Eliksir: euforii Lockiego K100:30 - 41 Modyfikatory: +10 za czas; przerzut za wszystkie składniki; +20 za bazę WYNIK: 71
- Niezwykle mi miło, że zauważyłaś - odpowiedział w formie powitania @Ruby Maguire, zauważając, że kiedy zajęcia prowadziła Sanford, ta nie miała chyba aż takiej niechęci, czy oporów przed tym, by przebywać w tym miejscu. I właściwie wcale jej się nie dziwił, on również wolał tę kobietę, niż wspaniałego i niepowtarzalnego opiekuna domu Salazara. Niemniej jednak nie było sensu się na tym skupiać, po prostu nic to nie zmieniało, więc zabrał się do pracy, unosząc brwi, kiedy ostatecznie skończył z bazą na eliksir Lockiego. To było jakieś skończone szaleństwo, a już na pewno dla kogoś, kto eliksirami zajmował się tak dawno, że wiele z nich nie pamiętał. Musiał teraz wszystko nadrabiać, brać się do roboty i nie zasypiać gruszek w popiele, jeśli chciał, żeby jego plany się spełniły. To zaś prowadziło do prostej konstatacji, że musiał brać się do działania, a nie jęczenia. Toteż zrobił to, chociaż nie było wcale tak prosto dokończyć eliksir, tym bardziej euforii, z jakim nie miał do czynienia od wczesnych lat edukacji, gdy uczył się, jak się go przyrządza. Ponieważ jednak lubił wszystko robić sam i kończyć zaczęte projekty, zrobił wszystko, co mógł, żeby coś z tej mikstury w ogóle wyszło.
______________________
I'm real and the pretender
I have my flaws I make mistakes But I'm myself
I'm not ashamed
Tuilelaith Brennan
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : wysoki wzrost, lekko wystające przednie zęby, zamiłowanie do błyskotek, zapach kwiatowych perfum, głęboka blizna na łydce po wycięciu obscero
Eliksir: ridikuskus Fredericka K100:89 Modyfikatory: +5 za czas, +20 za bazę WYNIK: sukces poza skalą (114)
Tuilelaith spokojnie wysłuchała profesor Sanford, nie mogąc nie przyznać jej racji. Nie mogła też jednak zaprzeczyć zażenowania, jakie objawiło się w rumieńcu na jej twarzy, słysząc ewidentnie rzuconą na jej temat uwagę. Mogła to usprawiedliwiać tysiącem innych zajęć, ale ostatecznie przecież szczyciła się wszem i wobec tym, że jest miłośniczką eliksirów, toteż wstyd przynosiła właściwie samej sobie. No cóż, ostatnie miesiące w szkole definitywnie miały upłynąć jej pod znakiem zarywanych nad różnorodnymi wywarami nocy. Dziewczyna trochę się zdziwiła, gdy nastąpiła rotacja kociołków. Chciała ładnie dokończyć swój eliksir i żywiła ciche nadzieje na to, że może dostanie fioleczkę swojego dzieła do własnego użytku... No cóż, zadanie było takie, a nie inne, trzeba było z uniesioną głową stawić mu czoła. Niemal natychmiast rozpoznała, że ma do czynienia z eliksirem ridikuskus. Wywar uzyskał już podręcznikową konsystencję i zapach, ale zdawało się, że czegoś mu brakuje... Chwilę zabrało jej ustalenie, który składnik jeszcze nie znajdował się w kociołku. Postanowiła zaryzykować i sięgnąć po kolce szpiczaka, przy okazji oczywiście niezdarnie nadziewając na jeden z nich swój palec. Zignorowała ten fakt mimo upływającej z drobnej ranki krwi; ważniejszy był teraz eliksir. Jego warzenie zakończyła w miarę szybko, co było kroplą w czarze goryczy, bo już i tak potężnie się nudziła. Poza tym to była dość niezręczna sytuacja, bo wyglądało to, jakby nie robiła teraz zupełnie nic, co profesor Sanford mogła zinterpretować jako lenistwo, a na to Tuile nie mogła sobie pozwolić.
______________________
I know i'm not the center of the universe but you keep spinning around me just the same
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Eliksir: czuwania Nykosa K100:71 Modyfikatory: baza +20, czas +10 WYNIK: 101
— Do usług, w końcu jesteśmy przyjaciółmi — swobodnie odparła @Frederick Shercliffe nie do końca będąc przekonaną, że facet ją też uważał za przyjaciółkę, skoro pewnie widział w niej ledwo raczkującego bobasa. Rzecz w tym, że Ruby nie zwykła się przejmować takimi rzeczami i o ile ktoś naprawdę nie zalazł jej za skórę – Irveta – to każdego za przyjaciela uważała. — Wiesz, że ostatnio w lecznicy mieliśmy p l u m p k ę — zagadała jeszcze wesoło, bo choć byli w klasie eliksirów, to humor jej się wyjątkowo trzymał — Śmieszne stworzenia, nie robią absolutnie n i c oprócz żarcia, zupełnie jak mój psidwak, wracając – jakiś tryton śmieszek, nie cierpię trytonów swoją drogą, tak mocno związał jej nogi, że biedna miała aż rany od tego, ja wszystko rozumiem, ale to dosyć bestialskie, jak kopanie gnomów w ogrodach — paplała po cichu, kiedy skończyła już swoją bazę w d o s k o n a ł y m czasie i wciąż była pod wrażeniem swoich wspaniałych umiejętności. Maguire mogłaby tak gadać bez końca, uznając, że naburmuszony Fred jest fantastycznym kompanem. Ona mówiła, on słucha i się nie odzywał, choć bardziej prawdopodobne, że udawał, że słuchał. Ruby to jednak nie przeszkadzało i pierdoliła głupoty aż Stanford się nie odezwała. Na wzmiankę nauczycielki o studentach trzeciego roku i jej oczekiwaniach względem nich, Rubs zrobiła minę. Obserwowała podmieniane kociołki i jeszcze bardziej się skrzywiła. — No i po cholerę ja się tak starałam? — wymamrotała do siebie z żalem. Oczywiście mogła się cieszyć, że ktoś dostanie jej idealną bazę, ale sama wolała ją mieć. Ruby była koleżeńska, ale no bez przesady, miała też czterech braci i mocno trzymała się z Baxterami, więc wytłumaczenie było bardzo zrozumiałe. Zerknęła w nowy kociołek nie do końca wiedząc od czego zacząć. Próbowała też odgadnąć czyj to był kociołek, bo na pewno nie Freda. Nagle jednak ją prawdziwie olśniło i doszła do wniosku, że to była baza pod eliksir czuwania. Bez problemu więc dokończyła eliksir i zaczęła się zastanawiać nad zmianą ścieżki kariery skoro tak dobrze jej szło. Musiała to sobie poważnie przemyśleć.
