Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 (Not) healthy relationship

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4016
  Liczba postów : 11788
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
(Not) healthy relationship QzgSDG8




Gracz




(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship EmptySob 5 Lut - 11:43;


Retrospekcje

Osoby: Maximilian Felix Solberg oraz @Salazar Morales
Miejsce rozgrywki: Centrum sportowe "Moc bez Magii"
Rok rozgrywki: Listopad 2019
Okoliczności: Po kilku tygodniach ciszy panowie spotykają się na siłowni.


Czas gnał do przodu, a Max gnał przed siebie. W przenośni i dosłownie, bo właśnie z słuchawkami w uszach popierdalał po samorozwijającej się bieżni ile tylko sił w płucach, a te pomimo palenia szlugów, były w naprawdę przyzwoitej kondycji. Tegoroczny sezon quidditcha był dla niego bardzo ważny i choć początek roku zaczął w kiepskim stanie, tak ostatnimi czasy odpuścił nieco używki i wrócił do pracowania nad formą, by móc nareszcie załapać się do ślizgońskiej drużyny. Poza tym lubił robić sobie takie chwilowe przerwy, by zgodnie z tradycją na Gwiazdkę zaszaleć do upadłego. Wiedział bardzo dobrze, że po takim nibyodwyku, wszystko kopało bardziej, szybciej i zdecydowanie mocniej, a święta były tuż tuż.
Słuchając więc energicznych nut płynących w słuchawkach, biegł ile sił, raz po raz zmieniając tempo. Krople potu okraszały jego sylwetkę, bo jakby nie było od jakiegoś czasu się już tu męczył. Miał już za sobą lot na tutejszej miotle, która niczym byk na rodeo próbuje zwalić dosiadającą ją osobę i nawet kilka minut pracy z ciężarami.
Był na tyle skupiony na własnym zadaniu, że nawet nie zauważył, jak na sali pojawiła się znajoma sylwetka. Sylwetka, której pełen pożądania wzrok nie raz powracał do myśli młodego ślizgona, ale której nie widział od pamiętnej nocy w "Pustej Klacie". Ostatecznie Max i tak dostał wtedy to, czego potrzebował, ale słowa mężczyzny mocno go zabolały. W życiu by tego na głos nie przyznał, ale Paco doskonale ugodził w jego najczulszy punkt sprawiając, że jeszcze kilka dni ciężko było nastolatkowi wytrzeźwieć i dojść do siebie.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
(Not) healthy relationship QzgSDG8




Gracz




(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty Re: (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship EmptySob 5 Lut - 12:45;

Decyzja, jaką podjął ostatnim razem przy barze w Pustej Klacie, odcisnęła na nim bolesne piętno, ale wcale nie dlatego że żałował swojego wyboru. Prowokował Felixa do samego końca, pokazując mu że nie zawsze dostanie to czego pragnie, a mimo nasuwającego się na pierwszą myśl wrażenia, że zachował się jak skończony skurwysyn, tak naprawdę nie chciał wykorzystywać jego ówczesnego stanu, dyktowanego przez bogatą mieszankę środków odurzających i hektolitrów alkoholu płynącą w krwiobiegu. Wbrew pozorom do swoich -młodszych zwykle o wiele lat - kochanków podchodził z należytym im szacunkiem, więc i tego chłopaka traktował protekcjonalnie, nawet jeżeli nie miał ku temu żadnego moralnego prawa. Wspomnienie spotkania przy kontuarze powracało do niego jednak z innego względu; uzmysławiało mu bowiem jak trudno wyrzucić mu z pamięci jasną, rozpromienioną twarz jego cariño. Nie był pewien czy to w ogóle możliwe.
Stając przed budynkiem czarodziejskiego centrum sportowego, odpalił papierosa, zaciągając się chmurą siwego dymu. Niezbyt zdrowo i rozsądnie, ale jakimś cudem potężne dawki nikotyny nie zdołały jeszcze całkiem zburzyć jego kondycji. Niewykluczone, że organizm raczony bezustannie merlinowymi strzałami, zdążył do aktywnej ich substancji przywyknąć, nie traktując jej już nawet jak truciznę, a raczej nieodłączny element własnego jestestwa, który pomagał utrzymać koncentrację. – Tak. Godzina wystarczy. – Rzucił od wejścia przy okazji opłacania biletu wstępu, niedługo po tym jak wyrzucił niedopałek na bruk. Nie towarzyszył mu jednak wygodny, dresowy strój. Nawet tutaj pokazał się w eleganckiej, bordowo-złotej koszuli w geometryczne wzory, niczym kolorowa papuga pośród stada umięśnionych byków, którym może nie dorównywał atletyczną budową, ale za to przewyższał pojedynkowym doświadczeniem, precyzją i refleksem.
Nim podszedł do ćwiczebnego manekina, kątem oka wypatrzył po drugiej stronie sali tak znajomą zgrabną sylwetkę, w przemoczonym już od spływających po skórze kropelek potu podkoszulku, jednak z pełnią gracji poruszającą się po niekończącym się torze wyścigowym. Mógłby powiedzieć, że zatęsknił i że celowo zapuścił się w rejony Felixa, żeby tylko znowu go zobaczyć, ale w rzeczywistości nie przypuszczał, że go tu spotka. Nie podszedł do niego zresztą, raz jeszcze omiatając tylko z szelmowskim uśmiechem jego skupioną w wysiłku twarz, kiedy to wyciągał zza paska spodni kawałek osikowego drewna. Ustawił się w wyznaczonym miejscu, kurczowo ściskając palcami różdżkę, bo chociaż nie zamierzał rzucanych przez symulator zaklęć odbijać, a raczej – zgodnie z założeniami magicznej machiny – ich unikać, tak nie pozostawał mu również bierny. Poruszał się płynnie i zwinnie, umykając przed kolejnymi uderzeniami, by raz na jakiś czas odwdzięczyć się kukle pięknym za nadobne, ciskając w nią świetlistym promieniem, zaś jego nienaganna forma pojedynkowa dosyć szybko przyciągnęła całkiem spore grono zainteresowanych gapiów.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4016
  Liczba postów : 11788
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
(Not) healthy relationship QzgSDG8




