W klasie króluje tajemniczy kurz, a spokój emanuje z każdego zakątku mistycznego pomieszczenia. Wyborne witraże ozdabiają okna od wewnętrznej strony pomieszczenia, zaś na zamek od zewnątrz tracą wpływ. Młoda nauczycielka przyozdobiła każdą ławkę zielonymi i przydługawymi obrusami, co stylowo kontrastuje teraz z ścianami. Ściany zaś pokrywają wymyślne wzorce, powstałe już na początku legendarnego zamku. W pomieszczeniu brakuje świeżego powietrza, a stłumione światło resztkami sił wpada do klasy przez harmonijnie określone witraże. Dokładnie o godzinie 19:30 światło tworzy malowniczą mozaikę węża, lwa, borsuka i kruka. Herbów wszystkich domów Hogwartu.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Historia magii
Wchodzisz do Klasy Historii Magii, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Historię Magii. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany znany Ci Aden Morris oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Traustnitz. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoi czara, z której unosi się niebieski dym. Na niej świeci się napis „teoria. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować dwa pytania i odpowiedzieć na nie lub wykonać polecenie. Gdy sięgniesz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z historii magii i run można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
pytanie nr 1:
Pierwsza kostka:
1 – Z czego zasłynął Burdock Muldoon? Podaj lata jego życia. 2 – Podaj kilka faktów z życia Gellerta Grindelwalda oraz podaj lata jego życia. 3 – W jaki sposób Gregory Przymilny zdobył fortunę? Czyje zaufanie zdobył? 4 – Podaj kilka faktów z życia Morgany le Fay. Czyją siostrą (przyrodnią) była? 5 – Opisz Urica Niegodziwego i wyjaśnij z jakimi stworzeniami miał do czynienia. 6 – Kim była Wendelina Dziwaczna i z czego zasłynęła?
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
pytanie nr 2:
Pierwsza kostka:
1 – Uporządkuj chronologicznie obrazy związane z bitwą o Hogwart. 2 – Zniszcz zaklęciem Bombarda modele twierdz, które poległy przed XV wiekiem. 3 – Po cechach charakterystycznych rozpoznaj czarodzieja - widzisz go w wysokim lustrze. 4 – Po wizualizacji rozpoznaj wydarzenie - zanurzasz głowę w myślodsiewni. 5 – Oczyść czaszkę z piachu i pyłu, uważając, aby jej nie uszkodzić w żaden sposób. 6 – Rozpoznaj legendarne artefakty i przyporządkuj je do odpowiedniego czarodzieja.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - historia i runy:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 1:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 2:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za pytania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob 6 Wrz 2014 - 17:35, w całości zmieniany 1 raz
Po wejściu do klasy pierwsze co rzuca się w oczy to dziesięć obrazów różnej wielkości (niezwiązane z tym, co się dzieje w fabule) ustawionych jedno obok drugiego na całej długości ściany. Ławki są po drugiej stronie klasy, naprzeciwko dzieł. Profesor Morris wita wszystkich zwięzłym powitaniem i wskazuje stronę z ławkami. - Dzień dobry, uczniowie i studenci. Dzisiaj nie będzie zasypiania nad pergaminem i robienia szczegółowych notatek. Zajmujemy się samodzielną interpretacją dzieł historycznych więc liczę, że wysilicie się na tyle aby powiedzieć coś mądrego. Dobierzcie się po trzy osoby i nazwijcie swoje małe drużyny. Niech choć usłyszę, że w jakiejś nazwie jest coś nieprzyzwoitego to samodzielnie nadam wam nazwę a wtedy nie będzie możliwości zmiany. - nie dawał możliwości aby usiąść, oswoić się, odetchnąć, zorientować w sytuacji - od razu wdrażał w zadanie bo jednak zajęcia będą intensywne i wymagające pomyślunku. - Wystawiam oceny na koniec zajęć więc przyłóżcie się. Nie będzie możliwości poprawy, a ta ocena wpływa na końcową semestralną. - opisał co mają zrobić, jakiego minimum oczekuje, jak i dodał, że za widoczne zaangażowanie nada dodatkowe punkty dla domu, jak i oceny będą znacznie wyższe. - Za zbędne rozmowy wypraszam za drzwi. Bierzcie się do pracy. - i usiadł za biurkiem aczkolwiek spoglądał na pracę uczniów i studentów regularnie. Ciekaw był efektów końcowych.
Lekcja historii magii - Etap 1
Najważniejsze:
1) Dobieramy się w grupy trzyosobowe! Komu zabraknie trzeciej osoby/któreś z grupy przepadnie, zniknie, nie da rady odpisać a nie chcecie aby grupa z tego powodu cierpiała... dostanie ode mnie NPCa z Czarodziejowej Duszy (przysługiwać będzie mu 1 przerzut) proszę dać mi znać na priv @Cody Stryder lub discord tiril8072
Proszę nazwać swoją grupę w jakiś pomysłowy, tematyczny, przyzwoity sposób np. Tańczące puffki, Gryzące Cebulki, Narwane Chochliki itp
2) Zajmujemy się interpretacją obrazów historycznych. W klasie rozstawione jest dziesięć złocistych ram, a płótna przedstawiają rozmaite sceny.
3) Każda grupa wybiera sobie obraz lub jeśli chce, losuje rzutem Literą... lecz nie mogą się powtarzać więc proszę na bieżąco zerkać które są już "zajęte". W miarę możliwości postaram się je wykreślać.
A-Wojna Mewryna z Centaurem w Bieli grupa Białe Centaury B- Podpisanie traktatu pokojowego z trytonami C- Zatopienie statku “Potwora z głębin” D - Narodziny dementora Grupa "Nie ma fajnej nazwy" E -Stos Morgany F- Płaczący abraksas G- Ośmiornica spowita świtem oceanu Grupa " Jad Kirlija" H -Oko bazyliszka I -Bunt szarego tłumu Grupa "ENTITIES" J - Tęskniący goblin - Grupa "Głodne Puffki"
4) Pierwszym zadaniem jest zapamiętanie szczegółów z oględzin. Każdy z grupy rzuca kością 2xk6 i sortujecie ile razem łącznie niepowtarzających się szczegółów poznaliście:
Poznane szczegóły::
1- szczegół dotyczący umiejscowienia czasowego obrazu - 1 pkt do wyniku 2- szczegół dotyczący najważniejszej persony będącej na obrazie - 3 pkt do wyniku 3- szczegół dotyczący architektury przedstawionej na obrazie - 1 pkt do wyniku 4- szczegół dotyczący geograficznego położenia namalowanej sceny - 1 pkt do wyniku 5- szczegół dotyczący wyjątkowej ciekawostki umiejscowionej na trzecim planie obrazu - 2 pkt do wyniku 6- szczegół dotyczący przesłania autora - 2 pkt do wyniku;
Np. grupa “Narwane Puffki” wyrzuciła rzuty: 1,3 / 4,3 / 6,2 = łącznie mają szczegół nr 1, 2, 3, 4, 6
5) W tym samym etapie zajęć sklejacie wszystkie szczegóły w przyzwoitą całość: ponownie cała grupa rzuca kością k6. Sumujecie rzuty każdej osoby z grupy.
Postarajcie się aby każda osoba z grupy miała równy wkład w wynik. Unikajmy sytuacji gdzie odzywa się tylko wykokszona postać a reszta przytakuje i milczy.
Do wyniku dodajecie:
Interpretacja::
-> punkty przysługujące za poznane szczegóły;
Nieobowiązkowe: -> dodatkowe 2 pkt dla całej grupy możecie uzyskać jeśli jedna osoba z grupy fabularnie opisze obraz (puśćcie wodze wyobraźni), minimum 3 zdania; -> kolejne 2 pkt dla całej grupy jeśli inna osoba zawrze swoje odczucia względem obrazu, minimum 3 zdania; -> dodatkowe 2 pkt jeśli inna osoba z grupy odnajdzie w obrazie ukryte znaczenie, alegorię, głębię i ją opisze, minimum 3 zdania; -> za każde 5 pkt z historii magii każdej osoby z grupy do wyniku możecie dodać po 2 pkt (max 10 pkt) -> + 1 pkt do wyniku za każdy nadprogramowy post na lekcji - maksymalnie 3 posty łącznie dla całej grupy; -> +2 pkt do wyniku dla całej grupy od każdej postaci posiadającej cechę Złotousty Gilderoy (perswazja) / Świetne Zewnętrzne Oko (Spostrzegawczość) - dodatkowe jednorazowe 2 pkt dla całej grupy jeśli dowolna osoba z Twojej grupy narysuje obraz w programie sketchtoy lub paint.
Ujemne modyfikatory: -> - 2 pkt dla całej grupy od każdej postaci posiadającej cechę: Nieogarnięty Chochlik / Niezręczny Troll (Nieśmiałość) / Bez czepka urodzony ->- 1 pkt jeśli nie masz żadnego punktu z Historii Magii
np. Grupa Narwane Puffki uzyskała 8 pkt za szczegóły. John opisze obraz, Suzie odczucia względem obrazu a Poppy doszuka się alegorii = wynik wzrasta do 13 pkt! Do tego dodadzą punkty z historii magii (wg rozpiski) i napiszą po 1 dodatkowym poście, narysują w sketchtoy = wynik ponownie wzrasta.
Im większy wynik uzyskacie tym więcej punktów dla domu!
Modyfikatory dotyczące rzutu kośćmi w 1 etapie::
- jednorazowy przerzut jednej kości k6 jeśli Twoja postać jest na forum krócej niż 3 miesiące; - jednorazowy przerzut jednej kości k6 jeśli Twoja postać jest uczniem; - jednorazowy przerzut jednej kości k6 jeśli Historia Magii jest jedną z Twoich dwóch najlepiej rozwiniętych dziedzin w kuferku; Przerzuty się kumulują dla każdej postaci.
1 etap lekcji zakończy się 13 stycznia o godzinie 20:00 bez możliwości przedłużenia i spóźnienia się.
Kod:
<zgss>Grupa:</zgss> Nazwa grupy + wymienione nicki <zgss>Obraz:</zgss> który? <zgss>Poznane szczegóły:</zgss> które szczegóły poznała cała grupa? nie wpisuj powtórzeń <zgss>Interpretacja:</zgss> wymień co zawierasz w swoich postach <zgss>Linki:</zgss> do wszystkich rzutów kości <zgss>Użyte Modyfikatory:</zgss> jeśli użyłeś to które? <zgss>Wynik grupy:</zgss> liczba punktów jakie uzyskała cała grupa
Ostatnio zmieniony przez Aden Morris dnia Nie 5 Sty 2025 - 17:47, w całości zmieniany 5 razy
Iris Skylight
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163,5 cm
C. szczególne : drobna postura, włosy przefarbowane na brąz, dopasowana biżuteria, kwiatowe perfumy
Grupa: Głodne Puffki + @Terry Anderson@Gael Camilton Obraz: J- Tęskniący Goblin Poznane szczegóły: 1 (czas obrazu 1 pkt), 3 (architektura +1) Interpretacja: 2 (kostka) + 2 (szczegóły) + reszta grupy Linki:tu Użyte Modyfikatory: +2 pkt w tym poście za opisanie obrazu Wynik grupy: ode mnie 6 + reszta grupy
Pojawiła się na lekcji w towarzystwie Gaela, któremu cicho przypomniała, że nie kończą zajęć o pierwszej a dopiero o czwartej po południu. Ścisnęła jego dłoń i wyjaśniła mu po drodze, że poradzą sobie i jeśli któreś z nich będzie zasypiać na zajęciach to drugie go obudzi, prawda? Gdy okazało się, że nie będą ślęczeć ot tak nad książkami i pergaminami, a wymagane są od nich konkrety, analiza jak i wczuwanie się w historię przedstawioną na obrazie, poczuła się bardziej zmotywowana. - Nie będzie tak źle. O, Terry'ego jeszcze nikt nie przyklepał. Hej, Terry! - pomachała do chłopaka i skinęła mu aby do nich dołączył. Posłała mu pogodny, ciepły uśmiech kiedy zgodził się do nich przyłączyć. To chłopcy wymyślili nazwę grupy - Gaelowi posłała znaczące spojrzenie aby wiedział co ona o tym myśli lecz ogólnie nie miała lepszej propozycji więc przytaknęła. Terry znowuż wybrał obraz do interpretacji. Sięgnęła więc po pergamin i pióro aby sobie zapisywać najważniejsze punkty. Razem z chłopakami podeszli do malowidła na którym dominowały kolory błękitu i zachodu słońca. - Taki smutny ten obraz. Zajmę się ogólną interpretacją. - jako pierwsza postanowiła dodać swoje trzy knuty do całokształtu, zostawiając im... nieco trudniejszą część. Przez chwilę przyglądała się obrazowi zastanawiając się jak zacząć. - Możecie nie patrzeć na mnie tak wyczekująco? Szukam słów. - mruknęła do nich aby nie wyłupiali oczu w stronę jej skromnej osoby a na obraz, który domagał się uwagi. Poruszający się goblin miał smutne oczy. Nabrała tchu i zaczęła mówić: - Na pierwszym planie widać lekko zamazaną sylwetkę goblina odzianego w ciemne szaty o złotawych zdobieniach u podstawy. Goblin zwrócony jest w stronę horyzontu, widać jedynie część jego profilu. Na drugim planie można zauważyć mnogość ciemnozielonych i czarnych listowi, krzewów i drzew, jak i latających niewielkich złotawych obiektów mogących być rzadkim ptactwem, czyli ymm... znikaczami. Trzeci plan przedstawia w głównej mierze głębię granatowego koloru nieba upstrzonego gwiazdami układającymi się w konkretny kształt... - zerknęła na chłopaków z miną pod tytułem "pomocy" bo nie znała się na gwiazdozbiorze a chciałaby zaimponować i powiedzieć coś na temat układu gwiazd. Przygryzła kącik ust i szukała słów lecz po chwili poddała się. Nie potrafiła dostrzec niczego więcej więc cała siła leżała teraz w umiejętnościach chłopaków.
