Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek:72 Własny sprzęt: Varápidos (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask (+1), ochraniacze (+1), koszulka (+1), kompas (+1) Łączna liczba punktów: 82 Pozostałe przerzuty: 7/8
Chociaż starała się bardzo, nie była w stanie niczym zastąpić tej adrenaliny, która towarzyszyła jej podczas rozgrywek. I właśnie dlatego tak bardzo kochała Quidditcha. Rywalizacja i zabawa, które świetnie ze sobą współgrały - uwielbiała to. Dodatkowo wrzawa widzów na trybunach w tle, dodatkowo zagrzewała ją do walki i nie wyobrażała sobie ich zawieść. Po przejęciu piłki, wiedziała, że nie ma wyjścia i musiała zdecydować się na podanie do Gryfona, który po chwili również został otoczony i wrócił kafla ponownie w jej dłonie. Sprawnie go przyjęła i wystrzeliła ku obręczom, aby szybko rozeznać się która z nich jest jednocześnie najbardziej dostępna dla niej, ale też najmniej w zasięgu O'Connora. Celując w jedną z bocznych poderwała się z miotły, aby wyskoczyć ku górze i stosując Łomot Finbourgha wykonać szarżę na pętle.
Autor
Wiadomość
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
K6: 3 -> 5 -> 3 -> 4 Kuferek: 116pkt Własny sprzęt: Piorun VII (+6), koszulka (+1), rękawice (+1), kompas (+1), gogle (+1), ochraniacze (+1) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów:126pkt Pozostałe przerzuty: 4/12
Sam się dziwił, że był w stanie ogarnąć wzrokiem i refleksem to, co działo się na boisku. Widać ostatnie treningi, które sobie organizował, skutecznie go przygotowały na podobną sytuację, a rady Josha też nie poszły na marne. Widział, jak Aoife leci w z kaflem na pętle i chciał jej ułatwić strzał, ale zaraz zauważył, że Lily prześciga Baxtera do złotej kulki. Podjął więc decyzję, by tym razem olać babę i wpierdolić innej babie, pomagając kumplowi. Zawrócił więc, robiąc szybki młynek pod śmigającymi w jego stronę ścigającymi, bo akurat tak zginąć nie chciał. Wyrównał lot i ustawił się za pętlami. Miał niewielkie okienko, patrząc na trajektorię lotu Blackwood, ale wierzył, że uda mu się odpowiednio wycelować i nie oberwać rukoszetem, gdy tłuczek odbije się od słupków. Poprawił chwyt na pałce i z całej pizdy uderzył w piłkę, która poleciała dokładnie tam, gdzie sobie tego wymarzył, trafiając puchonkę i dając Baxterowi szansę na dosięgnięcie tego jebanego znicza.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
K6:6 Kuferek: 0 Własny sprzęt: 0 Wykorzystany sprzęt drużyny: +10 pełny pakiet Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 0/1
Gaylord obiecał sobie dobrze przemyśleć decyzję o pozostaniu w drużynie. Mecze chyba go przerastały, a skoro tak, to czy był sens się na nie pakować? Zresztą czy fascynacja quidditchem nie mogła być aby realizowana z poziomu trybun? Tam nie latały tłuczki, i nie było Solberga... w każdym razie wtedy, kiedy sam grał. Och, na Merlina, przecież kiedy Slytherinu nie było na boisku, mógł na niego wpaść i na trybunach. Powinien bliżej poznać się z Hiacyntem, on wyglądał na kogoś, kto byłby w stanie go obronić. O rany, gdyby mieć tak przy sobie takiego Hiacynta, z tymi dużymi dłońmi i potężnymi ramionami... wtedy nie musiałby się już bać. Tak w ogóle niczego. Nigdy. Teraz bał się bardzo. Usłyszał gdzieś okrzyk „uwaga na Solberga!” i jak strzała poleciał w stronę Anjelici, by tym razem nie zawalić obrony. Był tylko jeden problem. Tłuczek kompletnie nie był wycelowany w nią, tylko w Lilly, w zupełnie inną stronę. W zupełnie nie w tą stronę, w którą leciał Gaylord.
