Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub Pod Trzema Miotłami

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 19 z 39 Previous  1 ... 11 ... 18, 19, 20 ... 29 ... 39  Next
AutorWiadomość


Elliott Redbird
Elliott Redbird

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Galeony : 1053
  Liczba postów : 1964
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyCzw Sty 13 2011, 20:58;

First topic message reminder :


Pod trzema miotłami

Kultowe miejsce - zatłoczone i wiecznie przepełnione studentami. Pomimo swojej popularności, zawsze można znaleźć tu jakiś wolny stolik, a przemiła obsługa nie zapomina o żadnym kliencie. Przez jakiś czas pub nazywał się "Pod Trzema Różdżkami", gdy został przejęty przez fanatyków Koalicji Czarodziejskiej - o politycznych niesnaskach nie ma już jednak śladu i witani są tutaj wszyscy, niezależnie od czystości krwi.

Dostępny asortyment:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Bartholomew Cubbins
Bartholomew Cubbins

Nauczyciel
Wiek : 52
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, metamorfomagia
Galeony : 136
  Liczba postów : 174
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5936-bartolomew-cubbins
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5938-fobos-puchacz-bartolomewa
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyPon Lip 01 2013, 16:56;

Barth patrzył na Afrę nie dlatego, że jakoś ją potępiał on po prostu chciał zapamiętać rysy jej twarzy by bezbłędnie rozpoznawać ją na korytarzach Hogwartu. Cubbins miał pamięć do twarzy i miał nadzieję, że nie będzie musiał szukać panny Corvin w wieży w klasie Wróżbiarstwa. Oczywiście wcale by mu to nie przeszkadzało. Lubił chodzić w różne miejsca i często trafiał na coś ciekawego. Tak z nim nie można się było nudzić.
- No jakoś się nie złożyło. Miałem w planach już kilkanaście razy odwiedzić to miejsce ale zawsze coś mi wypadało. A to nocny dyżur na korytarzu, a to jakiś uczeń przyszedł by szlaban odbyć, a to przyszedł ktoś z kadry by pogadać i zawsze moje plany kończyły się tylko w sferze planów. – powiedział tak spokojnie jakby w ogóle się tym nie przejmował. Oczywiście było z goła inaczej. Bartholomew zawsze pluł sobie w brodę, że coś mu nie wyszło. Nie wiedział skąd się to u niego bierze. Bardzo chciał wreszcie kiedyś spełnić swoje plany. No cóż jak nie teraz to innym razem. Oczywiście zauważył nerwowość swojej rozmówczyni ale nie pytał dlaczego i co było tego powodem. Sam jakoś nie zwracał uwagę na takie coś jak umykający czas.
- Z każdego da się wyciągnąć jego tajemnice tylko trzeba wiedzieć jak to zrobić. – zripostował krótko ale nie miał zamiaru wyciągać czegoś na siłę z nauczycielki wróżbiarstwa. Zresztą wątpił by to się nawet mu udało. Dla Barth’a sprawiała wrażenie twardo stąpającej po ziemi osoby, która nie zamierzała łatwo się poddawać. No cóż wyzwanie coraz bardziej go kusiło.
- No cóż zobaczymy. Czasem jestem uparty jak muł i nie potrafię zrozumieć nawet prostych rzeczy, ale mogę obiecać, że będę się starał. – dodał i na chwilkę znów się zawiesił. Myślał o swoich szkolnych czasach i o tym jak to jego nauczycielka próbowała go nauczyć czegoś z dziedziny Afry i zawsze wychodziło jej to raczej z miernym skutkiem.
- Ależ spokojnie pani profesor, nie zamierzam zmarnować całego wyjazdu na eksperymenty, zresztą raczej nie wierzę, że uda mi się go przeprowadzić, bo mam wrażenie, że możemy nie mieć czasu wolnego. – powiedział i po raz pierwszy zaśmiał się ze swojego żartu. Choć nie wiedział jak on został zrozumiany. Miał nadzieję, że się kiedyś dowie.
- W takim razie nie zatrzymuję i mam nadzieję, że na wyjeździe będzie więcej czasu na rozmowy. Ja również muszę parę spraw załatwić i dopiąć parę spraw. – powiedział i spojrzał na kobietę. Nie chciał by ona płaciła jednak kłócić się również z nią nie chciał. Przyjął monety i skinieniem głowy podziękował.
- Nie rozumiem dlaczego nie możesz na to pozwolić ale nie będę cię do niczego zmuszał. – powiedział i pożegnał się z Afrą, a potem poszedł zapłacić. Gdy dopełnił formalności skierował swoje kroki do wyjścia. Po czym podążył ścieżką prowadzącą do zamku.

[z/t]
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptySro Lip 31 2013, 21:14;

Wakacje mijały szybko. Może nawet za szybko? Sama nie wiem, ale pobyt w Japonii zleciał Marceline jak jeden dzień. Nawet jej się podobało, choć nie ukrywam, że potem trochę ją to wszystko już nudziło. Mniejsza, i tak lepsze to niż siedzenie w takim na przykład domu w Toronto i słuchanie zrzędzenia matki i siostry. Jejku, nawet siedzenie w szkole byłoby od tego lepsze, no naprawdę. Zresztą do Hogwartu też jej się chciało. Poskładała papiery na studia, wybrała odpowiednie przedmioty. W gruncie rzeczy nie miała jakichś specjalnych dylematów przed tym, czy kontynuować naukę w Anglii, czy może wrócić na stare śmieci do Riverside. Tutaj byli wszyscy jej przyjaciele, znajomi. Nie miałaby po co wracać, naprawdę. W Wielkiej Brytanii była już kilka dni, wynajmując mały pokoik w Hogsmeade, żeby to mieć się gdzie zatrzymać na te parę nocy przed powrotem do szkoły. A dzisiejszy wieczór to już zapowiadał się w ogóle super kul, bo WRESZCIE umówiły się z Mads na taką prawdziwą, dziewczyńską rozmowę tylko we dwie. Okazja była jeszcze jednak, ponieważ za parę dni Mar miała obchodzić swoje osiemnaste urodziny. Ohoho, stara już z niej dupa, no naprawdę. W świetle czarodziejskiego prawa pełnoletnia była już od roku, więc nic hucznego nie planowała (choć w sumie rok temu też jakiejś wielkiej imprezy nie zrobiła, hehe), ale takie spotkanie z najlepszą na świecie przyjaciółką nigdy nikomu nie zaszkodzi. Zwłaszcza, że jeszcze nie do końca ogarniała całą tą dziwną sytuację z tą wredną Lailą od Filipa, której to podobno Madison coś zrobiła czy jakoś tak. Nie była świadkiem tego zdarzenia, a jakoś nikt nie mógł jej tego składnie opowiedzieć. A jak powszechnie wiadomo, wersja od samego uczestnika wydarzeń będzie prawdopodobnie najlepsza. No, chyba że Richelieu będzie chciała coś przed nią zataić. Szatynka zresztą też potrzebowała sobie z kimś pogadać. Niby w jej życiu nie działo się nic nadzwyczajnego, ale tak naprawdę jeszcze nikomu nie opowiedziała o tej dziwnej sytuacji z Jovenem sprzed paru miesięcy. Ani o tym, że odwiedziła go przed wyjazdem do Japonii. Ani o tym, że byli w stałym kontakcie listownym. To nie było nic takiego rzecz jasna, ale i tak wiele zmieniło się odtąd, kiedy byli dla siebie po prostu obojętni. A Marceline pomimo tego, że nie lubiła nieczystych sytuacji i jakiś niewyjaśnionych do końca relacji, to starała się o tym za dużo nie myśleć. Przecież to było zupełnie normalne. Kumpelskie po prostu. I jeszcze ten cały bal. Ech, w ciszy to nasze dziewczyny na pewno dzisiaj nie będą siedzieć!
Mar weszła do lokalu jako pierwsza, zajmując stolik w kącie sali, z dala od spojrzeń innych ludzi. Znajdował się on przy oknie, z którego rozciągał się widok na długą ulicę, którą spacerowali czarodziejowie. Nie było ich za wielu, bo i pora nie była za wczesna, ale obserwowanie ich było dość ciekawych zajęciem na spędzenie czasu oczekiwania na przyjaciółkę. W międzyczasie zamówiła kremowe piwo, które po pięciu minutach leżało już przed nią. Upiła łyk, mając nadzieję, że Mads zjawi się na tyle szybko, żeby nie zdążyła w samotności opróżnić całego kufla. A było bardzo dobre, serio!
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptySro Lip 31 2013, 22:38;

A może to i lepiej, że wakacje mijały szybko? Madison już niemalże od pierwszych dni spędzonych w Japonii krążyła po głowie nieznośna myśl, że wszystko jest nie tak jak powinno, że wszechświat wypiął się na nią dupą, że zamiast odpocząć i cieszyć się wolnymi chwilami musi bezustannie wszystkiego pilnować i trzymać w garści, bo inaczej wszystko jej ucieknie i zostanie sama, zupełnie z niczym. Coraz częściej łapała się na tym, że niemalże z utęsknieniem wyczekuje rozpoczęcia roku szkolnego i względnego porządku dyktowanego przez plan zajęć i treningów. Czy to nie dziwne, że łatwiej jej było złapać znajomych czy spędzić miło czas właśnie w przerwie pomiędzy lekcjami niż na wakacjach? Richelieu nawet nie brała pod uwagę możliwości wcześniejszego powrotu do Kanady i było jej bardzo przykro, gdy część ich drużyny wracała do domu jeszcze przed wakacjami, nie mogła zrozumieć decyzji Petera, Caleba czy Damona, zasmuciła się nawet na wieść o wyjeździe Vienne, której przecież nie lubiła, ach to jej dobre serduszko!
Dziewczyna cieszyła się niesamowicie na planowane spotkanie ze swoją BFF. Oczywiście rozmawiały sobie na różne tematy niejednokrotnie, ale większość omawiały tylko pobieżnie, bez zagłębiania się w szczegóły. Nie wszystkie tajemnice zostały jeszcze wyjawione, a to przecież należało nadrobić! Mads szybko wyprawiła się na spotkanie i pewnie nawet nie spóźniłaby się, tak jak to miała już niestety w swoim zwyczaju, jednak spędziła całe popołudnie na przeczesywaniu każdego sklepu w Hogsmeade, ponieważ nic nie wydawało się wystarczająco dobre na prezent dla jej kochanej Marcelinki. Zdecydowała się w końcu na uroczy srebrny naszyjnik z magiczną miotełką, która od czasu do czasu się poruszała, jakby pędziła w przestworzach oraz rękawiczki do latania z mięciutkiej skórki, bo przecież delikatne dziewczęce łapki powinny być odpowiednio chronione w czasie długich treningów! Weszła do pubu i bez trudu odnalazła spojrzeniem Marceline, siedzącą przy jednym ze stołów pod ścianą, zatem ruszyła w jej kierunku, prosząc po drodze złapanego kelnera o kremowe piwo.
- Wszystkieeeeeego najlepszego, stara dupeczko! – zawołała entuzjastycznie, ściskając przyjaciółkę, składając jej życzenia prawdziwym potokiem słów i jednocześnie całując ją w oba policzki. Tak tak, zdolna Madison, multitasking na najwyższym poziomie! – Moja droga, w zacnym gronie osiemnastolatków przywitam Cię oficjalnie za kilka dni, ale skoro zdecydowałyśmy się odpowiednio świętować dzisiaj, prezent nie powinien czekać. Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu. Zaraz się napijemy za Twoje zdrowie! – oznajmiła po chwili, podsuwając jej zapakowaną paczkę przewiązaną wstążką. – I opowiadaj od razu co u Ciebie, musimy w końcu nadrobić zaległości! – zarządziła, zajmując miejsce przy stoliku i z uśmiechem odbierając swoje piwo od kelnera.
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyCzw Sie 01 2013, 00:01;

