Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 With this ring, I asked you to be mine.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1121
  Liczba postów : 1345
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Administrator




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyPon 21 Lut 2022 - 19:43;


Retrospekcje

Osoby: Camael Whitelight &  @Beatrice L. O. Whitelight
Miejsce rozgrywki: Japonia, magiczna wioska Sakura
Rok rozgrywki: grudzień 2021 / styczeń 2022
Okoliczności: Podróż poślubna Beatrice i Camaela!


Patrzył na nią jak na cały swój świat i tego dnia poza nią nie chciał widzieć już niczego innego. Nie liczyło się to co było wcześniej, nie pamiętał już o wszelkich trudnościach, które spotkały go jeszcze kilkanaście godzin wcześniej. Uśmiech błądził w kąciku jego ust, kiedy delikatnie ujął ją za dłoń, wpatrując się w jej ciemne tęczówki, które wypełniały całe jego serce. Czuł się tak, jakby właśnie teraz był całością, kiedy obroczki zdobiły ich palce, kiedy mógł już zawsze nazywać ją swoją. Nigdy nie był bardziej szczęśliwy niż w tej chwili, gdy w końcu byli sami, gdy chwila stała się tylko ich i chociaż nie żałował bardziej niż mniej wystawnego wesela, to nawet zmęczenie długimi godzinami dzielenia swojej uwagi między wiele osób, nie mogły przysłonić radości, która rozlewała się w jego sercu, gdy tylko mógł bez zbędnych słów czuć bliskość swojej żony.
Gotowa na dalszą część wieczoru? — zapytał, szeroko się uśmiechając, a potem właściwie bez żadnego ostrzeżenia teleportował ich do miejsca, w którym czekał na nich świstoklik. Nie dał jej zbyt wiele informacji na temat tego gdzie się wybierają, jedynie szczątkowe, które pozwoliły jej się odpowiednio spakować. Zadbał o to, by wszystkie rzeczy czekały już na nich na miejscu, więc mogli wyruszyć bez zbędnego obciążenia. Skinął głową mężczyźnie, który przygotował im świstoklik i ponownie zwrócił się do Trice. — Na trzy, wszystko już na nas czeka. — powiedział i do niej mrugnął, by po chwili chwycić za podniszczoną książkę.
Nie przepadał za świstoklikami, choć był poniekąd no nich przyzwyczajony. Poczuł się jak kilka lat wcześniej, kiedy wciąż przeskakiwał z jednego końca świata, na drugi, a uczucie pociągnięcia stawało się czymś zupełnie naturalnym. Wylądował więc z gracją, podtrzymując też nieco świeżo upieczoną panią Whitelight, kiedy jego stopy dotknęły ziemi, a podróż skończyła się szybciej niż zaczęła. Był tutaj tylko raz, chcąc sprawdzić czy wszystko było tak, jak ustalał z właścicielem w listach. Uznał jednak, że skoro już opuszczali Anglię, to był czas na coś całkowicie nowego, bowiem nie miał okazji zawitać w tym miejscu na dłuższy czas, nawet kiedy przez cztery lata starał się zwiedzić najwięcej jak się dało. Słyszał jednak, że wioska była naprawdę piękna i właściwie nawet się nie zastanawiał, kiedy już załatwiał świstokliki w obie strony i zadbał o to, by dostali najlepszy domek i absolutnie niczego im – a w szczególności Trice – nie brakowało.
Witaj w Japonii — chłodny wiatr rozwiał jego przydługie kosmki jasnych włosów, kiedy odsunął się od żony na krok i kiwnął głową w kierunku urokliwych domków. Nie był do końca pewien czy wybór miejsca na pewno jej się spodoba, tym bardziej, że tak uparcie nie chciał jej powiedzieć gdzie się wybierają, chcąc by to była niespodzianka i w pewnym sensie prezent ślubny. Nie spuszczał więc z niej wzroku, uważnie śledząc jej reakcję, mając ogromną nadzieję, że miejsce jej się spodoba, nie miał bowiem żadnego planu B, choć we Francji był tyle razy, że z pewnością w razie co był gotowy załatwić tam wszystko w ciągu godziny. Liczył jednak na to, że nie będzie musiał improwizować.

______________________


I wanna cry and I wanna love, but all my tears have been used up, on another love.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Gracz




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyWto 22 Lut 2022 - 12:43;

Dalej nie wierzyła w to, co właśnie się działo. Merlinie, jej szczęście było naprawdę ogromne. Pomimo tego, że wiele rzeczy poszło nie po jej myśli, pojawiły się osoby, których nie chciała ponownie oglądać, nie żałowała niczego Szczęście wręcz rozpierało ją do granic możliwości. Nie, to nie było realne. Tyle przygotowań, tyle zmartwień i zagwostek, a teraz już mogła mówić o Camaelu jako o swoim mężu. Wprost nie mogła oderwać wzroku od jego lazurowych tęczówek, które wciąż wpatrywały się w nią z tak ogromnymi pokładami miłości. Wciąż nie dowierzała, że miała tak ogromne szczęście. Że spośród wszystkich osób, które Camael poznał, wybrał właśnie ją. A teraz, oficjalnie byli już ze sobą związani na zawsze i prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu ta myśl w żaden sposób nie przerażała Beatrice. Pierwszy raz czuła, że to faktycznie ten mężczyzna, z którym mogłaby spędzić całe swoje życie i jej uczucia względem niego, nigdy się nie zmienią.
Starała się nie odstępować go na krok, choć to nie było możliwe. Podczas całej uroczystości i przyjęcia, musieli porozmawiać z tak wieloma osobami, zatańczyć z każdym krewnym, przyjąć gratulacje od każdego przyjaciela i przyjaciółki. Teraz jednak mieli chwilę czasu dla siebie, bo właśnie udawali się w podróż poślubną. Nie zdradził jej, gdzie spędzą ten czas, a ona nie nalegała. Skoro chciał to potraktować jak niespodziankę, niech i tak będzie.
- Nie… - przyznała szczerze, gdy zapytał ją, czy jest gotowa. Niemniej, z nim u boku nie bała się niczego i już po chwili wir teleportacyjny porwał ich w nieznane.
Czekał na nich świstoklik i jakiś mężczyzna, którego oczywiście nie znała. Niemniej przywitała się kulturalnie i w odpowiednim momencie złapała świstoklik. Poczuła mocne szarpnięcie w okolicy pępka i to jak jej stopy odrywają się od ziemi. Wszystko wokół wirowało i jedynie ta zniszczona książka była dla niej wyraźna. Aż nagle, tak samo szybko jak się wszystko rozpoczęło, tak samo szybko się skończyło.
Wylądowała twardo stopami na ziemi i zachwiała się lekko, jednak Camael był obok, aby jej pomóc. Cudowna była świadomość, że już zawsze będzie obok, aby jej pomóc. Nic więc dziwnego, że uśmiechała się do niego czule, wciąż jeszcze nie pojmując szczęścia, jakie ją spotkało. Złapała swojego męża pod ramię i zaczęła rozglądać się wokół, nie bardzo wiedząc nawet, czego powinna się spodziewać. Pierwsze na co zwróciła uwagę, to fakt, że gdziekolwiek byli, było tu znacznie cieplej, niż w Wielkiej Brytanii. Zerknęła na Cama, słysząc jego kolejne słowa.
- W Japonii? - powtórzyła, unosząc jedną brew do góry. Oh, była tym faktem zachwycona, jednak chciała nieco się z nim podroczyć! Nic dziwnego, że chwilę później skwasiła nieco swoje usta. - No… może być - dodała, nieco sceptycznym tonem. Długo jednak nie mogła wytrzymać, więc po chwili uśmiechnęła się szeroko, a jej czarnych oczach zatańczyły wesołe iskierki. Zarzuciła mu ręce na szyję i wspięła się na palce, aby go czule ucałować. - Wiesz, że żartuję - oznajmiła, z ustami tuż przy jego wargach. Oh, zapowiadał się wspaniały czas!
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1121
  Liczba postów : 1345
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Administrator




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptySro 23 Lut 2022 - 19:16;