K6:2 Wykorzystany sprzęt drużyny: komplet Łączna liczba punktów: 10 pkt Pozostałe przerzuty: 1/1 Trafienia tłuczka jedno
Do samego końca wierzyła, że nie nikt nie będzie w stanie jej dziś wyprowadzić z równowagi. Kalkulacje okazały się błędne w przypadku stanu fizycznego, bo już-już miała skutecznie obronić pętlę przed rzutem złośliwej blondyny, gdy ni stąd, ni zowąd oberwała profesjonalnie odbitym w jej stronę tłuczkiem. Poczuła, jakby świat nagle stał się karuzelą, i przez dobrę parę minut była jeszcze skołowana, a ciśnienie świstało jej w uszach. - Damy radę - stęknęła w stronę Terry'ego, pozostając mimo wszystko wierna swoim zasadom. Ból wydawał się nie do zniesienia, promieniował z miejsca uderzenia na właściwie większość ciała, a jednak mentalnie musiała się trzymać, bo bez tego rozpadłaby się pewnie cała rozgrywka. Stoikiem pozostaje się do samego końca. Nie miała nawet niczego za złe Gaylordowi - okazała mu to, unosząc kciuk do góry i posyłając krzywy uśmiech. Krzywy przez ból, a nie rozczarowanie czy złość. W trakcie ekspresowej regeneracji, jaką musiała podjąć, by na nowo przybrać maskę obojętności i skupić się na rozgrywce, działo się na szczęście na tyle dużo, że zdołała powrócić do stanu wyjściowego w momencie, w którym miała ponownie bronić. Ślizgoni zachowywali się, jakby mieli wściekliznę, więc tym bardziej trzeba było to skontrować. Ze spokojem godnym buddyjskiego mnicha wyczuła podstęp i rzucajac się w przeciwną niż sugerowana przez Aoife stronę, złapała piłkę i posłała jasnowłosej triumfalny wyszczerz. Anjelica wznowiła grę, podając kafla do Kimberly; miała nadzieję, że robi jej tym okazję do wykazania się.
K6:1 Kuferek: - Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: full Łączna liczba punktów: 10 (sprzęt) Pozostałe przerzuty: 1/1
Musiała wziąć się w garść i tak też zrobiła, bo tracąc tego kafla w pierwszej zagrywce Puchonów poczuła się, jakby ktoś wylał jej kubeł zimnej wody na głowę. Nie było to też zupełnie nieprawdziwe, lecąc szybko na szkolnym Nimbusie zbierała za kołnierzem horrendalne ilości śniegu, które teraz ściekały jej roztopioną strużką wzdłuż kręgosłupa. Nie dziwiła się, że później Terry nie zagrywał do niej, tylko do trzeciego ze ścigających, ale miała też cel - udowodnić, że się nadawała! Toteż gdy tylko zwietrzyła okazję i przejęła kafla, paroma skutecznymi zwodami dostała się aż pod pętle Ślizgonów, by następnie rzucić na jedną z pętli z nadzieją, że oszuka choć trochę czuwającego przy nich obrońcę. Szkoda, że był taki przystojny i tak łatwo mógłby ją rozproszyć...
K6:1 Kuferek: 0 Własny sprzęt: 0 Wykorzystany sprzęt drużyny: +10 pełny pakiet Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 0/1
Puchoni byli zbyt mili, żeby mieć do niego pretensje, ale nawet Gaylord miał na tyle rozsądku, by wiedzieć, że nie mogą być zachwyceni takim pałkarzem. Zdawało mu się wręcz, że słyszy każde westchnienie, nawet te z przeciwnego końca boiska. No tak... gorzej niż polecieć w złą stronę to chyba tylko wbić samobója. Może to i dobrze, że w swoje ręce nie dostawał kafla, a tłuczek? Chcąc odkupić swoje winy, postanowił wziąć się w garść i przejąć inicjatywę. Trząsł się jak galareta, ale w pewnym momencie Hiacynt w całym swoim majestacie przesłonił widok Solbergowi i Gaylord mógł w spokoju spróbować odbić tłuczek w stronę szukającego przeciwników. Niestety chybił. Czy kogoś to dziwi? Jego nie dziwiło.
