Po środku szkoły znajduje się sporych rozmiarów dziedziniec z równo przystrzyżoną trawą. Z każdej strony otaczają go mury zamku. Na samym środku stoi natomiast duża fontanna, zawsze zbierająca wokół siebie chcących odpocząć po lekcjach, uczniów.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob 6 Wrz - 18:06, w całości zmieniany 2 razy
Jakoś niewygodnie mu było. Aby móc dalej całować Puchonkę, ułożył ją na swoich kolanach. O tak, zdecydowanie wygodniej. Gdy pogłębiła pocałunek, poczuł się nad wyraz pewnie. Dłonią gładził jej plecy, natomiast druga wplótł we włosy. Cóż, chyba teraz zrozumie, dlaczego wahał się zrobić kolczyk.
Oderwała się w zupełnie inny świat, a jej umysł w zupełności przestał pracować poddając się czułością. Kiedy pojawił się niewielki podmuch wiatru poczuła jak jego włosy dotykają jej nosa. Zaśmiała się i znów pogłąbiła pocałunek. Po chwili cofnęła się tak, że stykali się nosami. - Wiesz, na murku jest niebezpiecznie, a jak znowu spadnę ? -zapytała nie odrywając swoich dłoni od niego. Poczuła zapach jego perfum i nie mogła się powstrzymać, żeby nie kontynuować pocałunku. Przyległa do niego namiętnie muskając miękkie usta.
Jęknął niezadowolony, gdy się od niego oddaliła. Cóż było tak ważnego, aby przerwać? - Przecież Ci nie pozwolę. - szepnął czule, muskając jej nosek. Spodobało mu się to, jak odnalazła jego usta. Wcale nie była taka delikatna. Poczuł przyjemne dreszcze na plecach. Podobało jej się to, jaka jest namiętna. Ponownie zaczął drażnić jej podniebienie językiem.
Christine oddała się całkowicie odpowiadaniu na jego czułości. Przywarła do niego ściśle, wciąż trzymając rękę na jego piersi, drugą położyła na jego karku. Czekała, aż inicjatywę przejmie Kazuo zwalniając trochę tępo. Mruknęła zadowolona między pocałunkami jednocześnie dotykając jego twarzy swoimi włosami.
Mruknął cicho, gdy poczuł jak przywarła do niego. Miał ochotę pokazac każdy fragment jej ciała, jednak ciągle powtarzał sobie, aby nie dać wariować emocjom. Zszedł z pocałunkami na jej blada szyjkę, uprzednio chowając kosmyk włosów za jej ucho. Językiem kreślił kółka. Po chwili niechętnie odsunął się od niej, spoglądając w jej lekko zamglone oczy.
Odruchowo odchyliła głowę do tyłu czując usta na jej szyi. Spojrzała na niego, kiedy tylko się odsunął. - Coś nie tak ? -zapytała niechętnie. Nadal siedziała na jego kolanach, jednak niechętnie odsunęła się od klatki piersiowej będąc trochę zaniepokojona. Dopiero teraz odzyskała swój rozum, zaczęły targać nią nieprzyjemne myśli, że chłopak jednak tego nie chciał.
Zaśmiał się. - Nie, po prostu chciałem spojrzeć Ci w oczy - pogładził jej policzek, zgarniając jej włosy z twarzy. Poczuł ciepło jej policzków. - Czy to coś złego? - spytał szeptem pomiędzy delikatnymi muśnięciami ust.
Ponownie naparła na niego ciałem. - Gdyby wzrok mógłby zabijać - szepnęła rozbawiona powracając do pocałunku. Lekko nadgryzła płatek jego ucha przechodząc tym samym do jego szyi. Złożyła parę pocałunków, po czym wróciła do ust. Było jej gorąco, dopiero teraz zauważyła, że ma na sobie ciepłą kurtkę chłopaka. Nie odrywając się od niego ściągnęła ją i położyła obok nich. Kolczyk w jego języku zdecydowanie jej nie przeszkadzał, można nawet było powiedzieć, że wręcz przeciwnie - zwiększał doznania.
