrażał. Ich bliskość sprawiała, że sypały się iskry, które początkowo brali za wzajemną niechęć, złość, a które w ostatecznym rozrachunku okazały się być pożądaniem. Ale o tym nie mógł nikt wiedzieć, a już na pewno nie Madness. Miała nadzieję, co prawda nikłą, ale jednak, że Dexter będzie miał chociaż tyle przyzwoitości, żeby nie dzielić się tajemnicami alkowy z ich wspólnymi znajomymi. Choć z drugiej strony Dexter i przyzwoitość... to nie brzmiało zbyt wiarygodnie.
Spojrzała na niego nieufnie, ściskając swoją szklankę. Ona miała zupełnie inne zdanie na ten temat, bardzo lubiła dzieci i miała nadzieję, że pewnego dnia będzie szczęśliwą matką (choć kariera aurora, o jakiej marzyła, nie komponowała się zbyt dobrze z macierzyństwem), ale nie łudziła się, że Madness okryje w sobie instynkt ojcowski. To zupełnie do niego nie pasowało, niemniej jednak mógłby spojrzeć na to z innej strony - sam kiedyś też był malcem, każdy kiedyś był. Z dzieci wyrastali dorośli, niestety często po drodze coś się psuło i z uroczego brzdąca wyrastał drań. Ale to już inna historia.
- Faktycznie, chyba wolę nie wiedzieć - widząc jego sugestywną minę, poczuła się nieswojo i szybko upiła łyk drinka. Gdyby miała zdolność zaglądania w jego umysł, najprawdopodobniej by oszalała, jej psychika zostałaby zniszczona, a ona sama wylądowałaby na oddziale zamkniętym w Mungu. - Podejrzewam, że różne rzeczy oznaczone czerwonym znaczkiem "+18" - dodała po chwili, uśmiechając się kątem ust, mimo że dziwnie wcale nie było jej do śmiechu.
- Usychałam z tęsknoty. Ty też jakoś zmizerniałeś - stwierdziła z bardzo poważną miną, tylko w jej oczach błysnął uśmiech. - Mogę popytać w mojej kamienicy - powiedziała ostrożnie. Przy tym człowieku nigdy nie mogła być pewna dnia ani godziny kolejnego wybryku, choć "wybryk" to trochę za delikatne słowo. On ciągle miał coś na sumieniu i wcale się z tym nie krył. Nie próbował się zmienić, nie obiecywał poprawy. Był w pełni zadowolony z siebie, nawet z tych cech, które każdy określiłby mianem negatywnych. Każdy, oprócz jego samego. - A teraz powiedz, co u ciebie - nie ma to jak odbić piłeczkę i przenieść punkt ciężkości na tę drugą osobę, prawda?
Powrót do góry Go down


Madness Toinen
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 605
  Liczba postów : 435
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7759-madness-toinen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7765-piszdomnieoszalenstwie#215942
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7762-madness-toinen
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptySro 23 Lip 2014 - 8:55;

To wszystko było dziwne. Z Isolde niby znali się już od dawna. Spotykali się w różnych miejscach, bez dogryzania jej oczywiście by się nie obeszło. Nie chodziło o to, że lubił to robić czy nie lubił tego robić. Tak było. Za każdym razem się zastanawiał: dlaczego? Dlaczego Is jest taka sztywna? Dlatego nie może po prostu wrzucić na tryb mam wyjebane? Dlaczego nie zrobić czegoś głupiego? Dlaczego tak bardzo wszystko analizuje? Dlaczego, piętrzące się z każdym kolejnym spotkaniem. Nie pytał o to, bo to było bez większego sensu rozwodzenie się nad tym jak Is była postrzegana przez Madnessa. Jednak i teraz patrzył na nią się zastanawiał dlaczego. Po raz kolejny pytania te pozostały mu w głowie.
- Chcesz mi zrobić jakąś psychoanalizę? Wejść do mojej głowy i sobie z niej wybrać kilka ciekawych obrazków - zaśmiał się, choć gdyby coś takiego się stało z pewnością pierwsze co chciałby zrobić tej osobie to dużo krzywdy. Bardzo dużo i bez względu na wszystko. Azkaban? Uciekanie gdziekolwiek przez nie wiadomo jaki czas? Nie ważne. W chwili gdyby ktoś wdarłby się do jego umysłu nic nie byłoby ważne. Grzebanie w czyiś wspomnieniach uważał za coś najgorszego. Już wolałby dostać jakimś czarnomagicznym zaklęciem albo żeby ktoś mu wpierdolił jak to robią mugole. Wszystko. Z ciałem róbcie co chcecie, ale od umysłu Madnessa spierdalajcie w podskokach - Może nauczyłabyś się kilku ciekawych rzeczy, a przyszły pan… mąż? Byłby wielce zadowolony z twoich umiejętności - czasem nie mógł powstrzymać się przez jakimś komentarzem, choć wiedział, że Is na pewno zadowolona z niego nie będzie. Odpowiedział marną imitacją uśmiechu na jej spojrzenie, które serio… już nie robiło wrażenia.
- Mieć Is za sąsiadkę. Bezcenne - podziękował w taki sposób. Jakby ktokolwiek miał jakiekolwiek wątpliwości. To tak właśnie to zrobił, a często mu się to nie zdarzało. Chociaż ułożona Isolde z pewnością wiedziała, kiedy zrobił to ostatni raz. Szczerze to i tak wątpił, że będzie go stać na mieszkanie w takiej kamienicy w jakiej mieszkała Gryfonka. Kasy zbyt wiele nie miał, a jednocześnie starał się pomagać matce z którą ostatnio nie było za dobrze. Oczywiście Raseri gotowa potraktować go była paskudnym zaklęciem jak tylko Madness starał się zaproponować jakąś pomoc. Jednak nie odpuszczał. Denerwowało go czasem, że jego matka jest taka uparta. A jednocześnie nie widział nigdy kobiety silniejszej od niej. Nie chodziło tylko o to co działo się teraz. Ale również o to co było wcześniej. Nie miała łatwego życia. Opowiadała mu o tym czasem, ale nigdy nie robiąc z siebie męczennicy. Po prostu mówiła, a on słuchał. W Walii też nie mieszkał w jakiś luksusach. To nie było ważne. Wiedział, że Raseri mogłaby sprzedać kilka starych ksiąg, aby żyło im się lepiej, jednak nigdy o tym nie pomyślała. Zostawiała je dla syna, który od dzieciaka wykazywał zainteresowanie zaklęciami. Nie mogłaby skrzywdzić go w taki sposób. Wolała więcej pracować, ale nigdy nie zrobiła nic kosztem Madnessa. I teraz jakby miał zapłacić w chuj kasy nawet za jeden pokój. To czułby się podle. Dlatego wiedział, że będzie musiał poszukać czegoś o mniejszych standardach. Jakąś małą norę. Ale nie przeszkadzało mu to. Nigdy to nie było najważniejsze. Matka go nauczyła, że cenne są inne rzeczy.
- Na pewno chcesz wiedzieć? Wiesz nigdy nie wiadomo jaką opowieścią cię uraczę - zaśmiał się nawiązując do wcześniejszej wymiany zdań. Patrzył się chwilę na szklankę po czym jednym łykiem opróżnił ją do końca i od razu zamówił kolejną - Wiesz jak jest. Siedziałem teraz u matki wykończy się w końcu, ale za nic nie da sobie pomóc. Dlaczego wy baby jesteście takie uparte? - może Is mu to wyjaśni, bo sam w ogóle tego nie rozumiał. I przy okazji naprowadzi na podobne odpowiedzi, ale dotyczące zupełnie kogoś innego.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4625
  Liczba postów : 1870
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptySro 23 Lip 2014 - 12:07;