Cody Stryder
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 181 cm
C. szczególne : zapach palonego dymu, kilkanaście pomniejszych starych blizn po poparzeniach na dłoniach
Grupa: Jad Kirlija + @Anastasiya Egorova + @Lilian Eldridge Obraz: G- Ośmiornica spowita świtem oceanu Poznane szczegóły:4 (położenie geograficzne), 3 (architektura) Interpretacja:2 + 4 (za punkty z HM) + 2 (szczegóły) +2 (opisane odczucia względem obrazu) Linki:tu Użyte Modyfikatory:pkt za kuferek, opisane uczucia względem obrazu, 2 przerzuty (nieudane) za postać na forum krócej niż 3 miesiące i za rozwiniętą HM Wynik grupy: 10 póki co ode mnie
Stwierdził, że ma nazwę tej swojej jednoosobowej grupy. Sęk w tym, że nie miał nikogo dodatkowego a nie uśmiechało mu się szukać zainteresowanych bo to zmuszałoby go do przekonywania, że jest ku temu całkiem przydatną osobą. Westchnął i szukał wśród morza uczniów i studentów kogoś, kogo mógłby przydybać. Dostrzegł w tłumie ciemnowłosą, którą wyglądała jakby nie wiedziała co tu właściwie robi. A może mu się tylko wydawało, że sprawia takie wrażenie? Wzruszył ramionami sam do siebie. Cel idealny. Podszedł do Krukonki. - Mam grupę "Jad Kirlija". Jeśli chcesz mieć pozytywną ocenę, chodź ze mną. - oznajmił, nie zapytał. Poinformował, że tylko z nim uzyska zadowalający wynik bo był pewien swojej wiedzy. Podszedł w kierunku obrazów i obrócił się przez ramię, zauważając, że z jakiejś przyczyny postanowiła dać się przekonać jego argumentom. - Wybierz obraz. - dał jej wolną rękę bo było mu obojętne któremu będą się przyglądać. Gdy dziewczyna wybrała ośmiornicę to uniósł lekko brwi bo malowidło wydawało się tak bardzo romantyczne, aż niepokojąco mdłe. Skinął głową na znak, że niech będzie, niech ma swój aktywny udział skoro on postanowił nazwać grupę. - Rozejrzyj się, może znajdziesz jeszcze jedną chętną osobę, hm? - zapytał bo jednak Rosjanka wydawała się bardziej towarzyska, energiczna i wesoła aby posłużyć za maskotkę tej dziwnej drużyny. Miała większe szanse aby wyłowić jakąś zagubioną duszę i ją tutaj zwabić. Przez ten czas przykucnął sobie przed obrazem i wpatrywał się w niego. Zapisał na kartce długopisem, a co, co sądzi na temat odczuć względem obrazu. Mówił niegłośno, niby do siebie, niby do bezimiennej póki co Krukonki, a może i do nauczyciela, który słuchał. - Wydaje mi się, że ośmiornica spogląda na świt z przymrużonymi ślepiami. Sposób w jaki ma wygięte macki i jak nimi trąca taflę wody przypomina mi wizję... pragnienia zemsty. Cierpi bo coś jej odebrano i bardzo chce to odzyskać lecz nie może. Odbijające się na tafli wody słońce jest presją czasową dla ośmiornicy, która pragnie sprawiedliwości... w swoim rozumieniu, o ile ma jakiekolwiek ślady inteligencji. - postawił na coś zupełnie innego niż ogólnie pojęty romantyzm. Podniósł głowę i zlokalizował Krukonkę, ustępując miejsca jej interpretacji.
Hogwart był bardzo dużą szkołą, Cody nie mylił się twierdząc, że Anastasiya wyglądała jakby nie wiedziała, co tutaj robi. Przed chwilą była na magicznych schodach, które wysadziły ją na trzecim piętrze, chociaż od kilku minut próbowała dostać się na pierwsze, później przeszedł obok niej tłum trzech poruszonych czwartoklasistów i chociaż Nastya była od nich starsza, zdawała się zdecydowanie drobniejsza od chłopców wchodzących w okres dojrzewania. Zanim się obejrzała, szła razem z tłumem, podciągając swoją przedłużaną spódnicę, która sięgała jej kostek w górę, żeby się nie potknąć, a już za moment stała w klasie historii magii, czyli dokladnie tam, gdzie chciała się znaleźć. — Dziękuję — szepnęła do siebie, jakby chłopcy intencjonalnie ją tu przeprowadzili, a nie przepchnęli, a chwilę potem wspięła się na palce, wychylając się przez próg drzwi, gotowa krzyknąć za nimi to samo. Zamiast tego drgnęła w miejscu, słysząc nad sobą głos tak pewny i tak wyraźny przy swoim uchu, że chociaż go nie znała, wiedziała, że to słowa skierowane do niej. Odwróciła się do gryfona przodem i jeszcze zanim zadarła podbródek, żeby na niego spojrzeć, na sercu zrobiło jej się ciepło, a w oczach czaiły się łzy, albo tylko iskierki jej radości. Trudno było stwierdzić, kiedy patrzyła pełnymi z podziwu oczami na jego twarz. Był jak Rosja i Syberia. Był jak dom. Chłodny, surowy, zdecydowany, imponujący. I mówił tylko do niej. Przypomniała sobie słowa Czechowa. W Moskwie siedzisz sobie, człowieku, w ogromnej sali restauracyjnej, nie znasz nikogo, ciebie nikt nie zna i mimo to nie czujesz się obco. A tutaj wszystkich znasz i ciebie też znają wszyscy, aleś obcy, obcy... Obcy i samotny. On był jak Moskwa. Przy nim nie czuła się mała, szara i nieistotna. Uśmiechnęła się – był jak Danii. Przez samą jego obecność czuła się pewniej. Jak część grupy Jadu Kirlija. Dlatego ufnie i bez oporów ruszyła za nim, gdziekolwiek chciał ją poprowadzić i trochę załowała, że był to tylko stolik w klasie historii magii, ale stolik musiał wystarczyć. Przysiadła na nim, musząc wspiąć się na palce i nogi wisiały jej w powietrzu bezwładnie i czuła się wolna, prawdziwie wolna, nie sztucznie i teatralnie wolna. Pierwszy raz odkąd opuściła Rosję. — Jestem Anastasiya, a Ty? — przedstawiła się, bo była ciekawa jak nazywa się Pan Moskwa, ale Pan Moskwa mówił o rzeczach ważnych, jak o ich zadaniu na tej lekcji, o którym zapomniała, pochłonięta jego dominującą figurą. Dopiero teraz, sprowadzona do porządku jego poleceniem, podążyła za jego wolą spojrzeniem do obrazów i przechyliła głowę na bok, przyglądajac się kolejno różnym scenom. Pasmo długich, trochę falowanych, a trochę kręconych włosów spłynęło jej na twarz, chociaż włosy spięte miała w gęsty warkocz na boku ramienia. Ale nawet jej fryzura była tak chaotyczna i nieposkromiona, jak ona. Pasma, choć długie, wylatywały z upięcia i żyly sobie swoim życiem. Nawet nie odpowiedziała. Po prostu patrzyła długo na ośmiornicę, onieśmielona tym, w jaki sposób obraz do niej przemawiał. Zsunęła się z ławki i ukucnęła przed ramą i to Cody musiał wziąć za jej wybór, bo chociaż była w podziwie i zachwycie nad świtem i ferią barw. Jej wzrok uciekał też dalej. Do płaczącego abraksana, który też porywał jej duszę. I niepokojącego oka bazyliszka. Scena traktatu trytońskiego przywodziła na myśl znane jej i opowiadane przez babcie historie. Z każdym dziełem mogła się utożsamić. Nad każdym potrafiła się pochylić, na każde była wrażliwa. Jej serce prawie rozrywało się na dziesięć, ale Cody chociaż wydawało mu się, że pozwolił jej wybrać, zdecydował za nich i była mu wdzięczna, że to zrobił, bo oddech zaparty w piersi trwał w niej już za długo i już zaczynało jej brakować powietrza, a decyzja o wyborze paraliżowała jej zmysły. Podatna na jego polecenia poderwała głowę w poszukiwaniu osób do grupy, entuzjastycznie nastawiona do zadania, ale zatrzymała ją przy nim ciekawość. Zainteresowanie, z jakim patrzyła teraz nie na obraz, a na jego profil, kiedy zapisywał spostrzeżenia na temat dzieła, które obserwował. Przyglądała się jego mimice, a potem sposobie w jaki układał usta, kiedy podzielił się swoją interpretacją i nie mogła oderwać od niego spojrzenia długo. Ale w końcu to zrobiła. Kucała obok niego i teraz przechyliła się lekko na bok, stukając lekko ramieniem jego ramię, kiedy patrząc na obraz spytała: — Jesteś pewien, że to pragnienie zemsty? Długo jej szukała. Tej żądzy i agresji, ale widziała tylko… — Tęsknotę. Ja tu widzę tęsknotę — podniosła spojrzenie do oczu gryfona, bo już wiedziała, żę te kolorowe krawaty i plakietki oznaczają domy, na które zostali podzieleni, chociaż Anastasiya nie czułą się krukonką. Czuła się hogwartką, chciała być cześcią wielkiej socjety, nie małego domu. — Myślisz, że słońce odbija się od tafli? Dla mnie ono wchłania się w taflę, przeplatają się ze sobą. Świt dnia i głębia oceanu. Patrz, jak mieszają się barwami. Świtem może być początek nowej drogi w życiu, albo nowej decyzji, nowej nadziei. A ocean jest pustką, albo wszystkim, albo bezkresem możliwości. Złych i dobrych wyborów, ale myślę, że w tej ośmiornicy tli się nadzieja. Myślę, że ona się boi. Ale to w jaki sposób światło przechodzi w wodę i przenika się z nią, to wygląda, jakby walczyła ze strachem i była gotowa na zmiany. Tak czuję. Ich interpretacje znacznie różniły się od siebie, a jednocześnie były ze sobą dość spójne. Patrzyła na niego oczekująco, czekając na jego zgodę, potwierdzenie, albo zaprzeczenie jej słowom, ale w końcu drgnęła niespokojnie, bo przecież byli duetem w drużynie trzech, a ona miała niewykonaną misję do skończenia. — Och. Podniosła się, potknęła się o spódnicę, ale poderwała ją bardzo zręcznie w górę, wyrywając ją sobie spod własnych stóp i zrobiła pół piruecik, żeby odkręcić się z materiału, przez co wydawało się, jakby od początku chciała skocznie wstać. Jakby wcale nie potykała się o życie - i nawet nie zauważyła, że to zrobiła. Chwyciła pierwszą osobę, która weszła do pomieszczenia, najpierw swoim spojrzeniem, a potem łagodnie uścisnęła palcami materiał odzieży w zagięciu jej łokcia. — A Ty jak myślisz? — spytała, nie zapraszając do grupy, tylko prosząc o opinię najpiękniejszą egzotyczną koleżankę, jako w życiu widziała, o oczach tak głębokich i nieprzeniknionych, jak obraz, który interpretowali – o tej ośmiornicy. Wskazała głową ramę.