Eliksir: dictum od Maxa K100:58 Modyfikatory: +20 za czas; +10 za spółgłoskę w bazie WYNIK: 88
Wysłuchał polecenia nauczycielki, po czym przywitał z nowym kociołkiem. Uwarzony w nim eliksir wyglądał porządnie, co zapowiadało, że nie będzie musiał się nagimnastykować by zidentyfikować poprawnie jego zawartość. Nie skomentował wspomnienia o lekcji gotowania, bo spodziewał się, że skoro dostali nowe zadanie to nauczycielka nie będę przychylnie patrzeć na rozmawianie nad kociołkiem. Po prawdzie to również wolał nie komentować, bo z jego perspektywy pewnych eliksirów nie powinno używać się w szkole na zajęciach. Zamiast więc szukać odpowiednich słów, zajął się identyfikacją zawartości kociołka, wykonując po kolei podstawowe kroki do tego niezbędne. Szybko doszedł do wniosku, ze oglądanym roztworem jest dictum do którego nie ma potrzeby dodawania kolejnych składników. Baza była przygotowana poprawnie na co wskazywała konsystencja roztworu. Nie wiedział ile dokładnie Ślizgonowi zajęło przygotowanie roztworu, ale z obserwowanej zawartości kociołka wyciągał wnioski, że nie pracował w pośpiechu. Benjamin spisał jedynie ogólne wnioski na pergaminie, zostawiają eliksir dokładnie w takiej formie jaką zastał skoro nie było podstaw do tego by próbować ją udoskonalić.
Eliksir: przywracający K100:65 (przerzuty wykorzystane za kuferek i za wszystkie składniki u Clary) Modyfikatory: 17-20 minut - do wyniku dodaj 5, jeśli baza pod eliksir wyszła Twojemu koledze/koleżance w przedziale 51-80, od wyniku odejmij 5, sumarycznie 0 WYNIK: 65
Lily była bardzo zadowolona z tego, jak jej poszło i z dużą dozą spokoju podeszła do dalszego etapu. Uśmiechnęła się do Clary, od której brała bazę, choć bez większego entuzjazmy, jakoś tak smutno i bez życia. Skupiła się na tym, żeby nie spaprać koleżance jej dzieła, które wyszło zaskakująco dobrze jak na umiejętności, o których wiedziała Blackwood. Było to jednak na tyle trudne zadanie, że poległa. Po prostu. Wiedziała, że nie brakuje jej dużo ale mimo wszystko nie odniosła sukcesu, jakiego się spodziewała. Podniosła na Hudson przepraszające spojrzenie, a potem westchnęła, czekając na werdykt Sanford w sprawie nieudanej mikstury.
Lilian Eldridge
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : unikatowy styl ubioru, artystyczny makijaż, wymyślne fryzury, przekłute septum, unoszący się za nią zapach Błękitnych Gryfów
Eliksir: euforii Trevora K100:42 Modyfikatory: +10 za czas, ale -20 za użyty jeden składnik, i ponownie +20 za bazę WYNIK: 52
Wpadła w konsternację, gdy zostały im podmienione kociołki. Gwarantowało jej to kompletne wypadnięcie z rytmu, a co za tym szło, definitywne fiasko. Czuła, jak kropelki potu wstąpiły jej na czoło, manifestując zewnętrznie odczuwaną panikę. Na początku nijak nie mogła odpowiednio zidentyfikować, co osoba kombinująca w podsuniętym jej kociołku starała się uwarzyć, nie dlatego, że coś było źle, ale dlatego, że zestresowana nie potrafiła już logicznie myśleć. Ostatecznie wpadła na dobry trop i zrozumiała, że przed nią znajduje się baza pod eliksir euforii, choć w bardzo surowym, niedokończonym stanie. Próbując zmniejszyć stres, westchnęła głośno i odliczyła do dziesięciu, biorąc głębokie wdechy. Odnosiła wrażenie, że jej mózg wydawał teraz z siebie gęste opary identyczne do tych, które ulatywały z naczynia. Nie pamiętała, jakie były wymagane składniki do eliksiru euforii, ani nie była w stanie rozstrzygnąć, co ostatecznie użyła osoba przed nią. Patrzyła tępo na konsystencję wywaru, gorączkowo myśląc, i ostatecznie wydała opinię - to wyglądało, jakby zostało tu rozpuszczone żądło żądlibąka. Świetnie, wobec tego pytaniem stulecia pozostawało, co powinna tutaj jeszcze wrzucić? Kwestia była na tyle męcząca, że ostatecznie upłynął czas, a ona nie zrobiła nic decyzyjnego. Nie pierwsza i nie ostatnia zła ocena, szkoda tylko, że dostaje ją akurat wtedy, gdy ma dobre chęci.
______________________
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Eliksir: Melisomnia K100:64 po przerzucie za wszystkie składniki Modyfikatory: +20 za 18 minut, +10 za spółgłoskę, WYNIK: 94, udane
Aneczka całkiem zadowolona z poczynionej pracy sięgnęła po eliksir Benjamina, który jej przydzielono. Nie miała wątpliwości, że jego baza eliksirowa będzie pierwszorzędna. Wiedziała też, że ona sama miała adekwatne umiejętności, aby uwarzyć eliksir do końca. Zabrała się do pracy i ogarnęła wszystko, co trzeba, w należytym tempie i kolejności, przygotowując doskonałą miksturę. Kiedy się rozejrzała po sali, dotarło do niej, że skończyła jako ostatnia i to właściwie na styk, ale jakoś nie martwiła jej ta sytuacja. Grunt, że wykonała swoje zadanie skutecznie, a z tego co widziała, nie wszystkim udała się ta sztuka. Zauważyła za to Clarę, której jednak się udało dotrzeć na zajęcia. I całe szczęście! Szkoda byłoby ominąć tak ważny sprawdzian testujący wiedzę i umiejętności.
Nykos Lush
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 189
C. szczególne : ma bardzo jasne oczy, jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym pierścien Hannibala na wskazującym palcu i kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Eliksir: euforii Iris K100:92 Modyfikatory: za wynik iris: -10, -20, -10, WYNIK: 52
Gdy jego kociołek odfrunął z jego stanowiska, jedynie smutnym wzrokiem odprowadził go do Kołomyi kotłów nad głową. Mógł jedynie mieć nadzieję, że ten, który mu się skapnie w przydziale, będzie jakkolwiek znośny. Niestety. To, co otrzymał, nie przypominało właściwie eliksiru w żadnym stopniu. Stał i patrzył w zawartość nowego kociołka jak sroka w gnat, bo nie miał bladego pojęcia, jak się zabrać za cokolwiek, jak zrobić cokolwiek, by uratować zawartość, którą otrzymał. Najchętniej usunąłby tę bazę, którą dostał i zrobił ją od nowa, bo nie szło mu dziś najgorzej, jednak takiej opcji Sanford nie przewidywała. Próbował rozrzedzić to co otrzymał, zneutralizować kilkoma ziołami, trochę zredukować na małym ogniu - baza jednak była na tyle tragiczna, że finalnie był bardzo daleki od tego, by to, co stworzył nazwać eliksirem. Miał problem nawet, by nazwać to cieczą, bowiem było dość glutowate i zawierało dziwnie zachowujące się grudki...