Właściwie szkoda, że nigdy jej o to nie zapytał - Isolde bez trudu mogłaby mu wyjaśnić, z czego to wszystko wynikało, jaką filozofię życiową wyznawała ona, jej rodzice i im podobni. Tak po prostu było... właściwiej. Zresztą ona po prostu nie potrafiła znaleźć w tym wszystkim równowagi, w przeciwieństwie do swojego ojca, który jakimś magicznym sposobem łączył w sobie godność z poczuciem humoru i wewnętrznym luzem, tworząc w ten sposób idealnie zbalansowaną osobowość, której trudno było się oprzeć. Is tak nie potrafiła, choć miała nadzieję, że pewnego dnia się nauczy. Głupia nadzieja, ale co poradzić. Jej... dystans, tak, dystans to chyba lepsze słowo, miał jeszcze jedną ważną przyczynę, do której nie lubiła się przyznawać. Nadwrażliwość. O ile łatwiej jest zamknąć się w skorupce zasad i uprzejmego chłodu niż stawiać czoła ludziom, którzy przecież lubią ranić. Wystarczyło jedno słowo, by sprawić jej przykrość, nie potrafiła przejść obok pewnych spraw obojętnie, nie potrafiła strząsnąć tego z siebie wzruszeniem ramion. Dlatego lepiej było się dystansować, dopuszczać naprawdę blisko tylko garstkę wypróbowanych przyjaciół, którym mogła zaufać.
- Nie, chyba jednak podziękuję za tę przyjemność - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, już trochę spokojniejsza. To było dziwne, ale zawsze, kiedy długo się nie widzieli, zachowanie Madnessa było dla niej szokiem. Potem powoli przychodziła do siebie i oswajała się z jego sposobem bycia, ale zawsze zabierało jej to dłuższą chwilę.
Wdzieranie się do cudzego umysłu było chyba gorsze niż gwałt, bo odzierało człowieka ze wszystkiego. Isolde wzdrygała się na samą myśl, że ktoś mógłby zrobić jej coś takiego. Poważnie myślała nad ćwiczeniami z oklumencji, szczególnie że przecież chciała zostać aurorem, a co był wart auror, z którego umysłu można było wyczytać wszystkie ważne informacje?
- Wiesz co, pozwól, że będę korzystała z własnych doświadczeń, a nie twoich - prychnęła, patrząc na niego z naganą i czerwieniąc się idiotycznie. Merlinie, jak ona nie cierpiała swojej jasnej karnacji, przez którą rumieniła się jak pięcioletnia dziewczynka, ilekroć coś wzbudziło w niej jakieś żywsze emocje - nieważne czy złości, zakłopotania, radości czy jakiekolwiek inne. Chciała dodać, że Dexter ostatnio się nie uskarżał na jej brak wiedzy czy uzdolnień w tej dziedzinie, ale ugryzła się w język i splotła ramiona na piersi, obiecując sobie, że jeszcze jeden taki tekst ze strony Madnessa, a po prostu wyjdzie. Tak. Oczywiście.
W gruncie rzeczy Isolde mogłaby mu użyczyć wolnego pokoju we własnym mieszkaniu, tylko szczerze wątpiła, by mogło im to wyjść na zdrowie. Obiecała sobie, że jeśli Toinen naprawdę nie będzie mógł znaleźć żadnego lokum, zaproponuje mu tę część własnego, z której nigdy nie korzystała, ale... sama myśl budziła w niej pewien niepokój. Nie miała specjalnego rozeznania, jeśli chodzi o lokale, bo od dwóch lat mieszkała sama i bardzo to sobie chwaliła, choć czasami doskwierała jej samotność.
- Jakbyś wyjechał, mogłabym ci podlewać kwiatki - zaofiarowała się z uśmiechem, nie do końca wiedząc, czy kpi, czy mówi serio.
Spojrzała na niego trochę uważniej, kiedy wspomniał o matce. Czasami Isolde miała wrażenie, że jest to jedyna osoba, którą Madness darzy jakimś ludzkim uczuciem i zawsze ją to w jakiś sposób poruszało. Nie dopytywała się o szczegóły ich życia, które nigdy nie było łatwe - pozwalała mu po prostu mówić, słuchała i gromadziła fakty, nie próbując wyciągnąć z niego niczego, czego nie chciałby jej sam powiedzieć.
- Co jej jest...? - spytała ostrożnie, bawiąc się swoją szklanką, ale nie odrywając oczu od Toinena. - To pytanie retoryczne, czy serio chcesz wiedzieć? Bo jeśli to drugie, to... myślę, że to kwestia dumy. Niezależna od płci - wzruszyła ramionami i nawinęła kosmyk włosów na palec, próbując jak najlepiej ubrać w słowa swoje przemyślenia. - Podejrzewam, że twoja matka jest kobietą bardzo niezależną, która radziła sobie w życiu sama. I trudno jej się pogodzić z myślą, że potrzebuje pomocy. Zwłaszcza, że do tej pory to ona troszczyła się o ciebie i nie chce zaakceptować faktu, że teraz role mają się odwrócić. Czy to ma sens? - rzuciła, po czym upiła łyk swojego Miętowego Memortka. Nie znała matki Madnessa, ale wydawało się, że taka diagnoza może być trafna. Pytanie, czy on się z tym zgodzi.
Powrót do góry Go down


Madness Toinen
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 605
  Liczba postów : 435
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7759-madness-toinen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7765-piszdomnieoszalenstwie#215942
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7762-madness-toinen
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptySro 23 Lip 2014 - 20:10;

Chyba uznał, że lepiej niektóre sprawy pozostawić takimi jakie są. Może i szkoda, że o nic nie zapytał, ale na razie nie miał tego zamiaru. Przyjmował wszystko jakim było, tylko czasem nie rozumiał, ale nie musiał wiedzieć wszystkiego. Może któregoś dnia, ale nie dziś. Dobrze było jak było i nie zamierzał tego zmieniać. Madness czasem wolał wiedzieć mniej, bo tak było prościej w niektórych wypadkach. Nie chodziło dokładnie o tą chwilę, ale zatasował tą zasadę również i teraz. Może niepotrzebnie, może powinien się tego dowiedzieć. Może lepiej by wtedy ją rozumiał, ale czy tego chciał? Czy naprawdę chciał wiedzieć dlaczego?
- No właśnie, czasem lepiej nie wiedzieć za dużo - tak, kolejny raz na jego twarzy zagościł tak dobrze znany jej uśmiech. Chyba powinien to przestać robić, bo wtedy można była za łatwo wyczuć jego intencje. Co prawda w stosunku do niej nie było one złe, ale o tak czasem lepiej potrzymać ludzi w niepewności. Napędzić lekki strach czy cokolwiek innego. Tak było… zabawniej. Dziwne miał poczucie humoru, ale nikt chyba niczego lepszego się po nim nie spodziewał. Nikt chyba nie oczekiwał, że będzie taki jak inni tylko dlatego, że wypadało. Madness miał w poważaniu co wypadało. Wszelkie zachowanie, które było normą dla innych dla niego było śmieszne. Nie zamierzał robić czegoś tylko dlatego, że inni tego oczekują.
Prowokował troszkę, wiedział, że będzie się czerwienić. Zawsze to robiła. Niezależnie od tego w jakim kierunku szła rozmowa zawsze starał się wtrącić coś takiego przez co jej policzki przybiorą mocniejszy kolor. Było to niefajnie dla Isolde, ale dla niego i owszem. Czekał na taki dzień kiedy będzie musiał się bardziej wysilić, ale póki co było to łatwiejsze od pstryknięcia palcami.
- Kwiatki? - powtórzył, bo przez chwilę myślał, że może coś źle usłyszał. Co jak co, ale żadnych chwastów nie będzie mieć w domu. Zajmują miejsce i trzeba o nie dbać. A z dbaniem Madnessa o różne rzeczy było ciężko. Wolał więc nie dokładać sobie kolejnego kłopotu. Miał nadzieję, że Is żartowała, bo teraz to dziwnie się na nią patrzył jakby czekał, że zaraz wyjdzie z czymś równie niedorzecznym. - Kwiatki - prychnął raz jeszcze, na koniec kręcąc głową w niedowierzaniu, że mogła coś takiego wymyślić.
Madness nie szanował ludzi, co nie było jakąś wielką tajemnicą. Wystarczyło czasem spojrzeć na niego, aby wiedzieć doskonale, że tak jest. Jednak z Raseri było inaczej. Nie chodziło o to, że była jego matką. Bo ojca też musiał mieć, a gdyby chuja spotkał z pewnością przećwiczyłby na nim zaklęcia z ksiąg które matka mu podsuwała. Zawsze był otoczony ludźmi których należało szanować. Tak podobno było przyjęte przez społeczeństwo, ale dla niego było to obce. Można było wyczuć, że jak mówił o matce było inaczej. Może miała Is racje. Coś musiało w tym być, ale wolał za bardzo teraz się nad tym nie rozwodzić. Przemyśli sobie na spokojnie jej słowa, nie wchodząc teraz w większą dyskusje.
- Pierdolenie - mruknął jedynie i zmienił pozycję, bo zaczynało mu się robić niewygodnie. Cholerne krzesła. I to na tyle ze strony Madnessa. - A jak u ciebie? Przygotowujesz się do odejścia z hukiem ze szkoły czy zrobisz to po cichu jak wszyscy niezapamiętana przez nikogo?
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4625
  Liczba postów : 1870
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptySro 23 Lip 2014 - 22:43;