Jay: Blizny już całkowicie zniknęły, zadowolony z siebie Jay wyszedł na dziedziniec, aby zapalić skręta. Wyjął je ze swojego srebrnego pudełeczka i podpalił różdżką. Jednak niezbyt długo cieszył się przyjemnym smakiem trawy. Po chwili zachłysnął się nią głośno, widząc rudowłosą dziewczynę z jakimś japończykiem. Przez moment zastanowił się co ma zrobić. Może powinien go pobić, czy coś? Jednak stwierdził, że nie zamierza spędzić kolejnego dnia w Skrzydle Szpitalnym dla dziewczyny, która spotyka się z innym, zamiast współczuć mu po pojedynku z groźną Bell. Nie chciał stać i patrzeć na to jak dureń, więc po prostu wycofał się z powrotem w stronę zamku. Teraz martwił się jak przenieść skręta tak, aby nie zauważył go żaden z nauczycieli. Zerknął ostatni raz w stronę Christiane i śmiesznego skośnookiego chłopaka, po czym wrócił do środka.
Ostatnio zmieniony przez Christine Davis dnia Nie 20 Cze - 18:36, w całości zmieniany 1 raz
- To obydwoje byśmy byli już w piekle - szepnął, przygryzając lekko jej dolną wargę. Dłonie przesunął na jej kark i zaczął go delikatnie masować, nie chciał przerywać pocałunku, który był tak namiętny! Poczuł jak się kręci i zdejmuję jego kurtkę. Zaśmiał się - Misja ogrzania, wypełniona.
Oderwała się słysząc ,że znowu ktoś wyszedł na dziedziniec. Kiedy zauważyła, że był to Jaydon, który po chwili wrócił się z powrotem do zamku. Zrobiła zrezygnowaną minę. Nie wiedziała, czy ma iść za nim, czy zostawić w spokoju. Zeszła z kolan Kazuo i usiadła obok niego zakrywając się dłońmi. Nie była do końca pewna co ma robić.
Zmieszany nie wiedział, co zrobić. Spojrzał pytająco na nią. Jakoś nie wyglądało jakby się jej nie podobało. - Coś nie tak? - spytał cicho, patrząc na jej minę - Jeśli... troszkę się pospieszyliśmy, sorry... - jęknął, krzywiąc się lekko.
Oddychała głęboko, nie chciała zepsuć kolejnego kontaktu, więc przecząco pokiwała mu głową. - Nie, wszystko w porządku, zakręciło mi się w głowie - skłamała po czym znowu usiadła na jego kolanach. Delikatnie przegryzła jego dolną wargę wplatając dłonie w jego włosy. Przymknęła oczy, jednak nie potrafiła przestać myśleć o Jaydonie. Zanosiło jej się na płacz,mimo to powstrzymywała się. Zmarszczyła brwi starając się nie myśleć o całej sytuacji.
Jej pocałunki były teraz zupełnie inne. Chwycił jej podbródek, patrząc głęboko w oczy. Miała je zdecydowanie za bardzo zaszklone. - Myślę... że powinniśmy się spotkać, jak wszystko sobie uporządkujesz... - ucałował ją w czoło i posadził obok siebie. Nałożył na jej ramiona swoją kurtkę. - Wiesz, gdzie mnie szukać - dodał, a następnie zaczął iść wolnym krokiem w kierunku zamku.
Westchnęła. Miała zdecydowaną słabość do Kazuo, jednak czuła się głupio nic nie mówiąc Jayowi. - To zupełnie nie o to chodzi... Do zobaczenia - rzuciła i odprowadziła go wzrokiem. Oparła się o ścianę i ponownie zakryła się dłońmi. Czuła się podle, kiedy dotarło do niej co zrobiła, zaczęła przypomniać sobie to co powiedziała Bell. Okryła się jego kurtką czując jeszcze jego zapach. Podciągnęła kolana pod brodę patrząc martwo przed siebie. Stała przed wyborem, na pewno nie chciała zostawić sprawy bez wyjaśnienia.