Obserwowała poczynania uczniów, bz zaskoczenia widząc dość wielką przepaść między tymi, którzy umieli obejść się z eliksirem, a tymi, którzy najwyraźniej nie wiedzieli w ogóle jak używać kociołka. Zastanawiała się, czy na tym etapie jest jeszcze jakakolwiek szansa załatania tej edukacyjnej dziury, ale wydawało się, że dla niektórych tej nadziei już nie ma i nie będzie. Pod koniec zajęć machnęła różdżką, zatrzymując odliczający się czas i przywołując na tablicę treść zadania domowego. - Na podstawie wyników waszej pracy zostaną wam wystawione oceny. Po każdym, kto otrzymał poniżej nędznego, spodziewam się wybitnej pracy domowej. Pamiętajcie, że czeka was poprawkka. - powiedziała powściągliwym tonem, po czym ogłosiła koniec zajęć.
Nauczycielka czekała na uczniów w sali, w której rozstawione były już kociołki, ustawione w stanowiskach dwuosobowych. Każdego witała zdawkowym skinieniem głową, zerkając na zegar, a gdy wybił on godzinę lekcyjną - machnięciem ręki zamknęła drzwi, tym samym zarządzając chwilę skupienia, jako że lekcja się rozpoczęła. - Dzisiaj zajmiemy się jednym z najważniejszych aspektów w sztuce warzenia eliksirów – antidotami. - zaczęła, wywołując zaklęciem równania i spisy na tablicy - Poziom umiejętności, który dzisiaj osiągniemy, może okazać się kluczowy w sytuacjach, które wymagają szybkiej reakcji i precyzyjnego działania. Antidotum na powszechne trucizny to esencja wiedzy i opanowania, którą każdy czarodziej powinien posiadać, ponieważ może uratować życie w najbardziej krytycznych momentach. Ważne jest, aby nie tylko wiedzieć, jakie składniki dodać, ale również w pełni rozumieć ich interakcje oraz odpowiednią procedurę. - kontynuowała spokojnym tonem - Istotną, właściwie podstawową wiedzą jest to, że nie każde antidotum jest uniwersalne – każde wymaga dokładności, odpowiedniego przygotowania i staranności. Dopasowania do trucizny. - tłumaczyła skrupulatnie temat dzisiejszych zajęć - Dziś będziemy przygotowywać Antidotum na powszechne trucizny. Czym się charakteryzuje? - zapytała, ale nie spodziewała się usłyszeć odpowiedzi, jako że ci z uczniów, którzy mogli ją znać, nie należeli do prymusów wyrywających się do odpowiedzi, a ci, którzy byli bardziej rozmowni, byli za to mniej rozgarnięci - Jest skuteczne w walce z truciznami pozbawionymi magicznych właściwości, jak również w przypadku ukąszeń nie-magicznych stworzeń. - jej słowa pojawiały się również z wolna na tablicy jako notatka z zajęć - Jednakże, nie zapominajcie, że gdy mowa o magicznych stworzeniach, konieczna jest konsultacja z licencjonowanym uzdrowicielem. Czasami moc trucizny wymaga bardziej zaawansowanych rozwiązań, których nie zastąpi żadne antidotum. - przypatrywała się uczniom, chyba chcąc wyłapać, kiedy któreś z nich przejawi wizualną oznakę kompletnego braku zrozumienia, by móc powtórzyć raz jeszcze i wolniej.
Dobierzcie się do tej lekcji w pary, bo w drugim etapie będziecie na sobie testować wasze dzieła.
Etap I
W pierwszym etapie lekcji przygotowujecie składniki i podstawę pod eliksir. Najpierw rzucacie k6 na składnik, by wiedzieć, który stanowi dla was dziś wyzwanie, następnie rzucacie kolejne kości, zgodne z opisem składnika i rozpatrujecie scenariusz konkretnego składnika.
Składniki: 1. Bezoar - jest znany ze swojej mocy w neutralizowaniu trucizn. Jeśli nie jest odpowiednio zmielony, może nie spełnić swojej roli w antidotum. Dobrej jakości bezoar, starannie rozdrobiony, zwiększy skuteczność eliksiru. Jeśli jest użyty w złej jakości lub niewłaściwie przygotowany, może pogorszyć wynik.
K6:
1 - Bezoar zbyt stary i twardy, wymaga użycia dodatkowych składników, aby go zmiękczyć, od k100 odejmij 20. 2-3 - Bezoar średniej jakości, lekko zanieczyszczony, ale wciąż skuteczny, od k100 odejmij 10. 4-5 - Bezoar dobrej jakości, idealnie zmielony. Eliksir działa zgodnie z oczekiwaniami. 6 - Bezoar doskonały, świeży i silny. Eliksir działa z maksymalną mocą, do k100 dodaj 20.
2. Wyciągu z dyptamu - jest składnikiem używanym do wzmocnienia leczniczego działania antidotum. Może znacząco poprawić skuteczność, ale w zbyt dużej ilości może sprawić, że eliksir stanie się zbyt intensywny i nieprzyjemny.
Kość litery:
Spółgłoska: Wyciąg o wysokiej jakości. Eliksir jest skuteczniejszy, ale może być nieco trudny do przyjęcia. A - Wyciąg z dyptamu jest zbyt mocny i zaburza balans eliksiru. Może powodować skutki uboczne, takie jak nudności, od k100 odejmij 20 E - Wyciąg jest średniej jakości, działa dobrze, ale eliksir nie jest w pełni skuteczny, od k100 odejmij 10 I - Wyciąg o doskonałej jakości. Eliksir jest bardzo silny, działa błyskawicznie, do k100 dodaj 20
3. Imbir - jest używany, aby nadać eliksirowi odpowiednią dynamikę, podnosząc moc antidotum. Działa wzmacniająco na pozostałe składniki. Jeśli jest świeży, jego efekt jest znacznie bardziej intensywny.
K6:
1-2 - Imbir przestarzały, traci swoją moc. Eliksir będzie słabszy, od k00 odejmij 10 3-4 - Imbir średniej jakości, działa. 5-6 - Świeży imbir, działa świetnie, znacznie wzmocni antidotum, do k100 dodaj 10
4. Sproszkowany róg dwurożca - jest potężnym składnikiem, który ma ogromny wpływ na siłę antidotum. Przesadne jego użycie może sprawić, że mikstura stanie się zbyt potężna i może wywołać skutki uboczne, a zbyt mała ilość – zmniejszy skuteczność.
Kość litery:
Spółgłoska: Róg dobrze zmielony, działa zgodnie z oczekiwaniami. A - Róg w doskonałej jakości, eliksir działa błyskawicznie i skutecznie, do wyniku k100 dodaj 20 E - Nadmiar rogu. Eliksir jest zbyt potężny, może prowadzić do nieoczekiwanych efektów ubocznych, od wyniku k100 odejmij 10 I - Zbyt mała ilość sproszkowanego rogu, eliksir nie osiąga pełnej mocy, od wyniku k100 odejmij 10
5. Jagody jemioły - mają szczególny związek z fazami księżyca, co powoduje, że ich efektywność w eliksirach może być zależna od dnia ich zbiory. Jeśli jagody pochodzą z idealnego czasu, eliksir będzie silniejszy, jeśli nie – może zadziałać słabiej.