Gracz




(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty Re: (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship EmptySob 5 Lut - 14:27;

Tor był wszystkim co Max obecnie widział, choć niestety nawet ten wzmożony wysiłek fizyczny nie potrafił do końca wyeliminować tego, co działo się w umyśle nastolatka. A prawdą było, że tam zawsze działo się wiele. Pomysły na eliksiry, treningi, plany na najbliższy weekend i wspomnienia minionych imprez, to wszystko na przemian kotłowało się w myślach ślizgona, który próbował przekuć te mniej i te bardziej pozytywne rzeczy w pot i ból mięśni. Był chodzącą sprzecznością. Z jednej strony zgarniał najwyższe stypendia w szkole, z drugiej był mistrzem szlabanów i wizyt w skrzydle szpitalnym. Sam nie wiedział, jak udawało mu się tak długo balansować na tej pojebanej granicy.
Teraz jednak liczyło się dla niego tylko to, by wreszcie zasilić pierwszy skład drużyny. Narzucał na siebie naprawdę wiele treningów, a jego mięśnie z każdą chwilą rozrastały się i dostosowywały do odbijania tłuczków. Co prawda brakowało mu jeszcze własnego sprzętu, ale ten chciał zakupić dopiero, gdy będzie pewien, że ma po co.
Właśnie wybijał jedenasty kilometr jego biegu, gdy poczuł, że na dzisiaj ma już zdecydowanie dosyć. Powoli zwolnił tempa, a bieżnia jakby czytając w jego myślach przestała się rozwijać i w końcu zarówno Solberg jak i jego przyrząd do ćwiczeń, stanęli w miejscu. Nastolatek pochylił się i oparł dłonie o kolana, przez chwilę łapiąc nieco szybciej oddech, by doprowadzić się do porządku. Kątem oka wyłapał jakieś zgromadzenie przy manekinie do ćwiczeń, ale tylko przewrócił w myślach oczami na ten tłumek. Pewnie znowu ktoś przyszedł pokazać, że ma największego chuja w wiosce i pochwalić się, że umie przez pięć minut niczym nie oberwać.
Max nie miał zamiaru pchać się w tamto zbiorowisko. Zamiast tego podszedł do ławki nieopodal, gdzie odłożył swoje rzeczy, zdjął z siebie przemoczony podkoszulek i chwycił za bidon, by uzupełnić płyny, a gdy już odpowiednio nawodnił organizm, świeżym ręcznikiem zaczął wycierać sobie spocony kark zastanawiając się, czy jest to odpowiedni moment na powrót, czy może powinien jeszcze trochę dać sobie popalić.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
(Not) healthy relationship QzgSDG8




Gracz




(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty Re: (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship EmptySob 5 Lut - 14:54;

Nie był w stanie obiektywnie stwierdzić czy ma największego chuja w wiosce, ale i nie ukrywał, że zwrócone w jego stronę spojrzenia przyjemnie łechtają pewnie nazbyt wybujałe ego, przyozdabiając zarazem jego twarz zawadiackim, wyzywającym uśmiechem. Każdy miał jakieś wady. Paco może i potrafił zaszyć się w cieniu, kiedy trzeba zaatakować znienacka, ale prawda była taka, że od zawsze towarzyszyło mu narcystyczne, egocentryczne podejście, a jego arogancja wychodziła na wierzch właśnie w takich momentach jak ten. Łasy na komplementy jak pies, a tych otrzymał naprawdę wiele, kiedy tylko odsunął się parę kroków, chowając różdżkę na powrót za paskiem spodni. Podziękował uprzejmym kiwnięciem głowy jednej z uczestniczących w tym przypadkowym zgromadzeniu kobiet, a chwilę później jakiś młody chłopak poprosił go asystę przy ćwiczeniach i kilka praktycznych porad. Morales zbył go jednak lakonicznym wybacz, jestem zajęty, bo i począł kierować się już w stronę upatrzonego wcześniej Felixa, jak tylko grupka obserwujących ustąpiła mu z drogi.
- No solo vuelas alto, sino que también corres rápido. – Powitał go z entuzjazmem, zupełnie szczerym i wcale niewybrednym komplementem, unosząc szeroko dłonie, jakby właśnie przedstawiał go publiczności, która najprawdopodobniej w lwiej części nie znała nawet hiszpańskiego języka, a i tak rozpierzchła się już po przestronnej sali, nie poświęcając im uwagi. – Todavía no sé de qué estás huyendo tan ferozmente. – Dodał już ciszej, podchodząc do chłopaka bliżej, z rękoma nonszalancko wciśniętymi do kieszeni spodni, ale intensywność i swoista radość płynąca z jego spojrzenia wskazywała, że tym razem chyba naprawdę za nim zatęsknił.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4016
  Liczba postów : 11788
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
(Not) healthy relationship QzgSDG8




Gracz




(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty Re: (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship EmptySob 5 Lut - 15:41;

To, jak Paco się ubierał zdecydowanie pokazywało, że uwielbiał zwracać na siebie uwagę, a jego zachowanie pokazywało, jak bardzo kochał mieć kontrolę nad sytuacją. Był głośny w swoim milczeniu, co przyciągało do niego i na co Max sam poniekąd dał się złapać, choć ciężko było obiektywnie to stwierdzić, skoro motorem napędowym ich spotkań zawsze był jakiś interes. Sam Solberg o ile delektował się byciem w centrum uwagi, tak uwielbiał spędzać czas w spokoju. Dlatego też cieszyły go te chwile na siłowni, gdzie mógł sam, lub ewentualnie w towarzystwie Lucasa, czy Brooks, oddać się w pełni ćwiczeniom, nie bacząc na nic innego i po prostu się wyciszyć.
Zawiesił sobie ręcznik na nagim karku i wyjął z uszu słuchawki pozwalając, by harmider codzienności otoczył jego zmysły. Ciężko było mu zawsze otrząsnąć się z tego ćwiczeniowego rauszu. Sport poniekąd był dla niego jak narkotyk, pompując do jego krwi adrenalinę, której tak potrzebował i sprawiając, że naprawdę potrafił zapomnieć o bożym świecie. Po raz kolejnym sięgnął po wodę, by nawilżyć wargi, gdy usłyszał głos, jakiego zdecydowanie się tutaj nie spodziewał.
Odwrócił się w stronę Paco ze spokojem malującym się w szmaragdowych tęczówkach. No tak, mógł się domyślić, że tylko ktoś taki jak on może wywołać w ciągu kilku chwil takie zamieszanie.
-Tengo mucho talentos. - Odpowiedział lakonicznie z delikatnym, choć nie do końca szczerym uśmiechem na twarzy. Widząc mężczyznę w uszach Maxa po raz kolejny rozbrzmiały słowa, jakimi ten ostatnio go uraczył, co odruchowo nieco spięło nastolatka, który wciąż jeszcze dochodził do siebie po wysiłku na bieżni. -Que importa? - Odpowiedział, bo jakoś niespecjalnie miał ochotę wchodzić w dyskusję na temat swoich życiowych ucieczek i problemów. -Tengo la juego la proxima semana. - Zdecydował się rozwinąć nieco wypowiedź, choć wciąż pozostawał raczej obojętny zarówno na zmniejszenie przez Salazara odległości między nimi jak i na aurę, jaką wokół siebie roztaczał.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
(Not) healthy relationship QzgSDG8