Takie uczucia Marceline też nie były obce, o tak. Już od dawna było tak, że to ona robiła za tą, która ogarnia resztę, daje dobre rady, stara się jakoś pomóc czy coś w tym rodzaju. To na dłuższą metę mogło być męczące, ale wydaję mi się, że zwyczajnie przywykła już do roli, jaką pełniła w gronie swoich najbliższych. Choć nie ukrywam, że właśnie podczas jakiś rozkminowych chwil dochodziła do wniosku, że coraz częściej denerwuje samą siebie. Zazdrościła takiej Mads, że jest taka pewna siebie, zdecydowana i otwarta na ludzi. Ma Rivera, ma przyjaciół, nie musi przejmować się jakimiś bzdurnymi rzeczami. Oczywiście to zapewne były tylko pozory, bo najczęściej bywa tak, że właśnie takie osoby mają z własnym "ja" najwięcej problemów. Może właśnie taka rozmowa przynajmniej na jakiś czas pozwoli im się oczyścić z tego, co w sobie tłumiły. Madison miała na świat zupełnie inne spojrzenie niż Delacroix. Bardziej spontaniczne, tak myślę. Sumując jej rady z osobistymi przemyśleniami Mar zawsze można było znaleźć naprawdę sensowne wyjście z danej sytuacji, uwierzcie. A już zdecydowanie za długo nie mogły znaleźć czasu na takie prawdziwe pogaduchy. Chociażby o bzdurach. Richelieu była dla Marceline jak siostra, której tak naprawdę nigdy nie miała. Ktoś, do kogo można mieć zaufanie i ktoś, o kim ma się wrażenie, że wie się wszystko. Co rzecz jasna nie do końca było prawdą, bo jak my, przebiegłe użytkowniczki wiemy, trochę faktów z życia Mads światła dziennego dla Mar nie ujrzało. Może to i dobrze. Miałaby mieszane uczucia wiedząc, że między jej przyjaciółką a byłym istnieje lub istniała jakaś chemia. Tak, to zdecydowanie byłoby dziwne! Uśmiechnęła się szeroko, widząc wchodzącą do lokalu Kanadyjkę. Nie oczekiwała, że przyjdzie punktualnie, bo to byłoby zupełnie nie w jej stylu.
- Jeeeejku, dziękuję! Przepiękne jest, serio. - powiedziała, przyglądając się naszyjnikowi, który został jej podarowany. Założyła go pospiesznie, cały czas zerkając na delikatnie poruszającą się miotełkę. Naprawdę trafiła w jej gust! Z tymi rękawiczkami tak samo. - Ej, nie jesteśmy jeszcze takie stare. Young, wild and free, no nie? - odparła, siadając na przeciwko szatynki i upijając kolejny łyk swojego pysznego, kremowego piwa. Żałowała, że dopiero w Wielkiej Brytanii pierwszy raz spróbowała tego napoju, bo teraz bez wahania mogłaby zaliczyć je do swoich ulubionych. Oparła się wygodniej o siedzenie, patrząc z lekkim uśmiechem na twarzyczkę przyjaciółki. Ech, chyba wolałaby, żeby to ona zaczęła te wszystkie zwierzenia. Tak byłoby zdecydowanie łatwiej. Ale co tam, to przecież była tylko jej kochana Mads.
- U mnie? Lepiej ty zacznij co u ciebie. U Ciebie i Rivera. I w ogóle o co chodzi w tej aferze z Lailą, tą byłą Fiflaka, bo nic nie ogarniam. Tak na marginesie to żal mi go trochę, bo mu mówiłam, żeby do niej zarywał, a wyszło gorzej niż gorzej. - mówiła, znowu sięgając po swój kufel wypełniony ciepłym piwem. Pal licho, że na zewnątrz było lato. Dobre kremowe zawsze spoko. Przerwała swoje gadanie, zdając sobie sprawę, że Madison przecież pytała co u niej, a nie co u Filipa czy coś w tym rodzaju. Zatoczyła palcem koło na blacie.
- Ale jeśli chodzi o mnie, to sama nie wiem. Z jednej strony jest tak okropnie nudno i mam wrażenie, że w porównaniu z innymi moje życie może równać się egzystencji jakiejś emerytki. A z drugiej... weź, trochę szkoda, że Joven nie pojechał do Japonii. To znaczy, nie żeby coś, ale ostatnio jakoś znowu zaczęliśmy się dogadywać. Sama nie wiem, za dużo myślę, zdecydowanie. - głupio było jej to wszystko mówić, bo tak naprawdę to może tylko z jej perspektywy wszystko było takie dziwne. Zapewne Quayle nie miał takich szalonych rozkmin i traktował to w ramach zwyczajnego kumpelstwa, a ona ze swojej strony zawsze musiała doszukiwać się czegoś innego. Czuła się z tym trochę jak jakaś sweet czternastolatka, która nie potrafi sobie z niczym poradzić. A przecież mogła wprost się go o to zapytać, a tak to trwała w jakiejś grze niczym kotek i myszka. I wiecie co? Mówiąc o tym, poczuła się chyba nawet gorzej, jeśli dalej miałaby to w sobie dusić. Na Merlina, taka Mads ją wyśmieje albo coś, no masakra. Posłała jeszcze jakiś lekki uśmiech przyjaciółce, w duchu modląc się o to, żeby Richelieu bardziej rozgadała się o samej sobie.
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyCzw Sie 01 2013, 15:12;

Hehs to trochę śmiesznie, bo u Madison było analogicznie. Dla jej znajomych pewnie nie było żadną tajemnicą to, że od czasu do czasu łapała stany pseudo depresyjne i wtedy rozmyślała o wszystkim pod każdym możliwym aspektem. Ostatnie wydarzenia sprzyjały takiemu stanowi, a ona, gdy siadała po całym dniu na łóżku, czuła kompletną pustkę, jakby się wypaliła od środka. Czasami miała wrażenie, że tak właśnie jest – że daje się wszystkiemu porwać bez reszty, rzuca się w jakiś dziwny wir szaleństwa, że żyje intensywnie cały czas i to ją spala. Może tak było, a może po prostu bezsenne noce sprzyjały takim ponurym przemyśleniom. Oczywiście najczęściej rano otrząsała się z tego marazmu, mówiąc sobie, że życie jest piękne, że niczego jej do szczęścia nie brakuje i takie tam inne wyświechtane frazesy, ale w tych chwilach niejednokrotnie zazdrościła Marceline jej opanowania, rozwagi i stateczności, która wydawała się być tak dziwna jak na jej wiek, ale która była kojąca i taka… bezpieczna. Delacroix sprawiała wrażenie idealnie rozgarniętej i samowystarczalnej, podczas gdy Mads zachowywała się jak dziecko z ADHD, które umrze, jeśli nie będzie w centrum uwagi, musiała walczyć wiecznie o to, by być dostrzeganą przez innych, szaleć i nakręcać wszystkich dookoła, naginać na swoją modłę, a jednocześnie dopasowywać się do innych, gdy Marc wydawała się mieć podobne potrzeby i cały ten cyrk w głębokim poważaniu. Teraz było dobrze, bo Richelieu miała Rivera, który jakimś cudem wytrzymał z nią już całkiem sporo czasu (pewnie zasługa rozłąki w pierwszej części wakacji hehs), ale wcześniej? Była jedynie w związku z Cameronem, który najwyraźniej traktował ją jako całkiem przyjemny umilacz czasu, bowiem nie zamierzał zerwać ustawionych zaręczyn z dziewczyną, której podobno nie lubił ani podać sensownego powodu. Marceline miała wcześniej Jovena, który przecież był swojego czasu w oczach Richelieu niemalże bogiem i z pewnością był dla Delacroix świetnym towarzyszem, więc nawet w tym punkcie Madison uważała, że jej bff wygrała życie. Z przyjaciółmi podobnie. Niby to Madison jest otwarta na nowe znajomości i towarzyska, ale koniec końców to Marceline jest w stanie zjednać sobie więcej ludzi swoim łagodnym i przyjemnym usposobieniem, chociażby taką Teddrę czy Estelle, które nie darzą Richelieu sympatią. Więc tak, w zupełności mogę się zgodzić, że właśnie takie osoby jak Madison, mają najwięcej problemów z własnym „ja”. Dlatego tak bardzo lubiła przebywać ze swoją przyjaciółką, była ona jej uzupełnieniem, tą bardziej zrównoważoną częścią, mniej impulsywną. Razem stanowiły zgrany duet, który już nie raz rozwiązał wspólnie większe czy mniejsze problemy. A jeśli chodzi o zatajenie uczuć kanadyjki do starszego z indiańskich braci, jestem pewna, że to było wszystko dla większego dobra, w końcu nic z tego nie wynikło ani nie zapowiadało, że wyniknie, sprawa potoczyła się niejasno, więc koniec końców Madison doszła do wniosku, że cokolwiek sobie nie myślała, była to tylko i wyłącznie nieistniejąca projekcja jej wyobraźni i nie warto zamartwiać tym przyjaciółki, która zbliżyła się do Jovena i świadomość, że Mads darzyła go jakimś szalonym uczuciem, mogłaby sprawić, że dziewczyna się wycofa czy coś albo, nie daj Boże, ochłodzi stosunki dziewczyn.
- Cieszę się, że Ci się podoba, mam nadzieję, że przyniosą szczęście, zarówno na boisku jak i poza. – stwierdziła pogodnie, obracając swoje kremowe piwo w dłoniach i z zadowoleniem patrząc, jak Marc od razu zakłada naszyjnik. – Tak tak, zgadzam się w zupełności! Ale wiesz, możemy już na legalu oglądać mugolskie filmy powyżej osiemnastego roku życia – zaśmiała się, puszczając znacząco oczko. – Tak więc zanim zaczniemy poważne tematy, Twoje zdrowie, kochana! – zarządziła jakże podniosły toast, uniosła swój kufel w stronę Delacroix i brzdęknęła nim o jej kufel, po czym upiła łyk trunku. To prawda, kremowe piwo było smaczniutkie, ale zapewne nie znali go wcześniej z powodu zerowej zawartości alkoholu. Ach ci Kanadyjczycy, jak się bawią, to się bawią, nie siedzą nad soczkami! A tak się składa, że Madison nie piła owego piwa od czasu jakże pokręconego pierwszego spotkania Panem Nieznajomym, który wytknął jej picie bezwartościowego trunku i który później okazał się być profesorem Morrisem. Całe życie na przypale! Właśnie, swoją drogą, tej historii do tej pory Marceline również nie poznała!
- Ojeja, takie poważne tematy na początek? Chyba nie wypiłam wystarczająco! – zażartowała, śmiejąc się może trochę ciut nerwowo, może troszkę jakby dalej nie była oswojona z rozmawianiem na temat Rivera w kategoriach „mój chłopak”. Znaczy już wszystkie kanadyjskie ziomeczki wiedziały o ich szalonym związku, bo przecież pojawili się razem na urodzinach Fifiego, Teda i Mads i nawet raz czy drugi dziewczyna powiedziała coś na ten temat Marc, ale chyba nigdy nie zagłębiała się w szczegóły i nie mówiła, jak to wszystko wyszło i teraz chyba nie za bardzo wiedziała jak ugryźć ten temat (o zgrozo, ona, która zawsze ma tyle do powiedzenia), więc chyba lepiej by było, gdyby Delacroix rzuciła jakimiś pytaniami pomocniczymi hehe. – A z tą aferą, to tak mocno w skrócie, Laila zdradziła Filipa z jakimś swoim przyjacielem z Hoga czy kimkolwiek, on się o tym dowiedział i przyszedł do domku kompletnie załamany, kiedy grałyśmy z Teddrą w karty. Manseley wpadła na super pomysł, żeby wpierdolić Howett, a ja się dołączyłam, tylko trochę to nie poszło zgodnie z planem i w ogóle szkoda gadać, ale jeśli masz plan pojedynkować się z tą puchonką czy coś, to wiedz, że jest animagiem i się zmienia w jakiegoś dzikiego kota. Na serio, myślałam, że mnie zagryzie, trzech ludzi składało mi po kolei nogi do kupy. No ale nic, w tym czasie Fiflak poszedł się bić z tym ziomem od Lai, przechodził obok nauczyciel czy coś, ci mu pyskowali, znieważyli, szturchnęli czy coś takiego i dostali szlaban, tygodniowy przymusowy powrót do domu i Stone zakaz grania w najbliższym meczu. – zrelacjonowała szybciutko całą tą akcję, popijając piwo i odgarniając za ucho kilka niesfornych kosmyków. – Ale nie martw się, nie ma w tym ani trochę Twojej winy, chciałaś dobrze dla Filipa. Jak my wszyscy. Nikt z nas nie mógł wiedzieć, że tak się to wszystko potoczy. – dodała po chwili, uśmiechając się pokrzepiająco do przyjaciółki.
- Co Ty mówisz, żadnej emerytki! – machnęła lekceważąco dłonią i już miała dodać coś jeszcze i nawet otworzyła usta, ale wtedy spostrzegła coś dziwnego w zachowaniu siedzącej naprzeciwko niej dziewczyny. Padło kluczowe imię „Joven”, Marc wpierw mówiła jakby niechętnie, a później coraz szybciej dorzucała następne zdania, jakby chciała zatrzeć wspomnienie wcześniejszej wypowiedzi, rysowała sobie palcem niewidzialne wzory na stole i jeszcze uśmiechała się w ten swój charakterystyczny sposób, który kto jak kto, ale Madison znała! Richelieu poruszyła się niespokojnie na krześle i pochyliła nad stołem w stronę przyjaciółki, spoglądając na nią czujnie. – Marceline, słońce, rozwiń proszę to „zaczęliśmy się dogadywać” i „za dużo myślę”. – zarządziła tonem, który sugerował, żeby nie próbowała się nawet wykręcać. Oczywiście nie tak jak na jakimś przesłuchaniu, ale Mads już załapała, że coś się dzieje i nie miała zamiaru odpuścić, skoro widziała, że coś wyraźnie ciąży Marc i że najwyraźniej jest to coś, o czym dziewczyna nie mówiła jej wcześniej.
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyPią Sie 02 2013, 02:27;