Isolde czasem dochodziła do podobnego wniosku, szczególnie gdy słuchała wynurzeń ludzi, którzy niszczyli sobie życie na własne życzenie, a potem rozpaczliwie szukali wyjścia, którego zwyczajnie nie było. Słuchała ich z uwagą, dbając, żeby nie drgnął jej żaden mięsień twarzy, żeby nie poczuli, że ich potępia albo uważa za idiotów, którzy są sami sobie winni, że życie daje im w kość. Słuchała ich z łagodnością, co jakiś czas zadając pytania, które popychały rozmowę naprzód, rozjaśniały obraz sytuacji, a jednocześnie nie zawierały żadnej oceny. Starała się nie oceniać ludzi, choć czasem wszystko ją skręcało z desperacji, złości albo troski, choć czasem miała ochotę skrzyczeć tych wszystkich nierozsądnych ludzi, którzy pakowali się w takie bagno, z którego nie dało się wyjść ot tak, czystym i niewinnym, i zacząć wszystko od nowa. Czasem łatwiej było nie wiedzieć, nie przyjmować do wiadomości, że istnieje taki nieziemski syf, że istnieją ludzie, którzy się w nim z upodobaniem taplają. Isolde była czymś pomiędzy idealistą a realistą, jednak przechylało ją na stronę idealizmu, przez co często doznawała rozczarowań i przykrości.
Poczucie humoru Madnessa było co najmniej specyficzne, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić, przynajmniej do pewnego stopnia. Dziwne, że ktoś o tak niewinnej, trochę chłopięcej twarzy miał tak mroczne myśli i mroczną duszę. Prawie tak dziwne jak to, że utrzymywał przyjazne kontakty z Isolde, która chciała zostać aurorem, by "dobro triumfowało", która przygarniała pod swoje skrzydła wszystkie życiowe niedojdy i ogólnie była kompletnym przeciwieństwem Toinena. Czasami się zastanawiała, za co właściwie ją lubił - i niezmiennie nie potrafiła znaleźć na to pytanie odpowiedzi. Kiedyś nawet ją pociągał fizycznie, ale z jakiegoś powodu bała się jego dotyku. Może nie bała, ale po prostu go nie chciała. Nawet teraz nie pocałowała go na powitanie, mając wrażenie, że pod jego skórą zawsze kłębi się coś mrocznego, coś niedobrego i to sprawiało, że nigdy nie szukała kontaktu fizycznego z Madnessem. Nigdy by mu się do tego nie przyznała, a on nigdy się o tym nie dowie. Zresztą Is z natury była niedotykalska, drażniła ją bliskość obcych ludzi, nie potrafiła tańczyć w parze z kimś, komu nie ufała, bo jedyne na czym mogła się skoncentrować, to ręce tego faceta na jej ciele, które sztywniało i odmawiało współpracy. Okropność.
- Kwiatki. Normalni ludzie je miewają, wiesz? - powiedziała ze złośliwym uśmiechem, po raz kolejny dochodząc do wniosku, że Toinen nigdy nie robi tego, co większość ludzi. Starała się o tym nie myśleć, ale miała nadzieję, że nie nadejdzie dzień, kiedy będzie musiała wybierać między zawodową rzetelnością aurora a sentymentem do starego znajomego - nie łudziła się, że Madness będzie praworządnym obywatelem, ale po prostu nie chciała, żeby ich drogi kiedykolwiek się skrzyżowały z innego powodu niż wzajemna sympatia.
Aż drgnęła, oburzona jego dosadnością. Pierdolenie? ONA PIERDOLI?! To już była przesada. Zacisnęła usta w wąską kreseczkę, po czym zamówiła jeszcze raz to samo. Nie martwiła się, że się upije, bo zawsze znała granicę bezpieczeństwa, poza tym miała zaskakująco mocną głowę. Chyba po ojcu.
- Jak masz zamiar w ten sposób komentować moje wypowiedzi, to po prostu mnie o nic nie pytaj. Irytujesz mnie, Toinen - powiedziała z autentyczną złością. Przez chwilę milczała, nadąsana, nie odpowiadając na jego pytanie, zastanawiając się, czy raz w życiu nie powinna dać mu do myślenia po prostu wychodząc i obrażając się na niego na dobre. Chyba miała za miękkie serce.
- Z hukiem to najwyżej można wylecieć. Nie mam zamiaru zapewniać sobie... złej sławy - zabrzmiało to niedobrze, jakoś górnolotnie, ale Is była zła i nie miała zamiaru bawić się w układanie perfekcyjnej mozaiki ze słów. - A na dobrą pracowałam przez ostatnie dziewięć lat, więc jeśli ktoś mnie zapamięta, to miło, a jeśli nie... jakoś przeżyję. A ty co planujesz? Wysadzenie Hogwartu? Na pewno wszyscy by o tobie pamiętali - prychnęła, cały czas zjeżona.
Powrót do góry Go down


Madness Toinen
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 605
  Liczba postów : 435
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7759-madness-toinen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7765-piszdomnieoszalenstwie#215942
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7762-madness-toinen
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyPią 25 Lip 2014 - 8:39;

Nigdy nie zwrócił na to uwagi. Że Isolde to taka niedotykalska była. Może dlatego, że nie patrzył tak na nią. Jak na kolejną osobę, która przewinie się przez jego ręce, aby później o niej zapomnieć. Bo nigdy nie chodziło o uczucia, zawsze o chwilę spełniania. Śmieszyły go wszystkie te dramaty miłosne. Zawodzenie, jęczenie, płacze po nocach. Faceci bijący się za dziewczynę albo o nią. Nie, nie będzie i on taki. To tak kurewsko go rozśmieszało, że za nic nie będzie do nich odrobinę podobny. I wszystko byłoby dobrze, gdyby w jego głowie zaraz po tym jak sobie o tym pomyślał za każdym razem nie stawał obraz Kendry. Aż miał ochotę krzyczeć, żeby spierdalała z jego głowy. Zamiast tego skrzywił się ostro, a później opróżnił szklankę, aby zamówić kolejną. Dzisiaj miał galeony, więc zapłaci za siebie. Is powinna być dumna z niego, że po raz kolejny nie dostawi jej z rachunkiem.
Madness nie uważał się za złą osobę, bo niby dlaczego miałby? Był sobie ze swoim znienawidzonym przez siebie wyglądem i egzystował każdego dnia. Raz lepiej mu się wiodło innym razem gorzej. Wpierdolił komuś jak trzeba było, wyciągnął różdżkę albo bawił się słowami. Ale dlaczego od razu niektórzy uważali go za złego to tego nie wiedział. Nie siedział w głowach innych. Jeszcze. Bo od zawsze chciał to umieć robić. Wdzierać się do umysłów innych, aby w ten najgorszy z możliwych sposobów zgwałcić kogoś. Tak to dla niego wyglądało. Nie inaczej tylko właśnie w taki sposób. Pierw i tak wiedział, że musi zacząć ćwiczyć obronę umysłu. Od tego zacznie, bo nie chciał, aby ktoś zrobił coś takiego z nim. Obrona. Ważna umiejętność nad którą musi w końcu zacząć pracować. Dawno powinien i wyrzucał sobie, że jeszcze tego nie zrobił. Nie zaczął chociaż. A jak wiadomo… to zawsze najtrudniejszy jest pierwszy krok.
- Pewnie takie, których wywar z liści powoduje kilka godzin niezłego odlotu. Innych to chyba nie opłaca się trzymać - nie, nie rozumiał tego. Kwiatki i cała reszta. Nie była to jego bajka, ale już nie wnikał dlaczego ludzie stawiają sobie na parapetach mieszkań kwiatki. Ładnie wyglądały? Bo jeżeli tylko dlatego, to Madness od razu mógł sobie to odpuścić. Gdyby mógł na tym coś ugrać? Sam poszedłby skombinować sobie skądś roślinkę. Bo przecież nie kupiłby żadnej. Jeszcze za jakiegoś badyla miałby płacić? Niedoczekanie.
Mógł się spodziewać, że zareaguje jak napuszona kotka. Chociaż nie powiedział, że pierdoli bez sensu tylko rzucił komentarz ucinający rozmowę. Chyba nie sądziła, że powie coś… innego. W sensie, że mądrze gada czy coś w tym stylu. Bo tak było i Isolde powinna o tym wiedzieć, a nie oczekiwać od Madnessa przyjaznego komentarza. W sumie chodziło o to, że irytowało go, że sam na to nie wpadł. A teraz to takie proste się wydawało.
- Jednak nadal tutaj siedzisz - rzucił w jej kierunku zaraz potem puszczając do niej oczko. Tak w ramach rozładowania jej irytacji.
- No tak. Perfekcyjna Isolde. Pozwalasz sobie czasem na odrobinę luzu? W ogóle wiesz o czym mówię? - może i mogło zabrzmieć to złośliwie, ale nie chodziło mu teraz o taki wydźwięk słów. - Miło… Na ścianie nudy znaleźliby dla ciebie miejsce honorowe - prychnął patrząc się przez chwilę w swoją szklankę. Później przeniósł spojrzenie na Is, która jak zawsze wyglądała nienagannie. Zupełnie inaczej niż on sam. - Którejś z wież na pewno. Wybuchnę ją, ale nie wiem czy w ogóle skończę studia. Więc uważaj, bo może to i w tym roku nastąpi.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4625
  Liczba postów : 1870
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyPią 25 Lip 2014 - 11:38;