Gracz




(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty Re: (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship EmptyNie 6 Lut - 19:41;

Pod pewnymi względami zdawali się do siebie podobni, wszak i obaj gonili za dreszczykiem emocji i lubili kiedy wiele działo się wokoło nich. Niewątpliwie zwracali na siebie uwagę i czuli się swobodnie w blasku reflektorów, jednak baterie ładowali przede wszystkim w samotności, potrzebując tej chwili spokoju, przeznaczonej wyłącznie na rozmowę z samym sobą. Na taką właśnie liczył, przekraczając próg centrum sportowego. Zamierzał dać ciału wycisk, połączyć przyjemne zmęczenie z pożyteczną dbałością o pojedynkową formę. Nieważne jednak jak długo unikałby zaklęć rzucanych przez ćwiczebnego manekina, i tak przed oczami malowała mu się jedynie przystojna sylwetka chłopca mknącego niczym gazela po drugiej stronie sali. Nie potrafił wyrzucić z głowy jego obrazu, tak samo jak i nie był w stanie dłużej ignorować jego obecności.
- Me encantaría conocerlos a todos. - Nie dał się zbyć tym sztucznym, nieszczerym uśmiechem, bo nawet jeśli jeszcze przed chwilą patrzyło na niego całe grono zainteresowanych gapiów, tak to na uwadze Felixa zależało mu najbardziej. Pokazał już pióropusz, nacieszył się komplementami, toteż pozostali adoratorzy przestali się dla niego liczyć i równie dobrze mogliby zniknąć. - A mi me importa. - Przyznał uczciwie, ale nie ciągnął go za język, nie chcąc naruszać jego prywatności. Praktycznie się nie znali, a zadawaniem niewygodnych pytań mógłby go jedynie spłoszyć. - Espero que ganes. - Pożyczył mu za to szczęścia w zbliżającym się meczu, nawet jeżeli domyślał się że chodzi o quidditcha, którego z całego serca nienawidził. Nic dziwnego, bo i nigdy nie przepadał za tym, co mu nie wychodziło, a że z opanowaniem lotu na miotle miał ogromne problemu, tym bardziej nie widział dla siebie miejsca na boisku, i to nawet w roli publiki. Niewykluczone jednak, że dla niego by przyszedł; tylko po to, by zobaczyć jak pięknie rozkłada się jego ciało w locie.
- ¿Quieres enfrentarme? - Zaproponował nagle, skinieniem głowy wskazując na opuszczoną przed momentem kukłę. - En un duelo, no en un palo de escoba. - Wyjaśnił gwoli ścisłości, gdyby gest nie był wystarczający zrozumiały. Na miotłę ani myślał wsiadać; wolał uniknąć kompromitacji. - Deja que el tiempo sea la recompensa. Tengo el sábado libre. Si me derrotas, puedes obtener lo que quieras de mí. - Zachęcał go, prowokował, przywdziewając na usta zawadiacki, zaczepny uśmiech. Ciekaw był czy chłopak podejmie wyzwanie, a jeżeli tak, co takiego zaoferuje mu w zamian.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4016
  Liczba postów : 11788
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
(Not) healthy relationship QzgSDG8




Gracz




(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty Re: (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship EmptyNie 6 Lut - 20:07;

Hiszpańskie pogawędki widocznie też ich łączyły, choć dla Maxa wcale nie były tak naturalne. Dawno nie posługiwał się tym językiem i często potrzebował chwili, by znaleźć odpowiednie słowa. Zresztą, nie kojarzył mu się najlepiej, a to że znał go płynnie było dziełem przypadku i lat wysłuchiwania, że jest to jego dziedzictwo. Pierdolenie.
Przewrócił oczami słysząc ten słaby tekst. Paco znał od trzech spotkań i zdecydowanie nie wyglądało to na relację jakkolwiek przyjacielską. Przynajmniej nie dla Maxa, który został najpierw wykorzystany, a potem kilkukrotnie obrażony, choć w głębi duszy musiał przyznać, że o to pierwsze nie miał za bardzo pretensji.
Oczywiście tradycyjnie dla siebie, zignorował połowę wypowiedzi Salazara. Ślizgoni od dawna nie byli w najlepszej meczowej formie bez względu na to ile dawali z siebie na treningach, więc obawiał się, że i tym razem znajdą się raczej na dole tabeli, ale doceniał gest ze strony Moralesa. Przynajmniej na taki wyglądało.
Spojrzał odruchowo w stronę manekina. Potrzebował chwili, by wyczuć, czy jego ciało jest gotowe jeszcze na taki wysiłek. Ostatecznie skinął głową dając krótką odpowiedź.
-Por qué no? - Chwycił w dłoń różdżkę, która leżała w jego rzeczach i już miał ruszać na pole walki, gdy Morales uznał, że jednak musi go wkurwić i się odezwał. Na słowa mężczyzny szmaragdowe tęczówki zapłonęły wkurwem, a szczęka nastolatka spięła się do granic.
-Za kogo Ty się kurwa uważasz, co? - W tym momencie porzucił już nawet hiszpański, nie dbając za bardzo o to, czy ktokolwiek będzie świadkiem jego emocji, czy też nie. -Myślisz, że przyjdziesz tu sobie, a ja będę grać na Twoich zasadach bo jesteś taki wielce łaskawy? Wal się, kurwa! Nie potrzebuję Twojej łaski. Poza tym, co jeżeli wygram i przyjdę na haju? Ponoć jesteś człowiekiem słowa, a ostatnio mówiłeś coś innego. - Odpalił się, bo musiał wyrazić swoją opinię w temacie. -Pierdol się. Umiem przyjąć odmowę, ale nie mam zamiaru być Twoją zabawką i tylko czekać aż najdzie Cię akurat ochota. - Spojrzał przez dłuższą sekundę w oczy Paco, po czym odwrócił się od niego i ruszył w stronę manekina do ćwiczeń. -Idziesz, czy nie? - Zapytał, bo choć odrzucił propozycję zajęcia Salazarowi weekendu, to jednak nie widział, czemu by powinien odpuścić trening, skoro już się zgodził, a poza tym warto było sprawdzić swój refleks.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
(Not) healthy relationship QzgSDG8