No dokładnie, nigdy nikomu nic nie dogodzi. Pewnie gdyby to Marceline stała się teraz taka jak Madison, a ta druga odwrotnie to koniec końców i tak doszłyby do wniosku, że lepiej być taką jak ta druga. Ech, te nasze rozchwiane dziewczyny! Muszę przyznać rację temu, że Mar była samowystarczalna. Nie potrzebowała wiecznego towarzystwa innych, ciągłych spojrzeń i przyciągania w swoją stronę uwagi. Potrafiła zająć sobie czas sama, wcale nie cierpiąc z powodu tego, że nie może się do nikogo odezwać. Rzecz jasna nie mogło to trwać zbyt długo, bo aż tak nienormalnym alienem to jeszcze nie była, ale na pewno mogła wytrwać tak dłużej niż chociażby siedząca naprzeciwko niej przyjaciółka. Z jednej strony było to dobre rozwiązanie, a z drugiej... sama nie wiem. Co do bycia w centrum uwagi to akurat tego wolała unikać jak ognia. Krępowało ją bycie na świeczniku, sprowadzanie ku swojej osobie niepotrzebnych spojrzeń. A co do tych przyjaciół, to tutaj mogłabym polemizować. Niby w gronie drużyny nie miała większych spięć, ale czy zjednaniem ludzi można nazwać najzwyklejszą znajomość, która polega na tym, że co jakiś czas zamieni z kimś parę słów i na tym kończą się ich tematy? Takim jej prawdziwym ziomkiem była oczywiście Richelieu i Filip. Kiedyś też Teddra, ale teraz Manseley była raczej bardzo dobrą koleżanką, aniżeli przyjaciółką, choć oczywiście wszystko było do uratowania. No i Joven, ale to raczej polegało na czymś innym. Właśnie podczas takich pełnych rozkmin nocy dochodziła do wniosku, że dla większości jest po prostu neutralna. Niby pogada, pośmieje się, ale tak naprawdę na dłuższą metę ktoś i tak wybierze inne, o wiele bardziej imprezowe i zabawowe towarzystwo. Normalnie się aż zastanowię, czy kiedyś nie poddać Delacroix jakiejś szalonej metamorfozie, po której nikt jej nie pozna! Tak czy siak dzięki temu, że przyjaźniła się z Mads była na tyle ucywilizowana, że pojawiała się zaciągnięta na jakiś imprezach czy coś w tym rodzaju. Tak, ta nasza relacja dawała im tylko i wyłącznie korzyści!
Zaśmiała się, słysząc słowa Kanadyjki i upijając kolejny, duży łyk swojego kremowego piwa. Niedawno dopiero rozpoczynała, a teraz pozostała niecała ćwiartka.
- No tak, to po tym spotkaniu zapraszam cię na maraton z filmami powyżej osiemnastu lat. Ty pewnie masz to na co dzień z Riverem, ale no, podszkolisz się przynajmniej. - powiedziała rozbawiona, kończąc swój napój. Kelner był bardzo czujny, bo w przeciągu chwili podszedł do stolika dziewczyn, proponując kolejne zamówienie. Marceline zamówiła dwie ogniste, które za parę minut stały już na stoliku. - Na kremowym cały wieczór nie będziemy jechać. - zauważyła rezolutnie, opierając się o wygodne siedzisko. Uniosła brwi, bo nie uszło jej uwadze, że szatynka sprytnie ominęła temat siebie i Quaylego. A przecież tak lubiła mówić!
- Poważne? Po prostu pytam jak się wiedzie w Twoim związku. No bo to jest związek, prawda? Taki na serio z tego co zauważyłam. Ładnie razem wyglądacie, choć nie powiem, żebym się tego spodziewała, bo na początku myślałam, że Ty i River byliście po prostu świetnymi kumplami. I nawet nie wiem, jak to wszystko wynikło, co oczywiście jest aluzją do tego, żebyś mi opowiedziała. Ale no nic, wasze zdrowie. - podniosła szklaneczkę ze swoim trunkiem i upiła maleńki łyk, ażeby to nie pozbyć się tego tak szybko jak wcześniej kremowego piwa. W gruncie rzeczy to faktycznie kiedy na pamiętnych urodzinach Richelieu spostrzegła, że starszy Quayle i jej przyjaciółka wskoczyli na wyższy level znajomości była nieco zaskoczona, bo wcześniej jakoś nie szipowała ich ze sobą czy coś w tym rodzaju. Ale może przez solidarność dla Filipa, który przecież wtedy tak bardzo zadurzył się w Mads! Co jak co, to teraz naprawdę kibicowała tej uroczej parce, ale... no mogłaby coś jej opowiedzieć. Miała wrażenie, że ich relacja jest owiana atmosferą pewnego żartu, bo naprawdę trudno było jej sobie wyobrazić Rivera, który rozmawia sobie na jakieś poważne tematy z Richelieu. No ale cóż. Słuchając relacji o zamieszaniu z Lailą i resztą szczerze żałowała, że nie mogła być świadkiem owej bójki.
- Animagiem? No jacieżpierdziele, cwaniara jedna. Aczkolwiek współczuję, bo to nie mogło być przyjemne. Dobrze, że nie złapałaś jakiejś poważniejszej kontuzji czy coś, bo wtedy chyba cała drużyna zorganizowałaby jakąś ustawkę. A Fifi... chyba musi lepiej szukać chłopak. - skomentowała, próbując wyobrazić sobie całą tą sytuację. Nie miała jednak tak wybujałej wyobraźni, no serio.
Wcale nie zaskoczyła się, gdy Mads wyłapała realny sens jej wypowiedzi o Jovenie. Znała ją. Może nawet za dobrze.
- No jejku, to znaczy my nigdy przecież nie mieliśmy jakiś spin, ale no. Trochę głupia historia, serio. Jeszcze w Hogu, spotkaliśmy się w kawiarni a skończyło się na tym, że pocałowałam go w środku lasu. Ja. Ale wiesz, na tym się skończyło, bo się zrobiło trochę dziwnie i wróciliśmy do zamku. A potem już jakoś nie było okazji, żeby pogadać, w sumie aż do balu. I tam ja byłam z Petrosem, który zresztą się najebał, a on z tą Australijką i w gruncie rzeczy to nie wiem, czy ich coś łączy czy nie, ale no mniejsza. Potem on znalazł mnie w tej Wielkiej Sali. I na wakacjach byłam jeszcze tam, w Hamilton. Ale już wiesz, bez żadnych ekscesów się obyło. W kontakcie listownym teraz też jesteśmy, to znaczy co jakiś czas. Trochę głupio mi to mówić, ale ja serio nie wiem, co mam sobie myśleć. Naprawdę. Na pewno nie chcę się zachowywać tak, jak gdyby nigdy nic, alee nooo. - taki słowotok to już dawno z niej nie wypłynął, uwierzcie. Ale to była Mads, a one przecież często się sobie wyżalały z najgłupszych choćby spraw. Zresztą chyba jak każde posiadające bff dziewczyny na świecie.
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyPią Sie 02 2013, 23:53;

Niestety tak to już było, że ci z prostymi włosami marzyli o kręconych, ci z kręconymi o prostych, jedynacy chcieli mieć rodzeństwo, ci z rodzin wielodzietnych nie raz zastanawiali się jak szczęśliwy jest żywot jedynaka – mało kto prawdziwie doceniał to, co ma, większość zdecydowanie kręciła nosami, wierząc, że inni mają lepiej. Oczywiście to nie było znowu tak, że Madison bezustannie potrzebowała grupki otaczających ją osób, potrafiła się też sobą zająć i spędzać czas w samotności, szczególnie jeśli musiała coś zrobić samodzielnie, pouczyć się czy coś przemyśleć, jednak… może to kwestia tego, że w rodzinnym domu od małego musiała walczyć o uwagę rodziców, ale w swoim dorosłym życiu, o ile za dorosłość można uznać te zaledwie osiemnaście lat, czuła się bezpieczniej ze świadomością, że gdzieś niedaleko jest jakaś osoba, która darzy ją ciepłymi uczuciami i wspiera, dlatego chyba więc zachowywała się tak, a nie inaczej. A co do przyjaciół, to może i część ludzi traktowała Marc dość neutralnie, jednak jestem zdania, że wszyscy narwańcy pokroju Madison pragnęli mieć w swoim otoczeniu przyjaciółkę taką jak Delacroix, osobę, którą można by porównać do bezpiecznej przystani, stabilizatora blokującego dalsze szaleństwa. Och ostatnio chyba metamorfozy są w modzie! Ogółem pomysł niby nie jest zły, ale jestem w stanie sobie wyobrazić odmienionej Marc, ona jest super taka jaka jest i w oczach Madison (i moich oczywiście też) nie powinna się zmieniać!
Ach szalone to kremowe piwo, ledwie je dostały, a już dopijają resztki! Chociaż może to nie piwo było szalone, tylko Kanadyjki?
- Super, nie mogę się doczekać tego maratonu, będzie z pewnością bardzo pouczający! – zaśmiała się, nie potrafiąc sobie wyobrazić ich dwóch po pierwsze posługujących się mugolskim urządzeniem, a po drugie oglądających takie właśnie filmy. – Haha co Ty mówisz, znaczy no wiesz, ja jeszcze nie spałam z Riverem. Znaczy technicznie rzecz biorąc spałam, ale nie w takim sensie. – powiedziała po chwili już bardziej na poważnie, odgarniając przy tym włosy za ucho. Włosy, które już były odgarnięte. Proszę proszę, ktoś tu się chyba trochę zawstydził! Dopiła szybciutko piwo i z wdzięcznością uśmiechnęła się do kelnera, który przyniósł zamówione szklanki z ognistą. Przytaknęła jeszcze zgodnie na słowa przyjaciółki, że nie powinny jechać cały wieczór na piwie kremowym.
- Tak tak, to jest związek. – potwierdziła od razu, jednak musiała się chwilkę nagłowić nad dalszą odpowiedzią. Uśmiechnęła się, kiedy Marc rzuciła aluzję zachęcającą do opowiedzenia jak to wszystko wyszło. – Wiesz, bo to tak było jak mówisz, byliśmy po prostu świetnymi kumplami, tylko potem był ten wieczór integracyjny w łazience prefektów, na który nie przyszłaś, ale kojarzysz, nie? Postanowiliśmy się udać po tajne zapasy alkoholu, ale tak piliśmy po drodze i na miejscu, że zostaliśmy w spiżarni czy gdzieś tam w podziemiach. I oczywiście wszyscy znamy alkoholową moc zbliżania ludzi, ale to na serio wyszło tak zupełnie przypadkiem, jakbyśmy nie byli świadomi co robimy, bo nigdy nie myślałam o Riverze w ten sposób i mogę się założyć, że on też nie, po prostu mnie pocałował, a ja go przyciągnęłam bliżej i nie chciałam puszczać i szczerze mówiąc nie pamiętam jakim cudem wróciłam do dormitorium, bo wypiliśmy naprawdę strasznie dużo. – zaśmiała się, wspominając wcale nie tak dawne, jakby się mogło zdawać, dzieje. Chociaż Richelieu przez pryzmat ostatnich wydarzeń, zarówno na balu jak i w Japonii, wydawało się, że te beztroskie chwile były wieki temu. Upiła następny łyk bursztynowego trunku. – Potem zastanawiałam się co z tym zrobić, bo jednak nasza znajomość była dla mnie zbyt cenna, żeby ryzykować rozwalenie jej przez pijacki wybryk i nie wyjaśnienie tego i caaaałe szczęście River myślał tak samo, więc spotkaliśmy się w cieplarni i przygotowując ziółka do indiańskiej fajki przeprowadziliśmy chyba najpoważniejszą rozmowę, w trakcie której stwierdziliśmy, że yolo, było fajnie, to dlaczego by nie spróbować? I jak widać, to działa. I chyba działa bardzo dobrze. Nie mówię, że jest poważnie, bo znasz mnie i znasz jego, wiesz, że to niemożliwe, żebyśmy byli w jakimś emeryckim związku, ale na balu, kiedy jakiś pojeb zamienił go w kamień, odchodziłam od zmysłów, widziałaś zresztą sama. Nie wyobrażam sobie co by było gdyby coś mu się stało. A po tej aferze z Lailą, bałam się, że to będzie koniec. Naprawdę Marceline, to nie jest coś takiego jak z Cameronem, chyba naprawdę mi zależy. – jak się zwierzać, to się zwierzać! Wcześniej raczej nikt nie szipował tej dwójki, nawet oni sami, ale cóż, los najwyraźniej lubi zaskakiwać, a w tym wypadku była to naprawdę miła niespodzianka!
- Heh no trochę szkoda, że Filip tego nie wiedział, nie obraziłabym się, gdyby mnie o tym poinformował. – zaśmiała się odrobinę ponuro, no ale nic, przecież co się stało, to się nie odstanie! – Noo, głupio by wyszło, gdybym się bardziej lub mniej trwale uszkodziła, bo po wyjeździe Petera Percy wskoczył do głównego składu na pozycję ścigającego, a Fifi ma zakaz grania w najbliższym meczu, więc na razie nie mamy rezerwowego pałkarza! – stwierdziła z przejęciem charakterystycznym dla każdego zawodnika mówiącego o rozgrywkach, stawiając oczywiście powodzenie drużyny na pierwszym miejscu, znacznie wyżej niż myśl „trochę mniej szczęścia i straciłabym nogę, skończyłoby się babci sranie”, która odpłynęła już dawno w odmęty świadomości Richelieu.
Madison słuchała uważnie wypowiedzi Marceliny, przytakując co chwila i zastanawiając się nad tym wszystkim.
- No kochana, to widzę, że pięknie się działo! - Jak to właściwie wyszło, że minęło tyle czasu, a ona nawet nie miała czasu, żeby zauważyć, że coś się stało i wypytać Delacroix co się dokładnie stało. Ech chyba ostatnio tak była pochłonięta swoimi sprawami, że zaniedbywała swoją rolę przyjaciółki. – Moim zdaniem o Australijkę nie ma co się martwić, z tego co wiem, to romansowała albo nadal romansuje z Cameronem, a z Jovenem na balu to chyba był przypadek, bo mieli te śmieszne przypinki, pamiętasz? A ten Petros wydawał się być fajniutki i nieźle się trzymał jak na spitego! Ale tak na serio, to pora zadać podstawowe pytanie i musisz być absolutnie szczera, bo inaczej cała reszta dalszych rozmyślań będzie kompletnie pozbawiona sensu. Czego chcesz? Gdyby istniała możliwość, chciałabyś, żebyście do siebie wrócili czy to już dawno skończone i pozamiatane? – zapytała, wpatrując się uważnie w Marcelinkę i upijając łyka ognistej w oczekiwaniu na jej odpowiedź. Jak teraz tak sobie o tym myślała, to przypomniała sobie dziwną atmosferę na balu, te ukradkowe spojrzenia Marc i Jovena, ale niestety późniejsze dramatyczne wydarzenia tamtego wieczoru przysłoniły całą resztę i już nie zapytała o nic z nadmiaru wrażeń.
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptySob Sie 03 2013, 13:31;