Grupa: Białe Centaury: Ian MacTavish + @Maximilian Felix Solberg + @Kate Milburn Obraz: A - Wojna Mewryna z Centaurem w Bieli Poznane szczegóły:1, 6 Interpretacja: opis obrazu (+2 pkt) Linki:kości, obraz Użyte Modyfikatory: +2 za rysunek obrazu - o tutaj Wynik grupy: szczegóły dotyczące umiejscowienia czasowego obrazu (+1), szczegóły dotyczące przesłania autora (+2), +2 za opis obrazu, +2 za rysunek obrazu, +4 za punkty z historii magii Iana = na razie 11
Nie wpadłby na to, że Maximilian zaczepi go, kiedy będą szli na zajęcia z historii magii, ale najwyraźniej chłopak już jakiś czas temu uznał, że chce z nim spędzać czas. Dlaczego, po co i z jakiego względu, było dla Iana nie do końca jasne, ale tak się składało, że mogło właściwie wyjść mu to na dobre. A przynajmniej taką miał nadzieję, bo kiedy dowiedział się, co mają teraz robić, poczuł się, cóż, nieco dziwnie. Nie był, chyba, mówcą, ale jednocześnie wiedział, czym mieli się zająć, więc kiedy grupy już powstały, a im przypadł w udziale Mewryn i Centaur w Bieli, Ian poczuł się właściwie całkiem spokojny. - To nie jest wcale takie trudne - zakomunikował. - To było w czasach pierwszy najazdów Normanów, czyli końcówka ósmego wieku naszej ery, dokładnie trudno podać przedział lat - dodał, bo nie stanowiło to dla niego zbyt wielkiego problemu, ot, to był dobry szczegół, który był dla niego absolutnie i całkowicie jasny, tak samo, jak kwestia tego, co dokładnie chciał pokazać autor dzieła, na które patrzyli. Przede wszystkim jednak wiedział, że zwyczajnie będzie musiał jakoś ten obraz przedstawić, bo skoro już się tak wymądrzał, to należało to jakoś wykorzystać, a nie tylko sterczeć jak kołek w płocie. Plusem było to, że znał się na historii, a skoro znał się na historii, to był w stanie działać, mówić i się nawet nie potykać. - Mamy tutaj do czynienia z finalną bitwą tej wojny, to właśnie Mewryn, chociaż nie jestem do końca pewien, dlaczego został przedstawiony aż tak młodo. Nie ulega wątpliwości, że w czasie starć nie miał jeszcze dwudziestu lat, więc pewnie to dlatego. Starcie miało miejsce we Wschodniej Anglii w okolicach zamku Burgh, chociaż dzisiaj nie pozostał po nim już chyba nawet ślad. Starcie miało miejsce o wschodzie słońca, po tym, jak Mewryn wyzwał Centaura na pojedynek, dochodząc do wniosku, że tylko w ten sposób będzie w stanie położyć kres wojnie, jaka uniemożliwiała handel i jakiekolwiek działania poza obszarem władania jego ojca. Swoją drogą, jego ojciec był ciężko ranny, kiedy miało miejsce to starcie, dlatego nie widzimy go na obrazie - powiedział, ani razu się nie zająknąwszy, całkiem dobrze bawiąc się tym, co się tutaj działo, na dokładkę śpiewając jak z nut, udowadniając, że co jak co, ale historia była mu bliska.
Clara Hudson
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162
C. szczególne : tatuaż przy prawym cycku (podgląd w kp - bez cycka, zboczuszki)
Nowy rok, nowa Clara, czyli taka, która pojawia się na lekcjach, na których nie tylko nie musi, lecz także zajebiście nie chce. Od czasu do czasu budziła się w niej potrzeba udowodnienia światu, że wcale nie była aż tak leniwa, jakby się mogło wydawać. Zwykle zaczynała żałować tego uczucia, nim udało jej się przekonać choćby samą siebie. Nie mniej jednak tuż po przerwie świątecznej wylądowała w klasie historii magii. Trzy zdania profesora Morrisa wystarczyły, by zwątpiła w procesy myślowe, które doprowadziły ją do decyzji o przyjściu na jego zajęcia. Miała z facetem zupełnie inny ogląd świata. "Interpretacja dzieł" i " zasypianie" dla każdego normalnego człowieka stanowiły synonim, ale w końcu nikt normalny nie zostawał nauczycielem. Była już gotowa odpłynąć, wtem jednak Morris rzucił im wyzwanie! Kilkoro mądrych ludzi napisało już kilka mądrych zdań na temat tego, że ograniczenia pobudzają kreatywność dużo bardziej niż całkowita wolność. Wątpliwym było, że Clara kiedykolwiek przyczytała któreś z tych mądrych zdań, ale i tak spełniały się one właśnie w jej głowie. Jej mózg pracował na najwyższych obrotach, jej wyobraźnia wspięła się na wyżyny, na których nikt nie spodziewałby się jej dojrzeć i w końcu nazwa drużyny rozbłysła w jej głowie jak neon. Zerwała się z krzesła, szukając osób, z którymi będzie mogłą podzielić się swoim geniuszem. Jej wzrok padł na siedzącego nieopodal @Wacław Wodzirej. - Wacek! - Doskoczyła do chłopaka. - Moje gratulacje! Zostałeś właśnie członkiem jedynej takiej w pełni równościowej drużyny o nazwie... - Zrobiła efektowną pauzę i uniosła obie dłonie, rozpościerając je przed Puchonem - E N T I T I E S. - Wyszczerzyła zęby w uśmiechu i nie dając mu nawet szansy na samodzielne odkrycie pointy, nachyliła się i dodała szeptem: - Jak "en titties", ale trzecie "t" jest nieme. To rzekłszy wyprostowała się i zwróciła do wszystkich w klasie: - Chce ktoś dołączyć do naszej egalitarnej, jak sama nazwa wskazuje, drużyny "Entities"? - Ze wszystkich sił starała się zachować poważną twarz, ale była tylko Clarą, więc i tak posłała w stronę nauczyciela prowokacyjne spojrzenie. - Będziemy interpretować "Bunt szarego tłumu" - dodała szybko. Na wypadek, gdyby był jednak sprytniejszy i jej durna gra słów została przez niego przejrzana. - Nadamy tłumowi podmiotowość. Nachyliła się z powrotem do Wacka: - Przesadziłam? - Jej nagła pasja do wartości demokratycznych mogła wzbudzić wątpliwości, ale z drugiej strony, jaki był sens prowokowania, jeżeli nikt by tego nie zauważył?
Grupa: ENTITIES: Clara Hudson + Wacław Wodzirej + Anna Brandon Obraz: I - Bunt szarego tłumu Poznane szczegóły: 1, 5 Interpretacja: na razie nic Linki:tu Użyte Modyfikatory: na razie nic Wynik grupy: na razie nic
Ostatnio zmieniony przez Clara Hudson dnia Nie 5 Sty 2025 - 18:32, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Grupa: Białe centaury (ja, @Ian D. MacTavish@Kate Milburn) Obraz: A -Mewryn z centaurem Poznane szczegóły: 1,6, 4 Interpretacja: geograficzne umiejscowienie Linki:kości Użyte Modyfikatory: - Wynik grupy: 11 Iana + 1 (sklejanie) + 1 (geograficzne umiejscowienie sceny) +2 (odczucia względem obrazu) + 10 (kuferek Maxa) -2 (bez czepka urodzony) = 23pkt.
Powrót do szkoły nie był przyjemny. Nie czuł się na niego gotów, ale też nie mógł na całe życie zamknąć się w lesie i udawać, że życie nie istnieje. A szkoda. Wrócił więc do zamku, choć na ten moment trzymał się z dala od dormitorium, wciąż korzystając z gościny dwójki profesorów. Właśnie szedł na Historię Magii, kiedy spotkał znajomą mordę. Mordę, która wiedziała o tym przedmiocie zapewne więcej niż on, bo przecież się tym pasjonował. Upatrzył więc w tym okazję, biorąc pod uwagę, że wciąż myślami był zdecydowanie nie tutaj. Zaraz też złapał spojrzeniem Kate, proponując by dołączyła jeśli chce, bo Morris wymyślił sobie jakieś gry zespołowe. -Kopytne, Aiden... Wygląda jak dzień Twoich marzeń. - Uśmiechnął się lekko do niej, po czym przeniósł spojrzenie na obraz, który im przypadł. Jak miał być szczery, to malowidło, jak malowidło. Widział centaura, widział typa i... I w sumie tyle. Ten kawałek sztuki nie wzbudzał w nim specjalnych emocji. Był w jakiś sposób ładny, ale do zachwytu Maxowi było daleko i to bardzo. Patrzył i choć jakieś napięcie kipiało z całej tej sceny, ślizgon nie czuł się nim w żaden sposób poruszony. Jedyne, co można było nazwać emocją, jaką czuł względem malowidła to swoista zazdrość, bo wyglądało na to, że znajdujący się na nim czarodziej, zaraz dostanie w mordę i odetnie mu prąd na przynajmniej dobrą chwilę. W tym czasie Ian zaczął już rozgadywać się o scenie, jaka im przypadła. Max obudził się gdzieś w połowie jego wypowiedzi, rzucając Kate dość zagubione spojrzenie. -No... tak. Tak, kolega dobrze mówi. Ósmy wiek, Wschodnia Anglia... - Zaczął bardzo zgrabnie, próbując wygrzebać cokolwiek ze swojego umysłu, kiedy coś go oświeciło. -Dokładniej hrabstwo Suffolk, dystrykt Bebrgh! - Przypomniał sobie jedno z nudniejszych wypracowań, jakie kiedyś musiał oddać żeby go Morris nie zabił tymi swoimi przystojnymi, acz wkurwionymi oczami po tym, jak zrobił mu z lekcji rozpierduchę. -Gdzieś pod Hadleigh się bili, ale ciężko dokładnie powiedzieć gdzie. - Dodał już z mądrym wyrazem twarzy, jakby miał pojęcie co pierdoli. A nie miał ni chuja. Modlił się w duchu, że te przebłyski były z dobrego tematu, bo zaraz mógł wrzucić swoją grupę w potężne bagno. Spojrzał na Iana, niemo przekazując mu, że ma go w razie czego ratować, bo pójdą z nim na dno.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Grupa: ENTITIES (@Clara Hudson + Wacław Wodzirej + ktoś jeszcze do trójkąta) Obraz: I - Bunt szarego tłumu Poznane szczegóły: 4, 6 (+3p) Interpretacja: - Linki:tak Użyte Modyfikatory: 2 (opis obrazu), 2 (kuferek), 2 (obrazek) Wynik grupy: 9
Historia Magii w planie zajęć Wacka była podpisana jako drzemka. Nie wstydził się tego i chyba każdy, kto kiedykolwiek siedział z nim na tym przedmiocie mógł się podpisać pod stosunkiem Puchona do tych zajęć. Dziś - niestety - z sennego marazmu wyrwał go profesor, który kazał im się dobrać w grupa. Rozespany student postanowił się lekko wybudzić. Pierwsza myśl po drzemce brzmiała: dawno nie zaliczyłem trójkąta. Jednak rzeczywistość szybko zweryfikowała, że to nie takie grupowe zadanie ich czeka. - Dzięki - podziękował jej za gratulację, ale nie był do końca pewien czemu. I nagle on zaczął przecierać oczy ze śpioszków a Clara już krzyczała na ludzi w całej klasie. Bardziej do nich niż na nich, ale efekt zdawał się takim sam. - Oczywiście, że nie przesadziłaś - nawet uśmiechnął się! Powoli też zaczął kojarzyć i łączyć wątki, wtedy nagle spojrzenie z nieobecnego stało się bystre, wbijane w Clarę jak lubrykant w przecenę. - Czy nasza drużyna nazywa się cycochy? - to było polskie słowo, więc ona mogła tego nie zrozumieć. Wacek rozumiał, zaczął się śmiać. Opanował się po trzech minutach. - W sensie, że chcesz zrobić z tłumu bohatera zbiorowego? - Dopytał, bo trochę nie wiedział czy jej aluzja jest dalej do poszukiwania trzeciej osoby czy już do obrazu, którym mieli się zająć. - In the picture i can see dosłownie szary tłum. Jest jak jedna masa, która układa się w symbol hipisowskiego połamanego krzyża. Bardzo fajny dodatek, kocham aluzje do mugolskiej kultury. Postacie są na podwyższeniu i bazują bardziej na koncepcji. Widać w nich ludzi, ale z cechami owiec, które chcą zmienić się w wilka. Kolorystyka jest dość przygnębiająca. Mam wrażenie, że tak wygląda mój paw po melanżu, ale uznajmy to za koncept autora. No powiem tak, nie jest to ani Matejko, ani Chełmoński
Grupa: Nie ma fajnej nazwy + @Benjamin O. Bazory + szukamy śmiałka Obraz: D - Narodziny Dementora Poznane szczegóły: 2 (najważniejsza persona), 3 (architektura) Interpretacja: 4 + 4 (szczegóły) - 1 (pkt historii) + 2 (opis obrazu) + 2 (Złotousty Gilderoy) + 2 (sketchtoy) = 13 Linki:losowanie Użyte Modyfikatory: -1 (pkt HM), cecha (złotousty gilderoy), sketchtoy, opis obrazu Wynik grupy: 13 + ? + ?