Być może gdyby nie znał jej wystarczająco dobrze, kupiłby to jej wahanie, a jednak nie bez powodu poprosił ją o rękę, nie bez powodu jeszcze przed chwilą przysięgał jej miłość i wierność i całego siebie już na zawsze. Uniósł więc kącik ust do góry i pokręcił głową, lekko wzdychając, za to przyciągając ją do siebie.
No trudno, kupiłem tylko świstoklik w jedną stronę, więc będziesz musiała się przyzwyczaić. — odparł na jej „może być”, by dalej dać się jej przyciągnąć i oddał pocałunek z całą czułością, którą w sobie krył. Odwzajemnił także uśmiech i już kierował się z nią w stronę ich domku. — Ja nie — mrugnął do niej, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że tak jak on znał ją, tak ona jego. Na wylot, w każdym calu. Nie przeszkadzało mu to, jeszcze przed kilkoma laty nie podejrzewałby, że odda się jednej osobie, ale nie żałował ani chwili, ani sekundy spędzonej z Beatrice i jedyne czego pragnął, to mieć te ulotne momenty w nieskończoność, pozwalając porwać się im.
Skinął głową gospodarzowi i wymienił z nim kilka krótkich zdań, by móc odebrać klucz. Skierował ich w odpowiednią stronę, nonszalancko obejmując swoją żonę w talii, czując się najszczęśliwszym czarodziejem na świecie. Wyjął rzecz jasna paczkę papierosów, w swoim tragicznym nawyku, którego nie miał się już nigdzie pozbyć i specjalnie wybrał nieco dłuższą trasę alejką wiśniowych drzew, które utrzymywane magią kwitły cały rok. Blask księżyca nadawał otoczeniu jeszcze więcej uroku, chociaż on wpatrywał się przede wszystkim w kobietę jego życia, która szła obok niego. Pozwolił by zapach dymu papierosowego zmieszał się z tym kwiatowym i wypełnił jego płuca. Nie spieszył się, mieli przecież cały czas tego świata i jeśli będzie trzeba, to znajdą go jeszcze więcej. Zatrzymał się przed perfekcyjnie prezentującym się domkiem, który był idealnym odzwierciedleniem magicznej, japońskiej architektury. Spalił krótkim zaklęciem niedopałek papierosa i z radosnymi płomykami w oczach, zwrócił się do kobiety swojego życia, dziękując losowi za to, że splótł ich ścieżki.
Delikatnie uniósł jej podbródek, by samemu się nachylić i złączyć ich wargi w pocałunku. Włożył w to wszystkie kłębiące się w jego sercu uczucia. Wszelkie emocje, które czuł tego dnia, wszystko to co niemal rozrywało go od środka, gdy miał ją tak blisko siebie. Oddał temu pocałunkowi wszystko to, co miał, oddał jej wszystko. Przerwał go, bez ostrzeżenia chwytając ją „na pannę młodą”, choć pewnie powinien to zrobić wcześniej. Niespecjalnie się tym jednak przejmował, kiedy przekraczał próg, a śmiech tańczył na jego wargach. Ostrożnie postawił ją w środku, choć nie pozwolił jej oddalić się ani o krok.
Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy — powiedział, patrząc jej prosto w oczy, czując się tak, jakby za chwilę miał stracić grunt pod nogami, kiedy miał wrażenie, że trzyma w ramionach cały swój świat. I miał nadzieję, że to się nigdy nie zmieni.

______________________


I wanna cry and I wanna love, but all my tears have been used up, on another love.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Gracz




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyPią 25 Lut 2022 - 11:22;

Nic dziwnego, że dniu takim jak ten, dobre nastroje szczególnie mocno im dopisywały. Sama Beatrice miała ochotę śmiać się non stop, śpiewać i tańczyć ze szczęścia. Niewątpliwie rozpierała ją duma na myśl, że mężczyzna, który kroczył u jej boku, nosił od kilku godzin miano jej męża. Tylko ona jedna mogła wiedzieć, ile musiała czekać na swoje szczęśliwe zakończenie. Teraz nikt ani nic nie mogło jej tego odebrać. Już zawsze miała być pani i pan Whitelight. Nie potrzebowała niczego więcej do szczęścia.
- Oczywiście. Z tobą mogę nawet zamieszkać na zawsze w tym kraju- odpowiedziała na jego słowa, zgodnie z tym, co faktycznie czuła. Nie liczyło się dla niej, gdzie miałaby być, czy miałaby galeony, czy musieliby samodzielnie zadbać o własne przetrwanie. Póki Camael miał być blisko niej, gotowy nieść pomoc, gdy będzie tego potrzebowała, nic więcej do szczęścia nie było jej potrzebne.
Szli wolno, nigdzie się nie spiesząc, w stronę ich domku. Beatrice rozkoszowała się przyjemną temperaturą, wspaniałymi widokami, pomimo panującej obecnie zimy a przede wszystkim towarzystwem u swojego boku. Malowniczy krajobraz, który właśnie otwierał przed nimi swoje drzwi, napawał ją jeszcze większą radością. Chłonęła to wszystkimi zmysłami. Słodki zapach kwitnących wiśni mieszał się z palonym przez Camaela papierosem. Jej skórę muskał delikatny wiaterek i palce męża. Oczy napawały się cudowną, tak odmienną od tej w Wielkiej Brytanii architekturą i wspaniałą sylwetką pana Whitelight, kroczącego obok niej. Jego spokojny oddech jak i odgłosy śpiącej wioski, muskały jej uszy. Nic nie mogła poradzić na fakt, że pomimo cudowności miejsca, w którym się znajdowali, rejestrowała przede wszystkim jego. Tego, którego sobie wybrała i który również obdarzył ją zaszczytem, jakim było podjęcie decyzji, że to właśnie z Beatrice pragnął spędzić resztę życia. Nie było tutaj jej rodziców, którzy pragnęli zniszczyć ten dzień. Nie było małych i dużych wojen, pozostawionych na pastwę czasu Wielkiej Brytanii. Tylko oni ich bezbrzeżna miłość. Czy mogła pragnąć czegokolwiek więcej? Czy ktokolwiek mógłby winić ją za to, że nie pragnęła niczego więcej?
Machnialnie dotknęła dłonią jego miękkiego policzka, gdy pochylił się w jej stronę, by złożyć na jej ustach pocałunek. Przymknęła powieki, czując jak ciepło rozlewa się po całym jej ciele. Nie musiał nic mówić, aby ona wszystko zrozumiała. Każdą myśl, każde uczucie, które chciał jej w ten sposób przekazać, odbierała niemalże jako swoje własne. Stali się jednością, choć los nie zawsze im na to pozwalał. Przezwyciężyli wszelkie przeciwności, aby w końcu znaleźć się właśnie w tym miejscu.
Parsknęła śmiechem, gdy nagle poderwał ją z ziemi i wziął w swoje objęcia. Jej śmiech niósł się echem po uśpionej wiosce i był pierwszym dźwiękiem, który przerwał ciszę panującą w ich domku. Niewątpliwie przeszkadzała mu w tym procederze, bo przyciągnęła ramieniem jego twarz ku własnej, aby ponownie go pocałować. Z drugiej strony, nigdy nie obiecywała mu, że będzie łatwo…
Pomimo, że odstawił ją na ziemię, ona nie odsunęła się nawet na krok. Umieściła swojego dłonie w okolicy jego karku, nie mogąc oderwać spojrzenia od błękitnych tęczówek męża. To słowo dalej brzmiało w jej głowie obco jednak z każdą kolejną chwilą było coraz mniej obciążające jej psychikę. Nigdy nie miała z tym przejść do porządku dziennego, bo i nie było normalnym, aby mogła nazywać mężem tak wspaniałego człowieka.
- Uwierz mi, że ja też - odpowiedziała tylko, bezwiednie gładząc opuszkami palców jego skórę na szyi. Delikatnie przygryzła dolną wargę na sekundę czy dwie uciekając od niego spojrzeniem. - Wiesz… chyba do samego końca nie wierzyłam, że to się stanie - wyznała, by po chwili znów złączyć spojrzenie jej czarnych oczy z tymi niesamowicie jasnymi tęczówkami męża. - Dopiero, kiedy zobaczyłam cię tam na dole i stanęłam obok ciebie, przestałam wątpić w fakt, że to się dzieje naprawdę - dodała, delikatnie ściszając głos. Nie sądziła, że kiedykolwiek spotka ją szczęśliwe zakończenie. Wiele lat temu uznała, że ją to nie dotyczy, że to nie istnieje. Tylko jak dalej mogła w to wierzyć, mając w objęciach swój cały świat?
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1121
  Liczba postów : 1345
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Administrator




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyNie 27 Lut 2022 - 20:04;