K00:
01-40 - Jagody jemioły zbierane w złym czasie, eliksir jest nieskuteczny lub wywołuje skutki uboczne, od k100 odejmij 20. 41-60 - Jagody zebrane w średnim czasie, eliksir jest skuteczny, ale z pewnymi opóźnieniami, od wyniku k100 odejmij 10. 61-80 - Jagody zebrane w odpowiednim czasie. Eliksir działa zgodnie z oczekiwaniami. 81-100 - Jagody zebrane w idealnym czasie. Eliksir jest wyjątkowo skuteczny, działa natychmiast, do wyniku k100 dodaj 20.
6. Śluz gumochłona - jest substancją, która poprawia konsystencję eliksiru, sprawiając, że działa on w sposób bardziej spójny. Może również dodać pewnego rodzaju "lepkości" do mikstury, pomagając w jej lepszym wchłanianiu.
K6:
1-2 - Śluz gumochłona niskiej jakości, sprawia, że mikstura jest niejednorodna, od wyniku k100 odejmij 10 3-4 - Śluz średniej jakości, działa poprawnie. 5-6 - Śluz wysokiej jakości, mikstura jest doskonale jednorodna, co poprawia jej skuteczność, do wyniku k100 dodaj 10
Baza eliksiru: Baza pod eliksir wymaga rzucenia k100 i dodania/odjęcia modyfikatorów związanych ze składnikami eliksiru. Dla bazy można (ale nie jest to obowiązkowe) uwzględnić modyfikator, jednak jeśli rzucisz na niego kostką - musisz ją rozpatrzeć.
Podgrzewanie Wody – Ustawienie odpowiedniej temperatury wody jest kluczowe, Alexa sprawdza, cóż, Twoją inteligencję najwyraźniej.
Rzut k6:
1-2: Woda jest zbyt gorąca lub za zimna, Sanford posyła Ci spojrzenie pełne wątpliwości. Rzuć drugie k100 i wybierz gorszy wynik. 3-4: Temperatura jest odpowiednia, do k100 dodaj 40. 5-6: Woda osiąga idealną temperaturę, udało Ci się nie zbłaźnić przy gotowaniu wody, co daje bonus do skuteczności, rzuć drugie k100 i wybierz lepszy wynik.
Modyfikatory: - za postać młodszą niż 3 miesiące przysługują 3 dowolne przerzuty, - za każde 10 pkt w kuferku z eliksirów, można przerzucić dowolną kość, ale nie więcej niż 3 razy, - osoby ze specjalizacją kuferkową z eliksirów mogą rzucić 2k100 na bazę eliksiru i wybrać lepszy wynik, - osoby z cechą eventową: świetne zewnętrzne oko - spostrzegawczość, mogą przerzucić kość swojego składnika i wybrać korzystniejszą, - osoby z wadą eventową: nierozgarnięty chochlik, muszą rzucić na dwa składniki i oba rozpatrzyć,
Kod:
Kod:
<kf>Moja para:</kf> wpisz drugą osobę <zgss>Jaki składnik:</zgss> k6 na który składnik, WAŻNE: jesli wylosowałeś/łaś taki jak Twoja para, przerzuć <zgss>Jakiej jakości:</zgss> wynik rzzutu adekwatny do wylosowanego składnika <zgss>Baza eliksiru:</zgss> k100 na pierwszą fazę warzenia + modyfikatory <kf>Gotowanie wody w kociołku:</kf> wynik rzutu k6 na gotowanie wody
Etap I trwa do 23.01 do 20:00
| prowadzi Nykos
Eskil Clearwater
Rok Nauki : I
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : Demoniczny uśmieszek, wyzywające spojrzenie i wieczne samozadowolenie, obrączka na palcu
Moja para:@Benjamin O. Bazory Jaki składnik:6, śluz gumochłona Jakiej jakości:4, działa poprawnie Baza eliksiru:64 (2k100 za specjalizację po którą się zgłosiłam) + podgrzewanie (40) = 104 Gotowanie wody w kociołku:3 (do wyniku +40)
Zajął jedne z wolnych stanowisk stwierdziwszy, że ktoś sam go sobie wybierze do pary. Większej części studentów nie znał zważywszy, że od wielu był starszy (co za fajne uczucie!) więc nie znał ich umiejętności warzenia eliksirów. Poszedł na łatwiznę i zostawił decyzję tym, co wejdą po nim do klasy. Jednym uchem słuchał profesor Sanford i wzdychał sobie po cichu bo nie podejrzewał, że wróci do szkolnej ławki po zdobywanie pozytywnych ocen. Kiedyś stanowił amebę eliksirowarską jednak dzięki ostrej szkole Trice posiadał całkiem niezłe umiejętności warzenia... a przynajmniej tak mu Trice opowiadała gdy przestał wybuchać kociołki w pokoju. Antidota i trucizny były mu najbardziej bliskie z tych wszystkich, które mogliby dzisiaj warzyć. Dzięki temu nie jęczał, nie skiełczał nad zadaną pracą a całkiem żwawo podszedł do stoiska z różnymi fiolkami. Czuł się całkiem pewnie. Wylosował składnik będący jedną półprzezroczystą breją. Skrzywił się podnosząc fiolkę z lepką substancją. Potrząsnął nią aby sprawdzić jej jakość. Wydawała się całkiem w porządku, poruszała się w sposób galaretowaty, nie była zabrudzona, wysuszona ani zielonkawa. Wracając do swojego stanowiska natknął się na zmierzającego w tę stronę Krukona, którego skądziś kojarzył ale za cholerę nie wiedział skąd. - O, siema. Eskil jestem. Mam wolne miejsce więc jak chcesz to śmiało. - uśmiechnął się od ucha do ucha bo z natury był człowiekiem beztroskim, pociesznym więc nawet wyciągnął w jego stronę dłoń gotów się przywitać jak należy. Zajął z powrotem swoje miejsce i mógł nachylić się nad przygotowaniem bazy pod eliksir. Miał ku temu najlepszy składnik z możliwych. Nie było to jakoś bardzo skomplikowane. Robił to setki razy, kiedyś z marnym skutkiem a teraz... nie dość, że baza miała świetną konsystencję i temperaturę to i zrobił to całkiem sprawnie. Nie wahał się, nie zastanawiał... kierował się metodą zrobić to jak najszybciej i jak najlepiej aby potem mieć święty spokój i móc usiąść na krześle w wygodnej pozycji. Zerknął na działania Krukona i uniósł brwi z podziwem widząc w jego ruchach dużo pewności siebie. - Znasz się na tym, co nie? Widać, że wiesz jak obchodzić się z tym proszkiem z rogu dwurożca. To przecież sproszkowana bombarda, jeśli to dobrze połączyć z pnączem glicynii. - ach, widoczny w jego dłoniach składnik wprawił go w świetny nastrój. Spojrzenie Eskila było ożywione i zaciekawione. Kochał eksperymenty!