Jakby człowiek mógł turlać się w pionie, właśnie w ten sposób Ike wtoczyłby się do klasy historii magii. Tymczasem, że było to niemożliwe, obił się o ścianę i ławkę, idąc tylem, przodem do Benjamina, śmiejąc się głośno i bez oporu, ale nie głupkowato, jak tępy do starej raszpli, a jak Ike, w dobrym humorze. Odruchowo sięgnął dłonią ust, jakby chciał poprawić w nich hogsa, ale zapomiał, że już go wypalił, więc tylko przyłożył wierzch kciuka do dolnej wargi i przetarł ją krótko, z pamięcią o smaku i przyjemnym rozluźnieniu spływającym wzdłuż kręgosłupa po wypalonej fajce. Hogsy nie były zabronione, nawet nie w szkole, a mimo to, teleportowali się z Benjaminem z Hogsmeade, gdzie spędzili wolne okienko, stamtąd dotarli tu wozem pod bramę Hogwartu i pieszo na zamek. Jedyną zagadką, której Skylight nie potrafił rozwiązać, to jakim cudem trafili do klasy historii magii, ale zupełnie się tym nie przejmował. Opadł na krzesło luźno, przerzucając ramię przez uparcie i odpinając dwa górne guziki koszuli, w której zrobiło mu się gorąco, czekał na rozpoczęcie lekcji. Wydawało mu się, że minęły tylko sekundy, ale minęły już minuty i przegapił cały monolog profesora, kiedy zdał sobie sprawę, że teraz kolei na ich przystąpienie do zadania. — Brooo. Zerwał się z krzesła dynamicznie, z refleksem gracza Quidditcha, zgarniając ramę z czymś, co jako jedyne wiedział, co przedstawia. — Tu jest mały dementor. Tylko spójrz na niego, jaką ma straszną główkę. A nie, to po prostu pół dementora, bo wypływa z refleksji w lustrze. Ja przedstawiam, nie? Podaj mi interpretacje, ja ubiorę w słowa. Trochę szeroką, trochę okrytą cieniem, trochę w ogóle nieprzypominającą głowy, a raczej fałdy poszczępionego materiału, ale pusta przestrzeń, w której znajdowały się usta dementora zawsze były przecież bliżej nieokreśloną próźnią. — Bro. Ton “bro” zmienił się, kiedy Ike zdał sobie z czegoś sprawę. — Morris wie, że malarz, który to malował ssie? To na pewno dementor? Czy ponurak? Widmowy pies? Jak przekręcę głowę w prawo, to przypomina śmierciożercę uprawiającego jogę z… hehe. Patrz, namalował lęki do góry nogami. (Dementor) Rodzi się z lustra z refleksją ludzkich lęków, ale inskrypcja na ramie jest odbita w pionie. Unosi ręce w górę i na boki, ale połamane w łokciach, nie?
Clara Hudson
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162
C. szczególne : tatuaż przy prawym cycku (podgląd w kp - bez cycka, zboczuszki)
Bez kontekstu, uznałaby, że Wacek powiedział tzatziki, ale po jego spojrzeniu wnosiła, że zrozumiał i pytał o cycki, a nie sos. Poświęcili kilka dobrych minut na śmianie się z własnych żartów, po czym średni iloraz inteligencji ich grupy wzrósł, bo dołączyła do nich @Anna Brandon. Być może to obecność prefektki naczelnej skłoniła ich w końcu do zajęcia się obrazem. Wzruszyła ramionami na pytanie Wacka. - Chcę powiedzieć przy Morrisie "cycki" jak najwięcej razy i nie dostać za to szlabanu - przyznała szczerze, rzucając Ani niezyt szczere, przepraszające spojrzenie. Obraz był jej zupełnie obojętny. - Bohater zbiorowy jest w każdym razie bardzo poecycki, więc czemu nie. Trzeba było jakoś dotrwać do końca lekcji, więc przyjrzała się obrazowi bardziej, słuchajac jednocześnie tego, co miał do powiedzenia Wacek. - Skoro to pacfka, to nie może być bardzo stary... chciałam powiedzieć ancycki. Lata 60. XX wieku? - Na tym skończyło się jej rozumienie tego, o czym mówił chłopak. Pokiwała głową z uznaniem, kiedy zaczął wmieniać zrozumiałe tylko dla siebie nazwiska, o ile w ogóle były to nazwiska. - Kto by pomyślał, że się tak znasz na plascyce.
Grupa: Jad Kirlija - @Cody Stryder i @Anastasiya Egorova Obraz: G - Ośmiornica spowita świtem oceanu Poznane szczegóły: CODY: 4 (położenie geograficzne), 3 (architektura) NASTYA: 1 (umieszczenie czasowe), 5 (ciekawostka trzeciego planu) LILIAN: 6 (przesłanie autora) Interpretacja: 6 + 2 + 2 + 2 +4 = 16 Linki:here Użyte Modyfikatory: +2 za zaznajomienie się z przesłaniem autora, +2 za opis obrazu, + 2 za rysunek (here), +4 za punkty kuferkowe z HM Wynik grupy: 10 (Cody) + 11 (Nastya) + 16 (Lilian) = 37
Lilian została właściwie wzięta z zaskoczenia i przez rówieśników, i przez nauczyciela. Już wchodząc do pomieszczenia była całkowicie zdezorientowana, bo nie spodziewała się, że w sali historii magii będzie odbywało się coś poza standardem lekcyjnym. Nie rozumiała wprawdzie powszechnej ostatnio obsesji związanej z obrazami, ale nie mogła na nią narzekać, bowiem była przecież sporadyczną koneserką sztuki. Z marszu została wciągnięta do akcji przez nieznaną jej jeszcze reprezentantkę jej własnego domu o wyrazistym, obcym akcencie. Uprzednio zdążyła jeszcze usłyszeć wymianę zdań między nią a współpracującym z nią Gryfonem, toteż na szczęście nie była całkowicie zielona. Parę dobrych chwil zajęło jej jednak połączenie zasłyszanych frazesów z tym, co sama widziała i interpretowała na płótnie. - Wydaje mi się, że warto zacząć od podstaw. Tak, aby się nie pogubić - zaczęła bezpiecznie, jakby testowała grubość lodu, na którym miała zaraz uprawiać łyżwiarstwo. - Musimy zidentyfikować najbardziej wyróżniające się elementy i intencję stojącą za ich użyciem, wtedy wszystko złączy się w całość. - Lustrowała uważnie obraz, wpatrując się w każdy, najdrobniejszy detal, jakby zbierała z podłogi puzzle i ustawiała je po kolei w układance. - Widzimy ośmiornicę, nieprzeciętnie wielką, która istotnie przymrużonymi ślepiami orientuje się w otoczeniu. Ogromnymi mackami gwałtownie uderza w taflę oceanu, co wygląda, jakby nie tylko dążyła do samego utrzymania się na powierzchni, ale próbowała dążyć naprzód. Jednocześnie silne fale wzburzają się, zaprzepaszczając intencje stworzenia, a przynajmniej znacznie przeszkadzając mu w progresie. - Zrobiła krótką przerwę, bo rozgadała się na tyle, że zaczęło drażnić ją intensywne drapanie w gardle. Tradycyjnie kombinacja odwodnienia i małomówności miała swój rezultat w chwilowym napadzie kaszlu oraz późniejszym zachrypnięciem. - Myślę, że oboje macie rację co do odczuć ośmiornicy. Wygląda na jednocześnie zranioną i przepełnioną nadzieją. To tak, jakby świt był dla niej zamknięciem bolesnego rozdziału w życiu i wstępem do nowego, z tym, że musi napisać go sobie sama. Spojrzała po swoich rozmówcach, jakby zdziwiona wysokim poziomem swojego zaangażowania w rolę mówcy. Nie dała sobie nawet chwili na odpoczynek, bo niemal od razu w jej głowie pojawił się impuls, podpowiadający kolejną kwestię. - Zauważcie, że w samym tytule i kompozycji obrazu artysta daje wskazówkę co do jego interpretacji. Wielce istotne są tutaj kolory... mianowicie kontrast między główną postacią a tłem. Ośmiornica znajduje się jeszcze w chłodnej palecie kolorystycznej, więc teoretycznie zlewa się w ten sposób z oceanem. Natomiast świt prezentuje się w barwach złocistych. Symbolizuje to przywiązanie ośmiornicy do jej trudnej przeszłości, reprezentowanej przez odmęty wody, i zderzenie z jaskrawą rzeczywistością, która nakazuje jej kontynuować żywot mimo wszystko... rzecz jasna, to jest odzwierciedlone w postaci słońca i światła, jakie rzuca ono na taflę. Tutaj Krukonka zdawała się już całkowicie wyczerpywać swój interpretacyjny repertuar. Ponownie nawiązała porozumiewawcze spojrzenia z grupowymi towarzyszami, zastanawiając się, czy dawka informacji, jaką im zafundowała, nie będzie zbyt przytłaczająca.