Wyruszył na dziedziniec. Nie koniecznie uśmiechało mu się chodzenie po kałużach, które były naokoło wieży, jednak postanowił nie czekać, aż wszystko wyschnie. Tęsknił na latem, zdecydowanie. Usiadł na ławce łokcie trzymając w kącie prostym, na kolanach. Co chwila spoglądał na błękitne obłoki odsuwające się od niego.
Wyszła na dziedziniec. Szczerze zawiedziona była pogodą. Bo co to, ani to zima, ani to wiosna. A Gabrielle chciała, by nadeszła wiosna, pragnęła widzieć świat w zieleni. Uśmiechnęła się na widok Randy'ego. Wiatr lekko wiał, plątał rozpuszczone włosy Krukonki. Ta usiadła obok chłopaka. - Cześć. Co u ciebie? - zapytała cicho.
Wybiegła pospiesznie z zamku. Minęła wielką salą, potem salę wejściową i znalazła się na dziedzińcu. Tutaj, ku swojemu nieszczęściu, zaliczyła upadek. Wstała mokra, jeszcze bardziej zła niż przed chwilą. Warknęła pod nosem, schodząc po schodkach w kierunku błoni. Może i była brudna, ale nie zwróciła już na to uwagi.
Spojrzał na idącą dziewczynę, sprawiała wrażenie, że gdzieś się jej spieszy. - Cześć Andy - uśmiechnął się. Przyszło mu na myśl, że dawno się nie widzieli, ostatnio w Hogsmeade kupując zwierzątka. Miał wrażenie, że go unika. - I jak tam kot ? -zapytał klepiąc miejsce obok siebie, żeby usiadła. Wyciągnął różdżkę zza szaty i mruknął "Chłoczyść", teraz dziewczyna nie była brudna. Westchnął cicho. - Oj, Andreo, Andreo - zacmokał - kontynuujemy zakład? Zaśmiał się gardłowo i schował różdżkę.
Odwróciła się i momentalnie zbladła. Och, Randy. On tu cały czas jest? Nadal stałaby w bezruchu, nie wydając z siebie żadnego dźwięku, gdyby nie śmiech chłopaka. Ocknęła się. - O, cześć Randy - wymusiła uśmiech, chociaż wcale nie zbierało jej się na niego. Musiała jednak grać. Jakoże była dobrą aktorką, nie wyszedł on jakoś tragicznie. Nawet można się było nabrać. - Kot poszedł gdzieś własnymi ścieżkami. Już z tydzień go nie widziałam - westchnęła. Faktem było, że uciekł, jednak ona o nim również zapomniała. - Dzięki - mruknęła, kiedy jej szata była już czysta. Podeszła do chłopaka i usiadła obok niego. - O nie, żaden zakład! Znów przegram, a Ty oczywiście postawisz mi piwo w Trzech Miotłach. O nie, tak dobrze nie ma - wystawiła mu język. Brakowało jej go. - Dawno Cię nie widziałam - dodała.
Wywrócił oczami. - Cała Andy... Mój kot siedzi w dormitorium i się wygrzewa - dodał patrząc jak dziewczyna siada koło niego. Zapatrzył się w jakiś punkt, jednak po chwili przeniósł wzrok na dziewczynę. - No wiesz, zakładów nigdy dość - wyszczerzył się - kawałów z resztą też. Zrobiłbym coś głupiego, ostatnio nic się nie dzieje. Zastukał butami o ławkę i uniósł brew. - Lepiej późno, niż później, nieprawdaż ? - zapytał poprawiając jednym ruchem swoją fryzurę.