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Moja para:@Scarlett Norwood Jaki składnik:bezoar Jakiej jakości:5 - dobry Baza eliksiru:82 i 2 ale wybieram pierwszą (specka z elków) , 50 (rzut za podgrzanie wody, zostaję przy 82) Gotowanie wody w kociołku:1 -> 6 (przerzut kuferkowy)
-Nie było o truciznach chyba od czasów Beci. Ciekawe, co Sanford mądrego ma nam dzisiaj o powiedzenia. - Marudził sobie w drodze do klasy. Dla niego i idącej u jego boku Carly, ten temat był obecnie mocno na czasie, ale nie uważał, żeby miał się dowiedzieć czegoś, czego jeszcze nie wiedział. Zarówno on, jak i puchonka sięgali zdecydowanie wyżej, niż szkolny tok nauczania przewidywał, co nie zmieniało faktu, że pojawić się na lekcji zamierzał. Może z ciekawości, może z przekory, a może jednak faktycznie gdzieś w nim tliła się jeszcze nadzieja, że nauczycielka może go miło zaskoczyć. -Oooo, moje ulubione kamienie. Może nie będę aż tak dzisiaj narzekał. - Wyszczerzył się, gdy przypadł mu w udziale bezoar i to taki nie przeorany jeszcze życiem. -Widać nasza praca w składziku jeszcze jest zachowana. Ciekawe na jak długo. - Mruknął, bo akurat w kwestii jakościowych ingrediencji mieli tu swój udział i to kurwa niemały. Spędzili sporo czasu na porządkowaniu tego burdelu, jakim były szkolne zapasy. Zabrał się od razu za przygotowywanie bazy, bo co innego miał przecież robić. Przygotował sobie potrzebne rzeczy, ustawiając stanowisko według własnego schematu, a następnie napełnił kociołek wodą, podgrzał ją do idealnej temperatury i wrzucił, co wrzucić miał, czekając na dalsze instrukcje.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Moja para:@Eskil Clearwater Jaki składnik:4 - sproszkowany róg dwurożca Jakiej jakości:J -> C, przerzut z punktów z kuferka Baza eliksiru:28, 97, wybieram 97 Gotowanie wody w kociołku:6
Jak na większości lekcji eliksirów i na tej nie spodziewał się spotkać nikogo z kim mógłby zamienić choćby słowo. Powoli przyzwyczajał się do takiego stanu rzeczy w którym jego najbliżsi znajomi chętnie uczęszczali na zaklęcia, transmutacje i nic poza tym. Wchodząc do sali nawet nie rozglądał się zbytnio, kierując się do stanowiska tego przy którym najczęściej pracował. Z zaskoczeniem dostrzegł czyjeś rzeczy na miejscu obok. Zielone fragmenty na szacie wskazywały, że mógł mieć nadzieje, że nie zostanie podirytowany przy pierwszym otworzeniu ust tego ucznia. Słuchał wyjaśnień nauczycielki, a następnie udał się po ingrediencje z którymi miało mu przyjść tego dnia pracować. Sproszkowany róg dwurożca nie był tym co spodziewał się zastać w jednej z fiolek, ale skoro taki był jego los, zamierzał wykrzesać z niego co się dało. Dopiero wracając do stanowiska dostrzegł przystojnego blondyna do którego zapewne należały szaty przy stanowisku obok. Beztroski uśmiech chłopaka sprawiał, że trudno było mu skupić na temacie zajęć. - Ben. - odpowiedział, przyjmując uścisk dłoni, jedna niedługo potem gubiąc kontakt wzrokowy ze Ślizgonem. Nie chciał poświęcać więcej czasu uprzejmością z półwilem, skoro oboje mieli sporo do zrobienia. Pracował w ciszy, starannie, nieco wolniej niż większość uczniów. Podgrzanie wody do odpowiedniej temperatury było zadaniem prostym, uwarzenie bazy poszło mu całkiem sprawnie, a po dodaniu końcowych ingrediencji antidotum miał wrażenie, że była to jedna z lepszych mikstur, które udało mu się przygotować. Spokojnie mieszał zawartość kociołka, obserwując czy każdy ze składników odpowiednio przeszedł do roztworu, a gdy i ta czynność była już jedynie nadgorliwością, ponownie spojrzał na przystojnego kolegę z ławki. - Dzięki. - uznał słowa Ślizgona za komplement, nie wymagający większego komentarza. Zwłaszcza, skoro on doskonale zdawał sobie sprawę jakie trudności może przynosić praca z tą konkretną ingrediencją.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Moja para:@Maximilian Felix Solberg Jaki składnik:5 jagody jemioły oraz drugi składnik bo jestem chochlikiem 2 wyciąg z dyptamu Jakiej jakości:17 - przerzut za pkt z eliksirów 24 - drugi przerzut za pkt z eliksirów 73 || H Baza eliksiru:61, ale ze złej wody 41 || 66 i 53, ale wybieram lepsze, więc 66 Gotowanie wody w kociołku:1 || 2 - przerzut trzeci za pkt z eliksirów 6
- Chyba nie sądzisz, że będziemy sobie radośnie rozmawiali o tym, co akurat nas interesuje? To by oznaczało, że nie tylko Wang przewiduje przyszłość. Znaczy, to prawda, że nie tylko ona, ale chyba wolałabym, gdyby nikt w tym nadmiernie nie grzebał - powiedziała do Maxa, gdy już było jasne, czym będą się zajmować, ale ponieważ Carly była dzisiaj w wyraźnie rozkojarzonym stanie, może wstała lewą nogą, a może zwyczajnie nie umiała usiedzieć w miejscu, z nią bowiem nigdy nic nie było wiadomo - nie umiała się do końca skoncentrować. Jej słowa jakoś pływały, tak, jak i jej skupienie, więc skończyła z jagodami jemioły i wywarem z dyptamu, robiąc minę świadczącą o tym, że skoro już się w to wpakowała, to wypakować nie mogła. - Widzisz, jednak ktoś uznał, że warto to wykorzystać. Szkoda tylko, że to nas później będą bolały brzuszki - zauważyła, biorąc się do pracy, ale ponieważ musiała latać między dwoma eliksirami, bo przecież jak już się w coś wpakowała, to wypakować się nie mogła, woda w pierwszym kociołku nie miała ochoty nabrać odpowiedniej temperatury. Poprawiła to, ale wiedziała, że nie będzie już tak rewelacyjnie, za to kwestia związana z dyptamem szła całkiem dobrze, zmierzając raczej w stronę co najmniej właściwą, dokładnie taką, jakiej Carly się spodziewała i jakiej oczekiwała. Czego oczekiwał Max, trudno powiedzieć. - Odprowadź mnie później do toalety - rzuciła do niego, śmiejąc się cicho, bo domyślała się katastrofy.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Aneczka znała wszystkich z domu Helgi Hufflepuff. Nie mogła powiedzieć, że rozeznawała się w aktualnych problemach każdego z nich - było to niewykonalne i przecież nie każdy chciał się dzielić swoimi smuteczkami, jednak panna Brandon miała oczy i starała się używać ich jak trzeba. A Gael zdawał jej się ostatnio trochę nieobecny. Może miała z tym związek Iris, wokół której ostatnio się kręcił, może coś innego. Ania nie mogła wyzbyć się wrażenia, że działo się coś niekoniecznie dobrego, ale może to tylko jej opiekuńcze instynkty nie znosiły próżni i potrzebowały wiecznie komuś matkować. - Gael! Zaraz się zaczynają eliksiry, pójdziemy razem? - uśmiechnęła się do kolegi ciepło, mając nadzieję, że trochę mu tym pomoże. - Dzisiaj lekcja o antidotach, może być ciekawie. Kiedy szli na zajęcia, puchonka podjęła próbę dowiedzenia się, czy wszystko u chłopaka w porządku, ale nie zamierzała naciskać. Będzie chciał, to powie. Nie będzie, trudno, Ania zrobi wszystko co mogła, żeby umilić mu chociaż tę dzisiejszą lekcję. - Wszystko u ciebie dobrze? Zdajesz się trochę nieobecny. Jeśli mogłabym coś dla ciebie zrobić, powiedz. Nie musiała dodawać, że jest prefektem i dlatego samopoczucie puchonów leży jej na sercu. Każdy w Hufflepuffie wiedział, że się angażowała i że zależało jej na dobru innych. W sali od razu wykazała inicjatywę, chociaż była tak rozkojarzona, że wzięła dodatkowy składnik. Na szczęście bic nie zaszkodziło miksturze i baza zdawała się wyglądać calkiem dobrze. Gotowa służyć radą zerknęła na Gaela, sprawdzając, czy sobie radzi, z zamiarem reagowania, gdyby coś poszło nie tak. - Jak ci idzie?