Gracz




(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty Re: (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship EmptyNie 6 Lut - 21:39;

Na wyspach nieczęsto miał okazję porozmawiać z kimś w swym ojczystym języku, więc kiedy tylko zyskał potwierdzenie, że Felix rozumie każde jego słowo, chętnie z jego znajomości hiszpańskiego korzystał. Traktował ją jako dodatkowy smaczek ich ledwie co zawiązanej tak de facto relacji, której do przyjaźni z pewnością było daleko. Kolejny argument za tym, by do niego wracać, chociaż jeśli miałby być szczery, mógłby ich wskazać znacznie więcej. Czasami chłopak doprowadzał go do szewskiej pasji, zwłaszcza kiedy tak zręcznie ignorował większość jego wypowiedzi, ale co musiał oddać, w jego rozzłoszczonych oczach tkwiło jednocześnie coś intrygującego, a młodzieńcza buta nadawała ich spotkaniom swoistego kolorytu, dzięki któremu nie sposób było się w jego towarzystwie nudzić. Potrzebował tej nuty pikanterii, wyzwalającego porywu namiętności, jaki zapewniał mu Felix, a to że ten dzieciak był w stanie sprowokować go z niespodziewaną łatwością sprawiało, że tym bardziej pragnął go wykorzystać raz jeszcze. A nawet i wiele razy.
Skwitował jego odpowiedź entuzjastycznym, wyzywającym uśmiechem, nie spodziewając się że zwiastuje ona ciszę przed nadchodzącą burzą. Po chwili mógł już dojrzeć spięte mięśnie jego twarzy i palącą frustrację w głębi utkwionego w nim, natarczywego spojrzenia. Nie zamierzał go wcale prowokować, nie w taki sposób, ale było już za późno na taktyczny odwrót. - Nie unoś się. - Najgorsze, co można uczynić w starciu z rozeźlonym bykiem, to próbować go uspokoić. Nie przemyślał tego, w konsekwencji zmuszony wysłuchać wyplutej przez niego zajadle wiązanki, na którą to instynktownie przewrócił wpierw oczami. Znowu się zaczyna... - Wątpię, żebyś wygrał. - Wtrącił się, mimo że najprawdopodobniej powinien sobie podobne spostrzeżenie darować. - Czasami gubią nas własne słowa... - Dodał też refleksyjnym, nad wyraz spokojnym jak na okoliczności tonem, i zupełnie niewzruszony jego obrazami stał tuż przed nim, wpatrując się w jego rozpierzchnięte usta, przez moment myśląc nawet czy nie wygodniej byłoby zamknąć je pocałunkiem. Nie zrobił tego, za to po kolejnych słowach chłopaka zrozumiał do czego ten tak naprawdę pije.
- Czego ode mnie oczekiwałeś? Powinienem ulec twoim maślanym, rozszerzonym źrenicom? Pchnąć cię znowu na ścianę, doskonale wiedząc że jesteś nagrzany jak stodoła? Poczułbyś się wtedy lepiej? - Nie podnosił głosu, wręcz przeciwnie, bo i nie zależało mu na tym, by ktokolwiek w sali wsłuchiwał się w ich dyskusję, która teraz brzmiała prawie niczym kłótnia rozognionych kochanków. - Zarzucasz mi, że to ja traktuję cię jak zabawkę, podczas gdy sam byłeś wtedy jej chodzącą definicją. - Nie bądź śmieszny. Na szczęście tym razem się powstrzymał, być może gotów przynajmniej w części przyznać mu rację. Zgodzić się, że sam nie był święty i że nie potraktował go z należytym mu poważaniem.
Westchnął głośno, podążając za chłopakiem do ćwiczebnego manekina, zastanawiając się zarazem jak długo Felix zdoła unikać mknących w jego kierunku zaklęć. - Czy jeśli powiem, żebyśmy zagrali według twoich zasad, potraktujesz tę propozycję jako wyraz mojego szacunku? - Zapytał, zarówno dosłownie, jak i w przenośni czyniąc ten jeden krok w tył, by oddać mu palmę pierwszeństwa i pozwolić stanąć do walki z kukłą. Sam stał za linią, obserwując bacznie jego poczynania.