Czuł się tak nierealnie, jakby cały świat się załamał, odrzeczywistnił, kiedy stawiali powolne kroki po bliżej nieznanej im dwojgu ścieżce. Zapach kwiatów unosił się w powietrzu, drażniąc jego zmysł węchu, kiedy to woń mieszała się z tą Beatrcie i dymem papierosowym, do której był tak przyzwyczajony, a jednak teraz miał wrażenie, że stał się bardziej otwarty na wszelkie bodźce. Lekki uśmiech błądził w kącikach jego ust. Nie chciał się już nigdzie spieszyć, nie chciał się już nigdy martwić, że coś pójdzie nie tak, że wszystko zawali się na ich głowy. Wierzył w to, że jest to możliwe, kiedy znajoma dłoń był spleciona z jego własną, kiedy nie musiał przejmować się niczym, co zostawili za sobą w Anglii i nic więcej nie zaprzątało jego głowy. Nie potrafił pozbyć się delikatnego uczucia odrealnienia, gdy raz po raz przypominał sobie, że Beatrice Layla Olivia Odette Dear została jego żoną, że zostali związani wiecznym węzłem małżeńskim. Ciepło rozlewało się w jego sercu za każdym razem kiedy sobie o tym przypomniał, choć zdawał się pamiętać o tym cały czas, jakby nie potrafiąc się skupić na niczym innym. Ale i nie chciał zaprzątać swojej głowy niczym innym, bezpowrotnie zatracając się w euforii, wymieszanej z czułością, które przysłaniały wszelkie inne emocje.
Dreszcz rozkoszy gnał po jego kręgosłupie, gdy tylko poczuł ciepło jej dłoni na własnym policzku. Chciał by ta chwila trwała wiecznie, by wiecznie mógł trwać u jej boku, choć przecież niedawno właśnie to jej przysięgał. Na dobre i na złe. Po raz kolejny tonął w jej spojrzeniu i wiedział, że to jedyny rodzaj głębi, która go nie przerażała, która pochłaniała go bezpowrotnie, a on nawet nie próbował z tym walczyć. Nie rozumiał jak do tego doszło, nie był w stanie wyjaśnić co z nim robiła, jak bardzo ją kochał i był pewien, że to ich dusze były połączone, nie przejmując się tym, jak bajkowo to brzmiało. Żyli w świecie magii, w świecie, w którym niemal wszystko było możliwe, a jednak nie sposób było pojąć więzi, która łączyła tę dwójkę, niczym złota, niemożliwa do przerwania nić. I jeszcze nigdy za nic tak nie dziękował Losowi, jak za kobietę, która postanowił trwać u jego boku. Czy mógł pragnąć czegokolwiek więcej?
Odetchnął lekko, bowiem powoli docierało do niego to wszystko. Uświadamiał sobie, że to wszystko zdarzyło się naprawdę, że przyjęła jego nazwisko, że zamienili słowa w coś nieprzeniknionego. Przestawał czuć się tak, jakby trwał we śnie, uprzytomniając sobie prawdziwość każdej ulotnej chwili, każdej sekundy, która uciekała mu przez palce. Tego wieczoru czuł się tak, jakby mógł podarować jej i gwiazdę, gdyby tylko go o to poprosiła i nawet nie próbowałby myśleć racjonalnie. Teraz nie musiał tego robić, mógł pogubić się w tym co realne i nierealne. Pogładził jej policzek kciukiem, owinął wokół swojego palca niesforny kosmyk czarnych włosów, trwając w nieskończonej chwili. Przeszywały go delikatne dreszcze pod wpływem jej dotyku, był świadomy każdego cala, w którym membrany ich skóry się dotykały.
Zawsze będę na ciebie czekał, Beatrice, tak jak dzisiaj przy ołtarzu — powiedział, chcąc jej dać tyle szczęśliwych zakończeń, ile tylko będzie chciała — Choć przyznam, że mam nadzieję już nigdy nie utknąć w Kolumbii — zaśmiał się, wspominając zatrważający czas, gdy myślał, że nie będzie w stanie dotrzeć na czas. A jednak świat udowodnił mu, że do niej zawsze przybędzie na czas, że nigdy jej nie zostawi w chwili, gdy jego obecność będzie niezbędna, gdy będzie go potrzebowała. Skrzywił się lekko, kiedy nie do końca zaleczone po rozszczepieniu we wspomnianej Kolumbii ramię odezwało się ukłuciem bólu, przypominając mu, że eliksiry Perpetuy miał swój określony czas działania, choć starał się to zamaskować najlepiej jak umiał. Nie uważał jednak, że popełnił błąd, kiedy kompletnie zignorował zalecenia uzdrowicieli, bowiem tylko dzięki temu, mógł nazywać czarnowłosą piękność swoją żoną. Nie zważał na konsekwencje, kiedy tylko to się teraz dla niego liczyło.
A teraz, moja żono, musisz mi powiedzieć czego byś chciała, a ja zrobię wszystko, by to życzenie spełnić — powiedział, nie odrywając od niej spojrzenia jasnych tęczówek, ciężar obrączki na jego palcu był czymś, co przypominało mu, że to wcale nie był sen.

______________________


I wanna cry and I wanna love, but all my tears have been used up, on another love.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Gracz




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyPią 4 Mar 2022 - 10:08;

Będąc tutaj, w tym miejscu, w jego towarzystwie, dalej miała wrażenie, jakby oderwała się od rzeczywistości. Definitywnie musiała śnić na jakie najpiękniejszą z sennych mar. Przywykła do tego, że takie szczęście nigdy jej nie spotykało. Nic podobnego nie mogło mieć miejsca. Tymczasem cały świat próbował wmówić jej, jakoby doczekała się momentu gdy i ona mogła przeżywać szczęśliwe zakończenie. Cały czas przeczuwała, że za chwilę to wszystko szlag jasny trafi. Że coś pójdzie kompletnie nie tak, jak to sobie zaplanowała i wszystko to, co tak starannie budowali, zniknie niczym zamek z piasku. Nic dziwnego, że potrzebowała kolejnych porcji zapewnień. Że musiała wciąż dotykać Camaela, jakby przerażona, że gdyby tylko na moment zaniechała tej czynności, jej mąż rozpłynął by się w powietrzu.
Przymknęła powieki czując, z jaką delikatnością dotykał jej policzka. Rozkoszowała się tak drobną pieszczotą, która prawdopodobnie mówiła więcej niż najcudowniejsze nawet poematy na temat miłości. To dziwne, ale nie bała się wyznać mu to, co tak bardzo leżało jej na sercu. Wiedziała, że nie zostanie to przez niego zbagatelizowane. A choć Cam nie raz udowodnił, jak bardzo mogła na nim polegać, potrzebowała tego irracjonalnego zapewnienia, że już zawsze tak będzie. Uśmiechnęła się delikatnie, przymykając przy tym powieki. Tak, tutaj, w jego ramionach, czując jak jego dotyk przeszywał ją na wskroś, mogła w to wszystko uwierzyć. Ponownie spojrzała na niego czarnymi oczami, gdy wspomniał o utknięciu w Kolumbii. Nic nie mogła poradzić na fakt, że jedna z jej brwi uniosła się ku górze. Wyłapywała odruchowe zachowania męża, kiedy to jakieś urazy dalej dawały o sobie znać, choć on sam dzielnie próbował udawać, że nic dziwnego w ogóle nie miało miejsca. Niemniej, znała go zbyt dobrze. I zbyt dobrze wiedziała, kiedy coś było ewidentnie nie w porządku.
Dziwny rodzaj uśmiechu wykrzywił jej wargi, gdy wspomniał o spełnianiu jej zachcianek. Oh, sam dawał jej pretekst do tego, aby podejmować wspomniany temat. To wręcz było dla niej jak zaproszenie, któremu nie zamierzała odmawiać! Merlinie, jakim głupkiem by była, gdyby coś podobnego zrobiła?! A przecież wiele można było powiedzieć o Beatrice, ale z pewnością nie to, że była głupia.
- W takim razie, skoro zechcesz zrobić wszystko, o co cię poproszę… - zaczęła słodko, wpatrując się w jego oczy. Paznokciami delikatnie rysowała tylko sobie znane wzory na skórze pokrywającej jego kark. Znał ją na tyle, że musiał wyczuć podstęp w tych słowach, a ona nie zamierzała nawet udawać, że jest inaczej. - opowiedz mi dokładnie co działo się na tym wieczorze kawalerskim? Mam wiele pytań w związku z tym tematem, jak chociażby to, dlaczego nie miałeś czasu dać znać, że żyjesz, przez ostatnie kilka dni, kiedy ja przechodziłam załamanie psychiczne i prawdopodobnie, gdyby nie Eskil nie spotkałbyś mnie dzisiaj przy ołtarzu… - wyrzucała z siebie słowa z zatrważającą prędkością, pozwalając sobie uwolnić wszystko to, co zadręczało jej umysł przez ostatnie kilka dni. Owszem, gdy zobaczyła Camaela przy ołtarzu, odetchnęła z ulgą. Nie poruszała tematu podczas uroczystości, jak i wesela, uznając, że przyjdzie na to o wiele bardziej odpowiedni czas. Wtedy skupiała się tylko na tym, że w końcu są ze sobą na dobre i na złe, pozwalała, by radość związana z tym faktem, rozpierała ją do granic możliwości. Teraz mieli bardzo dużo czasu, aby porozmawiać o tym, co działo się wcześniej.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1121
  Liczba postów : 1345
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Administrator