Moja para:@Jamie Norwood Jaki składnik:5 jagody jemioły Jakiej jakości:80 Baza eliksiru:85 + 40 z wody = 125 Gotowanie wody w kociołku:4
Norwood był takim, jak każdy inny, towarzyszem niedoli. Nie szło im najlepiej dogadywanie się, ale też Frederickowi jakoś szczególnie to nie przeszkadzało - dopóki ten nie denerwował go i nie powodował, że miał ochotę ugryźć go w najbliższą część ciała w swej lisiej postaci, wszystko było w porządku. Więcej, jak łatwo było się domyślić, nie oczekiwał i właśnie z tego powodu nie miał problemu, żeby razem z nim pracować na eliksirach. Na całe szczęście to Sanford zajmowała się obecnie ich nauczaniem, a nie dwa pozostałe indywidua, które nadawały się do tego tak doskonale, że aż strach było pomyśleć, co dalej. Dlatego więc nie miał obaw, że antidota będą nieskuteczne albo coś podobnego i był skłonny je przygotować. - Jagody jemioły - mruknął, ni to do siebie, ni to do Jamiego, jakby chciał go poinformować o tym, czym obecnie się zajmował, po czym skoncentrował się na bazie pod eliksir, wodę gotując do odpowiedniej temperatury. Wiedział, jaka powinna być, w końcu wszystko znajdowało się w podręcznikach, jakie Frederick mimo wszystko czytał, choć mogło wydawać się to zadziwiające. Skoro jednak je czytał, wiedział, co powinien robić i czego powinien się spodziewać, tak więc wszystko wskazywało na to, że zmierzał we właściwym kierunku. - Żeby sprawdzić działanie antidotum, musi nas najpierw zatruć, a to chyba ostatnio ulubiona zabawa kadry nauczycielskiej - stwierdził, wspominając zajęcia z Walshem i Honeycott, którzy nie mieli przed czymś podobnym oporów.
______________________
I'm real and the pretender
I have my flaws I make mistakes But I'm myself
I'm not ashamed
Lilian Eldridge
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : unikatowy styl ubioru, artystyczny makijaż, wymyślne fryzury, przekłute septum, unoszący się za nią zapach Błękitnych Gryfów
Moja para:@Jenna Hastings Jaki składnik:3, imbir Jakiej jakości:5, świeży, mam +10 do k100 Baza eliksiru:43 + 10 = 53 Gotowanie wody w kociołku:2, za zimna woda, przerzucam k100 (ale pierwszy rzut był gorszy, więc go zostawiam)
Lilian jak zwykle pewnie podążyłaby na lekcje samotnie, gdyby nie to, że w ostatniej chwili dowiedziała się, iż na eliksiry będzie jej potrzebna para. W pierwszej kolejności ta informacja wywołała w niej mały paraliż, ponieważ sama nie wiedziała, z kim mogłaby się tak naprawdę wybrać, i do ostatniej chwili zwlekała z zapytaniem kogokolwiek. Widząc w pokoju wspólnym Jennę, odważyła się zainicjować rozmowę, podczas której okazało się, że jej koleżanka z drużyny też potrzebuje pary. Wobec tego ramię w ramię udały się do lochów. Zajęcia miały być z Sanford, która ostatnim razem okazała się bardzo wymagająca, toteż Lilian poczuła dreszczyk emocji. Już na samym wstępie Krukonka wyłączyła się podczas przemowy nauczycielki. To znaczy, coś niecoś z tego wykładu podchwyciła, ale Sanford używała tak oficjalnego słownictwa i tonu głosu, że aktywowało to w dziewczynie kolejny stres. Nawet, jeśli coś wiedziała, zwyczajowo nie zdołała się zebrać, by rzucić w eter nawet prawidłową odpowiedź. - Mam nadzieję, że ci nie zaszkodzę tym, co uwarzę - jęknęła w stronę Jenny, gdy poinformowano ich, że przygotowane przez nich antidota będą testować nawzajem na sobie. Już na początku sknociła sprawę. Mimo tego, że trafił jej się bardzo świeży, dobrej jakości imbir, Lilian nie była w stanie ustawić odpowiedniej temperatury wody. Winiła za to swoją ostrożność, gdyż nie chciała przedobrzyć w drugą stronę i przegrzać cieczy. Przechadzająca się między nimi profesor rzuciła jej tak wymowne spojrzenie, że dziewczyna zaniemówiła ze strachu. Przez kolejne kilkanaście minut właściwie jedynie udawała, że robi coś produktywnego, jednak cała wiedza po tej niewerbalnej konfrontacji po prostu wyparowała jej z głowy.