Isolde miłość też jakoś nie wychodziła. Co prawda nie broniła się przed nią tak jak Toinen (w głębi duszy podejrzewała, że on nie jest zdolny do takich uczuć, ale trzymała to dla siebie, mając nadzieję, że pewnego dnia będzie musiała przyznać się do pomyłki w tym względzie), ale po prostu... nie wiem, nie miała szczęścia? Nie potrafiła być w związku? Zawsze coś się rozpadało - czasem z jej winy, czasem nie. Nie trafiła dotąd na faceta, który miałby równie silny charakter jak ona, na którym mogłaby się oprzeć, kiedy miała wszystkie dosyć. Zamiast tego trafiali się jej mężczyźni albo zapatrzeni w siebie, albo słabi, których musiała holować przez życie, albo tacy, którzy po prostu nie mieli zamiaru zastanowić się czasem, co ona czuje. O, albo tacy, którzy najchętniej zamknęliby ją w złotej klatce. Ci ostatni byli najgorsi - nie rozumieli, że Isolde nie jest w stanie podporządkować się komukolwiek, że jedyne ograniczenia, na jakie się godzi to te, które sama sobie narzuca. Uch, jak oni nic nie rozumieli! W końcu dotarło do niej, że chyba po prostu potrzebuje faceta starszego od siebie, dojrzałego, z jakimś doświadczeniem w poważnych związkach. Jednak póki co była pod wrażeniem seksu z Vanbergiem, który oprócz rozlicznych zalet miał też taką, że do niczego ich nie obligował.
Wysłuchała jego teorii dotyczącej przydatności trzymania kwiatków w domu i pokręciła głową, w równym stopniu rozbawiona, jak i bezradna. Co za człowiek. Chyba nigdy go nie zrozumie, a on prawdopodobnie nigdy nie zrozumie jej.
Nie, Isolde nie wiedziała, czy mówi mądrze, bo po prostu nie znała matki Madnessa - jej teoria opierała się na skąpych danych i przypuszczeniach, dlatego nie tyle oczekiwała z jego strony pochwały, ile potwierdzenia jej domysłów. Nigdy nie przywykła do pewnej szorstkości wypowiedzi Toinena, boczyła się za takie odzywki, choć wiedziała, że tak naprawdę nie miał na myśli nic złego, nie chciał jej obrazić, a jeśli nawet chciał, to nie na poważnie. Niemniej jednak nie potrafiła przejść nad tym do porządku dziennego, bo po prostu zazwyczaj nikt się do niej w ten sposób nie odzywał. A już na pewno nie ktoś, z kim miała przyjazne stosunki!
- Szkoda zostawić niedopitego drinka - powiedziała z kwaśnym uśmiechem, po czym upiła jeszcze trochę Miętowego Memortka. Nastrój odrobinę się jej poprawił, jednak nie na tyle, by wybaczyć Madnessowi tak do końca.
- A nie przyszło ci kiedyś do głowy, że po pierwsze nie wszyscy mają takie priorytety jak ty, a po drugie... po drugie, moje zachowanie nie jest kwestią braku temperamentu, tylko samodyscypliny, hm? A po trzecie... owszem, pozwalam sobie czasem na luz, tylko nie cały zamek musi o tym wiedzieć - wzruszyła ramionami, starając się nie myśleć o Dexterze, by to na pewno przyprawiłoby ją o kolejny, głupi rumieniec.
- Uroczy jesteś, nie ma co - parsknęła, mimo wszystko urażona tym komentarzem. Wolała być nudna niż puszczać się na prawo i lewo, ewentualnie wszczynać burdy po pijaku. Bo czym innym zajmowali się nie-nudni ludzie w tym zamku? - A co twoim zdaniem miałabym robić, żeby nie być, w twoim mniemaniu, nudną? W ogóle, co tu robisz, skoro tak cię nudzę? - spytała chłodno, unosząc lekko brwi i serio zastanawiając się nad tym fenomenem.
- Całe szczęście, że już nie mieszkam w zamku. Bo podejrzewam, że wysadzisz wieżę Gryffindoru? - tak, to byłoby dość logiczne. Wysadzenie wieży Gryfonów byłoby całkiem w jego stylu. - To bez sensu. Zdałeś na drugi rok i chcesz to rzucić? Teraz? Straszna strata czasu i energii - skrzywiła się. Skoro nie chciał studiować, to przecież mógł rzucić szkołę po siódmej klasie. Skoro przebrnął przez pierwszy rok, dlaczego miałby to rzucać właśnie teraz. - Jeśli chodzi o pieniądze, to spokojnie możesz sobie znaleźć coś dorywczego. A jeśli po prostu ci się odechciało... to straciłeś rok na darmo - nie miała zamiaru się z nim cackać. Nie zasłużył na to, ale na kilka słów prawdy - a i owszem.
Powrót do góry Go down


Madness Toinen
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 605
  Liczba postów : 435
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7759-madness-toinen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7765-piszdomnieoszalenstwie#215942
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7762-madness-toinen
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyNie 27 Lip 2014 - 11:00;

Madness nie szukał nigdy miłości. To było dla niego coś tak abstrakcyjnego, że gdyby nawet kopnęła go w tyłek to i tak nie wiedziałby o co chodzi. Miał w sobie dużo uczuć, ale większość z nich była negatywna. Jak tylko słyszał o miłości to robił minę mówiącą, że coś go cholernie nudzi i jednocześnie irytuje. Dlatego kiedy ktoś zaczynał mówić na jej temat miał ochotę na przetestowanie na nim jakiegoś zaklęcia o którym ostatnio czytał. A to wszystko dlatego, że nie rozumiał tego uczucia. Było mu obce. Ale nie czuł się przez to gorzej. Nie patrzył na siebie jak na jakiś wybrakowany egzemplarz, bo czegoś nie rozumiał. Nie rozumiał, a wszyscy mówili, że to takie ważne, żeby mieć kogoś do kochania. Ale on to widział inaczej. W miłości dostrzegał słabość. Z miłości do dziecka Raseri uciekła i zaprzepaściła swoją szansę. Gdyby została w Finlandii sprawy potoczyłyby się inaczej, ale jak tylko Madness pierwszy raz się poruszył dotarło do niej, że to robi jest złe. Dlatego uciekła niszcząc sobie po części życie. Raseri nie żałowała tamtej decyzji i po latach zrobiła to samo, ale dla Madnessa to była chwila słabości. Czegoś co nie powinno się nigdy zdarzyć.
A mówiła. Pewnie nie często się jej to zdarzało, więc Madness był w lekkim szoku, ale jakoś nie dał po sobie tego specjalnie poznać. Być może zrozumie dzięki Isolde więcej i teraz inaczej będzie trochę rozmawiał z matką. Może w końcu postawi na swoim.
- No racja. Szkoda, że nie dają na wynos, co? - wyciągnął z kieszeni papierosy i zaczął się bawić paczką zanim jednego z nich wyciągnął. Standardowo położył paczką na barze, w razie jakby Isolde chciała zapalić. Nie, żeby sądził, że tak stanie, ale może go zaskoczy.
- Wow. Powinienem wiedzieć, że nawet na nudę masz wytłumaczenie. Ciekawe… chyba jesteś jedyną osobą która próbuje z czegoś tak jawnie chujowego zrobić zaletę. To mów, co zrobiłaś. Wiesz, że nie wyglądam na takiego, ale umiem słuchać. No mów… czerwoną sukienkę powiesiłaś w szafie między zielonymi? - nie żeby jakoś specjalnie poświęcał temu swoje myśli, ale szafę Is tak sobie wyobrażał. Ubrania ułożone kolorami, wszystko równo niemal od linijki. Więc jak usłyszał, że pozwala sobie na luz to od razy pomyślał o czymś takim. Co w sumie dla niego było śmieszne, a Is znów się na niego patrzyła jakoś mało przychylnie. Gdyby tylko wiedział, że chodziło o Dextera…
Skrzywił się na komentarz o tym, że jest uroczy. Tak już mimowolnie to się działo, nie ważne w jakim kontekście zostało wypowiadane.
- Zacząć żyć? - to pierwsza madnessowa rada, pewnie mało konkretna, ale od razu cisnąca mu się na usta. - Dostarczam Ci rozrywki. W sumie nie wiem co tu robię, ale czasem zdarzy ci się powiedzieć coś mądrego. Rzadko, bo rzadko, ale to już coś.
Kolejny raz się zaciągnął, lubił ten moment. Lubił palić. Trudno mu teraz powiedzieć kiedy zaczął i dlaczego. Niektórzy to wiedzieli. Pamiętali swojego pierwszego papierosa, ale nie Madness. On nie miał w zwyczaju zapamiętywać mało istotnych rzeczy.
- Albo astronomiczną jeszcze nie zdecydowałem. Siedzę teraz na tych studiach i nic z tego nie mam. Wszyscy mnie tylko wkurwiają. I co jak je skończę będzie mi łatwiej później? Wiesz jakiś jeden papier nie ułatwi mi życia… - w sumie zaczął je, aby pogłębić swoją wiedzę z zaklęć. Później jeszcze sfinks, ale i tak czuł, że w tym wszystkim czegoś mu brakuje. Coś było za mało i dlatego zaczął myśleć o rzuceniu studiów.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4625
  Liczba postów : 1870
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyNie 27 Lip 2014 - 18:53;