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyPon 7 Mar 2022 - 16:23;

Wiedział, że potrafi używać słów, że dokładnie wie jak je dobierać, by kimkolwiek nie był jego rozmówca – czuł się zadowolony. Wiedział co powiedzieć, by sprawić, żeby w brzuchu Trice zatańczyły motyle, by poczuła jeszcze jedno uderzenie gorąca. Rzecz w tym, że jeśli o jego żonę chodziło – zdecydowanie wolał wyrażać wszystko to, co czuł, co kłębiło się w jego sercu, nie słowami, a czynami, takimi jak delikatny dotyk, łagodny pocałunek, czy zwyczajna bliskość. Może dlatego przy niej czuł się tak dobrze, kiedy wiedział, że nie musi nic mówić, a ona i tak doskonale zrozumie to, co chciałby powiedzieć, a jednak gubiąc się w jej oczach, gubił również słowa. Ta niewidzialna nić porozumienia była czymś, co sprawiało, że odczuwał wewnętrzny spokój, był jak niczym niezmącona tafla wody.
Nie był zaskoczony, że doskonale odczytała ten cień, który przemknął po jego twarzy. Znała go jak nikt inny, bo chyba tylko jej dał się poznać w stu procentach. Nie zdziwiła go też uniesiona brew i zdawał się już wiedzieć, jakie pytanie padnie z jej ust. Nie miał jednak pojęcia jak wytłumaczyć to wszystko, bo chyba sam nie do końca wszystko pojmował. Nie pamiętał jak dostał się do szpitala, kiedy ból przyćmił wszystkie jego zmysły. Liczyło się jedynie to, że ostatecznie wszystko skończyło się dobrze, a blizna, czy odzywający się echem w jego organizmie uraz, nie miały najmniejszego znaczenia. Nie odrywał od niej spojrzenia, delikatnie, prawie niezauważalnie kręcąc głową na pierwsze słowa, które padły z jej ust, bo znał ją tak samo dobrze, jak ona jego. Nie dał się zwieść słodkiemu tonowi, choć jej dotyk na karku skutecznie odwracał jego uwagę od wyrazów, które zawisły między nimi. Pozwolił sobie przymknąć oczy, na ułamek sekundy poddając się jej dotykowi, i przyjemnemu dreszczowi, który przebiegał wzdłuż jego kręgosłupa.
Uchylił jednak powieki, kiedy tylko zaczęła mówić dalej, by w końcu zmarszczyć brwi. Nie przejmował się pierwszą częścią jej wypowiedzi, a drugą, która jasno dawała mu do zrozumienia, że nie było go przy niej, gdy najbardziej tego potrzebowała. Przeklęty kawalerski. Westchnął jednak, bo prawdę mówiąc – co teraz mógł zrobić? Nie cofną czasu, nie naprawią magicznie zepsutych świstoklików. Nie chciał się teraz denerwować, wiedział przez co Trice przeszła w życiu, a jednak jedna mała szpilka wbiła się w jego serce i nic nie mógł na to poradzić, bo czy właśnie nie powiedziała mu, że wątpiła w decyzję ich małżeństwa? Do samego końca? Powoli wypuścił powietrze z płuc.
Co masz na myśli? — bo przecież nie wiedział, nie miał pojęcia o powodzie, dla którego to załamanie przechodziła, a czy nie zapewnił ją wystarczającą ilość razy, że nie miała w co wątpić? Że nie musiała wątpić w niego, niezależnie od okoliczności. Patrzył jej w oczy, cierpliwie czekając na odpowiedź i nawet nie kwapiąc się do podjęcia swojej, póki choć pokrótce nie nakreśli mu tego, co działo się, gdy on wykrwawiał się na kolumbijskiej ulicy. Och tak, oboje mieli silne charaktery, czy to nie był czas na ich pierwszą, małżeńską próbę? Czas na sprostowanie tego, co w milczącej zgodzie postanowili umyślnie omijać podczas trwania ceremonii.
Nie, „nie miałeś czasu dać znać”, co nie miałem jak tego zrobić, bo zwyczajnie byłem za daleko, Trice — westchnął, ale ostatecznie zaczął też i swoje wyjaśnienia, kierując się na niewielką kanapę i opadając na nią, kiedy ramię odzywało się coraz głośniej, odruchowo je rozmasował i nie zdążył, a może nawet już nie chciał zdążyć, ukryć cienia grymasu na twarzy — Tylko obiecaj się nie denerwować — spojrzał na nią z lekkim powątpiewaniem — Nie wiem do końca gdzie miał mnie przenieść świstoklik, bo nie miałem czasu porozmawiać z Viro, ale nic nie zadziałało tak jak miało i wylądowałem w Kolumbii i… — urwał na chwilę, jakby przypominając sobie ilość krwi, która się wówczas z niego dosłownie wylała — Cóż, nieprzyjemnie się rozszczepiłem, całe szczęście Raffaello wylądował tam razem ze mną, co jest dość zabawne przez wzgląd na to, że właśnie tam się poznaliśmy, ale mniejsza z tym, musiałem znaleźć uzdrowiciela – niewiele pamiętam, chyba ostatecznie zemdlałem, w każdym razie później facet od świstoklików, które miały nas zabrać z powrotem mnie wykiwał i tak oto wróciłem do kraju dosłownie chwilę przed ślubem. — wzruszył ramionami jakby właśnie opowiedział o wypadzie na ryby, a nie możliwości stracenia ręki i wykrwawienia się w przypadkowym miejscu na świecie. Celowo ominął kwestię tego, że podróżować wcale nie powinien przez najbliższe tygodnie, co zignorował już tyle razy, że nie miał pojęcia jak to odbije się na jego zdrowiu. Pominął też fakt, że spóźnił się na ceremonię, bo rzygał jak kot po powrocie do Hogsmeade. Patrzył za to na swoją żonę, nieco obawiając się jej reakcji, której tym razem – zupełnie nie potrafił przewidzieć.

______________________


I wanna cry and I wanna love, but all my tears have been used up, on another love.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Gracz




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyPią 11 Mar 2022 - 22:08;