______________________
Calia Darley
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 155 cm
C. szczególne : azjatycka uroda, unoszący się w powietrzu zapach perfum(owoc granatu, lotos, orchidea, mahoń, piżmo), sygnet rodowy na palcu wskazującym prawej ręki
Moja para:@Kate Milburn Jaki składnik:3 - imbir Jakiej jakości:6 - świeży Baza eliksiru:26 - > 63 - > 41 - > 83 + 10 (świeży imbir) = 93 Gotowanie wody w kociołku: -
Praca w parach była czymś, czego wręcz nienawidziła. Wymuszona interakcja z drugą osobą zaliczała do najgorszych rzeczy, jaką mogli wymyśleć nauczyciele i jej zdaniem nie oddawała całości wkładu. Praca mogła być wykonana przez jedną osobę, a pochwałę dostałyby i tak dwie. Idąc w drugą stronę, jak ktoś coś schrzanił, to nie do końca było wiadome kto i gdzie. Szczególnie przy eliksirach i przygotowaniach składników, gdzie każdy najmniejszy błąd mógł kompletnie zmienić działanie eliksiru, lub go kompletnie zepsuć. Co z tego, że sama była co najwyżej przeciętna z eliksirów - jak coś zrobi źle, to przynajmniej będzie mogła winić tylko samą siebie. Z tego też powodu powitała westchnięciem stanowiska dwuosobowe i podeszła praktycznie na sam przód, chcąc niejako wykluczyć uczniów posiadających skąpą wiedzę. Takie jednostki zazwyczaj okupowały ostatnie miejsca, w świetny sposób ukazując korelację pomiędzy odległością od nauczyciela a tym, jak dużo dalece jest im do zrozumienia tematu. Miała tez nadzieję, że nie dosiądzie się do niej żaden "nieczysty". Praca z kimś, do kogo niezbyt powinna się odzywać nie wróżyła nic dobrego. Oczywiście złośliwość losu uwielbiała się nad nią pastwić, i skończyła w parzę z nieznajomą gryfonką. Popatrzyła się na nią niepewnie, z widocznym w oczach brakiem zaufania. Nawet nie skinęła jej na powitanie, zamiast tego biorąc się do pracy, robiąc to tak, jakby pracowała sama. Udała się po składniki do kantorka i przyniosła je wszystkie, które następnie rozłożyła na stanowisku, układając je równo i w kolejności użycia, z precyzją pedantki. Starała się nie wchodzić na stronę Kate, co by jej nie przeszkadzać i, co ważniejsze, nie zachęcać do interakcji. Im mniej jej było, tym mniej będzie się musiała później tłumaczyć przed ojcem. W między czasie zabrała się też za bazę eliksiru, która wyszła naprawdę bardzo dobrze. Była tym nawet zdziwiona, jednak starała się tego nie okazywać, co by nie wyszło, że w jej pracy jest więcej szczęścia niż rozumu.
Nykos Lush
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 189
C. szczególne : ma bardzo jasne oczy, jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym pierścien Hannibala na wskazującym palcu i kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Moja para:@Adela Honeycott Jaki składnik:4 - sproszkowany róg dwurożca Jakiej jakości:D normals Baza eliksiru:88 Gotowanie wody w kociołku:4 +40
Złapał ją jak w pośpiechu biegła korytarzem - dosłownie złapał, jak wypadł na nią z bocznego korytarza. Z palcami od niechcenia splecionymi w uścisku rozważał do ostatniej chwili, czy nie skorzystać z okazji, że większość poszła na eliksiry i nie zaciągnąć Adeli do cieplarni, ale ostatecznie chęć utrzymania wyniku punktów domu Hufflepuffu przezwyciężyła jego nastoletnie hucie. - Antidota. - mruknął, wysłuchawszy wypowiedzi nauczycielki. Na Delos rosła unikatowa roślina, mogąca - ponoć - przywrócić otrutego ze skraju śmierci. Problem w tym, że kwitła raz na siedem lat, a samo kwitnienie trwało ledwie trzy sekundy. Okienko czasowe było niewielkie, a płatki cenniejsze niż szafran. - Weź te drugi. - szepnął, kiedy sięgnęła po bezoar - Ten jest strasznie stary. - kamienie żołądkowe kozy to nie była jego specjalizacja, ale widział, że koleś ze stanowiska obok ledwie rozłupał swój, kiedy wziął go z tego pudełka. Parsknął sam do siebie, bardzo cicho, kiedy Sanford obserwowała, jak gotował wodę w kociołku i zdawkowo kiwnęła głową: - Chyba Twoje lekcje gotowania przyniosły wymierne profity. - sztuka nieprzypalenia wody zdawała się być unikatową umiejętnością, skoro nawet nauczycielka eliksirów sprawdzała takie skille.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Moja para:@Calia Darley, z góry bardzo Cię słonko przepraszam XD Jaki składnik:5 - jagody jemioły | 1 - bezoar Jakiej jakości:zła | zła Baza eliksiru:78 - 20 - 20 = 38 Gotowanie wody w kociołku:1 -> 6 (przerzut kuferkowy)
Czasem ta pierwsza ławka była dobrą kryjówką, bo właśnie to do tych tylnych nauczycielskie oczy wybiegały w celu znalezienia kozła ofiarnego, potencjalnie nienauczonego dzieciaka, który będzie mógł błysnąć głupotą i zarwać ujemne punkty dla domu - bo w jakim innym celu przeprowadzali wszystkie te odpytki? Może liczyła, że Sanford nie dostrzeże jej w pierwszych ławkach, a może po prostu tylko tam były już miejsca (co również nie jest zaskakujące), ale tak wylądowała - do pary z młodszą Ślizgonką, która nie tylko wydawała się dla odmiany niema (bo z głuchą też już jej się zdarzyło pracować), to w dodatku jeszcze nieprzyjaźnie nastawiona. Jej postawa nie nastrajała Gryfonki do jakichkolwiek działań mających na celu spoufalenie się, bo wyraźnie czytała granicę, która została jej postawiona. Udały się do składziku osobno i jak na złość zostały jej same beznadziejne składniki. Bezoar zdecydowanie zbyt suchy, a jagody zebrane poza sezonem - po jakiego ciula ktoś to w ogóle trzymał? Żeby im życie uprzykrzyć? Popatrzyła z obrzydzeniem na wysuszony kamień, który sam z siebie już ją brzydził, a co dopiero w tym wydaniu i westchnęła. Mieli przygotowywać antidotum, a już czuła, że jej prędzej wyjdzie trucizna. Nawet pożałowała tej oschłej koleżance z ławki. Zabrała się za przygotowywanie bazy pod eliksir, który z góry skazany był na kompletną porażkę - bo to pierwszą w jej życiu...
Paradoksalnie, lubiła eliksiry na tyle średnio, że gdyby Nykos zaproponował wyrwanie się do cieplarni, to przyjęłaby taką propozycję z miłą chęcią. Niestety, w końcu nie zaproponował, musieli więc wziąć udział w zajęciach z zaklęć. Na całe szczęście, temat okazał się nie tylko ciekawy, ale przede wszystkim bardzo przydatny, bo otrucie się jakąś substancją i potrzeba szybkiego zażycia antidotum była dokładnie czymś, co mogło się przydarzyć Honeycottównie w związku z jej roztrzepaniem i miłością do wpadania w tarapaty. Po chwili już sięgali po składniki. Adela była trochę zawiedziona tym jak wiele z nich było bardzo starych, niemniej dzięki radzie Nykosa uniknęła spieprzenia swojego eliksiru przez słaby bezoar. - Dzięki skarbie – szepnęła, po chwili biorąc się do pracy. Ku jej zaskoczeniu, przygotowanie bazy szło jej całkiem przyzwoicie. Najwyraźniej nauka do poprawki u O’Malleya przyniosła odpowiednie efekty.