Isolde zawsze była rozdarta między potrzebą wolności a miłością, której było w niej stanowczo za dużo. To takie głupie - przecież samo słowo "związek" sugeruje... no właśnie, związanie. Się z kimś. A może związanie, spętanie woli, wolności i tego wszystkiego, na czym jej zawsze zależało? Nie potrafiła znaleźć złotego środka, nie potrafiła znaleźć równowagi, a co za tym idzie - nie potrafiła być w pełni szczęśliwa, bo zawsze musiała z czegoś rezygnować. Tak, miłość sprawia, że stajemy się słabi, ale tylko wobec tej jednej osoby - i dla tej osoby, a może przez nią, stajemy się mocni, tak mocni, że możemy pokonać wszystkie przeszkody. To był paradoks, nad którym Isolde od lat się głowiła, nie mogąc zrozumieć, jak to wszystko jest możliwe. Może dlatego, że jeszcze nie spotkała nikogo, kto byłby tak wyjątkowy, by nieodwracalnie wywrócić jej życie do góry nogami. I czasami się z tego cieszyła.
Isolde skrzywiła się lekko na widok papierosów, ale nic nie powiedziała. Trudno, jakoś przeżyje, potem co prawda będzie musiała trzy razy myć włosy i dwa razy prać sukienkę, ale to nie miało większego znaczenia. Nie rozumiała, dlaczego ludzie tak skwapliwie niszczą sobie zdrowie i wydają pieniądze na te śmieszne ruloniki wypełnione tytoniem z różnymi dodatkami, które po prostu wypalali. To było bez sensu, w dodatku śmierdziało i przenikało każdy materiał.
- Wielka szkoda... - przytaknęła ze złośliwym uśmieszkiem.
- Na Merlina... jak ty mnie drażnisz - prychnęła, zdając sobie sprawę, że się powtarza. Chciała wypalić, że spała z Vanbergiem, jego najlepszym kumplem i obserwować reakcję, ale nie była samobójczynią, choć fakt, że siedziała tutaj z Madnessem i dawała się wciągać w takie głupie rozmowy, mógłby świadczyć o czymś innym. Swoją drogą, w jej szafie panował potworny nieład, nigdy nie miała cierpliwości do składania ubrań i zajmowania się segregacją ciuchów. To był koszmar, który doprowadzał ją do rozstroju nerwowego, ilekroć podejmowała decyzję, że wreszcie coś z tym zrobi, poukłada bluzki, sukienki i bieliznę w jakiś rozsądny sposób, który odzwierciedlałby porządek, jaki panował w jej głowie. Niestety, niewiele z tego wynikało. - Właściwie w każde wakacje jeździłam do mojego przyjaciela do Yorku i większość czasu spędzaliśmy ścigając się na koniach... A kiedy on do mnie przyjeżdżał, wypływaliśmy na morze łódką, nie przejmując się pogodą... Kiedyś złapała nas burza i wylądowaliśmy na jakiejś wysepce. Nie wiem, jak to możliwe, że się nie utopiliśmy, ale jakoś zawsze mamy szczęście - wzruszyła ramionami, znów się spinając i czekając na kolejną lawinę kpin. Właściwie miała to w nosie, ale jednak sprawiało przykrość. Sama nie wiedziała, co czuje i po jaką cholerę ładuje się w coś tak głupiego, daje się wciągać w durne dyskusje.
- Konkrety proszę. Jeśli chcesz mi dawać dobre rady, to bądź konkretny, bo skoro nie umiem żyć, to naucz mnie wszystkiego od początku, mistrzu - ironizowała, patrząc na niego znad szklanki i mając wrażenie, że przegrywa tę rozgrywkę. - Kto by pomyślał, że taki z ciebie altruista! Jestem doprawdy wzruszona! - oparła głowę na dłoni, patrząc na niego z czymś, co miało być parodią cielęcego zachwytu i wyszło jej całkiem nieźle.
- Nie wiadomo. Może faktycznie ci będzie łatwiej. Zwiększanie swoich szans to niezły pomysł, nie sądzisz? - uniosła lekko brwi, wiedząc, że i tak się z nią nie zgodzi, że być może tą swoją pogadanką przypieczętuje los studiów Madnessa, ale w końcu on i tak zawsze robił, co chciał.
Powrót do góry Go down


Madness Toinen
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 605
  Liczba postów : 435
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7759-madness-toinen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7765-piszdomnieoszalenstwie#215942
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7762-madness-toinen
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyPon 28 Lip 2014 - 8:16;

Związek w słowniku Madnessa nie oznaczał nic dobrego. Znał jego ogólną definicję, ale miał również swoją. Taką, którą się kierował na co dzień nie przejmując się tą powszechnie znaną. Zdecydowanie odbiegała ona od tego jak sam to widział, ale nie musiał się zaraz dzielić tym ze wszystkimi. Po prostu swoje wiedział i tyle. Ale zacznijmy od tego, że jeszcze nie spotkał na swojej drodze takiej przy której przez głowę przeszłoby mu takie dziwne hasło. Próbował przemilczeć nawet w swojej głowie, że jak o tym myślał to zaraz pojawiał mu się w głowie obraz Kendry. Zacisnął tylko mocniej rękę na szklance i zaciągnął się porządnie, aby odsunąć od niej myśli. We wszystko może się władować, ale nie w związek.
Madness ty żałosna kreaturo!
- Is nie pierwszy raz, nie? - lubił ją drażnić. Do tego stopnia, że czasem nic innego się nie liczyło tylko kolejne zirytowanie Gryfonki. Jednak pytania dlaczego tak było zachowajcie dla siebie. Bo nawet gdyby wiedział to nie wyrywałby się do odpowiedzi. Tak było i nie ma co z tym walczyć. Gdyby mu teraz powiedziała, że spała z Dexem… Swoją reakcją z pewnością pokazałby, że tego to się nie spodziewał, ale co więcej? No to dopiero po tym jak się dowie, nie ma uprzedzać faktów. Może nigdy nie będzie mu dane się tego dowiedzieć? Tak też mogło być, więc kiedy już na dobre w tej chwili wypędził Kendrę ze swojej głowy, spojrzał na Is, która opowiadała. Złapał się na tym, że widzi jak rusza ona wargami, ale żadnych słów nie słyszał. Dopiero po chwili zaczęły one do niego docierać.
- No dobra, cofam wszystkie słowa. Jesteś mega nienudna! Jazda konno musi podnosić adrenalinę, o łódce już nie wspominając - mógł kpić ile wlezie. Jednak sam nigdy nie robił jednego ani drugiego, więc raczej nie powinien robić. Swoje wakacje spędzał zazwyczaj w Walii i tylko szkolne wyjazdy pokazywały mu w tym momencie świat. Wcześniej z Raseri podróżował, ale skończyło się to równie szybko jak się zaczęło.
- Wszystkiego? Nie za dużo wymagasz ode mnie jednego. Ale spoko wcisnę cię w swój napięty kalendarz, abyś coś w końcu ze sobą zrobiła - miał dodać coś jeszcze, ale tym razem sobie darował. To było teraz tak oczywiste, że aż szkoda było sobie strzępić język, który mógł wykorzystywać w znacznie ciekawszy sposób. - Czy ty mnie przypadkiem nie obrażasz teraz?
Zgasił peta w popielniczce, która stała tuż nieopodal i na razie nie miał w planach sięganie po kolejnego papierosa. Zdecydowanie za dużo by tego na jeden raz. Czasami i owszem, odpalał jednego od drugiego, ale nie tym razem.
- Co nie wiadomo? Nikt mi nie może dać żadnej obietnicy, że jak skończę studia będzie mi lepiej. Wiesz… to nie jest tak, że hop i to robię już, teraz, natychmiast. Zastanawiam się nad tym głośno, bo nie mam pojęcia czy nie tracę tutaj czasu - wiadomo, że odnosił się teraz do siedzenia z nią przy barze, tylko do nauki, którą nie wiedział czy kontynuować. Miał taki burdel w głowie, że sam już nie umiał tego spiąć w całość. Mógł dokuczać Is na każdym kroku, ale i tak liczył się z jej zdaniem. No nie powie o tym głośno, to takie było dziwne i podejrzewał, że i tak by mu nie uwierzyła. Posiedzieli jeszcze chwilę, a kiedy spojrzał w końcu w przelocie na zegarek miał ochotę zrobić sobie krzywdę. Widać czas spędzony z Isolde szybko mijał. Za szybko.
Rzucił galeony na ladę, a później niespodziewanie dla siebie samego, no i dla samej Is nachylił się, aby cmoknąć ją w policzek na pożegnanie. Może nie wyglądało na to, ale potrzebował takiej rozmowy.

ztx2
Powrót do góry Go down


Toby Achilles Brett
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 146
  Liczba postów : 158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8102-toby-achilles-brett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8112-pisz-do-mnie#225664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8111-toby-achilles-brett#225625
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyCzw 11 Wrz 2014 - 20:34;

/początek

Jak tematycznie. W sensie, że spotykali się właśnie tutaj, "U nieudacznika". Nie żeby coś, ale jakoś mam wrażenie, że nazwa tak bardzo adekwatna to ich nastroju. Toby czuł się co najmniej dziwnie od ostatniego spotkania z Frejką, od tej ich niby randki. Bo czemu tak nagle stał się zazdrosny? I czemu miał taką ochotę chwycić ją tam za rękę i sobie przywłaszczyć? Ogłosić całemu światu, że jest jego, jego-jego. Ta sytuacja go przytłaczała, był sfrustrowany i czuł się, jak nieudacznik właśnie. Może u Nix będzie lepiej. Oby było!
Bo wciąż się o nią martwił. I myślał o niej. Niech nie sądzi inaczej. W końcu była ważna w jego życiu, nie? No właśnie. Więc nieustannie się o nią martwił. Jednocześnie nie chciał naciskać i nękać jej listami, choć na to właśnie miał ochotę. Kilkanaście listów lądowało w koszu nim zdążyła je porwać jego sowa. Wiedział, że dziewczyna potrzebuje czasu. Jak to baba. Ale znał ją już na tyle dobrze, by domyśleć się, że chodzi o coś większego. Że nie byłaby taka smutna bez powodu. Bo wciąż widział ją na korytarzach, ale gdy już udawało mu się ją dopaść to gadał o bzdurach. Pytał, jak tam nauczyciele, czy śniadanie jej smakowało. Nigdy nie spytał, jak się czuje. Co się stało. I czemu nie chce o tym rozmawiać. Chyba czekał aż ona sama postanowi mu się zwierzyć.
No i się doczekał. Przynajmniej miał taką nadzieję. Że to spotkanie będzie jakieś przełomowe. Przecież byli przyjaciółmi, no kurka! Powinni rozmawiać. Zwłaszcza, gdy dzieje się coś złego. Bo kto, jak nie Toby ją pocieszy, co? Tylko on umiał tak jej słuchać. Skromność.
Zajął stolnik, wcale nie gdzieś w rogu, ale pierwszy lepszy, tak by dziewczyna mogła go zobaczyć od razu po przekroczeniu baru. Z zamówieniem się wstrzymał, póki nie przyjdzie, bo uznał, że pozwoli jej wybrać, co będą dziś pić, jeść, palić, ćpać. Taki był łaskawy!
Powrót do góry Go down