Doskonale wiedziała, że ich relacja jest bardzo głęboką. Nie potrzebowali miliona słów, ab doskonale rozumieć, co to drugie chciało przekazać poprzez swoje czyny. W pewnym momencie już nawet nie poddawała tego pod żadne rozważania, po prostu było to dla niej oczywistym, choć pierwotnie nie przypuszczała nawet, że coś podobnego mogłoby ją spotkać. Te wszystkie wielkie miłości o których czytała w książkach i o których słuchała piosenki jej miała nigdy nie spotkać. Tymczasem okazywało się, że nie miała racji. Że sama siebie zaskoczyła, zaskoczyło ją to, jak silną relację była w stanie zbudować z Camaelem. Nawet teraz, kiedy czuła, że wielka kłótnia wisiała w powietrzu, nie wątpiła w jego uczucie. Nie wątpiła w to, co sama czuła.
Prawdopodobnie kompletnie inaczej wyobrażali sobie swoją podróż poślubną, jednak teraz zderzali się z kompletnie odmienną rzeczywistością. Przyszedł moment, gdy byli sami, ze swoimi przeżyciami i myślami. Tu, gdzie nie dociekały ciekawskie spojrzenia gości weselnych i przyjaciół, mogli być sobą. Pozwolić sobie na to, aby powiedzieć wszystko to, co faktycznie ciążyło im na sercu. Oh, już teraz doskonale wiedziała, że czeka ich bardzo trudna rozmowa. Kto by się spodziewał, że zaledwie kilka godzin po tym, jak wstąpili w związek małżeński?
Znała go doskonale. Nic dziwnego, że rozpoznała twarde spojrzenie lazurowych tęczówek, które skierował w jej stronę. Widziała to spojrzenie niejednokrotnie i już wiedziała, że nie ustąpi, że sama Beatrice też będzie musiała wszystko wyśpiewać. Westchnęła delikatnie, pozwalając aby nowa dawka wypuszczonego z płuc powietrza, pomogła też oczyścić jej głowę. Powoli również ruszyła w stronę tej samej kanapy. Usiadła na niej, odruchowo wygładzając nieistniejące zmarszczki na swojej spódnicy. Założyła nogę na nogę, zaczęła wykonywać dziwne młynki stopą.
- Dzień przed ślubem dostałam list, którego nadawcą był mój ojciec. W tym liście gratulował mi przyszłego zamążpójścia i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie słowa, które dobrał w liście. Kontekst był jasny, że w końcu zrobiłam coś tak, jak ich zdaniem powinnam - Wzięła kolejny głęboki oddech i przeniosła spojrzenie na swojego męża. Ujęła jego dłoń w swoją własną. - Im zawsze tylko na tym zależało. Na czystości krwi. Na tym, abym wyszła za mąż za bogatego mężczyznę. I byli pewni, że robię to tylko z tego względu. Dla korzyści materialnych. Nawet nie pomyśleli o tym, że mogę cię kochać - jej wspomnienia wróciły do tamtego wieczoru. Do tego w jaką panikę wpadła na myśl, że mogą mieć rację. Że krzywdzi Camaela, bo tak naprawdę robi to tylko z tych powodów, które oni sami podejrzewali. - Tyle że Eskil pomógł mi zrozumieć niektóre kwestie - dodała po chwili, nieco ciszej, jakby zawstydzona tym, że potrzebowała tak młodego człowieka, aby zrozumieć to, co powinno być oczywiste.
Chwilę później przyszła kolej na to, aby to Camael podzielił się historią, która jemu się przytrafiła. Kiedy tylko usłyszała z jego ust sławetne "tylko się nie denerwuj", wiedziała kilka rzeczy. Po pierwsze, że na pewno się zdenerwuje, po drugie, że historia którą usłyszy, na pewno się jej nie spodoba i po czwarte, że będzie miała ochotę kogoś potem zabić. Uniosła jedną brew ku górze gdy usłyszała imię świadka pana młodego. Skoro Viro był w to zamieszany, nie mogło się to dobrze skończyć i doskonale o tym wiedziała.
- Jak to się roz... - ale nie skończyła zdania, zbyt zaskoczona tym, co mówił dalej. Przymknęła powieki, próbując się uspokoić, bo przecież miała się nie denerwować, ale się kurwa nie dało!
- Ty kretynie... - powiedziała w końcu, otwierając oczy. W czarnych oczach widać było nie miłe błyski. - Patronus? Lusterka dwukiernkowe? Słyszałeś o czymś takim? - dodała po chwili po czym bez słowa wstała z zajmowanego miejsca. Podeszła do swojej walizki i otworzyła ją, jakąś skomplikowaną sekwencją zaklęć. Nie bez powodu zabezpieczyła ją w taki a nie inny sposób. Po chwili wyjęła z niej szkatułę. Sama szkatuła była zabezpieczona jeszcze bardziej wymyślnymi zaklęciami niż jej bagaż, więc chwilę to trwało, nim wróciła do Camaela z kielichem w dłoni. Bezbarwny płyn bardzo przypominający zapachem smakiem jak i kolorem wodę, wciąż tam był. Tak jak zawsze.
- Pij - zarządziła, podając mu kielich. Jej wyraz twarzy jasno sugerował, że czas na pytania przyjdzie po tym, jak już spełni jej polecenie. - Nie więcej, niż pięć łyków. I nigdy nie możesz nikomu powiedzieć o tym, że to posiadam - dodała, po czym odebrała od niego naczynie i odstawiła niedbale na bok. Płyn zakołysał się na krawędzi, ale nawet kropla nie opuściła jego wnętrza, co na pewno mogło wprawić obserwatora w konsternację.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1121
  Liczba postów : 1345
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Administrator




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyWto 15 Mar 2022 - 17:23;

Miał wrażenie, że atmosfera nieco zgęstniała i wcale nie w dobrym znaczeniu. Nie odrywał od niej spojrzenia, oczekując, że rozwinie swoją myśl i bez większej zachęty. Skoro nie powiedziała mu o tym wcześniej, a to coś spowodowało, że ceremonia sprzed kilku godzin mogła się nie odbyć – chciał wiedzieć wszystko i dlaczego, na Merlina, nie pisnęła słowem. Nie ukrywał, że wylądował w Kolumbii, że nie miał się tam znaleźć i choć nie wdawał się wcześniej w szczegóły, to jedynie dlatego, że nie miał właściwie kiedy usiąść i jej wszystko opowiedzieć. Nie znaczyło to wcale, że nie zamierzał tego wcale zrobić, och i tak by się dowiedziała, jak miał niby ukryć tę cholerną bliznę, która teraz tak mu doskwierała? Obserwował jak i ona podchodzi do kanapy, zawiesił spojrzenie na nerwowo poruszającej się stopie – i nie powiedział nic, jedynie czekając na pierwsze słowa, które miała powiedzieć. Dobrze go znała i doskonale odczytała twardy wzrok, który jasno dawał do zrozumienia, że tym razem to nie on pierwszy podejmie opowieść.
Z każdym jej słowem stawał się coraz bardziej spięty. Nie panował nad napięciem ramion, nad zaciśniętymi zębami. Nie na nią był zły, był wściekły na siebie, że potraktował jej rodziców tak łagodnie, kiedy tylko spotkali się na ceremonii. Elementy układanki nagle zaczęły wskakiwać na odpowiednie miejsce. Odruchowo lekko ścisnął jej dłoń, ale zmarszczył też jasne brwi, gdy tylko przeniósł na nią spojrzenie błękitnych tęczówek.
Wiedziałaś, że przyjdą — powiedział, to nie było pytanie, jedynie stwierdzał fakt. Mogła usłyszeć delikatną gorycz w jego głosie, bo przecież mogła go ostrzec. Nie miał co prawda pojęcia jakby wówczas zareagował na ich obecność, za to wiedział jedno – nie dopuści, żeby jakikolwiek sojusz między tymi dwoma nazwiskami miał teraz miejsce. Nieważne jak bardzo starał się uciekać od niebezpiecznych, politycznych niemalże gier swojej rodziny, obserwował to od zawsze i doskonale wiedział jedną rzecz – Whitelightowie niemal ponad wszystko cenili rodzinę i nazwisko, a Trice teraz należała do jego rodziny, do niego. Jego oczy nieco pociemniały, przysłonięte cieniem rozgoryczenia. — Cóż, cieszę się, że jednak spotkałem cię przy ołtarzu. Obiecuję, że już nigdy nie spotkasz tych ludzi, chyba, że sama będziesz tego chciała.tych ludzi, bo zdawało się, że już jego rodzice byli lepsi, choć nadal fatalni w tej roli. Camael mógł pociągnąć za sznurki, za wiele sznurków i właśnie to tak bardzo irytowało jego ojca, wiedział o tym.
Może mógł inaczej rozpocząć swoją wypowiedź, a jednak wiedząc co się stało, znając swoją żonę, miał niepodważalne podstawy do myślenia, że zdenerwuje się i bez ostrzeżenia. Uniósł nieznacznie brew i zakręcił sobie wokół palca jej czarny – choć teraz czerwono połyskujący – kosmyk włosów. Prychnął nieco na jej pytanie, bowiem jak ona to sobie wyobrażała. To była odległość tysiąca mil, nie znajdował się jedynie po drugiej stronie Anglii.
Och, proszę cię, już widzę jak mój patronus biegnie ponad pięć tysięcy mil — powstrzymał się od przewrócenia oczami, ale patrzył na nią z niewielkim, a jednak obecnym rozdrażnieniem — Otóż z racji tego, że dosłownie zostałem uprowadzony spod domu, nie miałem przy sobie nawet papierosów — dodał, a skoro już o tym mowa, sięgnął do paczki lordków i odpalił jednego z nich, czując, jak wzbiera w nim irytacja. Zaciągając się papierosowym dymem, patrzył jak wstaje i wyraźnie czegoś szuka, choć nie pytał dokładnie czego. Nikotyna powoli go rozluźniała, nie był pewien czy zwyczajnie nie schodził z niego cały stres minionych dni, które zdecydowanie mogły przebiegać spokojniej. Bruzda pojawiła się miedzy jego brwiami, gdy tylko je zmarszczył, patrząc na kuferek i to co z niego wyciąga. Na Merlina… Nie był głupi, nie był niedokształcony i doskonale wiedział co właśnie mu proponowała. Przeniósł wzrok z kielicha na jej twarz.
Zamierzałaś mi kiedykolwiek powiedzieć, że to posiadasz? — zapytał, nie przyjmując jeszcze naczynia. Szanował jej prywatność, nie naruszał jej sekretów, ale nie spodziewał się, ani przez sekundę, że przyniesie mu Kielich Dagdy. Czas na pytania jego zdaniem najwyraźniej był teraz, a jednak chwycił kielich i upił łyk, jedynie tyle, by nieznośny ból w ramieniu ustał. Wstał po chwili i podszedł do okna, spoglądając na kwitnącą wiśnię za nim. — Czy może nie ufasz mi na tyle? — dodał, miał taki mętlik w głowie, że drżącą ręką uniósł papierosa do warg. Nie wiedział co ma myśleć, starał się zrozumieć dlaczego spanikowała po liście rodziców, wiedząc jakie relacje ich łączyły. Starał się odrzucać myśl o tym, że nie była pewna decyzji o ślubie. Starał się odrzucać również myśl o tym, że wątpiła w to, że on się pojawi, kiedy przestał dawać znaki życia. A jednak teraz właśnie, dopiero teraz, dowiedział się – i miał wrażenie, że tylko ze względu na okoliczności – że najbliższa mu osoba posiada niebywale silny magiczny przedmiot. Nie taki, który można było dostać w pierwszym lepszym sklepie, nie taki, który można było znaleźć nawet u bardziej znaczących ludzi. Czego jeszcze o niej nie wiedział?