Teraz obiecuję, że postaram nie rozpisywać się tak szalenie jak wcześniej, bo coś czuję, że wtedy nasz wątek skończyłby się na postach o wiele większej długości! Z tą metamorfozą to oczywiście nic na serio, bo tak naprawdę to ja też uważam, że w tej pełnej dramatów i zwrotów akcji kanadyjskiej drużynie pasuje tam jak ulał. Chociażby właśnie dlatego, żeby siedzieć w zacisznym miejscu w jakimś angielskim barze i obgadywać ze swoją najlepszą przyjaciółką wydarzenia z ich własnego życia. No i innych też oczywiście, bo co mamy ukrywać, że przecież były dziewczynami. A ze świecą szukać przedstawicielki płci pięknej, której nie interesują ekscesy z życia jej znajomych. Teraz aczkolwiek wolały skupić się na własnych sprawach, a do tych niewłasnych przejdą pewnie już za niedługo. Marceline też miała taką osobę, która w razie potrzeby by ją wspierała i z którą mogłaby porozmawiać na każdy temat. Nawet taki najbardziej głupi i bezsensowny. Mowa rzecz jasna o Madison. Delacroix w dzieciństwie może wcale nie musiała walczyć o względy rodziców, ale teraz sama przed sobą zdawała sobie sprawę, że nie jest jakimś wybitnie rodzinnym typem. Oni ją po prostu irytowali, każdy z osobna. Dlatego o wiele bardziej wolała być tutaj, w Anglii, aniżeli być zdanym na ciągłe towarzystwo nienormalnej siostrzyczki i równie popieprzonej matki. Bo jeśli Gabriel z ojcem mieli jeszcze resztki rozumu, to pewnie do czasu następnej wizyty te dwie czarownice zdegradują ich do swojego poziomu. A fuj!
Marc z uwagą słuchała opowieści Richelieu, popijając powoli swoją szklaneczkę z ognistą. Pierwszy raz usłyszała historię, w jaki sposób to wszystko wyszło i szczerze mówiąc, po tej dwójce mogła się tego spodziewać. W sumie to było całkiem romantyczne. Takie dwie osoby jak Madison i River pasowały do siebie jak ulał, choć szczerze mówiąc podziwiała ich, jak tak podobne, żywiołowe persony razem nie roznoszą wszystkich miejsc, w jakich się pojawiają.
- Całkiem ładna historia. W sumie to ci zazdroszczę. Nie mogłaś znaleźć kogoś bardziej nadającego się dla ciebie, serio. Z tego co widziałam, to on też jest cały w skowronkach jak z tobą przebywa. No nic, zostaje tylko życzyć, żebyście dalej się tak dobrze dogadywali. Aaa, no i żeby ten techniczny sens zamienił się na inny. - zaśmiała się, rzucając na końcu aluzje do wcześniejszej wypowiedzi Mads. Tak serio to myślała, że oni faktycznie coś w tej Japonii jednak robili ale no, nie jej sprawa! Mar już miała przejść do innego tematu, kiedy z wypowiedzi szatynki wyłapała coś jeszcze innego. - Ejejej, czekaj. Jak to myślałaś, że po aferze z Lailą to będzie koniec? Co się niby stało takiego, że mielibyście ze sobą zerwać? No bo trochę nie rozumiem. - może jej przyjaciółce chodziło o coś innego, ale właśnie w taki sposób zrozumiała to Delacroix. No nic, najwyżej Madison wyprowadzi ją z błędu!
- Trochę szkoda, że parę osób wyjechało. Peter, Vienne, Damon. Ale przynajmniej tacy niedocenieni zawodnicy z rezerwy jak my będą mogli wskoczyć do głównego składu. - zaśmiała się. Teraz nie mam pojęcia, czy nasza akcja rozgrywa się już po otrzymaniu przez Mar listu od Jovena, ale chyba będzie lepiej, jeśli uznamy, że tak, więc na tamtą chwilę ona również miała realne szanse, żeby stać się główną szukającą drużyny. Aczkolwiek chyba wolałaby, żeby wszyscy byli w komplecie.
- Nie wiem jak z tą Australijką, ale no, może masz racje. Zresztą co ja mówię, każdy miał prawo przyjść z kim tam sobie chce, no nie? - trochę jej się głupio zrobiło, że złapała się na tym, że niespecjalnie podobało jej się, jak Quayle obejmował tą całą Kaię. Ona niby też była z Petrosem i pewnie gdyby nie atak Lunarnych spędziliby ze sobą dość miły wieczór, ale no. Popatrzyła się poważnie na przyjaciółkę, która jako pierwsza otwarcie zadała jej pytanie, jakie zresztą pojawiało się w jej myślach już od dłuższego czasu.
- Na pewno nie skończone i pozamiatane, przynajmniej z mojej strony. Wrócić... Nie jestem głupia, wchodzenie dwa razy do tej samej rzeki często kończy się jeszcze gorzej, ale... chyba tak. To trochę dziwne, ale mam wrażenie, że odkąd tu przyjechaliśmy, dogadujemy się o wiele lepiej. Tylko że on jeszcze trochę w tej Kanadziej zostaje i wiesz, nawet nie wiem, kiedy dokładnie wróci. Listownie niby wszystko lepiej przekazać, ale to nie jest to samo, co taka prawdziwa rozmowa. A poza tym, ja nie chcę być nachalna. Wiesz, jaki on jest. Totalnie nie mogę go rozszyfrować i jeśli wprost mi czegoś nie powie, to nie odczytam jego intencji. I taka sytuacja. W sumie nie myślałam, że będę aż tak dużo nad tym myśleć wiesz, po tej dziwnej akcji w tym lesie. - chyba potrzebowała takiego wyrzucenia na zewnątrz swoich przemyśleń. Jakkolwiek nieskładne one były, to wszystko zawsze brzmi inaczej, kiedy zostaje wypowiedziane na głos.
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptySob Sie 03 2013, 20:27;