Phoenix I. Farãas
Phoenix I. Farãas

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 406
  Liczba postów : 371
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8029-phoenix-iris-faraas
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8222-colorado#227644
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8106-phoenix-i-faraas
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyPią 12 Wrz 2014 - 12:28;

Nix wyszła z zamku. Nadal jednak była w tym samym rozciągniętym starym swetrze, w którym można ją było zobaczyć spokojnie od tygodnia. Był wygodny i dobrze jej było w nim więc nie zamierzała go ściągać. Po prostu. Zaczepiali ją ludzie i rozmawiali z nią, a właściwie to prowadzili monolog, gdy ona stała obok i wpatrywała się w nich z milczeniem, nie chciała mówić. Nie miała co mówić.
Zgodziła się w końcu na spotkanie z Tobym. Sama nie wiedziała czemu. Przecież niby miała teraz wszystko i wszystkich gdzieś i nikt jej nie obchodził. Po co więc zawracała sobie głowę, by spotkać się z Achillesem? Nie wiedziała.
Weszła do pubu i zwaliła się na siedzenie przed nim, zakładają nogę na nogę i dłonie na piersi. Spojrzała na niego, a potem rozejrzała się po lokalu. Nie była tu wcześniej, ale jej zdaniem właściciel wybrał nazwę adekwatnie do otoczenia. Spojrzała znów na Toby'ego.
-Miał być alkohol. - odezwała się w końcu lekko zachrypłym głosem jakby od nieużywania. Co się dziwi, w ostatnich dniach odzywała się tylko, gdy musiała, a takie sytuacje rejestrowała bardzo rzadko.
Powrót do góry Go down


Toby Achilles Brett
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 146
  Liczba postów : 158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8102-toby-achilles-brett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8112-pisz-do-mnie#225664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8111-toby-achilles-brett#225625
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyPią 12 Wrz 2014 - 12:36;

No dobra, nie wyglądała najlepiej. Mogła się dla niego bardziej postarać! A tak poważnie to na jej widok Toby'ego coś ścisnęło w żołądku. Wyglądała okropnie. Chyba nigdy nie widział jej w takim stanie. Do tej pory to on przychodził jej się wypłakiwać i wygadać. To ona pierwsza dowiedziała się o śmierci jego ojca, ona widziała go załamanego, z podkrążonymi oczami i na totalnym kacu, gdy nie ogarniał niczego. To w końcu ona była jego pierwszą.
I teraz chyba musiał się jej za to wszystko jakoś odwdzięczyć!
-Pozwolę ci wybrać. W końcu jestem dżentelmenem- powiedział, uśmiechając się lekko. Nie wiedział, czy powinien ją przytulić, spytać o samopoczucie, czy nie mówić nic. Ta cisza pierwszy raz była tak krępująca.
-Zalejmy się w trupa- postanowił w końcu, sięgając po kartę z drinkami. -Może Zezowaty Iwan? Jest na promocji. No, tylko dziesięć galeonów. Co to dla biednego studenta- burknął pod nosem, a już głośniej dodał: -Wiesz, że nie wyglądasz dziś najlepiej, co? W zasadzie to okropnie.
Ach, ten Toby!
Powrót do góry Go down


Phoenix I. Farãas
Phoenix I. Farãas

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 406
  Liczba postów : 371
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8029-phoenix-iris-faraas
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8222-colorado#227644
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8106-phoenix-i-faraas
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptySob 13 Wrz 2014 - 15:42;

Nix byłą chora. A może raczej jej umysł był chory. Chory po stracie dwóch najważniejszych jej osób w życiu, a to co robiła było sposobem, by sobie jakoś z tym poradzić, nie umiała inaczej. Nie chciała, funkcjonowanie w lekkim amoku powodowanym przez alkohol trochę bardziej zmniejszało ból, który zionął z jej klatki piersiowej. Miała wręcz wrażenie, że ktoś wziął i wyrwał jej serce rzucając w jakieś odmęty piekieł. Najchętniej siedziałaby w dormitorium i piła do okna. Ale była winna Toby'emu jakieś wytłumaczenia, był jej przyjacielem i to ona była przy nim, gdy jego ojciec zginął. Nie wiedziała jednak, czy chce, by teraz ktokolwiek był przy niej.
Nix obserwowała beznamiętnym wzrokiem Toby'ego i słuchała go z równie niewielkim zainteresowanie, jak nigdy mało zainteresowana kimś innym. Siedziała i skubała rękaw swojego swetra. W końcu podniosła głowę na jego ostatnie stwierdzenie. Wiedziała, że wygląda okropnie, ale tylko Toby mógł jej z tym wyskoczyć. Wszyscy zazwyczaj pobłażali jej i udawali, że nie zauważali jej wyglądu, jakby to miało pomóc.
-Pieprzyć to. - powiedziała w końcu spoglądając na chłopaka. Podniosła się z siedzenia. - wychodzimy, taniej wyjdzie wynajęcie pokoju i kupienie kilku butelek ognistej.
Chwilę później ruszyła już do wyjścia, mając nadzieję, ,że Toby idzie za nią. Chciała by szedł za nią i z nią. Potrzebowała go dzisiaj.

/zt dla obu
zacznij w jakiś pokoju w Kotle.
Powrót do góry Go down


Camilla A. Taylor
Camilla A. Taylor

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 452
  Liczba postów : 57
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9438-camilla-annie-taylor
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9442-szukam-ksiazki#262539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9439-camilla-a-taylor
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptySob 4 Paź 2014 - 12:13;

Blaise. Symbol Red Rock i quidditcha, i symbol rywalizacji. No i facet, w którym skrycie się podkochiwała, gdy jeszcze mieszkał w Australii. Co ją skłoniło, by do niego napisać? Naprawdę aż tak nudziła ją ta praca? Miała do zrobienia jeszcze kurs antykwariuszki, a poza tym i tak nie było jej lekko, więc co takiego się stało, że właśnie umówiła się z nim na spotkanie? Odpowiedź jest prosta - ta myśl chodziła jej po głowie już od dawna. Najpierw mijała go na korytarzach w Mungu, później była zajęta tymi dzieciakami, zwlekała z tym wszystkim tyle lat... Ale w końcu musiała zrobić mu tą przyjemność i poinformować, że jest w Londynie. Teraz już dorosła, trochę mniej roztargniona, ale wciąż dość lekkoduszna i z tym samym uroczym uśmiechem o wielu znaczeniach.
Usiadła przy stoliku, poprawiając narzucony na granatową sukienkę czarny płaszcz. Ciekawe, czy tym razem w końcu ją pozna? Dość mocno się zmieniła przez te kilka lat, ale była niemalże pewna, że Blaise bez problemu wyłapie ją spośród zebranego w pubie tłumu. Może dlatego, że tak bacznie obserwowała drzwi, szukając znajomej twarzy? Siedziała dość blisko nich, a w dodatku szybko zwracała uwagę... Z raczej wiadomych powodów.
Nic nie zamówiła, z nadzieją, że nie będzie czekać zbyt długo i już wkrótce będzie mogła skupić się na rozmowie. Zapach alkoholu w końcu przyjemnie pobudzał jej zmysły, cicho zachęcając do zakupienia czegoś mocniejszego. Uparcie powtarzała sobie jednak, że nic z tego, bo powinna odkładać pieniądze na zapłatę dla Merkurego - nie należała w końcu do najcichszych i najspokojniejszych współlokatorek, ale miała wrażenie, że Leightonowi jej obecność wcale nie przeszkadza. To dobrze, bo jej portfel wciąż nie chciał pękać w szwach. Jak widać galeony z comiesięcznej wypłaty były nadzwyczaj ruchliwe i wolały wędrować do rąk sprzedawców papierosów, niż jej własnych. Może powinna sobie dorobić?
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101888
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Specjalny




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptySro 15 Paź 2014 - 20:53;

Pub "U Nieudacznika” przykuł uwagę Quintona podczas wizyty w Hogsmeade. Nic więc dziwnego, że wszedł do środka, pragnąc nieco ukoić swoje pragnienie. Ilość gości świadczyła o tym, że niedługo zamkną knajpę, ale to nie skłoniło go do odwrotu. Wręcz przeciwnie – ruszył żwawo w stronę baru, przy którym siedział również Iwan, popijając drinki u konkurencji. Chcąc nie chcąc Popowin rozpoznał w przybyszu gracza quidditcha i wywiązała się między nimi rozmowa o sporcie.