______________________


I wanna cry and I wanna love, but all my tears have been used up, on another love.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Gracz




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyPią 25 Mar 2022 - 10:24;

Niejednokrotnie z Camaelem radzili sobie z o wiele gorszymi rzeczami, niż tylko sprzeczka. Ta wynikła na skutek wielu niedomówień, które miały miejsce tuż przed ich ślubem. Sprawę traktowała poważnie, w końcu zapewne oboje nie w taki sposób wyobrażali sobie ich miesiąc miodowy, jednak wiedziała, że to coś, z czym bez problemu sobie poradzą. Owszem, mieli silne charaktery, które niekiedy nie pozwalały ustąpić dla dobra ogółu, ale przecież i tak sobie radzili. Czy w innym wypadku zdecydowaliby się na ślub? Z pewnością nie podjęliby się takich kroków.
Westchnęła, jakby ze zrezygnowaniem, słysząc to krótkie stwierdzenie padające z jego ust. Nie, nie wiedziała, że przyjdą. W końcu Dearowie niejednokrotnie już ją w życiu zawodzili i nie dotrzymywali obietnic. Dlaczego więc miała w ogóle podejrzewać, że w tym przypadku będzie inaczej?
- Nie wiedziałam. Nie sądziłam, że to zrobią. Doskonale wiem, jaki jest mój ojciec i wiem również, że niekiedy mówi coś po to, aby… zaznaczyć swoją pozycję a potem i tak nie wyciąga z tego konsekwencji. - próbowała wyjaśnić to w jakiś sposób swojemu mężowi, choć zadanie nie było prostym do zrealizowania. W końcu, jak w kilku słowach przedstawić mu zawiłość relacji jakie łączyły ją z rodziną oraz cechy, którymi się charakteryzowali? - Poza tym, jak miałam cię ostrzec i kiedy? W momencie gdy składaliśmy sobie przysięgę, czy może tuż po niej? - dodała po chwili, jakby odpowiadając na niewypowiedziane pytanie. Ironiczny ton z pewnością nie był tutaj potrzebny, ale, na Merlina, czy tylko ona widziała, jak bardzo irracjonalne to było? Nie widziała go od dwóch dni, nie miała z nim żadnego kontaktu, jak miała przekazać mu informację na temat potencjalnego zagrożenia ze strony jej rodziny?
To wszystko ewidentnie było nie tak i teraz doskonale to widziała. Szczególnie mocno to dostrzegła dopiero jak odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy, dostrzegła ich delikatnie bordowy kolor. Wzięła głębszy oddech z nadzieją, że pomoże to osiągnąć spokój. Potrząsnęła głową, przywracając włosy do naturalnie czarnego koloru. Próbowała się uspokoić, choć nerwy na to wszystko, co miało miejsce, były naprawdę duże. Niewątpliwie oboje zjebali w tej czy innej kwestii i teraz to wszystko wychodziło na wierzch. Irytowała się na samą siebie, na swoich rodziców, którzy próbowali rozjebać najważniejszy dzień w jej życiu, na Camaela za sytuację z wieczorem kawalerskim i na Viro, który tak koncertowo zjebał tę sprawę. Widziała wyraźnie, że jej mąż przeżywa podobne rozterki. Znała go przecież doskonale i dostrzegała zmarszczkę między jego brwiami, nawet jeśli on sam nie był jej świadomy.
- Ja… - była kompletnie zaskoczona jego kolejnym pytaniem, co od razu odmalowało się na jej twarzy. Szeroko otworzyła oczy, kompletnie skonsternowana. Bo jak tu wytłumaczyć, że zwyczajnie… zapomniała… Z bólem uświadomiła sobie o tym fakcie właśnie teraz, gdy to takie a nie inne słowa padły z jego ust. - Oczywiście, że tak! - zapewniła go szybko, choć chyba było za późno. Wstał i podszedł do okna, a ona automatycznie obróciła się w jego stronę, aby na niego spojrzeć, choć on sam na nią nie patrzył.
Kolejne jego słowa były niczym nóż, wbity w jej serce. Tylko lata kontroli nad własnymi odruchami pozwoliły jej nie skulić się w widoczny sposób. - Cam… - szepnęła, kompletnie zaskoczona i jednocześnie mocno poruszona, że w ogóle mógł cokolwiek takiego pomyśleć! Wstała z zajmowanego miejsca i podeszła do niego powoli, niepewna tego, co powinna zrobić, czy powiedzieć. - Jak w ogóle możesz mówić coś takiego? - zapytała, równie cicho. Co się z nimi działo do cholery?! Delikatnie dotknęła opuszkami palców jego policzka, tym samym zmuszając go, aby na nią spojrzał. W jej czarnych tęczówkach mógł dostrzec ból. - Nigdy nie pomyślałabym, aby cokolwiek przed tobą ukrywać. Cam, przecież zgodziłam się zostać twoją żoną. Jak mielibyśmy budować to małżeństwo bez zaufania? Nie wiem, czemu ci o tym wcześniej nie powiedziałam. Nie chcę mieć przed tobą żadnych tajemnic - mówiła to wszystko prosto z serca, świadoma jak ważne są to słowa. Jej wzrok jakby automatycznie powędrował w stronę złotej bransolety, która zrobiła jej lewy nadgarstek, a z którą nigdy się nie rozstawała. - Dlatego muszę powiedzieć ci o jeszcze jednej rzeczy - dodała po czym sięgnęła w stronę bransolety i wyjęła z niej mały nóż, który był tak dokładnie schowany w ozdobnej pochwie. Podała go delikatnie Camaelowi, aby mógł się przyjrzeć mu. - Ostrze Karona. Nikt o nim nie wiedział - wyjaśniła krótko, obserwując reakcje, które mogłyby wymalować się na jego twarzy.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1121
  Liczba postów : 1345
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Administrator




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyPią 15 Kwi 2022 - 14:57;