K6: 3 przerzucone na 4 Kuferek:35 Własny sprzęt: miotła, gogle, koszulka Wykorzystany sprzęt drużyny: kask, ochraniacze, rękawiczki Łączna liczba punktów: 46 Pozostałe przerzuty: 2/4 Trafienia tłuczka X
Tak jak zdobyli pierwsze punkty, tak wszystko zdawało się trwac w zawieszeniu. Niby była akcja za akcją, niby coś się działo, a jednak jakby trochę nudno. Gdzie punkty? Gdzie strącenia z mioteł? Gdzie krew pot i łzy, jakich powinno być pełno? Albo po prostu robił się na to za stary i zwyczajnie powinien odpuścić sobie granie? Pochłonięty myślami niemal nie zauważył, że w jego stronę znów leciał jeden z Puchonów. Właściwie zorientował sie, że coś się dzieje, kiedy dostrzegł ich pałkarza. Zamiast jednak oberwać tłuczkiem, zobaczył jak kafel mknie do jednej z pętli. Pochylił się mocno nad trzonkiem i obronił, podając od razu piłkę do Gale’a. Cóż, jak widać taki system był całkiem dobry. On bronił, Gale podawał, a Aoife rzucała gole, Skoro system działał, po co go zmieniać, prawda?
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
K6:2 i 1 Kuferek: 38 Własny sprzęt: czarokoszulka (+4 gm) Wykorzystany sprzęt drużyny: cały (+10) Łączna liczba punktów: 52 pkt Pozostałe przerzuty: 5/5 Trafienia tłuczka X
Robi mi się gorąco, gdy w oddali coś mi zaczyna błyskać w złotych odcieniach. Patrzę ukradkiem na szukającą Puchonów, a potem jak gdyby nic, niby od niechcenia, powoli podlatuję w miejsce, w którym wydawało mi się, że widzę znicza. Im jestem bliżej, tym większą radość czuję, ale ten mały latający skurwysyn znika mi z pola widzenia, a ja klnę w myślach, bo może gdybym nie bawił się w jakieś taktyki to właśnie trzymałbym piłeczkę w dłoni. Przy następnej próbie nie będę kombinował - po prostu podlecę i zrobię co do mnie należy. A tymczasem krążę po boisku w poszukiwaniu tego złotego chujka.
2K6:5 i 1 Kuferek:14 GM Wykorzystany sprzęt drużyny: komplet Łączna liczba punktów: 24 Pozostałe przerzuty: 3/3
Oberwała. I to wcale nie tak, że ogłuszył ją ból, tylko sam cios był dla niej takim zaskoczeniem i odpalił jej niespodziewanie tak traumatyczne wspomnienia, że krzyknęła ze strachu i na moment zwinęła się w kulkę na miotle i zasłoniła głowę rękami, bojąc się następnego ciosu. Czy to kara za tego niewinnego całusa, którego posłała Roycowi? Mąż tu był? Widział ją? Dopiero po chwili do niej dotarło, że to nie pan Blackwood, że to tylko tłuczek, tylko gra. To tylko strategiczne zagranie, a nie początek czegoś dużo gorszego. Wzięła głębszy wdech i ruszyła dalej, widząc że Royce zdążył ją wyprzedzić. Trudno. Może jeszcze zdąży odrobić straty, bo na złapanie znicza w tym momencie nie miała szans.
Gale O. Dear
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : szkocki akcent | mała blizna przy dolnej wardze po prawej stronie
K6:2 Kuferek: 4 pkt Wykorzystany sprzęt drużyny:sprzęt drużynowy Slytherinu Łączna liczba punktów: 14 Pozostałe przerzuty: 1/1
Kuzynostwo Dear dawało radę, może to był szczęśliwi dzień Slytherinu? Solberg bronił i pałował, jak prawdziwy zawodowiec, więc Gale powoli przekonywał się do tego, że granie w składzie Slytherinu może być dla niego; nawet bez Lockiego nie trzeba było obawiać się zalania krwią, chociaż Swansea zdecydowanie mógł sprawić, że Dear nawet by odprężył się w powietrzu. Norwood też wywijał gibko tak, że żaden kafel z ręki puchonów, nie chciał przebić się przez ich pętle. Mogli to wygrać i przełamać fatum slytherińskiego quidditcha, jaki ciążył nad nimi od jakiegoś czasu, a na dodatek to książę z wysp Skye mógł przyczynić się do takiego triumfu, z pewnością na takie wieści i Lockie odżyje, osobiście mu pogratuluje, a może nawet wyleją coś za kołnierz — brakowało mu trochę tej spontaniczności. Puchoni na nowo przejęli kafla i tym razem Slytherin obszedł się bez punktów, ale Solberg nie spał tak jak Norwood, Gale na nowo przygotował się do odbioru kafla od półwila i ponownie podał do Aoife, taką obrał strategie i jak do tej pory świetnie się ona sprawdzała.