______________________
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Grupa:nie ma fajnej nazwy: @ike skylight, @benjamin o. bazory i @ruby maguire Obraz: narodziny dementora Poznane szczegóły: 2 i 3 od ike + 6 ode mnie Interpretacja: dodatkowe 2 pkt jeśli osoba z grupy odnajdzie w obrazie ukryte znaczenie, alegorię, głębię i ją opisze, minimum 3 zdania; Linki:tutaj Użyte Modyfikatory: cecha złotousty gilderoy (perswazja) +2 Wynik grupy: 13 (ike) + 9 (ruby) + ? (ben)
Trzeba było jej przyznać, że miała tupet, idąc na historię po tym jak olała dobre parę poprzednik zajęć, albo kilkanaście, kto by to liczył? Sęk w tym, że nie było na tym świecie nudniejszych lekcji niż historia magii i przysięgała na swoją rodzinę, że jeszcze raz usłyszy o jakiś zamieszkach czy innej rebelii goblinów i wyzionie ducha i będzie nękać Morrisa. Szła niespecjalnie się spiesząc i wciąż rozmyślając nad tym, czy może jednak nie miała gorączki, stąd ta beznadziejna decyzja. Mogła przecież ten czas przeznaczyć na coś pożyteczniejszego, jak analizowanie przypadów do pracy dyplomowej, czy w ogóle sklejenie w końcu jej tytułu, bo Li Wang zaraz jej nie dopuści do egzaminu, skoro jeszcze nawet nie przedstawiła żadnego planu pracy. No nic, Ruby miała czas, nic tak dobrze na nią nie działało jak ogromna presja czasu. Zresztą Ryan udowodnił, że pracę dało się napisać w tydzień, więc czym właściwie się martwiła, skoro jej brat kretyn dał radę. Weszła do sali i pierwsze co jej się rzuciło w oczy to fakt, że @Kate Milburn siedziała obok jakiegoś knypka z Ravu i Solberga. Zaraz potem sobie uświadomiła, że grupy miały być trzyosobowe, a Kaśka ją tym samym wystawiła. Otworzyła aż usta w dozgonnym oburzeniu. Taka zniewaga, taka zdrada… Szybko omiotła klasę wzrokiem i wybrała dwóch ziomków, co siedzieli samotnie. Po drodze do nich zatrzymała się przy Kasi. — Taka zdrada krwi wymaga, będziesz chciała żeby ci ktoś krzaki pilnował — powiedziała, nachylając się do przyjaciółki, ale już szła w wybrane przez siebie miejsce, nie pytając nawet szczególnie o zdanie. — Siema mordy — przywitała się jak to Ruby i spojrzała na obraz — O, wygląda jak mój brat, nie wiedziałam, że Piotrula para się modelingiem — rzuciła, tak samo jak rzuciła torbę na ziemię i dokładnie w tym momencie zaczęła porządnie żałować tej paskudnej decyzji uczestniczenia w zajęciach z historii — To na pewno historia magii? Widzę Morrisa, ale może człowiek się znudził, ja bym się nie dziwiła, a obrazy to jednak DA co nie? — nachyliła się do chłopaków i mówiła przyciszonym głosem, nauczyciel chyba ją średnio lubił i wcale mu się nie dziwiła, bo albo spała na jego lekcjach, albo wcale nie przychodziła. — To totalnie alegoria wszystkich naszych wrzodów na dupie, bo każdy z nas ma takie dni, kiedy coś, co wydaje się zupełnie normalne, zamienia się w dramat – jak mój brat Piotrek, który zawsze ma niesamowity talent do pojawiania się w najmniej odpowiednim momencie. Wstaję rano, czuję, że kawa to jedyna rzecz, która uratuje ten dzień, i nagle – b u m, Piotrek w kuchni, i już wiem, że nie będzie lekko. To tak jak z tym dementorem – nic nie zapowiada tragedii, ale jego pojawienie się sprawia, że cała radość znika. — powiedziała zadowolona z siebie i pokiwała poważnie głową.
______________________
without fear there cannot be courage
Cody Stryder
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 181 cm
C. szczególne : zapach palonego dymu, kilkanaście pomniejszych starych blizn po poparzeniach na dłoniach
Grupa: Jad Kirlija - @Lilian Eldridge@Anastasiya Egorova Obraz: G - Ośmiornica spowita świtem oceanu Poznane szczegóły: CODY: 4 (położenie geograficzne), 3 (architektura) NASTYA: 1 (umieszczenie czasowe), 5 (ciekawostka trzeciego planu) LILIAN: 6 (przesłanie autora) Interpretacja: w poprzednim poście Linki: w poprzednim poście Użyte Modyfikatory: +4 pkt pkt za kuferek, +2 pkt opisane uczucia względem obrazu, +1 dodatkowy post Wynik grupy: 11 (Cody) + 11 (Nastya) + 16 (Lilian) = 38
Zajmował się wykonaniem zadania a dialog dygresyjny ograniczał do minimum. Najwyraźniej jego znaleziona towarzyszka sądziła inaczej bo nie dość, że ochoczo dołączyła do jego drużyny, tak i postanowiła się przedstawić, co samemu Cody'emu umknęło - przywykł, że część jego otoczenia pozostaje bezimienna. W jego głowie zakotwiczyło się jej imię otulone rosyjskim akcentem niczym melodyjny śpiew. Zwabiła do siebie jego wzrok, którym omiótł jej drobną jasną twarz o wyrazistych oczach i ustach. - Cody. - skinął jej głową gdy się już przedstawił i mógł wrócić do zapisywania swoich spostrzeżeń. O dziwo, Anastasiya zamiast skoncentrować się na swojej części interpretacji wciągała go w dyskusję, niemal podważając jego odczucia względem nudnej ośmiornicy. Podniósł się z kucek i chcąc nie chcąc, patrzył na nią z góry. Słuchał jej opinii i mimowolnie uśmiechnął się półgębkiem bo okazała się całkiem bystrą, wrażliwą i spostrzegawczą osóbką skoro potrafiła wyciągnąć z obrazu coś tak odmiennego. - Gdzie ty widzisz u ośmiornicy strach? Zobacz jak mruży podejrzliwie ślepia jakby miała już plan na zemstę. - podniósł wzrok na ciemnoskórą Krukonkę. Na moment otworzył szerzej oczy na jej widok, najwyraźniej lekko skołowany wyrazistością jej aparycji, tonem głosu jak i widoczną pewnością siebie. Skinął jej uprzejmie głową na powitanie lecz nie przerywał dyskusji. Obie go w to wciągnęły i dlatego nie zdawał sobie jeszcze sprawy jakie miał szczęście, że to one stanowiły ważny filar grupy "Jadu Kirlija". Przeniósł ciemne spojrzenie na Lilian. - Dlaczego uważasz, że ona z trudem utrzymuje się na powierzchni i że fale w jakikolwiek sposób mają jej przeszkadzać? To morskie stworzenie. To jej dom. - podważał to, co mówiły, czerpiąc ogromną satysfakcję z tej potyczki słownej. Obie mu imponowały i po obu przeskakiwał wzrokiem. Dziewczyny weszły bardzo głęboko w interpretację a on nie planował aż tak wnikać w kolorystykę obrazu. Dla niego mogłoby być wszystko szaro-białe. Oparł rękę o swoje biodro i popatrzył na kartkę gdzie miał zapisane swoje wrażenia. Uważał, że miał rację a one nieznacznie odbiegały od sensu przesyłanego przez autora malowidła. - Wzburzone fale to oznaka jej gniewu. Co, jeśli to ona je wprawia w ruch? Musi być magiczną istotą więc mogła doprowadzić ocean do wściekłości, która mogłaby być wyrazem tego, co czuła. - dodał swoje trzy sykle i z zainteresowaniem czekał na ich odwet.
Lilian Eldridge
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : unikatowy styl ubioru, artystyczny makijaż, wymyślne fryzury, przekłute septum, unoszący się za nią zapach Błękitnych Gryfów
Grupa: Jad Kirlija - @Cody Stryder i @Anastasiya Egorova Obraz: G - Ośmiornica spowita świtem oceanu Poznane szczegóły: CODY: 4 (położenie geograficzne), 3 (architektura) NASTYA: 1 (umieszczenie czasowe), 5 (ciekawostka trzeciego planu) LILIAN: 6 (przesłanie autora) Interpretacja: w poprzednim poście Linki: w poprzednim poście Użyte Modyfikatory: +2 za zaznajomienie się z przesłaniem autora, +2 za opis obrazu, + 2 za rysunek (here), +4 za punkty kuferkowe z HM, +1 za dodatkowy post Wynik grupy: 11 (Cody) + 11 (Nastya) + 17 (Lilian) = 39
Uniosła z powątpiewaniem brew, słysząc polemizujące argumenty Cody'ego. Z wrażenia zapomniała nawet, że powinna była się przedstawić, zaaferowana wplątaniem jej w grupę przez Nastyę oraz targana własnymi odczuciami co do obrazu i jego interpretacji. Tradycyjnie w takich przypadkach czuła dosłownie motyle szamocące się w jej brzuchu, bowiem każda dyskusja na powiązany ze sztuką temat nadmiernie ją ekscytowała. Nie negowała automatycznie tego, co miał do powiedzenia Gryfon, właściwie jak najbardziej brała to pod uwagę, ale też nie mogła zignorować zaistniałych na płótnie faktów. - Ośmiornice to zwierzęta głębinowe. Znajdowanie się na powierzchni oceanu to z pewnością w ich percepcji sytuacja stresowa - orzekła lakonicznie, pewna swego. - W wielu dziełach literackich czy wizualnych fale morskie czy oceaniczne symbolizują swego rodzaju zaburzenia, nagłe zmiany sytuacyjne. Możemy stwierdzić, że w nietypowych warunkach ośmiornica została wydarta z głębin przez fale, co zmusza ją do odbudowania swojego świata na nowo - drążyła dalej, nie poddając się oporowi. Może i w większych grupach czuła presję ze strony innych, ale gdy posiadała pewien poziom ekspertyzy na dany temat, jej opinia okazywała się być nie do zachwiania. - Strach nie wyklucza automatycznie gniewu, tak naprawdę te emocje idą ze sobą ramię w ramię - kontynuowała, by pokazać, że nie jest całkowicie odporna na argumentację Cody'ego, tak jak starała się to zaprezentować wcześniej, gdy uwzględniała zdanie obojga. - Ośmiornica jest przerażona swoim nowym usytuowaniem, a jednocześnie wściekła, że los tak sobie z niej poigrywa. Problem leży w tym, że im bardziej ktoś w trudnym położeniu wyraża złość, tym bardziej nie może ruszyć się z miejsca. Powinna przestać marnować energię na użalanie się nad sobą i stanie w miejscu, a raczej zużytkować swoje macki na płynięcie w przód - rozwinęła przekornie jego wypowiedź, jednocześnie prowadząc w głowie refleksję nad tym, jak bardzo ona sama właściwie jest taką ośmiornicą.
______________________
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
Grupa: Głodne Puffki (ja, @Iris Skylight i @Gael Camilton) Obraz: J - tęskniący goblin Poznane szczegóły: 1 - czas obrazu (+ 1pkt) 2 - persona na obrazie (+3 pkt) 3 - architektura (+1 pkt) 6 - przesłanie autora (+ 2 pkt) Interpretacja: 2 (kostka Iris) + 2 (opis obrazu u Iris) + 6 (kostka Terry) + 2 (kuferek Terry) - 1 (nieogarnięty chochlik) + 2 (odczucia) = 13 (+ reszta grupy) Linki:link Użyte Modyfikatory: kuferek, cecha eventowa, odczucia względem obrazu Wynik grupy: 20 (+ reszta grupy)
Przerwa świąteczna skończyła się o wiele szybciej, niżby sobie tego życzył, jednak nawet tydzień spędzony z dala od szkoły pozwolił Terremu odzyskać nieco utraconego spokoju. W styczniu wrócił do zamku w zdecydowanie lepszej formie niż go opuszczał przed Bożym Narodzeniem; cienie pod oczami zniknęły, większość siniaków zdążyła zagoić się pod czujnym matczynym okiem, a na piegowatej twarzy od czasu do czasu można było na nowo zobaczyć cień dawnego uśmiechu. Puchon nadal do końca nie wyleczył się ze spektakularnego zawodu miłosnego i powstałej w jego wyniku urazy, jednak spędzenie świąt w towarzystwie najbliższych pomogły nieco podnieść morale chłopaka. Nie chodził już z wiecznie spuszczoną głową i nie łypał spode łba na każdego, kto ośmielił się do niego odezwać. Pierwszy raz od miesięcy pojawił się na zajęciach z historii magii, a kiedy Iris i Gael zaproponowali mu wspólną pracę, szesnastolatek zdobył się nawet na odwzajemnienie uśmiechu.