Pojedynek:
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4016
  Liczba postów : 11788
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
(Not) healthy relationship QzgSDG8




Gracz




(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty Re: (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship EmptyNie 6 Lut - 21:59;

Kość: 51

Problem tkwił w tym, że Max sam chętnie by to wszystko powtórzył. Gdyby nie te kilka słów, które opuściły Paco i sprawiły, że serce zabolało, a nastolatek uniósł się dumą, wszystko pewnie wyglądałoby zupełnie inaczej. No, może nie zupełnie, ale z pewnością choć trochę inaczej. W końcu ich relacja była dokładnie tym, co przynosiło mu wszystko czego w życiu potrzebował. Adrenalinę, poniekąd nawet i ból, a także jedną wielką niewiadomą, której mógł z każdą sekundą wyczekiwać. Niestety, nie wszystko w życiu jest takie proste jak prymitywny seks z nieznajomym.
Gdyby Salazar zakończył tylko na propozycji pojedynku, atmosfera pozostałaby w miarę lekka, a oni śmiejąc się i trzymając za rączki mogliby unikać zaklęć wyrzucanych z manekina. Oczywiście był to scenariusz idealny, który niczym domek z kart, po prostu runął, gdy mężczyzna jednak uznał, że powiedział zbyt mało i musi dorzucić bonusik wkurwienia do tego przyjemnego dnia.
-Nie no w takim razie wszystko wybaczone. O której mam się pojawić? - Ton Maxa ociekał sarkazmem. Oczywiście, że uspokajanie go było teraz chyba najgorszym możliwym zagraniem. Czy ten pojeb naprawdę myślał, że podobne słowa uspokoją wkurwionego jak osa ślizgona? Jeżeli tak to grubo się pomylił.
-A jakie to miało do jasnego chuja znaczenie? - Zapytał oczywiście ignorując pytanie Salazara, bo jakby inaczej. -Jakoś w hotelu Ci to nie przeszkadzało, gdy sam praktycznie mnie w to wrobiłeś. No ale racja, wtedy miałeś w tym swój interes, więc sytuacja była inna. Pierdolony skurwysyn. - Nie widział problemu w tym, że był wtedy naćpany. Paco raczej wiedział, że trzeźwi nie przychodzą kupować narkotyków, bo choć popełnił kilka błędów, to jednak nawet Max nie miał go za aż takiego idiotę. Natomiast nastolatek nie potrafił przetrawić tego, jak bardzo wiało od Moralesa hipokryzją, której młodszy z nich z całego serca nienawidził. To tylko nakręcało go do dalszego wkurwiania się na mężczyznę.
W tej chwili napierdalanie zaklęciami i unikanie ich było chyba tym, co potrzebował, by jakoś spuścić z pary, żeby przypadkiem zamiast tego nie spuścić Paco wpierdolu. Dlatego też ruszył pod kukłę gotów do starcia, ale Salazar nie potrafił ograniczyć się do krótkiej odpowiedzi i znów musiał dojebać. Max więc odwrócił się od manekina i podszedł do niego tak blisko, że Morales mógł praktycznie poczuć przez materiał swojej krzykliwej koszuli, jak mocno i na pełnym wkurwie przez nagi tors bije serce młodzieńca. -Powtórzę jeszcze raz, bo chyba nie dosłyszałeś. Pierdol. Się. - Przez kilka dłuższych sekund wpatrywał się w twarz Salazara, po czym odwrócił się i przystąpił do ćwiczeń. Buzująca w jego żyłach adrenalina pozwalała Maxowi na dość sprawny trening. Uchylał się przed lecącymi w jego stronę zaklęciami, choć nie potrafił tak do końca się skupić czując, że Morales uważnie go obserwuje. Próbował wyobrazić sobie, że są to lecące w jego stronę tłuczki, ale wizualizacja nie była skuteczna. Ostatecznie ślizgon uchylił się przed dziesięcioma zaklęciami, co i tak było raczej dobrym jak na niego wynikiem. Co by dużo nie mówić, mistrzem pojedynków nigdy nie był.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
(Not) healthy relationship QzgSDG8




Gracz




(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty Re: (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship EmptyPon 7 Lut - 19:22;