______________________

Pub "U nieudacznika" - Page 6 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Ava Venus Erskine
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : ściągająca, bogini
Galeony : 669
  Liczba postów : 232
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9159-ava-venus-erskin-ave
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9162-zloz-swoja-ofiare
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9163-ava-erskine
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyPon 27 Paź 2014 - 18:25;

Ava potrzebowała pracy. Chciała spełnić swój wielki, szkocki sen, ale bez pieniędzy trudno będzie jej realizować marzenia. Przeglądała oferty pracy w Hogsmeade i chodziła po całym miasteczku, wypytując o jakieś konkretne wymagania. Niestety nie miała kursu barmańskiego, a za samym alkoholem również nie przepadała. Tym sposobem trafiła do "U nieudacznika". Gdy powiedziała właścicielowi pubu, że nazwa jest adekwatna do jej życia, a w krwi płynie prawdziwa szkocka krew, aż się zdziwiła jak została przyjęta od razu.
- To jak to, już mam prace, tak po prostu? - spytała zaskoczona. Podpisała umowę, uścisnęła dłoń i pożegnała mężczyznę, zwracając się do niego: do jutra, szefie.
Powrót do góry Go down


Axel C. Sadler
Axel C. Sadler

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 289
  Liczba postów : 38
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9467-axel-ares-sadler
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9474-sowa-ares-a
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyNie 2 Lis 2014 - 11:04;

-Axel, Axel, Axel...- Nie teraz, proszę. Nie zawracaj mi głowy, kiedy poukładałem sobie wszystko. Cały ten bajzel, całe to gówno, które jest nieodłącznym elementem mojego życia...
Był taki czas, w którym nie wiedział kompletnie co się z nim dzieje... Lubił wracać do tamtych dni, do tego nieodpartego uczucia posiadania władzy. Miał władzę, miał siłę... Nie miał duszy. Taka była jego rola, tak to wyglądało zawsze i choć śmiał się ludziom prosto w twarz kiedy mówili o losie, wiedział, że jego los dawno został przypieczętowany. On sam tego dokonał... Więc powinien być zadowolony.
Teraz powrócił, jakby jedynie uśpiony na pewien okres czasu. Jego drugie i najprawdziwsze "ja". Gdyby jej nie spotkał, gdyby wtedy nie szedł tamtą cholerną ulicą... Nic by się nie stało, wciąż żyłby w iluzji normalności, podając ludziom im upragnione drinki i udając, że nie ma nic wspólnego z tymi oprychami... Jednak prawda była taka, że to oni kiedyś odchodzili w bok kiedy to on przechodził ulicami. Miał dosyć mącących spojrzeń, wspominania tego, co było kiedyś. Nie lubił rozpatrywania za i przeciw, ani słowa "coby było gdyby"... Niczego nie żałował.
Jedno spotkanie wystarczyło, aby obudzić w nim najgorsze a zarazem jedyne dobre uczucia... Pociągały za sobą również i te mniej chwalebne... Jednak... Podobało mu się to.
Chciał się napić... Chciał ponownie poczuć to odurzające uczucie, mrowienie w palcach, podniecenie na myśl o kolejnej zmasakrowanej gębie... Walka była nieodłącznym elementem ich życia. Ta metaforyczna oczywiście. A w przypadku Ares'a? I dosłownym
Ares.
Dawno nikt go tak nie nazywał.
Jego pierwszym przystankiem jest pub. Nie wiedział dokąd zmierza dopóki nie wszedł do pomieszczenia. Trzeba działać a nie gadać. Usiadł przy barze i zapukał kilka razy w blat stołu, w rytm jakieś własnej, wymyślonej melodii. Krew w nim wrzała, oczekiwanie narastało.. A mu było wciąż mało. Nie rozglądał się po pomieszczeniu, w tym momencie nie było niczego, co zdołałoby przyciągnąć jego uwagę.
Człowieka, który ma wszystko i wszystkich za nic.
Chciała zobaczyć jego nieodpowiedzialność? Osądziła, a on zamierza udowodnić jej, że miała rację. Teraz DA jej konkretny powód... Teraz naprawdę będzie mogła odejść.
A on?
Powrót do góry Go down


Ava Venus Erskine
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : ściągająca, bogini
Galeony : 669
  Liczba postów : 232
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9159-ava-venus-erskin-ave
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9162-zloz-swoja-ofiare
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9163-ava-erskine
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyPią 7 Lis 2014 - 19:34;

Dla Avy to nie była wymarzona praca. Wszak gardziła alkoholem. Nawet jeśli na balu założycieli była spita jak szpadel, to się nie liczyło. Potrzebowała pracy jak nikt inny. Jej ojciec nie był skory ani do okazywania uczuć ani do dawania pieniędzy. A Erskine miała potrzeby i to w dodatku niemałe. Przyzwyczajona do rozrzutnego w Ameryce życia zorientowała się, że to wszystko zmierza w złym kierunku, jeśli nie postanowi się ogarnąć. Ava skrycie wierzyła w ofiary składane przez wiernych, ale co rano jak wychodziła na uczelnie nie potrafiła nic dojrzeć przed swoim domem. Ani owoców ani zwierzyny ani nawet klejnotów! Ci to dopiero mieli ambiwalentny stosunek do swojego życia po śmierci. Nie starali się nawet zyskać przychylność bogów. Tyrając już ostatnią godzinę, zmywała blaty i zagadywała co raz to bardziej pijanych klientów. Usłyszała, jaki to ma super tyłek i jakby chcieli darmowy alkohol na zeszycik, ale dostała konkretne rozkazy od swojego szefa: żadnego wydawania drinków bez zapłaty. Zaczęła do nich żartować, machając zalotnie ręką. Odeszła od nich do kilka kroków, a następnie przystanęła tuż obok Axela.
- Jeśli masz nastrój na najebanie się, to polecałabym Absynt, jeśli chcesz najpierw poudawać, że tak owego nie masz, to Malinowego Znikacza, chyba że masz już swój ulubiony trunek? - zagadnęła, wypełniając swoje obowiązki przykładnego pracownika i poprawiając swoją grzywkę, która niesfornie opadła na oczy.
Powrót do góry Go down


Axel C. Sadler
Axel C. Sadler

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 289
  Liczba postów : 38
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9467-axel-ares-sadler
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9474-sowa-ares-a
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyPon 17 Lis 2014 - 18:05;

Nabuzowany to małe określenie na to, co teraz się z nim dzieje. Jeszcze ogarniał co się dzieje, co jest chyba jedynym plusem tego wszystkiego. Jednak jeżeli jego osoba choćby muśnie alkohol, nie będzie już tak wesoło. Puści swoje wszystkie hamulce, nie będzie chciał odwrotu, bo przecież ucieczka jest dla tchórzy. Raz coś wszedłeś, idź dalej, brnij w to i wyjdź z tego jak najlepiej. Bycie popierdolcem czasem jest naprawdę fajne, o ile zna się swoje możliwości. Owszem, znał je wszystkie a wciąż czuł jakby go ograniczały. Bo był człowiekiem, który zawsze chce więcej. Może dlatego, że kiedyś poczuł niedosyt? Kto go tam wie.
Już dawno nie był w pracy, już dawno nie widział się ze swoim "przyjacielem" od gęby, któremu to zawsze musi coś nagadać. Prawdopodobnie koniec z niedzielnymi herbatkami w jego pięknym mieszkaniu, czas powrócić do gry, Ares. A myślisz, że co właśnie robię?

Spojrzał w bok. Bo prawdopodobnie ktoś się do niego odezwał. No tak. Kelnerka, tak? Odwrócił się teraz cały, choć kontakt twarz-twarz nigdy nie należała do jego ulubionych. Był to raczej kontakt twarz-pięść, twarz-kolano... Urocze czasy. Uniósł brwi do góry, jakby było coś ciekawe w tym co powiedziała. Czy to aż tak bardzo po nim widać?
-Gdybym miał swój ulubiony, byłby to raczej zły znak. Daj Absynt.-Mruknął. Powiedział coś więcej? Postarał się aby brzmieć jak człowiek? A może jednak pobyt w wariatkowie pomógł.
Powrót do góry Go down


Ava Venus Erskine
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : ściągająca, bogini
Galeony : 669
  Liczba postów : 232
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9159-ava-venus-erskin-ave
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9162-zloz-swoja-ofiare
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9163-ava-erskine
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyNie 23 Lis 2014 - 20:42;