- Cześć, jak tam po Sylwestrze? – zagaił, starając się brzmieć przy tym jak najbardziej sympatycznie. Ustalili nazwę, wybrali obraz i przeszli do działania. Nie oponował, kiedy Iris przejęła inicjatywę, sam bowiem nie miał zielonego pojęcia, co niby miał z obrazu wyczytać. – Przepraszam… - mruknął, kiedy dziewczyna zganiła ich wyczekujące spojrzenia, po czym utkwił wzrok w płótnie. Zgadzał się z koleżanką, jemu również obraz na pierwszy rzut oka wydał się smutny, jednak im dłużej mu się przyglądał, tym mocniej czuł się poruszony sceną przedstawioną przez malarza. Wydawało mu się, że w majaczących na dalszym planie drzewach dostrzega coś znajomego, choć przecież nie miał pojęcia, gdzie portret powstał. Poczucie straty, z którym bardziej niż kiedykolwiek wcześniej mógł się utożsamiać, tęsknoty i żalu z powodu utraty czegoś drogiego, a wszystko to zawarte w tak niepozornym malowidle. Zasępił się, ogarnięty dziwną nostalgią, która wyrwała go na moment z rzeczywistości lekcyjnej, ledwo dotarły więc do niego słowa Puchonki. Chwilę zajęło, zanim otrząsnął się z tego stanu, miał jednak cichą nadzieję, że towarzysze nie zauważyli jego zamyślenia.
- Nie jestem pewien, ale to chyba Ragnok Gołębi Palec, wiecie, ten goblin-artysta, który wydał książkę. – zauważył, bo akurat jego historię pamiętał, głównie dlatego, że spodobało mu się przezwisko goblina, przypominało mu bowiem o własnym pupilu. – Spójrzcie tutaj, jak się trochę obróci, to widać, że w dłoni ma pióro… no wiecie, atrybut pisarza. Ciemne kolory odzwierciedlają nieciekawe czasy w których przyszło mu żyć. Może tęskni za utraconą wolnością albo prawami… może wygnali go z rodzinnych ziem, co myślicie? – wzruszył ramionami, rumieniąc się lekko, nigdy nie podejrzewając się o artystyczne zapędy.
Grupa: Jad Kirlija - @Cody Stryder + @Anastasiya Egorova + @Lilian Eldridge Obraz: G - Ośmiornica spowita świtem oceanu Poznane szczegóły: CODY: 4 (położenie geograficzne), 3 (architektura) NASTYA: 1 (umieszczenie czasowe), 5 (ciekawostka trzeciego planu) LILIAN: 6 (przesłanie autora) Interpretacja: w poprzednim poście Linki: w poprzednim poście Użyte Modyfikatory: w poprzednim poście, +1 za dodatkowy post Wynik grupy: 11 (Cody) + 12 (Nastya) + 17 (Lilian) = 40
Była gotowa odpowiedzieć. Miała odpowiedź w głowie, kiedy Cody ją o nią spytał, ale nim trochę onieśmielona i respektująca starszą koleżankę, nie wtrąciła się jej w słowo. Przymknęła usta, łącząc je w bliski ideału kształt serca i po prostu wsłuchała się w ich wymianę zdań, jak wcześniej z uwagą w monolog Adena Morissa. Słuchała ich, jakby opowiadali opowieści, bo opinie trochę powieściopisarstwem były, nosiły w sobie na pewno jego elementy. W każdej widziała scenariusze życia i doświadczenia ludzi. To, co przeżyli Lilian i Cody musiało być bardzo intensywne i decydujące o tym, dlaczego stali się tak pewnymi siebie osobistościami. Stała przy Codym, wsłuchując się w wyjaśnienie Lilian mieszanki strachu i odwagi. Chęci zemsty, zmian i jednoczesną stagnację i... nie zgadzała się. — Ciebie nigdy strach nie sparaliżował? – spytała naprawdę ciekawa, bo lęki, którym ona na co dzień stawała na przeciw naznaczały jej życie różnymi wyborami, czasami takimi, które powstrzymywały ją w miejscu. Jak teraz niepewność przed tym, żeby chwycić się ramienia Cody'ego, bo Anastasiya całe życie poszukiwała w swoim życiu męskich archetypów, za którymi mogła się schować i poczuć bezpiecznie, kiedy nie czuła się w pełni zdecydowana, jak teraz. — Podejrzliwie, czy ostrożnie? Kolejne pytanie skierowała do Cody'ego, chowając ręce za plecy, splatając palce ze sobą, w ten sposób pozbywając się swojej niezręczności i niepewności, rzucając je właśnie tam – za siebie. Niepewność jednak zniknęła, wraz z następnym okrzykiem: — TERRILKA! Zrobiła krok w jego stronę, ale przypomniała sobie, że jest na lekcji, dlatego ukłoniła się ładnie, dbale, z precyzją godną arystokratki, na jaką wychowała ją babcia, ukłon kierując do @Aden Morris, a Terry'emu posłała tylko tęskne, ciepłe spojrzenie.
Gael Camilton
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : mieszanka irlandzko-hiszpańskiego akcentu
Grupa: Głodne Puffki + @Iris Skylight & @Terry Anderson Obraz: J- Tęskniący Goblin Poznane szczegóły: 1 - czas obrazu (+ 1pkt) 2 - persona na obrazie (+3 pkt) 3 - architektura (+1 pkt) 4 - położenia geograficzne (+1 pkt) 6 - przesłanie autora (+ 2 pkt) Interpretacja: 2 (kostka Iris) + 2 (opis obrazu u Iris) + 6 (kostka Terry) + 2 (kuferek Terry) - 2 (nieogarnięty chochlik Terry'ego) + 2 (odczucia) + 3 (kostka Gael) - 4 (niezręczny troll i bez czepka urodziny Gaela) - 1 (kuferek z HM) + 2 (przesłanie obrazu) + 2 (za spostrzegawczość Gaela) = 16 Linki:Rzut + przerzut Użyte Modyfikatory: przerzut za ucznia; 0 w kuferku, cechy eventowe + i -; opis ukrytego znaczenia + rysunek Wynik grupy: 22 + 2pk za rysunek = 24
Nigdy nie potrafił ocenić na ile jest osobą asertywną, a na ile łatwo ulega wpływom innych. Zazwyczaj bywał dość ugodowy, niektórzy wręcz mogliby użyć słowa miękki, a jednak mógłby godzinami rozpisywać się o poglądach, przekonaniach czy decyzjach, których nikt nie potrafiłby w nim zmienić. Iris Skylight władała jednak tajemną magią, którą czasem potrafiła sprawić, że niepostrzeżenie naruszał dla niej jedną z tych zasad, które wcześniej wydawały mu się nietykalne. Pominięcie jednej czy dwóch lekcji, gdy w brzuchu burczało mu z głodu, wydawało mu się nie tyle prawem, co wręcz obowiązkiem, a jednak jedno spojrzenie Iris wystarczało, by dał pociągnąć się w stronę klasy Historii Magii. - ...i to po prostu niezgodne z naturą i zegarem biologicznym - dokończył swój wywód o tym, że zajęcia po południu są właściwie niehumanitarne i powinny być zakazane, a wszystko dałoby się pogodzić, gdyby tylko lekcje trwały krócej, by uciszyć się wraz z dołączeniem do grupy uczniów, nieszczególnie mając ochotę, by ktokolwiek inny słyszał jego myśli. Z tego samego powodu spiął się mimowolnie słysząc informację o grupach trzyosobowych, od razu uciekając spojrzeniem do jasnych oczu dziewczyny, by wybadać czy ta zdaje sobie sprawę z tego jak dużą jest to katastrofą, bo i ostatnim co zamierzał teraz zrobić było przyznawanie się do tego problemu głośno. Ciepły uśmiech sam uniósł mu kąciki ust na widok Terry'ego, bo i ze wszystkich możliwych opcji ten wydawał mu się jedną z lepszych, nawet jeśli chłopak stał się dla niego symbolem tego społecznego paradoksu, gdy bardzo chce się z kimś poznać bliżej, a jednak nie potrafi się zrobić absolutnie nic, by tę chęć spełnić. - Dobrze - odpowiedział krótko, ze spokojnym uśmiechem, nie dając nabrać się na pułapkę tego pytania, bo już przecież dawno nauczył się, że istnieje dość krótka lista akceptowanych reakcji na pytanie tego typu i tylko dłoń instynktownie sięgająca do pleców Iris mogłaby jakkolwiek zdradzić, że jedyne co tak naprawdę było teraz "dobrze" nierozerwalnie pochodziło od tej jednej drobnej Puchonki. W przeciwieństwie do Terry'ego daleki był do przeprosin, bo i uciekając spojrzeniem do obrazu ledwo wstrzymał w sobie rozbawione prychnięcie, nie mogąc nie pomyśleć o tym jaki opieprz mogliby dostać później, jeśli zaraz wszyscy nie wezmą się do pracy. Właściwie, odkąd tylko poświęcił chwilę temu, by faktycznie przyjrzeć się przedstawionej scenie, był gotowy do tego, by się wypowiedzieć - a przynajmniej gotowy pod względem myśli, ale nie wypowiedzenia ich głośno. Splótł więc ramiona na piersi, spinając je tylko mocniej i mocniej, gdy próbował zmusić się do tego, by samemu w końcu też coś powiedzieć, a nie tylko przytakiwać na to, co mówią inni. Raz za razem skreślał z listy to, co sam chciał powiedzieć, gdy tylko Iris czy Terry zwracali na to uwagę samodzielnie, potrzebując jeszcze chwili i zachęcającego spojrzenia Puchonki, by chociaż głębszym złapaniem oddechu zasygnalizować, że zaraz zamierza się odezwać. - Wydaje mi się, że góry, na które patrzy, nie są żadnym istniejącym miejscem, a są tylko symbolem kopalni Goblinów, dlatego jest ich więcej i tak się od siebie różnią - podjął, musząc rozpleść na chwilę ręce, by przy tłumaczeniu różnic wskazać na charakterystyczne cechy gór, mogące sugerować ich pochodzenie z różnych rejonów europy, pozwalając sobie nawet wtrącić, że jedne z nich przypominają te, które miał okazję odwiedzić w Hiszpanii. - Dlatego obstawiałbym, że jest to okres jednej z wojen, a pewnie to, jaka konstelacja jest namalowana, ma jakieś znaczenie, ale myślę, że… tak przede wszystkim ma być niezmiennym drogowskazem, który kiedyś pozwoli wrócić wszystkim Goblinom do domu, niezależnie od tego jak długo to zajmie i że postać- że Ragnok Gołębi Palec…? - urwał, czujniej zerkając na Terry'ego, by ten chociaż drobnym kiwnięciem głową przytaknął mu, że dobrze zapamiętał podane mu imię - ...zdaje sobie sprawę z tego, że może to nie wydarzyć się za jego życia. Dlatego też tak ważne jest to, że zamiast charakterystycznego dla Goblinów młota trzyma pióro. Opuścił kopalnie, ale nadal będzie walczył o ich odzyskanie, a pióro jest jego narzędziem, bronią, a odczuwana przez niego tęsknota musi stać się tęsknotą wszystkich Goblinów, czymś dziedzicznym przez pokolenia, by nawet Ci, którym nie dane było żyć w górach, mieli w sobie potrzebę ich odzyskania - dokończył nieco pewniej, bo gdy przez dłuższą chwilę mówił ze spojrzeniem wbitym w obraz, to nawet udało mu się zapomnieć o tym ile osób oprócz niego znajduje się jeszcze w klasie. - No i znikacze, które zauważyłaś… - dodał, ale już mniej pewniej, bo i dał wybić się śmiechem któregoś z uczniów w innej grupie, więc i zdecydował się już zrezygnować z całej reszty swojej interpretacji, przy powrocie do splecenia rąk domykając już tylko ciszej: - ...też są zagrożone wyginięciem przez chciwość czarodziei.