Aoife Dear-Aasveig
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Farbowane na biało włosy, bardzo jasna cera, trochę piegów na nosie, jasnobłękitne oczy, ubiera się jak gotka.
K6:5 Kuferek: 18 GM Własny sprzęt: Błyskawica Doskonała z inicjałami AVADA (+6 GM), magiczna koszulka quidditchowa (+1 gry miotlarskie), gogle quidditchowe (+1 gry miotlarskie) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask quidditchowy (+1), zestaw ochraniaczy (+1), rękawice z cielęcej skórki (+1), kompas miotlarski (+1). Łączna liczba punktów: 30 Pozostałe przerzuty: 3/3 Trafienia tłuczka 0
Rzuciła i poleciała dalej, chcąc ponowić manewr, ale... Co to miało znaczyć? Skąd ten brak owacji? Panna Dear odwróciła się i z zaskoczeniem stwierdziła, że obrończyni puchonów zwietrzyła jej spisek i obroniła tę pętlę, co trzeba. Co za bezczelność! Aoife nie zamierzała tolerować takiej zniewagi. Zaczekała aż Gale poda jej znów kafla, a potem podleciała tak blisko, że aż na granicy przepisowego rzutu. I strzeliła, pełna gniewu jak nordycka bogini, godna swojego drugiego imienia Valkyrie. Niech broni tego, skoro jest taka cwana. Rzuciła puchonicy płonące wyzwaniem spojrzenie i tym razem nie spuściła z kafla wzroku, nim nie dosięgnął celu.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
K6: 2 Kuferek: 116pkt Własny sprzęt: Piorun VII (+6), koszulka (+1), rękawice (+1), kompas (+1), gogle (+1), ochraniacze (+1) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów:126pkt Pozostałe przerzuty: 4/12
Nie miał wiele czasu patrzeć na to, czy Baxter rzeczywiście skorzystał z okazji, czy może zlitował się i właśnie opatrywał rany Lily. Miał na głowie ważniejsze sprawy, a konkretnie jedną, wkurwioną i zrobioną z żelaza. Tłuczek nie próznował, tak samo jak pałkarze. Była ich dzisiaj zaledwie połowa z przewidzianej czwórki, więc pracowali jak mróweczki, nie dając przeciwnikom wytchnienia. Tańczyli wokół siebie, próbując znaleźć balans między atakami, a obroną kolegów z drużyny. Jak do tej pory Solberg lepiej odnajdował ten rytm, a uśmiech na jego mordzie tylko się powiększał, z każdą kolejną, udaną akcją. Pozwolił sobie nawet na małą rundkę przy trybunach, nim ponownie zanurkował w stronę rozpędzonej piłki, którą planował posłać prosto w obrońcę puchonów, bo Aoife znów leciała z kaflem w stronę pętli. Niestety tym razem puchoński pałkarz obronił jego atak, co zdziwiło Maxa na tyle, że o mało co nie zarył mordą w murawę, w ostatniej chwili podrywając miotłę i wzlatując na bezpieczną wysokość.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
K6:2 Kuferek: 0 Własny sprzęt: 0 Wykorzystany sprzęt drużyny: +10 pełny pakiet Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 0/1
Jego odległość od Lilly miała swoje zalety. Po pierwsze nie mogła go zwyzywać, a po drugie on sam nie mógł rzucić się z przeprosinami, co zwykle wprawiało wszystkich tylko w większe zażenowanie. Samego Gaylorda zresztą też. A przecież i bez tego był już bliski płaczu i wylądowania na piachu. Ośmieszenie się dezercją może by mu nie przeszkadzało, ale zostawienie drużyny w potrzebie... no, to już byłoby bardzo niepuchońskie z jego strony, na to nie mógł sobie pozwolić. Bo nawet najgorszy pałkarz był lepszy niż brak pałkarza, jak go nie będzie, wtedy szanse na odbicie zmaleją jeszcze bardziej. A tak... OMATKOBOSKASOLBERG. Leciał tu. Prosto na niego. Nie, chwila. Prosto na ich bramkę. O nie, drugi raz na to nie pozwoli. Zebrał cały swój hart ducha, a nie miał go przecież zbyt wiele, i z całej siły odbił tłuczek, który niewątpliwie dosięgnąłby Anieli. Czy Hiacynt to widział? Na Merlina, mial nadzieję, że tak.
