Co ten stary dziad kopnął kalendarz czy ki chuj? Rozpierdział stołek i wykurwiło go w kosmos? Mogliby chociaż powiedzieć, potwierdzić, zanegować, nie wiem.
...Kim Ty jesteś i co zrobiłeś z Maximilianem? *Patrzy podejrzliwie*
Wiesz, nawet nie o to chodzi. Przygotowanie się do wyjazdu to... no, pewne rzeczy, które MUSISZ przygotować. Po chuj masz marnować czas, skoro mogą Ci od razu powiedzieć?
Eeeee... Wolę nie patrzeć na zegarek. Chcę żyć w tej błogiej świadomości...
Wiem, ale i tak... Ech. :foszek:
Starość nie radość, już czuję, jak mi strzyka w kolanach... wait, to tylko 20 lat za mną.
We się nie przemęczaj, tylko przytul poduchę i idź spać. Tbh wolałbym, żebyś jutro wrócił z treningu cały, aniżeli, poprzez brak snu, rozpierdzielony. P:
To, że Cię lubię nie zmienia tego, że nie akceptuję Twoich rządów po prostu
My spaczeni? MY? Mnie proszę w to nie mieszać, ja spaczony byłem zawsze
Jest coś, czego boisz się najbardziej?
Kotek, przecież nie możesz wiecznie się o mnie martwić. Widzisz, że wszystko idzie w lepszą stronę, a Ty...no, masz swoje problemy, które Cię męczą, prawda? Skup się na nich.
Wiem, wiem, spokojnie, jestem tego w stu procentach świadomy. Po prostu nadal, gdzieś w środeczku, pozostaję tym uszczypliwym, złośliwym człowiekiem.
Ja jestem od paru tygodni dopiero. NOICE.
Em... Po prostu, tak jakoś... wiesz, będę, no. Pracownikiem szkoły. Nie będę mógł tak już odjebywać. Zadawać się z innymi. To znaczy się... no, będę mógł. Ale nie aż tak, jakbym sobie tego życzył.
To nie tak, że się o Ciebie wiecznie martwię... to znaczy się, martwię się standardowo, jak to przystało, ale nosz, czasami jednak martwię się bardziej. Wiesz, o co mi chodzi.
Nie żebym miał szczególnie dużo tych problemów, tak szczerze.
No co ja mogę, skoro mam takiego najwspanialszego, najbardziej idealnego mentora?
Jak się przyzwyczaję do kadry. I tego, że będę prawdopodobnie traktowany jako ktoś, komu nie można nikogo dać pod opiekę. Może nie będzie źle. Ale też, nie podejrzewam, by początkowo było aż tak dobrze.
Czasami... bardziej mi się to udziela. Nie wiem, od czego to zależy, no ale jakoś bardziej się martwię.
Wpływają, to prawda, ale na większość z nich nie ma rozwiązania. A przynajmniej nie ma natychmiastowego.
Nie wiem o kim mówisz, ale należą mu się gratulacje. Jestem dumny, kotek
A tam pierdolisz. Znaczy przyzwyczaić się może być faktycznie trudno, ale na pewno szybko zobaczą, że jesteś godny zaufania. Przecież już na lab medzie zajebiśćie sobie radzisz, no nie?
Ech... Wiem, że nie mogę Ci tego odjąć nawet jeżeli bardzo chcę...
Tym bardziej powinieneś zadbać, by jakoś sobie z nimi poradzić. Wiesz, że jak trzeba będzie zawsze Ci pomogę
Szczerość na pierwszym miejscu, cooo? Kawa na ławę i jedziemy z koksem? Nie pierdolimy się w tańcu?
No jak to nie wiesz, no jak to nie wiesz, co mi tutaj skromnego udajesz...
Wiesz, robię na Lab-Medzie, ale co mi to da? Może mam z tego jakieś doświadczenie i przez to rozumiem, jak należy prowadzić zajęcia w dobry sposób, ale tyle razy odpierdoliłem niebezpiecznych rzeczy, że... no.
...Przepraszam...?
Dobra, zdzierżyj mnie w łeb za to słowo bez jakiejkolwiek przyczyny napisane. *Podstawia się pod pacnięcie*
To nie jest takie proste. Staram się z nimi poradzić, ale nie mogę znaleźć żadnego, sensownego rozwiązania. Inaczej: nie chcę utwierdzić się w przekonaniu, że słuszne rozwiązanie istnieje i każde odrzucam, uważając je za nieodpowiednie.
Jestem hipokrytą, wiesz o tym?...
Dobra, nie rozpoczynajmy tego tematu, miałeś iść spać, a nie, kolejna filozoficzna rozmowa-