Mętlik w głosie stawał się coraz większy, coraz bardziej chaotyczny z każdą kolejną sekundą. Nie miał pojęcia co zrobić, jak zareagować i choć był szczery w swoich emocjach, to teraz te odbijały się w nim, nie mogąc zupełnie znaleźć ujścia, bo przeczyły samym sobie. Nie był zły, a może jednak był? Na pewno był zdezorientowany i zmęczony tym wszystkim co się wydarzyło. Wciąż jednak czuł się szczęśliwy, bo przecież właśnie przysięgał miłości swojego życia wieczność, choć nie tak sobie to wszystko wyobrażał. Powoli skinął głową, trzymając swoje emocje wewnątrz, biorąc jeden uspokajający wdech za drugim, pozwalając na lekkie rozluźnienie swoich ramion. Schował twarz w dłoniach, by po chwili podnieść wzrok na swoją żonę. Rozumiał ją, wiedział, że ma rację, a jednak jakaś jego część wręcz krzyczała, że to wszystko nie ma sensu, że to tak cholernie niesprawiedliwe, a przecież nie był naiwny, tak bardzo wiedział, że całe życie do sprawiedliwych nie należało.
Chaotyczne myśli obijały się o siebie w jego głowie, walczył z poczuciem rozżalenia, że choć przez myśl jej przeszło, by uciec, zostawić go przed ołtarzem i nawet świadomość jej relacji rodzinnych, tudzież ich braku szczerze mówiąc, to miał wrażenie, że mała szpilka i tak wbijała się w jego serce, które przecież oddał jej całkowicie. Westchnął, bo nie miał już nic do powiedzenia. Zajął się papierosem, wdychając nikotynowy dym, pozwalając by ta uzależniająca substancja niemal wypełniła jego komórki. Smutek zmieszany ze zmęczeniem reflektował w jego jasnych oczach, gdy podniósł spojrzenie na Beatrice. Wszystko zdawało się być nie tak, nie tak jak zaplanował, jak przewidywał, jak być powinno w jego mniemaniu.
Dostrzegł, że zbił ją z tropu swoim pytaniem, a jednak oczekiwał na odpowiedź. Był ciekawy, jej motywów, powodów dla których nie raczyła go powiadomić, że posiada silny magiczny przedmiot. Jego oczy teraz nie wyrażały nic, nagle stały się beznamiętne, gdy tylko kolejne pytanie opuściło jego usta. Czy nie tego nauczyła go rodzina, czasem łatwiej było wyłączyć, choćby na chwile emocje, by nie działały destrukcyjnie, nie zamazywały klarownego spojrzenia na sytuację. Tak też zrobił, nagle czując jakby przez pomieszczenie przeszedł powiew zimnego powietrza. Drgnął, choć nie od chłodu, co jej dotyku. Bezwiednie nakrył jej dłoń swoją, spojrzał na nią z uczuciem za ścianą źrenic, bo choć mógł stać się nieczuły na wszystko inne, to jednak nie potrafił wyzbyć się miłości do kobiety, która stała obok niego. Zaśmiał się jednak bez cienia wesołości. Nie wiedziała dlaczego.
Myślę, że oboje jednak wiemy jak to jest budować małżeństwo bez zaufania — odparł, mając na myśli ich rodziny, które nie należały do tych idealnych i pełnych miłości. Nigdy nie sądził, że ich pierwsza małżeńska sprzeczka będzie dotyczyła takich rzeczy, liczył na to, że będą się spierać o kolor ścian, albo firanek, nie o fakt, że zataiła przed nim fakt posiadania Kielicha Dadgy.
Stał przed nią, uważnie śledząc każdy jej ruch, choć jego wzrok nie zdradzał niczego. Nie miał pojęcia co zamierzała mu pokazać, nie chciał nawet zgadywać, decydując się jedynie na cierpliwość, która przecież tak bardzo go charakteryzowała. A potem miał wrażenie, że cały świat stanął na głowie. Szok, niedowierzanie i przykrość wymalowała się na jego twarzy, nie był w stanie dłużej powstrzymać emocji, nawet nie chciał już tego robić. Oderwał spojrzenie od nadgarstka i powiódł nim do jej ciemnych oczu, które były całym jego światem.
Dlaczego? — zapytał jedynie, nawet nie konkretyzując o co mu chodzi. Dlaczego mu nie powiedziała, dlaczego to posiadała, po co jej to było? Doskonale wiedział czym jest Ostrze Karona. Nie powiedział nic więcej, nie uniósł głosu nawet o decybel, jego wzrok i tym razem nie wyrażał kompletnie nic. Jedynie czekał na odpowiedź, słowa wyjaśnienia, cokolwiek co pozwoli mu zrozumieć.

______________________


I wanna cry and I wanna love, but all my tears have been used up, on another love.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Gracz




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyWto 26 Kwi 2022 - 11:51;

Kompletnie rozumiała to, że Camael w obecnej sytuacji mógł czuć się mocno skonfundowany tym, co właśnie usłyszał z jej ust. Nie oceniała go, a wręcz przewidywała podobną reakcję. W końcu wstąpili na nowy poziom ich związku, przypieczętowali swoją miłość przysięgą małżeńską. Może właśnie dlatego zdecydowała się powiedzieć mu wszystko? Nie chciała mieć więcej tajemnic a już z pewnością nie przed tym mężczyzną, który stał się dla niej najważniejszym na świecie. Chciała zacząć to wszystko z czystą kartą i sercem. Z pewnością, że zrobiła wszystko jak należy. Pozostawić to co było za nimi i skupić się na tym, co tutaj i teraz jednocześnie zerkając w kierunku cudownych lat, które były im pisane a po które jedynie musieli wyciągnąć dłoń. Nic innego się dla niej nie liczyło. Nic, prócz szczęścia mężczyzny któremu ślubowała miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Zawsze była wierna i kochała go całym sercem. Czas szczerości właśnie nastał i oboje musieli sobie z nim poradzić. Nie mogła tego zrobić sama.
Nigdy nie twierdziła, że była idealna. Niejednokrotnie potrafiła zachować się w sposób kompletnie irracjonalny i nie pasujący do sytuacji, która miała miejsce. Niemniej wyciągała z tego wnioski. Uczyła się na własnych błędach i stawiała czoło nowym, które popełniała. Może właśnie dlatego mimo wszystko zdecydowała się zostać i nie uciekać, gdy tylko wszystko stało się zbyt trudne, aby mogła to wytrzymać?
Patrzyła wprost na swojego męża, nie zdolna do tego aby odwrócić wzrok. Nie zasługiwała na niego i jego dobro, teraz była tego pewna. Nie była godna być obdarzoną tak wielkim ogromem miłości. Niemniej, próbowała mu dorównać. Pewnie dlatego wyciągała dłoń w jego stronę, pragnąc pogodzić się. Dotrzeć do najgłębszych zakamarków jego umysłu.
- Cam, ja nie zamierzam budować małżeństwa na braku zaufania. Ufam ci w pełni i pragnę, abyś ty też ufał mnie - odparła cicho. Siła jej słów spozierała z czarnych tęczówek. Mówiła całkowicie serio i chciała, aby to zrozumiał. Aby wiedział, że nie zamierza go nigdy więcej okłamywać. I jakby na dowód swoich słów, pokazała mu ostrze karona.
Ponownie nie wiedziała, co powinna mu odpowiedzieć na pozornie proste pytanie, które mogło w sobie kryć tak wiele znaczeń. Niemniej, wiedziała, że była mu winna wyjaśnienie. I to bardzo porządne wyjaśnienie, bo przecież nie zamierzała go okłamywać. Wiedziała, że wpatrywał się w nią bardzo uważnie, choć ona sama wciąż zerkała na pozłacaną rękojeść, tak dobrze skrywaną w pochwie przerobionej na bransoletę. Ile to już czasu minęło, od kiedy nie rozstawała się z tym narzędziem? Dlaczego w zasadzie je zatrzymała? Nie potrzebowała przypomnienia, skąd się wywodziła. Doskonale o tym pamiętała i bez tego. Niemniej, traktowała to ostrze jak i kielich jako przypomnienie faktu, że nie zawsze było źle. Że bywały też szczęśliwe momenty w jej rodzinie.
- Pamiątka rodzinna - odpowiedziała krótko, delikatnie wodząc palcem wolnej dłoni po złotej rękojeści. Dopiero po dłuższej chwili przeniosła spojrzenie na swojego męża. - Nikt z rodziny nie uznał za stosowne poinformować mnie o wyprowadzce do Australii. Dowiedziałam się przez przypadek. Udałam się do Brighton i zastałam dom całkowicie opuszczony. Znalazłam tylko to i kielich dagdy - wzruszyła delikatnie ramionami, jakby to było nic, choć w głębi duszy czuła, jak jej serce ponownie rozrywa się na kawałki na myśl o tym, jak została przez nich potraktowana. Musiała jednak być dzielną. Jakie inne wyjście posiadała? - Chyba nie chciałam żebyś wiedział, skąd to mam, bo nie chciałam czuć wstydu na myśl o tym, jak mnie potraktowali. A wyjaśnienie pochodzenia tych przedmiotów na pewno stałoby się tematem naszej rozmowy. Teraz jednak wiem, że powinnam była powiedzieć ci dużo wcześniej. - Nie miała pojęcia, czy ta odpowiedź go zadowoli. W obecnej chwili wszystko stanowiło dla niej zagadkę nie do rozwiązania. Jednak wciąż wierzyła, że razem dadzą sobie radę. W końcu zawsze dawali.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1121
  Liczba postów : 1345
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Administrator




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyWto 3 Maj 2022 - 15:03;