Już miała wtulić się w ramie chłopaka, kiedy zorientowała się, że przyszła Gabi. Speszona odsunęła się od krukona. Dziewczyna nie odezwała się do niej, więc sama nie chciała się narzucać. Uśmiechnęła się tylko do niej, po chwili spoglądając na Randy'ego. - Ostatnio nie chciałeś mnie zmieniać, więc jestem jaka jestem - odpowiedziała, mniej entuzjastycznie niż wcześniej. - Masz dobrego kota... mój chyba znalazł sobie nowego właściciela. Spojrzała przed siebie, a tam jej kota, jak na razie bez imienia, siedział na kolanach jakiejść czwartoklasistki, gryfonki. Prychnęła. Będzie chciał, to wróci, teraz nie wypadało opuszczać towarzystwa.- Ja mam dość zakładów - puściła mu oczko. - Tak, lepiej teraz niż nigdy... - tęskniłam, chciała dodać, ale zamilkła.
Zerknął na krukonkę. Czyli jednak nie byli tu sami, tak, jak przypuszczał. - Teraz też nie chcę - zaśmiał się i odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy za ucho. Otulił się ciaśniej płaszczem i poprawił szalik, który jeszcze musiał nosić z powodu silnego wiatru. - Nie przejmuj się, kupię Ci nowego jak chcesz - zachęcił ją patrząc na dziewczynę głaskającą kota - rany... Co ty z tym biednym kotem robiłaś ? -zapytał dla żartów. Gdy wspomniała o zakładach skrzywił się, przecież tak je lubił. Przez moment miał ochotę znaleźć się w zamku, przy cieple kominka. - O czym myślisz ? -zapytał po chwili wpatrując się w Gab.
Uśmiechnęła się do przybyłej Andrei. Gabrielle zauważyła, że chyba chcieli być sami. Słyszała, że podobno są razem. Ale chyba rzadko się ostatnio widywali... To było widać w spojrzeniach. Dlatego Krukonka cicho, na paluszkach udała się w stronę zamku.
Uśmiechnęła się, aby nie wyszło na to, że jest dziś smutna. - To dobrze - szepnęła mu do ucha. Gab już odeszła, więc nie musiała się krępować, dopóki nikogo znajomego tu nie spotka. - Nic mu nie zrobiłam. Posiedział u mnie dwa dni, a trzeciego już się zmył -zaśmiała się. - Nie chce nowego, na dodatek nie będziesz za mnie płacił. Jeszcze zaciągnę u ciebie dług, a raczej długi. I co wtedy? Będę spłacał w ratach? - zmarszczyła brwi. Chcę tego, postanowiła. - Kici kici kici - zawołała na kota. - Karat! - krzyknęła na niego, a kot, jak na zawołanie zerwał się z kolan swojej poprzedniej 'właścicielki' i wrócił do Andy. - No i jest - uśmiechnęła się szeroko. - Jaki byś chciał zakład? - zapytała, głaszcząc kota po grzbiecie
Widząc, że Gab sobie poszła zdziwił się. Czyżby ją czymś uraził ? - A jej co się stało ? - spytał wskazując na krukonkę. Zaśmiał się cicho widząc wyraźny grymas na twarzy gryfonki, kiedy tylko kot rzucił się w kierunku Andy. - No proszę... Kotek wrócił. Długi ? Jakie długi ? O czym ty mówisz Andrea ? Głuptas... - mówiąc to uśmiechnął się bardzo szeroko. Podrapał kota po głowie słysząc jak mruczy. - Myślałem ,że masz dość wyzwań - było to raczej stwierdzenie, niż pytanie. Spojrzał na nią pytającym wzrokiem nie przerywając głaskania miękkiej sierści kota.
- Nie wiem - wzruszyła ramionami. Jakoś nie była tym strasznie zainteresowana. - Znasz ją? - zapytała, ale po chwili sama sobie odpowiedziała. - No tak, jesteście z jednego domu. - Głuptas, mówisz? A Ty mądrzejszy? Zawsze ma się długi, jeżeli ktoś pożycza komuś pieniądze - pouczyła go. - Zawsze mogę zrobić wyjątek... dla Ciebie - uśmiechnęła się zadziornie. - Jeśli tak bardzo chcesz, jestem skłonna sie zgodzić - wyszczerzyła się w uśmiechu.