Niewykluczone, że nie tylko byli podobni, ale i potrzebowali siebie nawzajem. Gonili za adrenaliną i intensywnymi emocjami, bo tylko te przynosiły im ulgę, stając się swoistym ukojeniem w ich własnym, przeżywanym wewnątrz i w ciszy cierpieniu. Przyświecające im pobudki i pragnienia zdawały się współgrać ze sobą idealnie, ale chęć postawienia na swoim oraz chorobliwy wręcz przymus utrzymania kontroli nad sytuacją, który towarzyszył zwłaszcza Moralesowi, niechybnie skłaniały do konfrontacji, grożąc zarazem pogrzebaniem tego, co mieli szansę wspólnymi siłami zbudować... albo i zniszczyć. Nie było tu miejsca na lekką i przyjemną atmosferę, która to gęstniała z każdą chwilą pod ciężarem ich wzajemnie natarczywych spojrzeń, a kto wie... może tak naprawdę obaj byli głośni w swoim milczeniu i to właśnie dlatego, kiedy wreszcie je przerywali, miało się wrażenie że każde słowo nasączone jest namiętnością, ale i wyniszczającą do cna trucizną.  
Nie odpowiedział na sarkastyczne pytanie towarzysza. Nie próbował również dalej go uspokajać, zdając sobie sprawę z tego, że fala goryczy się przelała i że teraz już nic nie zdoła jej powstrzymać. - Wtedy wiedziałem co wziąłeś, kiedy i w jakiej ilości. - Nie musiał mu się tłumaczyć, a jednak poczuł, że powinien; jakby grunt nagle zaczął mu się palić pod stopami. A może rzeczywiście był pieprzonym hipokrytą i myślał wyłącznie o sobie i o tym, że nie chce go stracić, o ile w ogóle miał prawo powiedzieć, że kiedykolwiek go zdobył. Jak trofeum. - Nie wrobiłem cię. Sam podjąłeś decyzję. - Nie przyjął jednak w pełni defensywnej postawy, nie będąc w stanie darować sobie wytknięcia pewnych faktów. Nawet jeżeli nie był święty, tak poruszenie akurat tej kwestii poczytywał jako krzywdzące i niesprawiedliwe, szczególnie kiedy sam został przez niego oszukany.
Otwierał już usta, gotów odpowiedzieć więcej na rzuconą przez chłopaka w złości obelgę, ale odpuścił sobie, widząc jak ten podchodzi do manekina. Myślał, że to koniec i że tyle wystarczy; jak się okazało bezpodstawnie, bo chwilę później całe to jego roztrzęsienie mógł niemal poczuć na własnej skórze, i to przez cienki materiał jego zapewne zbyt jaskrawej i zbyt krzykliwej koszuli. Wolałbym ciebie. Dopowiedział jedynie w swej wyobraźni, gdy przez jego twarz przemknął cień uśmiechu, który zniknął z niej jednak tak szybko, jak tylko się na niej pojawił. Wyparło go uczucie rozżalenia i goryczy. - Wykorzystałem cię... - Przyznał spokojnie, i to pomimo tego że został nazwany przez chłopaka skurwysynem. Nie dał się sprowokować, a to dlatego, że o ile wulgarność Felixa z jednej strony rozdrapywała rany, tak z drugiej w jakimś stopniu mu schlebiała, bo i udowadniała dobitnie, że jest zdolny wzbudzić w nim tak burzliwe i skrajne emocje. Nie zamierzał jednak przeciągać struny, rozciągać przed nim czerwonej płachty, jakby w tych dwóch słowach i łagodnym, zmysłowym spojrzeniu próbował mu wręczyć to subtelne, nieme wybacz, jeżeli cię uraziłem. - ...ale powiesz mi teraz z ręką na sercu, że żałujesz i że nie chcesz do tego wracać? - Również i teraz porzucił ofensywny, wyzywający ton. Nie zależało mu na tym, żeby go rozsierdzić, prędzej poddać w wątpliwość jego stanowczo wyrażone życzenie, które nadal wybrzmiewało mu w uszach. Pierdol. Się.
Zamilknął, przypatrując się jego kocim ruchom odprawianym przed ćwiczebnym manekinem. Nie miał pojęcia, czego się po nim spodziewać, toteż trudno było mu określić czy dziesięć ominiętych zaklęć to dobry jak na niego rezultat. - Zbyt duży skręt tułowia. Tracisz cenne sekundy. - które niekiedy mogą zaważyć o życiu. Zwrócił mu natomiast uwagę po ostatniej, nieskutecznej próbie. Normalnym, rzeczowym tonem, w ogóle nie przejmując się tym, że jeszcze przed momentem gotowi byli skoczyć sobie do gardeł. Poczekał aż chłopak odsunie się parę kroków dalej, a potem sam umykał zwinnie przed wiązkami magicznej energii. Przynajmniej do momentu, w którym nie odwrócił się w kierunku chłopaka, napotykając na jego szmaragdowe, ale nadal jeszcze płonące żarem, źrenice. Utkwił w nich wzrok o sekundę za długo, a to sprawiło, że jego występ nijak nie przypominał popisu, jaki dał tuż po przekroczeniu progu centrum sportowego. Koncentracja posypała się jak domek z kart, a świetlisty promień uderzył go ze sporą siłą w boczną część pleców, burząc tym samym jego równowagę. Widział jedynie jak Felix wyciąga ręce w jego stronę, ale nadal rozpędzony wpadł w niego z takim impetem, że obaj upadli na twarde podłoże. - A jednak wolałeś mnie złapać... - Pozwolił sobie zauważyć, ze słyszalną nutą zadowolenia w głosie, którą jednak starał się przesadnie nie chełpić. Podparł się dłonią, nie chcąc przytłoczyć chłopaka swoim ciężarem, ale i tak nachylił się tuż nad jego uchem, racząc go ściszonym, mrukliwym głosem: - Deberias estar orgulloso. Parece que no puedo concentrarme en nada más cuando estás cerca de mí. - Nie pogratulował mu zwycięstwa wprost, dając mu jednak zasłużone poczucie satysfakcji. Rzecz jasna, na swój zawoalowany sposób, bo jednak nie lubił przegrywać i dla własnego komfortu potrzebował chyba wyjaśnić przyczyny nieuwagi, która pchnęła go w jego objęcia.
Podniósł się zręcznie, podając mu rękę, chociaż nie był pewien czy i tego gestu chłopak nie potraktuje jako wyrazu niepotrzebnej protekcjonalności. - Ven a mi casa el sábado. No como mi juguete, sino como mi invitado. - Kiedy obaj stanęli już na własnych nogach, powtórzył swoje zaproszenie, choć w zupełnie innej niż uprzednio formie, czym pokazał zresztą, że oferowana chłopakowi zdobycz w istocie miała być nagrodą także, a może przede wszystkim, dla niego samego. Po tym sięgnął do kieszeni spodni, bo chociaż spędził tu mniej czasu niż planował, to i tak miał na dzisiaj dosyć treningu. Wyciągnął więc w stronę Felixa paczkę merlinowych strzał, by tym gestem i skinieniem głowy zaproponować mu wyjście na zewnątrz.

Kość: 40
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4016
  Liczba postów : 11788
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
(Not) healthy relationship QzgSDG8




Gracz




(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty Re: (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship EmptyPon 7 Lut - 23:36;