Gael Camilton
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : mieszanka irlandzko-hiszpańskiego akcentu
Moja para:@Anna Brandon Jaki składnik:3 - Imbir Jakiej jakości:3 - ok Baza eliksiru:79 + 40 za wodę = 119 Gotowanie wody w kociołku:4
Gdyby nie Iris to zapewne nie zauważyłby wcale, że ostatnio spaceruje znacznie dłużej, niż miał to wcześniej w zwyczaju w tak mokrą i chłodną porę roku, gdy większość interesujących go roślin hibernowała już czekając na lepsze czasy. W pewnym sensie on sam też czuł, że wszedł w podobny stan uśpienia, pozwalając, by czas uciekał mu gdzieś przez palce i jedyne momenty, w których przypominał sobie, że jeszcze tutaj jest, były chwilami, gdy Iris budziła go do życia swoją obecnością. Jak wcześniej pozwalał sobie na opuszczenie lekcji, tak teraz chodził na nie niemal wyłącznie wtedy, gdy jego ukochana Puchonka zaciągnęła go tam za rękę, bo i bez Lockiego w szkole nieszczególnie ktoś inny zwracał w ogóle na niego uwagę. Nic więc dziwnego, że gdy wykręcił głowę, słysząc swoje imię, aż uniósł brwi nieco wyżej, nie spodziewając się ujrzeć nikogo innego od swojej Skylight. Mruknął coś w dezorientacji, gotów już odmówić, by jednak zamknąć ledwo rozchylone usta i po prostu przytaknąć dziewczynie z powoli układanym na twarzy ciepłym uśmiechem. Wpakował swój notes z powrotem do torby, w głowie jeszcze kończąc urwane w połowie zdanie, a nawet już idąc obok Anny myślami będąc już na wpół obecnym, na wpół jeszcze zanurzonym w swoich myślach - przynajmniej do momentu, aż ta nie podzieliła się z nim swoim spostrzeżeniem. Dopiero wtedy przeniósł na nią spojrzenie, pierwszy raz dostrzegając, że przez ostatni rok różnica ich wzrostów aż tak się pogłębiła, a jednak mimo tego, że żeby spojrzeć w oczy Puchonki musiał aż nieco się nachylić, to ta potrafiła spojrzeć na niego z góry - nie z wyższością, a prawdziwą troską. Uśmiechnął się mimowolnie, mocniej zaciskając splecione na piersi ramiona i pokręcił lekko głową, bardziej w geście niedowierzania niż zaprzeczenia. - Już robisz - zapewnił ją, może nieco lakonicznie, ale zdecydowanie z namysłem włożonym w te słowa, przez chwilę zastanawiając się jeszcze nad pytaniem czy może nie rozmawiała z Iris, by w końcu stwierdzić, że nawet jeśli to ona poprosiła Annę o zagajenie go, to przecież w niczym nie powinno to umniejszać temu gestowi. Zanim zdążył się upomnieć, że nie powinien aż tak milczeć, już dotarli do sali, a on zupełnie odruchowo rozejrzał się po niej w poszukiwaniu znajomego niebieskiego spojrzenia, lądując dopiero na tym czekoladowym, należącym do Prefekt Naczelnej. Tym razem poprawił nieco swoje zachowanie, zagadując Annę o jej stosunek do eliksirów, a nawet opowiadając jej o tym, że sam czuje się dość pewnie z samymi składnikami, większy problem mając z trzymaniem się przepisów. Właściwie, wypowiedział zaledwie tuzin słów, ale od razu poczuł się lepiej, lżej, markotniejąc dopiero przy wywodzie nauczycielki na temat antidotów, a więc i samych trucizn, mimowolnie powracając wspomnieniami do widoku wspinających się po ramieniu czarnych pęknięć. - Miałaś kiedyś styczność z jakąś trucizną? - zagadnął Annę, potrzebując rozproszyć się czymś przy niemal mechanicznym oczyszczaniu imbiru. - Zastanawiam się czy istnieją takie eliksiry... antidota, które działają też na trucizny, których się nie wypiło, tylko na takie, które... - pociągnął nieco nieskładnie, ściągając brwi w irytacji, że tak trudno pozbierać mu tak proste przecież myśli. - ...wiesz, czasem można zatruć się czymś, czego się nie spożyło, tylko... nie wiem, jakoś przez powietrze albo... dotyk, chyba. Paradoksalnie, im bardziej myśli szalały mu niekontrolowanie, skacząc pomiędzy wspomnieniami, przemyśleniami i narzuconym mu na lekcji zadaniem, tym mniej głupich błędów popełniał, tym razem faktycznie trzymając się zaleceń nauczycielki.
Tuilelaith Brennan
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : wysoki wzrost, lekko wystające przednie zęby, zamiłowanie do błyskotek, zapach kwiatowych perfum, głęboka blizna na łydce po wycięciu obscero
Nie można było zaprzeczyć, że Sanford dawała im wycisk. Najwyraźniej bardzo zależało jej na dobrych wynikach uczniów na egzaminach i nie można ją było za to winić. Tuilelaith była jej z jednej strony za to wdzięczna, bo niebywale zmotywowało ją to do zwiększenia obrotów. Z drugiej jednak chyba wolałaby użerać się ze sklątkami, zamiast być napędzaną przez stres i dostawać regularnych koszmarów, w których Sanford mówi jej, że jest beznadziejna. Przez ten cały stres chyba dostała jakichś zaburzeń hormonalnych. Ha, przynajmniej będzie mogła sobie teraz przygotować odpowiedni eliksir leczniczy... Okazało się, że mieli pracować w parach. Jej współpracowniczką na tych zajęciach miała być znacznie od niej młodsza Krukonka, która akurat przysiadła się do jej ławki. Posłała dziewczynce sympatyczny uśmiech; nie chciała przecież wydawać się gburowata czy wyniosła, a jako studentka ostatniego roku mogła się taka młodszej uczennicy wydawać. Chciała nawet powiedzieć jej "powodzenia", ale z jakiegoś powodu głos ugrzązł jej w gardle, a umysł cofnął się do potoku jadu, jaki wylała na nią Aoife za podobne uprzejmości. I tak za moment musiała się skupić na wykładzie, jaki palnie im Sanford. A więc antidota. Świetnie, będzie mogła poszerzyć swą wiedzę w wywarach leczniczych, a to zawsze punktowało na przyszłość, którą potencjalnie chciała związać z uzdrowicielstwem stworzeń magicznych. Tradycyjnie przygotowanie bazy czy podgrzewanie wody nie sprawiło jej żadnego problemu, nawet dosłowny materiał wybuchowy, z którym miała się obejść, jej w tym nie przeszkodził. Profesor nie mogła się do niczego przyczepić. Niechby tylko spróbowała, a jeszcze bardziej wjechałaby na jej ambicję... - Jak ci idzie? - zagadnęła Carmen, mimowolnie zaglądając w dyskretny sposób do jej kociołka. Dziewczynka zdawała się radzić sobie dobrze, ale zawsze dobrze było pokazać, że jest się zainteresowanym, bo ogólny komfort pracy się podnosił.
______________________
I know i'm not the center of the universe but you keep spinning around me just the same