Ava Venus Erskine niekoniecznie dokładnie wnikała w psychikę klientów. Pub "U nieudacznika" nie przyciągał do siebie wyrafinowanej klienteli. Nie musiała tu ani być umalowana ani świecić cyckami. Wystarczył jej duży tshirt z nazwą jakiegoś zespołu i obcisłe, skórzane spodnie. Chyba właściciel knajpki doskonale wiedział, że to właśnie ją powinien wybrać. Czuła się tu jak w raju. Jako niepijająca osoba zdobywała co raz większą wiedzę o alkoholach. W Szkocji liczyła się tylko whisky i to niekoniecznie ta ognista. Zebrała brudne naczynia z sąsiedniego stolika, a następnie przeniosła spojrzenie na mężczyznę.
- Mi możesz powiedzieć, nie oceniam, jedynie podaje - zaśmiała się. Gdy usłyszała zamówienie, zasalutowała, oddalając się do baru. Barman ostatnimi czasy chyba przeszedł na jakiś długi urlop, bo dawno go już nie widziała w pracy. Otworzyła butelkę absyntu, nalała odpowiednią ilość do kieliszka, a następnie położyła go na tacy. Dostawiła cukierniczkę oraz łyżkę z dziurami. Z powrotem wróciła do klienta z uśmiechem.
- Absynt dla wyjątkowego gościa - kieliszek postawiła z hukiem na stole, na nim ustawiła łyżeczkę. - Dwie czy jedną kostkę cukru? Jak bardzo potrzebujesz osłodzić swoje życie? - spytała, wyciągając różdżkę z tylnej kieszeni. Była przygotowana na wszystko, a co!
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyCzw 1 Sty 2015 - 23:11;

Od dobrej godziny bezczynnie siedziała na dupie. Znaczy się, nie do końca bezczynnie. Co pewien czas sięgała po papierosa czy szklankę z absyntem, odgarniała włosy z ramion, zmieniała założoną nogę. Lekko szumiało jej w głowie. Potrzebowała teraz tego. Znowu trochę się pokomplikowało. Matka znalazła kolejny powód, by się na nią drzeć i odcinać dopływ kasy. I chociaż wszystko wydawało się prostsze, odkąd nauczyła się żyć bez rękawiczek i głupiego strachu, coś ciągle szło nie tak lub nie szło w ogóle. Podobno nie można mieć wszystkiego, prawda? Ale mieć niewiele więcej, niż nic, podczas gdy inni wydają się sięgać gwiazd i sobie je kurwa przylepiać do czoła, jasne i błyszczące, nie jest fajnie. To nawet nie wydaje się sprawiedliwe. Ale jak niby tą sprawiedliwość wywalczyć? Nożem? Avadą? Eliksirami? Przecież wystarczy trochę wypić, by nietrzeźwymi myślami również dotknąć nieba i przez chwilę łudzić się, że już wszystko gra.
Chyba gdzieś się zgubiła. Zgubiła między uczuciami żywionymi do Leosia, między rozkoszą, jaką dawał jej Villiers, między bolesnymi słowami Greengrassa i ciosami zadanymi przez Deverauxa. Przestała dawkować swoje odruchy i ukrywać emocje. Czasami czuła się naga bez całej tej powłoczki z obojętności, bez zakrywających jej ciało kurtek czy rękawiczek. Miała głupie wrażenie, że ludzie, patrząc na jej ręce, odczytują całą jej historię, a rozmawiając z nią odkrywają wszystkie tajemnice i lęki. Ale nie mogli... Prawda?
Nie wiedzieć czemu, z pewnym rozczarowaniem wymalowanym na ustach, pomachała głową. Nie tak powinna walczyć z tym syfem, który ją spotykał. Powinna wstać. Tak. I coś zmienić. Tylko co? Ulubiony trunek? Ulubione papierosy? Kolor bluzki? Absynt, Hogsy i czerń naprawdę ją zadowalały. Matka była niereformowalna. A Madness? Gdzie w ogóle był Madness? Lloyd powstrzymała uśmiech, ponownie przechylając szklankę. Nawet plotek o nim było niewiele. Hogwart co prawda przestał już żyć bachorem jego i tej całej Young, ale Voice wciąż uważała to za świeży temat. Zamierzała kiedyś klepnąć go w plecy i pogratulować zostania ojcem. Pasowała do niego ta rola. Toinen, kochany tatuś. A może taki sam jak jego?
Jego i jej?
Powrót do góry Go down


Madness Toinen
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 605
  Liczba postów : 435
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7759-madness-toinen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7765-piszdomnieoszalenstwie#215942
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7762-madness-toinen
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyCzw 1 Sty 2015 - 23:59;

Pił. Pił, bo chciał. Pił, bo lubił. Pił, bo miał na to ochotę.
Żeby zapomnieć.
Cel? Czy we wszystkim musiał jakiś być? Przestał widzieć go dawno, o ile w ogóle kiedykolwiek naprawdę go miał. Wmawiał sobie, że tak jest, a jak było w rzeczywistości tego się nie dowie. Zniknął, bo tak być musiało. Tak jak jego ojciec, którego z całego serca nienawidził. Całe życie dążył do tego, aby nie być takim samym kutasem jak on, ale… co? Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Śmieszne. Cholernie. Nic tylko boki zrywać.
Odpalał kolejnego papierosa próbując zagłuszyć wszystkie myśli, które nieprzyjemnie galopowały w jego głowie. Jedna za drugą. Niekończąca się gonitwa, która nigdy nie miała się skończyć. A na pewno nie teraz. Wszystkie obrazy, która starał się zagłuszyć kolejną dawką alkohol jakby pod jego wpływem stawały się bardziej wyraziste. Jakby dostał jakiś jebany eliksir albo coś jeszcze gorszego. Nie ważne gdzie próbował skierować swoje myśli i tak ostatecznie biegły nie tymi torami którymi powinny. Jedno niewinne skojarzenie prowadziło w kierunku, który nie był odpowiedni, ale jak już dawno zauważył nieuniknionym. Miał wyjść. Zabrać swoje dupsko z tego miejsca i teleportować się gdziekolwiek. Ale zatrzymał się w pół kroku kiedy zobaczył swoją siostrzyczkę. Nadal nie umiał tak o niej myśleć, a nawet jeżeli wszystko ociekało sarkazmem wymieszanym z kpiną.
Voice. Tak ci było na imię, co nie?
- Znałaś go? - usiadł obok, nie mówiąc nic więcej. Oczywistym było, że chodziło o ojca. Faceta, który go spłodził, a później uciekł. Spierdolił tak szybko, że Madness nie był w stanie go pamiętać. Miał nadzieję, że nie będzie musiał tłumaczyć Voice o co mu chodziło. Dla niego to było oczywiste. Nic więcej ich przecież nie łączyło. Nie w mniemaniu Madnessa, bo na pewno wiele takich rzeczy było.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 EmptyPią 2 Sty 2015 - 0:27;

Od jak dawna powinna, zgodnie z tymi wszystkimi śmiesznymi regulaminami i wszystkim innym, leżeć grzecznie w łóżeczku w dormitorium i słodko spać, jak na pilną uczennicę przystało? Nie wiedziała. Straciła rachubę czasu gdzieś między pierwszą a drugą szklanką alkoholu. Nie mogła się doczekać momentu, gdy skończy tą całą szkołę i będzie sobie siedzieć gdzie chce i kiedy chce. Odliczała dni do chwili, gdy pierwszy września nie będzie po prostu kolejnym dniem w Hogwarcie. Zaczynała się tam dusić. W ogóle bez przerwy miała wrażenie, że zamknięto ją w złotej klatce z zamiarem wytresowania na dobrego, doświadczonego czarodzieja. Czasami żałowała, że nie jest zwykłą mugolką, żyjącą sobie gdzieś w Londynie, w normalnej rodzinie, z normalnymi problemami. Mugolką, dla której magia była bajką, a czarownice latające na miotłach - baśnią. I gdyby już była tą mugolką, to za żadne skarby świata nie wyszłaby za czarodzieja ani żadne czarodziejopodobne stworzenie.
Nie nienawidziła ojca. Lepiej - czasami marzyła, by go poznać; czasami żałowała, że go nie ma. Może wtedy byłoby łatwiej, prościej, lepiej. Z drugiej strony czasami miała wrażenie, że przy pierwszym spotkaniu dolałaby mu jakiegoś śmiercionośnego świństwa do kawy. To on zrobił z jej matki zrozpaczoną, zranioną kobietę, która najchętniej zabiłaby swoje dziecko. On zniszczył jej życie... A jeśli poznałby ją, co by zrobił? Co by sobie pomyślał? To jedna z setek moich córek?
Przesuwała palcem po brzegu szklanki, myślami uciekając gdzieś w stronę matki, ojca, szkoły i w ogóle cholera wie, czego jeszcze. A gdy tylko podniosła wzrok, od razu zaczęła sama ze sobą walczyć, by znów go nie spuścić. Madness. W jej szarych oczach błysnęło zaciekawienie. Czego kurwa chciał? Napluć na nią? Pooskarżać? Jeszcze raz wszystko wypomnieć?
Wszystko jeden chuj. W każdym bądź razie fajnie, że pamiętasz.
Wypiła łyk absyntu, patrząc przez chwilę przed siebie, gdy usiadł obok. Starała się poukładać myśli. Dlaczego w ogóle pytał? Miało to dla niego jakiekolwiek znaczenie? Mógł mieć z tego jakieś korzyści? Z resztą, nieważne. Ona już mówiła.
- Spierdolił, gdy dowiedział się, że moja popierdolona matka jest w ciąży. A byli siebie kurwa warci - odparła, odstawiając szklankę na stolik i odwracając się lekko w stronę Toinena.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub "U nieudacznika" - Page 6 QzgSDG8








Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 6 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub "U nieudacznika"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 20Strona 5 z 20 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 12 ... 20  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub "U nieudacznika" - Page 6 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-