Hehs akcja skracanie postów trwa! Jak tak sobie myślę, to Marceline w wydaniu przypominającym bardziej Madison byłaby niezwykle widowiskowym zjawiskiem i dziewczyny pewnie latałyby non stop po drzewach czy coś takiego, ale czy w tym całym szaleństwie znalazłyby chwilę na poważne rozmowy? Chyba dopiero gdyby pospadały z drzew czy podtopiły się w jakimś strumieniu i wylądowały w sąsiednich łóżkach w Skrzydle Szpitalnym. Opcja z normalnym spotkaniem się w barze w Hogsmeade wydaje się być przyjemniejsza. I niby rozmawiają na razie o swoich sprawach, a jednak poprzepalały już się wątki innych osób, takich jak Filipa, Laili czy Kai, aż się boję co będzie, gdy przejdą stricte do ploteczek i cudzych spraw! Ech wychodzi na to, że z rodzinami też niemalże wszystkim coś się przytrafiało, jak nie wszyscy pieprznięci w łeb to przynajmniej jeden osobnik. Co się stało z tymi idealnymi jakby wyciągniętymi z obrazka normalnymi rodzinami? Jedno jest pewne, chyba wszystkie dzieciaki zarówno z Hogwartu, jak i z Riverside cieszyły się na samą myśl o spędzaniu znacznej części roku ze znajomymi w szkole z internatem, a nie z rodzicami przy rodzinnych obiadkach.
Można uznać, że cała ta historia była, na swój pokręcony jak ta dwójka sposób, romantyczna! Nieoczekiwany zwrot akcji już był i osoby, po których nikt się tego nie spodziewał, zeszli się i dobrze się odnajdowali w tym nowym układzie, miejmy więc tylko nadzieję na to, że reszta nie będzie przebiegać niczym większość romansów i obędzie się bez dramatycznego rozłamu, pełnego łez rozstania i dni rozpaczy zakończonych ostatecznie mniejszym lub większym happy endem. Fakt, to że jeszcze nie roznieśli żadnego miejsca w pył było zaskakujące, ale pewnie wynikało to też z tego, że zawsze zaczynał się jakiś dramat, który ciężko by było przebić, jak na przykład Lunarni na balu, na którym zaczynało się robić gorąco z powodu ostrej wymiany zdań pomiędzy Manseley a Richelieu.
- Miałam niesamowite szczęście. – uśmiechnęła się, upijając następnego łyka i wzruszając pry tym lekko ramionami. Może to była prawda, może najlepsze rzeczy przychodzą do nas przez przypadek? – Heh mam nadzieję, że też jest cały w skowronkach! – zaśmiała się, bo pomimo tego, że może sama nie ubrałaby tego w takie słowa, liczyła na to, że River mniej więcej podziela jej entuzjazm, bo byłoby naprawdę przykro, gdyby on się męczył czy coś, a ona latałaby za nim, lepiła się na każdym kroku i nie dawała spokoju, paplając cały czas o czymkolwiek i czując nieprzemożoną potrzebę podzielenia się z nim każdą informacją, nawet najmniej istotną. – Właściwie nie wiem, dlaczego się nie zmienił w Japonii. Tak się bałyście z Teddrą i rzucałyście się na najdalsze łóżko od naszej sypialni, a my się zachowywaliśmy zupełnie grzecznie, szkoda trochę tego potencjału tamtej sypialni, była urocza. Nie myślisz chyba, że coś jest nie tak i że on mnie nie chce czy coś, prawda? – zapytała nagle przerażona swoim pomysłem, który wpadł jej do głowy dopiero teraz, kiedy zaczęła się nad tym głębiej zastanawiać. – Hmm no tak, w sensie pamiętasz jak Ted wtedy na festynie zaczęła opowiadać o wszystkim? Byliśmy po eliksirze euforii czy czymś takim, więc River potraktował to jako żart i świetną historię, ale bałam się, że jak już zejdzie z niego eliksir, stwierdzi, że jestem jakaś agresywna i dzika i w niczym nie przypominam dziewczyny, z którą się związał. To był dla mnie naprawdę nieciekawy czas, na szczęście to były tylko moje pesymistyczne myśli i absurdalne obawy, porozmawialiśmy sobie potem, wszystko wyjaśniliśmy i zareagował zupełnie inaczej niż się spodziewałam, na serio, biliard razy lepiej. – wyjaśniła, przypominając sobie przy tym, jaką ulgę poczuła, kiedy już wyjaśniła wszystko Indianinowi, a on tylko zaczął żartować, że gdyby powiedziała wcześniej, przygotowałby jej jakieś ziółka na uspokojenie, zmartwił się, że mogły ją spotkać niemiłe konsekwencje i wyraził żal z powodu tego, że wszyscy poszli się lać bez niego i ominęła go cała frajda. Czyli słowem prawdziwe wsparcie w trudnej sytuacji. Ech gdzie są tacy faceci, wszyscy moi byli powinni się uczyć z czaro co robić, a czego nie robić.
- Szkoda, ale co można poradzić, najwyraźniej tak długi wyjazd im nie odpowiadał. Co prawda nie rozumiem tego, bo w Riverside też spędzają większą część roku w szkole i tylko na święta jeżdżą do domów, więc co za różnica czy siedzą w tej szkole czy innej, ale no ich wybór. Tak tak, z tego co wiem, to Percy wskoczył na miejsce Petera. No i ja wskoczyłam na miejsce Damona. Nie wiem dlaczego nie Filip, chyba trener jednak bardziej kierował się wyglądem niż umiejętnościami. – stwierdziła, ostatnie zdanie wypowiadając już żartobliwie, chociaż powód, dla którego to właśnie ona została wybrana do głównego składu, pozostawał tajemnicą. Wydaje mi się, że spokojnie możemy uznać, że Marcelinka już jest po wymianie korespondencji z Jovenem.
- Nie ma co się martwić na zapas, na serio. – powiedziała z pełnym przekonaniem odnośnie Australijki z balu, uśmiechając się pokrzepiająco do Delacroix. Jej zdaniem Kaia czy jak się nazywała nie miała żadnego znaczenia w tej historii, a jej obecność na balu była po prostu dziełem przypadku. W końcu Madison Myślicielka wydumała, że Joven wydawał się być trochę rozdrażniony albo zniesmaczony zamieszaniem, jakie robiła kanadyjska ekipa zebrana dookoła niego, kiedy to ona w oczekiwaniu na Rivera podeszła do starszego Indianina i chciała coś wyjaśnić, a reszta zbiegła się w ciągu paru chwil i zaczęły się dramaty, więc potraktował, o zgrozo, wylosowaną mu Australijkę jako deskę ratunku, żeby zniechęcić Kanadyjczyków od dalszego przebywania w jego towarzystwie. Well played, Mr Quayle, well played!
- A tam, to o rzece pewnie wymyśliła jakaś życiowa pierdoła, która nie była w stanie wziąć życia w swoje ręce i ustawić wszystkiego na prawidłowe tory. – stwierdziła, machając przy tym lekceważąco ręką, z charakterystycznym dla siebie przekonaniem, że wszystko da się jakoś rozwiązać i żadnego przypadku nie powinno się traktować szablonowo. – Może angielskie powietrze nam służy! Ale tak na serio, Marc, wiem, że cieszysz się z tego, że dogadujecie się lepiej niż wcześnie i że chcesz być ostrożna, bo gra jest o wysoką stawkę i możesz wiele stracić. I przyznaję, że Jovena nie jest łatwo rozszyfrować i ciężko pojąć, czego tak właściwie pragnie i oczekuje, bo się kieruje tylko jemu zrozumiałymi zasadami… – och czyżby ktoś mówił z autopsji? Cóż Richelieu wiedziała aż za dobrze jak trudno jest wyjaśnić sobie wszystko z Jovenem i dowiedzieć się, co mu siedzi w głowie. - …oczywiście mogę się mylić, bo nie znam go tak dobrze, jak ty, może nie znam go w ogóle, ale wydaje mi się, że powinniście sobie poważnie i otwarcie porozmawiać. Bo on chyba też nie zamknął jeszcze tego rozdziału. Widziałam, te wasze dziwne spojrzenia na balu, chyba żadne z was nie było szczęśliwe, że to drugie z kimś przyszło. I szczerze? Chyba wszyscy w drużynie uważają, że powinniście do siebie wrócić. Nie wiem jak reszta, ale moim zdaniem żadne z was nie było szczęśliwsze niż wtedy, kiedy byliście razem. Nie wiem o co poszło i co było powodem waszego rozstania, a nie chcę cię wypytywać jak na przesłuchaniu, ale myślę, że wszystko da się jakoś dogadać, a przynajmniej warto próbować! Hehehe no nie zaproponuję ci chodzenia na podwójne randki, bo skończyłoby się tak, że z Riverem paplalibyśmy bez przerwy, a wy siedzielibyście cicho, ale wiesz, naprawdę fajnie by było, gdybyście sobie jednak to jakoś poukładali. I aż się za to napiję. – zakończyła wojowniczo swój monolog, uczyniła następny wzniosły toast i dopiła resztkę swojej ognistej. – Ale chwila, jak to, nie wraca na rozpoczęcie roku? Zostaje tam dłużej? – zapytała nagle, wyłapując ową niepokojącą informację z wypowiedzi przyjaciółki. Przecież już tylu ich ziomków wróciło do domu, ale Joven to Joven, inna historia, z nim byli niesamowicie zżyci, zarówno Marcelina, River, jak i Mads, Filip chyba też, cała drużyna by ucierpiała na jego decyzji o zostaniu w Hamilton!

i tyle wychodzi z mojego skracania postów, pozdrawiam wszechświat
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyNie Sie 04 2013, 23:27;

No ale przecież takie romanse są najlepsze. Nie może być zawsze idealnie, wtedy byłoby nudno. Tak więc nic tylko my, szalone autorki, musimy się kiedyś zgadać i wymyślić naszym podopiecznym jakąś szaloną dramę, która ubarwi im życie. Bo jak na razie, z tego co widzę ja, i rzecz jasna Marceline, w związku Rivera z Mads było wręcz idealnie. Ale oczywiście moja postać na pewno nie chciałaby, żeby jakieś pomysły niewyżytych użytkowniczek, które przelewają swoje pomysły na biednych Kanadyjczyków zniszczyła tą całą sielankę. Co to, to nie! Marc cieszyła się szczęściem przyjaciółki, naprawdę. Nie miała zresztą powodów, aby było inaczej, bo akurat tutaj dram nie przewidujemy. W sumie to bardzo długi okres czasu myślała, że River ma się ku sobie z inną zawodniczką z Riverside – Teddrą, bo ta cała wielka, damsko-męska przyjaźń wydawała jej się trochę przerysowana, ale odkąd zaczął chodzić z Madison, odrzuciła takie myśli daleko w tył głowy. I na pewno nie będzie opowiadała o nich Richelieu. Matko, to byłoby kompletnie idiotyczne i pewnie napędziłoby szatynce jakiś czarnych myśli. A tego, oczywiście, unikamy.
Zaśmiała się, kiedy jej towarzyszka wypowiedziała swoje obawy. W sumie Marc w takiej kwestii nie mogła się za wiele odzywać, bo heloł, miała prawie osiemnaście lat i owszem, była dziewicą. O czym zresztą Mads na pewno wiedziała, zważywszy na ich przyjacielską, dziewczyńską relację. Tyle że chyba nie było w tym nic dziwnego, bo poza Jovenem nie była w takim naprawdę poważnym związku. To znaczy, kogoś tam miała, ale dopiero z Quaylem czuła, że to coś więcej niż dziecinada. A zaś wszyscy wiemy, że między tą dwójką z nieznanych przyczyn to niczego większego nie doszło. Z nieznanych oczywiście tylko dla panny Delacroix, choć ona też nie była z tych, co to na takie sprawy jakoś szczególnie napierają.
- Ale ty głupia jesteś. Przecież to logiczne, że cię chce. Inaczej by z Tobą nie był. A też popatrz na to, że rzadko było tak, że w tym naszym domku bylibyście sami. A jakieś ekscesy w towarzystwie innych, na przykład takiego Teda, który pewnie by mu dogadywała na każdym kroku, nie byłby dobrym pomysłem. Serio. – powiedziała rozbawiona, przypominając sobie komiczną sytuację, kiedy to z Manseley biły się o łóżko najdalej od sypialni naszej słodkiej parki. Uśmiechnęła się z wdzięcznością do Madison, kiedy ta wygłosiła swoje sądy na temat poprzedniej opowieści Marc. Opowieści, na którą dość długo się w sobie zbierała.
- Ale wiesz, nie myśl, że jestem zazdrosna. BO NIE JESTEM ZAZDROSNA. – wytłumaczyła się szybko. Co z tego, że tak naprawdę wolałaby, gdyby jednak tej całej Kai nie obejmował. Ale mniejsza, było – minęło.  
- No i właśnie o to chodzi. Nawet, gdybym teraz chciała z nim otwarcie porozmawiać, to jego tutaj nie ma. I nie będzie przez jakiś czas. Napisał mi nawet, że nie jest pewny, czy tu wróci. Dlatego nie wiem, czy jakiekolwiek moje zastanowienia mają sens, bo ja w Kanadziej na pewno się w najbliższym czasie nie pojawię. Nie chcę tam wracać, serio. Moja rodzina jest popieprzona, a najlepsi ziomkowie są tutaj, w Anglii. Zresztą, napisałam mu wprost, że nie chcę zachowywać się tak, jak gdyby nic się nie stało i że wciąż sporo dla mnie znaczy. On zresztą też przekazał coś na kształt tego. Ale co z tego, jeśli ja nawet nie wiem, czy on tam zostaje, czy nie. Szanuję jego decyzję i nie będę na nic wpływała, ale nie ukrywam, że trochę utrudnia mi to podjęcie jakichkolwiek kroków do dogadania się czy czegoś w tym rodzaju. Ale dobra, już nie będę cię tym zamęczała, bo to chyba nie ma najmniejszego sensu. Muszę po prostu poczekać, tyle. – zakończyła swój wywód, popijając spory łyk whisky. Dobre było, nie powiem, że nie. Kiedy siedziała tu tak teraz ze swoją najlepszą przyjaciółką, popijała angielski alkohol poczuła, że wypowiedziane myśli wreszcie nabrały jakiegoś kształtu. Przynajmniej jasno się określiła. A potrzebowała tego dla samej siebie.
- A tak w ogóle to mam pomysł. Mówiliśmy o Filipie i tak jak o nim myślę, to strasznie mi go żal. Weźmy go z kimś zeswatajmy, serio. Zrobimy casting, umówimy jakąś tajną randeczkę. Bo taki biedny jest, naprawdę. – zapodała pomysł z nadzieją, że Mads go podejmie. Jak nie teraz, to za jakiś czas. A mogłoby to być bardzo ciekawe!
Powrót do góry Go down


Paul Price
Paul Price

Wiek : 43
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe
Galeony : 1286
  Liczba postów : 216
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6209-paul-price#176049
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6218-growl-sowa-pp#176146
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7697-paul-price
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyWto Sie 06 2013, 23:00;