K6:3 Wykorzystany sprzęt drużyny: komplet Łączna liczba punktów: 10 pkt Pozostałe przerzuty: 0/1 Trafienia tłuczka jedno
Iście ślizgońska strategia niestety w pewnym momencie złamała ducha Anjelici. Dziewczyna była wdzięczna Gaylordowi za skuteczną obronę, bo momentami dosłownie czuła, jakby tłuczek cały czas był gdzieś obok niej, przez co wiecznie robiła dziwaczne piruety wkoło własnej osi. Jednak pozytywnie zdziwiona jego nagłym sukcesem rozproszyła się i w rezultacie dopiero w ostatniej chwili zdołała poderwać się do obrony pętli. Agresywnie rzucony kafel przeleciał jej przez dłonie, jakby predestynowany, by wytrącić je ze stawów, byle tylko nie dać się złapać. Zdenerwowała się do tego stopnia, że rumieniec wystąpił na jej twarz, ale żadnym uwarunkowanym przez siebie gestem nie dała upustu złości, by nie usatysfakcjonować przeciwniczki. Posłała jej zgryźliwy uśmiech, choć bardziej miała chęć na wymierzenie w nią środkowego palca, po czym rzuciła kafla do Terry'ego.
/Lilian
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
K6:6 Kuferek: 39 GM Własny sprzęt: kompas, rękawice, ochraniacze, koszulka, Wykorzystany sprzęt drużyny: reszta Łączna liczba punktów: 49 Pozostałe przerzuty: 4/4 Trafienia tłuczka -
Śnieg sypał coraz mocniej, ograniczając widoczność do zaledwie kilku stóp, a targane wiatrem płatki wkradały się za kołnierz, raz po raz powodując ciarki na całym ciele. Mróz kąsał nos, uszy i policzki – słowem każdy nieosłonięty skrawek ciała. Z każdą minutą warunki na boisku robiły się coraz trudniejsze, co nie napawało optymizmem Puchonów i bez tego znajdujących się w nieciekawym położeniu. Przegrywali dwiema bramkami, i choć nie był to wynik, który przesądzał o całym meczu, to jednak Terry czuł narastającą presję, by przełamać złą passę. Skupiony bardziej niż do tej pory odebrał kafla i tym razem nie pozwolił, by cokolwiek lub ktokolwiek stanął mu na drodze. Doleciał do pętli, wykonał zwód i rzucił, wkładając w ten rzut całą swoją dotychczasową frustrację, niepewność i chęć zwycięstwa.
K6:2 i 6 i 3 razy przerzucam 6 na 6, ALE NIE MAM SIL LINKOWAC TEJ ZENADY Kuferek: 38 Własny sprzęt: czarokoszulka (+4 gm) Wykorzystany sprzęt drużyny: cały (+10) Łączna liczba punktów: 52 pkt Pozostałe przerzuty: 2/5 Trafienia tłuczka X
Gdy tak krążę skupiony po boisku, staram się nie myśleć o tych wszystkich obietnicach, które nie raz i nie dwa składałem czy to sobie czy swojej drużynie. Wypatruję znicza dosłownie wszędzie i w końcu moje modlitwy zostają wysłuchane - mknę w stronę znicza jakby jutra miało nie być. I już jest na wyciągnięcie ręki, już czuję jak jego trzepoczące skrzydełka uspokajają się czując moje palce, ale wiatr, którego kompletnie się nie spodziewałem, przesuwa mnie o kilka centymetrów, a gdy już dochodzę do siebie - znicza, kurwa, nie ma. Jestem tylko ja, moje wkurwienie i dzika ambicja, żeby w przeciągu paru minut trzymać w dłoni tego złotego skurwysyna.