Bez względu na to, jak się na tę dwójkę patrzyło ta relacja wiała toksycznością na kilometr. Wszystko od ich różnicy wieku, po to jak przebiegały ich interakcje wskazywało na to, że coś jawnie jest nie tak, a oni brnęli w to jak pojebani, przyciągając się jakąś chorą siłą, która krzyżowała och drogi zdecydowanie zbyt często i zdecydowanie w zbyt prywatnej formie.
Napięcie, jakie Morales budził w nastolatku z jednej strony wywabiało na światło dzienne to, co w młodzieńcu najgorsze, jednocześnie dając mu chorą satysfakcje i podniecenie, które od razu chciał rozładować. Najchętniej na mężczyźnie, choć byłoby to zdecydowanie zbyt łatwe. Max nie znał zbyt wielu sposobów radzenia sobie z jakimikolwiek skumulowanymi emocjami, dlatego uznawał to za jedyne słuszne rozwiązanie i nie bez powodu wkurwiał się, gdy mu tego tak bezczelnie odmawiano.
-A teraz kurwa co, bawisz się w kochającego ojca? Lepiej żebyś wziął przy mnie niż z kolegami pod mostem.? - Prychnął prześmiewczo, bo to co usłyszał po prostu nie mieściło mu się we łbie. Co ten zasrany kutas sobie wyobrażał? To, że był milion lat starszy nie oznaczało, że może z buta wjechać w życie Maxa i dyktować jakieś warunki, których ten ma się trzymać. Co to to nie. Na to ślizgon zdecydowanie nie miał zamiaru przystać.
Ten spokój, to chłodne podejście i pseudologiczne argumenty sprawiały, że Solberg jeszcze bardziej się wkurwiał, chcąc wywalić to wszystko na Paco, który bezskutecznie próbował załagodzić jakoś sytuację. Zmniejszenie dystansu między nimi sprawiło jednak, że miał jeszcze większą ochotę przyjebać Salazarowi, lub zrobić z nim to, co ten uczynił w hotelu. Niestety w tym miejscu nie mógł sobie pozwolić na żadną z tych rzeczy. I tak już zdążyli zwrócić na siebie uwagę innych, którzy nieco podejrzliwie i średnio z ukrycia spoglądali na tę scenę między dwoma mężczyznami.
-Co to kurwa ma za znaczenie? - Powtórzył pytanie, przez chwilę zatapiając swój gniew w tęczówkach Moralesa, by chwilę później otrząsnąć się i zwiększyć nieco dzielący ich dystans dla własnego bezpieczeństwa. -Nie urodziłem się po to, żeby czegokolwiek żałować. Nie musisz się martwić, że płaczę w poduszkę po nocach bijąc się w pierś za tamten dzień. - Jak zwykle postanowił odpowiedzieć tylko na tę część, która mu pasowała i nie zdradzała zbyt wiele. Nie lubił otwierać się przed nikim, a już tym bardziej nie przed jebanym skurwysynem, który tak bezczelnie sobie z nim pogrywał. To, czy chciał to powtórzyć czy nie, nie miało dla Maxa teraz żadnego znaczenia i ni chuja nie rozumiał czemu ten tak bardzo dąży do uzyskania odpowiedzi. -Spłaciłem swój dług, nie jestem Ci już nic winien. - Dodał jeszcze, jakby chcąc podkreślić dzielący ich dystans, który Salazar sam stworzył podczas ich ostatniego spotkania. Skoro chciał w ten sposób pogrywać, Solberg był w stanie mu to zapewnić i to z całą przyjemnością.
Przeszedł do wyładowania się na manekinie, a uwagi Paco jeszcze bardziej sprawiały, że chciał się na tym skupić. Jak zwykle oczywiście musiał rzucać swoje mądrości i choć zapewne chciał chłopakowi pomóc, Max miał dosyć jego uważania się za jaśnie mędrca. Nie miał zamiaru pozwolić mu na tę kontrolę, której ten tak bezwstydnie się domagał. Był uparty i niedojrzały, to prawda, ale życie nauczyło młodego ślizgona, że musi sam o siebie dbać, bo poleganie na kimkolwiek innym, nawet jeżeli wydaje się być on najbardziej poukładany na świecie, ostatecznie nie przynosi niczego dobrego.
Role się odwróciły i teraz to Paco tańczył przed manekinem, próbując nie oberwać od świetlistych smug. Niestety, czas popisów widocznie przeminął, bo mężczyzna potykał się coraz częściej, nie wzbudzając już zachwytu i poklasku tłumu, który tak bardzo uwielbiał. W końcu cały ten niezdarny taniec doprowadził do tego, że ciało Salazara zderzyło się z tym należącym do Maxa, nim młodszy z nich zdołał jakkolwiek zaradzić sytuacji i obydwoje wylądowali na ziemi, zdecydowanie zbyt blisko siebie.
-Działałem instynktownie, nie schlebiaj sobie. - Musiał mu dopiec, bo przecież nawet jeżeli Paco miałby rację, duma nastolatka nie pozwoliłaby mu na przyznanie się do tego. Najchętniej odsunąłby się od niego, gdyby nie fakt, że obecnie Morales nad nim górował, odcinając ponownie jedyną drogę ucieczki. Przymknął więc powieki, gdy zobaczył, jak ten pochyla się nad jego uchem. -Crees que unos cuantos halagos me convencerán? - Odgryzł się, choć doskonale pamiętał jak pożądliwy wzrok przeszywał jego ciało, a sam Salazar przyznał, że myśli o ponownym wzięciu chłopaka w swoje ramiona. Max musiał przyznać, że działało to na niego mocniej niż by chciał, ale nie miał zamiaru tak łatwo dać za wygraną.
O dziwo przyjął wyciągniętą dłoń, pozwalając, by Paco postawił go na nogi. Słysząc zmianę frontu w głosie mężczyzny, Max przedłużył nieco uścisk dłoni, poniekąd chcąc przekazać mu, że on też ma w pewnym stopniu jakąkolwiek kontrolę nad ich relacją. A przynajmniej taki był zamiar młodzieńca, gdy odpowiadał na ponowne zaproszenie. -No te hagas ilusiones. Si aparezco, será mejor que estés abastecido. - W pewien sposób może i przystał na tę propozycję, jednocześnie pokazując, że może niekoniecznie robi to dla samego Paco, ale i dla tego, co ten może mu zaoferować. Oczywiście nie miał w planach ponownej zapłaty własnym ciałem, jako że na grudniowy ciąg zbierał od dawna i sakiewka leżała gotowa, by przekazać ją uczciwemu handlarzowi, ale musiał po raz kolejny zagrać na pewności siebie mężczyzny, którym swoim podejściem niesamowicie go wkurwiał i Max był gotów na wiele, byle tylko wyjść mu naprzeciw.
Przyjął Merlinową Strzałę i od razu umieścił ją sobie za uchem podchodząc do ławki, gdzie wciąż leżały jego rzeczy. Po raz ostatni wytarł spocony kark ręcznikiem i założył koszulkę na nagi tors, zasłaniając nie tylko to, co przyjemne dla oka, ale i to co szpetne. Nie spieszył się, dokładnie wkładając wszystko do torby i dopiero, gdy był już pewien, że niczego nie zostawił, pozwolił Paco zaprowadzić się na świeże powietrze, gdzie odpalił papierosa, zaciągając się zbawienną nikotyną.