Wśród ciemnych chmur ponad dachami zajaśniał przez chwilę księżyc. Jednak zaraz znowu się schował za ciemną zasłoną nieba a z chmur zaczął powoli kropić deszcz. Cholernie nie lubiłem nocnych ulew, miałem to od dziecka. Ale co zrobić, nad pogodą się nie zapanuje. Wolnym krokiem przemierzałem ulice miasteczka aż wreszcie coraz bardziej mokra pogoda zmusiła mnie bym znalazł sobie inne zajęcie niż spacer. Szybkim krokiem wpadłem w drzwi jednego z tutejszych pubów. Rozczesałem palcami mokre włosy i przysiadłem przy jednym ze stolików. Tłok w środku musiał być spowodowany nie tylko idiotyczną pogodą na zewnątrz. Jakieś święto? A może ktoś organizuje tutaj jakieś przyjęcie. Jednak po chwili dostrzegłem że wiele z osób ma podobnie do mnie, mokre kurtki, płaszcze czy kapelusze. Czyli pogoda, tak jak mnie, ich tutaj przywiodła. Jedyną osobą która musiała się cieszyć z tego faktu musiał być właściciel pubu. Zresztą, sam nie wiedząc co dalej robić, zamówiłem kufel grzanego piwa i siadając w kącie sali przyglądałem się kolejnym gościom którzy schodzili się do pubu. Wielu znałem z widzenia, na pewno wielu z nich było uczniami pobliskiej szkoły. Jednak w tym momencie niewiele mnie obchodził ten fakt. A piwo smakowało wybornie i rozgrzewało znakomicie.
Powrót do góry Go down


Afra Corvin
Afra Corvin

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 163
  Liczba postów : 168
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5756-afra-cordelia-corvin
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5757-lucas
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9867-afra-corvin
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptySro Sie 07 2013, 22:18;

A ona już kilka godzin siedziała w tym barze. Okropna pogoda jej nie znalazła, jedno szczęście. Nie przepadała za słońcem, duchotą i deszczem... Choć ten deszcz jeszcze by przeżyła. Pamięta jak nie jeden raz, stała na nim... I po prostu cieszyła się z tego przejmującego uczucia gdy krople uderzają o skórę z mocą. Wypiła duszkiem whisky, która była w jej kieliszki. Podniosła go do góry i z swoim uroczym uśmiechem, który pojawia się na tych idealnych wargach jedynie gdy czegoś chce. I zawsze, to dostaje.
-Whisky!-Zawołała. Choć jej głos zniknął gdzieś w tym tłumie, który znalazł się w pomieszczeniu. Nie upiła się, oj nie. To jest raczej trudne w jej przypadku. Nie miewa robić takich rzeczy a może nawet i nie mogła? Jej głowa była niewiarygodnie mocna. Miała dzisiaj po prostu dobry humorek, co jest dosyć zaskakującym faktem.
Po chwili, barman przyniósł jej całą butelkę a ona go pożegnała przelotnym spojrzeniem. Ha! Nie będzie musiała wołać o kolejki, które zapewne miałyby miejsce. Poszedł na łatwiznę. No dobrze. Obróciła się na taborecie, które stało przed barem. Było ich tu kilka. Rozejrzała się spokojnie po pomieszczeniu, nie szukając niczego szczególnego. Dostrzegła gdzieś tam w kącie nauczyciela, w sumie nie znała go jednak jego twarz zamigała jej gdzieś w pamięci. Jakiś wyjazd? Pokój nauczycielski? Kto to wie... Uniosła swój kieliszek, jakby w geście przywitania się. Usta wykrzywiła w dziwnym grymasie aby po chwili, pochłonąć nalaną zawartość kieliszka. Ah, jak miło jest poczuć to przejmujące ciepło w środku.
Powrót do góry Go down


Paul Price
Paul Price

Wiek : 43
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe
Galeony : 1286
  Liczba postów : 216
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6209-paul-price#176049
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6218-growl-sowa-pp#176146
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7697-paul-price
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptySro Sie 07 2013, 22:50;

Gdy tylko barman przyniósł kufel z piwem złożyłem zamówienie na następny i chwyciłem za ucho od kufla. Kilkoma łykami ogrzałem lekko zziębnięty przełyk a na twarzy znowu pojawiły się kolory. Z wewnętrznej kieszeni kurtki wyciągnąłem niedopalony kawałek cygara i zręcznym ruchem odpaliłem je od świeczki stojącej na stole. Zaciągając się mlecznym dymem dostrzegłem siedzącą przy barze kobietę. Nie pasowała do tego tłumu ludzi. Z lekkim uśmiechem dostrzegłem że ona również spogląda na mnie. Wypuściłem chmurę białego dymu z płuc i widząc jej salut kieliszkiem sam odpowiedziałem podobnym gestem, z tym że zamiast kieliszka zasalutowałem cygarem, a jego końcówka zadymiła mocniej. Po chwili barman przyniósł drugie piwo. Pożegnałem go spojrzeniem i przeniosłem swój wzrok na kobietę. Taak... Gdzieś już na pewno ją widziałem. Londyn? Może tutejsza miejscowość? A może szkoła? Tak, kobieta musiała pracować w Hogwarcie. Z lekkim zainteresowaniem znowu spojrzałem na siedzącą przy barze postać i z uśmiechem wskazałem otwartą dłonią na pusty fotel przy moim stoliku. Nie wiem jak zareaguje na ten gest, dość śmiały w stosunku do obcej kobiety, jednak póki rok szkolny sie nie zaczął można było odłożyć na bok kontakty na poziomie "kolega - koleżanka z pracy".
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyPią Sie 09 2013, 16:27;

Nie jestem pewna czy w tym przypadku nuda nie jest akurat dobrą rzeczą. Jasne, w ich wieku raczej nikogo nie kręci emerycka stabilizacja i zabijająca jakąkolwiek pasję rutyna, ale przeważnie nikt o zdrowych zmysłach nie narzekał, kiedy wszystko układało się pomyślnie. Hehs, teraz aż się prosi o stwierdzenie, że ja w takim momencie włączam tryb „teorie spiskowe” i doszukuję się dziury w całym, bo to, że coś może być zupełnie dobre jest dla mnie kompletnie nierealne, ale już napisałam, że mówimy o grupie ludzi o zdrowych zmysłach, więc pomińmy! Już się boję tej szalonej dramy, która dopadnie tych biedaków, od jakiegoś czasu w każdej rozmowie słyszę o tym, że musi być drama, koniecznie koniecznie, bo jest zbyt pięknie. Aż mi się przykro robi, kocham Madison całym serduszkiem, w życiu jej się jakoś super nie układało, wakacje w Japonii okazały się być dla niej wątpliwą przyjemnością, teraz w końcu wszystko się układa tak jak powinno, a ja się głowię nad jakąś dramą, żeby nie było zbyt cukierkowo. Wyrodna ze mnie autorka. I znowu katuję wszystkich swoimi przemyśleniami i wypracowaniami hehehe. Ale swoją drogą, chyba dużo Kanadyjczyków sądziło, że w niedalekiej przyszłości Rivera i Teddrę połączy coś więcej, bo – bądźmy szczerzy – chyba mało kto wierzy w istnienie przyjaźni damsko-męskiej nie podszytej niczym, co mogłoby ją zniszczyć w ten czy inny sposób. Całe szczęście od ich pamiętnej poważniej konwersacji w cieplarni, Richelieu zapomniała o podobnych przypuszczeniach, bo nie wyobrażam sobie jak bardzo musiałaby szaleć na samą myśl, że pomiędzy tą dwójką może coś wyniknąć, nawet przez przypadek, tak jak w sumie było w wypadku Rivera i Madison. Boże, to naprawdę niesamowite szczęście, że coś takiego nie urodziło się w główce Mads.
Dobrze, że bez względu na różnice w tej kwestii, dziewczyny mogły sobie swobodnie rozmawiać na te tematy, bo jakoś dziwnie by było, gdyby Richelieu na przykład powstrzymywałaby się przed podzieleniem się teraz z Marceline swoimi może i irracjonalnymi obawami, tylko dlatego, że Delacroix była niedoświadczona w łóżkowych aspektach związków! Madison w sumie raz czy dwa zastanawiała się nad tym, dlaczego jej przyjaciółka nie „przypieczętowała” związku z Jovenem, który przecież nie trwał tydzień, ale po pierwsze, nie chciała być wścibska ani na nią naciskać i wypytywać, a po drugie, po prostu założyła, że jest to następny punkt, w którym mają rozbieżne poglądy i Marc się najzwyczajniej na świecie do niczego nie spieszy, a i oboje z Jovenem sprawiali wrażenie wycofanych i może trochę nieśmiałych. Tak naprawdę to chyba musieli czuć do siebie coś niewiarygodnie mocnego, że zebrali się na odwagę i zrobili ten szalony krok, by w ogóle być razem, bo żadne z nich nie było typem przypałowca, który proponuje związek na zasadzie „na przypale albo wcale, zgodzi się albo nie” ani nie wiąże się na zasadzie „będzie działać albo nie, yolo”.
- Może po moim wybuchu agresji w sprawie Lailii boi się mi powiedzieć, że jednak nie spełniam jego oczekiwań. – stwierdziła pół-żartem pół- serio. Z jednej strony słowa Marc wydawały się być sensowne, ale z drugiej strony w jej głowie krążyły różne myśli. – Hehs pewnie masz rację, przy was w sąsiednim pokoju to chyba na serio nie najlepszy pomysł. – przyznała ostatecznie, po czym popiła trochę ognistej.
Richelieu znała Marcelinkę już kawał czasu i wiedziała ile trudu kosztują ją podobne zwierzenia, więc przy takich okazjach odkładała na bok swoje osobliwe poczucie humoru i wybitne żarciki sytuacyjne i starała się być jak najbardziej pomocna.
- Oczywiście, że nie jesteś. Ale wiesz, nawet gdybyś była, zrozumiałabym to doskonale, przecież nie jestem hipokrytką (pozdrawiam serdecznie Lailę ♥) – oświadczyła, odchylając się nonszalancko na krześle i posyłając Kanadyjce pogodny uśmiech. A swoją drogą, to jak Joven obejmował Kaię, nie podobało się nikomu z drużyny, która przecież rozlazła się szybciutko, nie szczędząc niepochlebnych komentarzy. Chociaż oczywiście Marcelinie mogło to nie pasować jeszcze na trochę innej zasadzie niż reszcie.
- To jest jakiś żart i to strasznie nieudany. Mam nadzieję, że ma na to jakieś naprawdę dobre uzasadnienie. On nie może tam zostać. Potrzebujemy go tutaj. To nie jest Vienne czy Damon, którzy dla większości z nas byli tylko zwykłymi znajomymi bez większej zażyłości, do kurwy nędzy, to Joven, on jest jak rodzina. Dla Ciebie, dla mnie, dla Fifiego, dla Cezara, do Rivera no to już w ogóle. Nie, nie, nie, on musi przyjechać. Nie chce grać to niech nie gra, przecież bez problemu go zastąpisz, ale MUSI tu być z nami. – wyrzucała z siebie coraz to następne słowa wyjątkowo wzburzona. Kiedy Quayle postanowił spędzić wakacje w Hamilton było jej przykro, ale takie było przecież jego prawo, jednak takiego obrotu spraw nie spodziewała się w żadnym wypadku. Tym bardziej, że w ustach Richelieu, jedynaczki z niezbyt przejmującymi się jej losem rodzicami, słowo „rodzina” nabierało zupełnie innego, niesamowicie emocjonalnego znaczenia, o czym Marceline, z którą sporadycznie rozmawiała na temat swojej sytuacji w domu, wiedziała pewnie bardzo dobrze.
- Wróci. Musi wrócić. Wtedy porozmawiacie, bo w takim układzie to chyba na serio jest na razie pozbawione większego sensu. – powiedziała w końcu, po czym potrząsnęła gwałtownie głową. – Nie zamęczasz mnie. Jeśli mogę Ci jakoś pomóc to chcę o zrobić. – oświadczyła, upiła alkoholu i jeszcze raz przemyślała słowa Delacroix. Dlaczego Joven miałby zostać w Hamilton, jeśli praktycznie rzecz biorąc przyznał, że Marc wciąż nie jest mu obojętna i wie, że z jej strony sprawy mają się podobnie?
- Przykro mi, że musisz czekać, tkwiąc w tak niejasnej sytuacji. Mam nadzieję, że niedługo to wszystko się wyjaśni i nabierze jakiegoś sensu, bo jesteś ostatnią osobą, która zasługuje na taki los. Powinnaś być szczęśliwa. Z nim albo z kimś innym. A utknęłaś w miejscu, na pasie ziemi niczyjej. Oby miał dobre wytłumaczenie. – stwierdziła ponownie, kręcąc nieznacznie głową, jakby z niedowierzaniem. W końcu znała trochę Jovena i wiedziała, że nie jest tym typem człowieka, który trzymałby innych w niepewności i zawieszeniu tylko i wyłącznie dla własnego kaprysu czy widzimisię.
- W sumie Filipowi przydałaby się jakaś normalna dziewczyna. – przyznała rację przyjaciółce, zastanawiając się nad tym pomysłem. – Casting to dobry plan, mogłybyśmy już na wstępie zrobić selekcję i nie ryzykować, że jakaś przypadkowa panienka znowu złamie mu serce i wpędzi w dołek. Tylko czy nie uważasz, że ostatnio już aż zanadto ingerowałam w jego sprawy?
Powrót do góry Go down