Lyssa Heartling
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : burza loków, anorektyczna budowa ciała
Nigdy nie przypuszczała, że wiedza z historii magii okaże jej się potrzebna w życiu, jednak los najwidoczniej lubi płatać niespodzianki, nawet, a może szczególnie osobom, które niespodzianek nie znoszą. W pracy dziedzina ta okazała się kluczowa, co stanowiło pewien problem, bo choć Lyssa nie była może kompletnym bezmózgiem, to zdecydowanie posiadała braki, które nierzadko utrudniały jej wykonywanie obowiązków. Co prawda właściciel antykwariatu póki co jedynie machał ręką na tę niedogodność, zadowolony, że w ogóle udało mu się znaleźć sprzedawcę, który nie zniknął tuż po pierwszej wypłacie, jednak duma i ambicja dziewczyny nie pozwalały jej siedzieć bezczynnie. Musiała podciągnąć się z historii, choćby dla własnej satysfakcji. Na pierwszą w nowym roku lekcję przyszła więc z zawziętością wymalowaną na wychudłej twarzy, gotowa wynieść z zajęć tyle wiedzy, ile była w stanie. Miała pecha. Nauczyciel, być może nadal odczuwając rezultaty noworocznego toastu zdecydował się na pracę w grupach, której Heartling szczerze nienawidziła. Irytowała ją nie tylko konieczność współpracy z innymi, ale przede wszystkim fakt, że jej ocena uzależniona będzie od wkładu kogokolwiek poza nią.
Przeklinając w myślach wymysły profesorskie rozejrzała się po klasie ważąc wszystkie opcje, starając się wybrać tę, która przysporzy jej najmniej bólu głowy. Nie miała złudzeń, że ktokolwiek z własnej woli zaproponuje jej współprace, musiała zatem wziąć sprawy w swoje ręce.
- Ej, wy tam, macie już grupę? Nie? No to świetnie. – zwróciła się do dwóch chłopaczków, stojących razem jak dwa nieśmiałki. Nie kojarzyła żadnego z nich, co dawało nadzieję na szybką i efektywną pracę, bez zbędnego trajkotania. – Ten może być? – podeszła do jednego z wolnych stanowisk, spoglądając wyczekująco na pozostałą dwójkę.
- To Abraxas, czy może raczej Abrasax, bo tak się nazywał, zanim Rzymianie przeinaczyli tłumaczenie, najwyższe bóstwo w mitologii perskiej i nurcie gnostyckim. Ma postać człowieka z głową koguta i wężami zamiast nóg. Za nim widać słońce, bo Abraxas miał coś wspólnego cyklem roku słonecznego, upływem czasu i tak dalej. – spojrzała znacząco na chłopaków, dając im do zrozumienia, że któryś z nich będzie to musiał rozwinąć – Tutaj malarz przedstawił go płaczącego na tle zachodzącego słońca, za to bez jego standardowych atrybutów – bicza i tarczy. Może to nie Abraxas płaczący, a Abraxas pokonany? – wzruszyła ramionami, oddając głos pozostałej dwójce, bo choć wyglądali jakby mieli mleko pod nosem, to liczyła, że może uda im się dodać dwa do dwóch i sklecić kilka porządnych zdań interpretacji.
Grupa: Nie ma fajnej nazwy: @Ike Skylight, @Benjamin O. Bazory i @Ruby Maguire Obraz: D - Narodziny Dementora Poznane szczegóły: Ike: 2, 3; Ruby: 6; Ben: 4 Linki:link Użyte Modyfikatory: +2 za odczucia względem obrazu Wynik grupy: Ike(13) + Ruby(9) + Ben(4) = 26
"Dlaczego trafił ze Skylightem do klasy historii magii" - miało zostać pytaniem na które nigdy nie dostanie jasnej odpowiedzi. W głowie wałęsało mu się kilka myśli w który to wpierw ustalili, że tego dnia na jakieś zajęcia trafią, potem wypalili kilka papierosów by po dłuższej chwili dojechać pod mury szkoły dorożka z Hogsmeade. Wydawało się Bazoremu, że schody były jakieś kapryśne tego dnia, bo zamiast jak zwykle zaprowadzić go do lochów, gdzie czuł się jak ryba w wodzie, zmieniły kierunek, a na ich końcu znajdował się korytarz pierwszego piętra. Idąc i rozmawiając ze Skylightem, nie miał powodu by bardziej zastanawiać się gdzie go nogi niosą. Nie miał co prawda aż tak wybornego humoru jak jego kompan, ale wciąż jego samopoczucie było lepsze niż zazwyczaj. Wystarczające by po dostrzeżeniu pomyłki, po prostu nie opuścić sali. Wysłuchał zadania zleconego przez nauczyciela, które było okazało się jakieś dziwne. Spodziewał się nudnego wykładu, miał ślęczeć nad jakimś obrazem. Uważał, że ogólnie jakoś wszyscy ostatnio mieli problem z tymi płótnami. To ktoś do nich wchodził, to obrazy stały opustoszałe, to teraz to... Oszaleć można. Na tym, niestety, dementor nie dał nóg za pas, patrząc na nich tym swoim pustym spojrzeniem z rozdziawioną paszczą. Nieprzyjemny widok. Trochę zabawny, bo kogo po kilku hogsach nie bawiłoby cokolwiek namalowanego na płótnie, ale wciąż wolałby widzieć goła dupę Ikea niż te gębę. - Bro, a to nie jest do góry nogami? - przyglądał się, bo coś mu nie pasowało w tym ustawieniu. Nie ogarniał, że pewnie artysta tak chciał. Obrócił głowę pod dziwnym kątem próbując spojrzeć na obraz tak, jak wydawało mu się, że powinien być ustawiony. Przy okazji stracił równowagę, więc zachwiał się, po czym walnął uchem w ramię Skylighta. Syknął, odginając się z powrotem do pionu. Po chwili również Skylight zaczął machać łbem, co w ich stanie mogło oznaczać kolizje. - Nie no, dementor jak nic. Na sam jego widok robi mi się niedobrze. Z drugiej strony patrz na jego minę. - zaśmiał się, mając głupie skojarzenie jak to na studenta przystało. - Wygląda jak kurwa gotowa na pierwszego klienta. Pewnie anielska, bo w chmurach, nie wiadomo gdzie. - mówi, zadowolony z interpretacji obrazu jaką wymyślił. Wszystkie te jęczące dusze i inne rzeczy po bokach jakoś mu umykały, zdecydowanie będąc mniej zabawnymi niż dziwnie przedstawiony dementor. - Dobra, prezentuj to. - zachęcał kumpla, bo chętnie zobaczyłby Adena Morrisa słuchającego tego steku bzdur. Był nawet gotów odrobić dwa szlabany za zdjęcie jego wnerwienia w tamtej chwili. Pojawienie się nowej koleżanki do pracy mogło okazać się zbawieniem tych dwojga, ale cóż... Przyrównanie dementra do jej brata, w świetle tego co tam bredził do Skylighta, jeszcze mocniej go rozbawiło. W zasadzie oparł głowę o otwartą dłoń i bezgłośnie śmiał się jak niespełna rozumu. Trwało to dłuższą chwilę. Śmiech przerwało dopiero lekkie niedotlenienie, przez co wziął głębszy wdech, próbując odzyskać jakąś normalną postawę. - Ciii, nie mów na głos, że to nie ma sensu. Zaraz tu przyjdzie marudzić, że "wszystko co was otacza w końcu staje się historią.". - zauważył na słowa Ruby o trafności zadania do przedmiotu, który nauczał nauczyciel, przy okazji parodiując któreś z jego słów z innych zajęć. Zapewne każdy na tej sali zastanawiał się co właściwie się wydarzyło, że tworzą wyssaną z palca interpretacje obrazu. Po chwili słuchał tego, co dziewczyna wymyśliła o tym obrazie. To brzmiało mądrzej niż jego pomysły, ale przy okazji trwało tyle, że miał wrażenie, że zaśnie między piątym, a dziesiątym słowem, które wydobywało się z jej ust. Spojrzał na Skylighta, który widząc fajną koleżanką, oczywiście był "zaciekawiony" tym, co mówiła.
Scott Perry
Rok Nauki : V
Wiek : 15
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Zawsze pchanie jakby dopiero wyszedł z lasu. Ciało zawsze okryte plastrami i bandażami. Kurtka z przypinkami z miejsc, które odwiedził
Istniały dwie opcje: albo z Nykosem zaczną się tolerować, albo będą się otwarcie nienawidzili z racji jak często muszą ze sobą przebywać - z chęcią bądź nie. Chociaż najczęściej to przypadek zwany eventami w szkole sprowadzał ich szlaki na jeden tor. Całe szczęście, że jakaś Ślizgonka bez empatii ich do siebie przygarnęła, narzucając tempo i rytm pracy. Nie tak, że Scott lubił być rządzony przez silne kobiety. Zwyczajnie, najczęściej, było mu to na rękę. - Ten obraz to alegoria dualizmu i konfliktu między pierwiastkami duchowymi i materialnymi. Postać uosabia zarówno chaos, jak i harmonię, współczucie i cierpienie, mądrość i ograniczenie. Płacz Abraksasa może być metaforą świadomości boskiej istoty, która, mimo swojej wszechmocy, nie jest wolna od bólu związanego z istnieniem. - Wydobył z siebie mądre słowa, może zbyt nagle, a może zwyczajnie speszył tym towarzystwo. Jednak Scott był bystry, Krukoni są ciekawi świata i poza szeroką wiedzą z dziedzin związanych ze zwierzętami, znał się trochę na sztuce. Na niej bardziej niż rzeczywistych, historycznych wydarzeniach. -Patrzcie - powiedział, jak do debili, aby oni też zauważyli to, co on. - Abraksas w tradycji gnostyckiej jest bóstwem, które integruje wszelkie przeciwieństwa. Mam świadomość, że w teorii ma on mieć głowę koguta, ale tutaj wygląda na na koronę stylizowaną na głowę koguta. Natomiast w chrześcijanie uznają węże za symbol pokusy. Pierwszy dualizm. Kolory obrazy - złoto i zieleń. Boskość i natura. Kultura i natura. Sacrum i profanum. - Nie chciał, się powtarzać, że to wszystko dualizmy, ale tak było. W istocie. - Generalnie tytuł i obraz razem tworzą filozoficzną refleksję nad kondycją świata, istoty boskiej i ludzkiej. - Mogliby to jeszcze zrównać do człowieczeństwa i przeszyć znaczenie konfliktu wewnętrznego, ale to takie już nazbyt ambitne.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Grupa: Białe centaury (@Ian D. MacTavish, @Maximilian Felix Solberg) Obraz: A - Wojna Mewryna z Centaurem w Bieli Poznane szczegóły: wciąż tylko 1, 6, 4 Interpretacja: odczucia względem obrazu Linki:porażka 1, porażka 2, Użyte Modyfikatory: przerzut za historię magii jako jedna z 2 najlepiej rozwiniętych dziedzin w kuferku Wynik grupy: 23 + 6 + 10 (kuferek) - 2 (cecha nieogarnięty chochlik) + 2 (odczucia) = 39
Niemal zaśmiała się na głos, gdy Solberg wytknął jej dzisiejszą kumulację triggerów, bo miał stuprocentową rację - nie były to sprzyjające dla niej warunki. W ogóle historia magii, mimo że była lubianym przez nią przedmiotem, straciła nieco ze swojej magii po jej wyjątkowo niefortunnym występku. Na szczęście przeszło jej już zakrywanie się po uszy przed profesorem Morrisem, więc tego dnia wyglądała normalnie, jak na siebie przystało. @Ruby Maguire przydybała ją w męskim towarzystwie z nietęgą miną i nawet pogroziła jej, że więcej nie popilnuje jej krzaków, łapiąc ją tym samym z zaskoczenia, przez co jedynie otworzyła usta i je zamknęła, jak pozbawiona głosu ryba. Jak mogła jej tak powiedzieć przy Maxie? Na szczęście najpewniej nie zwrócił na nią uwagi albo puścił mimo uszu niezbyt chlubną aluzję do pijackich podrygów Gryfonek na Podlasiu. Pracę w grupach przyjęła nawet z ulgą, bo choć nie miała przeciwko robić rzeczy samodzielnie, zawsze dobrze było móc polegać też na kimś innym. Max zorganizował im do współpracy młodszego Krukona, który okazał się być bardzo zaznajomiony z tematem, a także z obrazem. Kate obrazu nie znała, bo choć czytała swoje o wojnach i politycznych potyczkach przeszłości, tak o sztuce z tego okresu nie miała bladego pojęcia. Dobrze więc, że to ten mądry zaczął gadać na wstępie. Zaraz jednak należało ratować sytuację, bo Ślizgon też dodał swoje trzy knuty i były to dosłownie trzy knuty, po których zapadła chwilowa cisza. - Mnie osobiście ten obraz smuci. Jak kolega słusznie zauważył, była to końcowa bitwa w toczącej się wojnie, podczas której Mewryn wyzwał do walki centaura. Ta decyzja wydawać by się mogła szalona, a jest to dodatkowo spotęgowane przedstawieniem obu postaci. Centaur w bieli i ciemna postać Mewryna w kontraście, jak walka dobra ze złem. I choć teoretycznie nie powinien mieć wielu szans w tym starciu, w jego postawie przebija się prawdziwa desperacja. Chce bronić honoru rannego ojca i walczyć o sprawę, w której widzi słuszność, mimo że niemal skazany jest na porażkę. Można mu jedynie współczuć, że sytuacja pchnęła go do podjęcia tak radykalnych działań - wypowiedziała się, może niekoniecznie dodając do sprawy cokolwiek więcej poza własną interpretacją, ale niestety nie mogła zrobić wiele więcej pod presją, a należało po chwiejnym wystąpieniu Solberga dorzucić parę zdań, by wybrnąć z sytuacji.