+
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
(Not) healthy relationship QzgSDG8




Gracz




(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty Re: (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship EmptyWto 8 Lut - 1:19;

W przeszłości los nazbyt często rzucał mu kłody pod nogi, ale Paco zdecydowanie należał do tych niezłomnych i upartych, którzy zawsze podnosili się po upadku, otrzepując jedynie zabrudzone rękawy z kurzu. Zdeterminowany w dążeniu do celu, nigdy się nie poddawał, a pokonywanie kolejnych przeszkód i przekraczanie własnych ograniczeń napędzało go działania, przysparzając ogromnej satysfakcji. Felixa upatrzył w sobie w cieniu położonej w pobliżu nokturnu alei i już wtedy wiedział, że musi go mieć. Prawdopodobnie chłopak miał więc wiele racji mówiąc, że potraktował go jak zabawkę… albo jak zwierzynę, wszak zapolował na niego niczym drapieżny, dziki kot, sprowadzając go do roli wartościowego, ale jednak, trofeum. Posiąść zdawało się w tym kontekście odpowiednim słowem, ale ten dzieciak zaintrygował go swoim tańcem na krawędzi do tego stopnia, że zaczęły mu przyświecać również i inne pobudki. Przypomniał mu, że za olśniewającą urodą skrywa się też bogate acz zabałaganione wnętrze, a zaciętością Felix kusił go i zachęcał do tego, by przebić się pięścią przez ten niedostępny, odstraszający nieproszonych gości mur. Niezależnie od tego, jak toksyczna, niepoprawna i burzliwa nie byłaby ich relacja, uwielbiał wyzwania i nawet nie zauważył jak prędko ten piękny chłopak stał się jednym z nich. Poza tym Ślizgon miał też niebywałą zdolność; bez większego wysiłku potrafił bowiem doprowadzić jego krew do wrzenia i rozbudzić emocje. Te prawdziwe, niemające nic wspólnego ze sztuczną nonszalancją i zgrywaniem roli bawidamka.
- Wątpię, żebym kiedykolwiek został kochającym ojcem. – Przyznał mu zupełnie szczerze, nie zważając na jego prześmiewczy ton, chociaż trzeba przyznać, że te jego szczwane zagrywki tym bardziej odstręczały go od planów spłodzenia potomka. – Doświadczyłem w życiu zbyt wiele złego... ale dlatego widzę też, kiedy ktoś niebezpiecznie balansuje na krawędzi przepaści. – Nie kontynuował tematu, patrząc wprost w te wściekłe oczy. Nie musiał wpatrywać się w nie zbyt długo, by domyślić się, że chłopak najchętniej zacisnąłby dłoń w pięść, dając upust wzbierającej się w nim złości. Odnosił wrażenie, że ledwie trzyma emocji na wodzy, a chociaż gdzieś z tyłu głowy nęciła go myśl, by przetestować jego granice, nie zrobił tego przede wszystkim przez wzgląd na podejrzliwe, zaciekawione spojrzenia rzucane im zewsząd z ukrycia. Nie potrzeba im było dodatkowych problemów.
Zamilknął na dłuższą chwilę i nie odpowiadał na jego zaczepki, po prostu dając mu się psychicznie wyżyć, bo nawet jeśli zapragnął dowiedzieć się, co tak naprawdę mu w duszy gra, tak nie był to najlepszy moment, by ukruszyć cegły. Wręcz przeciwnie. Niekiedy dobrze było wykonać krok w tył i przeczekać burzę, by potem zrobić dwa lub trzy naprzód. Zupełnie jak w biznesie.. – Nie jesteś. – Pokiwał więc tylko głową, potwierdzając jego słowa, jakby dla załagodzenia rozgorzałego konfliktu, a potem rozłożył ręce w zapraszającym geście, wiedząc że odrobina ruchu może podziałać jedynie na ich korzyść. Nie zdołał jednak powstrzymać się od krytycznej uwagi, a tym razem naprawdę miał celu wyłącznie dobro i bezpieczeństwo chłopaka. Przywiązany do kontrolowania wszystkich i wszystkiego wokoło niestety zapominał, że podobne mądrości i protekcjonalne podejście mogą czasami irytować.  
Potem to on stanął w szranki z manekinem i własną, zburzoną obecnością Felixa koncentracją, co poskutkowało wspólnym uderzeniem o podłogę i powrotem do wzajemnych docinków. - Drzemiące w nas instynkty spełniają istotną rolę. Zwłaszcza ten samozachowawczy.którego ty nie masz, chłopcze, za grosz. Nie dokończył, zamiast tego wabiąc go pochlebstwem, ale nie mógł być wcale pewien tego, czy rzeczywiście zdołał go udobruchać. Dzieciak nadal próbował mu się odgryźć, ale nawet jeśli zaatakował go właśnie jego własną bronią, tak wydawało się, że jego upór zelżał. – No sé, pero no me gusta rendirme. – Nie lubił się poddawać, owszem, a i zdecydowanie nie chciał go stracić, o czym wyraźnie świadczyło jego intensywne, pożądliwe spojrzenie utkwione w głębi szmaragdowych ślepiów, które to nieskutecznie starał się ukryć, przymykając na moment powieki.
Pomógł mu wstać, kącikiem ust uśmiechając się na ten przedłużony z jego strony uścisk dłoni, jak gdyby renegocjowali właśnie warunki umowy. Przywykł raczej do arbitralnego ich dyktowania, ale mimo że niełatwo było mu ustąpić, postanowił zaryzykować i dać chłopakowi odrobinę władzy, o którą ten tak mocno i usilnie zabiegał. Nawet, jeżeli teraz to on zdawał się wykorzystywać jego zmianę frontu i profity płynące z wypracowanej przez niego przez lata pozycji. – Como quieras, cariño. – Rzucił w ramach pojednania, niejako przecinając wstęgę, ale nie byłby przecież sobą, gdyby całkiem oddał mu palmę pierwszeństwa. Nie mógł odpuścić sobie tego urokliwego, pieszczotliwego pożegnania i skromnego prychnięcia pod nosem, kiedy skinieniem głowy wskazywał mu na drzwi. Ostatecznie zaczekał, z przyjemnością patrząc jak ten ociera nagi tors ręcznikiem, aż obaj wyszli na powietrze, wreszcie mogąc trochę ochłonąć i darować swym zmęczonym płucom należną im dawkę nikotyny.
+
zt. x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(Not) healthy relationship QzgSDG8








(Not) healthy relationship Empty


Pisanie(Not) healthy relationship Empty Re: (Not) healthy relationship  (Not) healthy relationship Empty;

Powrót do góry Go down
 

(Not) healthy relationship

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: (Not) healthy relationship QCuY7ok :: 
retrospekcje
-