Afra Corvin
Afra Corvin

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 163
  Liczba postów : 168
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5756-afra-cordelia-corvin
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5757-lucas
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9867-afra-corvin
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyPią Sie 09 2013, 19:32;

Z nimi zwykle bywa tak, że kojarzą swoje twarze... Jednak imion już nie. Najwidoczniej grono nauczycielskie, wcale nie chciało zacisnąć więzi... I jej to odpowiadało. Nie szukała tam przyjaciół, nawet dobrych kolegów. Nie było jej to do szczęścia potrzebne. Cicho westchnęła i chwyciła swoją whisky, tak, wzięła całą butelkę. Nie zamierzała marnować tego zacnego trunku, oj nie. Upiła łyk z kieliszka i lekko wygięła wargi. Dzisiaj zdecydowanie zamierzała umilić sobie czas, w końcu co innego mogłaby robić?
Zauważyła gest mężczyzny i uniosła delikatnie brwi. Naprawdę? Czyżby to był gest, który oznacza to, co myślała? Było to zdumiewające. Nikt raczej tak swobodnie nie zaprasza jej do swojego towarzystwa, nawet jeżeli był sam. Ale raz kozie śmierć, nie miała towarzysza a każdy wie, że jak pić to we dwoje. Zeskoczyła z swojego stołku i ruszyła w kierunku fotela, które zostało jej zaproponowane.
-Witam-Powiedziała spokojnie, jeszcze przed usadowieniem się na fotelu. Mhm, całkiem wygodne, a jakoś nigdy nie zauważyła, że takowe tutaj są. Bez jakikolwiek ogródek podniosła nogi, podciągając kolana pod pierś. Postawiła butelkę whisky na stole a jej blade usta wygięły się w grymasie. Uśmiechu. Jak zwał, tak zwał. Czyżby dzisiaj zamierzała być tą miłą i przykładną damą? Nie, raczej nie. Po co miałaby pokazywać się z strony, której nawet sama nie zna i nie jest w stanie pojąć? Poza tym, kto by udawał kogoś, kim nie jest? Idiotyzm.
Powrót do góry Go down


Paul Price
Paul Price

Wiek : 43
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe
Galeony : 1286
  Liczba postów : 216
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6209-paul-price#176049
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6218-growl-sowa-pp#176146
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7697-paul-price
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptySob Sie 10 2013, 17:31;

Obserwując reakcję kobiety zaśmiałem się dyskretnie pod nosem. Chyba była zaskoczona, a to była taka moja wada, lubiłem zaskakiwać innych. Najczęściej w sposób negatywny. Teraz jednak zaskoczenie było czyste, bez żadnych emocji, po prostu zdziwienie. Gdy tylko kobieta podeszła do stolika kiwnąłem głową w geście powitania. Słysząc jej słowa sam odpowiedziałem, niemal automatycznie.
- Dzień dobry.
Głupie. Dzień wcale nie był dobry. Padało cholernie, a on był jeszcze mokry po tym "prysznicu". Spojrzałem na twarz kobiety a potem na jej swobodne zachowanie. Wynikało że albo bywała tutaj na tyle często że klienci nie zwracali na nią uwagę, albo nie przejmowała się konwenansami z zdaniem innych ludzi. Uśmiechnąłem się tylko i spojrzałem badawczo na butelkę.
- Pewnie się Pani zastanawia w jakim to celu zaprosiłem Panią do stolika?
Powiedziałem niemal beztrosko, ciągle przyglądając się butelce.
- Nie to żebym był niewychowany, może Pani przecież na kogoś tutaj czekać, jednak widząc konfratra z Hogwartu głupio było nie zaprosić do stolika. A że teraz pewnie będziemy się częściej spotykać na korytarzach szkolnych to wypadało by chociaż wiedzieć jak drugie wygląda.
Skierowałem swoje źrenice na siedzącą naprzeciw kobietę i podniosłem lekko brwi przyglądając się w jej oczy, a raczej próbując złapać kontakt wzrokowy.
Powrót do góry Go down


Afra Corvin
Afra Corvin

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 163
  Liczba postów : 168
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5756-afra-cordelia-corvin
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5757-lucas
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9867-afra-corvin
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyNie Sie 11 2013, 12:35;

Cóż, była troszkę zdziwiona ale raczej trudno to było dostrzec, gdyż nie często ukazywała jakieś uczucia. Nie było to nikomu potrzebne.
-Mamy wieczór... Prawdopodobnie.-Powiedziała troszkę rozbawiona. Oparła podbródek na dłoni i przyjrzała się mężczyźnie. Cóż, naprawdę go nie rozpoznawała. Imię? Nazwisko? Dany przedmiot? Nigdy nie było dobra w zapamiętywaniu imion. Do twarzy miała pamięć, jedynie.
Nalała whisky do kieliszka i odchyliła go, upijając łyk. Ciecz rozeszła się po jej gardle w zadziwiająco szybkim czasie. Lubiła to przejmujące uczucie, gdy coś od środka się rozpala. Po chwili, z kieszeni kurtki wyjęła papierośnice, z której wyciągnęła jednego papierosa. Uniosła lekko brwi i po chwili, końcówka żarzyła się od czarnej zapalniczki. Nie pytała czy może. Był to wolny kraj, wolne miejsce... A poza tym i tak zdanie innych mało ją obchodziło.
-Brak towarzystwa... Rozmowy...-Wzruszyła lekko ramionami i zaciągnęła się papierosem. Chwilę odczekała i uniosła głowę aby dym spokojnie uniósł się nad jej głową, wraz z jego wypuszczeniem z płuc.
-Naprawdę? Zaprosiłby pan każdego innego nauczyciela? Tylko dlatego, że pracujecie w tej samej palcówce? -Uniosła delikatnie brwi do góry. Ona nie widziała w tym większego sensu. -Afra. Bez zbędnych uprzejmości. -Powiedziała spokojnie a jej wargi wygięły się w grymasie. Jej nigdy nie przeszkadzało, że nie poznała reszty grona nauczycieli. Żyło jej się z tym całkiem dobrze.
Powrót do góry Go down


Paul Price
Paul Price

Wiek : 43
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe
Galeony : 1286
  Liczba postów : 216
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6209-paul-price#176049
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6218-growl-sowa-pp#176146
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7697-paul-price
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyPon Sie 12 2013, 10:09;

Bacznym wzrokiem obserwowałem każdy ruch kobiety. To jak pije, jak wyciąga papierośnicę i odpala papierosa zaciągając się dymem. Przekrzywiłem lekko głowę słysząc ton jej głosu, szorstki, bezuczuciowy, obojętny. Tak, to ostatnie określenie najbardziej do tego głosu pasowało. Gdy jakiś kłębek dymu podleciał w moją okolicę odgoniłem go machnięciem dłoni i sam sięgnąłem po lekko sfatygowany niedopałek cygara. Poskręcane madurko, tu o ówdzie, zdradzało że zapalane było nie jeden raz. Włożyłem je sobie do ust i do końcówki przyłożyłem kciuk. Po chwili i mój zasobnik nikotyny żarzył się powoli i przy każdym wdechu wypełniał moje płuca mlecznym dymem. Wypuściłem dym z ust i spojrzałem na kobietę.
-Paul. I ja powiem że jest mi miło. Cokolwiek by znaczyło to określenie w tej sytuacji. Co do celu mego zaproszenia, nie wiele się Pani rozminęła z prawdą. Faktycznie chodzi o panującą w tym miejscu atmosferę którą można wszak poprawić ciekawą konwersacją. Tylko że jeśli nie będzie to Pani odpowiadało, można zdecydować się na coś innego
Powiedziałem to upijając kilka łyków z kufla z piwem i znowu zaciągając się dymem z mego cygara. Zdawało się że pomimo tego iż się zaciągałem, cygara nie ubywało, po prostu żarzyło się tak jak kilka chwil temu przy samym odpaleniu.
-Długo Pani naucza w szkole?
Zapytałem obojętnie przyglądając się zawartości kufla.
Powrót do góry Go down


Afra Corvin
Afra Corvin

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 163
  Liczba postów : 168
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5756-afra-cordelia-corvin
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5757-lucas
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9867-afra-corvin
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptySro Sie 14 2013, 16:03;

Oh, czyli znalazła osobę, która równie wiele uwagi poświęca na obserwowaniu drugiego człowieka? Bardzo dobrze. W końcu i to, było równie ważne. Uniosła kąciki ust do góry, jakby coś naprawdę ją rozbawiało. Cicho westchnęła i zaciągnęła się papierosem, ten niewielki gest naprawdę wiele dawał. Choć to brzmi idiotycznie. Uniosła lekko głowę aby dym ponownie uformował się chmurą nad jej głowę. Przekrzywiła lekko głowę w bok, prawie jak zaciekawiony ptak, który obserwuje dany obiekt, który przykuł jego uwagę.
-Ciekawość konwersacji raczej zależy od jakości tej rozmowy... Nieprawdaż? Jeżeli żadne z nas nie będzie miało nic do powiedzenia, można powiedzieć, że nie ma większego sensu prowadzić tę jałową rozmowę.-Uniosła delikatnie brwi i wzruszyła lekko chudymi ramionami. Jeżeli ktoś nie ma nic do powiedzenia, niech nic nie mówi. Nikt nie chcę słuchać słów, które są wypowiedziane tylko po to, aby ta cisza była wypełniona. Słowa bez żadnego znaczenia, sensu... Szkoda gadać.
Oparła podbródek na zaciśniętej pięści i spokojnie przyjrzała się swojemu rozmówcy, cóż, już dawno nie miała okazji porozmawiać z kimś, kto nie siedział w jej głowie. Nigdy jej to nie przeszkadzało jakoś szczególnie, jednak aby człowiek nie zwariował, od czasu do czasu trzeba porozmawiać z kimś żywym.
-Nie. Można powiedzieć, że dopiero pod koniec roku szkolnego przyłączyłam się do grona nauczycieli.-Powiedziała spokojnie.-Paul, naprawdę chcesz rozmawiać o szkole? -I jeszcze raz, na jej twarzy wystąpił rozbawiony grymas. Mógł go zdefiniować jak chciał. Albo ją to rozbawiło albo po prostu śmiała się z jego. Różnie to bywa. Zrobi jak będzie chciał.
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyPią Sie 16 2013, 22:56;