Nykos Lush
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 189
C. szczególne : ma bardzo jasne oczy, jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym pierścien Hannibala na wskazującym palcu i kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Grupa: Smutne wyjce @Lyssa Heartling@Scott Perry Obraz: Płaczący Abraksas Poznane szczegóły: 1 2 4 5 6 (+1, +3, +1, +2, +2) Interpretacja: odczucia, rysunek, Linki:tu i przzerzuty tu Użyte Modyfikatory: postać jest na forum krócej niż 3 miesiące, postać jest uczniem Wynik grupy: Lys: 12, Scott: 7 + (2 kostka przerzucona na 4, -1 kuferek, 2 za odczucia, 2 za rysunek, 3 za szczegóły = 10) = 29
Był obojętny zarówno na obecność Perry'ego jak i obecność Heartling. Do obu kiedyś miał więcej emocji, z Lyssą poniekąd nawet się dogadywali, śmiał nazywać ją swoją koleżanką. Niestety, nie miał już w sobie wiele miejsca na emocje, wzruszenia, był otępiały od niemal roku, kiedy Agapi zniknął z jego życia na zawsze. Kiedyś był wrażliwszy i bardziej empatyczny. Potrafiłby wyczuć niepewne emocje, jakie się kumulują między nim a krukonem i w jakiś sposób z nim dojść do konsensusu. Mógłby wyłapać pobłażliwe spojrzenie Lyssy, zwrócić jej na nie uwagę, raz jeszcze próbować uczyć ją niezłomnie, jak być częścią szkolnej społeczności, a nie cierniem w boku każdego obecnego w jej otoczeniu człowieka. Teraz już nie potrafił. Przeniósł martwe spojrzenie najpierw na Scott'a, potem na Lyssę, kiedy zostali dobrani w grupę i skinął głową na ich nazwę, jakże adekwatną przy płaczącym Abraksasie. Przez chwilę wpatrywał się w płótno, zastanawiając się, skąd Heartling stała się taką miłośniczką perskiej mitologii, by wiedzieć nawet o tym, jak zmieniona została jego domena, ale ani miał ambicje ją o to pytać, ani właściwie go to aż tak ciekawiło, by podjąć na ten temat dyskusje. Bohater ilustrowany na starych, greckich papirusach magicznych, zawierających zaklęcia, modlitwy, grawerowany na amuletach, czyniony patronem talizmanów. Tyle ust szeptało do niego swoje błagalne prośby po to, by ktoś narysował go we łzach, a jakiś debil jeden z drugim zakładał, że był przegranym, czy dualizmem natury i kultury. Poczuł ukłucie tęsknoty za Delos, myśli znów przechyliły mu się w stronę wspomnień jego brata, czy gdyby posiadał talizman Abraxasa, czy gdyby wierzył w modlitwy do starych bogów jak jego babcia Voula..? Machinalnie obrócił pierścień na wskazującym palcu i wzruszył ramionami bez słowa, bo poza tym co czuł, nie miał wiele do powiedzenia. - Zgadzam się ze swoją grupą. - dodał jedynie, na pytające spojrzenie prowadzącego lekcje.
Iris Skylight
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163,5 cm
C. szczególne : drobna postura, włosy przefarbowane na brąz, dopasowana biżuteria, kwiatowe perfumy
Grupa: Głodne Puffki + @"Gael Camilton & @"Terry Anderson" Obraz: J- Tęskniący Goblin Poznane szczegóły: 1 - czas obrazu (+ 1pkt) 2 - persona na obrazie (+3 pkt) 3 - architektura (+1 pkt) 4 - położenia geograficzne (+1 pkt) 6 - przesłanie autora (+ 2 pkt) Interpretacja: 2 (kostka Iris) + 2 (opis obrazu u Iris) + (+1 post Iris) + 6 (kostka Terry) + 2 (kuferek Terry) - 2 (nieogarnięty chochlik Terry'ego) + 2 (odczucia) + 3 (kostka Gael) - 4 (niezręczny troll i bez czepka urodziny Gaela) - 1 (kuferek z HM) + 2 (przesłanie obrazu) + 2 (za spostrzegawczość Gaela) = 17 Linki: były wcześniej podane Użyte Modyfikatory: rysunek + jw Wynik grupy: 23 + 2pkt za rysunek = 25
Interpretacja chłopaków była znacznie bardziej wnikliwa i głęboka niż to, co opisała Iris. Słuchała ich i przeskakiwała po nich spojrzeniem, nie wiedząc jak to się stało, że ich odczucia i dostrzeganie szczegółów sprawiały, że całokształt miał sens. Najbardziej to zapatrzyła się na Gaela, który wypowiedział wiele zdań jednym ciągiem. Mogłaby się domyślać jak bardzo mogło to go wewnętrznie wyczerpać. O czymkolwiek by mówił, gotowa była słuchać godzinami. Gdy jednak skończył zdanie czuła, że powinna coś dopowiedzieć, jakąś puentę, wniosek, cokolwiek. Nabrała tchu i poprawiła brązowy kosmyk włosa, zastanawiając się nad swoimi słowami. - Skoro dostrzegacie tutaj tęsknotę za ojczyzną, za wolnością, możliwość, że to działo się w nieciekawych czasach... kojarzę traktat pokojowy między goblinami a centaurami w osiemnastym wieku. Nie pamiętam dokładnej daty ale wspomniano tam coś o podziale ziemi między dwoma zwaśnionymi stronami. Centaury odzyskały dużą część lasu a gobliny kopalnie... choć może nie wszystkie i dlatego ten na obrazie tęskni za rodzinnymi stronami? - może szła zbyt głęboko w interpretację ale umiejscowienie obrazu mogłoby dać im nieco większy rzut na całokształt malowidła historycznego. - Wówczas posiadanie przez niego pióra jest nawiązaniem do pokoju. Co sądzicie? - zapytała, cały czas mając wrażenie, że profesor Morris uważnie ich słucha.
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Grupa: Entities @Anna Brandon@Clara Hudson@Wacław Wodzirej Obraz: I - Bunt szarego tłumu Poznane szczegóły: 1 2 4 5 6 (9pkt) Interpretacja: Linki:Tu i Tu Użyte Modyfikatory: -2 (nieogarnięty chochlik), +4 (kufer Ani), 2 (opis obrazu Wacka), 2 (kuferek Wacka), 2 (obrazek wykonany przez Wacka), -1 (kufek Clary) Wynik grupy: 16
Wszystko działo się jakby poza nią. Dzisiaj jak chyba nigdy dotąd była nieogarniętym chochlikiem i znów cecha ta dała o sobie znać na lekcji historii magii profesora Morrisa. Szanowna pani prefektaka naczelna nawet nie zwróciła uwagi na to, co właściwie mają zrobić. Przyszła niemal spóźniona i jeszcze półprzytomna, myślami zatracona w jakimś studenckim problemie niezwiązanym z nauką. - Co robimy? - szepnęła do swojej drużyny, a potem przyjrzała się obrazowi. - O, ten facet chyba przewodzi tej calej masie. To centralna postać. Niby nic, a chyba dostrzegła kluczową informacje z obrazu, która mogla pomóc w rozszyfrowaniu co właściwie przedstawia to dzieło w ciężkiej ramie. Więcej Aneczka nie była w stanie z siebie wykrzesać. Nie w tym momencie. Ale chyba na dobry start i tak wystarczyło.
5) W tym samym etapie zajęć sklejacie wszystkie szczegóły w przyzwoitą całość: ponownie cała grupa rzuca kością k6. Sumujecie rzuty każdej osoby z grupy.
Kto nie rzucił k6 w 1 etapie i nie doliczył go do wyniku proszę to uzupełnić - Clara, Wacław, Ian Ruby? Nie widzę w kodzie żadnego oznaczenia dotyczącego tego rzutu.
3) Do wylosowanego akapitu należy dorzucić k100 - określa wartość informacji jakie zawarłeś w swoim akapicie - im wyższy wynik tym lepiej:
1-20% -> do wyniku grupy dodaj 1 pkt 21-49% -> do wyniku grupy dodaj 2 pkt 50-66% -> do wyniku grupy dodaj 3 pkt 67 -80% -> do wyniku grupy dodaj 4 pkt 81-99 %-> do wyniku grupy dodaj 5 pkt 100% -> do wyniku grupy dodaj 7 pkt.
Modyfikatory: -> jeśli Twoja grupa namalowała obrazek w poprzednim etapie - każde z Was może przerzucić dowolną kość lecz musi wybrać drugi wynik; -> jeśli Twoja postać jest na forum krócej niż 3 miesiące - możesz wybrać akapit zamiast go losować; -> jeśli w poprzednim etapie choć raz w dialogu użyłeś przekleństwa od kości k100 odejmij 10 pkt; -> Osoby z cechą Nieogarnięty Chochlik od jednego rzutu k100 odejmują 10.
Osoby: -> posiadające minimum 10 punktów z historii magii; -> z cechą eventową Świetne Zewnętrzne Oko (wszystkie odłamy) lub/i Gibki jak Lunaballa (Zręczność) mogą rzucić 2xk6 i opisać dwa akapity zamiast jednego. Jeśli wyrzuciłeś ten sam akapit co wcześniej, przerzuć kość.
Grupa: ENTITIES Akapity:2 i 3 Wartość akapitów:68=4pkt39-10=29=2pkt Wynik grupy: 16 (1 etap) + 5 (uzupełnienie punktu 5) + 6 (akapity) = 27
Rozejrzała się spłoszona po sali i pomyślałam, że ich drużynie idzie najgorzej, w dodatku zdaje się, że z jej winy. Ale trudno, trzeba było szyć z tego, co się ma. Wyciągnęła czystą rolkę pergaminu i kałamarz, a potem bąknęła z zakłopotaniem do reszty: - Może ja się zajmę kontekstem historycznym. A potem symboliką obrazu w odniesieniu do tego tła, dobrze? Jakbym mogła jakoś pomóc, to powiedzcie, radzicie sobie dużo lepiej ode mnie. Była w jej głosie wyraźnie przepraszająca nuta, jakby Brandonówna sugerowała, że poczuwa się do odpowiedzialności za swoją małą aktywność na wcześniejszym etapie lekcji. Zajęła się skrobaniem piórem, wyciągając z czeluści pamięci wszystko, co pasowało do tematyki przedstawionej na obrazie. Chciała chociaż w ten sposób zrekompensować grupie swoją nieudolność.