2K6:5 i 3-1-2 Kuferek:14 GM Wykorzystany sprzęt drużyny: komplet Łączna liczba punktów: 24 Pozostałe przerzuty: 1/3
Parę oddechów później Lilian znów była w grze. Co prawda miała spore straty, które musiała odrobić, ale to nic. Grunt, że się w ogóle otrząsnęła z tego, co się działo w jej głowie. Royce śmigał za zniczem, ale złota kuleczka zwinnie śmignęła mu pod pachą, nie dając się złapać, wleciała niemal wprost na Lily, ale ona zbyt zaskoczona takim zniczowym manewrem, nie dała rady pochwycić go w swoje dłonie. Zrobiła ostry zwrót, a potem poszybowała tam, gdzie zdawało jej się, że pomknęła piłka. Nie wiedziała jak to wszystko wyszło, nie wiedziała, co się działo. Po prostu śmigała licząc, że dopisze jej jakiś łaskawy łut szczęścia.
K6:5 Kuferek:35 Własny sprzęt: miotła, gogle, koszulka Wykorzystany sprzęt drużyny: kask, ochraniacze, rękawiczki Łączna liczba punktów: 46 Pozostałe przerzuty: 0/4 Trafienia tłuczka X
Kiedyś musiał nadejść ten dzień, kiedy wygrają… Ale to prawdopodobnie nie był ten dzień. Za to nadeszła chwila, gdy nie zdołał obronić gola Andersona. Nie wiedział, czy był naprawdę tak rozkojarzony, zmęczony, niepasujący na pozycję… Mógłby pewnie znaleźć jakieś wymówki, ale… Musiał przyznać, że Terry wykonał naprawdę dobrzy rzut. Widać było, że nie próżnował i tak naprawdę wpuszczenie takiego gola nie było złe. O wiele gorzej byłoby, gdyby Anderson od niechcenia rzucił, a tak… A tak pozostawała i tak irytacja, że stracili punkty, a Baxter wciąż był za daleko od znicza. Musieli się spiąć i zdobyć przewagę punków… Tak na wszelki wypadek…. Gdyby znowu nie dali rady złapać pieprzonego znicza. Szczególnie, że teraz Baxter miał większe szanse, skoro Blackwood była trafiona tłuczkiem... Tylko szkoda tego wpuszczonego gola.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
K6:5 Kuferek: 0 Własny sprzęt: 0 Wykorzystany sprzęt drużyny: +10 pełny pakiet Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 0/1
Co to pojawiło się na twarzy Gaylorda? Na Merlina, to chyba uśmiech. Nie wiadomo, czy spowodował to fakt, że udało mu się obronić dziewczynę, czy może Hiacynt rzeczywiście widział jego popisy, kto by tam za nim nadążył. Chłopakowi trochę sodówka uderzyła do głowy po tym niebywałym sukcesie. Postanowił zaatakować Syklighta, który miał w rękach kafla. Zaatakować Skylighta! No debil, no. Czy w ogóle miał szansę w niego trafić, kiedy ten leciał tak szybko? Wątpliwe.