Poczuł się zmęczony. Nie chciał z nią walczyć, nie potrafił być zły. Zimna pustka wdzierała się do jego wnętrza, choć tak bardzo usiłował ją odrzucić. Nie wiedział co ma zrobić, nie wiedział co ma myśleć. Skupił się więc na osobie, którą kochał najbardziej na świecie, wpatrując się w nią z miłością, która przebijała chłód lazurowych tęczówek. Czekał cierpliwie, nie mówiąc nic więcej, nie przerywając , nie poganiając. Dawał jej tyle czasu ile potrzebowała – jak zawsze. I kiedy tylko tak na nią patrzył, odetchnął powoli, pozwalając by te wszystkie negatywne emocje go opuściły, bo został tylko on i te jasne myśli, które porządkowały każdą rzecz, którą miał zaraz usłyszeć. Skinął jej tylko głową, gdy zaczęła mówić, zgodził się, że żadne z nich nie chciało powielać tego, co widzieli całe swoje życie wśród osób, które powinny im być bliskie. Ale zamiast tego odnaleźli siebie, odszukali te łączące ich drogi, by móc skupić się na tym, co sami chcieli budować. I nie chciał, by sprawy między nimi wyglądały tak, jak w tej chwili. Ukłucie żalu pozostawało w jego piersi, choć z każdą chwilą tłumił je coraz bardziej.
Ten dzień zaczynał go przytłaczać, miał wrażenie, że świat był przeciwko niemu, chociaż właśnie z tym dniem utożsamiał też najpiękniejsze chwile swojego życia. Westchnął, przeczesał palcami swoje przydługie, blond kosmyki włosów i pozwolił, by wszystkie nerwy, które w sobie trzymał, które kłębiły się w nim od tego fatalnego wieczoru kawalerskiego – odpuściły, gdy tylko powietrze wydobywało się spomiędzy jego warg. Jego spojrzenie złagodniało i nawet lekko, kącikiem ust, a jednak zauważalnie dla kogoś kto znał go tak dobrze jak Trice, uśmiechnął się. Nie chciał nie kłócić, nie zamierzał tego robić i nie potrafił, gdy patrzył na nią i widział cały swój świat. Kolejne, ciche westchnienie wydobyło się z jego piersi, gdy zaczesał lekkim ruchem jej czarne włosy za ucho.
Nie cofną czasu, nie zmienią tego co było, więc nie zamierzał płakać nad rozlanym mlekiem. Delikatnie ujął ją za podbródek, poniekąd zmuszają, by spojrzała mu w oczy, by ich spojrzenia się połączyły. Nie odezwał się jednak od razu, mijały sekundy, a może minuty, myśli galopowały w jego głowie, jedna goniąca drugą.
Nie ukrywaj przede mną takich rzeczy — powiedział w końcu, choć zanim słowa rozbrzmiały w powietrzu, zdawało się, że mija cała wieczność. Mówił spokojnie, całkiem cicho, chcąc dać jej do zrozumienia, że cieszy się, że chociaż teraz mu o tym mówi. Był pewien swoich wszystkich decyzji, nie żałował ani jednej chwili spędzonej z Beatrice i nie posiadał się z radości na myśl, że czekała ich jeszcze cała wieczność. Powoli połączył ich wargi, przenosząc dłoń z podbródka na policzek, a drugą położył na plecach, przyciągając ją do siebie. Pocałunek był niespieszny, wypełniony kotłującymi się w nim emocji, które bledły z każdą chwilą, zastąpione tym co czuł do swojej żony. Podniósł ją, jakby nic nie ważyła, bo magia kielicha umożliwiła mu na jakiś czas zapomnieć o bólu w ramieniu, pozwalając, by jej nogi oplotły go nad biodrami i przerwał pocałunek, choć odsunął się jedynie na kilka milimetrów. — Choć przyznaję, że nie rozumiem dlaczego stale to nosisz — mruknął, nie precyzując o czym mówi, a jednak był przekonany, że wie co ma na myśli — Kocham cię, Trice. Zawsze będę kochał, to się nigdy nie zmieni. Ale sekrety do niczego nas nie doprowadzą i oboje możemy wymieć z miejsca kilka przykładów, które to potwierdzą. — patrzył jej głęboko w oczy, gdy mówił te słowa — Chcę żebyś mi ufała, nieważne czego to będzie dotyczyło, niezależnie od tego co się stanie.

______________________


I wanna cry and I wanna love, but all my tears have been used up, on another love.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8




Gracz




With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. EmptyPon 9 Maj 2022 - 20:19;

Chyba oboje mieli dość. Ten dzień od samego poranka obfitował w ogrom emocji, które z czasem tylko przybierały na sile, prowadząc do wielkiego finału, jakim był moment zaślubin oraz późniejsze wesele. Teraz wrzało w nich obojgu jeszcze bardziej. Żadne z nich nie było bez winy. Zrobili i powiedzieli rzeczy, które musiały paść bądź być wykonanymi prędzej czy później, jednak w oparciu o wcześniejsze doświadczenia, miały one jeszcze mocniejszy skutek. Beatrice nie chciała tego i czuła się zmęczona wszystkim tym co miało miejsce. Prawdopodobnie tak samo mocno, jak i Camael, choć ten prawdopodobnie w obecnej sytuacji gorzej na tym wychodził. Jedyne, czego teraz pragnęła, to wtulić się w ramiona swojego męża i zapomnieć o wszystkim innym. Być tutaj, razem z nim, bo niczego ani nikogo więcej do szczęścia nie potrzebowała. Jedynie jego i tego, aby dalej pałał względem niej taką miłością, jaką okazywał jej dotychczas.
Delikatne gesty, jakie jej ofiarował, mówiły więcej, niż miliony słów czy poematów, które mógłby wygłosić w tym momencie. Wiedziała, że nie postąpiła najrozważniej, jednak czuła nieopisaną ulgę świadoma faktu, że nie miała przed nim żadnych więcej tajemnic. Że wiedział o niej wszystko to, co powinien wiedzieć od samego początku, a czego z niewytłumaczalnych przyczyn mu nie przekazała. Wpatrywała się w niego bez najmniejszego nawet słowa, kiedy jej serce biło mocno, jakby odmierzało jej czas do końca. Przymknęła delikatnie powieki, słysząc jego kolejne słowa. Nim się obejrzała, pocałowała ją z delikatnością i czułością, której prawdopodobnie nie opisano nigdy wcześniej w żadnej z książek które dane jej było czytać. Było w tym pocałunku tak wiele uczucia, że została wręcz nim przytłoczona. Nic dziwnego że potrzebowała sekundy czy dwóch, aby jej mózg wrócił na swoje miejsce i pozwolił na to, aby jej usta również odpowiedziały z przynajmniej podobną czułością. Instynktownie oplotła jego ciało swoimi nogami, gdy te oderwały się od podłoża. Pragnęła być jak najbliżej niego. Delikatnie położyła dłoń na jego karku, pieszcząc ten obszar opuszkami.
Uchyliła powieki, słysząc kolejne jego słowa.
- Ufam ci, jak nikomu nigdy wcześniej. Gdyby tak nie było, nie nazwałabym cię teraz swoim mężem - odpowiedziała, uśmiechając się czule przy tych słowach. Delikatnym ruchem odgarnęła z jego czoła przydługi kosmyk blond włosów. Przyglądała się kolejnym obszarom jego twarzy, jakby niedowierzając, że on był jej. - Kocha cię i zamierzam zrobić wszystko, abyś nigdy nie żałował decyzji o wzięciu ze mną ślubu - oznajmiła uroczyście, znów odnajdując swoimi czarnymi tęczówkami jego błękitne niczym niebo czy bransoletka z morskiego szkła z którą się nie rozstawał. Tak, od dziś to miało stanowić jej cel. Upewniać Camaela, że zainwestowanie w ten związek to była dobra decyzja, która przyniesie im obojgu profity na całe życie. Dlatego po chwili ponownie pochyliła się w kierunku jego warg, całując je z czcią, na którą zasługiwały. Na którą Camael zasługiwał całym swoim jestestwem. Mieli dużo czasu toteż nie czuła potrzeby żadnego pośpiechu. Mieli tylko siebie bądź aż siebie, a ta perspektywa zachwycała nową panią Whitelight.

Zt x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

With this ring, I asked you to be mine. QzgSDG8








With this ring, I asked you to be mine. Empty


PisanieWith this ring, I asked you to be mine. Empty Re: With this ring, I asked you to be mine.  With this ring, I asked you to be mine. Empty;

Powrót do góry Go down
 

With this ring, I asked you to be mine.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: With this ring, I asked you to be mine. QCuY7ok :: 
retrospekcje
-