No ale ta drama naprawdę by się im przydała! Co to za czarowanie bez dram, no proszę cię. A już zwłaszcza, że ich związek był tak bajecznie fajny, że sama chciałabym w takim czymś siedzieć. A co do Rivera i Teddry to spokojna głowa, Marcelinka nie miała w zamiarze „przypadkowego” podzielenia się swoimi myślami z Mads, bo dobrze ją znała i wiedziała, do czego by to doprowadziło. Nieustanne myślenie, umartwianie się i w ogóle – nie, to byłoby bardzo nie fair z jej strony. A już zwłaszcza dlatego, że odkąd Richelieu i młodszy Quayle oficjalnie byli uznawani za parę swoje myślenie odrzuciła daleko w tył głowy. No i przecież Ted też tam kogoś chyba miała, no nie? Tak więc spokojnie, odsuwamy sprawę i nie niepokoimy nikogo.
W sumie to zastanawiam się teraz, czy w takiej przyjaźni, jaka istniała pomiędzy naszymi dziewczynami można było mówić o czymś takim jak bycie wścibskim. Obie żyły pewnie w przekonaniu, że ta druga mówi im wszystko, a przynajmniej większość rzeczy, które ją martwią, cieszą, śmieszą i tak dalej, no i oczywiście, że nie mają przed sobą żadnych sekretów. A czy miały? Myślę, że ze strony Mar nie ma co liczyć na szalone ukrywanie i tuszowanie jakiś rzeczy, bo zwyczajnie do ukrycia wiele nie miała. No bo co? Ani zawirowań rodzinnych (bo sytuację miała w gruncie rzeczy bardzo podobną do tej, w której znajdowała się jej przyjaciółka, także pewnie wspólnie narzekały na bliskich), ani szalonych romansów ani nic. Przynajmniej na razie, bo to nigdy nie wiadomo co przyniesie czas (czytaj: pomysły na dramy). Ale owszem, było podobnie, jak to opisałaś. Kanadyjce do niczego się nie spieszyło, a i ze strony Jovena wówczas żadnych większych sygnałów nie widziała. Też przeszło jej parę razy przez myśl, że może on tak naprawdę jej nie chce czy coś w tym stylu, ale jakoś nie były to tak silne obawy, żeby mroczyć jej umysł. A potem wszystko tak czy siak się skończyło. A, i rzecz jasna nie działało to „na przypale albo wcale, zgodzi się albo nie”. Haha, jak to zupełnie do nich nie pasuje. Serio.
- Hm, wydawało mi się, że River to dość bezpośrednia osoba. Może nie znam go tak jak ty, ale chyba by ci powiedział, gdyby mu coś nie podpasowało? A poza tym, jeśli wasz związek jest faktycznie stworzony na zasadzie, że albo coś idzie albo nie, to podejrzewam, że w przypadku, gdyby go to zdenerwowało czy coś, to by stwierdził, że NIE IDZIE i bam. Więc wiesz, chill out i już o tym nie myśl, bo zdecydowanie już za dużo tego myślenia. – hehe, ta która wcale dużo nie dywaguje! Kolejna hipokrytka, też pozdrowienia dla Lailii, h5!
Kaię to ja już może zostawię w spokoju, bo chyba nie ma już być o co zazdrosnym. Także no, spoczywaj w pokoju panno Chevey, mimo że Marcelinka cię raczej nie polubiła. Ale jestem pewna, że wiadomość o śmierci Australijki jakoś ją poruszy. Choć to jeszcze nie teraz, bo przecież jesteśmy jeszcze parę dni przed podróżą pociągiem i w ogóle.
- No to właśnie! On jest trudnym człowiekiem, dobrze to wiesz, ale naprawdę ciężko mi jest rozpracować to, co nim kieruje i w ogóle. Zastanawia mnie, dlaczego tak naprawdę nie wraca na samym początku szkoły, ale nie zapytam się go wprost. Nie teraz przynajmniej, bo to po prostu nie byłoby na miejscu. Z jednej strony też mi jest przykro, z drugiej cały czas myślę, co konkretnie go tam zatrzymuje, bo w te jego słowa trochę trudno mi wierzyć i no, cienko w ogóle. Ale mam nadzieję, że wróci. W końcu tu jest River i w ogóle. – powiedziała, upijając łyk ze swojej szklanki. Duży łyk. – I tak jak mówisz, nie wiem na czym stoję. Zupełnie nie wiem. Piszę mu wszystko szczerze, co tak naprawdę myślę i czuję, ale jaki to ma sens, jeśli miałabym tu czekać w nieskończoność? Tak też nie mogę. Więc podsumowując : chujnia. – dokończyła, siląc się na jakiś niemrawy uśmiech. Nie, nie należała do osób niecierpliwych, tylko po prostu teraz zwłaszcza chciała wiedzieć, jak na tą sprawę może spojrzeć. A nie wiedziała. Podobnie jak Mads zdawała sobie sprawę, że Joven to nie ten typ, który trzymałby ją w niepewności dla własnego kaprysu, ale to tak naprawdę wiele nie zmieniało. Dopiła do końca zawartość swojej szklanki, a barman już chyba czuwał, aby podstawić im nowe. Jak szalejemy, to szalejemy. W końcu okazja była. A już to, że opróżnienie poprzedniej porcji spowodowało, że coraz bardziej się rozluźniała, można przemilczeć. Za słabą miała główkę ta nasza Marcelinka, za słabą.
- Także uwierz mi, jeszcze raz życzę ci szczęścia z Riverem, żebyś się nie musiała z nim w żadne podchody bawić. – powtórzyła, teraz zupełnie serdecznie uśmiechając się do przyjaciółki. Na Merlina, one naprawdę były dla siebie stworzone! W takim przyjacielskim sensie oczywiście.
- Czemu sądzisz, że za dużo? On też zawsze interesuje się naszymi sprawami i w ogóle. A przecież my mu tylko pomożemy. I nie będzie cierpiał, i w ogóle będzie fajowo. Serio. Nie zabije nas jak to zrobimy, może się nawet ucieszy! A jeśli ci chodzi o to, że on się w tobie kochał i w ogóle to już zapomniał. Tak myślę.
Powrót do góry Go down


Oliver Perrault
Oliver Perrault

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 60
  Liczba postów : 65
http://czarodzieje.my-rpg.com/u4130
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6634-poczta-oliego
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyWto Wrz 17 2013, 01:21;

Weszli do środka i Oliver rozglądnął się po stolikach - o tam ... -wskazał palcem wolny stolik - mozemy usiąść. Co chcesz do żarła jędzo? -puścił oczko dziewczynie i wyszczerzył zęby . Rozejrzał się po ludzich . - Milutko i ciepło tu jest . Już ciepła po wyjsciu z basenu ? - zapytał patrząc uważnie na dziewczyne . Usiadł obok niej i popatrzył na nią z perspektywy bocznej . uau nie wiedziałem,że są,aż tak duże - zdumiony pomyślał/przestał o tym myslec i zaczal sie rozgladac po calym pomieszczeniu .
Powrót do góry Go down


Ivette Humphrey
Ivette Humphrey

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 24
  Liczba postów : 28
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6650-ivette-humphrey
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6651-ivette-humphrey
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptySro Wrz 18 2013, 19:02;

Dziewczyna weszła do baru i rozejrzała się naokoło. Jak zwykle- tłumy. Lubi tu przychodzić. Panuje tu miła atmosfera, jest ciepło i przytulnie. Ivy uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła w stronę wskazanego przez chłopaka stolika. Usiadła przy nim, a na krześle obok położyła płaszcz. Popatrzyła na Oliver z niemałym rozbawieniem. Chłopak czasem był naprawdę głupi. Przyprowadził ją do baru, w którym sprzedają jedynie rzeczy do picia. Na szczęście Ivy- jak to miała w zwyczaju, w torbie trzymała przynajmniej jedną paczkę swoich ulubionych ciastek. Wyjęła ją, otworzyła i postawiła na stoliku.
-Piwo kremowe. -Powiedziała i zaśmiała się. -A za ten basen kiedyś Cię zabije!
Dziewczynie było już na szczęście sucho i ciepło, ale będzie musiała się jakoś zrewanżować. Może akurat nie teraz, gdy chłopak ma chorą nogę, ale kiedyś na pewno.
Powrót do góry Go down


Oliver Perrault
Oliver Perrault

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 60
  Liczba postów : 65
http://czarodzieje.my-rpg.com/u4130
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6634-poczta-oliego
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyPią Wrz 20 2013, 13:43;

- Zrób to teraz.- puścił oczko do dziewczyny i uśmiechnął się. Popatrzył przez okno i zobaczył sowę patrzącą właśnie na niego i stukającą w szybę - coo tooo... - otworzył okno i wziął kopertę zawiązaną do nóżki i otworzył i zaczął czytać - o nie... Ivy przepraszam cię,ale muszę już jechać do Munga. Na tym liście jest napisane, że niezwłocznie muszę jechać do szpitala bo podobno z moją nogą jest coraz gorzej... ale skąd oni wiedzą jak z nią jest to ja nie wiem. No to pa - pocałował dziewczyne w policzek i wyszedł z pub'u.
Powrót do góry Go down


Ivette Humphrey
Ivette Humphrey

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 24
  Liczba postów : 28
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6650-ivette-humphrey
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6651-ivette-humphrey
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyNie Wrz 22 2013, 13:11;

Popatrzyła w stronę, w którą spoglądał Oliver. Zauważyła sowę, która patrzyła się prosto na chłopaka. Po chwili przeczytał on list przyniesiony przez nią. Westchnęła i zaczęła się z powrotem ubierać.
-No trudno... -Powiedziała i założyła płaszcz. -Przynajmniej trochę pogadaliśmy.
Uśmiechnęła się i przytuliła chłopaka na pożegnanie i dla dodania...otuchy?
-Będzie dobrze. -Szepnęła i popatrzyła na przyjaciela.
Po chwili chłopak pocałował ją w policzek i wypadł z pubu. Dziewczyna patrzyła na niego zanim zniknął jej z oczu, po czym zabrała swoją torbę i wyszła z pomieszczenia.

2x
Powrót do góry Go down


Paul Price
Paul Price

Wiek : 43
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe
Galeony : 1286
  Liczba postów : 216
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6209-paul-price#176049
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6218-growl-sowa-pp#176146
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7697-paul-price
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyCzw Paź 17 2013, 21:49;

Wzruszyłem obojętnie ramionami i spojrzałem ponad ramionami kobiety na dość gęsty tłum w pubie. Święto jakieś czy inny diabeł? Uśmiechnąłem się lekko i dmuchnąłem w dym który zawisł nad stolikiem, a który to pochodził z ust jego rozmówczyni.
- Czasami są chwilę że i rozmawiając o banalnie nieważnych rzeczach, nazwijmy to o niczym, można dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Ktoś mi kiedyś powiedział że jestem dobry w czytaniu między słowami i między wierszami.
Mówiąc to sam wyjąłem z rękawa rulonik z ciemnego papiery wypchany szczelnie tytoniem. Włożyłem go do ust i końcówką palców odpaliłem go, zaciągając się mlecznym dymem który zaraz zmieszał się z dymem Afry.
- A dlaczego nie o szkole? To temat tabu?
Roześmiałem się dobrze rozumiejąc sens jej słów. Co niby ciekawego się działo w szkole. No a jak coś się działo to domena rozmowy o tym należała do uczniów i wielu innych plotkarskich istot. Ani on, ani chyba też ona, nie należeli do plotkujących, o uczniach nie wspominając.
- W takim razie... O czym chciała byś porozmawiać, na czym się skupić?
Zapytałem wypuszczając za każdym słowem trochę dymu z ust. Śmiesznie to musiało wyglądać, jednak nie myślałem teraz o tym
Powrót do góry Go down


Afra Corvin
Afra Corvin

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 163
  Liczba postów : 168
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5756-afra-cordelia-corvin
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5757-lucas
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9867-afra-corvin
Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 EmptyPią Paź 18 2013, 19:18;

Lubiła to miejsce nawet wtedy, gdy ludzi tutaj było jak przy pielgrzymce... Da się to przeboleć. Przynajmniej ona nie zawracała sobie czymś takim głowy, nie warto jej tym zaśmiecać. Podrapała się po policzku i usiadła wygodniej, tak jakby miała tutaj zostać o wiele dłużej niż zwykle ludzie mają to w zwyczaju. Podniosła wzrok i spojrzała na swojego towarzysza.
-Racja... Jednak niekiedy taka rozmowa wcale nie ma sensu. Nie widzę potrzeby rozmawiania o czymś, co w żaden sposób się nie przysłuży. Gadanie tylko po to aby gadać jest stratą czasu, oraz słuchu... Szczególnie mojego.-Wzruszyła lekko ramionami i zaciągnęła się papierosem. -Oh, pozwól, że sama to ocenie.-Uśmiechnęła się dziwnie, trudno to nawet nazwać uśmiechem. Przyglądała się w spokoju Paul'owi. Tak jak to miała w zwyczaju.
On wyciągnął swojego papierosa a ona pozwoliła sobie swojego zgasić. Ta końcówka do niczego już się nie przyda. Cicho westchnęła i oparła podbródek na dłoni.
-Tabu? Gdzieżby znowu... Pytanie brzmi, czy jest to ciekawy temat? Nie lubię tych nudnych i tradycyjnych kierunków rozmowy. A szkoła właśnie takim jest... "Czym się zajmujesz?"... "Masz swoich ulubieńców?"... I tak dalej, i tak dalej... Jestem przekonana, że się w tej kwestii zgadzamy-Wzruszyła ramionami i wolną ręką sięgnęła po swój trunek, z którego pozwoliła sobie pociągnąć łyk. A uczniowie wcale jej nie interesowali... Więc ta sprawa w ogóle odchodzi.
-Mam określić kierunek rozmowy?-Uniosła brwi, jakby była zdziwiona jego słowami. -Powinno to przyjść samo... Nie lubię podporządkowywać się jednej rzeczy... -Mruknęła spokojnie. Czy był w tym jakiś sens? Ona przynajmniej nie widziała. -To nudne... I po pewnym czasie i tak temat się wyczerpię... Co potem? -Dodała.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 QzgSDG8








Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty


PisaniePub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty Re: Pub Pod Trzema Miotłami  Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub Pod Trzema Miotłami

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 19 z 39Strona 19 z 39 Previous  1 ... 11 ... 18, 19, 20 ... 29 ... 39  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub Pod Trzema Miotłami - Page 19 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-