/Daniil
Gale O. Dear
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : szkocki akcent | mała blizna przy dolnej wardze po prawej stronie
Powoli przestawał odczuwać chłodne styczniowe powietrze. Odbierał kafla, podawał do kuzynki i tak o to rozgrzał się do tego stopnia, że obserwował z wilczą czujnością mecz. Nawet odważył się spojrzeć, gdzieś w stronę ich szukającego Royce'a. Spostrzegawczym okiem przebiegł po zaciętej minie Solberga, a na koniec obrzucił gniewną Aoife, która nie odpuszczała, bo nie umiała odpuszczać; dlatego zdobyli kolejne punkty. Mecz ciągnął się niemiłosiernie. Szukający nadal byli dalecy od złapania znicza, a może wręcz przeciwnie? Gale tego nie wiedział, jednego był pewien, musiał skupić się na przejęciu kafla, gdy półwil postanowił wpuścić haniebnego gola. Na szczęście nie miał dziurawych rąk, a wszystko szło mu iście perfekcyjnie, wręcz po lordowsku. Dlatego, zamiast znowu poddać, zrobił coś niespodziewanego, nieprzewidywalnego tak bardzo niepodobnego do niego... skierował się w stronę pętli, aby rzucić celnie, miał nadzieje.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
K6: 1 -> 3 -> 4 Kuferek: 116pkt Własny sprzęt: Piorun VII (+6), koszulka (+1), rękawice (+1), kompas (+1), gogle (+1), ochraniacze (+1) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów:126pkt Pozostałe przerzuty: 2/12
Trybuny oszalały i Max był pewien, że to koniec, a jednak nie. Okazało się, że to tylko gol ze strony puchonów. Solberg spojrzał szybko na tabelę. Prowadzili i to dziesięcioma punktami, co oznaczało, że do tego czasu borsuki pozostawały mocno do tyłu. Czyżby poczuli palącą się dupę i zaczęli w końcu walczyć? A może to Jamiemu i reszcie kończyła się para? Spojrzał na obrońcę ślizgonów, próbując zrozumieć, która z tych teorii była bliżej prawdy, ale za wiele mu to nie dało. Wrócił więc do swojej roboty, która znów polgała na oczyszczeniu drogi ścigającym. Dwa razy się nie zastanawiał. Wymanewrował między innymi graczami i posłał tłuczka prosto w puchonkę licząc na to, że spotkają się w bolesnym tangu.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
K6:1 Kuferek: 0 Własny sprzęt: 0 Wykorzystany sprzęt drużyny: +10 pełny pakiet Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 0/1
No, trochę go to otrzeźwiło, ta porażka. Nie ma co przesadzać z wybrykami, Skylight to za wysokie progi na jego nogi. Zresztą nawet gdyby mu się udało, to i tak okazało się, że wcale nie on miał kafel. Ha, a to dobre. Może Gaylordowi przydałyby się okulary? A może kompas? Chociaż w taką pogodę to może nie ma się co chłopakowi dziwić? Z pełnią poczucia bycia latającą porażką, snuł się po boisku jak smród po gaciach. Spróbował obronić kolejnego tłuczka od Solberga, ale niestety bez werwy i, rzecz jasna, bez powodzenia.
K6:1 i 2 + 2 chuja warte przerzuty Kuferek: 38 Własny sprzęt: czarokoszulka (+4 gm) Wykorzystany sprzęt drużyny: cały (+10) Łączna liczba punktów: 52 pkt Pozostałe przerzuty: 0/5 Trafienia tłuczka X
Po wszystkich niepowodzeniach muszę wziąć się w garść. Poprawiam szatę i swoją ekstra czarokoszulkę, prostuję się na miotle i frunę na obrzeża boiska z nadzieją, że tam znajdę znicza. I faktycznie - długo nie muszę czekać. Widzę go powolnie dryfującego nad trybunami, wobec czego mknę w jego stronę jak oczadziały. Ale to jest niewystarczające, bo Lily wyprzedza mnie i łapie to, co od samego początku wydaje mi się, że należy do mnie. I może to był błąd, że miałem poczucie, że muszę, że wszyscy tego ode mnie oczekują, że moje nazwisko tego wymaga. A chuja osiągnąłem. I to boli najbardziej.
2K6:2 i 2 Kuferek:14 GM Wykorzystany sprzęt drużyny: komplet Łączna liczba punktów: 24 Pozostałe przerzuty: 1/3
Mecz się przedłużał, a ona coraz bardziej dochodziła do wniosku, że wcale nie jest tak zmęczona, jak jej się wydawało. Wszystko przez ten tłuczek, całe to rozproszenie i zwątpienie we własne siły. Miała dość umiejętności, w końcu latała od czwartej klasy i naprawdę nieźle jej szło. Z gryfonami wywalczyła remis, a teraz mogła zapewnić puchonom jednoznaczną wygraną. W końcu przewaga ślizgonów plasowała się w okolicach dziesięciu, nie trzydziestu punktów. Skupiła się, pochyliła nad trzonkiem miotły i wystrzeliła z prędkością od której zakręciło jej się w głowie. A potem go złapała, tak po prostu. I tylko wyhamować jej się nie udało i wraz ze złotą piłeczką wpakowała się wprost w nowego pałkarza Hufflepuffu, chyba zrzucając go tym samym z miotły. Przypadek? Cóż. Nie sądzę.